Głodówka historyczna
W Krakowie głodują za tym, aby w szkole uczyć więcej historii. Czy ktoś słyszał o głodówce za tym, by uczyć więcej matematyki? Albo innych przedmiotów tak zwanych ścisłych? A taki protest byłby bardziej racjonalny. Historyków ci u nas niemało, inżynierów brakuje.
Ja kocham historię. Żałuję, że w liceum miałem kiepskiego historyka, bo na pewien czas zraził mnie do historii. Ale na szczęście miałem dobrą polonistkę, a porządna nauka literatury to zarazem nauka historii, więc nie wyszedłem ze szkoły kompletnym historycznym analfabetą.
Ale czy w XXI wieku nauka historii jest potrzebna na dawnych zasadach wkuwania epoka po epoce z datami, szczegółami itd.? Kiedy mieszkałem w Anglii, przekonałem się, że możliwe są różne modele nauki historii.
Nie wszyscy muszą się głębiej uczyć historii. Wystarczy obywatelski elementarz. Kto chce więcej, idzie inną ścieżką edukacyjną, by w końcu, jeśli solidnie popracuje, dotrzeć na renomowane studia i robić karierę akademicką lub pisarską. Uważam, że to jest fair.
W Polsce taki elementarz powinien być tak skonstruowany i wykładany, by młodzież do końca gimnazjum zdążyła dojść z nauką od Mieszka do Mazowieckiego, a może i jeszcze dalej.
Głodówka krakowska jest upolityczniona. Tego właśnie boję się bardziej niż mniejszej liczby lekcji historii. Chodzi o to, kto ma uczyć historii? Z jakim przygotowaniem? I z jakich podręczników? Jakiegoś jednego ogólnopolskiego czy wybranego przez nauczyciela?
Bo nie życzyłbym młodzieży, by historii uczyli u niej w szkole nauczyciele wojujący politycznie za prawicą, albo za lewicą. To jest sedno problemu. Powinno być tak, by uczeń nie potrafił powiedzieć, jakie poglądy polityczne i ideologiczne ma jego nauczyciel. Tylko wtedy można mówić o prawdziwej szkole publicznej w demokratycznym państwie.
Post scriptum. A tak to widzi Ministerstwo Edukacji:
Informacja Ministerstwa Edukacji Narodowej dotycząca nauczania historii w liceach ogólnokształcących
We wrześniu w 2012 roku zacznie obowiązywać w liceach ogólnokształcących nowa podstawa programowa, która będzie polegała na złączeniu programowym gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Uczeń będzie uczyć się historii gruntowniej, w sposób bardziej pogłębiony.
Bez względu na to, czy uczeń w liceum ogólnokształcącym wybierze przedmioty humanistyczne czy przyrodnicze, przez cały okres nauki będzie uczył się historii. W I klasie (przyrodniczej, politechnicznej, humanistycznej, ekonomicznej) będą to 2 godziny historii tygodniowo. Od 2015 roku, kiedy obecni uczniowie klas III gimnazjów ukończą szkoły ponadgimnazjalne, będziemy mieć absolwentów dużo lepiej, solidniej przygotowanych nie tylko do kontynuowania nauki, ale także dobrze znających historię najnowszą.
Więcej informacji, w tym przykładowy plan zajęć
Trzeba uczyć, jak myśleć historycznie
Na czym polega zmiana nauczania historii, która wejdzie w życie 1 września 2012 r.?
Nowe podejście do nauczania historii to:
– zachowanie ciągłości nauki historii w trakcie całej edukacji
– nastawienie na wyjaśnienie procesów, zamiast nadmiaru dat
– powiązanie historii z teraźniejszością
Czytaj więcej
Nauczanie historii – porównanie starej i nowej podstawy programowej
W związku z tym, że od września 2012 roku w szkołach ponadgimnazjalnych zacznie obowiązywać nowa podstawa programowa, Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawia porówanie liczby godzin przeznaczonych na nauczanie historii w starej i nowej podstawie programowej. Zobacz porównanie
Eksperci o historii w nowej podstawie programowej
– Nie nudzić faktografią, ale uczyć młodych ludzi myśleć – taki był cel przygotowania nowej podstawy programowej z historii – zapewniła prof. Jolanta Choińska-Mika, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego podczas spotkania z dziennikarzami poświęconego kwestiom nauczania historii w szkołach ponadgimnazjalnych od nowego roku szkolnego, które odbyło się 20 marca w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Czytaj więcej
Zachęcamy do zapoznania się z filmami, zawierającymi wypowiedzi ekspertów na profilu MEN na www.facebook.pl.
Polskie Towarzystwo Historyczne i MEN o historii w szkołach
– Ministerstwo Edukacji Narodowej traktuje Polskie Towarzystwo Historyczne, a zwłaszcza jego sekcję dydaktyczną, jako ważnego partnera w procesie realizacji nowej podstawy programowej – powiedział podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej Mirosław Sielatycki podczas posiedzenia sekcji sekcji dydaktycznej Polskiego Towarzystwa Historycznego, które odbyło się w sobotę (24 marca) w Warszawie. W posiedzieniu udział wzięli również profesor Jolanta Choińska-Mika, profesor Zbigniew Marciniak, Jerzy Bracisiewicz – osoby zaangażowane w stworzenie podstawy programowej z historii. Spotkanie poświęcone było nauczaniu historii w szkołach ponadgimnazjalnych zgodnie z nową podstawą programową, która na tym poziomie nauczania będzie wprowadzania od 1 września 2012 roku. Czytaj więcej
Oświadczenie Ministra Edukacji Narodowej
Podstawowym zadaniem szkoły jest efektywne kształcenie i przygotowanie uczniów do dorosłego życia. Szkoła ponadgimnazjalna musi wyposażyć absolwenta w kanon wiedzy ogólnej i przygotować go do dalszej edukacji na wyższej uczelni lub do pracy w wybranym zawodzie. Edukacja dzieci i młodzieży musi być procesem spójnym, tak by efekty pracy nauczyciela z uczniem w gimnazjum były mocną podstawą do dalszej nauki ucznia w szkole ponadgimnazjalnej. Ważne jest nie tylko zachowanie ciągłości kształcenia, ale również taki wybór metod nauczania i sposobu przekazywania treści, aby nauczanie było efektywne, a poziom wiedzy i umiejętności absolwentów wzrastał. Czytaj więcej
XXXX Ziobryści
Dzięki za wpisy nickom Jacobsky, Kartka z Podróży, Halibut, Krzysztof Mazur – uwagi o przyszłości lewicy warte rozwinięcia, optymizm KzP (pro lewica) czy Mazura (bardziej pro PO) dla mnie dyskusyjny, lecz też wart refleksji. Levar -? Pan chyba pisze z jakiegoś dalekiego kraju. Postkomuna niewybieralna? W kraju, gdzie połowa ludzi wciąż uważa Jaruzelskiego za męża opatrznościowego broniącego Polski przed Sowietami i Solidarnością, gdzie co drugi Polak nie pracuje, ale prawie wszyscy są na nie w kwestii podniesienia wieku emerytalnego, gdzie prawie dwie trzecie nie zamierza przekazać na Kościół ani grosza, gdyby była taka opcja podatkowa?! Mag – dzięki za wpis 25/12:04, a Ziemkiewicza recenzja z Żydokomuny Pawła Śpiewaka to świetna ilustracja współczesnego polskiego antysemityzmu inteligentów pierwszej generacji. Helena – ok, ale ja bym sobie tego ,,Romka” odpuścił, szkoda nerwów i czasu, to są ludzie mentalnie, że strawestuję poetę MŚ, ,,nieprzysiadalni”.
Komentarze
Głodówka a głodówka. Ze dwa tygodnie temu, gdy szedłem po bułki na sniadanie, na zaspie sniegu za domem spotkalem faceta. Ułożył sobie na tej zaspie ziemniaki zsiniałe ze śmietnika i jakieś kości z kurczaka, które łapczywie obgryzał. Nie ukrywam, że ruszył mnie ten widok. Podałem mu świeżą bułkę, ale niechciał jej, uciekł. Takie oszalałe miał oczy… .
Głodówka głodówce nie równa
Pozdrawiam
Zacząć trzeba od tego, że zmiana programu nauczania to jest old news. Gimnazja „nową podstawę programową” realizują już trzeci rok, a obecne zamieszanie bierze się stąd, że od września z „nową podstawą” przyjdzie mierzyć się liceom. Ale jak to w Polsce, nikt w liceach dotąd tego nie zauważył, a szlachetni ex-opozycjoniści też nie zauważyli, bo pewnie nawet nie wiedzą, co to gimnazjum.
Nie umiem ocenić samej zmiany. Nie mam zasadniczych argumentów ani przeciwko zmniejszeniu encyklopedycznej wiedzy z historii, ani z przedmiotów ścisłych, ani z biologicznych. W założeniu leży przecież to, że wszyscy mają przejść wspólny kurs wszystkich podstawowych przedmiotów, czteroletni – trzy lata gimnazjum i rok liceum, więc *jeśli* zapamiętają, nie będą jak tabaka w rogu. A potem, od drugiej klasy, ma być specjalizacja: ci, co wybiorą historię, będą mieć jakoś tam nazwane pogadanki o fizyce, ci, co wybiorą fizykę, będą mieć pogadanki o historii. Moje zastrzeżenia budzi to, że specjalizacja następuje zbyt wcześnie, że liceum ogólnokształcące „ogólnokształcącym”, a więc dającym wiedzę na poziomie *średnim* ze wszystkich dyscyplin naukowcy, pozostanie już tylko z nazwy. Za tym, niestety, stoi pomysł, że celem liceum nie jest już przekazanie wiedzy, wykształcenie ludzi ogólnocywilizowanych, ale umożliwienie dostania się na studia, więc co nie jest wymagane przy przyjęciu na studia, jest zbędne. A celem studiów jest tylko i wyłącznie „zdobycie umiejętności przydatnych na rynku pracy”. Tu i teraz.
Wracając do liceów, bardzo wiele zależeć będzie od tego jak, wedle jakiego pomysłu, programu owe „pogadanki” o historii/fizyce/biologii będą realizowane. Wyobrażam sobie, że można je zrobić świetnie, dobrze, przyzwoicie lub beznadziejnie. Stawiam na to ostatnie, tym bardziej, że jak się okazuje, licea są kompletnie nie przygotowane od strony organizacyjnej do przeprowadzenia tej reformy, o której wiedziały od co najmniej trzech lat. Jak to w Polsce.
Nie chce odnosić się do zasadności zmian w programie nauczania, bo za mało o tym wiem. Bulwersuje mnie, natomiast, sam pomysł „głodówki” w krakowskim kościele.
Jej uczestnicy nawiązują, nie wiem na ile świadomie, do heroicznych głodówek z czasów późnej komuny w kosciele św. Marcina w Warszawie, za co groziło głodującym pałowanie, aresztowanie, wyrzucenie z pracy itp.
Tak oto powtórka z historii okazuje się farsą.
Dzisiejsi głodujący walczą (jakby nie było innych środków perswazji, ale uznali, że żyją w dyktaturze) m.in. o wiecej lekcji historii w szkole, a przy okazji jeszcze innych paru przedmiotów.
Tymczasem w szkole (jako takiej) są 2 godz. tygodniowo religii non stop, od zerowki do matury. Jeśli sie myle, to ktos mnie poprawi.
Nawet jeśli się mylę, to nieznacznie i nie chce mi się przeliczać, jak to się przekłada na „ubytek” lekcji z ważnych przedmiotów w kolejnych latach edukacji.
Wychowywano mnie religijnie w salce katechetycznej, do której nikt ani mnie, ani moich rówieśników nie zaganial. Chodziliśmy chętnie i masowo.
A w szkole uczylismy się tego, czego w szkole uczyć sie trzeba.
Zapomialam nawiazac do tytułu wpisu Gospodarza. Moim zdaniem powinien brzmieć – Głodówka histeryczna.
Szanowny redaktorze Polityki
You hit the nail in the head. Polsce i wielu innym krajom potrzeba wiecej inzynierow a mniej historykow. Historia moze stac sie pasja pozazawodowa inzyniera. Odwrotnie to nie zadziala. Rozwijamy sie ekonomicznie dzieki naukom scislym i ten fakt powinien kierowac decyzjami politycznymi. Slusznie pan tez pisze o apolitycznym zachowaniu nauczycieli w szkolach panstwowych ktore moim zdaniem powinny byc bezwyznaniowe.
Slawomirski
Kartka z podróży
26 marca o godz. 21:43
Szanowny Panie Kartka z podróży
Moze w koncu nalezy przyzwyczaic sie do otaczajacego swiata ktorym rzadza prawa natury i przestac zyc bzdurami wypisywanymi przez zlotoustych. Fakty nie zezwalaja na zycie w separacji od zycia. W tym konkretnym przypadku osoba ktora pan opisal cierpiala prawdopodobnie z powodu choroby psychicznej.
Slawomirski
Zgadzam się z każdym słowem p. Redaktora. Protest przeciwko zmianom w nauczaniu historii podsycają toruńskie media. Problem z pewnością jest, ale powinien dotyczyć raczej metod skutecznego i obiektywnego przekazywania ogólnej wiedzy historycznej W moim przypadku było podobnie, jak u red. Szostkiewicza – kiepscy historycy, za to znakomici poloniści plus dom rodzinny. W ten sposób z domu ‚wyszło’ dwóch historyków.
Z przerażeniem analizowałam gimnazjalne podręczniki historii – każda z moich córek uczyła się z innego. Brak logicznej spójności, skakanie z tematu na temat. W jednym z podręczników w dziale historii powszechnej kilka akapitów poświęconych „herbatce bostońskiej”. Z pewnością to ważne wydarzenie, ale niewiele więcej miejsca zajmowała Rewolucja Francuska. Młody historyk o ultraprawicowych poglądach uczył „swojej” historii. Jego następca to pasjonat Polski sarmackiej ze szczególnym uwzględnieniem historii oręża (prezentacje, referaty), reszta się nie liczy.
Przyswajanie hurtowo dat, nazwisk, wydarzeń bez głębszej refleksji przyczynowo – skutkowej. Historia najnowsza rozłożona na łopatki. W szkole trzy patriotyczne uroczystości połączone z nabożeństwem w kościele – 17 września, 11 listopada i ostatnio 1marca (Święto Żołnierzy Wyklętych), plus rocznice papieskie.
Młodzież kończąca szkołę średnią powinna posiadać elementarną wiedzę historyczną i wiedzieć, gdzie szukać więcej. Szczegóły zostawmy pasjonatom i studentom historii. Co z tego, że młody człowiek będzie znal kilkadziesiąt dat i tyleż definicji, jak nie potrafi tego powiązać w logiczną całość. Skarbem jest dobry nauczyciel, ale takich jak na lekarstwo.
Kartka
zajechal Zola, takim Germinalem. Ale skad on mial swieza bulke, ktora jako dobry czlowiek chcial sie podzielic z obgryzaczem starych kosci i amatorem zsinialych ziemniakow. Jak mial te swieza bulke, to skads musial ja miec, pewnie od Tuska. Ale intencja byla szlachetna, az mi sie lzy w oku zakrecily. Gdybysmy wszyscy byli tacy dobrzy jak Kartka, to nikt nie bylby pozbawiony swiezych bulek i nie musial spozywac zsinialych ziemniakow. Swieta Teresa z Kalkuty az posiniala z zazdrosci
„Ale czy w XXI wieku nauka historii jest potrzebna na dawnych zasadach wkuwania epoka po epoce z datami, szczegółami itd.?”
.
To zdanie sugeruje, że potrzeby w dziedzinie nauczania historii są w XXI wieku inne niż w XIX czy XX. Nie bardzo rozumiem dlaczego.
Zgadzam się z pfg, że należałoby najpierw zadać pytanie o cel. Czy jest nim wychowanie ludzi o choćby i powierzchownej, ale wszechstronnej wiedzy o świecie, czy też ludzi dobrze przygotowanych do funkcjonowania na zmieniającym się rynku pracy. Oczywiście jednoznaczny wybór jednego i tylko jednego z tych celów byłby absurdem, ale w ramach konkretnego systemu oświaty akcenty mogą być różnie rozłożone. U nas wahadło przechyla się w tej chwili w stronę drugiego celu. Źle to czy dobrze – jest kwestią indywidualnej oceny, nie mamy obiektywnych kryteriów pozwalających ten spór rozstrzygnąć.
