Co z tą Koreą?
Wojny z obecnego kryzysu koreańskiego pewno nie będzie, ale co by było, gdyby jednak wybuchła? I gdyby nie skończyła się tak, jak ta sprzed pół wieku, czyli rozejmem, tylko połączeniem państw połówkowych w jedno. I jakie? Komunistyczne czy demokratyczne?
Tylko Kuba castrystów i podzielona Kora przetrwały do dziś z epoki świata dwóch bloków, radzieckiego i zachodniego. Zrosły się Niemcy, wcześniej, drogą podboju Południa przez Północ, zrósł się Wietnam. Czy scenariusz wietnamski jest dziś możliwy na Półwyspie Koreańskim?
Trudno to sobie wyobrazić bez udziału Chin i USA, a te państwa raczej do konfliktu zbrojnego na dużą skalę nie mogłyby dopuścić, nie narażając się na kolosalne ryzyko w okresie, który i tak jest pełen sytuacji bardzo ryzykownych. Ale czy rzeczywiście, gdyby Północ zaatakowała Południe, Pekin i Waszyngton by interweniowały i czy taką interwencję by skoordynowały?
Trudno też sobie wyobrazić Koreę zjednoczoną drogą siły a mimo to zdolną do funkcjonowania. Ale niewiele łatwiej wyobrazić sobie jedną Koreę demokratyczną. Precedens niemiecki chyba nie ma tu odniesienia, bo rzecz działaby się w całkiem innych realiach geopolitycznych, kulturowych, ekonomicznych.
Dwa państwa niemieckie mimo wszystko żyły w bliższym kontakcie i bardziej podobnym systemie organizacji życia. Na Półwyspie Koreańskim nie ma wprawdzie ,,muru seulskiego”, lecz izolacja Północy wydaje się dużo głębsza, więc wychodzenie z niej też byłoby jeszcze bardziej skomplikowane. Czy demokracja z Południa zakorzeniłaby się na Północy? Nie wiem, ale sądzę, że do zjednoczenia kiedyś dojdzie, że Północ przestanie być tym, czym jest teraz, a wskutek reunifikacji zmieni się znacząco układ sił w tej ważnej części świata. Na lepsze?
XXXX
Jak zauważają autorzy niektórych wpisów, od pewnego czasu dyskusja na tym blogu toczy się równie wartko, jak szerokimi zakolami, od OFE, przez wyższośc kapitalizmu nad socjalizmem i vice versa po nikotynizm i inne ”little pleasures of life”. Mnie to nie przeszkadza, dopóty tematy są ciekawe, ujęcie rzeczowe, choć otwarte na polemiki, a nie ma grubiaństwa. Tak trzymać. Myria – dzięki, lecz informacje przekazane są już w prasie wykorzystane, więc dla innych tytułów niezbyt przydatne.
Komentarze
Wojna by miała moim zdaniem lokalny charakter, bo Północ ma liche środki przenoszenia głowic. Co najwyżej – czarny wariant – skończyłaby się masakrą i katastrofą na półwyspie i jego przyległościach. Ale równie dobrze mogłaby skończyć się kompletną rozsypką Północy – jakąś paniczną, masową dezercją jej wojsk. To trudne do wyobrażenia, bo za mało wiadomo o Północy. Myślę, że konflikt nie rozszerzył by się, bo żaden wielki gracz nie jest tym zainteresowany.
Żaden z graczy nie jest też zainteresowany zjednoczeniem Korei. Najwyraźniej nikt nie ma chęci ponosić ciężaru utrzymania tego odizolowanego od świata, więc całkiem życiowo bezradnego społeczeństwa. Nikt też nie ma ochoty utrzymywać milionów uchodźców. Tak więc stan obecny, z perspektywy mocarstw jest optymalny. Nikt nie jest zainteresowany zmianą – to jest najtanszy wariant. Nawet po uwzględnieniu kosztów pomocy humanitarnej i wywiadowczych.
Jednym słowem los północnych Koreańczyków jest tylko w ich rękach.
Pozdrawiam
cynamon29 pisze:
2010-12-02 o godz. 14:31
Artykuł „Chimera ze wschodu”-Patryk Kugiel….
OSTATNIA Polityka….
Nikt nie był zainteresowany zjednoczeniem Niemiec…..
Historia się powtarza.
Przed chwilą czytałem sobie wikicytaty Kapuścińskiego.
Najbardziej adekwatny byłby ten:
„A dyktatura do ostatnich swoich chwil wyglądała jak monolit. Dyktatura nigdy nie upada stopniowo i po trochu, tylko zawsze momentalnie i całkowicie. Do końca wydaje się silna i dlatego nie można przewidzieć tego dnia, w którym przestanie istnieć.”
Więcej:
http://pl.wikiquote.org/wiki/Ryszard_Kapu%C5%9Bci%C5%84ski
Ludność 23 miliony….
Co z nimi zrobić? Tkwią w zamrażarce od 60 lat. Wchłonięci przez Południe będą demokratycznym państwem u granic Chin, ze sporą mniejszością w ich granicach. Samodzielne funkcjonowanie- niemożliwe.
Masowa pomoc humanitarna? Setki milionów ludzi już jest od niej uzależnionych.
Najbardziej racjonalne z punktu widzenia polityków to czekać.
Jednostki, jak zwykle się nie liczą……
Jak zwykle, problemem są środki materialne i logistyka.
I znowu, pomimo utyskiwań- w tym i moich- jedynie USA może mieć wolę i sprzęt, by podołać wyzwaniu.
Do ostatniej chwili nie będziemy wiedzieli że to się JUŻ stało.
I jak zwykle, jeden z jakichś 3000 analityków na świecie zajmujących się problemem, będzie w swej prognozie miał rację.
Tak jak to było w przypadku ZSRR……
Znajć doświadczenia naszego kraju to skłonny jestem przewidywać że
to północ była by wchłonięta przez południe. Ludzie z płn za jadlo np by
pomogli sąsiadom. Chociarz oni nie wiedzą co to znaczy żyć w innym
ustroju, mogąc decydować o sobie samym, mieć jakiś wybór. Myślę że
nikt aż tak bardzo nie chce zjednoczenia tych dwóch krajów, z rónych
powodów. Połączenie ich jest sprawą czasu i myślę że już nie długo Korea
płn będzie innych szantażować swoimi rakietami
PS
Tak trochę humorystycznie:
Watykan jako mediator połączenia dwuch państw azjatyckich
O ile znam Koreanczykow ( a pojawiaja sie oni od czasu do czasu w moim zyciu), narod to zwarty i patriotyczny, trzymajacy sie razem na obczyznie. Przypuszczam, ze nacjonalistyczn-unifikacyjne imponderabilia doszlyby do glosu szybciej niz w innych podzielonych przez wojne i historie.
Kryzys w KRL-D moze nadejsc szybciej niz spodziewa sie swiat, a Pld. Korea ma wystarczajacy potencjal gospodarczo-finansowy aby udzwignac zadanie.
Gdyby wojna wybuchła to obnażyła by przede wszystkim fakt, że Chiny cały czas blefowały ustawiając się na scenie międzynarodowej jako adwokat mający wpływ na poczynania Korei Północnej. Byłoby to znaczącym uszczupleniem chińskiego prestiżu, a Chiny tego bardzo nie lubią i źle znoszą takie uszczuplenia.
Pat koreański to w sumie najkorzystniejsze rozwiązanie dla zainteresowanych mocarstw, biorąc pod uwagę hipokryzję stosunków międzynarodowych jako takich oraz opartą na tej hipokryzji dyplomację.
Myślę, że nie wolno bagatelizować znaczenia obecności broni jądrowej na Półwyspie oraz możliwości jej użycia w ewentualnym konflikcie. Dziś jest raczej powszechnie wiadomym, że coś takiego jak lokalna wojna nuklearna nie istnieje, tak z powodów politycznych (reperkusje międzynarodowe użycia tej broni są trudne do oszacowania), jak i z powodów środowiskowych czy ekonomicznych. Ocenia się, że Korea Pn dysponuje maksymalnie 10 głowicami nuklearnymi (dane z 2007) i nawet jeśli kraj ten ma ograniczne możliwości przenoszenia w sensie strategicznym, to i tak zasięg tych środków (ok. 800 mil) obejmuje nie tylko Koreę Płd, ale również Japonię dla przykładu.
