Tragiczny koniec radiowych wygłupów
Skąd się biorą takie typy jak ta dwójka z radia w Sydney? Czy sami wpadli na pomysł, żeby się podszyć pod brytyjską parę królewską dzwoniącą do szpitala, gdzie leży ulubienica mediów księżna Cambridge? Udało im się oszukać szpital i wydobyć informacje o jej stanie zdrowia. Pielęgniarka, która pierwsza odebrała ich kretyński telefon, już nie żyje. Osierociła dwoje dzieci. Mąż napisał w Internecie, że jest zdruzgotany.
Popełniła samobójstwo, policja twierdzi, że w okolicznościach nie budzących wątpliwości. Jak silne musiała przechodzić cierpienia moralne, by targnąć się na życie w swojej sytuacji osoby kochanej i cenionej przez pracodawcę.
Wiele wskazuje na to, że australijskim żartownisiom wygłup zakończony śmiercią ujdzie na sucho. No bo rzeczywiście nie zabili Jacinthy fizycznie. Ale zabili ją moralnie. Bo pewno nie mogła sobie przebaczyć, że połączyła ten idiotyczny telefon zamiast go od razu zignorować. Pewnie dręczyła się, że nie tylko wyszła na kretynkę, ale też zrobiła przykrość rodzinie królewskiej.
Nie wiem, czy dla Hinduski Jacinthy rozpoznanie akcentu australijskiego to była pestka. Może wcale nie. Mogła go nie rozpoznać, tak jak pracująca w Polsce od kilku lat Ukrainka mogłaby nie rozpoznać np. akcentu śląskiego . Mogła potraktować telefon jako poważny i wymagający odpowiedzi.
Ponoć stacja 2DayFM już dwoje ,,pranksterów” zawiesiła i zapowiedziała wewnętrzne śledztwo. Ale to tylko zarządzanie kryzysem, nic więcej. Bo wiadomo, że wygłup puszczono z nagrania, nie na żywo, po konsultacji z prawnikami. Na rynku radiowym w Sydney jest podobno ciasno. Stacje walczą jak widać wszelkimi sposobami o słuchaczy. Być może szefostwo takich wygłupów właśnie oczekiwało i obiecywało bonusy. Zwłaszcza, że w mediach trwa globalna mania pod tytułem Kate w ciąży.
Ale zawsze można było powiedzieć: nie. Lecz żeby odmówić, trzeba mieć jakąś hierarchię wartości. Bardzo smutna historia.
Komentarze
Hierarchia wartości?
Jaką ma Rydzyk, Wojewódzki, czy spora część naszych „hien dziennikarskich” czy nekrofilów politycznych?
Oglądalność, wyrazistość, chęć zaistnienia za wszelką cenę, parcie na szkło………
Kobieta miała nie po kolei w głowie, niestety. Nikt normalny nie zabija się po głupim żarcie. Tym bardziej, że w pracy jej nie przesladowano.
Szanowny redaktorze Polityki
Nie ma Pan racji. Granica nie jest tam gdzie Pan ja widzi. Jedyna osoba ktora ja widziala juz niestety nie zyje. Nie wiem czy mozna miec pretensje do Australijczykow. Mozna natomiast miec pretensje do szpitala ze zatrudnia osoby slabe psychicznie. Nic nie wiemy na temat zdrowia psychicznego emigrantki z Indii. Czyz nie lepiej dlatego zajac sie polskimi sprawami Jaruzelskim, Urbanem i Passentem. Grudniowe rocznice czekaja na komentarze.
Slawomirski
MI6
Smętność tej historii jest bita na głowę przez jej idiotyczność. Nie można wpadać w paranoję. Jak się ogląda telewizję to można pomyśleć, że za kilka lat w ogóle zakażą żartów, nabierania kogoś, sarkazmu i najlepiej generalnie całego humoru, bo przecież wymienione rzeczy tak łatwo mogą doprowadzić do tragedii. Dlaczego by nie zrugać takiego Szymona Majewskiego, który tyle lat wyśmiewał różnych polityków w „Rozmowach w Tłoku”, przecież mogli się tym przejąć i popełnić samobójstwo? Jak dla mnie długotrwałe wyśmiewanie jest dużo gorsze niż pojedynczy żart. Ale nie popełnili go bo mieli minimalną wręcz ilość dystansu i równowagi psychicznej. A ta biedna pielęgniarka nie miała. Czy ci wszyscy samozwańczy „obrońcy moralności” nazywający tą dziennikarską parkę mordercami nigdy nikogo nie obraziła? Nigdy nie powiedziała: „kochanie, zupa jest za słona, spieprzyłaś ją”, nigdy nie zrobiła publicznie czegoś głupiego, ale zlekceważyła to i poszła dalej, zamiast strzelać sobie w łeb? Myślę, że robią to codziennie, rzeczy tej samej kategorii co ci prezenterzy. Winna jest tylko i wyłącznie kobieta, bo żeby żyć, trzeba być choć trochę do tego życia przystosowanym.
Zastanawiałam się przez dłuższy czas nad etyczną stroną dowcipu dziennikarzy. Nad ich ewentualną odpowiedzialnością za samobójstwo pielęgniarki. Poczytałam i posłuchałam co mają na ten temat do powiedzenia dziennikarze, etycy, psychiatrzy.
I wyszło mi z tych przemyśleń tyle, że podzielam zdanie panów Janasa, Biskupa, Hartmana, zaproszonych pod koniec tygodnia do „Faktów po faktach”. Dziennikarze nie przekroczyli granic etyki zawodowej i nie są moralnie odpowiedzialni za śmierć pielęgniarki.
Moje myślenie poszło następującym torem:
1. Zachowanie dziennikarzy mieściło się w granicach konwencji programów typu „Dzwonię do pana/pani”, „ukryta kamera”. Jest to konwencja, której ja osobiście nie lubię, ale która od dawna jest znana, stosowana i powszechnie akceptowana. Żadna rada etyki mediów nie uznała jej za naruszającą etykę zawodową.
2. W każdym szpitalu personel jest szkolony pod kątem przestrzegania tajemnicy zawodowej. Procedur udzielania inaformacji na temat stanu zdrowia pacjentów. Szczególnie w takim szpitalu i takich pacjentów.
Pilegniarka złamała procedury. Bywa, że łamanie obowiązujacych procedur kończy się tragicznie. Vide katastrofa smoleńska.
3. Nie jest łatwo popełnić samobójstwo. Po pierwsze bardzo silny jest instynkt przetrwania. Doświadczenia z wojen, obozów koncentracyjnych pokazują, że człowiek walczy do ostatka. Wielka jest też siła instynktu macierzyńskiego. Żeby osierocić dwójkę dzieci trzeba być na dnie rozpaczy. Wszystkie mechanizmy regulacji psychicznej muszą ulec kompletnemu załamaniu. To nigdy nie dzieje się pod wpływem jednego czynnika. Zadbała o to matka natura w toku ewolucji.
Wierzę psychiatrom, którzy twierdzą, że u podstaw tego samobójstwa leżały znacznie głębsze przyczyny. Złamanie procedur i reakcja przełożonych – nie wiemy jaka – to przysłowiowa kropla przelewająca dzban.
4. Zachowanie dziennikarzy niczym nie odbiega od zachowania współczesnego konsumpcyjno – liberalnego społeczeństwa zachodniego. Wszystko na sprzedaż, wszystko do skonsumowania, nieograniczona wolność. Fun, fun i jeszcze raz fun.
5. Monarchia Brytyjska to świetna kasodajna marka. Toteż eksploatuje się ją do granic wytrzymałości. A to wprost zaprasza satyryków i żartownisiów, o różnym poziomie profesjonalnym o etycznym, do przekłucia tego piarowskiego, kiczowatego balonu.
6. Sytuacja przykra. Dla zmarłej i jej rodziny, tragiczna. Dla oczekiwanego dziecka i jego rodziny, smuga cienia. Ale robienie kozła ofiarnego z tej dwójki dziennikarzy, to typowy gest Piłata. I nie powinni tego robić zwłaszcza przedstawiciele mediów.
To jest memento dla nas wszystkich.
Cóż mamy powiedzieć o radiowym wydaniu „Wojny Światów”G. Wellsa i reakcji ludzi słuchających audycji !?
To był dopiero „dobry” kawał……
Prasa niemiecka skomentowala ten wypadek jako nastepstwo
niedoinformowania personalu szpitala ,w jaki sposob nalezy
obslugiwac rodzine krolewska /nie sa to bowiem przecietni zjadacze chleba /.
Pozdrawiam
A może była to tzw. ostatnia kropla goryczy, dopełniająca (raczej przepełniająca) granicę wytrzymałości psychicznej Jacithy. Może jej życie wcale nie było tak słodkie jak chce się to przedstawiać po tym tragicznym finale, przed którym być może zmagała się z ciągłym poniżaniem i ośmieszaniem.
Normalnie nie da się przez telefon dowiedzieć o stanie zdrowia bliskiej osoby przebywającej w szpitalu, trzeba się pofatygować osobiście. W przypadku królowej wydaje się to absurdalne, ale w związku z tym powinny istnieć jakieś procedury, wykluczające podszywanie się pod Jej Królewską Mość. Nic o tym nie wiemy, więc zanim oskarżymy dwóch dziennikarzy, zapytajmy dwór królewski, czy czegoś nie przeoczył, nie przewidział.
Z mojego doświadczenia wiem, że telefon od wysokiej zwierzchności stawia zwykłego śmiertelnika na baczność (czasem dosłownie) i obezwładnia czujność, co po raz kolejny udowodnili dwaj dziennikarze. Nie czyńmy im z tego zarzutu, winny mieszka gdzie indziej.
Slawomirski 10 grudnia o godz. 6:11
A co ty miałbyś jeszcze do dodania w interesującym cię temacie? Została już tylko słoma, a skoro ci to odpowiada, możesz jeszcze pomachać cepem.
