Marna studniówka Tuska
Mało kto czyta internetowe strony rządu. Nie dowie się więc, co rząd ma do powiedzenia o swych działaniach na swoje pierwsze sto dni drugiej kadencji Tuska. Ale po co? Przecież opozycja i jej zwolennicy wiedzą z góry, że studniówka wypada fatalnie.
Żeby z sensem wystawiać cenzurki, trzeba by oddzielić dwie warstwy: wizerunkową od merytorycznej. Słabe noty rzeczywiście należą się rządowi w sferze wizerunkowej.
Może premier powinien dobrać sobie nowych doradców, odpocząć od PP. Ostachowicza i Grasia. Może powinien skoczyć w przerwie konsultacji emerytalnych na film ,,Żelazna dama””. To skrócony kurs przywództwa politycznego. Oczywiście bez gwarancji sukcesu, bo w polityce demokratycznej, czyli masowej i poddanej emocjom chwili, żadne kursy nawet najdłuższe niczego nie mogą gwarantować.
Straty wizerunkowe to również duży spadek poparcia w kilku badaniach z rzędu. Jeśli to będzie trwało, w PO zaczną się tarcia frakcyjne, które mogą doprowadzić do rozłamu. Możliwe jest też zerwanie koalicji przez ludowców.
Słowa Pawlaka, że w ZUS nie wierzy to bardzo poważne ostrzeżenie dla Tuska. I rzeczywiście PSL dużo więcej łączy dziś w kwestii emerytalnej z opozycją niż z koalicjantem. Rozłam w PO czy w koalicji mogą zaś prowadzić do przyspieszonych wyborów. A te Platforma by przegrała, gdyby przeciwko niej wspólne listy wystawiła opozycja niepisowska.
Tusk nie musi się wstydzić za meritum rządzenia tak bardzo, jak by sobie życzyła opozycja. Wystarczy poczytać wspomniane informacje na stronie kancelarii premiera. Ale mimo to ma po raz pierwszy od 2007 r. poważne powody do politycznego niepokoju.
Przestaje działać jego nimb przywódczy. Dawniej go wściekle atakowano, ale rzadko z niego drwiono. Grożono pięścią, ale nie machano ręką. To samo z Platformą. Teraz proporcja się zmienia.
XXXX Apostazja
Nie mieszam się w dyskusje pod moim blogiem; odnotowuję z żalem chamstwo niektórych z nich, np. o p. Bartoszewskim albo o sprawach kościelno-religijnych. Co innego dyskusja, co innego chamstwo. Czy tak trudno dostrzec tę różnicę? Tak tworzy się nie dyskusja, lecz jej pozór. Zadowoleni z siebie po obu stronach powtarzają w kółko te same argumenty, w ogóle nie biorąc pod uwagę, choćby dla przyjemności rozmowy, stanowiska polemisty. Np ksywka kku: zero zrozumienia tego, co napisałem. Gdzie ja sugeruję, że apostaci to jakieś dzieci, które jeszcze dorosną? Za to anonimowość pozwala łupnąć Kościół porównaniem z NSDP, co za finezja! I co za kultura w odniesieniu do tysięcy księży (także niemieckich) zamęczonych przez nazistów w kacetach. Czy ci księża to nie ludzie? W minimalnym stopniu czuję się katolikiem konfesyjnym, ale takie wpisy wydają mi się nie tyle dziecinne, co bezdennie głupie.
Komentarze
Adam Szostkiewicz
Muszę to wytłuścić, tak mi się to podoba.
Przestaje działać jego nimb przywódczy. Dawniej go wściekle atakowano, ale rzadko z niego drwiono. Grożono pięścią, ale nie machano ręką. To samo z Platformą. Teraz proporcja się zmienia.
Tak jest też w miłości. Przeplata się bezgraniczne uwielbienie z nienawiścią.
Ale wszystko się paskudzi, kiedy przychodzi pogarda…
(Przypomina mi się słynny film Godarda z BB i Piccolim)
Serdecznie pozdrawiam
Napaści na jednego z ostatnich Wielkich, napawają mnie wyjątkowym obrzydzeniem.
Kiedy je czytam w PISowskiej prasie, nie wierzę własnym oczom. To w końcu nie jest kruchta, a jednak?
To jest dowód, że przyzwoitość nie jest proporcjonalna do religijności.
Twierdzę nieśmiało, że jest odwrotnie.
Do przeprowadzenia reform, które są przed Polską potrzeba silnej wsparciem społecznym władzy. Władzy z wizją tego co może zaoferować ludziom za wyrzeczenia. No bo skoro zabiera się ludziom pieniądze to coś trzeba im dać w zamian – choćby wolność od cięzaru pasożytniczej biurokracji albo danin ponoszonych za pośrednictwem państwa na kler. Upadek rządu Donalda Tuska – bo moim zdaniem z tym mamy do czynienia – nie jest kwestią machinacji wizerunkowych tylko zdolności do szczerej, poważnej rozmowy z ludźmi. Niestety lider PO tej zdolności nie posiada. Jest nieszczery i ludzie to czują. Podobnie jego ministrowie czy zaplecze partyjne. Zapasy rozmitych sztuczek wizerunkowych się wyczerpały. Po prostu świadomość społeczna przekroczyła pewien punkt politycznej ciężkości i ludzie oczekują zmian, ale już nie w wykonaniu Donalda Tuska. Można nad tym ubolewać, ale nie zmiania to faktu, że ten rząd jest skończony. Nie ma ani wsparcia społecznego ani wsparcia parlamentarnego. Przecież żadna z partii w parlamencie nie ma ochoty wraz z Tuskiem tonąć.
Pozdrawiam
Jednych prawda wyzwala, innych prawda zniewala a jeszcze innych doprowadza do wściekłości takiej, że demonstrują toczoną pianę rzuceniem inwektywy.
Pewnie, że rząd Tuska mógłby to i owo zoptymalizować, premier mógłby mieć lepszych doradców, ale tak naprawdę przeciwnikom nie chodzi o to, co rząd robi, a czego nie robi, ale o jak „pogonić łajdaków, którym się [w transformacji] udało” (cytat pochodzi z artykułu Karola Modzelewskigo, z Magazynu GW z 14-15 stycznia, s. 32). Dlatego Kartka z podróży wieszczy już „upadek rządu Tuska”. Nie tylko wieszczy ale nawet konstatuje.
„Pogonić łajdaków”, czy „puścić w skarpetkach” – to zasadniczo tenor krytyki władzy w Polsce. Z prawa, z lewa, zewsząd. Na racjonalną analizę nie ma tu miejsca, bo Polska jako kraj malkontentów tego nie potrzebuje. Lud wyborczy potrzebuje odegrania się. No i odegra się. Za reformy, które są konieczne i niezbędne. Albo do nich nie dopuści.
Jako obserwator sceny politycznej w Niemczech i w Polsce mogę stwierdzić pewną interesującą różnicę: w Niemczech nawalanki mają charakter partyjno-polityczny, a więc umowny, w Polsce nienawiść do tych u władzy jest wszechogarniająca i bardzo szczera. I to ona napędza krytykę. Także tę wewnątrz kasty polityków. Lojalność to słowo ze słownika wyrazów obcych. Każdy przeciw każdemu.
Ciekawe, jak to się skończy.
Ja wieszczę, że powrotem IV RP.
Kartka z podróży
20 lutego o godz. 11:50 pisze:
„Upadek rządu Donalda Tuska – bo moim zdaniem z tym mamy do czynienia – nie jest kwestią machinacji wizerunkowych tylko zdolności do szczerej, poważnej rozmowy z ludźmi. Niestety lider PO tej zdolności nie posiada. Jest nieszczery i ludzie to czują. Podobnie jego ministrowie czy zaplecze partyjne. Zapasy rozmitych sztuczek wizerunkowych się wyczerpały. Po prostu świadomość społeczna przekroczyła pewien punkt politycznej ciężkości i ludzie oczekują zmian, ale już nie w wykonaniu Donalda Tuska. Można nad tym ubolewać, ale nie zmiania to faktu, że ten rząd jest skończony.”
Szanowny Kartko z Podróży
Z twierdzeniem, że rząd Donalda Tuska jest skończony, to zgoda, sam użyłem tego sformułowania na którymś z blogów Polityki już ze dwa tygodnie temu albo wcześniej ale z Twoją diagnozą, gdzie przyczyn upatrujesz głównie w problematyce wizerunkowej i popełnianych tu błędach przez Premiera Tuska i jego partię, to sądzę że przesadzasz.
Tuska i jego rząd wykańcza prawda a ona jest taka, że jego administracja była i jest do luftu. Może Cię to zdziwi, ale dla mnie, to jednym z jego ministrów, któremu nie zapomnę tego co zrobił ( w sensie pozytywnym) był Grabarczyk. Rozkopał Polskę i kierował olbrzymim przedsięwzięciem, które pozostawi (wcześniej czy później) trwałe, pozytywne rezultaty dla nas, tubylców. Guzik mnie obchodzi, czy zdążą na imprezę, którą pasjonuje się masa ludzi, której znaczną część stanowi tłuszcza. Mam nadzieję, że po zakończeniu tego przedsięwzięcia, znowu jacyś skorumpowani rządziciele nie opylą „inwestorom strategicznym” tego, co budowane było za podatki i dotacje unijne.
Nie sądzę, jak by to pośrednio wynikało z Twego wpisu, że „ciemny lud” kupi wszystko pod warunkiem, że jest to odpowiednio podane. Przekroczona bowiem została granica propagandowych łgarstw i „ciemny lud” już nie kupi nawet szczerej prawdy, szczerych intencji i rzetelnego przedstawiania planów i zamierzeń.
Dlatego są skończeni a nie dlatego, że popełniają wizerunkowe błędy, czytaj mało umiejętnie zwodzą ostatnio „ciemny lud”. Mieli władzę 4 lata i niczego się nie nauczyli? Premier Tusk pozmieniał ministrów i postawił nowicjuszy, którym „ciemny lud” ma pozwalać się uczyć na nowo? Jakimże trzeba być zarozumiałym arogantem i megalomanem by sadzić, że można tak w nieskończoność.
Czujne zwróciłeś uwagę na artykuł Gadomskiego w GazWybie. Ja ten artykuł odbieram nie tylko jako zgodę „ideowego przewodnika” na „meRdialną „jazdę” po Tusku i jego rządzie ale też jako pokaz Gadomskiego, że widział od dawna nędzę kompetencyjną platformianej władzy i nie był wcale taki głupi jak „ciemny lud”. Czemu tego co obserwował nie opisywał wcześniej? Czemu dopiero teraz kopie leżącego?
Moim zdaniem dał hasło – „Huzia na Józia, możecie zacząć odgradzać koryto”.
Tak się stanie, stąd pewnie ja zakończę już trwające od lat krytykowanie administracji Tuska, bo specjalnie nie lubię podążać w stadzie.
Pozdrawiam, Nemer
Therese Kosowski (20-02-g.13:38)
Bardzo rozsądny i logiczny rozbiór sytuacji co do polskiej sceny politycznej i emocji Polaków!
Przywykliśmy, nie tylko z powodu komuny, bo to starsza tradycja, do wskazywania ONYCH, którzy zawsze byli, sa i będą ŹLI.
Pieprzenie o „słupkach poparcia” i o tym dla kogo są ważne, a dla kogo nie, w takim kontekście nie ma większego znaczenia.
„Choćbyś się nie wiem jak natężał, to nie udźwigniesz, taki to ciężar” Znaczy się – polskości.
Wygląda na to, że obydwaj mamy problemy ze zrozumieniem. Wyjaśnię zatem jaka była moja ścieżka rozumowania w moim wpisie.
Napisał Pan: „Z tym, że chyba w tych polskich apostazjach nie o to chodzi, by raz na zawsze zatrzasnąć za sobą drzwi, lecz częściej chodzi o kasę.” Na tej podstawie wnioskuję, że według Pana apostaci głównie kierują się pewnymi miernymi pobudkami związanymi z kiesą. Dla mnie jest to traktowanie takich osób jak ja, jak naiwniaków którzy błądzą, podejmują decyzje kierując się materializmem.
Co do analogii, to uważam że każdy może mieć słabszą chwilę, ale argument, w którym próbuje Pan zmienić znaczenie tego co napisałem jest już poniżej krytyki. NIE sugerowałem w żaden sposób, że KK kolaborował z nazistami, czy był bierny, czy w jakiś sposób był pomijany w „propagowaniu ideii” NSDAP. Chodziło mi o skompromitowaną organizację, która głosi idee godzące w człowieczeństwo. To że organizacje stosują sobie właściwe metody to zgoda, to że wzajemnie konkurują o umysły to zgoda, to że wzajemnie się zwalczają też zgoda.
Kartko! (z g.11:50)
Chyba jednak przeceniasz rolę „zdolności do poważnej, szczerej rozmowy z ludżmi” w sprawowaniu władzy. Usłyszysz kakofonię, czyli wielogłosowy chór kompletnie niespójny.
Szczery polityk to oksymoron. Polityk ma byc skuteczny.
Oczywiście, że ludzie oczekują zmian! Ale nie zapewnią ich „szczere rozmowy” równiez z Kaczyńskim, Ziobro, Millerem, Palikotem czy Pawlakiem, ani demokracja bezpośrednia w postaci referendum. Toż w każdej spornej sprawie można by robić referendum (i po cholerę rząd).
Jakie sensowne pytanie mozna postawic np. w sprawie reformy emerytalnej?
Właściwie każde sprowadzi się do alternatywy; czy chcesz był młody, zdrowy i bogaty, czy stary, chory i biedny.
@Kartka z podróży, 11:50
Tę wadę, polegającą na jakiejś trudności w ?kontakcie z narodem? D. Tuska, podkreśla A. Smolar.
Próbuje Smolar znaleźć usprawiedliwienie w nieśmiałości. Dodam od siebie – w jakichś oporach przed przyjęciem raz na miesiąc postawy trybuna ludowego.
Przypomnij sobie Kartko kampanię 2005 roku. Donald Tusk się ?wstydził? swojego kandydowania na prezydenta. Widocznie czuł, że nie pasuje osobowościowo na to ?ojcowskie? stanowisko.
Wyborca to wyczuł, wygrał Lech ? przypominam ten moment z historii kariery D. Tuska, aby poprzeć Twoje
„Niestety lider PO tej zdolności nie posiada. Jest nieszczery i ludzie to czują. Podobnie jego ministrowie czy zaplecze partyjne.”
Jednak zdecydowanie się nie zgadzam ” (…) że ten rząd jest skończony”.
Jest kupa, za przeproszeniem, czasu, aby Platforma udowodniła swoją pozycję politycznego monopolisty (mnie to nie cieszy). Lewica i prawica rozdrobnione będą gorszą opcja dla wyborcy niż Platforma nawet z frakcjami, ale zjednoczona w walce o utrzymanie władzy.
Ściskam, nara
PS
Nie oglądasz telewizji, nie mogę Ciebie zapytać o opinię, czy p. Kalisz nie rozpoczyna niedzielnego objazdu mediów od kilku sztachów maryśki. Człowiek w jego wieku, rano, powinien zwykle eksponować smutek kiepskiej nocy. Natomiast p. Kalisz jest nienaturalnie ożywiony, macha rękami, przekrzykuje – źrenic TVN nie kadruje, szkoda.