Pozdrawiam.
Połączenie Korei Północnej z Południową byłoby niewyobrażalną katastrofą.
Połączenie małej NRD z dużą i bogatą RFN zachwiało gospodarką i skutki tego odczuwalne są do tej pory.
Zachód powinien powstrzymać się od wszelkiej pomocy, ponieważ jest ona wykorzystywana w dużej części na utrzymanie potężnej armii.
Braki w zaopatrzeniu mogłyby tylko przyspieszyć zmiany, a pomoc mogłaby być wznowiona dopiero po upadku tego reżimu.
Kartko 15:46
Piszesz o Korei: „Żaden z graczy nie jest też zainteresowany zjednoczeniem Korei. ”
Chciałbym Ci przypomnieć, że to samo mówiono o Niemczech, dosłownie jeszcze w przededniu ich zjednoczenia… Gracze nie tylko, że wydawali się niezainteresowani, ale wręcz przeciwni zjednoczeniu. Tymczasem… Okazało się, że wielu graczy nad tym zapracowało. Ale po cichu…
Wojny z obecnego kryzysu na pewno nie będzie. Ale jak skonczy się kryzys koreański trwający już 50 z górą lat? Przebierajmy w scenariuszach. Północ atakuje Seul (w jakimś szaleńczym widzie) i jest wojna, oczywiście w przeważającym stopniu lokalna, USA biorą w niej udział, Chiny przebierają nogami, miliony Koreańczyków giną …
Moim zdaniem problemem jest raczej liczba ofiar wojennych na południu, niż 20 milionów Koreańczyków z b. północy, których trzeba wziąć w opiekę.
z innej beczki……
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1019385,title,Lekarz-i-pielegniarka-skazani-za-pomoc-przy-aborcji,wid,12910475,wiadomosc.html
Nie jest sztuką zajść w ciążę, sztuką wychować……
Przeznaczymy pałace biskupie na ochronki, a Maybachy na wychowanie?
Nie, TAKICH ciężarów Kościół nie poniesie….Biskup w Tico? kto to widzial…
Lepiej karać przy pomocy Państwa sprawców „zbrodni” aborcji…..
Trochę materiałów źródłowych:
http://www.psz.pl/tekst-33086/Korea-wedlug-Lee
http://www.psz.pl/tekst-4197/Jaroslaw-Sadlocha-Uwarunkowania-polityki-zagranicznej-Korei-Polnocnej
Kto kupi angielski lotniskowiec w dobrym stanie?
A kto jest zainteresowany dwudziestomilionowym krajem?
Przetarg trwa…….
Wydaje mi się, że prorokowanie przyszłości Korei to trochę wróżenie z fusów.
Do opinii publicznej przedostaje się tak mało wiadomości i system jest tak hermetyczny, że praktycznie nic nie wiemy co się tam dzieje.
Porównywanie z Kubą jest kompletnie nie uprawnione.
Kuba w porównaniu z Koreą to otwarty na świat kraj z opozycją, emigracją,
turystyką i elementami gospodarki rynkowej.
Moim zdaniem trwanie reżimu mamy zagwarantowane na najbliższe lata.Do wojny raczej nie dojdzie bo brak by było zwycięzców. Dla ludzi tam rządzących utrata władzy wiąże się z utratą życia więc reżim będzie trwać.
Jedyną szansą na przyszłość dla północy jest pójście chińską drogą ekonomiczną i stopniowa demokratyzacja rozłożona na dziesiątki lat.
Moim zdaniem taki powinien być cel dyplomacji światowej.
Pomoc w zamian za stopniowe reformy ekonomiczne bez wtrącania się w wewnętrzna politykę.Inaczej reżim będzie kąsał jak bestia bez możliwości ucieczki.Trzeba dać komunistycznej władzy szansę na poprawę losu ludzi bez ryzyka utraty głowy.Niech się skupią na bogaceniu a wtedy czas będzie działał na korzyść Koreańczyków.
Mw
Myślę, że to jest nieporównywalne. Różnice między wschodnimi a zachodnimi Niemcami były duże jak na miarę cywilizowanego świata, ale przecież nie da się ich porównać do przepaści dzielącej północną i południową Koreę. Dopiero po zjednoczeniu Niemiec okazało się jak nieoczekiwanie wielkie kwoty Niemcy i Unia musiały wpompować w modernizację dawnego NRD. Modernizację zresztą nie do końca udaną. Możę właśnie przykład kosztownego zjednoczenia Niemiec odstręcza od prób jednoczenia Korei. Myślę, że koszty tego procesu byłyby niewyobrażalne.
Zresztą trudno o tym mówić, bo tak naprawdę nie wiemy co tam się dzieje.
Pozdrawiam
Stara , ale dobra analiza Rosja- Korea- Chiny……
http://www.psz.pl/tekst-7207/Justyna-Pierzchala-Zachod-Chiny-Krucha-rownowaga-sil
Z dotychczasowej dyskusji wynika rzecz normalna- ludzie, to ludzie, a kto za poprawienie ich bytu zapłaci?……..
Paradoksalnie- największy dłużnik świata, najwięcej wydaje na potrzebujących świata….
Chcąc rozbroić tykającą bombę, wszyscy zainteresowani powinni się złożyć….
Tak sobie myślę, że WSZYSTKIE imperia kończyły , zaczynając się opłacać najeźdźcom……
Rzymianie, Inkowie, Bizancjum, Chińczycy, Indie……
Dlaczego Zachód zaczął opłacać Koreę, czy Chiny?
Czyżby schyłek Imperium?
Panie i Panowie!
Koreańczycy z Północy jedzą chiński ryż.
I to wystarczy jako podstawowe wyjaśnienie.
Pisałem już na którymś z blogów e-Polityki, że centrala nie informuje narodu o tym. Być może chodzą w chińskich pepegach z metkami koreańskimi produkowanymi w Chinach.
USA popiera południe i będzie drukować banknoty na złość Pekinowi. No to Chiny zaczęły. Ośmieszyły USA za pomocą sieczki danej megalomanowi i będą go chroniły. Kim nie dostanie paliwa do reaktorow i rakiet. Będzie miał do wyboru: umrzeć z głodu, albo w ramach ochrony świadka koronnego żyć w otoczeniu dostarczonych przez Pekin wydajnych seksualnie pań na prowincji chińskiej. Takie ichnie Szymany, tyle że burdelowe.
Chiny stać na wzięcie na swój garnuszek 10 000 armijnych ważniaków Kima i dostatkiem jadła trzymać za gardło. Na poczatek 100 oskarży się o cokolwiek i nagra egzekucję. Reszta świadoma swych zbrodni będzie cicha i grzeczna jak SSmani w Ameryce Południowej 65-lat temu. Jak się Mao Tse Tung nie mógl dogadać z jedną z mniejszości, to ją wyciął z korzeniami i ziarnem. Malutka była.
Tylko 20 mln.
Korea Północna zostanie bez buldogów i z propozycją aby polubiła braci z południa. Za obietnice cudów o jakich nie słyszeli. Dostaną za bezcen kupione towary luksusowe z Irlandii. Dostaną wołowinę za bezcen kupioną od Chaveza i Argentyny. Dostaną owoce z Afryki. I padną w ramiona braci z południa.
Ludy azjatyckie są dumne z siebie i bardzo nacjonalistyczne. Wietnamczycy woleli jedną miskę ryżu, ale aby brat nie był głodny, od dwóch misek ryżu i jeepa z lekką pogardą dawanych przez zwycięskie państwo powstałe ponad tysiąc lat później. Koreańczycy padną sobie w ramiona i będą bardziej wspomagani przez Chiny niż NRD.
