Obama w kolebce parlamentaryzmu
Prezydent Obama powiedział z głowy dobre przemówienie do lordów i deputowanych Wielkiej Brytanii. http://www.shallownation.com/2011/05/25/president-obama-address-to-british-parliament-video-may-25-2011-speech-at-
westminster-hall/
Może nawet historyczne, bo nigdy przedtem amerykański prezydent tego nie uczynił (aż trudno uwierzyć, zważywszy na tak podkreśloną specjalną naturę stosunków amerykańsko-brytyjskich).
Mowa była globalna, jak przystało przywódcy państwa mającego globalne interesy, globalne podejście i globalne problemy. U progu kampanii prezydenckiej w USA Obama wyraźnie nabiera sił do walki o drugą kadencję. Do tego potrzebna jest mu obecna podróż do Europy.
Wygląda na to, że cel osiągnie. 35 mln Amerykanów z irlandzkimi korzeniami pokocha O’bamę, 10 czy więcej milionów Amerykanów z polskimi korzeniami i dodatkowe miliony Amerykanów z korzeniami w Europie środkowo-wschodniej też usłyszą coś miłego od Obamy w Warszawie.
Słuchałem mowy prezydenta w Westminster Hall, kolebce angielskiego i zachodniego parlamentaryzmu, z zainteresowaniem. Prawdopodobnie to jedno z tych przemówień, które trafiają do podręczników retoryki politycznej.
Dzień wcześniej wysłuchałem przemówienia premiera Netanjahu do Kongresu USA. Obama był już w Europie, zastępował go wiceprezydent Biden. ,,Bibi” w zestawieniu z Obamą wypadł gorzej. Ale zebrał podczas przemówienia 26 owacji na stojąco (i tylko jeden samotny głos protestu) zarówno od demokratów, jak republikanów. To wymowne, bo przemówienie przekreślało praktycznie szanse wznowienia izraelsko-palestyńskich rozmów pokojowych.
W Londynie przemówienie Obamy tylko raz przerwały brawa, lecz sala słuchała ze skupieniem. Może to różnica obyczaju. Wałęsę przed wielu laty Kongres fetował podobnie jak teraz Netanjahu. Z kolei Benedykt XVI był przyjęty w brytyjskim parlamencie podobnie jak Obama. Z respektem, ale bez wiwatów. A też miał coś istotnego do powiedzenia w świątyni demokracji parlamentarnej. http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x972/przemowienie-benedykta-xvi-w-parlamencie-brytyjskim-o-miejscu-religii-w-procesie-politycznym-wrzesnia-r/
Szkoda, że Obama nie przemówi w Sejmie. Biały poseł Górski miałby szansę czegoś się nauczyć od prezydenta, którego uznał za koniec cywilizacji białego człowieka. Ale jest też dobra wiadomość. Prezes Kaczyński łaskawie zaszczyci swoją obecnością prezydenta Obamę na spotkaniu u ,,pana Komorowskiego”. Tłumaczy to, a jakże, służbą Polsce, ale trudno nie zauważyć, że i u nas wybory już niedługo, a bojkot Obamy prezesowi tak gorąco proamerykańskiemu trudno byłoby wytłumaczyć wyborcom w USA i Polsce.
Komentarze
35 mln Amerykanów z irlandzkimi korzeniami pokocha O?bamę, 10 czy więcej milionów Amerykanów z polskimi korzeniami..też usłyszą coś miłego od Obamy w Warszawie.
Ale nie pokochają, żeby nie wiem ile razy się Obama z Kaczyńskim widział w czasie wizyty.
A i Kaczyńskiemu to popularności na milwaukee nie przysporzy.
To raczej próżność ze strony prezesa, bo mógłby się rozchorować przecież jak jego brat przed szczytem weimarskim. Punkty w Ameryce by zebrał. w Polsce też by nic nie stracił a może też by mu wzrosło wśród zwolenników. Choć tu nie wiadomo. To schizofreniczny elektorat.
Pozdrawiam Naczelnego Obamofila RP Redaktora Szostkiewicza.
W tej chwili cała Polska drży z napięcia bo Prezes waży decyzję czy nie spotkać się jeszcze raz z Prezydentem Obamą w towarzystwie wdów smoleńskich – w katakumbach koscielnych. Sądzę, że większość potencjalnego elektoratu Obamy polskiego pochodzenia byłaby zachwycona tym spotkaniem. Jak również elektorat amerykański Prezesa.
Pozdrawiam
Adam Szostkiewicz
Dla mniej wprawionych w Internecie:
http://www.shallownation.com/2011/05/25/president-obama-address-to-british-parliament-video-may-25-2011-speech-at-westminster-hall/
Obama zdjął portret Churchilla w Białym Domu, ale zacytował go ładnie:
As Winston Churchill said, the ??Magna Carta, the Bill of Rights, Habeas Corpus, trial by jury, and English common law find their most famous expression in the American Declaration of Independence.?
Dobre przemówienie, wiele wątków, zobaczymy czy prasa przytoczy.
Dziękuję, za inicjatywę i pozdrawiam
staruszek 8.12
Po pierwsze, nigdy nie wyrazałem ochoty spotkania sie ze staruszkiem, ani w realu ani w wirtualu, wiec jego adres realny i mailowy mnie nie interesuja.
Po drugie , jezeli ktoś pisze że chce sie ze mna spotkać w realu i dodaje że „doskonale bije bykiem” uwazam ze jest to desygnat grożby karalnej wygłoszonej przez człowieka niebezpiecznego dla otoczenia.
Wydaje mi sie że lekarze którzy wypuscili staruszka ze szpitala ( czym sie on szczyci) zrobili tio przedwczesnie. Potwierdza to analiza całego tekstu.
Ponadto przypominam że jestem wiedźminem. Wiedzminy nie boja sie smoków bijących ogonem i ziejacych siarką, wiec pogróżki staruszka, sa dla nich humorystyczne.
>>Wygląda na to, że cel osiągnie. 35 mln Amerykanów z irlandzkimi korzeniami pokocha O?bamę,<>10 czy więcej milionów Amerykanów z polskimi korzeniami<<
Czy Autorowi znane są jakieś dane potwierdzające tę liczbę? Ile pokoleń miało by się złożyć na te mityczne 10 mln? Czy Autor ma jakieś podstawy aby twierdzić, że wizyta amerykańskiego prezydenta w Polsce obchodzi jeszcze kogoś poza tymi czterdziestoma tysiącami polskich emigrantów głosujących w polskich wyborach? Czy Autor wie, ilu z tych 40 tysięcy ma amerykańskie obywatelstwo, ergo może głosować w USA?
Przemówienia Obamy w Westminsterze nie czytałem, niemniej wydaje się być bardzo dobre. Oglądałem przemówienia prezydenta i premiera na jakimś trawniku z pałacem w tle, oraz dwa pytania dziennikarzy – wyłączyłem resztę – też dobre, na konkretne tematy, Syrii, Libii, Afganistanu, G-8, Michelle i Samanty …
Podobno najlepsze ze wszystkich było przemówienie Netanyahu w waszyngtońskim Kongresie. Ale NYTimes twierdzi, albo chociaż sugeruje, że to koniec Bibi i jego polityki, że Izreal skłania się ku pokojowi – „Israelis See Netanyahu Trip as Diplomatic Failure”.
http://www.nytimes.com/2011/05/26/world/middleeast/26mideast.html?_r=1&hp
parker (05-25 o godz. 20:59)
Oczywiście, polemika słuszna – mnie szło o polityczną siłę wyżu, w sensie liczby głosów i możliwości wpływania, a nie ekonomiczną. Nota bene, obecni młodzi wchodzący na rynek to demograficzne echo wyżu powojennego.
Zdaje mi się, że o biznesie nie mówi się, że „redystrybuuje”. Tę czynność zagrabiło państwo. Biznes po prostu dystrybuuje, rozporządza oszczędnościami i je alokuje – tak przynajmniej mówiono przed laty. Jest też efekt mnożnikowy, kojarzony z JMKeynesem. Fakt, zadłużenie narastało nawet ponad keynesowskie normy w okresie prosperity, jednego z większych w historii, w tym w Polsce pod idiotyczną nazwą „kotwicy z 30 mld” deficytu rocznie, a w okresie dekoniunktury niepomiernie wzrosło, bo przychody z podatków spadły i trzeba było ratować wzrost stymulusami. Porobiono kardynalne błędy polityki makro, te akurat w polityce fiskalnej, która nie ma związku z sektorem usług finansowych.
Praca na miarę aspiracji – nie wiem, czy to hasło jest na liście wykrzykiwanych na placu Puerta del Sol, ale już od lat piszą o młodzieniaszkach żyjących z rodzicami, nie potrafiących się utrzymać za 1000 euro miesięcznie ma początek, itd, przeważnie w krajach Południa UE. Jednocześnie są badania o spadku sperm count – trudno nie łączyć tych faktów 😉
Nawiązując jeszcze do poprzedniego tematu tzn młodzież a polityka (politycy). Znalazłem w sieci ciekawą rzecz. Posłuchajcie uważnie komentarza do filmu. Tak właśnie politycznie pozyskuje się kilkusettysięczny elektorat młodzieżowy ? w tym przypadku konsumentów zielska. Ten film to cacko marketingowe.
http://www.youtube.com/watch?v=i9uLPesMjZg
Najciekawsze jest to, że nie wiadomo czy jest autoryzowany przez Wolne Konopie rozjuszone represjami i niedotrzymanymi obietnicami rządu czy to sprytna fałszywka zniechęcająca do głosowania na PO. Ale istotne jest jak bardzo pociąga polityków te kilkaset tysięcy młodych ludzi zdolnych do przełamania strachu i wyjścia na ulicę. Istotne jest też jak łatwo rządzący trzymani w szachu przez Prezesa zniechęcają do siebie potencjalny elektorat.
Pozdrawiam
Therese Kosowski (05-25 o godz. 20:21)
Pisze Pani: Tak się praktykuje w Niemczech?
O ile mi wiadomo, programy SPD (niewielkich) redukcji świadczeń socjalnych – wspomniane Agenda 2010 i Hartz IV – kontrowersyjne i podobno niekonstytucyjne, jednak były pozytywne. Proszę o link(i) do informacji na temat tych praktyk.
Poza tym w Niemczech już jest dawno po kryzysie, zdaje mi się. W Kanadzie, dla porównania, poziom zadowolenia jest wysoki i dominuje orientacja na dalszą konsolidację finansów publicznych, czyli cięcia niepotrzebnych wydatków, aby zmniejszyć udział państwa w tworzeniu i dzieleniu PKB.
Jak się to ma do „równości szans”. Niektórzy twierdzą, że największa równość w tym względzie panuje w USA, inni, że nigdy nie da się osiągnąć równości. Powiem tak, takie „równości” jaka była nie da się utrzymać. Zgodzić się jestem skłonny z Pani konkluzją – młodsze pokolenia muszą znaleźć inny model życia. Może bardziej podobny do tego, jakim nasze pokolenie się posługiwało?
Kartka z P. (05-25 o godz. 15:31) przytacza Stephena Hessela „Sprzeciwiajcie się” (zdaje mi się, nie przetłumaczone na angielski – sic!), w którym on opowiada się za obroną francuskiego modelu socjalnego. Ja myślę, że nie idzie o jakieś interregnum (w baumanowskim sensie), lecz o obronę modelu socjalnego, którego skostniałe gospodarki Europy nie są w stanie utrzymać w warunakch globalnego świata i zamorskiej konkurencji. Dążenie do jego utrzymania wydaje mi się niemoralne, bo jest kosztem biedniejszych ludzi.
