List do rzecznika Watykanu
Ojciec Federico Lombardi
Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej
Szanowny Księże Dyrektorze,
W związku z wizytą ad limina biskupów polskich, docierają do naszego kraju bulwersujące doniesienia o wypowiedziach niektórych polskich hierarchów.
Czytamy o nich m.in. w artykule na portalu Gazety Wyborczej (z powołaniem się na Katolicką Agencję Informacyjną i sygnowanym: Michał Wilgocki) z 3 lutego 2014 r. Portal podaje, że abp Józef Michalik zapowiedział jeszcze przed wyjazdem do Rzymu, w wywiadzie prasowym, iż podczas wizyty powie ojcu świętemu to, co wcześniej mówił w kraju: ,,że dzisiaj papieżem próbuje się walczyć z biskupami”.
Tymczasem w Polsce toczy się normalna w demokracji publiczna debata o pontyfikacie Franciszka, jego percepcji i skutkach w ojczyźnie Jana Pawła II. Jej częścią są też uwagi krytyczne, co jest zdrowe i pożądane. Krytyki względem niektórych biskupów dotyczą ich publicznych wypowiedzi dzielących polskie społeczeństwo. Chodzi o wypowiedzi polityczne, angażujące Kościół po jednej stronie sporu, podczas gdy nie wszyscy wierni podzielają stanowisko zajmowane przez tych upolitycznionych biskupów. Czy ci wierni nie mogą się czuć dotknięci słowami abp. Michalika? Krytyka biskupów nie jest walką z Kościołem.
Porównywanie stylu duszpasterskiego i przesłania papieża Franciszka z wypowiedziami niektórych biskupów i mediów katolickich w Polsce nie jest ,,walką papieżem z biskupami”, lecz refleksją nad kondycją tutejszego Kościoła. Każdy, wierzący i niewierzący, obywatel polski ma prawo do takiej krytycznej refleksji o roli i funkcjonowania tak ważnej i wpływowej instytucji, jaką jest w Polsce Kościół rzymskokatolicki. Czy nazywanie takiej refleksji ,,walką papieżem z biskupami” nie może zaboleć części polskiej opinii publicznej, w tym wielu polskich katolików, którzy życzą Kościołowi i Franciszkowi jak najlepiej, ale nie godzą się na prawicowe upartyjnianie przekazu kościelnego.
W tej samej depeszy czytamy słowa abp. Marka Jędraszewskiego o mediach. Abp Jędraszewski streszcza wypowiedź papieża Franciszka na ten temat następująco: ,,Po pierwsze, mówią tylko połowę prawdy, a więc wprowadzają dezinformację, po drugie rzucają na ludzi kalumnie i po trzecie atakują tych, którzy zasługują na szacunek po to, aby odebrać im autorytet”.
Księże Dyrektorze, jeśli Franciszek rzeczywiście takie trzy grzechy mediów wymienił, to proszę sprawdzić, jak bardzo pasują one do niektórych mediów katolickich i kościelnych w Polsce, na przykład do koncernu medialnego redemptorysty o. Tadeusza Rydzyka. Rzeczowa i krytyczna dyskusja o roli mediów w społeczeństwie jest zawsze potrzebna, ale o wszystkich, nie tylko świeckich, także kościelnych czy konfesyjnych. I w duchu konstruktywnym, a nie w duchu insynuacji.
Z kolei w depeszy Katolickiej Agencji Informacyjnej sygnowanej aartym, ks.kp/br z 2 lutego czytamy o spotkaniu grupy polskich biskupów uczestników wizyty w Kongregacji Wychowania Katolickiego. Jej prefekt kard. Zenon Grocholewski miał podczas tego spotkania powiedzieć, że ,,dzisiaj wychowanie jest wyzwaniem szczególnie trudnym, ze względu na różne prądy ideologiczne, które chcą narzucić własną wizję, nie respektując prawa rodziców do wychowania”. Warto więc zaznaczyć, że akurat w Polsce demokratyczne państwo od 25 lat w niczym nie utrudnia rodzicom wychowywania dzieci według zasad katolickich, a nawet je faworyzuje kosztem innych systemów wartości, nie tylko zresztą w dziedzinie edukacji.
Każdy nieuprzedzony obserwator przyzna, że katolicyzm społeczny i Kościół instytucjonalny nie są w Polsce zagrożone ani zwalczane. Nie trzeba dawać wiary takim sugestiom, ani przyczyniać się do ich upowszechniania.
Pax vobiscum
Komentarze
Nie mam cienia watpliwosci, ze te slowa papieza wypowiedziane rzekomo do polskicg biskupow na sptkaniu ad limina sa wyssane z palca. Ostatnio niemal wszystie wypowiedzi dostojnikow polskiego Kosciola sa wyssane z palca – czy gdy mowia o „ideologii gender”, czy gdy polewaja blotem ksiedza Lemanskiego czy na jakikolwiek inny wazny temat. Oni jakby sie szaleju najedli. To jakies szalenstwo.
Ale dobrze by Watykan wiedzial co dociera do Polski ze spotkania ad limina.
Mam gleboka nadzieje, ze list do rzecznika Watykanu zostanie faktycznie wyslany i nie spelnia roli jedynie tekstu dziennikarskiego. Gdyby chcial Gospodarz przetlumaczyc go na wloski, to mamy u Bobika bardzo dobra tlumaczke i moglibysmy ja poprosic aby przelozyla.
Należało dopisać jeszcze jedno zdanie o tym, że kościół w Polsce znajduje się w stanie tak głębokiego kryzysu i rozpadu, że nadaje się do likwidacji.
@kotmordechaj
Młyny już mielą, dzięki.
He he, jeśli zdaniem polskich hierarchów sytuacja wygląda tak, jak ją solidarnie przedstawiają papieżowi, to Michalikowi i spółce wypada odpowiedzieć „Sorry, ale taki mamy teraz w Polsce klimat. Jego elementami składowymi są między innymi wolność słowa, wolność światopoglądowa oraz wypływające z nich prawo do krytyki”, co słusznie zauważają autorzy cytowanego listu. Jesli ten klimat nie pasuje Michalikowi i innym, to zawsze mogą oni udać się tam, gdzie panuje łagodniejszy klimat.
Niestety, Dominikana już odpada…
Idzie ku przesileniu z klerem – takie jest moje zdanie.
I bardzo dobrze, że idzie ku temu. Najwyższa pora.
Pozdrawiam
Wielebni hierarchowie – nie można swoich myśli i życzeń wkładać w usta Ojca św… przecież my znamy wypowiedzi papieża i znamy wasze wypowiedzi – jakże różne… Moja mama mówiła: „jak oni się nie wstydzą…”
Krytycznie opiniujemy i oceniamy kondycję intelektualną polskich biskupów i kardynałów.
Kiedyś, jakiś czas temu, zadałem sobie trud prześledzenia rodowodów społecznych „książąt” kościoła rz. katolickiego w Polsce. Chodziło mi konkretnie o miejsce ich urodzenia i środowisko, które kształtowało w młodości ich postawy. Było to zajęcie żmudne gdyż znalazłszy listę polskich kardynałów i biskupów w sieci „klikałem” na ich nazwiska docierając w ten sposób do ich biogramów. W wyniku tej „egzegezy” okazało się, że w ponad 90 % wywodzą się oni z środowisk wiejskich (w większości) i małomiasteczkowych ( stosunkowo rzadziej). Wprawdzie trudno generalizować i wysuwać zbyt daleko idące wnioski ale coś „na rzeczy” musi być (czym skorupka za młodu…..). Oczywiście ani miejsce urodzenia ani pochodzenie społeczne o niczym nie świadczy, ale czy w odniesieniu do naszych purpuratów i „fioletowców”, rzeczywiście – o niczym ?
Są zwalczane: same się zwalczają
Pax vobiscum – „pokój z wami”. Jako rzecze po milionkroć Kościół katolicki.
Pax vobiscum – śpiewają pierwsi chrześcijanie już od czasów św. Pawła rozpoczynając nieskończoną erę nienawiści do Żydów.
Pax vobiscum – pląsa w skowronkach w II wieku n.e. św. Justyn uznając Żydów nie tylko winnych zła jakie sami wyrządzają, ale i tego złą, które wyrządzają wszyscy inni ludzie.
Pax vobiscum – wesoło lży Żydów doktor Kościoła Efraim jako ludzi o naturze szaleńców, niewolników, sług szatana,morderców, zbrodniarzy.
Pax vobiscum – z przyjemnością oznajmia doktor Kościoła Jan Chryzostom, że „Żydzi są nie lepsi niż świnie”. A ich synagogi są jak domy publiczne i świątynie diabła, po czym już od IV wieku chrześcijanie z ochoczymi okrzykami – Pax vobiscum – palą żydowskie świątynie.
Pax vobiscum – nucąc podniośle patriarcha Aleksandrii Cyryl , w dodatku święty i Ojciec Kościoła – nakazuje zniszczyć wszystkie synanogi w mieście, Żydów ograbić z majątków i pozbawić wszelkiej własności oraz żywności i wygnać ich wszystkich, jak stoją, z kobietami i dziećmi na pustynię, by z głodu zginęli. Prawie dwieście tysięcy Żydów – dla większej chwały Pana (ad maioram gloriam Dei) doświadczyło pierwszego w nowożytnych dziejach – chrześcijańskiego Ostatecznego Rozwiązania – Endlosung.
Pax vobiscum – śpiewa zgodnym chórem siedemnasty Sobór w Toledo w roku 694 uznając wszystkich Żydów za niewolników,konfiskując im majątki i odbierając siłą dzieci w wieku od 7 lat wzwyż.
Pax vobiscum – przypomina w XII w. Abelard, że „złe traktowanie Żydów uważa się za dzieło miłe Bogu”.
Papież Innocenty III nazywa ich w 1205 roku „wyklętymi przez Boga niewolnikami”.
Pax vobiscum – z namaszczeniem zagrzmiał w 1453 generał kapucynów Jan Kapistran – oczywiście święty – zagrzewając do mordowania Żydów na Śląsku, wskutek czego wymordowano wszystkich Żydów. A w roku 1648 w Polsce wyrżnięto około 200 tysięcy Żydów.
Pax vobiscum !
Pax vobiscum – zaintonował Kościół w 314 roku kiedy zabijanych chrześcijańskich pacyfistów zastąpili zabijający chrześcijańscy wojownicy.
Pax vobiscum – rzekł uroczyście hiszpański trybunał inkwizycyjny w 1568 decydując o likwidacji 3 milionów Niderlandczyków.
Pax vobiscum – rzekł miłosiernie Torquemada osobiście posyłając w Hiszpanii 10220 osób na stos i 97371 osób na galery.
Pax vobiscum – rzekł uroczyście Grzegorz XVI przypominając stanowczo, że wolność sumienia to „szaleństwo”.
Pax vobiscum – zaintonowali chóralnie Grzegorz IX, Aleksander VI, Leon X, Juliusz II, Hadrian VI, Innocenty VIII nakazując, by dzieci donosiły na rodziców podejrzewając ich o herezje, a rodzice donosili na dzieci, bracia na siostry a siostry na braci.
Pax vobiscum – przyjaźnie rzekł biskup Babmergu mordując w 1630 sześćset osób oskarżonych o czary, oraz wszystkich pięciu burmistrzów miasta.
Pax vobiscum – powtórzył z anielskim uśmiechem jego kuzyn, arcypasterz Wurzburga posyłając na stos 1200 czarownic i magów.
Pax vobiscum – chętnie dołączył arcybiskup Trewiru likwidując w 1585 roku tye czarownic, że w dwóch wioskach ocalały tylko dwie kobiety.
Pax vobiscum – zanucił Grzegorz VII ustanawiając swoje papieskie wezwanie: „niech będzie przeklęty ten, kto nie chce miecza umaczać we krwi”. Pax vobiscum – zapiskał abepe Głódź Sławoj – „walczę dla Chrystusa”.
Pax vobiscum – pobłogosławił Paweł IV wyznając, że ma ręce „po łokcie unurzane we krwi”, po czym nakazał zamalować nieprzyzwoite fragmenty Sądu Ostatecznego Michała Anioła.
Pax vobiscum – załkał Pius XII w 1939 w liście do hierarchii kościelnej USA na temat przyczyn nieszczęść świata, żaląc się, że wśród najgroźniejszych przyczyn są krótkie spódniczki u pań, kiedy Hitler napadał na Polskę.
Pax vobiscum – gromko zaśpiewał Pius XI w 1922 roku faszyście Mussoliniemu powtarzając refrenem, że Mussolini jest człowiekiem „zesłanym przez Boga”, podczas gdy ten popełniał widowiskowe ludobójstwo na Abisyńczykach.
Pax vobiscum – zaćwierkał ten sam Pius XI kolejnemu faszyście Salazarowi w Portugalii udzielając mu natychmiastowego poparcia.
Pax vobiscum – wesoło zagwizdał znowu Pius Xi powtarzając, że każde nieochrzczone dziecko skazane jest na piekło i radośnie dodając, że ciąży nie wolno przerywać nawet wtedy, kiedy zagrożone jest życie matki.
Pax vobiscum – zapiał mocnym głosem po raz kolejny Pius XI podpisując w 1933 konkordat z następnym faszystą, nazistą Hitlerem. Po czym natychmiast Kościół udostępnił nazistom wszystkie metryki parafialne, by Hitler mógł dokładnie ustalić wszystkich Żydów i wszystkich przechrztów.
Pax vobiscum – serdecznie wyznał w 1936 roku Hitlerowi kardynał Monachium mówiąc w te słowa:”Jako najwyższy zwierzchnik Rzeszy Niemieckiej jest pan dla nas ustanowionym przez Boga autorytetem.., któremu winniśmy szacunek i posłuszeństwo”.
Pax vobiscum – pełna pokojowa zgoda między Hitlerem a biskupem Osnabruck, podczas której Hitler przypomniał: „przez półtora tysiąca lat Kościół uważał żydów za element szkodliwy i zamykał ich w gettach. Ja też uważam to za szkodliwe dla państwa i Kościoła i być może oddam chrześcijaństwu największą przysługę”.
Pax vobiscum – w latach 1941-43 prominentni książęta Kościoła uważali agresję i ludobójstwo Hitlera jako „zgodne z wolą Bożą”, powtarzając przy tym – Pax vobiscum – że żydzi „zamordowali Boga”. A kardynał Monachium na wieść o zamachu na Hitlera w 1944 roku zawołał gromko, że to „szalenstwo”!
Pax vobiscum – pokój z Wami, znaczy z Chorwatami, bo nie z Serbami, nie z Żydami, nie z Cyganami. W związku z tym, w czasie wojny katolicki reżim w Chorwacji popierany ściśle i radośnie z hasłem – Pax vobiscum – przez papieża Piusa XII – pod wodzą Ante Pavelicia wymordował 750 tysięcy Serbów, 60 tysięcy Żydów i 26 tysięcy Cyganów.
Pax vobiscum – zaśmiał się radośnie kardynał Spellman biorąc udział w masowych mordach w czasie wojny w Wietnamie.
Pax vobiscum – rozdają wkoło znaki pokoju biskupi jadąc do Watykanu z wizytą ad limina, obłóczeni w świetlistą i świętą tkaninę Prawdy i Miłości, nałożoną na nich przez księdza Oko, wszędzie widzącego sekspornografów ateistycznych, zboczone lesbodżenderystki i kopulujących na ulicach homoseksualistów niszczących razem Świętą Religię Pokoju, Wolności i Prawdy.
Pax vobiscum – biskupi polscy! Jedźcie do Watykanu. I nie wracajcie!
Ale oni wrócą.
Helenia pisząc o polskim kościele katolickim zauwaza, że „oni jakby sie szaleju najedli. To jakies szalenstwo.”
Mam podobne odczucia. Przeglądając portale katolickie mam czasem wrażenie, że jestem w domu wariatów. Zadziwiająca mnie wciąż Fronda potrafi rozstrząsać tygodniami od ktorego momentu taniec heteroseksualnej pary ze stanu niewinnego przytulania przeistacza się w nabuzowany seksem stan grzeszny. Terlikowski rąbie siekierą karty do tarota i pali je w piecu a profesorowa Pawlowicz ze znawstwem wglębia się w problematykę seksu analnego. I tak to się wlecze tygodniami, miesiącami ku osłupieniu czytających.
A gdy ktoś stara się przerwać ten obłęd przypominając, że nie o to w tej religii chodzi i powołuje się na papieża wywołuje coraz bardziej zniecierpliwione warknięcia seksualnych obsesjonatów.
Problem polega jednak na tym, że starając się przerwać obyczajowe szaleństwa prawicy katolickiej polemizujemy z podawanymi przez nich argumentami – reagujemy na ich obyczajową wariację. Ale ten spór jest pseudo sporem ponieważ nie dotyka istoty rzeczy. Podstawową bowiem różnicą między praktyką i myślą kościoła polskiego a przesłaniem nowego papieża jest pojmowania spraw społecznych i w tym ujęciu politycznych.
W nawiększym uproszczeniu mowiąc kościół Franciszka ma służyć biednym, wykluczonym, wywalonym przez dziki wyzysk za margines sytej, nażartej cywilizacji. Tam, na dole, „w pokutnej drodze” ma się skupiać jego dzialalność. Taka jest idea adhortacji apostolskiej Evangelia Gaudium – programowego dokumentu Franciszka. Dokumentu w duchu rewolucyjnego za ktory autor zebrał zresztą niezłe gromy od konserwy chrześcijańskiej. Dokumentu o którym tu cicho.
I tego do wiadomości nie może przyjąć tłusty, zgnuśniały polski kościół wladzy. Ta bieda do ktorej kieruje go Franciszek mu najwyraźniej śmierdzi. I dlatego szuka tematów zastępczych, plawi się w swych wlasnych obsesjach seksualnych. On w brudny seks, bo tak go pojmują i nudne jak flaki z olejem moralizowanie ucieka od problemu brudu społecznego, skrajnej niesprawiedliwości, wyzysku, chciwości którego przecież nie brak w tym naszym urządzonym po swojemu przez czarnych „Bozym Krolestwie”
I o tym powinien wiedzieć Franciszek przyjmując na dywaniku polskich biskupów. To jest bowiem główne odstępstwo od gloszonej przez niego nauki. Mało – to jest tej nauki jawny sabotaż.
Pozdrawiam
Jako nie uczestniczący w kulisach życia hierarchicznego organizacji wyznaniowej, mam pytanie:
czy ten list to jest felietonowy wpis na blogu, czy też element formalnej, otwartej komunikacji red. Szostkiewicza z Watykanem?
A może jest to list redakcji „Polityki”?
Z punktu widzenia obywatela nie objętego wspomnianym członkostwem organizacyjnym, chciałbym aby taki list wystosowało Moje Państwo do Państwa Watykan, normalną drogą dyplomatyczną.
Ponieważ, jak wskazuje list, chodzi o kłamstwa, donoszone przez obywatela Watykanu temu obcemu Państwu, o porządku i praktyce prawnej Mojego Państwa.
Polska dyplomacja energicznie reaguje na kłamliwe i oczerniające Polskę wypowiedzi zagraniczne (np. o „polskich” obozach), tego i teraz bym oczekiwał, jeśli jest tak, jak stwierdza list.
Samodzielna inicjatywa dyplomatyczna „Polityki” w kwestiach relacji Polski z zagranicznymi organizacjami wyznaniowymi o statusie państwowym budzi we mnie tyleż szacunku co zaskoczenia.
–
PS
Zdaje się że od czasu poprzedniej interwencji w podobnej kwestii (telefonicznej, w Argentynie), rzeczone młyny faktycznie, ks. Lemańskiego starły – na proch. A
le – jak widać, jest wiara, że warto rozmawiać.
