Nie witaj, proszę, nie witaj
Nasza Polityka zrobiła sondę w sprawie językowej. To lubię. Otóż sekretarz Wisławy Szymborskiej zapowiedział, że formułka ,,witam” w korespondencji elektronicznej do niego jako opiekuna literackiej spuścizny noblistki jest dla niego nie do przyjęcia.
Michał Rusinek wygląda na bardzo językowo zdeterminowanego, a że nie jest człowiekiem starym, więc nie ma co zwalać jego ,,liberum veto” na naturalny konserwatyzm niektórych staruszków. Solidaryzuję się z Rusinkiem. I z pomysłem Polityki, aby zapytać wobec tego czytelników, czy oni też się z nim solidaryzują.
Wyszło mniej więcej pół na pół. Dwie opcje szły łeb w łeb: zaczynać list od ,,witam” ( dla mnie zgroza) albo od ,,szanowna pani/panie” (jak miło). Gdzieś w tyle wlekło się ,,dzień dobry?”.
Pewna moja znajoma, profesor UJ, dostała od swego studenta mejl ze słowami ,,Witam, Pani Aniu”! No, to jednak przesada. Ale może przesadzam, że to przesada? W demokracji język się nam demokratyzuje. Ludzie mało czytają, z domu kindersztuby nie wynoszą, nie wiedzą, jak się zwracać do siebie. Mówią albo piszą tak, jak ich rówieśnicy. Albo jak bohaterowie ich ulubionych seriali lub aktorzy w reklamach. A zresztą problem z ,,witam” to pikuś wobec inwazji wulgaryzmów do mowy publicznej.
Rusinek jakby to ignoruje. Ja też. Jednak jest w tym konserwatyzm – kulturowy. Ja się już z tego nie wyleczę. Nie napisałem i nie napiszę do nikogo ,,Witam” (nawet w mowie żywej raczej nie używam). Tylko zawsze Szanowna Pani/ Panie. I nigdy Szanowna Pani Kowalska.
Jak dostaję w redakcyjnej poczcie takie listy z ,,Witam” albo ,,Witam Panie Adamie” (i to od kogoś, kogo w ogóle nie znam), to od razu jestem na nie. Nie chce mi się czytać ani odpowiadać. Potem się jednak mityguję. Bo w końcu ważniejsza treść listu niż jego początek. A nuż okaże się rewelacyjna.
Komentarze
Powinno się tego uczyć w szkołach. Moi rówieśnicy (jestem studentką) są zazwyczaj mocno zdziwieni, kiedy uświadamiam ich, że rozpoczynanie maila od „witam” jest nie na miejscu. A jeszcze bardziej, gdy proponuję im zamiast tego formę „Szanowny Panie/Szanowna Pani”, spotykając się z reakcjami typu „to przecież tak sztywno/przestarzale brzmi” lub „ktoś tego jeszcze używa?” (sic!). Zgroza.
„Witam Pana Profesora ,
mam pytanie : jak zrealizować temat prezentacji pt „Język jako instrument walki o władzę ”
z góry dziękuje bardzo za odpowiedź”
To jest pełne powitanie kogoś (tu profesora Bralczyka) na jego własnym blogu 😎
Albo „witajcie kumo” (na targu w miasteczku 😉 )
Mnie uczono, że witanie gości to rola gospodarza, a nie odwrotnie, ale to stara szkoła…
@Stary Outsider w sprawie sierpówki,
jesteś pewien, że samica naprawdę nie zamienia się z samcem? Obie płci nie różnią się wielkością ani wyglądem. Ich związek jest sezonowy, ale wysiadywaniem powinni się zajmować oboje.
Młode wykluwają się po 13-14 dniach i są karmione ptasim mleczkiem, więc jeśli Ci jej żal, to możesz sypnąć w pobliżu np. trochę kaszy gryczanej.
Nie jestem wcale przekonany, czy forma „Witam” jest az tak odrazajaca. Wiekszosc oficjalnych e-mail’i (nie „mejli” – co to za slowo?), po angielsku zaczyna sie wlasnie od „Hi Verbalist” lub „Hello Verbalist”, wiec nie bardzo rozumiem zastrzezenia. Brak dobrego wychowania (kindersztuby – germanizm) jest niezaprzeczalny ale tez nieodwracalny. Rozluznienie stosunkow w piramidzie spolecznej tez jest chyba nieodwracalne, a amerykanska tradycja wrecz narzuca forme kontaktu nieobciazonego tytulami „pan/pani”, „mecenas”, „profesor”, czy „dyrektor”. Uzywa sie ich, ale glownie w podpisie oficjalnego pisma, aby wiadomo bylo jakie stanowisko zajmuje podpisujaca osoba.
O wulgaryzaji jezyka pisalem ostatnio na blogu „Sztuka antyku”, pana Jakuba Szamalka, wiec argumentow nie bede tu powtarzal. Bardziej niepokoi mnie zasmiecanie jezyka polskiego makaronizmami w rodzaju „mejl”, „kindersztuba”, itp. Bo istnieja przeciez odpowiedniki: „poczta elektroniczna”, czy „dobre wychowanie”. Wszyscy idziemy na jezykowe skroty, ale – mimo wieloletniego pobytu w USA – staram sie zachowac czysta polszczyzne oraz czysta angielszczyzne, nie mieszajac obu jezykow, choc czasem trudno.
Nie mozna tez odbierac negatywnie wypowiedzi ludzi tylko dlatego, ze nie znaja odpowiednich form. Mozna sobie na to pozwolic w zyciu prywatnym, ale na pewno nie, jesli adresaci pelnia pewne funkcje spoleczne, jak Szanowny Autor, czy tez Szanowny Pan Rusinek. Internet roi sie od bledow ortograficznych, gramatycznych, nie wspominajac o stylistyce. Sam nie uzywam znakow diakretycznych, bo pisze w roznych jezykach i nie bede przestawial za kazdym razem komputera (i klawiatury) na odpowiedni jezyk. Wiec do takiej, a nie innej netykiety trzeba sie przyzwyczaic.
Pozdrawiam.
Pan Rusinek ma rację. Jednakże forma przekazania swojego zdania na ten temat była nieładna. Zachował się jednak arogancko mówiąc, że nie odpowiada na listy ze słowem „witam”.
Nie każdy bowiem wywodzi się z inteligenckiej rodziny, nie każdy ma szczęście być poleconym na sekretarza literackiej noblistki. Są też ludzie,którzy takich warunków nie mają, a szkoła w tym względzie szwankuje. Nie uczy się w niej dobrych manier.
Tak więc można było delikatniej zwrócić uwagę na niestosowność formy.
Coś mi się wydaje, że Pan Rusinek się pomylił. To nie On a Wisława Szymborka dostała Nobla.
I mnie się to nie podoba. Często mam kłopot jak grzecznie się zachować mailowo, a tu rady znikąd. Może by ‚Polityka’ pomogła? Zakupy przez internet i ‚Szanowni Państwo’ oraz ‚Z poważaniem, pozdrowieniami? ‚Poważanie, zwłaszcza głębokie, to już nie to.
Mam nadzieję, że ogólne schamienie, wstręt do przepraszam, dziękuję są przejściowe. Chociaż, gdy pewna firma nie wywiązuje się ze zobowiązań, wręcz działa wbrew swym interesom, monitowana ignoruje sprawę milczeniem i żaden pracownik nie używa nawet przepraszam, zaś na forum moderator /wykładowca uczelni/ umieszcza swą wypowiedź nazywając studenta kretynem, czy debilem, to perspektywa bliskiego pożegnania z tym światem wydaje mi się bardzo kusząca.
Słuchałam kiedyś wspomnień o jednym, szanowanym rodaku, niestety nie nie pamiętam nazwiska, wszak było to dawno. Jego przyjaciel, podkreślał wysoką kulturę i dał przykład, że kiedy na proszone przyjęcie, ktoś przybył niestosownie ubrany, to żeby nie czuł się źle, sam poszedł i przebrał się na sportowo. Bo najwyższa kultura to uszanować drugiego człowieka.
Na spotkaniach ze studentami I roku obowiązkowym punktem są ‚kwestie grzeczności językowej’. Dotyczą zarówno korespondencji jak i zwracania się bezpośrednio do nauczycieli. Po pięknych czasach kiedy każdy doktorant i asystent słyszał od oszołomionych pierwszaków ‚pani profesor/panie profesorze’ nastała era familiarności: ‚pani Aniu/panie Piotrze’ jest na porządku dziennym (choć o dziwo mężczyźni mają większe szanse usłyszeć swój tytuł! Tak, tak, pan doktor i pani Ania..).
Sądzę, że akcję można zakroić szerzej: jak się do siebie zwracać w mowie i piśmie oraz jak tytułować listy elektroniczne. List od nieznanej mi osoby zatytułowany ‚zapytanie’ raczej nie wzbudza we mnie chęci otwarcia go..
D.
Jestem językową konserwatystką. Swoje dzieci nauczyłam tradycyjnych form grzecznościowych i jakoś nikt się z nich nie wyśmiewał.
Niestety, ten familiarno – kumplowski sposób zwracania się do osób starszych, autorytetów, zagościł na dobre w naszej kulturze.
Przypominam sobie pewien telewizyjny ‚szoł’, w którym to młody wówczas prezenter (obecnie reklamuje proszek do prania) zwracał się do starszych pań – Zosiu, Jasiu, Helu. Było to bardzo nieeleganckie. Niestety, miało ogromny wpływ na dzieci i młodzież. No bo skoro pan z telewizji tak mówi, mogę i ja.
Normą i miłym obyczajem było tytułowanie nauczycieli szkół średnich profesorami. Obecnie uczniowie, podobnie, jak wyżej opisany student, zwracają się do nauczycieli per ‚pani Aniu’, panie Romku…
Młodym pedagogom to nie przeszkadza, starsi milcząco godzą się z nowym zwyczajem, uważając, ze próba przywrócenia tradycyjnych norm, to walka z wiatrakami.
No i jeszcze emigracja, szczególnie ta amerykańska. Wracają i od razu do wszystkich na ‚ty’.
Gdzieś kiedyś przeczytałam, że te wszystkie skróty myślowe w elektronicznej korespondencji to ekonomia językowa. Po co tracić czas na zwroty grzecznościowe i budowanie poprawnych zdań. Nie musi być ładnie, wystarczy, aby komunikat był dla odbiorcy zrozumiały.
Cóż, świat idzie z postępem, ale niektórym trudno się akurat z takim postępem pogodzić.
Bardzo sympatyczny temat na majówkę.
Zgadzam się z Autorem wpisu. Sam najczęściej używam zamiennie „Szanowna Pani/Szanowny Panie” albo „Dzień dobry” (w zależności od tego, jak bardzo oficjalne są moje relacje z daną osobą). „Witam” posługuję się jedynie w stosunkach bardzo koleżeńskich.
Natomiast słowo „mejl” – tak bardzo krytykowane przez Werbalistę – uważam za w pełni prawidłowe. Co więcej – powinno ono na stałe znaleźć się w naszym języku.
I o co tyle krzyku. Pan Rusinek jest dorosłym mężczyzną i to on decyduje komu i na jakich zasadach będzie na własnym blogu odpowiadał. Komu sie to nie podoba to juz jego sprawa i nikt go nie zmusza do korespondowania z autorem bloga.
Wydaje mi się, że nowe medium powinno mieć możliwość używania nowych środków wyrazu. Zdecydowanie mejl (bo wolno już tej formy używać) nie jest listem papierowym, pełni inną funkcję i dość sztucznie wyglądają w nim bardzo grzeczne, pochodzące zapewne jeszcze z XIXw (wtedy nastąpił rozwój formy komunikacji listowej) zwroty. Zwracanie się do kogoś, kogo mało znamy po imieniu jest nieco krępujące, pisanie „Szanowna Pani/Panie” też nie najlepsze (czasem mozemy nie wiedzieć, czy to pan, czy pani). Bardzo potrzebna jest forma neutralna, niekrępująca i jednoczesnie krótka. Zwrot „Witam” całkiem dobrze spełnia tę rolę. A jeśli nie, to proszę coś sensownego zaproponować?
W lawach poselskich widze rozwalonego, dlugowlosego byczka. Twarz bez reakcji. Widzialem placz i sluchalem szczegolowych relacji pani Sawickiej. Pamietam Cioccioline we wloskim parlamencie.
Czy ta grupa zawodowa ma juz oficjalna reprezentacje w Sejmie PR ? Ciao, Lowelasso !
@Werbalista
Angielskie ‚Hello’ lub ‚Hi’ nie mają nic wspólnego z ‚witam’, czyli po angielsku ‚welcome’; odpowiadają raczej polskiemu ‚hej’, ‚cześć’. Ja używam ‚Szanowna/y Pani/Panie’ albo ‚Kłaniam się’.
Ukłony
@Werbalista: Do pisania po polsku i po angielsku wystarcza jeden układ klawiatury, instalacja dodatkowych układów klawiatury (francuski, cyrylica, czy cokolwiek) zajmuje od 15 sekund (Linux, Mac) do jakiejś półtorej minuty, a samo przełączenie pomiędzy układami – w najgorszym wypadku jedną dziesiątą sekundy. Czy to rzeczywiście ciężka praca nacisnąć alt+shift? ?? ???? ?????? ? ??? ????????.
Nikogo nie dziwi tytułowanie lekarza panem doktorem.Wszyscy bez szemrania to czynią. Natomiast zwracanie się do nauczyciela szkoły średniej per ‚pan/ pani profesor’ wywołuje ostatnio uśmieszek politowania i to zarówno ze strony uczniów, jak i rodziców.
Prof. Bralczyk na swym videoblogu odpowiada na pytanie pana Józefa:
„Pyta mnie pan Józef, co sądzę o formie ‚pani’ plus imię czy ‚panie’ plus imię stosowanej w stosunku do nieznanych osób…”
http://jerzybralczyk.bloog.pl/id,329009221,title,Sprawy-etykiety,index.html
Przyznam ze mi „Witam” nie przeszkadza a „Szanowny Panie” traktuję jako zbyt formalny i urzędowy tytuł jak na maila adresowanego nie do szefa. A już czepialstwo w tej dziedzinie za próbę zawrócenia kijem rzeki. To już się stało. Teraz nie ma sensu walka można tylko opłakiwać skutki.
@Werbalista
Językowy puryzm przybiera najrozmaitsze kształty! Słowa „witam” używam głównie jako pretekstu, by nie odpowiadać na tego czy innego mejla; inne zastosowania są mi raczej obce. Lubię za to pisownię „mejl” i chętnie ją upowszechniam (tak jak ktoś upowszechnił np. pisownię „brydż” zamiast „bridge”). A najlepsze jest to, że każdy mój językowy wybór automatycznie staje się słusznym – mam na to papier (mgr polonistyki)!
Witam,
Nie jest to forma obrazliwa, nieprawdaz?
I chyba wyglada znacznie lepiej od staroswieckiego: Szanowny Panie.
Mamy 21 wiek. Tamte formy sa zdecydowanie przestarzale. Jesli chodzi o okazywanie szacunku, to we wspolczesnym swiecie formalne formy korespondencji obowiazuja praktycznie wylacznie ludzi, ktorzy jeszcze sie ze soba nie kontaktowali.
Wiem, ze rodacy sa bardzo uczuleni na swoja pozycje spoleczna i oczekuja poklonow.
Mieszkam na stale w Australii. Do naszej p. premier Julii Gilard zwracamy sie per Julia, bo tak jest tutaj przyjete. Politycy innych krajow nie maja tego przywileju (szlachectwo zobowiazuje!) i musza ja tytulowac z naleznym szacunkiem, wedlug ogolnie przyjetych regul dobrego tonu oraz protokolu dyplomatycznego. Mysle, ze najwyzsza pora zeby rodacy naprawde dolaczyli do Europy i reszty swiata.
Przeglądam ostatnie komentarze i jakos nie widze, zeby ktokolwiek zaczynal swoja wypowiedz od przywitania – z autorem na czele. I co – tutaj jest to akceptowalne, a mailach nie? A czym rozni sie, techniczne, rozmowa blogera z komentujacymi od wymiany zdan przez poczte elektroniczna? Szybka informacja, szybka odpowiedz, meritum sprawy, wracamy do innych zajec.
Moim zdaniem autor wpisu powienien cieszyc sie, ze ktos jeszcze zaczyna maila od przywitania 🙂
A na powaznie – pojawienie sie ‚witam’ to nie przejaw braku wychowania czy szacunku dla drugiego czlowieka (smieszny jest ten nacisk i budowanie podzialow: piszesz witaj – jestes prostakiem; cos jak bycie ‚prawdziwym polakiem’ z ust Jarka), tylko efekt nalozenia sie czynnika czasu z poczuciem wlasnej wartosci.
Pan Szostkiewicz to dla mnie zaden Pan, po imieniu poznaje, ze to mezczyzna, a klaniac sie w pas przed panami przestalismy ladnych pare lat temu. Adam Szostkiewicz jest specjalista w swojej dziedzinie, ja w swojej, nie jestesmy od siebie uzaleznieni – na moje oko Adam wystarczy, a w dyskusji @Adam.
W komunikacji internetowej, tej intensywnej, imiona, nazwiska, uzytkownicy to tylko identyfikatory pozwalajace rozroznic rozmowcow, przypisac im zestaw cech itd.
Dalbym sobie reke uciac, ze piszacy do Adama chcieliby zaczac od ‚Czesc Adam’, ale hamuje ich przeswiadeczenie, ze zderza sie z betonem, a pisanie ‚Szanowny Panie’ brzmi jak calowanie po stopach.
Ludzie starszej daty traktuja maile jako elektroniczna odmiane klasycznej komunikacji, majac ich do wyslania/odebrania raptem kilka dziennie. Srednio zabiegany mlody czlowiek ma ich 10-20 dziennie, a w byle ktorej firmie liczba ta szybuje do setki. Przy podobnej statystyce, gwarantuje, uzycie ‚Szanownego Pana’ jest tylko formulka przyblizajaca do osiagnieca celu, a odbiorca – jesli masturbuje swoje ego kazda szanowna literka, myslac jaki to jest powidziwiany i wspanialy – zwyczajnie oszukuje sam siebie.
Wszyskim oburzonym moim podejsciem polecam odrobine usmiechu, zwyklej zyczliwosci (jedno i drugie trudne w naszym kraju, przyznaje) i nowy sposob na wycene wlasnej wartosci: efektami pracy, a nie iloscia wirtualnych klepniec po plecach.
zycze udanej majowki,
Maciej
„Witam” stało się uzusem. I kwestią czasu jest jego zaakceptowanie przez „autorytety” od czegoś tam.
Zapewne „Pan” i „Pani” było odbierane jako gruby nietakt w czasach gdy starsi używali „waszmość”.
Podobnie było z „serwus” naszych dziadków i naszym „cześć”- jeszcze w latach 70-tych co starsi i bardziej konserwatywni nauczyciele ganili nas za takie przywitanie.
Tempora mutantur…
A urocze „panienka” to teraz mało uroczy synonim prostytutki.
Może lepiej zaakceptować, że język to żywy twór.
Jako zbrodniarz jezykowy nie powinnam sie odzywac ,grund to niezapeszyc.
A w sprawie powitania przypomina mi sie polski wierszyk ;
Ach ,dzien dobry panie gilu , jak sie maja dzíeci ?
Czy pan gil tu przyszedl spiewac ?
Czy zamiatac smieci ?
Salute
ps.
,a moze brzmi to witam tak „dziwnie” bo skierowane jest na JA ,
-ja witam – nie na osobe do ktorej sie zwracamy ???…grund to niezapeszyc ..
Szanowny i drogi mi sercu @GajowyM!
Próbowałem niejasno i niewyraźnie napisać: czepiasz się!
Przeniesienie sceny z pszczołami atakującymi rowerzystę nie było ani przypadkowe, ani dbałe. Posłużyłem się memem!
Zwracasz uwagę na moje przetworzone elementy wcielonego scenariusza, nie wspominając ani słowem o odczytaniu moich intencji. Serdecznie dziekuję za uszczegółowienia. Ale nazywanie moich przekręceń dezynowolaturą jest nietrafne! Mnie nie interesowała trafność. Dziś możemy po przybliżenie tego jak było siegnąć za małą opłatą i czynimy to. Niedługo – nawet za naszego życia – zasoby kulturalne zostaną zapisane w formie cyfrowej i każdy będzie mógł to sprawdzić. Nie neguję Twoich opinii o tym jak było! Dziekuję za pomoc w duchu archiwisty.
Natomiast proszę o wyrozumiałość. Mam olbrzymie luki w konstrukcji pamięci – od dzieciństwa. Moje myślenie, moja mowa i moje działania siłą rzeczy są nacelowane na dziś i na jutro z programowym dopuszczaniem przeinaczeń lub zmyśleń co do wczoraj.
Bez uszczypliwości, a z zamierzoną serdecznością, dziękuję za uzupełnienia i poprawki. W Twym wydaniu czynione były i zapewne następne będą one językiem zabawy literackiej zawartej w podtytule Teatru Eterek.
Tyle, że gdyby z tego obrazu świata wyciąć podpisanego staruszka odnajdującego siebie na marginesach szeroko rozumianej kultury, to trudność pozostałaby i to ostrzej widziana. Od wieków wiadomo, że zdarzenia rozgrywające się w jasnym świetle, w czasie gdy nie było burzy, ludzie pamiętają różnie. Sa gotowi przysięgać, że Mona Liza jest blondynką i ma w uchu kolczyk z czarną perłą oraz opaskę na czole.
Wspominiałem na którymś blogu o Grzesiu, który „na pewno” wrzucił mu list dany.
Iliadę i Odyseję znamy dzęki temu, że w czasach „przedpiśmiennych”, gdy umiejętność czytania i pisania była rzadkim statystycznym wyjątkiem, ludzie chcąc nie chcąc ćwiczyli pamięć. Dzięki ich trwałej i wiernej pamięci możemy wszczepić sobie w młodości przekonanie, że kobieta może być powodem wojny mężczyzn.
Ale nie ma dobrej i kiepskiej pamięci. Pamięć ma głównych pięć cech, a dokładniej temperując modalność wobec niej, powinna być: wierna, trwała, chłonna, aktywna i gotowa.
Ja już ponad kopę lat narażam się mającym „dobrą pamięć” zwykle modlącym się do swojej(!) Świetej Prawdy.
Od dzieciństwa włóczyłem się po Warszawie. Juz jako mały berbeć zwracałem cudzą uwagę sobą: prawie nieruchamiałem i patrzyłem się jak sroka w kość. Sadzę, że w takim stadium jakiś z milicjantów zainteresował się mną prawie pięciolatkiem i zapytał gdzie ja mieszkam. Rodzinna legenda utrwaliła moją odpowiedź: „Tam gdzie dziura w firance!”
