Kiedy nadejdzie V RP

Paweł Zalewski z PO mówi gazecie „Polska. The Times”, że potrzebna jest V RP, wolna od błędów III RP i przywracająca rządy prawa i reguły demokratyczne, które dziś niszczy PiS rządzący Polską. Rozumiem, że to zapowiedź programu, który Platforma ma oficjalnie ogłosić 1 października.

Programy mają swoje znaczenie. Ale najważniejsze jest to, czy są wcielane w życie. Zalewski za błędy III RP uważa m.in. zbyt bliskie związki między polityką a biznesem czy mediami. Dodaje, że obecna władza pisowska popełnia te same błędy na jeszcze większą skalę.

Nie zostawia suchej nitki na polityce zagranicznej Jarosława Kaczyńskiego, a formalnie rządu pani Szydło. PiS już zdążył sprowadzić Polskę na margines Unii, a tym samym zwiększył możliwość wpływania na nasz kraj przez Putina. To jest polityka śmiertelnie groźna.

Wszystko prawda, ale hasło V RP wydaje mi się mało przekonujące. Na razie żyjemy w czasie likwidowania III RP jako państwa opartego na obowiązującej konstytucji. Całkowita likwidacja nastąpi w momencie uchwalenia nowej konstytucji. PiS do tego konsekwentnie zmierza i ten cel może osiągnąć.

Co wtedy? Tego, obawiam się, nie wie nikt, włącznie z autorami programów partii pana Petru czy PO. Czy w IV RP, narodowo-katolickim państwie pisowskim, te programy będą miały znaczenie?

Ale nie wykluczam, że będą, może nawet większe, bo ludzie, którzy się z taką IV RP nie utożsamiają, mogą w nich znaleźć jakiś punkt odniesienia. Jakąś ideowo-polityczną alternatywę względem państwa pisowskiego hulającego „na maksa”.

Więc dobrze, że opozycja pisze programy i dyskutuje o Polsce po PiS. To może dodać otuchy tym, którzy na PiS nie głosowali, a jest ich większość. Ale kluczowe pytanie jest polityczne: jak opozycja zamierza doprowadzić do V RP, wolnej od błędów trzeciej i pisowskiej?