Jest Kultura w internecie!
Tylko żebyś miał czyste buty! Giedroyc, jak kogoś widzi po raz pierwszy i wie o nim niewiele, najpierw rzuca okiem na jego buty, czy są wyczyszczone. To pomaga mu wyrobić sobie pogląd, z kim ma do czynienia. Tak pouczony udałem się w 1988 r. na spotkanie z Redaktorem paryskiej „Kultury”. Buty wyczyściłem na glanc.
Przypomniałem sobie tę radę na wiadomość, że rusza portal Kulturaparyska.com. Wspaniale! Od razu zajrzałem. Tym bardziej, że mam zaufanie do ludzi, którzy witrynę tworzą i redagują, na czele z Anną Bernhardt (dawniej Olą Mietkowską), Wojtkiem Sikorą i Staszkiem Mancewiczem. Znamy się od wielu lat, wiem, że traktują to zadanie poważnie i profesjonalnie.
Sikora, człowiek bardzo skromny, od ponad 30 lat w Paryżu, stał się kimś w rodzaju kustosza pamięci o Kulturze już dawno temu. Mancewicz, zaprzysięgły krakowianin, związany i z „Wyborczą”, i z „Tygodnikiem Powszechnym”, ma dobre wyczucie, czego mogą po witrynie „Kultury” oczekiwać i starsi, i młodsi internauci.
Są w Polsce chyba tylko trzy czasopisma, od których czytelników słyszałem, że się na nich wychowali. Cóż, chyba nie wszyscy, bo niektórzy, w tym znani, robili zarazem albo mówili czy pisali rzeczy, które tym deklaracjom wdzięczności zaprzeczały. To oczywiście „Tygodnik Powszechny”, POLITYKA i właśnie paryska „Kultura”. Mówiliśmy „paryska”, w odróżnieniu od wychodzącego w Warszawie w PRL tygodnika pod tym samym tytułem, zresztą całkiem niezłego w części literacko-kulturalnej (jaki wstyd, że dziś nie ma już papierowych tygodników tego typu).
Czego można się było uczyć od „Kultury”? Trzeźwości myślenia politycznego. Konkrety: na przykład koncepcja UBL jako podstawa polskiej polityki wschodniej. Czy to się dziś broni? Coraz mniej, bo wizje polityczne z epoki zimnej wojny nie mogą być przenoszone mechanicznie na nasze czasy, coraz bardziej odbiegające od rzeczywistości, w jakiej myśleli i pisali Mieroszewski, Miłosz, Herling Grudziński i sam Redaktor, a także jego współpracownicy w Kraju, którzy coraz chętniej podejmowali ryzyko pisania dla „ośrodka antysocjalistycznego”.
Giedroyc był oficjalnie przedmiotem podobnej politycznej nienawiści w propagandzie PRL, jak Zbigniew Brzeziński. Ale w wolnej Polsce okazało się, że elita PZPR zaczytywała się „Kulturą”, tak jak my, młoda solidarnościowa i demokratyczna opozycja. Podczas spotkania z Redaktorem w „Laficie” poprosiłem, by potwierdził, że wydrukował mój tekst o stosunkach polsko-ukraińskich w Przemyślu, gdzie działałem w okresie pierwszej Solidarności. Giedroyc spojrzał na mnie uważnie i szepnął coś stojącej obok pani Zofii Herz. Wyszła z gabinetu i po chwili wróciła z egzemplarzem „Kultury” z moim artykułem. Zorientowałem się, że ukazał się już w stanie wojennym, kiedy byłem internowany i pod moim prawdziwym nazwiskiem, a nie pod pseudonimem, co mogło mieć dla mnie wtedy pewne dodatkowe przykre konsekwencje (oskarżenie o współpracę z ośrodkiem dywersji politycznej). Egzemplarz, miniaturowy, łatwiejszy do przemycenia, zachowałem na pamiątkę. Teraz sprawdziłem na własnym przekładzie, że mój skromny tekst jest dostępny po tylu latach w archiwum portalu. To oczywiście drobny szczegół.
