Raport „Economista”: nie lekceważmy populistów
Opiniotwórczy tygodnik „The Economist” ogłosił swój „Indeks demokracji” za rok 2015. Demokracja ma się kiepsko, nie tylko w Polsce i naszym regionie Europy.
Swoje raporty pismo ogłasza od 2006 r. W pierwszym Indeksie demokracji Polska zanotowała wynik sumaryczny 7,30 w skali od 1 do 10. W najnowszym – 7,09. Eksperci i analitycy z think-tanku tygodnika (Economist Intelligence Unit) podzielili 167 państw poddanych badaniom na cztery grupy: kraje w pełni demokratyczne, demokracje z wadami (flawed), systemy hybrydowe (tu m.in. Ukraina), państwa autorytarne.
Polska została sklasyfikowana w grupie demokracji z wadami na miejscu 48. między Trynidadem i Tobago a Indonezją. Wyprzedzają nas m.in. Republika Czeska, Słowacja i Litwa. Słaby tytuł do chwały. Raczej do zmartwień.
Oceniano każde państwo pod względem procesu wyborczego i pluralizmu politycznego, funkcjonowania systemu rządzenia, partycypacji społeczeństwa w życiu politycznym, kultury politycznej i zakresu swobód obywatelskich.
Najlepsze wyniki Polska uzyskała w dziedzinie procesu wyborczego (wolne i uczciwe wybory) i swobód obywatelskich – w obu przypadkach prawie 10 punktów. Najgorzej wypadamy w dziedzinie kultury politycznej (4,38) i funkcjonowania państwa (5,71).
To jednak wyniki za rok miniony, kiedy obecny kryzys konstytucyjny i napięcia społeczne wywołane przez autorytarne ciągoty nowej władzy dopiero się zaczynały. Jeśli sytuacja u nas się nie uspokoi – a wiele wskazuje, że będzie raczej przeciwnie – w następnym Indeksie możemy spaść do grupy systemów hybrydowych. Wybory przestaną być wolne i sprawiedliwe, rząd będzie wywierał presję na opozycję i kandydatów.
Poważne słabości dotkną wtedy systemu rządów, jakości kultury politycznej (i tak niskiej) i partycypacji politycznej. Korupcja będzie rosła, a praworządność słabła, podobnie jak społeczeństwo obywatelskie. Pojawi się nękanie dziennikarzy uznanych za antyrządowych. Sądy utracą niezawisłość.
Na razie to scenariusz hipotetyczny, lecz możliwy. Podobne tendencje dostrzega raport w innych państwach naszego regionu. Wskutek doświadczeń ze swymi nowymi systemami demokratycznymi ich obywatele wykazują apatię, rozczarowanie, zniechęcenie. Spora ich część czuje się przegrana (losers) i głosuje, jeśli głosuje, na partie narodowo-populistyczne.
Raport cytuje w kontekście słabnięcia demokracji w naszym regionie opinię politologa Johna Graya, że nadzieja, iż społeczeństwa postkomunistycznie gładko zintegrują się z kapitalistycznym światem zachodnim, okaże się płonna (a mirage). Brzmi gorzko, lecz niestety profetycznie.
Co gorsza, stabilne dotąd demokracje zachodnie mają ten sam problem: tradycyjne partie lewicowe i prawicowe tracą wyborców na rzecz partii radykalnego marginesu.
Czy przyszłość należy do „populistycznego illiberalizmu”? Prawdopodobnie demokracje liberalne się obronią, przynajmniej w Europie zachodniej. Trudno się jednak nie zgodzić z tezą raportu, że rosnąca popularność wszelkiego rodzaju populistów sygnalizuje koniec pozimnowojennego ładu politycznego. Strach pomyśleć, co wyrośnie zamiast niego.
Komentarze
Sądzę, że warto jednak zaznaczyć, nie tylko to, iż Polska znajduje się dopiero na 48 miejscu, lecz również to, że jest w grupie państw tzw. ‚wadliwej demokracji’ oraz to, że w stosunku do 2014 roku, spadła o osiem miejsc. Spostrzeżenie, że są to ‚wyniki za rok miniony, kiedy obecny kryzys konstytucyjny i napięcia społeczne wywołane przez autorytarne ciągoty nowej władzy dopiero się zaczynały’, jest podstawą do pesymistycznego przewidywania, że ‚ból głowy’ dopiero przed nami i z wielkim niepokojem należy myśleć, ile miejsc Polska znów przesunie się w dół, teraz gdy PiS wprost podważa zasady demokratycznego państwa prawa.
Pozdrowienia.
Pan J.Gray to taki dyżurny intelektualista, który zawsze mówi to, co jest akurat modne, czyli to co się właśnie wydarzyło, a nie wydarzy. Moja prognoza jest dokładnie przeciwna: za niedługo (1-3 lata) wzrosną stopy procentowe, populistyczne rządy wpadną w kryzysy i przegrają wybory. Władzę przejmą świeccy neoliberałowie i kapitalizm się w Europie Wschodniej rozwinie (nawiasem mówiąc pisał o tym Hayek w Konstytucji wolności w 1960 roku).
PS. Co to jest ‚populistyczny liberalizm’?
Prezes postanowił przejąć całą władzę za wszelką cenę i to realizuje. Jak na razie nie liczy się z nikim i z niczym.
Dzien dobry,
moj komentarz nie dotyczy powyzszego tekstu ale Panksich wystepow radiowych i telewizyjnych.
Bardzo Pana cenie jako publicyste i komentatora, ale nie moge sluchac Panskiego stalego „NIEMNIEJ JEDNAK”.
Nikt Panu nie powiedzial, ze to to samo co „wracac z powrotem” i „cofac sie do tylu” czyli tzw. bledne powtorzenie ?
To, ze mowi tak n.p. p. Kempa, to chyba nie jest dobry wzor ?
Pozdrawiam
Niedługo, dzięki Kaczyńskiemu, Polska wyląduje gdzieś między Zimbabwe a Koreą Północną.
Chcialbym zaznaczyc, ze autor nie widzi przyczyn tego zjawiska, a glowna przyczyna jest oderwanie sie politykow tzw. glownych partii od rzeczywistosci i problemow wlasnych wyborcow. Politycy uwazaja, ze sa jakas arystokratyczna ‚klasa polityczna’ stojaca ponad plebsem. Nie sa. W Polsce od 26 lat wszystkie partie prowadza ta sama, skrajnie neoliberalna polityke gospodarcza wymyslona przez Balcerowicza, choc ludzie jezdza po swiecie i widza, ze ten model nie sprawdza sie nigdzie. Jednak kazdy kto odwazy sie zakwestionowac ten stan rzeczy,z miejsca dostaje etykietke ‚populisty’. Niestety, Ludwik XVI i Mikolaj II tez uwazali,ze nie musza sluchac ‚populistow’ i ciemnego ludu, ciemny lud jednak upomnial sie o nich.
Sądzę, że władza obecna cieszy się bardzo z podziałów w społeczeństwie, prezesowi są one na rękę, będzie ciągle podgrzewał atmosferę obelgami (które, swoją drogą, są autocharakterystyką formacji rządzącej, w psychologii określa się to mianem „projekcja”), dążąc do wojny wewnętrznej – przed nami Kristallnacht.