Przerwana Loża, czyli agonia mediów
O rany, miałem zaproszenie do tej Loży Prasowej. Nie mogłem skorzystać. W Krakowie dopada mnie news, że Lożę przerwano, by nadawać live presskonferencję detektywa Rutkowskiego. Chyba bym był tak samo zaskoczony, jak obecni w studio komentatorzy.
Przerwanie programu dla jakiejś wiadomości to w żargonie mediów breaking news. Konferencja Rutkowskiego ewidentnie na takie wyróżnienie nie zasługiwała. Podobnie jak wcześniejsze konferencje z jego udziałem. Przerwanie transmisji Rutkowskiego, dla którego przerwano Lożę to pośrednio przyznanie się do błędu: to nie był wydarzenie typu breaking news.
Byłbym pewnie też zdegustowany, znów podobnie jak koledzy (rzadko się zdarza taka solidarność dziennikarska). Ale czy miałbym rację? Dyskusja, jaka po konferencji odbyła się w Loży, jest powszechnie dostępna (np. na portalu TOKFM).
Dużo tam padło uwag trafnych. Poważne media idą w tabloidy. Mottem tej transformacji mogłoby być motto najpopularniejszego polskiego portalu: informacje, emocje, rozrywka.
Jak się ten proces tabloidyzacji skończy, nie wiemy. Wiemy, skąd się wziął. Poważna prasa i poważne media elektroniczne, także telewizja, tracą odbiorców. Zabiera ich Internet. W walce o publiczność coraz więcej chwytów staje się możliwa.
Nie spieszę się jednak z pisaniem wyroku śmierci na media tradycyjne. Agonia może być dłuższa i piękniejsza niż się nam dziś wydaje. Niech redaktorzy z Loży nie przesadzają (ja też) i nie tracą nadziei.
A swoją drogą, czy to nie trąci hipokryzją, że prawie wszyscy załamujemy ręce nad kondycją poważnych mediów, w tym TVN, i prawie wszyscy do nich chodzimy, jeśli nas zaproszą?
Komentarze
Jestem stałym oglądaczem „loży” jak i „KNŁ”, lecz poczułem się zniesmaczony przerwą w audycji aby pokazać bełkot tego niby detektywa, który za swoje niecne sprawki dawno powinien prowadzić swoje konferencyjki ale z pierdla!!!
Ludzie wybierają Internet bo tu mają wybór. Sami szukają informacji i czytają/oglądają tylko to co chcą. Coraz więcej ludzi traci cierpliwość do seriali, nadawanych przez niby stacje informacyjne, jak choćby ten z Katarzyną W. w roli głównej. Kiedy przeglądam w Internecie co wydarzyło się w ciągu dnia i widzę jakiś nagłówek z panią Katarzyną czy panem Rutkowskim to po prostu nie otwieram. Takimi sprawami niech się zajmie policja, prokuratura i sądy, bo jest ich dużo więcej niż jedna nagłośniona. A poza tym, że ciągle o tym się mówi to nic z tego nie wynika.
wspomniana przez redaktora tabloidyzacja ma też miejsce w Internecie, jednak tu można znaleźć też informacje, a bzdur nie otwierać. A w tv nie ma wyboru, bo mimo iż telewidzowie dziś wybrali Lożę, to tak dostali detektywa. Nie ma też wyboru jeśli chodzi o kanały, bo zawsze wszędzie jest to samo, więc o czym tu mówić.
W telewizji po prostu brak informacji, a długość jej agonii zależy o tego jak dalej będzie postępować informatyzacja w naszym kraju. Niektórzy już zapewne nie pamiętają jak to w ogóle bez niego było, ale jednak w wielu regionach jest jeszcze ogromne zapóźnienie.
Być może internet zabiera część młodych odbiorców prasy. Jednak jest znacząca grupa czytelników i widzów, którym tabloidyzacja przeszkadza. Także młodzi nie zawsze szukają tylko rozrywki i sensacji. Zupełnie nieźle mają się media internetowe (np Studio opinii) nie żyjące z informacji która pani pokazała biust, a która nowego chłopaka, ani nie będące streszczeniem kroniki policyjnej. Poczekajmy, to się wszystko utrze, unormuje, wyznaczy nowe obszary docierania informacji – w tym i tej pogłębionej.