Gdyby był nawalony, to wyczułyby charakteryzatorki i doniosły p. Rymanowskiemu.
@Terese Kosowski, 13:38 pisze pod koniec swojego ciekawego komentarza
Lojalność to słowo ze słownika wyrazów obcych
ale dalej wieszczy powrót IV RP, w co bardzo wątpię.
O Czarneckim Rysiu, wzorze lojalności, mówił długo Wiesław Chrzanowski w wywiadzie, w PlusMinus.
„To człowiek bez poglądów i bez zasad” – mówi sędziwy marszałek
i dalej
„Sądzę, że Jarosław Kaczyński też nie szanuje Czarneckiego. Widzi, że ten będzie mu bezgranicznie wierny w zamian za miejsce na liście oraz intratną posadę w Brukseli.”
To wyjątkowo wredna postać, a nie wychodzi z telewizji.
Jest tych typów spod skrzydeł prezesa kilku – czy wyborca da im władzę Pani Tereso?
Czy wyborca zrezygnuje z nudnego spokoju?
Że przyszłość niepewna? Kto wie czy komputeryzacja usług, robotyzacja produkcji, rozwój technologii internetowych, nie przyczyni się w 2030 roku do występowania zjawiska nadwyżki rąk do pracy.
Zamiast ochroniarza 50+ za 1500zł będzie coraz tańsza kamera. Widzę swoich ochroniarzy – to za przeproszeniem „żywe kamery”, zdolne jedynie wcisnąć przycisk alarmu.
Serdecznie Panią pozdrawiam i czekam na dalsze obserwacje z Niemiec.
Panie Redaktorze!
A propos Kościoła i NSDAP. Lato 1982 roku. Pełnię służbę dyżurnego(przynieś, wynieś , pozamiataj) w sztabie 9 pułku łączności w Białobrzegach nad Zalewem Zegrzyńskim. Odbywa się polityczne szkolenie chorążych. Przez moment podsłuchuję( prywatnie, a nie zawodowo). M.in. słyszę,że :” NSDAP była bardziej partią robotniczą niż PZPR”.
O wizerunek Thatcher w Polsce bardzo dbali partyjni propagandziści. Dzięki temu miała w Polsce lepszą opinię niż u siebie. A jej szaleństwa jeszcze dziś odbijają się czkawką Angolom. I dobrze im tak !
Therese Kosowski napisała 20 lutego o godz. 13:38
„Ja wieszczę, że powrotem IV RP.”
Podzielam przekonanie, ale zmienię niedbałą formę.
Wieszczę Piontom RP.
Nowa rzeczywistość polityczna, będzie zapewne czasem chaosu.
Do roku 1989 byliśmy krajem jednolitym. Te same ceny na towary w obfitości stałego niedoboru. Te same wynagrodzenia i ten sam podział na my i oni. Teraz nawet w Polsce darwiniści społeczni różnią się w sposób nie do pogodzenia. W latach poprzedzających stan wojenny produkowano towary powszechnego użytku w liczbie asortymentów nie mniejszej niż po uzyskaniu kredytów z Europy Zachodniej przez ekipę Edwarda Gierka. Wydobywano węgiel, wytwarzano energię elekrtyczną i nie umierali ludzie z niedożywienia.
Dziś na wsi polskiej jest nadmiar powierzchni mieszkalnej. Jest wiele domów ogrzewanych tylko w części izb. Uważa się, że w Warszawie połowa aut stoi używanych z rzadka okazjonalnie. Warszawa ma dramatyczny niedobór miejsc do parkowania i jest jak wiele miast europejskich niedostosowana do masowego ruchu ulicznego. Powoduje to rodzenie się tak komicznych propozycji jak zlikwidowanie transportu tramwajowego, bo Janusz Korwin-Mikke nie może dojechać na czas na turniej zawodowego brydża.
Rok 1989 podzielił Polaków na mających dryg do handlu towarem wyłożonym na łóżku składanym rozłożonym przy kutej balustradzie otaczającej pomnik Adama Mickiewicza a obsługującychi tych, którym płaciło się dywidendę za etos oraz na tych, o których mówimy, że skrzywdziła ich historia.
Dziś biznesmen chcący uprawiać paprykę pod folią czuje się zwolniony przez Leppera od rozsądku przy zaciąganiu i ubezpieczaniu kredytu, bo wystarczy mu zaśpiewanie „Ojczyznę wolną przywróć nam Panie” oraz okazanie potwierdzenia na wpłatę wspierająca radio dla głodnych i porzuconych przez dzieci.
Jest wyrazem zachałturzenia się ponad siły w produkowanie reklam specjalistów od idei i słowa aby chcieli i mogli skorygować pytanie „jak żyć” na pytanie „jak życie poprawić”.
Twierdzę z cała stanowczością, że przeżywamy nowy okres targowicy.
Oto szczycące się ogólnopolską popularnością radio religijne nawołuje do niepłacenia podatków państwu, które nie może się obyć bez kropidła przy otwieraniu nowego sklepu monopolowego.
Na 10 kwietnia Jarosław Kaczyński zapowiedział rewolucję.
Gotów jest nawet dwa dni wcześniej ogłosić głodówkę. Tyle, że metody walki i formy politycznej działalności Mohandasa Karamchand Gandhiego zwanego Mahatmą były skuteczne – do czasu – w walce z kolonizatorem pochodzącym z innej cywilizacji. Dla głoszenia wyznania skutkującego rewolucyjnym poparciem bojowym „nie mam nic, aby walczyć o wasz honor i naszą wolność” wcześniej należałoby wyleczyć zwolenników z choroby sierocej po pseudosocjalizmie i oczywistości dostawania.
Gardłowanie o wolne związki zawodowe w sierpniu 1980 dziś jest kwestią wstydliwą. Związkowcy z KGHM nie pokażą się 10 kwietnia przed Pałacem Namiestnikowskim aby zbudować barykadę pozwalająca objąć władzę nad Polską Mesjaszowi. Zanim wyłoni się on z tłumu pojawi się paru Antonich z kwitami, że Mesjasz w dzieciństwie NIE napluł na portret Karola Marksa. A poza tym musi się podzielić ukrywanym srebrem otrzymanym od Twardowskiego na Księżycu.
Solidarność to dziś marka śliwek w czekoladzie.
Rewolucji Francuskiej nie zrobiły rodziny tuzina rzezimieszków więzionych w Bastylii. Rewolucję zrobili chłopi francuscy a okres ich krwawej aktywności nazwano Wielką Trwogą.
Czeka nas okres wchodzenia na trybunę tych, co przechwycili lettres de cachet. Być może do dwudziestopozycyjnej listy wytworzonej tuż przed 28 maja 1992 zostaną dopisane dwie pozycje: osoby zmarłej i żyjącego brata.
Gdy ktoś obiecuje zbawienie na Ziemi, to igra z gniewem ludu.
Członkowie triumviratu IV RP rozpierzchli się: jeden został przysypany zagranicznym zbożem, drugi gotów poprzeć rozróby uliczne, aby nie pod oknem jego kancelarii prawniczej, a trzeci popłynął na krze odpowiedzialności Donalda Tuska za V rozbiór Polski.
Urzędnicy Unii Europejskiej wrócą z wielkanocnych barwnych procesji Wielkanocnych w ukwieconej Sewilli i uchwalą powstrzymanie wypłat dofinansowujących polskie rolnictwo, do czasu przekazania napowrót prawowitej władzy nieudolnej ekipie Donalda Tuska. Bild doniesie, że Jarosław Kaczyński schronił się na zakonnym cyplu na Wigrach.
Polsce jest potrzebna wizja poprawy nastrojów ludzi nie rozumiejących wodolejstwa Zbigniewa Ziobry oraz bełkotu Ryszardu Legutko zapisanego jako „Esej o duszy polskiej” i bajania podróżniczego „Pociąg do Polski, Polska do pociągu” Andrzeja Zybertowicza. Ci ludzie nie uwierzyli, że Wałęsa siusiał do chrzcielnicy i nie poprą ufnie żadnej władzy oszołomów.
Czas gadania o brzozie wyprodukowanej przez KGB już jutro się skończy i na ulicę wyjdzie tłuszcza z transparetem:
„Krópnik a nie Chonor”
Jej rzymskich cyfr nie uczono.
Plany nowej zbrodni ludobójstwa.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11188162,_NYT___Atak_Izraela_na_Iran_bylby_skomplikowana_operacja.html?lokale=krakow
…ja nie wierzę w to, że inż.Waldemar Pawlak palnął to głupstwo. Człowiek ten jest było nie było wicepremierem w rządzie RP, a nie jakimś bliżej nieznanym radnym z okolic Kraśnika za przeproszeniem. Jeżeli naprawdę to powiedział, to musiało to być nieoficjalnie podczas jakiejś popijawy w remizie OSP w tejże okolicy.
Dziwię sie,że tęgie i nad wyraz wrażliwe,gadające głowy nie widzą ,że,po prostu,cykl się przesila.Odzyskano,sprzedano,przekręcono,wiara zdechła.Ten od Goldmana też mówi,ż nie tak trza było.I nie sposób znależc optymizm.Ja Tuska rozumiem.Trzyma kurs na Europę.Kurs sensowny.Czy ktoś ,np „prawdziwy”,potrafi coś innego zaproponowac ? „Droga wyboista lecz kierunek słuszny” śpiewał maestro M.
O tym,że cykl się przesila świadczy najlepiej włączenie „myślenia magicznego”.
Informatyzacja padła jak sznyta z korupcją w tle.”Cyfryzacją ” ja zastąpimy i a piat,’ od nowa można przekręcac. To już nie jest na mój siwy łeb.Mnie to fuk jak mówią bracia Czesi lecz żal mi wnuków.
Nemer
Źle mnie zrozumiałeś – może źle swą myśl wyraziłem. Mnie się słowo „wizerunkowy” źle kojarzy – z jakąs sztuczką marketingową – więc chciałem wyrazić to, że na ciężkie czasy potrzebni są przywódcy a nie sztukmistrze marketingowi. Przywódctwo to nie jakiiś aranż na potrzeby wyborców a z tym mieliśmy doczynienia w wykonaniu Donalda Tuska. W tekście Gospodarz podaje przykład „Żelaznej damy”. No ale żeby być „Żelazną damą” to się trzeba nia urodzic. Donald Tusk nie ma cech przywódczych. To nie jest człowiek zdolny do „przeorania Polski” a tak jest moim zdaniem potrzeba.
Masz rację, że medialny front wsparcia rządu się wykruszył. Widać to nawet na blogach Polityki. Ale ja bym nie nazwał tego „Huzia na Józia”. Od miesięcy media związane z linią rządu zwracały uwagę na nonsensy jego polityki. Może nie robiły tego wprost ale czuć było ton zaniepokojenia i krytyki. Od kilkunastu miesięcy czynił to Gadomski, ktorego zawsze czytam. Czynił to też Smolar i wielu innych znaczących publicystów. Oczywiście czynili to w sposób wyważony – nie darli japy jak pisowskie przekaziory. Ale ta krytyka i ostrzeżenia były. Przecież ja tylko do niej odwoływałem w swoich krytycznych komentarzach i za to zbierałem od zadurzonych w Tysku cięgi!
Pozdrawiam
Mag
Nie przeceniam roli „zdolności do poważnej, szczerej rozmowy z ludżmi” w sprawowaniu władzy. Na tym polega sztuka polityki, na tym polega talent przywódczy. Ja takie momenty czy nawet okresy w wykonaniu polskich polityków pamietam. I pamiętam wybory w 2007 roku gdy ujęła mnie iskra przywódcza Donalda Tuska. Niestety na swą iskre sam Tusk wkrotce wylał kubeł zimnej wody. A klakierzy temu gaszeniu klaskali. I dlatego mamy jak mamy.
Pozdrawiam
Stasieku
Był taki moment, że Donaldowi Tuskowi ktoś głupawo doradził by spróbował trochę poderotyzować elektorat kobiecy. I on pozwolił sobie na próby flirtu z dziennikarkę na konferencji prasowej. Jak to sztucznie, skrepowanie wyglądalo. Powiedziałbym żalośnie. Jest pewna psychiczna nieszczerośc a może skrępowanie w Donaldzie Tusku. Jakiś ograniczajacy gorset wewnetrzny. Niestety, kopanie piłki nie zrobi już z niego swojaka. A do bycia de Gaulem czy „Żelazną …” też nie ma predyspozycji. Ludzie to czuja. Uwierz, że jego krytyka na blogach czy w mediach to bułka z masłem w porównaniu z tym co słyszę na ulicach, w sklepach, w pracy. Nawet nie chcę tego pisać bo mi moderator nie puści.
Pozdrawiam
Nie sądze by Kalisz uzywał ziela z rana. Byłby raczej rozmarzony, trochę nieobecny… . Nadaktywnośc o której piszesz może być efektem zupełnie innych substancji. A ja w nich nie gustuję, więc nie będę się wypowiadał
red.Szostkiewicz napomyka o panu Grasiu jako ewentualnym kandydacie do wymiany, a tymczasem pan rzecznik Graś doskonale się prezentuje maszerując obok premiera sejmowymi korzytarzami. Nie wspomina Pan redaktor natomiast o pani minister Musze, która według 37% Polaków powinna być usunięta ze stanowsika ministra sportu i turystki. To jest tragedia aby minister sportu nie wiedział, że lodowi hokeiści nie mają trzeciej ligi. A o tym że tak jest w istocie, wie nawet red.Morozowski z TVN24!
Nie widzę miejsca na przedterminowe wybory. Nikt tego nie chce. Poza tym jeśli PSL wyszedłby z rządu, może do niego wejść Palikot lub SLD lub SLD oraz Palikot. Palikot zapowiedział poparcie emerytur późniejszych, jeśli znajdą się pieniądze na przedszkola i żłobki. Rząd mógłby zlikwidować ulgę na dziecko i przeznaczyć część kasy na przedszkola i jeszcze by zaoszczędził. W sumie by na tym zyskał.
Nie widzę też możliwości wspólnych list
Palikota z SLD (chyba że do PE). Kto by te listy układał? Palikot nie ma zwartej partii i gdyby się połączył z SLD, to by się rozpłynął. Nie może pójść na coś takiego. Poza tym obie partie mają różne elektoraty (jak PO i PiS, które też usiłowano swatać swego czasu). Palikot ma żelazny elektorat wśród młodzieży, SLD wśród starszych mundurowych i nostalgicznych wielbicieli tow. Edwarda. Interesy tych dwóch grup elektoratów są całkowicie rozbierzne. Ergo wspólnych list nie będzie. Będzie jedynie niekończące się gadanie o zjednoczeniu, jak o POPiSie.
Spadek sondażowy PO niczego nie zmienia. Nadal PO jest największe i nadal jest w centrum, nie ma rządu bez PO i bez Tuska jako premiera. Zgadzam się, że wpadki wizerunkowe dotyczyły spraw drugorzędnych i trzymam kciuki za reformę emerytalną Tuska (mimo że głosowałem taktycznie na Palikota, aczkolwiek Tusk wspomniał o reformie po wyborach).
Mało kto czyta internetowe strony rządu – czytaja internauci wedlug Grasia, ale stad tylko klopoty.
