Kwadrat Wyszehradzki
Ledwo skończyło się Euro, a Polska przejmuje rotacyjne roczne przewodnictwo Grupy V4. Czego? Grupy Wyszehradzkiej. To coś dla koneserów polityki europejskiej.
Z tej okazji think tank Instytut Obywatelski przygotował materiał o tym, jak młodzi widzą dziś Europę środkową, w jakiej żyją. http://www.instytutobywatelski.pl/wp-content/uploads/2012/06/Pokolenia-V4-web.pdf
Ciekawe. My też żyjemy w Europie środkowej, a Grupa Wyszehradzka ma działać tak, by nam się tu żyło lepiej.
GV4 ma piękny rodowód. Powstała po upadku bloku radzieckiego w Europie. Nazywała się najpierw Trójkąt Wyszehradzki, bo tworzyły ją pokomunistyczne Czechosłowacja, Polska i Węgry. Kiedy Czechosłowacja rozpadła się w wyniku aksamitnego rozwodu Czechów i Słowaków, z politycznego ,,trójkąta” zrobił się ,,kwadrat”. Miał stymulować współpracę czterech demokratycznych republik w trudnym pokomunistycznym regionie Europy.
Po początkowej euforii przyszły lata chude. I trwają do dzisiaj, niestety. Podobnie jak w przypadku innego pomysłu: Trójkąta Weimarskiego. To pomysł ambitniejszy niż V4. Forum konsultacyjne ,,starej” Europy (Paryż, Berlin) z ,,nową” (Warszawa). Potencjały obu tych dobrych pomysłów politycznych nie są wykorzystane tak, jak powinny. Szczególnie w okresie turbulencji w UE. Czy to nie skutek dominacji egoistycznego rozumienia interesu narodowego w naszych krajach?
Szczerze mówiąc, mnie też nie ciągnie dziś do odwiedzenia Orbanowych Węgier. To paradoks, bo w latach 70 jako student zjeździłem autostopem prawie wszystkie europejskie ,,demoludy”, w tym Węgry, bo miałem polityczny szlaban na paszport na Zachód i mogłem poznawać tylko socjalistyczną część Europy. Nie żalę się, bo było to doświadczenie fanatystyczne. W Rumunii np. widziałem ogromne romskie tabory, jakich dziś już nie ma nigdzie w Europie, w Bułgarii mych pierwszych w życiu muzułmanów.
Ale tym bardziej uwiera mi, że Czechy Klausa, Słowacja Ficy, Węgry Orbana i Polska Tuska nie są dziś w stanie politycznie współdziałać. To gorzkie, jeśli ktoś pamięta sceny uliczne i nadzieje zbiorowe z Pragi, Budapesztu i Warszawy z czasu ,,Jesieni Narodów”. W Rumunii np. widziałem ogromne romskie tabory, w Bułgarii mych pierwszych w życiu muzułmanów.
XXXX Kobieta na prezydenta
Kobieta nie dlatego, że kobieta, lecz dlatego, że może pełniłaby funkcję lepiej niż mężczyzna. Skoro z wyjątkiem Kwaśniewskiego mężczyźni nie bardzo sobie radzili, to sięgnijmy po kobietę. To ciekawe, czemu w konserwatywnych katolickich krajach latynoskich jest możliwe to, co nie jest jak dotąd możliwe w Polsce.
Amelia: dzięki za poważne podjęcie ważnego tematu. Za to samo dziękuję Nickom Ewa 1958 : tak jest, pani Kidawa Błońska jest ,,prezydencka”, ale chyba ma za dużo słodyczy w sercu i jest za dobrze wychowana. Jacobsky. Torlin, Matylda : OK., ale z powodu braku politycznego zaplecza Łętowska czy Huebner nie mają szans. (Co do prymasa JG: może i innych prymas częstował tym epitetetm, wcale nie wykluczam. Co do interreksa, to faktycznie w tym okresie III RP prawica i duchowni przypomnieli o funkcji intereksa, ale nie pamiętam, by JG sam się w takiej roli eksponował). PAK: no jasne, ta lista kobiet ambasadorek itd. tylko w ujęciu procentowym mogłaby coś powiedzieć o status quo. Joanna Kopytowska: wspominam wyżej o kobietach prezydentach w Chile, Brazylii i Argentynie, w katolickiej Irlandii była wspaniała prezydent Mary Robinson. Stanowisko głowy państwa to co innego niż jakiekolwiek inne stanowisko w państwie. Najwyższy czas, by sprawdzić, czy i w Polsce lepszym szefem nie będzie kobieta. Co do Pani typów: uważam inaczej. Prezydenci miast to inna liga niż prezydenci państw. Giuliani jednak nie został prezydentem USA, choć ponoć doskonale radził sobie w Nowym Jorku.
Komentarze
Są dwie kwestie, pierwsza to językowa.
Nazywamy spotkania tych państw „Grupą Wyszehradzką”, rzadko słyszę sformułowanie „Kwadrat”. A jednocześnie nazwa ta jest pozbawiona logiki, ponieważ miasto będące źródłem nazwy nosi w języku polskim nazwę „Wyszegrad”, a nie „Wyszehrad”.
Po drugie – nie porównywałbym jednak tego „Kwadratu” z Trójkątem Weimarskim. Ten drugi jest prowadzony na siłę, spotkania są rzadkie i uczestniczący nie mają tak naprawdę tematów do rozmowy. Tymczasem spotkania Grupy odbywają się często, kończą się wymianą poglądów, a pamiętam czasy, gdy do tej Grupy chcieli należeć i Słoweńcy, a nawet i Izrael.
ania for president!
@Adam Szostkiewicz: „tak jest, pani Kidawa Błońska jest ,,prezydencka?,”
Jakąż to funkcję państwową pełniła p. Kidawa-Błońska,? W czym się sprawdziła? Była wiceministrem? ministrem? prezydentem dużego miasta? szefem urzędu centralnego? odpowiadała za budżet? ludzi? projekty?
Nie, jest szeregową posłanką. Dobrze wychowaną i grzeczną. To za mało.
Takie „kandydatury” Panie Adamie to humbug a nie poważne dziennikarstwo.
P.S. Giuliani nie został prezydentem bo w USA prezydentem może zostać wybrany tylko ktoś kto był przedtem senatorem, gubernatorem lub wiceprezydentem. Wyjątkiem był Eisenhower, no ale on był – bagatela – naczelnym wodzem zwycięskiej wojny światowej. Giulianiego kandydatura nigdy nie była serio brana pod uwagę w USA.
To kolejny humbug.
„Kobieta nie dlatego, że kobieta, lecz dlatego, że może pełniłaby funkcję lepiej niż mężczyzna”..
– – –
Jeśli traktować ten pogląd poważnie, to tylko w kategoriach komicznych.
Chyba, że alternatywą dla mężczyzn, Gospodarz widzi także jakąś ‚trzecią płeć’, jak niektórzy ‚trzecią drogę’ w rozwoju cywilizacyjnym 🙂 🙂
Ośmieszanie „poprawności genderowej” w ten właśnie, jak w cytacie, sposób, umacnia tylko dalsze, całkowicie instrumentalne traktowanie i polityki i powagi zadań, jakim polityka w cywilizacji służy.
Może dlatego, mnie na przykład ‚nie uwiera’ a przeciwnie, niemożność (a raczej niestosowność) współdziałania mojego kraju z polityką modo Orban czy Fico albo Klaus.
Jakoś nie spieszno mi do uzgadniania, do ilu pokoleń wstecz geny mamy wspólnie z takimi, jak Orbanowe Węgrami, czyste od wrażych naleciałości.
Ale czego żałować, czy za czym tęsknić, to już kwestia smaku… Trawestując: może akurat faceci powinni mieć smak polityczny lepszy, nie dlatego że faceci, ale dlatego, że nie kobiety… hihi 🙂
Do wszystkich…
To jest nie na temat… Ale ciekaw jestem reakcji…
============================
Chcialem sie tym podzielic z Wami. Mamy tutaj w Australii rysownika, Michael Leunig. Latami zamieszczal swoje swietne polityczne rysunki-komentarze w tut. prasie, az zostal wywalony za „antysemityzm” (UWAGA! Nie mylic z antysemityzmem! )…
Anyway…
W bardziej lirycznych chwilach rysowal historyjki z kaczkami w roli glownej.