Pan Redaktor pisze:
„Tragiczny koniec radiowych wygłupów”
Szanowny panie Redaktorze,
moim zdaniem kieruje Pan sprawe na niewlasciwy tor.
Tu nie chidzi bowiem o zadne wyglupy, tylko o nielegalne pozyskiwanie
informacji niejawnych. Do tego informacji o wadze panstwowej, bo taka range
maja w warunkach monarchii informacje dotyczace nastepstwa tronu.
Z tego powodu uwazam, ze jest to raczej przypadek dla sluzb specjalnych
niz dla moralistow.
I chyba sie specjalnie nie zdziwie, gdy ktoregos dnia przeczytam, ze „dowcipni”
dziennikarze nagle stracili cale poczucie humoru, wpadli w skrajna depresje
i ktoregos piatkowego popoludnia popelnili samobojstwo.
Dlaczego nie mowi sie tego, ze ta pielegniarka popelnila samobojstwo, gdyz dyrekcja szpitala oswiadczyla jej, ze zostanie ona zwolniona z pracy w trybie dycyplinarnym i na dodatek z „wilczym biletem” (czyli ze nie dostanie ona pracy w swym zawodzie, przynajmniej w W. Brytanii i jej b. koloniach) za to, ze podala ona informacje o rodzinie krolewskiej osobom nieuprawnionym do otrzymania takowych informacji?
Przeciez ta pielegniarka to nie byla Brytyjka, a Hinduska, i to na dodatek z niskiej kasty. Osiagnela ona swa pozycje zawodowa droga trudow i wyrzeczen, a utrata tej pozycji oznaczala dla niej utrate sensu zycia…
W świecie ztabloizowanych mediów, które zawładnęły wyobraźnią i postrzeganiem rzeczywistości przez miliony odbiorców w kazdym kraju globalnej wioski, trzeba mieć coraz bardziej żelazne nerwy i odporność psychiczną, by nie doprowadzić się do samobójstwa.
A te zdarzały się już z bardziej błahych powodów (po smierci idola, po przegranym mundialu piłki nożnej) niż w przypadku nadwrażliwej, a może niestabilnej psychicznie pielęgniarki.
Broń boże, nie usprawiedliwam tym samym tragicznego w skutkach „żartu” typowych dziś przedstawicieli hien medialnych jak świat współczesny długi i szeroki.
Przeraża mnie tylko z jednej strony nachalność eksploatowania newsow na temat przebiegu ciązy jednej księżnej, wypadku, w którym zginęla inna księżna, morderstwa lub nie polskiej Madzi, zamachu lub nie w Smoleńsku, a z drugiej – pogłębiająca się odporność ludzi na zdrowy rozsądek i uleganie teoriom spiskowym oraz emocjom na granicy patologii.
Tym razem nie zgadzam sie z Panem Redaktorze.
Dowcip, kiepski zart, jak kto woli, nie przekroczyl zadnych norm obyczajowych. Dziennikarze nie weszli w posiadanie zadnych informacji na temat stanu zdrowia ksieznej o czym nie wiedziala publika. Odsluchalam oryginal nagrania i oprocz slowa ‚dehydrated’ nie padlo tam nic nowego. A, ze jest sie odwodnionym przy silnych porannych mdlosciach podczas ciazy, a na takie cierpiala ksiezna o czym dwor sam poinformowal, wie kazda kobieta, ktora przez to przeszla i nie jest to zaden sekret. Moim zdaniem celem ich zartow byla raczej krolowa, ksiaze Karol, pieski itd. Jak na mozliwosci humoru brytyjskiego autralijczycy byli wyjatkowo laskawi.
Uwazam, ze pielegniarka zmagala sie z duzo wiekszymi problemami natury psychologicznej i ta sytuacja byla przyslowiowa kropla. Smutna to wiadomosc, tragiczna w skutkach dla wielu osob i jest mi naprawde przykro. Nie przylacze sie jednak do biczowania tych dziennikarzy.
Szanowny Panie Redaktorze!
Uważam, że mocno Pan przesadził ze „świętym oburzeniem” na parę dziennikarzy. Na pewno nie oni są powodem samobójstwa, bo nikt normalny nie robi czegoś takiego po jednym telefonie. Z czasem dowiemy się, co za tym samobójstwem stało.
Odsyłam do tego, co napisała Matylda. Słuchając wymienionej dyskusji, zgadzałem się w pełni z poglądami uczestników.
„Święte oburzenie” zostawmy na rzeczywiście potrzebną tego sytuację.
Pozdrawiam
Zastanawiałam się nad ta sprawą. Gdyby wspomniana audycja była nadana tylko w australijskim radiu, pewnie sprawy by nie było. Ale przecież trąbiły o tym różne portale, w Polsce np. Pudelek. To one są współwinne rozpowszechnieniu tematu, a odium zła skupiło się na dwójce australijskich radiowców.
Po prostu podglądactwo, naśmiewanie się z innych są obecnie w cenie.
A co do ma do rzeczy, czy akcent mogła pielęgniarka rozpoznać, cy nie? Znaczy, że gdyby dzwoniła osobiście JW Królowa kilkunastu krajów, to powinna jej była udzielać informacji? Jej jest nie wolno w ogóle o tym mówić przez telefon! Przynajmniej w Polsce takie jest prawo, nie wiem, jak na wyspach.
co do dziennikarzy, nie sądzę, by można ich było obciążać za jej śmierć. Czy mogli przewidzieć, że tak się stanie? Mogli przewidzieć, że jeśli żart się „uda”, kobietę zwolnią pracy, że spotkają ją duże nieprzyjemności. Ale śmierci przewidzieć nie mogli. Czyli postawili ją celowo w sytuacji, w której postępowanie było z prawnego punktu widzenia oczywiste, ale emocjonalnie trudne, w sytuacji, niesprostanie której mogło mieć konkretne konsekwencje. Ale takich konsekwencji nie można było przewidzieć. Nie odpowiadają za śmierć.
@mpn
krytycy pielęgniarki uważają, że powinna była od razu się zorientować, że to żadna królowa, bo telefonujący mieli australijski akcent
@JKJK
jakie święte oburzenie? Gdzie je JKJK znalazł w moim blogu? Smutna historia to święte oburzenie?
„Zachowanie dziennikarzy mieściło się w granicach konwencji programów typu ?Dzwonię do pana/pani?, ?ukryta kamera?. (…) która od dawna jest znana, stosowana i powszechnie akceptowana. Żadna rada etyki mediów nie uznała jej za naruszającą etykę zawodową”.
Doprawdy? Zatem „dzwonię” do państwa, pani @Magdo, panowie Janas, Biskup, Hartman: „Halo tu szpital x, przykro mi ale muszę przekazać wiadomość o śmierci pani/a mamy (córki, syna, męża, żony itp.). Był straszny wypadek i niestety nie żyje”. Po chwili: „Ha, ha, ha, to był kawał, jestem z radia, ha, ha, ha… Nie śmieje się pani/pan z nami??? O co za dziwak!”. A może uda się „rozśmieszyć” publiczność przepełnionej sali widowiskowej wołając: „pali się!, uciekać!”, albo w samolocie: „bomba! wszyscy zginiemy!” – „a kuku, ukryta kamera – ha, ha, ha…” Naprawdę „śmieszne”…
Przepraszam za taką łopatologię, ale po tym co czytam i słucham chyba tylko taka metoda jest na odpowiednim poziomie.
Kochani, to że spora część mediów i ich publiczności to ludzie, delikatnie mówiąc o małym rozumku i braku poczucia przyzwoitości, nie znaczy że stanowią większość ludzkości. I że ich kryteria akceptują pozostali.
Niedawno na tym blogu wyraziłem pogląd, że polskie media są gorsze od polityków i prowokują zło, do którego politycy się dostosowują. Gospodarz blogu mnie ofuknął, a słabości mediów upatrywał w trudności zapełnienia czasu antenowego tekstami na poziomie. W swoim artykule w ostatnim Przeglądzie prof. Łagowski głosi tę samą tezę co ja i dobitnie ją uzasadnia. Gorąco polecam!
@Magdalena
Czyli, by się posłużyć klasycznym testem, nie miałaby Pani problemu z tym, że ktoś podszywając się pod Panią zadzwoniłby do szpitala w celu uzyskania wiadomości medycznych na przykład o Pani wnuczce w nim leczonym? Ja to uważam za zdziczenie obyczajów, a w przypadku ludzi mediów za złamanie standardów profesji, słowem za coś, co nie powinno mieć miejsca w cywilizowanym świecie. Nie szkodzi, że na co dzień jet inaczej, chodzi zasadę. W BBC nadano właśnie rozmowę z dwojgiem ,,pranksterów”. Trzeba im oddać, że zaczyna do nich docierać, co się stało. Zalewali się łzami. Faktycznie, biczowania już im nie trzeba.
żart jak żart, celem było rozbawienie.
Reakcja biednej kobiety nadmierna.
Jednak jak sądzę nie żart ją spowodował a drastyczna ocena środowiska w którym pracowała.
Zostali ośmieszeni a to zdaje się było niedopuszczalne.
Adam Szostkiewicz
10 grudnia o godz. 14:43
… W BBC nadano właśnie rozmowę z dwojgiem ,,pranksterów?. Trzeba im oddać, że zaczyna do nich docierać, co się stało. Zalewali się łzami. Faktycznie, biczowania już im nie trzeba.
To, że „zalewaja się łzami ” świadczy jedynie o tym, że nie są „typami” pozbawionymi ludzkich uczuć. Łzami zalewają się też ludzie, którym zdarza się potącić na pasach pieszego, który tam wtargnął na czerwonym świetle. Są to łzy współczucia.
W żadnym wypadku nie można w oparciu o nie mówić p moralnej winie dziennikarzy za śmierć pielęgniarki.
Panie Redaktorze!
