Ludzie listy piszą do Franciszka o celibacie
Niby list kobiet do Franciszka to włoski melodramat, ale na poważny temat. Włoszki żyjące z księżmi w stałych związkach nie doczekają się zniesienia celibatu. Ale dobrze, że list przypomniał o sprawie, która będzie nabierała wagi.
List Włoszek jest odrobinę ckliwy, choć dobrze opisuje dyskomfort psychiczny kobiet, które związały się z katolickimi księżmi objętymi bez wyjątku nakazem celibatu. Bez wyjątku? Nieprawda, w Kościele łacińskim są żonaci księża: duchowni obrządków wschodnich, np. tzw. unici i antyliberalni uciekinierzy z Kościoła Anglii, którzy sprzeciwiali się dopuszczeniu kobiet do kapłaństwa i biskupstwa w tym Kościele.
Benedykt XVI stworzył dla nich nawet specjalną strukturę, by mogli pełnić swoje obowiązki po przyjęciu święceń w Kościele rzymskim i aby mogli pozostać w swoich związkach małżeńskich, legalnie zawartych, jeszcze gdy byli anglikanami.
Precedensy więc są, ale nie ma woli politycznej. Bardziej liberalni katolicy zachodni nie doczekają się od Franciszka zniesienia celibatu. Niedawno grupa brytyjskich katolików posłów do parlamentu poprosiła Franciszka o to samo, o co teraz proszą Włoszki.
Autorzy tego listu podkreślają, że to nie fair, aby jednym księżom pozwalać na to, czego odmawia się innym, a mianowicie małżeństwa. Proponują, aby celibat był w Kościele obowiązkowy dla biskupów (tak jest w katolickich Kościołach orientalnych). Proszą też o zgodę na wyświęcania na księży żonatych katolików. Papież potraktował ten list podobnie jak list kobiet: odmownie.
Przyznajmy, że reforma – a tym bardziej likwidacja – tysiącletniej tradycji byłaby trudna w każdej instytucji. Jednak argumenty mniej emocjonalne, a bardziej pragmatyczne, kiedyś muszą się doczekać poważniejszego i rzeczowego potraktowania przez Watykan.
Chodzi o spadek liczby powołań, starzenie się i wymieranie księży, których coraz trudniej, zwłaszcza w Europie i częściowo w Ameryce Południowej, kimś zastąpić. Kwestia celibatu nie jest kwestią doktryny, tylko tradycji. Ale jest też kwestią polityczną, bo zmniejsza psychologiczne uzależnienie księży od władzy Kościoła.
Mężczyzna mający wsparcie kochającej go rodziny ma oparcie w razie konfliktu z władzą kościelną, jakiego nie ma samotny, a czasem sfrustrowany, celibatariusz. A to czyni go bardziej niezależnym i niepodatnym na naciski. Może to nie niechęć do kobiet, ale raczej chęć zachowania kontroli nad klerem torpeduje wszelkie próby zmian, nawet kompromisowe, jak celibat opcjonalny.
Komentarze
Sprawa celibatu w kościele katolickim jest już rozwiązana, gdyż duchowni kościoła grekokatolickiego (który również podlega papieżowi) mogą mieć żony. Chodzi więc o rozszerzenie tej zasady na kościół rzymsko-katolicki. Nie można więc mówić o nowej zasadzie, a jedynie o jej rozszerzeniu.
W każdej chwili mogą opuścić tę klerykalną instytucję, mogą nawet zmienić wiarę i jako muzułmanie mieć kilka żon, kilkanaście kochanek.
Sami się zgodzili na celibat, leżeli na posadzce krzyżem i przysięgali. Ale mogą iść i żyć moralnie albo niemoralnie. Ich problem.
Jednak tak jest im wygodniej: zero roboty, pieniądze z kasy państwa, kochanka na boku, żadnej odpowiedzialności.