Żartuję sobie z mojej pamięci, że swego imienia i nazwiska nauczyłem się mając siedem i pół roku. Już pół roku wyczytywano mnie z listy. Zapadała cisza i głowy dziewcząt i chłopców siedzących przede mną odwracały się ku mnie.
Pamięć nas okłamuje.
Zdarza się to wszystkim, nawet tym z ze znakomitą pamięcią.
Dziś możemy przeszukiwać zasoby Biblioteki Kongresu USA nie odchodząc od domowego komputera. Jutro będziemy mogli obejrzeć dowolny z wielu tysięcy filmów nakręconych w Indiach. Dzieje się tak dlatego, że Indie wydobyły się z głodu dzięki upowszechnieniu wychodowanej plennej odmiany pszenicy. Indie zachwycają nas pożyczkami dla nędzarzy oraz wieloma innymi osobliwościami. Stały się potęgą gospodarczą, kulturalną i w szczególności kopalnią programistów komputerów nie dzięki mannie z nieba i systemowi irygacji i wodociągów wdrażanych przez przeciwników Ghandiego. Stały się potęgą dzięki działaniom nakierowanym na jutro. Dzięki hodowli nowych odmian. Dzięki działaniom dającym korzyść pojutrze.
Nie pamiętam imienia papieża dozorującego malarza fresków w głównej nawie głównego kościoła Rzymu. Pamiętam ten motyw dwóch dłoni między którymi iskra ma dopiero przeskoczyć.
Za wcześnie dla mnie na bilans. Kształtuje swoje twory wyobraźni na potrzeby jutra. Z krzywdą dla wczoraj niedbale wspominanego. Pszczoły miały przekazać moją myśl: poczekaj chwilę. Błyskawiczny Bil nie dożył siwizny. Cytowałem poźniej, gdzie indziej, prośbę Bralczyka skierowaną do rodaka: „Zwolnij! Wpierw przemyśl!”
Nie neguję potrzeby szacunku dla przeszłości.
Nie prowadzę wykładów z historii sztuki.
Interesuje mnie przemyślenie na nowo „Ikonosfery” Mieczysława Porębskiego wspomnanego tu:
„http://www.us.edu.pl/ikonosfera-i-ogolna-sytuacja-ekspozycji-obrazow”
Interesuje mnie krytyka pomysłu Alfreda Korzybskiego, że uzdrowienie języka może przynieść zanik wojen i ludzie będą dla siebie lepsi:
„http://pl.wikiquote.org/wiki/Alfred_Korzybski”
Interesuje mnie jutro niesione w idei SMSa:
—
SMS. Słowa mają siłę ? powieść Daniela Senderka z 2003 roku napisana w postaci SMS-ów.
Gdy serce stanie się Twym drogowskazem, wtedy się spotkamy. Próbuj…
Nie każdy może malować swoje życie tysiącem barw, bo niektórzy rodzą się daltonistami.
Uczę wszystkich prawdy starszej niż świat, by nie ufać nikomu, ale sam tego, niestety, nie przestrzegam.
Wiem, boli konflikt między oczekiwaniami a rzeczywistością.
—
oraz MMSa („Maksymalna wielkość MMS mogłaby być nieograniczona.”)
Blog jest młodym tworem kultyury – i niedojrzałym.
Nie opanowaliśmy jeszcze procedur dogadywania sie tak jak one i oni:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/ab/Hutterer-Frauen_bei_der_Arbeit.jpg
Nie słyszymy ich pogaduszek oraz wskazówek staruszka.
Uciekamy w inne obszary komunikacji. Obrazy stają się nieostre. Ona śpiewa prawie tenorem. Gdy próbujemy przyjąć ich pozycję, to się przewracamy. I wiadomo pomimo to o co chodzi. Aby nawet wyrazić siebie nawet bez słów i usłyszeć i przeczytać drugiego – nawet niemego.
Gotan project – Una musica brutal
http://www.youtube.com/watch?v=J5qg-HWZeBU&feature=fvwrel
Dziekuję za pogodę i pozdrawiam.
Bez amikoszonerii.
Szanowny Panie 😉
Pan też się przyłączył do frakcji krakowskich kapciowych z rozdętym ego?
Forma Witam Pana/Panią używana w korespondencji elektronicznej jest czymś normalnym, młodsi piszą tylko witam i ja to akceptuję. Zmiany w języku są czymś naturalnym i nic na to nie poradzimy.
Wypowiedzi p.Rusinka są jego opiniami, natomiast dodawanie „opiekun spuścizny literackiej noblistki p.Wisławy Szymborskiej” nie czyni z niego autorytetu językowego. Tak jak obecność sekretarza kardynała Wojtyły i następnie Papieża Jana Pawła II przy „naszym Papieżu” nie uczyniła z niego autorytetu katolickiego mimo że otrzymał kapelusz kardynalski.
Obaj panowie byli „pracownikami” i takimi zostają, a autorytet osób z którymi mieli możliwość obcować automatycznie na nich nie spływa.
Moja praca polega m.in. na kontaktach emeilowych i jakby to kogoś nie drażniło używanie hi lub witam jest dla mnie do przyjęcia. Bardziej mnie drażni wulgaryzacja języka i to w publikatorach, a jakoś nikt głośno „nie bije na trwogę”. A stadiony….
JERZY
Ja rozumiem, że można mieć pretensje za „Witam” w liście tradycyjnym, ale w elektronicznym to normalne i dobre. Tak zapatrzyliście się w Amerykę, a tam inne obyczaje, nie ma szanownych Panów i Pań, „Witam” to kalka z angielskiego- „Welcome”
Nie wyobrażam sobie, żebym zaczynał pytanie do sprzedawcy z Allegro od „Szanowny Panie”, wyszłoby że jestem nadęty.
Wystarczy, że nadęty jest pan Rusinek, a przecież Pani Wisława była do języka usposobiona wesoło, pewnie zastanawia się w zaświatach o co wam chodzi, wielki problem, a w korporacji wszyscy są na Ty, tragedia dla rusinkopodobnych pewnikiem.
O prosze. Winic bede moje kiepskie wychowanie. Nie spodziewalem sie ze ktos moze miec cos przeciw witam. Nie przyszloby mi to glowy.
Pracujac w Anglii, kontaktujac sie w sprawach zawodowych z przeroznymi znanymi/nieznanymi mi osobami zawsze uzywam przyjmowanej tutaj powszechnie formy zaczynania widomosci od imienia:
‚Neil,
It was kind of you…’
Co wiecej w Anglii tez studiuje, podobnie zwracaja sie do mnie profesorowie, podobnie tez prosza zeby sie do nich zwracac. Poniewaz studiuje z Arabami i Azjatami, na poczatku zajec zawsze ustalana jest pozadana forma, zeby nie bylo nieporozumien. Mejla (nie e-mail’a) zaczynam wiec tak samo.
‚Carol,
please find attached the assignment.’
w odpowiedzi czesto dostajac porostu
‚Marcin, thanks, should be able to return next week,
Carol’
Z doswiadczenia- zmniejszanie wzajemnego dystansu ulatwia pozycie i wspolprace.
Formułki powitalne i pożegnalne, wszystko jedno czy „Witam”, czy „Szanowny Panie” są dobre przy sążnistym liście, ale wyglądają sztucznie, kiedy cała treść maila mieści się w dwóch, trzech zdaniach i dotyczy spraw błahych lub czysto technicznych. A to chyba najczęstszy przypadek. W takich razach zwykle całkowicie je pomijam, w każdym razie wtedy, gdy piszę do osób, z którymi jestem w jako tako dobrej komitywie.
Jako prywatna korepetytorka aż nadto dobrze wiem, że dzieci w ogromnej większości (aczkolwiek są chlubne wyjątki) nie są ani w szkole ani w domu uczone manier. Nie mają też na ogół żadnego wyczucia językowego i nie wiedzą z czym do kogo. Osobiście w wielu przypadkach nie widzę w „Witam” nic zdrożnego, jeżeli jest to początek maila do osoby, z którą już się trochę znamy i z którą jesteśmy na stopie koleżeńskiej za zgodą obu stron. Jeżeli – na przykład – prowadzimy korespondencję handlową i obie strony zgadzają się na formę „Pani Haniu”, „Pani Grzesiu”, nie widzę nic złego w rozpoczynaniu korespondencji od „Witam”. Bezustanne „Szanowny Panie/Szanowna Pani” jest moim zdaniem sztuczne, staromodne i zbędne.
Ale w żadnym wypadku nie powinno się rozpoczynać maila do osoby starszej i szanowanej od „Witam” i nie można jej tytułować familiarnym „Panem Heniem”, bo jest to po prostu niegrzeczne. W tym wypadku wypada zacząć jedynie od „Szanowny Pan/Pani” .
Wyczucie kiedy można co powiedzieć zależy od wewnętrznej kultury człowieka. Taka kultura powinna być kształtowana w domu i w szkole. Ale na ogół nie jest.
O ileż jednak gorsza od „Witam” jest sytuacja, kiedy młoda dziewczyna wskakując do zimnej wody wrzeszczy ” O, k…., ja p…… jaka zimna!” , nie mając przy tym nic innego na myśli poza podzieleniem się ze światem informacją, że woda jest zimna.
Jak taka osoba może potem rozumieć subtelne różnice, do kogo wolno, a do kogo nie zwrócić się per „Panie Janku?”.
Chyba edukację należy zacząć od podstaw, a nie od nieszczęsnego „Witam”.
Pozdrawiam
Do Werbalisty:
1. ?Hi?lub ?Hello? to raczej coś w rodzaju ?cześć? niż ?witam?;
2. ?amerykanska tradycja wrecz narzuca forme kontaktu nieobciazonego tytulami ?pan/pani?, ?mecenas?, ?profesor?, czy ?dyrektor? ? w bezpośrednim zwracaniu się owszem, ale jest inny dodatek dołączony na końcu wypowiedzi, który podkreśla szacunek, mimo zastosowania formy ?you?, która dla nas Polaków, jest myląca;
3. ?Mejl? ? nie niepokoi mnie tworzenie słów, w rodzaju ?mejl?, sama używam niepoprawnego ?mail? lub angielskiego ? e-mail? , bo krótsze niż ?wiadomość (lub list) przesłana drogą elektroniczną?;
4. ?zasmiecanie jezyka polskiego makaronizmami w rodzaju ?mejl? […], itp. istnieja przeciez odpowiedniki: ?poczta elektroniczna? – gwoli sprostowania: ?poczta elektroniczna? to odpowiednik tradycyjnej poczty (tylko sposób presyłania inny), ?mejl? lub ?e-mail? to odpowiednio list lub wiadomość, tyle, że przez internet. A może zamiast ?e-mail? używać ?list elektroniczny?? ?Wiadomość elektroniczna?? Nie wiadomo czy się przyjmie … dłuższe
5. ?Nie mozna tez odbierac negatywnie wypowiedzi ludzi tylko dlatego, ze nie znaja odpowiednich form? ? święta prawda, ale cóż robić, zanim ?rozumowo? dojdę do takich wniosków, pierwsza reakcja jest nieodmiennie negatywna
6. ?Szanowny Pan Rusinek? ? ta forma w języku polskim nie za dobrze brzmi , przynajmniej dla mnie; lepiej Szanowny Panie, bez nazwiska
7. ?Sam nie uzywam znakow diakretycznych, bo pisze w roznych jezykach i nie bede przestawial za kazdym razem komputera (i klawiatury) na odpowiedni jezyk? ? porada: nie trzeba przestawiać komputera (i klawiatury), wystarczy na listwie umieścić ikonkę dotyczącą wyboru języka i kliknąć na odpowiedni język,n.p. PL , i już. Przyznaje jednak, ze czasami nie chce mi sie wciskac dodatkowego klawisza ?ctrl? uruchamiajacego polskie znaki …. pzdr
P.S. dla mnie b ciekawa sprawa jest polski „sms” czy Pan wysyla/odbiera esemes, esemesuje czy tekstuje uzywajac Short Message System (ang. text) czy moze, no wlasnie, co?