Nie umniejszając wpływu jaki Anglicy wywarli na świat, który w istocie został urządzony wedle ich wzoru, musimy zadać pytanie o to, kogo tak naprawdę odwiedził prezydent Obama w Wielkiej Brytanii. Czy Irlandczyków, którzy tymczasowo pogodzili się z tym, że kilka hrabstw na północy ich wyspy nie dołączyło jeszcze do republiki. A może Szkotów szykujących się do secesji, która nastąpi tym szybciej im bardziej Cameron będzie pracował przy dociąganiu śruby. Któż to zostanie przy Wielkiej Brytanii? Walia? Oni też nie będą chętni do spłacania długów London City. W takiej sytuacji monarchia śmiało może powrócić do prawdziwego rodowego tytułu Coburg-Ghota.
A kogo odwiedzi Obama w Polsce? Na sam pierw odwiedzi prezesa z którym umówił się dla niepoznaki w pałacu tego ….no, myśliwego, który chciał z nim iści na jakieś polowanie i zostawić żony przy garach ( a jak przyjdą to dostaną zupy). Po przekazaniu sekretnych grymasów (o pardon, chyba grypsów), pan prezes udał się na tajną naradę ze sztabem smoleńskim, obradującym w namiocie pod ambasadą amerykańską. W namiocie doszło do konsternacji, bo tekst był zaszyfrowany i dopiero największy specjalista od takich przypadków ( tu tylko można podać inicjały: A M) rozkminił szyfr. Anna F odniosła jeszcze kilka świeżych ran, ale nie zważając na bul (bulbul) natychmiast udała się na granicę pakistańsko-afgańską, bo tam zostali uwięzieni…… I w tym momencie Jarek się przebudził, a był już mocno spóźniony na spotkanie z Obamą, ale pomyślał, to nawet dobrze, bo nie będzie musiał się witać z tym ….. no, przypadkowym gospodarzem pałacu na Krakowskim. W tym radosnym nastroju (choć już kawał przed pałacem agenci wywalili go z samochodu) przykłusował na miejsce i zdążył amerykańskiemu prezydentowi pomachać na pożegnanie.
Parker z 25 maja z godz. 20:01
Kartka pisze: ?to jednak młodzi ludzie siedzący u wioseł mogą zmienić kurs statku?.
To nie ja piszę tylko Luis Sampedro. Polemizujesz z Luisem Sampedro.
Poza tym dziś już nie tylko siedzą na placach ale walą na ulicach w puste gary.
Z góry zaznaczam, że to nie ja walę w puste gary.
Pozdrawiam
Uzupełnienie do komentarza z 22,12. Film jest autoryzowany przez Wolne Konopie
Pozdrawiam
26 owacji na stojąco?! Nieźle, nieźle, ale dlaczego nie na klęcząco?
Jak donosi prasa, notable w Londynie najwyraźniej uznali, że na wysłuchiwanie oficjalnego toastu, wznoszonego przez Baracka Obamę szkoda czasu, lepiej posłuchać dźwięków trąb, puzonów werbli i waltorni, więc jak tylko zaczął, padła komenda orkiestra – tusz! Prezydent to twardy zawodnik, więc próbował kontynuować wraz z orkiestrą, jednak tak awangardowa melorecytacja nie wypaliła. Kiedy muzyka nareszcie ucichła, królowa podniosła ponoć lampkę w kierunku B. Obamy – cheers! Angielski humor. Ciekawe, czy taki psikus byłby możliwy w USA w stosunku do królowej, albo do… – o nie nawet tego nazwiska, ani ksywki nie wypowiem, bo podczas następnego przemówienia zamęczą się never ending standing ovations.
Na TVN24 jest bardzo mądra wypowiedź Włodzimierza Cimoszewicza w sprawie tej wizyty – to chyba jedyny dziś trzeźwy człowiek w Polsce.
spotkanie z prezesem Kaczynskim pozwoli prezydentowi Obamie dowiedziec sie z pierwszej reki jaka jest prawdziwa sytuacja w Polsce i jaki naprawde jest Tusk. Natomiast nie liczylabym na pomoc w wyjasnieniu przyczyn katastrofy smolenskiej. Strona polska dostarcza Amerykanom zbyt wiele tropow i oni juz sie pogubili. Wczoraj prezes wrocil do sprawy brzozy, a przeciez nawet Amerykanie nie sa w stanie wyjasnic kiedy i jaki komsomolec posadzil te brzoze pod Smolenskiem. Poza tym, chyba nie zechca dublowac sledztwa komisji posla Macierewicza. A tak w ogole, to moga byc zdziwieni ze politycy PiS dokladnie wiedza kto stal za zamachem, a mimo to zawracaja im glowe.
telegraphic observer pisze:
2011-05-25 o godz. 22:02
Mnie to Keynes się kojarzy z trenerem NRDowskich pływaczek.
Politycy na całym świecie postanowili spróbować takiego mechanizmu.
Kreujemy na krechę popyt, dzięki popytowi rośnie gospodarka, my wygrywamy wybory, a potem się zobaczy. A jak kraj popadnie w kłopoty, to kto go będzie z kłopotów wyciągał? To teraz nas z kłopotów wybawiają. Czemu tylko do k..wy nędzy, lekarstwa te same co wcześniej zaszkodziły?
Bo jak pisałem wcześniej, jak coś nie działa, to trzeba radykalizować metody?
Bo głupek nigdy się nie myli?
A ludzie kupują ten pic, bo człowiek zawsze nadzieją żyje i lubi jak mu naobiecywać życie lekkie, łatwe i przyjemne. A jak nie obiecywać, jak się chce kit sprzedać.
Obawiam się, że dopóki społeczeństwa nie zmądrzeją, to ten chocholi taniec polityków z gospodarka będzie trwał.
A nie zmądrzeją chyba nigdy.
Chyba dzieci popchnę w politykę.
Lepiej dziobać niż być dziobanym.
PS. Zajrzyj na blog Chętkowskiego jak masz silne nerwy:)
To tam, w oświacie jest klucz do naszej przyszłości.
Niestety, ten klucz jest w fatalnych rekach.
Rąk zmienić nie można, bo je chroni Karta Nauczyciela. Pierwszy przywilej branżowy stanu wojennego i pierwsza ustawa sejmu w stanie wojennym.
Kartka
Zawsze polemizuje z poglądami.
Niestety przemowienie Netanjahu w kongresie Amerykanskim
komentowane jest negatywnie ,przynajmniej w Niemczech .
Pod tytulem jak zrobic prezydenta USA …niefajny dowcip…
a klaskano ,bo kto nie klaskal dla Izraela ?,nikt nie chce byc posadzony
do braku przyjazni do Zydow..
Tak naprawde Netanjahu sie zagalopowal i rowniez w stosunku do Europejczykow ……pewnie znowu kompleks zydowski…i Dawid zabil Goliada … Tylko ile tak mozna..?.
Pewnie nie moze sie zatrzymac jak p . DSK lub moj zydowski wujek ?
TO
Panie TO wie Pan co to jest Monopol i konflikt interesow …
…..Prywatne Firmy oceniaja w sobie tylko wiadomy sposob ,
wyplacalnosc panstw i czesto mowia rzeczy ,ktore prywatne przedsiebiorstwa jak i panstwo moga doprowadzic do bankrukstwa
na zapas i prawie tak bylo z Portgalia …
/choc jej dane ekonomiczne odpowiadaly Ameryce ? bam /..
A nastepstwem tego jest podniesienie stopy procentowej , …czyli
banki robia pieniadze…. a wszyscy wiemy ze panstwo nie moze splajtowac ,moze tylko …sie meczyc ….albo liczyc na Niemcy ?
Jesli kapilal przynosi nieproporcjonalne dochody w porownaniu do dochodow z dzialanosci gospodarczej dusi gospodarke ,a nie pomaga .
To przynajmniej Niemcy zrozumieli./ no w kazdym razie swiat ma ograni-
czone wolumy ,to przynajmniej nalezy po kryzysie bankowym zrozumiec /
I prosze sie nie upajac sukcesami Niemiec ,to tez pojecie mentalnosci ..
i a wszystko niestety.”kosztuje”…
Na wiecej nie mam czasu i nie jestem ekonomista.
Salute
Ps.
Przepraszm pewnie czytam strasznie lewicowe gazetki ;
Frankfurta i Haralda …sorrry…
@telegraphic observer
TOK FM doniosło, że w nowym rankingu „dobrego życia” dla krajów OECD przoduje Kanada i Australia. Nowy ranking uwzględnia ca 20 parametrów ? nie znam szczegółów, trzeba poszukać w Internecie.
Druga ciekawostka sprzed kilku dni, niekomentowana u nas, to pierwsze miejsce Danii, jako kraju europejskiego, w którym ponad 50% młodzieży chce pracować za granicą.
Średnia europejska 17%, Polska trzecia od końca w tym pragnieniu.
A Dania przecież kraj szczęśliwości ojczyźnianej?
Pozdrawiam, jadę podlać trawę przed przyjazdem p. Obamy. Może będzie chciał wypić u mnie kawę.
Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, dlaczego rodziny ofiar smoleńskich pragną zobaczyć się z prezydentem Obamą? Rozumiem tych, którzy wierzą w spisek, mgłę, hel itd., i chcieliby namówić Amerykę żeby pomogła udowodnić wraże knowania. Ale dlaczego chcą się spotkać pozostali? Niektórzy z niezaproszonych na spotkanie wyrażają publicznie swój żal i dezaprobatę z tego powodu i uważają że wszyscy powinni dostąpić zaszczytu. Ale po co? Co da rodzinom spotkanie z prezydentem obcego państwa?
Co będzie dalej? Medale dla rodzin ofiar? Stałe uczestnictwo w spotkaniach z zagranicznymi dygnitarzami?
PIRSIE, to podobno ambasada amerykańska o to zabiegała.
Ja też nic z tego nie rozumiem.
@stasieku
Szczęśliwych Duńczyków spotkałem w Afryce. Rok był 1984. Budowali browar, mieszkali w dużym domu z ogromnym patio otoczonym wielkimi, wspaniale utrzymanymi krzewami bugenwilli, gdzie jadało się długie, europejskie kolacje, i z jeszcze większym basenem. Moja córka przez długie lata sądziła, że browar to taka sympatyczna pływalnia z jadalnią połączona. Zapytałem najprzystojniejszego, i najrozmowniejszego, co im, zamożnym Duńczykom strzela do głowy, aby się szwendać po takich upierdliwych miejscach w buszu, chyba coś nie tak jest z tym ich dobrobytem, sprawiedliwością społeczną i równością szans, zamiast zostawić te miejsca Hindusom, Egipcjanom, Włochom i Polakom do zagospodarowania. Obraził się na mnie za takie pytanie i zaczął podrywać mi żonę. Więc poszedłem się zaprzyjaźnić z nieco starszą Dunką, która odpowiedziała natychmiast na moje zainteresowanie degeneracją państwa duńskiego na bazie demoralizującej opiekunczości, więc zacząłem i ja podrywać, ale wkrótce okazało się, że wszystko na co mogę liczyć to przejażdżka z nią jeepem przez Saharę i z powrotem, co mi się nie uśmiechało (nadciągał harmattan). W takiej sytuacji najlepsze jest szybkie przepłynięcie kilkanastu długości basenu w relatywnie zimnej wodzie.
Wspomnienia to, nic więcej, żadnych wniosków nie wyciągam, bo liczy się improwizowana przyszłość. Przed podlaniem trawnika, najpierw skoś go nisko, a najlepiej – raz do połowy, następnego dnia jeszcze niżej, i podlewaj. Koś wieczorem, podlewaj z rana. Do hamburgerów podaj rozliczne sosy, zaeksperymentuj z kiszonym ogórkiem, ew. małosolnym, piwo może być byle jakie. Zrób kilka zdjęć. Pamiętaj, w dobie fotografii cyfrowej nie ma negatywów.