Szanowny redaktorze Polityki
Dostep do informacji zmienil dziennikarzy w reporterow. Niestety nawet ci z szybkim refleksem sa ofiarami internetu. Opinie i refleksje dostepne w ksiegarniach internetowych badz realnych eliminuja zapotrzebowanie na tygodniki. Wielojezycznosc wsrod czytelnikow zabiera monopol Pana i panskich kolegow na tlumaczenia z importu. Zastanowcie sie co macie faktycznie do zaoferowania czytelnikom bo wasze ego nie jest towarem atrakcyjnym. Jesli chodzi o Polityke to nie jestem pewien czy powiazanie ze starym komunistycznym tytulem, Passentem i Urbanem jej dobrze sluzy. Po wiarygodna informacje udaje sie do Angli, Niemiec czy Francji nie bede jej szukal u tych co chronia komunistycznych kolaborantow. Bez wiarygodnosci nie ma w dziennikarstwie przyszlosci.
Slawomirski
Niby detektyw Rutkowski na ekranie to moralny dysonans. Smutne jest to, że z powagą dziennikarze dyskutują nad tym, co mówi. Wczoraj znów p. Małgorzata Łaszcz próbowała sugerować, że to on naprowadził prokuraturę na właściwy trop w śledztwie. Na szczęście głosy oburzenia z powodu przerwy nie pozwoliły jej ciągnąć wątku. A wystarczyło powiedzieć krótko, że nagonka na Katarzynę W., jaką wczoraj Rutkowski zainscenizował, była zwykłym skandalem. I do tego za plecami Rutkowskiego – tych czterech goryli w kominiarkach. Horrendum! Jeśli pamiętam, To tylko kiedyś p. Kolenda – Zaleska miała odwagę powiedzieć Rutkowskiemu w oczy, co myśli o etycznej stronie jego pseudodektywistycznej działalności. I spotkała ją za to ostra krytyka niektórych kolegów dziennikarzy. Pozdrawiam
Adamie, Twoj czas sie konczy. zapytaj komentatorow na swoim blogu, ilu z nich przychodzi tutaj dla Twoich tekstow, a ilu dla dyskusji odbywajacych sie pod nimi. jak Slawomirki zwykle belkocze, tak dzisiaj trafil w sedno: atrakcyjnosc tekstów Twoich i kolegow jest bliska zeru. Wskazac problem potrafi kazdy, ale atrakcyjnym sukcesem mozna nazwac tylko probe jego rozwiazania. bez tego jestes tylko nazwiskiem i czlowiekiem ze znajomosciami, a to za malo – jak pokazal tvn – zeby traktowac was powaznie.
zdrowia zycze i cierpliwosci w akceptacji rzeczywistosci internetu.
czy to juz gwatemala? bo czile juz na pewno nie…
Też to widziałem i trzeba przyznać, że tak jak prowadząca źle oceniła wartość konferencji prasowej (czyli także to czy warto przerywać dla niej inny program) to dalej wykazała się już zawodowstwem. Wiedziała, że jak dojdzie do dyskusji to ona i jej stacja będzie krytykowana i nie tylko tej dyskusji nie unikała ale sama ją sprowokowała.
W pierwszym odruchu przyznałem rację oburzonym dziennikarzom, ale jak wszystko przemyślałem to zmieniłem zdanie – jednak racji nie mieli.
Niektóre media we współczesnym globalnym świecie są inne niż te dawne, tradycyjne. Dziś, jeśli jakaś telewizja nadaje wieczorny program z wiadomościami, to właściwie nie jest to już program informacyjny, ale publicystyczny . On nikogo o niczym nie informuje, bo wszyscy zainteresowani są już dano poinformowani (przez internet lub kanały informacyjne). On może natomiast komentować, tłumaczyć, interpretować. Jest więc już właściwie publicystyką.
W telewizji programem informacyjnym jest obecnie wyłącznie program na żywo. Tylko mówienie o tym „co się właśnie wydarza” ma sens. Mówienie w telewizji o tym „co się wydarzyło” to musztarda po obiedzie. Niestety mówienie o tym „co się właśnie wydarza” jest obarczone sporymi problemami. Np. często do końca nie możemy być pewni czy przedstawiane bieżące wydarzenie jest na prawdę ważnym opisem rzeczywistości a nie jakąś nieistotną błahostką. Kiedy pokazuje się atak wojsk USA na Bagdad, to jest łatwe do takiej oceny, ale kiedy transmituje się konferencję prasową mało istotnego celebryty – to już nie.