W całej tej historii jest przykre, że się tak skończyła. Uważam jednak, że atak na dziennikarzy, akurat w tym przypadku, jest nadmierny. Jak zwykle ktoś nie przestrzega procedur, a potem dziwi się, że dochodzi do wypadku (patrz Smoleńsk, procedury i skutki).
Mimo wszystko polecam, jeżeli jest to możliwe, posłuchać co mówili w studio panowie Janas, Biskup i Hartman. Czy oni nie wiedzieli, o czym mówią? Moim zdaniem był to bardzo wyważony osąd całego zdarzenia.
Pozdrawiam
Rzeczony program:
http://faktypofaktach.tvn24.pl/smierc-po-telefonicznym-zarcie-historia-w-rodzaju-wypadku-na-festynie,293435.html
A o jakości mediów to już nastukałam tyle, że nie zamierzam się więcej, w tej sprawie, znęcać nad klawiaturą.
Z tym porządek mogą zrobić jedynie dziennikarze. A nie zrobią go z wiadomych powodów 👿
Publikatory produkują i promują amoralne dziennikarskie bydło, bo… na takie bydło jest zapotrzebowanie ze strony „szerokich mas odbiorców”… A że zniszczono fizycznie ludzkie życie i życie rodziny… Błahostka… Zdanie „Matyld” i Magdalen” tylko nicość takiego życia potwierdza. One wszystko uzasadnią……To wszystko
Kiedyś dwóch komików z quebeckiego radia zadzwoniło do Sary Palin podając się za Sarkozego i ciągnęli Damę z Alaski za nos przez ponad 5 minut. Jakoś nie skończyło się na samobójstwie (choć Palin w sumie popełniła polityczne harakiri).
http://www.youtube.com/watch?gl=FR&hl=fr&v=xYfskIFc54g
Były też telefony do Elżbiety II i innych – pełna lista tutaj:
http://en.wikipedia.org/wiki/Masked_Avengers
Generalnie rzecz biorąc dziwi mnie raczej reakcja dyrekcji szpitala (choć być może jest to reakcja uzasadniona przepisami wewnętrznymi) niż sam kawał w wykonaniu Australijczyków. Skąd mogli przypuszczać, że taki będzie dalszy ciąg posłużenia się starym jak świat sposobem na humor: nabrać kogoś na coś ?
Mnie osoboście takie kawały nie bawią, ale z drugiej strony niektóre skecze z ukrytej kamery są naprawdę zabawne i pokazują ludzką naiwność lub inne cechy, z których lubimy się śmiać. Oczywiście śmiać się z innych…
Zastanawiam sie,jakby zareagowala,ta australijska gwiazda,gdyby dosier np.o leczeniu jej choroby,trafilo na ulice??? Oburzenia nie byloby konca!!
Cala ta histotia,pokazuje jakim durniom wtyka sie mikrofon do reki 😮
Hierarchia wartości ? W XXI wieku istnienie czegoś tak śmiesznego jak tytuł księcia , króla czy cesarza otrzymywany dziedzicznie – to jest dopiero zgrywa z rozumu.
A niby jaka jest róznica , między człowiekiem urodzonym w domu aktora
a aktorem udającym pomazańca który urodził się w pałacu ?
Te przeżytki obyczajów i fortun dziedziczonych od dawnych hochsztaplerów , bohaterów lub pospolitych cwaniaków są kompletną bzdurą.
Ta smierć pielęgniarki jest przykra , ale tragikomiczna.
Ona jest ofiarą przesądów.
Nieładnie tak pisać o kolegach i przyjaciołach.
http://wyborcza.pl/1,75478,13025121,Bratkowski__Jacy_dziennikarze_niepokorni__Ta_horda_.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk
Z żalem obojga pranksterów jest jak z farbowanymi psami (od Dobrego Wojaka Szwejka). Psy same nie mogą sobie farbować włosów, jak to robią damy; o to musi się zatroszczyć ten, kto je chce sprzedać !
Wszystko na sprzedaż ……. i polowanie na muchy !
Pozdrawiam
Wodnik 53
Przy kompletej saturacji i tabloidyzacji mediow to jedyny przewidywalny scenariusz. Kazdy chce miec maksimum ogladalnosci i sprzedawac reklamowy czas antenowy po najwyzszej cenie.
Nie mniej cyniczne jest rozpoczynanie dziennika przez dziennikarza na ruinach czegos, gdzie jeszcze czuc zapach rozlanej krwi. Juz w starozytnym Rzymie motloch lubil zabijanie jako takie. Gonitwa za wszelaka sensacja jest z tego gatunku.
Moge jeszcze dodac, ze ogladalem wczoraj starszy serial brytyjski o bezwzglednych mediach lat 80-tych. Toz to byla dziecinada i kultura na wysokich poziomie jezeli odniesiemy to do obecnych czasow.
Wydaj sie ze nie tylko dzinnikarze z australli sa winni choc oczywiscie tak to sie teraz odbiera i sam dowcip byl glupi i nie wiadomo co komu mial udowodnic. Prosze pamietac ze zaraz po dowcipie na youtubemiliony ludzi mialo z tego wielki ubaw, ba miliony wieszalo psy zarowno na tej pielegniarce jak i ina szpitalu z etak latwo ich bylo oszukac, ze nie maja mechanizmow zabezpieczajacych prywatne dane „waznego” pacjenta. na pewno w tym okresie ta „ceniona” pielegniarka juz tak ceniana przez szpital nie byla i na pewno gdyby sytuacja potoczyla sie inaczej szpital wyciagnalby konsekwence.
Tka wiec do dwojki dziennikarz dolacza kilka milionow idiotow ktorzy zostawili niewybredne wpisy pod filmikiem na youtube jak i cala reszta mediow ktore wprowadzily te sprawe na wokande wiadomosci.
Kolejna „grupe” winnych stanowia w mojej opinii sama ksiezna Kate, ksiaze William i cala Royal family bo zamiast sie obsmiac to zrobili z tego afere a teraz pisza ze im przykto. A co ta biedna pielegniarka zrobiala. Ujawnila ze Kate zyga dalej niz widzi bo jest w cazy. No tez mi wielkie mecyje. Ale nie ona ujawnila najwiekszy sekret panstwa … wymiociny ksieznej K. Kto wie czy gdyby tak zareagowala rodzina krolewska moze w szpitalu i sieci mniej by szydzono z dziewczyny w wszystko by sie po kosciach rozeszlo.
A tak kto wie mzoe doszly do tego jeszcze wzgledy religijne/kulturowe gdzie biedna dziewczyna „przyniosla hanbe na rodzine” itp itd co spowodowalo ze targnela sie na wlasne zycie.
Jak zwykle w takich sytuacja tragedia zaczyna sie od dwoch becwalow a potem niestety wiekszoc tez nie potrafi sie odnalezc.
Pozdrawiam i zycze wiekszej wnikliwosci w analizie w nowym roku.
Radiowych wygłupów koniec jest tragiczny, choć szum poszedł w świat, że oto rodził się będzie bardzo ważny (dla co poniektórych) król, wyczekiwany od dawna, taki ważny, że ludzie już teraz trupem przed nim padają. Ach, ta megalomania odizolowanych od świata ludzi, wyspiarzy intelektualnych… Tyle z mediów wiemy, ale – pozostając ściśle w tematyce – jaki jest koniec wygłupów telewizyjnych w programie p. Lisa? Natrafiłem właśnie w Internecie na oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez owego szczwanego redaktora, skierowane do prokuratury w zeszłym roku, proszę bardzo: http://www.polskapartianarodowa.org//images/stories/file/zawiadomienie-lis.htm Ciekawe, jaki tu jest koniec?
Taki żart jakie zapotrzebowanie. Ale czy było zapotrzebowanie na
taką wiedzę? Za czasów PiSu do ministra rolnictwa zadzwonił redaktor
z NiE i poprosił o samochód dla o Rydzyka,naród się pośmiał a minister
sią wytłumaczył. Nie tak dawno zadzwonił chłopek do prokuratora w
Gdańsku, tu naród już się mniej śmiał a minister kościelny Gowin wyciągnął konsekwencje. Jest moda na tego typu zarty chyba na całym
świecie. Tylko nie zawsze one kończą się tak tragicznie.
Tymczasem dzisiaj z ręki zamachowca zginał Krzysztof Zalewski – ekspert lotniczy, krytykującu ustalenia Anodini i Komisji Millera. To już drugi po Marku Rosiaku zamordowany przez bojówkarza współpracownik opozycji. Metoda ta sama co w przypadku Rosiaka – cios nożem.
Przepraszam ś.p. Rosiak zginął od strzału. Prorządowy bojówkarz, nożem chciał ranić innego pracownika biura partii opozycyjnej.
Smutna sprawa, choć nie uważam, żeby była warta takiego roztrząsania przez cały świat. Jakość mediów popularnych jest dramatycznie niska, ale ten wygłup nie był gorszy od innych, ani też nie spowoduje przełomu. Wręcz przeciwnie. Pielęgnarka została już ponoć „królową serc”, niedługo pewnie i jej dzieci zostaną celebrytami, za którym włóczą się paparazzi. I koło się zamknie.
Jeśli ktoś jest winny tej tragedii, to moim zdaniem… jest to rodzina królewska. Przecież jasne jest, że wiadomość o ciąży Kate to długo wyczekiwany żer dla tabloidów. Dlaczego więc do wiadomości publicznej oprócz rzeczy najistotniejszych podaje się nazwę szpitala? Przecież to jak zaproszenie dla paparazzi, którzy będą oblegać, okupować, szturmować. Nie lepiej byłoby załatwić to dyskretniej i po prostu zapewnić dziewczynie trochę spokoju? Ponoć tabloidy wykończyły Dianę, a od tamtego czasu ich moc wzrosła wielokrotnie, mają nowe technologie i ostrzej walczą o uwagę czytelnika. Czy biedna Kate nie ma szans na uniknięcie tego?
nie wiemy wszystkiego w calej sprawie.
panie Adamie,
poniosło Pana… ja też na wieść o tym odczułem smutek, współczucie jALE …poczułem też empatię w stosunku do tych nieszczęsnych dziennikarzy …
w tej prawie zgadzam się ze stanowiskiem Jana Hartmana , wyrażonym w Newsweeku 3 dni temu. Ponieważ wyraził się on lepiej, niz ja mógłbym to zrobić to polecam :
http://spoleczenstwo.newsweek.pl/jan-hartman–dziennikarze-nie-sa-winni-smierci-brytyjskiej-pielegniarki,99342,1,1.html
ku rozwadze :
1) nie znamy okoliczności śmierci tej pielęgniarki, jak była ?