Żeby z sensem wystawiać cenzurki, trzeba by oddzielić dwie warstwy: wizerunkową od merytorycznej – zapisze sobie ten dzien w kajecie, bo myslalem, ze nie dozyje. Jak Boga kocham nie mialem do dzis pojecia, nic na to nie wskazywalo, ze Adam Szostkiewicz jest swiadom istnienia takiego rozroznienia. Toz on przeciez na kolejne rocznice prosil o wiecej!
Zmadrzec dzis, po kilku latach trwania w glupstwie jest malym powodem do chwaly, w zawodzie dziennikarza raczej do wstydu, ale na tym tutaj blogu zasluguje na sympatie z jedngo, acz jakosciowo waznego powodu:
Otoz red. Szostkieiwcz jest ciagle o lata swietlne przed swoimi goscmi! Napisal bowiem tekst o Tusku, w istocie o mizerii Tuska, wymieniajac z nazwiska tylko politykow koalicji oraz raz piszac neutralnie o niezadowoleniu opozycji. I to, a nie na pierwszy rzut oka fakt przejrzenia na oczy jest milowym postepem.
Blogerzy tacy jak Kossowski, Staruszek, Stasieku czy poniekad Mag sa dowodem na to panie Szostkiewicz, ze tak dlugo trwajac w bledzie nie dostrzegania rozroznienia na rzeczywistosci i wizerunek rzeczywistosci wyrzadzil pan wielu ludziom, o slabszych glowach, nienaprawialna krzywde.
ps.
do starszych wpisow:
Marcin – nie docenia pan zyciodajnych sil „jadu”, pozwalajacych nie spac po nocach i ooblatywac wszelkie blogi lotem blyskawicy:). Pozdrawiam.
Wybacz Stasieku, Cenie Twoje opinie i licze sie z Twoim zdaniem. Ale co ja mam zrobic, milczec , kiedy czytam u pani Paradowskiej, ze wg Kartki Czeslaw jako oficer LWP, tylko czekal na rozkaz, aby zrzucic bombe na Berlin albo jakies Niderlandy, podczas, gdy on Kartka bohatersko wymigiwal sie od sluzby wojskowej, aby nie musiec zrzrucacv tych bomb. I dlatego taki Czeslaw nie ma prawa wypowiadac sie i bronic Tuska.
Argumenty Kartki sa niestety podle.
Zadzwiaja mnie ci wszyscy ktorzy z tym czlowiekiem wchodza w powazna polemike. Bo co do hagiografa staruszka, to mozna by taka dewiacje zrozumiec.
Niestety Stasieku, strace Twoja sympatie i mam tylko taki wybor: albo ostatecznie opuscic blog, albo punktowac tego pokretnego czlowieczka. Trudno, nie bede taki, jak mi to zarzucila @mag, co chcialby sie wszystkim podobac
Roman (21-02-g.9:51)
Może i Twoja głowa jest silna w odróżnieniu od błogowiczów o słabych głowach, ale wolałabym usłyszeć – zamiast takiej pryncypialnej diagnozy – jakieś bardziej merytoryczne uzasadnienie.
Nie mogę mówic w imieniu wszystkich przez Ciebie wymienionych „o słabych głowach”, tylko w swoim.
Jaki dałam Ci dowód na tezę (proszę o ew. cytat), że nie odróżniam realu od tego, co jest realu wizerunkiem.
Lewy
Mnie Kartka również zaskoczył „podsumowaniem” blogerskiej działalności Czesława, który miał „nieszczęście” być kiedyś w LWP i to mu jakby odbiera wiarygodność.
Ot, zdarzyło się Kartce przegiąć – moim zdaniem – jak wielu innym z nas (od czasu do czasu.)
Ale, na miły Bog, nie bierz sobie tego aż tak bardzo do serca. Możemy się przecież spierać , a nawet kłocić, byle nie w stylu powszechnie uznawanym za obraźliwy.
Romanie!
Byłem świadom swej nienaprawialności dużo wcześniej, niż pierwszy raz zawitałem na blogu Adama Szostkiewicza. Ta poprawka nie zmienia prawie niczego na liście krzywd wyrządzonych podczas gry w klasy.
Zaraz owinę się w prześcieradło i poczołgam na Cmentarz Pólnocny.
I nawet nie dowiem się kto to zacz Kossowski.
Proszę natomiast przyjąć jeszcze za mojego życia drobne wyjaśnienie: Adam Szostkiewicz nie miał we mnie czego psuć, po tym jak Mahatma Ghandi przerobił mnie na nienadającego się do recyclingu.
A sugestia, że mag jest w rozkroku między wizerunkiem a rzeczywistością rodzi pytanie: czy ona schodzi z obrazu, czy do niego wchodzi?
Pomogę Ci droga mag! To jest ciekawsze od romanienia.
http://www.polskieradio.pl/9/396/Artykul/340162,Lech-Majewski-w-Klubie-Trojki-wejsc-do-obrazu
@LEWY, 12:19
Niech Cię Bóg broni, nie opuszczaj blogu, punktuj inteligentnie, je nie znoszę poprawności towarzyskiej, sobie już parę razy na blogu zarzucałem oportunizm towarzyski.
Czytając rano o Czesławie, który służył w LWP, aby zbombardować Berlin, myślałem, że śnię.
Mojej sympatii nigdy nie stracisz, nawet jak od czasu do czasu przegniesz.
Wiem, że Twoje reakcje są szczere i wolałbyś z takim Tuzem jak Kartka być w zgodzie, ale nie wytrzymujesz.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej
PS
Ale pozwól mi czasami się wtrącać
staruszku drogi
Dzięki za sliczny link.
Kupiłam sobie kiedyś w Brukseli bardzo ładną, w stylu gobelinowym, z wizerunkiem obrazu Bruegla – ozdobną poszwę na poduszkę.
Zdarza mi się się, gdy siedzę w ulubionym fotelu, podkładać ją sobie pod d…
I tak oto – real sięga bruku.
Do Mag,
Napisalem, ze pan Szostkiewicz napisal tekst o Tusku. A pani na swojego konika „polskosci”, oraz ctrl kopiowalny „obiegowicz” o ONYCH. To nie jest wpis o polskosci, ani o ONYCH tylko o konkretnych ludziach – w tym wypadku Tusku.
Jesli spoleczenstwo nie potrafi nazywac rzeczy po imieniu, a scislej na konia, slonia, stodole i trabanta mowi K-a-c-z-y-n-s-ki, lub reaguje przewidywalnym do bolu kompulsywizmem – to wlasnie dzieje sie tak, ze rzad, i tu mu sie nie dziwie, czuje sie zwolniony z jakiejkolwiek odpowiedzialnosci za cokolwiek.
Do Staruszka,
O panskeij nienaprawialnosci, i jej datowaniu nie musi mnie pan przekonywac. Wierze panu w tym wzgledzie akurat bardziej niz samemu sobie.
Imponuje mi panskie samozwancze powinowactwo do Mahatmy Gandiego, doprawdy zdarza mi sie podziwiac tupet u ludzi, tym bardziej im jest bardziej odwrotnie proporcjonalny do ich zalet. Klaniam sie w pas i zdrowia zycze.
Jedno wyjasnienie: uwaga o slabych glowach. Moglem byl napisac byc moze goracych, choc pewnie wyszloby na to samo.
Do Krzysztof z Mazur,
..Zgadzam się, że wpadki wizerunkowe dotyczyły spraw drugorzędnych i trzymam kciuki za reformę emerytalną Tuska ….
Ha. Ha. Ha. Podstawa to sobie cos wytlumaczyc. Potem z gorki.
W moim szczeniackim oglądzie są to wszystko cechy trzecio i czwartorzędne – te wizerunki i pogardy, flirty z dziennikarkami i nieszczerość Tuska. Pierwszorzędna jest niemożność reform, czyli meritum. W poprzedniej kadencji jakimś niewyjaśnionym cudem udało się ograniczyć emerytury pomostowe i jeszcze kilka pomniejszych usprawnień. Lista niezbędnych, na ogół tzw. bolesnych reform jest długa. Szanse na ich realizację są marne. Dialogowanie ze społeczeństwem? – he, he, z nauczycielami? Z górnikami … z jeszcze dłuższą listą interesów grupowych i grupkowych. Jeszcze się taki przywódca w Polsce nie znalazł … Margaret Thatcher była możliwa w innym kraju, Polska to nie Wlk. Brytania. To obala teorię, którą najbardziej elokwentnie opisuje min. Rostowski, że można reformować spokojnie, równomiernie i bez zderzaków. Bowiem jedyna możliwa droga jest przez mękę, reformy wprowadza się w pierwszym roku po objęciu władzy przez koalicję, wkrótce potem jej rozpad, a na koniec 4-letniej kadencji wybory, w której partia reformatorska odchodzi w niebyt i na jej miejsce przychodzi następne, z popiołów powstaje jej opozycja i tak cyklicznie się kraj reformuje krok po kroku. Na starcie tej kadencji widać jedynie szanse na trwanie. Nawet nie ważne jak to się skończy, kiedy się skończy … może za 4 lata – 100 dni.
LEWY (12:19)
Wszystkim się podobać!? A po co?
Myślę Lewy, że nie musisz nic polecać testamentowo swoim spadkobiercom. Wystarczy, że rozporządzisz w nim swoim ruchomym i nieruchomym majątkiem a za jedną z nienamacalnych składowych spuścizny po Tobie będą mieli postawę, która każe Ci piętnować wszelkie przejawy intelektualnej nieuczciwości. A jak mi będziesz jeszcze marudził, że wymiękasz, to pojadę po Ciebie do tej Francji i wypijemy żabojadom cały koniak.
Stasieku
Jakoś nie gniecie mnie oportunizm, który sobie zarzucasz ale niepokoją pojawiające się nuty blogowego konformizmu. Chyba jeszcze trzymasz pistolet ale nie słyszę żebyś strzelał choć zarzekałeś się, że legniesz ostatni.
3m Ci się
Poza tym te wszystkie debaty o wizerunkowych stratach są tak gorącym powietrzem przepełnione, że aż strach pod nie się podczepić. Takie to subiektywne, tyle nad i niedointerpretacji faktów, domniemań, usiłowań podniesienia czytelnictwa na duchu w bezpartyjnej walce z rządem. To jest dobre na czas kampanii wyborczej. Teraz lud ma siedzieć cicho w domach i pracować na swoim, a publicyściod czasu do czasu zająć się jakąś realną sprawą. A emeryci niech czytają historyczne książki bo nic im już do biegu obecnej historii. Poza głosowaniem raz na 4 lata.
telegraphic observer
21 lutego o godz. 16:23
Znowu nieporozumienie. Cos mam pecha do nieporozumien.
@TO to mag mi zarzucila, ze chce sie wszystkim podobac, wiec odpowiadam, ze chce jako normalny czlowiek podobac sie tylko tym, ktorzy mi sie podobaja, a nie wszystkim.
@mag W przypadku Kartki, to wcale nie jest sporadyczne przegiecie, ale systematyczne stosowanie nieuczciwych chwytow. I na tym polega problem Kartki, ze robi to w rekawiczkach, za jego grzecznymi manierami kryje sie perfidia i podlosc, najlepiej swiadczy o tym jego aliance z axiomem: Cel uswieca srodki. Jesli cham axiom atakuje Tuska, to jest dobry axiom(po prostu uzywa jedrnego,dosadnego czy jakos tam, jezyka), jezeli Czeslaw broni Tuska, to nie ma takich metod ,do ktorych nie siegnalby Kartka, lacznie z *ochoczym bombardowaniem przez Czeslawa Berlina*, aby Czeslaw zdyskredytowac.
No coz dyskutujcie z Kartka, jesli taka wasza wola, ja jednak zostane na tym blogu i dalej bede sledzil i punktowal tego czlowieczka
Skąd u pana nagle wyskoczył k-a-c -z -y-n-s-k-i? Nie widzą żadnego związku z wątkiem, który stał się przyczyną wymiany zdań między nami. Jakis „niepojęty skrót myslowy”, który tkwi w pana głowie, a do mojej, słabej, nie dociera?
Wydawało mi sie, że rozmawiamy nie personalnie o Tusku, czy jakimkolwiek polityku, tylko o tym, co jest realem, a co realu wizerunkiem. Obie te sfery postrzegania moga się różnić. Ale nadal nie wiem, na jakiej podstawie pan uważa, że dla mnie ważniejszy jest czyjś wizerunek i że w pełni mu zawierzam.
Mój wpis z g. 16:26 jest adresowany do Romana, co zapomniałam zaznaczyć.
W ciemności
Oportunizmu towarzyskiego się nie pozbędę, bo spory ad personam czasami przeradzają się w „wyłączne” (jak w tym żydowskim kawale o wężu) i przestają być ciekawe dla większości dyskutantów.
Natomiast Gra w klasy nie powinna być, moim zdaniem, miejscem dla oportunizmu kulturowego, a na pewno poprawności poltycznej.
Ala zanim napiszę kilka słów o filmie (wróciłem przed chwilą, wszystkie myśli „gorące”) chciałbym dla usprawiedliwienia mało entuzjastycznej opinii, opisać swój typ wrażliwości na przykładzie sceny z „Ojca Chrzestnego”. Wzruszył mnie ruch głową i mina consigliere Vita (Robert Duvall), kiedy dowiedział się o ciężkim stanie postrzelonego szefa. To była chwilka.
Nigdy nie uroniłem łzy, kiedy trumny pokryte flagą USA, pokazywane były przy wzniosłej muzyce.
OK a teraz opinia.
Minusy
Film za długi, zbyt wyraziste, wręcz łopatologiczne środki wyrazu, dużo krzyku aktorskiego, wtrącone, przydługie sceny erotyczne, mające pokazać (A. Holland w TVN), że nawet w takich warunkach ludzi się pożądają, nienaturalne zakończenie gehenny (dzielenie się chlebem i koszerną wódką na tackach!).
Często nie rozumiałem dialogów.
Plusy
Sama idea pokazania skomplikowanej duszy ludzkiej i siły ludzkiego stworzenia.
Aktorstwo Roberta Więckiewicza i Kingi Preis, filmowego małżeństwa Sochów.
Kilka wzruszających, choć dla mnie przydługich, scen z Sochami.
Przypomnienie bestialstwa nazizmu.
Tu zabrakło mi plusów, poszedłem do żony po pomoc i poprosiłem „wymień jakieś plusy filmu”.
Odpowiedziała, że film się podobał, że przejmująco pokazana walka o przeżycie, seks nie drażnił, trzy razy płakała, ciągle o nim myśli.
Nominacja do Oskara, OK, ale Oskar…
PS
Boję się, że krytyka przyjmie postawę, jak przy okazji „Quo vadis” Kawalerowicza. Pamiętam pokaz tego gniota dla JPII i jakąś nieszczerość w relacjach prasowych.
@Roman, w porannym komentarzu o 9:51 napisał zdanie:
Blogerzy tacy jak Kossowski, Staruszek, Stasieku czy poniekad Mag sa dowodem na to panie Szostkiewicz, ze tak dlugo trwajac w bledzie nie dostrzegania rozroznienia na rzeczywistosci i wizerunek rzeczywistosci wyrzadzil pan wielu ludziom, o slabszych glowach, nienaprawialna krzywde.
w którym wyczuwam, mimo zawiłej konstrukcji, współczucie.