Chiny zapłacą dużo aby zdystansować Indie, Pakistan, Malezję, Japonię i inne tygrysy. USA musi dostać wrzodów z zazdrości. Chiny nie bedą wydawały 1289-go ostrzeżenia. Dopuszczą po cichu tajwański kapitał na teren macierzy. Tajwańczycy się zachłysną. Sprzedadzą mi super laptopa Acer po śmiesznej cenie. Dostarczą Koreańczykom z Północy podobne do komórek gadżety ze strzelankami. W cenie miski ryżu. Pekin dopłaci. Tak jak w Polsce pomoce domowe i sprzedawczynie z Ukrainy, tak Koreńczycy będą pracowali w chińskich zakładach utylizacyjnych. I będa wysyłali oszczedności na Pólnoc.
Alianci jeszcze nie przepłynęli Kanału. A na prowincji garstka wizjonerów wymyślała dzisiejszą Unię Europejską i hałasujących Niemców na Majorce.
Chińczycy uczyli się Europy. Uczyli się świata. A myśmy ostatnie lata stracili na rozważania o wyższości świąt gwiazdki nad świętami krzyża.
Ach ten nasz prowincjonalizm zabałaganionej głowy szwendającej się po zabałaganionym podwórku.
—-
@TJ
Pozdrawiam i ślę słowa otuchy. Nie skarż się. Gospodarz z nas się cieszy.
Będzie dobrze. Ale Cię Kartka zaskoczy. Napisze: „Zaczęło się!” I odłoży kupno hiszpańskich papierosów na później. Miej odwagę marzyć. Marzę, że kiedyś napiszesz: „Miałeś rację staruszku. Dziękuję Ci.”
Pozdrawiam wszyskich, którzy nie przeszkadzają Gospodarzowi.
I zaproście innych z dobrym myśleniem i dobrym pisaniem.
Zdominujemy naszego Szanownego Łaskawcę!
A jak się będzie musiał przykładać byśmy trzymali Jego Wątek!
Serdeczne podziękowania Gospodarzu za miłe Slowa!
Ciekawostka
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8758772,Poludniowy_Sudan_gra_na_czas_przed_referendum_niepodleglosciowym.html
Może…..świat normalnieje?
Szerszenie to złowrogie owady. Latają ospale budząc w ludziach jakiś pierwotny lęk. Wieczorami gdy gubią orientację z niepokojącym buczeniem rwą się do sztucznego światła, wpadają z impetem do mieszkań i tłukąc się o ściany budzą przerażenie domowników.
Ale mimo oznak złowrogiego szaleństwa szerszenie są przewidywalne, tylko trzeba zrozumieć zasady ich postępowania. Można oczywiście nie zawracać sobie nimi głowy tylko wezwać straż pożarną, ktora za kilkaset złotych zlikwiduje gniazdo. Ale one mogą wrócić i budować nowe. Najczęściej wracają. Więc lepiej ułożyć sobie z szerszeniami życie. Zasłaniać okna jak w tropikach siatkami, sprawdzać buty i ubrania, w ktore rankiem w pośpiechu wskakujemy. Trzeba też przetrząsać pościel w której śpimy, bo zagubione szerszenie bezpiecznie się czują w pościeli. Szerszeń gryzie ze strachu. Zapuszcza jad tylko wtedy gdy czuje niebezpieczeństwo – gdy głupieje otumaniony nieznanym światłem lub gdy do dociskamy koszulką czy spodniami do ciała.
Ale najważniejsze jest by nie zbliżać się do gniazda, bo szerszenie atakują tysiącami w jego obronie i intruz-agresor ma niewielkie szanse na przeżycie. W pewnym przysiółku leśnym kilka lat temu pijany chłop postanowił poniżyć szerszenie i oddał mocz na ich gniazdo. Zginęły cztery osoby i dwa psy. Pogotowie, które tam dotarło po kilku godzinach pozbierało trupy. Gniazda nie zlikwidowano, bo nie mial kto zapłacić strażakom kilkuset złotych.
Tak to jest z szerszeniami.
Pozdrawiam
Wiesiek
Znormalnieje, jak Staruszek przestanie sie slinic na papier a Kazia Kociubinska sciagnie majtki przez glowe. Watek chcesz Gospodarzowi trzymac ? To sobie potrzymaj, potrzymaj…
Czy Koreańczycy z północy jedzą chiński ryż? Może i jedzą, choć Chiny z niedawnego eksportera żywności stały się importerem. W takiej sytuacji istnieją pewne trudności w ustaleniu, czyj ryż spożywają Koreańczycy.
Ale przejdźmy do wiszącej ponoć w powietrzu wojny, którą zwykle rozpoczyna potęga mające na widoku kolejny kąsek do połknięcia, choćby i lichy.
Greccy wojownicy po wkroczeniu do opuszczonego przez pobitych Persów obozu, nie mogli zrozumieć czego u nich szukali najeźdźcy, skoro wszystkiego mieli w takim dostatku, o którym oni nie mieli nawet bladego pojęcia.
Wróćmy jednak do Chin. To tam wymyślono proch, ale właściwy użytek zrobili z niego dopiero Turcy i znowu skłócona Europa sprostała satrapii.
Co na to Chińczycy? Teraz wiedzą już chyba, że światem należy się interesować, bo świat może przyjść do nich i znowu ich zaskoczy.
A co ma do tego Korea Północna? Ano, może to właśnie taki lichy kąsek, o który nie wiadomo kto się potknie. I tu nie pomoże nawet najpotężniejszy komputer z hiper oprogramowaniem, skoro nie wiadomo kto spożywa czyj ryż.
Co będzie, tego nie wiadomo, choć sprawy idą w złym kierunku, właściwie w kierunku wojny w Korei oraz drugiej w Iranie, przedtem może w Pakistanie, a potem na pewno w Wenezueli, być może w Chinach, czyli w efekcie trzeciej i ostatniej światowej. Idą także w kierunku globalnej cenzury, obejmującej Internet i działania na tym polu wydają się być bardzo zaawansowane. Można jeszcze temu zaradzić, ale trzeba otworzyć oczy i mieć odwagę, aby to uczynić, jeśli nie dla siebie, czy pro publico bono, to choćby dla własnych dzieci, dla rodziny.
Ciekawy punkt widzenia na kwestię wikilikowych „przecieków”, dotyczący także Korei, na zaostrzanie propagandy antyirańskiej, czy na kwestię Turcji przedstawia prof. Zbigniew Brzeziński. Pozwoliłem sobie podpiąć link do wywiadu z nim u red. Passenta, ale nie wiem, czy się ukaże, gdyż radykalna, ortodoksyjna cenzura zdaje się rezydować dziś na jego blogu, pewnie odrabia tam jakieś nadgodziny, więc na wszelki wypadek…
Prof. Brzeziński mówi w języku dyplomatycznym wprost, choć nie bezpośrednio, że afera WikiLeaks to sprawka wywiadu Izraela. I rzeczywiście, jeśli zastanowić się z pozycji cui bono, to wyjdzie, że na zdalnie sterowanych wyciekach wszyscy w koło są stratni, USA szczególnie, zyskuje natomiast Izrael, jako największy beneficjent wojen dla zysku, ale także jako zarząd w globalnych korporacjach finansowych. Zyskuje również syjonizm, który może mniemać, iż jest coraz bliższy realizacji swych nieukrywanych wcale zamysłów, a wyłożonych dla jasności expressis verbis w Protokołach, choć to mniemanie moim zdaniem ułudne, oparte na nacjonalistycznie – megalomańskim chciejstwie oraz na mylnej interpretacji rzeczywistości.
Traci cały świat, gdyż zasiano właśnie ziarno powszechnej nieufności. To taktyka nienowa, charakterystyczna, jej źródło łatwe jest do identyfikacji, jednak w przypadku międzynarodowej bierności, ślepoty jak z „Miasta Ślepców” efekty mogą być dla wszystkich zgubne.
Kartka z podróży pisze:
2010-12-02 o godz. 22:35
„Szerszenie to złowrogie owady”.
Szanowny Kartko z Podróży.
Twoja alegoria i intencje są jasne ale dlaczego akurat przyczepiłeś się do tych pięknych i bardzo pożytecznych owadów?
– Szerszenie nie mogą atakować tysiącami, bo z reguły, nawet największe gniazda to kilkaset osobników.
– Wczesną jesienią prawie wszystkie giną poza specjalnie wyhodowanymi matkami, które się ukrywają i też w większości giną zahibernowane podczas zimy.
– Te, które przeżyją zakładają wiosną nowe gniazda i prawie nigdy w tym samym miejscu gdzie się wychowały.
– Zagrożenie z ich strony dla człowieka jest nie większe niż ze strony gniazda os, narażeni są w zasadzie tylko alergicy (dlatego zawsze trzymam w lodówce hydrocortizon).
– Odżywiają się m.in. muchami i komarami chroniąc nas, ludzi, w tym mnie, którego w swym zarozumialstwie też za człowieka uważam.
Podobno Niemcy marzą, by wybite przez nich szerzenie pojawiły się znowu.
Gdy pod moim okapem pojawia się czasami gniazdo szerszeni, to uprzedzam o tym każdego mego gościa zapraszanego na ogrodowego grilla a gdy zareaguje propozycją bym wezwał straż czy wykonał jakieś inne wrogie kroki wobec gniazda to daję mu delikatnie do zrozumienia, że jest głupi jak but i ma wszy jak ruskie czołgi.
Poza tym, to z wczesnej młodości pamiętam, że Hornet, to była fajna i szybka jednostka na której rolą załoganta było głównie wiszenie na desce balastowej..
Mam więc sentyment jakiś do tego zwierzęcia i stąd moja ostra reakcja, za którą bardzo Cię przepraszam i proszę o wyrozumiałość.
A może Ci chodziło o szerszenia azjatyckiego?:
http://komputery.katalogi.pl/Szersze%C5%84_azjatycki-t131229.html
Jeśli tak, to zupełnie inna sprawa.
Pozdrawiam, Nemer
Kleofas
Tu jest rozmowa o zagrożeniach nie o majtkach Kazi.
Ostrzeżenie Kartki o szereszeniach jest równie poważne jak konflikt w Korei. Lekkomyślne oddanie moczu skończyło się tragicznie dla 4 ludzi oraz 2 psów. Bez żartów!
Błagam o natychmiastowe trzepanie poscieli, szczególnie przed.
A propos tych 2 czworonoznych…
Na złośc imperialistom, w Korei nie nazywaja tego hot dog – tylko dangogi.
Bez dangogi demokracja KRLD daleko nie zajedzie. Rząd ustanowił w 2010 cenę 500 won za kilogram tego rarytasu.
W latach 80 tych sam Kim Il-Sung propagował przepyszne zupy dangogi- jang jako regulujace cisnienie oraz trawienie .
Dzis najbardziej cenione są buldogi oraz dalmatynczyki ale i nasz pospolity, polski kundel znalazłby nabywców.
@Kleofas
Staruszek przestaje się ślinić.
Dziękuję za wyrażenie nadziei na poprawę higieny i wizerunku.
Ja się tej normalności boję aż tak, że schowam pałkę i karabin.
I już zastanawiam się o co prać po gębie będą się normalni.
Niestety! Chyba mamy długie czekanie!
Zuzanna założyła majtki. Zanim je zdjęła przegoniłem innych starców.
W miarę jak się odziewała zacząłem zastanawiać się kto ją ubiera.
Oczywiście Żydzi! (Już nie tak gotowa ta moja pamięć!)
Od czasów zburzenia Lizbony wiadomo, że Żydzi robią też trzęsienia ziemi.
Mój drugi scenariusz jest taki:
Andorra wypowie wojnę Izraelowi. Kartka zaciągnie się wreszcie i będzie pisał reportaże wojenne. Połączy przyjemne z pożytecznym. Po internecie będą krążyły żarty o tym jak Mossad dywanowym zrzutem żydowskiego humoru zasypie Anndorę.
A lud Han coraz bliżej. Rozszyfrowali Kartkowy szyfrogram o szerszeniach, kupili cichobiegi i zasuwają leśnymi ścieżkami ku Brukseli. Już nie boso Kleofasie!
Nemerze
Ale nie było moją intencją wzbudzanie niechęci do szerszeni. Sugeruję przecież zrozumienie zasad ich postępowania i koegzystencję z nimi.
Dzięki za wytknięcie pomyłek (nadmierne rozmnożenie gniazda)i uzupełnienie mojego komentarza o ciekawe informacje.
Nie mogę się jednak zgodzić z bagatelizowanie ukąszenia szerszenia – moim zdaniem rozjuszony szerszeń jest jednak owadem groźnym. Tak więc zalecałbym nieufna koegzystencję.
Pozdrawiam
Protokol z seminarium odbytego w salonie pana Szoskiewicza w dniu 3 grudnia.
Pan Adam zaproponowal temat : Konflikt Koreanski.
W salonie Gospodarza zapadla cisza Dawalo sie wyczuc rozczarowanie. Kazdy uczestnik seminarium liczyl na to, ze temat bedzie bardziej seksy: Moze Kaczynski ? O nie to temat tak ograny, ze wieje nuda. Gdyby Jarek oswiadczyl sie Szczypinskiej, albo Poncyliusz Jakubiak?No trudno trzeba o tej Korei
Wreszcie glos zabral Kartka: Wojna jego zdaniem ? mialaby character lokalny; I znow zapadla cisza. Spikor ja przerwal: Polnoc bedzie szantazowac swoimi rakietami, a dla ozywienia i rozsmieszenia uczestnikow seminarium dorzucil krotochwilnie: Watykan jako mediator.. PA2155 zauwazyl, ze o ile zna Koreanczykow, to narod zwarty i patriotyczny. Jacobscy napomknal, zenie wolno bagatelizowac znaczenia obecnosci broni jadrowej na Polwyspie.
Wiesiek 59 nagle odbil od tematu i wywolal konsternacje, twierdzac, ze – nie jest sztuka zajsc w ciaze, sztuka wychowac..
Parker slusznie zauwazyl, ze Kuba w porownaniu z Pln.Korea to otwarty na swiat kraj. Obudzony z letargu Staruszek powiedzial, ze Koreanczycy z Polnocy jedza chinski ryz, a USA zlosliwie dodrukowuje dolary.
Przelom w dyskusji nastapil, kiedy Kartka poruszyl kwestie szerszeni i ryzyka zwiazanego z oddawaniem moczu na gniazdo tych groznych owadow(podobno byly ofiary wsrod ludzi i psow)
Wprawdzie Monteskiusz podjal starania, aby dyskusja wrocila na koleiny wyznaczone przez Gospodarza, ale udalo mu sie to tylko na chwile, bo zaraz Nemer wrocil do szerszeni, oswiadczajac, ze Kartka nie ma racji krytykujac te owady, ktore sa bardzao pozyteczne bo zjadaja muchy i komary.
Duende skrecil jeszcze w strone psow, ale nie do konca oderwal sie od wiodacego tematu seminarium, bowiem psy wystapily tu w roli dania spozywanego przez Koreanczykow w postaci przepysznej zupy dangogi-jang.
Lewy Polak zacytowal Foresta Gumpa, ze Zycie jest jak pudelko czekoladek, nigdy nie wiesz, jaka czekoladke wyciagniesz.
Gospodarz trzymal sie do konca i oprocz tikow, ktore raptem pojawily sie na jego twarzy nie zauwazono jakis wyraznych zmian w jego zachowaniu
Protokolowal LP
Nemerze
Dzięki za link do filmu o azjatyckich szerszeniach. Poruszający!
Pozdrawiam
My tu sobie o Korei a tym czasem w Europie nam pomysł na IV RP Madziarzy kradną.
Po serii reform ekonomicznych przyszedł czas na reformę środków masowego przekazu.
Teraz na straży obiektywizmu mediów będzie stał specjalny komitet polityczny powołany przez Fidesz.
Wszelkie przejawy braku obiektywnego przedstawienia poruszanej problematyki będzie karał dotkliwymi grzywnami.
Będzie się można od nich odwołać do sądu nawet.
