Gwizdologia polityczna
Jak Kali kogoś wygwizduje, to dobrze. Jak ktoś wygwizduje Kalego, to hańba! Nowa władza była wielokrotnie ostrzegana i proszona, by nie mieszała obchodów Poznańskiego Czerwca z apelem smoleńskim. Ostrzeżenia zignorowała. W efekcie w Poznaniu wygwizdano i wybuczano prezydenta Dudę, premier Szydło, wicepremiera Glińskiego.
Pani Szydło potępiła takie zachowania. Prezydencki minister podzielił gwizdy na spontaniczne i zorganizowane. Gwizdy przeciwko prezydentowi Dudzie są zorganizowane i niedopuszczalne, przeciwko prezydentowi Wałęsie – spontaniczne, to głos zagniewanego ludu, nic nie można na to poradzić. To się nazywa polityczna moralność Kalego.
PiS nie przeszkadzały gwizdy i buczenia podczas uroczystości z udziałem prezydenta Komorowskiego czy prof. Bartoszewskiego. Teraz oburzają się na gwizdy przeciwko obecnemu prezydentowi i innym politykom narodowej prawicy.
Mnie się gwizdanie i buczenie może podobać na wiecach politycznych lub w kampaniach wyborczych. Ale nie podoba mi się podczas uroczystości z udziałem głowy państwa czy szefa rządu. Każdego prezydenta i każdego premiera.
Prezydenci, premierzy, ministrowie demokratycznej Polski są symbolami państwa polskiego. Kto je szanuje, powinien i ich uszanować. Ale wszystkich, bez różnicy, bez dzielenia na naszych i nienaszych. Bo w ten sposób tworzy się w demokracji postawy propaństwowe i poczucie ciągłości państwowej.
Pretensje i żale obecnych funkcjonariuszy są obłudne. Bo nie protestowali wcześniej, kiedy byli jeszcze w opozycji, przeciwko gwizdom wymierzonym w ich przeciwników politycznych, piastujących wtedy państwowe godności w tej samej wolnej i demokratycznej Rzeczpospolitej. To nasze wspólne dobro, a nie wyłączna własność jednej partii politycznej i jej zwolenników. Tak było w PRL.
PiS, nim doszedł do władzy, nie protestował przeciwko psuciu debaty publicznej i życia politycznego. Ludzie obozu pisowskiego sami je psuli, gdy tolerowali mowę nienawiści wymierzoną w ich przeciwników. Wobec tego utracili moralne prawo do krytyki tych, którzy dziś gwiżdżą przeciwko nim.
Komentarze
Jak tu szanować „głowę państwa” która łamie prawo, jak szanować panią „premier ” robiącą to samo. Chciałbym ale nie mogę. Uważam, że w pełni zasłużyli sobie na takie traktowanie.
.
— New Jersey —
.
To nie do naprawienia to jest
„whistling in a dark” na gwiżdżacych,
potrzebny jest nowy Suveren, a o
takiego coraz trudniej nie tylko
w Polsce ale również w Europie
czy w amerykowie, so jak mawiają
w NJ „forget about it”, (ale z właściwym
akcentem no cadence)
.
..)
P. Szostkiewicz, litości. Najgorszy sort, dawniej resort.
Jak to się teraz mówi: w punkt
Moralność Kalego? Powiedziałbym raczej brak jakiejkolwiek moralności.
Rozumiem, ze eskalacja zachowań uważanych w cywilizowanym społeczeństwie za niedopuszczalne jest niebezpieczna i może skonczyc się w końcu tragicznie. Ale nie przesadzajmy i nie piętnujmy na siłę zdecydowanych reakcji na brutalność, chamstwo i hucpę obozu rządzącego. Jeśli ktoś nie zachowuje się jak prezydent, czy premier, w sposób dotychczas przyjęty w europejskim kręgu cywilizacyjnym, nie powinien spodziewać się, ze będzie traktowany według europejskiego kodeksu postępowania. Ostatecznie ani nikt nie został nazwany po imieniu, ani pobity.
Można przyjąć, że krytykować takie buczenie mogą tylko ci politycy z obozu rządzącego, którzy nie byli politykami w poprzedniej kadencji i poprzez to nie mieli dostępu do publicznego mikrofonu (mediów), aby móc się do takiego buczenia odnieść. Ewentualnie także ci, którzy go (co najmniej) nie chwalili.