@stasieku
Jeśli chodzi o rankingi dobrego życia, to w owym pamiętnym roku 1984 pojawiłem się w Lagos, wówczas stolicy kraju, aby sprawdzić swoje możliwości. Ambasada słynnego USA wyglądała jat kamieniecka twierdza, na młym wzgórzu otoczona kilkoma rzędami zasieków, betonowa choć przysadzista, i kilku marines na straży jedynego wejścia, bo było kilka miesięcy po zamachu w Bejrucie. Sceptycznie do tego podszedłem. Potem udałem się na inną wyspę do dwóch High Commissions: najpierw australijskiej, potem kanadyjskiej. W pierwszej luz, rozwichrzenie umysłów, przyjęła mnie u wejścia starsza piersiasta Matylda, autentycznie, takie jej było imie na tabliczce, która spadła z wielkiego, papierami zawalonego biurka, gdy ona się o nie oparła, aż krzesło stęknęło pod nią. Musiała nie jednego rekina swoimi rękami udusić za młodu – pomyślałem – gdy patrzyłem na te opalnoe, pokryte kropelkami drobnego potu herkulańskie ramiona. Za budynkiem szumiał Atlantyk, cudownie się zapowiadało. Wziąłem potrzebne kwestionariusze do wypełnienia, zadałem kilka grzecznościowych pytań i naładowany energiczną nadzieją udałem się, tak dla formalności do Kanadoli. Budynek wybornie schłodzony, czysty, utrzymany w kolorach tundry, oświetlenie jak z nocy polarnej. Rozmowa rzeczowa, że aż nie miałem żadnych pytań. I sam widzisz, wahałem się oczywiście, człowiek nosi co najmniej dwie natury w sobie, ale przyznasz, że nie miałem wyboru. Canada on the top of the world!
parker (05-26 o godz. 08:36)
Mnie też tak Keynes się kojarzy. Bo chemia jest dla ludzi. W szkole uczono mnie, że współczesna ekonomia kapitalizmu to jedynie Keynes, z dodatkiem Joan Robinson, ale ona była „konikiem” profesora, jak się domyslilismy na drugim wykładzie. Pomyślałem sobie, że w socjalistycznej szkole taki układ być musi, ale potem się okazało, że w kapitalistycznych też tak było. Ale do czasu. Anglosasi, oprócz kilku zalet, mają wielką wadę popadania w mody, a wtedy wszystkie inne szkoły i kierunki się nie liczą.
Najgorzej w keyensizmie denerwuje mnie jego popularne wulgaryzacje. Rozumuje się, że najważniejszy w gospodarce jest łaczny popyt, bez niego ani rusz. Konkulzja stąd, że wojny kreują popyt, zatem są dobre dla gospodarki, podobnie urawniłowka, bo ona zabiera bogatym i rozdaje biednym, a biedni przeciętnie więcej wydają na konsumpcję, zaś bogaci nic tylko by oszczędzali, inwestowali, a jeśli już wydawali, to nie nie wiadomo na co.
Kartę Nauczyciela wymyślona już za czasów Gierka, o ile pamięć mnie nie myli, ale ostateczna wersja, obecnie obowiązująca jest zapewne z lat nieco późniejszych. Tyle się biadoli na temat Buzkowej reformy szkolnictwa, ale jakoś nikt się nie zająknie, że następnym krokiem miały być zmiany w Karcie. Najbardziej mnie zszokowała przed laty wiadomość z kraju, że znosi się matematykę jako przedmiot obowiązkowy na maturze. Liberalizm a la Polacca, czyli wykwit bezhołowia społecznego. Kto to Polsce sprekurował? Idę o zakład, że to była tzw. oświecona lewica wespół z „liberalną” unią wolnościową, za radą panującego ZNP. Horror, horror! – jak powiedziano w Jądrze Ciemności – istne jądro ciemnoty.
POLONIA-SAWA (05-26 o godz. 08:50)
Parametry portugalskie i amerykańskie były i są „takie same”, powiedzmy – zblizone. Ale nie są to wszystkie parametry. Nie mam zamiaru bronić opokowej obiektywności agencji rankingowych, jak wiadomo w niedawnej historii nie były bezstronne. Ale oprócz tych agencji istnieje rynek finansowy i obieg ogólnie dostępnych informacji. Chińczyki kupują treasuries jak ciepłe bułeczki i o ryzyko nie pytają, płacą słono, czyli stopa procentowa jest niska. Z greckimi i portugalskimi jest odwrotnie, są tanie i dają wysokie stopy. Jest trochę spisku w pańskiej interpretacji gazetek niewielkich hieroglifów, zdaje mi się.
Nie wiem skąd wiadomo, że państwo nie może splajtować. Które państwo? Kilka państw w historii gospodarczej splajtowało: PRL, Ludwik XVI, a ileż się szamotało nad przepaścią bankructwa.
Jeszcze raz powiem, bankructwo Portugalii czy Hiszpanii jest katastrofą. Bankructwo USA jeszcze nia ma nazwy. Jak wiadomo, ono już przebiega w sposób płażący. Wszyscy z tego powodu załamują ręce. Bankructwo nie jest zjawiskiem biało-czarnym, zero-jedynkowym, szczególnie bankructwo państwa w XXI wieku.
„Jesli kapitał przynosi nieproporcjonalne dochody w porownaniu do dochodow z działaności gospodarczej dusi gospodarke, a nie pomaga.” – jest to słuszne zdanie, ale przyjrzyjmy jak ono się odnosi do obecnej sytuacji. Przyjrzyjmy i opiszmy, jak nam się to widzi. Bo stopy procentowe są w historycznym dołku, nieco ponad 3 procent na długu 10-letnim (Niemcy, USA, Kanada, etc). Przy inflacji chwilowo rosnącej, a może nabierającej rozpędu w długim okresie. Bo pożyczanie tym państwom obarczone jest znacznie mniejszym ryzykiem niż Grecji i Portugalii, o tej pierwszej mówi się, że częsci tego długu się nie odzyska. Banki francuskie i niemieckie będą musiały spisać na straty. O długu USA tak się nie mówi, może ta sytuacja się zmienia, ale bynajmniej nie z powodu „monopolu i konfliktu interesów” agencji ratingowych. Na razie zapowiada się wyprzedaż nieruchomości i firm państwa greckiego. Jaka jest spiskowa teoria w tej sprawie?
Piszę w sposób nieuporządkowany, symulując wielkie emocje, aby się dostosować do pańskiej formy, zresztą temat jest szeroki …
@Therese Kosowski
Ambasada zrobiła to na życzenie Obamy, jemu to przysporzy popularności u Polonii amerykańskiej. To normalny zabieg przedwyborczy i byłoby w porządku gdyby amerykański prezydent spotkał się z jakimiś amerykańskimi rodzinami ofiar.
Czy prezydent Obama jest jakimś wyższym urzędnikiem w stosunku do polskiego prezydenta? Jakimś świeckim ojcem świętym? Nie mogę zrozumieć duszy tych rodzin ofiar katastrofy, które domagają się wręcz takiego spotkania.
Przepraszam Gospodarza i Gości bloga.
Przez omyłkę napisałem poniższy tekst pod porzednim wpisem Gospodarza i tu go powtórzę.
——–
stary_czytelnik ASz pisze: 2011-05-25 o godz. 20:19
?Przyjmij moja przestroge, bom ci zyczliwy.?
Dziekuję za życzliwość. Przestrogę wprowadzam do pamięci operacyjnej, czyli gotową do zastosowania.
Zanim odniosę się do mojego tokowania, zwracam Ci uwagę na zauważoną przeze mnie zmianę tonu rozmowy TU i na innych blogach e-Polityki. Nawet mw jest bardziej zdyscyplinowany, a chropowatości jego stylu bardziej łagodne.
Opozycja wolność-bezpieczeństwo dostała wczoraj nowej barwy.
Wlodzimierz Cimoszewicz wyraził jasno pogląd: Polsce nie grozi w przewidywalnym czasie napaść. Zabawy z tarcza, samolotami itp są dziecinne i wynikają z zastarzałej gnijącej milości do USA. Kwestia wiz jest pozorna i dotyczy honoru Kraju, a nie podróźy. 3% odmów wiz do USA jest czymś, co można określić ?w granicach błędu?.
Kartka z Podróży, zapewne kilka razy i w kilku miejscach, pisał o swym zniesmaczeniu metodmi obrony jakie USA stosuje przed niechcianymi przybyszami. Jego niechęć, jego problem z kontrolą lotniskową i z macaniem.
Ja miałbym nieusuwalny kłopot, bo noszę w sobie metal oblany żywą tkanką.
Ale to jest folklor. Poważny problem będzie wtedy, gdy Obama wróci do siebie i ogłosi, że na wniosek polskiej lewicy zwraca się z prośbą do Kongresu o zniesienie wiz dla Polaków. Kongres przyjmie do wiadomości stan rzeczywisty, okaże dobroduszność i wizy zniesie.
Bilans wymiany osobowej USA-Polska będzie taki: tłumy Polonusów przylecą leczyć starość w ojczyżnie swojej lub dziadków. Do USA ruszą gromady ? nie tłumy ? szczurów korporacyjnych na wakacyjne przejażdżki Route 66. Po dwóch tygodniach początkowy zachwyt przemieni się w nieżyty przewodu pokarmowego. Biologiczna długoletnia bariera sprawi, że Polonusom będzie smakować krajowe jedzenie, ale też mniej higieniczne środowisko będzie sprawiało kłopoty. Wieloletnia separacja systemów ubezpieczeństw zdrowotnych sprawi, że Polonusy będą w przychodniach i sanatoriach zostawiać dolary oraz dziwić się kiepskiemu uzębieniu uwięzionym w niemiecko-rosyjskim kondominium.
Na ulicach nie będzie można spotkać ubranych jak na podmonachijskiej wsi oraz nie będzie widać czerwonoarmiejców. Do lasu będzie można wejść za darmo i po bułki nie trzeba jechać pół godziny. Polonusy prawie nic nie zrozumieją z monologów Beaty Kempy i ezopowego języka Jarosława Kaczyńskiego.
W ten wyrafinowany sposób Obama uporządkuje polską scenę polityczną.
Wielu Polonusów rozczaruje się gdy zobaczy, że dolary przysyłane rodzinie poszły na bajer, a wokól domu jest utrzymywany celowo brud i nieporządek, aby sąsiedzi nie donieśli do skarbówki. Część Polonusów będzie zaskoczona brakiem uśmiechu na ulicach oraz zaszokowana łatwością z jaką w kraju stawia się zarzuty. Nie prokuratorskie. Tam chodzi się do pracy pracować, a nie gadać.
Tam nie sugeruje się komuś przelotnie spotkanemu, że jest barbarzyńcą.
Polonusy będą miały psychiczny i mentalny problem. I co rozsądniejsi szybko dojdą do wniosku: chcesz szybko umrzeć, to wyjedź na drogę albo zwróć uwagę nieznajomemu, że się krzywo zapiął.
Polonusy rozczarują się krajanami. Po tygodniu będą już wiedzieli czego w Polsce nie ma: nie ma przepraszam, nie ma dziękuję, nie ma nic się nie stało.
I Obama odkryje zasłonę nad polskim warcholstwem, warczeniem i upodobaniem śmierci. Kaźmirz i inni skrzywdzeni zarzuci Obamie okupację Polski, Jarosław Kaczyński i PiS straci sympatię amerykańskiej Polonii. Polonusy z kraju o filozofii ?jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz? pogonią rozlewinionych krajan do roboty.