Jest jeszcze inny problem. Pokazywanie w telewizji rzeczy, „które właśnie się zdarzają” jest mocno utrudnione, ponieważ jest związane z użyciem drogich środków technicznych. Dlatego jest się zmuszonym do korzystania głównie z wydarzeń wcześniej zapowiedzianych, czyli m.in. różnego rodzaju konferencji prasowych. A one nie są wypowiedziami spontanicznymi, ale wcześniej przygotowanymi. To zaprzecza trochę zasadzie, którą dziennikarz powinien kierować się przy doborze istotności informacji. Według niektórych dobra informacja to taka, na której zainteresowanemu zależy by się nie pojawiła. Tymczasem na konferencji prasowej pojawiają się przecież głównie te informacje, na których zainteresowanym zależy by się pojawiły. To powoduje, że – wbrew powszechnej opinii – program telewizyjny przedstawiający wydarzenia in statu nascendi wcale nie jest bardziej wiarygodny, rzetelny i prawdziwszy niż program przygotowywany z opóźnieniem, w którym dziennikarz ma szansę na odsianie rzeczy i aspektów nieistotnych i uniknięcie ewentualnej manipulacji mediami przez rozmówców.
Niestety dziś, często zamiast pogłębionej refleksji nad rzeczywistością widz dostaje w telewizji lub internecie „czystą” informację przekazaną na żywo. Na pozór może wydawać się ona bardziej wartościowa, ale w rzeczywistości taka nie jest. Dziennikarz nie odsiał w niej rzeczy nieistotnych, nie uprzedził odbiorcy, że może być on manipulowany i nie wyjaśnił mu szerszych aspektów oraz tego jak ta informacja na niego wpłynie. Oczywiście, że każdy może sam sobie te analizy przeprowadzić, ale przecież nikt z nas nie może sobie pozwolić na wielogodzinne analizy każdej wiadomości, jaka do niego dociera, muszą za niego zrobić to dziennikarze. Dlatego profesja ta wcale nie jest zagrożona i nic nie zapowiada żeby umarła w przyszłości.
Ale niestety w Loży Prasowej dyskusja w tym kierunku nie poszła. Zamiast wyjaśnić ludziom dlaczego nie powinni zwracać na Rutkowskiego uwagi część dziennikarzy wyraziło wielkie oburzenie, że „poważny program” został przerwany przez sprawę małej wagi. Trzeba mieć w sobie niemało dziennikarskiej megalomanii żeby uważać, że ma się do wypełniania jakąś ważniejszą misję niż tłumaczenie ludziom jak wydarzenia wpływają lub mogą wpłynąć na ich życie.
W zalewie hiobowych wiesci doczekalismy sie wreszcie pozytywnego
akcentu: postkomunistyczne media znajduja sie w stanie agonii.
Z utesknieniem czekam na pogrzeb.
Wydaje mi się, że postawiona w domyśle alternatywa jest fałszywa. Wzrost ilości czytelników, którzy przenoszą się do sieci, nie musi oznaczać tabloidyzacji tradycyjnej prasy… Digitalizacja muzyki nie spowodowała, że na winylach wydawane jest disco polo. Wręcz przeciwnie. Na winylu można teraz kupić jedynie ekskluzywne wydawnictwa (edycje kolekcjonerskie itd.) oraz hip-hopowe, gdyż ta kultura zawsze była związana z winylową płytą. Oczywiście mniej osób słucha teraz winyli, niż mp3/CD. Może wydawcy wezmą przykład z rynku muzycznego i będą wydawać w wersji papierowej, w mniejszym nakładzie, ale z większą troską o jakość i formę (przy jednoczesnym publikowaniu w sieci)?
Symeon
Slowikozofia.pl – Rozważania o wolności i ateizmie
Niestety (stety ?) loża już od pewnego czasu konsekwentnie „dołuje” wraz z całym TVN24 a numer „z” Rutkowskim był li i jedynie tego potwierdzeniem. Moim skromnym zdaniem wynika to zaś głównie z potęgującego się lenistwa mentallnego tzw. dziennikarzy, którzy coraz bardziej funkcjonują w stylu zwanym kiedyś „ze wsi – o wsi – dla wsi” czyli powtarzają coś bezmyślnie nie dbając zupełnie o meritum. Jak tzw. wywiad to napastliwy, jak „socjologiczny” to z panią Staniszkis a jak o czymkolwiek to z Richardem Czarneckim. Ważne by interlokutor mówił. Nie ważne – co …
Panie Redaktorze (zawsze czytany, elektronicznie i papierowo)! To, że TVN i TVN24 zeszło (a nie schodzi) na psy, przepraszam: na tabloidy, wiemy (oglądający, słuchający – sam się pytam: po co? To tak samo jak z paleniem: wiemy, że szkodliwe ale szkodzimy sobie dalej) od dawna. Dam jaskrawy przykład (udokumentowany): w TVN24 krótko po śmierci W.Szymborskiej „idzie” dokumentalny film p.Kolendy-Zalewskiej „Chwilami życie bywa znośne” i równolegle z filmem, na dolnym żółtym pasku „lecą” ostatnie newsy n/t śmierci Madzi z Sosnowca! Z tego bęcwała, który do tego dopuścił należało by żywcem skórę drzeć ale idę o zakład, że nie wiedział by ZA CO to!
„Krzysztof Rutkowski jest oburzony przerwaniem transmisji z jego konferencji „Lożą prasową” w TVN24″. (aszdziennik)
Dodam jednak, że oburzanie się na Rutkowskiego jest mało smaczne. Lans tego człowieka organizują media, więc nie do niego żale. Druga sprawa jest taka że K.R. ośmieszył polski wymiar sprawiedliwości i policję. Mamy do czynienia z zemstą Temidy, mającą rozwiać mało uroczą atmosferę. Urzędu komendant głównego policji – Rutkowskiemu bym nie dał, ale jakiś BOR czy ABW z przyjemnością. Działoby się.
(…) Media komercyjne – tego typu instytucje nadawcze to z reguły prywatne przedsiębiorstwa, którymi zarządzają ich właściciele bądź zatrudniani przez nich menadżerowie. Celem i racją istnienia tych mediów jest dążenie do zysku, sposobem jego pomnażania – polityka repertuarowa nastawiona na rozrywkę przyciągającą wielkie rzesze odbiorców i zapewniającą wielkie wpływy ze sprzedaży czasu lub powierzchni reklamodawcom. Z logiki tej wynika, że zasadą regulacji działania jest tu podporządkowanie się ekonomicznym prawom rynku, tzn. oferowanie atrakcyjnego produktu (przekazu) przy ciągłej trosce o minimalizowanie kosztów jego pozyskania (produkcji lub zakupu). Instytucjonalizacja komercyjna stanowi dominującą formę regulacji komunikowania masowego w warunkach gospodarki rynkowej, obejmując wszystkie sektory mediów masowych. Przytoczyłem fragment książki M. Mrozowski, Media masowe ? władza, rozrywka i biznes, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2001,który wyraźnie informuje o kierunku mediów w gospodarce wolnorynkowej. Zbulwersowanie jakie wybuchło wśród zaproszonych redaktorów prasowych przerwaniem programu „Loża prasowa” w stacji TVN 24 konferencją Krzysztofa R,było uzasadnione. Najbardziej pasującą wypowiedzią do przytoczonego powyżej fragmentu jest wypowiedź Sierakowskiego (…) Sierakowski mówił w programie: „Po prostu ta pani i ten pan mają swój współczynnik marketingowy, świetnie wiedzą to dziennikarze i wydawcy TVN, wiedzą, ile będą kosztowały reklamy po tym programie i przed tym programem” ? komentował. (pobrane z http://teleshow.pl/TVN24-Goscie-Lozy-prasowej-oburzeni-Przerwano-program-dla-Krzysztofa-Rutkowskiego – 2012-07-16)
z pozdrowieniami od Zespołu Radia REF
http://www.photoblog.com/radioREF/2012/07/16/loggia-z-widokiem-na-kraj.html
Pani Małgorzata Łaszcz bardzo mnie wczoraj rozczarowała. Kiedy powiedziała, że rozmowa zostanie przerwana z powodu konferencji prasowej, pomyślałam, że na świecie wydarzyło się coś niezmiernie ważnego. Kiedy powiedziała, że to będzie konferencja Rutkowskiego, to po prostu zaniemówiłam. Niemniej ciągle sądziłam, że musiało się wydarzyć coś absolutnie nadzwyczajnego.
Podzielałam oburzenie jej gości. Zachowała się tak, jakby ich zaprosiła do magla.
Mało tego, nie potrafiła się zachować godnie i przyjąć spokojnie do wiadomości ich stanowiska.