@ Tanaka
A nie chodzi kościołowi czasem o pas vobiscum w tej rozgrywce z demokratycznym społeczeństwem?
W grach toczonych w pokoju, przy stoliku, pas to odzywka deklarująca bierność.
Ja tam bym stawiał na wezwanie przez kk władzy demokratycznej do pasa, jako insynuacja braku atutów.
Jest to rzecz jasna kolejny i nieodmienny chwyt poniżej paxa.
list niestety nie jest wstanie zmienić nic,ale należy próbować,bo na naszych oczach biskupi swoiimi wypowiedziami a co gorsze czynami prowadzą do oddalania się kościoła od swoich wiernych
Troche w tym samym kierunku, co Lex, ale widzac z innej strony. W koncu sposob formulowania mysli i ich wyrazania rowniez zdradza wiele, jesli chodzi o tzw. backgroud
Całkiem niedawno zastanawialiśmy się wszyscy, czy polscy biskupi mówią to, co mówią, ponieważ tak właśnie myślą, czy dlatego, że są językowo nieporadni. Jako człek dobroduszny, w skrytości ducha uważam, że pewnych rzeczy nie da się po prostu pomyśleć, za to w słabości czy tremie można je powiedzieć, w wielu przypadkach byłbym więc skłonny obwiniać nie umysłowość, lecz język biskupów. I oto mamy kolejny dowód. „Materializm groźniejszy od systemów totalitarnych”? Bo część ludzi przestaje chodzić na mszę?
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15392558,Materializm_kontra_totalitaryzm__czyli_co_biskupom.html#ixzz2sHxRyvkx
Panie Redaktorze, ten list odegra taką samą rolę, jak nasze wzmożenie w popieraniu ks. Lemańskiego. Wysłaliśmy suplikę do Watykanu, no i wyszło jak wyszło. Nie wierzę w realną zmianę polityki Watykanu pod rządami Franciszka. To tylko zewnętrzny lifting.
@ryba25
Ale trzeba ,,dać świadectwo” 😉
@jarek
„biskupi swoiimi wypowiedziami a co gorsze czynami prowadzą do oddalania się kościoła od swoich wiernych”.
.
To jest daleko posuniety optymizm. Wiernymi KK sa pp. Terlikowski, Kaczynski, Kempa, kibole, i Agent Tomek. To sa bojowkarze, na ktorych stawiaja biskupi. Z nimi biskupi sa coraz blizej, a nie coraz dalej. Wyposazaja tych bojowkarzy w klamstwa, insynuacje, pomowienia, a ostatnio takze w siekiere. Siekiera jak na razie tylko do demolowania tali kart, ale byc moze przyjdzie czas na bardziej chrzescijanskie zastosowanie tego narzedzia.
.
Natomiast tzw „wierni”, kiedys nazywani „masami”, dla biskupow sa przedmiotem a nie podmiotem. Jak kaze tradycja, masy nalezy karmic klamstwem, oszukiwac, a takze zastraszac. Biskupi strasza slowem, a ich bojowkarze beda straszyc inspekcjami w przedszkolach, najsciami na uczelnie, a jak trzeba bedzie, to takze siekierami. Reka w reke biskupi i ich pelnomocnicy dojda do celu. Tym celem jest kontrola polityczna oraz ideologiczna nad spoleczenstwem. W kraju rzekomo swieckim.
.
Papiez F1 nie zatrzyma spoconych mezczyzn (i kilku pseudokobiet) w marszu po wladze totalna. Zatrzymac ich moze tylko demokracja. Poki jeszcze istnieje.
Warto się zastanowić nad tym po co w ogóle pisać cokolwiek do Watykanu, czy do miejscowych klechów.
Odruch pierwszy jest taki, żeby pisać, grzecznie prosząc, uniżenie sugerując, nieśmiało zwracając uwagę, antyszambrować i przyklękać… Jest to ciągle w sposób nieunikniony feudalne, poddańcze, nierówne, niedemokratyczne, to pozwalanie na postawienie sobie kleszej stopy na głowie, a więc i także w nieunikniony sposób zawierające pierwiastek braku godności własnej.
Nie na tym polega demokratyczna suwerenność człowieka i praw publicznych i cywilnych które stanowi i nie na tym polega duch demokracji, który płaszczy się przed Duchem, który jest wyziewem.
Kościół, jego klechy i jego wierni synowie z mniej synowskimi córkami ani się szaleju nie najedli, ani nie popadli w wariację. To nie żaden stan chwilowy. Przeciwnie – to jest constans – Kościół taki był i taki jest i taki będzie. Tak długo, dopóki nie zostanie przed nim postawiony szlaban, drut kolczasty, pole minowe. I solidna pała. Rozmawianie, próba wyjaśniania, prostowania „nieporozumień” – to wszystko jest bezowocne i przeciwskuteczne. Zawsze jest się oplutym, zawsze się usłyszy kłamstwa, oszczerstwa, przeinaczenia, niemal zawsze obcuje się z durniem ma się poczucie obcowania z postaciami ohydnymi, zawziętymi, sformatowanymi w nieprawdzie i nieprawdą żyjącymi.
zostawiając jednoOkiego na boku, dobrym przykładem constansu ohydy jest tzw.rozmowa Jana Hartmana – niekatolika z Marzeną Wróbel – prawidłową katoliczką:
http://www.youtube.com/watch?v=5jStQhtVnMU
oraz kolejna „rozmowa” prof. Monki Płatek z prawidłowym jezuitą o. Augustynem:
http://www.youtube.com/watch?v=3u_3aT5r2n8
takie „rozmawienie” polega na tym, że niekatolik dostaje na dzień dobry w ryj, a sam zwraca się do bijącego prawidłowego katolika w takie słowa: czy może pan/pani uprzejmie doprecyzować?
Niekatolik usłyszy: won pedale! a sam cicho wyszepcze: proszę o nieco bardziej staranne dobieranie słów…
Nie od rzeczy będzie banowanie katolickiego trolla i stanowcza asertywność. Wpuszczanie go do przestrzeni rozsądku, odpowiedzialności, rzeczowości, znajomości faktów, rozumu, pojmowania procesów, wreszcie i zapewne najważniejsze – przestrzeni ludzkiej autentyczności i podmiotowości jest po części zgodą na hodowanie na własnym organizmie hydry i branie od niej w mordę. Niczego się tu nie wydyskutuje, żaden kompromis nie jest możliwy. Słowo nie dyskutuje ze słowem.
Jedyna Prawda nie idzie na kompromisy z żydopedałem Hartmanem i komuchodżenderolesbą Płatek.
Panie Redaktorze !
Dawanie różnego rodzaju świadectw jest rzeczą chwalebną i z tytułu tzw. celebryctwa (chodzi tu o celebryctwo mentalne i moim zdaniem rozpowszechnione nad Wisła i Odrą „polskie napuszenie”) pożadaną. Ale nie wiele zmieniającą wymiar wszechrzeczy. Zwłaszcza tej „kościelnej”, „watykańskiej”, „instytucjonalnej” i „kurialnej”. Ta struktura jest jeszcze bardziej skostniała jak KPZR w latach gerontokracji Breżniewa, Czernienki i Andropowa. I chodzi przede wszystkim nie o skostnienie mentalne – choć ono w nadwiślańskim Kościele jest szczególnie widoczne i namacalne – co o inercję i bezwład strukturalny.
Dla Franciszka jako latynosa polski Kościół będzie tylko jak „lalka Barbie” – efektownym lub raczej – efekciarskim, na pokaz (siły ilościowej, bez głębszych idei), medialnie ładnie opakowanym produktem, ale dalekim od rzeczywistości – jak obłok Oorta w układzie słonecznym. I żadne „na okrągło”wypowiadane słowa tego nie zmienią. Polityka i wypowiedzi dla „tzw. „prasy” ……. Ot co. Moim zdaniem tego typu inicjatywy zakreślają się w kręgu bon motu; duże zadęcie, liche pierdnięcie.
Tu trzeba odwołać się do Jacka Kuronia – nie palcie komitetów, zakładajcie swoje…. Tylko w takiej sytuacji coś się w polskim Kościele zmienić może. Ale jako sceptyk i realista, znający polski zapał słomiany do „pracy u podstaw” i systematyczności, a także wiarę krzepką i ugruntowaną przez pontyfikat JP II „ludu nadwiślańskiego” w rodzime duhchowieństwo („tak trzymać, nie popuszczać” – czyżby ów szlagwort nadal brzmiał od Bałtyku do Tatr i Karkonoszy po Podlasie ?), nie bardzo w to wierzę. Gnicie i trwanie będzie postępować równolegle do trendów „franciszkowych” i sytuacji Kościoła na świecie.
Pozdrawiam
Wodnik 53
Adam Szostkiewicz
3 lutego o godz. 21:27
Rozważmy: dać świadectwo sobie, wśród siebie, między sobą, nie do Watykanu. Nie pod górę, nie schodami do pałacu, ale dookoła, wśród łąki, nad wodą.
Trzeba po prostu przyjąć do wiadomości, że jeżeli ktoś wierzy w istnienie Boga i jest mu potrzebny kontakt z Nim – to niech omija szerokim łukiem kościół, zwłaszcza Kościół Katolicki a już specjalnie polski Kościół Katolicki.
Amen.
gdyby premier Tusk,
lubiący całować ręce głowy obcego państwa Watykan, prezydent III RP, Komorowski oraz posłowie i senatorzy przestrzegali Konstytucje, to nie byłoby problemow z urwanymi z księżyca wypowiedziami hierarchów państwa Watykan.
I red. Szostakiewicz nie musiałby ich kapować do F1, który doskonale wie co jest grane.
Do podlegającemu tylko jemu Opus Dei należą nie tylko ministrowie i członkowie władz PO
@ narciarz2
3 lutego o godz. 21:30
–
Napisałeś święte słowa (by trzymać się kontekstu tematu).
List jest świadectwem, owszem – szlachetnej i bezradnej dezorientacji.
@ Tanaka
„Nie na tym polega demokratyczna suwerenność człowieka i praw publicznych i cywilnych które stanowi i nie na tym polega duch demokracji, który płaszczy się przed Duchem, który jest wyziewem.”
Wykładnia bez zarzutu, imponująco trafna.
Gratuluję.
Szkoda, że to wykładanie skazane na los dysonansowego akordu w dworskim kadrylu zombich mas umysłów zniewolonych.
Nie wiem, w jakim stopniu Franciszek orientuje się w sprawach polskiego Kościoła, ale nie sądzę, żeby miał o nim zbyt wysokie mniemanie.
Dzisiejszy „Newsweek” zamieścił artykuł o tym, jak kardynał Dziwisz gromadzi fundusze na budowę Centrum JPII w Krakowie. Otóż w roku 2012 ludzie Dziwisza pojechali do Buenos Aires z objazdową wystawą relikwii i pamiątek po JPII. Gdy jednak tamtejszy biskup dowiedział się, że za wstęp żądają równowartości 25 złotych, przegonił ich z miasta. Był oburzony, że ktoś wykorzystuje kult relikwii w celach komercyjnych. Tym biskupem był Jorge Bergoglio.
To jak pisanie do składu desek w sprawie braku zasięgu w telefonie.
Polscy biskupi łżą jak najęci. Widząc, że w dobie nieskrępowanego dostępu do informacji „ciemny lud” wymyka im się spod kontroli usiłują coś ugrać na przeczekanie. Ale to się nie uda. Nie da się ukryć wszystkich łajdactw. Ksiądz Oko jako nowy Popiełuszko to już szczyt bezczelności tej najstarszej mafii świata nowożytnego. Wieszczę was kres katabasy. Polscy katolicy, pora na POLSKĄ reformację. Najwyższa pora się obudzić!!
Tanaka
3 lutego o godz. 19:31
„Pax vobiscum ? śpiewają pierwsi chrześcijanie już od czasów św. Pawła rozpoczynając nieskończoną erę nienawiści do Żydów.”
Niesamowite: chrześcijanin Żyd św. Paweł rozpoczął nieskończoną erę nienawiści do Żydów.
Gekko
3 lutego o godz. 23:05
Weźmy takich Francuzów – ulubieńców papieży: rewolucja z wyrzynaniem i wyszynkiem, ze 40 lat restauracji i jakieś 70 lat oświecania mas zniewolonych po części wtórnie, walka zajadła obywateli z terrores religionis, kolejne zajadłe starcie uczciwości z terrorem w sprawie Dreyfusa, a potem jakaś taka skromniejsza, ale alleluja – i do przodu w kierunku państwa obywateli.
W zasadzie w Polsce należałoby to pomnożyć razy dwa, lub razy trzy – jeśli bez rewolucji z szafotami, ale ze względu na czynnik przyspieszającego rozłażenia się Polaków po kątach Europy , możliwe, że da się to zredukować do 1,5 – 1,8 jednostki francuskiej. Jeśli mniej będziemy prosić, a więcej wymagać i wywalać klechy za naszą miedzę, współczynnik jeszcze da się zredukować. O ile – nie wiem. Tu z kolei działają siły większej niż nadwiślańska skali, co także jest korzystne.
narciarz2
3 lutego o godz. 21:30
Trafne.
Franciszek ma interes całkiem wspólny z Michalikem Dydyczem, Głodziem i ich zDziwiszonym Okiem. Różnica między nimi tylko w akcentach: czy lać od razu w mordę, czy najpierw się uśmiechnąć.
@rem
3 lutego o godz. 23:10 – naprawde tak bylo w Buenos Aires? To cudna anegdota, okropnie smieszna. 😆
Widzę jednak czarno losy tego, skądinąd najsłuszniejszego ze słusznych, listu do papieża w sprawie polskiego kleru.
Nie wiemy, co trafia na biurko Papy Franciszka, a co nie.
Trudno mi uwierzyć, że nie zareagowałby na listy słane do niego w sprawie ks. Lemańskiego z tysiącami podpisów wspierających proboszcza niszczonego przez biskupa za „nieposłuszeństwo”.
Chyba, że jestem równie naiwna jak ci, którzy wciąż widzą w nim Odnowiciela Watykanu.
A wszystko da się wyjaśnić i usprawiedliwić tym, że car jest dobry, tylko bojarzy źli.
W Polsce nie potrzeba dyskusji o gender, ale za to pilnie potrzebna jest nowa dyscyplina naukowa biskupologia. Moze ktos wymysli inna nazwę? Chodzi o badanie roli społecznej biskupow i dewastującego wpływu takowych na srodowisko etyczne, moralne, i gospodarcze. Polska nauka powinna stac się swiatowym pionierem tej dyscypliny naukowej, poniewaz w Polsce istnieje unikalna okazja do przeprowadzenia takich badan.
A mnie, to już tylko i wyłącznie śmieszy …
Bo ile można? Ile razy można się przejmować? Ile razy należy zadawać te same, do upierdu pytania, o rozum, o przyzwoitość, o szacunek?
I zawsze to samo !
I zawsze ten sam pogardliwy ton wypowiedzi, w której choć zawoalowane, to jednak pada, że jestem idiotą pozbawionym daru łaski zrozumienia …
I jak zawsze szlag mnie „jaśnisty trafia” {za Panią Henryką Krzywonos}, że mający 72 lata przemyski macher, zwany dla nie poznaki arcybiskupem, wmawia, że ja, że ja mający IQ=175 nie rozumiem…
Więc odpowiem zwyczajnie, na poziomie zrozumiałym dla przemyskiego mieszacza rozumów… spadaj dziadu!
Bo dyskusja z fanatykami i opętanymi misją oszołomami nie ma najmniejszego sensu, bo im nie chodzi o zrozumienie, tylko o wywołanie emocji w tłumie obserwatorów…
ps. nierealne, ale jakby było super, gdyby to całe bisklupie towarzycho już pozostało na stałe w Watykanie i nie wróciło do Polski…
Tanaka….
Ty szyderco przebrzydły!
Jak ci nie wstyd?
Wiesz i wszyscy wiedzą, że to nie świadectwo siebie, ale purpura szaty potwierdza słuszność i daje świadectwo … Więc co się czepiasz i szydzisz? Po co Ci to?
Mnie tak samo drażni w wpienia zakłamanie i obłuda michalików, hserów, depów i innych dziwiszy (same pszymiotniki jakby się kto czepiał…), ale dałem sobie na luz i w ślad za Monty Pythons śpewm w duszy: „alweys look at the bright side of life …” .
Oni już przemijają, drogi Tanaka, już się kończą i odchodza do niebytu, gdzie ich miejsce … a my zaśpeiwajmy na gos i od serca … ALWEYS LOOK AT THE BRIGHT SIDE OF LIFE … LA LA … LA
Na stronie „Dziennika Opinii”, 1 lutego, znajdujemy ciekawą rozmowę z Rubenem Dri, byłym księdzem. Nieźle wyjaśnia fenomen papieża Franciszka. Tamże jasne dowody, że nowy papież stwarza tylko pozory rzeczywistych zmian. Zmianom ulegają tylko akcenty, nie istota i doktryna KK.
@ Krytyka biskupów nie jest walką z Kościołem.
No tak, tylko upowszechnienie takiego poglądu i postawy to wielka praca, a droga długa i uciążliwa. Bo wszyscy duchowni i znaczna część uzależnionych od ich przewodnictwa wiernych wyznaje głęboko ugruntowane przekonanie obronne:
kto krytykuje duchownego, występuje przeciw Kościołowi. Kto przeciw Kościołowi, ten podważa religię. Kto podważa religię, ten powstaje przeciwko Bogu żywemu w Trójcy jedynemu.
Ergo – kto przeciw księdzu z Tylawy, biskupowi macającemu kleryków, innemu, znanemu z pijaństwa, jeszcze innemu, którego osądzili za wypadek po pijanemu – ten występuje przeciwko Bogu samemu.
W tym sensie wiele pozostaje po staremu – księża to nasi okupanci.
@Wodnik chyba wskazuje właściwy trop, z tym ładnie opakowanym produktem i siłą ilościową. Jak wiemy, Polska obecna za granicą, np. w UE, postrzegana jest lepiej, niż w kraju, więc może dotyczy to także polskiego Kościoła z perspektywy Watykanu. Już Benedykt okazywał tu pewien respekt, ze względu na poprzednika i może z innych względów. No bo właściwie do czego się przyczepić: kościoły wciąż pełne, wielu młodych ludzi wybiera kariery kapłańskie, w polityce stale dominuje linia Kościołowi przyjazna i ustawodawstwo z punktu widzenia Watykanu też OK, w kwestii aborcji, związków partnerskich, itp. Skandalu pedofilskiego też nie było, tylko pojedyncze przypadki, ani afery z bardzo bogatym biskupem. No i wierność wiernych: tutaj to jest jakaś nisza, paru sfrustrowanych antyklerykałów, choć i tu w dyskusjach trafi się reprezentant czy -ka katolicyzmu „episkopatowego”, któremu/której żadne otwartości, liberalizmy, nie są do niczego potrzebne. I właściwie gdzie jakaś dyskusja, to zawsze znajdzie się ktoś, kto skontruje: Lemański powinien być posłuszny, Boniecki z Tygodnikiem to w ogóle podejrzani i blisko Wyborczej, gender demoralizuje nam dzieci, itd. Z pełnym przekonaniem. Podsumowując, wizyta biskupów przypomina mi trochę piosenkę Młynarskiego „Po co babcię denerwować”, z Franciszkiem w roli babci, no a powyższy list można chyba potraktować w kategorii „osobnego pisemka” au rebours 😉 No i oczywiście „robienia rabanu”.