Trudno będzie wmówić mieszkańcom USA, że kraj wprowadzający u siebie dochód gwarantowany to kraj wilków. Polonusy poczują się oszukani listami i rozmowami telefonicznymi. Tak bogato i z takim obfitym jadłem to narzekacie kłamliwie.
Polonus może gardzić czarnym, latynosem lub innym odmieńcem. I będzie domagał się odmieńca nad Wisłą. Za 1000 euro za półgodzinną sesję służę sobą.
—–
A tu popołudniwe uzupełnienie.
O ile po spotkaniu Obamy z przedstawicielami różnych polakich sił politycznych nie spdziewam się niczego ciekawego, o tyle potafię wyobrazić sobie gorący temat rozmowy z Tuskiem: jutro Libii.
Bajka o polskich najemnikach służących w obronie Kadafiego, to nie moja bajka.
Polacy wiele lat pracowali w Libii. Zapewne Polska dostarczała także uzbrojenie do Libii. Obywateli USA tam nie było tak wielu i nie mieli takich okazji rozpoznania jakie mieli Polacy.
Stańmy obok Jasnego Gwinta i wciągnijmy w nozdrza zapach amerykańskiego imperializmu. Słabnąca rola USA w Egipcie wymaga rozważenia możliwości zainstalowania amerykańskich interesów w Libii. Polacy mający libijskie doświadczenie są tu nieocenionymi pomocnikami.
Zarówno Polacy jak i Libijczycy posmakowali autorytarnego socjalizmu.
Już jutro potrzeba będzie tam ludzi znających choć pobieżnie przemysł naftowy, drogownictwo, medycynę i języki europejskie. Taki pomocnik musi umieć odróżnić Berbera od Araba i nie mieć ani pociągu do kieliszka, ani nie hołdować swobodzie obyczajowej.
Dzięki ropie i dyktaturze Libijczycy dokonali niebywałego skoku cywilizacyjnego, a poziomu życia mogliby zazdrościć współcześni Polacy.
Zapewne na moja tu wzmianka spowoduje echo jakiegos znawcy Libii z autopsji; za co będę wdzięczny. Gdyby nie sunnicki islam Polacy tłumnie wyjeżdzaliby do pracy w Libii.
Teraz dla niektórych Polaków libijski szlaban może podnieśc duet Tusk-Obama. PGNiG oraz Bumar juz zapewne lobbowały w URMie.
Przeżyjemy jednodniową blokadę Śródmieścia Warszawy i będziemy znali pożytek z Obamy.
Sadzę, że niezwykle zdytansowanego wobec konfliktów rasowych Obamę poinformowano co w polsce znaczy asfalt i cywilizacja białego człowieka.
Brytyjski królewski folklor to była okazja do odpoczynku. W Warszawie trzeba będzie jasno postawić kwestię parytetu Chiny-USA w Europie Wschodniej.
Być może Brzeziński powiedział Obamie, że Chińczycy trzymaja się mocno.
Telegrahicku Observerze
Kilkakrotnie zastrzegałeś, że nie znasz postulatów M-15 czy organizatorów protestów w Hiszpanii. Tak jak pisałem są wysoce abstrakcyjne. No ale podaję stronę z ich manifestem (za Krytyką Polityczną)
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/ManifestRuchu15Maja/menuid-197.html
Pozdrawiam
@telegraphic observer
Jesteś jak balsam na mą, skrwawioną Jarosławem, duszę.
Ludzie p. Obamy przysłali krótki SMS: „może następnym razem, keep smiling stasieku!”
Będę musiał tę przerośniętą karkówkę zeżreć sam, sosy wyrzucić, piwo wyżłopać.
Ściskam
@telegraphic observer
Na temat reform AWS (Buzka) to ja biadoliłem ile wlezie.
Powtarzam swój koronny argument:
Reforma wprowadzona ustawowo, na warunki roku reformy, bez ustawowych gwarancji zmian na dalsze lata, jest knotem. Kropka!
Mówienie o braku wyobraźni ustawodawcy brzmi żałośnie. Nawet cykl kryzysowy trzeba przewidzieć i dać ustawowe zastrzeżenie ?na wypadek kryzysu?.
Ja nie kupowałem auta za ćwierć miliona a zbierałem na ewentualną operację w rodzinie (puk, puk) w dobrej klinice na Zachodzie. Widzę w swojej okolicy masę drogich aut a za kierownicą młodzieńców obciążonych kredytem. Oni będą wiecznie zdrowi tak. To takie myślenie jak nieuwzględnianie drabiny demograficznej i globalizacji w reformach szkolnictwa.
Nara
PS
Giro Italia i Roland Garros w HD, to coroczna uczta z dwiema, różnymi potrawami.
Kartka,
Dobre te postulaty. Świetlisty Szlak miał takie same.
Cztery nogi dobrze,dwie nogi źle.
Nieźle by Hiszpania wyglądała, jakby przejęli władzę.
Przyznam, że jest mi przyjemnie jako Polakowi czytać manifest M-15 z madryckiego placu, bo odnajduję w nim idee Edwarda Abramowskiego – zapomnianego niestety myśliciela. Zapomnianego u nas ale jak sie okazuje popularnego w Europie. On, przed stu laty w Ustawie Stowarzyszenia Komuna, tak przedstawił idee, które inspirują dziś hiszpańskich Indignados.
„Komuna nie uznaje żadnego państwa i dąży do tego, aby wszystkie potrzeby ludzkie zbiorowe, wymagające organizacji, zaspokajane były przez swobodne stowarzyszenia. Nieuznawanie państwa wyraża się w postępowaniu prywatnym każdego z jej członków.
a) Członek komuny nie podaje skarg do sądu.
b) Nie bierze udziału w sądach przysięgłych.
c) Nie świadczy przed sądem, chyba w celu ocalenia podsądnego.
d) Nie przyjmuje wezwania sądowego w sprawach cywilnych.
e) Nie wykonywa wyroków sądowych, które mu dają moc krzywdzenia kogoś.
f) Nie denuncjuje złodziei ani zbrodniarzy przed policją.
g) Nie pomaga policji w wykryciu lub schwytaniu przestępcy.
h) Nie przyjmuje żadnej posady w służbie policyjnej lub jakiej bądź służbie rządowej.
i) Nie bierze udziału w żadnych instytucjach przez rząd zakładanych lub protegowanych (jak np. kuratoria trzeźwości, czytelnie wiejskie, zakłady dobroczynności itp.).
k) Nie bierze udziału w żadnych objawach legalizmu rządowego ani w żadnych składkach przez rząd inicjowanych (jak np. proponowane gminom wiejskim składki na pomniki, szkoły, czytelnie).
l) Jeżeli nie może odmówić złożenia przysięgi (jak np. w wojsku), to jednak nie przywiązuje do niej żadnej wartości wewnątrz sumienia swego.
m) Jeżeli nie może odmówić służby wojskowej, to jednak w razie wojny zachowuje się tak, by nie szkodzić ludziom, zatem zupełnie biernie.
n) Nie uznaje żadnych praw cywilnych, jakie rząd daje w małżeństwie nad żoną i dziećmi.
o) Nie oddaje dzieci do szkół rządowych.”
Nic więc nie stoi na przeszkodzie by Indignados z M-15 kupili za niewielkie pieniądze od finansowej grupy Santander ze 100 hektarów messety i założyli tam komunę wg projektu Abramowskiego. Grupa Santander ma tych bezużytecznych gruntów mnostwo, bo były zabezpieczeniem niespłaconych kredytów budowlanych. Takie rozwiązanie byłoby więc komunardom i kapitałowi na rękę.
Zresztą to nic nowego – tego typu kooperatywy czy komuny w Hiszpanii istnieją. Znam ludzi, którzy w nich pomieszkują ciesząc się wolnością – np seksualną. Tak więc czas realizować marzenia!
Pozdrawiam
Kartko z P.
Gdy puściłeś wideo na swoim blogu z przemówieniami z placu, deklamowanymi z kartki, to chciałem prosić Cię o (kabinowe) tłumaczenie. To wszystko.
Dzięki za szybką odpowiedź. Zaiste te 9 punktów stanowi dobry punkt wyjścia do dyskusji. Kwestia kto z kim i o czym. Jeśli takie rewolucje lud wznieca w zamożnej Europie ogarniętej kryzysem, który przecież wywołali Jankesi, to nie jest z Europą najlepiej. Jest wręcz tragicznie. Dała się porwać! Komu?
Napewno nie lingwistom, bo lud pisze w punkcie 4.:
Demokracja to władza ludzi (demos – lud, krateo – rządzę). …
Krateo jest niewątpliwie tworem ludowych nie(do)uków, w którym wciska się greckie słowo ?????? (kratos – władza) w łacińską gramatyke jako czasownik 1 os. l. poj. Co ciekawe, błędnie podaje także polska Wikipedia. Ale obciach. A może chodzi o podkreślenie, że ta rewolucja nie jest na bazie jakiejś nauki społecznej (jak marksizm-leninizm).
Prezydent Obama przed rokiem po wypadku Smolenskim obiecal
przyjechac na pogrzeb ich ofiar.
Poniewaz jednak nie tak czesto odwiedza Polske i ma okazje osobiscie
zlozyc kondolencje ,jako dobrze wychowany i sympatyczny czlowiek
robi to teraz.
To ze Polacy sie w miedzy czasie o sprawe prawie pobili
,to ich osobiste upodobania i jego to nie musi obchodzic .
Przedwyborczo ,to Obama zabiega o poparcie w Europie ,ktore napewno
dostanie ,…jak rowniez o to … „patrzcie Amerykanie jak mnie w Europie lubia „…
Jawohl….
Salute
@stasieku
Zazdroszczę Ci tych obrazów z Giro. Oto Alberto wspina się na początku 18. etapu:
http://www.cyclingnews.com/races/giro-ditalia-his/stage-18/photos/175543
@Kartka z podróży, 16:42
Idee Abramowskiego musiałeś przypomnieć tylko Ty, Kartko. I za to Cię „miłuję”.
Teraz, jak je czytam, te punkty, wypadają mi jakoś naiwnie.
Choć jestem zatwardziałym państwowcem, podaj mi proszę adres tej komuny.
Wiesz której…
Pozdrawiam
POLONIA-SAWA
Tak jest! Taki jest prezydent Obama. Daily Telegraph
http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/barackobama/8536541/Barack-Obamas-speech-failed-to-live-up-to-his-own-high-standards.html
ubolewa nad jego przemówieniem w Westminsterze: „Pres. BO jest wybitnym mówcą, lecz także układnym i miłym człowiekiem, i w Westminsterze jego oratorski polot stłamsiła uprzejmość typowa dla amerykańskich przywódców …”. I dalej analizuje jego położenie, że właściwi odbiorcy tego przemówienia są w Ameryce, więc on nie ma co pajacować na arenie międzynarodowej … że Obama najswobodniej czyl się na bankiecie u Królowej.
Przypominam sobie ostatnie minuty uroczystości pogrzebowych 8 maja ub.r. w Krakowie, gdy na dziedzińcu wawelskim brat zmarłego prezydenta RP rzucał piorunujące spojrzenia ku trzem mężom w centrum – Tusk, Borusewicz, Komorowski – najpierw odbierającym kondolencje od głów państw. To była duża strata Tuska i Platformy, ten wybuch islandzkiego wulkanu. W piątek -dalekie echa tamtych wydarzeń. Czy teraz Jarosław stał będzie z boku, otoczony najwierniejszymi kobietam i odbierał co mu się słusznie należy?
@stasieku
Pozwolisz, że się pochylę nad karkołomnym, o pardon – koronnym argumentem: „Reforma wprowadzona ustawowo, na warunki roku reformy, bez ustawowych gwarancji zmian na dalsze lata, jest knotem”.
Otóż wszystkie trzy reformy (a nawet 4. – administracyjnego podziału kraju) były niedokończone, w tym sensie, że miała po nich nastąpić ustawowa kontynuacja. Nie widzę w tym nic złego. Każda z nich była w dobrym kierunku. Nawet w zdrowiu – kasy chorych były dobrą próbą, i są eksperci, którzy argumentuje, że zabrakło uporu i umiejętności w ich dokończeniu. A już absolutnie konieczna była reforma emerytalna w tym kształcie, który dawał cały wachlarz dalszych kroków i odcinków szczegółowych. Winą jedynie można obarczać rząd Millera. Najbardziej kontrowersyjne wydaje się być wprowadzenie gimanzjum, można było z tym poczekać, ale ileż innych pozytywnych regulacji wprowadzono do systemu nauczania. Zaś wyprowadzenie matematyki z matury nie miało żadnego związku z tą reformą. Podobnie jak deficyt i zadłużenie budżetu nie brały się z reformy emerytalnej, wszak można było do 12,2 proc. składki do ZUS niczego obowiązkowego nie dodawać (7,3 proc.), od ludzi nie ściągać, państwa nie zadłużać.
Państwa pospeerelowskiego nie da się raz na zawsze zreformować. Nie wiadomo jak, musi być sprzężenie zwrotne (rozumiesz?). Nikt w 1998 roku nie mógł jeszcze przewidzieć, że 6 lat później Polska wejdzie do UE na korzystnych warunkach, że naród się rozluźni, zaprzyjaźni najpierw z Lepperem i Giertychem, potem z Kaczyńskimi, że wcześniej SLD okaże się tak słabe merytorycznie. Tak ja widzę te reformy, w wiosennej perspektywie.
Narazie
Ty za piłką i szprychami wzrokiem wodzisz, a tam w sejmie pomyje leją na minister Kopacz … ale jej nei wyleją. Przemówił Twój ulubiony premier i włos z jej głowy nie spadnie. W Dzień Matki!?
P.S.
Pozdrawiam wszystkie Mamusie zebrane na blogu, życżę dużo zdrowia i radości z pociech, z prośbą, aby już chociaż synusiom darowały swojej (nad)opiekuńczości.
Telegraphick observer
No własnie, ta żywiolowośc rewolucyjna wyrażana również w języku manifestu mnie pociąga. To jest witalność, ta dynamika o której pisałem.
Nie ma się co bać Indingados. Trzeba na ten ruch patrzeć pozytywnie. Trzymając się tematu felietonu Adama Szostkiewicza warto przypomnieć, że Barack Hussein Obama II też w sposób kontrowersyjny i dla współczesnych, polskich drobnomieszczan nie do przyjęcia szukał w młodości sensu swego życia. Później był studenckim radykałem – lewicowym wolontariuszem zajmującym się najgorszą nędzą zrewoltowanych gett. Sekretarz stanu Clinton aktywnie uczestniczyła w ruchu kontrkultury politycznej podpalającej rewolucyjnie amerykańskie uniwersytety. A to nie były radosne, madryckie okupacje – padały trupy. Tak więc biorąc to pod uwagę możliwe jest, że za 20 lat ci czytający z kartek komunały młodzi ludzie z hiszpańskich placów rządzić będą sensownie tym pieknym krajem i naszą Europą. Oczywiście ci, którzy nie zdecydują się na życie w komunach wg idei Abramowskiego.
Pozdrawiam
PARDON, PRZEPRASZAM – data pochówku prez. Kaczynskiego mi się pomyliła: 18 kwietnia ub.r. miało to miejsce (a nie 8 maja – co za głupie rozbieganie moich myśli).
W tym filmiku o „konopiach” jedynymi wizerunkami, jakie wyraźnie, na jasnym tle, odcinające się od niego, rzucają się w oczy, to:
symbol PiS, któremu towarzyszą słowa:
„Media straszą Kaczyńskimi, jednak wbrew propagandzie ustawy nie zaostrzyli”
oraz symbol PO, z krytyką Tuska.
Jest tam jeszcze jakaś czarna glapa i białe gołąbki na zielonym tle.
Oczywiście, jeśli to w ogóle jest „cacko marketingowe” (jak ocenia to Kartka) to jest ono partyjnych spin-doktorów PiS-u. Nie ma to nic wspólnego z młodymi ćpunami ani z incydentalnymi użytkownikami skręta.
No ale tak to już jest z młodymi (i starymi, otumanionymi marychą): dają się zrobić w konia przez starych partyjnych wyjadaczy, którzy podsuwają im pod nos szlachetne ideały XIX wiecznych utopijnych socjalistów, żeby potem wykorzystać ich jak mięso armatnie i po wykorzystaniu wyrzucić, albo w części, tych wykazujących stosowne cechy – dokooptować.
Ech, świat nic a nic się nie zmienił. Ciągle to powtarzam. Tylko żal tych starych koni, co głupieją z wiekiem…
Mw
Muszę Cię zmartwić. To spienione na Tuska Konopie wymyśliły tę reklamowkę odciągającą eletorat od głosowania na PO. Reklamówkę z dumą umieszczono na obleganym przez internautów portalu Konopi.
Cieszę się, że jesteś i to w humorze, bo się o Ciebie martwiłem. Nawet napisałem o tym na blogu Passenta. Cieszę się, że – jak czuję – jesteś w humorze.
Ciekawa rozmowa z sympatyczną dziewczyną z Fundacji Helsińskiej o wolności słowa w internecie. Polecam, posłuchaj
Pozdrawiam
Mw.
Przepraszam, zapomniałem wkleić. Starość, nie radość… Oto rozmowa
http://wyborcza.pl/0,107323.html
Pozdrawiam
Kartka z P. (05-26 o godz. 18:42)
Sekretarz stanu Clinton też zaliczyła epizod, pewnie kilkumiesięczny, handlu w Chicago pits, czyli kontraktami na spekulacyjnych rynkach futures. Podobno zarobiła na tym kilkaset tysięcy. Widać każdy wiek ma swoją rozrywkę, młody człowiek musi się wszechstronnie wyszumieć. Jednego mi żal, że moje uczestnictwo w komunie było mimo wszystko takie szare – not very sexy – że tak powiem.
Oni, Indingados, czytają z kartek komunały? Spodziewałem, że są to manifesty i postulaty w punktach. Prawdę powiedziawszy, postanowiłem dwa lata temu z górą spełnić ostatni punkt abramowszczyzny:
(o) Nie oddaje dzieci do szkół rządowych.
I co jest ciekawe, wszelkie socjalkomunały znikły jak ręka odjął z tego co powtarzała mi córka. W państowym liceum (high school) i na kanadyjskim uniwersytecie w kółko mówiono jej, że rząd (kanadyjski) zamierza wprowadzić pobór do wojska, także kobiet, i wysłać ich na wojnę do Iraku. Ostatnio dostała ona emaile od starych kolegów, że zamierzają emigrowac z tego kraju po ponownym wyborze premiera z „faszystowskiej partii”, itp. Jakoś mi się te wszystkie idee i hasła ledwo na raz mieszczą w mojej skołatanej głowie. A mówią, że to mózg jest głównym organem seksualnym.
Pirs z g. 9:36
Pytasz dlaczego rodziny smoleńskie chcą sie spotkac z prezytentem Obama. – Bo jeszcze nie miały takiej okazji.
Telegraphick Observer
Przecież to było paskudne, biurokratyczne państwo a nie komuna Abramowskiego. To jak mogłeś użyć. Pamietam, że na strajku na uczelni w 1981 roku tez nie mogliśmy odnaleźć się w tych komunistyczno – antykomunistycznych klimatach. Głuchłem od „The Doors” a na ścianach wisiały czarne anarchistyczne flagi. Z kościelnych akcentów była tylko herbata „Ulung” z darów. Ponieważ na strajku była prohibicja kolesie z resocjalizacji parzyli z niej czaj więzienny. Na praktykach w kryminałach sie tego nauczyli. Żebyś wiedział jak po tym serce biło. Więcej nie napiszę, bo Mw czuwa.
Dzieki za przypomnienie epizodu spekulacyjnego Pani Sekretarz Stanu. człowiek jednak musi w życiu wszystkiego spróbować. Jak widać do ciekawych świat należy.
Pozdrawiam
http://www.rp.pl/artykul/663423_Spor_o_wycieczki_Zydow.html
Ciekawa analiza.
Panie TO
Obama szuka rowniez poparcia dla swojej polityki pomocy dla ruchow demokratycznych na bliskim wschodzie /dalekowzroczny cel /
i nawet Merkel co sie „odciela” sie od amerykansko-angielsko-francuskiego sojusz wlasnie udzielila mu poparcia./za co zreszta bylo
wtedy krytykowana w Niemczech/
Dla potencjalnego Europejczyka utrzymanie roli przywodczej Ameryki
jest wlasnym interesem… ..
A do polskich „szczegolow ” sie nie odnosze ,bo tam zawsze i tak ktos bedzie narzekal ,a zdolnosc Kaczynskiego liczenia powyzej dwoch
jest ograniczona ,bo innym sie stale wydaje ,pewnie rowniez prezydentowi
Obamie ,ze tam zginelo 96 Polakow ,coz amerykanska demokracja…
Salute
ps. Ograniczona czasem i rozumem …
Niec nie ujmując treści przemówienia ….Obama ma do mistrzostwa opanowane czytanie z teleprompterów a tutaj były dwa po bokach. …(widać cienie) które po zakończeniu przemówienia ładnie się wsunęły w otwory podłogowe.
Byłoby super wierzyć że tak ważne przemówienia powstają wyłącznie w głowie tego bardzo zdolnego człowieka i są wygłoszone bez zacięć i pomyłek merytorycznych podczas istotnego spotkania które jest nagrywane i transmitowane na cały świat. Obama ma długie doświadczenie w prezentacjach publicznych i mądrych doradców którzy nie pozwoliliby na tak ważny występ bez pomocy czytników.
A świat obecny jest zbyt skomplikowany aby pozwolić sobie na ewentualne przejęzyczenia.
A jesli Obama chcialby „wcisnac ” Polakom kilka bylych wiezniow
z Guantanamo ? … to wziac za POKUTE chrzescijanska …
i wyslac do polskiej babci ,polska babcia to nawet z Hamas-zwolennika zrobi swietego …..
Salute
Ps.
Prosze nie wysyklac ich do ksiedza Rydzka ,bo dobrowolnie beda chcieli wrocic na Guantanamo?.
Zupełnie nie rozumiem, co się dzieje. Jakieś dziwne sprawy. Otóż aresztowano Mladica
http://wyborcza.pl/1,75477,9670847,Ratko_Mladic_zatrzymany.html
i jak piszą w gazecie (pewnie kłamie, jak zwykle GW) zewsząd płyną gratulacje. Serbia wydaje go w ręce ONZ-owskiego trybunału ds. zbrodni wojennych na obszarze dawnej Jugosławii w Hadze, i Trybunał się cieszy, i Stany Zjednoczone i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.
I właściwie dlaczego? Tyle razy czytałem w tym blogu, że to muzułmanie sami są sobie winni, a w ogóle Srebrenica jest przereklamowana. I tyle hałasu o nic? Jaka zbrodnia serbska? Że sami się przyznali i przeprosili? Bo ich do tego zmuszono szantażem, że jeżeli nie wydadzą Maldica, nie będzie rozmów akcesyjnych. Jak można tak szantażować taki spokojny, pokojowo nastawiony naród, kochający sąsiadów jak siebie samego?
