Jak rozwieść się z Brytanią?

Gdy Unia szykuje się do obchodów 60-lecia powstania wspólnoty europejskiej, Wielka Brytania szykuje się do odpalenia procedury jej opuszczenia 29 marca.

Nie ma co wracać do dyskusji o Brexicie. Stało się. Jak powiedział Donald Tusk: żałujemy, ale szanujemy wynik referendum. I ogłosił, że w ciągu 48 godzin przedstawi główne punkty unijnego stanowiska w kwestii rozwodu. To odpowiedź na słowa premier May, że list jej rządu do Unii będzie wydarzeniem historycznym. Obie strony sprawiają więc wrażenie zarazem spiętych i zdeterminowanych. Ale to fasada. Pod nią kłębią się problemy.

Czy rozwód będzie aksamitny? Chyba nikt w to nie wierzy. Schody zaczną się już na starcie negocjacji, przewidywanych w początkach maja, już po wyborach prezydenckich we Francji. Prawdopodobna wygrana centrysty i zdeklarowanego Europejczyka Macrona doda pewności Drużynie UE, a ujmie Drużynie UK.

Na razie dla Unii dwie sprawy są kluczowe. Po pierwsze, żeby dojść do porozumienia z Londynem w sprawie należnych wpłat Brytanii do kufra unijnego. Chodzi o 57 mld funtów. Po drugie, sprawa praw obywateli UE żyjących w UK i obywateli brytyjskich żyjących w granicach Unii.

Główny unijny „rozwodnik” Michel Barnier ma się spotkać dzień przed odpaleniem z reprezentacją obu tych grup. Zapowiedział, że dla Unii sprawa jej obywateli w UK to priorytet. To cieszy i Polaków tam mieszkających. Ale sondaże pokazują, że niebo brytyjskie się nad nimi chmurzy. Większość Brytyjczyków godzi się na zaostrzenie polityki imigracyjnej w odniesieniu i do obywateli spoza UE, i do obywateli Unii.

Święto 60-lecia Wspólnoty Europejskiej nie będzie tak radosne, jak mogłoby być bez Brexitu. A jednak Unia tym bardziej warta jest „Ody do radości”.