( „kaczka” to brzmi fatalnie po polsku; lepiej po angielsku; „duck”. Zreszta Prezes i jego negatyw obrzydzil te sympatyczne zwierze bardzo. )
Kiedys w zwiazku z tym, odbyla sie prasowa dyskusja nt. „Leunig – duck w teorii i w praktyce” . Taki glos-wspomnienie zostalo nadeslane…
( tlumaczenie moje – nieautoryzowane, ale za to nieudolne… ):
” W latach ’60 dostalismy w prezencie dwie biale Kaczki. Dzielily nasze zycie przez wiele lat. Kiedy jeden z nich umarl ze starosci…
[ po angielsku zwierzeta umieraja, nie zdychaja… cos w tym jest… – p.m. ]
… drugi bardzo sie przywiazal do mojej Matki.
Zeby dojsc do naszych kuchennych drzwi, trzeba bylo sie wspiac na kilka schodow, i przejsc duza werande. Nasze Kaczki nigdy nie przekroczyly tej granicy.
Pewnego ranka Matka uslyszala delikatne skrobanie do drzwi. Znalazla tam nasza, teraz samotna, Kaczke. Kaczka odwrocila sie i popatrzala na moja Matke wyczekujaco, podeszla spowrotem do schodow, zatrzymujac sie i patrzac wstecz za kazdym razem, gdy Matka zatrzymala sie lub zawahala. Razem poszly do sadu, gdzie nasza Kaczka usadowila sie wygodnie w swoim ulubionym miejscu, obok lawki, gdzie siadywala moja Matka, popatrzala jeszcze raz na moja matke, siedzaca obok, i cichutko odeszla do swego kaczego raju.
( … and quietly passed into duck’s heaven. ). ”
Znalazlem to pewnie z 15 lat temu. Gdy mnie ludzkosc wk…wi ponad sily, ( co praktycznie znaczy, prawie bez przerwy… ), wyciagam ten kawalek pozolklej gazety i na chwile robi mi sie lepiej…
Zadki piekny moment…
Georges53.
Szczerze mówiąc nie wierzę w takie odgórne inicjatywy… ze szczebla centralnego zazwyczaj wychodzą projekty, które kończą się na papierze, fasadzie. Dużo lepiej sprawdzają się inicjatywy lokalne, oddolne – np. współpraca regionów przygranicznych. Ważne też, aby projekty centralne (o ile takie powstają) były odpowiedzią na realne, społeczne, biznesowe potrzeby. Nie wierzę, aby jakaś Grupa Wyszehradzka, czy Trójkąt Weimarski mogły przyczynić się do zacieśniania współpracy. Prędzej by to miało sens, gdyby taka współpraca kwitła organicznie, a powołana organizacja by dbała o zachowanie tego stanu rzeczy.
Pozdrawiam
Slowikozofia.pl – Rozważania o wolności i ateizmie
@georges53
2 lipca o godz. 8:29
Wzruszająca historia. Wierzę, że tak właśnie było…
.Osobiście nieraz miałam okazję przekonać się, jak ptactwo domowe jest rodzinne i przywiązane do opiekuna.
Niestety, traktowanie tych sympatycznych i inteligentnych stworzeń jak chodzących obiadów jest cechą charakterystyczną naszych polskich podwórek, gdzie długo jeszcze zwierzęta będą zdychać, a nie umierać…
Niedawno głośna była historia pewnego ślubnego prezentu – państwo młodzi dostali pięknego, rasowego konia… Po krótkim czasie zachwyty minęły, koń stał się wielkim kłopotem, zatem państwo młodzi postanowili pozbyć się go w najprostszy ze znanych im sposobów – sprzedać go na mięso…Na szczęście ktoś w porę się dowiedział. Zerwał się medialny szum, ruszyły na pomoc towarzystwa opieki nad zwierzętami i udało się konia wykupić, co prawda, po cenie wyższej, niż ci ‚państwo’ by otrzymali na skupie…
„Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta”
G.B. Shaw
http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,12048772,Polaki_to_wiesniaki.html
/Kobieta nie dlatego, że kobieta, lecz dlatego, że może pełniłaby funkcję lepiej niż mężczyzna. Skoro z wyjątkiem Kwaśniewskiego mężczyźni nie bardzo sobie radzili, to sięgnijmy po kobietę./
Po pierwsze, jeśli ktoś sobie nie radził, to nie z powodu swojej płci. Stwierdzenie /mężczyźni sobie nie radzą/ to zbiorowa odpowiedzialność i rasizm.
