Nienawiść usypia rozum i prowadzi do zguby
Niesamowity i przerażający ten pęd do zagłady w USA. Tak to przynajmniej wygląda z Europy. Oczywiście, że państwo się nie rozpadnie z dnia na dzień, a nawet z roku na rok, ale czyżby Stany swój złoty wiek miały już nieodwracalnie za sobą?
Dobry obserwator Ameryki, mieszkający tam od trzydziestu lat publicysta i ekonomista Andrzej Lubowski pisze w GW, że ludzie pytają go, ,,czy to szaleństwo czy coś innego. Jedno i drugie”.
Szaleństwo to postawa prawicy w Kongresie, blokująca uchwalenie budżetu federalnego, bez oglądania się na fatalne skutki materialne i społeczne. I bez cienia empatii wobec milionów ludzi, którzy są beneficjentami reformy zwanej Obamacare.
Upór części kongresmenów republikańskich sprawia wrażenie jakiegoś chocholego tańca, po nas choćby potop, byle tylko reforma ubezpieczeń zdrowotnych Obamy nie weszła w życie! Czy to dostateczne wytłumaczenie polityki de facto godzącej we własne państwo i społeczeństwo? Czy po to tylko, by Obamacare nie przeszła, godzi się pchać własny kraj do bankructwa?
Trudne do pojęcia to zaślepienie. Anne Applebaum, przecież nie lewicowa, w podobnym duchu, pisze o zaskoczeniu, że tylu obywateli i deputowanych nie rozumie podstawowej zasady demokracji: ,,demokracja nie jest po to, żeby odzwierciedlać opinie większości, ale by przesiewać te opinie przez sito prawomocnych instytucji i przekładać za pomocą uzgodnionych procedur na język politycznej praktyki”. Konkluzja: Koszty zablokowania rządu federalnego bledną w porównaniu ze stratami, jakich doznaje wiarygodność Stanów Zjednoczonych i samej demokracji.
Widzę to podobnie i się martwię, bo należę do tej części Europejczyków, którzy woleliby, żeby USA nie straciły wiarygodności, ani aby zbankrutowały. Mimo wszystkich porażek i błędów swej polityki, Stany wciąż są jedynym państwem na globie mogącym uchronić świat przed pogrążeniem się w chaosie.
Przecież ani Chiny, ani Rosja, a tym bardziej Indie nie są do tego gotowe.
Lubowski swą opowieść o autodestrukcji USA poszerza o analogię z Polską. Sytuację w Polsce uważa za nie tak złą jak w Ameryce. Bo tylko Smoleńsk polaryzuje jego zdaniem społeczeństwo polskie tak bardzo, jak Obamacare amerykańskie.
Ale konkluzja Lubowskiego jest równie niewesoła jak Applebaum: My też dorobiliśmy się podziałów na scenie politycznej, podobnie ostrych i głębokich, a nienawiść i wrogość przybierają na sile.
Czy zatem USA i Polska są dotknięte podobnym wirusem nienawiści, odbierającym chęć i umiejętność racjonalnego myślenia i działania, a przez to są zagrożone samozniszczeniem? Historia nigdy nie powtarza się dosłownie.
USA nie rozpadną się na Unię i Konfederację, Polska nie zostanie ponownie podzielona między obcych zaborców, ani nie pogrąży się w wojnie domowej – podpowiada chłodny rozum. Lecz kiedy rozum zasypia – a właśnie zasypia i u nich, i u nas – wiadomo, co się budzi.
Komentarze
Konia podkuwają, a żaba nogę podstawia. Hi hi hi.
W Polsce jest dosłownie tak samo. Mamy przykład w Warszawie, gdzie u Kaczyńskiego rozum państwowca śpi. Niech Polska sczeźnie, byleby moje było na wierzchu. Dokładnie tak samo jak w Stanach.
Czyzby USA mialy sie rozpasc jak Rzym?
Jednak w Polsce to chyba nie tylko Smoleńsk, bo gdzieś podskórnie mamy też spór o całą III RP, co najprościej wyraża się poprzez stosunek do Lecha Wałęsy: skoro był „Bolkiem”, to pewnie i to całe państwo założone i kontrolowane jest przez agentów. Mamy też nacjonalistów, antysemitów, zwolenników „katolickiego państwa narodu polskiego”, i wszystko to byłby może margines, gdyby nie to, że jak wąskie strużki łączy się to w rzekę pod nazwą PiS i sposobi do przejęcia władzy. Jedno trzeba przyznać: w porównaniu z Ameryką. w Polsce nikt nie będzie się wstydził angażować do różnych rzeczy państwa. Ma ono wciąż spore wpływy i znaczenie, także oczywiście Unia Europejska, i gdzieś na średnim szczeblu, albo przez władzę regulatorów, różne szaleństwa mogą być blokowane. Biurokracja jako ratunek dla Rzeczypospolitej? Trochę tak to wygląda.
Przerażający pęd do zagłady lub samozagłady. Także do zagłady świata.Proponuję znaleźć chwile czasu i przeczytać zamieszczony tekst. Czy to nie przeraża? Byłbym zobowiązany za komentarz.
http://www.globalresearch.ca/us-cyber-commands-plan-x-pentagon-launching-covert-cyber-attacks/5352627
„Świat oszalał” powtarzano mi co jakiś czas gdy szedłem przez Europę.
„Świat oszalał. Uciekamy od systemu” – tłumaczy mi młoda kobieta, z zawodu dziennikarka, która zamieszkała ze swym facetem w słowackich górach. Autarkia – kozy, kury, drzewo z lasu i prądnica nad rwącym potokiem zapewniają im niezależność od oszalałego świata.
„Świat oszalał. Nie ma przyszłości” – mówi bezrobotna tancerka wegetująca w opuszczonym pueblo nieopodal Girony. Siedzimy zatopieni w upale, nad głowami jak ociężałe bąki buczą helikoptery gaszące pożary w pirenejskich lasach. Co jakiś czas, przez warkot ich silników przebija się szum hydrofora tłoczącego strumyczek mulistej wody do plantacji dorodnej marihuany.
Stary mężczyzna w szwajcarskim klasztorze też powtarza: „Świat oszalał. Poczytaj tylko … Nauczyłem się ich języka, by to zrozumieć”. I wciska mi w ręce kartki z wizjami natchnionych bałkańskich kobiet z sanktuarium w Medjugorie.
„Świat oszalał”: mruczy don Fulvio żując z rana czerstwy chleb pod czarną kawę. Don Fulvio to proboszcz wymarłej parafii w górach koło Avezzano. „Gdy zaczynałem pracę, 40 lat temu, mieszkało tu blisko tysiąc ludzi.” – tłumaczy. „Teraz zostali tylko starcy i psy … . Reszta uciekła do wygód – do Rzymu, Pescary. A tam przecież nie ma po co żyć. To nie ma sensu. Czy to nie wystarczy?” – pyta pokazując mi kromkę chleba.
„Świat oszalał. To kryzys polityczny. Jak Twój rząd przygotowuje się do nadchodzącej katastrofy?” – zagaduje młoda francuska podwożąca mnie czerwonym kabrioletem do marsylskiego portu. Pięknie – Marsylia jak beza, mistral niesie mgiełkę nad wzburzonym morzem, rozwiewa dziewczynie włosy. I co jej odpowiedzieć? Że kupuje jakieś trąby jerychońskie do rozganiania piskiem zamieszek? Że cienko piszczy w obliczu szaleństwa?
Czeski Krumlov. Znów wątek „świat oszalał”. Tym razem to nocleg u starej kobiety, która jeszcze pamięta hitleryzm. Przegryzamy na kolację knedle. Ona z lękliwie opowiada o tym „szaleństwie” a potem z niepokojem pyta: „Będzie wojna?”. Pewnie będzie, skoro „świat oszalał”. Właściwie jestem już pewien, że będzie.
Pozdrawiam
Oby jak najszybciej, Panie Redaktorze. Kolejny kolos na glinianych nogach…
Ośmielam się mieć odmienne zdanie niż pan redaktor Szostkiewicz. Choć i tak zostanie uznane, za ślepy antyamerykanizm. Bardzo dobrze, że jest tam taki paraliż. Przynajmniej świat odetchnie od zagrożenia jakim są USA państwo, które wywołało więcej wojen pod rzekomym pretekstem czegóż to nie było broni masowego rażenia ochrony praw człowieka. W rzeczywistości zaś żeby zagarnąć ropę lub osadzić swoich sukinsynów. Nic się złego nie stanie.
W Stanach jest różnica poglądów, w Polsce głęboka nieracjonalna nienawiść dzieląca nawet rodziny. Stany się podniosą, strzepną z siebie jak pies wodę z futra, tym bardziej że tak długo jak USD jest światowym pieniądzem, za długi USA płaci cały świat. Polska się nie podniesie, wie o tym cała rzesza nowych emigrantów którzy już stracili nadzieję.
Wydaje się że Obamacare będzie sukcesem. Udowodni Amerykanom że rząd może i powinien rozwiązywać problemy zwykłych Amerykanów a na dodatek robi to lepiej i taniej niż „niewidzialna ręka rynku”. Wydaje się że Republikanie uświadomili sobie że ta konstatacja podkopuje fundamenty ich ideologii. To jest chyba główną, choć nie jedyną, przyczyną ich „szaleństwa”. Dobra nowina dla USA jest taka że prawdopodobnie w przyszłorocznych wyborach spotka ich zasłużona kara i stracą większość w niższej izbie Kongresu. Lecz dla Polski jest zła nowina, taka że władzę zdobędzie PIS i szaleństwo dosięgnie polskiego rządu.
Pan Redaktor pisze:
„Czy zatem USA i Polska są dotknięte podobnym wirusem nienawiści, odbierającym chęć i umiejętność racjonalnego myślenia i działania, a przez to są zagrożone samozniszczeniem?”
Szanowny panie Redaktorze,
niewykluczone, ze ma Pan racje i ze chodzi o tego samego wirusa.
Roznica polega chyba na tym, ze nas wirus trawi od stuleci, a w USA uaktywnil sie
na dobre gdzies pod koniec lat 60-tych ubieglego stulecia.
Niewykluczone, ze wirus wlasnie wystawil Obamie rachunek za wymigiwanie
sie od wojny z Iranem i Syria.
Wiele wskazuje na to, ze jak sie Amerykanie nie obudza i nie znajda jakiegos leku na wirusa, to moga skonczyc tak, jak I Rzeczpospolita pod koniec XVIII wieku.
„pęd do zagłady w USA…”
ach, łza sie w oku kreci…
wypisz,wymaluj tak jakbym czytał giertycha – seniora, dawno,dawno temu…;)
@aps:
Pytanie: czym różnią się zwykłe spory polityczne od tych podziałów? Bo spór o miejsce państwa w gospodarce, Kościoła w kraju, czy nawet linię IIIRP, to zwykłe spory polityczne. Dobrze, że są, choć czasem podmieniłbym niektórych dyskutantów na rozsądniejszych 😉
W gruncie rzeczy spór o to, czy wprowadzać system opieki zdrowotnej (Obamacare) też takim sporem może być. Nie jest, nie ze względu na temat, ale ze względu na radykalizm jednej ze stron. Podobny radykalizm kojarzę w Polsce praktycznie wyłącznie ze Smoleńskiem. (Skądinąd, gdyby zarzuty smoleńskie były słuszne, każdy radykalizm byłby usprawiedliwiony.)
@temat:
Kojarzy mi się obecny kurs republikanów ze ‚złotą wolnością’ w IRP. (Wydaje się, że ‚sprywatyzowana sprawiedliwość’, szerokie swobody narodu szlacheckiego z jego ideałami samoobrony, małe i słabe państwo, konserwatyzm w zakresie nauki, przy uwielbieniu dla systemu, pasowałyby prawicowym radykałom.) I jej skutkami. Choć, oczywiście, nawet w IRP taka postawa musiała wpływać na politykę przez 200 lat, by przynieść upadek państwu.
Bankructwo USA wbrew pozorom zaszkodziłoby raczej komu innemu. Połowę obligacji mają obcokrajowcy, 20 % FED, Amerykanie tylko 30 %. Amerykanie by skorzystali na pozbyciu się długu. Natomiast bezsensowny jest pretekst z ustawą zdrowotną. Powinni zaakceptować Obamacare, zaprojektować kolejny budżet bez deficytu (obciąć zbrojenia i emerytury) i wtedy ogłosić upadłość.
Co do pogrążenia się świata w chaosie z braku USA, to jest chyba przesada. Niby dlaczego? Bo różni ludzie się nie lubią?
Jeżeli między Polską a USA jest jakaś analogia, to jedynie taka, że rząd wydaje za dużo w szczególności na emerytury i zbrojenia.
Kiedy rozum śpi, budzi się Kaczyński.
kostek
Przede wszystkim nie kracz.
Polska podnosiła się nie raz i nie dwa. Analogie z USA są nieuprawnione, bo to tak jakbyś porównywał słonia z upierdliwą muchą, która mu siada na trąbie.
Poza tym TU jest Europa, która w postaci UE miała i ma nadal ambicję tworzyć spójny organizm państw członkowskich rządzących sie zupełnie innymi prawami, bo zachowujących swoją odrębnośc i suwerennośs. Nie są to więc jakieś Stany Zjednoczone Europy.
I tylko w tych odmiennych kontekstach można mówić, gdzie kto się nienawidzi, albo kocha i dlaczego. I co z tego wynika dziś i na przyszłość.
Być może jesteśmy po prostu świadkami upadku mitu o wspaniałych, demokratycznych Stanach, które ratowały Europę, z lepszym lub gorszym skutkiem, z różnych opresji.
Na razie to USA ma problemy ze sobą, może i poważniejsze niż UE, bo i skala nie jest porównywalna, a również okoliczności.
UE nie jest ani złym, ani dobrym policjantem dla reszty świata, a USA wciąż – zwyczajowo – poczuwa się do tej roli. I coraz częściej z tej roli wypada, o czym świadczą także kłopoty wewnętrzne.
