Graczyk: Nie leczcie grypy cholerą

Zwrócono mi uwagę na tekst Romana Graczyka, z którym przez lata pracowałem w „Tygodniku Powszechnym”, dziś zatrudnionego w Instytucie Pamięci Narodowej w pionie edukacji historycznej. Autor pisze o psuciu demokracji w kontekście sporu o Trybunał Konstytucyjny. To głos rozsądku w obozie prawicy.

Graczyk, z wykształcenia politolog, przed wielu laty, gdy był w redakcji „Tygodnika Powszechnego”, zasłynął publikacjami pokazującymi kłopoty Kościoła z radzeniem sobie z nowo narodzoną polską demokracją. Napisał ciekawą książkę o sporze wokół naszej konstytucji. Później pracował w „Gazecie Wyborczej”, a w końcu rozstał się z obu tymi środowiskami i dołączył do krytyków III RP.

Teraz słusznie pisze, że błędy popełniane przez PO nie usprawiedliwiają błędów popełnianych niemal dzień po dniu przez nowy pisowski obóz władzy. Takie proste, a jednak prawie nikt w tym obozie nie ma odwagi powiedzieć tego, co mówi Graczyk: grypy nie leczy się cholerą.

„Cholera” to, jak rozumiem, „regres naszego porządku demokratycznego”, dziejący się za sprawą PiS i prezydenta Dudy.

Innym głosem otrzeźwienia w obozie IV RP jest wywiad z prof. Staniszkis.

Niezłomna dotąd sojuszniczka pisowskiej prawicy wyraża zaniepokojenie „ułaskawieniem” Mariusza Kamińskiego i ostrzega, że jak tak dalej pójdzie, to młody wyborca odwróci się od PiS. Ktoś w rządzie Szydło i w kancelarii Dudy słucha tych ostrzeżeń? Nie sądzę.

Zapatrzony w sondaże poparcia, nowy obóz władzy alienuje się od rzeczywistości w tempie równie ekspresowym, jak tempo, w jakim demontuje obecny system demokracji parlamentarnej.