Wszystko zależy od tego gdzie się buczy lub gwiżdże i w jakiej sprawie. Na wiecach politycznych uznaję się to za dopuszczalne. Nie można jednak np. przed grobem Nieznanego Żołnierza, a podczas rocznicy Czerwca’56 też nie wypada, zwłaszcza mieszkańcom Poznania. Poza tym pominął Pan istotny szczegół, otóż władze Poznania nie zgodziły się na odegranie podczas tych uroczystości hymnu narodowego przez orkiestrę wojskową, z czego wynika, że nie cofną się przed niczym.
A. Szostkiewicz: „Prezydenci, premierzy, ministrowie demokratycznej Polski są symbolami państwa polskiego. Kto je szanuje, powinien i ich uszanować”.
I naprawdę nie pamięta Pan, kto konkretnie nie szanował państwa w czasach Lecha Kaczyńskiego? „Zimnego Lecha” po jego śmierci też Pan nie pamięta?
A mnie ciekawi kto buczał. Lud Poznania, czy działacze KOD (bo tu są silni i prezydent miasta też z ich opcji)?
A coz to za prezydent i premier, ktorzy sa wylacznie kuklami Prezesa Wszystkich Prezesow?Trudno ich szanowac. Zreszta oni sami dowiedli braku szacunku dla ofiar Czerwca, urzadzajac kolejna miesiaczke smolenska.
Nie moralność Kalego, ale Kaczyńskiego. Dajmy Kalemu spokój. On był fajny i wesoły, w przeciwieństwie do takiej Pawłowicz czy Kaczyńskiego.
@jacobsky
Wszystko przez narodowca Sienkiewicza!:)
@rossi
Przecież piszę jasno: każdego prezydenta. A ,,Komora” pan pamięta i wygrażanie mu krzesłem? Uszanować należy urząd, osobę można krytykować, ale nikogo nie należy obrażać.
Nie lubię reakcji typu gwizdy i buczenie, jednak czasami nie ma innego wyjścia. Nie można z szacunku dla urzędu szanować sprawującego tenże urząd. Gdy patrzę na coraz powszechniejsze w przestrzeni publicznej „Sieg heil” gloryfikujące obecną władzę, to chce mi się robić coś dużo gorszego niż buczenie.
Wprawdzie tekst jest o gwizdaniu ale jest jeszcze jeden ponury akcent tych uroczystości. Z upamiętnienia Czerwca 1956 za sprawą apelu smoleńskiego uczyniono wiec polityczny gdzie weteranów tamtych wydarzeń potraktowano jak rekwizyty. Szkoda weteranów, szkoda Poznania a młodzi raczej niczego się z naszej historii nie nauczą. Zapamiętają gwizdy.
@Rossi
A czy dopuszczalne jest zrownywanie zamordowanych z ofiarami katastrofy lotniczej (zawinionej przez owczesnego prezydenta)?I urzadzanie happeningu politycznego na uroczystosciach ku czci zamordowanych? Gdzie tu szacunek dla zmarlych?
Mauro Rossi
3 lipca o godz. 0:59
… władze Poznania nie zgodziły się na odegranie podczas tych uroczystości hymnu narodowego przez orkiestrę wojskową …
Orkiestra wojskowa i tak nie mogła zagrać hymnu bo jej tam po prostu nie było. Uczciwiej (bez manipulacji) byłoby napisać dlaczego.
Aby zachować zdrowie i dobre samopoczucie unikam oglądania na żywo prezesa i jego posłusznych pomocników.
Panie Redaktorze,
A po co wciąż obchodzić tę rocznicę i jej podobne? Przecież do dziś nie wiemy dobrze kto tak naprawdę za nimi stał, kto wyprowadził wtedy robotników „Cegielskiego” na ulice Poznania, zamieniając tym samym pokojowy protest robotniczy w chuligańskie ekscesy, na które władza musiała przecież zareagować tak jak zareagowała.
Podwyżki cen żywności czy też poprawa intesnywności pracy robotników były przecież w roku 1956 konieczne, tak samo jak i późniejsze podobne podwyżki. Problem był w tym, że wprowadzone były one bardzo nieumiejętnie – zamiast tak jak dziś, rozłożyć je na miesiące i lata, dokonywano ich w PRL-u skokowo, wbrew wszelakim zaleceniom socjotechniki, a co oczywiście musiał wykorzystać Zachód, a szczególnie zaś CIA. Można więc powiedzieć, że władze PRL-u same dostarczały zachodnim wywiadom pretekstów do wszczęcia burd ulicznych zarówno w czerwcu roku 1956 w Poznaniu, jak tez i 20 lat później w Radomiu i Ursusie oraz pomiędzy tymi datami na Wybrzeżu w grudniu roku 1970.
