Sto dni Franciszka

Minęły ledwo trzy miesiące z nowym papieżem, a wielu katolikom wydaje się, że Franciszek jest w Rzymie od lat. Trzy miesiące to za mało, by ocenić nowy pontyfikat, ale jedno jest pewne. Nawet ludzie nie związani z Kościołem, uważają, że wizerunkowo nowy papież kroczy od sukcesu do sukcesu.

I to jest na razie największe jego osiągnięcie. Rzymscy watykaniści podsumowują sto dni tak:  Franciszek nosi się jak dominikanin, mówi jak franciszkanin, zarządza Kościołem jak jezuita. Zgrabnie i trafnie. Ale nie do końca. Co znaczy, że zarządza jak jezuita? Zakulisowo? Tak by świat się o tym nie dowiedział? Może to i w stylu jezuickim, ten zakon historycznie biorąc był czymś w rodzaju papieskiej służby specjalnej, miał być skutecznym narzędziem polityki kościelnej centrali rzymskiej. Jezuici mieli być niewidoczni a skuteczni.

Mój osobisty bilans pierwszych stu dni: mocna czwórka. Franciszek zjednał sobie przychylność mediów i wiernych. Ale oczywiście nie wszystkich. Wobec stylu Franciszka katolicy przyjęli z grubsza dwie postawy.

Ci, których nazwę katolikami zmiany, nie są zadowoleni. Oczekują więcej. Może nie kościelnej rewolucji, ale działania. Znaczących zmian kadrowych w Watykanie, odchudzenia kościelnej biurokracji, dopuszczenia kobiet na ważne funkcje administracyjne, dyskusji o celibacie. Australijski biskup Geoffrey Robinson apeluje do Franciszka o zwołanie soboru na temat kryzysu pedofilskiego w Kościele.

Druga grupa to katolicy kontynuacji. Są zadowoleni, że papież jest konserwatywny, że żadnych rewolucji nie zapowiada, za to daje przykład, jak być empatycznym chrześcijaninem w czasach postmodernizmu. Katolikiem społecznym, a nie wojownikiem kulturowym jak Benedykt XVI. To wymowne, że Franciszek nie wspomniał słowem o popieranych przez lokalny Kościół marszach i protestach przeciwko legalizacji małżeństw homoseksualnych we Francji.

Jest też frakcja krytyków Franciszka z pozycji skrajnie ortodoksyjnych. Dla nich styl nowego papieża to obciach, odbierający powagę papiestwu i Kościołowi.

W Kościele w Polsce dominuje katolicyzm kontynuacji, dlatego Franciszek także naszym wiernum się podoba. Tylko polscy biskupi reagują nerwowo na ,,neo-franciszkanizm” nowego papieża. Wyczuwają, że ludzie widzą kontrast między Kościołem oficjalnym w Polsce a stylem Franciszka i że ten kontrast szkodzi im wizerunkowo. Dlatego, by odwrócić uwagę od sedna sprawy, wymyślili slogan propagandowy, że w polskich mediach liberalnych walczy się z Kościołem …przy użyciu Franciszka. Ale wierni na to chyba nie dadzą się nabrać. W Polsce katolicy też by chcieli więcej nowego franciszkanizmu papieża Franciszka.