Czy nie miała jakichś problemów zyciowych bądź psychicznych ? czy była depresyjna ? Mąż wprawdzie oskarżył dziennikarzy – ale czy wiemy coś o tej rodzinie ?
Nie – wiemy ZA MAŁO, by oceniać
2) Jacintha Saldanha zresztą nie udzieliła żadnych informacji . Ona jedynie odebrała telefon i przekazała słuchawkę koleżance, która następnie tych informacji udzieliła.
W tej sytuacji wszystkie te tytuły na czołówkach , z wielkimi wykrzyknikami typu :
„Nie żyje pielęgniarka, która udzieliła informacji o zdrowiu księżnej Kate ”
są po prostu nezgodne z prawdą.
czy nie ma pan wrażenia, panie Redaktorze , że dał się pan też w coś wkręcić ?
Informacje o zupelnie zdrowej pacjentce cierpiacej na mdlosci nie zniszczyly image rodziny krolwskiej. Jednak wyobrazam sobie poploch w szpitalu i procedury dyscyplinarne jakie czekaly pielegniarke. Szpital rwal sobie wlosy z glowy, bo taki blad wobec swietej rodziny krolewskiej moze pociagnac utrate tych klientow. Dyrektor do dymisji, zastepca na wczesniejsza emeryture… Nietrudno sobie wyobrazic, co przezyla owa kobieta w szpitalu, przez te kilka dni dzielacych ja od wydarzenia. Procedury dyscyplinarne w szpitalach trwaja tygodniami i niech teraz szpital nie udaje niewiniatka.
I wiem dobrze, ze zupelnie co innego byc Brytyjka, a co innego Hinduska – emigrantka od 8 lat- pracujca w szpitalu. Tak samo nietrudno sobie wyobrazic co myslala w tych kilku sekundach przerazona pielegniarka: „wylegitymowac” krolowa, odmowic rozmowy, lepiej byc grzeczna?
A swoja droga ten kult krolewski w Anglii jest nie z tego swiata. Nikt by sie w Ameryce tak nie przerazil jak by uslyszal w telefonie sekretarke, ze laczy z prezydentem Obama i zapewne nikla szansa, zeby ten ktos zapomnial z tego powodu obowiazujacej procedury.
Dywagacje jak silna, czy niesilna psychicznie byla nieszczesna kobieta nic tu nie maja do rzeczy. Stanowiska pracy sa dla wszystkich, nawet tych niesilnych psychicznie, ktorych jest wiekszosc. Dlatego moze lepiej pamietac w kazdych okolicznosciach o empatii?
Nie oceniam tego rodzaju dowcipow, ktore sa nagminne, troche w tym chodzilo o pomyslowosc, a takze o osmieszenie kultu krolewskiego. Nie takie rzeczy splywaja po tej rodzinie jak po kaczce. Moze trzeba bylo pomyslec o tych, ktorych wciaga sie nieswiadomych w swoja zabawe.
@kania
Nie mam takiego wrażenia, mam natomiast wrażenie, że niektóre wpisy tutaj za bardzo lekceważą sprawę pielęgniarki. Bo Hinduska, bo nie wiemy nic o jej rodzinie, bo tylko przełączyła telefon, a w żarcie chodziło o ośmieszenie kultu rodziny królewskiej. Może i chodziło, ale pielęgniarka nie żyje i dla mnie to jest tu najważniejsze, jak można rozmywać sprawę właśnie w ten sposób. Apeluję o chwilę autorefleksji: jak ja bym zareagował na taki żart, w którego efekcie straciłby życie ktoś mi bliski?
@zyta2003
a co tu do rzeczy ma kult królewski? Zresztą w USA też się krzewi wbrew Pani sugestiom. O empatii zawsze warto myśleć, ale może w tym przypadku bardziej w odniesieniu do rodziny pielęgniarki niż kogokolwiek innego.
z tekstzu wynika ze ta pani byla z pochodzenie hinduska i prawdopodobnie nie mogla zniesc przykrosci jaka wyrzadzila rodzinie krolewskiej 🙂
czy rodzina krolewska pyta sie dzisiaj ile „przykrosci” wyrzadzila hindusom ?
nie rozumienm tej pani hinduski. a Pana, Panie Szostakiewicz ! cenilemi bede to czynil dalej jednak „moralnosc” nie rozpoczella sie z chwila pojscia pani ksieznej do szpitala !!!
kania
10 grudnia o godz. 23:19
Szanowny Panie kania
Zadaje Pan sluszne pytania a redaktor Polityki odbiera to personalnie.
Slawomirski
panie redaktorze,
-czy pan przed napisaniem tego felietonu wysłuchał tej inkryminowanej rozmowy DJ-ów z pielęgniarkami ?
Bo ja tak.
Była to rozmowa celowo przerysowana , istny Monthy Pyton. Nie tylko akcent groteskowy ale i teksty . Postaci celowo przeszarżowane , łącznie z pieskiem królowej granym przez jednego z pracowników radia .
Autorom nie mieściło się w głowie, ze ktoś mógł ich potraktować poważnie.
Tymczasem pisze Pan do @ Magdaleny :
” Czyli nie miałaby Pani problemu z tym, że ktoś podszywając się pod Panią zadzwoniłby do szpitala w celu uzyskania wiadomości medycznych na przykład o Pani wnuczce ”
no cóż – odnoszę wrażenie, że poniosło Pana , uderza pan (też w Magdalenę) ze zbyt grubej rury.
W przypadku księznej Kate nie było wyciągania żadnych INTYMNYCH informacji zdrowotnych – była tylko mowa o zjawisku tak powszechnie przypisanym do ciązy jak poranne nudności. Zresztą sądzę , że gdyby takie informacje się pojawiły – to stacja nie puściłaby tego fragmentu (rozmowa szła z odtworzenia )
…a może jednak niech ci, co nie słyszeli niech posłuchają ?
Wpierw posłuchać – zanim kamieniować :
Mel Greig i Michael Christian w radio 2Day dzwonią do szpitala
panie Redaktorze ,
mam wrażenie , że okopał się pan na pozycji pierwotnie przyjętej , wytoczył działo i założył nauszniki (oraz zdjął okulary).
Przyjął pan założenie, że śmierć pielęgniarki miał TĘ własnie , JEDYNĄ (a przynajmniej decydującą) przyczynę.
A przecież pan nie zna tej sprawy, nie wie pan nic o tej nieszczęsnej kobiecie , o jej stanie zdrowotnym, rodzinnym , o wszystkich okolicznościach .
Nie wie pan ale już pan osądził.
Przeczytał pan chociaż prof. Hartmanna, co tu już kilka osób panu sugerowało ?
Zgadzam się z Panem Szostkiewiczem. Skutkiem głupiego żartu dziennikarzy jest śmierć pielęgniarki i na tym trzeba się skupić, a nie uskuteczniać wędrówki po bocznych ścieżkach analizując jej stan psychiczny, rodzinny, zawodowy.
Czytając wpisy na forum przypomina mi się sprawa Ani z Gdańska, która powiesiła się na skakance, po szkolnych „żartach” jej kolegów. Wtedy rodziny uczniów żarliwie broniły swoich dzieci, twierdząc, iż skąd miały wiedzieć, że głupie żarty tak tragicznie się skończą, że pewnie dziewczyna miała problemy natury psychicznej albo trudną sytuację w domu… Pewnie, że „żarty” nad Anią miały dużo cięższą wagę niż wygłup australijskich dziennikarzy. Ale od dorosłych ludzi można chyba wymagać odrobiny wyobraźni, domyślenia się, że nie po każdym człowieku obśmianie go przez cały świat spłynie jak woda po kaczce.
Ci młodzi dziennikarze zanim wykonali głupawy dowcip pobierali wcześniej odpowiednie nauki od starszych kolegów po fachu. Tak jak Beata Tadla gdy zaczęła pracować w TVN usłyszała, że ma „być ostra i agresywna, i przegryzać aorty, bo takie jest współczesne dziennikarstwo”. Na szczęście umiała powiedzieć „nie”.
Australijskim dziennikarzom zabrakło wyobraźni i asertywności. Szkoda.
Czy z powodu głupiego żartu odpowiedzialna matka zostawia dwoje dzieci ?
Czy z powodu ośmieszającego uchybienia w miejscu pracy zrównoważona kobieta odbiera sobie zycie ?
Czy z powodu medialnego szumu 46-letnia kobieta odbiera sobie życie ? Tak jak nastolatka upokorzona w necie (a bywa tak, niestety !)
Kobieta w tym wieku to nie nastolatka , która wyobraża sobie, ze na tym jednym wydarzeniu swiat się kończy.
Uważam, że za mało wiemy, by wyciagać tak daleko idąco wnioski.
Gospodarz oskarża :
„Jak silne musiała przechodzić cierpienia moralne, by targnąć się na życie w swojej sytuacji osoby kochanej i cenionej przez pracodawcę ” ?
Skąd Gospodarz wie, ze Jacintha Saldanha była osobą kochaną ?
Mąz twierdzi , że jest zdruzgotany – ale przecież Gospodarz nie wie nic o ich pożyciu . Zakłada z góry, że była to kobieta z udanym życiem osobistym i zawodowycm, szczęsliwa i zdrowa.