Zachęcam do korzystania z tego nieprzebranego bogactwa, dobra narodowego, jakim jest portal „Kultury”. Aby zajrzeć do tamtych tekstów sprzed lat, porównać je z analizami współczesnymi, także pod względem klarowności przekazu i poziomu literackiego. Portal jest w istocie nie tylko bezcennym archiwum dla każdego, kto serio interesuje się polską polityką, historią i kulturą.
Jest też rodzajem pomnika wystawionego „Kulturze”, jej środowisku, jej wyobrażeniom o tym, czym jest nowoczesny państwotwórczy patriotyzm.
Komentarze
„Tygodnik Powszechny”, „Polityka”, paryska „Kultura”. Warto do tej triady dorzucić „Wiadomości” pod redakcją Mieczysława Grydzewskiego i następców. Właśnie ten tygodnik wraz z „Kulturą” i „Zeszytami Historycznymi” stanowiły o mojej intelektualnej tożsamości.
Lubie, nawet bardzo lubię myśl o nowoczesnym państwotwórczym patriotyzmie … I dlatego tak bardzo mi przeszkadza myśl o destruktywnej roli i sile wpływu, ciągnacego w mroki umysłowego średniowiecza, duże rzesze polskiego społeczeństwa, kościele katolickim.
Najwyraźniej tonący już w nowoczesności i skazany na niebyt, lub ograniczenie do roli i wielkości byle sekty, kościół katolicki, jak każdy tonący chwyta się brzytwy nadzieji, że może nadal ogłupiać i ludzi i ograniczać ich wolność osobistą i społeczną.
Miejmy nadzieję, że słowa Pana Redaktora Szostkiewicza o nowoczesnym państwotwórczym patryiotyzmie się spełnią jak najszybciej, bo to jednocześnie oznacza umieszczenie kościoła katolickiego na właściwym w nowoczesnym państwie miejscu, czyli na jak najdalszym i jak najskromniejszym MARGINESIE.
@ lonefather
Tym razem Red. Szostkiewicz napisał parę słów o paryskiej „Kulturze” (chwała mu za to, dzięki za linka), nic o Kościele. Lonefather tego nie zauważył i jak zwykle,”rypnął” głową w mur z napisem „Kościół katolicki”. To się nazywa, mieć refleks. Tys piknie – jak mawiał pewien szacowny klasyk.
„Kultura” w internecie? „Kultura” owszem, ale do kultury daleko.
waldi 15 września o godz. 18:15
Waldi, moj drogi waldi … wiem o czym napisał red Szostkiewicz. Rownież doczytałem wpis do końca, do słów „…. jej środowisku, jej wyobrażeniom o tym, czym jest nowoczesny państwotwórczy patriotyzm.” I do tych wlaśnie słów się odniosłem. Nie ma obowiązku odnosić się do całości, jest wolność odnoszenia się do wybranego fragmentu, który uważa się za ważny. I to właśnie zrobiłem, bo nie uważam, że mógłbym napisać KULTURZE lepszą laurkę niż zrobił to red Szostkiewicz. Bicie piany i klepanie pochwał, nawet zasłużonych, nie przyspożą KULTURZE wększej chwały… niż już ma, we wdzięcznej pamięci rozumnych Polaków.
Odnieść się można do przeszłości, często trzeba, ale za ważniejsze uważam myśleć o przyszłości, dlatego odniosłem się do słów o nwoczesnym patryiotyzmie i napisałem to, co sądze, ż ejest niezbędnym warunkiem jak najszybszego ziszczenia się marzeń redaktorów KULTURY, choć wiem, że sam REDAKTOR by się ze mną nie zgodził … Ale, chćby się nie zgodził, to napisałby dlaczego uważa inaczej, a już na pewno nie uznałby, że „przywaliłem głową w mur”.
@ lonefather
Rozumiem, rozumiem… ja też się cieszę, że są już dostępne numery „Kultury”. Kilka numerów już sobie przejrzałem.W przeszłości z wiadomych powodów miałem w ręku jedynie nieliczne egzemplarze.
Kulturaparyska.com. To bardzo dobra wiadomość.
Brawa za „Kulture” w internecie!
PS Mam wiekszosc numerow papierowych „Kultury” i „Zeszytow Historycznych” (kilkaset), ktore rzeczywiscie zajmuja dosc pokazne miejsce na polkach.
Paryską Kulturę inaczej się czytało w kraju czy na emigracji latach 1980tych, a inaczej czyta się ją dziś, kiedy widzi się na własne oczy bankructwo systemu propagowanego wówczas przez ową paryską Kulturę, czyli kapitalizmu rynkowego oraz tzw. demokracji burzuazyjnej. Zgoda, była ona profesjonalnie redagowana i pisały do niej najlepsze wówczas polskojęzyczne pióra, jako iż płaciła ona w tzw. twardej walucie, ale pamiętajmy, że to był miesięcznik propagandowy w stylu zimnowojennym. Zainteresowanym polecam zaś z tego miesięcznika szczególnie lekturę artykułów S. Lema, czyli „Znawcy” – jakże okazują się dziś one być płytkie i nietrafione. A to był przecież sam S. Lem, więc wiadomo, że merytoryczny poziom reszty musiał być jeszcze gorszy. 🙁
Pamiętajmy też, że Giedroyć lansował koncepcję federacji Polski, Białorusi, Litwy i Ukrainy głównie po to, aby odzyskać swoje majątki na wschodnich kresach dawnej Rzeczypospolitej, oraz że paryską Kulturę finansowała od początku do końca pewna zachodnia agencja wywiadu znana powszechnie jako CIA.
Szalom!
To wspaniale! Osoba hrabiego Jerzego Gedroycia zasługuje ze wszech miar na pamięć, w końcu to autor słynnych tez w kwestii żydowskiej, przedstawionych w r. 1938 dla nomen omen „Polityki”, które gdyby zostały zrealizowane, to Polska byłaby dawno krajem wolnym, niepodległym, mlekiem i miodem płynącym. A tak, w dostatki opływają jedynie uwłaszczeni na Polsce, Polakach i funduszach unijnych polskojęzyczni urzędnicy oraz ich tuby propagandowe w mediach, judzeni jesteśmy także do samobójczej wojny z Rosją w obcym interesie, otwarte kłamstwo stało się w naszym kraju (!) rządowo-medialnym standardem, literatura dla naszych dzieci i wnuków to „Wielka księga siusiaków”, a o Izraelu systematycznie holokaustującym Palestyńczyków od dziesięcioleci żaden z oficjeli słowa krytyki nie śmie tu wypowiedzieć, nie mówiąc już o embargu, czy słusznym przecież wniosku o postawienie przed trybunałem ICC p. Netanjahu za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Jerzy Gedroyc wnioskował:
”
1. Numerus clausus na wyższych uczelniach oraz w wolnych zawodach.
2. Nieprzyjmowanie Żydów na posady publiczne, specjalnie zaś na żadne kierownicze stanowiska.
3. Oddawanie dostaw rządowych firmom chrześcijańskim. Należy sobie jednak zdać sprawę z tego, że w wielu wypadkach brak jest w ogóle dostatecznie odpowiedzialnych firm chrześcijańskich, tak że polityka ta może się rozwijać jedynie w miarę rozwoju polskiego stanu posiadania.
4. Polityki gospodarczej, która by skierowała do handlu i przemysłu element chłopski przywykły do minimalnych wymagań i w związku z tym najbardziej zdolny do skutecznej walki konkurencyjnej z placówkami żydowskimi.