Hmm, z jednej strony księża których poznałem(oczywiście nie byli to biskupi, tylko niższa hierarchia) nie wygadywali takich bzdur. Może po prostu nasi szanowni biskupi powinni jeszcze raz pójść do szkoły, którą kończyli i ponownie zacząć swoje „powołanie”. Czyż nie każdy kapłan powinien zachęcać pokojowo swój lód, aby szedł za nim z wiarą i pokojem? Poglądy religijne są różne, wynikają z odmiennych sobie czynników. Żaden człowiek innemu człowiekowi nie powinien narzucać tych poglądów. Kapłan powinien głosić słowo Boże oraz pomagać społeczeństwu, a nie narzucać idee polityczne, a nawet wygłaszać je z ambony. Kolejna sprawa, gdzie jest życie w skromności? Biskupi to elita, społeczeństwo konsumpcyjne. Po prostu ich wysokie stołki pozwoliły zapomnieć co to to znaczy powołanie.
PS: Za mój komentarz przepraszam biskupów i kardynałów, którzy naprawdę wykonują swoje funkcje z oddaniem i uczciwością. Wiem, że jest lekk nagonka i Ci, którzy są fair mogą czuć się pokrzywdzeni. Doceniam Wasz trud i pracę !
@Tanaka
Dzieki za wpis ” Pax vobiscum.”
@ Tanaka
4 lutego o godz. 0:11
–
Nie polegałbym na tym szerszym kontekście. Polacy są na cywilizację odporni.
Bardziej przemawia do mnie przykład Irlandii (ciekawy art. w „Polityce”).
Tam ewolucja dotarła, znalazł się nawet „pierwszy premier, który okazał się po prostu przyzwoitym człowiekiem” i „premierem katolikiem, ale nie katolickim premierem”.
O dziwo, Irlandczycy to kupili, chociaż wcześniej, bez takiego przywództwa, czcili dostępność wody święconej nawet w kranie.
Nas się cywilizacja nie ima, emigracja konserwuje plicę polonicę. Jesteśmy i będziemy wyspą – królestwem niebieskim na zielonym oceanie cywilizacji.
Z cieknącego kranu każdy się napije a konto mocnego anioła, a hydraulika wyślemy francuzom.
@ narciarz2
4 lutego o godz. 1:45
–
Biskupologia?
Nam nawet nie jest potrzebna hydraulika, dopóki kran cieknie.
Biskupi, tak jak rząd, głoszą i uprawiają głos TEGO ludu, którego są wolą i egzemplifikacją najczystszą.
Nauki i żadne -logie nie są TEMU ludowi do niczego potrzebne.
Lud i biskupi koresponduję ze sobą w pełnej harmonii.
Pozdrawiam.
@ Tanaka
?Nie na tym polega demokratyczna suwerenność człowieka i praw publicznych i cywilnych które stanowi i nie na tym polega duch demokracji, który płaszczy się przed Duchem, który jest wyziewem
@Gekko
? Szkoda, że to wykładanie skazane na los dysonansowego akordu w dworskim kadrylu zombich mas umysłów zniewolonych?.
Ale wam chłopaki spiritus flat ubi vult byle wysoko? Mieliśmy na studiach kolegę o imieniu Edward, który często na wykłady zabierał termos, niekoniecznie z herbatą. Miał ksywę Edkum Spiritutuo. Pokój z wami i wyziewem waszym?
Nie wiem czym miałaby się różnić nienawiść Tanaki do Kościoła Katolickiego, od nienawiści tych, którym przeszkadzała obecność Żydów i czarownic…
Albo wiem, ci drudzy żyli w czasach dzieciństwa rozumu, zaś Tanaka nienawidzi z całym impetem przynależnym czasom rozsądku i tolerancji.
@Ryba
„Zmianom ulegają tylko akcenty, nie istota i doktryna KK.”
To świetnie. Np. od muzułmanów nie wymaga się, by zmienili coś w swojej „istocie i doktrynie”. A akcenty – jak najbardziej.
@Pan Redaktor Szostkiewicz
Pisze Pan: „Portal podaje, że abp Józef Michalik zapowiedział jeszcze przed wyjazdem do Rzymu, w wywiadzie prasowym, iż podczas wizyty powie ojcu świętemu to, co wcześniej mówił w kraju: ,,że dzisiaj papieżem próbuje się walczyć z biskupami?.”
Czy załączyl Pan rownież moze tlumaczenie niektorych pańskich tekstow traktujacych o nadziejach zwiazanych z osoba nowego papieza, ktory zapewne rychlo zrobi porzadek w polskim Kościele przywracajac ks. Lemańskiego do pracy w parafii i grożąc palcem abpowi Hoserowi?
Co do obrazania sie na papieza, ktory skrytykował media – obawiam sie, ze nie skrytykował on ani „Polityki”, ani „Naszego Dziennika”, ale np. „La Repubblika” i inne wloskie szmatlawce, ktore przeinaczaja jego slowa.
Kartka z podróży – 3 luty godz.19.49
Kard.Christoph Schonbrn z Wiednia po spotkaniu z papieżem Franciszkiem stwierdził:
„Myślę, że podstawowy problem to zrozumieć, jak ludzie mogą dziś na nowo odkryć w Ewangelii i Chrystusie swe własne pragnienie życia duchowego, przynależności religijnej,
orientacji. …W aglomeracji wiedeńskiej, liczącej 1,8 mln mieszkańców, tylko 2% z nich
przychodzi w niedzielę na Mszę św. Czym żyją pozostali ? Co dzieje się w ich sercu ?
Jakie są ich nadzieje i niepokoje ? Czy my jako wspólnota chrześcijańska wolimy zamknąć
się spokojnie w swoich murach, czy raczej gnębi nas pytanie : czy ci ludzie znają Chrystusa ? To jest kwestia, którą powinniśmy się zajmować.”
lonefather
4 lutego o godz. 2:42
Szyderco ? Łojezusienazarejskiimatkoboskoczestochosko! Toż proste zebranie garści skromnych faktów moc ma szyderstwa? Aha, znaczy się – fakty mówio ze siebie…
Że ja wiem? No..! że jeszcze trochę – no..! A dalej to już nie. Purpura zaślepia. dalej wzrok ni myśl nie sięga. Prosta edukacja nie działa równie prosto i skutecznie, bo umysły od kołyski zatrute i porażone niczym ofiara skorpiona.
Człowiek nieuprzedzony i wolny, na wieść o choćby tej skromnej grupie faktów doznałby szoku poznawczego i jego sumienie odrzuciłoby skorpiona, w istocie będącego szatanem; byłby to najwyższy imperatyw moralny. Ale nie odrzuci, będzie klękać dalej.
Dlatego też te religie i te denominacje które przyjmują do swojego kręgu osoby dorosłe i jako-tako dojrzałe, nigdy nie zrównają się z katolicyzmem (ani Islamem).
‚Always look on…’ Pythonów jest fenomenalne, lecz i lekko sowizdrzalskie, a więc i nie przejmujące się tym co dookoła. Ci uwięzieni oprócz gwizdania mają do zrobienia coś konkretniejszego.
rondine_bianca
4 lutego o godz. 7:34
1. Krytyka biskupów nie jest walką z Kościołem – tak jest.
2. biskupów należy krytykować w każdym aspekcie na to zasługującym.
3. Zródłem złej mocy jest Kościół – z nim należy walczyć. Biskup nie jest rozdzielny z kościołem.
4. Jedno i drugie należy robić rozdzielnie ale równolegle.
5. nie sami księża to nasi okupanci. To Kościół.
Leon
4 lutego o godz. 8:13
🙂
Panie Redaktorze, Pana list, choc otwarty i opublikowany na blogu, jest skierowany do jednej tylko osoby, a mianowicie ojca Federico Lombardi. Trzymajac sie w pelni tej konwencji, koncowe pozdrowienie „Pax vobiscum” (Pan z wami) powinno byc „Pax tecum” (Panz Toba). Serdecznie pozdrawiam GT
@GT
Lombardi jest szefem grupy ludzi odpowiedzialnych za politykę informacyjną Watykanu
Małgorzata
4 lutego o godz. 10:08
Faktycznie – nie wiesz.
Nie wiem, czy pisanie do Watykanu donosów na polski episkopat ma jakiś sens. Polska hierarchia kościelna, jej choryzonty i metody działania są Papieżowi z pewnością już znane. Na czele polskiego KK dokonała się gigantyczna selekcja negatywna. Trudno dzisiaj powiedzieć, czy jest ona skutkiem umyślnej polityki personalnej Watykanu w ostatnich dziesięcioleciach, czy tez struktury powołań kapłańskich w Polsce.
Ten negatywny rozwój możemy znakomicie obserwować w Krakowie na stanislawowym tronie, gdzie dzisiaj króluje Kr Dziwisz, a poprzednio zasiadały takie osobowość jak Sapiecha, Wojtyła i Macharski.
W Warszawie tez nie jest lepiej.
Franciszek jest skazany na współpracę z tym materiałem ludzkim, który stoi mu do dyspozycji w Polsce. Hierarchia kościelna znakomicie o tym wie i wykorzystuje ta sytuacje.
Jak długo wierni w Polsce bedą znosić zachowanie kleru, tak długo będzie ono tez tolerowane przez Watykan. Polski KK jest naprawdę najmniejszym problemem z jakim boryka się obecnie Kościół światowy. Tutaj bez konieczności nikt nowych frontów otwierać nie będzie, a wsteczny polski episkopat nie zmieni swojego zachowania i nie zrezygnuje ze swoich wpływów i zdobyczy tylko pod wpływem dobrego przykładu Franciszka.
@Helena:
Oceniasz to z pozycji odbiorcy mediów liberalnych. A trzeba pamiętać, że Kościół ma własne media. Tak jak i własne drogi ‚służbowe’.
Wypowiedzi biskupów nie są ‚wyssane z palca’ — one płyną z tego zaplecza: kurii, czasopism katolickich, spotkań z ‚ekspertami katolickimi’, opinii wydziałów teologicznych, itp. Przy czym raczej nie dotyczy to źródeł wysokich lotów — biskup-czytelnik Znaku, czy Więzi (a zapewne nawet Frondy) uchodziłby za nieprzeciętnego intelektualistę.
Czy to jest ‚szaleństwo’ to pytanie natury filozoficznej. Jest pewna wizja Kościoła, jako zamkniętej, spójnej grupy, wyraźnie odróżniającej się od tego, co na zewnątrz — i przez spójność oraz radykalizm atrakcyjnej. Być może biskupi wierzą w taki Kościół i Go umacniają?
@Lex:
Tyle, że nie ma tu reguły — ze wsi pochodzi dość otwarty abp. Nycz, miejski, inteligencji rodowód ma abp. Hoser…
@Niepewny:
Niestety, nie miałem takiego szczęścia — spotykałem także księży poniżej poziomu najgorszego biskupa… Nie mam powodów by nie wierzyć, że awansują w Kościele ludzie powyżej przeciętnej w swoim środowisku. (Nawet jeśli słyszy się o tym, że nazbyt ambitni — i to w takiej dobrej ambicji, naśladowania Chrystusa — są spychani na boczny tor.)
Panie Szostkiewicz,
Problem uderzania Franciszkiem w polksich biskupów polega na tym, że dziennikarze a za nimi media w których pracują tworzą zupełnie fikcyjny obraz papieża, całkowicie niezgodny z rzeczywistością.
Weźmy kilka przykładów, takich pierwszych z brzegu:
1. Wypowiedź rzekoma papieża o homoseksualistach, że „kim jestem aby ich oceniać” jest zmanipulowana i nieprawdziwa. Papież bowiem w pierwszej części zdania postawił warunek o dobrej ich woli i szczerym szukaniu Boga, co zostało przez media przemilczane, a oznacza rzecz znaną w Kosciele od lat, czyli niepotępianie homoseksualistów jeśli uznają oni swoją słabość, nie podejmują współżycia seksualnego i zachowują czystość. No ale tego pan i pańska gazeta ani inni dziennikarze nie podacie, bo byłoby to niewygodne, prawda?.
2. Miedawno papież w kazaniu do kobiet mówił o konieczności zwiększenia roli kobiet w społeczeństwie i Kościele, ale podkreślił ich najważniejszą rolę jaką mają do spełnienia w rodzinie. I tego podkreślenia najważniejszej roli kobiet w rodznie już pan i media nie wspomnicie i przemilczycie. Ciekawe czemu? czy może nie dlatego że kłóciłoby się to z fałszywym obrazem Francisza który kreujecie?
3. Też niedawno papież mówił o szczególnej roli księży i biskupów w Kościele. Owszem, wspomina o świeckich ale nie było ich inicjatyw gdy nie swięci i wspaniali proboszczowie, księą i biskupi, którzy ich prowadzaą. I tego jakoś nie piszecie, bo znowu Kościół wyszedłby ztego zbyt pozytywnie a ewentualne grzechy, nawet te najgorsze związane z pedofilią bledną wobec świętości ogromnej większości biskupów i księży.
Dlatego panie Adamie proszę nie pisać nieprawdy tylko zastanowić się trochę nad własnym zakłamaniem i kreowaniem fałszywego obrazu papieża dla poczytności swojej gazety.
A ja się zastanawiam, po co w ogóle biskup mówi takie rzeczy na spotkaniu z Papieżem? Czy przez taką wizytą Episkopat nie spotyka się by ustalić treści poruszanych tematów?
Czy nie lepiej byłoby jak amerykański prezydent – przyleci do Polski, powie parę słów o pięknym kraju, zapewni że Polska to ważny strategiczny sojusznik a w duszy rży ze śmiechu. I wszystko jest ok. Wszyscy zadowoleni.
A tutaj ciach – biedni biskupi cierpią przez grender, homoseksualne lobby, likwidację Funduszu Kościelnego i wizerunek Papieża Franciszka. Potworność.
Cóż ma więc teraz zrobić Papież – niczym cesarz do Canossy, Franciszek ma się do Torunia udać czy jak? I przeprosić, że go podle wykorzystują do walki z polskimi biskupami. No litości.
Jaka jest potrzeba wypowiadania takich opinii? Mało to jest ważnych tematów, dotyczących polskiego Kościoła?
W Polsce, obawiam się, że jeszcze przez długi czas dyskusja o pontyfikacie jakiegokolwiek Papieża nie będzie możliwa tak na serio. Bo co tam, taki Papież, jak nasz Papież kiedyś… co ja pisze ,N A S Z P A P I E Ż!!!…
Przykład z niemal własnego podwórka. W okolicznej parafii przez wiele lat organizowano coroczne wyjazdy do Rzymu. Teraz zaniechano tej „tradycji” bo jak powiedziała jedna z pań, członkini Rady Parafialnej, „do Jana Pawła to człowiek tak od serca jeździł ale do tego Niemca, to się tak już nie chce”.
Ot co, bo nie ma Papieża, jest nasz „Karolek” i jakiś obcy. Kiedyś jeździło się na spotkanie z JP2, teraz jeździ się do grobu JP2. Ot polski katolicyzm.
@rem
Czy możesz podać jakieś źródło tej anegdoty? Bo spytałam znajomego mieszkającego w tamtych stronach i był nią równie zdziwiony jak ja.
@atalia
„Niesamowite: chrześcijanin Żyd św. Paweł rozpoczął nieskończoną erę nienawiści do Żydów.”
A tam niesamowite, najwyraźniej Paweł stał tam gdzie stał zawsze a Żydzi stanęli tam gdzie kiedyś stało ZOMO. 🙂
@Ryba 25
„Zmianom ulegają tylko akcenty, nie istota i doktryna KK”.
To prawda ale przecież właśnie o te akcenty chodzi.
Ja to mam zawsze wrażenie, że na tym rozbija się sens takich dyskusji.
Przecież nikt nie woła „dziesięć przykazań jest głupie”. W dyskusji pojawiają się głosy: „jak możecie mówić o dziesięciu przykazaniach skoro…”
i tu do wyboru
– kochanki
– nieślubne dzieci
– molestowanie nieletnich
– jazda po pijaku
– itd., itp.
I tu odpowiedź jest prawie zawsze taka sama – „Kościół jest atakowany”. Pojawiają się nawet brednie, że za czasów największej komuny, tak źle dla Kościoła nie było.
No i jak tu w ogóle rozmawiać?
Pozdrawiam
Obawiam sie PAK, ze nie polega to na tym, ze biskupi „wierza w Kosciol jako grupe zamknieta”. Gdyby tak bylo, to pol biedy i mozna byloby ich traktowac z zyczliwa poblazliwoscia – tak jak ja traktuje np przychodzacych na moj prog swiadkow Jehowy – nikomu nie wadza, zawsze sa domyci, strannie ostrzyzeni, zadnych brutalnie wygladajacych gwozdzi na twarzy, uprzejmi i usmiechnieci. No owszem, maja swe zajoby z tym zakazem transfuzji krwi, ale nikomu niczego nie narzucaja, wiec Bog z nimi.
Ale polscy biskupi nie chca pozostawac w krego wylacznie swoich wiernych i swoich prawd wiary. Swoje zajoby (z genderem, seksem, niezgoda na wspolczesny swiat) chca narzucic wszystkim, bez wyjatku. Taki JPII jechal do Indii i obsztorcowywal gospodarzy za latwy dostep do antykoncepcji! W Indiach!
Wiec nie bardzo wierze w te „zamknieta grupe”. Jak sie beda chcieli w tej grupie zamknac, to zlego slowa na nich nie powiem. Ale nie chca.
Emi
Trudno coś dodać do myśli wyrażonej przez kard.Christopha Schonbrna. Ujął w niej celnie podstawowy problem koscioła katolickiego.
Jeśli kardynała interesuje co dzieje się w sercach tych, którzy szerokim łukiem omijają koscioły, jakie są ich nadzieje i niepokoje to niech wyjdzie im naprzeciw.
W Austrii – podobnie jak w Czechach, Niemczech, Szwajcarii … przed kościołami stoją czasem tzw „piramidy wiary”. Na górze tych monumentów jest alegoryczny Bog w otoczeniu pyzatych aniołków. Natomiast na dole, najczęściej obok udręczonego świętego Sebastiana, stoi świety Roch – pielgrzym. Średniowieczny wędrowiec poznający ludzi i ich życie. Zarośnięty, głodny, umeczony, wsparty na pielgrzymiej lasce unosi plaszcz pokazując owrzodziałą nogę. A za nim stoi jego psina z bochenkiem chleba w pysku. Podobno gdy Rochowi noga owrzodziała pies mu lizaniem wyleczył ranę i donosił chleb od dobrych ludzi. I własnie pielgrzym Roch, naśladowca Apostołów jest fundamentem tej piramidy wiary. Na tym to się wszystko opiera.
I jak rozumiem do naśladowania Rocha-Pielgrzyma papież Franciszek usiłuje zmobilizować swych gnuśnych, wyżartych, pazernych na uroki życia podwładnych.
Zobaczymy czy mu się uda zmusić ich do trudnego życia „W Drodze”
Pozdrawiam serdecznie
Renata Stono
donosił o tym Vatican Insider z 14 czerwca 2012
Nikt wtedy nie miał pojęcia o przyszłej roli arcybiskupa Buenos Aires – Jorge Bergoglio
Bardzo ladnie napisales o tym Rochu-Pielgrzymie, Kartko. 🙂
Małgorzata
4 lutego o godz. 10:08
”Nie wiem czym miałaby się różnić nienawiść Tanaki do Kościoła Katolickiego, od nienawiści tych, którym przeszkadzała obecność Żydów i czarownic?”
… czyli nienawiści Kościoła Katolickiego do innych ludzi – odmieńców lub odszczepieńców???
Czyli chcesz rozgrzeszyć Kościół powszechną i dozwoloną w tamtejszych czasach głupotą, czyli jak ją nazywasz ”dzieciństwem rozumu” ???
Zważ jednakże, że Kościół zawsze miał przewagę wiedzy i świadomości swoich niecnych czynów nad prostym, nieoświeconym i zastraszanym ludem.