Po drugie, nie jest prawdą, że tylko Kwaśniewski sobie dobrze radził. Komorowski radzi sobie znakomicie. Wałęsa i L.Kaczyński też sobie radzili, tylko nie robili tego, czego by od nich oczekiwał red. Szostkiewicz (ani ja), tzn. była to inna linia polityczna, ale żadnego blamażu nie było. Był jeszcze Jaruzelski, który chyba też niczego nie zepsuł jako prezydent?
Czy Wałęsa był złym prezydentem? Czy źle wypadł w Kongresie USA (Mazowiecki byłby lepszy?) albo w noc teczek?
Co by się stało, gdyby zamiast L.Kaczyńskiego prezydentem został Tusk? Rokita szybko by się skompromitował jako premier i zostałby J.Kaczyński jako szef zjednoczonej prawicy. Czy to lepszy wariant?
/ To ciekawe, czemu w konserwatywnych katolickich krajach latynoskich jest możliwe to, co nie jest jak dotąd możliwe w Polsce./
To jest możliwe w Polsce, tzn. są dwie kobiety, które byłyby wybieralne, gdyby je wybrała PO i mają doświadczenie na wysokich stanowiskach (Suchocka i Gronkiewicz-Walz), tylko nie ma to obecnie sensu, bo jest dobry prezydent. Poza tym obie są skrajnie konserwatywne, więc chyba nie o to chodzi feministkom?
W Ameryce Południowej kobiety były liderami opozycji przeciw wojskowym dyktaturom, więc jest to historyczny przypadek bez związku z konserwatywnym katolicyzmem. Gdyby Lech Wałęsa była kobietą, to by kobieta była prezydentem. Czy red. Szostkiewicz domagał się w 1980 roku, żeby przewodniczącym Solidarności nie był mężczyzna? Jeśli nie, to może mieć pretensje do siebie albo historii.
/Stanowisko głowy państwa to co innego niż jakiekolwiek inne stanowisko w państwie./
I właśnie dlatego nie ma miejsca na eksperymenty. Prezydentura jest zakończeniem długiej kariery politycznej, a nie początkiem. Każda osoba wtłoczona na stanowisko wg dowolnego parytetu, a nie na podstawie własnych wpływów, będzie niesamodzielnym figurantem. Niezależnie od płci.
/Najwyższy czas, by sprawdzić, czy i w Polsce lepszym szefem nie będzie kobieta./
Lepszym od kogo? I która kobieta? Jakakolwiek kobieta będzie lepsza od dowolnego mężczyzny? Lepszym w czym? Jaką wadę (ukrytą?) posiadają wszyscy mężczyźni? Skąd wiadomo, że czas jest /najwyższy/? Jak kobieta się nie sprawdzi, to co? Zdyskwalifikujemy kobiety i zostaną nam jedynie dzieci?
Żeby grupa współpracowała musi mieć jakąś wspólną sprawę do załatwienia. A jaki wspólny interes mają Polska, Czechy, Węgry i Słowacja? Blokowanie unijnej polityki ekologicznej? Nic innego nie widzę.
Swoją drogą zastanawiam się czy cała UE nazywana jest 27-kątem foremnym?
Grupa V4,poprzednio V3, to w znacznej w znacznej części, nasz,a właściwie naszych polityków, sen o potędze.Wystarczy posłuchac opinii na ten temat w oficjalnych mediach czeskich i słowackich.
Brakuje mi bardzo informacji,impresji,ocen,aktualnego stanu krajów niegdyś objętych wspólnym objęciem.Pisarz Szczygieł szerzy czechofilstwo,lecz wystarczy posłuchac prezydenta Klausa, by powrócic do stanu równowagi.
Jak to wygląda w innych krajach zjeżdżonych w szerz i wzdłuż w okresie martyrologii Redaktora ?
Trójkąt W,figura doskonała,to całkowita fantasmagoria.
to kwadratura kola, albo raczej trapez:
reanimacja tylko dla synekur i dobry lifting dla projektow z broda.
Krzysztof Mazur
2 lipca o godz. 14:47
W paternalistycznych krajach latynoskich, czy azjatyckich, kariera kobiet jest możliwa w polityce tylko z jednego względu- RODZINA…..
