Żegnaj, Franciszku!

Wizyta papieża była spotkaniem z katolicką młodzieżą, a kurtuazyjnie z władzami państwa polskiego, które wraz z lokalnym Kościołem było gospodarzem Światowych Dni Młodzieży. O rządzących politykach nie mam nic dobrego do powiedzenia, o młodzieży – dużo.

Politycy robili, co mogli, by się ogrzać w cieple autorytetu papieża. Młodzież Franciszka słuchała. Wielu tych młodych ludzi zapamięta słowa papieża. Politycy zapomną o nich, gdy tylko zabiorą się z powrotem do rządzenia. Kościół i wiarę wielu z nich traktuje tak jak pani Kempa: jako okazję do zrobienia sobie fotografii z papieżem. To się dobrze sprzedaje w mediach „narodowych”. Spuśćmy na nich kurtynę milczenia.

Patrzyłem na młodych przybyszów ze świata z sympatią i uznaniem. W końcu to wcale nie takie oczywiste, że młodzi ludzie interesują się czymś więcej niż własnym życiem. Nie ma w tym nic złego, ale wartością dodaną jest gotowość do robienia czegoś dobrego wspólnie z innymi.

Młodzi zgłaszają się do różnych wolontariatów, nie tylko z okazji wydarzeń kościelnych czy religijnych. Społeczna wartość tej chęci spotkania się z innymi i niesienia pomocy jest taka sama bez względu na to, czy wydarzenie jest czy nie jest religijne.

Zlot katolicki jest też okazją do pogłębienia wiary. Robienie „rabanu” wcale nie musi wykluczać chwil refleksji. Widzieliśmy tego przykłady choćby podczas modlitewnego czuwania z papieżem w Brzegach.

Aktywna społecznie młodzież niewierząca w niczym nie ustępuje młodzieży wierzącej. Jest tak samo zdolna do empatii, służenia innym, radości z życia, kierując się wartościami humanistycznymi. Jej też należy się uznanie.

Franciszek to wie. Wie to Kościół Powszechny. Wiedzą to ludzie dobrej woli. Dni Młodych pod przewodem Franciszka pokazały słowem, czynem, obrazem, że jest alternatywa dla plemiennego nacjonalizmu, nienawiści i wykluczania, dla odmowy równych praw ludziom należącym do innych ras i kultur. Pokazały, że nie ma sensu przeciwstawianie sobie różnych tożsamości i uniwersalizmu. I za to organizatorom i uczestnikom należą się brawa.