Pozwoliła sobie nawet powiedzieć: za chwilę oskarży mnie pan o to, że zachęciłam Katarzynę W. do popełnienia morderstwa, żeby zdobyć reklamodawców.
Jeżeli w ten sposób rozmawia ze swoimi gośćmi profesjonalna dziennikarka, to czego się spodziewać po kibolach? 👿
Skutkiem będzie rosnące rozwarstwienie intelektualne.
Do tego panowie literaci doprowadziliście… Nie czas żałować r…… DNO!
dziekuje rutkowskiemu, ze ciagle mi przypomina, kto w polsce rzadzi.
Nie ma co narzekać na Rutkowskiego, mogło być gorzej, jako breaking news mogła się przecież pojawić babcia Ciccone i wywalić do kamery tym razem prawe wymię – lewe wywaliła właśnie na koncercie w Stambule, co zostało kompetentnie określone jako „najbardziej żenujący i rozpaczliwy moment w historii muzyki”. Właściwie jeszcze nic straconego, przy okazji kolejnej profanacji ważnego dla Polaków dnia przez tę kabalistyczną lafiryndę, będzie okazja do braeking news za breaking news 24h na dobę. Rutkowski przynajmniej na razie nic żenująco telewidzom nie prezentuje, cokolwiek tam posiada, może poza wyrazem swej fizis, więc po co te lamenty? I tak chłop trzyma poziom w zestawieniu z często utytułowanymi, acz ewidentnie pustymi, gadającymi głowami, a nawet często wyróżnia się na ich tle pozytywnie, o co zresztą nietrudno, wszak na bezrybiu i leszcz ryba.
Media sięgnęły bruku, to smutny fakt niestety. Jednak myliłby się ten, kto ów upadek chciałby przypisać brakowi smaku medialnej kliki (w TVP wiodącej pasożytniczy żywot na nasz koszt), albo przypadkowi – prawdopodobnie nic tam nie dzieje się przypadkiem, a każde głupstwo padające z ekranu, każdy telewizyjny kretyn, który z próżności zatraca samokrytycyzm i uważając się autorytet głosi te swoje brednie publiczności, każdy „breaking news”, wszystko to jest efektem precyzyjnego planu i służy realizacji dawno już określonego celu. Oczywiście autor-idiota scenariusza sitcomu wcale nie musi wiedzieć, że jego głupstwo jest akceptowane do emisji tylko i wyłącznie dlatego, że jest głupstwem; przeciwnie, może nawet zostać poklepany po ramieniu, albo otrzymać jakąś nagrodę w świetle reflektorów – w końcu taki dureń to majątek, jak się ma takiego w ręku, to trzeba go cenić, chuchać na niego i dmuchać, bo niewiele jest produkcji telewizyjnych mocniej oddziałujących na społeczeństwo i większe czyniących spustoszenie w głowach, niż debilny serial. Podobnie z głównymi celebrytami dziennikarskimi, czy gadającymi głowami, łbami raczej, choć bywają wyjątki, lecz jedynie potwierdzające regułę.
Media już niemal w 100% stały się elementem maszyny propagandowej i narzędziem walki w wojnie psychologicznej, prowadzonej przez swych szowinistycznych właścicieli ze społeczeństwami naszego globu, a dziennikarze są tych właścicieli w pełni świadomymi, skorumpowanymi wspólnikami w kreacji irracjonalnej obiektywnie wizji świata, który w rzeczywistości nie istnieje, tylko jest tworem kompletnie wyimaginowanym, co łatwo sobie uzmysłowić np. oglądając film dokumentalny pt. The War Yo Don’t See, autorstwa Johna Pilgera, jednego z ostatnich już Mohikanów pośród dziennikarzy. Partykularne korzyści pomagają dziennikarzom skutecznie stosować mechanizm samooszukiwania się, psychologicznego wyparcia, jeśli pozostała w nich jeszcze choćby odrobina moralności. Tak trochę na wyrost to piszę. Niewiele dzieje się dziś przypadkiem w mediach, to jest dzika, agresywna wojna, a ramówka programowa odzwierciedla różnego kaliber broni w tradycyjnym arsenale. Są tam noże, kastety, pistolety, karabiny maszynowe, lekkie działka (nieśmieszne kabarety, tańce na czym popadnie), cięższa artyleria (gadające głowy, niby autorytety), jest broń chemiczna i biologiczna (seriale dla debili trujące umysły swą głupotą), jest także broń masowego rażenia, pokazująca kompletnie nieistniejącą rzeczywistość, jak ostatnio w Libii, czy teraz w Syrii.
