Neonazista usuwa tatuaż ze swastyką, czyli zawsze można zmądrzeć

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Zawsze można zejść ze złej drogi. I zawsze to jest dobra wiadomość, kiedy ktoś wraca do rozumu z pożytkiem dla siebie i innych.

Tak się stało w Polsce z robotnikiem antysemitą, bohaterem filmu fabularnego „Cud purymowy”, gdy dowiedział się, że ma żydowskie korzenie.

A w realu z młodym neonazistą w USA. Fajna historia o białym rasiście kryminaliście, którego zmienia czarnoskóra policjantka przydzielona mu jako kuratorka.

Nakłania go do usunięcia nazistowskich flag z domu, a nawet do usunięcia tatuaży ze swastyką z ciała. „Suprematysta” podejmuje pracę na farmie jako jedyny biały robotnik. Wcześniej zarzekał się, że poszedłby do pracy wyłącznie z białymi. Teraz mówi, że chce być dobrym ojcem rodziny i dobrym pracownikiem.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Im więcej takich historii krąży po internecie, tym lepiej. Nie przeważą nad hejtem, rasizmem, neofaszyzmem, ale pokazują, że można siedem razy upaść, a osiem się podnieść. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby obecna minister edukacji zachęciła kuratorów, dyrektorów szkół publicznych i nauczycieli, aby takie pozytywne historie pokazywali i opowiadali uczniom.

Do młodych ludzi rekrutowanych do bojówek skrajnej prawicy historia amerykańskiego neonazisty może przemówić skuteczniej, niżby się wydawało sceptykom. Nawet jeden nawrócony z neofaszyzmu to czysty zysk społeczny i radość w niebie. Ale taki „cud purymowy” potrzebuje realnego wsparcia ze strony rządu, szkoły, mediów, Kościoła. I tu mamy problem, bo takiego wsparcia nie widać, za to widać tolerancję dla nacjonalizmu ocierającego się o faszyzm.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj