Oskarżony Gross

 

 

Czekam na nową książkę Jana Tomasza Grossa o poszukiwaczach złota w popiołach Żydów zagazowanych w Treblince. Wczorajszy program TV, w którym Tomasz Lis rozmawiał z Grossem, Ireną Grudzińską Gross w studiu nowojorskim i czterema gośćmi w studio warszawskim TVP2, pozostawił niedosyt, a momentami budził wrażenie chaosu myślowego.

 

Grossa i tak przeczytam. Broniłem jego ,,Strachu” przed atakami (ale nie zamykałem oczu na krytyki merytoryczne) tak zwanych obrońców dobrego imienia Polski. Mam całkiem inny pogląd na to, co służy a co nie służy tej obronie. Służy rzeczowa debata, taka jak po ,,Sąsiadach” i ,,Strachu”. Ataki nie tylko nie służą, lecz pogłębiają negatywne stereotypy o Polsce i Polakach.

 

Na razie o meritum się nie wypowiadam, bo książki nie przeczytałem po angielsku, a po polsku będzie dopiero za kilka miesięcy. Miałem wrażenie, że nie wszyscy warszawscy dyskutanci byli po lekturze. Słuchając ich rozmowy, można było jednak spostrzec, że odżywają stare linie podziału z poprzednich debat o książkach Grossa.

 

Poseł Girzyński wygrzebał porównanie z chłopem rabującym zwłoki powstańca styczniowego, co miało oznaczać, że ludzie szukający żydowskich kosztowności i złotych zębów w popiołach Treblinki czynili to z biedy, a nie z antysemityzmu. Nie wiem. Może z książki się dowiem, ale jeśli nawet ci ,,poszukiwacze złota” robili to z nędzy, to czy to ich ma moralnie usprawiedliwiać? Nie ten naród jest prawy, który ogłasza się prawym, lecz ten, którego czyny są prawe, a który, jeśli nie są prawe, nazywa je po imieniu i potępia, jeśli są godne potępienia.

 

Lecz może tym razem będzie lepiej. Może dyskusja w warszawskim studio nie okaże się ,,zwiastunem” tego, co będzie się działo po publikacji polskiego wydanie ,,Złotych żniw”. Może wreszcie przestaniemy reagować jak dotknięci kompleksami, raz wyższości (najwięcej drzewek w Yad Vashem), raz niższości (ale nikt nas nie kocha).

O Grossie pisałem np. tu http://archiwum.polityka.pl/art/egzorcysta-gross,358106.html