Polityka jest działalnością klanową, pełną profitów.
Co wspólnego ma na przykład Włoszka- Soniya Gandhi z Indiami?
Poza rodziną oczywiście?
Polityk z namaszczenia rodziny, to odrębna klasa….
Natomiast gdybyśmy spojrzeli na Skandynawów, to okaże się, że jest tam nadreprezentacja pań……
Wikingowie biedni….pod pantoflem?
I taka będzie przyszłość świata? Czemu nie…..
Trójkąt, czworokąt……
A może reaktywować wspólne korzenie?
C.K Austriowęgry?
Prawdopodobnie znalazłoby się sporo WSPÓLNYCH interesów.
Niestety, problem polegałby na walce o palmę pierwszeństwa pomiędzy regionalnymi politykami.
Kto ważniejszy, godniejszy, bardziej reprezentatywny……
Ambicjonalne spory niejedną już dynastię zniszczyły, o krajach nie mówiąc.
Ps.
Swego czasu badania na temat kandydatury Jolanty Kwaśniewskiej wykazały, że poparło by ją co najmniej 35% wyborców.
Też mamy tendencje dynastyczne?
Czy jedynie tęsknotę za PRZEWIDYWALNOŚCIĄ i brakiem obciachu?
@ Gospodarz:
„Po początkowej euforii przyszły lata chude.”
Czyzby? Euforia może tylko o tyle, że sami sobie mogliśmy wybrać, do jakiego forum, czy jakiej organizacji wstępujemy. Ale od początku widać było, że Czesi są niechętni i dawali nam to poznać. Zresztą organizacja powstała w konkretnym celu – skoordynowania działań zmierzających do przystąpienia do zachodnich struktur politycznych i wojskowych (i dlatego Klaus był przeciw – uważał, że Czechy mają większe szanse, jeśli będą aplikować same, bo są mniejsze, bogatsze i mają większe tradycje demokratyczne). Zadanie spełnione, to po co to dalej ciągnąć? Drugi raz do UE i NATO przecież nie wchodzimy.
„bo w latach 70 jako student zjeździłem autostopem prawie wszystkie europejskie ,,demoludy?, w tym Węgry, bo miałem polityczny szlaban na paszport na Zachód i mogłem poznawać tylko socjalistyczną część Europy.”
I tak bardzo dużo. Ja np. nie miałem szlabanu politycznego (poza takim ogólnym jak wszyscy – polityka była taka, by obywatelom paszportu nie dawać, bo zobaczą, że poza Rumunią i Albanią wszędzie jest lepiej i zaczną pyskować, a w ogóle, to paszport świetnie się nadaje na marchewkę za posłuszeństwo), ale miałem brata studiującego w Mińsku i mimo zaproszenia, mimo braku haków, czekałem na paszport cztery długie lata. W ogóle to przez cały ten zakichany okres pozwolono mi wyjechać całe dwa razy. Pan Redaktor doprawdy nie miał najgorzej, ani nawet źle 😉
P.S. A czy na Jugosławię dawali? Pytam bo mój pierwszy wyjazd był właśnie tam i kiedy chwaliłem się po powrocie, to koledzy traktowali mnie, jakbym wrócił z Zachodu. To był zresztą czas, gdy u nas się na Jugosławię dużo bluzgało, bo wprowadzili wymienialną walutę i podpisali umowy z NRF na wyjazdy gastarbeiterów, więc u nas co chwilę o tym, że w Jugosławii wszystko się wali.
@Krzysztof Mazur
2 lipca o godz. 14:47
Ciekawy, wyważony wpis. Ja się z nim generalnie zgadzam, choć prezydentura Kaczyńskiego bardziej mi odpowiadała politycznie niż Kwaśniewskiego. Wałęsa był najgorszy ale też nie skompromitował się jakoś doszczętnie.
Mam tylko dwie uwagi: jedna dotycząca faktów a druga opinii:
1. Wałęsa nie przemawiał w Kongresie jako Prezydent, tylko jako Przewodniczący Solidarności. To w kontekście tego wystąpiienia przez połączonymi izbami ważne rozróżnienie.
2. W mojej opinii Gronkiewicz-Waltz i Suchocka nie są „skrajnymi” konserwatystkami, choć na pewno konserwatystkami. „Skrajne” to przesada.
Pozdrawiam.