Osobiście nie przykładam do tej sprawy zbyt wielkiej wagi. W latach 80., czyli wtedy, gdy funkcjonowało podejście do edukacji, za którym tęsknią dziś protestujący, miałem nieprzyjemność egzaminować z historii kandydatów na przewodników turystycznych, a więc bez wyjątku ludzi z maturą, a w większości studentów warszawskich wyższych uczelni. Otóż średni poziom ich wiedzy był bliski zeru, i nie chodziło bynajmniej o historię najnowszą. Sam jestem z historią Polski nieźle obznajomiony, ale w najmniejszej mierze nie zawdzięczam tego edukacji szkolnej.
Muszę przyznać, że ja nieco wcześniej zwróciłem uwagę na ową głodówkę i wypowiedziałem swoje zdanie na te temat na innym blogu. Wyciągnąłem jednak smutniejsze wnioski niż Pan Gospodarz blogu. Sugerowałem zupełnie inny powód głodówki, bo zamiłowanie historii jest tylko kamuflażem. Ci wspaniali ludzie boją się – zresztą niepotrzebnie – iż ktoś mógłby spróbować „unormalnienie” nauczania i wyrzucić z hukiem religię z programu szkolnego i co znacznie gorsze, prawie śmiertelny cios w państwowość Polski – katechetów z listy płac.
Autocytat!!!
Jako stary belfer, który poznał od podszewki wszystkie typy szkół (od PRL do III RP), zwróciłem uwagę na słuszny protest przeciw aktualnemu i proponowanemu sposobowi edukacji dzieci i młodzieży – do studentów włącznie. Może bym się nawet dołączył do głodówki (ostatni za bardzo tyję), gdyby strajkujący nieco zmienili zapatrywania.
Informacja z portalu TVN24
***Czwarty dzień głodują w krakowskim kościele
PROTEST BYŁYCH OPOZYCJONISTÓW PRZECIW ZMIANOM W NAUCZANIU***
Fragmenty wypowiedzi:
***Już czwarty dzień trwa w kościele św. Stanisława Kostki w Krakowie protest głodowy pięciu działaczy opozycji z lat 80. Domagają się zawieszenia rozporządzenia MEN, które – ich zdaniem – ogranicza m.in. naukę historii. – Okrojenie programów doprowadzi do tego, że zamiast młodzieży coraz mądrzejszej będziemy mieli coraz głupszą – tłumaczą.
Protestujemy przeciwko ograniczeniu liczby godzin nie tylko przedmiotów humanistycznych, ale i przyrodniczych. Okrojenie programów doprowadzi do tego, że zamiast młodzieży coraz mądrzejszej będziemy mieli coraz głupszą – powiedział po rozpoczęciu głodówki Kalita, obecnie miejski radny.***
Z moich doświadczeń wynika, że chyba już nie może być wiele gorzej, dzieci faktycznie są coraz głupsze, takie można odnieść wrażenie. Nie wpłynie na inteligencję i umiejętność przystosowania się młodzieży do warunków nowoczesnej techniki nawet tysiące godzin historii. Absolwent będzie wiedział, że i Polska była mocarstwem od morza do morza, pozna gabaryty kurdupli u władzy (np. Łokietek czy Kaczyński), a nie będzie wiedział jak działa telefon komórkowy. Chińczycy będą je konstruowali, choć oni powinni wyłącznie uczyć historii bo jest o czym, są nieco starsi i wynaleźli proch.
Na lekcjach religii też nie uczą, jak uszczelniać krany i dlaczego w ogóle ciekną, bo fizyka jest już szczątkowa. Jeszcze uczeń u mistrza Kobuszewskiego wiedział, że „dana woda pod ciśnieniem, gdy napotyka na szczelinę, to wypływa…”!
Za to będą umieli się modlić, dzięki ogromnej liczbie lekcji religii, ale czy Pan Bóg posłucha? Mnie nie słucha, tylko mnie doświadcza. Wiem z lekcji religii, że to znak miłości, ale przez to nie jest mi lepiej (na tym świecie). Zastąpienie zbędnych lekcji religii matematyką, fizyką i chemią zmniejszy może ogromny rozdźwięk między ludźmi, którzy pracują przy przyspieszaczach cząstek w Genewie, gdzie obecnie jeszcze jest kilku Poldków, kształconych bez religii w szkole, a nowy pokoleniem, które będzie tylko mogło prosić boga o uruchomienie nowego eksperymentu. Dziś już prawie nikt nie zna tabliczki mnożenia, czy pisemnego dzielenia liczb. Procenty będą znali bankierzy, żerujący na całych państwach, ale kto cokolwiek policzy, gdy zdechną komputery i kalkulatory? Kto sprawdzi, czy one nie fałszują?
***Uważamy, że współczesny człowiek musi mieć podstawy humanistyczne, czyli normalne przygotowanie do życia. To jest kwestia budzenia pewnej wrażliwości – powiedział Surdy.
I dodał: – Jesteśmy dziś zdziwieni, że ludzie są odhumanizowani, że tłuką się pałkami bejsbolowymi po głowach, (…) a to właśnie dlatego, że tak edukujemy.***
Podstawy humanistyczne i ogólne wykształcenie to piękna rzecz, niestety Stwórca wyposażył człowieka w mózg o ograniczonej pojemności. To co było możliwe w średniowieczu, może do XIX wieku, że uczony znał się na wszystkim i jeszcze recytował Owidiusza, to niestety przeszłość. Zalew informacji jest tak potworny, że w ramach jednej dyscypliny „uczeni” siebie nie rozumieją i ten stan się pogłębia.
Poważne wykształcenie ogólne to marzenie, ale jego przydatność poza imprezami towarzyskimi i kwizami telewizyjnymi jest wątpliwa. Brak w tej chwili fachowców od spraw życia codziennego, elektryków, hydraulików, szewców itp. Mamy dużo dobrze wykształconych księży, możemy ten towar eksportować (co ma zresztą miejsce), ale pękniętej rury nie naprawi się modlitwą, ani zwarcia elektrycznego. Dlatego pierwsza rzeczą ministry powinno być usunięcie religii ze szkół i rozsądne planowanie programu, aby był dopasowany do rozwoju techniki, który jest nieuchronny.
Pamiętam dyskusję z początku lat 60-tych na temat niedofinansowania nauki polskiej – temat wciąż aktualny. Profesor, specjalista od fizyki i techniki niskich temperatur już wtedy ostrzegał, że Polacy nie tylko pozostaną w tyle, np. za NRD w konstrukcji urządzeń tej branży, ale nawet nie będą umieli korzystać z cudzych doświadczeń jeśli się nie będą szkolili w tej dziedzinie. I tak jest we wszystkich gałęziach techniki. Finowie mieli Nokie, o USA i Silicon Valley nie wspomnę, a my potężne Odry serii 1000, które już przy konstrukcji nadawały się świetnie do muzeum techniki.
***W liście do rządu protestujący napisali: „Wszelkie działania degradujące polską naukę, kulturę i Kościół katolicki naruszają podstawy naszej państwowości. Ograniczanie przedmiotów humanistycznych, ale także przyrodniczych i matematycznych w szkołach średnich, likwidacja instytucji kultury, próby wyprowadzenia religii ze szkół to prosta droga do upadku.***
W tym cytacie proszę zwrócić uwagę na pewne drobiazgi, z których wynika, o co głodującym naprawdę chodzi. Widać to choćby z ortografii. Polska „nauka i kultura” to mało ważne – można pisać małymi literami, wyrażając swój szacunek w ten sposób, ale „Kościół” pisze się z dużej litery i na kolanach. Upadek państwa grozi dopiero, gdy ministerstwo „pomyśli (bo kto by się odważył) na wyprowadzenie religii ze szkół – od którego proces sanacji powinien się zacząć!!!
Może i nie rozwiąże to problemu kijów bejsbolowych, bo taka jest moda na całym świecie i nigdy nie była inna, mimo ostrej indoktrynacji kościoła, tylko, że na wsi wyrywano z płotów sztachety. Jak sobie ferajna Warszawska radziła, trzeba sprawdzić u Wiecha.
Tyle moje uwagi na gorąco po przeczytaniu notatki na portalu.
Chciałbym jednak coś dodać do uwagi, że dzieci są coraz to głupsze. To nie jest prawdą, tak się tylko nauczycielowi wydaje, one po prostu są coraz gorzej nauczane i to z wielu powodów, z których jeden jest uniwersalny. Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Zacząłem karierę nauczycielską w 1951 roku – głęboka Polska Ludowa, nie było nawet jeszcze PRL’u. Przekonywano mnie już w Liceum Pedagogicznym, że zawód nauczyciela jest zaszczytem i powołaniem, poszanowanie społeczeństwa jest tak ogromne, że nie liczy się taki drobiazg, że jest źle opłacony. Powinno wystarczyć zadowolenie z uznania władz i społeczeństwa. Ja byłem idealistą i to zaakceptowałem. Czasy się jednak trochę zmieniły i ludzie doszli do wniosku, że konsumpcja też ma znaczenie – nie tylko mir. Zaczął się negatywny dobór na studiach pedagogicznych i poziom nauczycieli dramatycznie się obniżył, mimo wysiłków ludzi, których też niezbyt dobrze opłacano, ale mieli jeszcze nieco ideałów i poczucia odpowiedzialności za swoją pracę – mam tu na myśli kadrę w uczelniach, kształcących nauczycieli. Obserwowałem tę degrengoladę przez ponad 40 lat pracy w Wyższej Szkole Pedagogicznej, a później Uniwersytecie. Z magistrantami z lat 60-tych mogłem rozmawiać na tematy z fizyki prawie jak równy z równym, a w latach 90-tych łamałem sobie głowę, jaki łatwy temat wymyślić, aby magistrant powiedział więcej niż swoje nazwisko, bo to przeważnie jeszcze pamiętali. Mój kolega zawsze mawiał, aby ostrzej klasyfikować , bo „oni będą uczyć nasze dzieci”. I uczą! Moje wnuki. Jednak „materiał ludzki” był coraz gorszy – odpadki użytkowe, bo wszyscy zdolniejsi próbowali dostać się na medycynę – mimo głodowych pensji – jak mawiają lekarze, albo jeśli już coś konkretnego to politechnika. Nauczycielami zostają najsłabsi i też tak są wnagradadzani. Oczywiście są wyjątki, ale „das macht das Kraut nicht fett” jak mawiają Rosjanie.
Jest to temat rzeka, rozwiązanie w aktualnych warunkach jest być może niemożliwe, ale decyduje o przyszłości Narodu – a nawet Społeczeństwa, więc jest to godne dyskusji.
Na razie tyle! Po śniadaniu dodam coś wesołego z mojej kariery zawodowej, aby nie pozostawić blogowiczów w tak smutnym nastroju.
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Zasadniczym problemem z nauczaniem historii jest to, że nie jest nauczana. Przekazywane są daty i konkretne interpretacje. Powinny być przekazywane wydarzenia i wiedza, jak można je interpretować.
Ja już jakiś czas temu ukończyłem liceum, ale nie na tyle dawno, aby nie wiedzieć jak to wygląda. Trzy razy wałkuje się zakres Sumer/początki cywilizacji – wybuch I WŚ. A przecież to co było później najbardziej kształtuje naszą świadomość. Odzyskanie niepodległości, polityczne zawieruchy XX-lecia, reformy Grabskiego, modernizacja, II WŚ, Jałta, strajki robotnicze i inteligenckie, Czechosłowacja, Okrągły Stół…. długo można wymieniać. Oczywiście przyczyny elekcji Henryka Walezego są ważne, ale na pewno ich znajomość lub brak tej znajomości nie wpływa na postawę, decyzje i poglądy dzisiejszego 20-latka. Zatem przede wszystkim nauczać mądrze, a nie dużo/długo.
Slowikozofia.pl – Rozważania o wolności i ateizmie
http://www.slowikozofia.pl/
Jako, że jestem absolwentem historii zdarza się, że bratanica żony przychodzi poprosicić mnie bym wyłożył jej jakiś temat, gdyż chciałaby miec lepszą ocenę. Jest ona osobą pracowitą więc pewne przerażające braki jakie zaobserwowałem nie wynikają z jej nieuctwa. Np. gdy prosiła o omówienie Księstwa Warszawskiego zupełnie nie miała pojęcia o Napoleonie. Dlaczego ów Napoleon mógł urządzać swoje porządki w Europie, skąd się wziął, o co chodziło. W zasadzie nic…To była chyba 2 klasa gimnazjum (już nie pamiętam). Sam mam też wspomnienia z bycia nauczanym przez 5 historyków. Tylko jeden z nich uczył myślenia, przekazywał historię w sposób interesujący. Pozostali ZZZ. Beznadzieja. Stąd moje pełne zrozumienie dla nienawiści jaką dażą uczniowie historię (szczególnie ci uzdolnieni w kierunku przedmiotów ścisłych) , zrozumienie dla przeświadczenia o CAŁKOWITEJ PRAKTYCZNEJ BEZUŻYTECZNOŚCI tego przedmiotu w szkole. Oczywiście pozostają ,,patrioci” których dzieciom ma ona to i owo ukształtować. Ale na takie coś szkoda (chyba) cennego czasu w szkole.
Historia w Polskiej szkole finalnie ogranicza się do zdania testu tudzież przyswojenia kilku komunałów a nie do zrozumienia procesu, Ludzie potem nie rozumieją, że coś wynika z czegoś a nie jak Księstwo Warszawskie pojawiło się w wyniku…No właśnie czego? Pstryknięcia palacami przez kolesia o imieniu Napoleon? Stąd już krótka droga do głosowania na kolesi obiecujących przysłowiowe ,,gruszki na wierzbie”, do niezrozumienia Wiadomości w telewizji. Do niewiedzy ,,oświecanej” teoriami spiskowymi. To przeświadczenia, że ,,Nam Narodowi Polskiemu należy się bo…”, ,,że to Europa powinna bo nam jest winna…”.
To jest tak jak prężnie idący marsz głodowy i mocne uczestników okrzyki.
Nadużycie nazwy. Nie chodzi o 1000 lat ludów mieszkających na terenach polskich, opis żywicieli Kresowej szłachty i biedy napływowej ludności nie uczestniczącej w mszach. Chodzi o największego przywódcę narodu, którego brata za tę wielkość chcą zbadać w szpitalu na ulicy Sobieskiego.
Niech żyje i przyświeca nam milion pomników Lecha Kaczyńskiego!
Pan Redaktor pisze o upolitycznieniu protestu ,,w obronie historii” Jak nic ma rację. Ale czy to cos nowego? I za tzw. komuny usiłowano przekazać ,,swoją wizję historii”. Po 1989 roku zrobiono tak samo tylko przegięto w drugą stronę. Dlaczego? Bo historię przekazywali ci sami ludzie – ukształtowani w systemie w którym historia ,,miała komuś służyć” a nie być zwykłą wiedzą. Po 1989r miała zdelegtymizować były , miniony system, zgolryfikować wspaniałości II RP, ze szczególnym pominięciem polityki narodowościowej i deficytów demokracji, by finalnie legitymizować nowych po 1989 roku panów. D
Dziś znów ma ,,czemuś służyć”. I bynajmniej nie jest to nauka kojarzenia faktów i myślenia krytycznego.
Ciekaw jestem czy ,,obronę historii” jej głodni obrońcy zgodzili by się załatwić wymianą jednej lekcji indoktrynacji katolickiej zwanej katechezą na jedną lekcję historii? Nie sądzę: nie kupczy się imponderabiliami :-).
Nasz cel: Polak-katolik-patriota. Niekoniecznie: inżynier o zdrowej wyprostowanej sylwetce znający co najmniej 2 języki obce.
Też sobie miejsce wybrali !
Słyszałam, że mają wprowadzić podręczniki do historii opracowane przez IPN. No to jak dla mnie, może być tylko jedna lekcja w roku takiej „historii”.
Ormianie maja swoja historie, Bulgarzy swoja itd. Jakies podstawy wiedzy historycznej buduja tozsamosc narodowa, tak jak znajomosc historii wlasnej rodziny zakorzenia nas w przeszlosci. Ale bez przesady.. Ja skonczylem studia historyczne, a potem filozofie. Pasjonuja mnie te dziedziny wiedzy, ale zdaje sobie sprawe, ze sa rowniez inne dziedziny, ktore moga pasjonowac kogos innego:matematyka, astronomia, fizyka, biologia, literatura itp.
Problem wiec polega na tym, ze nie da sie tego wszystkiego upchac w szkolnym programie i skutecznie nauczyc. Cos za cos.
Oczywiscie glodujace, krakowskie prawdziwki ani mysla protestowac przeciwko nadmiarowi religii w szkole. Oni chcieliby wiecej historii kosztem matematyki, informatyki, biologii..
Nie chodzi im o zadna wiedze, chodzi o to, by wespol z religia, kosciolem jeszcze poprzez odpowiednio dobrany material historyczny wzmocnic indokrynacje prawicowych patriotow tak po sienkiewiczowsku.
Na pewno nie udostepniliby znakomitej dysertacji Zbyszewskiego(Ewo1958 jeszcze raz wielkie podziekowania).
Bezczelnosc tej glodujacej grupki jest ewidentna: Pod plaszczykiem obrony nauki, faktycznie walcza o rozszerzenie prawicowej indokrynacji.
A niech sie troche odchudza
Jest problem z historią. Jest to problem co raz silniejszego ideologizowania polskiej historiografii (chociaż fakt faktem historiografia w Polsce zawsze była polityczna). Też spędziłem trochę czasu na stypendium w Wielkiej Brytanii i zauważyłem, że wszelka nauka humanistyki jest wyprana tam z nurtów ideologii politycznej, przekazuje się te wartości, które są uniwersalne dla liberalnej demokracji – wolny wybór obywateli, prawa człowieka, szacunek dla kultury i dziedzictwa.
W Polsce nauka historii odbywa się na dwóch płaszczyznach-pierwsza u cioci na imieninach od rechoczących wujków, oraz druga płaszczyzna- od nauczyciela, który ma swoje historyczne fiksacje. Efekt jest taki, że Polacy uwielbiają dziamgać o historii a każdy Polak jest historykiem na swój własny użytek niezależnie od wykształcenia, stopnia zamożności itd. Dodatkowo kochamy martyrologię: Wdowy Smoleńskie, Chłopcy Malowani, Przechrzty, Targowica..ta cała nacechowana emocjonalnie frazeologia. Układamy też jako historycy swoje durne teorie. Na to całe zjawisko nachodzi całkiem świeża rodzinna pamięć zdarzeń historycznych. Sam musiałem kiedyś w pociągu słuchać pana, który opowiadał że Piłsudski zwąchał się z Petlurą aby Żydom na Polesiu zrobić następny Syjon. Uważamy też historię za swój szlagier eksportowy, którym warto się obcokrajowcom pochwalić. W niejednym angielskim pubie można zasłuchać kaleczoną angielszczyzną historie na temat zdrady Pepików, spisków Roosvelta itd. Czasami te opowieści są tak zniekształcone faktograficznie i absurdalne, że Jaroslav Hasek mógłby je włożyć w usta Wojaka Szwejka. Moja duńska Druga Połowa nienawidzi wręcz niektórych wieczorów z naszymi rodakami, bo jak komuś coś zaszumi to już pojawiają się wspomnienia o dziadku, którego Ukrainiec z Żydem chciał bić. Wszystko to jest mieszanką ignorancji, stereotypów, kompleksów w jakiejś wątpliwej historycznej brei.
Moja Druga Połowa jest osobą obytą i wykształconą humanistycznie, umiejącą podejmować wiele tematów, ale styl rozmowy pt. Zły Ukrainiec napada z widłami jest poza sferą przestrzeni dyskusyjnej. Co ciekawe kiedyś skusiłem swoją Drugą Połowę na tematy historyczno-rodzinne i okazało się, że w jej domu to niemal tabu, bo jakiś daleki wujek z przyległościami udzielał się w duńskim ruchu faszystowskim i takie rozmowy powodują potworny smród.
Wychowywałem się i pobierałem nauki aż do końca liceum w pewnej słynącej z tradycji kryminalnych podwarszawskiej miejscowości. Był czas naszej transformacji-lata 90te, czas zachłystywania się i radości z „odzyskanego śmietnika”. Pomimo tego po dziś dzień nie mam pojęcia jakie poglądy mieli moi dzielni nauczyciele. Wiem za to, że na pewno przekazali mi humanistyczną wrażliwość, że warto być lojalnym wobec kraju, warto szanować drugiego człowieka, warto pracować uczciwie oraz solidnie. To mi zostało przekazane nie tylko w domu, ale i również w szkole w tzw. mafijnym mieście. Nikt tego nie przystrajał żadnym ideologicznym sosem.
Panie Maciek.g ,
Pan wie swoje ,ja wiem swoje ,wiec zostawmy..
Niemcy najwieksi przeciwnicy i modercy Zydow i Polakow w tamtej wojnie , napisali sobie w Konstytucji na pierwszym planie ;
Menschen würde sind unantastbar..
Nie nalezy naruszac godnosci ludzkiej .
Moim zdaniem to bardzo madre zdanie ,mnie sie w kazdym razie podoba.
Salute
Ps.
A ci polscy uczniowie to gloduja niejako „na zapas” , z duza dosa historykow i bez fachowcow ,inzynierow i tak czeka Polakow glod .
/moze probuja jak to bedzie w przyszlosci ?/
@Antonius
Proszę nie zapominać o krążącym kiedyś powiedzonku:”Nie dostał się na politechnikę więc musiał pójść na prawo”.
Skutki odczuwalne do dziś.
Ukłony
Oczywiscie powinno byc ;
Menschen Würde sind unantastbar .
/ z duzej litery /
Salute
Obiecałem napisać coś pozytywnego, a nawet zabawnego po śniadaniu. Było ono obfite – mimo niewysokiej emerytury; nie były to zsiniałe kartofle ze śmietnika lub czerstwe buły (obserwacja Kartki), ale szyneczka krotoszyńska, serek domowy z kminkiem, nieco złotego ementalera i kawa z ekspresu – jak na dietę trzustkową cukrzyka chyba nie najgorzej. Humor mi się poprawił i chciałbym się podzielić z obserwacją grona nauczycielskiego (przedwojennego), kształcącego nauczycieli do szkół podstawowych. Banałem jest stwierdzenie, że w każdym zawodzie można spotkać trzy zasadniczo różniące się typy: Artystów, rzemieślników i partaczy. Tak też się dzieje w zawodzie nauczycielskim. Z obserwacji moich, mojej żony i córek, bo przy wnukach już się tym zbytnio nie interesowałem, wynika, że mieliśmy do czynienia z wszystkimi tymi przypadkami, a zapomnieliśmy tylko rzemieślników, który odwalali największą robotę w naszym kształceniu. Jeśli się szczęśliwie składa, że jest kilku artystów, wtedy szkoła ma tzw. renomę. To kiedyś nie miało związku z wysokością wynagrodzenia, ale w dobie szkół prywatnych dla „wyższych” sfer może mieć znaczenie. Ja miałem do czynienia wyłącznie z przedwojenną kadrą. Nasze pokolenie nie dorasta im do pięt, ale to nie musi być nasza wina, a tej nieszczęsnej polityce finansowej wobec nauczycieli.
Gdy rozpocząłem pracę w wiejskiej szkole na Śląsku, to byłem klasycznym biedakiem. Mój ubiór to „odpadki” umundurowania służbowego kolejarskiego moich starszych braci, od zimowej kurtki, do butów (saperek) włącznie. Ludzie to widzieli i odpowiednio skomentowali: „Panie kierowniku, przed wojną „rechtór” toooo był Pan”!!! Sami chłopi byli dość zamożni jak na tamte czasy. Gdy chłopcy jeździli na ślicznych rowerach z NRD – Diamant i Möve, ja miałem przedwojenny grat z łatanymi oponami, który robił hup-hup -hup, natrafiając na złącza kawałków opon. Gdy ja z dumą kupiłem rower marki „Popularny” – ohyda, oni już mieli motocykle.
Dalszy ciąg jest hipotetyczny, bo wyniosłem się do innej wioski, gdzie rower był mi niepotrzebny, bo PKP jeszcze działało (jedna spółka – z diabłem?). Gdy ja w wieku 40+ kupiłem pierwszy samochód oni pewnie mieli helikoptery lub Cessny, albo już byli wszyscy w RFN, bo to były wioski autochtoniczne.
Teraz kilka słów o „artystach” wśród nauczycieli. Na praktyce studenckiej byliśmy z narzeczoną w Gliwicach, w Liceum Pedagogicznym. Kadra w zasadzie przedwojenna, superoryginalna i jedna młoda nauczycielka (beznadziejna) po studiach w Katowicach, skąd też w tej szkole bywali na ogół praktykanci. My byliśmy nietypowi, wybrałem Gliwice bo mieszkaliśmy u siostry. Nigdy w życiu nie widziałem już tak wspaniałych lekcji fizyki jak u pewnej starszej pan, która pracowała dla przyjemności, bo mąż był profesorem Politechniki i chyba mógłby ja wyżywić.
Uczestniczyliśmy w posiedzeniach Rady Pedagogicznej i jeden kwiatek opiszę: Mówi staruszek: „Koledzy, co to jest? Gdy te dzieci przychodzą do nas, są grzeczne, mądre i po roku lub dwóch głupieją”! „Pod naszym wpływem, Panie Kolego , pod naszym wpływem” – słychać okrzyk drugiego profesora.
Mieli też oryginalne metody wychowawcze. Była dziewczyna krnąbrna, która co rusz podpadała. Pada propozycja:
„Nie puścić jej z internatu do domu na niedzielę”!
Na to inny głos: „Ale ona nienawidzi rodziców”! Natychmiast dalsza propozycja: „To wysłać ją przymusowo”!
My słuchamy, podziwiamy i się uczymy.
Przemawia staruszka-bibliotekarka z godzinę. Nikt nie słucha. Gdy skończyła, dyrektor zwrócił się do Rady o pytania. Ktoś mówi tak: „Koleżanko! Pani to tak pięknie powiedziała. proszę to powtórzyć jeszcze raz”!
Najgorzej obeszli się z jednym kolegą, Naczelnym Pedagogiem, znanym z długich przemówień z zeszytu. Gwizdnęli mu zeszyt i rada była zakończona.
Czy taka atmosfera i taki humor są do pomyślenia na obecnych Radach Pedagogicznych? Na pewno nie! To już nie ta klasa ludzi, faktycznie ogólnie świetnie wykształconych i kochających swój zawód.
Podobnie wygląda sprawa z profesorami szkół wyższych. Nie ma i nie będzie już takich autorytetów moralnych i fachowych jak moi profesorowie „rodem” ze Lwowa lub Wilna. Jeszcze trochę klasy pokazują niektórzy ich wychowankowie, jak choćby fizycy Toruńscy i częściowo Krakowscy (z ich aktualnym rektorem włącznie). Upada morale wszędzie i to nieuchronnie. Praca na wielu etatach dla mamony niszczy chęć do właściwego podejścia do młodzieży, a przychodzi coraz gorzej przygotowana na studia, co nawet pasjonatów zniechęca.
Naprawę „Rzeczpospolitej” (coś tam o młodzieży wychowaniu) należałoby zacząć od przedszkola, aby każde świadectwo było dokumentem wskazującym na opanowanie określonych umiejętności, a obecnie jest tylko dowodem, że ktoś się zapisał do jakiejś szkoły i czasem tam nawet przebywał.
Wieloletnie oderwanie od południowej części zlewni Bałtyku powoduje, że polskie piśmiennictwo myli się bardziej wschodnim.
Judym i Bohun zostają wyparci i jak pypeć na końcu języka siedzą Lew Nikołajewicz Myszkin oraz Rodion Raskolnikow. I trzeba nieustannie patrząc na ruiny Kartaginy wołać o sprawiedliwość dla tego głupka.
A przecież polacy nie gęsi a inne zwierzątka i warto przyponieć ich spis.
Wąski zakres nazw osób dotkniętych deficytem mentalnym obowiązuje lekarzy, a my jesteśmy nieuleczalni!
12 paź 2009
To są imiona Mojej Starej
Tadeusz Chyła śpiewał kiedyś cudowną piosenkę o imionach i imionkach, jakie nadajemy swoim Paniom. Brzmiała tak:
Kotuś, Pieseczek, Chrabąszczyk, Myszka,
Pchełka, Jagniątko, Łasiczka, Liszka,
Chrząszczyk, Motylek, Krówka, Biedronka,
Kureczka, Kózka, Wróbelek, Stonka,
Jeżyk, Słowiczek, Słoniczka, Muszka,
Miś, Karaluszek, Świerszczyk, Papużka,
Pszczółka, Jabłuszko, Agrest, Malinka,
Jagódka, Gruszka, Śliwka, Jeżynka,
Różyczka, Bratek, Goździk, Lilijka,
Chaber, Stokrotka, Bzik, Konwalijka,
Burak, Buraczek, Groszek, Marchewka,
Seler, Pietruszka, Por i Brukiewka,
Dzionek, Dzioneczek, Gwiazda, Gwiazdeczka,
Słonko, Słoneczko, Drożynka Mleczna,
Psipsia, Kruszynka i jeszcze parę
? to są imiona Mojego Wieszcza.
A inny rodzaj przyjemności to potrafi dać Kasia:
http://www.youtube.com/watch?v=55eq-ldWQ7Q
Sądzę, iż wielu nauczycieli opanowało do perfekcji sztukę obrzydzania uczniom historii wg schematu: nazwisko, bitwa, data, przyczyna, skutek, tabelka – kolejność dowolna.
Do tego obowiązkowo bogoojczyźniany patriotyzm – z czapką na armaty, z krzyżem na bolszewików, z szablą na czołgi. A na bohaterskich ustach i na sztandarach – Bóg Honor Ojczyzna, chwalebna blizna. Polski patriota cierpi za miliony. Polski patriota nie negocjuje, nie poddaje się, honorowo nie ucieka z niewoli. Jedynym marzeniem polskiego patrioty jest umrzeć za ojczyznę z Boga imieniem na ustach. Polski patriota jak nie ma wroga, to go sobie poszuka:
Zbigniew Wodecki – „Trwoga” do słów Jana Wołka – czyli patriotyzm nasz polski prawdziwy:
http://www.youtube.com/watch?v=uif3ILl2IvM&feature=related
@Lewy
Tak, jak piszesz – religia plus historia wg IPN – i hodowla młodego pokolenia ‚prawdziwków’ gotowa. Na szczęście nie mam już dzieci w wieku szkolnym i ten problem jest trochę obok mnie.
P.S. Odezwij się, jak odsłuchasz Wodeckiego.
Pozdrawiam.
@ewkas pisze”
„Słyszałam, że mają wprowadzić podręczniki do historii opracowane przez IPN…”
Już jeden jest. Co prawda, nie figuruje jeszcze na liście podręczników zatwierdzonych przez IPN, ale pewnie wkrótce się go jakoś przemyci (np. jako lektura uzupełniająca dla klas o profilu historycznym):
http://www.rp.pl/artykul/568377.html
Ale matematyka nie jest pojmowana, jako element wychowania obywatelskiego (albo indoktrynacji ideologicznej — jaką wersję kto woli), nie daje więc motywacji do głodówki.
I choć zasadniczo zgadzam się z wpisem, to chciałbym zauważyć, że można przyjąć tę głodówkę także jako odpowiedź na brak ważnej dyskusji — dotyczącej modelu polskiej szkoły. Mamy oto zmianę wprowadzaną przez ministerstwo, której nie poprzedziła szeroka dyskusja, czy publiczna analiza przeciwstawnych wizji. Poczucie, że zmiana jest narzucana wzmacnia ostrość reakcji — trudno się temu dziwić.
I chciałbym jedno zaznaczyć — rozumiem, że kierunek zmian może być nieunikniony. Mimo to zabrakło pytania, czego szkoła ma uczyć. Pytania, co jest owym obywatelskim minimum wiedzy.
I jeszcze jeden punkt niezgody — gdy czytam o historii, do każdej książki podchodzę z pytaniem, po ilu stronach będę mógł powiedzieć, na jaką partię głosował autor w ostatnich wyborach. Zwykle da się to powiedzieć, po mniej niż 100 stronach. Czy uczeń, obcując z nauczycielem osobiście, może tego nie wiedzieć?