I takich nygusów pan bronisz, panie Szostkiewiczu?
celibat nie jest wcale „wynalazkiem” katolickim; jest on, od co najmniej trzech tysiecy lat praktykowany przez kaplanow hinduskich; wg indyjskiego idealu powinien zyc braman(kaplan) przez dwanascie lat w wstrzemiezliwosci seksualnej, aby otrzymac swiecenia; po tym okresie powinein on jednakze „uwolnic nagromadzone energie” i zalozyc rodzine; judeizmowi( n.p.) jest celibat kompletnie obcy; nawet buddysci, u wiekszosci ktorych(a przypomne, ze ta formacja religijna sklada sie z dobrej setki roznych kosciolow) ascetyzm jest cecha dominujaca, uwazaja „narzucony” celibat za dewiacje; tylko dzinnizm(jaina, ciekawa reliigia indyjska – prorok mahavira) i niektore
(nota bene wytepione przez kk) sekty gnostyckie, jak katarzy w srednniowiecznej prowansji, albo dzisiejsi kaczysci w polsce, uwazaja celibat za stan nie tylko pozadany, ale i idealny.
A poza tym – najlepiej – załatwić im poligamię: bo przecież księża żonaci monogamiści mogą mieć kochanki. Co te bidulki kochanki poczną, też będą pisać do papieża i pan, panie Szostkiewiczu, też się ujmie za nygusami?
Te kobitki związały się z facetami .
Chcieliby sobie lekko żyć za pieniądze z tacy i pewnie jeszcze marzy im się ślub koscielny w białym welonie i wianuszku.
Ludziom wszystko się popieprzyło. Mam nadzieję ,że Franciszek im wytłmaczy ,że nie tylko muszą iść do roboty do fabryki ale i ślubu w białej sukni przed ołtarzem w kościele nie będzie.
Celibat…..
Jeśli dobrze znam znaczenie tego słowa i pojęcia to oznacza ono stan bezżenności. Nie oznacza on natomiast przyjęcia na siebie obowiązku powstrzymywania się od współżycia płciowego z …. powiedzmy, – kobietemi ( m. innymi ). Wychodzi więc, że ksiądz, który utrzymuje regularne stosunki płciowe z kobietami; z liczbą x kobiet ma x dzieci wcale nie sprzeniewierza się powinności kapłańskiej dochowania celibatu.
Wszak w stanie bezżenności pozostaje, nieprawdaż ?
Celibat ze względów praktycznych, a mianowicie wobec spadku powołań, zapewne zostanie prędzej lub później zniesiony. Kościół Katolicki przyjmie rozwiązanie takie, jak w Kościołach wschodnich: Młody duchowny będzie mógł wybierać – albo rodzina i dojście do szczebla odpowiadającego naszemu proboszczowi, albo wyższa kariera kościelna, kościelnego profesora lub biskupa. A że większość księży powyżej stanowiska proboszcza nigdy nie awansuje (modulo tytularne godności kanonika czy infułata, które zresztą teraz Franciszek chce znieść), żonaci księża staną się z czasem normą.
Ale nieprędko. I łatwo nie będzie. Dopuszczenie do małżeństw księży godzić bowiem będzie w mityczny obraz księdza jako pół-anioła, wolnego od ziemskich pokus i przywar, duchowo lepszego od zwykłych ludzi. A skoro duchowo lepszego, to mającego prawo do sprawowania władzy nad ludźmi. Księża stracą jedną z legitymacji do zajmowania (uzurpowania sobie?) wyższej, wyróżnionej pozycji w swoich społecznościach. Więc opór przeciwko temu będzie olbrzymi.
„Z defraudacji pieniędzy z Banku Watykańskiego” – doniósł niemiecki „Bild”, powołując się na źródła watykańskie. Największa niemiecka gazeta oskarżyła byłego numer dwa w Watykanie o przywłaszczenie sobie 15 mln euro. W 2012 r. miał on z kont Banku Watykańskiego, czyli wtedy, gdy pełnił funkcję szefa jego Rady Nadzorczej, przelać pieniądze na konto telewizyjnej firmy produkcyjnej Lux Vide, będącej w tarapatach finansowych, a należącej do jego przyjaciela Ettore Bernabei. Ten zaś miał zrewanżować się obligacją bez pokrycia.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,16005884,Blichtr__proznosc__czerwone_Ferrari_i_400_metrowy.html
==========================
Wzorce moralności, wstrzemięźliwości, ascezy……
Panie i panowie.
Zezwolenie na dziedziczenie majątków kapłanów katolickich, byłoby złamaniem fundamentu Watykanu- dochodów.
