Zamachy w katedrach

Czemu były zastępca szefa ABW ujawnił nagle sensacyjne szczegóły o udaremnieniu planowanych zamachów terrorystycznych w czterech katedrach, gdzie Polacy mieli tłumnie świętować Boże Narodzenie? Moim zdaniem to odprysk sprawy raportu amerykańskiego Senatu o torturach w lokalach pod nadzorem CIA.

Wypowiedź gen. Pruszyńskiego zawiera konkrety, a nie tylko element grozy. Wiarygodnie brzmi uzasadnienie wkroczenia polskiego kontrwywiadu do akcji: musieli działać, bo pojawiło się ryzyko, że działania grupy terrorystów wymkną się spod kontroli. Na podobnej zasadzie weszli do akcji australijscy antyterroryści w Sydney.

Gen. Pruszyński tłumaczył w  TVP Info, że wcześniej ABW nie ujawniała sprawy ze względu na bezpieczeństwo państwa. Zapewne miał na myśli, że nie chciano straszyć społeczeństwa ani dostarczać pretekstów islamistycznym dżihadystom do jakiegoś odwetu. Tak jak może to czynić raport Senatu USA.

W raporcie nie pada nazwa Polski, ale sprawa polskiego udziału w operacjach antyterrorystycznych po wydarzeniach 11 września jest dyskutowana. Może generał chciał zwrócić uwagę, że ten nasz udział miał też aspekt pozytywny. Gdy w polskiej debacie na ten temat pada tyle oskarżeń pod adresem państwa polskiego, może trzeba do niej wprowadzić i ten wątek.

Rozszerzanie się akcji dżihadystów jest faktem. Udział w niej obywateli państw europejskich, w tym – jak się okazuje – i Polaków, jest faktem. Obowiązkiem państwa jest podjęcie skutecznej kontrakcji, nie metodą tortur – których ABW się zresztą nie dopuściła – ale metodą skutecznych i skoordynowanych operacji służb specjalnych. Najlepiej jeszcze przed faktem, jak to się stało w przypadku udaremnienia zamachów w polskich katedrach.

Obawiam się bowiem, że nasze ostre ataki na polskich polityków nie uchronią nas przed atakami dżihadystów.