Pani Applebaum chyba jest naiwna mowiac ze uSA jest krajem demokratycznym, jesli ktos o tej krainie w ten sposob myslal to
rok 2008 powinien rozwiac te watpliwosci , inne slowo opisuje status quo tego kraju jest podobnie brzmiace ale oznacza zupelnie cos innego to
Kleptokracja
Panie Adamie!
Czy Stany Zjednoczone oszalały? Problem w tym, że one oszalały już na początku lat 80-tych, kiedy to przewagę, zarówno kulturową, jak i polityczną, zdobyła u nich neoliberalna prawica. To właśnie wtedy teleewangeliści i podobna dzicz (amerykańskie odpowiedniki ojca dyrektora, tyle, że – choć może trudno w to uwierzyć – jeszcze bardziej cyniczni i agresywni) zdobyli w społeczeństwie rząd dusz, po czym zaczęli robić ludziom pranie mózgów. Zdobyli też niebagatelne wpływy w polityce. To właśnie wtedy nożyce, oddzielające biedną i bogatą część społeczeństwa, zaczęły niebezpiecznie się rozwierać (a przecież już wcześniej podziały i tak były głębokie). Jeśli dodamy do tego ekspansję religijnego fundamentalizmu i wejście tegoż w mainstreamową politykę (Republikanie), oraz, co się z tym wiąże, budowę nowych więzień dla palaczy marihuany (głównie kolorowych – obecnie 1% dorosłych obywateli USA jest osadzone w więzieniach, wyższy wskaźnik osiągnęły tylko Korea Północna oraz ZSRR za Stalina), to otrzymamy zatrważający obraz.
To w latach 80-tych w amerykańskiej polityce na dobre rozgościły się różne dziwaczne sekty religijne i proizraelskie ruchy polityczne o mesjanistycznym zabarwieniu, dążące za wszelką cenę wywołania wojny z Imperium Sztanana (tzn. blokiem wschodnim), a po upadku ZSRR do wywołania wojny z islamem, gdyż – jak wierzyli – przyspieszy to nadejście Mesjasza rodem z taniego horroru (a mało brakowało, żeby jeden z tych obłąkańców zostałby niedawno wybrany na przywódce najpotężniejszego mocarstwa na świecie).
Tego rodzaju towarzystwo miało/ma znaczący wpływ na politykę zagraniczną najpotężniejszego mocarstwa na ziemi – mocarstwa, które obecnie wydaje na zbrojenia tyle, co cała reszta ludzkości, nie potrafiąc jednocześnie zapewnić własnym obywatelom podstawowej opieki zdrowotnej na przyzwoitym poziomie.
Jeśli dodamy do tego celowe utrzymywanie ludzi w ciemnocie (połowa Amerykanów nie wierzy w Teorię Ewolucji, za to święcie wierzy w historyjki z Arką Przymierza i inne bajki biblijne), powszechny kult broni i zabijania w społeczeństwie oraz przemocy w mediach (proszę porównać mentalność Amerykanów z mentalnością Niemców czy Skandynawów i innego „lewactwa”, którym Amerykanie tak pogardzają), połączony z pogardą dla słabszych i biednych (jak ktoś jest biedny, to ze swojej winy, jak ktoś jest bogaty, to jego to jego zasługa), to można zacząć się bać. Kraj, w którym nieufnie traktuje się kojarzonych z lewactwem „jajogłowych”, którego elity polityczne alergicznie reagują na jakąkolwiek wzmiankę na temat globalnego ocieplenia i usiłują zakrzyczeć fakty naukowe, które na to wskazują. Kraj, który ciągle poucza innych, jak mają żyć, jednocześnie stosujący karę śmierci, bombardujący kogo chce według własnego uznania i odmawiający przystąpienia do układu o zakazie produkcji min przeciwpiechotnych czy eksportu bomb kasetowych.
Nie zastanawiał się Pan nigdy skąd bierze się niesłychana nienawiść amerykańskiej prawicy wobec postępowych krajów Europy Zachodniej? Nie jest to wyłącznie kwestia „lewactwa”, ale także pewnego kodu kulturowego, jakim jest niechęć do przemocy i militaryzmu, tolerancja rasowa i religijna, wolność seksualna, powszechna, darmowa edukacja, „bezbożne” ubezpieczenia, świadczenia socjalne, krótko mówiąc tzw. wellfare state, czyli wszystko, czego tamtejsi neokonserwatyści nienawidzą, gdyż kojarzy im się to z paradygmatem rozumu, przeciwstawionym ślepej (ale zarazem bardzo wybiórczej) wierze religijnej. Niech Pan zauważy, że w tej optyce „lewaccy” Europejczycy – nie dość, że „pedały” – to jeszcze „lewacy”, którzy przestali dostrzegać realny wpływ Szatana w codziennym życiu – na szczęście Amerykanie, ludzie z jajami, wciąż go widzą i zamierzają „skopać mu tyłek” „in the name of our Lord”.
Owszem, Stany to nie III Rzesza, ale kto mi zagwarantuje, że pewnego dnia nie przejmą tam pełni władzy neokonserwatywni fundamentaliści o zabarwieniu mesjanistycznym? Już raz byli ostatnio u władzy (Bush Junior) i widać, czym się to skończyło (dwie wojny), a i ostatnio maniak religijny Mitt Romney był niebezpiecznie blisko prezydentury.
Prosze zresztą spojrzeć, jak wygląda amerykańskie chrześcijaństwo: jest ono w istocie chrześcijaństwem starotestamentowym (i to w swej prymitywnej, zwulgaryzowanej i zubożonej do potrzeb żyjącego w cywilizacji obrazkowej prymitywa wersji), chrześcijaństwem z podrzędnej amerykańskiej kreskówki dla dzieci, połączonym z (nieuświadomioną do końca, a w każdym razie wywołującą dysonans poznawczy) pogardą dla słabeusza-Jezusa, który bratał się z najbiedniejszymi, a nie z bogaczami (no, ale stosowne fragmenty trzeba przemilczeć, bo przecież nie nazwą go komuchem), który nadstawiał drugi policzek wrogom (za to tamtejsi kowboje pocieszają się, że „w sytuacji zagrożenia życia Jezus na pewno odstrzeliłby mu jaja”). Ich religijność, wbrew temu, co deklarują, polega na zdobywaniu wdzięków kobiet (które traktują po prostu jak inne dobra materialne), oraz walce z racjonalizmem. Po za tym w USA robi postępy tzw. teologia dolara, zgodnie z którą Jezus wynagradza tych wiernych, których kocha najbardziej, środkami materialnymi, a za zło karze nędzą; ergo – biedni są nędzarzami z woli Pana (co może poprawiać samopoczucie niepłacących podatków potentatom, po za tym – zgodnie z tym założeniem – właśnie Stany Zjednoczone, jako państwo bogate, są krajem najbardziej przez Boga ukochanym).
Panie Adamie, czy Jezus był białym, uzbrojonym mężczyzną, mieszkającym na południu Stanów w XIX wieku i mającym plantację bawełny z darmową siłą roboczą? To kraj szaleńców i proszę o tym pamiętać, a jeśli ma Pan wątpliwości wobec tego, co napisałem, to proszę włączyć sobie najpopularniejszą amerykańską telewizyjną stację informacyjną (będącą w istocie partyjnym kanałem telewizyjnym, w dodatku na szeroką skalę stosującą manipulacje; coś na wzór „Gazety Polskiej”). I proszę spojrzeć na dane, dotyczące przemocy domowej w tym kraju, wiary w teorię ewolucji, dane, dotyczące stopnia militaryzacji społeczeństwa i porównać je choćby z Danią czy Niemcami. Ilu Duńczyków wierzy w samoloty pasażerskie, rozpylające środki psychotropowe nad Kopenhagą, ilu Czechów uważa ubezpieczenia zdrowotne za dzieło Szatana, ilu Niemców wierzy w rasową supremację białych, ilu Holendrów posiada w domu broń palną, ilu Finów powołuje milicje zbrojne na wypadek utworzenia Rządu Światowego? Niech Pan o tym pamięta, zanim następnym razem napisze Pan, że Stany są jedynym państwem, mogącym uchronić świat od chaosu. Gorszy od szaleńca jest tylko uzbrojony po zęby szaleniec.
Zimno patrząc to wszystkie wojny, które USA podejmowała po ataku na WTC – tzw wojny z terroryzmem – były i są przegrane. W Iraku codzienne zamachy, szaleństwo fanatyzmu. Poniżające rokowania pokojowe z afgańskimi talibami. Rwane siatki konspiracyjne terroryści bez problemów odtwarzają. To klęska polityki amerykańskiej. Jak Wietnam. I nic tu nie pomogą grzeczne uśmiechy Obamy.
Pzdro
W tym „szalenstwie” jest polityczna metoda. Wbrew pozorom.
W republikanskiej frakcji w Kongresie i Senacie sa przedstawiciele TEA Party, moze 40 osob, ktorzy zostali wybrani do Kongresu z mandatem obalenia Obamacare. Sa to ludzie, ktorzy biora pieniadze od firm ubezpieczeniowych i wszystkich tych instytucji, ktore straca z powodu Obamacare. Oni nie moga wygrac zadnego glosowania w Kongresie, bo jest ich za malo, ale moga skutecznie blokowac inne uchwaly, poniewaz zadna partia w Kongresie nie ma absolutnej wiekszosci. Wiadomo, kto pociaga sznurki.
Mowil o tym w CNN kiedys J. McCain, zwolennik kompromisu i przeciwnik metody „po nas chocby potop ” i „my way or the highway”.
Z drugiej strony jest J. Boehner, speaker Kongresu, ktory jest moze i umiarkowany, ale jakakikolwiek gest pojednania z jego strony moze kosztowac go przywodztwo i stanowisko.
Polecam ten obrazek tzw. „polskim konserwatystom”, ktorzy byli i sa obsesyjnie zakochani w systemie amerykanskim.
Jak widać mózgi prawicowców na całym świecie nęka ta sama choroba.Jest ona nadzwyczaj groźna a działania jej nosicieli nie są tylko samobójcze lecz niebezpieczne również dla zdrowych.
Et oui, c’est moi un Legionnaire !
Panie Szostkiewicz.
Mozna byc urodzonym w USA, mozna tu mieszkac przez dziesieciolecia i nie miec pojecia o sasiednim stanie lub nawet county. Szczegolnie ci „fresh of the boat” zyjacy w etnicznych dzielnicach wiedza tylko tyle co im miejscowy polityk przyrzeka. Nie znam
A. Lubowskiego, nie wiem ile on wie o ekonomii „mojego” stanu i o wszystkich pozostalych 49-ciu. Opinia to nic innego jak tylko opinia. Ogladajac TV, przykladowo niedzielne programy; Meet the Press, This Week, Face the Nation czy Fox News Sunday mozna odniesc wrazenie, ze USA to tylko Washington D.C.
Wybierajac Obame czesc wyborcow zrobila to protestujac przeciw polityce Republikanow, ale i byla czesc ktora sadzila, ze on zbuduje pomost rasowy.
Polityka (w polityce zagranicznej) jest jeszcze bardziej „republikanska”, bo nie moze byc inna, polityka wewnetrzna doprowadzila do polaryzacji. Glowna „zasluge” ponosi sam Obama. W mojej pamieci, USA nie miala tak aroganckiego prezydenta, a swym brakiem kompetencji konkuruje z Carterem.
Debt-Ceiling.
Dochody rzadu federalnego (miesieczne) sa stale i na poziomie $250 miliardow. Obsluga dlugu kosztuje okolo 25 miliardow miesiecznie. Nie ma wiec mowy o nieplatnosci jest tylko propaganda strachu.
Kiedy Bush opuszczal Bialy Dom zostawial za soba dlug nieco powyzej $7 trylionow, co w owym czasie Obama nazwal „Unpatriotic”. Dzisiaj prez. Obama zadluzyl kraj na ponad $17 trylionow i ciagle chce wiecej, bez ciec budzetowych. Kazde podwyzszenie owego Debt-Ceiling w przeszlosci zobowiazywalo do ciec budzetowych. Tym razem prezydent odmawia nawet rozmow.
Obamacare
Ta ustawa zostala przeforsowana bez udzialu Republikanow, ani w trakcie jej formowania (nie byli zaproszeni) i pozniejszego glosowania. Demokraci mieli wiekszosci w Kongresie, Senacie, prezydent podpisal. Wzorce wziete z totalitarnego systemu na co wyborcy odpowiedzieli wyrzucajac z Kongresu dziesiatki Demokratow stajac sie wiekszoscia. Nie tylko w Kongresie, wiekszosc stanow ma republikanskich gubernatorow.Teraz ta wiekszosci glosuje a prezydent i jego aparat propagandy oskarza Republikanow o; tu moglbym wpisac dluga liste oskarzen.
Demokraci glosuja to jest demokracja, Republikanie glosuja to; niszczenie, burzenie kraju.
Hipokryzja Panie Szostkiewicz, hipokryzja !
Obamacare juz kosztuje tysiace zwolnionych, tysiace nie przyjetych do pracy, miliony traca lub straca ubezpieczenie do tej pory placone przez pracodawce (UPS przykladowo). Zwiazki zawodowe sa przeciw, wielkie korporacje (na rok zostaly z tego wylaczone) sa przeciw, wiekszosc Amerykanow jest przeciw. Pracodawca nie ma potrzeby ubezpieczac skoro jest ono dostepne na wolnym rynku i „tanio”.
Gwoli rozczarowania wielu serdecznie nastawionych do USA blogowych pisarzy – bankructwa długo tam jeszcze nie będzie. Chyba, że nad Wisłą niezapłacony rachunek za gaz lub za usługi agencji towarzyskiej nazywa się bankructwem.
Zachęcam do lepszego zapoznania sie definicjami bancrupcy oraz default. Jestem otwarty na wszelkie opinie z Polski lub innych krajów, pod warunkiem, że nie pochodzą one z radia Erewań.
