Została nam tylko Unia

Po wygranej Trumpa została nam tylko Unia. Obecne władze polskie muszą działać szybko. Trzeba podjąć strategiczny wybór w naszej polityce zagranicznej. Zostajemy sami czy wracamy do współpracy z Unią Europejską?

Edward Lucas nazwał wybór Trumpa najgorszą wiadomością od czasu Jałty. Polityka zagraniczna USA pod prezydenturą Trumpa jest nieprzewidywalna.

Jeśli Trump zdecyduje się na to, co sam nazwał „Brexit plus”, Europa, włącznie z Polską (i może z wyjątkiem Brytanii), zejdzie na drugi plan. Jeśli Trump w taki czy inny sposób opuści NATO, które uważa za twór przestarzały, Sojusz się zachwieje, a jego wschodnia flanka przestanie być chroniona.

Podnoszą się głosy, że Trump popchnie Amerykę ku nowej Jałcie. Być może przesadne, a nawet histeryczne, ale warte zauważenia w Warszawie. Putin już zgłosił gotowość do kolejnego „resetu” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich.

Tylko na czym to nowe otwarcie miałoby polegać? Bo jeśli na przyzwoleniu, by Rosja robiła, co chce, w swojej strefie wpływów, i sama ją definiowała, to w Warszawie powinny już dzwonić dzwonki alarmowe w ministerstwach obrony i spraw zagranicznych, tak samo jak w kancelariach prezydenta i premiera RP.

Obecny rząd skonfliktował się z Brukselą, Paryżem, Berlinem. Odwoływane są wizyty i spotkania. Trump tym się nie zainteresuje, bo będzie remontował amerykańską infrastrukturę i rozkręcał amerykańską gospodarkę. Warszawa liczy, że Waszyngton Trumpa nie będzie sobie zawracał głowy demolowaniem w Polsce ładu konstytucyjnego, likwidacją niezależnych mediów czy niezależnych organizacji społeczeństwa obywatelskiego.

Tak może być i to leżałoby w interesie obecnej władzy w Polsce. Ale ponad jej interesem stoi polska racja stanu. Także ten rząd ma obowiązek jej strzec.

W interesie bezpieczeństwa Polski leży powrót do współpracy i współdziałania w ramach Unii Europejskiej. Niech Warszawa przestanie się boczyć, tylko wesprze Unię w epoce Putina i Trumpa. Za wolność waszą i naszą.