Unio, wstydź się.
Zapytany, czemu celem tych ataków nie jest znienawidzony Izrael, lecz odległa Ameryka, Bin Laden wyjaśnił synowi:
?Najpierw zniszczymy Amerykę. Doprowadzą do tego nie porażki militarne, ale klęska ekonomiczna. Sprawimy, że jej gospodarka się załamie. Kiedy się to stanie, Stany Zjednoczone przestaną dostarczać Izraelowi broń, ponieważ nie będzie ich na to stać. (…) Tak zrobiliśmy ze Związkiem Radzieckim. (…) Rosjanie wydali wszystkie swoje pieniądze na wojnę. Potężny naród padł na kolana przed bojownikami broniacymi Afganistanu. To samo stanie się z Ameryką i Izraelem, tylko musimy być cierpliwi?.
#
To fragment bardzo ciekawego tekstu zamieszczonego w „Forum – Żydzi Chrześcijanie Muzułmanie”. Całość warta przeczytania. Jeśli mi się uda, to dam link 🙂
http://www.znak.org.pl/index.php?lang1=pl&page1=reviews&subpage1=reviews00&infopassid1=307&scrt1=sn
Wolałam nie ryzykować próby wklejenia odo już napisanego tekstu.
Anca_Nela
Dzięki za interesujący tekst. Ciekawe czy te kilka esencjonalnych zdań na temat bin Ladena, to krótkie podsumowanie jego skutecznej strategii do współczesnych mieszkańców USA dotrze. I czy dotrze do tych, którzy udzielają tak ostentacyjnego wsparcia amerykańskiej polityce?
Pozdrawiam
Wprawdzie wymienialiśmy na ten temat poglądy w blogu D. Passenta ale sprowokowany nieco linkiem kartki… z godz. 21,15 wczoraj…
Nie bardzo – przyznam się – rozumiem argumentację przeciwników karania za pomówienia ( art.212 k.k. ) i zniewagi ( art. 216 k.k.).
Po pierwsze: – oba przepisy nie działają „z urzędu”. Ściganie w obu przypadkach następuje na wniosek znieważonego/pomówionego.
Jeżeli Iksiński uważa, że nazwanie go publicznie np. złodziejem to przysłowiowy „pryszcz” to jego sprawa ale w imię jakich racji odmawiać Igrekowskiemu prawa do dochodzenia ochrony swojego dobrego imienia na drodze karnej w podobnym przypadku ?
Dlaczego Igrekowski ma oceniać i ważyć swoją godność i dobre imię jak Iksiński.
Po drugie: – mówi się, że wystarczy możliwość dochodzenia swoich racji na drodze procesu cywilnego. Tak , zgoda, tylko że zupełnie inne są zadania prawa cywilnego a inne karnego nawet ex definitione.
Jeśli tak to może przestańmy karać np. za kradzieże – przecież zawsze istnieje możliwość dochodzenia roszczeń materialnych w drodze przepisów kodeksu cywilnego, także strat poniesionych w wyniku kradzieży. Przykłady dot. innych rodzajów przestępstw można mnożyć.
To może funkcje prawa karnego sprowadźmy do regulacji kodeksu postępowania karnego ograniczając je zarazem tylko do wykrywania sprawców a całą „resztę” przerzućmy do kodeksu cywilnego ?
Jest tam nawet sposobny tytuł: Czyny niedozwolone a w nim Art. 415 ( „Kto z winy swojej wyrządził drugiemu szkodę obowiązany jest do jej naprawienia” przy czym owego „drugiego” można rozumieć w szerokim znaczeniu – nie tylko osób fizycznych, podobnie jak i „naprawienie”).
Po trzecie: czy wolność słowa ma oznaczać także wolność bezkarnego pomawiania i znieważania ?
Mag (a może mw ) bodajże zauważyła wcześniej, że Jej zdaniem sferę jej wolności ogranicza sfera wolności drugiej osoby. Wolność słowa X-a organicza „wolność” (w znaczeniu prawa do dobrego imienia) drugiej osoby . To chyba oczywiste.
Obowiązujący system pozostawia swobodę wyboru: nie tylko czy pomówieni/znieważeni chcą dochodzić „swego” jak i wyboru sposobu w jaki chcą swój wybór(prawo) realizować .
Po czwarte: oba „inkryminowane” przepisy zawierają liczne ograniczenia odpowiedzialności karnej – moim zdaniem wystarczajace – o czym ich przeciwnicy wolą nie wiedzieć lub nie pamiętać.
Po piąte wreszcie: na drodze karnej satysfakcję uzyskuje się znacznie szybciej niż na drodze cywilnej. W cywilnym procesie to perspektywa lat w naszych polskich realiach, a i z egzekucją wyroków bywa różnie
(casusy np. p. Ziobro i p. Kaczyńskiego warto zapamietać.).
Lex
Dziewczyna z Fundacji Helsińskiej to wyjaśniła wyczerpująco. Z uwagi na szczególne znaczenie wolności słowa dla demokracji.
Wróć do klasyki – do pierwszej poprawki do Konstytucji USA i orzecznictwa Sądu Najwyższego dotyczącego wolności słowa. Albo do orzecznictwa Trybunału w Strasburgu w takich sprawach. Sporo jest na ten temat również na stronie Fundacji
http://www.hfhrpol.waw.pl/
Zwróć też uwagę, że większość komentarzy w których blogowicze domagają się ograniczeń przez państwo wolności słowa wynika z bieżącej sytuacji politycznej. Ci sami komentatorzy w okresie IV RP pisali zupełnie co innego.
Pozdrawiam
Lex pisze:
2011-05-27 o godz. 11:29
„Nie bardzo ? przyznam się ? rozumiem argumentację przeciwników karania za pomówienia ( art.212 k.k. ) i zniewagi ( art. 216 k.k.).”
Ale za słowa można pójść do więzienia.
Za słowa, wiezienia nie powinno być, to kwestia estetyczna poza wszystkim co napiszę niżej.
Od wrażliwości znieważonego/pomówionego zależy uruchomienie machiny państwowej. To kwestia subiektywna czy uzna nasze słowa za przestępcze. A potem od wrażliwości prokuratora zależy, czy uzna słowa, za wystarczająco przestępcze, żeby skierować sprawę do sądu. A potem od wrażliwości sędziego zależy, czy za wypowiedziane słowa można pójść siedzieć.
Za dużo w tym wrażliwości i subiektywnej oceny, na każdym etapie, za mało rzeczowości, żeby to miało sens jakiś.
Znieważenie nie powinno być karane w ogóle, bo fakt zaistnienia zjawiska zależy w równym stopniu od znieważającego jak i znieważanego. Mnie na przykład nie można znieważyć, żeby się skichać. Czy mam zatem prawo znieważać innych?
W moich ustach nie może być zniewagi przecież, skoro nie wiem co to jest. Istnieje coś takiego jak agresja słowna, nękanie jak w przypadku kiedyś głośnym, kiedy dwóch gejów oskarżyło sąsiadkę o takie właśnie słowne agresywne zachowania. Ale wiezieniem nie. Odszkodowaniem.
Pomówienie powinno być karane kosztownymi sprostowaniami jeżeli miało miejsce publicznie. Ale to też kara finansowa a nie więzienie. Jeżeli pomówienie wyrządziło jakieś straty materialne czy zdrowotne, służyć powinno odszkodowanie.
A to wszystko są zagadnienia cywilne, poza agresja i nękaniem oczywiście.
Kartka z P. (05-27 o godz. 11:28)
Zastanawiająca odpowiedź na interesujący tekst.
Zdaje mi się, że jest on wyjaśnienieniem dlaczego bin Ladena, jako głównodowodzącego i szefa sztabu, min. wojny samozwańczej armii agresywnej (dla niektórych – broniącej Palestyńczyków, wyznawców Allaha, etc.) mozna było zabić w walce, czyli bez sądu. Krytyka USA za ten czyn na gruncie etycznym i prawnym jest dość mizerna w całym świecie.
Drugą stronę medalu czy te słowa dotrą do Amerykanów i osób „ostentacyjnie popierających politykę USA”. Ja należę do tych ludzi (pomijając „ostentacyjność”). Oczywiście cześć poparcia ludności „więdnącego mocarstwa” bierze się z umiłowania Biblii. Moje poparcie jest z przekonania, że państwo Izrael (pierwszym krajem popierającym było USA za Trumana) ma prawo do bezpiecznego istnienia. Żydzi, skoro uznali, że chcą je mieć, powinni od świata uzyskać takie zabezpieczenie, włącznie z przeciedleniem (dokonanym już) setek tysięcy Palestyńczyków, których jest gdzie przesiedlić. I zapewnienie powrótu na dawno utracone ziemie. Podobnie Polacy z nadania Wielkiej Trójki (podobno Stalin im przewodził w tym dziele) mogli wrócić do Gdańska, Szczecina, Wrocławia i do doliny Kłodzkiej. Sześćset lat, czy prawie dwa tysiące lat oddzielające nas od tamtych czasów nie robi wielkiej różnicy.
Polityka USA wobec Izraela generalnie jest słuszna (pomijając szczegóły i drobne zmiany), jest historycznie i moralnie uzasadniona. Bin Laden opowiedział się tym razem po złej stronie, jego armia powoli przegrywa, on sam zginął w walce.
parker (05-27 o godz. 14:16)
Czy nie jest pozostałością po minionej epoce niechęć do kar finansowych w jurysprudencji III RP i przywiązanie do kary więzienia. Wszak peerelowskiemu biedakowi kary finansowe niczym nie groziły.
Ponadto, kara za zniewagę, nawet funckjonariusza państwowego, słowem – to pasuje tylko do IV RP.
Telegraphic Observer z godz. 15:55
Ale ja się zastanawiam czy „wiednące mocarstwo” prowadzące tak kosztowne wojny na tak wielu frontach, wykrwawiające się finansowo i – moim zdaniem – łamiące wartości na których je zbudowano – będzie wstanie w przyszłości wspomagać Izrael. Zastanawiam się czy ta dobitnie wyłożona przez bin Ladena strategia nie jest skuteczna.
Mam problem z Ameryką. Z jednej strony piszę do Lexa o wolności słowa powołując się na poprawkę do Konstytucji USA a z drugiej strony przecieram oczy ze zdumienia patrząc na to co wyrabia amerykański Prezydent. Przyznam, że mam silny dysonans poznawczy.
Pozdrawiam
A bo my jedną nóżką to jeszcze w XIX w jeszcze jesteśmy w wielu dziedzinach.
To kraj gdzie konserwatyzm jest cnotą a liberalizm inwektywą.
Kastowe społeczeństwo, dodatkowo przywilejami komunistycznymi do dziś podzielone.
Honor droższy pieniędzy.
I szkoła publiczna która to wszystko konserwuje z księdzem na straży starego porządku.
I ta włościańska zapiekłość na dodatek, która nie pozwala na żadne rzeczowe, empiryczne argumenty.
A co to, ja własnego rozumu nie mam? Nie ustąpię bo mnie na pewno chcecie oszwabić a wszystko to spisek obcych.
Poczytałem sobie o tych rankingach szczęśliwych krajów i się zastanawiam, czy się nie przeprowadzić. Wcale serio myślę. Przynajmniej na parę lat, żeby dzieci polskością nie przesiąknęły.
A im dłużej o tym myślę, tym bardziej mi się chce.
Już się nie mogę doczekać wakacji, jak sobie czmychnę na miesiąc do kraju, gdzie się ludzie do siebie na ulicy uśmiechają jak spotykają wzrokiem.