Zaś dziś polscy robotnicy nie strajkują, jako że wiedzą oni doskonale, że de facto pozbawiono ich dziś prawa do strajku, jako że w sektorze prywatnym odpowiedzią na strajk jest dziś lokaut, czyli wyrzucenie z pracy strajkujących. Taką to, a nie inną Polskę sobie bowiem wystrajkowali polscy robotnicy pod „świetlanym” przewodnictwem KOR-u i NSZZ „Solidarność”. 🙁
Na koniec- przecież obecne władze, tak samo jak i przedwojenne, zareagowały by podobnie jak ówczesne władze PRL-u na takie wydarzenia jakie miały miejsce w Poznaniu w roku 1956, na Wybrzeżu w roku 1970 czy też w Radomiu i Ursusie w roku 1976, czyli na wydarzenia połączone z paleniem budynków rządowych i samochodów policyjnych, blokadą dróg przelotowych i międzynarodowych linii kolejowych oraz z masowymi strajkami dezorganizującymi gospodarkę narodową. Przecież Pan Redaktor wie dobrze, jak zareagowały władze przedwojennej Polski na strajki chłopskie. Przypominam tylko mniej zorientowanym, że przedwojenna policja państwowa zamordowała 44 protestujących rolników podczas tylko jednego strajku z roku 1937, a wcześniej, w roku 1932, miały w czerwcu miejsce wydarzenia, nazywane powstaniem leskim, a które zapoczątkowały protesty chłopskie, w których zginęło kilkadziesiąt osób, a tysiące aresztowano. Podobnych przykładów stosowania przez władze II Rzeczypospolitej przemocy państwowej wobec strajkujących robotników i chłopów mogę przytoczyć znacznie więcej. Ciekawe tylko, dlaczego dziś nie obchodzi się rocznic przedwojennych strajków chłopskich?
Osobiście uważam, że w Polsce żadna władza (centralna) nie zasługuje na szacunek. Tylko władza wyłaniana w sposób prawy, reprezentatywna i posiadająca legitymizację zasługuje na naturalny szacunek. Władza w Polsce (centralna) nie spełnia żadnego z nich.
Zresztą wydaje się, że mój osobisty pogląd nie jest tutaj odosobniony. Niechęć, odraza i wzgarda wobec państwa i jego władz ma w Polsce niemal powszechny charakter. Nie bez powodu.
@AOlsztynski
Bo oczywiście ludzie z KOD i ludzie z Poznania mają iloczyn pusty… Pogratulować wnikliwości.
Panie Redaktorze !
I za to kochamy takich właśnie narodowców !
Dobrze, że Maniek Kowalski ćwiczy mięsnie, a nie korę mózgową. On to by nam wysmażył Kalego !
Lubicz56
3 lipca o godz. 11:02
„Orkiestra wojskowa i tak nie mogła zagrać hymnu bo jej tam po prostu nie było. Uczciwiej (bez manipulacji) byłoby napisać dlaczego”.
Nie było orkiestry wojskowej, bo jej nie wpuszczono, a dlaczego nie wpuszczono zapytaj się władz Poznania. „Krzysztof Szczerski próbował przekonać urzędników z ratusza, by wpuścili na nie wojskową orkiestrę. Miała odegrać hymn. (…) Andrzej Białas, dyrektor gabinetu prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka nie chciał zgodzić się na to, przekonując m.in, że zbyt późno miasto zostało o tym poinformowane”. TVP1
@kowalski
Nie. Ideologicznie nie można zestawiać tłumienia siłą strajków w Polsce przedwojennej z masakrami na robotnikach w Polsce zwanej ludową. Polska przedwojenna nie deklarowała, że jest państwem robotników i chłopów z przystawką tzw. Inteligencji pracującej. To deklarowała PRL, a mimo to zabijała ludzi pracy. W Polsce liberalno-demokratycznej po 1989 r. jak dotąd nie zginął z ręki władzy ani jeden uczestnik strajków czy protestów robotniczych. Z tych trzech Polsk tylko III RP ma więc pod tym względem czyste konto.
Brawo!
Moralność prezesa, czyli brak moralności. Ja wybieram Tuska i śp. Janinę Paradowską.
Gwizdać na głupich choćby przewielebnych.
Panie Redaktorze,
Przedwojenna Polska co prawda nie deklarowała, że jest ona państwem robotników i chłopów, ale deklarowała ona, że jest ona demokracją, a mimo to zabijała ona swoich własnych obywateli protestujących przeciwko poczynaniom jej władz, a więc jeśli czcimy dziś robotników poległych z rąk władzy w czasach PRL-u, to powinniśmy także czcić pamięć robotników i chłopów poległych z rąk władzy w czasach II RP. Ideologia nie powinna nam tu stać na przeszkodzie.
