Co ma homoseksualizm do niewolnictwa?
Kardynał Keith O’Brien, prymas katolicki Szkocji, porównał legalizację małżeństw homoseksualnych do przyzwolenia przez współczesne państwo na niewolnictwo. W Wielkiej Brytanii rozkręca się dyskusja nad szykowanym przez konserwatywno-liberalny rząd Camerona/Clegga projektem legalizacji związków osób tej samej płci. Opinie w społeczeństwie są równie spolaryzowane jak u nas. Znaki czasu?
O’Brien pyta: co byście zrobili, gdyby rząd powiedział, że wprowadza niewolnictwo, ale że nikogo nie zmusza do posiadania niewolnika? Bylibyście oburzeni, słusznie. To byłby gwałt na fundamentalnym prawie człowieka. I takim samym gwałtem na naszej cywilizacji byłoby zrównanie związku homoseksualnego z tradycyjnie rozumianym małżeństwem.
Co jest ciekawe, to to, że w wolnościowym społeczeństwie brytyjskim słowa O’Briena wywołały taką burzę. Bo w końcu kardynał nie powiedział niczego nowego – nowy była tylko niedorzeczny chwyt retoryczny z niewolnictwem – a katolików praktykujących jest tam równie niewielu jak praktykujących anglikanów. Ale praktyki religijne to jedno, a resentymenty społeczne to drugie. Homofobem może być i człowiek niepraktykujący albo w ogóle niereligijny. Tak samo jak zatwardziałym nacjonalistą (nacjonalizm jest ponadpartyjny: występuje na prawicy i na lewicy).
Kwestia jest raczej kulturowa. Dlatego kardynał zebrał gratulacje nie tylko od podobnie myślących braci w wierze katolickiej, ale i od części anglikanów i niereligijnych konserwatystów. Jak widać, homofobia (przez którą rozumiem wykluczanie osób homoseksualnych ze wspólnoty praw obywatelskich) jest silna nie tylko w Polsce. Jest użyteczna politycznie. Pozwala mobilizować przeciwników demokracji liberalnej. Tak korzystał z niej np. ruch hitlerowski.
Ale nie jest wszechmocna. Jeszcze sto lat temu w Anglii można było pójść za homoseksualizm do więzienia, teraz premier z Partii Konserwatywnej firmuje debatę o legalizacji związków homoseksualnych.
Nie trzeba być homoseksualistą, by walczyć z prawną dyskryminacją osób homoseksualnych (za to wiadomo, że osoby homoseksualne bywają czasem publicznie zaciekłymi homofobami, w Kościele i poza nim). W tej walce chodzi w istocie o traktowanie serio separacji państwa i prawa od religii.
Oficjalny katolicyzm też będzie się zmieniał. Kościół rzymski jest z definicji przeciw wszystkim zmianom społeczno-obyczajowym, dopiero po pewnym czasie, kiedy jednak się zakorzenią, zmienia zdanie. Tak jak w sprawie prawa kobiet do studiowania i wykonywania ,,męskich zawodów”, szkół koedukacyjnych czy (w innej kluczowej dziedzinie) w sprawie sekcji zwłok i szczepień albo kary śmierci (na miękkie ,,nie”) .
Skoro małżeństwo jest tylko i wyłącznie związkiem mężczyzny i kobiety, to czy zgodne z katolickim pojęciem prawa naturalnego jest wielożeństwo? A jednak Kościół go nie piętnuje w świecie islamskim.
Z jakiej racji Kościół w nowoczesnym społeczeństwie pluralistycznym chce decydować, kto może a kto nie może zawierać małżeństwa?
Jak Kościół chce pogodzić swoje ,,nie” dla małżeństw homoseksualnych ze swoimi własnymi naukami, że nikogo nie można dyskryminować z powodu jego płci?
Komentarze
Przyznam, że nie rozumiem metafory kardynała. Czemu akurat małżeństwo homoseksualne ma być formą niewolnictwa? Jeśli już to małżeństwo w ogóle – hetero i homo. Ten pogląd – małżeństwo formą niewolnictwa – można jakoś uzasadnić. Wielokrotnie zresztą to czyniono. No ale nie sądzę by kardynał chciał kontekstować w ten sposob sakramentalną monogamię hetero.
Ryzykowna metafora … .
Uff……
Ciekaw jestem czy kardynal O’Brien czytal De Profundis Oscara Wilde’a – esej w formie listu do Bossie’go spisany dokladnie 115 lat temu z wiezienia w Reading?
Pewnie nie. Gdyby czytal moze bylby lepszym chrzescijaninem.
Bardzo proszę o nieużywanie słowa „homofobia” – jest to bowiem narzędzie lobby prohomoseksualnego, mające na celu zdyskredytowanie osób nie zgadzających się z ich dążeniami, a przede wszystkim jest to określenie pogardliwe i uwłaczające, sugerujące chorobę psychiczną – „fobia”. Nie można traktować naturalnej odrazy, jak np odrazy do spleśniałego jedzenia, jako „fobię”. Trochę szacunku. Nie apeluję przecież o nazywanie przeciwników homoseksualnego lobby „przeciwnikami nienaturalnych i odrażających praktyk seksualnych”, tak samo jak nie nazwę ich z kolei przeciwników chorymi homofilami. Zachowajmy jakieś proporcje i szacunek dla odmiennego zdania…
Kardynałowi chodzi pewnie o to, że stosunek pana i niewolnika jest z gruntu rzeczy sprzeczny z tzw. prawem naturalnym, podobnie jak sprzeczne z tym prawem ma być małżeństwo osobników o takiej samej płci. Ale to jest przecież oczywiste i podejrzewam, że moje wyjaśnienie jest tutaj absolutnie zbędne. Tym bardziej, że nie mam wyrobionego zdania w temacie związków homoseksualnych. W każdym razie nie jestem przeciw, bo zresztą komu by one szkodziły?
Szanowny redaktorze Polityki
Cieszy mnie to ze skreslil pan tych kilka madrych zdan. To ze homoseksualizm jest w naszych genach ewidentnie nie dociera do wiekszosci Polakow. Powodem jest kiepski poziom edukacji. Nie zwalnie to obywateli od samoedukacji. Richard Dawkins opisuje zachowanie goryli(dominujacy samiec posiada harem samic), gibbonow(heteroseksualna monogamia) i szympansow(robia to z wieloma partnerami i partnerkami a plec partnera nie ma wiekszego znaczenia). Wniosek nasowa sie sam ze nasze seksualne zachowanie nie tylko jest genetycznie uwarunkowane ale jego warianty obserwujemy w swiecie zwierzat do ktorego nalezymy. Homoseksualizm, poligamia i monogamia sa naturalnym zachowaniem czlowieka. Czy takim samym zachowaniem jest abstynencja mozemy podyskutowac. Jeszcze raz dziekuje za przywolywanie rodakow do porzadku.
Slawomirski
Kartka z podróży
6 marca o godz. 21:50
Szanowny Panie Kartka z podróży
Kardynal popelnil kardynalny/kardynalski blad.
Slawomirski
Rozumiem że Redaktorowi marzy się ślub Windsora z kibolem Manchester United i wspólne kiwanie do tlumu z balkonu palacu Buckingham ! Tylko wtedy będzie UK. good. Nie mieści się jednak w siwej glowie że takich nie będzie się traktować poważnie a reportaże w rodzaju „Maly Zachary i jego dwóch tatusiów” (to o Eltonie Johnie) są satyrą normalnego świata (spracowany tatuś we fotelu przed TV, mamusia w kuchni (fotel zajęty) albo odwrotnie + dziecko które bawi się kolejka albo jakimś elektronicznym bublem…..)
Red. Szostkiewicz cierpi wyraznie na skutek narzuconej sobie poprawności politycznej która jest warunkiem jego egzystencji w zas…ej rzeczywistości gdzie ludzie terroryzowani są przez socjolożki i inne czubaszki !
Nie ma konca podniecania sie tym homoseksualizmem………
Moze i „nienaturalny”, ale jest i tyle. Panstwo nie powinno miec interesu w biznesie malzenstwa. Jego interesem sa dzieci i winno wydawac np. licencje rodzicielskie. Po to aby dawac ulgi i zachecac do wychowywania nowych pokolen. A reszta – co go to obchodzi, z kim kto spi? Moze nawet z koza, jak to nikomu nie szkodzi, a i koza zadowolona……..
Niech sie zenia homoseksualisci, ale nie powinni miec z tego powodu zadnych ulg podatkowych czy innych. Tak samo zreszta jak bezdzietne malzenstwa.
Poza tym to burza w szklance, ktora mielismy tu w Kanadzie. Bylo troche szumu, wprowadzili te malzenstwa (rowne z hetero) i Swiat sie nie zawalil – spokoj i cisza. Przecie w hetero zwiazkach coraz mniej zawierania malzenstw, a przewaga juz na „kocia lape”.
„Pozwala mobilizować przeciwników demokracji liberalnej. ”
Sadze, ze Pan wtym momencie przesadza. Warto spojrzec troche z perspektywy. Rzecz dotyczy praktycznego znaczenia pojecia tolerancja i ochrona praw. Nie sa one bezwarunkowe. Maja swoje granice wynikajace z prawa, kultury jak i historii. Chyba na tym blogu dyskutowano sprawe upadku koncepcji spoleczenstwa wielokulturowego – przynajmniej w Europie. Mozna przypuszczac, ze tradycyjne spoleczenstwa europejskie osiagnely granice tolerancji i checi ochrony praw „innych -obcych” spolecznosci. Jesli zas stosunek do homoseksualizmu jest miara tolerancji i postepu, warto pamietac, ze sa regiony na swiecie, gdzie kontakty homoseksualne sa praktykowane powszechnie i bez wstydu a jednak owe regiony, w naszym pojeciu, uchodza za centrum nietolerancji i zacofania. Temat ciekawy sam w sobie i wart dyskusji wykraczajacej poza sprawy homoseksualizmu we wspolczesnym spoleczenstwie.
Pozdrawiam
Ja z homoseksualizmem mam kłopot olbrzymi. Z jednej strony jako liberał uznaję ich prawa do związków małżeńskich, posiadania wszelkich praw.
Ale z drugiej strony czuję tak olbrzymie obrzydzenie…
Pan Szostkiewicz jest ostatnio trochu nie w formie, albo oszczedza szare komorki na stare lata, a za to naduzywa adrenaliny. Niedawno popisal sie plomiennym manifestem przeciwko porywaczom niemowlat, a potem w tzw. sprawie Mdzi wyszlo to, co wyszlo. Czyli szydlo z worka. Teraz znowu emocje homofilne wylaczyly resztki logiki w jego mysleniu. Wyjasniam zatem, Panie redaktorze, ze rezczony biskup uzywajac porownania z niewolnictwem nie odnosil sie do upodoban konsumpcyjnych panow wiadomej orientacji, tylko do sposobu argumentacji nawiedzencow spod znaku teczowej choragiewki, konkretnie do argumentu, ze dopuszczenie do zawierania malzenstw typu homo nie musi prowadzic do epidemii tego rodzaju glupoty w spoleczenstwie, bo przecie przymusu (jeszcze, przyp moj) zawierania takiego zwiazku przez kazdego doroslego mezczyzne nie wprowadzi sie (jeszcze, przyp moj). Osobiscie nic mi do tego, co tam miedzy soba zawieraja rozni dziwacy dla zaspokojenia zachcianek, uspokojenia kompleksow i w dobrze pojetym interesie tych cwaniakow, co robia na tym kasiore. Jezeli ktos robi z siebie posmiewisko na wlasny rachunek (i robiacych kasiore) , to jego sprawa. Natomiast szlag mnie trafia, kiedy w czasach kiedy wali sie caly dotychczasowy dorobek zachodniej cywilizacji, ludzie ktorzy powinni zajac sie zapobiezeniu ostatecznej katastrofie zajmuja sie marginalnymi pierdulami. A panowie dziennikarze wynasza te duperele na lamy niby to powaznych pism.
Pickard: „Nie można traktować naturalnej odrazy, jak np odrazy do spleśniałego jedzenia, jako fobię. Trochę szacunku.”
.
Szacunek za szacunek. Nie można traktować żywych ludzi jak spleśniałego jedzenia.
To, że wielu ludzi czuje odrazę do homoseksualistów, jest faktem. Odraza należy do sfery emocji, więc racjonalnie dyskutować się z nią nie da. Można co najwyżej dywagować, jakie prądy w naszej kulturze sprzyjają kształtowaniu się tej odrazy, bo wątpię, byśmy ją mieli w genach.
Dość obrzydliwe jest natomiast, gdy dla tej irracjonalnej, ale szczerej odrazy, powtarzam – odrazy do pewnej grupy bliźnich, zaczyna się szukać racjonalnych uzasadnień.
Brawo. Krótko i do rzeczy. Kościół nie ma prawa wtrącać się w prawne określenia kraju (a małżeństwo to instytucja przede wszystkim cywilna, jak ktoś chce może uzyskać błogosławieństwo w swojej religii). Poza tym, Kościół ciągle opiera się na smutnej rzeczywistości, że ludzie nie czytają Biblii, ani nie interesują się historią. Instytucja małżeństwa jest wyjątkowo młodą, a sam Kościół uważał ją za złą i wrogą na początku średniowiecza. Dość późno ją zaakceptował, przekształcił by w końcu zrobić z niej sakrament… podobnie jak robił to ze świętami i zwyczajami pogańskimi.
Poligamia była kompletnie akceptowana w Biblii… ale teraz wszyscy się zachowują, jakby układ 1 mężczyzna+1 kobieta był od zawsze.
Poza tym – Biblia jak najbardziej akceptuje niewolnictwo, więc kiepski przykład. Raczej ukazuje, jak (w związku z rozwojem społecznym i etycznym) świat odszedł od Biblijnej akceptacji niewolnictwa bo uznał ją za etycznie wstrętną. A więc można tak zrobić ze wszystkim w Biblii, czyż nie? Pan Kardynał sam sobie w stopę strzela…
W niecheci Kosciola Katolickiego do malzenstw homoseksualnych moze tez byc spora doza zawisci.
Skoro ksieza ze wzgledu na celibat nie moga zalegalizowac swoich zwiazkow, dlaczego ma to byc dozwolone w reszcie spoleczenstwa ?
odnosze wrazenie, ze do tematu homoseksualizmu mozna podejsc z jeszcze jednej strony: przez uswiadomienie sobie, ze – jak pokazuja niektore badania – temat rozwija sie juz na etapie ciazy, w wyniku poddawania matki na np silny stres.
innymi slowy, ludzie, ktorzy najsilniej protestuja, moga byc bezposrednio odpowiedzialni za przyjscie na swiat kolejnego homoseksualisty (oczywscie, nie tylko oni sami).
dlatego uwazam, ze protestowanie przeciw istniejacemu i rozwinietemu zjawisku, z dowolnych pobudek, to troche musztarda po obiedzie.
aby uciac zjawisko, z dowolnych pobudek, nalezaloby zaczac od siebie i swojej rodziny. ale na to gatunek ludzki jest chyba zabyt krotkowzroczny.
Jak nie o Gowinie to o pedofilu kardynale. Same obrzydliwości. Może by tak nieco o wiośnie?
Ależ ma Pan rację, stosunek seksualny jest obrzydliwy, jeśli nie patrzy się przez pryzmat pożądania. Tolerancja to wybór – zgadzam się lub nie. Tolerancyjnym być można, jeśli jest się w większości. I to jest cały tytuł do chwały..
Bogu, co boskie. Cezarowi, co cesarskie… Takie to trudne? Kościół powinien swoim wiernym wskazywać drogę, pomagać podejmować decyzje o charakterze moralnym, powinien uczyć etyki… Nie może jednak zmuszać świeckich władz zmuszać do narzucania swojego światopoglądu…. Ile raz można to tłumaczyć? Kościół powinien zająć się zdobywaniem autorytetu moralnego, a nie władzy politycznej. Póki co wygląda na to, że ma zupełnie odwrotne priorytety.
Slowikozofia.pl – Rozważania o wolności i ateizmie
http://www.slowikozofia.pl/
Sądzę, że trochę na wyrost czepiamy się okreslenia „małżeństwo” w odniesieniu do związków partnerskich – homoseksualnych. Małżeństwo, nawet definiowane konstytucyjnie – to też jednak także zwiazek tyle, że kobiety i mężczyzny.
Wydaje mi się, że nie o słowo „małżeństwo” chodzi a o prawne uregulowanie wzajemnych stosunków partnerów w takim związku – podobnie jak to uczyniono z wzajemnymi stosunkami osób odmiennej płci w małżeństwie ( i nie o sex mi chodzi gdy piszę o „stosunkach”).
A czy partnerzy i partnerki chcą się do siebie zwracać per żono – mężu to ich prywatna sprawa.
Nie mam nic przeciwko prawnemu uregulowaniu takich związków.
Byłoby to w istocie usankcjonowanie istniejących i nierzadkich sytuacji życiowych ludzi. Wymagałoby to jednak wprowadzenia czegoś w rodzaju prawnej „rejestracji” takiego związku ( kiepsko mi to „brzmi”- rejestracja. Równie kiepsko – „ślub” ) a także wprowadzenia prawnej instytucji rozwiązania takiego związku z konsekwencjami analogicznymi jak przy rozwodzie. Podobnie (podkreslenie zamierzone) jak to uczyniono z stosunkami małżonków w małżeństwie. (Podobnie nie oznacza to samo co… ).
Moim zdaniem – nie byłoby to równoznaczne z nadaniem takim związkom charakteru małżeństwa w konstytucyjnym rozumieniu.
PS. Pewne wątpliwości mam jeśli chodzi o tzw. zdolność adpocyjną dzieci przez osoby pozostajace w takich związkach.
Ale tylko „pewne” i tylko „wątpliwości”.
Jakoś mi to zwyczajnie nie pasuje choć zdaję sobie sprawę homoseksualni partnerzy mogą być lepszymi wychowawcami niż rodzice „naturalni”.
Joanna
7 marca o godz. 9:13
„Brawo. Krótko i do rzeczy. Kościół nie ma prawa wtrącać się w prawne określenia kraju”
Szanowna Pani,
a kim Pani jest, ze rosci sobie Pani prawo decydowania, do czego Kosciol prawo
ma, a do czego prawa nie ma?
Kosciol, oczywiscie nie stanowi prawa bezposrednio ( i poza Watykanem chyba nigdy i nigdzie nie stanowil), ale jako organizacja spoleczna ma z pewnascia prawo
do lobbowania w interesie swoich czlonkow nie mniejsze niz np.
Aeroklub Polski, czy Polski Zwiazek Lowiecki.
Mysle, ze gdyby Polski Zwiazek Lowiecki protestowal przeciw wydawani zezwolen
na bron osobom niewidomym, albo Aeroklub Polski przeciw wydawaniu licencji
pilota osobom cierpiacym na epilepsje, to nikogo by to specjalnie ani nie zdziwilo
ani nie zgorszylo.
Nie rozumiem wiec skod tyle emocji w przypadku zupelnie zrozumialego stanowiska
Kosciola w sprawie tzw. „malzenstw” ludzi cierpiacych na zaburzenia osobowosci.
Niepotrzebnie się Pan podnieca jakimś brytyjskim kardynałem. Niech gada co chce i Bóg z nim…
Ciekawostką jest to, że to właśnie Kościół był największym przeciwnikiem zniesienia niewolnictwa, bo to tradycja i w biblii jest.
zgadzam sie:
małżeństwo to najbardziej wyrafinowana forma niewolnictwa.
Levar – jak cytujesz to całość wpisu Joanny, a do wielu tez się nie odnosisz. Kościół to ludzie wierzący, członkowie wspólnoty, natomiast mówimy tu o klerze uważającym się za sedno kościoła a to nie to samo.
Oczywiscie masz rację że Aeroklub i PZŁ maja prawa lobbowania i kler także je ma i nie można im odmawiac prawa głosu. Nie jest to tozsame ze słowami Ewangelii.
A kler żyje w Polsce prawie tak jak sołtys /to określił aktor p.Hańcza w w III częsci sagi o Pawlakach i Kargulach/ „wysoko i za nic nie odpowiada”.
A jestesmy ponoć państwem neutralnym światopoglądowo!!!
Ech ten nieoceniony Lewar, jak on zaczyna myslec to mu wychodza takie konkluzje, ze hej:
Zwiazek Lowiecki nie wydaje pozwolenie na posiadanie broni(co jest nieprawda, ale mniejsza), osobom niewidomym
Aeroklub wydaje licencje na pilotowanie, wiec gdyby wydal ja jakiemus epileptykowi, to postapilby nierozsadnie.
Masz racje Lewar, niewidomy epileptyk nie powinien strzelac prowadzac samolot.
A konkluzja, ze homoseksualista jest jak slepy epileptyk, wiec kosciol nie moze zgodzic sie na taki epileptyczny zwiazek i nie bedzie czegos takiego lobowac.
Lewarku kochany, a ktoz ci dal licencje na myslenie i pisanie takich niedorzecznosci, kto cie lobuje ?
….Jeszcze sto lat temu w Anglii można było pójść za homoseksualizm do więzienia… Panie Szostkiewicz jakie sto lat temu? Równo 60 lat temu wybitny angielski matematyk Alan Turing dostał do wyboru więzienie lub terapia hormonalna. Wybrał to drugie ale tak naprawdę to dwa lata później wybrał samobójstwo.
byk
7 marca o godz. 12:52
Biedny Byku,
zrob cos, zerwij te kajdany, walnij piescia w stol, przestan byc niewolnikiem.
Niech Spartakus bedzie Ci przewodnikiem.