Skąd Gospodarz wie, że była osobą cenioną przez pracodawcę ? (Teraz tak mówią ale …zmarłym raczej wystawia się laurki, zwłaszcza w tej sytuacji ).
Pracodawca zapewnia , że w tej sytuacji nie groził swoim pracownicom karami lecz wręcz udzielił wsparcia . Oczywiście można dyrekcji szpitala nie wierzyć – lecz dlaczego Gospodarz tak wierzy SOBIE – mimo iż tak mało ma wiedzy na ten temat ?
To zabawne ale czytając te wypowiedzi na temat bardzo zabawnego żartu bardzo niewątpliwie zabawnych dzienikarzy nie mam żadnych wątpliwości kto z wypowiadających się tu jest z tej szacownej grupy społecznej. Znakiem rozpoznawczym tych wpowiedzi jest widoczny w nich glęboki wewnętrzny nihilizm zwany czasami także wewnętrznym spsieniem. Po lekturze mogę tylko wyrazić zadziwienie ile tu „ludzi mediów”. I pożegnać się.
1. jak rozumiem moim poprzednikom chodziło nie tyle o akcent australijski lecz sparodiowanie sposobu mówienia „Królowej Elzbiety” i „Księcia Karola” . Była to wręcz odegrana farsa , coś jak z Johna Cleese, jak z „Hallo, Hallo”, te klimaty.
2. dziennikarze nie wyciagali żadnych informacji poufnych i nie taki był ich cel. Wszyscy już wiedzieli, że księżna Kate ma wymioty i pielęgniarka tylko to w sposób ogólny potwierdziła.
3. żart nie tyle w duchu australijskim lecz iście brytyjskim.
Nikt nie mógł przewidzieć , że dojdzie do tak szokującego wydarzenia. Jaki jest rzeczywisty udział tego żartu w tej tragedii ? – przecież nie wiadomo, wszystko to są przypuszczenia. Czy się to ostatecznie wyjasni ? – też nie wiemy.
Nie czas na werdykty i radykalne oceny , które mogą być tylko pochopne.
Można tylko rozważać tło i okoliczności tych wydarzeń :
http://faktypofaktach.tvn24.pl/smierc-po-telefonicznym-zarcie-historia-w-rodzaju-wypadku-na-festynie,293435.html
Cala „wolnoswiatowa” afera z radiowym zartem usunela w bok prawdziwy problem tego wolnego swiata – ze mianowicie kapitalizm sie wali czy ledwo drzy w posadach.
Urban, Passent i Jaruzelski niestrudzonego Slawomirskiego – chwala oszolomom! – to pikus w porownaniu z tym fundamentalnym problemem. Az sie cisnie na usta pytanie: czy CIA i Watykan szykuja jakas nowa wersje wolnego, samorzadnego zwiazku zawodowego ktory sie ujmie za utracona godnoscia robotnika greckiego?
A co do kobity ktora tak bardzo przejela sie faktem, ze ja w tani sposob podeszli dwaj radiowcy – no comment.
@ Adam Szostkiewicz
11 grudnia o godz. 0:02
Oj, Szanowny Panie Redaktorze. I jak sie tu dziwic, ze mit „smolenskiego zamachu” kwitnie nam, az milo patrzec. Przeciez robi Szanowny Pan to samo: „… jak ja bym zareagował na taki żart, w którego efekcie straciłby życie ktoś mi bliski?”
A skad Szanowny Pan Redaktor wie, ze bezposrednia przyczyna samobojstwa byl wlasnie ten zart? Bo ja jeszcze nie spotkalem sie z taka konkluzja ze strony wladz prowadzacych sledztwo. Moze byl, ale to dla wiekszosci Szanownych Komentatorow, ze mna wlacznie, bardzo malo prawdopodobne. Nieszczescie sie stalo – to fakt, ale upatrywac jednej, jedynej przyczyny takiego obrotu rzeczy, to dosc krotkowzroczne. Jednym slowem: Dalismy sledztwo Ruskom, naukowcy sie wypowiedzieli, slady trotylu i nitrogliceryny znaleziono – nic, tylko zamach na naszego najukochanszego prezydenta. Pielegniarce zadzwonil telefon, a ona przekazala sluchawke kolezance, a potem sie zabila – z czego wynika jasny i niepodwazalny wniosek, ze nie powinno sie odbierac telefonow w szpitalu, bo powoduje to tragiczne skutki. Tym samym nalezy zakazac dzwonienia do szpitala wszystkim osobom, a w szczegolnosci dziennikarzom ze skutkiem natychmiastowym, a zbrodniarzy osmielajacych sie lamac to prawo, skazywac na wieloletnie kary (zreszta tak, jak tych skazanych za „mowe nienawisci”). A najlepiej – zakazac wszystkiego – bedzie spokoj.
Pozdrawiam.
Chyba Pan nadużył i słowa, i emocji, Panie Redaktorze. Dalej nie komentuję, by nie dolewać benzyny do bzdurnego tematu. Jedyna rzecz warta uwagi, to słabość psychiczna kobiety, która targnęła się bez istotnego powodu na swoje życie.
Ta pani musiała być bardzo niezrównoważona psychicznie skoro z tak błahej przyczyny popełniła samobójstwo.
Żurnaliści zaś zyskali nowego samograja i łatwą kasę za wierszówki. Robią nam wodę z mózgu jak w tym wypadku albo tuszując kłamstwa Tuska np. ostatnio z trotylem.
Potem wybrzydzają ze wielu im nie wierzy i woli latać z miesiączką za Jarkiem
Moim zdaniem Redaktor ma rację upatrując w postępowaniu dziennikarzy przekroczenia co najmniej norm i granic moralnych. Powiem więcej – moim zdaniem było to także przekroczenia prawa, czyli klasyczne OSZUSTWO. Para z Australii to zatem oszuści, czyli przestępcy. A pielęgniarka to ofiara przestępstwa.
Usprawiedliwiając dziennikarzy dokonujecie Państwo dwu niebezpiecznych operacji:
Pierwszą jest tzw. wiktymizacja ofiary.
Chcecie Państwo (skądinąd jest to dowód silnych mechanizmów obronnych w psychice) za wszelką cenę pozostać w przekonaniu, że złe rzeczy zdarzają się innym. A na dodatek te osoby są „same sobie winne”, bo czegoś im nie dostaje, coś robią źle, nie dopełniły, nie przewidziały. Państwo oczywiście przeniknęlibyście w lot, dopełnili z zamkniętymi oczami, bo w ogóle jesteście świetni, odporni psychicznie i kto by tam Państwa śmiał wkręcić!
Jesteście zatem bezpieczni i „kryci”, możecie spokojnie jeść śniadanie i myśleć o kolacji. Wiadomo przecież nie od dziś, że ofiary gwałtu są same sobie winne, bo noszą za krótkie spódnice i mają zbyt wyzywający makijaż; ofiary wypadków na przejściach dla pieszych to gapy, które nie rozejrzały się wystarczająco; a teraz – UWAGA: staruszkowie naciągnięci przez oszustów telefonicznych metodą „na wnuczka” (wiecie Państwo, jak to działa? To taki telefoniczny żarcik! Dzwoni ktoś do starszej Pani i przedstawia się jako wnusio w kłopotach, i prosi o przekazanie koledze oszczędności, które babcia, kupując salceson zamiast polędwicy, odkładała na leki, pogrzeb czy „czarną godzinę”. Ach, ta beznadziejna babcia, ofiara OSZUSTWA, sama sobie winna!, bo emocjonalna, za dobra, za łatwowierna!) – te babcie to nie Wy – dobrzy kierowcy, przezorni piesi, skromne niewiasty, bystrzachy, psychiki z tytanu…
Druga rzecz to nadmierne relatywizowanie kategorii przestépstwa oszustwa. Oszustwo telefoniczne dokonane na babci w celu wyludzenia pieniedzy i uzyskania korzysci majatkowych kwalifikujecie Panstwo zwykle jako przestepstwo. Ale juz oszustwo dokonane na pielegniarsce w celu wyludzenia informacji i uzyskania korzysci majatkowych (w Australii tez nie pracuje sie za darmo) – to juz, wedle Panstwa regul, taki sobie niewinny zarcik!
To jak to w koncu ma byc? Wolno wydzwaniac do ludzi i oszukiwac ich podszywajac sié pod cudza tozsamosc i wyludzac od nich to, na co mamy akurat ochoté? Wolno czy nie wolno?
Rozrywek na tym świecie po pachy.
Właśnie rebelianci syryjscy, popierani przez tzw. cywilizowany świat dali się pobawić kilkuletniemu dziecku w roli kata. Do telewizji z tym – będzie kupa śmiechu.
Panie redaktorze, trochę umiaru. Takie „typy” jak ci z Sydney są w każdym radiu i gazecie i nie tylko. Niech pan sobie znajdzie w necie takiego Detektywa, który dzwoni do różnych instytucji podszywając się np. pod Lorda Vadera i chce zamrozić Hana Solo. Tego typu dowcipy, wkręty robiło się od zawsze.
Bo wydobyli informacje o stanie zdrowia „ulubienicy mediów”? No straszne rzeczy się stały, chociaż z pana wypowiedzi wnioskuję, że jest pan pod „urokiem” mniemanej szlachetności – księżna Cambridge, ulubienica mediów, rodzina królewska.
Albo popełniła samobójstwo z powodu że dręczyła się, „że zrobiła przykrość rodzinie królewskiej”. Zapewne królowa nie mogła spać. No jeśli ktoś z tego powodu popełnia samobójstwo, to chyba nie jest w pełni zrównoważony i ma minimum dystansu do siebie.
„Wiele wskazuje na to, że australijskim żartownisiom wygłup zakończony śmiercią ujdzie na sucho.” A czego pan oczekuje, że ich zastrzelą albo powieszą lub w Tower zamkną?