I za co by żyli kardynałowie tacy jak powyżej?
Ekscentryczne wydatki biskupa Salsburga chyba, już zadały cios poważny wizerunkowi i dochodom.
I nie łudźmy się.
Oficjalne małżeństwo proboszcza też byłoby często przyczyną zgorszenia.
pfg: Młody duchowny będzie mógł wybierać ? albo rodzina i dojście do szczebla odpowiadającego naszemu proboszczowi, albo wyższa kariera kościelna, kościelnego profesora lub biskupa.
Przepraszam, ale logika podpowiada, że do wyższych godności kościelnych jeszcze częściej niż teraz będą dochodzili homoseksualiści.
Problemem nie jest chyba celibat ale rozliczenia finansowe. Przecież po to właśnie powstał, żeby księża nie mogli przekazywać w spadku kościelnego majątku. Jest przecież tak, że ksiądz otrzymuje od kościoła miejsce do życia i utrzymanie. W zamian jest niby własnością kościoła i tylko dla niego działa. W przypadku rodziny ktoś musiałby wypłacać pieniądze na jej utrzymanie i mieszkanie. Druga sprawa to renty i ubezpieczenia dla rodzin księży. No i jeszcze sprawy rozwodowe. Na razie rozdział między majątkiem firmy i księdza jest marny. A może ksiądz jest urzędnikiem państwowym jak w Niemczech? Czy rozwiedziona żona byłaby opłacana z kościoła skoro ksiądz nie otrzymuje pensji? Bez rozwiązań prawnych się tu nie obejdzie.
To tylko ukazanie problemu i powinien się wypowiedzieć ktoś, kto się zna.
We współczesnym społeczeństwie kobieta powinna być samodzielna i nie powinna liczyć na bycie utrzymanką mężczyzny, w tym nawet konserwatywnego księdza. Instytucja małżeństwa albo innego tradycyjnego związku partnerskiego jest przestarzała i powinna zostać zapomniana. Związki małżeńskie można ewentualnie pozostawić dla ekscentrycznych staroświeckich gejów.
do atalia: Przysięga młody człowiek, dwudziestokilkuletni, to jest przysięga nie znającego życia, uduchowionego studenta, któremu w seminarium skutecznie wyprano mózg ze spraw świeckich. On najczęściej nawet nie rozumie, co przysięga. Potrzeba bycia ojcem pojawia się u mężczyzn późno, potrzeba miłości i oparcia w związku z kobietą może również pojawić się koło 30-stki. Wtedy już jest za późno. Kto nie zna życia, łatwo potępia a ludzie przecież popełniają błędy.
Rozumiem, ze w swiecie prawdziwych mezczyzn ( a takim swiatem jest Kosciiol katolicki) „argumenty emocjonalne” waza znacznie mniej niz „argumenty pragmatyczne”, zas tymi „argumentami pragmatycznymi” jest fakt, ze nie ma z czego czerpac, wiec wartaloby z bolem serca zgodzic sie na zonatych, lamiac tym samym „tysiacletnia tradycje’ .
Jednak argumenty na rzecz ludzkich dramatow powinny, moim skromnym niekatolickim i kocim zdaniem, liczyc sie co najmniej tak samo jak praktycznosc w rekrytowaniu nowych kaplanow. Bo od tego tez jest Kosciol – aby ludziom dawac nadzieje i otuche w trudnym i niesprawiedliwym swiecie, gdzie nieszczesc jest sporo, wiec po co dodawac wiecej? Czym jest „tysiacletnia tradycja” wobec ludzkiegho cierpienia? Tylko w Kosciele gdzie ludzkie emocje sie licza beda nowe powolania. Kosciol, ktory odwraca sie od tych kobiet, ktorych zycie zwiazalo z niedozwolonymi mezczyznami, odwraca sie od WSZYSTKICH kobiet.
Ale co ja sie znam na Kosciele? 😈 W Kosciele kobiety zawsze byly wiernymi drugiej kategorii, wiec moze nie warto sie nimi zanadto przejmowac. Ani ich (narodzonymi juz niestety) dziecmi. 😈
Jeśli nie będzie nowych powołań, starzy księża będą odchodzić na emeryturę, więc Kościół będzie musiał pójść na ustępstwa w sprawie celibatu.