Pozdrowienia dla malzonki(na wszelki wypadek)
Slawomirski. ,,Szympansy – robia to z wieloma partnerami i partnerkami a plec partnera nie ma wiekszego znaczenia”? To nie chodzi o homoseksualizm tylko o przewodnictwo w stadzie. Samce caly czas walcza ze soba o mozliwosc zapladniania jak najwiekszej liczby samic. Stosunek homoseksualny ma na celu upokorzenie i podporzadkowanie przegranego samca. Takie postepowanie mozna zaobserwowac i wsrod ludzi. Dawniej plemiona zwycieskie gwalcily nie tylko kobiety ale rowniez mezczyzn,teraz zdarza sie to w swiatku przestepczym.
@Torlin: spróbuj troszeczkę mniej gorliwie o tym myśleć; może pomóc. (Oraz: http://gayhomophobe.com/)
tzw. ?malzenstw? ludzi cierpiacych na zaburzenia osobowosci.
– cytujac levara bez zaburzeń.
-żyję od kilku lat z partnerem, na żadnym tzw małżeństwie mi nie zależym,bo tą instytucję wystarczająco zszargali inni, nie homoseksuliści.
A mam prawo upominac sie o swoje prawa jak każdy inny obywatel do rejestracji tzw wspolnego gospodarstwa, dziedziczenia itp. A to co Pan sobie prywatnie myśli kto ma zaburzenia a kto nie , g… mnie to obchodzi.
Czy bycie katolikiem ma w sobie coś z niewolnictwa? No przecież nie ma. Jest Pan Pewien? Jest Pan jeszcze katolikiem?
@Torlin
„Ale z drugiej strony czuję tak olbrzymie obrzydzenie?”
Nawet mogę to zrozumieć – mnie z kolei straszliwie brzydzą heteroseksualiści. Różnica w tym, że w przeciwieństwie do Ciebie nie obnoszę się tak ze swoim obrzydzeniem.
A jak to jest z tym towarzystwem przy Ostatniej Wieczerzy – też mógłby to kardynał naukowo przeanalizować. A może się nie godzi? Ten cały celibat, to może scheda po tym towarzystwie, panie kardynale?
Spinspin doctor pisze:
„Jak nie o Gowinie to o pedofilu kardynale. Same obrzydliwości. Może by tak nieco o wiośnie”?
Ale i wiosną jest obrzydliwie. Koty się marcują, niestety w stylu hetero, weź to pod uwagę.
Masz racje, że Gowin jest obrzydliwie niesłuszny, zwłaszcza że on przystojny, ale hetero. 🙂
Moim zdaniem Kościół z etyki (choc ja wole mówić o obsesji) (anty)seksualnej: antyantykoncepcji, homofobii, antywolności seksualnej, antyaborcjonizmu, antyedukacji seksualnej uczynił swoiste ,,okopy św. Trójcy” które mają pokryć ewidentne rozejście praktyki życia Kościoła z oficjalnym nauczaniem. ,,Nie podążajacie za dobrami doczesnymi bo to marność” a szarpią mienie jak hieny, chciwi niczym lichwiarze.
Kościół jest jak supermarket: dla subtelnego intelektualisty miał półke z poezją (taką rolę pełnili różni Tischnerowie, Życińscy) jak i prymityw znajdzie coś dla siebie np. kije do basebala( tu cała galeria – od Rydzyka z pomagierami do…chyba dzis prawie wszystkich biskupów). Ważne by rachunek się zgadzał
O priorytetach kościoła niech świadczą wybory jakich zwykle dokonywał: zawsze po stronie prawicy ,chocby najokrutniejszej, zawsze przeciwko lewicy, chocby jak najmniej czerwonej. Dlaczego? Bo prawica zapewniała status quo majątkowe, polityczne i była gotowa dla tej ochrony torturować i mordować. Nie słychać nic o gromach i walce JPII z Pinochetami i innymi ,,obrońcami tradycyjnych wartości” choćby w 10% porównywalnych z tą walką jaką toczył z ,,bezbożną lewicą”
P. Redaktor pisze, że homofobia była użyteczna jako narzędzie mobilizacji w totalitaryzmach – a kościół to wzorcowa demokracja? Sam jestem homofobem, nie akceptuję tej postawy (o ile jest wynikiem WYBORU a nie kwestią genetyki) , podobnie jak nie akceptuję poglądów p. Rydzyka. Jezeli mamy mieszkać w demokratycznym kraju to Rydzyk powinien miec prawo głosić swoje poglądy a homoseksualiści legalizować swoje związki. Bo wolność słowa wymaga by Rydzyk miał prawo mówic to co mówi gdyż w przeciwnym wypadku byc może i ,,nam” kiedyś założą kaganiec. I skoro ja miałem prawo zalegalizować swój związek taki i oni takie prawo mieć powinni. tego wymaga równość wobec prawa czyli czegoś co Kościół uznaje tylko warunkowo…
@bombon: a konkretnie, homoseksualizm został zdekryminalizowany w Anglii i Walii w roku 1967, w Szkocji w 1980, w Irlandii Północnej w 1982. (Z państw Unii Europejskiej najpóźniej chyba w Irlandii ? w 1993 roku). Więc bardziej ostatnie 30-40 lat?
@ffi
7 marca o godz. 11:55
Byc może p. redaktor jest RZECZYWIŚCIE WIERZĄCYM KATOLIKIEM i zależy mu na dobrostanie jego wspólnoty. I to bynajmniej nie materialnym? Ja takich biskupów lubię – nikt lepiej tej organizacji nie kompromituje…
Poczytaj o zasłużonym założycielu Rycerzy Chrystusa: pedofil, homoseksualista, narkoman, bigamista ale gdy przybywał do Watykanu to wszystkie ,,donosy” lądowały w koszu. dlaczego? Bo zawsze przybywał w towarzystwie czeku od elity materialnej Meksyku…
Torlin ….. Ale z drugiej strony czuję tak olbrzymie obrzydzenie?
Panie Torlin, ma Pan oczywiście rację, u meżczyzn bez zaburzeń osobowości homosekualizm wzbudza naturalne obrzydzenie. To jest z pewnością uwarunkowane ewolucyjnie. Podobnie jak wstręt do zepsutej żywności – bogatej w toksyny, ratuje przed zatruciem i chorobą, nawet śmiercią.
Oczywiście obowiązująca ideologia poprawności zbrania nawet o tym mysleć, ale przecież człowiek jest wolny.
Propagatorzy „naturalności” homoseksualizmu muszą być na bakier z teorią ewolucji, podobnie jak część skrajnej prawicy amerykańskiej.
Torlin
7 marca o godz. 7:28
„Ja z homoseksualizmem mam kłopot olbrzymi. Z jednej strony jako liberał uznaję ich prawa do związków małżeńskich, posiadania wszelkich praw.
Ale z drugiej strony czuję tak olbrzymie obrzydzenie?”
Przyjacielu, to ich wybór. Jak długo nie próbują nam narzucać swoich norm, jest OK.
echo
„Ciekawostką jest to, że to właśnie Kościół był największym przeciwnikiem zniesienia niewolnictwa, bo to tradycja i w biblii jest”.
Kościół jako pierwszy odkrył, że niewolnicy są równi przed Bogiem, podobnie jak ludzie wolni. Odkrył to już w starożytności – u początków chrześcijaństwa. Tak więc daruj sobie tę wrzutkę i podobne kłamstewka, chyba że one wynikają z bezbrzeżnej ignorancji, na co nie ma rady.
Nie bardzo widzę, jak może w demokracji funkcjonować organizacja, która ma w swoim statucie nieomylność swojego szefa i jednomyślność. Struktura organizacyjna i podstawowe zasady intelektualne Kościoła pochodzą z wczesnego średniowiecza, gdy Kościół zajmował się potępianiem inaczej myślących jako tzw. heretyków. Różnorodność opinii w podstawowych kwestiach religijnych i moralnych jest w Kościele de facto i chyba de jure zakazana. Przed rokiem 325 chyba tak nie było, ale wtedy Kościół nie miał wyraźnej doktryny ani organizacji, był raczej luźnym stowarzyszeniem. Czy można do tego wrócić i cofnąć wszystkie klątwy rzucone przez stulecia? Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Reforma musiałaby iść zbyt daleko i zapewne zostałaby zakwestionowana przez samych członków Kościoła.
@ben
Nie przenoś swoich fantazji na biedne zwierzątka. U szympansów bonobo seks nie służy dominowaniu i upokarzaniu, tylko zacieśnianiu więzi społecznych. U szympansów zwyczajnych rzeczywiście częściej seks łączy się z przemocą, ale to nie reguła. U obu gatunków samica bynajmniej nie jest biernym obiektem czekającym na zwycięzcę, który ją zapłodni.
Pickard
„Przyjacielu, to ich wybór. Jak długo nie próbują nam narzucać swoich norm, jest OK”.
„To ich wybór” – tak było od zawsze i było OK. Jednak dziś próbują 98 proc. reszcie społeczeństwa narzucać swoje „normy” i dlatego już nie jest OK.
Istnieje hipoteza, nie wiem czy prawdziwa, że homoseksualizm jest wrodzony lecz nie genetyczny, tzn. jest skutkiem oddziaływania hormonów w okresie płodowym.
Co oczywiście nie jest specjalnie istotne. Skądkolwiek by on był, ma prawo istnieć.
Neos: „U meżczyzn bez zaburzeń osobowości homosekualizm wzbudza naturalne obrzydzenie. To jest z pewnością uwarunkowane ewolucyjnie. Podobnie jak wstręt do zepsutej żywności ? bogatej w toksyny, ratuje przed zatruciem i chorobą, nawet śmiercią.
Propagatorzy ?naturalności? homoseksualizmu muszą być na bakier z teorią ewolucji, podobnie jak część skrajnej prawicy amerykańskiej.”
.
1. Ja jestem hetero, ale chyba z zaburzeniami osobowości, bo we mnie homoseksualizm obrzydzenia nie wzbudza. Zwyczajnie mnie nie interesuje. Znam wielu ludzi myślących jak ja.
2. Niektóre ludy z powodzeniem żywią się rzeczami, które w Europejczyku wzbudzają obrzydzenie. Nawet zresztą w Angliku wzbudza obrzydzenie zepsute (czyli zsiadłe) mleko. Jest pan pewien, że to uwarunkowania genetyczne, a nie kulturowe?
3. Jeżeli homoseksualizm nie jest „naturalny”, to dlaczego wciąż istnieje? Sztucznie ktoś gejów produkuje, czy co?
ben
7 marca o godz. 13:44
Szanowny Panie ben
Ma pan racje w opisie pewnych zachowan dotyczacych dominacji. Niemniej czyste homoseksualne zachowania sa obserwowane u samic szympansow.
Slawomirski
Andrzej
7 marca o godz. 14:20
?A mam prawo upominac sie o swoje prawa jak każdy inny obywatel do rejestracji tzw wspolnego gospodarstwa, dziedziczenia itp. A to co Pan sobie prywatnie myśli kto ma zaburzenia a kto nie , g? mnie to obchodzi.?
Szanowny Panie,
nikt nie odbiera Panu praw wyborczych, prawa do pracy, nauki itp. itd.
Moze Pan mieszkac z kim chce, spac z kim chce i zapisac majatek, komu Pan chce
i to w ramach istniejacego porzadku prawnego.
A jesli, jak Pan trafnie raczyl zauwazyl, innych to g….. obchodzi,
to po kiego grzyba Panu jakas rejestracja.
Andrzej
7 marca o godz. 14:20
Na ogol zgadzam sie z Torlinem, ale tym razem przegial. Bo jesli odrzucimy uczucia, cala subiektywna strone erotyzmu i popatrzymy na akt okiem jakiejs wyposazonej w oceny estetyczne, bezplciowej istoty, np. maszyny, to kazdy akt czy to hetero czy homo, moglby jej sie wydac obrzydliwy , bezsensowny, niehigieniczny, czy komiczny.
Jest taka anegdota o Imanuelu Kancie, ktory slynal ze swego dobrze uporzadkowanego, pozbawionego wszelkich ekscesow zycia w Krolewcu. Ale ponoc jako filozof, ktory bada swiat ,postanowil raz sprobowac seksu i tak to spointowal po fakcie: *Rzecz sama w sobie dosc przyjemna, ale ruchy niegodne niemieckiego filozofa.*
Torlinie, patrzac z zewnatrz my hetero tez mozemy wydawac sie smieszni czy obrzydliwi, ale za to od strony subiektywnej to co innego.
Wiec niepotrzebny byl ten Twoj komentarz.
A odpowiedz Andrzeja pelna godnosci, bardzo mi sie podoba
Picard (23:56) i canadol (4:42)
Gdyby te wpisy skopiować i razem skleić, to bełkocik zamieniłby się w bełkot.
NeoS
7 marca o godz. 15:23
?To ich wybór? ? tak było od zawsze i było OK. Jednak dziś próbują 98 proc. reszcie społeczeństwa narzucać swoje ?normy? i dlatego już nie jest OK.”
Jakie normy? Jakie 98%? i jak można narzucić?
To raczej homofobi chcą narzucić homoseksualistom swoje „hetero”.
Nie rozumieją, że jest to niemożliwe w żadną stronę.
Szanowny Panie,
Slowa zostaly wymyslone by opisac jak najlepiej dana rzeczywistosc i tak slowo
„malzenstwo” opisuje zwiazek kobiety z mezczyzna z szansa na dziecko. Slowo „slon”
wiemy co opisuje, tak jak „kon” opisuje konia ( a jaki jest kon wie kazdy). I w tym jest problem. Nie mam nic naprzeciwko zwiazkom homoseksualnym, ale to nie jest i nie moze byc co wynika z definicji malzenstwo. Prosilbym aby troche wysilku poszlo nie w gwizdek a w znalezienie odpowiedniego okreslenia stanu zwiazku homoseksualnego jasnego dla wszystkich, takim jakim okreslenie malzenstwo jest obecnie.
Pnarat: „Slowa zostaly wymyslone by opisac jak najlepiej dana rzeczywistosc i tak slowo ?malzenstwo? opisuje zwiazek kobiety z mezczyzna z szansa na dziecko.”
.
Słowo „małżeństwo” w różnych czasach i kulturach różne rzeczy znaczyło (bo w ogóle znaczenia słów nie są dane raz na zawsze), ale na ogół oznaczało formalny związek kobiety z mężczyzną pociągający za sobą konsekwencje prawne, np. majątkowe. Nie każdy związek z szansą na dziecko jest małżeństwem i nie każde małżeństwo ma szanse na dziecko.
Zresztą nie ma się co spierać o etykiety. Rozumiem, że nie ma Pan nic przeciwko temu, żeby geje mogli zawierać formalne związki o takich samych następstwach prawnych jak małżeństwo, byle ich nie nazywać tym zastrzeżonym słowem? Jestem za.
Temat wyzwolił więcej emocji niż rozsądku w wielu wypowiedziach. W zasadzie utożsamiam się z uwagami LEX`a, choć nieco inaczej rozłożyłbym akcenty. Nie pasuje mi w tym kontekście nazwa małżeństwo dla określenia bądź co bądź innego związku. Szukając lepszego określenia sprawdziłbym, jak rozwiązano to w innych krajach, które z tym problemem już się uporały. Ale Polak potrafi – sam wymyśli jakieś kretyństwo, po czym będzie zaskoczony: co to się porobiło?
A najbardziej zacietrzewionym homofobom proponuję przeczytać – ku uciesze i satysfakcji -barwny (?) opis zgładzenia króla Anglii, Edwarda II, w ??Królach przeklętych?? Maurice?a Druona. Życzę dobrej zabawy.
Jeśli zaś o niewolnictwo idzie, to jestem za, mam nadzieję, że nie wymaga to jakiejś legislacyjnej legalizacji, i nie będę wchodził w detale, czy preferuję niewolnictwo takie, a ogromne obrzydzenie wzbudza we mnie niewolnictwo owakie – to jest zbyt intymna sprawa do estetycznego roztrząsania. Ale dodam, że raz ja byłbym niewolnikiem, a drugim razem przeciwna strona. I jeśli to prawda, jak Kant przewrotnie przecież wyraził się o seksie, to jeszcze bardziej stracił w moich oczach jako filozof. Ale to chyba anegdota, spytałem byłem partnerkę od rozważań filozoficznych, która zna pisma myśliciela z Królewca na wylot i napisała nawet pracę magisterską na jednym ze swoich ukończonych fakultetów, czy jest gdzieś takie stwierdzenie krytyczne. Zaprzeczyła, a ona jak mówi nie, to znaczy nie. Oczywiście chodzi mi o zaprzeczenie na gruncie filozofii.
Uzywane w brytyjskiej parsie wyrazenie „gay marriages” jest porecznym skrotem myslowym, choc chodzi naprawde o zwiazki partnerskie i nie koniecznie „gay”.
Nie chce by jakikolwiek kosciol lub ina wspolnota religijna przesadzala o prawie stanowionym w Parlamencie.
Tak jak bylem przeciwny aby brytyjska mniejszosc muzulmanska mogla w niektorych „swiecko-cywilnych ” sprawach kierowac sie prawem szariatu (byly takie sugestie, np by rozwody zostawic w gestii sadow szariackich), tak absolutnie wypraszam sobie narzucania mi praw koscielnych. Bogu co boskie, Cesarzowi etc.
Cieszy mnie jednoznaczny stosunek do tych spraw konserwatywnego premiera Wlk. Brytanii Davida Camerona, ktory powiedzial pare miesiecy temu: Jestem za gejowskimi malzenstwami nie wbrew temu, ze jestem konserwatysta, ale dokladnie dlatego, ze jestem konserwatysta.
No tak. Bo konserwatysta to ktos taki, kto wierzy nie tylko w rownosc praw wszystkich obywateli, ale takze w to, ze zawarcie formalnego zwiazku partnerskiego jest pod wieloma wzgledami bardziej pozadane niz zycie na Kocia lape, . gdyz zmusza partnerow do powiedzenia swiatu: jestesmy razem na dobre i na zle, bierzemy na siebie wzajemna odpowiedzialnosc i wierzymy szczerze, ze przez reszte zycia bedziemy dbac o siebie nawzajem, bedziemy sie soba opiekowac w zdrowiu i w chorobie, az Bog nas rozdzieli. Jestesmy komorka spoleczna.
A co d tych licznych deklaracji „prawdziwych mezczyzn” na tym blogu jak dalece budzi w ich estetycznych duszyczkach mysl o homoseksuanym seksie (ze tez oni nieustannie o tych sprawach rozmyslaja! 😯 ) to powiem niesmiertelnymi slowami tego pedala Szekspira: Thou dost protest too much…..
Zupełnie niepotrzebnie niektórzy z Was rzucili się na mnie od razu z zębami. Ja protestuję przeciwko wymuszonej poprawności politycznej. Powtarzam, nic mnie nie obchodzi, czy będą się żenić, czy nie, czy mieszkają ze sobą, czy dziedziczą. Mają tylko mieć do tego prawo, nikt im tego nie ma prawa zabraniać. I bzdury opowiada mój naturalny imiennik, że ja się z tym obnoszę. Swój tekst odniosłem przede wszystkim do aktów seksualnych pomiędzy nimi i one to powodują u mnie delikatnie mówiąc nieprzyjemne uczucia. Czy ja mam obowiązek wszystkich ludzi kochać?
Zjawisko homofobii zawsze mnie zastanawiało. Homofobi wyraźnie czują się przez gejów zagrożeni, czego nie rozumiem, bo logicznie rzecz biorąc, bezpieczniej jest mieć za sąsiadów zniewieściałych homoseksualistów niż np. kiboli (zwanych ostatnio patriotami) zawsze gotowych do obrony „tradycyjnych wartości” pałą i maczetą.
Jako heteroseksualny mężczyzna przyznam, że wygląd i sposób bycia wielu gejów mnie śmieszy, a nawet irytuje, czego oczywiście staram się nie okazywać, tak samo, jak nie pokazuję po sobie, że śmieszą mnie czyjeś odstające uszy albo sposób wymawiania „r”. Nie wiem jednak, w jaki sposób legalizacja związków gejowskich mogłaby zagrażać mnie lub mojej rodzinie. Gdyby mój syn okazał się gejem, to chciałbym, aby mógł żyć szczęśliwie i bezpiecznie z mężczyzną zamiast udawać hetero i krzywdzić nie tylko siebie, ale również kobietę poślubioną wbrew naturze (co na to konserwatyści powołujący się tak chętnie na „prawo naturalne”?) i ewentualne potomstwo.
Religii uczyłem się wprawdzie w innych czasach, ale z tego, co mi tam przekazano, wnioskuję, że gej, który poślubi drugiego geja i pozostanie z nim w miłości i wierności aż do śmierci, prędzej wejdzie do Królestwa Niebieskiego niż obłudnik, który „walczy o wartości”, ale bez skrupułów porzuca chorą na raka żonę z czwórką dzieci dla kobiety w wieku swojej córki, jak to zrobił zasłużony działacz katolicki Kazimierz Marcinkiewicz.
Skąd więc bierze się homofobia? Otóż głęboki, podświadomy lęk przed światem, w którym geje swobodnie chodzą parami po ulicach i zawierają legalne związki, może odczuwać tylko ktoś, kto tłumi, często dużym wysiłkiem, swoje mniejsze lub większe skłonności homoseksualne. Tylko ktoś taki ma powody do obaw o siebie i swoją rodzinę, bo w świecie „gay-friendly” mógłby łatwiej ulec pokusom i „pęknąć”, a wtedy jego prawdziwa natura wybuchłaby ze zdwojoną siłą. Natura, której nienawidzi, bo wie, że może ją dusić i ukrywać, ale nigdy się od niej nie uwolni.