W sposób bardzo rzeczowy ten smutny polityczny (a nie fiskalny! ) impas opisuje inny artykuł Polityki:
http://www.polityka.pl/swiat/rozmowy/1557291,1,rozmowa-usa-bez-budzetu-i-co-dalej.read
Obama, przy pomocy Obamacare, chce wprowadzic nowe podatki metoda „od kuchni”. Slusznie Kongres robi ze protestuje.
Prosze nievzapominac ze republikanska czesc Kongresu zostala wybrana w WYBORACH i reprezentuje, jako wiekszosc, wiekszosc spoleczenstwa.
Jako obywatel USA popieram dzialania Kongresu. Albowiem jak sie praworzadnosc odpuscii raz, to potem powodzi nie da sie zawrocic.
tak na marginesie, podobnie jak Panski kolega, mieszkam w USA od 30 lat
Czy redaktor Szostkiewicz będzie miał odwagę zająć się sprawą kobiety, która nie ma szans na uczciwy proces rozwodowy czy też po endecku będzie wołał cicho nad tą trumną?
http://gliwice.gazeta.pl/gazetagliwice/1,95519,14738233,Skandalu_w_gliwickim_sadzie_ciag_dalszy__Kolejne_fakty.html
Latwo opluwac Obamacare, kiedy ma sie ubezpieczenie. Dyskusja powinna isc w kierunku co powinno sie zrobic z tym najwiekszym wstydem Ameryki jakim jest brak powszechnego ubezpieczenia. Bo ja np. mam idee, wyrazana zreszta przez ogromna ilosc pracownikow opieki zdrowotnej. A wszystkim wydziwiajacym przydalby sie oboz przetrwania p.t. moja rodzina nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, a jest jej w tej chwili potrzebne. Good luck. Dlatego trzeba natychmiast robic cokolwiek, niezaleznie od tego, ze mozna by lepiej, pozniej, taniej…. w nieokreslonej przyszlosci.
@ Pa 2155 W uzupelnieniu Twojego wpisu dodam nazwiska glownych sponsorow Tea Party – sa to bracia Koch. Multi -bilionerzy, zlowieszcze postacie, ktore moga kupic wszystko i wszytkich. I to czynia z sukcesem. Np. wlasnie Tea Party. Naleza tez do glownych sponsorow np. Lincoln Center. Tak samo lubia sztuke, jak i fundamentalistycznych chrzescijan, co jest tym bardziej piekne, ze sa religijnymi Zydami. Jak wiemy, wielu tych co zapisali sie najgorzej w historii bylo milosnikami tego, czy tamtego.
Zapowiedzi Obamy z wycofywania sie z doktryny zandarma swiata przyjmuje z nadzieja. Sa jednak sprawy na swiecie , ktore wymagaja zaangazowania postronnych. Kto to zrobi? Zgnusniala Europa, ktora od 100 lat na wlasnym terenie nie umiala ani razu zaprowadzic porzadku? Nie wspominajac o swoich bylych koloniach afrykanskich, gdzie moze miala moralny obowiazek pomoc w tworzeniu sie mlodych panstw? A moze wielbione przez Polakow Chiny? A po co? Najlepiej wszystko puscic na zywiol, tych z bronia jadrowa, tamtych z terrorystami, innych z maczetami. To ostatnie wlasnie uczynila kilkanascie lat temu Europa.
Niektore wieszczenia podane na forum to chyba zarty. Np. ze Ameryka zbliza sie do upadku jako to Cesarstwo Rzymskie. Jak mi sie wydaje Ameryka sklada sie z 50 stanow w jednolitym kawalku,(poza Hawajami) i kazdy z tych stanow nie tyle zostal podbity, co przystapil dobrowolnie. I tak samo moze wystapic. Co rusz sa takie inicjatywy zdenerwowanych osobnikow z konfederackich stanow, ktore po dwoch dniach upadaja. Zareczam, ze zbrojnie Rzad Federalny nie bedzie nikogo zatrzymywal.
Kto inny tu podejrzewa, ze moze Ameryka skonczyc jak Polska pod koniec XVIII wieku. To znaczy nastapia rozbiory Ameryki? Jakie kraje sie do tego szykuja. Chiny z Indiami i UE w tym Polska?
Tez doczytalam , ze w zwiazku z Obamacare kilka tysiecy osob zostalo juz „niezatrudnione”, zupelnie mi to przypomina polska mantre – „dzieci nienarodzone”. Jak wiadomo od kilku miesiecy spade systematycznie bezrobocie.
Warren Buffet – amerykanskie guru finansowe mowi, ze Obamacare jest zle z powodu przeogromnych kosztow, ktore bedzie generowal. On zaczal by wszystko od nowa. Bardzo go lubie i szanuje, ale zapomnial, ze panstwo jednak czyms sie rozni od korporacji, gdzie na posiedzeniu rady nadzorczej nawet poszerzonej o udzialowcow mozna sprawnie wszystko zalatwic.
Dwadziescia lat temu Clionton ze swoja malzonka po rozpoczeciu kadencji naiwnie chcieli wprowadzic powszechne ubezpieczenie na wzor kanadyjski. Zajmowala sie tym Clintonowa, polegla po kilku miesiacach. Przeciez socjalizm kanadyjski na swietej, kapitalistycznej ziemi amerykanskiej nie przejdzie. Dlatego to co sie uleglo teraz jest wielce niedoskonale, zeby zaspokoic milosnikow wolnosci, prywatnej wlasnosci, i co tylko. Chociaz jednak omal identyczny stwor w stanie Massachusetts dziala b. dobrze. W innych stanach sie nie sprawdzi? Dlaczego? Nie wiem.
Wszelkie badania opinii publicznej wykazuja juz nie na dramatyczny, ale zenujacy spadek zaufania do kongresu amerykanskiego. Aktualnie 7% spoleczenstwa mu ufa. I jest tez mila nowina, wielce spada zaufanie do GOP, czyli konserwatystow. Tak, ze jesli ta tendencja sie utrzyma, w przyszlorocznych wyborach do kongresu moze sie wiele zmienic.
No i anegdota, ktora pokazano kilka dni temu. Sonda uliczna – pytani to solidna klasa srednia. „Jeslii bedziesz mial wybierac miedzy Affordable Health Care , a Obamacare to do czego sie zapiszesz?” Pokazano tylko takich, ktorzy odpowiedzieli: „Oczywiscie, ze Affordable Health Care” i zaczynali wywod jakie to jest zle Obamacare. Dowcip polega na tym, ze Obamacare, to potoczna nazwa Affordable Health Care.
@Saurom, Twoje nadzieje, ze Ameryka da wreszcie swiatu spokoj sa plonne. Wlasnie teraz w czasie paralizu Govermentu ( przepraszam za to slowo, ale to znaczy duzo wiecej niz rzad), bratobojczej walki na parkiecie kongresu Ameryka zajela sie polowaniem w Somalii i Libii. Powiedziala o dwoch polowaniach. Myslisz, ze to cala jej dzialalnosc w tych chwilach?
@Saurom, nie badz naiwny. Opisany przypadek, w ktorym akurat nie potrzeba sedziego mizoginisty, czy bioracego lapowki a wystarczy wplywowa tesciowa jest nierzadki w polskich sadach. Owa pani znajdzie sie w jednym procencie matek alkoholiczek, wiezniarek, chorych psychicznie, ktorym odebrano dzieci. Ale w tym jednym procencie jest kilkadziesiat promili, takich jak ona, ktore nie wygraly, bo nie mogly wygrac, Chociaz… skoro GW wydrukowala jej dotychczasowa historie, to znaczy, ze ona tez ma sile przebicia czy tez jakies wplywowe osoby.
Sad apelacyjny, na ktory tak liczy udreczona kobieta nawet zgodzi sie z zazaleniem, ze nie mozna poza plecami matki decydowac o tymczasowych o losach dzieci. No to odbedzie sie posiedzenie jawne, na ktorym ojciec wykaze sie, ze ma lepsze warunki, o ktorych juz czytamy. A co? Nieprawda? Dzieci zostana przy ojcu. Sad jest niezawisly i kieruje sie wlasna ocena dowodow..
Saurom,
masz spóźniony zapłon, bo o sprawie rozwodowej z Gliwic pisano w zeszłym tygodniu. Tydzień to cała epoka w dzisiejszych czasach. Zresztą dlaczego Ty się nie zajmiesz tą sprawą ? W końcu to Twoje miasto, Twój grajdołek, którego czystości strzeżesz jak oka źrenicy… Gliwice… co oni tam dodają do wody pitnej, że ten prezydent miasta, ta sędzina, no i Ty… ?
Akcenty tutaj nie za trafnie postawione, Autor podpiera się z (naturalnego) braku wyczucia lokalnego spraw amerykańskich Lubowskim z GW z którego perspektywą trudno się zgodzić. Reakcja większości społeczeństwa na „Affordable Care Act” (Obamacare) i Kongresu to żadne szaleństwo i zaślepienie, raczej naturalna reakcja na wprowadzane zmiany bo nie są one obiektywnie w bezpośrednim interesie większości społeczeństwa.
Większość ta (80%) jest dobrze ubezpieczona i z dostępem do dobrej opieki lekarskiej. Rozszerzenie dostępu do ludzi z 20% dołu społecznego może i humanitarne ale pociągnie za sobą koszty i generalne obniżenie standardów co zresztą obserwuje się w kraju od lat. Stary model który funkcjonował świetnie dla większości społeczeństwa przez dekady rozsypuje się powoli od dawna ale pamięć cześciowa wyidelizowana starego ciągle żywa w społeczeństwie i większość ma problemy z nowymi wielkimi prywatnymi sieciami/konglomeratami zdrowotnymi typu HMO czemu się trudno dziwić bo standardy tam dryfują wyraźnie w stronę dawnych polskich przychodni z czasów które sam dobrze jeszcze pamiętam. Kolejki, opryskliwość, pyskowatość często ledwo maskowana, biurakracja straszna, etc. A poza tym Obamacare niczego fundamentalnie nie zmienia, system pozostaje w rękach prywatnych przy czym w większości są to ręce wielkokorporacyjne co specjalnego zaufania w nikim nie wzbudza. Raczej niepokój.
Z Lubowskim zgodziłbym się tylko w sprawie deficytu federalnego, jest to system na ścieżce autodestrukcyjnej, administracja i Kongress są efektywnie bezsilne, pat bowiem został do systemy wpisany od początku. Przez stulecia nikomu to nie przeszkadzało, problem powstał jak system federalny rozrósł się w ostatnich dekadach do monstrualnych rozmiarów na skalę europejską pozostając bez efektywnej, funkcjonalnej w europejskim stylu (czy chińskiej np) egzekutywy. Inaczej jest to zaślepienie ale zaślepienie systemowe a nie Kongresu czy jakiejkowiek innej instytucji politycznej.
Szanse na sanację tutaj zaś żadnej praktycznie nie ma, o jego komponent wojskowo-przemysłowo Szostkiewicz np nie powiniem się zamartwiać, także takie spektakle jak obecny to normalka na dzisiaj i na przewidywalną przyszłość.
Zaś tym którzy chcieliby ręce załamywać nad sprawami bardziej bliskimi, geograficznie przynajmniej, proponuję rozmowę Glen Greenwald-a z BBC. Ręce tylko załamywać z rozpaczy nad standardami dziennikarskimi tej organizacji. http://www.youtube.com/watch?v=-moGtQFvsVU
Cieszy sie, cieszy, stare socjalistyczne serce, gdy Ameryka ktore przez trzy pokolenia byla dla Polaczka takim wzorcem, taka pochodnia, nagle skundlala.
Jeszcze troche i pojawi sie tam jakas organizacja – finansowana przez Watykan i Czwarta Rzeczpospolita – aby robotnik amerykanski mogl odzyskac godnosc.
@Legionnaire – przykład z UPS totalnie fałszywy. (dla krajowych czytelników – UPS duży pracodawca w Stanach).
UPS wycofał ubezpieczenie małżonkom swoich pracowników którzy mają prawo do ubezpieczenia w swoim własnym miejscu pracy. Inaczej jeśli żona nie pracuje lub jej pracodawca nie oferuje ubezpieczenia to UPS ją ubezpieczy w ramach ubezpieczenia rodzinnego oferowanego wszystkim ich pełnoetatowym pracownikom. Czyli rodziny i pracownicy UPS pozostają ubezpieczeni w całości.
To nie wirusem nienawiści a wirusem strachu jest USA zainfekowne. Tak uzborojony kraj, tak po zeby uzbrojone spoleczenstow musi byc sparalizowne strachem … i strach wywoluje nienawisc.
Czytając komentarze na blogu „Polityki”, czasami powstaje wrażenie, że wiadomo, co „się budzi” na gruncie odgrzebywanych i wzniecanych podziałów.
Otóż, wobec zbrodniczych i nieodpowiedzialnych szaleństw USA, samobójczego neoliberalizmu i demokracyj narzucanych światu siłą przez światowego żandarma…
Otóż, na szczęście, jest siła przywracająca światu normy cywilizacyjne, daleka od liberalizmu (a dysponująca właściwą, narodową demokracją), dbająca o ekologię (dając łupnia łupkom i piratom) i standardy żywieniowe (embargując trujące miazmaty mięsne z Unii), bogata wyrównaniem szans swych obywateli (równe szanse łagru dla milionerów i milionów dla przestępców)…
I tak dalej, wszyscy z tego dyskretnego przesłania wiemy, że uratuje świat, cywilizację i Polskę jedynie nowy Związek Radziecki i tow. Putin.
Takie jest przesłanie światłych dywagacji o upadku Hameryki, w kraju, gdzie rozum nigdy nie śpi – odwiecznie usprawiedliwiony nieobecnością.
Jak się też wydaje, ostatnio 2,3 mln Polaków dysponujących resztką rozumu, wysiada z tego lokalnego pociągu wschodnich linii regionalnych do nowego, wspaniałego świata, na przystanku: emigracja.
Oczywiście emigracji do ostoi zgniłego neoliberalizmu i żandarmskiego łagru demokracji.
Zdaje się, że to jedyna już w Polsce racjonalna(!) linia podziału.