Dowcip był świetny, zakpili z zadęcia „monarchii” i „ulubienicy mediów”, tylko że niestety trafili na kobietę na tyle słabą psychiczne, że zabiła się, zostawiając dzieci i męża, bo wyszła na kretynkę lub „zrobiła przykrość rodzinie królewskiej”. Stała się tragedia, ale proszę o trochę rozsądku.
Szanowny Panie Redaktorze, cenie Panskie refleksje, ale tym razem pozostaje Pan w bledzie to nie wyglupy pary z australii zabily nieszczesna pielegniarke,ale presja ze strony mediow. To, co dominowalo – to naruszona prywatnosc Ksieznej oraz security breach. Przez dwa dni! Nie tak trudno sobie wyobrazic udreke tejze pielegniarki. Prosze pamietac, ze szpital, gdzie pracowala jest very posh, poniewaz royal. I dlatego taka desperacja z jej strony! Pozdrawiam
Stary Polak z PRL-u
Najcelejnieszy, jak dotąd, komentarz „w temacie”. Brawo!
o kondycji dziennikarstwa
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/czytaj-dalej/20121208/toranska-dziennikarstwo-stalo-sie-byle-jakie
Zart oczywiście był przedni
Winna jest pielęgniarka że niedouczona w angielskich idiomach tego nie skojarzyła.
Tylko szanowni obrońcy pary rozkoszniaków pozwole sobie na zwrócenie uwagi na fakt
To Oni wywołali całe zamieszanie i w rezultacie śmierć matki dwojga dzieci – więc teraz niech wezmą je na swoje wychowanie do czasu osiągnięcia pełnoletniości.
Nie muszą płakać przed kamerami krokodylimi łzami.
Za to co się spowodowało – trzeba odpowiadać.
Bedac cynicznym moglbym napisac, ze pracownica ‚nie zrozumiala konwencji’ zartu jednakze moim zdaniem nikt nie widzi meritum sprawy i nie docenia skali ludzkiego dramatu z jakim mamy tu do czynienia.
Pielegniarka byla zwyklym obywatelem i osoba, zyjaca swoim zyciem i nie wadzaca nikomu. Nie ze swej winy stala sie w jenej chwili posmiewiskiem wlasnego otoczenia, kraju a moze nawet rodzimych Indii. Ci dwaj radiowi pajace wtargneli do jej zycia niezaproszeni i wywrocili je do gory nogami. Przeciez gdyby chciala byc gwiazda komedi to moze zostalaby akroka a nie pielegniarka? Czy pracownicy radia sprawdzili czy pielegniarka zyczy sobie emisji programu na caly swiat? Ta osoba nie miala obowiazku miec ‚stalowych nerwow’ ani silnej psychiki, chciala tylko zyc wlasnym zyciem i nie wytrzymala presji otoczenia. Czy brak parcia na szklo jest godnym napietnowania grzechem? Bo dla mnie to raczej cnota.
Moim zdaniem odpowiedzialnosc moralna za to co sie stalo ponosza: (1)szpital, za brak posiadania mechanizmu ochrony pracownikow oraz (2)dziennikarze.
Kompletnie się nie zgadzam z Redaktorem. Świat bez wygłupów byłby straszny. Wypadki się zdarzają. I to był wypadek. Ktoś kto z takiego powodu popełnia samobójstwo, w ogóle ktoś kto się targa na własne życie nie może za to winić nikogo. Co najwyżej rodzinę że nie dostrzegała problemów psychicznych i nie wezwała pomocy lekarza na czas.
@sławek.em
Panie Anonimie, trochę opamiętania. Niech Anonim zanim się wpisze, poczyta też inne komentarze, wyrażające inne opinie.
Panie redaktorze!
Dziwię sie, że zaleca pan niejakiemu anonimowi „slawek. em” trochę opamiętania. Przecież wszyscy pana goście używają nicków, czyli są anonimowi.
Panu akurat podpadł taki, który odnosi się krytycznie do pana wpisu.
Nie uważam tak, jak ów anonim, że „dowcip” radiowców był świetny. Ale, ze zakpili z „zadęcia monarchii” i „ulubienicy mediów” to fakt.
Faktem jest tez, że trafili na osobe słabą psychicznie, która popełniła samobójstwo, bo wg własnej oceny „wyszła na kretynke” – pisze anonim i/albo „zrobiła przykrość rodzinie królewskiej”.
Panie redaktorze, już tak bez emocji, osoba która nie wyszła przecież wczoraj z jakiegoś buszu, bierze sobie aż tak do serca „fo pa”, które popełniła z powodu głupiej prowokacji dziennikarzy, ze aż zadaje sobie śmierć? Nie miała pojęcia, że to hieny i że najpewniej dostanie „rozgrzeszenie” od pracodawców, gdy sprawa się wyjaśni?
Pisałam juz wcześniej (wyżej), że trzeba mieć coraz bardziej żelazne nerwy w świecie ztabloizowanym. Łatwo zostac ich ofiarą.
Problem w tym, czy ktoś jest w stanie ten trend odwrócić.
@mag
nie dlatego, że się odniósł krtycznie, tylko dlatego, że się odniósł bez sensu. Wystarczy wyleczyć się z internetowego ADHD, by zauważyć, że nigdzie nie piszę, iż Australijczycy są winni śmierci pielęgniarki, piszę o odpowiedzialności moralnej, zresztą w bardzo podobnym duchu co prof. Hartman przywoływany w niektórych komentarzach zupełnie nietrafnie. Nie widzę wartości w takich ,,kpinach” z monarchii. Uważam takie żarty za ordynarne. Bulwersuje mnie pogarda wobec pielęgniarki wyrażana w niektórcyh wpisachz ewidentym dla mnie podtekstem klasowo-rasistowskim. Odrzucam stereotypy o mediach i dziennikarzach, tak samo jak wszelkie inne. Niektórzy są hieanmi – tak jak ta dwójka z Sydeny – inni nie. Jak w każdej grupie zawodowej i społecznej.
Kwestia anonimów: póki się pod pseudonimem nie obraża, nie insynuuje, nie wypisuje bredni i grubiaństw, nic mi nie przeszkadzają.
@parker
Powtarzam się, bo temat ten już poruszałem u p.Hartmana.
Parę lat temu pan Z. też chciał zrobić Pani Blidzie kawał i sprowadził kamery telewizyjne, aby tę swoją zabawę uwiecznić. Ale mu się ten kawał udał, no nie.
Odnoszę wrażenie, że dla celów rozgłosu i mocnego echa Gospodarz używa przesady nadając swoim wpisom płomienne tytuy, tkie jak:
„Watykan tonie”.
W odpowiedziach na komentarze lekceważy Pan Redaktorze dyrektywę:
„Nie mnóż bytów, ponad niezbędną konieczność!”
Udostępnianie natychmiastowego powiadamiania o nowych wpisach oraz komentarzach jest chyba w gestii gospodarza bloga i wedle mnie może świadczyć o nadpobudliwości gospodarza, bo do zdiagnozowania ADHD u gości to jeszcze wiele badań.
Co do wpisów bez sensu, to zgadzam się.
Ale jestem rozczarowany powierzchownością reakcji Gospodarzy blogów na zdarzenia przez nich opisywane. Tragicznie zmarła pielęgniarka być może postąpiła prowadzona schematami obyczajowymi oczywistymi dla wspólnoty rodowej i środowiskowej w której wyrosła. Należałoby poczekać odrobinę z komentowaniem tej tragicznej śmierci. Ale wówczas płomienie draki zdążyłyby przygasnąć.
W czasie ostatnich kilkudziesięciu godzin TVN24 opisał przypadki honorowych zabójstw wśród islamistów na konynencie amerykańskim. Opisano zabicie pakistanki – dorastającej córki – przez ojca. Bo nie chciała nosić dżelabiji. Gdy angielski arystokratyczny dżentelmen popełni gafę, to dobrze, aby Hindus z grona jego służacych popełnił honorowe samobójstwo.
Codziennie jesteśmy powiadamiani o samobójczych atakach islamistów na ich wrogów. I przywykliśmy. A przecież można do tych zmarłych bohaterów walki z wrogami islamu przykleić pytanie: „Szaleńcy, czy tylko cierpiący na ADHD?”
Gdy Hindus nie chciał zdjąć nakrycia głowy to zrobiła się draka o wymiarze cywilizacyjnym. I polski maturzysta nie rozumiejący słowa „zaścianek” mógł zapytać: „Gdzie tu sens, a gdzie logika?”
Nie wiem, czy zatrudniona w ważnym szpitalu pielęgniarka utzymywała z pensji całą rodzinę. Nagle duma imperium brytyjskiego została unużana w zaniebaniu lokaja i w wydalinach. Jakąś kozę ofiarną więc należałoby obić …
Brytyjczycy zaczną namawiać polskich emigrantów pracujących za mniejsze stawki niż współobywatele Camerona do powrotu do Polski.
I polskie elity polityczne będą głośno pytały: „Gdzie tu sens, a gdzie logika?”
Łatwo jest sprowokować blogową drakę. Bierze się WARTOŚC i kąpie w OBURZENIU. Łatwiejsze i pożywniejsze to niż krupnik w barze mlecznym.
Jestem zdruzgotany poziomem komentarzy. Zabito kobietę (tak „zabito”, równie skutecznie jakby wsadzono jej nóż w żebra)? Jakie reakcje dominują w komentarzach? „Cóż, powinna być twardsza”. „Takie są teraz programy, powinna być ostrożniejsza”. A przecież ci, pożal się Boże, dowcipnisie powinni choć zastanowić się nad tym, czy wprowadzając kobietę w błąd nie narażą jej na poważne konsekwencje. Owszem, samobójstwo było mało prawdopodobne – ale utrata pracy jak najbardziej, bo zarząd – by chronić twarz – jak najsurowiej ukarze bezpośrednio odpowiedzialną. Ale kto się tym przejmuje, wszak „takie są programy”.
Pozostaje zacytować Kazika:
„…bo tłum najbardziej lubi tę rozrywkę,
gdy szcza się na zwłoki, gryząc grdykę!”.