„Witam” jest jak najbardziej na miejscu w miejscu w którym jest na miejscu. Nawet „witam Pani Aniu” od studenta do profesorki UJ może być na miejscu w zależności od poziomu ich kontaktów. Jeśli jednak profesorka się skarży to albo student dał się zwieść albo witam jest rzeczywiście w tym momencie nie na miejscu.
hmmm, zamiast znaku cudzysłów pojawił się wszędzie znak zapytania … w sprawach przestawiania komutera (i klawiatury) muszę sie jeszcze poduczyć …
W zasadzie slowo Witaj mozemy powiedz my w stosunku do gosci
ktorzy nas odwiedzaja ,nie jesli my kogos odwiedzamy
/ zeby bylo bardziej zrozumiale /.
Salute
Szanowny Panie Redaktorze!
Czytam Pana argumenty, wcześniej czytałem argumenty pana Rusinka, prof. Bralczyka.
Niestety nie przekonują mnie. Świat e-mail jest specyficzny. Używam internetu od 14 lat. I niemal od zawsze forma „WITAM” stanowiła naturaln i co ważne podkreślne przyjazną formę powitania. Z dodawaniem imienia, np. „witam panie Adamie” wstrzymałbym się. To już krok w zbytnim spoufalaniu się wobec osoby, z którą bliższe relacje mnie nie wiążą. Ale „witam”? Przecież to wyrażenie mające pozytywny wydźwięk, ja kogoś zapraszam, i to przyjażnie, do kontaktu. Witam znaczy zapraszam, otwieram się do kogoś. W skrótowej formie jaką posługuje internet, by nie napisać net, to naturalne.
Co ciekawe, jeśli piszę „list analogowy”, nawet w edytorze tekstu, wówczas formy proponowane przez Pana uznaję jak najbardziej na miejscu. Natomiast w sieci, tak jak emotikony, tak „witam” czy „pozdrawiam” są skrótowymi, ale ciągle grzecznościowymi formami w pisanych elektronicznie wiadomościach.
Owszem można być purystą językowym, ale przykład wyrazów „studio”, „radio”, przez pokolenia uznawanych za nieodmienne, pokazuje, że język ewoluuje i przyjmuje takie formy, jakie są wygodne i stosuje większość użytkowników języka.
Pan Rusinek może wiadomości z witam nie czytać, ale jak słusznie Pan zauważył, traci okazję do być może ciekawej wymiany myśli z inną osobą. No, cóż Jego strata.
Podobnie jak używam i uzywać mam zamiar słowa „witam”, z pełną świadomością, tak podsumuję używając południowego reginalizmu, który jest tępiony jest na Mazowszu: Panie Rusinek” DO POLA” z taką argumentacją. Świat śię zmiania, a my wraz z nim 😀
Kanadyjscy naukowcy twierdzą, że znaleźli psychologiczne podstawy ateizmu. Kilka eksperymentów wykazało, że ci, którzy nie wierzą w siły nadprzyrodzone, myślą o świecie
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Ateizm-a-mozg-naukowcy-poznali-przyczyny-niewiary,wid,14445974,wiadomosc.html
——————–
Czyli religia to forma istnienia białka……..?
Czyli problem wierzących, nawiedzonych, opętanych, mamy z głowy….
zascianek
w Polsce zawsze byla mania tytulowania, panie doktorze,panie inzynierze, panie mecenacie…
Internet to inny swiat, to komunikacja, to czas, predkosci przelewu wiadomosci.
i przede wszytkim chodzi o przekazanie tej wiadomosci.
a nie czepianie sie drobiazgow.
pozdraiwam
dawno, dawno temu, w 37 LO w Warszawie nauczał fizyki profesor Leśniowolski. Wymagał, aby przy sprawdzaniu listy uczniowie zgłaszali się słowem: jestem. Każdy kto odpowiedział: obecny – miał odnotowaną nieobecność. Wielokrotnie nagabywany, profesor nigdy nie wyjaśnił powodów swoich wymagań: „macie mówić jezdem i już!”. Wtedy widziałem w tym dziwactwo. Dzisiaj myślę, że miał ukształtowaną estetykę języka polskiego i stanowczo jej bronił.
I tak też traktuję postawę Michała Rusinka.
„Witam” w e-majlu zupełnie mi nie przeszkadza, choć raczej nie mam zwyczaju używać tej formy powitania. Nie przeszkadza mi, gdyż nie uważam, że e-majl jako forma komunikacji wymaga takiej samej sztywności formy jak list lub pismo. Od tego jest e-majl: szybko, zwięźle i nieformalnie. Pisma bardziej oficjalne i formalne na ogół przychodzą jako załączniki do e-maili, przechodzą sformatowane według obowiązujących reguł (nagłówek, odstęp, data itp) i opatrzone są stosownymi zwrotami formalno-grzecznościowymi.
e-mai:
„Witam,
przesyłam w załączeniu pismo w sprawie prośby dotyczącej zamiaru… itd
Pozdrawiam”
załącznik:
„Szanowny Panie (lub forma urzędowa),
Zwracam sie z uprzejmą prośbą… bla bla bla…
Łaczę wyrazy (tu wpisać jakie)
Podpis”
Konserwatyzm czasem tylko komplikuje niepotrzebnie życie dotykając często spraw naprawdę błahych.
Pozdrawiam
Strasznie mi teraz głupio, że używam „Witam” wielokrotnie. Rozumiem, że może to być niewłaściwie, ale nie rozumiem dlaczego rozpętała się taka burza w związku z tym. Czuję się teraz nie tylko jak debil, ale jak człowiek który dokonał i dokonuje niebywałej zbrodni.
A teraz spieszę z wyjaśnieniem. Mam wrażenie że zarzut o używanie „Witam” dotyczy poważnej korespondencji. Otóż ja wysyłam maili codziennie kilka-kilkadziesiąt i niestety żadna epistolografia to nie jest. Tylko niestety zwykłe codzienne „pierdoły”. W dwóch zdaniach zapytuję zarządcę mojej nieruchomości czy dostawią dodatkowy śmietnik, albo dowiaduję się od kolegi z pracy czy idzie na „lancz”. Jest to wręcz konwersacja w której trudno mi za każdym razem używać sformułowanie „Szanowna/Szanowny…” bo byłoby to niepoważne, górnolotne.
Rozumiem że Pan Rusinek liczy tylko na poważną korespondencję roztrząsająca tylko poważne problemy. Niestety powszechność poczty elektronicznej jest tak wielka, że ludzie zapominają o zwrotach używanych niegdyś, kiedy to wysyłanie listów było poważnych i szanowanym zajęciem.
Ponieważ pracuje w firmie międzynarodowej to zauważyłem że nie jest to wyjątek. Naprawdę bardzo rzadko używa się „Dear..” a zamiast tego pełno jest „Hello colleague”, „Hey” „Hello”, nie wspominając o spolszczonych „Heja”, „Hej”, „Hejka”.
Uznaję to za przejaw pokory. Taki wstęp jak poważna treść:)
Pozdrawiam
Anna
27 kwietnia o godz. 7:16
Pani Aniu,
Taka przesadna delikatnoscia wykazywali sie bohaterowie *W Poszukiwaniu..*Prousta, baron Charlus i jego bratanek Saint Loup. Ale to byli wysoce urodzeni arystokraci, dla ktorych ich pozycja w spoleczenstwie byla tak oczywista, niekwestionowana, ze oni mogli przychodzic na przyjecie byle jak ubrani, na co nie mogl sobie pozwolic bogaty burzuj. Ale nie sadze, ze gdyby zjawil sie u nich gosc, ktory przypilony nagla potrzeba zaczalby siusiac do donicy z fikusem, ze oni pragnac okazac mu solidarnosc w jego biedzie, uczyniliby to samo. Ja jako ze nie jestem wysoko urodzony, tym bardziej czegos takiego bym nie zrobil.
Czytalem, ze krol Franciszek Pierwszy nie wstydzil sie oddawac mocz do kominka przy damach . Ale krol wszystko moze.
Na początku witam, a na końcu żegnam.
Witam
Poniewaz adresuje te kilka slow zarowno do redaktora jak i potencjalnych czytelnikow, nie znajac Was, nie wiedzac niczego, nie jestem pewny czy wszyscy zasluguja na slowo”szanowny/szanowna”. Przypuszczam, ze statystycznie czesc osob to zwykle osobowosci, przepelnione zazdroscia, zawiscia i innymi negatywnymi przywarami.Zreszta codzienne „szambo” komentarzy na polskich stronach potwierdza moja opinie. A poniewaz zwracam sie do ogolu, nie szanujac wszystkich rowno, latwiej mi wyartykulowac zwykle ” witam” na poczatek.
Gdy bede pisam e-mail do ukochanej zaczne ” kochanie” lub jakos w tym sensie. Piszac do znajomej mi osoby, ktora lubie, uzyje innego zwrotu.
Nie uwazam slowa „witam” za chamskie lub obrazliwe, skoro sie komus nie podoba, jego wola, mnie sie podoba i bede dalej uzywal. Jest neutralne w swojej wymowie.
Jestem potomkiem chlopa panszczyznianego i nie podoba mi sie to „panowanie”.
Z przykrością nie zgadzam się z pp. Rusinkiem i Szostkiewiczem. Słowo „witam”/ „witaj” kocham za eufonię, prostotę i serdeczność. „Witaj, Szarlich”, mówił Winnetou do Old Shatterhanda. Witaj w moim świecie, w mikroświecie mojego mejla, witam Cię/Pana/Panią w przestrzeni komunikacji, którą chcę z Panem/Panią/Tobą nawiązać. Formy krótkie to niekoniecznie dowód lenistwa, a prócz tego gorzej sprzyjają snuciu waty językowej, sztucznemu rozciąganiu dystansu między interlokutorami. Nigdy nie skazuję na wstępie czyjegoś mejla na własną pogardę, tylko dlatego, że autor zaniedbał formułki rozbudowanej stosownie do mojej pozycji wobec niej lub niego (ba, i że już nawet „w pierwszych słowach listu swego o zdrowie” nie zapytuje, bo tę formę niepamięć zjadła – i dobrze). Mejl zaczynający się od „Drogi Panie” dostałem raz w życiu bodaj – i dobrze, bo adresat pisał w nieprzyjaznych zamiarach, czego nagłówek miał być sygnałem. Nie znaczy to wcale, że pozwalam się „tykać” każedemu i wszędzie – z wszystkimi osobami, z którymi pracuję, jestem na „pan”. I witam ich, i przez nich jestem witany, bez niesmaku.
PS. W Niemczech wybuchła ostatnio dyskusja na temat półformalnego „Tschuess”, które pada wszędzie na pożegnanie, a którego zakazano w pewnej szkole. I odebrano to jako kuriozum! Bo w pewnym momencie w ostatnim stuleciu Niemcy zrozumieli, że krycie się za tytułami i formułkami to nie jest prawdziwa komunikacja międzyludzka.
Poprawność językowa nie jest i nie może być constans. Można nad tym ubolewać, ale czy warto?