Tanaka tylko informuje, a że czyni to w sposób kpiący i tym bardziej bolesny dla tego grzesznika KK, to tym lepiej dla dzisiejszych ”czasów rozsądku i tolerancji”, jak same je nazywasz. A zwróć uwagę jeszcze, że polscy biskupi nie zauważyli że tamte mroczne czasy średniowieczne już minęły. A więc moje, niekatolickie do ciebie Pax vobiscum!
@GajowyM
Dzięki
@Helena
W pełni popieram. To akurat wyjątkowo irytująca postawa Kościoła.
Z jednej strony próba narzucenia szerokiej opinii publicznej swojego sposobu postrzegania świata. I nikt jakoś nie patrzy, że mówi do wierzących i niewierzących, gejów i hetero i tak dalej.
Z drugiej strony wielkie oburzenie, kiedy osoba „z zewnątrz” opiniuje wydarzenia w Kościele.
To tak jak by o lesie wolno było rozmawiać tylko pracownikom Lasów Państwowych. 🙂
Dlaczego tak trudno zrozumieć współczesnym księżom i biskupom (przynajmniej niektórym), ze przestrzeń publiczna jest dziś wyjątkowo wspólna. Że każda, nawet najbardziej błaha informacja, może dotrzeć na drugi koniec świata – gdziekolwiek on jest. I może wywołać podziw, współczucie lub zgorszenie u każdego, kto się nią zainteresował.
Trochę to dziwi u ludzi, którzy w określeniu swej instytucji maja słowo: „Powszechny” – i nie chodzi mi tu o „Tygodnik…”. 🙂
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Piotrku!
Zanim komuś będziesz zwracał uwagę, zastanów się nad własnymi słowami:
1. Zwracanie się do kogoś „Panie Szostkiewicz” jest uważane w Polsce za chamskie. Inaczej patrzą na to Niemcy, dla których jest to normalne, oni mówią do rozmówcy „Herr Miller”. W Polsce nie wypada.
2. I tak samo nie wypada mówić „Panie Adamie”. Redaktor wyraźnie sobie zastrzegł, żeby się tak do Niego nie zwracać.
@Tanaka
Nie jesteśmy na „TY” i to jest kolejna sprawa, której Pan nie chwyta.
Ludzie,
tyle tu ujadania na Kościół na tym blogu, że przeszkadzacie mi się zastanowić nad odpowiedzią na list.
A potem będzie rwetes, że nie odpowiada Wam wcześniejsza emerytura w odpowiedzi.
Ciszej nad tą …kwestią, dajcie pracować.
Heleno
Dzięki.
Oto Roch o którym pisałem – z psem i aniołkiem.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/8e/Beeld_van_de_Heilige_Rochus_-_Maastricht_-_20146600_-_RCE.jpg
Pozdrawiam
@Kozetka @Tanaka
Nie wiem czy nie mogą Panowie (Panie?) spojrzeć czasem w miarę obiektywnie na działalność KK. Może trzeba grzywkę przyciąć, może okulary poprawić, ale tak hardo udawać intelektualistę a przy tym ignorować zupełnie wszelkie, inne przejawy dobrej i pożytecznej działalności KK to już objaw złej woli albo niewiedzy. Życzę Państwu wytrwałości, konsekwencji… bo na zalety typu: obiektywizm i zdrowy rozsądek szans już nie widzę.
Pomimo różnic – wyrazy umiarkowanego poważania
Małgorzata
4 lutego o godz. 17:27
Pani Małgorzato, jeżeli chodzi o mnie to uważam, że towarzysząca człowiekowi od jego początków jako homo sapiens religia spełniała i spełnia do dziś pozytywną rolę w uspołecznieniu naszego gatunku. Tak więc i KK ma swój pozytywny w historii wkład w ucywilizowanie człowieka w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Nie może jednak pani oczekiwać że każdy post blogowy będzie księgowym spisem pozytywów i negatywów każdego opisywanego zjawiska społecznego. Proszę patrzeć na wpisy, czy w swej istocie są prawdziwe czy nie. Tanaka wymienił tylko strony negatywne KK jako przeciwwagę dla godnej pożałowania postawy moralnej i intelektualnej polskich biskupów.
ten kozetka (czyli czyhający dendżer dżender! ;))
Panie Adamie,
obydwiema rękami podpisuję się pod Pańskim listem i dziękuję za mądre słowa.
Heleno:
Masz rację i nie masz 🙂 Bo duża część polskiego Kościoła nie tylko się zamyka na świat, ale jednocześnie wierzy, że stanowi większość Polaków i może o obliczu Polski decydować. Ba! Nawet widzi się w roli koła zamachowego konserwatywnych zmian w Europie.
Nie uważam jednak, by była to kwestia ideowa. To raczej sprawa poczucia własnej siły, a może też nieumiejętności zrozumienia pluralizmu w społeczeństwie. Pamiętam z lat 90-tych mojego proboszcza, który tłumaczył mi, że właściwie wszyscy chcą Kościoła i prawicy u władzy na całym świecie. Gdy powołałem się na wówczas rządzącego Francją Francois Mitterranda, odparł że to musiało być fałszerstwo wyborcze…
@Maria Kuncewicz
Dziękuję.
@Torlin
Dokładnie tak.dzięki
Spowiadaj się za NIEMANIE
Każdy wie że za komuny trzeba się było tłumaczyć za” niemanie”.
Niemanie czegoś co władza wymyślić zdołała.
A teraz wraca nowe.
Będziemy się musieli spowiadać za NIECZYTANIE prasy katolickiej.
Prawdziwy katolik musi obowiązkowo czytać przynajmniej jeden DOBRY TYTUŁ tygodniowo.
Co będzie dobrym czasopismem będzie ogłaszane w niedzielę podczas mszy.
Nie musi to być Tygodnik Katolicki może być – odwrotnie.
Gdy przeczytałem te słowa człowieka z biskupim tytułem wydawało mi się to snem – a jednak to prawda.
Nie czytanie prasy katolickiej DOBREJ jest grzechem i z niego będzie się trzeba spowiadać.
Zacieśnianie więzi R P z Watykanem na różnych platformach ma przybrać dodatkowe formy.
Będą cześciej organizowane wspólne konferencje na temat stanowienia Prawa , są słuchy ze mają być kwartalne ,.
Natomiast podawanie do publicznej wiadomości ustaleń tego gremium nie jest brane w ogóle pod uwagę .
To tyle z frontu rozdziału Państwa od Kościoła.
ukłony
Kartka z podróży –
godz.14.13
Namieszał Pan ze św. Rochem jak też namieszał Pan w komentarzu 3.II. 19.49
Kard.Christoph Schonbrn wskazał czym powinien zajmować się Kościół:
jak ludzie mogą dziś na nowo odkryć w Ewangelii i Chrystusie swe własne pragnienie życia duchowego. A do tego potrzebna jest znajomość Ewangelii i Chrystusa i tym powinni się zajmować.
A każdy człowiek ma swój rozum i wolną wolę i wybiera – przyjmuje lub odrzuca tą wiedzę. Jeśli przyjmuje – powinien próbować wcielać ją w życie.
kozetka
4 lutego o godz. 19:21
Piszesz tak: ” uważam, że towarzysząca człowiekowi od jego początków jako homo sapiens religia spełniała i spełnia do dziś pozytywną rolę w uspołecznieniu naszego gatunku. Tak więc i KK ma swój pozytywny w historii wkład w ucywilizowanie człowieka w pozytywnym znaczeniu tego słowa.”
Zauważ, że:
1. twierdzenie, że religia „uspołecznia” nie oznacza automatycznie, że pełni „pozytywną” rolę.
2. pojęcie „uspołeczniania” przez religię jest bardzo pojemne i niejednoznaczne, stawianie takiej tezy jest ryzykowne zwłaszcza na drobnym forum, na którym niełatwo to sprecyzować.
3. pojęcie „pozytywne” jest wartościujące. Skąd wiadomo, że pozytywne? jakie są kryteria ocenne i kto je formułuje?
4. przytomnie przypominasz nierozgarniętej/mu Małgosi, że podaję – śladowo skromną – listę przykładów [potworności] wprost osadzonych w samym środku religii, w tym przypadku katolickiej. Zawarte w niej fakty nakazują osobie uczciwej zastanowić się, czy z nich płynie wniosek wartościujący: „to było/jest zło”. A następnie porównać owo zło (potworności) do „pozytywnej roli”.
5. samo istnienie zła w takiej skali i takiej głębokości, tak powszechnego i codziennego, tak silnie wbudowanego w istnienie Kościoła silnie podważa „pozytywną rolę” Kk, a konkretne przykładu przeczą, że jest to rola pozytywna „społecznie” – ponieważ „społecznie” oznacza także „powszechnie”. Niewątpliwie ów „pozytyw” dotyczył kleru, zwłaszcza jego najwyższych kręgów, ale nie można temu wąskiemu gronu przypisać społecznej powszechności. standardowo stanowili poniżej 1% społeczeństw.
Rzeczywiście.
Przyjęcie założenia, że do dyskusji publicznej obywateli wolnego kraju europejskiego bezwarunkowo uprawnia jedynie znajomość a nawet podporządkowanie się regulaminowi jakiejś organizacji wyznaniowej, w istocie wyczerpuje warunki totalitaryzmu wyznaniowego zniewolonych umysłów.
Każdy, kto na takie warunki godzi się, buduje fundamentalizm totalitarny słowem i czynem – zwłaszcza, jeśli robi to będąc formalnie poza owładnięciem czy przynależnością do tej organizacji.
Kościół to doskonale rozumie i wykorzystuje.
Takie listy i takie dyskusje, jak ta nasza, są w swym skutku najlepszym kagańcem wolnego od religijnych dogmatów obywatela i umysłu.
Nie ma lepszej legitymizacji relatywistycznego moralnie totalitaryzmu, niż deliberowanie bilansu jego chwały i wypaczeń.
Wszyscyśmy w tej służbie zniewolenia.
Dixi.
Piotrek
4 lutego o godz. 13:02
”… dziennikarze a za nimi media w których pracują tworzą zupełnie fikcyjny obraz papieża, całkowicie niezgodny z rzeczywistością. … panie Adamie proszę nie pisać nieprawdy tylko zastanowić się trochę nad własnym zakłamaniem i kreowaniem fałszywego obrazu papieża …”
Napisał to pan z dużą dozą megalomanii, tak typowej dla polskich biskupów. Czy jest pan jednym z nich?
Proszę poczytać szerzej, niż tylko probiskupią prasę okołorydzykową, a zobaczy pan, że polskie media nie piszą nic innego o Franciszku niż prasa międzynarodowa. Spisek żydowski ? 😉
@Kozetka
O! I od razu się milej zrobiło, choć gdyby zaprowadzić tu wymarzoną przeze mnie księgowość byłoby jeszcze milej, bo bilans z pewnością wypadłby na plus dla KK.
Pogadałabym jeszcze z Panem, ale trochę się boję tych nieokiełznanych Dżenderów więc skończę.
Pozdrawiam
@Tanaka
A pan to echo leśne z puszczy czy co ? To już własnego zdania nie umie pan z siebie wydusić ? Zresztą nic dziwnego, jak pan do tej pory nie potrafi ustalić czy Małgorzata to imię męskie czy damskie. Proszę nie trudzić się z odpowiedzią, to może być jeszcze bardziej forsujące dla mózgu niż odgadywanie płci Małgorzaty.
Emi
Słowa kard.Christopha Schonbrna odebrałem jako pytanie co zrobić by dotrzeć do 98 procent wiedeńczyków, którzy nie uczestniczą w życiu kościoła. I zaproponowałem by śladami Apostołów i ich następców (np świętego Rocha) kardynał i jego podwladni, których najwyraźniej to niepokoi, sami do tych ludzi poszli. Zgodnie zresztą z zaleceniami papieża Franciszka.
Chciałbym też zauważyć, że wiedzę o Ewangelii jak i znajomość opowieści o Chrystusie kazdy może posiąść samodzielnie – czytając Pismo. Może też idee Pisma wcielać w życie. Niepotrzebna jest do tego pomoc kardynała i jego księży. To, że kościoły pustoszeją jest dowodem na to, że ludzie niekoniecznie odchodzą od Boga tylko szukają go na wlasną rękę.
Pozdrawiam
Za Deutsche Welle:
„Episkopat Niemiec zapowiada nową wykładnię odnośnie do etyki seksualnej. Niemiecki Episkopat zapowiedział nową drogę w przekazywaniu wiernym zasad katolickiej moralności seksualnej. Ankieta wśród wiernych zmusza Kościół do działania.
Wszystko zaczęło się od przeprowadzonej na całym świecie na zlecenie papieża Franciszka ankiety wśród wiernych. Wyniki tej ankiety mają być podstawą do rozważań na Światowym Synodzie Biskupów w dniach od 5-19 października w Rzymie.
Lecz już teraz wyniki ankiety przynajmniej w RFN są tak alarmujące, że stały się dla niemieckiego Kościoła impulsem do podjęcia działań. Pierwszym krokiem było opublikowanie w poniedziałek (3.02) wyników ankiety, w której wzięli udział wierni, duchowieństwo i organizacje kościelne. Ankieta nie była reprezentatywna. Niemiecki Episkopat jej wyniki przekazał już do Watykanu.
Okazało się teraz, że większość wiernych w Niemczech odrzuca zasady katolickiej etyki seksualnej i że nauki Kościoła nie mają przełożenia na ich codzienne życie.”
Całość pod linkiem
http://www.dw.de/episkopat-niemiec-zapowiada-nową-wykładnię-odnośnie-do-etyki-seksualnej/a-17408281
Pzdro
Małgorzata
4 lutego o godz. 20:27
”… bilans z pewnością wypadłby na plus dla KK”.
Zgadzam się w zupełności. Bilans za każdy rok w całej historii KK (odkąd wprowadził księgowość, czyli założył biskupstwa) był dla niego pomyślny. Polska stała się jednym z najbardziej trwałych i korzystnych przedsięwzięć inwestycyjnych, a dzisiaj jest chyba najbardziej rentowną jednostką tej rzymskiej spółki b.j.o. (bez jakiejkolwiek odpowiedzialności), świadczącej różnorakie usługi na opanowanych przez siebie rynkach.
Jeżeli jednak mówimy o usługobiorcach świadczeń oferowanych lub wymuszanych przez KK, to sytuacja nie wygląda już tak jednoznacznie dobrze, jak pani sugeruje. Postaram się poszerzyć wypowiedź jutro, a także odpowiedzieć Tanace. Dobrej nocy.
@Kozetka
Zle się wyraziłam, rzecz jasna chodziło mi o bilans zysków i strat w znaczeniu pozytywów i negatywów działalności Kościoła. Nie można absolutyzować swego złego doświadczenia z paroma księżmi na całość duchowieństwa.(Episkopat też nie stanowi o twarzy polskiego Kościoła) To tak jakbym ja, na podstawie języka i argumentów używanych przez Tanakę, stwierdziła niezbicie, że blog p. Szostkiewicza służy przede wszystkim biednym, niekochanym ludziom do wyżywania się na innych.
Pozdrawiam
Faktycznie, Kościół to jest taki rodzaj bloga.
Każdy może coś komuś wrzucić i coś komuś wynieść, byle anonimowo i bez odpowiedzialności.
Metafora wykaligrafownej w ząbek parafianki-katechetki to trafiony w dychę auto konterfekt tej mentalności.
Jak to dobrze, że takie wpisy komentują wzniosłe, listowne lamenty ku niebiosom, sprowadzając zagadnienie do poziomu gruntu, na jakim społecznie i kulturowo stoją.
Kartka z podróży
Powodzenia i życzę dobrych wyborów i decyzji.
…pycha zawsze idzie przed upadkiem !!!pokora daje laske i madrosc !!
„To tak jakbym ja, na podstawie języka i argumentów używanych przez Tanakę, stwierdziła niezbicie, że blog p. Szostkiewicza służy przede wszystkim biednym, niekochanym ludziom do wyżywania się na innych”
Hmm…
Jak to dobrze, że pojawiają się czasem zamożne i uwielbiane altruistki o skłonnościach masochistycznych, bo na kim by się takie typy wyżywały 🙄 Strach by było różnym staruszkom wyjść z domu, bo zaraz by taki Tanaka na siłę przez ulicę przeprowadzał, precz od kościoła…
@Małgorzata
Oczywiście, że przenoszenie pewnych wzorców czy odniesień do poszczególnych przypadków na całą grupę zarówno w sensie religijnych jak i społecznym jest błędem.
Zresztą zarówno Autor jak i Piszący, wielokrotnie o takich postawach rozmawiali, piętnując je.
Jednak z Twoich wpisów wynika jakieś – dla mnie osobiście dziwaczne – przekonanie, że skoro są jacyś dobrzy księża, to działalność tych złych nie warta jest wspominki.
Może się mylę ale takie odnoszę wrażenie.
Otóż nie. Tu nie ma strony jednoznacznie dobrej czy złej a plusy i minusy wcale się nie znoszą.
Bo jeśli jakiś ksiądz pozwoli umrzeć rodzącemu się dziecku czy biskup będzie molestował seminarzystów to czy takie „minusowe” postępki, mogą zostać „splusowane” przez fakt, że polscy zakonnicy w republice Środkowej Afryki, postanowili zostać (mimo zagrożenia życia) a dziećmi, którymi się opiekują?
Nie można bilansować sumy uczynków różnych ludzi, nawet jeśli są oni „zrzeszeni” nie ważne w tym momencie czy jako księża czy jako powiedzmy bankowcy.
W końcu jest napisane „kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień”. Kościół w Polsce lubi rzucać kamieniami, głazami niekiedy (patrz wpis Redaktora) ale własnych win zdaje się nie dostrzegać.
A tak to już jest, że strażników cnót wszelakich, obserwuje się uważniej i ocenia surowiej.
Więc dopóki się to nie zmieni i Kościół będzie miał się za „najlepszego z najlepszych”, to właśnie tak będzie – każdy „zły” uczynek, będzie dostrzegany i piętnowany. A dobre często będą przyjmowane jako coś oczywistego – w końcu tego się należy spodziewać po ludziach szerzących ideę Jezusa, prawda?
@Kozetka”
Napisał Pan: „Proszę poczytać szerzej, niż tylko probiskupią prasę okołorydzykową, a zobaczy pan, że polskie media nie piszą nic innego o Franciszku niż prasa międzynarodowa.”
No właśnie. Polski dziennikarz, publicysta, pisarz może być albo „rydzykowy” albo „zachodni”. Oczywiście, ten „postępowy” musi być „zachodni”. Pytam się zatem: skąd to umysłowe niewolnictwo? Czyżby Polak nie był w stanie niczego od siebie powiedzieć, nie potrafił zająć własnego, krytycznego stanowiska różnego od stanowisk tych, którzy piszą w Paryżu, Berlinie czy Londynie? Czyżby nad Wisłą nie rodziła się żadna oryginalna myśl? Dlaczego Franciszka oceniać tylko i wyłącznie tak, jak ocenia się go w Nowym Jorku czy w Argentynie? Właśnie takie przekonania jakie głosi cytowany „kozetka” tworzą „polski zaścianek” a nie katolicyzm czy polska tradycja narodowa. Zaścianek tworzy myślowe niewolnictwo, u którego podstaw tkwi przekonanie: jeśli nie będziemy myśleć tak, jak na Zachodzie, to nas z „Europy” wyrzucą. Gdzie?, No pewno gdzieś na azjatyckie stepy.
Malgorzata pisze: Episkopat też nie stanowi o twarzy polskiego Kościoła….