Co to za różnica czy miłość homo czy hetero. Uczucie się liczy a ono jest zawsze piękne.
http://www.youtube.com/watch?v=AldaLWwbxlw
Rem
Też jestem heterykiem i przyznam, że męscy homofobii mnie zadziwiają od lat – ostra homofobia dotyka bardziej mężczyzn, kobiety są daleko bardziej rozumne. Dodam, że homofobia wobec gejów a nie lesbijek, bo one kręcą homofobów. Z mojej perspektywy nie ma najmniejszego problemu z odbiorem ludzi czy środowisk homoseksualnych. Deklaracje o charakterze estetycznym, które ku memu zdumieniu niektórzy z jakimś buntem tu wygłaszają są kompletnie niezrozumiałe i smieszne. A zarazem tragiczne. Chyba masz rację, że u ich źrodeł leży psychiczne wyparcie potrzeb homoseksualnych. To wyraz jakiegoś niepogodzenia się ze swoją naturą – przekonywania samego siebie, że jest się innym, lepszym, ladniejszym, estetyczniejszym w czasie aktu płciowego hetero. Najlepiej małzeńskiego, bo to panstwowo – kościelna rękojmia, gwarancja tego lepszego.
pozdrawiam
Skłonności seksualne człowieka nie są aż tak jednoznaczne, jak to się wydaje wielu obrońcom praw naturalnych. Granica pomiędzy hetero i homo jest często płynna. Każdy jest ponoć trochę homoseksualistą i trochę heteroseksualistą. Na dodatek z wiekiem płciowość męska i żeńska blaknie. Mężczyźni stają się bardziej kobiecy, a kobiety bardziej męskie.
A co do natury, to jedyne co z niej można wywnioskować, obserwując na przykład zwierzęta i rośliny, to fakt, że wszystko jest wielkim chaosem, a jeżeli istnieją jakieś reguły, to tylko statystycznie, czyli przejawiające się w większości przypadków. Żadnych innych nauk natura nam nie daje i powoływanie się na nią w kwestiach etycznych czy kulturowych nie ma sensu. A już dyskusje o tym, co rzekomo naturalne i nienaturalne są śmieszne. To są przede wszystkim pojęcia kulturowe.
Bawią mnie w tym kontekście dogmatycy szermujący argumentami naturalności, która często istnieje jedynie w ich imaginacji i myślowych stereotypach. Pojęcie małżeństwa, rodziny, wychowywania dzieci zmieniały się na przestrzeni wieków. Na przykład rodzina, na którą powołują się nasi fundamentaliści jest podobno dosyć młoda. Nastała dopiero po utworzeniu się mieszczaństwa. Przed tym dzieci traktowano, jako zło konieczne i wręcz wyrzucano je na ulicę.
No, ale nie da się ukryć, że tradycyjna rodzina na pożółkłych, upozowanych fotografiach, prezentuje się godnie i dostojnie. Czegóż więcej może chcieć hipokryta, dla którego pozory są wszystkim?
Co ma homoseksualizm do niewolnictwa ? Oj, ma wiele wspólnego. Homoseksualista pozostaje niewolnikiem własnego uzależnienia od perwersji.
Adalbert: „Homoseksualista pozostaje niewolnikiem własnego uzależnienia od perwersji.”
.
Dokładnie w takim samym stopniu, jak heteroseksualista jest niewolnikiem swojego uzależnienia od „prawidłowego” seksu.
Mnie zawsze zastanawiało, jak Kościół Katolicki tłumaczy możliwość zawierania małżeństw ludzi 50+, przecież nie pobierają się w celach reprodukcyjnych? Kościół powinien zakazać takich małżeństw, bo cel reprodukcyjny jest przecież głównym celem, a takie bzdury jak miłość, odpowiedzialność za związek, nazwisko, i inne sprawy cywilne są jedynie dodatkiem, przynajmniej tak odczytuję stanowisko kościoła odnośnie małżeństwa w kontekście płci.
Inne demagogiczne argumenty, takie jak np. „legalizacja homoseksualnych małżeństw doprowadzi w przyszłości do legalizacji małżeństw z dziećmi i zwierzętami” – tak, bo dzieci i zwierzęta mają osobowość prawną i mogą podejmować same świadome decyzje. Poza tym, jak zalegalizowano posiadanie broni, to doprowadziło to do legalizacji posiadania również arsenału nuklearnego na własny użytek. Absurd goni absurd. Nie chcesz małżeństwa homoseksualnego, nie zawieraj takiego. Posiadanie niewolnika odbywa się kosztem wolności innej osoby. Jeśli katolik traci wolność bo ktoś zawiera małżeństwo, to współczuję.
Adalbert
8 marca o godz. 1:21
A Wy Wojciechu jestescie niewolnikiem uzaleznioym od wlasnych perwersyjnych mysli . Oj ma to wiele z niewolnictwem, oj ma !
Panie Adamie !
Dzisiejsza godzina komentatorow u pani Janiny w radio TOKFM była ostatnią godziną ,która spedziłem jako słuchacz tej porannej audycji .
Oczywiście miedzy 7.10 a 9.00 dalej będę słuchaczem w czwartki ,tylko w czwartki .
Przyczynił się pan w istotnym stopniu do takiej pojedynczej mało ważnej decyzji .
Podstawowy zarzut – to nie zrozumiala dla mnie nadinterpretacja znaczenia pojedycznych przeciętnych ludzi na kształt inspe Polskiego państwa .
Żartujecie sobie ze słuchacza !
Kończy się era Syropianiu ,licze na Nowe Pokolenie ,(ani JPII ani ACTA) Podobnie jak Komuchy nie chcecie uwierzyć, że to już tak blisko wasza meta .
Pozdrawiam
Pozdrawiam
@ NeoS
Przed Bogiem niewolnicy może i są równi – Kościół im tę równość obiecywał w niebie. Jest natomiast odpowiedni rozdział w biblii, jak powinni być traktowani za życia.
„u ich źródeł leży psychiczne wyparcie potrzeb homoseksualnych” – maniery i delikatność walca drogowego tańczącego „Jezioro łabędzie” na łyżwach. Freud leżący z Jungiem przewracają się synchronicznie w grobach.
Jeżeli,coś funkcjonuje w naturze,tudzież ma swoją nazwę to chyba ,znaczy że jest naturalne i nie ważne czy jest efektem ewolucji ,czy istnieje od zawsze.Dla mnie-ateistki wyznacznikiem etyki i moralności, współżycia w społeczeństwie jest nie krzywdzenie innych .Pewną formą niewolnictwa ,określiłabym państwo w którym ,większość za pośrednictwem swoich hierarchów i instrumentów prawnych ,znajdujących się w ich posiadaniu, pozbawia praw i nakłada obowiązki na mniejszość tylko z powodów ideologicznych .
Torlin
7 marca o godz. 21:35
„Czy ja mam obowiązek wszystkich ludzi kochać?”
Na razie jeszcze nie, ale jak sily „postepu i socjalizmu” opanuja swiat,
to kto wie?
Moze wiec lepiej pourywac lby hydrze, poki jeszcze nie jest za pozno?
Witam,
w Szkocji za to do 1992 istniało prawo umożliwiające penalizację homoseksualistów. No ale w ojczyźnie Johna Knoxa można się spodziewać także takich głosów – czym skorupka etc:)
PS. mam dwóch mates from Scotland – jeden z północy, a drugi z Glasgow – ale o obu mógłbym powiedzieć, że to obyczajowi libertarianie.
Pozdrawiam,
Jakże wielu z Państwa WIE co jest dobre dla INNYCH….
Co naturalne, co nie.
Parę skojarzeń.
Po wyrżnięciu armii Teb i sprzedaży w niewolę ich mieszkańców, Aleksander pozwolił na pochówek „Świętego hufca” i postawił pomnik , by uhonorować ich odwagę. Z 300 par wojowników, związanych miłością, każdy walczył aż do śmierci, nie chcąc by przyjaciel był świadkiem jego braku odwagi- to tyle o zniewieściałości homoseksualistów.
Pewnie taka reakcja była i dla tego, że Aleksander był biseksualny?
Zachowania homoseksualne przejawia 6-8% populacji w krajach demokratycznych. Łatwo policzyć, ile jeszcze odkryć na naszej krajowej niwie i ile do demokracji nam brakuje……
Małżeństwo i miłość to nowoczesny wynalazek.
Ktoś- może mój ulubiony Balzac, napisał że małżeństwo jest grobem miłości. Ale, jeżeli nawet, to dlaczego odmawiać tego innym?
Jaś napisał „gdy w swoje łoże włożę, to nie cudzołożę”…..
Jedną z pierwszych była Safona…
Skreślić ją, bo niewłaściwej orientacji, jak Konopnicka?
„Ale z drugiej strony czuję tak olbrzymie obrzydzenie?” – a co tym przypadku powiedzieć mozna o manierach i delikatności?
Ani mnie grzeje ani ziębi wypowiedz szkockiego kardynała (nie wiedziałem, że są tacy). Sama jej pokazuje, że poziom intelektualny hierarchów wszędzie podobny, choć myślałem, że naszego biskupa Michalika niełatwo przebić. Odnoszę się do tego tekstu, bo dziwi mnie hipokryzja prawna w tym temacie. Homoseksualizm nie jest już w cywilizowanych krajach karany, natomiast w Polsce obowiązuje zasada, niech sobie będą homoseksualistami, byleby siedzieli cicho ? to tak zwana tolerancja według katolickiej konserwy. Związek pary ludzi, czy to małżeństwo, konkubinat czy też związek partnerski to także umowa cywilno prawna, nawet, jeśli niespisana, brak formalnych regulacji znacznie może utrudnić ludziom życie.
A co do Torlina, który tak się chce podzielić swoim obrzydzeniem, co do praktyk par homoseksualnych, ( choć w duchu to liberał), chciałbym się zapytać, a co ci do tego, czy ktoś Cię do tego zmusza? Swoją drogą to zabawne, bo obrzydzenie można odczuwać do czegoś, co się zna ??! Czyżby jakaś zawiedziona miłość?
Społeczeństwa i narody, które szanują różnorodność mają się zwyczajnie lepiej. Jest zatem słuszne, że konserwatysta Cameron (nawiasem mówiąc oczerniany niedawno przez red. Szostkiewicza) wspiera zrównanie praw dla homoseksualistów.
rem
7 marca o godz. 21:51
?Otóż głęboki, podświadomy lęk przed światem, w którym geje swobodnie chodzą parami po ulicach i zawierają legalne związki, może odczuwać tylko ktoś, kto tłumi, często dużym wysiłkiem, swoje mniejsze lub większe skłonności homoseksualne
Szanowni Panstwo,
Eurekaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
REM dokonal epokowego odkrycia.
Idac tropem tego rozumowania moznaby stwierdzic, ze:
– niechec do pijakow odczuwaja jedynie ludzie majacy sami sklonnosci do alkoholu,
– strach przed zlodziejami odczuwaja przede wszystkim ukryci kleptomani,
– lek przed bandziorami czuja glownie ci, ktorzy sami najchetniej poderrzneliby
komus gardlo.