Ale najpierw zapłacić.
Jestem za tym żeby wysłać im Świączkowskiego w ramach bratniej pomocy.
Nie ma chłop co robić, pensję dostaje za siedzenie w domu to by się przysłużył bratankom jako doradca.
Zresztą mamy więcej takich wolnych kadr teraz więc, warto ożywić Grupę Wyszehradzką.
Nemer, 00,49, Mordercze walki japońskich szerszeni całkowicie przypominają bratobójcze zmagania PO z PiSem. Przeciąganie do ula pojedynczego agresora przypomina wciąganie do babskiego ula PjN. Może się zjedzą nawzajem.
Po przeczytaniu sprawozdania Lewego Polaka proponuję wrócić do tematu w oparciu o tzw „incydent z siekierą” obrazujący charakter stosunków politycznych na granicy obu państw koreańskich. Materiał źródłowy pod linkiem
http://pl.wikipedia.org/wiki/Incydent_z_siekierą
Pozdrawiam
Przeczytałem właśnie w serwisach informacyjnych:
„KARTKA odchodzi do historii”
Zdrętwiałem. Co się stało „Kartce z podróży”?
A tu chodziło o to, że „kratka” w samochodach odchodzi do historii, bo nie będzie już można odliczać VAT-u. Ufff..
Parker
Nasi nie gorsi – będa strony dla pajdofili blokować. Z etuzjazmem przyjęli tą inicjatywę UE. Od pajdofili się zacznie…. Dobry pretekst do blokowania….
Przypomnę, że na podstawie antyterrorystycznej dyrektywy unijnej o „absorbcji danych” pobili europejski rekord inwigilacji. I co ciekawe nie złapali żadnego terrorysty.
Pozdrawiam
Kartko z Podróży
Przyznaję, że o aferze siekierzanej dowiedziałem się od Ciebie a wcześniej o niej nie słyszałem.
Jestem Ci niezmiernie zobowiązany za wskazany link.
Idąc dalej poczytałem sobie o operacji „Paul Bunyan” i ubawiłem się setnie czytając np to :
„Rano 21 sierpnia do strefy neutralnej wjechały, bez zapowiedzi, 23 pojazdy wojskowe Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych z żołnierzami wyposażonymi w piły elektryczne oraz dwa plutony amerykańskiej piechoty do osłony działań.
?.Osłonę z powietrza zapewniało 27 helikopterów oraz bombowce Boeing B-52 Stratofortress i myśliwce F-4 Phantom. Do granicy pomiędzy dwoma państwami koreańskimi zbliżył się także lotniskowiec „USS Midway”.
W pobliżu strefy zdemilitaryzowanej rozlokowane zostały także kolejne oddziały piechoty i artylerii; do Korei Południowej ściągnięto też dodatkowe 12 tysięcy żołnierzy, a w całym kraju ogłoszono najwyższy alarm pogotowia bojowego.
W odpowiedzi Korea Północna ściągnęła w pobliże miejsca akcji ok. 200 żołnierzy. !!
No i patrzcie Państwo, było ich aż 200 i nie dali rady ochronić głupiego drzewa!
Teraz wiem też dlaczego w amerykańskich filmach wojennych tak bardzo podkreślają, jak to dbają o swoich, w tym rannych i zabitych.
Chodzi o to, że w praktyce mają ich gdzieś. A może chodziło o to, że ten zabity kapitan i ranny porucznik to byli biali a reszta była nie za bardzo?
Pozdrawiam, Nemer
Koreańczyków spotkałem w Kanadzie wielu, ale żaden nie był z Korei Ludowej, więc nie będę wchodził w szczegóły moich wrażeń. Zresztą Polacy są o wiele atrakcyjniejsi do opisywania, wyższego wzrostu i ostrzjeszego spojrzenia, zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Ale jedno zdanie podchwyciłem na temat wojny na tamtejszym półwyspie (nic wspólnego z peloponeskim). Otóż Chiny Ludowe są w gruncie rzeczy za połączeniem, zgodą, pokojem i stabilzacją połączoną z dobrobytem, tylko imperialne USA się nie zgadza, bo straciłoby pretekst do trzymania baz w regionie. Nawet problem Tajwanu dałoby się rozwiązac bez mieszania się USA, itd. Jak widać konwersuję sobie również z upolityczniononymi Chińczykami, nota bene wyjechali oni z Hongkongu jeszcze za czasów kolonialnych. Ach ta Azja! A mówi się u nas, że dzika.
http://www.youtube.com/watch?v=wNsgjuw5lsg&feature=player_embedded
polecam a propo sytuacji w Korei. Mozna gdybac na rozne sposoby ale prawda jest taka ze USA jest zadluzona po uszy i wisi sporo kasy Chinom ktorej nie ma….ale ma armie i swietna wymowke – proponuje przypomniec sobie historie Templariuszy i krola Francji….
Czyżby Szanowni Polemiści wystrzelali całą amunicję?
Podałem kilka linków, bez efektu…….
A co powiecie na ten?
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/korea-poludniowa-grozi-korei-polnocnej,1,4015563,wiadomosc.html
Moim zdaniem, eskalacja napięcia i usztywnienie stanowiska.
Nowy minister będzie się starał wykazać. Efekt?
Podobno największą klęską człowieka Wschodu jest utrata twarzy……
Czy na Pólnocy znajdzie się ktoś kto nie spróbuje podbudować swojej pozycji i nie powie sprawdzam?
W mojej ocenie lont już się tli, nie znamy jedynie jego długości…….
Dwubiegunowość i związana z tym zimna wojna, okazuje się z perspektywy
przeciętnego człowieka zbawiennym interglacjalem….
Pięćdziesiąt lat względnego pokoju.
Obecnie, trudno wyliczyć ogniska zapalne i miliony trupów.
Co było lepsze z punktu widzenia przecietnego szaraka, co było lepsze z punktu widzenia mieszkańca Ziemi?
Jaki punkt odniesienia przyjąć?
Nemer
Cieszę się, że zainteresował Cię „incydent z siekierą” i akcja odwetowa przerowadzona na drzewie. Dla uzupelnienia podaję link na film o wizycie w strefie zdemilitaryzowanej wdowy po zarąbanym siekierą przez płónocno koreańskich żołnierzy nieszczęsnym kapitanie Bonifasie
http://www.youtube.com/watch?v=zk2uXUtIhM0
Pozdrawiam
Szanowny Lewy Polaku
Poruszony „Piątym Protokółem” i wskazówkami Kartki z Podróży, jak widać odstąpiłem od hornetów ale się przydały bo poruszyły nie tylko Duende a nawet samego Spin Doctora (pozdrawiam) wyrwały z dłuższego letargu.
Nasz Gospodarz, który już od ponad pół roku mnie zadziwia (pozytywnie) gdy wypowiada się w kwestiach okołokościelnych z pewnością z uwagą przyjmie opinie Parkera odnośnie Kuby bo ostatecznie to 12 lat temu nawet JPII tam został wpuszczony i może dlatego Kuba jest bardziej otwarta.
Jak wiadomo, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Na temat Korei się nie wypowiadam, bo po prostu za mało wiem nawet po otwarciu Wieśkowych linków więc sobie czytam tych co coś więcej wiedzą lub tak myślą. To też proszę zaprotokołować.
Ponieważ Pekin jest żywo zainteresowany problematyką Korei, to proszę zaznaczyć, że Pekinka siedząca naprzeciwko mnie, podobnie jak ja pozdrawia Staruszka, będzie na temat.
Pozdrawiam, Nemer
Zobaczcie koniecznie:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,110500,8743392,_W_calunie____drakonska_kara_Teheranu__WIDEO_.html
za onet.pl:
Regularną bójką zakończył się spór południowokoreańskich parlamentarzystów, którzy debatowali nad przyznaniem uczniom szkół publicznych prawa do darmowych posiłków. Przeciwni takim zmianom przedstawiciele rządzącej Wielkiej Partii Narodowej zaatakowali przemawiającego spikera izby.
