Uchodźcy, czyli dwie Europy

Odrażający, brudni, źli. To obraz uchodźców w propagandzie PiS i skrajnej prawicy, od Korwina i Kukiza po ONR. PiS dociska gaz do dechy, bo widzi sondaże. Dlatego posłuży się każdym fake newsem, każdym negatywnie nastawionym raportem, każdą incydentalną historią, by ugrywać  polityczno-wyborczy kapitał na strachu przed uchodźcami.

Zrobiła to właśnie szefowa pisowskiego rządu. Natychmiast podchwyciły jej wypowiedź w Oświęcimiu media światowe, podkreślając, że sprawiała wrażenie, jakby nie chodziło w niej o ofiary nazizmu – to było oficjalnie tematem – tylko o pokrętne tłumaczenie wyborcom, dlaczego rząd PiS nigdy nie wpuści uchodźców: bo ma obowiązek bronić życia obywateli i bezpieczeństwa. Tak jakby obrona życia i bezpieczeństwa polegała na antyunijnych deklaracjach.

W rzeczywistości polscy obywatele nie mogą się czuć bezpiecznie na komisariacie policyjnym. Igor Stachowiak, obywatel polski i zapewne katolik, nie zginął z ręki uchodźcy, tylko polskich policjantów. Żaden z ministrów nie został zdymisjonowany z tytułu politycznej odpowiedzialności za zbrodnię i jej ukrywanie. Oceniajmy rządzących nie po frazesach, tylko po ich działaniach.

Na nic argumenty rzeczowe: rosnące poparcie przedwyborcze dla kanclerz Merkel, mimo że wpuściła do Niemiec prawie milion migrantów i uchodźców; brak zamachów terrorystycznych np. w Estonii, która przyjęła uchodźców z tego samego rozdzielnika unijnego, z jakiego premier Kopacz zgodziła się przyjąć raptem nieco ponad 6 tys. osób.

Na nic statystyki, na nic merytoryczna debata w Europie, której PiS nie zna i którą z góry odrzuca, pokazująca choćby ekonomiczno-demograficzny aspekt sprawy. Polska pisowska wie lepiej i poucza Europę z typową dla siebie prowincjonalną arogancją. Do frontu odmowy dołącza nawet, uważany za umiarkowanego, racjonalnego i poinformowanego, min. Konrad Szymański. Nie ma zmiłuj dla uchodźców, nawet jeśli w Polsce ich de facto nie ma.

Na nic apele papieża Franciszka i niektórych polskich biskupów o ewangeliczną solidarność. Polak katolik prawicowy wie lepiej od Franciszka, na czym polega chrześcijaństwo. Lepiej od Franciszka wiedzą to propisowscy biskupi, którzy nawet w Boże Ciało przyłączyli się do frontu odmowy. Pisowskie polityczki nakrywają w Watykanie głowy, a w Warszawie z podniesionym czołem ignorują nauki swego zwierzchnika religijnego.

Nie tylko papieża. Także polskich biskupów, którzy w tej akurat sprawie poszli za Franciszkiem, a nie, jak zwykle, za PiS. Kard. Nycz nie wahał się w to samo Boże Ciało powiedzieć, że w twarzy uchodźcy chrześcijanin zobaczy twarz Chrystusa. I co? I nic. PiS dalej gra płytę przeciwko uchodźcom i za ekshumacjami. Na strachu i trumnach zamierza wygrywać wybory w nieskończoność.

Szefowa rządu cynicznie żeruje na emocjach, by krytykować unijną politykę migracyjną. Prezydent chce referendum na ten temat. Wszystko, tylko nie solidarna współpraca z innymi państwami UE. To jest fatalnie odbierane w Brukseli, Paryżu, Berlinie, bo fundamentem wspólnoty europejskiej jest solidarność, a nie egoizm narodowy.

Co gorsza, podobnie antysolidarnościowa i krótkowzrocznie egoistyczna postawa Republiki Czeskiej i Węgier daje amunicję przeciwko „nowej Unii”: po co było ich wpuszczać? Komunizm zakonserwował w nich mentalność antyliberalną, paleokonserwatyzm, wulgarny nacjonalizm.

Nie pomogą Unii, nie pomogą uchodźcom, bo w nowej Europie rządzą dziś populiści pokroju Le Pen, Farage’a, Wildersa. Tym zachodnim się dojść do władzy na uchodźcach i populizmie nie udało. W pokomunistycznej Europie, od Polski po Bałkany, podobni mentalnie populiści odnoszą sukcesy.

Im nie zależy na rozwiązaniu kryzysu migracyjnego, tylko na jego zaostrzaniu, by straszyć nim własne społeczeństwa, aby nimi rządzić. Im nie zależy na wspólnocie europejskiej, tylko na jej zniszczeniu.