5. Ustawowego zezwolenia na propagandę firm chrześcijańskich we formie spisu tych firm; zakazu anonimowych firm ukrywających żydowskich właścicieli; zakazu zmiany nazwisk itp.
6. Obsadzenia wszystkich stanowisk politycznych i gospodarczych o decydującym znaczeniu dla państwa wyłącznie przez rdzennych Polaków, tylko oni bowiem mogą dawać pełną gwarancję, że na swych stanowiskach
wykażą dostateczną dbałość o interesy państwa.
Zdajemy sobie sprawę, że wymienione metody walki stworzą bardzo ciężkie warunki egzystencji dla masy żydowskiej. Dopiero one jednak zmuszą Żydów do szybkiej emigracji, międzynarodową zaś finansjerę żydowską do udzielenia tej emigracji odpowiedniego poparcia.
Za specjalnie ważną rzecz uważamy stanowcze odseparowanie się od rozkładowych wpływów kultury żydowskiej. W tym celu należy oddzielić prasę żydowską od chrześcijańskiej, wprowadzając zakaz finansowania oraz redagowania pism polskich przez Żydów, jak również nakaz ujawniana żydowskich organów prasowych przez odpowiednie tytuły. Potępiamy barbarzyńskie prześladowania rzetelnych zdobyczy kulturalnych jedynie dlatego, że są one ewentualnie dziełem osób żydowskiego pochodzenia, domagamy się jednak bezwzględnego usunięcia ze szkoły, teatru, kina i innych środków oddziaływania na umysłowość społeczeństwa sprytnie przemycanych tendencyj, mających na celu podkopanie tężyzny moralnej oraz gotowości bojowej narodu.”
http://www.bibula.com/?p=10244
Mądry człowiek był.
Dziekuje za link.
Spotkalem sie gdzies z opinia, ze wojna secesyjna byla krwawa takze i z tego powodu, ze oficerowie obydwu armii wychowali sie na Napoleonie, i dowodzacy zadawali sobie pytanie w oparciu o takie wychowanie, jak Napoleon ulozylby bitwe? Czasy, w ktorych przyszlo im te bitwy toczyc roznily sie tym od wojen napoleonskich, ze bron strzelala kilkakrotnie szybciej.
Normalnie jestem wrogiem semantyzacji nielubianych idei, np. ze ktos glosi XIX wieczny patriotyzm, jesli glosi to na tej pustynii to juz zupenie dobrze, a XIX wieczny to znaczy dzis chyba tyle, co nieobciazony nowomowa korporacji/globalizacji i poprawnosci politycznej. W kazdym razie, przeciwnie uwazam, ze okreslenie testament Giedroycia sluzy niestety czesto za wytrych. I tu sie zgadzam, ze nie mozna mowic o bezrefleksyjnym przyjmowaniu pogladow lansowanych na lamach „Kultury” tylko dlatego, ze ktos sie na nich wychowal. Natomiast za grzech smiertelny myslenia uwazlabym bezalternatywnosci, to co dzieje sie na Wschodzie moim zdaniem pewne kwestie otwiera, i za 100 lat Europa moze miec granice w ktorych tak Polski nie bedzie, jak i bedzie ze Lwowem czy Wilnem.
Lepiej byłoby ,wejść z brudnymi butami i powiedzieć -jesteś pan w błędzie lansując Ukrainę jako przedmurze przed Rosjanami.A błąd jest gorszy od głupoty.Bo należy łączyć a nie dzielić na lepszych Niemców i gorszych Rosjan.Bo ci ostatni to nasze przedmurze przed zagrożeniami z ze wschodu i południa.
@Toarzysz kagan
Zapewne jest Pan byłym pracownikiem II Departamentu MSW w okresie PRL. Chciałbym Panu tylko przypomnieć, że komuna już dawno w Polsce została obalona a SB zlikwidowana. Jednak widzę, że „rewolucyjnej czujności” nigdy za wiele. Tak trzymać, towarzyszu!
