Juncker ma rację

Czy w sprawie uchodźców premier Kopacz różni się od kandydatki na premiera pani Szydło i prezydenta Dudy? Albo inaczej: czym politycy PiS różnią się w tej sprawie od premiera i lidera PO Ewy Kopacz?

Marek Ostrowski pisze o „przestraszonych popisowcach” Faktycznie, tak to na dziś wygląda. Znienawidzona przez obóz pisowski szefowa rządu jakby dołączyła do swych zajadłych a nieprzejednanych przeciwników. Mówi ich twardym, nieprzyjaznym, nieczułym językiem, tak jakby nie dostrzegała, że to jej wygrać wyborów nie pomoże.

Czym to tłumaczyć? Zapewne właśnie wynikami sondaży przedwyborczych. Ale może być i tak, że Ewa Kopacz ma po prostu taki pogląd na sprawę uchodźców jak pani Szydło i prezydent Duda. A to oznacza, że nasza polityka państwowa staje na rozdrożu: albo pójdziemy z Europą, albo zostaniemy na oślej ławce razem z Czechami, Słowakami, Węgrami. Tymczasem w polskim interesie leży zajęcie zupełnie innej postawy, niż proponują dziś Duda, Kopacz i Szydło.

Szef Komisji Europejskiej w świetnym przemówieniu o stanie Unii Europejskiej dał wyraźnie do zrozumienia, że oczekuje od państw członkowskich czegoś więcej w sytuacji obecnego wyzwania uchodźczego niż tylko trzymania się ustaleń i procedur. W nadzwyczajnej sytuacji potrzeba nadzwyczajnych działań, odejścia od rutyny i procedur, a nade wszystko koordynacji i solidarności. Od tego jest Unia. Jeśli temu nie sprosta, przestanie być potrzebna.

A co słyszymy od przywódców polskich? Że prezydent Duda nie zgadza się z narzucaniem limitów. Że pani Szydło powtarza (w Polskim Radiu Kraków) polityczny greps premiera Orbana o uchodźcach jako problemie Niemiec, dodając, że „Niemcy próbują szantażować Europę”. Szantażować Europę? Niemcy gotowe są przyjąć nawet milion uchodźców, Polska oficjalnie wciąż 2 tysiące! Na czym szantaż miałby polegać? Czy jest nim oczekiwanie, że przyjmiemy 10 zamiast 2 tysięcy?

Strach pomyśleć, jak kierowałaby pani Szydło polską polityką zagraniczną, gdyby Polska stanęła przed jakimś porównywalnym wyzwaniem ze strony Rosji? Na szczęście myślę, że nie usłyszałaby wtedy od kanclerz Merkel, że uchodźcy z Ukrainy czy z krajów bałtyckich to „problem Polski”.

Być może pani premier słucha złych doradców do spraw europejskich, ale czy to ją politycznie usprawiedliwia? W moim przekonaniu nie. Pani premier z panem Tuskiem, szefem Rady Europejskiej, powinni dać przykład solidarności z Unią Europejską, która zdaje dziś jeden z najtrudniejszych egzaminów w swojej historii.

Należę do tych, którzy Unii życzą dobrze. Nie chcę, by błędy naszych polityków osłabiły pozycję Polski w Unii. Jej miejsce nie jest na oślej ławce, tylko w czołówce pomocy i współpracy. I zgadzam się z przewodniczącym KE panem Junckerem: więcej Europy w unijnej polityce azylowej, więcej Unii w polityce wobec uchodźców, więcej Unii w Unii.