Szanowny Panie Romanie, oświadczam uroczyście, że publicystyka Adama Szostkiewicza, od wielu już lat (pewnie Pana nie było na świecie, od kiedy), robiła mi dobrze a czasami bardzo dobrze.
Jeśli chodzi o głowę, to wypijam biez pierekuski jedną z opcji, ? butelki wina, 250 gr whisky i siadam do klawiatury.
„Tusk nie musi się wstydzić za meritum rządzenia tak bardzo, jak by sobie życzyła opozycja.”
Nie wiem jak sobie życzyłaby tego opozycja, ale osobiście mam kilka uwag merytorycznych do rządu.
1. Wspomniane przez Pana emerytury- zmiany wprowadzane szybko, nagle i bez konsultacji. W Niemczech odpowiednia ustawa miała 5 lat vacatio legis. Ledwo 12 lat temu mieliśmy jedną reformę, a już ją reformujemy i to w sposób radykalny. Sięgając do określenia użytego w jednym z artykułów rząd nie oczyścił przedpola, nie wyrównał praw emerytalnych, a nam tej większości nieuprzywilejowanej wciska głodne kawałki o tym że budżet nie wytrzyma, nie będzie pieniędzy. Dlaczego zatem nie mówi tego rolnikom, policjantom, czy wojskowym?
2. NIP-y- Tak bardzo chciano przed kampanią ulzyć podatnikom, że zmieniono przepisy o NIP-ach, choć całkiem dobrze funkcjonowały od 1995 r. i namieszano z identyfikatorami podatkowymi. W art. 3 ustawy zapisano- kto nie prowadzi działalności i jest objętych systemem PESEL podaje PESEL jako identyfikator. Kto prowadzi działalność podaje NIP. Niby proste, ale o jaką definicję działalności gospodarczej chodziło ustawodawcy nie wie nawet ministerstwo finansów, a są co najmniej 4- w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej, ordynacji podatkowej i ustawie o vat i ustawie o podatku dochodowym. No i teraz pracodawcy głowią się co podać w PIT-11, choć od 17 lat wiedzieli.
3. Akcyza na węgiel- największy hit kabaretowy nowego roku. W ustawie z 16 września 2011 r. o „redukcji niektórych obowiązków obywateli i przedsiębiorców” zastosowano system znany z końca lat 90-tych zwany „komputerem Paczochy”. Nałożono, o sorry „zredukowano” obowiązki na kupujących węgiel- chcesz kupić węgiel bez akcyzy, podpisz dodatkowy papierek tzw. „dokument dostawy” i podaj tam swoje dane osobowe. Prowadzisz skład opałowy- rejestruj się w urzędzie 2 razy. Raz jako tzw. pośredniczący podmiot węglowy raz jako podatnik akcyzy (ekstra wydatek 170 zł opłaty skarbowej). Sprzedajesz węgiel bez akcyzy wystawiasz 4 egzemplarze dokumentu dostawy, z których zazwyczaj aż 3 zachowujesz u siebie. Pewnie, żeby kupić ramki na ich eksponowanie a biurze. Nie ma obiegu elektronicznego. Wszystko liczy się na piechotę i co miesiąc w zestawieniach przedkłada w urzędzie celnym. I to wszystko zaledwie w kilka tygodniu po powołaniu Ministerstwa Cyfryzacji.
Aż prosi się o cytat z piosenki Wojciecha Młynarskiego- co by tu jeszcze spieprz….. panowie, co by tu jeszcze?
Bądź Lewy staranniejszy!
Opisane zachowania to nie jest problem Kartki.
To jest Twój problem – nieprzepracowany.
Nie zaniedbuj kroplowania zainteresowania mną.
Na blogach e-Polityki jest duże zapotrzebowanie na hagiografów!
Ciekawi mnie, kiedy ktoś niechętny Kartce napisze do Ciebie:
„Nie nudź!”
Poza Stasieku nikt nie kwapi się do pomocy Tobie.
Lajf is brutal i ful of zasadzkas.
Lewy (21-02-g.17:22)
„Perfidia”, „podłość” w „białych rękawiczkach” – trochę za dużo mocnych określeń w stosunku do Kartki.
Całkiem, jakbym słyszała (wybacz) Jarosława Polskęzbawa mówiącego o haniebnym, nikczemnym, co jest oczywistą oczywistością, postępowaniu kogoś tam.
Ne t’en fais pas, drogi przyjacielu żabojadzie z polskimi korzeniami.
O kurczę, mam nadzieję, że chociaż na mnie się nie obrazisz.
Lewy
Pardon, rękawiczki były, ale dodałam niechcący, że białe.
LEWY (17:22)
Och Lewy, a cóż miała Ci mag zarzucić? Odczuła taką wewnętrzną potrzebę więc Ci zarzuciła, że nie starasz się podobać tylko jej, na przykład. Jesteś zbyt skrupulatny jak na moderowany blog, miałeś ochotę i zadałeś sobie kiedyś trud, aby wyliczyć, że zgadzasz się ze mną w 71 procentach. I co? Miałem się z tym nie zgodzić, miało mi się to nie spodobać, z autorem włącznie, bo liczyłem, wymagałem aż 95 procent i ani promila mniej?
No ale nie na tym nieporozumienie bezpośrednio się zasadza, lecz płynie stąd, iż ja nie zobowiązująco stwierdziłem, że nie ma sensu wszystkim się podobać. Zgodziłem się z Twoją odpowiedzią, rozumiesz? ZGODZIŁEM. Oczywiście nie z Tobą, nawet nie z dosłownym sensem, lecz z tą luźno rozumianą odpowiedzią. Ja nawet nie staram się podobać tym, którzy mi się podobają. Gorzej! Czasami korci mnie, aby się spodobać tym, jak nikomu nigdy przedtem, którzy mi się totalnie nie podobają, i bywa, że daję spokój i nie realizuję tej zachcianki, oj bywa tak …
p.s. Jeśli chodzi o punktowanie (Kartki z P.), to w jakiej to pozycji walczysz, bo jeśli w pozycji odwrotnej to powinieneś punktować prawym, prawym
LEWY
p.p.s
Oczywiście jestem na liście podejrzanych o niechęć do Kartki z P. (że też komuś chce się tak ludzi szeregować), ale nie napiszę do Ciebie – nie nudź. No chyba, że zaczniesz nudzić.
In Darkness
(a film by Agnieszka Holland)
Nominacja do Oskara – OK, ale Oskar?
Temat ciekawy, leitmotif jasny, ale zdaje mi się opowieść trochę przeładowana, zaś na początku uderza chaotyczność, nerwowość filmowej narracji, ruchu kamery, postaci, oczywiście niezrozumiałość lwiwskiego narzecza przeraża w pierwszych scenach, na szczęście były angielskie napisy, potem już nawet nie warto było się bawić w odróżnianie języków jidisz i niemieckiego, czy lwiwskiego i ukraińskiego. Faktycznie, pewne symbole przerysowane i niepotrzebne, aczkolwiek „moje żydki”, ta fraza, trudna do tłumaczenia z polskiego, jest bardzo obrazowa.
Oglądałem film wczoraj wieczorem. Wyświetlają od piątku w dwóch kinach miasta z przedmieściami.
COS MI SIE ZDAJE ,ZE TEGO TEKSTU AUTOR POWINIEN SIE WSTYDZIC.WPISAL SIE BOWIEM W AKCJE WALENIA MLOTEM W PREMIERA TUSKA .I TYM SWIETYM W SPORZE OKAZAC SIE MA ANTYPANSTWOWIEC WALDEMAR PAWLAK ?FACET,KTORY POPULISTYCZNIE GRA O SLUPKI POPARCIA ,KTORE NIE WYSZLY MU W OSTATNICH WYBORACH ;MINISTER GOSPODARKI W RZADZIE ,KTOREGO DZIALANIE REFORMATORSKIE ZDEZAWUOWAL TWIERDZAC ,ZE ZUS NIE JEST PEWIEN .CZY KIEDYKOLWIEK KTOS Z ZUSU NIE DOSTAL EMERYTURY?OWSZEM -NIEDLUGO MOZE NIE DOSTAC Z POWODU PAWLAKA ,JEZELI NIE PRZEPROWADZI SIE TEJ REFORMY .BEDAC W RZADZIE ODPOWIEDZIALNYM ZA GOSPODARKE ZACHOWYWAC SIE JAK PIJANY DYZIO I POD PUBLICZKE KRYTYKOWAC REFORME WLASNEGO RZADU TO ZWYKLY SKANDAL I HANBA TEGO PANA .MYSLE,ZE NIE POWINIEN ZA BARDZO LICZYC NA SWOJE DZIECI W PRZYSZLOSCI ,JEZELI OPUSCIL JUZ ICH MATKE .JAK MOZNA PANIE REDAKTORZE STAWIAC ZA WZOR MINISTRA ,KTORY DZIALAL W ROZNYCH RZADACH W SPOSOB KLASOWY I OBROTOWY -WSZYSTKO JEDNO Z KIM ,BYLE PRZY WLADZY Z OGROMNA MASA STANOWISK RZADOWYCH? A CO ROBIL PAWLAK W TYM RZADZIE SKORO TERAZ ODCINA SIE OD WLASNEJ DZIALALNOSCI ?CZY TO WSZYSTKO JEST LOGICZNE ? I CZY POLITYKA POWINNA POPIERAC OPCJE PSL : PO NAS BYLE POTOP?NIECH SIE MARTWIA NASTEPCY ! CZY TO NAPRAWDE ODPOWIEDZIALNE ? TO PO PROSTU PSLOWSKA KLASOWA HIPOKRYZJA .A POLITYKA W TM WSZYSTKIM ? PO PROSTU WSTYD!
Poza Stasieku nikt nie kwapi się do pomocy LEWY’emu.
Napisać, że Stasieku sie kwapi, to nic nie napisać. Stasieku dostrzega misję LEWY’ego. Misję blogową, która polega na „punktowaniu Kartki”, cokolwiek to znaczy. Misja jest ważna dal stasieku. (Najlepiej jest zdaje mi się na pytanie stasieku – jaka jest Twoja misja na blogu, odpowiedzieć – chcę się czegoś dowiedzieć, dopisuję, aby podtrzymać dyskusję, ew. sprowokować do wypowiedzi, itd. itp.)
Tak więc, misjonarzu LEWY, do roboty misyjnej. Tylko proszę nie spodziewać się ode mnie, że ja te misje biorę poważnie. Już swoje misyjne powinności odbębniłem, tera tylko sobie pobazgrolę, tym bardziej, że red. Szostkiewicz już nie miesza się w dyskusje pod swoim blogiem. Każdy inaczej widzi swoją misję, a nawet to mu się zmienia z upływem czasu.
LEWY
21 lutego o godz. 17:22:
”No coz dyskutujcie z Kartka, jesli taka wasza wola, ja jednak zostane na tym blogu i dalej bede sledzil i punktowal tego czlowieczka.”
Lewy, teraz to ty przeginasz. Czy uważasz się za tego, który może pierwszy podnieść kamień? La culture, c’est qui demeure dans l’homme lorsqu’il a tout oublié.
@telegraphic observer, 22:06
Ucieszyła mnie Twoja króciutka recenzja.
Jest nas przynajmniej dwóch.
Czuję się lepiej, bo w kupie zawsze lepiej.
Dobranoc
stasieku
21 lutego o godz. 23:03 pisze:
„Czuję się lepiej, bo w kupie zawsze lepiej.
i kupy nikt nie rusza – no pewno!
Fajna dyskusja, dzięki.
Zyks mi się przypomina. A własnie – co z Zyksem?
Pozdrawiam
@mag
Jeśli nie chcesz się w…..ć, to lepiej nie czytaj:
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/380228,ryszard-czarnecki-pisze-na-blogu-o-wladyslawie-bartoszewskim.html
P.S. O godz.02:05 mam zamiar obejrzeć na dwójce „Niemców”. Najpierw myślałam, że to teatr, ale to film amerykańsko – polski.
Ja mam problem z Kartką, bo prywatnie bardzo Go lubię i nie chcę bezpardonowo Go atakować. Stosuję takie sobie półśrodki. Najczęściej poprzez rozmowę z Kartką – bis, czyli ze Staruszkiem. Kartka po prostu nam się zradykalizował, a z fundamentalistami nie ma rozmowy, bo nie potrafią obiektywnie spojrzeć na wszystkie za i przeciw. Jeżeli chodzi o pomoc Stasieku (Stasiekowi??? – to się odmienia?) i T.O., to jestem chętny,
Ewa1958 1.46
Nie karmic Rysia
Wdziecznego rozmowce znalazla sobie pani Moniczka. Wygadany, elokwentny, inteligencja wrodzona bije w oczy ! Duzo wie i chetnie rozwija kazdy temat. Trzyma kontakt wzrokowy z interlokutorem i wtraca wlasne poglady. I chodzi prosciutko, w czerwonym sweterku !
http://www.tvn24.pl/-1,1690890,0,1,goryl–a-chodzi-jak-czlowiek,wiadomosc.html
Ozdoba polskiego parlamentu i europejskich salonow. W Brukseli wszystkie eurodeputowane cisna sie tlumem, zeby go poskrobac za uszkiem. Nie karmic Rysia !
http://www.radiozet.pl/Programy/Gosc-Radia-ZET/Ryszard-Czarnecki
Szeroki usmiech przypomina Madame Kempe. Tez walecznie przelamuje wrodzony szczekoscisk. A artykulacja i erudycja – prosto z metropolii, moze nawet z Brukseli. I chetnie cytuje Madame Kempe, swoj wzor niedoscigniony. Zeby nie bylo watpliwosci, podkresla, ze wlasnie mowi do „Pani redaktor”, co drugie slowo. Inaczej ktos by pomyslal, ze rozmawia z gorylem…. Podobnie, jak Madame Kempa, taktownie pozwala mowic pani Moniczce:
http://www.radiozet.pl/Programy/Gosc-Radia-ZET/Beata-Kempa5
Gdybysmy pamietali o panu posle Blaszczaku, mielibysmy zgrany chorek Proprezio.
Wyzyny intelektualne tego tercetu oniesmielaja i dalej komentowac nie bede. Ponadto zastraszony jestem obietnica Prezia, ze winny sprawdzic to „odpowiednie sluzby specjalne”
Do Mag
Skad Kaczynski? Z wpisow Staruszka (nie tylko, ze niemadrych, co i knajackich) oraz prawem skrotu myslowego, jak pani zauwaza z wpisu T. Kossowski o IV RP.
Wyraze sie scislej – to nie my rozmawiamy o Tusku, tylko to A. Szostkiewicz uczynil Tuska i jego rzad, i ich sto dni tematem swojego postu. Dyskusja natomiast, z pani udzialem bezwiednym, czy nie, zwekslowala sie na „polskosc”, czy jak sie domyslam jej utrapienia. Zastanawaim sie, czy zdaje sobie pani sprawe, ze jest to dobrowolne karykaturyzowanie sie w 150 lat po tym jak zostalo to przedstawione w formie karykatury chociazby w osobie Tomasza Leckiego.
Po co?