Poza tym, to zarówno władze sanacyjne jak też i władze PRL-owskie deklarowały, że nie zabijały one robotników czy chłopów, a tylko awanturników, terrorystów i sabotażystów niszczących menie państwowe i prywatne.
Być może w obecnej Polsce, według Pana liberalno-demokratycznej, czyli po roku 1989r. jak dotąd nie zginął z ręki władzy ani jeden uczestnik strajków czy protestów robotniczych, ale:
– po pierwsze to brak jest na ten temat rzetelnych statystyk;
– po drugie to po roku 1989 nie było w Polsce aż tak gwałtownych protestów jak w latach 1956, 1970 czy też 1976 głównie dlatego, że na początku istnienia III RP przywódcy największego wówczas związku zawodowego czyli NSZZ „Solidarność” starali się tłumić owe protesty w zarodku (jako że były one skierowane przeciwko solidarnościowym rządom), a później, już po likwidacji większości polskiego przemysłu (Plan Balcerowicza), nie było już właściwie komu i dla kogo tych strajków organizować;
– po trzecie, to, nie ma dziś, w odróżnieniu od czasów PRL-u, wśród polskich robotników agentów-prowokatorów, opłacanych dawniej przez przez zagraniczny kapitał, którzy w czasach PRL-u kierowali strajkujących robotników na ulice i zachęcali ich do niszczenia mienia oraz atakowania milicji. Nie pomyślał Pan, dlaczego strajki w Polsce w latach 1956-1976 kończyły się praktycznie zawsze wyjściem robotników na ulice i demolowaniem polskich miast? Czy polscy robotnicy sami z siebie by to zrobili? Nie sądzę, jako że co innego jest strajkować, a co innego demolować cudze mienie.
Dziś robotnicy polscy boją się po prostu strajkować (poza zatrudnionymi w sektorze państwowym, których liczba jest jednak obecnie znacznie mniejsza niż w czasach PRL-u i ciągle maleje), jako że wiedzą oni doskonale, że dziś odpowiedzią na strajk jest lokaut i utrata pracy, a więc także i zarobków przez strajkujących. Według danych MOP, liczb osób strajkujący Polsce spadła z ponad 353 tys. w roku 1989 a nawet ponad 750 tys. w roku 1992 do zaledwie niecałych 17 tys. w roku 1998. Co prawda liczba ta wzrosła przejściowo w roku 2008 do 209 tys., ale spadła ona znów w roku 2009 do 22 tys. (nowsze dane trudno jest jest zaś znaleźć), a to jest znacznie mniej niż na przykład w sąsiednich Niemczech czy też we Francji, gdzie przecież warunki pracy i płacy są znacznie lepsze niż w Polsce.
A ja myślę, że nikt by nie gwizdał i nie buczał, gdyby Macierewicz nie uparł się na ten nieszczęsny apel smoleński. Gdy usłyszałam o tych rozkazach, że przy każdej uroczystości z asystą wojska ma być czytany apel smoleński sama chciałam iść i buczeć. Niestety nie mieszkam w Poznaniu. Ale jeżeli w moim mieście będzie jakaś
podobna uroczystość i ktoś będzie chciał czytać apel smoleński to przyjdę.
@kowalski
Dyskusja z panem jest niestety niemożliwa. Nie zna pannfaktówvalbo je ignoruje. Po 1989 r. Obchodzi się rocznice strajków chłopskich i pamięć ofiar strajku krakowskiego. W Krakowie stoi nadal pomnik ku ich pamięci. W PRL władza ludowa zabijała robotników, a nie prowokatorów i sabotażystów, wielokrotnie, np. W Poznaniu, Gdyni i Gdańsku, co pan przemilcza lub dezawuuje w sposób moralnie obrzydliwy. Dezawuuje pan fakt, że po 1989 r. Nie tłumiono protestów pracowniczych nawet kiedy były po temu podstawy, jak w przypadku akcji szefa Obecnej Solidarności p. Dudy, który blokował Sejm. Podaje pan w wątpliwość statystyki dotyczące akcji pracowniczych w III Rp. A przecież póki mamy demokrację liberalną i zakaz cenzury, mamy możliwość ich weryfikacji. Na tym kończę dialog z panem.
Kto pod kim dołki kopie sam w nie wpada.
W ogóle wydaje mi się, że Prawo i Sprawiedliwość czuje się dobrze tylko w roli opozycji. I trzeba przyznać, że do perfekcji opanowali zasady bycia opozycją. Gwizdanie, buczenie, układanie rymów częstochowskich, protesty uliczne, szukanie winnych zawsze i wszędzie, nieustanna krytyka innych. A ich rolą jest rządzenie państwem, wzięcie odpowiedzialności za losy kraju i usilne dążenie do poprawienia doli wszystkich Polaków.