Skoro parlamentarzyści południowo-koreańscy potrafią skoczyć sobie do gardeł z powodu darmowych posiłków w szkołach, to co się będzie działo jak dojdzie co do czego między dwoma Koreami ?
@Jacobsky -temat pragmatyzmu zakończyłem przy poprzednim wpisie
Gospodarza, jest adresowany imiennie:
cynamon29 pisze:2010-12-02 o godz. 20:53
******************************************
Panie Redaktorze, „z tą Koreą” to w najbliższym czasie nic się nie zmieni.
Północni mają zbyt wielu sponsorów i „grup zainteresowanych”
utrzymaniem obecnego status quo na Półwyspie, podobnie jak i Południowi.
Pisałem o tym w Pańskim poprzednim wpisie ( cynamon29 pisze:
2010-11-30 o godz. 18:32 ).
Cały ten „teatrzyk cieni”, doskonale rozumiany przez Azjatów, jest kompletnie nierozpoznawalny przez kultury pochodzące z „pnia” Europy
Śródziemnomorskiej. Nawet wytrawni eksperci, z „bagażem” (niestety!)
wychowania w kanonie wartości i odniesień europejskich, mają spore
problemy z wyłapaniem „sensu stricto” tych azjatyckich gierek.
To jest właśnie klucz do całej SPRAWY!
Logika europejskiego myślenia, nie ma nic wspólnego z myśleniem
„po azjatycku”. Popełniamy straszliwy błąd, my Europejczycy, czy też
my Amerykanie (też kultura stricte europejska, tyle że przeflancowana
za Wielką Wodę) mierząc Azjatów naszą europejską miarką, okiem i
szkiełkiem dewianta jakim dla NICH jesteśmy!
W przeszłości podobny błąd popełnili konkwistadorzy hiszpańscy i
portugalscy, mierząc „swoją kato-europejską miarką” kultury obu Ameryk.
Tym wielkim zdobywcom na myśl wtedy nie przyszło, że niosąc dla
Inków, Majów i innych Narodów iberoamerykańskich, „nasz” jedynie
poprawny kanon wiary i kultury – dla tychże Narodów byliśmy jak nagły
robal w ich do tej pory, zdrowym jabłku.
Japoński dyplomata w rozmowach z Amerykanami w sprawie kapitulacji
Japonii w końcówce II Wojny Światowej powiedział mniej więcej tak
(cytuję z pamięci, więc mogę się deczko pośliznąć):
Amerykanin: -Dlaczego dopiero teraz kapitulujecie? Przecież wasz wielki
sojusznik, wielki przyjaciel – Niemcy już dawno skapitulowały?!
Japoński dyplomata: -Nasz przyjaciel nie potrafił zachować twarzy i dlatego tak szybko skapitulował, my tą twarz zachowaliśmy do końca.
Am.: -No więc skoro oni wasi przyjaciele dali wam przykład i tak byliście
ostatnimi którzy się poddali.
Jap. dyp.: -Tak naprawdę to nie byli przyjaciele.
Am.: -No to kim byli dla was Niemcy?
Jap. dyp.: -Niemcy to był nasz zaprzyjażniony wróg.
Am.: -No a my Amerykanie, to kim dla was jasteśmy?
Jap. dyp.: -Wy Amerykanie to jesteście wróg, ten nie zaprzyjażniony.
Taki tok rozumowania nawet nie śnił się ówczesnym urzędnikom biorącym udział w podpisaniu kapitulacji Japonii. A jednak w tym azjatyckim
systemie rozumowania „po ichnemu”, była to normalka.
Dlatego przestrzegam wszystkich, którzy chcą mierzyć konflikt koreański
naszą europejską „miarką”!
To nie tak Panie i Panowie! Do tego „konfliktu” trzeba innej miary, innego
progu startowego.
To dwie odwieczne, przez Azjatów wykreowane siły.
To „Ying i Jang”, czerń i biel, dobro i zło, życie i śmierć.
Dwie odwiecznie przeciwstawne sobie siły, które istniały, istnieją i istnieć
zawsze będą. No, może z „odrobiną” sponsoringu Wielkich Chin szukających spokoju dla rozwinięcia swojej ekspansji.
Powiecie niemożliwe?!
A kto przeszedł suchą stopą przez Morze Czerwone?
Świadków brak – ale wierzą w to miliardy.
Pozdrowionka.
P.S. Mały odnośnik do tego co możliwe, a co nie:
Kto 30 lat temu wierzył, był przekonany, miał pewność ( z wyjątkiem
pisarzy science – fiction) że idąc ulicą, jadąc rowerem czy pociagiem,
będzie mógł rozmawiać telefonicznie przez aparacik wielkości pudełka
zapałek, czytać w nim teksty, oglądać TV etc., etc.
No, przyznajcie się – kto wierzył?
A to tylko, dzisiaj normalka, zwykła „komórka”!
telegraphic observer pisze: 2010-12-03 o godz. 17:09
– o Chinach w moi duchu, tylko bez bajek.
Nie tylko on. Nemer słusznie wskazuje, że nasza wiedza wystarcza na pozdrowienie „Hej!” i niewiele więcej. Dziękuję za pozdrowienia.
Swą bajeczką o zabraniu zabawek Kimowi przez Chiny, podobnie jak w wielu innych, chciałem Szanownych Państwa namówić do fantazjowania. A ono nie jest krainą racji. Ono jest wstępem do planowania.
Wyobraźmy sobie Okrągły Stół koreański. Wdług mnie natychmiast okaże się, że zbraknie procesorów i programistów. Psuje się jakiś serwer światowy.
…
My tu komentujemy fakt, że nasza maleńka córeczka wróciła z piaskownicy i zachyca się wzbogaceniem swego słownika o słowo nie używane w salonie.
Jeśli dobrze zrozumiałem jeden z wątków tekstu ET o cokołach i pomnikach,
to zniewoleni jesteśmy targami o przeszłość, a trzeba ułożyć biznes-plan naszej starości i młodości jeszcze nie narodzonych.
Od interpretacji świeżych wydarzeń, to ja mam Nelly i depeszowców.
Nie budzę, takich żywiołowych uczuć jak oni, stąd ucieczka w przyszłość,
w której Na Was liczę.
Pozdrawiam wszystkich!!!
Skoro jesteśmy przy protokołach, to poszukałem ich u Henry’ego Forda w artykułach z lat 1920-22 w The Dearborn Independent, gdyż do egzemplarza z 1906r., wydanego przez najbardziej renomowaną podówczas drukarnię w UK, a eksponowanego dziś w National Museum w Londynie mam spory kawałek – i znalazłem ten poruszający Protokół Piąty (choć nie bardziej, niż inne), przytoczę może fragment:
„Aby owładnąć opinią społeczną, należy ją doprowadzić do dezorientacji, głosząc z różnych stron tyle poglądów sprzecznych i tak długo, dopóki goje nie zabłądzą w tym labiryncie i nie zrozumieją, że najlepiej jest nie mieć żadnych przekonań co do spraw politycznych, których społeczeństwo nie może być świadome, bowiem świadomy ich jest tylko ten, kto kieruje społeczeństwem. Oto pierwsza tajemnica.”
Albo taki fragment, też interesujący: „W obawie, że ludzie sami dojdą do jakichś wniosków, odwracamy ich uwagę przy pomocy uciech, zabaw, namiętności, placów ludowych. Te zajęcia odciągną ostatecznie umysły od kwestii, w których zakresie musieliby walczyć z nami. Odzwyczaiwszy się stopniowo coraz więcej od myślenia samodzielnego, ludzie zaczną mówić pokornie z nami, bowiem my jedynie będziemy propagować nowe kierunki myśli za pośrednictwem takich, rzecz prosta osób, których o solidaryzowanie się z nami nie możemy być pomawiani.”