Pozdrowienia, tłumie.
Bez względu na to ile słów wyleją mądre głowy tutejszego forum, efekt tego skandalu będzie jeden i to moim zdaniem nieunikniony. Stacja radiowa może już pakować walizki.
Swoją drogą obarczanie winą za samobójstwo i bawienie się w proste związki przyczynowe (nawet na płaszczyźnie moralnej) to raczej śliska sprawa. Zwolniony w ramach „restrukturyzacji” pracownik targa na się na życie, czasem tyko na własne, czasem na własne, ale na samym końcu, po zabiciu kilku innych osób: kto ponosi ospowiedzialność „moralną” ? Pracodawca, bo zwolnił z pracy ? Bez przesady ! A przecież mógł przewidzieć. Powinien ? Chyba nie.
Z reguły w takich przypadkach okazuje, że autor tragicznych w skutkach czynów od jakiegoś kisił w sobie czasu zaczyn na samobójcę, ale z czymś takim mało kto się obnosi. Nikt nie ma tego napisanego na czole, a tym bardziej nie słychać sygnałów ostrzegawczych przez telefon, przy pierwszej (i ostatniej) rozmowie telefonicznej.
Każda czynność codzienna, podejmowana wobec osób trzecich, opiera się na założeniu, że adresat zareaguje w granicach ogólnie przyjętej normy. Wyłączam z tego policjantów czy innych interweniujących w sytuacjach ekstremalnych. Oni powinni być (i z reguły są) gotowi na reakcje odbiegające od normy. Normalnie reagujące ofiary radiowych kawałów nie targają się na własne życie i nie jest obowiązkiem robiących kawały przewidywać możliwość reakcji tak ekstremalnej jak reakcja londyńskiej pielęgniarki. Owszem, bardziej prawdopodobne mogą być powództwa cywilne, ale samobójstwo ? Ja dotąd samobójstw nie było, a więc czemu Australijczycy mieli by zakładać taką możliwość jako skutek ich akcji ? Kwestia oceny ryzyka, jak wszędzie. Ta ocena ryzyka była poprawna jeśli chodzi o kawalarzy, bo oparta na poprawnych przesłankach, a więc czemu mówić o „odpowiedzialności moralnej” ? Czy jak ktoś popełnia samobójstwo, to zawsze musi być ktoś „odpowiedzialny moralnie” z werdyktu innych ? Jeśli australijska para czuje się moralnie odpowiedzialna, to taka deklaracja powinna wyjść z jej strony, a nie z ze strony tzw. opinii publicznej. Australijska para może się tak poczuć, ale nie musi. Co nie oznacza, że powinno im być przykro z powodu zaistniałych okoliczności.
@mag
Zagadzam się z Twoją opinią, rozmowę z prof. Hartmanem widziałem live.
Niewiele można dodać.
Znam przypadki samobójstw, w których przyczyny nie sposób się doszukać.
Czsami kropla wystarczy.
Ale kropla to nie kubeł.
Ściskam Cię najserdeczniej
Zgadzam się z wpisem „Kuka” (11 grudnia o godz. 9:17) i ” skikam”
(11 grudnia o godz. 11:38) i oczywiście z wypowiedziami Pana Szostkiewicza.
Większość forumowiczów dokonuje niezłych wygibasów by zdjąć odpowiedzialność z australijskich dziennikarzy za skutek ich głupiego żartu. Najczęściej czynicie pielęgniarce zarzut, że była słaba psychicznie, niedojrzała, prawdopodobnie z problemami osobistymi i na dodatek nie zna się na „wygłupach”. Nawet jeśli tak jest, czy to zdejmuje odpowiedzialność z „żartujących” dziennikarzy? Dlaczego nie zapłaczecie nad pielęgniarką, czy uważacie, że ludzie godni szacunku to jedynie twardziele, którzy zniosą wiele, łącznie z publicznym ogólnoświatowym obśmianiem? Czy jak dziennikarz oszukuje rozmówcę, to z góry zakłada, że ten człowiek nie załamie się psychicznie, gdy oszustwo będzie obnażone, a oszukany poddany szyderstwu? Świat jest przepełniony ludźmi o nadwrażliwej psychice i dziwić się należy, że niektórzy dziennikarze zdają się nie brać tego pod uwagę.
Po wczorajszej wypowiedzi pary australijskich dziennikarzy mam odczucie, że oni bardziej zdają sobie sprawę z tragicznych konsekwencji swojego wygłupu niż ich obrońcy. Nie próbowali zrzucić z siebie odpowiedzialności!
Kto wie, może zainicjują ogólnoświatową akcję typu „warto być przyzwoitym dziennikarzem”? Może z tej tragedii wypłynie jakieś dobro?
Redaktor A. Szostkiewicz@
To ma do rzeczy kult rodziny krolewskiej, ze jakby to byla zwykla rodzina – to najpewniej pielegniarki nie pogubilyby sie, a dyrekcja nie wpadla w przerazenie.
O jaki kult w Ameryce chodzi Panu? Religijny, czy celebrytow, lub zyjacych i zmarlych piosenkarzy? Przeciez to zupelnie co innego. Zawsze mozna wyciagnac przyklady, ze ktos sie w Ameryce speszylsie przy tym czy tamtym, ale w ogolnosci z czego najslynniejsza byla Ameryka – z bezposredniosci, zwanej czasami demokracja, a czasami brakiem wychowania, a z drugiej strony z naturalnego szacunku. (Dyskusja w Polsce jak wygladaja konferecje prasowe z przywodcami kraju w Polsce a jak w USA). Pamietam oburzenie mediow polskich, ze Obamowa, objela na wizycie malutka krolowa, a na dodatek reka jej nie uschla i jeszcze n ie miala etykietowego wg norm krolewskich stroju, chociaz wygladala elegancko i kobieco. Wlasciciel malej restauracyjki podrzucil w gore Obame, w czasie jego wizyty, bo tak mu sie zachcialo. Czy podrzucilby taki w Anglii ksiecia Karola? Amerykanski satyryk Jon Steward pokazal migawki z Londynu z placzacymi ze wzruszenia kobietami, bo ksiezna zaciazyla. Nie moja sprawa, ale kiedy zaciazylaby Obamowa, czy ukochana Clooneya, albo nawet on sam zadne starsze panie nie plakalyby tu ze wzruszenia. Jak wiemy zaden kult nie jest zdrowy, nawet do brytyjskiej rodziny krolewskiej.
Wlasnie wejdzie na ekrany film „New Hyde Park” . O wizycie pary krolewskiej w latach 30-tych w letniej rezydencji prezydenta USA F.D. Roosevelta. Filmu oczywiscie jeszcze nie widzialam, ale reklamujace go fragmenciki pokazuja wlasnie roznice, o ktorych wczesniej wspominalam.
Panie redaktorze,
pełna zgoda co „internetowego ADHD”, a także w kwestii, że nie wszyscy dziennikarze są hienami.
Pozwolę sobie jednak pozostać w przeświadczeniu, że reaguje pan na wpisy, które pana z tych, czy innych względów bulwersują, zbyt emocjonalnie.
Wpuszcza pan na swój blog różne indywidua, więc ponosi pan tego koszta.
Pan wybaczy, ale radzę – take it easy.
do wszystkich rel@@@tywizujących:
„Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”.
Śmieszne? Od kiedy?
@mag
over my dead body 🙂
Ogladalem wczoraj w BBC Newsworld fragment wywiadu z nieszczesna para. Byl „smutek” i „zal”, prawie lzy w oczach dziewczyny, ale wydaje mi sie, ze bezbolesnie wroca oni do praktyk swojej profesji. Pewnie za miesiac nikt nie bedzie pamietal o calej sprawie. Jest to kultura „tough men” i „hit ’em hard”. Nie dotyczy to tylko mediow. Na scenie zostalo tylko kilka niszowych TV/radio/gazet, ktore nie robia wiadomosci dla ludu, nie zaczynajac wiadowmosci od frazy: co nowego w rozmowach NHL. Szkoda.
Gdyby sie nie zabila przeciagnieto by ja brutalnie przez wszystkie media , zwolniono z pracy, a pewnie mialaby tez wspolodpowiedzialanosc za ujawnienie stanu zdrowia pacjenta i to nie innej osobie, ale publicznie. Zatem Sorry, ale zart chyba kiepski. Podobnie jak ostatnio pokazywane wszedzie filmiki ze swietnym zartem w windzie, gdzie podstawiaja upionie ucharatteryzowana laske jako ducha. Gdyby w tej windzie pasazer dostal zawalu, wylewu albo tylko zwariowal, tez bysmy wszyscy pekali ze smiechu.
Podszeregowy
11 grudnia o godz. 13:44
Nie chciał pan Z zrobić kawału. Co za porównanie? Ludzie mają prawo do wygłupów, łączenie ich ze śmiercią jakkolwiek logicznie uzasadnione to moralnie nie jest na miejscu. Co z tego, że Redaktor winą nie obarcza jak obarcza konsekwencjami. Co za różnica?
Szanowny redaktorze Polityki
Jesli smierc pielegniarki w UK tak Pana bulwersuje to co bedzie w rocznice 13 Grudnia? Zaczynam sie „martwic” o los redaktora Passenta, Urbana i Jaruzelskiego.
Slawomirski
„parker”, owszem, ludzie mają prawo do wygłupów, ale muszą też brać za nie odpowiedzialność.
W tej sprawie pod nazwą „wygłup”, „żart”, „prowokacja” tak naprawdę skrywa się zwyczajne kłamstwo.
Idiotyzm pielęgniarki sięga zenitu, przecież nie zgwałciła księcia Filipa.
Inna sprawa to media, zrobili z pary młodych bachorów iście bogów olimpijskich lub co najmniej Jezuska i Maryjkę.