PS
Naturalne, że publicystyczny upadek Hameryki na blogu to zapowiedź upadku, równie destruktywnej jak neoliberalizm – rusofobii.
@ Kartka z podróży
7 października o godz. 9:24
Bardzo pesymistyczny ten wpis ale prawdziwy…
A jak inaczej określić świat w którym:
1. to co nie ma wymiaru korzystnego ekonomicznie nie prawa być
2. rok z zyskiem ale nie większym niż w zeszłym roku to klęska
3. co roku musimy żreć więcej bo inaczej patrz p.2
4. mamy kryzys dzięki któremu bogatsi stali się jeszcze bogatsi
5. mamy narzędzia pozwalające biednemu studencinie wmówić, że jak nie będzie podatków to będzie mu lepiej
6. mamy ekonomię w której im gorzej tym lepiej (niedobór winduje ceny a więc i prowizje)
7. niszczymy środowisko naturalne by żreć więcej
8. wszystkie partie mówią ,,gospodarka głupcze” a nikt nie dba o obywateli.
9. każdy kto może żeruje na innych (vide lekarze)
10. mamy potężną grupę ludzi którzy super żyją z nic pożytecznego nie robiąc (giełdziarze, finansjera)
A socjalizm wyklętym jest…No i kłania się leninowskie pytanie ,,Co robić…”
@PAK
Amerykanie mają świadomość, że są mocarstwem, i nim pozostaną, niektórzy tylko bronią się przed wprowadzeniem zmian, ich zdaniem zbyt daleko idących, czy „nieamerykańskich”. Polskie państwo w obecnej postaci III RP jest stosunkowo młode, jeśli więc ktoś jest z niego niezadowolony, to rodzi się pokusa, by podważyć jego historię, czy „mit założycielski”. Poczynając od „zdrady” przy Okrągłym Stole, czy raczej w Magdalence, kiedy to „agenci” dogadali się z „mocodawcami”. Potem nie było dekomunizacji, a za to obalenie rządu Olszewskiego, potem różne próby walki dobra ze złem, i stąd wziął się Smoleńsk jako pewien skutek a nie przyczyna, że oto objawił się wielki polityk, mąż stanu, a więc siły ciemności nie mogły tego zdzierżyć, do ustalenia pozostaje jedynie, jaką odpowiedzialność ponosi czynnik krajowy, a jaką zagraniczny. Pominąłem tu jeszcze oczywiście „utratę niepodległości”, choć właściwie wcześniej jej nie było, poprzez przystąpienie do Unii Europejskiej, ale co ciekawe, ta unijność teraz jest właściwie najmniej kwestionowana, póki Unia daje pieniądze. One nam się w tej interpretacji słusznie należą, a właściwie to należy nam się więcej i powinniśmy o to walczyć, wara zaś jest Europie od naszych obyczajów i porządków. Tylko chyba jakiejś narodowej łagodności zawdzięczamy, żeśmy się jeszcze na serio za łby nie wzięli, poza tym co się dzieje w necie, ale być może Internet jest pewnego rodzaju wentylem bezpieczeństwa. Pozdrawiam.
@qwerty_xyz_12345:
Lata 80-te, to początek pewnego trendu. Ale…
Czy zastanawiało Cię, jak takie trendy się szerzą? Przynajmniej niektóre oznaczałyby ‚zgłupienie’ całego społeczeństwa.
Spotkałem się z twierdzeniem, że uwolnienie gospodarki przez R. Reagana oznaczało także większe swobody w zakresie reklamy i mediów, co się przełożyło na prymitywniejsze metody propagandy politycznej, a co za tym idzie, sprymityzowanie języka polityki i tematyki politycznej podejmowanej przez media.
Ale, przynajmniej częściowo, odkręcono te zmiany za B. Clintona.
I druga rzecz — spotkałem się z twierdzeniem, przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich w USA, że to ostatnie wybory, które twardogłowa prawica mogła wygrać. Bo Stany się zmieniają. Są, na przykład, jednym z najszybciej sekularyzujących się państw na świecie.
Nie wiem, czy nie wzięto chwilowych zmian za oznaki przemian głębszych. W każdym razie przekonamy się. A Stany mogą mieć jeszcze piękną przyszłość przed sobą.
Świat oszalał. Właśnie wróciłem z Gruzji, pełne samoloty do ostatniego miejsca, i czeski (CSA) i polski (LOT), że nie wspomnę o taniej linii do Kutaisi. Pełno młodzieży z plecakami, na drugim miejscu Żydzi z Izraela, młodzi, nowocześni, bezpiecznie czujący się w tym kraju. Wizzair otwiera teraz nową linię do Tel Awiwu, znowu będą pełne samoloty. Spotkałem ludzi wracających z Iranu, dużo Polaków (relatywnie oczywiście) jak i ze wszystkich innych państw świata, m.in. Hiszpana, który autobusem przejechał z Indii przez Pakistan, Iran, Azerbejdżan do Gruzji. „To są nieroby” – mówi o protestujących, „oni tylko czekają, aż ktoś im da”. Zgodnie z polskim kanonicznym i obowiązkowym rozumowaniem usiłowałem protestować, że to nie ich wina, że to wina obrzydliwego systemu kapitalistycznego, kryzysu, a on na to – „ja wiem, co mówię, im się nie chce pracować”. I tak sobie pomyślałem, że jak byłem w Madrycie, to to samo zdanie słyszałem od Hiszpana, narzeczonego dziewczyny – Polki, która mnie do tego miasta zaprosiła.
Świat oszalał, więc idę na całą noc z piątku na sobotę potańczyć. Bo jak ma świat upaść, to warto się przedtem zmęczyć. I trochę pobawić. A później – powiem Wam jako ateista – co Bóg da w swojej łaskawości.
Ale mam dylemat – w przyszłym roku Iran czy Indie? I muszę zacząć się uczyć angielskiego. Ale czy zdążę przed upadkiem świata? Lub zamknięciem go w szpitalu dla wariatkowa? Ryzyk – fizyk.
@wg Jesli ktos spotkal opryskliwy personel korzystajac z jakiegokolwiek systemu amerykanskiej opieki zdrowotnej to prosze – niech nie uogolnia. Na operacje ratujaca zycie tez nie czeka sie w nieskonczonosc.
Te 20 % biednych, jak elegancko zaznaczyl @wg „z dolu spolecznego” ma praktycznie taka sama opieke jak ci z „gory spolecznej”. Wiem to jako beneficjantka po smierci meza tego ubezpiecznienia dla dolow spolecznych, jeszcze w ubieglym wieku. Pozniej niestety mnie wyrzucono z ubezpieczenia, bo zarobek mialam za duzy ( chociaz dalej smiesznie niski). Nie mialam przez kilka dobrych lat zadnego ubezpieczenia bedac juz niemloda osoba, bo mnie nie bylo stac!! Jak juz pisalam – kazdemu „madremu” polecam takie doswiadczenie. Od lat jestem wsrod 80% procentow tych „nie dolow spolecznych” i wprawdzie mam duzo wieksza mozliwosc wyboru lekarza, tez nie nieograniczona, to istotnej roznicy w samej opiece nie zauwazam. Moze nie jestem taka luksusowa, jak @wg.
Wiele osob z moich najblizszych pracuje w szpitalu, wiec mam informacje nie z sufitu wziete. Szpitale bardzo lubia pacjentow z ubezpieczeniem dla „dolow spolecznych”. Bo w Ameryce nie ma nic za darmo, a to ubezpieczenie pokrywa praktycznie wszystko i sluzby szpitalne nie musza walczyc o np. karetke dla umierajacego, ktorego nalezy przewiezc do hospicjum, albo kto zaplaci anestezje, bo ubezpieczenie nic z tego nie pokrywa. Takich przykladow jest codziennie w szpitalach setki, a poniewaz jest to nieludzka Ameryka nikogo nie zostawia sie bez rozwiazania problemu. Co do mlodych kobiet, w moim miejscu zamieszkania, to tysiacy Polek w ciazy ma zapewniona opieke zdrowotna o jakiej sie w Polsce nawet nie snilo, w ramach tych dolow spolecznych. Np. mloda dziewczyna, do ktorej mialam pojsc w pewnej sprawie odwolala ostatnio spotkanie, bo recepcjonistka prowadzacej ja lekarki „scigala” ja, ze jest 16 tydzien jej ciazy i musi natychmiast przyjsc na badanie prenatalne, ktore moze odbyc sie wylacznie w tym tygodniu.
Moj wnuk tez wlasnie zaliczylby sie do dolow spolecznych , podobnie jak ogromna wiekszosc jego kolezenstwa, gdyby nie Obamacare, ktora pozwala na ubezpieczenie przy rodzicach do 26 roku zycia.
Moja corka majac doskonale ubezpiecznie unijne ze swojego szpitala wyszla za maz za wlasciciela malej, dobrze prosperujacej firmy konsultingowej. Wiano jakie mu wniosla jest ogromnej wartosci. Mogla go dopisac do swojego ubezpieczenia! On sam ubezpieczal sie prywatnie i przy kazdej okazji wychodzilo jakie byle jakie jest to ubezpieczenie, za sume 600dol miesiecznie. A bylo to juz kilka lat temu. ile teraz musialby zaplacic?
Teraz nieubezpieczeni sa ludzie, o ktorychn trudno by sobie nawet pomyslec. Np. ostatnio prezenter z popularnego programu TV z wyzszych sfer wyladowal w szpitalu z bardzo powaznym rakiem. Nieubezpieczony, bo prowadzil zdrowy tryb zycia, co roku sie badal. To wlasnie taki przyklad na wolnosc wyboru w nieubezpieczaniu sie, o ktora walcza republikanie. Dobrze, ze w pewnym europejskim kraju, gdzie pozostal jego krewny jakos za wielokrotnie mniejsza sume go ubezpieczono na dalsze leczenie. Amerykanski szpital opuscil z dlugiem ponad 100tys. On jest bogaty, dlug pokryje, oczywiscie w nizszej kwocie. Reszte takim bohaterom korzystajacym z wolnosci nieubezpieczania sie zaplaci amerykanskim podatnik.
Wcale nienajgorszy artysta – plastyk zglosil sie do szpitala z nogami w strasznym stanie, z cukrzycy. Nawet mial ubezpieczenie dla freelancerow, ale jest tak marne, ze nie pokrywa 400dol. miesiecznie za odczynniki do badania poziomu cukru. Nie tylko go podleczona, ale zalatwiono mu z jakiejs fundacji te odczynniki na kilka miesiecy. Ale to wszystko sa dorazne rozwiazania.
@karul, zatrzymales sie na lekcjach historiiz PRL? Amerykanski robotnik nie musi odzyskiwac godnosci. Taka godnosc ma od jakis 80 lat i zatrudnienie w fabryce na stanowisku robotnika to marzenie milionow zawsze i teraz. Zdajesz sobie sprawe jakie benefity za tym ida? Nie zdajesz. Niestety marzenie nierealne, zaledwie 8% zatrudnionych w USA to robotnicy.
@PAK tendencja zmian preferencji wyborczych w postrzegolnych stanach jest duza. Przewiduje sie, ze Texas kolebka czerwonych , czyli republikanow juz w wyborach w 2016 roku bedzie mial powaznego przeciwnika w postaci wyborcow demokratycznych. Bo tak beda glosowac nie tylko coraz liczniejsi latynowscy i inni emigranci, ale i mlodzi ludzie z duzych miast jak Huston, Dallas, Austin.
Slawczan
Ten lęk, który wyczuwałem idąc przez Europę wynika stąd, że ludzie nie widzą życiowej, politycznej alternatywy dla tego co wokół. Przestają kontrolować świat wokół siebie, przestają go rozumieć, tracą wpływ na swoje życie, nie lubią go w polecanej powszechnie formie i nie mają wyjścia z tej sytuacji. To co dawało im poczucie bezpieczeństwa rozkrusza się, rozpada na ich oczach.
W XIX wieku recetą na ten stan lękowy był socjalizm i jego wizja wolnego, bezpiecznego życia. Teraz, w Europie, nie ma tak nośnych, trafiających w sedno idei. Dlatego skutki tego lęku mają charakter indywidualnych buntów. To np religijność kontestująca rzeczywistość, która jest próbą szukania alternatywy i oparcia w Bogu. Albo formy ucieczek od cywilizacji – do jakiś komun, w góry, na łodzie czy choćby włóczęgi. Wielu takich ludzi spotykałem. Dla wielu trudy życia „w drodze” nie były koniecznością lecz wyborem. Życzliwość, która mnie spotykała wynikała z tego iż ludzie mnie rozumieli.
Nie wiem co z tego zamętu lękowego wyniknie. Ale jedno wiem na pewno – coraz więcej ludzi ma dość życia w obecnym, cywilizacyjno-politycznym reżimie. I prędzej czy później poszukają dla niego politycznej alternatywy.
Pozdrawiam
Dodalbym do tych rozlicznych opinii o amerykanskiej samodestrukcji, porownan do Polski szlacheckiej, Polski wspolczesnej.. mala uwage- nie sadze, aby przecietny Amerykanin lub kongresman myslal tak naprawde w kategoriach panstwa. Spoleczenstwo amerykanskie (a polskie rowniez) uleglo w ostatnich latach transformacji ideologicznej. Sa to ludzie myslacy kategoriami wlasnego interesu, egoizmu i wszystkiego, co komu pasuje w danej chwili, bez perspektywy skutkowo-przyczynowej. Gry w Kongresie to jedynie odbicie tej metody. Niektorzy wracaja do Reagana i jego czasow. Wydaje mi sie, ze problemem jest kto ma placic podatki i jak dokonac dystrybucji ich na cele spoleczne. Rzady GW Busha i jego manipulacje w tej sferze, lacznie ze stworzeniem przeplywu pieniedzy do tzw. rajow podatkowych stworzyly dziure finansowa. To, co bogaci placa w formie podatkow to nic z porownanie z czasami konserwatysty Reagana. I wciaz uwazaja oni, ze powinni placic mniej. Do momenty, gdy politycy amerykanscy nie dojda do porozumienia w tej sprawie i nie zbilasuja przychodow i wydatkow, kryzysy z pulapem zadluzenia i budzetem beda pojawiac sie kazdego roku. Gdy USA beda miec republikanskiego prezydenta i demokratyczny Kongres role zostana odwrocone.