Język sie zmienia, bo zmieniaja się realia, konkesty, w których słowa nabierają innych znaczeń. Prosty przykład – nadużywanie zbitki pojęciowej „Bóg, honor, ojczyyzna” w nieprzystających do tego okolicznościach (chocby marsze na Krakowskim Przedmieściu) automatycznie ją dewaluuje.
Wulgaryzmy, czy chętnie wchłaniane anglicyzmy (tak jak drzewiej francuszczyzna, nie tylko zresztą na salonach), to sprawa osobna.
Walka z takimi zjawiskami jest nieco syzyfowa, choc warta podjęcia (zwłaszcza z wulgaryzmami).
Co do formy witam – nie kruszyłabym aż tak bardzo kopii. Na pewno nie zwróciłabym sie tak do szanownego Gospodarza, ale do bliskiej mi osoby – na zasadzie – witaj (mężu, bracie, przyjacielu) czemu nie?
Do Szanownych Komentatorow mojego wpisu uwag kilka.
To nieprawda, ze klawiature mozna przestawic na jezyk polski w kilkanascie sekund. Sam uzywam edytora tekstu, gdzie ustawilem recznie polskie znaki (Word Perfect), ale nie mozna skopiowac z niego tresci, bo wychodza rozne bzdury, natomiast doskonale nadaje sie do korespondencji na papierze. Jeden z komentatorow przekonal sie o tym, jak mu wyszly znaki zapytania zamiast cudzyslowow.
W slownikach moze byc, ze „Welcome” to znaczy „Witam”, ale wcale tak nie jest. Nie ma zadnej znanej mi formy, przewidujacej, ze jakakolwiek korespondencje mozna rozpoczac od „Welcome”. Bylby to nieprawdopodobny dziwolag. Dlatego zrownalem „Witam” w e-mail’u z „Hi” lub „Hello”. „Witam” – uzyte w tej postaci jest dla mnie rownie nieformalne, jak przytoczone angielskie zwroty. Podobnie, jak „Szanowna Pani Aniu” (w e-mail’u do profesorki), to dla mnie kalka „Dear Annie”. Ale to zwyczaje amerykanskie (angielskie teraz juz tez), wiec nie widze w tym nic zlego.
Nie przepadam za wciskaniem do polszczyzny zwrotow obcojezycznych typu „mejl”, zamiast „e-mail”, „kindersztuba”, zamiast „dobre wychowanie”, choc zdaje sobie sprawe, ze to nieuniknione. Niektore slowa sa nieprzetlumaczalne i sam mam ogromne problemy mowiac po polsku o komputerach, czy sieci, bo uczylem sie tego w USA, wiec polskich odpowiednikow po prostu nie znam.
W ogole cala te dyskusje uwazam za potrzebna i cenna, bo jezyk jest zywym stworzeniem i ciagle sie rozwija i zmienia. Kazdy ma na temat wspolczesnego jezyka inne zdanie i to wspaniale, ze tylu z Panstwa zechcialo sie wypowiedziec w tej sprawie. To, ze roznimy sie pogladami sprawia tylko, ze dyskusja jest ciekawsza.
Pozdrawiam.
Mam rozwiązanie.
Jeżeli adres e-mail brzmi np.: aszostkiewicz@polityka.pl
to należy go zmienić na:
SzanownyPanAdamSzostkiewicz@polityka.pl
kłopot z głowy.
Co do „Witam”… stara reguła mówi o tym, że trafiając do grona obcych ludzi należy przywitać się (słowo „przywitanie” samo w sobie zawiera sugestię językową). W zależności od tego do jakich ludzi dołączamy dobieramy formę: Dzień dobry, witam, siemasz lub brak formy. Tak to widzę. W.Szymborska była skromną, dowcipną i prostolinijną osobą, dlatego obawiam się, że jej sekretarz nabawił się lekkiej megalomanii. Podobnie niegdyś na łódce bpa. Głódzia widniał napis: ks.bp.gen.dyw. itd. itd.
Czy forma grzecznościowa ma być przymusem? Może niech lepiej oddaje nastawienie autora korespondencji. Kiedy maile do mnie zaczynały się od słów: czerwony żydzie, pedale, sk…synu, to miałem podobne opory do przedstawionych przez A.Szostkiewicza wobec Witam. Ale „Witam” – to po prostu grzeczność. Nie spotkałem w życiu bufona który obraziłby się na formułkę „Witam panie Janku, co słychać?”.
@Ałah:
„Nie wyobrażam sobie, żebym zaczynał pytanie do sprzedawcy z Allegro od ?Szanowny Panie?, wyszłoby że jestem nadęty.”
O, to to.
A jak ja bym wyszedł, gdybym zamiast „@Ałach” napisał „Szanowny Panie Ałach” – przecież to w sieci trąci wywyższaniem się. Szczególnie, że w tejżesz (hmm, ff podkreśla) sieci używamy zazwyczaj nicków, a nie faktycznych imion i nazwisk.
A zamiast „witam” preferuję „witaj”, ale tylko jak ktoś do mnie „trafia”. „Witam” można odpowiedzieć komuś, ale nie inicjować rozmowę. To też patrzenie z góry.
Przyznaję, że do tej pory zaczynałem maile formułką Witam Panią/ Witam Panią, a w bardziej oficjalnych sprawach Szanowna Pani / Szanowny Panie. Tak zaczynała się na ogół również poczta do mnie, choć było i dzień dobry. Obecnie zaczynam od dzień dobry, a witam odrzuciłem. Nie miałem jednak do tej pory odczucia popełnienia językowej zbrodni.
Irytuje mnie jednak przechodzenie od razu do imienia (np. Panie Adamie, czy Panie Jacku) w przypadku osób, których się nie zna.
Panu sekretarzowi uderzyła woda sodowa do głowy!!! Jest to bardzo smutne.
Ach, witaj mi, witaj Renato!
Rozmawiałem właśnie wczoraj z Twoim tatą.
I tata przyrzekł mi, że jeśli ja i Ty kochamy się – otworem stoją drzwi.
Cały ambaras zdaje się skupiać na niezrozumieniu formy „witam”. Otóż starsze pokolenie kojarzy „witam” z powitaniem gościa w swoich progach, ustawia witającego w roli gospodarza terenu, witanego – jako gościa.
A tu tymczasem „witam” zdaje się przejmować rolę „dzień dobry, kłaniam się, do nóżek padam etc”.
„Hej, hallo, dzień dobry, pochwalony, szczęść Boże” to są neutralne pozdrowienia, grzeczne, ale nie ustalające hierarchii. Pozdrawiający i pozdrawiani są równi rangą, najwyżej grzeczniejszy (młodszy) pozdrawia pierwszy.
Przychodząc do kogoś (również korespondencyjnie) powinniśmy pamiętać o możliwej drażliwości adresata na tle poczucia jego własnej ważności czy pewności siebie.
Ja, Gajowy, przychodząc do Nadleśniczego nie powiem „Witam szanownego pana”, to on powinien mnie powitać, bo to on mnie przyjmuje w swoich progach.
Nie spotkałem też jeszcze kłusownika, który w moim lesie powiedziałby „Witam, panie Gajowy” 😉
Czasy się jednak zmieniają i jak baby na majowym zaczną śpiewać
WitaM, Królowo, Matko litości.
Nadziejo nasza, życia słodkości.
WitaM, Maryjo, Matko jedyna,
Matko nas, ludzi. Salve, Regina
to uznam, że rewolucja się dokonała
„Witaj!” w korespondencji formalnej, oficjalnej, odbieram jako pewna towarzyska nieporadnosc i nic ponad.
Na blogach, jesli ktos mnie powita slowami „Witaj, Heleno, dawno Cie nie bylo”, to uwazam za wrecz bardzo sympatyczne. Slszalam na blogach pod swym adresem znacznie, znacznie gorsze i tez jakos to przezylam. 🙂
Choć nie używam tego zwrotu, Pana wyjątkowo
WITAM.
W uznaniu i hołdzie za twarde i nieugięte, periintelektualne i parakulturalne, ale za to jakże idealnie antagonizujące stanowisko w zupełnie nieistotnej sprawie.
„pozdrawiam” też Pan Pewnie Nie Lubi? Ja też nei przepadam, w zwiazku z czym serdecznie (uuuu, tego też nie znoszę) Szanownego Pana pozdrawiam.
Ktoś tu powyżej napisał, że „Witam” to kalka angielskiego „Welcome”. Niekoniecznie. Podejrzewam, że i „Pozdrawiam” to nie jedyna ani nie wyłączna kalka „Regards”.
Tymczasem w e-mailach (e-majlach?, e-meilach?, komunikatach przesłanych za pomocą nośnika poczty elektronicznej? (tak też jest!!!)), w angielskim, mało kto (albo nikt) nie zwraca się pierwszy poprzez „Welcome” (odpowiedź to co innego), tylko zazwyczaj „Dear ….”, a więc Szanowny/a… i tu imię, w polskich języku i kulturze może być poprzedzone np. przez Panie/Pani; albo, po Szanowny/a, nazwisko, jeśli poprzedzone przez tytuł naukowy lub, rzadziej, zawodowy (istotnie, Szanowny Panie Kowalski źle brzmi, trochę z awansu społecznego).
W zakończeniu, „Regards/Best regards” znaczy równie dobrze „Z poważaniem”, jak „Pozdrawiam/Pozdrowienia” (kontekst komunikatu i charakter „znajomości” określają znaczenie).
Witaj się zadomowiło w pisaniu wraz z upadkiem listów. W pocztach szybkich, telefonicznych i komputerowych pisze się bezpośrednio do odbiorcy dokładnie tak jak sie mówi. A w mowie „witajcie” wcale nie było czymś aż tak obrzydliwym. Mam za to do Pana Redaktora tak bardzo purystycznego w języku zarzut dlaczego spokojnie pozwala sobie wymawiać, również publicznie skróty: TVP, TVN i im podobne: tefaylpe. tefaulen? Skąd Pan wziął to „faul”? Nie Pan jeden oczywiście. Te potworki językowe stworzyli głównie pracujący w telewizjach tzw. „dziennikarze”.
Z poważaniem W.
Gajowy M.
Jak zwykle celnie!
Wiedziałam, że pochodzisz z dobrego lasu (jak napisałam onegdaj bodaj do staruszka).
Czasy zmieniają się niezmiennie, a wraz z nimi obyczaje językowe.
Nie warto się na to obrażać.
Sceny z życia bogatej hołoty.
http://www.plotek.pl/plotek/56,79592,11621920,Glosne_rozwody_w_swiecie_bogaczy.html
Cóż, nowe media, nowa mowa (czasem wręcz pretensjonalna nowomowa), a powodów pojawienia się takich czy innych formułek – kilka.
„Witam” stało się jakoś bezosobowe i w pewnych e-sytuacjach poręczne, i mnie osobiście nie oburza, chociaż nie zachwyca. Gorzej znoszę nadużywanie „pozdrawiam”, szczególnie w wersji mówionej już chyba odruchowo na zakończenie każdej rozmowy tel. przez co poniektórych (często słyszę np. w tramwaju czy autobusie). Najsmutniejsze, ale bywa, że też najśmieszniejsze są jednak kuriozalne kalki różnych sformułowań/zachowań spoza naszego języka i kultury (gł. anglosaskich), biorące się z braku wyczucia/oczytania plus naiwnego sprowadzania świata do np. dosłownego albo najprostszego tłumaczenia. Inni te „światowe” mądrości podchwytują i tak to krążą te nieszczęsne „dedykowane” czy „unikalne” „z tyłu głowy”.
I z wpisu na blogu wyjdzie temat na obszerny elaborat?