Barto!
W czasach książeczek walutowych wyjazd do Jugosławii traktowany był jak wyjazd na Zachód.
Ps. „Dzięki” Gierkowi całe lata wakacyjne lat 70. włóczyłem się po Czechosłowacji, Węgrzech, Rumunii i Bułgarii, również autostopem.
Kobiety na prezydenta,cd.
Zastanawiałem się wczoraj, co by się wydarzyło, gdyby ordynacja wyborcza od 1990 roku zakazywała kandydowania na prezydenta facetom/samcom/właścicielom plemników. Wyszło mi tak:
Walentynowicz zamiast Wałęsy
Sierakowska zamiast Kwaśniewskiego
Fotyga zamiast Kaczyńskiego
Kopacz (Radziszewska albo Pitera) zamiast Komorowskiego
Czy Polska byłaby bardziej nowoczesnym państwem z takimi prezydentami?
Nie jestem pewien. Być może katastrofy by nie było, ale i wielkiego postępu też nie widzę.
@Zygmus
Nie zapamiętałem niestety daty tego przemówienia w Kongresie ? mój błąd. Mogę się usprawiedliwiać, że byłem wtedy nastolatkiem. Chodziło mi jednak o reprezentowanie Polski za granicą, sama osoba Wałęsy była pod tym względem istotna.
Zgadzam się, że trochę przesadziłem ze ?skrajnością? HGW i Suchockiej. Skrajność jest pojęciem względnym. Forsowanie kobiet na stanowiska jest generalnie postulatem tzw. lewicy. Zwłaszcza feministek, dla których Suchocka i Gronkiewicz-Walz są skrajne, tym bardziej, że i Komorowski jest zbyt ?skrajnie konserwatywny?, żeby na niego głosować. Z tego co pamiętam Gronkiewicz-Walz podkreślała swoją religijność w czasie kampanii prezydenckiej w 1995 roku, czego chyba Komorowski nie robił. Forsowanie parytetu wyborczego prowadzi zatem feministki do sprzeczności: forsowania konserwatywnych kandydatów. Najwięcej kobiet w sejmie miał chyba LPR?
Walka ze stereotypami płciowymi miałaby sens, gdyby jakaś kobieta zgłosiła swoją kandydaturę, miała szanse na sukces i była nieuczciwie atakowana przez jakiś szowinistów. Wtedy trzeba by tej konkretnej osoby bronić przed nieuczciwymi atakami (co nie oznacza, że trzeba na nią głosować).
@Wiesiek59
Tendencje dynastyczne w Polsce niewątpliwie istnieją, o czym świadczy także medialna kariera wypowiedzi Marty Kaczyńskiej i zwłaszcza jej męża Dubienieckiego.
W duchu feminizmu zaproponowałem burdelmamę na prezy(dętkę?), umotywowłem najlepiej, jak potrafiłem, ale nie spodobało się i wpis czarna dziura pochłonęła, trudno, płakał nie będę – o figurach się wypowiem.
Co dziś może trójkąt, czy kwadrat, kiedy ze szczytu piramidy rządzi heksagram, a cała cywilizacja Zachodu z owalnym chomątem na szyi w kółko drepcze?
Mucha mi się bardzo podoba, również profesjonalnie
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,12059562,_Euro_2012_to_kleska___Min__Mucha_odpowiada__Jest.html
Krzysztof Mazur
2 lipca o godz. 14:47
Hanna Suchocka podpisała konkordat, mimo że jej rząd został już odwołany. Od lat pełni funkcję ambasadora w Watykanie. Czy to przypadek? Dziękuje bardzo za tak „apolityczną” panią prezydent.
Rzeczywiście kwadrat Wyszechradzki albo raczej kwadratura trójkąta/koła. Należy mieć nadzieję, że sytuacja się z czasem wyklaruje. Warto żeby kraje o podobnych doświadczeniach i podobnych problemach współpracowały. Dzieliły się swoimi nowymi doświadczeniami. Wspierały.
byk
2 lipca o godz. 16:44
„to kwadratura kola, albo raczej trapez:
reanimacja tylko dla synekur i dobry lifting dla projektow z broda.”
Lub bez brody – „więcej Europy” oznacza możliwość większych przekrętów (walutowych) i większe koszty ponoszone przez zwyczajnych obywateli !