Słowem, nie jest dobrze, panie bobrze. Niestety. Chociaż, czy rzeczywiście niestety, jeśli media miałyby upaść? Podobno nie ma tego złego, więc może ze śmierci króla, narodzi się prawdziwy, dobry, mądry i prawiedliwy król?
„A swoją drogą, czy to nie trąci hipokryzją, że prawie wszyscy załamujemy ręce nad kondycją poważnych mediów, w tym TVN, i prawie wszyscy do nich chodzimy, jeśli nas zaproszą? ”
Zdaje się, że to sedno sprawy. Prawdę mówiąc, nie widzę różnicy między uczestnikami Loży Prasowej a Rutkowskim. Wszyscy uczestniczą w ograniczaniu dostępu publiki do istotnych informacji o wydarzeniach, które wywierają wpływ na nasze życie.
Od początku czerwca w Birmie, w stanie Arakan na zachodzie kraju, trwają ostre starcia pomiędzy buddystami z grupy Arakan i muzułmanami z grupy Rohingya. Jak donoszą birmańskie media państwowe, w regionie zginęło około 50 osób. Z kolei muzułmanie, głównie za pośrednictwem serwisów społecznościowych, informują o 20 tys. zamordowanych, zgwałconych lub torturowanych współwyznawców i 100 tys. osób przesiedlonych.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/masakra-w-birmie-muzulmanie-apeluja-o-pilna-pomoc,1,5190862,wiadomosc.html
=============
Powracając do tematu Noblistki…..
Jak sympatycznie byłoby na świecie, gdyby nie było religii i ideologii w imię których ludzie wyżynają się wzajemnie…..
Chyba jedynie masowe i przymusowe przesiedlenia zapobiegłyby masakrom?
Bo politycy raczej podgrzewają niż schładzają atmosferę.
Nadmierna liczba konferencji prasowych, na których zazwyczaj nie padają merytoryczne wypowiedzi czy merytoryczne pytania do organizatorów konferencji, to ostatnio rzecz normalna. Dlatego nawet nie jestem zdziwiona tą sytuacją. Setki razy powtarzana ta sama informacja w ciągu całego dnia, i wałkowana wieczorem przez wszystkich dziennikarzy, na wszelkie sposoby, przez wszystkie stacje staje się dla odbiorcy nie do zniesienia. I nawet jeśli była ważna to wywołuje u wielu tylko zniecierpliwienie.
Wszyscy tu (prawie) jesteśmy zgodni, ze TV komercyjne (i nie tylko) osiągnęły dno albo własnie wygodnie na nim (o)siadają. No to mam propozycję; skoro przez portale społecznościowe można dokonać przewrotu ustrojowego (Libia, Egipt…) to tym bardziej można chyba przymusić TV do dźwignięcia się z bagienka. Przez uderzenie w najbardziej wrażliwa część ciała czyli kasę. A tą napełnia ponoć oglądalność. No to trzeba się skrzyknąć przez internet (Twitter, Facebook i te rzeczy, ja tam nie bywam) i uchwalić konkretny dzień NIEOGLĄDANIA. To się w mig rozniesie przez sieć. Jak mało to tydzień. Z wyprzedzeniem (uczciwie). Aż do skutku. Była by niezła szkoła społeczeństwa obywatelskiego z pożytkiem dla tego społeczeństwa. Ja się chętnie przyłączę, mimo (a może dlatego) że te paskudztwa oglądam. Oczekuję propozycji od kogoś, kto wie „jak to się robi” (cytat za Laskowikiem)
Trzy grosze jeszcze wtrącę, bo zdumiało mnie oburzenie niejakiego pana Janke, którego Psychiatryk24 przebił Fakt i SE razem wzięte do kwadratu. To jakich autorów tam promuje na jedynce i jakie wpisy to po prostu zgroza. To zagłębie najdzikszych teorii spiskowych na temat katastrofy w Smoleńsku jakie tylko powstały, nie mówiąc już o antysemityzmie, rasizmie czy mizoginizmie i skrajnej homofobii, które tam panują. Do tego nakręcanie nienawiści do politycznych i ideologicznych wrogów do patologicznych ekstremów. I żaden dziennikarz złego słowa nie powie na ten ściek stworzony przez kolegę po fachu.