Proszę sobie wyobrazić żonatego księdza pantoflarza i jego gderliwą żonę rządzącą parafią. Czy może być coś gorszego?
Kot Mordechaj
21 maja o godz. 22:05
Czym jest cierpienie wobec KASY?
Bertone i trzy służące- jedynie- TO jest cierpienie……
Prałatom obcięto kieszonkowe do 5 000.]
Ten papiez jest nieludzki wprost.
Przypuszczam że za takie 5 000 latynoska rodzina utrzymałaby sie przez rok…..
Co za glupie komentarze. czy ksieza nie pochodza z rodzin. nie wychowali sie w rodziach, nie spowiadaja rodzin, a o stosunkach ucza na anatomii w szkole. strasnie kochanki cierpia bo zabraly Bogu osobe a odrugie myslicie ze ksiadz ktory nie dotrzymal slubu zlozonego Bogu bedzie w malzestwie wierny jednej kobiecie.bzdura. ja tez bedzie zdradzal. i wcale nie bedzie lepiej dbal o Kosciol tylko o wlasna rodzine i wiecej bedziecie musieli dawac na jego zone i dzieci. Kto ich zmuszal byc ksiezmi mogli sie zenic i miec zony i dzieci.
@Marit – no nie, a dlaczego miałoby tak być? Teraz do owych wyższych godności też dochodzą mężczyźni bezżenni, z których jakaś część jest homoseksualistami, a jakaś część nie. Nie widzę prostego związku pomiędzy otwarciem niższego stanu duchownego na heteroseksualnych mężczyzn chcących otwarcie zachować aktywność seksualną a zwiększeniem nadreprezentacji homoseksualistów wśród wyższego kleru. Może taki związek jest, ale nie jest on tak oczywisty, jak sugerujesz.
To po pierwsze. Po drugie, chyba nie zaczniemy atakować hipotetycznego, odległego w czasie zniesienia celibatu wśród księży katolickich z pozycji homofobicznych?
@kwestie majątkowe – to prawda, że celibat w Kościele łacińskim wprowadzono ze względów majątkowych, żeby majątek kościelny nie ulegał rozproszeniu. Ale to było tysiąc lat temu, gdy stosunki ekonomiczne były zupełnie inne. Kościoły protestanckie jakoś sobie z kwestiami majątkowymi radzą, więc i Kościół Katolicki sobie poradzi, gdy stanie przed tym problemem. Ale to będzie nieprędko.
.
skala czasu w kk
jest porownywalna
ze skala czasu w geologii,
rozklad, wietrzenie
i gnicie zabiera eony
to moze troche potrwac…
.
Bez owijania w bawełnę. Trzeba robić dzieci. Dużo dzieci. Wszystkie ręce na pokład, a szczególnie te,które do robienia dzieci tak namawiają.
Polecam badania prod. Józefa Baniaka dotyczace celibatu/czystości seksualnej polskich księży.
Chodzi zarówno o związki ukrywane (wywiad z 27 stycznia 2009 w Dużym Formacie), jak i o zwiazki legalne, po odejściu z kapłaństwa („Rezygnacja z kapłastwa i wybór życia małżensko-rodzinnego…, Kraków 2001).
Ważne tezżw kontekście kryzysu tożsamości kapłańskiej m.in. na tym tle („Wierność powołaniu kapłańskiemu a kryzys tożsamości kapłańskiej”, Poznań 2000).
Mówiąc krótko- z jego badań wynika, że aż ok. 60% duchownych utrzymuje intymne relacje z kobietami, 12-15% ma dzieci.
Za te badania prof. Baniak zapłacił posadą na Wydziale Teologicznym na UAM, uwalono mu duży (szeroko zakrojony) projekt badań tego dotyczących.