Odnoszę wrażenie, że kwestia dezorientacji społeczeństw poprzez kakofonię sprzecznych informacji wydaje się być sukcesywnie realizowana, widać to szczególne wyraźnie obecnie za sprawą Wiki Leaks oraz skrajnie różnych komentarzy w mediach, zależnie od tego, czy komentator jest na usługach takich, owakich, czy jest niezależny. Skutek mamy jak w cytowanym Protokole, większość nie ma już kompletnie żadnych poglądów, nie wie nawet, czy wojna jest dobra, czy zła, czy tortury to barbarzyństwo, czy może konieczna „cena”, jak mówi propaganda nafciarzy oraz bankierów. Podobnie z odwracaniem uwagi od rzeczy istotnych – w tej materii z pomocą prasy radia i telewizji mainstreamu osiągnięto mistrzostwo świata. Polecam ciekawy artykuł o skołowanych ludziach pt. Mentalne Getta (po angielsku, niestety, albo i stety…)
Wojny nie budziet towriszcze from North Korea potrzebuja wlozyc cos do garnka i chca postraszyc zeby otrzymac pomoc.Mieszkalem w tej poludniowej przez rok,oni sa na wojne przygotowani ale,pewnego dnia koledzy koreanscy zaprowadzili mnie na brzeg oceanu zeby pokazac fortyfikacje nieczynne ale przygotowane na agresora z kraju kwitnacej wisni,tam jest nasz wrog wskazali,co nieprzeszkadza im przymowac licznie przybywajacych turystow z pieknego kraju.
Wywolalem wilka z lasu. Gwidon przeczytal slowo protokol i odrazu skojarzylo mu sie z Medrcami Syjonu i Henry Fordem, ktory oprocz zaslug dla rozwoju przemyslu motoryzacyjnego, wyroznil sie antysemityzmem i podziwem dla pana Adolfa Hitlera.
Szanowny Gwidonie, ja nie wierze w globalne teorie spiskowe, owszem istnieja spiski ale w malej skali, w jakims Walbrzychu.
Natomiast to, ze Zydzi maja nieprzecietny wplyw na losy swiata to fakt, ale to wynik ich inteligencji; po prostu ludzie mniej inteligentni nie znaja sie na bankach, gieldach, na teorii wzglednosci.
Niech mi pan wierzy, ze kariere, jaka zrobili Jehudi Menuhin czy Artur Rubinstein nie zawdzieczja miedzynarodowemu, zydowskiemu spiskowi, ale ze byli to wielcy artysci
Czy ta wojna wybuchnie? Będzie to zależało od tego czy będzie się ona opłacała wielkim graczom, dosłownie opłacała, nie tylko politycznie ale i finansowo. W przeszłości już tak bywało, patrz np. Irak. Jak już zauważył Staruszek, 20 mln ludzi nie ma tutaj żadnego znaczenia jakoś się te straty rozchoduje i wytłumaczy światu. Chińczycy i tak nikomu się nie tłumaczą ze swoich poczynań, a Amerykanie zymydlą oczy, a brudy zmiotą pod dywan.
pozdrawiam
Świetne, lakoniczne ujęcie tematu:
http://wyborcza.pl/1,75968,8738937,Korea__Tylko_bez_paniki.html
Pytanie tylko, czy nie zbyt optymistyczne……..?
Witam,
żadnego konfliktu nie będzie – obecna sytuacja odpowiada Chincykom:), którzy tam rozdają karty. Myślę, że Chiny trzymają Koreę Płn w charakterze straszaka. Wyobraźmy sobie np. konflikt handlowy pomiędzy USA a Chinami, w którym USA (jako dłużnik Chin) wstrzymują wypłatę swoich zobowiązań i zamykają granicę przed chińskim eksportem (a są największym odbiorcą towarów pochodzących z Chin). Efekt – Chiny, wobec konieczności zatrzymania produkcji (w/g szacunków, aby zachować spokój społeczny, niezbędne jest utrzymywanie 8% wzrostu gospodarczego), co wywołałoby poważne zaburzenia wewnętrzne, mogłyby wykorzystać właśnie Koreę Płn. (całkowicie uzależnioną od pomocy chińskiej)jako element nacisku.
Pozdrawiam,
wiesiek59 pisze:
2010-12-04 o godz. 11:32
„Świetne, lakoniczne ujęcie tematu…”
Zgadzam się w tak zwanej całej rozciągłości (a i zwijalności również).
Powtórzę po raz nie wiadomo który, ulubione powiedzonko mojej teściówki:
„A nie mówiłem?!”
„Zbyt optymizmu” nie zauważyłem.
Pozdrowionka.
Częściowo na temat:
http://www.tvn24.pl/-1,1684901,0,1,jak-amerykanie-grali-w-przetargu-na-mysliwce,wiadomosc.html
„jeżeli nie wiesz o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze”…..
Z naszymi „nielotami” było najprawdopodobniej tak samo.
Kartka – szerszenie
Fakt że w gniażdzie jest ich do 100 os trochę więcej.
Dla mnie grożne i jedne i drugie – taka uroda.
Sposób na spokój kolo domu to wystawienie butelki z roztworem miodu PRAWDZIWEGO obok mieszkania.
Wlezą i nie wyjdą wszystkie osy , szerszenie i muchy z okolicy. Pszczoły nie.
Co do Korei to myślę że rację mają Staruszek wraz z Monteskiuszem.
Dariusz Perski kazał sobie podać jadło greckich plemion i nie chciał uwierzyć że oni coś takiego jedzą
A oni jedli i rozwalili największe ówcześnie mocarstwo światowe.
Wietnamczycy mają na rakiety ale na ryż im nie starcza,prostym jest więc
stwierdzenie kto trzyma koniec smyczy.
Tradycja tez mówi o Goliacie i Dawidzie.
Zresztą na meczu bokserskim powszechnym jest BIJ MISTRZA
PISZĄ tu o ciszy panującej na blogu.
Szanowni nie było ciszy tylko blog miał zatwardzenie / może zamarzł ?/
Pozdrowienia dla odmarzniętych i odmrożonych.
LEWY POLAK pisze:
2010-12-04 o godz. 08:31
„Wywolalem wilka z lasu. Gwidon przeczytal slowo protokol i odrazu skojarzylo mu sie z Medrcami Syjonu i Henry Fordem …”
Ha, ha, ha,
drogi Lewy jak ja użyłem słowa „tatar”, to utworzono na tym blogu
Książkę Kucharską z udziałem niemal wszystkich.
Jak już „przyklejono” Tobie Mędrców Syjonu, to jest szansa na powstanie
Nowego Izraela!
Tu, na blogu.
Gratulacje !!!
Pozdrowionka.
Co tam Korea, ale co z tą Hiszpanią?
Socjalistyczny rząd Zapatero ogłosił dziś „stan alarmowy” (u nas tłumaczony jako „stan wyjątkowy”, co jest właściwie zgodne ze stanem faktycznym, jako że stan wyjątkowy to niezwykle szerokie pojęcie, od pewnych uprawnień administracji regionalnej w wypadku np. katastrof żywiołowych, aż po drastyczne ograniczenie czy nawet zawieszenie praw obywatelskich, z godziną policyjną, sądami doraźnymi i pozbawieniem praw odwoławczych).
Ten stan wyjątkowy ogłoszony został w związku ze strajkiem kontrolerów lotów w Hiszpanii, co skutkuje ogromnym zamieszaniem i zaburzeniami funkcjonowania społeczeństwa i infrastruktury państwa. Formalnie kontrolerzy zostali „zmobilizowani”, w istocie wojsko tylko przejęło ich zadania, do czasu powrotu do pracy (już wracają). Za kontynuowanie strajku grozi więzienie.
Rząd Hiszpanii stwierdził, że strajk monopolistycznego związku zawodowego obsługującego tak istotne funkcje społeczne jest czystym szantażem wobec społeczeństwa i nie może być akceptowany.
W wielu państwach (np. w USA i w Kanadzie, ale i w innych, niewykluczone że i w Hiszpanii?) kontrolerzy lotów (jak i lekarze np. w Kanadzie) mają specjalny status, który nie zezwala im na strajk, lub znacznie ogranicza to prawo, w zamian za co mają znaczne uprawnienia (np. niezależny arbitraż podczas ustalania umowy zbiorowej dot. płac).