Po wtore, zarzut o rozdzial pomiedzy rzeczywistosc i zmyslenie dotyczyl glownie A. Szostkieiwcza, a pani sprawa ta powinna byc zainteresowana, o tyle, o ile czulaby sie oszukana. Nie kto inny a Autor serwowal na tym blogu tasiemiec o sprawach niezaistnialych, nieznaczacych i wymyslonych – spod palca w gabinetach politycznych przez jakiegos machera, ktory kaprysem D.Tuska pracowal w polityce, bo inaczej „robilby w jogurtach albo proszkach”. Pamieta pani rozwazania o zmianie Konstytucji? Albo o in-vitro? Albo rekolekcje lagiewnickie? Albo sukcesy polskiej polityki zagranicznej objawiajace sie tym, ze ladna polszczyzna ktos cos mowi???? Duzo tego bylo, a zwroty akcji takie jak w Klanie, czyli podrapal sie w glowe rezyser i mowi, dzis wszyscy gramy w kolko graniaste. I tak wygladaly rzady D. Tuska z antraktami na tragedie.
Ja nie uwazam, zeby pani nie potrafila dostrzec roznicy pomiedzy tym co jest, a tym co sie mowi ze jest. Ja uwazam, ze pani, i wiele osob pani podobnych z jakiejs swojej potrzeby wybralo wiare w to drugie liczac, ze:
1) jest to dowod obycia i dobrego smaku
2) ze D. Tusk nie jest az takim szubrawcem, zeby zostawic ludzi, ktorzy dokonali takiego wyboru z reka po lokiec w nocniku, czyli, ze moze nie jest az tak pieknie, jak mowi, ale nie skompromituje swych wyznawcow tym, ze raz okaze sie jak jest w istocie tragicznie.
3) brala to pani z dobrodziejstwem inwentarza, w pakiecie antykaczyzmu. Nie dalo sie nie brac za dobra monete tych wszystkich bredni o zbrodniach Kaczynskiego – upadlych co do jednej przed sadami, i nie podpompowac sie wiara w to, ze najwazniejsza w polityce jest…..milosc, by zacytowac klasyka.
Jednym slowem uwazam, ze pani wybrala omamy, a nie zostala omamiona.
A mowiac schematami tego bloga wolala pani zostac bez majtek i obitym zadkiem w towarzystwie Stasieka czy Ewy, niz w spodniach w towarzystwie Levara, Marcina czy moim. Bo my tacy jacys polscy, nie dosc predko lykajacy wszelkie nowinki obyczajowe, a w ogole to moherowi.
Do Stasieku,
Wspolczucia nie ma. Jest za to zarzut pod adresem A. Szostkiewicza instrumentalnego wykorzystania ludzkich slabosci, namietnosci, czy pasji, ktore nie przynosza chluby.
Dawno temu A. Szostkiewicz pisal troche inne rzeczy niz pisal pozniej.
Do Torlina,
…Kartka po prostu nam się zradykalizował, a z fundamentalistami nie ma rozmowy…
A skad pan powzial przekonanie o tym, ze pan patrzy na rzeczy obiektywnie i widzi wszystkie za i przeciw? Co jesli to pan jest wlasnie radykalny (choc jako zywo, radykalizm nie jest sam w sobie ani zly ani dobry) a Kartka sie po prostu przemiescil wlasnie na pozycje obiektywne, skad widac wszystkie za i przeciw?
To jest wlasnie nieszczesciem Tuska, ze w sferze medialnej zupelnie pomijane sa jego sukcesy w drugiej kadencji i ze w swiadomosci spolecznej pozostaja jedynie wpadki.
Czyzby wiec za wszystko odpowiedzialny byl zly pijar i niesprawiedliwe media ?
Nie calkiem. Rzad Tuska mial juz dwie powazne wpadki w tym roku, a trzecia stoi u progu. Pierwsza byla ustawa refundacyjna, ktora zaraz po wprowadzeniu trzeba bylo zmieniac w trybie pilnym. Nie chce tutaj wspominac grozb, ktore rzad wypowiadal w kierunku srodowiska medycznego, aby potem ostatecznie „zmienknac”. W ten sposob nie zdobywa sie autorytetu w spoleczenstwie. Druga sprawa byly ACTA, ktore Tusk, jak sam przyznal, chcial podpisac bez dokladnego czytania. Jak wiemy po przeczytaniu i „goracej dyskusji” diametralnie zmienil on zdanie i poczul sie nawet powolany do zalecenia swoim przyjacielom partyjnym z innych krajow europejskich, aby takze nie podpisywali. Tutaj nie moge sie oprzec pokusie udzielenia rady; czy aby nie lepiej byloby najpierw przeczytac, a potem decydowac a nie odwrotnie ?
Trzecia wpadka ktora stoi u proga to reforma emerytalna. Zgadzam sie z przedmowcami, ze takie niepopularne, ale konieczne reformy nie daja sie raczej przepchnac w szerokiej dyskusji spolecznej. Czego wiec potrzeba do ich przeprowadzenia jesli nie maja one poparcia spolecznego? Oczywiscie stabilnej wiekszosci politycznej. Co w tym wypadku robi Tusk ? Bez uzgodnienia ze swoim koalicyjnym partnerem oglasza rzadowy projekt reformy emerytalnej, aby potem przylozyc PSL-owi pistolet do piersi z grozba; „zryj, albo zdychaj”. Moze sie to skonczyc rozpadem koalicji rzadowej i byc moze niestabilnym rzadem mniejszosciowym, ktory bedzie rzadzil za pomoca zmieniajacych sie wiekszosci, albo koalicja z Palikotem. Palikot ale jest jeszcze wciaz politykiem bardzo kontrowersyjnym, ktory do tego stopnia, oczywiscie jesli mu sie pozwoli, moze zradykalitowac rzad Tuska, ze straci on poparcie w centrum spoleczenstwa. W normalnej demokracji, dla tak spolecznie bolesnej reformy, kazdy rozsadny polityk staralby sie zbudowac jak najszersza baze polityczna. To co robi Tusk, to jest poraz kolejny zwykle polityczne niechlujstwo i partactwo. O tym , ze demokracja tak nie funkcjonuje przekona sie on najpozniej, kiedy przyjdzie mu sie wycofywac takze z tej reformy.
Na koniec nie moge sie oprzec „drobnej” zlosliwosci. Ktos slusznie na blogu zapytal: dlaczego podnosi sie pensje mudurowych (oprocz strazakow) skoro budzet w potrzebie ? Moze chodzi tu o zdobycie przychylnosci tych grup zawodowych na ktorych Tusk w przyszlosci chce oprzec swoja wladze.
W ciemności oglądałem parę dni temu (dopiero).
Ogólnie: film dobry, choć nie rewelacyjny. Informacja dla TO: dialogi tłumaczone na polski (przynajmniej na początku).
Dłużyzny? Może niewielkie. Sceny seksu mi nie przeszkadzały — powiedziałbym, że film miał być werystyczny i taki był. Może najbardziej z wszystkich filmów o Holokauście, jakie widziałem. Irytowała pewna nerwowość w prowadzeniu kamery na początku, ale może to ja siedziałem trochę za blisko. A zapewne było celowym zabiegiem artystycznym.
Symbolika? Nie irytowała mnie, może dlatego, że przedstawiona była z większym smakiem, niż to nerwowe krytyki sugerowały.
„Polski kandydat do Oscara” — chyba słusznie. Podobno „Róża” jest lepsza (jeszcze nie miałem okazji, moje ulubione kino ma duże opóźnienie w prezentacji filmów i „Różę” pokażą w marcu), ale skoro ze zrozumieniem jej kontekstu miewali problem polscy krytycy, to komu można ją prezentować za granicą? A ten film na eksport się nadaje — dobrze zrobiony, z dość zrozumiałym kontekstem (choć dla obcokrajowca splot relacji polsko-żydowsko-ukraińskich może być trudny). Powiedziałbym, że można i zaryzykować odwrócenie argumenty o ‚antypolonizmie’ Agnieszki Holland — bo, przeciwnie, film przekonuje do ofiarności Polaków i ukazuje w jak trudnych warunkach pomagali Żydom.
PS.
Zastanawiam się, czy imię księdza-antysemity, przywołane w małżeńskim dialogu Sochów, tylko przypadkowo brzmiało „Tadeusz”?
@Torlin, 7:24
Wolałbym, aby mój nick nie był odmieniany, choć kojarzy się z imieniem.
I pisany z małej litery.
Wykorzystam adres do Torlina na skromny apel.
Szanowni Panowie, zostawmy stosunki Lewy-Kartka z podróży im samym!
Red. Szostkiewicz pewnie zaciska pięści i tylko chrześcijańska skłonność do wybaczania powstrzymuje Go przed decyzją o zbanowaniu nas.
Pozdrowienia
TO napisał:
„że też komuś chce się tak ludzi szeregować”
Tym komuś jestem ja.
Nie ustawiałem oponentów Kartki do szeregu.
Zasygnalizowałem, że nawet oponenta Kartki może znudzić prywatna wojenka Lewego z Kartką.
Mam wrażenie, że Lewy jest świadomym prowokatorem ogniskującym uwagę blogowiczów na komentarzach Kartki. Po lekturze komentarzy innych blogowiczów takie mam wrażenie. Dziekuję Ci Lewy za skuteczne działanie w imieniu własnym i Kartki. Nie ustawaj!
Czesław podziękował komuś za uwolnienie go od Kartki.
Jedna z osób nowo zaproszonych do prowadzenia bloga na platformie e_Polityki poprosiła, aby nie traktować jego bloga jako prywatnego gabinetu psychoterapeuty. Mam wrażenie, że Czesław doznał ulgi zrozumiawszy, do czego służy klawisz PgDn.
Skądinąd sympatyczna Jiba prosi o nauczenie ją pogrubiania.
Nieustannie ktoś wstawia komentarze pisane wersalikami.
Nie skutkują prośby o nieprzaładowanie komentarza pochylaniem oraz pogrubianiem tekstu z naćkanymi buźkami.
Tekst jest wart jeśli przynosi ciekawe echo. To na dawnych bazarach gdzie spotykali się naiwni z cwaniakami można było usłyszeć: „Ludzie! Ludzie! Powstrzymajcie mnie! Taki piękny chodzący zegarek chcę sprzedać za złotówkę!”
Taki Torlin na przykład najpierw jak lwica broniąca przed hienami upolowanej antylopy broni swojej własności intelektualnej. I po raz kolejny dopomina się o tanie odpowiedzi na swoje drogie pytania.
Panie i Panowie! Daję Wam okazję do KRZYKU!
Moją misją z jaką wszedłem na blogi e-Polityki jest dostać.
Nadzieja, że ja lub Kartka dostaniemy wyrzutów po mordzie jest płonna.
Moderator chyba wytnie nasze wstrętne mordki wraz z tekstem .
Blog jest tekstowy, a pismo jest sztuką, której jeszcze wielu piszących nie opanowało. Jeden z nowych blogerów e-Polityki ma uprawiać komiks. Polecam – jest duża nadzieja na masową ulgę.
Czego zresztą można oczekiwać po blogach, na których jedynym bywającym intelektualistą jest Jasny Gwint.
Kadencje mijają, a nawet dwukrotna studniówka nie pomaga opanować poloneza.
Panie Romanie! (22-02-g.10:09)
Każdy ma, jak widać, swoje omamy. Tak samo, jak każdy woli takie, a nie inne towarzystwo. Ja wolę z Ewą stracić, niż z Marcinem zyskać.
I przy tym pozostańmy, bez wzajemnej urazy.
Do Mag,
Nie sadze, zeby kazdy mial omamy. Im kto bardziej egzaltowany, tym bardziej podatny.
Co do towarzystwa – racja. Pani woli z Ewa stracic. Swietnie. Problem w tym, zeby z tego nie robic ideologii i politycznej racji – bo duza, a byc moze lwia czesc elektoratu PO dzialala wlasnie w mysl, lepiej stracic z Tuskiem niz zyskac z Kaczynskim. Co z punktu widzenia panstwa jest samobojcze.
Ja bym raczej myslal, ze lepiej zyskac z Diablem Iwanem niz stracic z Archaniolem Gabrielem.
Jak najbardziej bez urazy.
@z dystansu:
Nie miałem ochoty zajmować się tym tematem, ale gdy Cię czytam czuję się zmuszony.
Tusk:
Tusk teraz ma trochę pecha, ale to równoważy długotrwałe szczęście, które mu w rządach towarzyszyło, przynajmniej jeśli chodzi o ocenę rządu.
Miałem okazję zapoznać się relacjami uczestników dyskusji w czasie poprzedniej kadencji, gdy to rząd przeprowadzał reformę nauki. Argumentację rządu (w sprawach szczegółów) można przedstawić krótko: „ma być tak, a tak, bo mamy większość”. Bez dyskutowania z meritum, bez argumentów za wersją rządową. Parlamentarzyści głosując według własnego rozeznania zostają przywołani do porządku, bo ma przejść wersja rządowa.
Taki sposób postępowania to proszenie się o problemy — chyba nie muszę tego tłumaczyć. Zresztą, czym to się różni w stylu od forsowania ACTA?
Muszę tu dodać, że rząd może mieć w tych sprawach rację, ale nie tylko nie przekonuje krytyków, ale i zniechęca część zwolenników swoim stylem.
Co do reformy emerytalnej — artykuł Jerzego Urbana znam z relacji z TOK FM, co nie zmienia tego, że się z nim zgadzam 🙂 Rząd powinien był rozpocząć szerokie prezentowanie problemu, wprowadzić do dyskusji różne warianty — i wyliczenia emerytur bez podwyższenia wieku emerytalnego, i wariant podwyższenia do lat 70; prowadzić jednocześnie kampanię na temat programu znajdowania pracy po 50-tce (ale też po 40-tce, 30-tce, czy 20-tce…).
Raz, bo to przygotowuje grunt dla społecznej akceptacji.
Ale też (dodaje już od siebie), dwa, bo to pozwala na dopracowanie rozwiązań, które w pierwotnej wersji rządowej wcale nie muszą być najlepsze…
Aby uniknąć sytuacji, że dyskusja przesłoni sam problem, rząd musi pilnować najważniejszych propozycji i harmonogramu. Ale to chyba umiejętności rządu nie przerasta? A przeprowadzić podwyższenie wieku emerytalnego do 67 roku życia, gdy wcześniej sugeruje się nawet 70-ty, będzie o wiele łatwiej.
O wirtualne moce ! Uchowajcie blogosferę od blogowiczów owładniętych misją ! Szczególnie misją masochistyczego cierpienia !
Dwie korony: biała i czerwona, jak barwy logo „Polityki”. I staruszek, który oddaje swój blogowy żywot za innych. Droga do wirtualnej świętości ?
Wirtualna paranoja
Panie Romanie!
Nadal sie nie rozumiemy.
To, jakie wolę towarzystwo na blogach (czyli z kim mi się ciekawie, inspirująco rozmawia, co nie oznacza, że we wszystkim się zgadzamy) abolutnie nie przekłada się na alternatywę, którą pan mi wmusza/przypisuje – Tusk albo Kaczyński. Jednego i drugiego wolałabym miec już z głowy (zwłaszcza tego drugiego). Marzę o kimś trzecim. Przez chwilę myślałam, że będzie to Palikot. Na razie wstrzymuje oddech.
Pozdrawiam
Torlin,
a czy z Tobą jest rozmowa, kiedy obrażasz się na wykazujących dziury w Twojej argumentacji i rzucasz na odchodnym „nienawistnikami” w ich kierunku, zabierając zabawki z blogowej piaskownicy ?