A tu do poczytania -o kondycji polskiego kościoła w kontekście zmiany społecznej (2011):
https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/…/1/8.%20Józef%20Baniak.pdf
Celibat w Kościele jest kwestią tradycji ale jak sam pan pisze tysiącletniej. Taki czas, skoro pozwolił na utrzymanie tej tradycji, pozwala przypuszczać, że tradycja ta nie jest kwestią politycznych wpływów i chęci podporządkowania księży biskupom. Przez czas tysiąca lat z pewnością pojawiały się głosy dotyczące zniesienia celibatu i z pewnością niejeden ksiądz mający takie zapatrywania zostawał biskupem a może i papieżem. Jednak tradycja nie została zniesiona. Duch Święty prowadzący Kościół jakoś przez tysiąc lat nie dopuścił do zmiany zasady celibatu. Dlatego radziłbym większy do niego szacunek.
Ksiądz podczas święceń składa przysięgę posłuszeństwa biskupowi i jego następcom. To jest element zachowania jedności w Kościele, która jest kluczowa. Księża mają iść na cały świat i głosić Dobrą Nowinę, mają udzielać sakramentów, spowiadać, jechać na misje, mają być tam, gdzie jest potrzeba głoszenia Ewangelii a ta potrzeba jest rozeznawana przez biskupów. Celibat jest w tym bardzo pomocny gdyż jest gwarantem dyspozycyjności i otwartości na wyzwania.
Uważam że jest bardzo dobrym rozwiązaniem.
Myślę, że zniesienie celibatu (przynajmniej w odniesieniu do szeregowych księży, a nie tych co stawiają na karierę urzędniczą w krk) trochę by uzdrowiło zasady naboru do seminariów, czy innymi słowy – powołań.
Jest przecież tajemnicą poliszynela, że na księży szli nie tylko głównie synowie rodzin chłopskich (czar sutanny opierał się na ludowym przysłowiu: „kto ma księdza w rodzie, temu bieda niedobodzie”, czy jakoś tak), ale także młodzieńcy o zaburzonej seksualności lub przejawiający skłonności homoseksualne.
Dzięki zniesieniu celibatu stan duchowny może zasilić więcej facetów orientacji hetero, co może też unormalnić relacje wzajemne na linii pasterze-owieczki, tak jak dzieje się to choćby u ewangelików.
Jedna pol-kula mojego niewielkiego mozgu (nie wiem ktora 🙂 ) jest za podtrzymaniem 1000-letniej tradycji. Druga widzi palaca koniecznosc zniesienia celibatu, jako coraz to wyrazniejszej fikcji. Przeciez nikt nie bedzie zmuszal ksiezy do zeniaczki i jesli niektorzy z nich zechca pozostana w celibacie.
KK to nic innego jak instytucja uzytecznosci publicznej. To, ze KK lubi nazywac sie „swietym” jest tez tradycja, bo ze KK nie jest Swiety nikogo przekonywac nie trzeba a i Chrystus modlil sie w synagodze bodz na pustyni. Nie ma wiec powodu zeby KK jak kazda inna instytucja, nie mogl sie zmieniac sie tak jak inne „firmy”, ktore musza walczyc o przetrwanie. Moge sie zalozyc, ze Bog ma inne problemy niz to czy jego sludzy na ziemskim padole sa zonaci czy nie. Zniesienie celibatu daloby swiatu bardzo wyrazny sygnal, ze KK chce zmian i gotow jest na realne i jasne dzialania w kierunku zblizenia KK do ludzi i nowych potrzeb swiata. Czas zmian jest tak wazny jak ich natura i glebokosc. KK wydaje sie nie widziec tych prostych zaleznosci i zmierza do katastrofy. Zniesienie celibatu nastapi dopiero wtedy, kiedy z KK pozostanie niewielka sekta, z siedziba w Watykanie, bo KK w takiej postaci jaki znamy dzisiaj rozpadnie sie na tysiace mniejszych ‚kosciolow’ o znaczeniu lokalnym.
człowiek,
(a zwłaszcza jego formacje)
przypomina meduzę:
któregoś dnia wyrzuca ją fala historii na brzeg
i pozostają tylko kontury na piasku
piramidy.
Imperia upadają .Religie nie.Czy do czasu?Postępu nie da się zatrzymać.Nauki równięż.A gdy przyjdzie czas jak poznamy myśli Boga ,nastąpi punkt zwrotny.Nasz pogoniony z kraju przez idiotów ,odkrywca pierwszej planety, rozpoczął erozję wiary.,w Adama i Ewę.A ostatecznie sprawę przesądzi brak keszu na hodowle jeleni.