Życzę uczniom, jak najmniej zideologizowanych nauczycieli, ale stan wymarzony przez Autora uważam za możliwy do uzyskania jedynie przy małej inteligencji uczniów…
@Lewy 7:08
Z przykroscia przeczytalam Twoje uwagi skierowane do Kartki z podrozy. Dlaczego Wy, na Lewicy, macie czesto taki problem z elementarnymi gestami i odreuchami ludzkiego sumienia? Zawsze przypominaja mi sie w takich momentatch skrzydlate slowa Szpotanskiego:
Kochają ludzkość i Człowieka.
Ale Człowieka przez ?C? duże –
– ideę, która buja w chmurze.
Toteż ich żywy człowiek wścieka…
Historia jest przedmową do teraźniejszości. Jako były nauczyciel historii uważam, że jest ważna i nigdy jej za wiele, ale musi być uczona inaczej. Program powinien obejmować podstawy historii własnego kraju, czy narodu, zwięzły i prosty przegląd światowych cywilizacji, ale głównie wydarzenia i procesy związane z problemami teraźniejszego świata, ze szczególnym naciskiem na kwestie regionalne. Nie powinien narzucać kucia dat i faktów, ale stosować zabawne i szokujące, czego w historii pełno do osłodzenia lekarstwa, by je łatwiej łykać. Matematyka jest też potrzebna, ale nie każdy może być inżynierem, za to każdy powinien być dobrze poinformowanym obywatelem swego kraju, kontynentu i świata, co bez znajomości historii jest trudne.
@vannelle
Znam nieco inną wersję:
– Nie przyjęli na politechnikę, poszła (poszedł) na pedagogikę.
I coś jest na rzeczy.
Kilka dni temu rozmawiałam z niedawną absolwentką liceum o miejscowym kacyku. Kacyk z jakiegoś względu ma ksywkę Reagan. Absolwentka wyznała, że nie rozumie znaczenia tej ksywki, bo nie wie co to regan.
W sobotniej Wyborczej jest artykuł A. Leszczyńskiego o wzroście i tolerancji antysemickich bluzgów w internecie.
Jak byłam dzieciakiem wyzywaliśmy się od głupków lub grubasów, ale nigdy od – i tu przepraszam bardzo za cytat z ulicy – Żydów.
Nacjonalistyczne fobie wracają i zastanawiam się, co je sprowokowało.
Poprawcie mnie, jeśli coś przeoczyłam, ale mam wrażenie, że zaczęło się z językiem Kaczyńskiego. Z insynuacją, z niedopowiedzeniem, z sugestią, że ciągle na nas czyhają, że spiski, knowania, wróg wewnętrzny i zewnętrzny. Dziadek z Wehrmachtu powinien skompromitować Kurskiego (o ile sie nie mylę, to on użył dziadka jako argumentu w walce wyborczej), a nie Tuska.
Oddaliśmy słowo „patriotyzm” ludziom, którzy sprowadzili je do kibolskiej ksenofobii.
Zmierzam do tego, że gdyby rzetelnie uczono historii nie byłoby łatwo nią manipulować. Trudno by było złapać młodych na śpiewki o mniej lub bardziej wyimaginowanym bohaterstwie przodków. Trudno by było wciskać, że wszędzie wokół tylko wróg.
Ja nigdy nie uczyłam się o świecie po II wojnie światowej, a chodziłam do szkoły w latach 90-tych. Skończyłam podręcznik Anny Radziwiłł i Wojciecha Roszkowskiego 1871-1945 i ani kartki dalej.
Nie do końca umiem rozpoznać, która z rozpętywanych wersji historii jest najbardziej zbliżona do faktów, ale mnie chce się szukać tej wiedzy.
Co z tymi, którym się nie chce? Kto ich zagospodaruje?
pzdr
JIba, ja tez mam wrazenie, ze zaczelo sie od jezyka Kaczynskiego.
A tez popatrz: historii uczyla, jak sie okazuje, osoba podpisujaca sie tu „herstoryK’, znana mi glownie wlasnie z antysemickich bluzgow na forach. 😯
Mówią, że nawet Bóg nie może zmienić przeszłości. A więc historii, jakby nie było. Za to nie zaszkodzi wmieszać Boga do procesu nauczania historii i w ten sposób dać mu szansę na zmianę nie tyle samej historii, ale jej interpretacji. Doskonale rozumiem motywy głodówki od strony jej uczestników i kierujących nimi motywacji ideologicznych, ale patrzę z politowaniem na zamierzenia pedagogiczne protestu. Tak jakby szkoła i obowiązujący w niej program nauczania historii miała zagwarantować, że uczniowie będą z niej wychodzić jak spod sztancy, uformowani przez jedną interpretację historii i opartą na niej interpretację rzeczywistości (politycznej oczywiście) ! Tak jakby szkoła była jedynym, głównym źródłem wiedzy historycznej w dzisiejszych czasach ! Większość młodych i tak ma w nosie historię, gdyż bardziej interesującą jest teraźniejszość i przyszłość, zaś uczniowie naprawdę zainteresowani historią mają dziś do dyspozycji niemal całą wiedzę historyczną we wszystkich odcieniach w zasięgu klikającego palca na myszce, klawiaturze czy na smartfonie. Niech więc nauczyciele historii zostaną zmuszeni do nauczania historii na toruńsko-narodową modłę jak tego chcą głodujący, a wtedy rychło zabraknie historyków w szkołach, bo nauczyciele tego przedmiotu wykruszą się pod naciskiem pytań ze strony uczniów kwestionujących każde zdanie, każdą interpretację podaną przez nauczyciela w myśl obowiązującego programu nauczania, przez co niechybnie doprowadzą nauczycieli do obłędu i do porzucenia tego szlachetnego zawodu. Anachronizm i bezsens krakowskiej głodówki polega na tym, że jej uczestnicy naiwnie wierzą w cud, jaki małby się dokonać w nauczaniu historii i w formowaniu nowej generacji na narodowo-toruńską modłę za pośrednictwem postulowanego przez nich programu szkolnego. Być może ta wiara w cud logicznie wymusza kościół jako miejsce do przeprowadzenia protestu ?
O ile w ogóle należy doszukiwać się logiki w krakowskim proteście…
Pozdrawiam.
@Antoniusie
Doprawdy jestes bezwstydny chwalac sie, ze na sniadanie:*nie były to zsiniałe kartofle ze śmietnika lub czerstwe buły (obserwacja Kartki), ale szyneczka krotoszyńska, serek domowy z kminkiem, nieco złotego ementalera i kawa z ekspresu*
A czy Ty sybaryto, jedzac te wszystkie specjaly, pomyslales chociaz troche o tych obgryzajacych stare kosci nedzarzach, ktorzy przez Tuska na oczy nie widzieli serka z kminkiem, a szynke i naga kobiete widzieli tylko w encyklopedi. Przynajmniej jadlbys to w ukryciu, a nie chwalil sie swoim bogactwem
Moj boze, jacy ci ludzie sa bez serca
Szanowny Panie Sławomirski
Przyznam, że niepokoi mnie zmiana znaczenia słowa „głodowka” na skutek machinacji propagandowo – politycznych. W sensie politycznym głodowka jest ekstremalnym, na granicy samobójstwa wyrazem protestu. Decydują się na nią ludzie osaczeni, nie mający innych mozliwości wyrażenia swego buntu. Głodówka – w sensie politycznym – jest wyrazem krancowej desperacji. W tym sensie aktu tego dokonał np rumuński emigrant Claudiu Crulic zamknięty kilka lat temu w krakowskim więzieniu na Montelupich na skutek fałszywego oskarżenia o kradzież. Wlasnie ten osaczony w obcym kraju, samotny czlowiek przy obojetności wladz penitencjarnych i tzw „aparatu sprawiedliwości” zagłodził się na śmierć. W tym przypadku można mowić o głodówce protestacyjnej. Natomiast określanie głodowką happeningów politycznych – jak ten opisany przez Gospodarza – jest ewidentnym naduzyciem, które doprowadza do dewaluacji znaczenia tego słowa. Własnie to powoduje kpienie sobie z doswiadczania głodu.
Zastanawiałem się więc jak nazwać to wylegiwanie się, w spiworach – w kościele. No i proponowałbym określać to jako „post w intencji zmiany programowej nauczania historii”. Przecież co innego znaczy „post protestacyjny” a co innego „głodowka protestacyjna”. Post jest zjawiskiem wrośnietym w wiele kultur, ludzie poszczą okresowo, odmawiają sobie przyjemności w rozmaitych intencjach. To ich nie zabija. No ale to co innego niż dramatyczny wydźwięk słowa głodówka.
Pzdro
Helena
27 marca o godz. 11:59
Nie bardzo Cie rozumiem, o jakich ludzkich odruchach ty mowisz. Ja czytujac od dawna Kartke stwierdzilem, ze jest to zlotousty hipokryta, taki narcyz, ktory kreuje swoja szlachetnosc. Cos takiego obserwuje we Francji wlasnie z zaklamana lewica. Oj jak oni sie troszcza o zyjacych w skrajnej nedzy Afrykanczykow, kiedy to przy szampanie i ostrygach ciezko wzdychaja i opowiadaja, ze czesto nie moga do rana spac, kiedy nagle przypomna sobie jakies wychudzone dziecko z Biafry.
Uwierz mi, ze nie jestem nieczuly na ludzka krzywde, ale nie lubie nieszczerej egzaltacji.
Kiedy Daniel Passent oglosil akcje na leczenie chorej na stwardnienie rozsiane dziewczyny, wyslalem spora sume pieniedzy. Nie chwalilbym sie, ale poniewaz wywolujesz mnie do tablicy i zarzucasz mi brak sumienia, wiec ujawniam moje czule serce. Oczywiscie Kartka, ktory tak dramtycznie przedstawia jedzacego zsiniale ziemniali czlowiela o oszalalych oczach jest bardziej spektakularny. W tej dziedzinie nikt go nie pokona, a ze ociera sie to o smiesznosc i ze ja to tak widze ?
Na koniec male wyjasnienie. Nie jestem na lewicy. Juz to kiedys wyjasnialem na blogu. Zaczalem sie tu udzielac jako Lewy Polak, w ten sposob pragnalem podkreslic, ze jestem jak najdalej od owych Prawych Polakow, ktorych uosabia Kaczynski i reszta. Potem moj nick uproscilem i pozostalem przy Lewym.
Heleno, darze Cie duzym szacunkiem, czytam zawsze.
Mam nadzieje , ze udalo mi sie wyjasnic to nioeporozumienie
Ewa 1958
27 marca o godz. 11:07
Wodeckiego wyslucham, jak bede w swoim pokoju, bo narazie jestem w klasie.
Na pewno sie odezwe
Serdecznir pozdrawiam
Jiba
27 marca o godz. 12:36
Już zagospodarowano: ktos od 1989 roku sufluje swoją JEDYNĄ wersję historię i tyle. Historię powinno się zostawic historykom, tymczasem w 1989roku do władzy doszły typy, których jedyna umiejętnością były (niby)HISTORYCZNE zasługi. Więc trza było wyprodukowac szcudła wynoszące ich ponad gmin. Ci mieli pewne rzeczywiste zasługi ale gdy oni się zużyli pojawili się inni- ci za tzw. komuny byli nikim więc trza było wedle tej historycznej logiki wytworzyć SWOJĄ HISTORIĘ. To oni orają poletko, które cie martwi…A mogła byc historia przedmiotem jak każdy…
Pan Redaktor pisze:
„Historyków ci u nas niemało, inżynierów brakuje. ”
Szanowny panie Redaktorze,
nie znam aktualnych statystyk, ale instynkt podpowiada mi, ze moze Pan miec w tym przypadku racje. Warto by sie z pewnoscia zastanowic nad przyczyna takiego stanu rzeczy.
Aleksander Bochenski twierdzil swojego czasu w swojej ksiazce
„Rzecz o psychice narodu polskiego” , ze w Polsce mlodych ludzi edukuje sie tak,
jakby w przyszlosci mieli byc wlascicielami niewolnikow a nie ludzmi zarabiajacymi
na utrzymanie wlasna praca.
Podejscie takie ( krytykowane rowniez przez Dmowskiego w jego „Myslach nowoczesnego Polaka) zdaje sie byc reliktem I Rzeczypospolitej, ktorej elity przez dlugi czas uwazaly, ze do pracy na roli to mamy Rusinow, do rzemiosla Niemcow, do handlu Zydow a my, mocium panie, to do wyzszych celow stworzeni jestesmy.
Efektem takiego myslenia byla miedzy innymi sytuacja, wktorej „poszli chlopcy w boj bez broni” jak mowi jedna z naszych patriotycznych piesni.
No coz, gdyby starczylo pomyslunku i odpowiednich fachowcow, to i bron by sie znalazla.
Dzis sporo sie zmienilo: Zydow wybili nam Niemcy, my pogonilismy Niemcow, nas
pogonili Rusini, stare elity w znacznym stopniu zostaly zastapione przez nowe,
ale stara mentalnosc pokutuje do dzisiaj.
I jeszcze ten fatalny, szeroko zakorzeniony mit tzw. „zdolnego-leniwego” co to rzekomo
swiat moglby postawic na glowie, gdyby mu sie chcialo.
Problem w tym, ze mu sie nie chce i nic nie wskazuje na to, aby mu sie mialo zachciec
w przyszlosci.
Errata do wpisu – 27marca, godz. 11:21
jest – ‚zatwierdzonych przez IPN
powinno być – przez MEN
Heleno!
Mamy tu nieporozumienie ze zdarzeniem opisanym przez Kartkę z udziałem bułki.
My , tutejsi komentatorzy, poruszamy się tu na terenie aktywności polegającej na zarządzaniu dobrami publicznymi – polityki. Jarosław Kaczyński względnie niedawno wyraził element definicji: „Polityka to nie działalność charytatywna.”
Wikipedia opisując charytatywność również wyodrębnia ją z innych zbliżonych aktywności słowami redaktora przedmiotowego hasła:
—
W potocznym użyciu „charytatywność” i „filantropia” bywają traktowane zamiennie, oba terminy różnią się w istotny sposób. Źródłem charytatywności jest nakaz religijny, zaś filantropia czerpie inspirację ze świeckiej idei humanitaryzmu.
—
Warszawskie towarzystwo dobroczynności na tympanonie swej siedziby ma napis: „Res sacra mizer”- „Biedny – rzecz święta”. Łacińskie charitas to miłosierdzie i nieodłącznie kojarzy nam się nie tylko z materialnym niedostatkem, ale także z chorobą i cierpieniem.
Szczególnie w chrześcijaństwie mamy silne nawiązanie losu człowieka z cierpieniem. To odkupiciel przez swe cierpienie daje ludziom nadzieję.
Matce Teresie zarzuca się głoszenie poglądu, ze jej podopieczne i podopieczni porzez swe cierpienie zbliżają się do boga bardziej niż syci i zdrowi. W tym duchu – chyba Jan Hartman – kilka miesięcy temu w artykule zamieszczonym w Polityce podzielił bogów na rodzaje. O ile pamiętam bóg chrześcijan był nazwany bogiem cierpienia.
Opisana przez Kartkę scena miała za swego głównego bohatera zapewne osobę z utrwaloną i przetworzoną biedą. O podobnym stanie psychicznym pisał Kartka niedawno na swym blogu i wzbudził tym wpisem wiele silnych emocji. Na lżejszą nutę pamiętam anegdotę kojarząca mi się z nędznikami – nie lireackimi postaciami, a osbami tego podłego stanu.
To zdanie wciąż wydobywa się na wierzch mej pamięci: „Nie ucz mnie żebrać!” – wypowiedział jeden z weteranów tej formacji.
Związanie tego z lewicowością obu panów: Lewego i Kartki wydaje mi się tylko wyrazem odskoczni dla Pani komentarza. Przykre słowa Lewego wskazne dokładną porą jego wpisu nie odnoszą się w gruncie rzeczy ani do miłosierdzia, ani do naiwnej dobroci Kartki, ani do Teresy z Kalkuty. Cała scena, a w szczególności bułka Kartkowa jest tylko rekwizytem zabawy sytego choleryka z melancholikiem. Dla Lewego grzebiący w śmietniku jest rekwizytem. Tragizm postaci grzebiącej w śmietniku jest okolicznością podrzędną wobec psychozy osoby będącej jednocześnie nauczycielem w szkole o wyraźnym profilu chrześcijańskim.