Niestety stanowi. To Epiuskopat wlasnie rozsyla beznadziejnie glupie listy do odczytywania ze WSZYSTKICH ambon w Polsce. To Episkopat rozpetal idiotyczna wojne o „ideoilogii gender”. Sorry.
Benedykt XVI uważał, ze jego rola na tronie piotrowym polega na przeprowadzeniu Koscila Katolickiego w możliwie nienaruszonym stanie przez zawieruchy nowoczesności .
Franciszek już na pierwszy rzut oka całkiem inaczej pojmuje role Kościoła. On chce KK przewietrzyc i dostosować do nowych zadań. Kiedy Benedykt XVI uważał się przedewszystkim za strażnika KK, to Franciszek chce być tym dobrym pasterzom, któremu żadna zagubiona owieczka nie jest obojętna.
Wielu zarzuca Franciszkowi już przed upływem pierwszego roku pontyfikatu, ze to co robi to tylko gesty, a nie zauważa ze te gesty wywołują już teraz prawdziwa lawinę dyskusji w oficjalnym KK, która przed rokiem była jeszcze nie do pomyślenia. Mam tu na myśli dyskusje o homoseksualizmie, celibacie, o miescu rozwiedzionych w Kościele, a obecnie o moralności seksualnej, o której pisze Kartka. Swoją skromnością Franciszek jest przykładem dla całej hierarchi kościelnej.
To nie są tylko puste gesty.
To jest całkiem inny styl, który już teraz owocuje zmianami w KK i który nie da się tak łatwo zatrzymać. Nie watpię w to, ze przyniesie on ze sobą także konieczne reformy w KK.
@Renata Stono
Dziękuję za uwagi. Z grubsza (i niestety) ma Pani rację, ale nie możemy być niczym naiwne dzieci, które sądzą że księża to połówki świętych. Nie wymagajmy od ludzi z gliny, żeby święcenia czyniły ich automatycznie ludzi z cennego kruszcu. Nagłaśniane są przypadki absolutnej degrengolady, ale przecież miliony innych księży, sióstr i mnichów, pomagają tam, gdzie nikt by nie chciał. Nie chodzi tylko o odległe misje ale także szpitale czy hospicja, które mamy pod nosem. To prawda, że księża nakładają ludziom ciężary, jakich samych często nie noszą, ale przecież Bóg ich osądzi. Czemu, my-którzy też mamy różne sprawy za uszami, mamy być ciągle niczym trybunał i NIK…Powiem banał – niech każdy pilnuje siebie, a wszyscy będziemy szczęśliwsi.I tym epokowo oryginalnym stwierdzeniem kończę i pozdrawiam
M.
@Helena
No błagam, jak Pani myśli o Warszawie to od razu o Gronkiewidz-Waltz, a jak wychodzi na jogging to o ministrze sportu ? Nie, kościół ma twarz tych setek tysięcy którzy się do niego przyznają – jest różny, jak różni są ludzie go tworzą, a nie – zarządzają… Episkopat to sam szczyt, najlepiej widoczny i najczęściej fotografowany, ale cała monstrualna góra to my, ludzie którzy co niedziela człapią do kościoła nie z obowiązku ale z wiary i potrzeby.
Daję słowo!
Pozdrawiam
M
@Małgorzata
Idziemy w dobrą stronę: może Pani dostrzeże, że tak samo można powiedzieć, że miliony ludzi niewierzących czy niepraktykujących, mających bardziej krytyczne nastawienie do Kościoła, jaki jest dziś w Polsce, nie we wszystkim są aniołami, a jednak robią swoje i zasługują na szacunek i równe prawa.
No, sorry, Malgo. Some of my best friends „co niedziela człapią do kościoła nie z obowiązku ale z wiary i potrzeby.”.
I wszyscy oni sa gleboko zawiedzeni i zdepresjonowani tym co sie w Kosciele dzieje. I wszyscy oni z ostrozna, ale zarliwa nadzieja patrza na Franciszka i spijaja mu z ust – kazdy promyczek nadziei, ze cos sie zmieni, ze w Kosciele dojda do glpsu ludzie swiatli i dobrzy, skromni i pracowici – tacy jak ks. Wojciech Lemanski. Ze Kosciol pocznie wreszcie glosic Ewangelie, a nie swoje obsesje wywodzace sie glownie z ignorancji i strachu przed swiatem. I wszyscy oni chcieliby by ten Kosciol bardziej nasladowal Chrystusa, a mniej PZPR w jego najgorszej, najbardziej obskuranckiej postaci. Oni sa wszyscy przygnebieni i zrozpaczeni patrzac w ktorym kierunku podaza Kosciol w Polsce. I oni wszyscy niestety nie sa twarza Kosciola. Oni sa jego sumieniem – tak, ale nie twarza. A to sumienie Kosciol instytucjonalny usiluje nieustannie sponiewierac, upokorzyc, podeptac.
Pisze to z wielkim smutkiem, bo choc osobiscie ani przez moment nie wierze, ze na historycznej szali Kosciola przewaza dobro, to jednak wierze, ze potencjal czynienia dobra tam jest ogromny.
Kiedy patrze i rozmawiam z przyjaciolmi -katolikami, chce im powiedziec – dajcie juz sobie spokoj. Sa bardzo fajne koscioly chrzescijanskie i tam Was przyjma z otwartymi ramionami i pozwola czynic dobro. Mysle przede wszystkim o Kosciele anglikanskim, episkopalnym, bo ten Kosciol obserwuje na codzien i wzbudza we mnie wielki szacunek i zyczliwosc.
Torlin,
Dzięki za uwagi co do zwracania się do p. Adama Szostkiewicza.
1). Jak mogę się zwracać?
2). A co powiesz jeśli chodzi o meritum mojej wypowiedzi?
Emi
Dziekuję.
Również dobrych decyzji i wyborów życzę.
Pozdrawiam serdecznie
kozetka
Jestem osobą świecką
poza tym piszesz, że „Proszę poczytać szerzej, niż tylko probiskupią prasę okołorydzykową, a zobaczy pan, że polskie media nie piszą nic innego o Franciszku niż prasa międzynarodowa. Spisek żydowski ?”
Niestety potwierdziłeś to, czego się obawiałem. Że p. Adam Szostkiewicz nie zadał sobie nawet minimum trudu by zapoznać się z tekstem wystąpienia Franciszka, tylko BEZMYŚLNIE skopiował dziennikarza zagranicznego. A jakby poczytał te tzw prasę okołorydzykową nie popełniłby tego prostego błędu.
Z związku z Twoim wyjaśnieniem nie należy uważać pana Adama Szostkiewicza za znawcę spraw Kościoła a jedynie sprawnego kopiującego. Tyle, ze znajomość skrótów klawiaturawych Crtl+C i Crtl+V to trochę za mało na duży tygodnik opinii. Prawda?
@ p.Adam Szostkiewicz
Ależ ja nigdy nie dzieliłam ludzi na wierzących i niewierzących ale na przyzwoitych i podłych, mądrych i głupich. Owszem , bliżej mi do wierzących, bo mam z nimi wspólny kod, język, marzenia (tak, chcę mieć M-1 w raju), ale nigdy nie pogardzałam ateuszami. Jeśli zaś „równe prawa” mają dotyczyć rzecz jasna małżeństw dla homoseksualistów to ja mogę powiedzieć tylko tyle: cierpliwości. Proszę nie wymagać ode mnie na hop-siup poklasku dla tych pomysłów bo przez większość mojego życia o homoseksualizmie mogłam przeczytać w Encyklopedii zdrowia w rozdziale o zboczeniach. Proszę mi dac czas… Mnie uczono (hm..od 2 tysięcy lat) że związek to kobitka z facetem. A może ja jestem dobry człek tylko flegmatyczny? Może ja potrzebuję czasu żeby się oswoić z myślą, że on+on to miłość jak z obrazka. Ciągle ktoś krzyczy o prawach dla siebie, a nikt nie domaga się obowiązków (np. nie gorszyć na paradach obsceną).
No i nieuchronnie schodzi na gender i związki tej samej płci. Swoją drogą, mają szczęście geje i lesbijki – ciągle są w centrum zainteresowania. A o losie astmatyków, sybiraków, poszkodowanych przez służbę zdrowia – nikt nie chce pogadać i nikt się o ich prawa nie upomni.
Z poważaniem pomimo różnic
@Helena
Tak mi przykro, że ja jestem …dzieckiem szczęścia i spotykam tylko mądrych kapłanów zachwyconych Franciszkiem (zgorszonych pyszałkowatym ks. Lemańskim), obracam się w towarzystwie katolików, którzy przede wszystkim zaglądają we własne sumienie a nie sumienie bp. Michalika czy bp. Dziwisza. Naprawdę, jakbym mieszkała na innej planecie, albo na jej brzeżku. Nie pochwalam słów, listów i zapędów Episkopatu ale też staram sie rozumieć, co nimi kieruje – troska, choć kiepsko wyrażona. Stylistami nie są, ani oratorami, ale skąd pewność, że są ludzmi tak ograniczonymi, jak tu Państwo ciągle sugerują. Mnie się zdaje, że trzeba kogoś poznać z bliska, a nie z gazet, żeby zawyrokować -ot, pajac.
Pozdrawiam
M
Proste pytanie
Jaka kara może grozić p Wesołowskiemu OBYWATELOWI WATYKANU
i w jakim ewentualnie więzieniu będzie ją ewentualnie odbywał – jeśli udowodniona mu będzie wina.
ukłony
@Z dystansu. Nie byłbym takim optymistą. Od czasu Soboru Trydenckiego (1545 – 1563) nic nie zmieniło się w sprawie wymogu posłuszeństwa obowiązującego wiernych i duchownych KK. Wtedy koncyliaryzm przegrał z kurializmem i tak pozostało do dziś. Nie ma żadnych sygnałów, aby papież Franciszek coś w tej sprawie zamierzał zmienić. Owszem, zmienił styl, jest aktorem nie mniejszym niż Jan Paweł II i doskonale uwodzi wiernych. Ale wiernych prostych i biednych! Jego przesłanie nie jest adresowane do ludzi samodzielnie myślących. Lemańscy – niech mi wybaczy ten sympatyczny ksiądz, że posługuję się jego nazwiskim, które jest według mnie symbolem mądrego i pozytywnego nieposłuszeństwa – we Franciszkowym kościele nadal się nie mieszczą. Za to bardzo dobrze się mają ludzie pokroju znanego redemptorysty z Torunia. Feudalizm w KK kwitnie nadal. Wizyta polskich biskupów w Watykanie jest tego przykładem; wszak przypomina jak najbardziej średniowieczny akt wznowienia hołdu lennego. Muszą to, jak wiadomo, czynić episkopaty wszystkich krajów.
Nie inaczej jest na krajowym podwórku. Abp Gocłowski, jeszcze gdy nie był emerytem, w prowadzonej na żywo rozmowie przed mikrofonami Radia Gdańsk zrugał dziennikarkę za to, że w Wielkim Tygodniu śmiała pytać biskupa o aferę w Wydawnictwie Stella Maris. A Gocłowski do dziś uchodzi za hierarchę tzw. otwartego. Jak jest dziś, każdy widzi. I nie znajduję żadnych przesłanek, które by sygnalizowały chęć zejścia polskich hierarchów ze swoich biskupich tronów.
Konflikt między skostniałą strukturą kościelną a społeczeństwem otwartym jest naturalny i nie powinien nikogo dziwić.
Proszę zauważyć, że te problemy nie występują w krajach o tradycji islamskiej, tam władza nie ma odwagi, albo i nie chce modernizować społeczeństwa. Na pewno inaczej jest w Turcji, ale i tam po prawie stu latach funkcjonowania ustroju opartego na trójpodziale władz dziś mocno zgrzyta w państwowej machinie. Renesans fundamentalizmu islamskiego jest widoczny i niestety cieszy się poparciem władzy świeckiej z premierem Erdoganem na czele. Jeśli w Polsce widziałbym polityka jemu podobnego, to na pewno w Jarosławie Kaczyńskim. Miecz no tylko J. K. zdobędzie władzę!
Wyrażam podziękowania Helenie za wpis 5 lutego o godz. 14:00 Napisałaś to mądrze i z wrażliwością najlepszego rodzaju.
Z podobnych powodów dziękuję Renacie Stono za wpis np 5 lutego o godz. 11:19, szczególnie za słowa o bilansie plusów-minusów w Kk.
W obu przypadkach ujmuje mnie ton spokoju i namysłu nad sprawami których wypowiedzi dotyczą.
Odnotowuję także nieudane myślowo i skrzywione faryzeuszostwem wpisy Małgorzaty.
Kilka uwag ogólniejszych:
Episkopat bezdyskusyjnie jest twarzą Kościoła katolickiego w Polsce. Jest także twarzą Watykanu, jako wierny, doktrynalnie dokładnie transmitujący pasem dogmaty, orędzia, encykliki, adhortacje wraz z całą kramarską otoczką, wprost do mas mózgów lokalnych katolików rzymskich. Od siebie Episkopat daje dodatki krawieckie upiększające i wypełniające oraz ogłasza pisma lokalne o sprawach katolicko-nadwiślańskich. Zajmuje się – za pomocą swoich członków, np w postaci Hosera arcybiskupa, wdeptywaniem w nadwiślańskie błoto tych nielicznych kapłanów – jak ksiądz Lemański – którzy przyszli do Kościoła w pełni ufności w to co o Jezusie wyczytali w Piśmie, nieskrzywieni i zachowujący się wiernie wobec własnego odczytania Jezusa, a przy tym porządnie, jako ludzie porządni, oraz wrażliwie, jako ludzie wrażliwi.
Episkopat daje twarz i daje głos Kościołowi. Podobnie rzecz się ma z ks. Bonieckiem, z ks. Musiałem i innymi. Podobnie rzecz się ma z równie porządnymi księżmi i zakonnikami, którzy z powodu nędzy Kościoła musieli od niego odejść. Wymienię tylko kilku, stosunkowo znanych: ks. Węcławski, ks. Obirek, ks Krzysztofowicz, ks. Bartoś.
Ciało Kościoła, poza twarzą, posiada także inne części składowe. Poza wymienionym typem księży, choć są jeszcze w „środku” im podobni, acz nieliczni, są i siostry z Lasek, jest Halina Bortnowska i jeszcze trochę postaci, które powodują, że niektóre z fragmentów tego rozlazłego organizmu kościelnego dają jeszcze oznaki życia.
Wśród księży jest trochę niezłych administratorów, menedżerów, nawet sprawnych budowlańców czy animatorów jasełkowych i wycieczkowych. Nie ma to jednak nic wspólnego z Jezusem z Nazaretu. Żadne z tych talentów nie mają żadnej wartości, jeśli ich poświęcony posiadacz nie jest kimś takim jak ksiądz Lemański, to znaczy apostołem, a nie przebierańcem, lub wręcz oszustem.
Niewykluczone, że papież Franciszek nieco zarumieni życiem pewne fragmenty katolickiego cielska. Nic więcej nie zrobi, bowiem cielsko jest gnijące, śmierdzące, odrażające.
Mój pierwszy wpis na tym forum, zaczynający się od słów Pax Vobiscum miał uprzytomnić o czym mówimy. Niemal dwa tysiące lat potworności ustanawianych i niemiłosiernie konsekwentnie realizowanych nigdy nie zostało rozliczone, zbilansowane i przegonione nadwyżką czynów gigantycznej szlachetności, nieopisanej siły miłości, codziennej, wytrwałej porządności, wrażliwości, spolegliwości klechów oraz kościelnych wyznawców. Koszmarne potworności Kościoła są korzeniami wszelkich potworności ludzkich – żadna ludzka potworność nie jest osobna wobec nieskończonej listy zła Kościoła.
Za „zamknięcie” sprawy własnego, nieskończonego zła Kościół uznał słówko „przepraszamy” wypowiedziane w 2000 roku przez papieża Wojtyłę. Wypowiedziane bez refleksji proporcjonalnej do skali krzywd, bez autentycznego, głębokiego rachunku sumienia, bez wielkiego, nieskończonego i niekończącego się żalu za wyrządzone zło, bez szczerej, pełniej, publicznej spowiedzi przed krzywdzonym, przed światem całym, bez zadośćuczynienia ludziom. To „przepraszam” papieża Wojtyły, Polaka, powiedziane w pustkę, było w tych warunkach szyderstwem i dowodem nędzy moralnej Kościoła.
Gadanie, że nie należy oceniać całego Kościoła po nieładnych czynach „kilku” księży jest faryzeuszostwem.Coś co było polityką całego Kościoła, co pochodziło z Watykanu, co pochodziło od Episkopatów krajowych, od biskupów, od proboszczów i milionów wiernych, nie było robotą „kilku”. Pedofilów wśród kleru też nie ma „kilku”, kryło ich i poniżało ofiary zbrodni kościelnego pedofilenia nie „kilku” – to był cały system działający od zawsze, od początku istnienia Kościoła, mimo Jezusa, mimo X przykazań, z naczelnym z nich – miłości. podobnie jak czynnych homoseksualistów, czynnych zapładniaczy kobiet, z reguły porzucanych i producentów dzieci – także z reguły porzucanych. Wszystko w imię „miłości”.
Kościół kondensuje w sobie ludzkie skrzywienia, bo na krzywieniu kandydatów na księży, a potem pogłębianiu ich skrzywienia osobowościowego się opiera. Gdyby był organizacją ludzi zdrowych, pełnych i wolnych, nigdy nie stałby się taki Kościołem, jakim jest. Kościół gada o wolności ludzkiej przy każdym oddechu, i z każdym oddechem produkuje wyziew zniewolenia.
Zachwyty nad katolicką dobroczynnością i „misyjnością” także są faryzeuszowskie. Nigdy w historii Kościoła, może z pominięciem wieku XX-go, a i to bardzo wątpliwe, dobroczynność, szczera pomoc ludziom potrzebującym nie była głównym i stanowczym celem Kościoła. A ludziom nie pomagano traktując ich podmiotowo,ale przedmiotowo – jako twór boży, a nie autonomicznego człowieka. Dopiero ostatni wiek zaczął wpływać korygująco na zachowania Kościoła, a i to głównie pod wpływem niekościelnych wynalazków, uważanych wręcz przez Kościół za wynalazki szatana – praw człowieka.
Jeszcze przez II wojną światową, w kraju tak cnotliwie katolickim jak Polska księża żądali by każda kobieta produkowała maksymalną ilość katolików z powodu potrzeb militarnych – produkcji mięsa armatniego, oraz z powodu produkcji dumy i pychy kościelnej oraz poczucia mocarstwowości. „dzieci poczęte” miały wartość przede wszystkim jako przedmioty – masy żołnierskie unicestwiające inne masy chrześcijańskich żołnierzy i cywilów w celu wykazania wyższości „naszej” masy katolickiego mięsa armatniego. Zażarta obrona świętości zarodka była i jest niczym innym jak zażartym faryzeuszowskim oszustwem.
Misyjność zaś była misyjnością interesów Kościoła, podbojów, rzezi, zbrodni, dopiero w ostatnich latach stopniowo tracącej mordercze cechy. I znowu głównie pod wpływem szatańskiego wynalazku praw człowieka. Zawsze jednak odrażającej i fałszywej.
Z dystansu 5.II. – godz. 12.03
” Mam tu na myśli dyskusje o homoseksualiżmie, celibacie, o miejscu rozwiedzionych w Kościele, a obecnie o moralności seksualnej”…
Zmiany w KK mogą następować, ale nie nastąpią w/wym. tematach i wielu innych.
PS do mojego wpisu z godz. 15:15. Ostatnie zdanie powinno brzmieć: Niech no tylko ? J. K. zdobędzie władzę!