Komentatorom, ktorzy nie lubia Obamacare i ktorzy pisza (nieslusznie), zebedzie kosztowac Ameryke krocie, dodam, ze USA to jedyne panstwo cywilizowane swiata z archaicznym systemem finansowania ochrony zdrowia i, po drugie- systemem, ktory obejmuje tylko 80% obywateli, a kosztuje 2 razy tyle, co systemy europejskie, bardziej uniwersalne. Dodam, ze nawet Izrael, panstwo subsydiowane przez podatnika amerykanskiego ma socjalny i uniwersalny system zdrowia.
Problem w USA to nie sprawa ile to kosztuje pieniedzy, ale zacieklosc ideologiczna (dlaczego ja mam placic za zdrowie bezdomnego, albo kogos, kto pracuje part-time w Walmarcie i nie stac go na polise?) podtrzymywana przez firmy ubezpieczeniowe, ktore widza w Obamacare utrate interesow. Pomimo reklamy, wybor firmy ubezpieczeniowej (tak jak lekarza domowego i szpitala) nie jest wolny. W wielu stanach ubezpieczenie jest zmonopolizowane prawnie przez jedna lub dwie (najwyzej) firmy ubezpieczeniowe.
Polecam lekture felietonow korespondenta GW w USA, bo jest w nich duza doza rozsadku, bez fascynacji ideologicznej modelowa demokracja swiata.
Torlin,
Ta radość którą widziałeś w czasie podróży – to była oczywista propaganda, mistyfikacja czyniona na przyjazd turystów. Świat należy zwiedzać jak najszybciej, jego upadek jest nieuchronny.
@Kartka z podróży
Tym co mnie deprymuje to ta alternatywa, właśnie. Prawactwo i korporacyjne media suflują rzekome alternatywy. Ale bez naruszania ekonomicznych aksjomatów, które zagnały nas w ten ślepy punkt. A to oznacza, ze nie nastąpi poprawa sytuacji niezależnie od rządzącej opcji politycznej. Czyli, że gniew społeczny będzie narastał i sprawdzoną prawacką metodą zostanie on stransferowany na INNEGO.U nas to ,,lobby pedalskie=lewactwo”. W innych krajach imigranci. Puchną dumy narodowe i honory maluczkich tak jak puchną konta miliarderów. Oczywiście ,,gdyby nie złodziejskie podatki” to każdy maluczki byłby milionerem. Jak się ten festiwal zakończył wiemy z 1914 i 1939roku.
Ale jak ma być inaczej jeżeli…,,nasi przedstawiciele” idą na pasku naszych prześladowców? Kogo stać (w Polsce) by ZARYZYKOWAĆ ok 100tyś zł na kampanię wyborczą? Na pewno nie fryzjerkę Kasię. Tak, że prezydent-siodlarz (vide Friedrich Ebert w Niemczech) nam na pewno już nie grozi. Za to ciągle słyszymy jak bardzo ,,przedsiębiorcy”, ci nasi dobrodzieje są udręczeni, jak bardzo trza im pomóc. No a jak im sie pomoże to i Kasi będzie lepiej. A najlepszą ostateczną pomocą byłaby możliwość nieodpłatnego zatrudniania. Oczywiście Kasia powinna być zadowolona bo będzie ,,miała pracę”. Bla, bla, bla.
I wtedy staje się jakże aktualnym to pytanie: Jak żyć panie premierze? KRÓTKO. Ot, pozytywna odpowiedź jednoznacznie korzystna dla przedsiębiorców,państwa i ,,ciebie”
Stany ratowały Europę, fakt.
Ale nie za darmo……
Wielka Brytania długi zaciągnięte w czasie II wojny zakończyła spłacać w 2004 roku….
Co roku na Arlington przybywa 4000 świeżych grobów.
Gdzie giną ci żołnierze?
W danych przytoczonych we wczorajszej wyborczej jest między innymi kwota 160 miliardów $ przeznaczanych na utrzymanie weteranów.
KTO ZYSKAŁ na prowadzeniu przez nich wojen?
Koszt ponosi społeczeństwo amerykańskie.
Podatki firmy zyskujące na wojnie płacą w rajach podatkowych, czy w USA?
Co pozostało ze stwierdzenia „władza sprawowana przez lud, w imieniu ludu i dla ludu”?
Lud złożył sie na miliard $ potrzebnych na kampanię wyborczą Obamy.
Przeciwnik otrzymał podobną kwotę, od korporacji……
Św. pamięci Tom Clancy konfabulował w swych powieściach, czy też oddał wiernie stosunki panujące w na Kapitolu, czy w Waszyngtonie?
Te 50 000 lobbystów pilnuje czyich interesów?
Ludu, czy nowej arystokracji?
Tym razem finansowej…..
Najpotężniejsza flota i armia świata stoi na straży INTERESÓW.
I w związku z tym, czasami zachodzi konflikt pomiędzy interesami świata i USA……
Chciwość wyklucza altruizm, chyba że jest on korzystny dla celów marketingowych.
Altruizm, czy zysk? Oto jest pytanie…….
@Torlin, ja tez i wszyscy maja taka euforie po podrozach. A nie spytales sie, skad mlody Hiszpan pogardzajacy swoimi rowiesnikami mial tyle czasu i pieniedzy, zeby podrozowac przez swiat? Odpowiedz zapewne: Tu autostopem, w samolociem towarowym he, he, tam popracowal przy zniwach, albo na budowie, a gdzie indziej dobrzy ludzie…, a za wszystkim kryje sie jego poczucie bezpieczenstwa materialnego, ktore dalo mu urodzenie w stosownej rodzinie.
Nie zabieram glosu na temat Europy, ale wiem jak w Ameryce mlodzi ludzie walcza o prace, nie majac najmniejszych szans na taki tryb zycia jaki opisujesz. Mysle tez, ze trudno byloby znalezc podrozujacego mlodego Amerykanina, ktory by oskarzal rowiesnikow, ze sa lenie, bo dla chcacego…
Te tabuny Amerykanow przewalajace sie po swiecie, to jedynie prawo duzych liczb. W tej chwili zaledwie 25% obywateli amerykanskich ma paszsport, w tym jest niemala ilosc emigrantow, ktorzy jezdza „do korzeni”, a nie zwiedzaja swiat.
W Iranie nie bylam, bylam jednak w Indiach. Niestety ta wszechogarniajaca nedza, tabuny zebrzacych dzieci, szkielety ludzkie, przygnebienie, prymityw, brud zaslonil mi nawet obraz Tadz Mahal. No, ale kazdy widzi co chce i nie kazdy jest taki uduchowiony. Na poczatek przygotowujac sie do Indii radze przeczytac ksiazke hinduskiego autora „Bialy tygrys”.
@ Pa2155 , dodam, ze Amerykanski rzad usiluje ukrocic wyplyw pieniadza za granice. Od wielu juz lat obowiazuje prawo, skrzetnie omijane przez zwyczajnych obywateli i 1% , ze kazdy obywatel amerykanski niezaleznie od miejsca zamieszkania i rozliczania sie musi zglosic tez dochody w Ameryce. Dotychczas omal tego nie przestrzegano, ale w tej chwili w pogoni za pieniadzem wzieto sie za to ostro. Doszly wlasnie dodatkowe porozumienia z bankami w ogromnej ilosci krajow, takze w Polsce. Raje podatkowe zapewne na to nie ida, ale inne widocznie za duzo maja do stracenia. Opisano na stronie internetowej BBC przypadek bilionera amerykanskiego, ktory dorobil sie na kultowych pluszaczkach z duzymi oczami. Wlasnie go nakryto, ze mial zalediwe 3 mil. nie zgloszne w Stanach. Kara dziesieciokkrotnie I wiecej przewyzsza wartosc tego ukrytego skarbu. zaplacil bez szemrania.
Z niskiej polki. Pewna amerykanska Chinka miala w zlozone w banku w Hong- Kongu przez dziadkow 250tys. Podobno nie wiedziala om tym. Kiedys tez bym nie wiedziala, teraz juz od paru lat bym wiedziala. No i teraz juz wie. Oczywiscie zaplaci nieporownanie mniej grzywny niz pan bilioner, ale jednak bedzie to wiecej niz kilka tysiecy dolarow. Inna pani lat 80 , Amerykanka, cale zycie mieszkajaca w Kanadzie. wlasnie dostala spadek w Teksasie. Przy okazji wyszlo na jaw, ze przeciez nigdy nie zglaszala sie do rozliczenia podatkowego w Ameryce. Jakies negocjacje trwaja.
Chol. juz to gdzies pisalam, nie szkodzi. Znacie, no to posluchajcie.
Koniec świata – tak, takiego jaki znamy (i przyzwyczailiśmy się do niego) do dziś, do wczoraj, do przedwczoraj. Zachód (w tym USA) zacierając ręce w 1989 roku (i również przez parę lat potem) z upadku ZSRR i ost-bloku nie zauważył, że rykoszet (czy raczej – ten upadek i koniec niby-podzielonego świata, ideologicznie – może tak, ale w końcówce żywota „Imperium Zła” był to podział umowny, retoryczny, symboliczny) tego upadku jego także trafi. I trafił. A efekty widać dziś, m.in. w malejącym „imperializmie” (chodzi o znaczenie, siłę i wpływy realne, nie „nadmuchanie balonu” propagandowo-medialno-chcicowego – jak u wielu naszych zakochanych w USA ludzi elit), „rozkroku” i miotaniu się (sprawa ataku na Syrię ostatecznie, po raz któryś, skompromitowała USA i pokazała mentalność i słabość, inercję i bez rozumie tego „papierowego tygrysa” będącego czymś na kształt Bizancjum po Konstantynopolu 1204 – Syria rozbraja swój potencjał chemiczny przy udziale specjalistów międzynarodowych co podczas spotkania APEC w Indonezji podkreślili wspólnie i Ławrow i Kerry).
Jeszcze w latach 80-tych XX wieku, specjaliści od islamu i Azji (np. prof. historii, politologii i religioznawstwa Un.w Tel Awiwie Shlomo Avinieri miał powiedzieć – ale gdzie by kto zwłaszcza w tym kraju słuchał opinii „pod prąd”, nie-mainstreamowych a na dodatek „Żyda” !!! (choć profesor) – stwierdzali , że dla afgańskich mudżahedinów i partyzantów walczących z Armią Czerwoną zarówno „radzieccy” jak i zachodni (ich „Afgańców” sprzymierzeńcy) to reprezentanci jednej i tej samej kultury; europejskiej, kultury „białego człowieka”, cywilizacji przemysłowej różniącej się tylko inną retoryką i innym wyborami. Reszta – to to samo. Tzw. niegdyś III świat tak postrzega ten I świat. Pisali o tym i Barber (Dżihad kontra McŚwiat) i Bauman i Thurow i Stiglitz.
A USA (z wielu racji – np. z tytułu imigracji i demografii) będą Europę „zostawiać” sobie samej – ten „wyrostek robaczkowy Azji (Norman Davies !) jest skazany – m.in. z tytułu owego końca świata „powojnia” (jak pisze Judt) – na marginalizację. Centra przenoszą się nad Pacyfik, dlatego m.in. APEC jest tak ważny. USA „ciągną” za tym trendem ….
Tak „kartko z podróży” – to koniec świata (ale to proces, długotrwały – jak np. upadek Rzymu) ale tego do jakiego żeśmy się przyzwyczaili w „złotym wieku” Europy 1945-89 (Eric Hobsbawm). Świata dominacji Zachodu i jego wartości.
Pozdrawiam
Wodnik 53
Slawczan
Piszesz: „Jak się ten festiwal zakończył wiemy z 1914 i 1939roku.”. To nie jest takie proste, bo zanikają, tracą na znaczeniu państwa które owe konflikty rozpoczęły. Tak więc w ramach państw media mogą sobie do woli suflować rzekome alternatywy. To nie ma większego znaczenia.
Zresztą pieniądze również nie mają znaczenia. Spójrz na bezskuteczność tzw wojny z terroryzmem. Porównaj koszty prowadzenia tej wojny z kosztami ponoszonymi przez terrorystów. Talibowie w łapciach ze starych opon grają na nosie światowemu mocarstwu i zmuszają do poniżających rokowań . Jak kiedyś vietcong.
Tak więc problemem jest tylko nowa, nośna, trafiająca do ludzi idea. Te, suflowane przez media, z powyższych powodów śmierdzą naftaliną. Reglamentowany wzorzec ekstremizmu jest równie bezsensowny jak reglamentowany hedonizm. Zresztą na media, przekaz ludzie się uodparniają. To przecież choroba, która z czasem przechodzi.
Nowe wyłoni się z kryzysu – tylko trzeba na to czasu. I pewnie jak zwykle krwi.
Pozdrawiam
PA2155
Zgadzam się.
Krucjata rozpętana przez Fox-pochodne media używa proste slogany adresowane do białych wyborców w wiejskich okręgach, dysponujacych nieco słabszym od reszty USA potencjałem materialnym oraz intelektualnym. Skoro większość członków Kongresu nie zna, bądź nie rozumie 2000 stron opisu reformy, to zakładam, że Joe Shmo z Mississippi równiez nic nie pojmuje. Stąd sukces tejże krucjaty, nonsens i dezinformacja powtarzana również na tym blogu.
Na realna ocenę działania programu potrzeba minimum 5-10 lat. Zarzuty, że Obamcare podniesie bezrobocie są wierutnym kłamstwem. W przypadku mojej małej firmy, średnie oszczędności (płacimy 50/50) na głowe pracownika powinny wynieść ok. $180 miesiecznie. Duże firmy również nie rozpaczaja, ponieważ tradycyjnie od lat oferują wszystkim przyzwoite plany ubezpieczeniowe.