To do TO było
Panowie,
na litość. Wolność slowa to nie wolność do znieważania lub pomawiania.
Jest jednak jakaś różnica pomiędzy krytyką a obelgami czy pomówieniami, prawda ?
Odróżniam krytykę, nawet ostrą i nieuzasadnioną od pomówień i obelg.
Pozostając przy przykładzie smoleńskim: uznaję za dopuszczalną krytykę ( choć tak nie uważam), że rząd zrobił błąd godząc się w wiadomej sprawie na załącznik nr 13 Konwencji Chicagowskiej ( inna możliwość po prostu nie istniała) . Natomiast uważam za karalną zniewagę nazywanie z tego powodu Premiera Tuska – zdrajcą.
Inna rzecz czy w tych/takich sprawach powinny być orzekane kary pozbawienia wolności, może wystarczyłaby grzywna ? Chociaż – jak wskazuje ostatni przykład red. Jachowicza, on „wolałby” posiedzieć niż zapłacić – jeśli pamiętam: 16 tys. zl.
Parker pisze: „… mnie na przykład nie można obrazić, żeby się skichać.”
Mnie można i sądzę – wielu innych także. Czy samoocena parkera ma być tożsama z moją oceną własnej osoby ?
Dalej Parker pyta: „…czy mam zatem prawo znieważać innych ? Nie, nie masz, parkerze. Ja też nie mam , nikt nie ma.
Nie znieważam ludzi nie dlatego, że mogę być za to ukarany. ( Dla mnie te przepisy są bezprzedmiotowe). Nie znieważam i nie obrzucam obelgami dlatego, że wiem iż godzi to w godność drugiego człowieka i jego prawo do dobrego imienia. Ale są tacy, którzy uważają, że takie prawo mają i nie zawsze kierują nimi szczytne pobudki. Raczej rzadko.
I dla nich i takich właśnie są te przepisy karne.
Nie znam wprawdzie szczegółowo orzecznictwa Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w tych sprawach ale nie sądzę aby całkowicie eliminowało ono możliwość ścigania karnego sprawców tego rodzaju czynów. Wiem, że orzecznictwo Trybunału znacznie rozszerza możliwość krytyki osób tzw. publicznych ale czy całkowicie usuwa ochronę ich dobrego imienia na drodze prawa karnego ?
Czy kara za zniewagi i pomówienia to … IV RP ?
Karę za zniewagi i pomówienia przewidywał także kodeks karny II RP (w art. 255 i 256) . I chyba nie prędko karalność tych czynów zniknie z systemów prawa karnego. Naszego także. Jak byłoby (będzie) w IV RP – nie wiadomo. 🙂
Nie znając systemów prawa karnego innych państw zaryzykuję twierdzenie, że analogiczne jak owe 2 przepisy z naszego kk zawierają kodeksy karne innych państw, także tych o ugruntowanej demokracji. A może właśnie dlatego, że demokracja u nich ma dłuższe i głębsze korzenie, także w dziedzinie odpowiedzialności za słowo i w zakresie ochrony praw drugiego człoweka do dobrego imienia i poszanowania jego godności ? Czy prawo karne Hiszpanii lub Kanady czy Niemieclub Francji np. nie przewiduje ścigania autorów obelg i pomówień na drodze prawno-karnej ?
Byłbym wdzięczny ( szczerze ) za informację.
„PRL-owskiemu biedakowi” kary pieniężne „groziły” zamianą grzywny na areszt (pozbawienie wolności) wg stosownego przelicznika: dzień aresztu za x zł. Konkretnych przeliczników już nie pamiętam, zresztą one się zmieniały. I zaręczam, że w PRL-u bardzo wielu skaznych na grzywnę wolało iść posiedzieć niż płacić. Podobnie jak obecnie red. Jachowicz.
No właśnie.
Za te same słowa skierowane do mnie, nic nie grozi a za te same słowa do Lexa skierowane, więzienie.
To to jest prawo?
To jest Prawo i Sprawiedliwość.
A skąd wypowiadający słowa ma wiedzieć, jak obrażalski jest interlokutor, że o prokuratorze nie wspomnę?
„Odróżniam krytykę, nawet ostrą i nieuzasadnioną od pomówień i obelg.”
Ja też, co z tego?
Lex
Tu chyba znajdziesz informacje, które Cie interesują
http://www.hfhrpol.waw.pl/precedens/…/MACIEJEWSKI__BRIEF_PL.DOC
Pozdrawiam
Lex, niestety tak ten adres nie wchodzi. Skopiuj i wklej w google
Lex
A tu jest materiał dotyczący Hiszpanii w ktorej krol ma szczególną ochronę prawną przed pomówieniami
http://wyborcza.pl/1,76842,9267547,Jak_mozna_obrazic_Juana_Carlosa.html
Pozdrawiam
Za te same słowa skierowane do mnie, nic nie grozi a za te same słowa do Lexa skierowane, więzienie.
Bo to jest Twój wybór parkerze” – przecież Ciebie nie można obrazić, choćby „się skichać”.
Mnie natomiast można – nawet bez „skichania” i przyznam – byłbym w sporym dyskomforcie gdybym w takiej sytuacji nie mógł „dochodzić” swojego prawa i sprawiedliwości, gdybym zechciał. 😉
Panowie (i Panie) – moi szanowni i sympatyczni polemiści,
ponieważ jestem zodiakalna Wagą i koncyliacyjność mam zapisaną w gwiazdach, proponuję:
– pozostańmy przy swoich poglądach na temat wolności słowa, granic tej wolności i penalizacji przypadków jej przekraczania. Wy – przeciw. Ja – za.
Skłonny natomiast jestem zgodzić się z Wami w sprawie zaniechania karania za te czyny karą pozbawienia wolności. To za wiele i za surowo.
Grzywna w zupełności by wystarczyła.
Z pozdrowieniami.
Choroba,
ten bold w większości tekstu to czysty przypadek i brak uwagi.
Przepraszam za pardon.
Kartko,
dzięki za linki.
World Press Freedom Committee (Światowy Komitet Wolności Prasy) – ów Amicus curie – to jednak głos w „swojej” sprawie, a przynajmniej w sprawie „swojego” środowiska.
Przeczytałem i wiem więcej niż wiedziałem.
Wolność słowa traktuję jednak na równi z prawem do obrony godności i dobrego imienia ( to też jakaś forma „wolności” tyle, że osobistej.
Nawet jeśli są to pojęcia wieloznaczne i nie ostre.
Podtrzymuję pozdrowienia.
TO:
Przeczytalem Twoje wolne mysli na temat polityki bliskowschodniej i konstatuje, ze jest to ciekawa ekwilibrystyka ideologiczna.
Jezeli Izrael ma Twoim zdaniem wylaczne „prawa historyczne” do Palestyny, to takie same prawa maja Polacy do Kresow, Wegrzy do Wojwodiny, Chorwcji, Siedmiogrodu i Slowacji, a Serbowie- do Kosowa.
Po drugie- ten mit o panstwie Izraela na terenie Palestyny ma swoje dowody jedynie w Biblii. Trudno je znalezc w wykopaliskach archeologicznych lub innych dowodach. Ale, jezeli nawet zalozymy, ze Biblia nie klamie, bylo to tylko 100 lat. Polecam ksiazke, „Mity Syjonizmu”.
Teraz o tych przesiedleniach i korzeniach. Wiekszosc mieszkancow Izraela ma swoje korzenie kulturalne w panstwach, z ktorych przybyli, nie zas w jakiejs mitycznej Palestynie. Oczywiscie, wykluczam ideologicznych nacjonalistow lub ortodoksow religijnych wierzacych w glos Boga w tej sprawie. A jezeli zgadzamy sie na czystki etniczne, powinnismy zyczliwym okiem spojrzec na przesiedlenia innych grup etnicznych z niedawnej przeszlosci. W koncu albanscy mieszkancy Kosowa maja rowniez rodakow w Albanii.
Zastanawiam sie rowniez, co jest Twoim zdaniem wazniejsze: swiete prawo wlasnosci (bo Ci, ktorzy zostali wysiedlenie zostawili za soba mienie, ktorej wartosci im nie zrekompensowano) czy tez ideologia?
Pozdrawiam
A teraz „w temacie” czyli o wizycie Prezydenta Obamy w Polsce.
W stan pewnej wesołości przyprawiają mnie usiłowania niektórych dziennikarzy przedstawiania pewnych gestów i wypowiedzi Prezydenta USA jako mających podkreślić wyjątkową pozycję Polski w amerykańskiej polityce zagranicznej, – na co zdają się wskazywać sposób i treść zadawanych pytań.Tak np. próbuję się przedstawić decyzję o czasowo/okresowym skierowaniu do Polski ekipy amerykańskich mechaników lotniczych.
A tonizujące komentarze niektórych, co przytomniejszych komentatorów (np. red. Lewickiego) , że to kurtuazja i …. niewiele więcej kwitowane są nieskrywanym rozczarowaniem prowadzących.
Odnoszę wrażenie, że dla niektórych dziennikarzy wydarzeniem o kolosalnym znaczeniu politycznym byłoby wysłanie do Polski – w ślad za ekipą mechaników – ekipy amerykańskich sprzątaczek. Na przykład. 😉
Kurczę,
chyba mimo woli zrobiłem z profesora Lewickiego, amerykanisty – redaktora.
Panie Profesorze, – najmocniej przepraszam.
Lex
Miło, że Ci się linki przydały.
Opinię World Press Freedom Committee nie poleciłem Ci po to by przekonywać do swych racji tylko z uwagi na zawarte w niej informacje, które Cię interesowały
Pozdrawiam
Ależ zamilkli zwolennicy Serbii. Co? Kawałek nie pasuje do obrazka?
Och ani sojusznicy ani przeciwnicy nie robia zycia Obamy latwym .
Obama z Eu ustalil pomoc pieniezna dla Egiptu i Tunezji w wysokosci 14 mld. ,posiadanie Egiptu pod wplywem amerykanskim jest chyba najwazniejsze na Bliskim Wschodzie i napewno nie skierowane przeciw
Izraelowi..
Komu podoba sie polityka amerykanska ? ,tamta ,Busha ,Obamy ?
…tak krawiec kroi jak mu material stoi ..ponoc…
Jak ktos chce wysiedlic 5-7 milionowy narod Palestynczykow ,
biorac przyklady z II wojny swiatowej i bibli ,? to dziekuje P.TO … bez komentarza …
I jesli nawet Izrael zazada wojsk Nato czy Uno do obrony swoich granic ,to gdzie beda stali ? gdzie tam granica i gdzie jej nie ma ?
………………………………
Prezydent danego kraju jest reprezentatem swojego Narodu /nawet
ten moze nielubiany /, obrazajac jego obrazamy niejako caly narod .
Brawo panie Walesa , Narod Amerykanski przestal sie Panu podobac ?
..duren /cytat Walesa …przepraszam mam prawo Go cytowac ,polski sad
orzekl to jako wybuch emocjonalny ,mi tez sie zdarza.. /..
Salute
A Szeherezada do ratowania zycia ,to jednak legenda ….
dla rozprezenia !
Jaka jest roznica miedzy Niemcem,Francuzem ,Amerykaninem,Zydem a Arabem ?
Arab ma trzy zony naraz..
Niemiec ma trzy zony po kolei …
Francuz ma zone i dwie kochanki …
A Amerykanin ma zone ….. i marzy o pieniadzach, zeby miec jeszcze dwie …..
A Zyd ma jedna zone ,co daje w kosc za trzy ….
A Polak ? …..
Salute
Lex pisze:
2011-05-27 o godz. 19:47
Chcesz zawrzeć zgniły kompromis?