Tysiące dzieci głodują, zamykają szkoły i szpitale, a rząd z kościołem się sami wyżywią. http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15401945,Olbrzymia_dotacja_ministra_dla_muzeum_w_Swiatyni_Opatrznosci.html#BoxSlotII3img
Helena
Widzę polski KK dokładnie tak samo jak Ty i żal mi tylko tych wiernych, którzy jeszcze go nie opuścili, ale czują w nim coraz gorzej.
Gdyby nie to, że wiara, a raczej potrzeba dawania jej świadectwa poprzez praktyki religijne, „przeniosłabym” się do kościoła ewangelickiego, który działa w Polsce bardzo sprawnie, a grono jego wyznawców, choć stosunkowo nieliczne w porównaniu z katolikami rzymskimi, nawet zaczyna się zwiększać. Nie znam wprawdzie statystyk, ale tylko wśród moich znajomych kojarzę sobie osoby, które już mieniły wyznanie lub się do tego przymierzają.
Kilka miesięcy temu oglądałam i słuchałam w „Babilonie” na TVN24 pani biskup z odpowiednika diecezji warszawskiej. Jaka to była ulga słyszeć głos mądrej, prawdziwej chrześcijanki, której płeć nie jest żadną przeszkodą w głoszeniu Dobrej Nowiny.
Helena
Mała errata. Początek drugiego zdania mojego postu do Ciebie powinien brzmieć:
Gdyby nie to że wiara, a raczej potrzeba dawania jej świadectwa poprzez praktyki religijne, po prostu się we mnie wypaliła…
Tanaka
4 lutego o godz. 19:59
<>
Wydaje mi sie, ze uspolecznianie jest zawsze pozytywne, bo od strony socjologicznej wzmacnia wiezi miedzyludzkie, tolerancje i empatie. Natomiast inna sprawa jest, ze wielka grupa ludzka, spolecznosc jest przedmiotem zainteresowania politykow, w tym faszyzujacych demagogow i manipulantow. Bo chociaz pojedynczym czlowiekiem mozna manipulowac, to kiedys dla szamana, a dzisiaj polityka atrakcyjniejszym celem sa cale grupy, srodowiska spoleczne, bowiem korzysta on z tzw. ekonomii skali.
<>
Zgadza sie. ”Uspolecznianie” przez religie jednej spolecznosci prowadzi czasami do antagonizowania jej z inna spolecznoscia, kultura, co de facto nie jest uspolecznianiem, a indoktrynacja, manipulowaniem ludzmi. Potwierdza to historia okrucienstw wojen krzyzowych, pogromow zydowskich czy chocby ostatnie ludobojstwo na tle religijnym w Rwandzie. Tamtejsze antagonizowanie jednego plemienia przeciw drugiemu, prowadzone przez wiele lat przez abpa Hozera nie nalezy jednak uznawac jako misji spolecznej, a antyspolecznej i w sumie antyreligijnej.
<>
Pojecia ”pozytywne – negatywne” w rozumieniu pozytywnego lub negatywnego wplywu na rozwoj cywilizacyjny (np. podnoszenie wiedzy, higieny) i duchowy (wartosci etyczne religii) czlowieka i spoleczenstwa.
…
<>.
Rozumiem, ze mowisz o zlu nie tylko w religii (a takie bywa w jej interpretacji lub egzekucji przez KK, co dzisiaj staje sie bardziej niz kiedykolwiek widoczne), ale i poza nia, o powszechnie otaczajacymi nas przejawami zla. Zgadzam sie jednak z innymi obroncami religii (ale juz nie KK), ze swiat wspolczesny moglby byc jeszcze bardziej dziki i brutalny, gdyby calkiem hipotetycznie i nierealistycznie zalozyc nieistnienie religii w historii czlowieka.
Zdaje sobie sprawe, ze nawet gdybysmy wymienili sto postow na ten temat, to byloby daleko do wyjasnienia naszych pozycji. W glebi ducha jednak czuje, ze w istocie nasze poglady nie roznia sie tak bardzo, jak to teraz wyglada.
Uklony
Tanaka
4 lutego o godz. 19:59
Przepraszam, ale nie znam sie na tym calym html’u, ktory mi zjadl wszystkie twoje cytaty, zostawiajac tylko spiczaste cudzyslowy. Akapity sa zgodne t twoja numeracja, poza nr 4, ktory opuscilem.
Małgorzata
5 lutego o godz. 8:57
”Nie można absolutyzować swego złego doświadczenia z paroma księżmi na całość duchowieństwa.(Episkopat też nie stanowi o twarzy polskiego Kościoła)”
Chcialbym bardzo sie z pania zgodzic, aby geba jaka przyklejaja Kosciolowi polscy biskupi byla geba falszywa, niereprezentatywna dla faktycznego stanu ducha religijnego polskich katolikow.
Ale jak na to juz inni zwrocili uwage, pretensje o zewnetrzny obraz polskiego kosciola nalezy kierowac do jej glowy, a nie do reszty ryby, chocby ta ostatnia byla jak najwieksza i najzdrowsza.
Pozdrawiam
@Tanaka
Doskonale, ale proszę krócej
@zezowaty
grozi mu wydalenie ze stanu kapłańskiego, czyli śmierć cywilna
@Piotrek
Proszę się w ogóle nie zwracać. Pana styl zdradza, że nie jest pan jeszcze gotowy do rozmowy.
Adam Szostkiewicz
5 lutego o godz. 18:00
Już przy pierwszym miałem dylemat długości. Znam zasadę, staram się jej trzymać, jeśli przekraczam – jak myślę -rzadko, widzę w tym uzasadnienie. Może jak pijak. 😉
Dzięki.
@Małgorzata
Po pierwsze, Michalik i Dziwisz to osoby publiczne często prawiące o moralności jednostki i zbiorowości. W tej roli podlegają krytyce, włącznie z zaglądaniem do sumień, jak wszystkie osoby publiczne. po drugie, tak się składa, że piszę na tematy kościelne od 25 lat i znam osobiście wielu kościelnych bohaterów mych tekstów. Po trzecie, jeśli chce Pani sobie wyrobić jakiś w miarę obiektywny pogląd na tematy, o jakich tu mowa, warto wyjść z jednego kręgu, w jakim się Pani obraca, poznać inne kręgi, innych ludzi, inne sposoby myślenia i systemy wartości. Nie musi Pani zmieniać swych poglądów, ale warto spojrzeć na nie choć przez chwilę oczami tych, którzy mają poglądy inne.
waldi
5 lutego o godz. 11:22
”No właśnie. Polski dziennikarz, publicysta, pisarz może być albo ?rydzykowy? albo ?zachodni?. Oczywiście, ten ?postępowy? musi być ?zachodni?. Pytam się zatem: skąd to umysłowe niewolnictwo?”
Prosze pana, mam wrazenie ze podejrzewa pan ze nie tylko zwykly zjadacz chleba w Polsce, ale i mniej lub bardziej oczytany i oswiecony polski dziennikarz nie jest w stanie samodzielnie myslec. Skad taka teza? Czy sadzi pan, ze dotyczy to takze Czecha, Hindusa czy Fina?
Czy moglby pan przytoczyc jakies podstawy naukowe swoich stwierdzen, czy to tylko fantazjowanie i zamulanie bloga ?
”Dlaczego Franciszka oceniać tylko i wyłącznie tak, jak ocenia się go w Nowym Jorku czy w Argentynie?”
Alez nie, kazdy ma prawo do wlasnej oceny. Takze i Rydzyk. Pozwoli jednak pan zostawic kazdemu z nas w Polsce, nie mowiac juz o reszcie swiata, prawo do wyboru, czy interpretacja Franciszka oferowana przez ksiedza Oko czy Ucho uznac za miarodajna czy nie. Czy ktos na swiecie poza Odra i Bugiem wie, ze istnieja i wypowiadaja sie w imieniu Boga jakies Oka czy Rydzyki?? Prosze o mniej megalomanii.
”Zaścianek tworzy myślowe niewolnictwo, u którego podstaw tkwi przekonanie: jeśli nie będziemy myśleć tak, jak na Zachodzie, to nas z ?Europy? wyrzucą.”
Manipulowanie strachem to domena polskiego KK. Ksiadz Oko przypomina nam ze 40 procent slow Chrystusa to jego grozby. Pana ostatnie zdanie potwierdza ze i panska religijnosc kierowana jest bardziej strachem niz miloscia. Prosze zaufac czlowiekowi, ze jest w stanie samodzielnie myslec. I dotrzec do Boga bez posrednictwa jego falszywego slugi.
kozetka
5 lutego o godz. 17:46
Gospodarz daje mi znak, żeby krócej. Spróbuję.
Uspołecznianie może, i pewnie zwykle jest pozytywne. Nic nie stoi na przeszkodzie uspołeczniania bezprzymiotnikowego, z minimalizacją ograniczeń i maksymalizacją wolności. Tu jednak mówimy o uspołecznianiu kościelnym, zawężonym, ścisłym i prokuratorskim. To zupełnie co innego.
Co jest pozytywne łatwiej stwierdzić na przykładzie postępu w higienie, choć i to nie całkiem proste: mniej śmierdzi (ale niektórym to nie przeszkadza), mniej zarazków – to może łatwiejsze, mniej ludzi umiera, a to chyba łatwiej połączyć z pojęciem „dobre”.
A „dobre” w sensie duchowym? Cóż – chrześcijaństwo od dnia pierwszego jest całkowicie pewne co jest dobre i nigdy nic złego nie twierdziło. Rezultaty spisałem w wielkim skrócie u góry.
Mówię nie tylko o złu religii, ale religia (chrześcijańska) jest nim zarażona do cna (grzech „kłamstwa założycielskiego”). Nie zgadzam się z twierdzeniem, że gdyby nie religie, świat byłby jeszcze gorszy. Nie ma żadnego dowodu że tak by było, jest mnóstwo znaków, że tak by nie było.
Pozdrawiam
@Zezowaty
Mam nadzieję, że będzie wyglądać to tak, jak przedstawił Jarosław Dudała tutaj (poza serwilistycznym akapitem o „tragicznym błędzie”, jest to rzetelne):
http://gosc.pl/doc/1849238.Kosciol-dziala-jak-mafia
Link na dole do LA Times jest jeszcze sprzed afery, wypowiada się znany z tego wpisu blogowego ks. Lombardi. Bodajże ten sam, który powiedział ostatnio, iż Wesołowski zostanie ukarany „z całą surowością”.
Trzeba po prostu poczekać trochę, będzie to test wiarygodności Watykanu i samego Franciszka, co w tej sprawie nastąpi.
Piotrek
5 lutego o godz. 14:36
”A jakby poczytał te tzw prasę okołorydzykową nie popełniłby tego prostego błędu.”
Pleciesz wierutne bzdury, kolego, a potem sie dziwisz ze nikt nie reaguje merytorycznie na twoje prostackie wpisy.
Ja sie poswiece. Nie masz pojecia jak dziennikarze zbieraja materialy informacyjne. Raz zarzucasz ze przepisuja jeden od drugiego, a zaraz potem twierdzisz, ze gdyby przepisal od Rydzyka to ”nie popełniłby tego PROSTEGO błędu.”
Oferuje ci darmowo slogan reklamowy twojej tuby: CZYTAJ RYDZYKA I SWIAT STAJE SIE PROSTY!
@A.Szostkiewicz
Jak to dobrze poznać Redaktora, który nie tylko doskonale zna biskupów i przejrzał ich wszystkie zamiary, ale nawet lepiej wie ode mnie, w jak monotonnym środowisku się obracam. Przez ostatnie 5 lat publikowałam w 4 tytułach prasowych, które obecnie skaczą sobie do gardła więc znam ludzi z każdego krańca lepiej niż Panu Redaktorowi może się wydawać. Proponowałam, mniej trybu orzekającego w Pana wypowiedziach a więcej zwrotów typu „wydaje mi się”, „jak mniemam”, „Być może się mylę…”.
Na przykład: mnie się wydaje, choć pewna nie jestem, że Tanaka swym narcyzmem może wkrótce zainfekować również Pański sposób dialogowania ze swoimi Gośćmi.
Miło było. Więcej się napraszać nie będę. Do widzenia.
Wesołowski
Obawiam się że w/w zostanie osądzony z całą surowością prawodawstwa Watykańskiego czyli wymazana zostanie jego podobizna z fotografii wspólnych.
I na tym skończy się surowość.
ukłony
LIST ŚW. PAWŁA do RZYMIAN. (rozdział 13.)
”Każdy niech będzie poddany władzom sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te które są zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia.”
Bardzo jestem ciekaw ilu głęboko wierzących katolików zna ten fragment Pisma Swiętego, bo nie ulega tu żadnej wątpliwości, że w żaden sposób nie możemy wykluczyć z boskiego grona takich jego wybrańców jak np. Hitler czy Stalin. A Tanakę dziwi współpraca i pełne zrozumienie niemieckich biskupów dla polityki zaprowadzania Bożego porządku przez Hitlera. Gdyby Hitler wygrał wojnę z pewnością byłby kanonizowany, a pielgrzymki do jego grobu w Watykanie byłyby świętym obowiązkiem każdego polskiego katolika. Czy katolik może bowiem kwestionować nauki św. Pawła ? Należy więc głęboko współczuć wszystkim potępiającym Hitlera, Stalina, Mao, Pol Pota, Husajna i im podobnych, bo nie wiedzą co czynią. Radziłbym również głęboko zastanowić się wszystkim polskim katolikom krytykującym gen. Jaruzelskiego, a nawet obecnego premiera Tuska. Czy można bowiem marzyć o raju lekceważąc nauki św Pawła ? Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. Pachnie mi to Belzebubem.
Małgorzata
5 lutego o godz. 18:59
Alez Pani Malgorzato, prosze nie mowic Adieu! Nie byloby dobrze dla sprawy komunikacji miedzy Kosciolem (Pani) a tymi, ktorzy z roznych wzgledow znalezli sie na jego obrzezach, a nawet za burta (ja), gdyby pani calkowicie negowala mitygacyjna i ekumeniczna misje Adama Szostkiewicza, tylko ze wzgledu na czasami zbyt asertywny ton Gospodarza lub blogowicza. Licze mimo wszystko, ze to z Pani strony tylko Au revoir. A wiec do ”zobaczenia” na tym blogu. Cieplo pozdrawiam
No,i co Pan najlepszego zrobil panie Redaktorze. Malgoska, ktora w ciagu 5 lat publikowala w 4rech tytulach ,poszla sobie.Ale powiedziala:Do widzenia. Jest grzeczna
Ad Kozetka)
Niestety, ale ja z kolei odnoszę takie wrażenie (nie naukowe wrażenie, bo naukowych nie ma), że bardzo wielu polskich publicystów: głównie telewizyjnych i internetowych (w gazetach trochę mniej) najchętniej używa myślowych zlepków, prostych wyrażeń a nawet tych samych wulgaryzmów, które już u kogoś znaleźli. Takie odnoszę dojmujące wrażenie. Panie Kozetka, to nawet da się łatwo wytłumaczyć. Kiedyś (no jakieś ładne paręnaście lat temu) zapraszano w mediach do współpracy ekspertów od danej dziedziny, dziś już nie!! Dziś wszystkie tematy świata obsługują te same dziennikarskie i publicystyczne twarze. Są to ludzie, którzy znają się na absolutnie wszystkim, najmądrzejsi ludzie świata – oczywiście w swoim mniemaniu. Prawda jest inna. Owszem mają lepszy dostęp do informacji niż przeciętny człowiek, ale najczęściej nie mają kompetencji, aby te informacje sensownie przetworzyć. Cóż przeciętny publicysta może wiedzieć o cząstkach elementarnych lub filozofii Husserla. Na ogół nic lub prawie nic, no ale nie da po sobie poznać, że w danym temacie jest cienki jak bibuła, więc pisze byle co w nadziei, że nie ma wśród czytelników nikogo kto by się tym połapał. A to też nieprawda.
Prawda jest taka, że na temat papieża Franciszka, poza bardzo nielicznymi próbami, nie ma w polskich mass-mediach żadnych głębszych analiz słów czy zachowań. Pełno jest za to tandetnych zachwytów nad celebrytą z Watykanu. Niezależnie od tego, kim Franciszek jest, znaczna część prasy zagranicznej, a za nią oczywiście polska, robi z niego taniego celebrytę, co rzekomo ma świadczyć o jego reformach w Kościele. Dziwię się, że Pan tego nie widzi.
Owszem, każdy ma prawo do własnej oceny, ale tych własnych ocen jakoś nie widać. Jest za to propagandowa „urawniłowka”, jak za dawnych dobrych czasów.
Śmieszą mnie te wszystkie szermowania hasłem „miłość” w ustach ludzi spoza Kościoła. Katolik ma się zgadzać na największe głupstwa w imię jakiejś abstrakcyjnej miłości, która z miłością chrześcijańską nie ma nic wspólnego. Tak, Ks. Oko ma rację, Chrystus w Ewangeliach bywał surowy w rozmowach z faryzeuszami. Czy z tego wynika, że Chrystus ich nie kochał? Czy nie chciał ich zbawienia? Nie! Chciał, tylko oni wiedzieli wszystko lepiej niż Jezus Chrystus. Słowo „miłość” nie jest wytrychem. Tego pojęcia także należy używać starannie.
Znam Księdza Oko, o Uchu nie słyszałem. Być może jest to Pana prawdziwe nazwisko. Jeśli tak, to miło poznać.
Tanaka
5 lutego o godz. 18:26
Raczej mowimy o uspolecznianiu przez religie, niz zawezaniu go do KK. Ten ostatni takze wniosl wiele pozytywnego do europejskiej cywilizacji, na przyklad uczac Slowian monogamii, wydajniejszego rolnictwa, pisac i czytac. Zawsze mozna wybrzydzac, ze te pozytywne strony mialy swoje ciemniejsze plamy, ale badzmy mimo wszystko bardziej racjonalni, niz emocjonalni.
Chrzescijanstwo zaczelo stawac sie w imperium rzymskim popularne m.in. ze wzgledu na bardzo demokratyczne przeslanie, ze wszyscy jestesmy rowni wobec boga. Byl tam podatny grunt dla espansji tej idei wsrod narodow opanowanych przez Rzymian, a takze wsrod niewolnikow i niskich klas wolnych. Pare wiekow pozniej rosnace wplywy tej nowej idei przestaly nie tylko byc tepione, a wrecz uzywane dla wzmocnienia wladzy politycznej cesarzy. Ustalajac religie chrzescijanska jako religie panstwowa Konstantyn faktycznie zbudowal fundament potegi Kosciola jako instytucji. Przegral natomiast moim zdaniem religie jako idee niosaca sama w sobie wiele humanistycznego i demokratycznego przeslania.
Mozemy spekulowac, czy swiat bez boga/bogow zaszedlby dalej/lepiej, ale wez prosze pod uwage, ze najwieksze pomniki w historii ludzkich cywilizacji sa ukoronowaniem wspolczesnych tym kulturom wierzen.
Pozdrawiam
Nie wypowiadam się Piotrku, bo jestem niewierzący.
„…Ale ten raport jest bezproduktywny. Ma jedynie propagandowe, a nie polityczne znaczenie. Posłuży Watykanowi, by powtarzać argument o ślepych atakach na Kościół” – tak Adam Szostkiewicz komentował w audycji Agnieszki Lichnerowicz apel Komitetu ONZ ds. Praw Dziecka dotyczący pedofilii w Kościele.”
Czy to znaczy, że ONZ powinien wystosować do recepcji Watykanu list w tej sprawie?
Ja się nie czepiam, tylko szukam recepty na produktywne relacje kościoła Kat. ze światem otaczającym i społecznością międzynarodową.