Człowiek zaiste przypomina meduzę ( w pewnym sensie), ale jednak bardziej drapieżnego ssaka, którym jest.
W rankingu 10 ssaków najbardziej agresywnych względem siebie nawzajem (oglądałm taki edukacyjny program na Wilde Nationale Geographik) nasz ostatni poprzednik w łańcuchu ewolucji, czyli szympans, zajmuje pierwsze miejsce! Z tym że ssaki męskiego rodzaju walczyły na śmierć i życie o samice (przetrwanie gatunku) i terytorium.
Homo sapiens zdecydowanie poszerzył zakresy agresji, mordując „braci”, „siostry” i dzieci, jak leci. Na przykład w ramach jakiejś ideologii.
Witold
22 maja o godz. 10:14
Hmm……
Ręce? do robienia dzieci?
Brak wychowania do życia w rodzinie, czy nauczania biologii, wyraźnie sie mści….
A na poważnie.
Dziecko jest kosztowną, kilkusettysięczną INWESTYCJĄ.
Kogo na taką stać, inwestuje.
Kogo nie stać, może niech lepiej się powstrzyma.
Po co kisić potem dzieci w beczkach, czy zakopywać w ogródku?
Dawno temu miałem koncepcję, by plebanie zamienić na rodzinne domy dziecka.
W świetle ostatnich doniesień, przyznaję się do błędu.
Może jednak nie ryzykować, powierzając dzieci tak ryzykownej grupie zawodowej……
g-ww
22 maja o godz. 12:36
Gdzie jest panteon bogów egipskich, greckich, asyryjskich, rzymskich?
Problem bogów załatwia brak wyznawców…..
Definitywnie.
Bogowie celtyccy, germańscy, czy słowiańscy, tez zginęli.
Pozostają jedynie ludzie.
pfg
Przeczytaj to, co pisze mag: moim zdaniem to oczywisty związek. Na niższych poziomach będą zostawać żonaci księża, tzn. „normalni”, czyli hetero. Dla nich droga do wyższych godności będzie już zamknięta. Kopa w górę będą mogli otrzymać tylko nieżonaci, a wśród nich spora część to tacy, którzy żony by nie chcieli za żadne skarby świata. Związek moim zdaniem jest, choć zapewne nie taki bezpośredni. Mnie zresztą to nic nie obchodzi, kościół mi zwisa obojętnym kalafiorem, zauważam tylko, że taki może być skutek podobnych regulacji. Ciekawe swoją drogą, czy jest tak u prawosławnych, bo oni właśnie tak mają.
Dobrze panie redaktorze, znieść celibat, ale pod warunkiem, że pan i panu podobni będą dawać przynajmniej potrójną składkę na tacę czyli dużo więcej niż obecnie. No bo trzeba być humanitarnym: trzeba utrzymać nie tylko księdza, ale także jego żonę i dzieci. Musi pan więc być przygotowany na duże wydatki.
@Wiesiek59
Nie chciałem pisać dokładnie o tym, którą część ciała należy wrzucić na pokład.
Z drugiej jednak strony dama polskiego filmu nie ma problemu, aby mówić o nóżkach „zapie…” po stole.
Kompletnie nie czuję już polskiej mowy.
Kwintesencją obłudy księży w sprawie celibatu było dla mnie kazanie pewnego proboszcza, który grzmiał o grzesznych związkach niesakramentalnych istniejących w jego parafii. Tymczasem wierni dokładnie wiedzieli, że ów proboszcz jest ojcem dziewczynki, którą spłodził z „kierowniczką biura parafialnego” i katechetką zarazem (to dziś częste przypadki w parafiach wiejskich, w których na plebanii mieszka katechetka – układ wyjątkowo praktyczny, bo katechetka pobiera pensję w pobliskiej szkole, więc proboszcz nie musi jej utrzymywać). Dziewczynka oczywiście na plebanii nie mieszkała lecz u rodziców katechetki. No i proboszcz – tatuś bawił się w moralizatora pożycia małżeńskiego.