Teraz cienie. Promocja całej reformy przeprowadzona była w sposób fatalny; nagminnie powtarzana przez Obamę poza, polega na wkur…..cej grzeczności wobec sfory pitbulli. Terminologia przekazywana w eter bywa równie cienka. Np., opłate dla wymigujacych się od zakupu polisy Obama nazwał „karą” . Uratował sprawę Supreme Court, nazwając to adekwatnie podatkiem.
Kibicując kiedyś partii republikańskiej , obecnie coraz częściej odbieram GOP jako groteskową zbieraninę, w której krzyki świrów przytłumiły głosy środka. Wściekły atak na Obamacare przeczy zarówno ich rzekomej religiności (miłuj bliźniego) jak i wpisanej w republikański statut „compassion” (pomóż blizniemu w potrzebie).
Kartka z Podrozy:
„Spójrz na bezskuteczność tzw wojny z terroryzmem.”
Nikt chyba jeszcze nie wygral wojny domowej, zwlaszcza w tak trudnym terenie jakim byl Wietnam lub Afganista. Byl to motyw dyskusyjny przed interwencja amerykanska w 2002 r. w Afganistanie, ale zacietrzewienie (jak zawsze ) wzielo gore. W Afganistanie na poczatku chodzilo o obalenie Talibow i zlikwidowanie baz Al-Kaidy. Wydawalo sie to dziecinnie latwe. Potem Amerykanie i ich Natowscy sojusznicy przystapli jako strona do wojny domowej, ktorej nikt nie moze wygrac.
Dla mnie ciekawostka jest pewna manipulacja informacyjna. Otoz, Amerykanie sa gotowi uzbrajac islamistow w Syrii, w tym elementy wspoldzialajace jawnie z Al-Kaida zwalczajac badz co badz laicki przewidywalny rezim, z drugiej zas strony uwazaja Al-Kaide za wroga Nr 1 swojej demokracji. Przypomina sie przypadek Libii, gdzie stosowana podobna taktyke. Wczesniej byla Bosnia i Kosowo. Moze dlatego te akcje polityczne wydaja sie jalowe i bezefektywne.
Jeśli chodzi o Stany, to uparcie i maniacko będę wracał do lat 80-tych. Bo wtedy – moim zdaniem – wydarzyło się coś niesłychanie ważnego. Zmieniły się paradygmaty wewnętrznej i zagranicznej polityki tego kraju, wezbrały inne prądy kulturowe, zaczęto inaczej spoglądać na wolność jednostki w opozycji do odpowiedzialnosci tejże wobec państwa. Myślę, że nie doceniamy rewolucji Reagana. Dojście tego człowieka do władzy i jego rządy opisywane są (przynajmniej w polskich mediach) bardzo płytko, w kategoriach raczej ekonomicznych („zlikwidował socjalizm, dał ludziom wolność”, itp. frazesy), gdy raczej unika się chyba dużo ważniejszego spojrzenia na przesterowanie polityki. Jednak moim zdaniem dużo ważniejsze były (i są) implikacje kulturowe tych zmian. Wybór Reagana i dojście do władzy Republikanów (w odmienionej, wobec poprzednich dekad, wersji), to w pewnym sensie kontrrewolucja wobec kontrkultury lat 60-tych i następującej po niej „złotej” dekady lat 70-tych (dekady, która – choć absolutnie nie wolna od wad i obciążona piętnem kryzysu – okazała się najbardziej płodna kulturowo w całej amerykańskiej historii); dekady, w której – choć na ulicach NY walały się sterty śmieci, państwo przynajmniej udawało, że troszczy się o zrównoważony rozwój wszystkich grup społecznych i nie abdykowało ze wsoich funkcji socjalnych. To na przełomie lat 70-tych i 80-tych środowiska religijne postanowiły „wreszcie się ujawnić”, „wyjść na powierzchnię po latach milczenia”, żeby przejąć zawłaszczoną przez komunistów, liberałów, ćpunów, ateistów i inne lewactwo Świętą Amerykańską Ziemię, rozpocząć swoisty kulturkampf, nie licząc się z żadnymi ograniczeniami politycznymi. „Przestańmy się wstydzić bycia patriotami”, mówiono; niech Ameryka, dotknięta wczęśniej traumą wojny w Wietnamie, przestanie się chować po kątach, niech świat rozbrzmiewa jej wieczną chwałą! Przeciwstawmy się lewactwu, zatruwającemu naszą patriotyczną młodzież, rozpocznijmy konserwatywną Krucjatę przeciwko Szatanowi, który przy pomocy komunistów (a macki Imperium Szatana sięgały szczególnie Hollywood), wdarł się podstępnie w umysły bezbronnej młodzieży! Typowe połączenie kompleksów z manią wielkości. Srodowiska fundamentalistów religijnych weszły w symbiozę z udającymi sprzymierzeńców klasy średniej neoliberałami, będąc zresztą przez nich częściowo finansowane. I jedni, i drudzy mieli w tym swoje rozbieżne, choć niesprzeczne, interesy. Fundamentalistom chodziło wyłącznie o zmianę kulturową, nic ich – oprócz Jezusa z karabinem na ramieniu (ale nie tego lewackiego z Ameryki Południowej, tylko białego maczo – antykomunisty) – nie interesowało. Neoliberałowie również nie wchodzili w kompetencje religijnej prawicy; ich z kolei interesowało wyłącznie rozmontowanie zdobyczy socjalnych (co oznaczało uderzenie głównie w pogardzanych przez nich „kolorowych”). Podczas, gdy lewicowa Kanada czy – żeby nie szukać daleko – Niemcy, z powodzeniem budowali swój wellfare state, Amerykanie prywatyzowali usługi i na potęgę rozbudowywali więzienia.
I tu znów ciekawy przykład symbiozy fundamentalizmu z kapitalizmem: nienawidzący „lewackiej” kontrkultury fundamentaliści skoncentrowali się na tym, z czym mogą walczyć, czyli z ludźmi, rekreacyjnie zażywającymi nielegalne używki typu marihuana (bo ci kojarzyli im się ze znienawidzonymi – między innymi z powodu gloryfikacji wolnej miłości oraz tolerancji rasowej – hipisami); od początku lat 80-tych restrykcje w tym zakresie wojny z narkotykami były sukcesywnie zaostrzane. Neoliberałowie z kolei robili biznesy, budując prywatne więzienia. Podszyte to było jednocześnie dużą dozą rasizmu, gdyż wsadzano tam głównie czarnych, których nie stać było na wynajęcie dobrego prawnika.
To również na lata 80-te datuje się gwałtowny rozwój nowych ruchów religijnych (a właściwie starych w nowym opakowaniu). Radykalni ewangelikalni protestanci sięgają po nowe zdobycze technologiczne w głoszeniu jedynej prawdy, jednocześnie zaostrzając przekaz. Na tle „wychodzącej z ukrycia Ameryki” karierę robią żerujący na ciemnej masie teleewangeliści w rodzaju Rydzyka (no, może nieco od niego inteligentniejsi), powstają rozmaite prawicowe talk-radioes, z premedytacją wzywające do podszytego religijnym fanatyzmem kulturkampfu i świętej wojny z ateizmem, lewactwem i bezbożnością wszelaką. Ludzie pokroju Terlikowskiego zaczynają doszukiwać się Szatana (przedstawianego jako jakaś groteskowa postać z taniego horroru) w każdym aspekcie życia (skąd my to znamy? Ojciec Sawa i jego demony, zamieszkujące przywiezione z Afryki pamiątki turystyczne… sposób myślenia de facto głeboko pogański). To wtedy zaczynają się potępienia takich z pozoru niewinnych zjawisk, jak gry fabularne i inne bezbożności, odciągające młodzież od lektury świętych ksiąg. Wbrew pozorom, prawicowo-religijne oszołomstwo trafia na podatny grunt. W Stanach dzieją się wówczas rzeczy, jakie my w Polsce obserwujemy po 30 latach. Skrzydła rozwijają ludzie, negujący „lewacką” Teorię Ewolucji, pojawiają się dzikie pomysły naukowego udowodnienia teorii biblijnych, rozwija się Towarzystwo Młodej Ziemi… Republikanie, jako partia „otwarta na nowe nurty”, kompletnie kapituluje przed inwazją tego nowego ruchu intelektualnego (podobnie jak i dzisiaj skapitulowali przed „antyelitarną” – a w istocie, tak jak wcześniej, antyintelektualną – „rewolucją herbacianą” w tej partii).
Z kolei na lewicy – bezruch. Zastraszeni Demokraci powoli przejmują punkt widzenia prawicy, przynajmniej, jeśli chodzi o, rzekomo pragmatyczne, podejście do gospodarki. Jest wiele przyczyn ideologicznej kapitalacji lewicy – najważniejszą z nich jest rewolucja informatyczna i, co za tym idzie, wejście USA na ścieżkę szybkiego rozwoju, w porównaniu z naznaczonymi kryzysem naftowym latami 70-tymi. Oraz, oczywiście, rozpad (rozmontowanie) od dawna już niewydolnego bloku radzieckiego przez Gorbaczowa. Rozpad ZSRR (który przypisywali Reaganowi) trafił to Republikanom jak ślepej kurze ziarno. Owszem, wybory w 1993 roku wygrał „bezbożnik” Clinton, wywołując przy okazji straszliwą furię prawicy, ale stało się to zupełnie niespodziewanie i chyba trochę przez przypadek (choć później zdobył popularność i drugą kadencję wywalczył już bez większych problemów). Wobec suckesu, jakim był rozpad ZSRR, który przedstawiany był przez Republikanw jako zwycięstwo kapitalizmu nad socjalizmem („dobra nad złem”, „Światłości nad Ciemnością”), lewica do reszty straciła ideologiczne argumenty. Rozpoczął się zwycięski pochód ideologii neoliberalnej, któremu już nic nie mogło stanąć na przeszkodzie. „Lewackiego” Clintona usiłowano po drodze pogrążyć aferą seksualną, jednak tego już – nawet jak na kraj hipokrytów – było za wiele.
W końcu nawet wykastrowana amerykańska lewica przyznała w końcu, że podatki są złe, rząd – jak twierdzili Republikanie – nie powinien wtrącać się w sprawy obywateli (przynajmniej jeśli chodzi o prawo do posiadania broni i przemoc domową; za to palenie przez rzekomo „wolnych” obywateli marihuany, szczególnie czarnych i latynosów, jakoś wciąż jak najbardziej pozostawało sprawą rządu). Wszelkie usługi publiczne powinny zostać sprywatyzowane, a podatki – możliwie najniższe! – powinny służyć wyłącznie jak najszerszemu finansowaniu armii „Ameryka musi być aktywna na świecie” (policji już nie, bogaci i tak wykupią sobie bezpieczeństwo na rynku, czy to płacąc odpowiednim firmom prywatnym, czy to finansując policję w swoich oazach dobrobytu). Niech bezdomni zdychają w kanałach, ale państwo musi koniecznie prężyć muskuły na świecie. Czołgi, myśliwce i inne zabawki przecież kosztują, a kompleks militarno-przemysłowy musi się wyżywić.
Biali Amerykanie, szczególnie na Południu, żywią wówczas sentyment wobec „złotej epoki”, kiedy Biały był panem, a czarny „znał swoje miejsce”, a konserwatywna rewolucja lat 80-tych umie dobrze wstrzelić się w te oczekiwania. Po latach milczenia biali rasiści nareszcie mogli głośno (choć nie wprost) wyartykułować swoją „prawdę”. Nic zatem dziwnego, że lata 80-te oznaczały – pod pozorem walki z przestępczością, zalewającą amerykańskie miasta głównie z powodu nierówności społecznych, planowego niedoinwestowania policji w slumsach i ogólnej prywatyzacji usług – znaczne zaostrzenie procedur policyjnych wobec drobnych przestępców (czytaj: głównie kolorowych), rezygnację z programów reedukacyjnych na rzecz wyłącznie represyjności i zapełnianie więzień w zasadzie w dużej częsci przypadkowymi ludźmi, wchodzącymi w konflikt z prawem raczej incydentalnie (o co w dzielnicach nędzy nietrudno). Nic dziwnego, że w kolorowych dzielnicach przestępczość kwitła, skoro jednocześnie rząd zaprzetał finansowania programów kulturalnych, sprywatyzował usługi, jednocześnie uspołeczniając koszty, a niedoinwestowana policja pojawiała się tam głównie przy okazji łapanek na drobnych posiadaczy używek. Aby unaocznić, jakich spustoszeń w dzielnicach biedy dokonała polityka neoliberalna (polegająca dajmy na to na przykład na likwidacji bibliotek; jak ktoś jest chętny, to kupi książki za własne pieniądze), niech świadczą następujące dane: o ile jeszcze w latach 70-tych siła nabywcza przeciętnego Afroamerykanina była parę razy niższa, niż siła nabywcza białego z klasy średniej, to obecnie – po rozwarciu się nożyc nierówności majątkowych – wskaźnik ten poszybował w górę i siła nabywcza białego jest kilkunaście(!) razy większa.
Wszystkie te fakty podaję do wiadomości rodzimym wielbicielom USA (jakoś tak się składa, że w większości sympatyzującym z tamtejszymi konserwatystami), gdyż bardzo prawdopodobne, że za kilkanaście lat Polska będzie wyglądać podobnie do obecnych Stanów (już tak w dużej mierze jest) i obudzimy się w państwie-minimum, w którym bogaci, wykształceni i szczęśliwie urodzeni żyją na poziomie, ale w którym nie ma sentymentów dla słabych, chorych i nieprzydatnych. Czyli dla ludzi biednych, krótko mówiąc. Jakieś 30% ludzi, żyjących we względnym dobrobycie, kolejne 30%, harujących po to, żeby utrzymać się na powierzchni neoliberalnego państwa (i broń boże nie zachorować np. na serce, bo operacja kosztuje… a w prywatnym ubezpieczeniu drobnym druczkiem wpisany jest maksymalny limit wydatków na pacjenta) i reszta, która nie ma szans wyjścia z permanentnej, dziedziczonej z pokolenia na pokolenie nędzy, uczepiona socjalu, bez szans na zdobycie wykształcenia (za które na wolnym rynku trzeba zapłacić) i głosująca na coś w rodzaju PiS-u czy Samoobrony (jeśli akurat szczęśliwie jest wystarczająco trzeźwa, żeby dotoczyć się do lokalu wyborczego). Tu mit „od pucybuta do milionera” już nie zadziała.