Chętnie bym tę receptę wykorzystał jakoś, np aby umożliwić dziecku nie chodzącemu na religię, aby nie musiało z tego tytułu spędzać przymusowej przerwy w środku dnia nauki na korytarzu. Oczywiście, o możliwość zamiennej etyki nawet nie ośmieliłbym sie kościół K, prosić.
–
PS Proszę mnie nie uświadamiać że o tej sytuacji w szkole decyduje dyrekcja i Państwo Polskie. Zażądał tego katecheta i słowo ciałem się stało.
waldi
5 lutego o godz. 21:19
”Prawda jest taka, że na temat papieża Franciszka, poza bardzo nielicznymi próbami, nie ma w polskich mass-mediach żadnych głębszych analiz słów czy zachowań. Pełno jest za to tandetnych zachwytów nad celebrytą z Watykanu. Niezależnie od tego, kim Franciszek jest, znaczna część prasy zagranicznej, a za nią oczywiście polska, robi z niego taniego celebrytę, co rzekomo ma świadczyć o jego reformach w Kościele”.
Dlaczego panzazdrosci popularnosci niepolskiemu papiezowi? Jakze jako katolik, jak mniemam, pozwala pan sobie go nazwac ”celebryta z Watykanu”?
Jakby pan w tej skali gwiazdorstwa w mediach wycenil naszego Karola Wojtyle? Trawestujac Franciszka, kim pan jest zeby mial pan prawo tak nisko oceniac tego akurat papieza, tylko dlatego ze zaczal przywolywac wartosci chrzescijanskie dawno porzucone przez polski kosciol hierarchiczny? W przeciwienstwie do holywoodskiego Jana Pawla II ten papiez przynajmniej robi wrazenie, ze mu zalezy na remoncie duchowym tej instytucji, a nie zamiataniu pod dywan jego slabosci.
Niech pan nie zawraca kijem Wisly, mimo wysilkow polskich interpretatorow mysli i czynow Franciszka bedzie lubiany nie za bizantyjskie spektakle, ale za ich unikanie. Rozumiem, ze to sie nie moze podobac polskim hodowcom danieli w biskupich parkach.
@Małgorzata
Ten blog pozytywnie się wyróżnia na tle innych Politykowych, że P. Redaktor aktywnie uczestniczy w dyskusji, co obejmuje zarówno moderowanie wpisów (czasem wydaje się zbyt hmm tolerancyjny, ale to Jego blog), jak i odpowiadanie na niektóre. Wydaje mi się, że pewną wskazówką jest artykuł A. Sz. w Polityce na ostatnie święta, ten blog to taki trochę „dziedziniec pogan”, no i można spytać, co wielu tu piszących niekatolików, bądź tych co odeszli, przyciąga, by jednak tą tematyką się zajmować i zamieszczać niekiedy całe kilometry tekstu. Pewnie i narcyzm, ale może, chciałoby się wierzyć, jest tu w tle jakieś pragnienie, by ten Kościół, skoro już jest i w najbliższych dekadach jeszcze będzie, był raczej lepszy niż gorszy, otwarty niż zamknięty, wyrozumiały niż potępiający (w duchu ks. Oko, który obliczył, że 40% słów Jezusa to były pogróżki). Są też i wpisy, w których takiej troski nie odnajduję. Wtedy na ogół nie czytam dalej. Za to polecam książkę ks. Lemańskiego, właściwie wywiad z nim Anny Wacławik-Orpik.
Przeczytalam te wypowoiedz Gospodarza, o ktorej wsppomina Gekko i z nia gleboko sie nie zgadzam.
Rapoort dotyczy przestrzegania ratyfikowanej przez Stoloce Apostolska Konwencji Praw Dziecka. I wymienia wszystrkie te dziedziny, w ktorych Watykan sie nie wywiazal. Zwraca takze uwage na to, ze jezyk Prawa Kanonicznego w wielu punktach jest sprzeczny z ratyfikowana konwencja i musi byc zmodyfikowany i dostsowany do miedzynarodowego dokumentu. Zwraca uwage takze na wiele innych aspektow postawy Koscila, ktore sa sprzeczne z litera i duchem Konwencji.
I nie mysle, ze raport ma jedynie propagandowe znaczenie. Kiedy ONZ ochrzanil od gory do dolu Polske za dyskryminacje kobiet na rynku pracy i w zyciu spolecznym, Polska musiala dostosowac sie.
Stolica Apostilska tez bedzie musiala albo wycofac sie z Konwencji, co byloby fatalne dla wizerunku Kk.
Tam sa naprawde znakomitre rzeczy w tym raoporcie, lacznie z zaleceniem aby w podrecznikach uzywanych przez szkoly wyznaniowe lub na lekcjach religii uwzglkedniac kwestie genderowe i nie zasmiecac ich streotypami plci.
Niezle jest tez o koniecznosci zalozenia funduszu alimentacyjnego dla dzieci ksiezy, ktorych status jest pariasowski w wielu krajach, hehe. I ze te dzieci maja prawo wiedziec kto jest ich ojcem, a matki maja prawo do alimentow. .
Mnie sama ogromnie ucieszyla poruszona w raporcie kwestia zadoscuczynienia finansowego i ukarania jesli mozliwe wszystkich odpowiedzialnych za irlandzkie koncentraki dla dzowczat zwane pralniami sw, Magdaleny, gdzie dziewczynki traktowame byly wyjatkowo brutalnie, nieludzko i zmuszane do niewolniczej pracy.
A zreszta poczttajcie sobie ten raport ONZ:
http://vaticaninsider.lastampa.it/fileadmin/user_upload/File_Versione_originale/Rapporto_Onu_su_Vaticano.pdf
@aps
😉
Do Małgorzaty – Tanaka odwalił kawał roboty. Jego głos to nie głos nienawiści ale raczej krzyk bezsilności. Ja też mam poczucie bezsiły i baznadziei gdy czytam np. Deschnera i widzę bezmiar zła i krzywd KRK od wieków do dzisiaj. Niestety nie mam poczucia że coś się zmieni w niedalekiej przyszłości, ta Instytucja jest potwornie silna, a F1 to tylko drobny incydent. Autor bloga jest chrześcijaninem i w gruncie rzeczy wspiera tę Instytucję w przekonaniu, że jak będzie więcej dobrych, uczciwych itd to Instytucja będzie lepsza. To samo mówiło sie o Partii wiadomo jakiej – wstepujcie, potrzeba nam więcej ludzi dobrych to i Partia będzie lepsza.
6 milionów na świątynię pychy, głupoty i zabobonu.
To co teraz powiedzieć o raporcie ONZ na temat Kościoła? Zagrali im na nosie?
? A dziewczynki bawiły się wtedy kucykami pony, w kolekcji był też konik z jednym rogiem. Córka zadzwoniła do mnie po szkole, bo wiedziała, co to jest seks, ale nie wiedziała, co to rozpasanie ? opowiada Urszula z Wrocławia, mama 13-latki. ? Według siostry powinno się odmawiać sobie przyjemności takich jak gry, telewizja, uciechy z przyjaciółmi, łakocie. Jeść też należy skromnie, bo jedzenie nie musi przecież smakować. Słuchanie muzyki to szatański pomysł. Moda ? wynalazek szatana. Siostra namawia ich do nieuczestniczenia w życiu.
http://polska.newsweek.pl/religia-w-szkolach-dzieci-religia-edukacja-kosciol-katolicki-newsweek-pl,artykuly,279038,1.html
===================
Dość przerażający tekst……
Wychowanie dzieci oddano w ręce obsesjonatów, zahamowanych, frustratów, niespełnionych?
I to kompletnie nieprzygotowanych do pracy z dziećmi……
W imię politycznych układanek popełniono zbrodnię na najmłodszych, wypaczając psychikę, zaszczepiając lęki, fobie, poczucie winy.
Jeden Franciszek z daleka nie dostrzeże głupoty naszych hierarchów.
Sprawozdawczość i kasa na pewno się zgadzają.
Watykan nie wymaga niczego więcej…..
Zamiast kapłanów, w duże mierze zasiedlają go księgowi i biuraliści.
Mag z 5 lutego o godz. 17:09
Miałem przyjemność słuchać Pani Pastor kilka miesięcy temu w tv Kultura. Rozmowa dotyczyła najistotniejszych problemów w relacja ludzie – kościół. Problemów również poruszanych na tym blogu. Byłem pod wrażeniem jej otwartości światopoglądowej i kultury wypowiedzi. Biskupa Markowskiego, ktory reprezentował w tej dyskusji kk zapędziła w kozi róg – zamilkł i siedział w kąciku osowiały.
Znam ludzi, którzy zmienili kościół bez jakiś większych, duchowych rozterek. I to nawet nie w sensie formalnym tzn występując z jednej wspólnoty i wstępując do drugiej ale praktycznym. Nie zawracali sobie głowy formalnościami ale po prostu zaczęli bywac w innym kościele, bo im się z rozmaitych powodów w nim lepiej czuli.
To jest szczególnie zauważalne wśrod emigrantów mniej skrępowanych rozmaitym przymusem społecznym. I nie chodzi tylko o częste przejście do kosciołów protestanckich ale np ortodoksyjnych (prawosławnych). „Bo msza piękniejsza a ludzie bardziej solidarni” – jak mi powiedział młoda Polska w Hiszpanii.
Pozdrawiam
kozetka
5 lutego o godz. 21:20
W sprawie udoskonaleń rolnictwa stosowanych przez zakony cystersów, bodaj też dominikanów i franciszkanów – chętnie się zgodzę, że miało to miejsce. Dyskusyjne jest, czy wprowadzali do z nastawieniem na dobro powszechne, czy raczej na dobro własne – dla podniesienia wydajności z własnych ziem, a poszerzenie praktyk poza sferę Kościoła nastąpiło jako efekt uboczny. Tak często w historii Kk bywało.
pisanie, czytanie? Hm – w bardzo ograniczonym zakresie, z nastawieniem nie na umiejętności powszechnie i wolne w stosowaniu, ale nastawione na cel kościelny. W czasach Reformacji zaczęło to silnie różnicować katolików i protestantów, ze szkodą dla pierwszych, co zostało na długie wieki, do dziś.
Pisanie i czytanie – powyżej poziomu paciorka było już niebezpieczne, pachniało kacerstwem i szybko zamieniało się w kłopoty wieńczone widowiskowymi stosami.
Monogamia wśród Słowian jako zaleta? I tu można mieć wątpliwości, ale niech będzie – z punktu widzenia szerszego – korzystniej się nie wyróżniać wsród zmonogamizowanej katolicko Europy. Dziś rzecz jasna inaczej na to patrzymy.
Za czasów rzymskich – przesłanie, o ile było upowszechniane przesłanie Jezusa – było ciekawą nowością , przyciągającą wielu, zwłaszcza pariasów. Przy czym natychmiast jak do Rzymu trafiło, zaczęło się stawać odwrotnością siebie samego, już na samym początku chrześcijanie zaczęli realizować „lepszą” ., bo własną religię, a Jezus odchodził w cień. Przypomnę tylko, że już wtedy chrześcijanie byli znani z tego, że strasznie się między sobą kłócili, zwalczali się nawzajem krwawo, niszczyli świątynie bogów i żydowskie synagogi. Trzeba ich było strzec przed chrześcijanami. A natychmiast po ustanowieniu chrześcijaństwa formalną religią Rzymu zaczęli prześladować innych równie formalnie. Niewolnictwo zaś nie tylko popierali, ale cieszyli się nim z wielką dla Kościoła i jego funkcjonariuszy korzyścią bodaj najdłużej w świecie tzw. „cywilizowanym”. Itd etc. Proszę spojrzeć na mój pierwszy wpis, kilka rzeczy tam przywołałem.
Gdziekolwiek wejrzymy w to co Kk sam o sobie opowiada, okazuje się to solidnie wątpliwe, mityczne, lub ewidentnie kłamliwe. Nb (św.) Piotr nigdy w Rzymie nie był, nie ma tam jego grobu więc i kościół św, Piotra nie jest ustawiony na jego grobie, jak kk twierdzi.nawet szukał wiele razy szczątków Piotra. tyle, że w złym miejscu.
Piszesz: „Przegral natomiast moim zdaniem religie jako idee niosaca sama w sobie wiele humanistycznego i demokratycznego przesłania.”
Chętnie się zgodzę, z korektą: Kk nie przegrał, bo „nie grał” o Jezusa; stworzył własną religię posługującą się Jezusem jako pretekstem. Podobnym pretekstem jest marketing: „łyknij Pepsi – bądź sobą”. Czyli?
Przegrywali ci, co wierzyli w Jezusa. Przypomnij sobie film „Misja” Rolanda Joffe z Ironsem i De Nito – który to świetnie ilustruje.
Biorę pod uwagę „pomniki” będące ukoronowaniem „wierzeń” – ale co to znaczy – weź pod uwagę? Gotyckie katedry są fenomenem nieskończonego piękna. Pomniki Jana Pawła Ii są fenomenem nieskończonej szmiry i próżności. Ile w katedrze jest „wiary katolickiej, ile osobistej i prywatnej muratorów, a ile naszej własnej, gdy do niej wchodzimy? Oraz wiary – w co? W sztukę geometrii i wytrzymałości materiałów, a więc w matematykę i technikę, w sublimację estetyczną i dumę z własnych osiągnięć budowniczych, w theatrum opowieści o historii, bogactwie fundatorów zaklętego w figurach i znakach?
Katedry uważam za genialne także dlatego, że każdy może do nich wejść z własną duchowością i własnym światem i na własny sposób to w murach przeżywać,ich substancją w przeżyciu wzmocniony. Ale przecież nie po to Kościół je stawiał, bo to byłoby czysto kacerskie. We wnętrzu każdy miał roić o takim Bogu, jakim go Kościół przedstawiał, a nie doznawać wzruszeń Giordana Bruno. Sztuka, jeśli jest sztuką, ma to do siebie, że jest wolna, więc i może prowadzić na manowce tego, co sobie sponsor życzy.
A Kościół już od pierwszych wieków wił się w wewnętrznych sporach, walkach, schizmach, pogromach,wojnach, rzeziach, dlatego, że jest fałszywy, przeciwjezusowy. Tak mu zostało do dziś.
Pozdrawiam
Helena
6 lutego o godz. 1:57
ONZ nie ma narzędzi wykonawczych wobec Watykanu. Więc go w sprawie raportu wprost do niczego nie zmusi. Ale co ma cennego to to, że jest to organizacja światowa, a UNIDO ma dość poważania, by Watykan miał poważne problemy wiarygodnościowe gdyby ostro się przecistawiał. Stara się rozcieńczać – z jednej strony przebąkuje, że nie chowa pedofilów, z drugiej od razu wrzuca, że ONZ miesza się w sprawy „niedyskutowanych doktryn Kościoła” i pieprzy, że ONZ narusza katolicke zasady świętości dzieci czy coś w tym rodzaju -co samo z sienie jest idiotyzmem zakłamania, skoro pedofilia klechów była i jest wzorowym łamaniem świętości dziecka.
Andrew
6 lutego o godz. 6:41
🙂
Nie ma szans na to by krk wrócił do korzeni, bo stał się przez 2 tys. lat tak potężną instytucją, że zwijanie straganu w wielu tradycyjnie katolickich krajach skończyło się ich sekularyzacją.
Pozostaje więc bronić za wszelką cenę szańców, czyli nie odpuszczać, czego spektakularnym dowodem jest strategia krk w Polsce.
Dopóki kolejne rządy będą podwijały ogon pod siebie i ulegały rozmaitym szantażom ze strony katolickiej jakoby większości (bo to że prawie każdy jest ochrzczony zgodnie z tradycją nie oznacza że wierzący i praktykujący) i jej emanacji w postaci episkopatu, dopóty pozostaje tylko ostra i ze wszech miar zasadna krytyka, nie tyle dyktowana złością, ile raczej poczuciem bezsilności. Bo Kościół pozostaje na nią głuchy i traktuje jako kolejny atak na wiarę, którą utożsamia z samym sobą.
Mamy to co zawsze:
* Pieronek Tadeusz, biskup: niech się ONZ zajmie pedofilią we własnych szeregach! (czyli nb. gdzie? w gmachu ONZ w Nowym Jorku?)
* Adam Żak, ksiądz- koordynator Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży, zarzuca „cenzorski ton”.
„Pisz Pan na Berdyczów” takie kiedyś było powiedzenie i jest nadal aktualne. Dobra wola to jedno a chęć zmian w skostniałej i przeżartej instytucji to drugie. Herakles by sobie nie poradził a Papież tym bardziej.
JERZY
Tanaka
6 lutego o godz. 11:10
Mowimy o dwoch stronach tego samego medalu. Tylko widzenie obu stron daje pelny obraz. Mowiac o pomnikach po starych cywilizacjach nie mialem na mysli KK, ale wierzenia religijne w ogole – jako jeden z glownych spiritus movens postepu cywilizacyjnego: od megalitow w Bretanii, poprzez imponujace budowle Indian amerykanskich, swiatynie greckie, egipskie i babilonskie, po pomniki hinduskie czy chinskie. Dzisiaj glownym spritus movens czlowieka wydaje sie byc pieniadz. Uklony
mag
6 lutego o godz. 11:20
”Nie ma szans na to by krk wrócił do korzeni, bo stał się przez 2 tys. lat tak potężną instytucją, że zwijanie straganu w wielu tradycyjnie katolickich krajach skończyło się ich sekularyzacją. Pozostaje więc bronić za wszelką cenę szańców, czyli nie odpuszczać, czego spektakularnym dowodem jest strategia krk w Polsce.”
W tym drugim zdaniu rozumiem przedstawiasz punkt widzenia polskiej hierarchii koscielnej, ktora straszac dzenderem usiluje skupic ludzi wokol obronych swych straganow. Punkt widzenia wielu porzadnych katolikow jest chyba troche inny.
Boleja oni nad slaboscia moralna polskich glow kosciola, ktorzy nie tyle bronia religii co swej sily materialnej i politycznej w panstwie, liczac (jak na razie calkiem slusznie), ze to panstwo obroni ich stragany przed rozpirzeniem przez narod, jak to zrobili Francuzi czy Hiszpanie, a wczesniej inne narody, ktorym udalo sie obronic reformacje.
Franciszek zdaje sie przeczuwa nadchodzaca konfrontacje swiatla z cieniem i usiluje ostrzec purpuratow, ze ich wyzywajaca amoralna i materialistyczna postawa podmywa fundamenty wiary, czego polski krk w osobie ksiedza Oko nie widzi. Tym gorzej dla niego.
Cała dyskusja o Kościele w Polsce pokazuje mi to o czym dawno byłem przekonany (mimo swego agno-ateizmu: czyli niewiary w nic oprócz pustki Wszechświata – dla świadomego przyrodnika i filozofa taki sposób rozumowania jest najbardziej uprawniony): w Polsce wierzy się – wiele, wiele osób deklarujących się jako osoby wierzące (co widać i w tej dyskusji), tak egzemplifikuje swą religijność i wiarę religijną – w ksiedza, w sutannę, w instytucję: a im dodatki do tej sutanny mają bardziej jaskrawy kolor – fiolet bądź purpurę – tym ta wiara i poddaństwo (mentalne) jest większe. A przecież gigant myśli europejskiej Bertrand Russell mawiał: Nie miej żadnych absolutnych autorytetów, bo zawsze można mieć inne. Wybór, wolność, ruch myśli ……
Duchowni oskarżeni o przestępstwa są NORMALNYMI obywatelami którzy popełnili przestępostwa; tu żadnych środków łągodzacych być nie powinno – prawnych, mentalnych, egzegezy ich stanu (bo ponoć duchowny jest „Inny” i ma ……. jak w przypadku dawnego ustroju i funckjonariuszy partyjnych to jest tłumaczenie) etc. Dlatego m.in. Temida ma oczy zasłonięte szarfą, a w ręku dzierży miecz i wagę ……..Tu Watykan nie powinien mieć nic do powiedzenia, tylko wydawać bezwłocznie takich Lawów, Wesołowskich czy ….. (w przeszłości) Degolladów wymiarom sprawiedliwości państw na terenie których popełnili oni przestępstwa !