Grzebacz śmietnikowy nie zamierzał całować ręki podającej świeżą bułkę, a Lewy może bezpiecznie bez szkody dla dobra publicznego manifestować swą manię: „Ceterum censeo Folio esse delendam.”
Nie jest moim zamiarem pouczać w jakimkolwiek stopniu Pani Heleno. Chcę tylko jako lepiej zorientowany wskazać na potrzebę rozwarstwienia. Lewy podobne słowa może wyartykułować po opisie koninkcji na nocnym niebie Księżyca w pierwszej kwadrze z najjaśniejszą planetą.
Z duetu blogowych oponentów jeśli już ktoś miałby być biedny i być obiektem milosierdzia to Lewy. Lekarz w akcie zgonu jako przyczynę zejścia określi wyniszczającą alergię na Kartkę. Biedny Lewy. Gwardii mu ubywa i jeszcze sangwiniczka potwierdza brak zrozumienia jego duszy.
Nie od dziś wiadomo, że szczęśliwe narody nie mają historii.
Proszę Panią, Pani Heleno o chłodną pogłębioną analizę. Inaczej dojdziemy do wniosku, że glęboko pod Lyonem są groźne cieki negatywnej energii.
Historię piszą mniej wyrafinowani niż mieszkaniec tego kubła:
W moim magicznym domu – Marian Opania
http://www.youtube.com/watch?v=VRjrGT0k5kA
@LEWY
27 marca o godz. 13:30
Jak zwykle przesadzasz i dramatyzujesz. Ponadto – skąd ten zabiedzony clochard miał encyklopedię? Może Brockhausa czy …Britannica? Widzę tyko jedną szansę. Przechodził koło mojego śmietnika, gdy wywalałem 50-tomową encyklopedię rosyjską, bo tom o Stalinie nie był już aktualny, a na nowy tom zabrakło pieniędzy z emerytury.
Pozdrawiam!
PS
Przed chwila skonsumowałem kawę z ekspresu ciśnieniowego oraz francuski croissant z Lidka, jeszcze ciepły- prosto z piekarnika. Żona jada „pur” ja z Nutellą, przypominając sobie „pain au chocolat”.
PS2
Oczywiście „Lidla”, a nie „Lidka”, poza tym jest to w ramach głodówki protestacyjnej przeciw religii w szkołach.
Biedny staruszku, twoja demencja zaczyna byc niepokojaca, z calego belkotu tylko jedno jest zrozumiale, ze kochasz Kartke, a mnie potepiasz za to, ze ja twojego Kartki nie szanuje. ten brak szacunku do Kartki wywoluje u ciebie ten slowotok jakichs groznych ciekow nienawisci pod Lyonem. W swoim wpisie wielokrotnie uzyles slow Lewy(nie chce mi sie liczyc ile razy), jest to chyba wprost proporcjonalne do nienawicie, jaka do mnie zywisz za to, ze nie mam w powazaniu obiektu twojej milosci.
Przepraszam staruszku za literowki, ale pilnujac dzieci przy klasowce, moja uwaga jest podzielona
Polonia-Sawa o 9:46
Die Würde des Menschen ist unantastbar
jestem za dobitniejszym tlumaczeniem
Godnosc ludzka jest nienaruszalna!
madre zdanie, oczywiscie 🙂
tez Salute
Ale myśmy się chyba nie zrozumieli. Uliczna scenę glodową, która mnie przejęła swą prawdą, wryła mi się w pamięć, przciwstawiłem politycznej szopce nazywanej „głopdowką protestacyjną”. I tyle. Myślę, że każdy człowiek, który ma zdolność odczuwania bez namysłu poczęstował tym co ma pod ręką człowieka w takiej sytuacji.
Ale oczywiście Czytelnicy mają prawo zarzucać mi hipokryzję albo inne niecne intencje. Każdy odczuwa po swojemu przecież.
Pozdrawiam
Jiba,
To że gwałtownie wzrósł poziom agresji w tym i nastrojów antyżydowskich w związku z działaniem Kaczyńskich i ich PiS to nie ulega najmniejszej wątpliwości.
Na blogu Kuczyńskiego odpowiadam Pani Zofii zwracając jej na ten fakt uwagę.
mag
26 marca o godz. 23:55
„Wychowywano mnie religijnie w salce katechetycznej, do której nikt ani mnie, ani moich rówieśników nie zaganial. Chodziliśmy chętnie i masowo.”
Jak osoba dorosla moze twierdzic ze intelektualne molestowanie dzieci jest etycznym zachowaniem? Jaka jest roznica miedzy wychowaniem dziecka na koranie czy innej ksiazce z bajkami? Kto ma przerwac ten ciag szkodliwego zachowania?
Slawomirski
Polonia-Sawa
Ja przytoczyłem wypowiedź wypowiedź autor raportu Europejskiego Kongresu Żydów, a nie swoją.
A co do mądrych wypowiedzi to można ich znaleźć wiele , ale ważniejsze jest by były one stosowane, bo samo ich zredagowanie to jeszcze mało.
Kartka z podróży
27 marca o godz. 13:38
Szanowny Panie Kartka z podróży
Ma pan wiele racji piszac o powadze protestu do ktorego ucieka sie zdesperowany czlowiek. Czy w ten sposob nalezy odbierac obecna sytuacje. Mysle ze nie. Polska nie jest juz krajem totalitarnym i dyskurs spoleczny jest mozliwy. Mozna zadac pytanie o co chodzi tym ludziom? Chyba chodzi im o pieniadze.
Mysle ze w tym samym supermarkecie gdzie kupil pan bulke znajdzie pan owoc opuncji.
Slawomirski
A tu troszkę prysznica na tych co wieszczę, że tak źle traktuję żydów w świecie ,że taki antysemityzm, a tymczasem Izrael ma kłopoty z imigrantami,
http://edu.newsweek.pl/artykuly/artykul.asp?Artykul=133
slawczan – sądzisz więc, że chwilowo gorzej nie będzie?
Nie zdążyłam wpisać się pod wątkiem o ziobrystach, ale ja mam wrażenie, że wierchuszka PiS-u już się zużyła. Jak Miller.
Mniej więcej rok – dwa lata temu czytałam w „Polityce” o podziale Polski na Pislandię i Polandię. To już nieaktualne. Osłabienie Kaczyńskiego osłabiło też Tuska.
Mamy teraz rozbitą prawicę, rozbitą lewicę i bezpłciowe PO.
Sądzę, że masa wyborców nie wie, z kim się utożsamić. Nastroje skręcają na lewo, a demonstracje typu głodówka w kościele wzbudzają raczej zażenowanie. To już nie jest klimat dla prawicowych radykałów grzmiących o wszechobecnym zagrożeniu. Może więc będzie się uspokajać?
Heleno – szkoda, że nie było siły na nowość, jaką wprowadził Kaczyński. Jego język porównałabym do czegoś, co zupełnie niedawno znalazło się w kk jako przestępstwo. Chodzi mi o stalking.
Czy Kaczyński powiedział, że ktoś jest obrzydliwym zdrajcą? Nie. On powiedział, że on wie i wszyscy inni też wiedzą, więc po co strzępić język na oczywistości?
I tylko ręce opadały, podobnie, jak ofierze stalkera.
Dobrze, że jego czas minął i dobrze, że póki co zza jego pleców nie wynurza się młody,. błyskotliwy i agresywny.
Chyba, że wybaczy Ziobrze, ale aż na tyle to się chyba nie zmienił:)
„Mamy oto zmianę wprowadzaną przez ministerstwo, której nie poprzedziła szeroka dyskusja, czy publiczna analiza przeciwstawnych wizji.”
.
Ostatnio w polskiej przestrzeni publicznej szerzy się obsesyjna wiara, że „szeroka dyskusja” pozwoli rozwiązać wszystkie problemy w optymalny sposób. A moim zdaniem jest to bzdura. Znane z historii różnych krajów wielkie reformy nie były wprowadzane po szerokiej społecznej dyskusji. Z reguły były wprowadzane w arbitralny sposób przez ludzi znających się na rzeczy (a niekiedy tylko sądzących, że się znają – i wtedy były to reformy chybione). Czy nie w ten sposób postawił polską gospodarkę na nogi Balcerowicz?
Jeśli o mnie idzie, to życzyłbym sobie, żeby reformy, w tym reformę oświaty, przygotowywało w ciszy gabinetów grono fachowców, reprezentujących różne stanowiska i nawet ostro spierających się ze sobą, ale niepodlegających presji mediów, demagogów, masowych protestów i wyników sondaży. Mamy demokrację przedstawicielską, a nie bezpośrednią!
Mam wnuka w klasie maturalnej.W dużym mieście.On i jego rówieśnicy uważają ten protest za happening idiotów.Nawet Ci ukierunkowani humanistycznie.Może w mniejszych ośrodkach jest inaczej ?
Warto sprawdzic .Generalnie młódż,no może nie generalnie,brak mi obserwacji,lecz w jakiejś części ,ma „powyżej uszu” ustawiania ich edukacji przez tzw specjalistów i polityków.Dawniej ? zawsze ? było podobnie.Tyle ,że teraz młodzież ma znacznie lepsze rozpoznanie (internet ! turystyka ! kontakty !) co jest ważne i potrzebne.
Zgredy nie nadążają.
Rzucam myśl a wy go łapcie ,jak powiada klasyk,że kolejne „reformy” wymyślane bez udziału reformom podlegających są mało warte ,nawet jeżeli zasadne merytorycznie.
To tak jak z reformą „67” .Byc może politycy maja rację, lecz reformie podlegający ,mają dosyc ich arogancji.
Jiba,
tego stalkingu to ci muszę pogratulować, celne.
Szanowny Panie Sławomirski
Bardzo się cieszę, że jesteśmy zgodni iż jajcarze z koscioła krakowskiego osmieszają zjawisko głodu i głodujących z powodu okolicznoć życiowych czy desperacji politycznej ludzi.
Wraca Pan do owocu opuncji. Niestety nie miałem przyjemności skosztować. Zaopatruję się w małych sklepich, biznesach rodzinnych – unikam supermarketów. No ale jeśli chodzi o przetwory z kaktusa niezły jest mezcal. Miałem kiedyś okazję próbować
http://www.youtube.com/watch?v=9jW-9zYpHFg&feature=related
Pzdro
Paweł Luboński
27 marca o godz. 17:40
Niestety…..
Jednym z ciekawszych wynalazków I Rzeczpospolitej były moim zdaniem
INSTRUKCJE sejmowe dla posłów, opracowywane na sejmikach ziemskich ich wybierających. Teraz mamy partokrację- szef partii jest władcą absolutnym……
To na temat historii, nie zatwierdzanej przez IPN……
Ewa 1958
27 marca o godz. 11:07
„Sądzę, iż wielu nauczycieli opanowało do perfekcji sztukę obrzydzania uczniom historii …………………………………………………………………………………………………………….
z czapką na armaty, z krzyżem na bolszewików, z szablą na czołgi.”
Szanowna Pani,
?W 1935 roku podjęto decyzję o zakupie licencji działa 37mm szwedzkiej firmy Bofors. Działo zapewniało skuteczny ogień przeciwpancerny już z odległości 1000m oraz posiadało szybkostrzelność 10 strzałów na minutę. Stosowano pociski przeciwpancerne, przeciwpancerne ze smugaczem oraz krusząco-burzące. Amunicja była przewożona w przodku. Do transportu stosowano zaprzęg konny – w piechocie 2 konie, w kawalerii 3. Używano także łazika Polski Fiat. Armatę obsługiwało 5 osób.
Zakupiono 300 gotowych dział oraz rozpoczęto produkcję w Pruszkowie i Rzeszowie, która miała osiągnąć ponad 3000 sztuk. Wyeksportowano 24 działa do Hiszpanii oraz podpisano kontrakty na dostawy do Anglii i Rumunii. Do wybuchu wojny udało się wyprodukować tylko 900 armat. Zostały wprowadzone do uzbrojenia plutonów przeciwpancernych, który znajdował się w każdym batalionie, do pułków i dywizji piechoty oraz pułków i brygad kawalerii. 111 armat wyprodukowano dla jednowieżowych czołgów 7TP.
We wrześniu 1939 roku armaty 37mm zadały znaczne straty niemieckim i radzieckim czołgom i samochodom pancernym. Z odległości 400-500m przebijały pancerz do 25mm, a więc niszczyły każdy pojazd wroga.?
Ten Pani nauczyciel historrii musial pania rzeczywiscie solidnie zniechecic do przedmiotu,
W przeciwnym razie wiedzialaby Pani, ze:
– Wojciech Bartosz atak z czapka na armaty przezyl, ruscy kanonierzy juz niekoniecznie
– nasz lewicowy poeta (skadinad wybitny), Broniewski nie szedl na bolszewikow z krzyzem tylko z mannlicherem.
Wspierany byl przy tym m.in. przez amerykanskich pilotow (ochotnikow) latajacych na poniemieckich Albatrosach.
Moze kiedys uda sie Pani otrzasnac z mlodzienczej traumy i zdobyc na odwage postawienia nogi w najblizszej ksiegarni ( chyba tam,na tym Podlasiu macie jakies ksiegarnie?)
Mozna znalezc sporo ciekawych informacji o sprawach, o ktorych czlowiek w szkole nawet nie mial szansy uslyszec.
Jak uczyć w szkole mającej 3 000 uczniów, 80 klas, grono pedagogiczne liczące 150 nauczycieli? To nie jest szkoła Antoniusa, czy moja.
To moloch nie do okiełznania, pełen anonimowego tłumu.
A takich „szkół” w Gliwicach jest kilka……
Ilość w takim konglomeracie nie ma szans na przejście w jakość…..
Fabryka wiedzy?
Ludzi nie produkuje się spod sztancy, a na indywidualizację szans nie widzę w takim układzie.
Reformy w I Rzeczpospolitej zaczęto od odebrania szkolnictwa Jezuitom.
Historycy będący przy władzy oddali młodzież pod wpływy Kościoła i dopuścili do indoktrynacji od przedszkola.
Niedouczeni?
Nie wiedzą, czym się to skończy?
Nie ta epoka, nie ten kraj, Wandea nam nie grozi, ale powtórka z Rewolucji Francuskiej by się przydała, lub przynajmniej jakiś Zapatero…
JIba: Tu jest swiezutki cytat z Prezesa w najnowszej Rzepie. Pytanie dotyczy Solidarnej Polski:
„Ta grupa nie reprezentuje żadnej nowej jakości. To jest po prostu ambicja pewnej grupy ludzi, która poczuła się zagrożona w kwestii utrzymania mandatów eurodeputowanych po kolejnej kampanii do europarlamentu. Nie będę ukrywał, że było to poczucie mające pewne uzasadnienie. Ale też absolutnie nie takie, że gdyby byli w ciągu kolejnych lat lojalni, to by im tego nie dano.”
Jakze wspaniale ostatnie zdanie: gdyby wykazali sie lojalnoscia, to kto wie, byc moze zezwolilbym im na kobfitury w Europarlamencie. W nagrode.
Tu nawet nie ma zadnego udawania, ze deputowany w PE ma jakies zadania do wykonania. Nie. On ma byc lojalny wobec Prezesa.
bryka
27 marca o godz. 18:14 pisze: „Mam wnuka w klasie maturalnej.W dużym mieście.On i jego rówieśnicy uważają ten protest za happening idiotów.”
Szanowny Bryko,
a dziwi się Pan może? Jeśli nauczyciel historii (wprawdzie emerytowany, ale zawsze) twierdzi w łaskawości swojej – Matematyka jest też potrzebna, ale nie każdy może być inżynierem, za to każdy powinien być dobrze poinformowanym obywatelem swego kraju, kontynentu i świata, co bez znajomości historii jest trudne.”
No i jest taki historyk np. na samym szczycie nawet, czczący morderców chłopów, którzy przyjęli ziemię z reformy rolnej, mierniczych i wiejskich nauczycieli, nazywa tych zabójców przeklętych „żołnierzami wyklętymi” w celu „dobrego poinformowania obywateli swego kraju, kontynentu i świata”.
Ciekawe co robi jak spotyka się ze swoimi teściami UB-kami, którzy ich ścigali? Może woła – „ło Jezu, co ja z tego bUlu robię?”.