Przypomnij sobie dyskusje o Bałkanach, o „cywilizacyjnej” i „wyzwoleńczej” roli polityki amerykańskiej w Afganistanie czy w Iranie, o różnicach kulturowych. Hermetyczność to też odmiana radykalizmu lub fundamentalizmu, który zarzucasz innym.
Pozdrawiam
Pan Redaktor pisze:
„Przecież opozycja i jej zwolennicy wiedzą z góry, że studniówka wypada fatalnie.”
Szanowny panie Redaktorze,
Mysle, ze studniowka nie wypada ani gorzej ani lepiej niz poprzednie
4 lata, czyli, miedzy nami mowiac, srednio fatalnie.
Opozycja wie o tym od dawna, poniewaz skupia ludzi nieco bardziej
rozgarnietych niz ogol Lemingow zamieszkujacych obszar miedzy
Odra a Bugiem.
Pewna nowoscia jest fakt, ze ?czolowi publicysci? stojacy do tej pory
murem za PO oraz panem Premierem i koncentrujacy sie glownie na
walce z ?moheryzmem? tudziez tropieniu ?pelzajacego klerykalizmu? zaczeli ostatnio
jakby zmieniac front, a co najmniej wykazywac pewne oznaki dezorientacji.
Trudno sie oprzec wrazeniu, jakby srodowiska, ktore wykreowaly pana
Tuska zaczynaly nerwowo rozgladac sie za jakas nowa marionetka.
W tym kontekscie nowego znaczenia nabiera ostatnie, slawetne wystapienie
ministra Sikorskiego, ktore wywolalo tyle emocji.
Zastanawiam sie, czy nie byl to przede wszystkim sygnal wyslany do Niemcow,
ze pan Tusk nie jest jedyna osoba po tej stronie Odry, na ktora moga liczyc
i ze ewentualny zmiana niekoniecznie musi zagrazac ich interesom.
Pewnosci oczywiscie nie mam, ale mam wrazenie, ze i taka ewentualnosc
wchodzi w gre.
Tak czy owak moze jeszcze byc ciekawie ( choc niekoniecznie wesolo)
Jacobsky zmartwił się 22 lutego o godz. 12:32
Zgodziłem się na stosowanie nazwy zaproponowanej przez stasieku „misja”, bo jak się zwał, tak się zwał, aby się miał.
Misja zakłada jakieś powierzone zadanie. Mnie nikt niczego nie powierzał. Przywiodła mnie ciekawość. Zaspokoiwszy podstawową wyraźnie odciąłem się stwierdzając, że misja dobiegła końca.
Bywanie na blogach nie jest dla mnie źródłem cierpienia.
Pisałem wielokrotnie, że motorem mojego blogowania jest cekawość i niejednokrotnie dziękowałem Koleżankom blogowiczkom i Kolegom blogowiczom za ciekawe wpisy. Irytuje mnie niekiedy zbędna agresja komentarzy przesłaniająca brak propozycji przemyśleń.
Zwracałem jednocześnie wyraźnie uwagę, że używanie przesadnych środków polemicznych przez blogowiczów jest wyrazem sentymentalizmu oraz zaściankowości. Polityka miłości Donalda Tuska, podobnie jak polityka mądrego sprawedliwego króla Jarosława Kaczyńskiego z bardzo grzesznymi poddanymi według mnie jest wyrazem pogardy wobec obywateli. Kilkakrotnie apelowałem aby zwolenników PiS nie traktować jako tłumu idiotów.
Śmieszy mnie toczenie na politycznym blogu osobistych wojenek.
Królem jest Gospodarz / Gospodyni i oczekuję od gości, aby nie robić z dworu ringu bokserskiego lub maty wrestlingu. Polityka jest według mnie sztuką zarządzania dobrem wspólnym i nie przejmuje się gdy komuś z blogowiczów robi się z jakiegoś powodu niedobrze.
912 i apteczka podręczna.
Mądry średniowieczny król opisał stanie się „pani nijakiej” świętą, bo Piotrowi z nieba udało się trafić ją kamieniem. Te wszystkie WIELKIE słowa zniesmaczają mnie i nudzą.
Interesuje mnie wyraźne i przekonywujące wskazanie, co mogę zyskać z Jarosławem Kaczyńskim, bo co straciłem z Donaldem Tuskiem, to już wiem. Nie prowadzę swojego bloga i nie wyśmiewam gości cudzych blogów. Nie zamierzam nikogo obdarzać PRAWDĄ, ani świętością.
Natomiast czytam w bardzo wielu komentarzach skowyt bólu i błaganie „niech mnie ktoś kiedyś wysłucha”.
I ogromną chęć dania po buzi. Nie pomaga wyznanie, że w szczenięcych latach omal nie zabiłem bandyty wdzięcznie mi kłaniającego się później przez dziesiątki lat. A fircyki zamiast pisać o dobru publicznym skarżą się, ze ich okradziono i znieważono.
Nie okradłem nikogo z blogowiczów; nie obrzuciłem nikogo błotem; nie nazwałem nikogo idiotą. I to powoduje wybuchy wściekłości: to po co staruszku szwendasz się po blogach?
Ja nie jestem ani mądry, ani dobry, ani zasłużony. Ciekawi mnie natomiast skąd w ludziach takie pokłady wrogości i pogardy. Także na tych blogach.
W podsumowaniach swej „misji” określałem przyczynę:
„Ktoś musi być winien, że nie jestem depozytariuszem PRAWDY, ŁADU i DÓBR.”
Nie pomagają przypomnienia, że Armadę zwalczyła burza, a bogowie milczą lub mamroczą. Wielu wchodzi na blog aby komuś przywalić.
Dwóch takich co chcieli mi przywalić, leczyło się w szpitalu, a jednego wysłano do obsługi Czukczów. Więc z uśmiechem wyrozumiałości traktuję zastępcze wojenki obywateli, nie mających nic do dorzucenia do dobra publicznego.
Jestem za daleko, aby mi dokuczyć.
To tak trudno prześmiewcom zrozumieć?
Żyję, bo umiałem zawalczyć o przyjaźń. Wstydliwe słowo na blogach.
Prościej sprostyuować się kiwając kciukiem.
Taka jest brama do pocztu świętych.
„Za to anonimowość pozwala łupnąć Kościół porównaniem z NSDP, co za finezja! I co za kultura w odniesieniu do tysięcy księży (także niemieckich) zamęczonych przez nazistów w kacetach. Czy ci księża to nie ludzie? W minimalnym stopniu czuję się katolikiem konfesyjnym, ale takie wpisy wydają mi się nie tyle dziecinne, co bezdennie głupie.”
Kościół już dawno NSDAP nie przypomina, choć ostatnie ofiary inkwizycji konały w jej kleszczach jeszcze w XIX wieku. Wojny religijne jak pokazują statystyki były bardziej brutalne (procent zabitych, rannych czy pozbawionych środków do życia) niż I i II WŚ. To wszystko wisi nad KK do dziś.
Współpraca z III Rzeszą i resztą faszystowskiej koalicji do dziś nie została rozliczona (państwo Watykan, konkordat, milczenie w sprawie Zagłady, kapelani, antysemityzm hierarchów itd. itd.). Christopher Hitchens słusznie zwracał uwagę, że faszystowski znaczył przed wojną tyle co skrajnie prawicowo-katolicki. Tysiące księży? Którzy otrzymywali żołd i rozgrzeszali esesmanów i żołnierzy idących mordować bądź co bądź również katolików? A wszystko dla zmartwychwstania tysiącletniego Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.
A jak Panu przeszkadza anonimowość to polecam podpisane artykuły o roli chrześcijaństwa w powstaniu nazizmu np.:
http://humanizm.free.ngo.pl/ws.htm
staruszek,
zanim napiszesz, przeczytaj swoj uprzedni tekst. Oto kilka zdan:
Nieustannie ktoś wstawia komentarze pisane wersalikami.
Nie skutkują prośby o nieprzaładowanie komentarza
Panie i Panowie! Daję Wam okazję do KRZYKU!
Moją misją z jaką wszedłem na blogi e-Polityki jest dostać.
Nadzieja, że ja lub Kartka dostaniemy wyrzutów po mordzie jest płonna.
Jak na biernego obserwatora, to niezła „misja”. Ale pisz, co ci fantazja na klawisze przyniesie, jest mi wszystko jedno. Pisz nawet tylko i wyłącznie za pomoca kciuka, z nadzieja, dostania wyrzutów po mordzie, jak to deklarujesz wyżej. Tylko po co tyle patosu i pretensjonalności ? To czasem bardziej mdłe niż wersaliki, pogrubianie czy emotiki, skoro już figury retoryczne,styl dyskusji, semantyka czy używane środki wizualne w tekstach innych blogowiczów są analizowane.
Faktycznie błąd się wkradł, nazwijmy go Skrót Myślowy, napisał – oczywiście jestem na liście podejrzanych o niechęć do Kartki z P. (że też komuś chce się tak ludzi szeregować), powinien jaśniej – określenie „ktoś niechętny Kartce” jest jątrzące, jak i cała fraza „kiedy ktoś taki napisze NIE NUDŹ?”, rozkopująca frontowe okopy bloga, a przecież okopów być nie powinno. Nie o chęci i niechęci chodzi, staruszku, nawet nie wiem czy obdzielać je warto po osobach, co najwyżej po opiniach, zdaniach, komentarzach. Personalnie, jestem w związku z LEWYM, nie nadużywam go na blogu, staram się mu przy tej okazji coś wytłumaczyć. Czy ja mam chęć do LEWE’ego i niechęć do Kartki – dla przykładu? To jest bardzo dobre śmieszne pytanie.
Mi chodziło, że dyskusję o polityce Kartka z P. ładuje emocjami, „ujada na Tuska”. Mi chodzi o to, że dyskusja o polityce powinna być zimna, wyważona, tu fakty, a tu opinie, moje, jej, ich, z podaniem detali i odnośników, rzecz jasna w rozsądnych granicach. To mam być jedynie rozum, ani krzty odczuć i majaczeń. Bo takiej dyskusji o polityce jest w kraju za wiele. Bo to jest chodzenie na skróty. I włażenie z ucioranymi buciorami na równo rozłożoną gazetę, nie do końca przeczytaną.
Jestem za robieniem akapitów, używaniem interpunkcji, zaczynaniem zdań z dużej litery, pogrubianiem i pochylaniem czcionki – stosować należy pragmatycznie, przyciągająco, nie odrzucająco.
@staruszku
U pani Paradowskiej napisales, ze bedziesz mnie ignorowal, wiec dotrzymuj slowa, a nie ujadaj w zastepstwie wielkodusznego Kartki, ktory bedac ponad, zbywa glupawa ironia *Ciekawe co sie stalo z Zyksem ?*
Czyzbyscie sie umowili, ze on bedzie odgrywal gentelmana, a Ty gledzil na moj temat.
Cyt:*Prościej sprostyuować się kiwając kciukiem.
Taka jest brama do pocztu świętych.*
Niestety jest to tak metne, belkotliwe, ze zadna egzegeza tu nie da rade, i Ty chyba sam nie wies o co Ci chodzi
Przeciez jesli ja pisze cos o Kartce, to nie prosze Cie, abys sie platal pod nogami , poniewaz akurat w tej materii Twoje zdanie jest bez znaczenia. Wiec pisz sobie swoje hagiografie, ale nie byloby mi milo, gdybys mnie przewijal i ignorowal.
Do Mag,
Nie wiem czy sie nie rozumiemy, ja mam wrazenie, ze rozumiem pania niezle. Natomiast sie z pania gleboko nie zgadzam.
Zeby bylo jasne jednak, nie poraza mnie, zeby uzyc mocnego slowa odleglosc naszych stanowisk, ale to, ze nie mamy wspolnych regul ich zajmowania.
Pani blogowe towarzystwo do alternatywy Tusk czy Kaczynskie mysle, ze jednak ma sie jakos. A tak, ze mam nadzieje, i widze tego symptomy, ze wbrew Kaczynskiemu bylibyscie byli w stanie glosowac na Tuska nawet jakby na was rozpalone zelazo lal.
Powiem pani cos wszakze zagwarantowanie kilku lat rzadow Tuska i zaglosowanie nastepnie na Palikota to bylby SZCZYT BEZCZELNOSCI.
Jesli slysze osobe dorosla mowiaca: Palikot to dla mnie zagadka – jestem bezradny.
To nie jest zadna zagadka a ……….. …………. I tyle. Wiem, ze na prozno apaleowalbym do pani o ocene Palikota w oparciu o haniebna role hieny i zaszczuwacza jaka odegral, zreszta mowiac o tym beznamietnie i szczerze, tak jak killer mowi, ze dokonal egzekucji na danym obiekcie. Tu na pania nie licze.
Ale nawet ludzie dramatycznie laknacy pozorow, byleby tylko nie stawic czola rzeczywistoci – a taka osoba niesty wydaje sie pani byc – musieli widziec, ze Palikot pominawszy wodczane biznesy zaczynal jako promotor pokolenia JPII i katolickeij prasy by skoncczyc (czy skonczyc???) tu gdzie jest. Gdyby nastroje w Polsce wygladaly odrobine inaczej, w sumie mniej lumpenproletariacko, zapewniam pania, ze Palikot do mszy by dzis sluzyl i prowadzil pod reke kard. Dziwisza wodzac rozmodlonym wzrokiem.
Ale pani tak bardzo chce zeby on byl taki jakim pani chce go widziec, ze z lekcji udzielonej przez D. Tuska nie odrobila pani ani linijki.
Ma racje Levar piszac, ze teraz pani, i innym wcisnie sie kogos innego, czy bedzie to Sikorski, Palikot czy reaktywowany Kwasniewski – nie bedzie mialo znaczenia. Przyjmiecie go z otwartymi ramionami. Bo kochacie byc oszukiwani. Przez nastepne dziesiec lat bedziecie slodzic tak, jak slodziliscie Tuskowi. Po to, by za 10 lat sie znow stropic i brac kolejna popeline.
A wszystko dlatego, ze odrzuca pani jeden, najwazniejszy fundament demokracji – wybor miedzy alternatywami. Alternatywa Tuska jest Kaczynski. Tusk w muszce, Tusk przebrany, Tusk przefarbowany z rudego na blond, Tusk w czapeczce, berecie czy okularach – to Tusk, bez wzgledu na to czy sie bedze akurat nazywal Sikorski czy Palikot.
Alternatywa jest Kaczynski. A jak sie ta alternatywa nie podoba, to prosze uczciwie albo przy Tusku pozostac broniac go tam gdzie na obrone zasluguje, albo przestac chodzic na wybory. Ale prosze przestac na Boga byc tym czym jest PSL, czyli magma przelewajaca sie zawsze do zwyciezcy zapewniajac blogie trwanie jednej i tej samej patologii co kilka lat w nowych szatach.
do Sceptyk,
bezdennie glupie – obydwiema rekami podpisuje sie pod uwaga A. Szostkiewicza.
@mag
W zadnym wypadku nie potrafilbym sie na Ciebie obrazic, chociaz nie jest mi milo, kiedy moje ostre wypowiedzi porownujesz do przegrzanego jezyka insynuacji Kaczynskiego. Ja nie insynuuje, robi to czesto Kartka, ale skoro tego nie zauwazasz, to nie jest powod do obrazania sie.