Bez pozdrowień.
Cieszy, cieszy, nie powiem 🙂 Choć sam pan Giedroyć to ponoć trudny człek był, i te „wyczyszczone buty” to jakby nie najlepiej o nim świadczą (czepiając się, ma się rozumieć 😉 )
Co mogło sprawić, żeby przecięły się drogi życiowe Giedroycia i Negri? Wamp niemego kina i żelazny redaktor “Kultury”. Pozornie pochodzili z innych epok, choć dzieliła ich tylko różnica dziewięciu lat. Obracali się z zupełnie różnych kręgach i zajmowały ich inne sprawy. Ona mieszkała w Stanach Zjednoczonych, on we Francji. O obojgu szeroko było na temat ich homoseksualizmu, ale połączyć mogły ich tylko… pieniądze. Sześćdziesiąt lat temu Giedroyc wpadł na szatański pomysł, żeby Pola Negri sfinansowała jeden z numerów “Kultury”.
Najlepiej przestać wspominać Giedoycia . To już tylko beznadziejne , snobistyczne wspomnienia dawnych oporników . Ach … maison laffitte ! A DUPA !
Opowiem wam kawał stulecia i Redowi też . Dziś podano , że Ukraina ( tak słodko popierana przez Reda ) podpisała jak wiecie część polityczną paktu z UE . Część gospodarczą rozwalającą ten upadły banderyzm odroczono do końca 2015 r. I słusznie .
I tu karwa kawka w zdebilałej postsolidaruszej propagandzie jest zgrzyt : rano w Polsacie europoseł Siwiec walnął , że odroczenie tychże było korzystne dla Ukrainy i jest to GEST(!) UE .
Jawohl , ma rację , bo doszłoby do rewolucji po wszystkich „dostosowaniach „.
„Bratni” naród mógłby zacząć wymierać z głodu i chłodu !
A tu raptem w w Wydarzeniach – głównym ich dzienniku , niejaki Zaleski , też europoseł ( 100 % durnia ) wali .. że to nędzne ustępstwo i … że wymusiła to Rosja ?!
To jak – Rosja bydle czy UE bydle ?
Więc JAK ŻYĆ pytam Reda w niezależnie i samorządnie czystych ( lub nie ) butach ?
Janek Izdebski
Przypominam, że zniesławienie jest w Polsce przestępstwem i jest ono zagrożone karą grzywny albo karą ograniczenia wolności na podstawie art. 212 § 1 Kodeksu karnego, a jego sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo karze pozbawienia wolności do roku jeżeli pomawia inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania (art. 212 § 2 k.k.) oraz że naruszenia dóbr osobistych, do których zaliczana jest cześć jednostki, zabrania także Kodeks cywilny w art. 23 i 24 oraz iż w razie skazania za zniesławienie sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego (art. 212 § 3 k.k.).
Proszę więc o podanie dowodów na to, że jestem byłym pracownikiem II Departamentu MSW w okresie PRLu – inaczej idzie Pan za kratki… 🙁
Szalom!
Janusz
Jakże podobne są do siebie życiorysy Xięcia Jerzego Giedroycia oraz Bolesława Piaseckiego – obaj byli przed wojną zażartymi antysemitami, ale im ten grzech po wojnie szybko wybaczono – pierwszemu za to, że stanął po stronie CIA, a drugiemu za to, że stanął po stronie NKWD. Choć podobno Piaseckiemu nie do końca – sprawa rytualnego mordu popełnionego na jego synu. A z kolei Giedroyc, chcąc zmusić polskich Żydów do szybkiej emigracji, przygotowywał tym samym zarzewie przyszłego konfliktu izraelsko-arabskiego. Trudno jest więc uważać go za politycznego wizjonera, chyba, że chodziło mu o rozpętanie kolejnej wojny światowej, tym razem zaczętej nie w Europie, a w Azji. Ale też nie miał on pewnie najmniejszego pojęcia o tym, że konflikt izraelsko-arabski może się skończyć ogólnoziemskim holocaustem… 🙁
Szalom!