Myślę, że PiS prędzej straci władzę, niż opanuje zasady rządzenia.
Panie redaktorze Szostkiewiczu, pochodzę z Wielkopolski a w Poznaniu też się edukowałem i pracowałem w UAM.
W mojej rodzinie i rodzinach wielkopolskich zawsze będzie trwać w pamięc histpryczny i społeczny kult buntu robotniczego w POZNAŃSKIM CZERWCU 1956.
W pamięci sa też wyryte krwią poznańskich ofiar i rannych buńczuczne słowa ówczesnego premiera, obywatela Józefa Cyrankiewicza, parafrazując, „Kto podniesie rękę na władzę ludową …
Aprobuję postępowanie pana Jaśkiewicz -prezydenta Poznania oraz społeczności Poznania i Wielkopolski, dezawuować nakazy od prezydenta POlski, pana A. Dudy, premierki RP, pani Beaty Szydło ze swymi rządowymi i nie tylko zausznikami,które zaakceptował pryncpał Polski, pan Jarosław Kaczyński, terażniejszy kierownik populistycznej partii P i S !!!
To wstrętne historycznie, społecznie i politycznie, ze jeden z najważniejszych zrywów Polek i Polaków, Poznański Czerwiec 1956, próbowali, ale bezskutecznie zniszczyć mali, zadufani nie tylko w sobie też Polki i Polacy.
Wiwat Poznań i Wielkopolska 2016 !
Wiwat Powstanie Wielkopolskie, jedyny historyczny zryw w historii Polski, uwieńczony zwycięstwem.
Czołem !
Z powazaniem, Rakoczy ze Słubic nad Odrą
„Dobre obyczaje” w pewnych sytuacjach definiuja, komu nalezy sie szacunek nawet jak dana osoba czy instytucja na ten szacunek nie zasluguje.
Ale sa pewne granice. Idiotyczne mieszanie ofiar katastrofy albo wycieczki smolenskiej z poznanskim czerwcem to za duzo, nawet dla najlepszych „dobrych obyczajow”
Kali z chęcią posługuje się prawem Kaduka. Bo może. I wychodzi na tym dobrze. Przynajmniej do czasu. Do czasu, kiedy inni zdecydują się wobec niego to prawo Kaduka zastosować.
@Rakoczy
Jestem wprawdzie warszawianka z miejsca zamieszkania, ale moja rodzina jest z Wielkopolski i tam tez jestem sercem:)) Popieram hasło: Wiwat Wielkopolska i Poznań, wiwat „Poznańczycy” – jedyni Polacy, którzy zawsze wiedzą, gdzie jest polska racja stanu
@jakowalski
Jest pan, jak się wydaje, byłym propagandystą PRL-u (ewent. chwalcą tamtych czasów); operuje pan liczmanami ówczesnej prasy w rodzaju Żołnierza Wolności czy późniejszych Barw p. Gaworskiego albo Rzeczywistości p. Krzywobłockiej.
Mówi pan to samo, co mówili publicyści Gontarz albo Kur. Wypada pogratulować oryginalności spojrzenia i inwencji.
Mauro Rossi – po co kłamać „władze Poznania nie zgodziły się na odegranie podczas tych uroczystości hymnu narodowego przez orkiestrę wojskową”?
Władze Poznania nie zgodziły się, żeby uroczystości ku czci ofiar Czerwca ’56 były wykorzystane jako propagandowa platforma PiSu. Przeciwko odgrywaniu hymnu przez orkiestrę wojskową nic nie miały, wręcz przeciwnie, prosiły o to.
Swoją drogą – historia zatacza koło, polskie wojsko tak jak w 1956 jest znowu używane przez rząd w Poznaniu w partyjnych interesach. Macierewicz i Rokosowskij z jednego kołka strugani.
@mpn
Lud jest spontaniczny, a „ruch” typu KOD jest zorganizowany: ustala działania, przygotowuje się do akcji, ma swoich liderów.
Iloczyn nie jest „pełny”
jakowalski
co prawda w wielu sprawach mam odrebne zdanie, niemiej uwazam ze jakowalski potrafi rozroznic czasy IIRP, PRL i IIIRP nie ulegajac propagandzie na ich temat.
W Krakowie o ile wiem nie ma pomnika upamietniajcego wydarzenia w 1923 roku. Jest tylko skromny plyta pamiatkowa na cmentarzu Rakowickim.