@Kozetka,
piszesz; *Lewy, teraz to ty przeginasz. Czy uważasz się za tego, który może pierwszy podnieść kamień? La culture, c?est qui demeure dans l?homme lorsqu?il a tout oublié.*
Kozetko, nie jestem ani pierwszym, ani ostatnim. Insynuujesz, ze ja uwazam sie za takiego Katona bez wad i dlatego przypisuje sobie jakies wyjatkowe prawa. Mam mnostwo wad, miedzy innymi jestem popedliwy i ostro reaguje na hipokryzje, pyszalkowatosc, ktora wczesniej czy pozniej musi prowadzic do podlosci.
Zacytowana przez Ciebie po francusku zlota mysl nie bardzo mnie przekonuje; czyli, ze kultura czlowieka polega na zapominaniu, a skoro ja nie zapominam to nie jestem kulturalny.
Pozdrawiam kulturalnie obie Panie
@Halen
Oczywiscie , gdybys sie zjawil we Francji(mieszkam w Lyonie), to pewnie wysuszylibysmy wszystkioe najblzsze i dalsze piwniczki z winem; polecam Cote du Rhone, ale whyski tez bym nie wzgadzil, chociaz boje sie, zebym znow nie nagadal jakchs glupstw i potem musial przepraszac Marit, mag, albo Zosienke
Może mam hejta dziś na KK, ale jak się czyta taki, słynny już wywiad: http://wyborcza.pl/1,75515,11194722,Post__modlitwa_i_jalmuzna.html?as=1&startsz=x
to robi mi się wszystko na raz.
„Dyskusja” z p.Marcinem i p. Romanem to walka z wiatrakami w rezultacie sprowadzająca się do zwykłych pyskówek. Dla nich ateista, agnostyk, antyklerykał czy satanista to synonimy. Podobnie, jak wiara , religia i kościół. Na temat religii nie da się dyskutować z fanatykiem, którego religijna edukacja zatrzymała się na paru kościelnych dogmatach, rytuałach i niedzielnych kazaniach proboszcza.
Podobnie jest z polityką. Sami odmieniają przez wszystkie przypadki Tuska i Kaczyńskiego, wmawiając, że podział społeczeństwa jest prosty, jak budowa cepa – jedni do Sasa, drudzy do Lasa.
Nie chciało mi się nic pisać na temat studniówki Tuska, bo chyba już wszystko zostało powiedziane.
misja ? zadanie do spełnienia
Pada to słowo ostatnio często, jest w tym słowie jakaś nadęta konotacja, trochę niepasująca do blogowej pisaniny.
Mogłem Na Rozdrożu zadać pytanie „staruszku, po kiego ch…a komentujesz wpisy w ePolityce?”
Mniej nadęcia, trochę amerykańskiej bezpośredniości, ale staruszek mógłby się wystraszyć, była to faza poznawania się.
Zadaniem stasieku jest dzielenie się wybraną informacją, poznaną w trudzie czytania różnych źródeł, własnymi obserwacjami życia politycznego, kulturalnego, obyczajowego.
W czasie przedwyborczym robiłem za cyngla Platformy i pisałem teksty obrzydzające Jarosława Kaczyńskiego, największego szkodnika Polski po 1998 roku.
Donald Tusk kilkakrotnie mnie uwiódł świetnym wystąpieniem, ale głównym argumentem wyboru politycznego w latach od 2005, był zbanalizowany do obrzydzenia argument strachu przed władzą Kaczyńskich i ich papug.
Nie jestem dziwakiem politycznym, należę do dość dużej grupy wyborców, którzy wybierają „najlepszego z możliwych”.
Są wśród nas pewnie zawodowi komentatorzy, którzy zarabiają na trollowaniu blogów Polityki.
Ich zadanie polega na zniechęcaniu „nowych wchodzących” do współudziału w dyskusji. Starych blogerów oni nie zniechęcą, bo są, mimo czasami zmiany nicków, rozpoznawalni.
Pyta Kartka o 0:19 „A właśnie – co z Zyksem”. Odpowiadam niepytany osobiście: Zyks jest!
Dla niewtajemniczonych – Zyks to bloger, uczulony na Kartkę.
I tu doszedłem do ostatniej już refleksji ogólnej. Z jakichś przyczyn tworzą się pary blogerów, którzy reagują zgoła alergicznie na swoje komentarze, bez względu na temat.
Np. axiom1 co pewien czas pisze, że stasieku i Torlin to idioci, broniący opinii mędrca z Toronto.
Kocha axiom Ziemkiewicza, a dla mnie ma teksty, cytuję wybrany i łagodny:
„Stasieku, juz wszscy na blogach Polityki wiedza. Jestes strefa wplywow TO i sztanskich sil ciemnosci. Albo mowiac potocznie dupowlazem.”
Pozdrawiam szczególnie ciepło moich Bliskich.
PS
Podchwyciłeś staruszku od Kartki pogardę dla formatowania komentarzy.
Ja będę formatował z egoizmu. W niektórych komentarzach nie wiem, kiedy się kończy tekst cytowany, nie ma siły deszyfrowania czcionki, wiążę niechlujstwo w pisaniu z bałaganem w głowie.
Panie Romanie!
Szansa na jakąkolwiek dyskusję kończy się wtedy, gdy dyskutant wie LEPIEJ, co tak NAPRAWDĘ ma na myśli jego oponent.
Pan nadal uważa, że wystarczy umieścić mnie w jakimś towarzystwie, by tym samym jednoznacznie sklasyfikowac, zakwalifikować itd. itp.
Tak się rozmawiać nie da. Przynajmniej ze mną.
Dziękuję, miksuję się.
Plony z upraw GMO nie są też tańsze (tu bywa czasowy dumping) ? odwrotnie, ich ceny szybko rosną, powodując zwiększenie cen plonów tradycyjnych. Przykład: dziś ziarno soi modyfikowanej GM RR 2 oraz GM SmartStax kosztuje sześć razy tyle, ile kiedyś ziarno soi niemodyfikowanej (Benbrook, 2009). Dlatego straszenie nas przez złotoustych misjonarzy GMO rosnącymi cenami produktów spożywczych niemodyfikowanych jest odwracaniem kota ogonem i propagandą mającą na celu wymuszenie zaakceptowania produktów zmodyfikowanych.
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/cztery-klamstwa-o-gmo
————-
Skoro ja, w miarę inteligentny i oczytany, zaczynam się gubić w prawdach głoszonych przez media, to co ma zrobić jakieś 80% populacji?
Kto sponsoruje kogo i w czyim interesie…….
Powyższy tekst to prawda, fałsz, lobbying?
Jacobsky!
Odpowiadam Ci na poważnie. Tak, bardzo się różnię od cierpiętników i nienawistników. Z bardzo prostego powodu, nie mam pretensji do całego świata za sytuację, w jakiej się znalazłem, ani nie uważam, że jakakolwiek osoba, grupa osób, naród czy państwo było lub jest samym złem. Nikogo nie nienawidzę, nie mam pretensji, w każdym razie staram się zachować obiektywizm. Nawet taka osoba jak Kaczyński, za którym generalnie mówiąc nie przepadam, zasłużył na duże słowa uznania za pierwszą wyprawę do Gruzji z prezydentami, za zrobienie wreszcie dni wolnych z naszych świąt narodowych.
W sprawach Bałkanów zadawałem Wam dwa podstawowe pytania, na które Wy zawsze odpowiadaliście trzymając się prawą ręką za lewe ucho:
– kto pierwszy napadł na Vukovar, zbombardował i zniszczył miasto, i zaczął tę przeklętą wojnę,
– kto zabił mieszkańców Srebrenicy (po prostu nie zgadzałem się z sugestią, że są oni sami sobie winni).
W sprawie Iraku i Afganistanu wygłaszałem swoje własne zdanie, tak jak w sprawie rewolucji jaśminowej w płn Afryce i pomocy wojskowej. Dalej twierdzę, że Syrii należy pomóc. Ale ja nikogo nie atakuję przykrym słowem, nie odsądzam od czci i wiary, nie mam wiecznych pretensji.
Więcej powiem, uważam, że świat idzie ku lepszemu. Coraz więcej krajów przejmuje pałeczkę demokracji, coraz więcej państw cywilizuje się w niebywały sposób (bieda, głód, choroby, wodociągi z czystą wodą, analfabetyzm). Zobaczcie na Afrykę, komórki, piękne szkoły, podręczniki, momentami wręcz bogactwo.
A w Polsce? Czyż nie jest z mojej strony obiektywizmem, że na temat biedy w Polsce daję taki link?
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,11163030,Bieda_nasza_powszechna.html
Bo z jednej strony mówię, że biedni są sami sobie winni (jeżeli nie są chorzy i niepełnosprawni) i że poziom biedy w Polsce się obniżył, ale z drugiej dostrzegam problemy ludzi niedających sobie rady z życiem (brak umiejętności, za dużo dzieci, wycofywanie się). Trzeba im pomóc, tylko, że to nie ma być tak, że oni dostaną pieniądze.
I wracając do naszych baranów. Tusk robi błędy jak szalony, ale przecież trzeba spojrzeć na Polskę jako na kraj o wspaniałych wskaźnikach na tle Europy, na świetne prowadzenie spraw polskich na kontynencie. Wszyscy atakują Arłukowicza i Muchę zapominając, że oni są niewinni. Wszystkie kontrowersyjne decyzje podejmowali ich poprzednicy.
Powtórzę, tym się różnię od cierpiętników i nienawistników, że ja nie mam cały czas pretensji.
@wiesiek59, o 20:43 zapytał:
Skoro ja, w miarę inteligentny i oczytany, zaczynam się gubić w prawdach głoszonych przez media, to co ma zrobić jakieś 80% populacji?
i to jest wieśku59 kłopot wielu z nas, blogerów.
Dlatego musimy sobie przekazywać informacje z różnych źródeł, poświęcić czasami nawet kilka godzin, świadomi, że to się opłaci, bo kiedy indziej ktoś inny poda jakąś trudnodostępną informację, itd.
Dla mnie to jest istota blogów Polityki.
To jest też dodatkowe źródło informacji dla Gospodarzy!
Dobranoc
W kwestii problemu wieku emerytalnego, przywoływany jest przykład Szwecji i tego co chcą uczynić – emerytura 72-75, mój szwedzki znajomy powiada, że na emeryturę można przejść już po 61 latach, ale nie trzeba, można pracować dalej, nawet powyżej 67 roku życia, ale trzeba uzyskac zgodę pracodawcy (podejrzewam, że jakieś badania też) i ta granica ma być podniesiona, czyli granica od której to pracodawca daje zgodę na dalszą pracę. Ciekawi mnie Państwa wiedza o systemach emerytalnych w innych krajach, pytanie do rodaków mieszkających za granicą.
I znów po nocy sięgam na blog. Kapitalna dyskusja
Torlin jak zwykle w liczbie mnogiej pisze – „Kartka nam się zradykalizowała” No zradykalizowała się Wam Torlinie. Co zrobić? Chwycie się może za ręce w gorejącym kręgu, zatańczcie a potem za kamienie chwyćcie Torlinie. Albo pogadankę wygłoście jak Adam Słodowy – tyle, że nie na temat techniki ale ekonomii.
Wypada o Lewym napisać, bo jak rozumiem nie pojął nieborak z Lyonu anegdoty o Zyksie. Nie zrozumiał też, że mu nie odpowiadam od wielu dni pozwalając powoli popadać w psychozę. Jestem Lewy dzięki Tobie bohaterem kilku blogów. Ale szczerze mówiąc to mi wisi – ważne jest, że dzięki Tobie moje antyrządowe kometarze są jak nigdy czytane. Za taką popularyzację zwykle się płaci. A ja mam to za darmo dzięki nauczycielowi z Lyonu, ktory na skutek przyzwaczajeń zawodowych – swoistej rutyny – wbrew rozsądkowi chce za wszelką cenę, na skutek psychozy zaprowadzić porządek w klasie (blogu). I powodzenia Lewy – pisz proszę na mój temat jak najwięcej. Mnie to tylko wychodzi na zdrowie. Tak jak krytyka Czesława – trepa, który spędził bezproduktywnie życie czekajac na wojnę z NATO. Przyznam, że Ty i Czesław jesteście dla mnie symbolem RP w lutym 2012 roku. Nauczyciel z Lyonu i wojskowy trep z homofobicznę traumą, który na skutek grubej kreski ma emeryturę, która starcza na klepanie w internecie. Pięknie Lewy – czekam na dalsze komentarze. No i na gawędy Torlinia o zysku, klasie średniej itp.
Pozdrawiam
Kartka z Podrozy 2-23 1.53
Jesli mozna, prosilbym o nieco skromnosci i taktu wobec Lewy i Czeslawa. Ordynarne uwagi sa tu zdecydowanie ponad miare. I moze mniej pyszalkowatosci, to moze osmieszyc.
Kartko z podróży!
Chyba tylko bardzo późna pora Twojego wpisu może usprawiedliwić Twoje inwektywy w stosunku do Czesława i Torlina. Jest jeszcze jedna możliwość: Jeśli brak siły argumentu, używasz argumentu siły. W tym przypadku inwektywy. Ciekaw jestem, czy zaryzykowałbyś bezpośrednie zwrócenie się do Czesława: Ty trepie? Obawiam się, że Czesław -wybacz – mimo swoich lat potrafiłby jeszcze użyć – z wiadomym skutkiem – argumentu siły…
Do Mag,
Przyznalbym pani po stokroc racje, istotnie tam gdzie zaczyna sie LEPIEJ wiedziec co mysli oponent, kim jest i z kim mu po drodze – tam czesto KONCZY sie dyskusja.
Ale dzwoni mi w glowie taki oto uroczy ustep:
…tylko potwierdza, że jesteś klasycznym okazem tzw. Polaka-katolika ? wrednego, zapiekłego gościa. Prostackie insynuacje, złośliwości to twój ?język miłości? chrzescijańskiej.
albo taki:
Może i nie warto boksować się z ?talibem? katolickim, ale z drugiej strony ? niby dlaczego oddawać mu pole walkowerem.
On ma ?niewdzięczną? misję, która go uskrzydla, więc czemu nie przyciąć mu tych skrzydeł, choc to też ?niewdzięczne? zajęcie.
Potrafi pani rozpoznac autora?
Dodam, ze rzeczy sa z 16 lutego 2012, nie sprzed lat 100, 5 czy 2. Ale jeszcze cieple.
Szanuje wiedze na temat tego kto jest,a kto nie Polakiem-katolikiem. Jak kiedys beda wylapywac takich, jak essesmani zydow – umiejetnosc taka bedzie cenna.
Szanuje wiedze kto jest katolikiem-talibem, oraz kto ma misje, kto wredny, a kto zapiekly.
Podpowiem, opinie te pochodza z rozmow takimi tuzami kultury dyskusji jak np. pan Czeslaw.
Czekam rozwiazania zagadki….