A ja, szanowny Panie obawiam sie nie tyle osob cierpiacych na zaburzenia swojej
plciowosci co raczej ich „obroncow”, ktorzy przez dziesieciolecia „bronili” ludu
pracujacego miast i wsi a kiedy lud sie na nich wypial, szukaja goraczkowo nastepnej ofiary, ktorej by mogli „bronic”.
Bo „obroncy” tak juz maja, ze do uczciwej pracy czuja obrzydzenie wieksze
niz pan Torlin do gejow, dlatego z „obrony” kogo sie da i nie da uczynili styl swego zycia
i zrodlo dochodow.
Gdybym sam byl gejem to bym powiedzial:
Boze, chron mnie przed „obroncami” bo z napastnikami sam sobie poradze.
homoseksualizm działanie umysłu w nierealnych i ogólnie nie przyjętych normach zachowań społecznych ” fizyczna przemoc” czytaj gwałt. Niewolnictwo działanie umysłu w realnych i ogólnie przyjętych normach zachowań społecznych ” fizyczna przemoc bez przyzwolenia”
@Pajacyk:
Twoje rozumowanie jest błędne.
Pijak, złodziej lub bandyta stanowi dla mnie i mojej rodziny zagrożenie, ponieważ może wyrządzić mi różnego rodzaju straty i szkody.
Pijak w samochodzie lub z nożem w ręku zagraża mojemu życiu i zdrowiu, nie mówiąc o rym, że brudzi, hałasuje i awanturuje się, tj. dewastuje przestrzeń publiczną, na której utrzymanie płacę podatki. Jeśli ktoś upije się i wytrzeźwieje zamknięty we własnym domu położonym na uboczu, gdzie nie naraża innych na hałasy lub np. pożar spowodowany po pijaku, generalnie mi to nie przeszkadza.
Złodziej może pozbawić mnie dobytku, na który ciężko pracowałem i który jest mi potrzebny do życia i pracy. Aby odrobić straty spowodowane przez złodzieja, musiałbym pracować ciężej i dłużej, co odbiłoby się na moim zdrowiu i życiu rodzinnym, a gdyby np. okradł mnie złodziej-deweloper, i zostałbym bez mieszkania z kredytem do spłacenia, to lepiej nie mówić.
Nie rozumiem natomiast, na jakie straty i szkody mogliby narazić mnie lub moją rodzinę homoseksualiści, legalizacja związków partnerskich czy powszechna akceptacja par jednopłciowych przez społeczeństwo. Może mi to wyjaśnisz?
Dla mnie negatywne skutki może mieć ewentualnie fakt, że związkom partnerskim zostaną przyznane ulgi podatkowe, w wyniku czego cwany katolicki naród polski zacznie masowo zawierać takie związki fikcyjnie tylko po to, aby uniknąć podatków, a wtedy rząd podniesie stawki i uczciwi ludzie na tym stracą. Bo jeśli związki takie będą zawierać tylko geje, to będzie ich najwyżej 5%, co nie robi większej różnicy.
Kartka 16:56 😈 😈 😈
@Kartka z podróży
8 marca o godz. 16:56
?Ale z drugiej strony czuję tak olbrzymie obrzydzenie?? ? a co tym przypadku powiedzieć mozna o manierach i delikatności?
Okropnie mieszasz pojęcia Kartko. Maniery mieszczą się w sferze zachowania. To można wypracować. Uczucia, emocje nie podlegają takiej regulacji. Po prostu są.
Niedelikatnie byłoby powiedzieć: „oni są obrzydliwi”. To byłoby ocenianie i niedelikatne wartościowanie. Jeżeli ktoś mówi „czuję obrzydzenie”, to mówi o sobie. O nikim innym. Czy nie ma prawa mówić o tym co czuje?
Jeżeli domagamy się prawa dla jednych do „bycia sobą”, dlaczego mamy odmawiać go innym.
Tak, jedni czują obrzydzenie do osób homoseksualnych a inni do heteroseksualnych. Tak jest i nie ma sensu obrażać się na rzeczywistość. Nikt też nie ma chyba prawa dyktować innym co im wolno a czego nie wolno czuć.
Uważam, że obecnie, tu w tym miejscu trzeba mieć sporo odwagi żeby o tym poinformować.
Pod wypowiedzią Torlina, moim zdaniem, może się podpisać bardzo wiele osób, Szczególnie średniej i starszej generacji. Tak to odbierają. Z jednej strony rozumieją … a z drugiej …
Lepiej dyskutować o tym, jak można sobie z taką rozbieżnością, pomiędzy tym co racjonalne a emocjonalne, radzić.
Do wielu z Was oczywiście nie dotarło, co napisałem. Trudno. Spróbuję jeszcze inaczej. Oczywiście, tym miniwykładem podłożę się jeszcze bardziej, ale tak mi jest widać w tym blogu pisane.
Historia ludzkości jest pełna opowieści o wielkich narodach, które były prężne, silne, z potężną władzą, a społeczeństwa ciężko pracując pomnażały bogactwa swoje i państwa. I zawsze w pewnym momencie cała ta konstrukcja się zawalała, granic broniły zaciężne wojska, rolę uprawiali i działali w rzemiośle wynajęci pracownicy lub wręcz niewolnicy. A ludziom wolnym przestało się chcieć. Wszystkiego. Z wyjątkiem uczt, uciech, lenistwa, sybarytyzmu i właśnie seksu. Tak było w starożytnym Rzymie, Bizancjum, Polski późnoszlacheckiej, Francji za czasów Ludwika XVI i Marii Antoniny, Hiszpanii za Filipa III i IV i tak mógłbym ciągnąć. Zaczynamy być właśnie w takim okresie, ciężka praca jest niemile widziana, właściwe jest jedynie samozadowolenie i zaspokajanie swoich wyrafinowanych potrzeb i popędów.
A co to ma do tematu? Ano właśnie ma. Wraz z przemijaniem surowych praktyk – nazwijmy je – purytańskich, przechodzimy do Bachusa, bachanalii i wyuzdanego seksu. I tak jak w pierwszym okresie za dużo było zakazów i sprzeciwów, tak za drugim za dużo „wszystko wolno”. Zawsze powtarzam, że potrzebny jest złoty środek. Bo przyjdzie moment, gdy ktoś powie, że facet ogryzający ludzką rękę w restauracji jest najnormalniejszą sytuacją pod słońcem i to, że się czuje obrzydzenie jest tylko świadectwem, że tak naprawdę w głębi serca jesteśmy ludożercami. Później usłyszymy, że sodomia, nekrofilia i pedofilia też są w porządku. Jak to, przecież nikomu nic nie można zabronić. To jest jego sprawa. A my mamy odwracać oczy i powtarzać, powtarzać, powtarzać: „To jest piękne, przyjrzyj się, przecież nie czujesz żadnego obrzydzenia, to jest normalne”.
Matyldo
Jasne, że obrzydzenie ktore ogarnia Torlina na myśl o gejowskim seksie jest tylko jego problemem. Stąd tyle życzliwych porad od Blogowiczów by tak intensywnie o owym seksie nie myslał. Ale stawianie w ten sposob sprawy jest również niedelikatne (delikatnie mówiąc) wobec tych o których się mówi i de facto w ten sposób ocenia. Wyobraź sobie sytuację, że patrząc na Ciebie powiedziałbym „Obrzydzenie mnie ogarnia gdy na Ciebie patrzę”. Przecież byłoby Ci przykro, głupio … mimo, że ja po prostu zwierzyłem się ze swoich odczuć. Tak przecież uzasadniasz komentarz Torlina. Nie wiem czy masz zwyczaj dokonywać tego typu zwierzeń publicznych ze swych odczuć. Ja w każdym razie nie mam. Mnie tego typu zwierzenia – jak twierdzisz – po prostu rażą.
Zresztą to nie było nieprzemyslane, niewinne zwierzenie z odczuć, bo w komentarzu z 23,10 jest to już uzasadnione doktrynalnie. To już nie emocja ale homofobiczny wyklad – próba racjonalizacja swej fobii.
Matyldo, mimo, że długo żyję i w różnych sytuacjach zdarzało mi się byc nigdy nikt ze środowisk homoseksualnych nie okazał mi obrzydzenia, pogardy czy innej parszywej emocji z powodu mej heteroseksualności. Po prostu nie zdarzyła mi się taka sytuacja by gej albo lesbijka okazywał mi obrzydzenie z tego powodu, że jestem heterykiem. Więc sugerowane przez Ciebie wzajemność okazawania tego typu emocji nie ma miejsca. Oczywiście tak wynika tylko z moich doświadczeń.
Nie uważam też, że do tego typu zwierzeń potrzeba jakiejś odwagi. Popatrz wyżej ile wsparcia za wyrażenie obrzydzenia dostał Torlin od klerykalnych homofobów. Mimo, że zadeklarował się jako liberał. Jak go ochoczo pod swe opiekuńcze skrzydła przygarnęli.
Pozdrawiam
Gwoli ścisłości – w W. Brytanii związki cywilne są legalne od 2004 r. (vide Elton John). Walka o nienazywanie ich małżeństwem to bój o terminologię, bo w praktyce nie ma różnicy.
Jeśli chodzi o praktykujących katolików w W. Brytanii, to jest ich akurat więcej niż praktykujących anglikanów (jeżeli przyjmiemy za wskaźnik uczestnictwo w niedzielnym nabożeństwie):
http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/1573452/Britain-has-become-a-Catholic-country.html
(to co prawda są chyba tylko dane z samej Anglii, artykuł jest nieprecyzyjny – Britain w nagłówku, w tekście mowa o Anglii).
Torlinie,
juz dobrze, wzbudziles we mnie obrzydzenie, tak jest, no olbrzymie obrzydzenie, i do ogryzania ludzkiej reki tez, juz prosze Cie nie staraj sie wiekszego we mnie obrzydzenia wzbudzac, wszystko do mnie dotarlo i … wrocilo sie. Juz dosc, dosc tego docierania do mnie.
Torlinie:
Odczytuje Twoje uwagi anygejowskie jako uzupelnienie esejow J. Huizingi, F. Braudela i J. Burckhardta. Tak wiec, przez tolerowanie kultury gejowskiej zmierzamy nieuchronnie do przyslowiowej sodomii i gomorii.
Mam wrazenie, ze niektorych Twoich pogladow nie powstydzilby sie posel Gowin lub dr T., przywolywany od czasu do czasu przez Helene. Moze wyjasn nam rowniez, na czym polega Twoja postawa liberalna, bo dla mnie czuc tu nieco kruchcianym koltunstwem.
Torlin
8 marca o godz. 23:10
Zaczynasz bardzo gornolotnie z tym upadkiem kolejnych cywilizacji na skutek wyuzdania itp. , aby skonczyc, ze po obaleniu kolejnych norm moralno-obyczajowych skonczymy jako ludozercy.
Bardzo rzeczowo i bez demagogii broni Cie Matylda, ze *masz prawo do wyrazania swoich uczuc* i tyle.