Tylko dodam, że pan Rusinek napisał swoje najsłynniejsze ostatnio zdanie („nie odpowiadam na listy zaczynające się..) na swojej prywatnej stronie facebooka. Były zatem adresowane do wąskiego (raptem 700 osób) grona znajomych. A że była wśród tych znajomych dziennikarka krakowskiej GW, która zrobiła z tego temat na pierwszą stronę – no to wyszło tak, jakby Rusinek „publicznie” się rządził, wywyższał czy cokolwiek komukolwiek zabraniał.
Mysle ze obaj Panowie sa nie fair!!! Piszac do kogos musze powiedziec dzien dobry witam lub hallo .To jest tak jak sie wchodzi do windy i spotyka obcych ludzi. Panowie grzecznosc tego wymaga to proste jak DRUT. Szkoda ze Rusinek wychodzi tak slabo a ma takie nazwisko ale to za malo.
„Witam” Wszystkich!
Gdy czytam rozterki gospodarza i Szanownych Blogowiczów na temat „przywitania wiosny” i „pożegnania z Bronią”, to ogarnia mnie pusty śmiech. Natychmiast pojawia mi się skojarzenie z bardzo starym monologiem Krukowskiego (Lopka) na winylowej płytce. Zaczęło się mniej więcej tak: „Jak mnie ktoś mówi, że jest chory…. to są strasznie śmieszne rzeczy. Ja byłem chory… trzy dni nic w ustach nie miałem, tylko biegunka, biegunka i biegunka. Poszedłem do profesora Eisensteina. On mnie pukał, on mnie stukał, on mnie analizał… i mówi: „Typowy nieżyt(d)”.
Tu następuje zakłopotany chichot chorego i nieśmiała riposta: „Pan profesor widać niedowidzi”! A on mi na to, że to „nieżyt(d) z powodu żołądka”. „Aaa, to całkiem inna rozmowa”.
W mailach i na blogach osobiście staram się dostosować do form przyjętych, zwracam się po imieniu lub nicku do ludzi, których lubię, do Marcina „Szanowny Panie”, do niektórych dam blogowych per „Droga Pani X” – jestem po prostu „flexible”.
Ze szczytem przerostu formy nad treścią spotkałem się w moich kontaktach ze środowiskiem inteligenckim we Francji. Na ten przerost jeszcze się nakłada niesamowita hipokryzja. Zaczynałem staż naukowy jako stypendysta rządu francuskiego (głodowe stypendium). Było tak małe, ze polski rząd się wstydził i dołożył 200 franków doktorom, co na początku lat 70-tych było dużo. Gdy przyjechałem do Paryża, przywitał mnie prezydent Obserwatorium Paryskiego i powiedział, jaki on się czuje zaszczycony a nawet szczęśliwy, że może mnie przywitać. Ja dodałbym „w mych niskich progach”. Ja woje pomyślałem i też wyrażałem głębokie zadowolenie. Po roku pracy mój „pryncypał” był tak zadowolony z mojej pracy, że załatwił mi przyzwoitą fuchę „ekspercką” z CNRS. Już miałem spakowaną walizkę i zatankowane auto, gdy dostaję faks prezydenta, że niestety chwilowo nie mogą mi zapewnić godnego przyjęcia z powodu trudności finansowych obserwatorium. To było oczywiste kłamstwo, bo pieniądze były z obcej agencji. Przyczyna była inna. Ktoś rył pod moim szefem i nie chciał, abym mu pomagał. Mój francuski szef – rodem z Bełza – poszedł do prezydenta i powiedział mu, że „salaire” dla mnie jest z CNRS, a nie z obserwatorium i wręczył mu czek na papier toaletowy, który zużyję prawdopodobnie w ciągu półrocznego pobytu. Natychmiast dostałem drugi faks, abym przyjeżdżał. Gdy spotkałem prezydenta ten mnie gorąco przepraszał, ale nie zgadniecie za co!!! Nie za treść pierwszego faksu, czyli ewidentne kłamstwa, ale za to, że sekretarka zapomniała umieścić tzw. „phrase de politesse” przy końcu faksu, a to było niedopuszczalne, nawet niewyobrażalny „faux pas”! Te „phrases de politesse” znałem już wtedy na pamięć, tylko stosowałem różne wersje w zależności od adresata, stopnia zażyłości itp.. Nikt, kto nie miał kontaktów z Francuzami, szczycącymi się „kindersztubą” nie ma pojęcia, jak ważna jest ta – idiotyczna według mnie – banalna „phrase”, bez której jest się chamem, ćwokiem, itd. (Kobuszewski) i to w faksie, który raczej przypomina SMS niż E-mail, który może być czasem bardzo rozbudowany.
Miewałem kłopoty, gdy chciałem pisać maile w obcych językach. Nie ma ani w niemieckim ani w francuskim odpowiednika wyrazu „Państwo”, którym się można posiłkować w Polsce, gdy się pisze do instytucji lub firmy i nie zna płci adresata. Są zamienniki ale skomplikowane.
Romskey 4-27 15.14
Skroty. Sewer-Maciejowski kleczal w krakowskim kosciele, kiedy podsunal sie fagas jakiegos Hrabiego, z karteluszkiem zapraszajacym na obiad. Pod zaproszeniem byly literki POPP.
-A to co ?
-Pan Hrabia Prosi O Punktualne Przybycie.
No, to mu Sewer odpisal, tez inicjalami:
Dziekuje Uprzejmie Przybede Akuratnie.
Szanowny Panie Doktorze Michale Rusinek!
Nie jestem członkiem żadnego kręgu wspólnoty facebooka.
I nie zamierzam ani do kręgu Pańskich znajomych na fejsie, ani do tej wspólnoty wstępować. Z krótkiej notki w Wikipedii oraz Pańskiej prywatnej stronie www wyczytałem, iż zajmował się Pan ponoweczsną retorycznścią.
Dziura po sęku w tym, że po zamknięciu Pańskiego przewodu doktorskiego powstały nowe kanały komunikacyjne z wieloma nowymi torami. W szczególności w obiektowym modelu systemu sterowanego zdarzeniami niewerbalnymi myszy zaczęły popiskiwać w podczerwieni.
Dialog w kwestiach blasków i cieni literatury od czasu Horatius Sarmaticus zmienił się niezwykle. Rodzaj dziennika jaki Pan prowadzi na fejsie dopuszcza zapewne zdobienia wyrazów literami spoza alfabetu łacińskiego, a nawet spoza kręgu kultury łacińskiej i helleńskiej.
Nie wiem czy platforma programowa fejsa dopuszcza bezbolesne używanie znaków Unicode.
Zanim wdróżyłem się do stosowania odwróconego znaku zapytania to język, pismo i mowa przestały być jedynym i dominującym środkiem porozumiewania się ludzi spoza kultur pierwotnych w ich rozumieniu znanym ze wzmianek o działalności Margaret Mead. Nie potrafię ustalić kolejności tych dwóch zadarzeń, ale wydaje mi się, że wpierw Krzysztof Teodor Toeplitz stwierdził: „Nasze widzenie jest już nieodwołalnie filmowe.” , dopiero później nauczył się Pan czytać.
Z lektur książek popularyzujących nauki o kulturze poznałem pojęcie poczty mongolskiej. Na mongolskich stepach i bezleśnych dolinach górskich odnalezienie wewnątrz widnokręgu nieoczekiwanej postaci ludzkiej skutkuje wzajemnym zbliżeniem i bardzo długą rozmową.
Obcy sobie ludzie przekazują sobie nawzajem wiadomości o obcych sobie osobach, o tym co było i o tym co będzie.
I na weselu zjawiają się wszyscy oczekiwani.
Watpię, aby ułomności kompetencji językowej oraz deficyty w obyczajach partnerów lub partnerek takiego dialogu pozwalały na przemilczenia lub odmowę dalszej wymiany wiadomości. Mowa jest kanałem mongolskiej poczty.
Na fejsie głównie piszecie. Nawet jeśli umieszczacie tam obrazy lub ruchome obrazy, to pismo jest tam główną formą komunikacji międzyosobniczej. I to się moim zdaniem szybko zmieni.
Zbanalizowanie słowa „przyjaciel” przez FB jest uczuciowo bolesne i odpychające.
Ale rosnące moce aparatów przechowywania danych będą zapewne niedługo ozdobione wspomaganiem przypomnień o czym ostatnio rozmawialiśmy z Horacym i o jego niechęci do kobiet szczupłych. Gdy w przebieralni rodzinnej zdziewałem mokre i odziewałem suche, mała dziewczynka bawiła się jakimś pudłeczkiem. Mama malutkiej pływaczki wyjaśniła mi, że to nowoczesne urządzenie. Mała puka w fotki i gdy na ekranie pojawi się babcia, to puka ją w nos. Gdy pojawi sie filmik z babcią dmuchająca z otwartej dłoni całusa, profil komórkowca we wspólpracy z zegarem atomowym dobiera powitanie i wysyłane jest filmowe nagrane wcześniej pozdrowienie: „Dobrego południa Babciu!”, bo nauka plywania maluchów kończy się 11:45.
Swego czasu wzburzyłem kogoś pretensjonalnego użyciem określenia
„folklor matematyczny”. W użyciu do dziś mam pidgin mathematics.
Próby wdrożenia mnie do grzecznego i ładnego odzywania się do otoczenia spełzły na resztkach cudzych nadzieji. Obiły się te nadzieje o ściany salonów, w których francuskie wykwitnisie starały sie unikać przywołujących wulgarność słów takich „Chce mi się.”
Otóż chce mi się w tym lokalnym homologu Speakers’ Corner przywitać Pana: „Ave Adrastus!”
——————————————————————————–
Prawie nagonka na Michała Rusinka wydaje mi się być prawie nieporozumieniem. Austryjackie gadanie krakusów mających za ciotki konduktorowe pierwszoklasowe może śmieszyć. Ale nie zapominajmy, że nasz kolega blogowy z miasta Sydney może odebrać właśnie nasze tekstowe pozdrowienie „Dzień dobry” a po chwili uslyszeć od swej wdowy komputerowej „Chodź do łóżka misiaczku! -Już po pólnocy!”.
Staliśmy się multimedialni. Na znajomym mi blogu komentarze są ozdobione maszkarnymi ikonkami w miejscu, w którym benedyktyni umieszczali duże zachwycające nasze oczy inicjały.
Wątpię aby Michał Rusinek zaprosił na spacer znajomego w lakierkach z rozwiązanymi sznurowadłami na ulicę kwitnących żakarand
http://es.m.wikipedia.org/wiki/Archivo:Buenos_Aires_-_Avenida_Santa_Fe_entre_Maip%C3%BA_y_Esmeralda.jpg
Grzeczny człowiek nie ma rozwiązanych sznurowadeł.
Ja nie robię sobie nadzieji, bom zwykłym bosym włóczęgą:
http://files.myopera.com/hummvve/albums/801061/Dog%20Walking,%20Golden%20and%20Yellow%20Labrador%20Retriever%20Mix.jpg
i gdzie mi tam połykającem końcówk bratać się depozytariuszem spuścizny mistrzyną białego wiersza, która wykarmiła – jak się okazało – współtwórcę tej biblioteki
„http://2.bp.blogspot.com/_YzWP4F22y68/SkkHx_JfNhI/AAAAAAAAAoQ/QjD072omcLY/s400/prayer-drums.jpg”
i gdziemi tam pchać się w zaklęte rewiry
„http://www.flickr.com/photos/danielguip/2430427521/in/photostream/”
„Tomb_of_the_Unknown_Soldier_1280_x_960.jpg”
No bo jak z takim wytrzymać gdy wiosna kwitnie w Polityce!