Proszę nie popadać w śmieszność, Towarzszu kagan!
Zrsztą dlaczego towarzysz tak udziela się na tym forum? Nie lepiej popijać wóeczkę z kolegami z SB i wspominać wiekopomne czyny towarzyszy: Waltera czy innego Mietka Moczara?? 🙂
możecie sobie postowicze pisać swoje mądrości ale mnie życie doświadczyło, żeby wszystko sprawdzać/weryfikować żeby być pewnym swoich sądów/opinii.
Regułą i dobrym obyczajem jest aby podawać zasadnicze informacje „who is who”.
1sza sprawa: nigdzie nie ma żadnej informacji co to jest „Stowarzyszenie Instytut Literacki Kultura”. Na stronie kulturaparyska.com (zwracam uwagę na sufiks „.com” specyficzny dla biznesowych portali w odróżnieniu od tych „.edu” czy „.org”) jest tylko regulamin „portalu” oraz „misja”. A przecież utrzymania takiego czegoś kosztuje. I jest ślad. Fundacja Kultury Paryskiej (no a single track online apart: http://www.krs-online.com.pl/fundacja-kultury-paryskiej-krs-898836.html). Jeżeli komuś się wydaje, że jak coś się nazwie „fundacja” to od razu „szlachetne/social responsible, ble, ble). A to chodzi o kasę zgodnie z hasłem „kasa, misiu, kasa”. Wrócę do tego markera „.com” w „kulturaparyska.com”, którego jednym z celów jest „upowszechnianie…….”. Oczywiście za kasę jakby się ktoś pytał. Jest w Krakowie identyczny geszeft a jest Fundacje Wisławy Szymborskiej, której struktura/schemat/transparency (ale nie „funkcjonowanie” p. Rusinka) o niebo przerasta te „Fundacje Kultury Paryskiej” czy „Stowarzyszenie Instytut Kultury Paryskiej”. Tym sposobem ideał sięgnął bruku i obawiam się, że Giedroyć w grobie się przewraca widząc z nieba zapobiegliwość tych, którzy BĘDĄ ŻEROWALI na jego spuściźnie. OBRZYDLIWE ale jakie „krakowsko-warszawskie”
Niewiele, a może nic, nie zostało z „Paryskiej Kultury” w mediach III RP, w polityce III RP i establishmencie III RP.
„Pięćdziesiąt twarzy Michnika” – na takie dzieło czeka polski czytelnik znokautowany przez media będące własnością obcego kapitału.
Globalizm okazał się zdegenerowaną hybrydą socjalizmu. Sojusz robotniczo-chłopski zastąpiony został sojuszem bankierów z oligarchami.
Ta odmiana dyktatury zaskoczyła wszystkich wizjonerów.
Recepty na tę chorobę nie znajdziemy w Paryskiej Kulturze.
@Wojciech K.Borkowski
Dlatego radzę poczytać Stiglitza, Krugmana, Phelpsa, Roubiniego a nawet Sachsa (z okresu Occupy Wall Street. Dobra szczepionka na neoliberalną zarazę. 🙂
@Janek
wymienieni do czytania są jak świeża zimna woda. Ale to tylko- łyk tej wody. Bo neoliberalizm wygrywa – tupotem i z tupetem 🙁
kagan
Zgoda, opisywane w wielu publikacjach i przedstawiane na starych sztychach rytualne mordy żydowskie to praktyka szatańska i nie bez przyczyny przecież, bo już w Piśmie Świętym czytamy, jak Chrystus mówi do sanhedrynu: „ojcem waszym jest diabeł” – a któż inny mógłby nim być, z takimi praktykami, św. Franciszek?