@zyta2003, nie generalizuję, na pewno są organizacje gdzie jest miło i uprzejmie, u mnie (HMO w Oregon, korporacyjny ubezpieczyciel/system Kaiser) jest nie najlepiej i na pewno się nie poprawia. Nastawienie personelu powoli zbliża do tego w dawnych polskich przychodniach.
Re 20% populacji, sytuacja jest skomplikowana, kraj jest kapitalistyczną dżunglą ale nie na tyle by nie oferować opieki prenatalnej dla matek. Całkiem nie zidiocieli jeszcze. Od dawna jest ona dostępna dla ciężarnych za friko prawie jak kobieta jest w ubóstwie. Również dla dzieci poniżej 5 roku źycia. Ba dzieciom nawet fundują bezpłatnie opiekę dentystyczną co jest wielką rzadkością w tym kraju.
Co do reszty, 20% populacji szacunkowo, to oferują ograniczone ubezpieczenie dla ludzi będących poniżej absolutnego poziomu ubóstwa (znacznie niższy niż poziom wykluczenia społecznego). Po to by to dostać trzeba prawie cały mająteku się wyzbyć (nie moźna mieć więcej niż 7tys zł w rezerwie). I jest to dostępne tylko jak są dzieci w rodzinie. Singiele się nie kwalifikują.
Jest prawdą jednakże jak @zyta2003 pisze że na tym szpitale i kliniki dobrze żyją, bo np 20% populacji Kaliforni było na tym ubezpieczeniu dla desperacyjnie ubogich, dzieciatych nędzarzy efektywnie w 2012.
Z drugiej strony znaczna część społeczeństwa się nie ubezpiecza w ogóle na zasadzie a co mi się może stać, taka ruletka, hazard ubezpieczeniowy. Powszechne jest to u młodych i u nadzianych konserwatystów którzy twierdzą że to co zaoszczędzą na ubezpieczeniu z nawiązką sobie zainwestują na giełdzie i strasznie ich wkurza że Obama kaźe im wykupować ubezpieczenie chociaż jest to zagrożone śmiesznie niską sankcją w formie minimalnej grzywny finansowej (1% dochodu rocznie max)
Obamacare ma to wszystko zmienić czego im/nam najszczerzej życzę. System pozostanie w dalszym ciągu potwornie pokręcony ale przynajmniej bedzie to krok do przodu
dla krajowych czytelników dla zobrazowania sytuacji, właśnie mi ubezpieczyciel (znany powszechnie na zachodnim wybrzeżu Kaiser) przysłał stawki na 2014.
Proszę sobie wyobrazić jest SIEDEM rożnych rodzajów ubezpieczenia do wyboru do koloru teoretycznie. Najtańsze za ok 1500 zł, najdroższe za ok 2500 zł miesięcznie. Wybierając plan środkowy za około 2 tys miesięcznie mam bezpłatnie JEDNĄ wizytę u lekarza rocznie (jako prewencja), za resztę zaś płacę:
– za każdą wizytę u lekarza 100 zł, u specjalisty 220 zł,
– za wszystko inne pełny koszt, 100 zł np za każde badanie laboratoryjne minimum, ok 500 zł za głupi rentgen, ok 3 tys za MRI, około 6 tys ze rutynową endoskopię jakiegokolwiek rodzaju, żołądka np, etc, etc.
Plus ubezpieczenia jest taki że jak już wydam na leczenie z 10 tys to stawki te spadają do 30%. Zaś po wydaniu ok 20 tys rocznie wszystkie dalsze świadczenia są bezpłatne.
Inaczej, jeśli przez cały rok NIC medycznie nie zrobię, od łapiduchów na kilometr się będę trzymał, to mój koszt będzie 25 tys w samych opłatach miesięcznych, jeśli zaś się będę leczył średnio intensywnie to dodatkowo przyjdzie mi zapłacić drugie tyle.
W Polsce średnia roczna składka na ub. zdrowotne to ok 3.5 tys i wszystkie świadczenia są bezpłatne jeśli dobrze rozumiem system. Podobnie w reszcie EU z porównywalnymi do zarobków opłatami miesięcznymi.
Także nie ucywilizowany kapitalizm w wydaniu USA kosztuje tej kraj raczej sporo.
PA2155
Polskim obserwatorom, napompowanym idiotyzmem prawicowym, jakoś umyka fakt, że ostrzały naszych baz i wysadzani w powietrze żołnierze jest argumentem w pokojowych negocjacjacjacjach, które w Katarze prowadzi „biuro polityczne Islamskiego Emiratu Afganistanu” z rządem USA.
Pzdro
Oczywiście ma być: „wysadzani w powietrze żołnierze są argumentem w pokojowych negocjacjacjacjach”.
Jak na Imperium Dobra, amerykańskie organizacje i agendy rządowe uczestniczyły w ogromnej ilości zamachów stanu w różnych krajach świata……
Jak na kraj popierający demokrację, wolność słowa i prawa człowieka, USA zadziwia sponsorowaniem i utrzymywaniem zażyłych stosunków z krajami niedemokratycznymi, czy wręcz dyktaturami.
Jak to wytłumaczyć?
Interesami amerykańskich korporacji?
Naszych amerykanofilów nie zastanawia rozdźwięk pomiędzy teorią a praktyką?
„Ciemny lud” wierzący propagandzie jest wszędzie…..
@ wiesiek
Ciemny lud, gdy oświecony, powinien zagłosować przeciw Ameryce – nogami.
I ją zadeptać, co też czyni.
Propaganda imperialistyczna tak się gniewu ludu boi, że wybrany przedmurzem polo-lud oświecony, na wiz_yty jedynie wpuszcza.
A więc, z braku laku, polo-lud musi zadeptywać Hamerykę …na blogu.
Dobrze, że Hameryka blogi, hardwary i internety ludowi podstępnie udostępniła, inaczej już my byśmy te kapitalizdy skolonizowali. Jak Kościuszek.
A Radio – Maryja.
Amen.
@ wg
Dobrze rozumiesz system (jak na standardy Oregońskie).
Tak, u nas też jest opieka prenatalna za friko.
Natanek i Pro Life; składka – co łaska.
Wizyta u lekarza nie kosztuje nic a nic, a gdzieżby tam choćby 100 zł.
Zaprosiłbym Cię, miły rodaku, do skorzystania z naszego systemu, ale Ty z jakichś powodów wybrałeś niewolę i powolne konanie w męczarniach.
Niestety, żaden system nie ubezpiecza ani nie leczy głupoty.
Nie ukrywam, że od dłuższego czasu zastanawiam się nad pisaniem ciągle tego samego. I tak jak PiS wrzuca ludzi wbrew ich zapatrywaniom w objęcia Tuska, tak antykapitalistyczne tendencje w tym blogu doprowadzają do tego, że człowiek staje się liberałem. Są dwa podstawowe tematy:
Oczekiwanie na wybuch społeczny – ciągle powtarzam, że ja świetnie wiem, jaka jest sytuacja, jaka jest niedola na świecie, ile jest zła, widzę też doskonale, jak ludzie bogaci zaczynają rządzić tym światem jak swoim folwarkiem, a prezydenci państw traktowani są jak nasz Król Staś przez Jekaterinę. Mnie bardziej denerwuje coś innego, ta bierność ludzi powtarzających o biedzie i nędzy, to powtarzanie, będzie wybuch, ludzie przejmą władzę i będzie inaczej, będzie sprawiedliwość społeczna. A z historii świetnie wiemy, że to jest nieprawda.
Trzeba się wziąć za bary z rzeczywistością, czekanie na pomoc Państwa jest samobójstwem. Jestem super szczęśliwy, że już pomogłem (a przecież tylko werbalnie) pięciorgu młodych ludzi, którzy tak samo bezradnie czekali na cud, a teraz rządzą się sami. Dla przykładu – młoda dziewczyna po rehabilitacji nie mogła dostać pracy – i co ja mam robić? Załóż – mówię – własną firmę, spróbuj znaleźć klientów, szczególnie wśród osób starszych. Początki były fatalne, 1 klientka, rozpacz. Sąsiednia przychodnia potrzebowała zastępstwo na kilka dni – łap – mówię, będą mieli twój adres i twoje nazwisko. Po czterech miesiącach odszedł chłopak i miała 1/2 etatu, a poza tym 7 klientów. Teraz ma cały etat i pracuje od 9 do 21.30, bo starsi ludzie nie chcą z niej zrezygnować. I takich przykładów potrafię dawać dziesiątki, ludzi ciężkiej pracy, dorabiających się na tym ciężkim, kapitalistycznym rynku. I powiedzenie, że ten Hiszpan pewnie ma pieniądze od rodziny jest demagogią nieprawdopodobną. A taki wyjazd wcale nie jest drogi, mnie Gruzja na 2 tygodnie kosztowała ok. 2.100, a Iran może być jeszcze tańszy, jeżeli się wyjeżdża tak jak ja jako backpacker. Trzeba walczyć o swoje życie, a nie biernie oczekiwać, że ktoś coś da. Albo rewolucja cokolwiek zmieni. Nic nie zmieni.
I druga sprawa, Stany Zjednoczone, jak jednomyślne jest w tym blogu oskarżanie tego państwa o wszystko, co najgorsze. Tymczasem ja nie potrafię sobie wyobrazić świata bez Stanów Zjednoczonych, jak go nie będzie, będziemy mieli demokrację typu Putina i chińskiego, i wtedy zobaczymy, jak będziecie publikować swoje „niezależne” teksty. Jestem całkowicie za polityką USA.
@ Torlin,
„Tymczasem ja nie potrafię sobie wyobrazić świata bez Stanów Zjednoczonych, jak go nie będzie, będziemy mieli demokrację typu Putina i chińskiego, i wtedy zobaczymy, jak będziecie publikować swoje ?niezależne? teksty. Jestem całkowicie za polityką USA”
Tak jak ze znaczna czescia Pana wypowiedzi sie zgadzam, tak powyzsze stwierdzenie wyglada na swoiste „science fiction” – nie wiemy jaki bedzie swiat bez USA czy tez znacznie ograniczonej roli Stanow Zjednoczomych. Powolywanie sie na „demokracje w stylu Putina czy chinskiego” jest swoista demagogia. Warto zauwazyc, ze Europa wyksztalcila swoj model demokracji ( Wielka Brytania na dlugi czas przed pojawieniem sie na mapie swiata Stanow Zjednoczonych) I nawet przyjmujac, ze obecnie panstwo demokratyczne jest w stanie swoistego kryzyzu, dotyczy on obu czesci globu. Stany Zjednoczone zas nie sa gwarantem ladu demokratycznego w innych czesciach swiata. Widzenie I ocena polityki zagranicznej USA zalezy w duzym stopniu od „punktu odniesienia” – inaczej jest widziana w krajach rozwinietych, inaczej zas w krajach rozwijajacych sie, ktore to kraje jak I ich mieszkancy staje sie celem najrozniejszych dzialan Stanow Zjednoczonych I ich sojusznikow. Warto o tym pamietac I brac pod uwage , skladajac deklaracje w stylu „jestem calkowicie za”.
Pozdrawiam
wiesiek @ 11:19
Moim marzeniem jest wolna Polska, bez obcych wojsk na jej terytorium, żyjąca w dobrobycie oraz pokoju. Od lat proponuję wykopanie Imperium Dobra z układu ( rozwiązanie NATO) – niestety, bez odzewu.
Blogowa starszyzna przepowiada, że będzie silny wybuch, boję się, że czasu pozostało nam niewiele…
@Torlin:
Właśnie wpada mi w oko:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103090,14740790,_New_York_Times___Nadchodzi_koniec_dobrobytu__Jest.html
Sam artykuł uważam za przesadny i niezupełnie trafny, niemniej problem istniej.
Raz, coraz trudniej o surowce naturalne. Gaz łupkowy jest tu przykładem, bo trudno nie zauważyć, że jest to przykład złoża trudniejszego i kosztowniejszego w eksploatacji.
Dwa, coraz lepiej zdajemy sobie sprawę z kosztów ekologicznych.
Trzy:
http://www.polityka.pl/nauka/technika/1552997,1,maleje-popyt-na-ludzka-prace.read
Dodam komentarz — pojedynczy przykład można zbyć zaradnością jednostki. Gdy jednak mowa nie o kilku, ale o kilkunastu, czy kilkudziesięciu procentach bezrobotnych, to problem jest systemowy, bo jak naturalnym jest, że system odsieje kilka procent leni, o tyle już przeciętniacy powinni mieć swoją szansę. Jeśli jej nie znajdują, to jest to wina nieżyciowego systemu.
Red.Szostkiewicz.
Nie rozumie Panskiej polityki blogowej i zdarza sie, ze marnuje czas piszac. Toleruje Pan metrowe (doslownie) referaty ktore jezeli Pan czyta to ze lzami w oczach. Nie ze szczescia. Panski blog, panskie kryteria. Przyznaje, blogi to dla mnie zabawa, ale Pan jako polonista powinien docenic moja determinacje zachowania jez. polskiego o ktorym nieraz pisalem, nie jest moim ojczystym.
Moja daughter-in-law (jedna z nich) jeszcze jako panna miala swoja firme kilkuosobowa specjalizujac sie w prawie podatkowym, przepisach stanowych, EPA, OSHA, payroll, wszystko to na co inne male firmy nie maja srodkow, czasu i doswiadczenia, etc.
Z pomoca, glownie mojej zony, firma osiagnela zatrudnienie (w 2008)) okolo 120, w trzech filach, trzech stanow. Pod koniec czerwca tego roku zatrudniala okolo 70 osob a z poczatkiem pazdziernika niecale 60. Jaki jest tego powod ?