„http://www.youtube.com/watch?v=qh0Ep-e9X3o&feature=related”
Witam brzmi bardzo z gory, tak samo jak zegnam, jest zimne, nadete i nabzdyczone, tak, jakby ktos robil mi laske, ze sie do mnie zwraca, dlatego w tej akurat kwestii zgadzam sie z panem Rusinkiem oraz z autorem tego artykulu.
Za cywilizację życia uznaje się za to tę, gdzie rodzą się dzieci, bo nie ma środków na aborcję, a później te dzieci umierają z głodu po dwóch miesiącach. ?Cywilizacja życia? to ta, gdzie dwunastoletnie dzieci posyłane są do walki, by umierać za swoje plemię czy naród. I to są te wspaniałe ?cywilizacje życia?? To wobec nich nasza, zachodnia cywilizacja wypada tak fatalnie?
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/wywiady/1517004,1,wywiad-liberalizm-w-polsce-bez-szans.read#ixzz1tLRV2Y4x
——————
Znalazł Kartka, ja tylko upowszechniam, bo warto…..
Ps.
W sprawie tematu sekretarzy……
Gowin był sekretarzem mądrego człowieka, i Dziwisz, i Rusinek.
Przebywanie z tuzami intelektu nie wpłynęło jednak na nich zbytnio.
Indukcji nie było, inne materiały…..
Nasza Noblistka zachwycała się swego czasu brzmieniem i konotacją słowa „zajebisty” Ale był to umysł otwarty, umysły wtórne nigdy nie zrozumieją kwestii żywości języka, jego rozwoju.
Artykuł pana Rusinka był tak pełen agresji(nie będzie czytał mejli(maili,e-maili) z wyrazem Witam na początku.Czemu odbiorcy czują sie obrażeni?Czy Witam Szanownego Pana było obraźliwe?A tu jest Witam…
O „witam„ moi poprzednicy napisali już chyba wszystko. Nie używam, bo jest oschłe, oziębłe i moim zdaniem wyraża wszystko – poza uprzejmością przy nawiązywaniu kontaktu. A skoro ma pasować do wszystkich, to nie pasuje do nikogo – jak statystyka. Ale jest, jak Halloween i Walentynki, bo młodzież to kupiła. Przeżyję i to.
Dużo bardziej mnie irytuje wszechobecne: „dokładnie„. Z tą kalką gotów jestem walczyć na wszystkich frontach. Tylko nikt tych frontów nie otwiera.
Witam,
Czy wszyscy oszaleli? Jestem wykładowcą Uniwersyteckim od siedmiu lat, od dwóch lat doktorem. Codziennie dostaje mejle od studentów i do tej pory nie sądziłem, że w tej utartej (całe szczęście) formie jest coś złego. Ba, jest nawet dla mnie czasem zbyt oficjalna. Internet to nowa, prawdziwie demokratyczna rzeczywistość gdzie na tych samych prawach domena prywatnej osoby sąsiaduje z domeną wielkiej korporacji. To wymusza inne podejście, inną etykietę. Dobrze, że się ukonstytuował jakiś powitalny zwrot. Ostatnio pisałem do pewnej uczelni w sprawie mojej przyszłej habilitacji i naprawę czułem, że przesadzam pisząc do Dziekana tej uczelni „Szanowny Panie”. Jednak użyłem tej formy w obawie przed jakimś oszołomem nierozumiejącym internetu. Jezu ludzie dajcie spokój. Może jeszcze na forach np. Muratora czy poradnikach zdrowotnych mamy się tak do siebie zwracać? A co z emotikonami, wszak to też nowy i nieformalny system komunikacji. Chciałbym mieć możliwość powiedzenie: ZAMYKAM DYSKUSJĘ! 🙂 Panie Adamie, witam i proszę o odpowiedź niekulturalnemu wykładowcy uniwersyteckiemu.
Mail to list, a listy maja swoją poetykę. Ko ukochanej napiszę „Kochana Zuziu” lub „Kotku”, do brata po imieniu, czyli np. Adasiu, do cioci „Drioga Ciociu”, a gdy piszę do partnera biznesu to „Szanowny Panie Prezesie” (Dyrektorze, Majorze czy Ministrze).
A że nie każdemu chce się posłuchać tych, co się znają na rzeczy, przeczytać odpowiedni rozdział w poradniku savoir vivre’u, nic na to nie poradzimy. Trudno z tego powodu zignorować list. Na początek wystarczy odpisać zgodnie z dobrymi obyczajami. Adresat powinien zrozumieć. A jeśli nie zrozumie, to np. studenta, czy kogoś młodszego czy niższego rangą można pouczyć pod adresem innego zawrzeć jakąś dająca się łatwo zrozumieć aluzję. Albo po prostu się z brakiem kindersztuby pogodzić..
Szanowny Panie Redaktorze,
Nigdy nie używam „witam” w korespondencji; uważam, że zwrot ten jest odpowiedni dla gospodarza/gospodyni domu, witającej w swych progach gości. Jednak ten zwrot się, niestety, przyjmie. Jest krótki, bezosobowy – a więc wygodny. I nic na to nie poradzimy. Bardziej mnie denerwuje powszechne już używanie zwrotu „w cudzysłowiu”. Słucham radia tokfm – a tam, z wyjątkiem Ewy Wanat (niestety, już jej nie ma) niemal wszyscy tak mówią. Mianownik brzmi : cudzysłów, a nie „cudzysłowie”. Tak jak niedawno powszechne było używanie słowa „dokładnie” i „generalnie”, tak teraz w co trzecim zdaniu mówiący stara się podkreślić swoją ironię tym zwrotem. Jeżeli jest to w telewizji – mówiący dwoma palcami każdej ręki pokazują „cudzysłów”. Niedawno dobry dziennikarz, przeprowadzający ciekawe wywiady, Tomasz Kwaśniewski, tak wpłynął na rozmówcę, że ten, początkowo używający prawidłowej formy „w cudzysłowie” – po usłyszeniu od dziennikarza „w cudzysłowiu” – zaczął tak mówić. A bez tego zwrotu obecnie rozmowa jest niemożliwa.
Cholera trochę nadmiernie się zainspirowałem głęboko polską używką, ale temat mnie frapuje i dlatego się dopiszę, bo jak się nie dopiszę teraz, to potem mój wpis nie zostanie zauważony.
Otóż dorabiam sobie jako tłumacz i mam cholerne kłopoty ze zwracaniem się do internetowego odbiorcy. Język polski ? wbrew pozorom ? jest bardzo sztywny i niepodatny na zmiany. Ile ja się muszę nagimnastykować, żeby np. przetłumaczyć zwroty grzecznościowe z języka, w którym nie ma płci, dla wszystkich!
Nawiasem mówiąc, samo słowo ?witam? bardzo mi się nie podoba, ale moim zdaniem nie tutaj leży problem. To wszystko jest nic w przypadku sytuacji, kiedy ja muszę np. wyrazić grzecznościowe zwroty skierowane do wszelkich potencjalnych nabywców i klientów, w przeróżnych konfiguracjach i sytuacjach internetowych przedsięwzięć.
Uważam, że np. Polityka powinna prowadzić poradnik zwrotów internetowych i jej wybitni specjaliści proponować rozwiązania wszystkich, wynikających stąd trudności językowych i podpowiadali, co robić wobec galopujących zmian językowych, i ciągłego zalewu niezliczoności nowych pojęć, które ludzie przywożą ze sobą z zagranicznych wycieczek, jak np. wyrażenie kuchenne i inne.
Pójdę dalej i powiem, że władze językowe powinny zmienić reguły języka polskiego, tak, żeby można było w nim wyrażać wszyto to, co jest obecnie bez trudu wyrażalne w innych językach. Przecież demokratyczne państwo prawa, nie powinno w takich sytuacjach zostawiać ludzi bez pomocy! – to był oczywiście tylko pyszny żart.
Temat jest jednak fascynujący i naprawdę zasługuje na dyskusję.
Oczywiście dla anglojęzycznych żadnego problemu nie ma, bo w tym dziwnym języku wszystko jest możliwe. Każdy wyraz może być rzeczownikiem, przymiotnikiem i czasownikiem, no i ma kilkanaście oryginalnych znaczeń, plus jeszcze znaczenia szczególne, który im przypisuje dany język. Ale, dla ludzi, którzy ? tak jak ja muszą wyrażać znaczenie innojęzyczne – sprawa przedstawia się tragicznie. Tymczasem język internetowy i jest z definicji i do szpiku kości angielski.
No więc, jak żyć w tej sytuacji?
@Stary outsider
28 kwietnia o godz. 20:05
Oj, drogi outsiderze!
Z tym wstrętem do tego „dokładnie” – „mir aus dem Herz gesprochen”!!!
Mnie trafia, gdy moja córka rzuca tym przerywnikiem, ale to się faktycznie upowszechniło, nawet nie pamiętam od kiedy. Niestety niczego „dokładnie” nie tłumaczy, spełnia rolę „Filipa z Konopisk” Pana Marka ze Szkła Kontaktowego.
@ Wiesiek59 z 15:25:
Nie chodzi o żywy język, tylko o błąd i brak rozumienia słów, jakich się używa 🙂 A mogłoby się wydawać, że „witam” to prosty wyraz i znajomość jego znaczenia nie powinien przekraczać możliwości studenta kierunku humanistycznego.
@sykstus
Nie wierzę, by był Pan wykładowcą. Ma Pan pretensje, że ktoś nie rozumie internetu, a sam Pan nie rozumie akademickiej etykiety??
Postępu nie zatrzymacie. Krótki „mail” to nie to samo co długi e-mail czyli list. Zresztą listy też mogą być różne: w formie elektronicznej, oficjalne, pisane odręcznie z nagłówkiem „Szanowny Panie” i grzecznościowym „pozostaję z szacunkiem”. Trzeba zacząć dostrzegać różnice, których wcześniej nie było.
Osobiście biorę zawsze pod uwagę czy chodziło o krótka informację („witam” jest tu przecież całkowicie na miejscu) czy o prawdziwy list, który zazwyczaj zaczyna się od „Szanownego Pana”
Ciekawy jestem czy jak Autor pisze SMS-a to też zaczyna go od słów „Szanowny Panie” i kończy „łączę wyrazy szacunku” ? E tam, pewnie Autro brzydzi się takimi formami międzyludzkich kontaktów i smsów nie pisze w ogóle. Można bez nich żyć, tak jak bez telewizji i internetu, ale wtedy nie rozumie się na przykład dlaczego „witaje” są na miejscu.
Mogę się tu założyć, że jakieś 50 lat temu odbyła się podobna dyskusja. Zwolennicy rozpoczynania listu od tradycyjnego zwrotu „wielce szanowny Panie Dobrodzieju” utyskiwali na chamstwo, które nie potrafi kulturalnie zacząć listu i stosuje niegrzeczną formę „Szanowny Panie”. No jak to chamstwo się rozplemiło…
Stary outsider
28 kwietnia o godz. 20:05
Oprócz irytującego „dokładnie!” funkcjonuje równie, albo jeszcze bardziej irytujące; …”powiem tak…” Mnie już mroczki prze oczami latają, kiedy pani/pan redaktor mówi „powiem tak…” a interlokutor/lokutorka odpowiada; „dokładnie!”
;
A pan Rusinek, to taki sam przypadek, jak i kardynał Dziwisz – uwzględniając skalę 😉
Dokładnie 😳
Bynajmniej zresztą.
Szczęść Boże.