Jednak ewidentnie poniosła cię fantazja odnośnie p. Giedroycia mającego jakoby tworzyć zarzewie przyszłego konfliktu, a nazwanie go antysemitą jest wyrazem kompletnej ignorancji oraz zwykłą inwektywą niestety, albowiem tezy p. Giedroycia z punktu widzenia dobra Polski są całkowicie słuszne oraz logiczne i gdyby stanowiły prawo, nie doszłoby tu do wielu nieszczęść, a państwo byłoby etyczne, prawe i spolegliwe, obywatele natomiast żyliby bezpiecznie w szczęści i dostatku.
Trzeba też pamiętać, że w realu nie istnieje coś takiego, jak „konflikt izraelsko-arabski”. To termin medialny. Izrael z Arabami tworzy de facto świetną komitywkę na wielu płaszczyznach: od oficjalnego sojuszu strategicznego z Arabią Saudyjską, poprzez kreację Hamasu przeciw Arafatowi, po szpicla al-Baghdadiego, przywódcę ISIS-u.
Zresztą to nie jest sojusz nowy, wiewlu komentatorów przypomina, że Arabia Saudyjska jest krajem kryptożydowskim, od zarania rządzą nim żydzi, a islam z Mahometem zasuwającym na Buraku do siódmego nieba i z powrotem został wykoncypowany w VII w. po narodzeniu Chrystusa właśnie przez żydostwo, jako narzędzie walki z chrześcijaństwem, które obejmowało wówczas pół świata, z dużą częścią Europy włącznie i posuwało się dalej, nie dając ze swoją pokojową doktryną dmuchanemu szatanowi żadnych, najmniejszych nawet szans na naszej Planecie.
Taktyka wówczas była ta sama, jak szatańskich twórców „ISIS-u srISIS-u”, fama mianowicie szła w chrześcijański Egipt i dalej na zachód, północ i południe, że oto nadchodzą straszni islamiści (skąd się wzięli? Diabli wiedzą, wyskoczyli nagle, jak Filip z konopi) i kto spośród pokojowych programowo chrześcijan nie przyjmie islamu, ten zginie, obetną mu głowę, ukrzyżują go, strzelą w tył głowy, jak NKWD i zakopią w Katyniu. Dlatego chrześcijanki zmuszone do konwersji na islam przywdziały wówczas czarne szaty i zasłoniły swe twarze, jako wyraz żałoby. Strój ten uważany jest dziś niesłusznie za atrybuty muzułmańskie.
Wygląda na to, że coraz więcej muzułmanów obecnie rozumie, że zostali zrobieni w bambuko, w naiwności swej dali się nabrać na żydowski kawał, na zwykłą hucpę, dlatego czas jest bliski, kiedy muzułmanie zrzucą żałobne przebrania i znowu staną się chrześcijanami, częścią Kościoła katolickiego, czyli Kościoła powszechnego. Amen.
Dziś kolejna rocznica napaści żydowskich bolszewików wspólnie i w porozumieniu z Hitlerem na Polskę. Proponuję więc wzorem „Potopu” wspólne, publiczne czytanie wydanej właśnie w języku polskim drugiej części „200 Lat Razem” Aleksandra Sołżenicyna.
@jabeta
Masz 100% racji. Pod poprzednim wpisem red. A. Szostkiewicza na blogu wklejałem link do wywiadu z Leszkiem Balcerowiczem umieszczonym na portalu T. Lisa. Wydźwięk jednoznaczny – były polski min. finansów nie wyciągnął żadnych wniosów, w tym także z kryzysu po 2008 roku. Okopał się na swoich zabetonoanych pozycjach i nie jest skłonny do żadnej refleksji swoich zapatrywań ekonomiczno-politycznych. A używanie epietetów pokroju „plebs” pod adresem swoich adwersarzy jest już tylko coraz bardziej żałosne. Kompromitacja neoliberalizmu w pełnej krasie.