Ojej Karteczka raczyl mi odpowiedziec. Wiec powiem Ci czlowieczku, ze ja doskonale zrozumialem twoje a propos z Zyksem. Otoz , moj drogi, zeby wszystko dla ciebie bylo jasne nieboraku, Zyks probowal kilka razy wytlumaczyc ci, ze jestes nadetym bufonem, tzn. takim czlowieczkiem, ktoremu sie wydaje , ze on wie wszystko i ci dookola, ktorzy sie z nim nie zgadzaja to sa takie nieboraki, biedaki, ktore ciebie rozczulaja, powoduja , ze ogarnia cie sardoniczny smiech itp. Wiec Zyks w koncu spasowal i zamilkl, bo uznal, ze kopanie sie z koniem, pardon z bufonem, to strata czasu. Wiec ty dales mi do zrozumienia, ze ja tez w koncu zmecze sie tym kopaniem z koniem i znikne, a ty wtedy zadasz takie dobroduszne , sugerujace troske pytanie; * A tak wlasciwie, to co stalo sie z LEWYM ?* Dajac tym do myslenia nastepnemu nierostropnemu krytykowi, ze on tak samo skonczy, jak Zyks czy LEWY.
Prawda Karteczko, ze to chciales zasugerowac ? Ze ty zawsze tu bedziesz, jak ta karawana ktora idzie dalej, kiedy rozne Zyksy i LEWE szczekaja. Podpowiadam ci nieboraku, bo pewnie sam bys sie nie domyslil, ze ta karawana to taka metafora,i ze to ty jestes ta karawana.
Kartka już się trochę miota, co zrozumiałe w jego sytuacji.
Jak ja się nachodzę, spocę i zaśmierdnę i żadnej mym feromonem nie zwabię, a do książki o tym nie mam talentu, to też mną miota i w słowach nie przebieram.
I nawet na Tuska coś powiem, ale tylko do siebie i nie za głośno, bo zimą nie należy płoszyć zwierzyny. I tak ma ciężko w tym śniegu.
Panowie Lewy i stasieku
o kciuku …
„Niestety jest to tak metne, belkotliwe, ze zadna egzegeza tu nie da rade, i Ty chyba sam nie wies o co Ci chodzi.”
Wstajemy lewą nogą i skutki są takie, że naciskamy klikamy w ikonkę zaciśniętej pięści z kciukiem skierowanym w dół, po przeczytaniu mętnego komentarza staruszka.
Dostarczyli nową skrzynkę wina – klikamy w kciuk do góry oraz dołączamy staruszka na fejscie do dotychczasowych 1834 przyjaciół.
Przyszła następna skrzynka z winem: dwie butelki rijoha, dwie amaruli, dwie muscata i dwie malagi. Wciąż ta sama firma, co pół roku pytają czy mi sie gust nie zmienił od dziesięciu lat. Mimo wstania prawą nogą sięgamy po przeczytania komentarza staruszka po intymny arkusz excela i pozycję staruszek przeciągamy z kolumny przyjaciele do kolumny tolerowani.
Córka przedstawiła przystojnego faceta nawijającego współczesną polszczyzną i nie zmuszającego do sprawdzania jak to było u Andrzeja Poniedzielskiego – bez zaglądania na blogi przeciągamy staruszka do kolumny przyjaciele.
„Przeciez jesli ja pisze cos o Kartce, to nie prosze Cie, abys sie platal pod nogami , poniewaz akurat w tej materii Twoje zdanie jest bez znaczenia”
„Podchwyciłeś staruszku od Kartki pogardę dla formatowania komentarzy.”
Bo staruszek to kundel pałetający się pod nogami, bełkocący i może oberwać niechcący gdy Kartce obijam mordę.
I bardzo późno dojrzał do udanego pisania – musiał czekać na narodziny Kartki i wyjście jego z podstawówki, żeby w komentarzu oponenta Kartkowego powtarzającego po raz kolejny 34-y argumenty o manetce zauważć dwa tuziny buziek i trzy tuziny wyrónień tekstu.
Zdania rozpoczynane od przecież są oczywiste. Przecież kaczkom siegało do połowy. Nie znamy tego wicu, ale nie zapytamy bośmy bystrzaki – nie wypada pytać, a trza przylożyć, bo wyjdziemy na mule.
Mam prośbę: wykreślcie mnie Panowie ze swych arkuszy, brogrolli i innych szczątków kultury nowej ery takich lista przyjaciół i grupy „to czytam”. Ja ani kundel, ani przygłup potrzebujący kartki(!) aby coś publicznie obznajmić.
Czekam na komentarz ET rozmiaru czterech PgDn.
Torlin,
w obecnej dyskusji nie jest ważne to, kto na kogo napadł i dlaczego, i komu potrzrbna jest pomoc według Ciebie, ale Twoje reakcje, jakimi parę razy popisałeś się na tym blogu, kiedy udowadniano Tobie brak racji i problem z faktami.
Pozdrawiam
Nie bylem przez chwile na blogu i teraz poczytalem sobie nieco, ku uciesze.
Torlin- jak zawsze w misji autoreklamowej o swej swietej racji i o obiektywizmie. Pamietam, ze w dyskusjach o polityce swiatowej byl zawsze nieco „short on facts”. Ale racje mial zawsze! Przynajmniej, separowal sie od „nienawistnikow.” Dobrze, ze docenil chociaz raz Lecha K., ktory dla mnie przez wizyte w Tbilisi udowodnil ciaglosc swojej linii intelektualno-ideologicznej, zamiast jej zaprzeczyc. Ja jedynie ze zlosliwa satysfakcja obserwuje tego dzygita demokracji gruzinskiej, ktory mosci sobie gniazdo na dozywotnia prezydenture.
A Kartce, po prostu, popuscily, ujmujac to kolokwialnie, zwieracze. Ale moze pierwszym tego sygnalem bylo zaliczenie Brychta do „moczarowcow”. Jest to, w koncu, termin pojemny, ktorym obdarzano wielu niewygodnych ludzi w roznych czasach i przy roznych okolicznosciach. 🙂
Roman (23-02-g.45)
Panie Romanie!
Tak, to ja (w kwestii cytatów „ze mnie”). No i co z tego?
Szufladkujemy się nawzajem nawet mimowoli. Dowodzą tego wpisy większości blogowiczów (w tym pana i moich). Ot, ludzka niedoskonałość.
Jest jeszcze coś takiego, jak chemia we wzajemnych relacjach. Bywa, że się z kimś nie zgadzasz, a jednak masz do niego jakąś słabość. I tak np. odczuwam ją do pana albo do Kartki, choć ostatnio psy na nim wieszają, a np.w stosunku do Marcina katolika – nie. Po prostu jego widzenie katolicyzmu absolutnie mi nie odpowiada, a tym bardziej styl, w jakim uprawia swoją „ewangelizację”.
Generalnie nie lubię nabzdyczonych mentorów, na dodatek bez poczucia humoru.
Pozdrawiam
To jest jakaś sztuka – pisać o 100 dniach Tuska i o kiepskim wizerunku a nie wspomnieć ni słowa o kłamstwach, manipulacjach i nieuczciwości, ani nawet o samej sprawi ACTA. Każda z porażek Tuska mogłaby sama w sobie być lapsusem – wszystkie jednocześnie wskazują na potężny kryzys demokracji w tym kraju. A głównie tego że rzad rządzi ponad głowami obywateli z niejasnych i podejrzanych powodów optując za rozwiązaniami które spotykają się powszechnym sprzeciwem. Z tym wpisem przestaję Pana subskrybować – nierzetelność ma pewne granice.
Kartka z P., 1:53 i inne teksty
Zawsze będę przeciwko „moim antyrządowym kometarzom”, mimo że autora lubię, jak powszechnie wiadomo. Bo jest źle, że te komentarze „są jak nigdy czytane”, jest źle że są one pisane.
PA2155, 12:23
„short on facts”.
W lustro proszę spojrzeć. Przykładem może być zaliczenie Brychta do moczarowcow. Zbyt wiele faktów wskazuje, że można tego pisarza tak zaliczyć z uwagi na pisarstwo i na życiorys. W sądzie tego nie udowodnisz, mógłaby się rodzina skarżyć o „zniesławienie”, zależy jak tę charakterystykę sformułować. Można powiedzieć, że PA2155 jest „short on facts”, albo dokładniej „strong on ideological justification”, że Brycht opisywał prawdziwie kapitalizm w wydaniu monachijskim. To jako ilustracja, że inne spory o Kosowo-Serbię, Irak, Afganistan można osądzać różnie.
Akty polityków i teksty pisarzy podlegają naszej ocenie, wyrażamy naszą opinię. Torlina opinie są odważne, to one właśnie są przeciw mainstreamowi, tym razem blogowych poglądów.
P.S.
W sprawie etykietowania (słusznego) literatów. Szymborską można nazwać „stalinówą”, ale trzeba dodać – przez b. krótki okres czasu.
LEWY
22 lutego o godz. 17:25
Dziękuję za rozsadną odpowiedź. Wszyscy mamy wady, które są częścią naszej osobowości. Ja też nie lubię hipokryzji (nie widzę jej u Kartki) i jestem często w gorącej wodzie kąpany. Lepiej jest nie atakować ludzi i ich cech, a raczej dyskutować z ich poglądami i czynami. Uklony
Tak przy okazji
Kartko,
czy powstała w końcu ta powieść:
„historia miłosna mężczyzny, który ukrywa się z powodów starych spraw politycznych przed „Państwem” na zabitej dechami wsi i tzw „prostej” kobiety po przejściach. Klimat ma zimowo dekadencki, jest sporo wolnego, dojrzałego seksu i intryga sensacyjno – polityczna. A wszystko to w scenerii surowej przyrody, buzujących uczuć i dość „orwellowskich” realiów.”?
Chętnie bym poczytał i zapewne nie ja jeden 😎
Napisałem:
Szymborską można nazwać ?stalinówą?, ale trzeba dodać ? przez b. krótki okres czasu.
Jakżeż mogłem się tak zbłaźnić. Oczywiście chodzi o frazę – okres czasu. Winno być, trzeba zaraz dodać – przez bardzo krótki okres/bardzo krótką chwilę/przez okamgnienie.
Przez porównanie, Brycht, mimo dysponowania rozlicznymi literackimi mocami, jakoś się ze swojego czasu błędów nie dał rady wykaraskać, ani tej plamy zamazać.
TO:
Czy z tym lustrem to pijesz do siebie? Kiedys przyznales sie, ze tworczosc Brychta znasz z opracowan, czyli z ksiazki J. Siedleckiej. Dla mnie to troche malo. Pamietam, ze w PRLu duzo pisano o Gombrowiczu, przy fizycznej nieobecnosci jego ksiazek tak w ksiegarniach jak i w bibliotekach. Nie wiem, czy opis kapitalizmu lat 60-tych z perspektywy brychtowskiej jest moczaryzmem, ale jak juz sie tak strasznie o te etykietke upierasz, poznaj zrodlo. Slepe cytowanie cudzych opinii (ksiazki Siedleckiej nie czytalem, ale czytalem Brychta) zalatuje mi ideologia, bo w ideologii realia czesto przeszkadzaja zasadom ideologicznej interpretacji, ktora musi byc prosta i nieskomplikowana, a rzeczywistosc czesto jest (na przekor). Nie wiem, jak sklasyfikowalbys polskich intelektualistow, ktorzy przez dlugie lata nalezeli do PZPRu a potem zmieniali swoje zyciorysy. B. Geremek pozostal w PZPR nawet po Marcu ’68, co tez zastanawia. Znana intelektualistka M. Janion przetrwala jako „komunistka” do poznych lat 80-tych.
Bylbym wdzieczny za Twoj wirtualny flamaster, ktory dokona ideologicznego rozbioru brychtowskiej prozy i wyjasni mi, na co zwrocic mam uwage. W miedzyczasie zacytowalbym poete- wieszcza „Glupis niedzwiedziu, zamiast w mateczniku siedziec..”
„Żeby z sensem wystawiać cenzurki, trzeba by oddzielić dwie warstwy: wizerunkową od merytorycznej”. Z uporem maniaka chcialbym sie skoncentrowac na wizerunkowej stronie, nad ktora aktywnie pracuja caly czas czlonkowie grupy wizerunkowej Tuska.
Wizerunek wodza mozna krewowac jak sie okazuje nie tylko przed wyborami. Wizerunkowi specjalisci dawno odkryli ze pomiedzy kadencjami mozna rowniez kreowac – oklamywac obywateli, czyli osobe ktora niczym szczegolnym sie nie wyrozniaze, kreowac na super przywodce -zbawiciela narodu. Jednak jak sie okazuje wizerunek latwo mozna zniszczyc gdy ludzie odpowiedzialni za ten wizerunek okaza sie klamcami. Tusk jest pierwszym w Polsce przywodca ktory siegnal po pomoc wizerunkowa w wirtualu. Wydawalo sie ze w wirtualu mozna przekraczac wszelkie granice zdrowego rozsadku w tworzeniu wirtualnych klamstw. Okazuje sie ze jednak nie.
Tusk ani nie jest tak madry jak sie go przedstawia, ani nie jest tak uczciwy. Juz samo korzystanie z wizerunkowych pomocnikow jest propagandowa gra, ktora ma na celu przypisywanie komus nieuczciwe zaslug, ktorych wogole nie bylo i nie bedzie.
Nie jest sztuka budowanie stadionow ktore tylko obciazaja budzet nie przynoszac zadnych pozytywnych skutkow z poniesionych inwestycji. Nimi sie nie stworzy miejsc pracy. Nie tworzy pozytywnego wizerunku slimaczenie sie sledztwa smolenskiego. Swiadczy ono o braku dobrej woli, albo wrecz zdolnosci przywodczych. Moze tez jednego i drugiego. Nie da sie obronic zburzonej fortecy. Gdy w lonie zbankrutowanego towarzystwa wyrasta Stanczyk ktory z blazna staje sie konkurentem, znaczy to ze z politycznym towarzystwem jest juz bardzo zle. Ten blazen jest jak niektorzy przewiduja nawet o krok od siegniecia wkrotce po wladze. Nie wiem dlaczego sie nie pamieta historii z Partia Przyjaciol Piwa ktora zamiast zostac potraktowana jako satyra na polityke stala sie przez glupote i niezrozumienie tlumow powaznym ruchem partyjnym. Dzisiaj historia sie powtarza. Tym razem zamiast piwa jest marihuana, bohaterami sa cpuny.
Czytajac opowiesci pewnej damy z tutejszego towarzystwa ze jak nie Tusk to Palikot, mam wrazenie iz to niezbyt trafny sposob tworzenia wizerunku Tuskowi. Alternatywa wyboru pomiedzy Tuskiem i Palikotem sprowadza poziom Tuska do poziomu rodzimego Stanczyka. Zaczynam rozumiec dlaczego slupki poparcia ciagle rzadzacej partii leca na leb na szyje. Przy takim ksztaltowaniu wizerunku nalezy sobie zadac pytanie: czy juz chodzi realizacje hasla umarl krol, niech zyje krol?
PA2155
Masz rację. Nie czytałem dwóch dzieł powieściowych Andrzeja Brychta: „Dancing w kawterze Hitlera” i „Raport z Monachium”. Poznałem wiele ich fragmentów i recenzji, analiz i wzmianek, także Twoją (co nie jest bez znaczenia). Trudno jest teraz znaleźć te pozycje, ale „dopóki piłka jest w grze” …
Póki co pozostanę przy opinii prostej i zgrzebnej – pisarz PRL, moczarowiec, ze smutną historią życia.