Szczęśliwy ksiądz gej, uśmiechnięty papież Franciszek, czyli trzy prawdy ks. Charamsy

To, że ks. Charamsa jest gejem, w niczym nie pozbawia wartości jego słusznej i celnej krytyki języka przemocy używanego przez duchownych polskich w rodzaju ks. Oko. Ani nie odbiera wiarygodności jego sądom o kościelnej homofobii.

Kto jeśli nie gej, ksiądz i funkcjonariusz aparatu kościelnego w Rzymie, może najlepiej powiedzieć o tym, co się dzieje za spiżową bramą Watykanu?

Trzy najważniejsze rzeczy, jakie mówi ks. Charamsa, są nie tylko prawdziwe, lecz warte refleksji, zwłaszcza katolików.

Po pierwsze, milczenie Kościoła w Polsce na temat gorszących i antyewangelicznych wypowiedzi ks. Oko i popierających go homofobów.

Po drugie, w Kościele panuje homofobia, czego przykładem jest właśnie aprobatywne w wymowie milczenie o wybrykach ks. Oko. Czemu by synod o rodzinie o tym miał nie dyskutować? Dyskryminacja każdej (nieczyniącej niczego złego) mniejszości jest sprzeczna z ewangelią.

Po trzecie, w Kościele jest wielu księży homoseksualistów, może nawet więcej niż sądzimy. Jeśli ks. Charamsa ma rację – tego oczywiście nikt nie zweryfikuje, bo nie będzie liczenia gejów w Kościele – zachodzi pytanie: skąd ta agresja? Czy przypadkiem nie jest zasłoną dymną, mającą ukryć faktyczny stan rzeczy? Czy niektórzy księża walczący z gejami sami nimi nie są?

To prowadzi do pytania o celibat. Upieranie się przy nim w Kościele we współczesnym świecie nie ma sensu. W obecnej przymusowej, a nie opcjonalnej formule tylko umacnia kościelną kulturę obłudy. Naraża Kościół na kolejne skandale i wizerunkowe katastrofy. To temat na rzymski synod o rodzinie, który właśnie się zaczyna. Tak samo jak temat homoseksualizmu w Kościele postawiony właśnie przez ks. Charamsę. Należy się liczyć, że wbrew nadziejom konserwatystów synod wróci do tej sprawy.

Nic dziwnego, że ks. Charamsa dokonał coming outu przed rozpoczęciem synodu. W ten sposób przykuł uwagę światowych mediów jak żaden polski duchowny przed i po Janie Pawle II. A że przy okazji pokazał światu uśmiechniętą twarz zakochanego geja, oburzy sfrustrowanych kołtunów, ale raczej nie papieża Franciszka. Sam niedawno witał serdecznie parę gejów na prywatnej audiencji podczas pielgrzymki do USA.

Niech więc kościelni konserwatyści na synodzie nie czują się pewni swego. Coming out Charamsy może im popsuć szyki.