Ale nie porownuj homoseksualizmu do pedofilii, tak jak jeszcze bardziej demagogicznie niejaki Pajacyck zestawia gejow obok zlodzieji, pijakow czy bandziorow.
Zwiazek dwoch gejow jest dobrowolnym zwiazkiem dwoch doroslych osob, ktore pragna tego samego, tak jak w zwiazku hetero pragna tego samego kobieta i mezczyzna. Pedofilia jest gwaltem popelnianym na dziecku, poniewaz dziecko nie jest tu zadnym partnerem tylko ofiara gwaltu, jak w przypadku kazdego gwaltu czy to chodzi o gwalt na dziecku, kobiecie, czy na mezczyznie, zawsze chodzi o to, ze ta*druga strona* zmuszona jest ulec przemocy.
Masz prawo, jak juz napisala Matylda miec takie czy inne odczucia i je wyrazac. Na temat Twoich odczuc pisalem juz wyzej, ale nie odwoluj sie do jakichs obiektywno-historycznych racji, bo to czysta demagogia, ktora finezyjnie posluguje sie Kartka, ale z ktorym to Kartka w tym przypadku calkowicie sie zgadzam.
Co do związków partnerskich , to ja jestem za wielożeństwem homoseksualistów.
Nie można narzucać im monogami . Monogamia została wymuszona na wolnych barbarzyńcach przez chrześcijan i jest sprzeczna z kartą wolności UE.
Cóż, Torlin nie będzie uczestniczył ani w sex party, ani w spotkaniu swingersów. Poligamistą też nie zostanie…..
Ale to JEGO prywatna sprawa i decyzja.
Ale dlaczego wartościować CUDZE wybory, namiętności?
Tego nie wiem……
Torlin
8 marca o godz. 23:10
„……………………………………………………………”
10!!!!!!!!!!!!!!!!!
Adalbert
9 marca o godz. 7:23
A wy Wojciechu dowcipkujecie sobie ironicznie
@rem
8 marca o godz. 21:43
Mój komentarz odnosi się do całej dyskusji na blogu, ale w tekście rema odnalazłem jedną z moich obiekcji odnośnie legalizacji par homoseksualnych, zrównującej prawa z tradycyjnymi parami małżeńskimi (a chyba obowiązki nie mogą być zrównane technicznie, zostałaby więc wyraźna asymetria), za którą kilka lat temu byłem ostro zaatakowany, bo tej „legalizacji” partnerskich związków „hetero”, ja po prostu nie rozumiem. To się nazywa zwyczajnie życiem „na kocią łapę” (od strony prawa kanonicznego – grzech śmiertelny, eliminujący katolika z korzystania z sakramentów) i od małżeństwa różni się głównie łatwością rozwiązania związku.
Jeśli dobrze rozumiem sprawę konkubinatu, to i sprawy majątkowe, alimentacyjne i spadkowe są zbliżone, więc nie ma o co kopie kruszyć. Związek nieformalny występuje aktualnie bardzo często w bogatych krajach, bo państwo pomaga „samotnej matce” do momentu, w którym sąsiedzi doniosą, że ta samotna matka ma stałego wielbiciela. W Niemczech jest to nagminne postępowanie młodzieży, która religijne zakazy i nakazy ma w …itd., a odnosi korzyści materialne przy braku legalizacji związku. Rozwód bywa drogi i to jedyny argument przeciw małżeństwu. Jeśli przenieść do nas Las Vegas i Reno, to formalne sprawy zawarcia i zakończenia związku mielibyśmy z głowy. Czy w przypadku związków „homo” majątkowe i inne tego typu sprawy mają być zrównane do małżeńskich?
Pamiętam, że najbardziej podnoszonym argumentem „za” była niemożliwość uzyskania informacji o stanie zdrowa „ukochanego” (partnera i …ki) w szpitalu. To jest idiotyczny argument, bo to samo obowiązuje pary małżeńskie. Gdy pogotowie zawiozło mnie do szpitala, podsunięto mi formularz, na którym moim podpisem dopiero upoważniłem szpital do informowania żony o stanie mojego zdrowia, nie było automatu! Nawet można zabronić informowania rodziny! Ten problem mógłby być rozwiązany generalnie bez „ślubów” gejowsko-lesbijskich na sposób oświadczeń obywatela na temat dysponowania swoimi organami po śmierci klinicznej.
Moje wątpliwości oddał pięknie rem:
*** Dla mnie negatywne skutki może mieć ewentualnie fakt, że związkom partnerskim zostaną przyznane ulgi podatkowe, w wyniku czego cwany katolicki naród polski zacznie masowo zawierać takie związki fikcyjnie tylko po to, aby uniknąć podatków, a wtedy rząd podniesie stawki i uczciwi ludzie na tym stracą. Bo jeśli związki takie będą zawierać tylko geje, to będzie ich najwyżej 5%, co nie robi większej różnicy.***
Gnojono mnie strasznie za takie przypuszczenie, rzucano nawet liczby z sufitu, że to nie ma znaczenia, ja nadal wątpię w uczciwość „małżeńską” i to w szerszym znaczeniu. Dla mnie obrzydliwe są „parady” (z love lub bez) oraz żądanie ślubów kościelnych, to już paranoja do potęgi. Czy chodzi o białą suknię (np. dla Biedronia?) i wianek dziewictwa czy o imponowanie gościom?
Ja jestem w zasadzie bezbożnikiem, choć się tym nie afiszuję, aby oszczędzić rodzinie kłopotów, ale uważam takie śluby za profanację religii, mając jednak w pamięci nakaz Stwórcy przy wypędzeniu prarodziców z raju: „Idźcie i rozmnażajcie się”. Powinna być przynajmniej techniczna możliwość i odrobina chęci do wykonania tego polecenia. Natura zresztą zadbała nieco o te chęci, czasem nawet do przesady (niebezpieczny seks pająków).
Są sprawy, które mnie śmieszą (np. jak”śliczny” pan Biedroń mówi o swoim „mężu”), ale nigdy nie dałbym tego odczuć parom (różnym), które znam i które lubię. Nie zastanawiam się też nad przyczynami homoseksualizmu i nie próbuję „leczyć” takiej preferencji. Na takich próbach połamali sobie zęby wybitni lekarze i uzyskali tylko często samobójstwa po „wyleczeniu” – np. hipnozą. Homoseksualizm występuje w naturze i jest więc zjawiskiem „naturalnym”, nie należy ani zwalczać, ani propagować, co niestety też ma miejsce w ramach przegięcia pały czy „political correctness”. Można powiedzieć, że jest to odstępstwo od normy (statystyczne) jeśli zdefiniować normę na bazie krzywej Gaussa – ogonki stanowią „odstępstwo”, a środek to „norma”. Nie ma jednak ścisłej granicy, a więc i definicji, co jest normalne a co nie.
Chciałem na zakończenie posłużyć się satyrą – dowcipem, który przeczytałem ostatnio ale nie pamiętam szczegółów.
Idea jest taka:
Do policji w Moskwie przychodzi Iwan Aleksandrowicz i powiada, że chce emigrować z Rosji. Zdziwiony milicjant próbuje go przekonać, że wszystko w kraju idzie w dobrym kierunku i nie warto emigrować. „Ja chcę emigrować z powodu homoseksualizmu? „Dlaczego, czy jesteście gejem”? „Nie, ale za Stalina gejów zamykano w łagrach, za Gorbaczowa już ich nie karano, za Miedwiediewa mogą się żenić, a teraz za Putina może to będzie przymusowe? Tego nie chcę doczekać”!
To są zręby, dowcip był lepiej cyzelowany, ale nie umiem znaleźć źródła.
Mogę coś przerażającego dorzucić z bardzo poważnego źródła – z audycji radiowej Radia Horeb, spadkobiercy niemieckiego Radia Maryja. Dzwoni zdenerwowana babcia i narzeka na przedmiot „wychowanie seksualne” w szkole wnuczka. Nauczycielka wprowadziła oprócz teorii ćwiczenia praktyczne, tak zalecając: „Najpierw chłopcy bawią się z chłopcami, a dziewczynki z dziewczynkami”!
Czy to nie jest propagowanie homoseksualizmu w szkole, czego obawiał się Giertych? Ja się wtedy z niego śmiałem, a teraz muszę go przeprosić.
Ja zostałem wychowany w rodzinie, w której się członkowie bardzo kochali i mogli zawsze liczyć na siebie, nie było jednak okazywania uczuć, wylewnych przywitań i pożegnań jak u repatriantów (rodzina żony), ale zawsze mi się kiszki przewracają, gdy słyszę w filmie sakramentalne zezwolenie księdza lub urzędnika „i teraz możesz pocałować żonę”, a dorodne dzieci już sypały kwiatki przed panną młodą i cieszyły się na weselny tort. To idiotyzm, tak jak czwarty ślub kościelny aktorki z dziewiczym wiankiem na głowie i „cała w bieli”. Tego nie trawię. Gdy brałem ślub cywilny, to nikt nie udzielał mi zezwolenia na całowanie panny młodej (już chodziliśmy ze sobą 3 lata), tylko urzędnik – kolega teścia – odbił tradycyjnie (ręką, po zamieszaniu – taka technika!) litrówkę „czystej” i częstował w koło. Ślub kościelny był piękny – w Katedrze Wrocławskiej, „całować też nie kazano”.
Tak jest, Torlinie, masz prawo do wyrażania swoich uczuć, najlepiej bezpośrednio wobec tych, którymi się brzydzisz. Bo co nas, resztę świata, obchodzą Twoje fobie?
Powiedz im, że na samą myśl, jak oni tam sobie, w te otwory… tfuj! Na pawia się zbiera, nieprawdaż?
Na początek jednak przydałby się trening w rozpoznawaniu tych obrzydliwych obiektów, bo nie każdy zniewieściały typ w pobliżu męskiego szaletu jest gejem. Najlepiej pokręcić się samemu w takich okolicach albo udać się do gejowskiego klubu i poczekać na jednoznaczne propozycje, a potem wygarnąć takiemu z grubej rury!
Idę sobie wczoraj przez las, a tu z zagajnika wychodzi Nadleśniczy, otrzepuje się z igliwia i mówi do mnie tak:
– Wielkie obrzydzenie odczuwam na widok dwóch chłopów w jednym łóżku, jak nie przymierzając drwal Dębczak z wozakiem Śmigłym przed chwilą 🙄
– Ależ, szefie, przecież Dębski ma pokój na pięterku, nikt go nie widzi, ani jego gości…
– Widzi, widzi! Jak się wejdzie na tę krzywą sosnę koło trzech buczków i się dobrze wychyli w lewo, i ma przy sobie lornetkę, to się widzi! Tfuj, obrzydlistwo!
@Torlin
8 marca o godz. 23:10
Czytając uważne zwróciłem uwagę na fragment o kanibalizmie i „obgryzaniu ręki” -oczywiście cudzej!?