Informacja, że Krzysztof Wyszkowski przebywa w szpitalu, pochodzi z jego bloga – mówi mecenas Ewelina Wolańska, pełnomocnik Lecha Wałęsy. – Nie wszczyna się postępowania egzekucyjnego wobec człowieka, który leży w szpitalu, nie tylko ze względów prawnych, ale i moralnych.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13032053,Walesa_odpuszcza_Wyszkowskiemu___Dluznik_na_oddziale.html
============
Panowie dziennikarze powinni się uczyć od Wałęsy…..
Moralności katolickiej i kultury w stosunku do cierpiących- na przykład.
Ps.
Tamta stacja radiowa proponuje zadośćuczynienie- wpływy z reklam do końca roku pójdą na konto dzieci zmarłej pielęgniarki.
Może to jest jakieś wyjście?
Niejeden odpust został kupiony i niejeden kościół postawiony za pieniądze skruszonych grzeszników….
Dziękuję Mag
stasieku
Odwzajemniam serdeczności.
Pokazuj się częściej na blogach, bo „w jedności siła”, a przynajmniej trochę tej siły więcej.
mag
Cudowna jest ta nabolałość Pana Redaktora.
(Jako ten św. Stanisław Kostka co to zemdlał usłyszawszy słowo nieprzystojne podczas uczty (tzn. staropolskiego ochlaju)… 🙂
Kawał był jak z Monty Pythona. Nieźle się uśmiałem słysząc nagranie. Jeszcze przed 2 aktem. O ofierze i powodach jej kroku niczego nie wiemy. Smutne, jak zawsze takie sprawy. Jeszcze smutniejsza jest kretyńska celebra tych różnych Jaśnie Oświeconych, jak i plebejsko-medialnych brzuchów, tyłków i czego tam jeszcze…
Pan w historii swojej audycji nie miał tak dramatycznych wydarzeń. Ale problemów pewnie pan nie uniknął?
Tak nieszczęśliwych historii nie było. Ale kiedyś zadzwoniłem do człowieka i podając się za producenta filmowego, chciałem wynająć jego mieszkanie. Tłumaczyłem, że jego lokal szalenie odpowiada jako miejsce na posterunek powstańczy. Dodałem, że powstanie tu taka barykada, no i stanowisko artyleryjskie. Zaproponowałem początkowo tysiąc dolarów. Odmówił. Rzuciłem 10 tysięcy i dalej podwyższałem, ale się nie zgadzał. Później zadzwonił do mnie jego adwokat. Bo ośmieszyłem jego klienta. Powiedziałem, że robiłem badanie na ludzką pazerność, a ten człowiek się zwyczajnie na nic nie zgodził. Adwokat odparł: no właśnie, on pracuje w biurze handlu zagranicznego i teraz wszyscy się z niego śmieją.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,13033836,Weiss_o_prowokowaniu__Nigdy_nie_wiadomo__jakie_sa.html#ixzz2EmV3Zi1Q
==============
Polskie wątki prowokacji dziennikarskich……
O Wojewódzkim idiotyzmie już wspomniałem…….
Spaczone poczucie humoru chyba mam….
@Adam Szostkiewicz:
„…Kwestia anonimów: póki się pod pseudonimem nie obraża, nie insynuuje, nie wypisuje bredni i grubiaństw, nic mi nie przeszkadzają….”
Proponuję wykreślić z katalogu „brednie”. Definicja bredni to „pogląd innego człowieka”. Więc nie stoi w jednym rzędzie z obrazą czy grubiaństwem.
@ A. Szostkiewicz. Wlasnie wrocilam z kina, tytul filmu, ktorym wspominalam we wcZesniejszym poscie, o wizycie pary krolewskiej w rezydencji prezydenta USA w 1939r brzmi: brzmi „Hyde Park on Hudson”.
Poza tym z tamtego mojego postu wyraznie wynikalo, ze apeluje o uczucia empatii do maluczkich, a nie bron boze rodziny krolewskiej. Moze tez dlatego, ze troche orientuje sie, jak w ciagu tych kilku dni musiano juz przeczolgac ja w miejscu pracy. A ona wiedziala, ze to dopiero poczatek.
Do Pana PA2155
====================
Szanowny Panie,
Czas jakis temu wymienilismy uwagi nt. Izraelskiego filmu „Live and become”. Zacenilem ( uwaga korekta!. Nie poprawiac. ) sobie Pana glos, bo jakos nikogo innego ten film nie zainteresowal….
Anyway…
W tym duchu pPozwalam sobie polecic Panu serial brytyjski „The Promise”.
http://www.imdb.com/title/tt1692202/?ref_=fn_al_tt_2
Pozdrawiam.
@sławek.em
Panie Anonimie, trochę opamiętania. Niech Anonim zanim się wpisze, poczyta też inne komentarze, wyrażające inne opinie.
Szanowny P. redaktorze. Moja opinia jest moją opinią i mam do niej prawo, niezależnie od opinii innych osób. Inne wpisy przeczytałem i zauważyłem że tak ok. 80% nie zgadza się z Pana tezą, że to żart tych „typów z Sydney” był zasadniczą przyczyną śmierci pielęgniarki. Korona czy księżna Cambridge również nie cieszy się na tym forum przesadną estymą.
A anonimowość jest zasadniczą cechą internetu, bo czy się przedstawię jako Sławek Markiewicz, Damian Pawlik, Lucyna Kowalska czy Kasia, księżna Cambridge to nikt nie jest w stanie tego zweryfikować, czyż nie?
Moj wpis z godz. 9:08 powinien zaczynac się :
=====================================
?Korzystajac z okazji, że widze tu Pana nick po dłuższej przerwie…”
zyta2003
11 grudnia o godz. 15:29,
oniemiałam, kiedy pan telewizor pokazał londyńskie migawki zwiazane z arcyniusem o zaciążeniu. Straszy gentelman oświadczył z emfazą, że jest to wiadomość niezwykle ważna dla całego świata 😯 🙄
Nadal tkwię w tym oniemieniu. A może powinnam coś w swoim życiu zmienić? Wszak dzieciątko ma się narodzić. Może jakis Nowy Ogólnoświatowy Adwent należałoby ogłosić? 😉
Czy są gdzieś granice śmieszności? A jeżeli są, to dlaczego mają obowiązywać jedynie wybranych radiowców?
Dzieciątko jest ważne dla imperium.
Georges53:
Film „Live and become” jest produkcji francuskiej nakrecony przez Rumuna z korzeniami zydowskimi, ktory jest naturalizowanym Francuzem.
Film nie dotarl do Polski, jak mniemam, chociaz mozna go kupic na brytyjskim Amazon. Coz, kwestia gustu.
Pozdrawiam
over my dead body….????…
ile ludzi ,tyle pogladow …?..
Pozdrawiam
@Polonia-Sawa
ale poglądy poglądom nierówne.
Prawda ,prawda ale dajmy tym mniejszym prawdom status istnienia,
z zasady odrzucamy niejako nieprawde ,a nie watpliwosc ?
Pozdrawiam
Podszeregowy 11grudnia 14:36
============================
>> Stacja radiowa może już pakowac walizki…>>>
Ja z Australii…
Eee tam, gorsze rzeczy juz bywaly i nikt się nie pakuje…
A uWas…? Juz się jacys pakuja? Tego bym wczesniej oczekiwał…
Że co? Że kandydatow nie ma?
A to ci dopiero dowcip przedni!
p.S. A poza tym reszta wycieta; Red. Prowadzący nie lubi żeby mu dowalić. Ale samemu dowalić to co innego…
Panie i Panowie
nie zakłamujmy rzeczywistości; ten radiowy „wygłup” (albo żart jeśli wygłup kogoś razi) miał tragiczny finał, nawet jeśli nie był wyłączną czy jedyną jego przyczyną . Odpowiedź na te wątpliwości nie poznamy; odpowiedź zabrała ze sobą Jacintha Saldanhy.
Faktem jest że do tego finału doszło „po” – nie „przed”……
A para australijskich dziennikarzy do swego końca będzie borykała się z tą wątpliwością….. Chyba, że spłynie to po nich jak woda po kaczych piórach…..
@Georges53
Dziękuję bardzo za informację w sprawie walizki – nawet nie zdawałem sobie sprawy, że wśród blogowiczów „Polityki” jest ktoś kto siedzi u samego źrodła i ma informację z pierwszej ręki. Ja ze swej strony nie mogę Tobie wiele udzielić informacji o tym co słychać, jak ty to określasz UWas, bo tak naprawde uNas to nie jest to samo co ty określasz UWas. U nas, czyli w mojej wsi, nie wiem jak się ulica nazywa, z którą się krzyżuje ulica przy której mieszkam. Mam bliskiego krewnego, który po zawierusze wojennej postanowił nie wracać do Polski i udał się do Australii. Mieszka w trzecim największym mieście Australii i opowiadał mi podczas ostatniego spotkania, że Australia jest tak duża, że on jeszcze nigdy nie miał możliwości zobaczyć Melbourne i Sydney – a tu patrz nie dość, że mamy do czynienia z Australijczykiem, to nawet wie co się dzieje w „2day”. A jądra kangura już jadłeś.
„The exact reasons for Mrs Saldanha’s death are still little understood.”
The Independent.
I to by bylo na tyle – jak kiedys mawiano.
Pozdrawiam
Nie rozumiem tych, którzy tego typu występy nazywają „wygłupami” czy „żartami”; tych, którzy uważają, że nie ma nic złego w podszywaniu się pod inne osoby i stosowaniu innych oszustw w celu publicznego wykpienia tych, którzy „byli zbyt naiwni” i „dali się nabrać”. Żeby dostarczyć taniej rozrywki masom. Co to ma wspólnego z dziennikarstwem? To zachowanie z gruntu niemoralne, nieprzyzwoite, nieodpowiedzialne. Przybierający ucywilizowaną, nibyniewinną maskę stary, znany wszystkim kulturom obyczaj zabijania przez grupę najsłabszego ogniwa, kozła ofiarnego.