Nigdy.
Albo Cię zetrę w pył siłą swoich argumentów, albo Ty mnie.
Ten kto zawiera tchórzliwy kompromis nie na honoru ani godności.
To mu się żadna prawna ochrona tych wartości nie należy, bo nie ma czego chronić.
Parker kontra Lex 9.38
Kompromis zgnily – nigdy.
Bedziemy tak dlugo walczyc o pokoj az kamien na kamieniu nie zostanie // z czalej ulicy//
Szanowni jest sobota , juz po polodniu , gril czeka i piwo sie chlodzi . . .
Kartka z podróży, 5/27, 1710
Moim zdaniem, dysonans poznawczy musi towarzyszyć każdemu, kto wie o USA trochę więcej niż mało co, nie ma innej opcji :-). Jeszcze o spocie konopnym: zachęta do głosowania na PO? Sam napisałeś, że to majstersztyk. Ale tam pierwsza w sloganie jest „zmiana”. Gołąbki pominę.
Torlin pisze 2011-05-27 o godz. 09:03 m.in :
„Zupełnie nie rozumiem, co się dzieje. Jakieś dziwne sprawy. Otóż aresztowano Mladica … i jak piszą w gazecie (pewnie kłamie, jak zwykle GW) zewsząd płyną gratulacje. Serbia wydaje go w ręce ONZ-owskiego trybunału ds. zbrodni wojennych na obszarze dawnej Jugosławii w Hadze, i Trybunał się cieszy, i Stany Zjednoczone i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.Torlin
I właściwie dlaczego? Tyle razy czytałem w tym blogu, że to muzułmanie sami są sobie winni, a w ogóle Srebrenica jest przereklamowana. I tyle hałasu o nic? Jaka zbrodnia serbska? Że sami się przyznali i przeprosili? Bo ich do tego zmuszono szantażem, że jeżeli nie wydadzą Maldica, nie będzie rozmów akcesyjnych. Jak można tak szantażować taki spokojny, pokojowo nastawiony naród, kochający sąsiadów jak siebie samego?”
Szanowny Panie Torlin
Poruszył Pan, moim zdaniem, ważną kwestię i też jestem zdumiony, że tylko Pański głos tu na blogu naszego Gospodarza widzę. Jednak pozycja z jakiej Pan występuje zdradza, wg mnie, że – jak to sam Pan stwierdza na sąsiednim blogu – oceniany jest Pan jako „przewidywalny”.
Serbowie, nie oszukujmy się, szantażowani przez tzw. „społeczność międzynarodową”, poświęcili Ratko Mladicia. Gdyby było inaczej i uznawaliby go za zbrodniarza, to zgodnie z obowiązującymi ostatnio standardami bojowników o demokrację w świecie, w tym laureatów pokojowej nagrody Nobla, prezydent Serbii wysłałby jakieś komando zabójców, które ukatrupiłoby Mladicia wraz z rodziną i szlus.
Stało się inaczej i – jak Pan pisze, Świat się raduje, że Mladić stanie przed trybunałem i będzie sądzony. Pytanie, czy dożyje wyroku, bo może się okazać w trakcie jego przebiegu, że zbrodnia (głównie na mężczyznach) ze Srebrenicy wzięła się stąd, że znaczna ich część brała udział w rabowaniu serbskich wieśniaków z miejscowości otaczających Srebrenicę i wymordowaniu ok. 3500 Serbów a po akcjach chowała się z powrotem w enklawie, za plecami niebieskich beretów. Rabowali, bo nie mieli co jeść, zgoda, ale po co mordowali całe rodziny?
Jeśli dowodami na to będą dysponować zarówno Mladić jak i Karadżić, to może obejść się bez wyroku, tak jak w przypadku Milośewicia. Zemsta na Mladiciu dokona się też za to, że dla ochrony strategicznych obiektów przykuwał do nich przedstawicieli „społeczności międzynarodowej” (w tym m.in. polskiego obserwatora wojennego). A Pan miałby jakieś inne, skuteczne pomysły?
Widzi Pan, za oceanem, taki jeden, co twierdził – „I did not have sexual relations with that woman, Miss Lewinsky” – i ponieważ musiał zakryć czymś swój rozporek, podjął decyzję, by jego „chłopcy” rozpoczęli bombardowania Serbii. I widzi Pan, Serbowie sami tłumnie okupowali np. swoje mosty w Belgradzie, nie trzeba było żadnego przymusu. Stanowili żywą tarczę. Ale czy to w ogóle coś Panu mówi?
Do kogoś takiego jak Pan przemawia Srebrenica ale już na Kravicę czy postać Orića jest Pan impregnowany. OK, to Pańska sprawa ale m.in. dlatego dla mnie też wydaje się Pan być przewidywalny.
Na temat rzetelności GazWybu nie będę z Panem polemizował, pozwolę sobie wyrazić tylko zdziwienie podaną nową liczbą ofiar ze Srebrenicy. Do tej pory w publikatorach, tych spoza Polski również, spotykałem liczby, od 4000 do 7000, teraz z GazWybu wiem, że tych ofiar było 8000, a może 18000 będzie niebawem, jak Pan myśli, kiedy wzrośnie do tego poziomu?
Pisze Pan: „Ależ zamilkli zwolennicy Serbii. Co? Kawałek nie pasuje do obrazka?”
Czy mógłby Pan sprecyzować, co znaczy „zwolennik Serbii”, bo mam trudności ze zdefiniowaniem się i o jaki „obrazek” Panu chodzi?
Jestem po prostu prymityw i „nie zatrybiam”, przepraszam.
Pozdrawiam, Nemer
Panowie (i Panie) ? moi szanowni i sympatyczni polemiści,
ponieważ jestem zodiakalna Wagą i koncyliacyjność mam zapisaną w gwiazdach, proponuję:
– pozostańmy przy swoich poglądach na temat wolności słowa, granic tej wolności i penalizacji przypadków jej przekraczania.
Wy ? przeciw. Ja ? za.
Gdzie tu mowa o kompromisie i to „zgniłym” ? 😉
A , że opowiadam się za grzywną ? Grzywna to też KARA – tyle, że pieniężna. I jako taka mieści się w mojej opcji karania za pomówienia i zniewagi.
PS. O ile wiem to sądy raczej rzadko orzekają kary pozbawienia wolności za przestępstwa z art.212 i 216 kk. W większości są to właśnie kary grzywny bądź ograniczenia wolności. Kary pozbawienia wolnosci orzekane są rzadko i wyjątkowo, a jeśli – to w tzw. nawiasach.
Jeszcze raz więc: gdzie tu mowa o kompromisie ?
Aha ! Nie zamierzam dalej kontynuować tego tematu.
@bexa lemon, 12:49
Komentarz był cepteca, mój tylko nick i komputer. Ja zawzięcie milczę. Ale gołąbki również pomijam.
Nemer!
Z tymi ośmioma to moja wina, nie sprawdziłem dokładnie, pisałem z pamięci. Sorki.
Po raz nie wiem który powtarzam, nie uważam Muzułmanów Bałkańskich za Dziewice Orleańskie bez skazy. Mordowali również. Tylko trzeba pamiętać, że to Serbowie zaczęli tę wojnę, nie tylko w skali całego kraju, ale i w Bośni. I nawet nie wiem, jakbyście kombinowali, to Serbowie zaatakowali najpierw Słowenię, a później Chorwację. Kto ostrzeliwał Sarajewo? A kto Dubrownik (barbarzyństwo)? Za wszelką cenę chcecie zrzucić winę na Muzułmanów, a tymczasem nowy Prezydent Serbii sam doprowadził do tego, że parlament serbski przeprosił za tę zbrodnię. Parlament serbski przeprasza, a polscy wielbiciele zbrodniarzy mówią, że nie miał za co przepraszać, bo słusznie ich Serbowie wybili. Sami są sobie winni.
A z tym rozporkiem to Wasze ulubione antyamerykanizmy. Po prostu Europa nie mogła sobie dać rady z szaleństwem Serbów, bo jest delikatna jak mimoza. Dopiero Amerykanie doprowadzili do tego, że Serbowie przestali wszystko bombardować dookoła.
Obama odleciał, więc czas najwyższy podsumować wizytę i charakter wzajemnych relacji polsko – amerykańskich po tej doniosłej wizycie
http://www.youtube.com/watch?v=CqPjvbnMn7U&feature=related
Pozdrawiam
Torlin pisze:
2011-05-28 o godz. 15:23
„Nemer. …A z tym rozporkiem to Wasze ulubione antyamerykanizmy.”
Torlinie
Już kiedyś, dawno temu, byliśmy na „ty”. Potem poczuliście się obrażani, więc przyjąłem formę „pan” bowiem nie chcę nikogo dotknąć jakąś źle widzianą poufałością czy formą.
Teraz widzę, że życzycie sobie Torlin, byśmy byli na „wy”. OK, Wasza wola, zastosuję się, choć wydaje mi się, że jest to forma już nieco przestarzała i cokolwiek politycznie zużyta.
To a propos formy zwracania się.
Teraz proponuję powrót do „ad remu” . 🙂
Piszecie: „Tylko trzeba pamiętać, że to Serbowie zaczęli tę wojnę, nie tylko w skali całego kraju, ale i w Bośni. I nawet nie wiem, jakbyście kombinowali, to Serbowie zaatakowali najpierw Słowenię, a później Chorwację. Kto ostrzeliwał Sarajewo?”
Trochę się mylicie Torlin, bowiem w tzw. „wojnie dziesięciodniowej” uczestniczyła JNA, w której skład wchodziły jednostki składające się z Chorwatów również. Wtedy, wladzę nad JNA miał przewodniczący parlamentu Jugosławii Stepe Mesić, Chorwat, późniejszy (po Tudźmanie) dzięsięcioletni Prezydent Chorwacji (do zeszłego roku). W „Skupsztinie” się gotowało. W tej nerwowej atmosferze trwały gorączkowe rozmowy między Franjo Tudźmanem a ministrem spraw zagranicznych jednego z potężnych europejskich państw, który namawiał go do secesji i obiecał natychmiastowe uznanie Chorwacji. Co obiecał, uczynił zresztą i natychmiast prawie podał się do dymisji by odpędzić odium odpowiedzialności za przyczynienie się do rozpętania wojny domowej na terenie byłej Jugosławii. JNA się rozpadła.
Dzisiejsze źródła mieszają daty, np. w wielu źródłach można znaleźć informację, że secesja Chorwacji odbywała się równolegle czy nawet wcześniej. Ponieważ sytuacja była bardzo dynamiczna i liczyły się nawet nie tygonie a tylko dni i godziny łatwo dzisiaj mieszać ludziom w mózgownicach. A w ogóle to za jednego z winnych rozpadu Jugosławii obciąża sie też Jeffrey’a Sachs’a. Ciekawe, czy słusznie.
Torlinie, nie tłumaczcie mi, kto bombardował Sarajevo, bo akurat wtedy tam byłem. Widziałem też co stało się z Vukovarem w Slavonii i Prezydent Serbii tam właśnie w 2010 roku przepraszał za to czego dokonali tam Serbowie, słusznie zresztą przepraszał.
Sugerowanie mi, że należę do „wielbicieli zbrodniarzy” jest z Waszej strony Torlinie poważnym nadużyciem. Ciekawi mnie jedynie, czy bierze się to z Waszej ignorancji dot. rozpadu Jugosławii i podatności na uprawiany w tej sprawie PR (dawniej trafnie to określano – kłamliwa propaganda), jeśli tak, to w porządku, takich jak Wy jest mnóstwo, czy może z jakiegoś innego powodu.
A może Wy tak macie, po prostu?