Roma locuta, causa finita.
Wodnik 53
kozetka
Wiem, że „porządni katolicy” w Polsce nad tym boleją, ale obawiam się, że papa Franciszek, mimo dobrych chęci, im nie pomoże.
Bo mamy taki kler, jaki mamy, jeszcze z nadania JP II.
A selekcja negatywna i ofensywa konserwatyzmu i obskuranctwa tylko postępuje, czego dowodem są różne oka i rosnące zastępy egzorcystów.
Kościół Katolicki musi oczywiście otrzymywać podpisanych przez siebie konwencji miedzynarodowych. Jeśli już je podpisuje to jest zmuszony także poddać się krytyce i kontroli ich przestrzegania.
Jestem przekonany o tym, ze w zachodniej Europie KK ma tylko jedna szanse na przetrwanie, a jest nią przystosowanie się do zmian zachodzących w tych społeczeństwach. Jeśli Kościół tej szansy nie wykorzysta to skarlowacieje do sekty religijnej egzystujacej na marginesie społecznym.
W Polsce sytuacja tradycyjnego KK jest oczywiście o wiele bardziej luksusowa, a tradycyjny trzon polskich katolików do żadnych przemian Kościół nie motywuje.
Tak więc Watykan i Franciszek jako kościół światowy znajdują się w trudnym szpagacie, który jeśli wystarczy odwagi i rozsądku w Watykanie, zaowocuje prawdopodobnie większa autonomia kościołów regionalnych.
Nie wróży to niestety nic dobrego postępowym katolikom w Polsce, którzy w tym przypadku bedą całkowicie skazani na swój tradycjonalistyczny episkopat. Polski Kościół Katolicki funkcjonuje w porównaniu z innymi krajami zbyt dobrze, aby Watykan miał jakiś interes w zmianach w nim.
@ kozetka
OK – mówimy o wszystkich tworach materialnych wszelkich religii i wierzeń.
Co do obrony „straganów”: kim są, ilu jest i co mogą, co zrobią ci „porządni katolicy” , których jest „wielu”? Katolików jest jaki wiemy poniżej 40% w społeczeństwie, przeor łódzkich dominikanów zgadza się na około 20-25% jako na tych „zaangażowanych”. Ilu spośród nich to ci o których mówisz? Ci zaanagażowani to przecież ci których pozytywnie ocenia hierarcha, a więc nie ci, o których mówisz, co mają inne zdanie njiż hierarchia. Ale przyjmijmy, że „ci” stanowią część tych 20% jak wielką – nie połowę, bo tego nie przyznałby kler, skoro mówi o 20%. Zgódźmy się, że połowę połowy – i to optymistyczne założenie. Czyli 5%. 5% z 33,5 mln ochrzczonych daje 1,7 mln ludzi, rozproszonych po całej Polsce, a i mieszkających w innych krajach UE (i gdzie indziej też). Zostawmy 1,5 mln. Pasuje?
Mamy 1,5 mln przeciw masie 32 milionów + cała siła Kościoła hierarchicznego.
Dalej: jakie siły sprawcze ma ten 1,5 miliona, co poświęci, na jak wytężoną, konsekwentną pracę przez dziesięciolecia, w konfrontacji z resztą Kościoła ich stać?
Tu trzeba fachowości menedżerskiej, ekonomicznej, prawniczej itd.
Moim zdaniem rezultat będzie taki: kosmetyka, lub schizma, reformacja i rozpad na drobne Kościółki, z zachowaniem przez długie dekady (co najmniej) pijanego, osłabionego, na kroplówce państwowej , lecz ciągle kąsającego zombie Kościoła rzymskiego.
Polacy nie zrobili jeszcze nigdy porządnej schizmy. Nie zrobią jej i teraz. Kierunek będzie więc jeden: odklejanie się od Kk, chłodnienie, obojętnienie i martwota.
Tanaka
Mniej więcej mam tyle samo do powiedzenia co Ty.
Czemu zresztą dawałam wyraz na tym blogu i nie tylko.
@ aps
Też uważam, że brak troski o kościół k. powinien wykluczać z dyskusji.
Za to cenię ten blog, że można jednak być tu zbanowanym za zgoła co innego.
Ale, bez wyzutych z tej troski bezbożników, blog na pewno byłby bardziej kościołowi k. produktywny
Pozostaje nadzieja rychłego ziszczenia tej wiary.
Tanaka
6 lutego o godz. 15:24
Twoje zalozenia i scenariusz wydaja sie prawdopodobne. Obawiam sie tylko, ze jak mowil Lenin i jak utrzymuje Kaczynski, w postepujacej rewolucji nastepowac bedzie zaostrzenie ”walki klas”, czyli zdalnie sterowanych dronow-moherow z normalna czescia narodu (w tym porzadnych katolikow, bez cudzyslowu). Ile lat i pokolen zostanie w tej walce jeszcze zmarnowanych? Ile trzeba bedzie pokolen, aby maligna koscielna wsrod Polakow minela? Najblizsze wybory wskaza na kierunek, w jakim idziemy.
mag
6 lutego o godz. 14:49
”A selekcja negatywna i ofensywa konserwatyzmu i obskuranctwa tylko postępuje, czego dowodem są różne oka i rosnące zastępy egzorcystów.”
Widocznie swiatlejsi ludzie cenia wolnosc i niezaleznosc, takze od jakiejkolwiek organizacji, zwiazku, partii. Proznie spoleczenstwa obywatelskiego wypelnia kosciol i nacjonalisci, ktorzy organizacyjnie wydaja sie byc bardziej skuteczni. Co niestety moga potwierdzic najblizsze wybory.
@ mag, Tanaka i inni Szanowni
A propos dyskusji nad historyczną chwałą czy bieżącym upadkiem kk.
Czy nie jest aby tak, że jakikolwiek kk by nie był, nawet gdyby składał się z samych Chrystusów (albo powiedzmy przeciwnie, Szatanów), stanowiących ponad połowę populacji…
… to przecież nie na tym polega cywilizacja i demokracja aby to dawało mu, temu kk, prawo moralne czy inne, nakazywania pozostałej części społeczności jak żyć i w co wierzyć.
Cała reszta, to, jaki jest czy jaki będzie kk, dowodzi tylko tego, że rozmawiamy jako obywatele nie o jakiejś wierze i jej cnotach a o realnej, zamordystycznej władzy .
I w tym bezsens takiej dyskusji demokratycznej, obywatelskiej (a nie wyznawczej) się lokuje.
Nie sądzicie?
kozetka
No, nie przesadzaj. Nie musi wcale minąć wiele pokoleń, by naród się wyrwał z maligny kościelnej.
To młyny boże wciąż wolno mielą, a tempus fugit coraz szybciej i świat umyka skostniałym strukturom krk i ich dotychczasowemu władztwu.
Takie stare i wypróbowane sztuczki z zaostrzającą się „walką klas”, po które to sięga teraz kk, walcząc o swoje przetrwanie w niezmiennej kondycji, tak łatwo już nie przechodzą.
Środki nacisku/szantażu na lud boży przestają już robić na tym ludzie wrażenie. Nawet na tak tradycyjnie ustawionym i usposobionym względem kk, jak lud polski.
Owszem, z jednej strony mamy Licheń i Radio Maryja, z drugiej jednak kościoły stopniowo się wyludniają, choć oczywiście jeszcze nie świecą pustkami.
Wydaje mi się, że to kwestia jednego pokolenia, może półtora najwyżej. Kolejne roczniki szprycowane katechezą od przedszkola po maturę przechodzą coraz częściej na drugą stronę mocy.
Sądzimy, obywatelu.
TO OBURZAJACE ,ZE WLASNIE TAKIE RZECZY MOWI BP MICHALIK .MOZE WLASNIE ON POWINIEN NIE TYLKO ZAMILKNAC W SPRAWACH POLSKICH ,LECZ ZREZYGNOWAC Z DOSTOJNOSCI KOSCIELNYCH Z POWODU WIELOLETNIEGO POPIERANIA PROBOSZCZA Z TYLAWY PRZEZ CALE POKOLENIA MOLESTUJACEGO DZIEWCZYNKI .BP MICHALIK JEST NAJBARDZIEJ NIELUBIANYM BISKUPEM W POLSCE Z POWODOW INNYCH POCZAWSZY OD RADZENIA WYBORCOM ,ZEBY ZYD GLOSOWAL NA ZYDA A KATOLIK NA KATOLIKA .I TO WIECZNE GROZENIE NAM PALCEM I STRASZENIE LUDZI -KOSZMARNY FACET !POWINIEN JUZ BYC DAWNO ODWOLANY PRZEZ PAPIEZA .TO WLASNIE MICHALIK POTEPIAJAC TYGODNIK POWSZECHNY PRZECIWSTAWIL MU -BARDZO NIECHRZESCIJANSKIE RADIO MARYJA .ROZUMIEM ,ZE NIE KAZDY CZLOWIEK MA ROZUM POLITYCZNY ,ALE ZEBY AZ TAK?
Gekko
6 lutego o godz. 20:05
”Cała reszta, to, jaki jest czy jaki będzie kk, dowodzi tylko tego, że rozmawiamy jako obywatele nie o jakiejś wierze i jej cnotach a o realnej, zamordystycznej władzy. I w tym bezsens takiej dyskusji demokratycznej, obywatelskiej (a nie wyznawczej) się lokuje.”
Sens ja widze ogromny. Aby zamordystyczna wladze zastapic bardziej demokratyczna najpierw musza sie co do tego porozumiec obywatele, wiekszosc obywateli. Jezeli nie bedziemy rozrozniali wiary od kosciola to wylaczymy z mozliwosci porozumienia sie z duza czescia katolikow, ktorym nie po drodze z dzisiejszym kosciolem, ktorzy nie musza nikomu udowadniac ani tym bardziej nikogo przekonywac do swojej wiary, a ktorzy zagluszani sa przez gluchych biskupow i slepych Okow.
mag
6 lutego o godz. 21:51
”No, nie przesadzaj. Nie musi wcale minąć wiele pokoleń, by naród się wyrwał z maligny kościelnej.”
No to juz kwestia nie tyle smaku (bo obojgu nam dzisiejsza sytuacja jest niewsmak), ale osobistej dozy optymizmu. Ja zwykle jestem optymista, ale widze ze Ty jeszcze wieksza 😉
@Andrew
Pański wpis to miod prawdziwy:)) Tak jest z Kościolem i tak bedzie. I wszelkie ujadania blogowe niczego nie zmienia. Nie ma różnicy z punktu widzenia Kosciola między papiezami. Reprezentuja oni JEDNOŚĆ nauki KK, jesli nawet za sprawa trickow socjotechnicznych mądrzy inaczej moga powziąć nadzieje, ze cos sie zmienia. Po Franciszku bedzie Urban albo Juliusz i tyle. A tymczasem w polskich antyklerykalnych mediach show must go on. Pan red. Szostkiewicz niezadowolony z wyboru niemieckiego kardynala usilnie przeciwstawial mu „dobrego” Jana Pawla II. Dzis chyba JP2 stal sie „zly”, bo pojawil sie Franciszek, ktory wydaje sie „lepszy”. A tu kiszka:)) Taki on sam dobry, jak inni źli:))
@ kozetka
7 lutego o godz. 0:32
–
Ładnie piszesz i o to temu kościołu chodzi.
Na statku szaleńców dyskusje na pokładzie pasażerskim rozkwitają, pasażerowie kupili bilet na Karaiby. Trwa debata, jak ominąć po drodze piratów.
A przynajmniej, w razie kontaktu burta w burtę przekonać ich, aby ewentualnie porwali tylko maszynownię.
Nikt nie patrzy w górę, w stronę masztu, gdzie już od dawna powiewa Jolly Joker, a kolejne zmiany załogi posiłki serwują w czarnych bandanach na głowie.
Im bliżej widocznych już brzegów Somalii, tym bardziej część pasażerów po cichu zastanawia się, kto z towarzystwa smakowałby najlepiej na karaibską przystawkę… i czy w cenie biletu jest opłata za wstąpienie do piratów.
Przy ich titanicznej przenikliwości, uratować ich może tylko góra lodowa. Albo kulturalne schronienie w Muzeum Opaczności.
Ahoj!
@ Tanaka
6 lutego o godz. 23:25
Sądzimy, obywatelu.
–
Tylko więc szkoda, Bracie Tanako, że ta dysputa nie toczy się w sądzie…
…ten Ostateczny może się nie stawić w żadnym składzie.
Sądzenie takich rzeczy przy kawiarnianym stoliku kończy się osadzeniem społeczeństwa w klasztorze.
Polska – Muzeum Nowoczesnej Opaczności.
Amen.
A to jeszcze, aby podsumować piękną dyskusję, głosem z reżyserki:
„polscy prawnicy … domagają się, by zapewnić im prawo do zakończenia przysięgi słowami „tak mi dopomóż Bóg”
Oczywiście adwokaci będą wypełniać swą posługę (za odpowiednią stawkę) klientom oskarżonym o np. obrazę uczuć, staropolskim „Szczęść Boże”.
Współobywatelom pozostaje życzyć w sądach, Tanako – szczęścia.
@Jacobsky vel Wscibsky
Dla Pana niedomagającej wiadomości: nigdy nie reklamowałam tu żadnych usług, nie rozumiem więc po co to strzykanie jadem. Jak wielu innych korzystam z możliwości podlinkowania własnego bloga, który znajduje się na stronach z moją działalnością. To Pan rozbębnił całą sprawę mając dziwną przyjemność w tropieniu tutejszych dyskutantów. Nie wstydzę się tego, co robię ale nie upoważniałam Pana do rozgłaszania moich prywatnych spraw. Uważam, że przekroczył Pan granice kultury i w związku z tym prosiłabym Pana Redaktora o spóźnioną, ale jednak reakcję. Ten blog mam nadzieję, nie służy ogłaszaniu wszem i wobec z jakiej działalności czerpie zyski niżej podpisana.
Zadał sobie Pan tak wiele trudu, żeby mnie obśmiać a nie poszukał Pan w sieci dostępnych publikacji mojego autorstwa. Jest Pan wybitnym miotaczem bezpodstawnych oskarżeń. No cóż – słodkiego miłego życia…
Gekko
7 lutego o godz. 9:36
Lenin planował rewolucję przy kawiarnianym stoliku.
Słonimski wzniósł stolik na wyżyny przemiany.
Polska Leninem Opaczności
Manna
Slyszalam dzis w „Faktach” red. Szostkiewicza komentujacego wizyte biskupow ad limina: bylo tam i o sprawozdaniu dla szefa korporacji, i odpowiedź szefa podtrzymująca na duchu:)) Wyglada na to, ze Redaktor, choc z opóźnieniem, ale przejrzał na oczy:)) Współczuje, choc bez przesady:))
Drugi List do Watykanu NON POSSUMUS:
To:
His Holiness Pope Francis
Apostolic Palace
Vatican City
TO OBURZAJACE, ZE WLASNIE TAKIE RZECZY MOWI BP MICHALIK. MOZE WLASNIE ON POWINIEN NIE TYLKO ZAMILKNAC W SPRAWACH POLSKICH, LECZ ZREZYGNOWAC Z DOSTOJNOSCI KOSCIELNYCH Z POWODU WIELOLETNIEGO POPIERANIA PROBOSZCZA Z TYLAWY PRZEZ CALE POKOLENIA MOLESTUJACEGO DZIEWCZYNKI. BP MICHALIK JEST NAJBARDZIEJ NIELUBIANYM BISKUPEM W POLSCE Z POWODOW INNYCH POCZAWSZY OD RADZENIA WYBORCOM, ZEBY ZYD GLOSOWAL NA ZYDA A KATOLIK NA KATOLIKA. I TO WIECZNE GROZENIE NAM PALCEM I STRASZENIE LUDZI – KOSZMARNY FACET! POWINIEN JUZ BYC DAWNO ODWOLANY PRZEZ PAPIEZA. TO WLASNIE MICHALIK POTEPIAJAC TYGODNIK POWSZECHNY PRZECIWSTAWIL MU – BARDZO NIECHRZESCIJANSKIE RADIO MARYJA. ROZUMIEMY, ZE NIE KAZDY CZLOWIEK MA ROZUM POLITYCZNY, ALE ZEBY AZ TAK?
Sincerely,
hager 6 lutego o godz. 23:35 & kozetka
Nuncjusz papieski, watykański ambasador, powinien orientować się w meandrach myśli polskiego episkopatu i ogólnej kondycji Kościoła w Polsce bo po to jest. Rzecz więc nie jest prosta. Pojechali biskupi, opowiedzieli co ich zdaniem słychać, a Franciszek połknął kit?
@fajka
Też nad tym się zastanawiam do druku wkrótce.
@ Tanaka
–
Też się zastanawiam, co najbardziej pasuje do kawiarnianych dysput, wywierających wpływ na dwutysiącletnią politykę kościoła.
Co na przykład warto napisać , donieść wręcz Franciszkowi, aby ruszyć z posad bryłę kk w kierunku mniej gniotącym wolną Polskę?
Co nasi biskupi powinni Mu zaoferować , aby odpowiedź Franciszka nas wzmocniła i ubogaciła?
Tymczasem, mający wielowiekowe doświadczenie (espresso a la vaticano) Włosi, niewiele myśląc, oddali strzał w dziesiątkę:
„Papież Franciszek otrzymał w prezencie przedstawiającą go statuę naturalnej wielkości, wykonaną z półtorej tony gorzkiej czekolady. Figurę wykonali cukiernicy z Belluno na północy Włoch (…)
Kakao, z którego wykonana została ta oryginalna statua, pochodzi z plantacji małej spółdzielni w Gwatemali. Stosuje ona – jak podkreślono – zasady sprawiedliwości i solidarności społecznej (…)
Franciszek jako pierwszy spróbował kawałek ? dodał watykański dziennik.”
http://tinyurl.com/k9awyfl
Tanako!
Kakao sprawiedliwe społecznie, w tej formie przemawia najsilniej i odpowiada …o sytuacji. Wszystko.
Gekko
9 lutego o godz. 10:43
Kakao sprawiedliwości społecznej? To brzmi całkiem dobrze.
Udało się wreszcie znaleźć katolikom w Ameryce Łacińskiej taką „małą spółdzielnię w Gwatemali” robiącą „sprawiedliwe kakao”. Pogratulować wnikliwego szukania. Szukali, szukali, nie ustawali, aż się doszukali.
Spółdzielcy ci mają za sąsiadów reprezentantów identycznej cnoty czynienia pokoju, za pomocą wyrobów przemysłu rusznikarskiego, o powszechnie znanej marce Colt, kalibru .357 i .45 noszących nazwę ‚peacemaker’. Wyroby te oraz im podobne stosowane były i są codziennie zarówno w Gwatemali jak i pozostałej części Ameryki jednej i drugiej, z mniejszym udziałem Kanady.
Colty peacemaker strzelające pociskami zwanymi „pokojowymi ziarnami kakaowca” – w pełni urzeczywistniają Wielką Jednię Boga z człowiekiem pod przewodnictwem Kościoła, co rzeczywistość nie tylko Ameryki codzienne empirycznie wykazuje.
Miło, że Francesco wziął pierwszego chapsika. Od tego się jest papieżem. Pobrudził się przy tym sprawiedliwym kakao, jak to z katolicką czekoladą niezawodnie bywa.