Wraz z kolegami (z „dawnej pracy”) stworzylem IT Dept. ktory robi niemal wszystko, ale … Polityka administracji Obamy ma najwiekszy negatywny wplyw. Bezposrednim powodem ostatnich zwolnien (chyba nie koniec na tym) jest wlasnie Obamacare. Pracownicy mojej daughter-in-law pracuja 35 godz., maja dwadziescia dwa (w 2013) oficjalnych dni wolnych (platnych), pension, 403k, 4 tyg. wakacji po 7 latach pracy, flu shots, Weight Watchers (90% pracownikow to kobiety), etc.
Nie ma nadgodzin, jest 7 godz. pracy minus 45 min. lunch (free).
Tak sie rzadza kobiety. Czyli prymitywny kapitalizm w najczystszej formie.
Tylko skracajac godziny pracy z 35 godz. do 29 godz. firma uwalnia sie od obowiazku ubezpieczenia pracownikow (ktory m-cznie kosztuje okolo $100tys.).
Czy tak sie stanie ?
O tym zadecyduje CFO, a tak w praktyce wyglada (dzisiaj) Obamacare.
wg
Niepelna infromacja lub bez detali nie jest falszywa, natomiast pracujac w UPS prosze poczekac do wygasniecia obecnego kontraktu i nastepnych rozmow pomiedzy Teamsters a UPS. Ilu z was zacznie pracowac 28-29 godz. a ci na „pelny etat” jaki procent UPS sobie zazyczy od waszych tygodniowek na pokrycie ubezpieczenia.
Duende
Jest roznica bycia pracodawca a jej odbiorca, tj. przyjsc, odbic karte, robic co ma sie powiedziane, odbic karte, pojsc do domu, etc. Niewylkluczone, ze wymagane sa nadgodziny, weekendy … I tak sie tworzy obraz Ameryki na uzytek czytelnikow blogu. Obraz nieprawdziwy bo ograniczony do „Joe the Plumber”, „Eva’s Cleaning” czy „Stan’s Painting”.
qwerty.
Czy moglby Pan/-nini ograniczyc swoje wpisy do:
„q w e r t y” and then „enter”.
Torlinie
SYSTEM tworzą LUDZIE.
O ile Ojcowie Założyciele mogą być uznani za wielkich, moralnych, bezinteresownych, to z biegiem lat zostali jednak zastapieni postaciami z całkiem innego kruszcu….
Deifikacja przywódców niczemu nie służy- poza zaciemnianiem obrazu.
Spójrz chociażby na interesy Cheney’a……
Z religiami niestety tak bywa, że ich pierwotne przesłanie jest zawłaszczane przez ludzi interesownych i egoistycznych. Z mitem USA jako obrońcą wolności jest podobnie jak z KK…….
Teoria od lat nie odpowiada praktyce.
Wysil sie i przyjrzyj sie kalendarium ostatnich 50 lat.
Kogo obalono, kiedy i przez kogo.
A potem znajdź kto na tym zarobił……
Podpowiem, Mossadeka obalono po próbie nacjonalizacji BP.
Noriegę przy próbie nacjonalizacji Kanału Panamskiego.
Allende przy próbie nacjonalizacji kopalń miedzi.
Kadafiego przy próbie przydziału koncesji firmom chińskim i rosyjskim.
Assada usiłuje się obalić za brak zgody na rurociągi z Kataru…..
Takich przypadków było ponad 300……..
Być może terroryści też oglądali Bronsona w akcji, bądź Clancy’edo czytywali, i wzięli sprawy w swoje ręce?
Transformacja Japonii, Korei, Niemiec, udała się USA wzorowo.
Niestety, potem to już kaszana…….
Do władzy po Eisenhowerze doszedł inny format ludzi.
Panie redaktorze
Nawiązując do najświeższych aktualiów, dziękuję za mądrą i wyważoną wypowiedź w TVN w rozmowie z red. Pochanke na temat pedofilii w polskim kościele. W szczególności za bardzo umiarkowany sceptycyzm w ocenie reakcji kościoła (wmuszonej przez papieża Franciszka i rodzime media) na nieodpowiedzialną i głupią linię obrony słów abp Michalika oraz innych wysokich funkcjonariuszy kk.
Niestety, w pana sceptycyźmie utwierdza mnie ks. Kloch, rzecznik Episkopatu, który właśnie wije się jak piskorz, odpowiadając na pytania Olejnik w „Kropce nad i” .
Akurat oglądam ten program jednym okiem i czuję niesmak.
vandemerwe
9 października o godz. 13:53
Czy potrafiłbyś bliżej wyjaśnić rozniecę miedzy demokracją Putina a demokracją Obamy. Tylko realnie, nie w stylu tzw wolnych mediów lub propagandy.
Legionnaire,
Nie do końca wyczuwam związek Twojego komentarza z moim wpisem. Podobnie, nie widze logiki spadku obrotów Twojej firmy z powodu Obamare, gdyż implementacja tego programu nastąpi w pełni dopiero za rok.
Skoro do tej pory płaciliście (?) za ubezpiecznie pracowników, to po cóż lamentować nad obowiązkiem płacenia tego samego nadal? Ja bedę nadal substydiował (bez rządowego prikazu) polisy każdego swojego pracownika, gdyz uważam to za jedyną słuszną opcję; 29 godzin czy 100 godzin reguła nie ma dla mnie znaczenia.
Chill out.
@Legionnaire, flushots szwagryca daje za friko pracownikom! Zwala mnie to kompletnie!
Coś jeszcze? Coś np jak z Ziemi Obiecanej, scena ?Moryc odmawia oddania pieniędzy?? http://www.youtube.com/watch?v=p9eiqWzGZGs
„… A kto może inaczej o mnie mówić, Ja wczoraj 25 rubli dałem na kolonie letnie. Patrz Pan to jest jest wydrukowane! …?
——
Człowieku, odciągnęła by szwagierka normalne ubezpieczenie od pensji jak się w Europie odprowadza, procent od pensji, jak każdy inny pracodawca wpisując je w swoje koszta i człowiekiem by się od razu poczuła a nie właścicielem prymitywnego XIX wiecznego brudnego amerykańskiego sweatshop-u.
—-
P.S. Dla informacji krajowych czytelników składki ubezpieczeniowe są w Stanach stałe a nie procent od zarobków jak generalnie w EU. To się trochę zmieni pod Obamacare, będą subsydia rządowe uzależnione od dochodów ubezpieczonego.
Również zupełnie inaczej niż w Europie składki zależą od dramatycznie od wieku delikwenta (mogą być 400% wyższe dla tych po 50-tce), wot amerykańśka solidarność międzypokoleniowa .
@ spin doctor,
Nigdzie nie pisalem, ze system istniejacy w Chinach czy Rosji jest demokratyczny w naszym tego slowa rozumieniu. W zwiazku z tym, nie mam co wyjasniac. Rzecz w czym innym. Stany Zjednoczone, przy pelnym uznaniu ich demokratycznego sytemu, moga byc gwarantem jedynie wlasnego systemu na swoim terytorium-i.e. w dzialaniach poza terytorium USA bronia swoich wlasnych interesow wszelkimi dostepnymi srodkami, lamiac jednoczesnie prawo, naruszajac suwerennosc innych krajow i lamiac prawa obywateli odleglych krajow. Nie ma w tym nic nowego, gdyz postepowaly i postepuja w ten sam sposob inne kraje jak najbardziej demokratyczne ( jak rowniez te majace z demokracja malo wspolnego). Zapewne takie sa reguly wielkiej polityki.
Tyle z mej strony w tej chwili.
Pozdrawiam
@vandremerve
„w dzialaniach poza terytorium USA bronia swoich wlasnych interesow wszelkimi dostepnymi srodkami, lamiac jednoczesnie prawo, naruszajac suwerennosc innych krajow i lamiac prawa obywateli odleglych krajow”
Zgadza się, tak postępują supermocarstwa: USA, Rosja czy Chiny, tak kilkadziesiąt lat temu robiła Europa, ale nie jest to regułą – jakoś nie zauważyłem takich działań podejmowanych przez dzisiejsze Niemcy, Francję, Australię, Kanadę, Indie czy Japonię. Fakt, wymienione kraje nie mają takiej siły, jak supermocarstwa, ale też kultura polityczna jest tam zupełnie inna. Polityka przez nie uprawiana jest nieco bardziej finezyjna niż amerykańska polityka cepa, a jednocześnie potrafią (w cywilizowany sposób) zabezpieczyć swoje interesy.
Panie Szostkiewicz.
Nie wiem czy w Polsce, czy ktokolwiek zwrocil uwage na skandaliczne zachowanie „naszego” Commander-in-Chief of the U.S.Armed Forces jakim jest prez. B. Obama w stosunku do rodzin zolnierzy poleglych w Afganistanie.
Utterly repulsive.
Lepsza wiadomosc nadeszla z Hanoi.
Vo Nguyen Giap, jeden z najwiekszych zbrodniarzy XX wieku zmarl. Mial 102 lata a na sumieniu setki tysiecy wlasnych rodakow i kilku moich brothers in arms. Umarl zbrodniarz we wlasnym lozku, bedzie pochowany czy juz zostal, w mundurze z honorami i obowiazkowo wielbiony.
duende
Prosze raz jeszcze przeczytac (w calosci) moj wpis z godz.18:11 Zulu Time.
Company nalezy tylko do mojej daughter-in-law, nigdzie nie twierdze, ze dochody spadly, wrecz odwrotnie. Stad hojnosc wlascicielki. Company stala sie „lean but not mean”. Not yet. Wszelkie negatywne skutki odczuwa nie wlascicielka lecz jej pracownicy. I o tym tu mowa. Jezeli Pan i Joe Schmo nie przeczytaliscie i nie zamierzacie calego dokumentu (ACA) od tego sa specjalisci jakich zatrudnia moja daughter-in-law. Nie wdajac sie w szczegoly; czesc pracownikow (maintenance, mailroom, cafeteria) dostala w czerwcu tego roku memo, od 1 pazdziernika przechodzicie na wlasne ubezpieczenie zdrowotne. Koszty ich pelnego ubezpieczenia wraz z rodzinami byly niemal rowne z ich zarobkami. Nie jest wykluczone, ze w przeciagu nastepnych 1-2 lat tylko „most valuable” z pracownikow beda wpelni ubezpieczeni, a reszta … Juz teraz maja wybor.
Ja i „Ty” duande reprezentujemy soba tak odlegle od siebie swiaty, ze …
Well, good luck with 50/50. You get what you pay for.
I gotta go. Bye.
qwerty_xyz_12345
10 października o godz. 13:54
Czym były działania Francji w Libii, Czadzie, czy Mali, jak nie zabezpieczaniem własnych interesów ekonomicznych?
Sterowanie rządami zaleźnymi, obalanie ich w przypadku konfliktu interesów, pomoc wojskowa w razie potrzeby, to utrzymywanie zależności wasalnych…..
Ciekawy trop podał Domosławski w przedostatniej Polityce.
W co gra Arabia Saudyjska, eksportując wahabizm?
Jest wszak głównym sponsorem terroryzmu religijnego, a jednocześnie niewzruszonym sojusznikiem USA…
Bezsprzecznie, konflikt interesów istnieje na poziomie operacyjnym.
Ale na strategicznym pełna zgodność…..
Terroryści czytają Clancy’ego- sądząc po zamachu w Sudanie.
Zamach w centrum handlowym żywcem przeniesiony z kart powieści.
Jedynie dzielnych agentów CIA zabrakło na miejscu…..
Co następne?
Bomba atomowa?
Legionnaire,
Nienawiść usypia rozum.
Zakładając, że pracownicy w Twojej stołówce nie zarabiają 10k miesiecznie, to prawdopodobnie pokryje ich bezpłatny program dla ludnosci ubogiej – Medicaid. A jeżeli nie, to dostaną tanią, substydiowaną polisę. Czy jest sens dalej szlochać?
Eligibility for Medicaid Expansion is decided on state by state. In State’s that do expand Medicaid all legal residents who earn less than $15,302 for individuals and $31,155 for a families of four can receive Medicaid under Medicaid Expansion.
@ qwerty_xyz_12345
Niekoniecznie tylko supermocarstwa – wystarczy byc relatywnie silnym w swoim otoczeniu. Oczywiscie nie jest to regula ale zapedy pozostaly: Wielka Brytania i Francja sa tego dosyc dobrym przykladem – Libia, Irak czy Afganistan to przypadki calkiem „swieze”.
Pozdrawiam
Ty duende i czlowieku wg
Blogi Polityki, przynajmniej dla mnie, staly sie szkola nauki jez. polskiego jakiego nie znam i sensu jakiego nie uzywa wielu z piszacych.
Juz teraz wiem, ze daughter-in-law jest szwagryca (nie jestem pewien czy wymowie), cafeteria jest stolowka, friko to … nie jestem pewien. Chyba forma platnosci. „Czy jest sens dalej szlochac?” – to sens jakiego nie znam i jakiego nie zamierzam sie uczyc. Np: I znowu nikt z Polski nie dostal Nobla wiec „czy jest sens dalej szlochac?” Zaczynam poznawac tego przyczyne; dlaczego nikt z Polski (znowu) nie dostal Nobla.
wg
Wg,czlowiecze, cenne porady podatkowo-finansowe przekazalem swojej szwagrycy, telefonicznie. Zamiast podziekowac krzyknela: Daaad ! Lay off the booze !
See ? What a stubborn szwagryca ! Reszty wpisu nie rozumie; nie znam Moryca, na Ziemi Obiecanej nie bylem ale bylem dosc blisko – in Lebanon (zajeci bylismy wojna wiec na zwiedzanie nie bylo czasu), ruble raz mialem w reku kiedy zlapalismy oficera NVA.
Czytelnikow z Polski i z Marsa informuje, ze NVA ma wiele znaczen. Moze byc przykladowo National Vulvodynia Association, Nationale Volksarmee lub North Vietnamese Army. Take your pick.
Ty duende i czlowieku wg; see you when I see you.
P.S. Panie Szostkiewicz, dziekuje za wykazana cierpliwosc.