Ja tam się Pańskiemu wnukowi i jego kolegom nie dziwię, wcale.
Pozdrawiam, Nemer
Paweł Luboński, wszystko w porządku, ale jednak trzeba mieć znaczącą większość parlamentarną do wprowadzania jakichkolwiek zmian – nawet opracowanych w ciszy gabinetów przez fachowców. A ta nieszczęsna koalicja wisi na trzech głosach. Niestety, sprzeczne interesy w samej PO nie pozwalają jej uzyskać wiekszości zdolnej do przeforsowania reform – wiekszości arytmetycznej w parlamencie ani do uzyskania wsparcia ulicy.
Wspomniane w komentarzu reformatorskie osiągnięcie Balcerowicza brało się tylko z tego, że miał znaczące wsparcie (większość) w parlamencie, która chroniła jego plan przed furią ulicy.
Tak więc pokrzykiwanie na Donalda Tuska _ „Rób pan swoje, nie ogladaj się pan na nastroje” jest pozbawione sensu, bowiem Donald Tusk by wygrać wybory stworzył partię antyreformatorską i oparł się na antyreformatorskim, ale chcącym żyć spokojnie, bezpiecznie elektoracie. Ale ta iluzja za sprawą długów państwa się rozsypała. I w obliczu niespodziewanych kłopotów bytowych oszukanych wyborczo ludzi wsparcie społeczne, ktore uzyskuje jest mniejsze niż wsparcie Jarosława Kaczynskiego w schylkowym okresie jego premierowania – po sprawie Blidy, seks afery Leppera, podsłuchach itp. Mało kto sobie zdaje sprawę, że obecnie Donald Tusk ma niższe notowania niż ustępujący pod jego naporem premier Kaczyński. No a jego wsparcie w sejmie wynosi trzy głosy! Czekam na epidemię biegunek sejmowych.
Donald Tusk jest de facto zakładnikiem Millera, Palikota, Pawlaka, rozmaitych frakcji w PO i knujących z prawym skrzydłem PO pis-owców. Jakoś się usiłuje odgryzać, media mu pomagają, klecą z niego męża stanu, pudrują go. Ale tak naprawdę on już nie rządzi – to marionetka, to nim rządzą.
Zdaję sobię sprawę, że w dyskusji dajemy wyraz swym przekonaniom, temperamentowi, skladamy deklaracje moralne. No ale bądźmy realistami. By rządzić trzeba miec do tego wiekszość.
Pzdro
Levar
Niewielki ma sens informowania Pani Ewy o lekkiej artylerii przeciwpancerne stosowanej przez polskie wojsko w kampanii wrześniowej. Takich niuansów nie wie duża liczba osób, ale nie znaczy to, że nie wiedzą, że bzdurą było pokazanie na filmie szarży szwoleżerów na czołgi z szablami w rękach. Przy okazji mają wątpliwości do innych znanych opowieści historycznych jak chociażby ta z Głowackim i czapką , choć ta nie jest aż tak bardzo nieprawdopodobna bowiem działo z tamtego okresy obsługiwało się tak cytuję”
Obsługa armaty (załoga 8 żołnierzy)
1/ armatę rychtuj!
? ustawienie armaty,
– odsłonięcie osłony przewodu ogniowego,
– otwarcie lufy,
– przygotowanie grajcara,
– przygotowanie mopa,
– przygotowanie ubijaka,
-przygotowanie lontownicy.
– zapalenie wiecznego ognia
– rozstawienie jaszczyka na amunicję
– zapalenie lontownicy
– rozstawienie dostaw amunicji
2/ Ładunek w rurę! ? doniesienie ładunku ze skrzyni amunicyjnej i włożenie w rufę
3/ przybij! ? za pomocą ubijaka dobijamy ładunek w komorze ogniowej stosując ? małpi chwyt? ubijaka!!
4/ Ładunek otwórz! ? ogniomistrz przebija ładunek otworem ogniowym ( przebijak mosiężny!!)
5/ Podsyp! ? ogniomistrz podsypuje z prochownicy zasypkę prochową (lub wkłada lont)
6/ Cel! ? starszy ogniomistrz ustawia armatę w kierunku prowadzonego ostrzału ocenia konsekwencjie wystrzału ( minimalna 10 m przy podniesionej lufie maksymalnie do góry)
7/ Pal ! ? odpalenie podsypki lontownicą
7/ Lufę czyść! ? czyszczenie grajcarem resztek po ładunku ? gaszenie mokrym mopem. Po każdej wykonanej operacji, wykonujący daną czynność podnosi rękę i melduje gotowe! i staje na swoim stanowisku.
W związku z powyższym jeśli Głowacki zdążył dopaść tego co obsługiwał lont tuz przed oddaniem strzału i zgasił mu sznur lontowy dusząc tlący się sznur czapką to uniemożliwił oddanie strzału.
Z tym krzyżem to nie użyto go jako broni , ale dla mobilizacji do walki o ile o ten co myślę przypadek chodzi.
Wbrew narosłym mitom wprowadzonym przez zniekształca czy historii Kawaleria była bardzo skuteczną wojskową formacja w czasie II wojny Światowej i Niemcy bardzo kawalerzystów się bali, a oni swych szabel tak często nie używali bo mieli inna skuteczniejszą broń.
@Levar
Po pierwsze – na jakiej podstawie twierdzi pan, że nie znam losów Wojciecha Bartosza. Gdyby nie przeżył, zapewne nie zostałby pośmiertnie nobilitowany. A tak – proszę – jest w historii szlachcic Głowacki.
Po drugie – ja nie o komuniście Broniewskim, jeno o ks. Skorupce i jego niekwestionowanym udziale w cudzie nad Wisłą. Bo że był to cud – to chyba nie ulega wątpliwości? Ale nie jestem historykiem, więc może się mylę.
P.S. Dziękuję za krótki kurs z historii armat. Niestety, mam nieco inne zainteresowania, niż przekroje luf. Ale przypomniały mi się lekcje historii moich córek, które w gimnazjum musiały pisać jakieś kretyńskie referaty na temat broni w XVII w, bo pan nauczyciel miał takie ‚widzimisię’.
P.S. Księgarni ci u nas dostatek, ale i bez nich można znaleźć sporo ciekawych informacji nie tylko o historii, ale i o ludziach – ot, choćby na tym blogu.
Bracia Chrześcijanie: oczekiwałbym od was bardziej wyrafinowanych form protestu. Głodówka jest nudna, ba, niekiedy może być wręcz zdrowa dla organizmu. Namolne odchudzanie, poprawiające własna sylwetkę to egoizm który godzi w wasze wartości chrześcijańskie.
Mam dla was wyzwanie: odważny skok z wieży Mariackiej głową w dól dałby pozostałym przy zyciu „protestantom” lepszy asumpt do do przemyśleń. A peanom na granitowej płycie zabrakłoby miejsca:
” Tu leży Józek, który brawurowym skokiem oddał życie za niepodległą
Ojczyznę, za jej Króla, za historię oraz polskie dzieci.”
„Z czapką na armaty, z krzyżem na bolszewików, z szablą na czołgi”-
– miał być historyczno – metaforyczny żarcik, a wyszedł problem. Panowie znakomicie zorientowani w detalach usiłują mi wytłumaczyć, co autor miał na myśli. Raz jeszcze dziękuję za cenne wskazówki. Poddaję się bez walki.
@bryka napisał: bryka
27 marca o godz. 18:14
Mam wnuka w klasie maturalnej.W dużym mieście.On i jego rówieśnicy uważają ten protest za happening idiotów.
A Ci maturzyści to są jakieś mądre autorytety? Co to w ogóle za argument?
Zgadzam się z Autorem, tylko przyszło mi na myśl, że być może nie jestem dobrym pedagogiem. Uczę kilku przedmiotów, moim głównym jest muzyka, na której staram się przedstawić trochę historii, bo nie sposób uczyć o sztuce bez tła historycznego. Moim drugim przedmiotem, równie dla mnie pasjonującym, choć bez związku, jest wychowanie do życia w rodzinie. Tak, to tylko podyplomówka, ale na UW (kiedy kończyłam, nazywało się wych. seksualne) i pod kierunkiem najlepszych profesorów w kraju, jestem z tego dumna. Jak mam u licha uczyć tego przedmiotu, nie ujawniając się z moimi poglądami? Chodzi mi o kwestie delikatne, podam jeden przykład: stosunek do naturalnych metod planowania rodziny oraz do antykoncepcji. Wiem, że niektórzy uczą tylko tym pierwszym, gloryfikując je a drugie zbywają kilkoma zdaniami. Takich przykładów jest mnóstwo.
Na temat lekcji historii napisałem czas jakiś temu notkę
http://torlin.wordpress.com/2009/05/15/muza-prosi-o-zmiany/.
Orteq pisze u Pana Kuczyńskiego: „Większość cywilizowanego świata już dawno przestała nauczać historii w oderwaniu od przydatności tej akurat wiedzy do współczesnego życia. To dlatego historie, jako przedmiot, wtopiono w inny przedmiot o nazwie SOCIAL STUDIES. A te zawierają:
historię
geografię
wiedzę o polityce
socjologię
języki i sztuki piękne.
Ja bym dodał do tego wiedzę o społeczeństwie i odrobinę filozofii i religioznawstwa.
Ewa 1958
27 marca o godz. 11:07
Przygnebiajacy ale prawdziwy Wodecki.
Agresja, nienawisc do innych to chyba nie siedzi w genach, tylko takim sie stajemy w wyniku tradycyjnego wychowania i nie bez winy jest tu kosciol.
Zaczne od pozonie powierzchownej kwestii: usmiechu. Kiedy zjawilem sie przed laty we Francji, dziwilo mnie to, ze ludzie na ulicach, kasjerki w sklepach, na poczcie usmiechaja sie do siebie, do mnie, Usmiechaly sie mlode, ladne i brzydkie dziewczyny, poczatkowo jak ten dzikus, podejrzewalem, ze cos tu nie gra, ze oni to robia z wyrachowania. Ale przyzwyczailem sie , polubilem te usmiechy i sam zaczalem sie usmiechac do obcych ludzi.
W Polsce wchodzac do jakiegos zamknietego pomieszczenia, np windy,klatki schodowej,poczekalni w przychodni, robi sie to jakby chylkiem. Wchodzacy omija wzrokiem bedacych tam juz na krzeslach pacjentow, siada na wolnym miejscu bez slowa i w ciszy, kazdy od czasu do czasu zerka na sasiada z przeciwka, udajac ze go nie widzi. We Francji wchodzacy mowi *dzien dobry* z usmiechem, nawet jakby go skrecal bol zeba i wszyscy z takimi samymi usmiechami mu odpowiadaja.
W polskich rodzinach dzieci na ogol ida w odstawke, ciocie i wujowie na imieninach zasiadaja do obfitego stolu, a dzieci maja isc na dwor , zeby nie przeszkadzac doroslym w rytuale jedzenia i picia wodki.
We Francji dzieci sa traktowane jak dorosli,siedza przy stole razem z doroslymi, zabieraja glos, nikt ich nie obsztorcuje za to ,ze mowia to co mowia, chyba, ze zapomnialy powiedziec *prosze*, *dziekuje*
Niedawno jechalem w Polsce koszmarnym, nocnym pociagiem, nabitym ludzmi do granic mozliwosci. Stalem na korytarzu. Obok zmeczony, przysypiajacy moze 11 letni chlopak zaczal przysypiac na stojaco i nieopatrznie oparl sie o tega jejmosc. Jak ta mu bluznel: *Ty kapusniaku, maly zasrancu…* Nie pamietam reszty slow tego szekspirowskiego monologu. Nie wytrzymalem i sam zaczalem rzucac miesem, wyzywajac agesywna jejmosc, od starych wiedzm…tez nie bede dalej cytowal.
Tlum sennie przysluchiwal sie naszej *polemice*
Po kilku takich incydentach z tego 11 letniego chlopaka prawdopodobnie wyrosnie agresywny kibol. Agresja rodzi agresje. Wiadomo, ze pedofile sami w dziecinstwie byli ofiarami pedofili. Toksyczni rodzicie przekazuja toksyczne cechy swojemu potomstwu. Ciekawe by bylo poznac , jakimi metodami pani Kaczynska wychowywala swojego Jarka, ze wyhodowala taki wyjatkowy okaz ziejacy agresja i nienawiscia.
Ale , Ewo, sa przeciez ludzie, rodziny normalne, cieple. Mam nadzieje, ze przybywa ich i ze w Polsce bedzie coraz wiecej usmiechu, a coraz mnie – jak spiewa Wodecki – szukania wroga.
Pozdrawiam cieplo i z usmiechem
@Paweł Luboński:
Bez konsultacji, narzucać reformy od góry? Jakaś nowa wizja oświeconego absolutyzmu? 😉
Po pierwsze, mamy demokrację po to, by dyskutować.
Po drugie, przedstawienie wielu punktów widzenia przed rozpoczęciem reform ma sens — zapatrzone w siebie środowisko (a tym bardziej reformator sztuk jeden) nie ma możliwości dostrzeżenia problemów swoich reform.
Po trzecie, socjotechnika. Zauważ, że odnoszę się do konkretnej głodówki. Nie uważam, by głodujący przedstawili warty dyskusji program zmian w oświacie (zresztą przyznaję, że nie znam jakiegokolwiek ich programu). Ale uważam, że sprzeciw byłby mniejszy, gdyby istniało poczucie uprzedniego wysłuchania opinii publicznej. To jest zły, zniechęcający do władzy styl prowadzenia reform.
rysberlin
Dziekuje Dobra Duszo …
..jak mnie w pracy zlapia ,to dostane podwojnie po uszach …dzieki
Salute
@Helena: Nie wchodząc w dyskusję polityczną: Jako inżynier jestem wyczulony na logiczne myślenie. Z Twojej wypowiedzi wynika, że wypełnianie zadań jest sprzeczne z lojalnością do przełożonego i konsekwentnie, że wypełnienie zadań ( w tym wypadku w Brukseli) musi wiązać się z nielojalnością.
I don’t get it 🙂 To fałszywe przesłanki.
P.S. Myślisz, że w innej partii jest inaczej, że w polskiej PO, niemieckim CDU czy francuskiej partii socjalistycznej można zostać kandydatem do PE nie zachowując pełnej lolajności do partii i jej szefa. Ha, ha, ha :-):-)
Jiba
27 marca o godz. 17:40
Obawiam się, że gorzej byc nie może (choć może ale…). Kaczyńskiemu udało sie nakręcic taką spirale nienawiścic, że w zasadzie mordu politycznego brak (choć już takowy się zdarzył w Łodzi). Kaczyński zabezpieczył się na 100% przed zmianą frontu. Albo jest się z nami albo jest się zdrajcą, albo popiera sie PiS albo niszczy Polskę itd. W tych warunkach zwyczajna zmiana poglądów, albo rozczarowanie partią polityczną i zmiana sympatii politycznej urasta do rangi zbrodni za którą AK rozwalało…Oczywiście by osiągnąc swój cel stworzył ,,swój świat” – gdzie panuje cenzura, spiski, zdrada, knucie. Ile z tego wszystkiego jest ekstrapolacją psychoz żyjących w głowie Jarkacza? Ile z tego jest portretem tego czym on sie kieruje? Ile z tych świństw zdoność do których przypisuje swoim przeciwnikom jest tylko odbiciem tego do czego on sam jest zdolny?
Ogólnie jestem pesymistą odnośnie naszego życia publicznego: po pierwsze Polacy jako społeczeństwo są idiotami obdarzonymi krótka pamięcią i brakiem zdolności logicznego myślenia. Nie będą pamiętać o idiotyzmach wyczynianych przez rządy PiSu, o tym, że PiS to banda nieudaczników, zbyt głupich by kraść ale na tyle zdolnych by krajowi zdrowo zaszkodzić. I obrażeni na PO…zostaną w domach.
Po drugie mój pesymizm wynika z tego, że w latach dziewięćdziesiątych taki S. Niesiołowski był katolocką ekstremą na prawo od której była tylko ściana a teraz? Środek sali? Czy on się zmienił? Bynajmniej. Zmieniły się okoliczności przyrody
Helena 27 marca o godz. 13:24
===========================
Hej to znowu ja, Wasz wesoly „antysemita” ( Uwaga! Nie mylic z antysemita )
>>>… historii uczyla, jak sie okazuje, osoba podpisujaca sie tu ?herstoryK?, znana mi glownie wlasnie z antysemickich bluzgow na forach. 😯 >>>
Dla Pani @Heleny wspomnienie King David Hotel czy Deir Yassin to antysemickie bluzgi.