Wg. mnie decyzja rządu Hiszpanii jest jak najbardziej uzasadniona i chociaż formalnie ten stan wyjątkowy (pierwszy od czasów Franco) jest najostrzejszym dostępnym środkiem (oprócz strzelania do tłumu), to w istocie zastosowano go w wybiórczy i niedokuczliwy dla większości sposób.
Nie da się jednak ukryć, że kłopoty ekonomiczne Hiszpanii są znaczne i ideologiczne „igrzyska” oferowane przez Zapatero mogą nie starczyć, aby odwrócić uwagę ludu od braku (bardzo względnego, przyznajmy) „chleba”.
(P.S. Czytam właśnie o ujawnionych przez Wikileaks „szachrajstwach” dyplomatów amerykańskich i norweskich przy zakupie myśliwca F-17, na niekorzyść szwedzkiego Grippena. Dyplomaci amerykańscy prosili norweskich o wpłynięcie na stworzenie przyjaźniejszej atmosfery dla ich samolotu w mediach norweskich i na wpłynięcie na kupującego (stosowne ministerstwo Norwegii), na co tamci się zgodzili. Ponadto USA opóźniało sprzedaż elektroniki Szwedom, której zastosowanie w Grippenie wymagane było, aby ten samolot spełnił warunki przetargu.
Norwegowie wybrali F-17. Nie ma mowy o otwieraniu czy nielegalnym ujawnianiu stronom specyfikacji ofert. Nie ma mowy o żadnej korupcji czy o szantażu, przynajmniej w prawnym tego słowa znaczeniu. Starania państwa kanałami dyplomatycznymi, bez nielegalnego wpływu na oferty konkurenta w przetargu, starania o powodzenie własnej oferty nie są bezprawne. Żadne państwo ani firma nie jest też zobowiązana działać na korzyść konkurującego w przetargu państwa czy firmy (w kwestii sprzętu wojskowego, granica miedzy państwowym i prywatnym jest płynna), ze szkodą dla własnego interesu.
Oczywiście, newsy medialne dziś nie twierdzą wprost, że miała miejsce korupcja, tylko delikatnie sugerują taką właśnie interpretację czytelników.
Jedna korzyść z manipulowanego Wikileaks: ujawnia manipulacje mediów.
Wiesiek59
godz. 13.28
Mylisz się , z naszymi na bank było łatwiej .
Mw
W pełni Cie popieram w sprawie złamania strajku kontrolerów w Hiszpanii. Powodem strajku była prywatyzacja największej firmy zarządzającej lotniskami AENA. Strajk był odpowiedzią na piątkowe zatwierdzenie przez socjalistyczny rząd sprzedaży 49 procent swych udziałów w tym przedsiębiorstwie. Jest oczywiste, że prywatyzacja pogorszy sytuację socjalną personelu lotnisk. Kontrolerzy hiszpańscy zarabiają więcej od swoich europejskich kolegów – ich pensja roczna wynosi średnio 350 tysięcy euro. Wcześniej mieli także prawo do przejścia na emeryturę w wieku 52 lat, z zachowaniem całej pensji, dobrze płatnych nadgodzin i innych przywilejów, które rząd zdążył im jednak ograniczyć przed strajkiem. W tej sytuacji trudno się dziwić, że związki zawodowe nic sobie nie zrobiły z zapowiedzi militaryzacji lotnisk i zapowiedziały dalszy strajk na Boże Narodzenie grożąc niewyobrażalnym chaosem czterem milionom turystów wybierającym się do Hiszpanii na święta. Cztery miliony turystów przekladają sie setki milionow euro a Hiszpania tych pieniędzy potrzebuje jak tlenu. Brawo Zorro!!!
Pozdrawiam
Kartka 19:59
Ha, kolejna analogia Hiszpania-Polska.
U nas też brysie z „jednoosobowych spółek skarbu państwa” jak diabeł święconej wody boją się prywatyzacji, bo wiedzą, że stracą sute apanaże, przywileje i bóg wico.
Tyle że tam związkowcom „stawia” się wybrana przez nich partia, a u nas PiS ma łatwiej (bo w „opozycji”). Ci to zawsze się wykręcą…
No i więcej w Hiszpanii kapitału ‚rodzimego”, więc nie tak łatwo skarzyć siena „wyprzedaz panstwa Niemcom”.
P.S. No, powiedzmy że 70 tys euro. Max.
Nie mogę zobaczyć treści następnego feietonu Gospodarza. Mam tytuł.
Sabotaż kapelański?
Pomóżcie!
Od wczoraj nie mogę zobaczyc treści następnego felietonu. Minister Klich chwali sobie przyszłą współpracę (!!!!!) z nowym kapelanemm, chcę poczytać co mysli o tym Gospodarz i komentatorzy.
Czy komus udało się przeczytać ten felieton?
.
Ja nie mam żadnych problemów.
Może trzeba zmienić ustawienia na Twoim compie?
Może poszerzyć o „jakiś” program?
Pozdrowionka.
cynamon29 pisze: 2010-12-05 o godz. 11:03
„Ja nie mam żadnych problemów.”
Ależ my z mary nie wymieniamy elementów wspólnej płaszczyzny andropauzy i menopazy! Nam po prostu zatrzaśnięto drzwi przed nosem!
Na poziomie ogólności wszystko u Ciebie gra. I chwała Ci! Przypuszczam, że mary podobnie jak ja, przeterła ekran wilgotną ściereczką. I nie pomogło.
Przypomina mi się Kwinto vel Jan Machulski i jego gest z dolną powieką.
Cynamonie! My też Cię kochamy! Ale my pytamy o nazwę tej wódeczki.
@mary
Tu co prawda nie John (O Mary i John! Jak oni się kochają! Nie ma w całym Ohaio takiej pary jak Mary i John!), ale coś miłego da.
Ja drugą, uzupełniającą, przeglądarkę zainstalowałem Firefoxa. Pozostawiłem IE jako przeglądarkę domyslną. Pomogło.
Zabawy chłopców komputerowców podległych Redaktorowi Adamowi Szostkiewiczowi mogą irytować. Pragnę uspokoić Cię – nie będzie Czerobyla bis.
Nasi blogokomentatorzy być może lepsze remedium Ci podadzą.
Tylko nie przyłączaj się do chóru płaczków. Badź ufna w cnoty naszej paki.
Nie będzie CzerNobyla bis. Ale bez awanturki? Kto się czubi ten się lubi.
Nie potrafię wejść na najnowszy wpis gospodarza (o kapelanach)
W Korei mieszkam od ponad ośmiu lat. Na co dzień mam do czynienia niemalże wyłącznie z Koreańczykami więc mam okazję to i owo od nich w temacie usłyszeć. Za każdym razem, kiedy mają miejsce graniczne „zadrapania” (było też tak podczas ostatniego konfliktu) Koreańczycy prawie w ogole nie odpuszczają do siebie możliwości wojny. Nikt tutaj za bardzo nie poświęca czasu analizie sytuacji międzynarodowej, mało kto sieje zamęt z natężeniem, z jakim robi się to na Zachodzie. Koreańczycy bardziej martwią się o to, jak wydarzenia na linii Północ – Południe wpłyną na giełde i posiadane przez nich papiery wartościowe. Sytuacje sporne traktowane są jako mniejsza lub większa zabawa Północy w kotka i myszkę, spektakl na pożywkę mediów zagranicznych. Szkoda tylko, że giną przy tym ludzie…
Ideowo rzecz biorąc przeciętny Koreańczyk opowiada się za unifikacją. Koreańczycy z Północy uważani są za jedną i tą samą krew (koncept krwi w Korei jest bardzo silny), a sztuczne rozdzielenie narodu jest faktem powszechnie uznawanym za tragiczny. Wszyscy zdają sobie sprawę jednak ze społecznych i ekonomicznych kosztów takiego połączenia, a co za tym idzie musiałoby ono odbyć się w sposób kontrolowany (przez UN?) i dozowany na przestrzeni wielu, wielu lat.
Mam złe doświadczenia z kapelanami, więc nie musi się ten wpis otwierać, ale faktycznie jest tajemniczy.
pozdrawiam