Kobieta i mezczyzna sa zasadniczo rozni – wyznal niegdys filozof dunski Soeren Kierkegaard.”Przynajmniej pol roku” chcial byc kobieta, poniewaz moglby lepiej spotkac kobiete w swoim zyciu. A bylo pozniej tak, jak wyznal filozof, Regine ( Olsen) mnie nie rozumie ani ja ja . Niegdys ukochana Kierkegaarda wyznala mu, ze go zal jej, poniewaz chcial „wszystko objasnic”. I w glebi duszy przyznawal jej racje. Rozumial bowiem, ze same objasnienia naleza do sfery refleksji a w niej czlowiek oddala sie od natychmiastowego doznania swego zycia i jego wielkich skladowych czyli milosci i smierci.”
Soeren Kirkegaard chcial zostac duchownym ale stan kaplanski nie byl dla niego. Nie ozenil sie z Regina Olsen. Zostal pisarzem i filozofem.
Witold
22 maja o godz. 16:12
Przepraszam, ale „brać w swoje ręce” w poruszanym kontekście, to pewien idiom, dający ciekawe konotacje.
Nasz język się rozwija, łatwo wypaść z obiegu.
Wracając do meritum.
Gdyby na kapłanów spływała łaska pańska, byli oblubieńcami boga- kolejne ciekawe sformułowanie- odczuwali powołanie do stanu kapłańskiego, nie byłoby żadnego problemu.
Jest natomiast w przypadku osobników, którzy po prostu wybrali z jakichś względów po prostu zawód.
Kwestia predyspozycji i motywacji, zmieniających sie w trakcie życia.
Starcze gremia kiedyś zadecydowały o losie młodych ludzi.
Starcze gremia mogą problem rozwiązać.
Tym bardziej że w krajach afrykańskich, są już precedensy.
Kapłaństwo kobiet też zależy jedynie od starców na piotrowym tronie i okolicach.
I to ludzie decydują o ramach organizacji, nie bóg……
Oj, waldi, Ty sie o zony ksiezy nie martw, zony z pewnoscia beda pobeirac wlasna pensje za uczciwa prace. No i jaka osczcednosc na oslawionych gospodyniach ksiedza proboszcza ! 😈
Rodziny anglikanskich pastorow zyja nadzwyczaj skromnie – to juz tak jest, kiedy pastor musi sie z kazdego grosza rozliczac przed rada parafialna. I nikt tu nie wrzuca pieniedzy publicznie, na tace, tylko w kopertce do specjalnej skrzynki z zamkiem, ustawionej z boku. Wrzucasz zatem dyskretnie tyle na ile cie stac, a podliczanie dochodu odbywa sie w obecnosci calej Rady Parafialnej. I ksiegowosc jest nadzwyczaj starannie prowadzona – wiem to wszystko, bo wypytalem sasiadke Jenny, pastorke mieszkajaca w mojej kamieniczce. Dla Jenny, niezameznej, dawnej swieckiej misjonarki w Afryce, jak kupila sobie nowy tani sweterek u Marksa i Spencera , to bylo wielkie swieto, wielkie, wielkie swieto. Najczesciej kupowala jednak w sklepach dobroczynnych, za grosze.
Moja Stara miala kolezanke w pracy, ktora miala za tesciow emerytowanego pastora i jego zone. Musiala do nich jezdzic z mezem co roku na swieta Wielkiejnocy i bardzo tego nie lubila, gdyz cierpiala tam zawsze z powodu zimna (panstwo pastorostwo oszczedzali na ogrzewaniu), a na sniadanie dostawali po jednym jajku, tez z relatywnej biedy. Nawet na Wielkanoc. Tak zyje wiekszoasc pastorskich rodzin – musi wiazac koniec z koncem, chyba, ze parafia jest niezbyt wielka, pastorowa nie ma w niej od groma roboty i moze sama podjac prace zawodowa. Wtedy jest oczywiscie lepiej.
Jest zupelnie inaczej niz w polskim Kosciele katiolickim, gdzie ksiadz najczesciej jednak biedy nie klepie, mowiac oglednie.
@wiesiek59
OK. W takim razie ręce na kołdrę. 🙂
Jeśli będzie koniec celibatu to będzie koniec dotychczasowego Kk. Może będzie tak jak wolał B16 – mały Kościółek, albo wiele różnych, kolejnych, małych Kościółków. Ale nie to co dziś.