King David i Deir Yassin to jakas czarna sotnia wymyslila, na pohybel Zydom ( czy tez zydom ). To nie historia, to sie przeciez nigdy nie zdarzylo… Tylko antysemita ( lub „antysemita” ) moze o tym wspomniec…
Co za bezczelna bezczelnosc bezczelnego bezczela…
Czy Holocaust to wystarczajace kwalifikacje zeby byc dziennikarzem?
Przypominam tym ktorzy nie zwrocili uwagi poprzednio…
Pani @Helena wzdraga sie przed uzyciem slowa „Niemcy” i nalega by zastapic to slowami „nazisci” lub „hitlerowcy”. Bo jak nas poucza laskawie ze swojego piedestalu, „odroznia”. Jednoczesnie Pani @Helena nie ma nic przeciwko temu, by uzywac slowa „Polacy” i niczym go nie zastepowac. Pani @Helena tutaj nie widzi zadnej potrzeby zeby odroznic…
Taka z niej patriotka…
Pani @Helena widac wie dobrze co sie oplaca odrozniac a co nie…
Dzieki Wszechmogacemu ze nie jest Pani juz moim Rodakiem.
I na takich patriotach opieralo sie Radio Wolna Europa…?
Takich patriotow sluchalem…?
Szyderczy chichot historii…
Teoria niekompletną jest.
Wroga o ksywce Kartka szukać nie trzeba było.
Sam się znalazł, jak przyznanie się do winy w Pałacu Mostowskich.
Tia … Szlachetność to Ja!
Sikorski nie musi przepraszać ‚prawdziwego polskiego patrioty’:
„Kobylański proces przegrał, pogrążyło go…Radio Maryja.”
http://wyborcza.pl/1,75968,11432455,Przypadek_antysemity_Kobylanskiego.html
PAK
28 marca o godz. 7:49
Chyba jednak sa takie dziedziny, gdzie decyzje powinni podejmowac fachowcy i odwolywanie sie do zasad demokracji i liczenie na glos ludu grozi paralizem.
Nie mozna naiwnie chciec, azeby z tym *bozkiem* ludem rzad mial wszystko konsultowac, wystarzcy, ze przy wazniejszych decyzjach rzad musi sie konsultowac z Sejmem(jakiby on nie byl)
Oczywiscie podchodzac do zagadnienia etymologicznie, to faktycznie slowo *demokracja* znaczy po grecku *rzady ludu*. Ale poniewaz nie da sie tak zrobic, zeby lud faktycznie i bez przerwy rzadzil,wiec daje sie temu ludowi mozliwosc wybrania na jedna kadencje reprezentacji, co pozwoli na ograniczenie chaotycznych i kontradyktoryjnych decyzji wszystkich czlonkow ludu.
Niestety, kiedy lud wybiera parlament, a ten rzad, to lud jakby zapomnial, ze udzielil tej reprezentacji narodu prawo do rzadzenia i jakis jego odlam usiluje podwazyc legalnosc decyzji rzadu(Specjalnosc Jarkacza ktoremu myli sie demokracja z demagogia)
A poza ty, jak zaczalem na poczatku, sa takie dziedziny, gdzie udzial ludu w podejmowaniu decyzji bylby zabojczy: szpital, wojsko, szkola itp.
Nie mozna utorzsamiac demokracji z warcholstwem, sa jakies reguly, ktore nalezy przestrzegac.
@Paweł Luboński maracje
Szanowni Panstwo,
jak juz o historii mowa to chcialbym przypomniec, ze w dni dzisiejszym
przypada 70 rocznica utworzenia komunistycznych bojowek znanych
jako tzw. „Gwardia Ludowa”.
Owczesne wyczyny „bojownikow o postep i socjalizm” przedstawia ponizszy,
znaleziony w sieci fragment:
„Biogramy tych trzech dowódców GL kilkakrotnie skrzyżowały się ze sobą. Pierwszy raz nastąpiło to jesienią i zimą 1942 r. Wówczas to w pow. janowskim miały miejsce wydarzenia, za które w dużej części odpowiada ?Grzegorz?, a w których uczestniczyli także ?Przepiórka? oraz ?Cień?. W tamtejszej PPR doszło wtedy do walk o władzę pomiędzy dwiema frakcjami. Tak się akurat złożyło, że za jedną opowiedziała się w dużej części grupa komunizujących Żydów. Po licznych mordach skrytobójczych zwyciężyła frakcja Korczyńskiego, co było brzemienne w skutki nie tylko dla owej grupy, ale i dla całej społeczności żydowskiej mającej schronienie w podkraśnickich wsiach. Za zgodą Korczyńskiego członkowie jego oddziału mordowali i rabowali ukrywających się nieszczęśników. Według niepełnych danych w mordach tych zginęło ponad 100 Żydów.”
Sadze, ze sprawa powinna zainteresowac szczegolnie niestrudzonych tropicieli
polskiego antysemityzmu.
PAK: „Bez konsultacji, narzucać reformy od góry? Jakaś nowa wizja oświeconego absolutyzmu?”
.
Zwracam uwagę, że te reformy miałaby narzucić demokratycznie wybrana władza, a nie władca absolutny. Po to ją wybieramy, żeby decydowała.
Poza tym nie chodzi mi o brak dyskusji, tylko o to, żeby dyskusja toczyła się pomiędzy ludźmi kompetentnymi, a nie na bazarze. I żeby ci kompetentni nie ulegali naciskom bazaru. Jak wiadomo, w Polsce każdy doskonale wie, co powinno się zrobić, żeby w kraju było dobrze. Każdy, z wyjątkiem tych pacanów z rządu.
JurkuS, tak, ja mysle dokladnie tak jak mnie zdiagnozowales.
Ostatnio zadrzylo mi sie slychac wywiadu z pewna (nie pamietam nazwiska) poslanka brytyjskiej Partii Pracy. Na pytanie dzienikarza czy nie boi sie, ze naraza sie swej partii, glosujac w Parlamencie przeciwko jakiemus stanowisku partyjnemu, zrobila ogromne oczy i odpowiedziala: Przeciez lojalnosc wobec moich kolegow partyjnych jest na drugim miejscu po lojalnosci moich wyborcow! A oni sobie zycza abym glosowala tak wlasnie.
To sa prosciutkie prawdy w demokracji. Dziennikarz byl lekko speszony, ze musiala mu o tym przypoominac.
coraz bardziej denerwują mnie ‚głodowki’ dotyczące różnych mniej lub bardziej ważnych problemów głodowka pod opieką lekarzy w raczej komfortowych warunkach pokazywana w tv natomiast głodówka wynikająca po prostu z braku jedzenia jakoś się nie przebija do mediow
JurekS
28 marca o godz. 1:09
Teraz mają rekolekcje.To może dostrzegą ,że ich pogląd jest z gruntu niesłuszny i bezczelny.Tyle,że w rekolekcjach uczestniczy niewielka częśc abiturientów.
Co proponujesz dla pozostałych.Rózgi ? czy może od razu waterboarding ?
Levar, 10.38. Jako odtrutkę na Twoje brednie poczytaj lepiej o tym co działo się w emigracyjnym Londynie w czasie wojny. /Mackiewicz Cat, Ciołkoszowa i inni. Ta skłócona hołota wielopartyjna przeniosła tam wszystkie brudy sanacyjno faszystowskiej Polski. Była dokładnie spenetrowana przez wywiady zachodnie i rosyjski i mieli na ten swoje zdania odnośnie komu przekazać władzę po wojnie. Uznano, że tylko „komuniści” krajowi i moskiewscy mogą podołać. I jak się okazało słusznie. A resztki tego szamba londyńskiego możemy obserwować dziś w ojczyźnie.
Helena
27 marca o godz. 19:03
😉
No, jak ktoś stoi w miejscu, to zostaje z tyłu – na tym właśnie (i na szczeście) polega problem Prezesa. Mam nadzieje, że poczekamy jeszcze trochę i zupełnie zniknie w oddali.
Mnie tylko niezmiennie od lat zdumiewa, że ktoś w ogóle do niego garnie.
@maciek g. – Dzięki za miłe słowo;)
@sławczan – a wiesz, że ja jednak w to społeczeństwo trochę wierzę? mimo wszystko Kaczyński przegrał szóste czy siódme wybory. mimo wszystko nie został prezydentem, choć fory miał że ho ho.
I, jak napisałam wyżej, mam wrażenie, że Polacy skręcaja teraz na lewo. Tylko nie ma ich kto wziąć.
Come back Millera to jakaś groteska, Ruch Palikota nudzi starymi zagraniami, brakuje demonstracji kompetencji.
Powiem ci, że gdyby ktoś mnie teraz zapytał, na kogo chcę głosować, powiedziałabym, że na nikogo. a na kogo musze głosować – powiedziałabym, że jednak na RP – ale tak na zasadzie sprzed lat – by nie wrocił PIS do władzy, musiałam głosować na PO.
Kościół też prawicy nie pomaga – oświadczenie, że nie beda płacić odszkodowań za żadnych pedofili, fochy na propozycję 0,3 procenta, milczenie na temat oczywistej zdawać by się mogło rewizji działalności Komisji Majątkowej – czy to zachowania, które zjednują wątpiących?
Mówię Ci, idzie odwilż;)
pozdrowienia dla wszystkich!
Czolem, georges’yk53! Znowu na przepustce z Psychiatryka24? 😆 😆 😆
Jiba
28 marca o godz. 12:55
Popieram twoj optymizm, ale jak to bedzie, to nawet staruszek nie wie, tylko Kartka wie.
Pozdrawiam
Helena z godz. 10:57
Myslę o tej historii ktorą opisalaś – o poslance z Partii Pracy. Że życie może być takie proste! Pozazdrościć.
Pozdrawiam ciepło
spin doctor
28 marca o godz. 12:32
Dej sie chopie leczyc na nogi, bo na glowa to juz za pozno.
Jiba
28 marca o godz. 12:55
Na mój pesymizm wpływa obserwowanie życia w tym kraju. Wiem, ze jest w tym pewna logika: wyborcy oszukani/zawiedzeni prze kolejną klikę sa ,,kupowani” większym hardcorem przez kolejną. Problem w tym, że PiS doprowadził tą logikę do ściany. W zasadzie jest PIS albo zdrada, albo jest sie ruskim agentem albo jest się przekonanym, ze Ruscy Kaczyńskiego zabili. Udało mu (Kaczyńskiemu) normalne różnice poglądów przekztałcić w ekstermalną opozycję. Nie uczynił tego bynajmniej z wyższych pobudek, jakkolwiek pomylone by nie były ale z najniższych bo kierując sie swoim interesem. Takie coś jak jego wylądowanie na marginesie polityki(w latach 90tych) nie może się zdarzyć więc uczynił swój elektorat dający mu ZAWSZE POLITYCZNA EGZYSTENCJĘ na poziomie diety jako ,,nieprzesiadalny”.
Słusznie piszesz o potencjale lewicowym ale…Czy protest przeciwko ACTA był motywowany tym, że rząd chciał nas inwigilować, pozbawić jakiegos zakresu wolności? Nie sądzę – to był protest w obronie darmochy w sieci. Czyli własnej rozrywki i kasy. Ten potencjał lewicowy…Kto go ma zagospodarować? Czytuję też Krytykę Polityczną. Problemy tam poruszane mimo iż ważne tak naprawdę dotyczą różnorakich mniejszości a tak ujęta lewicowość może poruszyć co najwyżej troche warszawskich hipsterów. Przykładając tą lewicowość do problemów moich i moich znajomych: najniższej krajowej+reszta pod stołem, urlop i czas pracy wedle uznania pana pracodawcy, jeden żłobek publiczny w 80tyś mieście, rozbuchane przywileje jednych grup zawodowych na które inni muszą pracowac do śmierci, prywatyzacja przedszkoli, ceny podręczników, zapaść transportu publicznego+bandyckie ceny paliw. To są realne problemy realnych ludzi. I to one wymagają rozwiązania. I bynajmniej rozwiązaniem nie jest napiętnowanie Palikota jako ,,klasycznego samca alfa”, wykrycie ,,kontekstu genderowego spotu”, walka z ,,patriarchatem”, walka o aborcję (bo przecież nie o prawo do godnego macierzyństwa z 23% VATu), upajanie się tożsamością seksualną p. Biedronia i p. Grodzkiej (ja wolałbym upoić się ich kompetencjami ustawodawczymi).
Tym się zajmują środowiska lewicy te które potencjalnie mogły by przewodzić tej lewicowej fali
I na koniec ostatnia pesymistyczna konkluzja: w latach 90tych podczas studiów różnych ludzi się spotykało, częstokroć dochodziło do polemik ale bazowały one na wiedzy, faktach i finalnie nie kończyły się inwektywą, każdy pozostawał przy swoim i tyle. Do wyzwisk typu ,,lewactwo” ,,bolszewia” zniżali się miłośnicy skinowstwa. Zwolennicy prawicy to byli NORMALNI adwersarze. I tyle. A dziś? Znajmi popierający PiS mówią ,,nie rozmawiajmy o tym bo po co mamy przestać się znać, wy po prostu nie macie pojęcia o co chodzi”. Jakbu jaki ,,mur berliński” powstał…
Staruszek wie jak będzie.
Poczytał sobie w najświeższym numerze Polityki uwagi polskiej pani profesor z Albionu o eliminacji czasu z języka.
Jak się człowiek wyleczy z manii prześladowczej, to będzie jak na imieninach Czytelnika (się wie kto zacz, bo się nie chce tylko od manii):
http://www.youtube.com/watch?v=Tdq4iilT-Js&feature=artist
Komu koperta płyty by nie starczała, to niech popatrzy Peter bawił chodzących do góry nogami, zanim operę zbudowali.
http://www.youtube.com/watch?v=lJCE-DaQYmA&feature=related
Jiba 3-27 12.36
Ten problem, z ustawicznym walkowaniem tematu, istnieje od czasow Kazimierza Wielkiego. Zawsze, najbardziej aktywni wywodza sie z dolnych warstw spolecznych. Czasem uzywaja go, jako pretekstu, tzw „nawiedzeni”. Ci szukaja uzasadnien dla swoich teorii spolecznych i politycznych. Prosta „karma”, bo latwo odroznic jednych od drugich.
Przez ciagle ataki i zagrozenie spolecznosc zwarla sie, zasklepila i broni sie na ile moze. I jedni i drudzy tak uwiklali sie w konflikt, ze nigdy sie on nie konczy.
Kaczynski, inni tez, jedzie na populizmie, gdzie najlatwiej odgrzewac temat. Obie strony wykorzystuja konflikty polityczne na calym swiecie. Holocaust, ciagly konflikt na Bliskim Wschodzie, to „stosy atomowe” zasilajace awanturnikow a la long.
Obok historii w szkole, mozna siegac do wielu zrodel dajacych mozliwie obiektywny obraz. Jednak, wplyw przeszlosci – rodzina, kultura narodowa, latwy poklask, ciagle zaklocaja obiektywizm.
Taka sytuacja trwa w Europie. Ameryka, przez swa wielkosc i anglosaska kulture, zredukowala problem do minimum.
Slowianie – raczej prymitywni i emocjonalni, roznia sie od pragmatycznych wzorcow protestanckich w historii US. I – politycznie – sa na nizszym poziomie intelektualnym niz Zachod. Dlatego problem istnieje przede wszystkim w Polsce i w Rosji.
Szukanie odpowiedzi mozliwie najblizszych prawdzie to sprawa indywidualnego poziomu intelektu, wiedzy.
Ten intelekt i wiedza sa niedorozwiniete w porownaniu z Zachodem. Tylko czas i stale, konsekwentne wyrownywanie roznic
kiedys poprawia sytuacje.
Zmeczeni glupota i agresja szukaja ucieczki na Zachodzie. Jesli komus sie nie chce – zycie zmusi. Dla pozostajacych w chorym kraju zostaje choroba. Szukanie doraznych rozwiazan jest utopia. Zagospodaruja awanturnikow warunki, rozplyna sie oni z czasem we wspolczesnym mysleniu kultur zachodnich.