Jestem niewolnikiem skojarzeń, coś na wzór nerwicy natręctw, której wprawdzie nie mam, ale widziałem cudowny przypadek – mojego szefa we Francji.
Kiedyś dziennikarze chcieli zbadać wrażliwość urzędników pocztowych na dziwactwa klientów i wysyłali telegram do Kinszasy (niby do brata – kacyka plemiennego), mniej więcej takiej treści:
„Twoja żona była bardzo smaczna,….. i tu oryginalnie dalej – …guardez-moi une cuisse”!
Telegram przyjęto i wysłano bez komentarza.
Adalbercie, a ja jestem za tym aby heteroseksualisci przestali wreszcie rozwalac i deprecjonoac instytucje malzenstwa. Zeby przestali tluc zony, chodzic na dziwki, przepijac pensje, porzucac niewinne dziatrki i nie dawac na ich utrzymanie, zadac rozwodow i oszukiwac Urzad Podatkowy. 👿
Ciężka praca niemile widziana ?
Przecież wraz z postępem mieliśmy pracować coraz mniej – cała heca związana z postępem na tym polega, prawda ? Dlaczego czynić taki idiotyczny zarzut dzisiejszym czasom ? Po to wymyśla się te wszystkie gadżety, żeby pracować coraz lżej, prawda ? Poza tym czy praca w wymiarze nominalnym 35 – 42 godziny na tydzień świadczy o tym, że zamiłowanie do ciężkiej pracy zanika ? Ile zatem trzeba pracować, żeby nie podpaść pod Torlinowy argument o ciężkiej pracy ?
A co zrobić jeśli ktoś ciężko pracuje (według Torlinowej normy, cokolwiek ona oznacza) i w ten sposób osiąga „samozadowolenie i zaspokajanie swoich wyrafinowanych potrzeb i popędów”, np. popędu do posiadania dla samego posiadania i władzy dla samej przyjemności decydowania o innych ? Purytanin czy Bachus ogryzający ludzką rękę w restauracji ?
Rok 2012 ma być rokiem szczególnym. Teoretycznie koniec świata przewidzieli Majowie, ale od dziś do jasnowidzących trzeba dopisać Torlina, gdyż to, co on przepowiada to wypisz-wymaluj wizja końca świata. Levar jako pierwszy adept tej wizji – gratulacje ! Apokalipsa według Torlina, a wszystko dlatego, że sąsiad żyje nie tak, jak to sobie Torlin wyobraził.
Wypada zalecić wiosenne spacery, jak najwięcej świeżego powietrza i jak najmniej argumentowania w ten sposób.
Pozdrawaim
Drogi Torlinie, coś Ci odbiło zapewne.
Jakieś nietypowe dla Ciebie nadęcie dostrzegam. Ze smutkiem…
Chcę Ci przypomnieć, stare, studenckie powiedzenie:
„pić, pie…ć, nie żałować, bida musi pofolgować”.
Pozdrawiam
Kartko ,(0:38)
nie chodzi mi o to żeby prawo do ekspresji własnych uczuć uznać za wartość nadrzędną, zwalniającą od obowiązku liczenia się z wrażliwością i dobrem drugiego człowieka.
Problem Torlina, pisałam o tym, odebrałam jako konflikt wewnętrzny pomiędzy racjonalnością a afektem.
Tak jakby ktoś powiedział: słuchajcie mam wielki problem z panowaniem nad własnym gniewem. Wiem, że to jest niedobre, ale jest silniejsze ode mnie.
Późniejszy post Torlina pokazuje, że chyba nie do końca trafnie odebrałam ten, który komentowałam.
Mnie również nie spotkała żadna przykrość ze strony osób homoseksualnych. Równocześnie czuję się zażenowana kiedy w miejscach publicznych ludzie nadmiernie manifestują łączące ich relacje seksualne. Niezależnie od ich orientacji. Nie chodzi mi o bycie zgorszoną. Jest to kwestia naruszenia a nawet pogwałcenia mojej prywatności poprzez wciąganie mnie w orbitę ich intymności.
Tak, wiem, nie o tym mówimy.
Jeżeli chodzi o ten wewnętrzny konflikt pomiędzy racjonalnością a emocjami, to sądzę, że wiele osób go odczuwa. I sądzę, że lepiej o tym mówić niż zamiatać pod dywan. Z jednej strony w dużej mierze za ten stan rzeczy odpowiada traktowanie seksu jak tabu – wciąż jeszcze. Z drugiej, brak edukacji w zakresie odczytywania i radzenia sobie z własnymi emocjami.
Sądzę, że to powinno być przedmiotem społecznej troski.
Do argumentów biskupa nie będę się odnosiła, bo i po co?
Z tego obrzydzenia to żem nazwisko drwala zniekształcił, ale czy taki zasługuje, żeby dokładnie pamiętać? 🙄
Torlin
8 marca o godz. 23:10
Szanowny Panie Torlin
Pisze pan jak osoba ktorej kanibal wygryza posladki.
Slawomirski
Pyta Pan co ma homoseksualizm do niewolnictwa? Coś mi się wydaje, że ma. W przypadku niewolnictwa, kościół swego czasu ogłosił, że Murzyni, Indianie i jeszcze kilka kolorowych nacji, nie mają duszy. Są więc gorsi z samej swej natury i można ze spokojem sumienia, niewolić, poniżać i wykorzystywać ich.
podobnie rzecz ma się do homoseksualistów. Taka ich „grzeszna” natura, tacy się urodzili, ale co tam są gorsi, godni by ich „z miłością bliźniego” sekować, tępić i pogardzać.
Wystąpienia duchownych, w stylu i formie jak Pan przytoczył, wyraźnie wskazują jaką tolerancją i szacunkiem do innych odznaczają się reprezentanci religijni. Aż strach się bać.
Musiałam policzyć na palcach. Bo nie mogłam samej sobie uwierzyć, że dobrze policzyłam. Mój post, a z pewnoscia i inne, czeka na moderację już ponad 17 godzin. No, to sobie możemy podyskutować!
Zastanawiam się na ile jest to celowa polityka, obliczona na schłodzenie rozgorączkowanych głów?
Polsce należało się zwycięstwoz Portugalią, które zmarnował natretną ministra niechętna mającej astmę poznaniance. Putin wygrał na nosie Kaczyńskiemu fragment z opery „Śmiej się pajacu” i po raz kolejny stwierdzam, ze Kartka powinna być zburzona.
Kancelaria Sejmu też tak uważa. Stanowczo za dużo Kartek. Jak dojdziemy do władzy, to ustanowimy nieograniczony obowiązek prawostronności i moderatorzy blogów e-Polityki jako efekt uboczny zbanują najaktywniejszego propagatora idei szkodliwości camino.
Kartek! On Ci nigdy nie wybaczy obojętności wobec Lourd!
Kto tam rusza prawą??? Lewą! Lewą! Lewą!
@torlin:
homosksualizm byl i jest endemiczny; szacuje sie, ze 1,5% do 3% populacji tej planety;
zmienia sie, na przestrzeni dziejow, tylko stosunek spoleczenstwa do tej mniejszosci;
w kulturze greckiej i celtyckiej jest h. ogolnie tolerowany, a nawet kultywowany
(patrz n.p. slynny legion tebanski);
na koniec pytanie: kto wygral pod salamina etc. „zniwiescieli” grecy czy „jurni” persowie?
A gdzie leży złoty środek?
Sex mam na myśli Torlinie?
Matyldo
Też jestem za wolnością seksu, nie traktuję go jak tabu.
Nie jestem zażenowany manifestacjami uczucia między ludźmi, które zauwazam. Dobre emocje – też homo – dobrze na mnie wpływają.
Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że blog ruszył.
Mam jeszcze pytanie do Torlina.
Czy seks heteroseksualny poddałbyś jakimś ograniczeniom?
Spytam wprost, masz jakieś obrzydzenia w tej materii?
Podziel się z nami.
Silna homofobia powinna być leczona podobnie jak pozostałe fobie.
Wciąż nie mogę zrozumieć skąd się ona bierze.
Z obrzydzenia – ci którzy się brzydzą na widok dwóch gejów niech się przez moment nad sobą zastanowią – nikt się wam z gejem całować lub ściskać nie karze. Geje robią to z gejami i nie chcą tego robić z heteroseksualistami. Po drugie wasza niechęć wynika też z tego że bardzo często nie znacie zbyt wielu osób homoseksualnych. Gdybyście znali to mielibyście inny tzn bardziej pozytywny stosunek do nich.
Poza tym dla normalnie myślącego heteroseksualnego faceta geje nie są groźni, bo nie stanowią dla niego zagrożenia/konkurencji w kwestii odbicia im partnerek.
Znudziło mnie.
Mam prawo do własnych poglądów.
A odczepcież się od tego Torlina! Czy to, o to to na przykład nie ma prawa w nim budzić obrzydzenia? To jeśli jego dotyka jakaś fobia, to znaczy, że mnie chyba też i nic na to nie poradzę. To jest silniejsze ode mnie i już. Nie wiem Szanowny Kraniku skąd mi się to bierze. Powinienem być leczony jak widać, najlepiej pod przymusem w zakładzie zamkniętym, czy tak?
@Matylda
9 marca o godz. 15:57
Popieram to co napisałaś, z jednym uzupełnieniem. Byłem jednak nagabywany, ale udało mi się uciec, gdy zrozumiałem, że jest coś nie tak. Miałem kilkanaście lat i zero doświadczenia w tych sprawach.
Moja jedyna i święta nadziejo- narodzie! Błagam, oprzytomnij! Nie pozwól narzucać sobie debaty o środkach bez jasno, wyraźnie nakreślonego celu!
Jeśli nasza cywilizacja ma przetrwać, wszystko to, co prowadzi do ujemnego przyrostu naturalnego jest haniebnym przestępstwem! Jest nim również zamykanie oczu w obliczu klęski.
Czy chcemy jedynie, jak ongiś wyrzynana arystokracja, bezradnie powtarzać slogan „Weselmy się! Kto wie czy świat potrwa jeszcze trzy tygodnie”?
Formalne związki obrosły przez wieki rozlicznymi przywilejami. I słusznie- bez młodej krwi podzielilibyśmy losy zaginionych cywilizacji.
Nie jest istotne to, czy homoseksualiści będą żyli w formalnych związkach! Mam nadzieję, że żądając legalizacji, nie wyciągają ręki w stronę narodowej kiesy.
Istotne jest to, czy dodane im przywileje nie będą umniejszały przywilejów rodzicielskich! CELEM narodów jest przetrwanie! A przywileje rodzicieli ŚRODKIEM do tego wiodącym!
Więc jeśli pytacie, czy zalegalizować związki homoseksualne, odpowiadam : TO NIE JEST NAJWAŻNIEJSZE! Ważne jest tylko to, czy jednocześnie zwiększymy, czy też zmniejszymy dobrobyt rodzin heteroseksualnych.
Bo tylko w nich nadzieja, że słowo „Słowianin” nie będzie w przyszłości tylko smętnym wspomnieniem.