Werter Herr Szostkiewicz
Prosze mi wybaczyc, ale problem jest na miare Cesarstwa Austro-Wegierskiego. Nie widze niczego zlego w „witam”. „Szanowna Pani” jest oczywiscie zawsze na miejscu, chociaz traci myszka. Moze wg Michala Rusinka po naglowku poznac mozna polglowka, ale od krytyka literackiego spodziewam sie troche wiecej tolerancji. Przekreslanie autora listu tylko dlatego, ze zle utytulowal wskazuje na wysoki poziom nabzdyczenia adresata. Pozdrawiam serdecznie, hochachtungsvoll, KS
Dobor odpowiedniej formy jezykowej zaleznej od osoby do ktorej sie zwracamy nalezal kiedys, podobnie jak dobor wlasciwej okazjonalnie garderoby, byl kiedys czescia dobrego wychowania.
Niestety „upadek obyczajow” osiagnal juz dawno takze te dwa plaszczyzny wspolzycia miedzyludzkiego.
Dla uspokojenia namietnosci wypada tylko przypomniec, ze z „upadkiem obyczyjow” ludzkosc boryka sie od zarania swoich dziejow i nie mamy tu do czynienia z nowym zjawiskiem. Kiedys bylo wszystko lepiej ???
Jestem młoda i chyba zramolała. Nie wyobrażam sobie, żeby np. mejla do zupełnie mi obcego profesora z drugiego końca Polski zacząć inaczej jak „Szanowny Panie!”, mimo, że piszę w sprawie czysto służbowej. To nie jest żaden mój znajomek, to jest człowiek o pozycji i prawdopodobnie w wieku zupełnie innym niż ja. I tak, „z poważaniem” a nie żadne „pozdrawiam”. Do mojego promotora, jako że trochę się znamy i mejlujemy często – piszę „Dzień dobry”. I może przydałoby się aby moi studenci szarpnęli się chociaż na to dzień dobry, a nie „Witam, pani Asiu!”, bo jednak w naszej relacji pełnimy różne role społeczne i sądzę, że powinni to uszanować, nawet jeśli jestem od nich niewiele starsza. Owszem, inaczej sprawa wygląda za granicą, gdzie też studiowałam, do 70-letnich profesorów też mówiło się na ty, bo o to prosili, bo taka jest w tym kraju kultura. A u nas jest inna! „Witam” w mejlach nie razi mnie tak bardzo w komunikacji w pewnym stopniu anonimowym, np. w kontaktach ze sprzedawcami allegro. Tym niemniej Szanowny Panie(i) będzie zawsze stosowne i na miejscu, „witam” zdecydowanie rzadziej.
Analityczne myślenie zmniejsza siłę przekonań religijnych człowieka – zauważyli kanadyjscy naukowcy. Wyniki badania opublikowali w czasopiśmie „Science”.
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/wiara-w-boga-slabnie-w-wyniku-analitycznego-myslen,1,5118422,wiadomosc.html
———————
Podoba mi się to……
Sceptyczni, krytyczni, analityczni, nie mają czego szukać w religiach i ….PiS…..
Wiara nie zastąpi, ani nie zmieni rzeczywistości……
Ps.
Barto
29 kwietnia o godz. 8:56
Słowa zmieniają swe znaczenie, konotację, wydźwięk……
Już nie wspomnę o „Wielkich Językoznawcach” przekręcających ich znaczenie.
Przykładem- honor, patriotyzm, liberalizm, prawo…..
To karykatura pierwotnych znaczeń.
z dystansu
29 kwietnia o godz. 17:30
Na upadek obyczajów i wychowania młodzieży narzekali już jakieś 6 000 lat temu na swych tabliczkach Summerowie…..
W tym czasie ludzkość wykonała olbrzymi krok naprzód…..
W przepaść?
@ Wiesiek:
„Witam” na razie nie zmieniło swojego znaczenia, znaczy to, co zawsze znaczyło, tylko nadużywane świadczy o ubóstwie językowym, co w przypadku studenta razi.
„Witam” nie jest może zwrotem dobrym ale lepszych prawie nie ma.
Wyobraźmy sobie korespondencję e-mail (z e-) w urzędach czy instytucjach gdzie ludzie między sobą znają przynajmniej z widzenia lub bliżej i muszą korespondować elekronicznie. „Szanowna Pani….itp.” to sztywno, śmiesznie i nie na miejscu.
W zależności od adresata powinno dopuszczać się różne formy powitania i zwracać przede wszystkim uwagę na to co piszemy po powitaniu….
Najpierw treść a potem forma….
czesc @mikado,
kultura sie zmienia, a dzieci tak samo wychowuja swoich rodzicow jak oni ich.
a juz powolywanie sie na role spoleczne jest o tyle smiesze, ze na dobra sprawe jestes moim – podatnika – pracownikiem, bo to z moich pieniedzy sie utrzymujesz. proponuje do studenow pisac per ‚Panie Dobrodzieju’, bedzie najblizsze twojej roli spolecznej. jesli sie z tym nie zgadzasz, to idacy niz demograficzny szybko zweryfikuje twoj swiatopoglad. wierz mi, to wszystko system naczyn polaczonych i nie jestes w niczym lepsza od studenta.
co do szacunku, to mysle, ze dzisiaj wyraza sie on w zwiezlosci wypowiedzi i szanowaniu czasu drugiego czlowieka. monopol na wiedze sie skonczyl i akademicki beton bedzie musial przelknac ‚witam’ i ‚czesc’ jeszcze przed koncem dekady, albo ludzie odplyna do wykladowcow oferujacych szybsza i latwiejsza komunikacje.
Nie ma nic bardziej absurdalnego niż unikanie słowa Witam w korespondencji mailowej i potocznej. Naturalnie, ze w niektórych relacjach to będzie razić( w przypadku gdy pisze do nas osoba całkiem obca), lecz etymologia tego słowa i sytuacje, w których z tego słowa korzystamy pozwalają się cieszyć, że wciąż się witamy:-) Pan profesor ma prawo nie lubić, tak jak niektórzy nie lubią zwrotu jak się masz? Ale czy to znaczy, że słowo to nalezy traktować z taką surowością? Sadzę, że niektórzy z nas po prostu nie potrafią cieszyć się z tego że żyją i stawiają sobie granice tam, gdzie nie są one nikomu potrzebne!! Moja tęsknota do słowa Witam jest ogromna i cieszę się z tego, że wciąż mogę kogoś lub z kimś się witać! Bez znaczenia , czy forma ta jest poprawna czy nie! Uważam, że słowo Witam powinno zostać ogłoszone najbardziej demokratycznym słowem polskim oraz powinniśmy ogłosić specjalne święto dla słowa Witam, tak, aby nikt nigdy nie zapomniał o powitaniu i pożegnaniu się. Zegnam, łącząc wyrazy uszanowania, bez troski o słowo, nie tylko najbardziej demokratyczne, ale najbardziej sympatyczne, a także pozdrawiam jak najbardziej serdecznie! Renata
Jeśli uwzględnić fakt, że każdy pisze list, używając „własnego” komputera (czyli będąc na swoim terenie), to rozpoczęcie listu od „Witam!” wydaje się być stosowne.
Banterer
27 kwietnia o godz. 0:10
Powinno się tego uczyć w szkołach. Moi rówieśnicy (jestem studentką) są zazwyczaj mocno zdziwieni, kiedy uświadamiam ich, że rozpoczynanie maila od ?witam? jest nie na miejscu. A jeszcze bardziej, gdy proponuję im zamiast tego formę ?Szanowny Panie/Szanowna Pani?, spotykając się z reakcjami typu ?to przecież tak sztywno/przestarzale brzmi? lub ?ktoś tego jeszcze używa?? (sic!). Zgroza.
Do Pani „Banterer”:
Szanowna Pani,
jeśli decyduje się Pani zabierać głos w sprawach poprawności językowej, wypada, by poprawna językowo była również Pani wypowiedź. Rozumiem, że uświadamia Pani coś Swoim rozmówcom, a nie uświadamia „ich”? Nie piszę tego, by uświadomić Pani jej niewiedzę lub moją wyższość, nie zamierzam uświadamiać Pani w żadnej dziedzinie. Piszę, bo bardzo nie lubię tego typu nieuzasadnionego puryzmu językowego.
Pozdrawiam serdecznie,
AR
Sprawa jest bardzo prosta. „Witam” jest słowem krótkim, nie wymagającym polskich znaków . Jest po prostu wygodne do wpisywania na klawiaturze. Znacznie więcej trudu trzeba włożyć w „Dzień dobry”. Brakuje nam po prostu krótkiej formuły powitania. Jest niepoprawne, ale wygodne. Stąd jego popularność. A może trzeba upowszechnić nowy skrót typu DD (dzień dobry) i wszyscy byliby zadowoleni
Pozwolę sobie tylko nawiązać, do wypowiedzi Verbalisty. W języku angielskim, przy okazji zwrotu początkowego, nie używa się „Hi” czy „Hello”, a raczej „Dear Verbalist”.
Przykłady: Dear Sir/Madam, Dear Karol, Dear Mr. Szymanowski. „Hi” i „Hello”, owszem, ale tylko do bliskiego kolegi/koleżanki.
Przepraszam, że pod spodem, ale…
Angielskie „Dear”, to oczywiscie „Drogi/a”, czyli powinno się to tłumaczyć właśnie: „Szanowny/a”.
Dziękuję.
Zupelnie mi nie przeszkadza, gdy ktos mowi mi po imieniu, nawet jezeli jest miedzy nami roznica wieku czy relacji spolecznej. Nie przeszkadza mi nawet wtedy, jezeli nie przeszedlem z taka osoba na „ty”. Nie przeszkadza mi zwrot: PANIE IMIE, nie wymagam zwrotow przesadnie grzecznosciowych, choc do studentow pisze: SZANOWNI PANSTWO. Nie uzywam tez znakow diakrytycznych, gdy pisze MAJLE, lubie pisac tak jak mnie sie podoba i jak jest mi wygodniej; uwazam, ze do czasu gdy mysle jak pisac, gdy sie nad tym zastanawiam, to autoryzuje swoj jezyk i pisownie. ALE nie znosze formy WITAM, bo jest lekcewazaca, gdy stosujemy ja wobec drugiej osoby. Mozna napisac WITAJ IMIE, WITAJ PANIE IMIE, i wszytsko jest OK, gdyz sa to formy OSOBOWE. Natomiast WITAM wobec drugiej pojedynczej osoby jest BEZOSOBOWE, nonszalanckie, niegrzeczne, tak jak rusycyzm WY – choc wiekszosc tak piszacych tego nie czuje. I wlasnie tego NIE-CZUCIA nie znosze. NIE-CZUCIE jest jak BEZ-MYSLNOSC. Nie sadze, by mialo to cos wspolnego z czasem, nowoczesnoscia, wspolczesnoscia. To raczej kwestia (nieuswiadamianego) prostactwa.
a czy ktoś z negujących formy „witam”, „szanowny panie” i „dzień dobry” zaproponuje prawidłowy nagłówek wiadomości?
A mnie odrzuca „Szanowny Panie”. Jaki ja tam Pan dla niego jak mnie nie zna nawet? Pan to ktoś nadrzędny, kojarzy mi się z niewolnictwem bardziej. Równie dobrze mógłby napisać „To ja Twój sługa”. Wymaganie takich zwrotów wymaga ogromnego ego.
Według mnie najbardziej neutralnym sformułowaniem jest właśnie „Witam” i nie rozumiem, czemu niektórym to nie pasuje. Może nie warto do takich osób po prostu pisać.