Jiba, Sławczan
Pozwolicie, że dodam swoje trzy grosze.
Nie wiem, gdzie/w kim szukać potencjalnej lewicy.
Czytuję portal Krytyki Politycznej i mam jej za złe swoiste pięknoduchostwo. Środowisko skupione wokół KP „czuje” krytykę, ale nie polityke. Nawet na poziomie diagnozy, a co dopiero czynu.
Palikot nerwowo palikotuje, a SLD – ech!…
Wnoszącej się lewicowej fali NIE MA kto unieść.
Nierealistyczny, czyli pobożno-zyczeniowy socjalizm, zwłaszcza prorodzinny, głosi katoprawica, przebijając się nawzajem w populiźmie. Pod warunkiem – rodzić! rodzić! A wtedy hojną reką, nie wiadomo skąd, posypia się bonusy od Państwa. To magiczne myślenie ma odpowiednik w ludowym porzekadle na miarę polsko-katolickiej tradycji – Bóg dał dzieci, da na dzieci.
Slawczan
Jeszcze słówko.
Piszesz, że w latach 90. dało się rozmawiac, zwłaszcza na poziomie towarzyskim z tzw. prawicą. Moim zdaniem cezurą był dopiero 2005. „Mur berliński” zaczął rosnąć wtedy. Coraz trudniej było mi rozmawiac z niektórymi znajomymi, a nawet przyjaciółmi. Dziś – to szkoda nawet gadać! Albo mocno rozluźniły się kontakty, albo staranie omija się pewne tematy.
„Smutno mi Boże…”
Pedagogikę wybrałem celowo i świadomie, podobnie jak większość mojego roku. Dwadzieścia osiem lat pracy pedagogicznej za mną i co czytam – jestem nieudacznikiem bom łatwiejsze studia wybrał. Nie lubię wchodzić w spory o wyższości świąt jednych nad drugimi ale… Zastanówcie się sami. „Wytwory” moje i moich koleżanek i kolegów to te tysiące młodych ludzi co rok kończący szkoły. Po tylu latach pracy nie ma praktycznie urzędu, sklepu, firmy gdzie nie byłoby moich uczniów. A Wy panowie technokraci?
Co rok setki inżynierów kończy kierunki związane z samochodami – pokażcie mi polski samochód z ostatnich 20 lat! Inżynierowie lotnixctwa – jakiż to polski samolot eksportujemy za granicę? Absolwenci Akademii Górniczo-Hutniczej (jak zwał tak zwał) – dlaczego do wydobycia gazu łupkowego musimy brać firmy amerykańskie?
Mógłbym dłużej alem litościwy. A czy wiecie dlaczego tak jest? Bo Historii nie znają Ci co nami zarządzają. A może znają tylko są zaślepieni? Teraz coś co zapewne Was oburzy – przeczytajcie „Mein Kampf” i zastanówcie się nad rolą jaką mieli spełniać Polacy w wizji jej autora.
Levar, 14,58. Szkoda głową o mur tłuc. Kto był bucem będzie buc.
in doctor
28 marca o godz. 12:32
Szanowny Panie spin doctor
Niezadowoleni z polskiego szamba powinni splywac rura na wschod.
Slawomirski
rex33
28 marca o godz. 18:11 pisze: ” A czy wiecie dlaczego tak jest? Bo Historii nie znają Ci co nami zarządzają.”
To dlaczego zarządzający mienią się historykami jako najwyższe „organy” wykonawcze?
Życie pokazuje, że jeśli rządzi historyk, to nieszczęście, amatorszczyzna i głupota na szczytach jest pewna jak w banku (przed 1989).
Chociaż jestem studentem historii zgadzam się ze wszystkim co redaktor Szostkiewicz napisał, historia w szkole wymaga reformy! Dziś historia to jest domena pasjonatów, którzy jako jedyni potrafią odnaleźć przyjemność w tym ciągu wydarzeń i faktów. Jest całe spektrum nauk społecznych i humanistycznych, których w programie liceów nie ma, a mogą się tam znaleźć właśnie poprzez historię! Antropologia, socjologia, religioznawstwo itd. to wszystko powinno się znaleźć w programie historii.
@slawczan, Kleofas, mag
Zostawiłabym Kaczyńskiego tam, gdzie jest.
Cieszę się, że przestał się liczyć jako jeden z głównych rozgrywających. Myślę, że już na stałe. Czy ktoś pamięta o Krzaklewskim?
Dlatego, Slawczan, odpuść analizy, co Kaczynski miał na myśli, co planował, jak się zachowuje – najlepsze, co możemy dla siebie zrobić, to przestać o nim myśleć.
Przy czym – zaznaczam – nie należy zapomnieć o tym, co zrobił i reagować na kontynuację.
Potrwa zanim mu wybaczę ten szczujący język. To, jak napuścił ludzi przeciw sobie. Jak doprowadził do sytuacji, że zwykła różnica poglądów stała się sprawą życia i śmierci.
Ale to nic, mam nadzieje, że czas go z ludzi wypłucze.
Kłopot tez mam, bo kręcę się w kółko jak pies za własnym ogonem. Gdzieś dałabym upust swoim potrzebom wyborcy, ale rzeczywiście – NIE MA do kogo. Jak widzę Millera w tv to zmieniam kanał. Palikot? W jego partii razi mnie bijąca po oczach prowizorka. Może muszą okrzepnąć, nie wiem, ale póki co, mam gdzieś legalizację trawki albo problem krzyża w Sejmie.
Mnie interesuje państwo, w którym można się sprawnie realizować i mieć pewność, że tego, co wzniosę za pomocą własnego umysłu, nie zarżnie mi czyjaś nieudolność, bylejakość i głupota.
Takich trzydziestolatków jak ja, jest całkiem sporo.
My zaczynamy oczekiwać JAKOŚCI.
Od siebie, od swoich partnerów biznesowych, od administracji publicznej, od samorządów i od parlamentarzystów.
Może dlatego, że gdy zaczynaliśmy, wymagano od nas doktoratu, dziesięciu lat doświadczenia i znajomości pięciu języków obcych do niezwykle odpowiedzialnego zajęcia,jakim było zaparzanie kawy.
Nikogo z moich znajomych nie interesuje już czyjaś legenda.
Bóg, honor, Ojczyzna? Dobre, takie chwytające za serce. A teraz powiedz mi, człowieku, co umiesz.
Tu trzeba jakiejś nowej formuły. Opartej na internecie? może tak..
Pozdrawiam serdecznie;)
Wobec tego, że obcnie w Polsce potrzeba więcej ludzi mówiacych płynnie po angielsku/francusku (po polsku pisze się teraz głównie skrótami smsy, a coraz częściej poważną korepsondencję biznesową prowadzi się po angielsku), proponuję ograniczyć lekcje j. polskiego do niezbędnego minimum (praca nad gramatyką, podstawowe lektury) i zastąpić je intensywną nauką języków obcych. Pożytek z analiz wierszy polskich wieszczów i czytania naszych lektur obowiązkowych (najczęściej i tak ze ściąg i streszczeń) jest TAKI SAM jak z nauki historii w programie rozszeżonym. Takie samo marnotrastwo czasu. A jeśli ktoś będzie chciał poszerzyć swoją wiedze nt. polskiej literatury, może to zrobić w najbliższej księgarni lub bibliotece, tak samo jak w przypadku historii. Kończąc ten nieco ironiczny wywód, dodam, że nie zgadzam się na porównywanie nauczania historii w Poslce do innych państw. Nasza historia ma swoją specyfikę, dlatego musimy miec do niej szczególne podejście. Ciągle wiele faktów wzbudza kontrowersje, pamięć o wielu wydarzeniach trzeba pielęgnować i uczyc jak wyciagać z ich wnioski.
mag
28 marca o godz. 17:53
„Moim zdaniem cezurą był dopiero 2005. ?Mur berliński? zaczął rosnąć wtedy.”
Szanowna Pani,
ma pani z pewnoscia recje co do punktu czasowego.
Pytanie tylko, zaczal ten mur stawiac. Czy nie byly to przypadkiem opanowane
przez bylych funkcjonariuszy PRL-owskiej propagandy media, ktore gremialnie zaczely sie zachowywac jakby nagle malpiego rozumu dostaly.
Wykorzystujac brak doswiadczenia „mlodych i wyksztalconych” oraz cynizm i konformizm
nowobogackiego buractwa rozpetaly przeciw Kaczynskim (i nie tylko) histeryczna kampanie porownywalna z nagonka, jaka swojego czasu rozpetala endecja przeciw
Narutowiczowi. ( z podobnym efektem koncowym).
Pan Slawczan wspomina w jednym z ostatnich swoich wpisow o szefie placacym
ludziom pod stolem.
Oczywiste jest, ze taki szef bedzie to robil po cichu. Glosno natomiast bedzie wrzeszczal
o zagrozeniu kaczyzmem. A co bardziej naiwni i co bardziej tchorzliwi dadza sie na to nabrac albo przynajmnie beda udawali, ze wierza.
Jiba
„Zostawiłabym Kaczyńskiego tam, gdzie jest.”
A sprobuj wyniesc…..
elmooo: ” Nasza historia ma swoją specyfikę, dlatego musimy miec do niej szczególne podejście”.
Toz mamy. 😆
Helena
elmooo: ? Nasza historia ma swoją specyfikę, dlatego musimy miec do niej szczególne podejście?.
„Toz mamy.” – Kto ma ?! Przyzwoitosci !
Levar,
teraz to już na prawdę nie ma trudności by zorientować się o co Kaczyńskim chodziło. Jest już jasne jak słońce, że demokracja im się tak samo podobała jak Piłsudskiemu i mieli własną wizje państwa pod swoim kierownictwem , dzielenie władzy z kimkolwiek było wykluczone. Jak to państwo miało wyglądać też z grubsza można było się zorientować i wiadomi że główną rolę w nim grała by prokuratura , sądy, policja w tym też ta specjalna i tajna.
Moralność jak widać Kaczyńskich nie krępowała i działali metodą wszytko dozwolone bo zwycięzców nikt nie sądzi , a zwycięstwa byli pewni. Widać było, by dojść do władzy łamali co chwila swoje obietnice i zapewnienia , a po jej uzyskaniu władzy realizowali zupełnie inny program niż zapowiadali w wyborach.
Nic dziwnego że nastąpiła przeciw nim taka mobilizacja w tym ludzi na co dzień nie interesujących się zbytnio polityką.
To co nazywasz nagonką nie wynikło tak pod dyktando jakiejś tam grupy politycznej, ale głównie z powodu działań Kaczyńskich i ich PiS’u
@Paweł Luboński:
Ale ja nie twierdzę, że parlament nie ma prawa takiej reformy uchwalić, a rząd jej wprowadzić w życie. Do tego mają one mandat demokratyczny, czego zresztą chyba nawet głodujący nie negują. Nie oznacza to jednak, że nie można protestować przeciwko prawu, nad którym się wciąż pracuje — żywa dyskusja nad stanowionym prawem jest normą. Więcej — reforma oświaty nie była tematem kampanii wyborczej, nie można więc ubiegłorocznych wyborów uznać, za załatwiające konsultacje społeczne.
@Lewy:
piszesz:
Chyba jednak sa takie dziedziny, gdzie decyzje powinni podejmowac fachowcy i odwolywanie sie do zasad demokracji i liczenie na glos ludu grozi paralizem.
Tak, ale:
po pierwsze, wszyscy mieliśmy kontakt z edukacją, a wielu wciąż ma, czy to jako nauczyciele, czy rodzice szkolnych dzieci, sporo osób ma więc poczucie, że ma coś w tym temacie do powiedzenia;
po drugie, edukacja czemuś służy, a w dyskusji o zmianie liczby godzin historii odbija się szersza dyskusja o modelu szkoły — czy ma ona raczej przygotowywać fachowców na rynek pracy, czy też raczej dawać szerokie horyzonty poznawcze i kształtować postawy obywatelskie — to wykracza poza opinie eksperckie, dotycząc wyborów ideowych;
po trzecie — przypominam o socjotechnice — jak mają to odbierać tysiące nauczycieli, których takim pomysłem zaskoczono po wyborach? Udział ekspertów w reformach nie zastąpi przygotowania pod nie gruntu wśród tych, których one dotyczą.
maciek.g
29 marca o godz. 12:46
Bardzo to jasno wylozyles, ale obawiam sie, ze Levarowi, nawet jakbys wkladal to do glowy lopata to i tak nie dotrze; brak klawisza input(enter)
Helena
Mysle, ze historia Gabonu(wybralem na chybil trafil) nie ma swojej specyfiki, dlatego Gabonczycy nie musza miec do niej szczegolnego podejscia.
Plec pleciugo byle dlugo.
Ps
Heleno to oczywiscie nie odnosi sie do Ciebie tylko do autora tej*zlotej mysli*
Kleofas: „Heleno! … Kto ma?!”
My z Kaczynskim, Zdortem, Macierewiczem i innymi zasluzonymi a cenionymi bolszewikami, ktorych moglabym tak wyliczac do wieczora. 🙂
Levar
To co chciałabym panu odpowiedzieć, jasno wyłożył maciek g. (g.12:46).
Nie chce mi się rozwijać tematu nie z braku szacunku dla pana poglądów, ale w przekonaniu, ze pana riposty byłyby do znudzenia przewidywalne. Wystarczy jak wejdę, z ciekawości, od czasu do czasu np. na salon.24.
maciek.g
29 marca o godz. 12:46
Trudno mi przypomnieć sobie JAKĄKOLWIEK obietnicę, czy pakt zawarty przez Kaczyńskich i dotrzymany…….
Są tacy co i własną matkę dla korzyści by sprzedali.
Nawet w Biblii jest motyw handlu własnym rodzeństwem…..
A najlepiej wychodzą przemowy tej opcji, gdy w tle jest trumna, albo można z niej zrobić trybunę- nikczemny wzrost wymaga podnóżka….
„Chyba jednak sa takie dziedziny, gdzie decyzje powinni podejmowac fachowcy i odwolywanie sie do zasad demokracji i liczenie na glos ludu grozi paralizem.”
napisał Lewy.
Chyba tak.
Zwłaszcza odnośnie:trybu i zasięgu rażenia głupotą (godzin historii),emerytur regularnych i przyspieszonych (obydwu głodowych) oraz zobowiązania do nieograniczonego zamieszczania sprostowań odnośnie podsrywania wartości ze szczególnym uwzględnieniem wartości WC.
A trawy płoną.
Wydaje się,że burackie popiskiwania Macka (mój wnuk) ,zamorskiego Kleofasa,nieodgadnionej Helen i Mag sanitariuszki powstańczej, nie są zdolne do zrównoważenia racji Levara osadzonego w polskim realu reżyserowanym przez (ŚRODA !) przez xiążąt KK.
Helena,
Tak jest ! My sejali, my pahali….
maciek.g
29 marca o godz. 12:46
„Jak to państwo miało wyglądać też z grubsza można było się zorientować i wiadomi że główną rolę w nim grała by prokuratura , sądy, policja”
LEWY
29 marca o godz. 13:43
„Bardzo to jasno wylozyles………..”
mag
29 marca o godz. 15:09
„To co chciałabym panu odpowiedzieć, jasno wyłożył maciek g.”
Szanowni Pansto,
w Niemczech, gdzie mieszkam od przeszlo cwiercwiecza, czesto spotykalem sie z
opinia, ze Polacy to zlodzieje, cwaniaczki i nieroby.
Zawsze staralem sie w takich sytuacjach oponowac i przekonywac ludzi, ze to krzywdzace uprzedzenia i przesady.
Obserwujac jednak ten Wasz paniczny strach, przed prokuratura, sadami i policja
zastanawiam sie, czy to po prostu nie jest realistyczna ocena rzeczywistosci.
Mieliscie okazje zrobic porzadek w wlasnym domu, przegapiliscie ja.
Skonczy sie tak, ze wczesniej czy pozniej inni zrobia porzadek z Wami.
Levar
Co pan sugeruje? KTO z NAMI zrobi porządek?
Czy TO nadejdzie z Niemiec- uchowaj Boże – gdzie mieszka pan od ćwierćwiecza?
No to, niestety, miałby rację Jarosław Polskęzbaw. Chyba, że przewiduje pan inną opcję utemperowania Polaków- rodaków. Rosyjską (również wg prezesa), a moze chińską, czy amerykańską?