Kwadrat Wyszehradzki

Ledwo skończyło się Euro, a Polska przejmuje rotacyjne roczne przewodnictwo Grupy V4. Czego? Grupy Wyszehradzkiej. To coś dla koneserów polityki europejskiej.

Z tej okazji think tank Instytut Obywatelski przygotował materiał o tym, jak młodzi widzą dziś Europę środkową, w jakiej żyją. http://www.instytutobywatelski.pl/wp-content/uploads/2012/06/Pokolenia-V4-web.pdf
Ciekawe. My też żyjemy w Europie środkowej, a Grupa Wyszehradzka ma działać tak, by nam się tu żyło lepiej.

GV4 ma piękny rodowód. Powstała po upadku bloku radzieckiego w Europie. Nazywała się najpierw Trójkąt Wyszehradzki, bo tworzyły ją pokomunistyczne Czechosłowacja, Polska i Węgry. Kiedy Czechosłowacja rozpadła się w wyniku aksamitnego rozwodu Czechów i Słowaków, z politycznego ,,trójkąta” zrobił się ,,kwadrat”. Miał stymulować współpracę czterech demokratycznych republik w trudnym pokomunistycznym regionie Europy.

Po początkowej euforii przyszły lata chude. I trwają do dzisiaj, niestety. Podobnie jak w przypadku innego pomysłu: Trójkąta Weimarskiego. To pomysł ambitniejszy niż V4. Forum konsultacyjne ,,starej” Europy (Paryż, Berlin) z ,,nową” (Warszawa). Potencjały obu tych dobrych pomysłów politycznych nie są wykorzystane tak, jak powinny. Szczególnie w okresie turbulencji w UE. Czy to nie skutek dominacji egoistycznego rozumienia interesu narodowego w naszych krajach?

Szczerze mówiąc, mnie też nie ciągnie dziś do odwiedzenia Orbanowych Węgier. To paradoks, bo w latach 70 jako student zjeździłem autostopem prawie wszystkie europejskie ,,demoludy”, w tym Węgry, bo miałem polityczny szlaban na paszport na Zachód i mogłem poznawać tylko socjalistyczną część Europy. Nie żalę się, bo było to doświadczenie fanatystyczne. W Rumunii np. widziałem ogromne romskie tabory, jakich dziś już nie ma nigdzie w Europie, w Bułgarii mych pierwszych w życiu muzułmanów.

Ale tym bardziej uwiera mi, że Czechy Klausa, Słowacja Ficy, Węgry Orbana i Polska Tuska nie są dziś w stanie politycznie współdziałać. To gorzkie, jeśli ktoś pamięta sceny uliczne i nadzieje zbiorowe z Pragi, Budapesztu i Warszawy z czasu ,,Jesieni Narodów”. W Rumunii np. widziałem ogromne romskie tabory, w Bułgarii mych pierwszych w życiu muzułmanów.

XXXX Kobieta na prezydenta
Kobieta nie dlatego, że kobieta, lecz dlatego, że może pełniłaby funkcję lepiej niż mężczyzna. Skoro z wyjątkiem Kwaśniewskiego mężczyźni nie bardzo sobie radzili, to sięgnijmy po kobietę. To ciekawe, czemu w konserwatywnych katolickich krajach latynoskich jest możliwe to, co nie jest jak dotąd możliwe w Polsce.
Amelia: dzięki za poważne podjęcie ważnego tematu. Za to samo dziękuję Nickom Ewa 1958 : tak jest, pani Kidawa Błońska jest ,,prezydencka”, ale chyba ma za dużo słodyczy w sercu i jest za dobrze wychowana. Jacobsky. Torlin, Matylda : OK., ale z powodu braku politycznego zaplecza Łętowska czy Huebner nie mają szans. (Co do prymasa JG: może i innych prymas częstował tym epitetetm, wcale nie wykluczam. Co do interreksa, to faktycznie w tym okresie III RP prawica i duchowni przypomnieli o funkcji intereksa, ale nie pamiętam, by JG sam się w takiej roli eksponował). PAK: no jasne, ta lista kobiet ambasadorek itd. tylko w ujęciu procentowym mogłaby coś powiedzieć o status quo. Joanna Kopytowska: wspominam wyżej o kobietach prezydentach w Chile, Brazylii i Argentynie, w katolickiej Irlandii była wspaniała prezydent Mary Robinson. Stanowisko głowy państwa to co innego niż jakiekolwiek inne stanowisko w państwie. Najwyższy czas, by sprawdzić, czy i w Polsce lepszym szefem nie będzie kobieta. Co do Pani typów: uważam inaczej. Prezydenci miast to inna liga niż prezydenci państw. Giuliani jednak nie został prezydentem USA, choć ponoć doskonale radził sobie w Nowym Jorku.