Stronniczy przegląd głównych pretendentów do prezydentury
To już tylko niecałe dwa tygodnie. Kto będzie prezydentem, będzie miało większe konsekwencje niż normalnie. Przed oddaniem głosu robię więc kolejny krótki skan prezydencki. Na własny użytek i ku refleksji tych, którzy mogą nią być zainteresowani
Komorowski – trochę osamotniony, trochę przytłoczony trzema kapeluszami, które musi nosić, trochę zdemobilizowany wciąż dobrymi sondażami (dlatego pozwala sobie na żarty i dykteryjki nie zawsze trafione); dobry w Katowicach, na konferencji ekonomicznej i tak powinien trzymać; tandem Tusk-Komorowski daje największą szansę na potrzebne zmiany; para Tusk-Kaczyński stwarza największe ryzyko destabilizacji, a wtedy o reformach nie ma mowy.
Kaczyński – nieprzekonujący, ale na razie -i pewnie do końca kampanii – dość konsekwentnie grający rolę ,,powtórnie narodzonego”; w Pałacu byłby jednak, tak sądzę, znów konfrontacyjny, choć może nie w dawnym ,,zomowskim” stylu, tylko bardziej w rękawiczkach; gdyby wygrał, byłby pierwszym po Jaruzelskim premierem, który później zostaje prezydentem RP. Siłą rzeczy przenosiłby doświadczenie premiera na wykonywanie prezydentury. Czyli jeszcze silniej niż brat usiłowałby być nadpremierem, a to musiałoby prowadzić do odłożenia modernizacyjnych ambicji i planów ekipy Tuska o kolejne lata.
Napieralski – podoba mi się, że mu wyraźnie zależy na wyniku i wkłada w kampanię masę pracy, robi to pewnie i dlatego, że zdaje sobie sprawę, że wynik gorszy niż siedem procent grozi mu polityczną defenestracją, ale zapewne i dlatego, że chce wzmocnić SLD przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi. Reszta jest milczeniem. Efektywne przymierze SLD Napieralskiego z PO wydaje mi się mniej prawdopodobne niż z PiS, dopiero ewentualne zejście Napieralskiego ze sceny daje jakąś szansę takiemu scenariuszowi. Napieralski jest socjalny, jak Kaczyński; z liberalnym Tuskiem nie mógłby robić spójnej polityki społeczno-gospodarczej.
Pawlak – od dawna mam wrażenie, że ludowcom bliżej do PiS niż do Platformy, nie widzę w nich siły prawdziwie reformatorskiej (prosty test: sprawa podatków rolniczych). Pawlak wydaje się politykiem obrotowym, grającym na tę obrotowość, robiącym z obrotowości cnotę kardynalną. Wyobrażam sobie rząd PiS-SLD-PSL. I jego skutki. A tych nie życzę nikomu.
XXXX
Wkrótce odpowiedzi na korespondencję pod poprzednimi blogami.
Komentarze
Ja głosuję na Olechowskiego, szkoda, że Pan Redaktor o nim zapomniał.
Komorowski: traci w kampanii. Czasem mam wrażenie, że choć sam kandydat nie jest „urodzonym prezydentem”, to jednak jest to głównie kwestia krytycznego ‚zaplecza medialnego’. Gdy jednego dnia wpadki zaliczają Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski, to o wpadce Kaczyńskiego mało kto mówi, a o Komorowskiego wszyscy.
Kaczyński: są przemówienia, w których podobają mi się jego słowa. Ale szybko łapię się na pytaniu retorycznym: „I kto to mówi?” Bo porównuję wypowiedzi z kampanii z wypowiedziami z okresu sprawowania władzy, i z tymi z poprzednich kampanii, i z okresami zasiadania w ławach opozycji. I to są większe różnice, niż typowe rozróżnienie między retoryką wyborczą, a praktyką sprawowania władzy. To faktycznie dwie różne linie polityczne — jedna do sprzedania wyborcom, druga do realizowania dla własnej politycznej satysfakcji.
Napieralski: z sympatią obserwuję kampanię, choć jeszcze jest niedojrzała.
Pawlak: nie potrafię rozgryźć PSL. Czasem wydaje mi się partią tak nieporadną propagandowo, że wprost będącą przeciwieństwem PiS — prowadzącą dość rozsądną politykę i koszmarne, odstraszające kampanie.
Konfiguracja zapewniająca Polsce do 2015 roku stabilnosc ,bez powrotu PiS-do wladzy wykonawczej ( tu Rząd i Prezydent ) to rodzi pewne szanse na integracyjne związki z 27 -ma państwami UE – to moje minimum oczekiwań.
od Polski której jestem obywatelem.
Sympatyczny Torlin głosować bedzie za Olechowskim .OK!
Moj głos oddany bedzie tylko w II rundzie ,napewno przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu.
ps
Panie Adamie !! Przed chwilą zwrócił pan uwage w TOKFM na ważność tego co minister Dowgielewicz przedstawil w rozmowie z pania Janiną .To jest ważne . Unikam wszystkich polskich stacji radiowych po 9.00 rano i rozczarowany jestem tym ,iz nie sposób dlużej pozostac wieczorami nawet tylko na chwile w innych stacjach ,Czasmi od 20.40 w Super Stacji i 21.30 Polsat News .
TVN24 skandalicznie głupia .od rana do wieczora -wycieta bezpowrotnie .
Torlinie, o paru innych kandydatach też Pan Redaktor nie wspomniał, ponieważjak tytuł wskazuje nie jest to wpis o planktonie tylko o GŁÓWNYCH pretendentach…
Olechowski plasuje sie w sondażach między Morawieckim a Ziętkiem. O czym tu rozmawiać?
Olechowski sam o sobie powiedział, że jest: „człowiekiem do wynajęcia”, poza tym sprawia wrażenie jakby mu nie zależało. Nie chcę takiego prezydenta, mimo że posiada wiele dobrych cech.
W pełni zgadzam się z opiniami Gospodarza w tym wpisie.
W zasadzie trudno coś skomentować.
Trochę mu współczuje ze musi klecić teksty w tak nudnym temacie.
@Torlin
Nie mam nic przeciwko Olechowskiemu.
Gdyby kandydował z poparciem PO bym na niego głosował.
Ale mimo, że wybieramy prezydenta to głosujemy na opcje polityczne czy się to komuś podoba czy nie.
A opcja polityczna pana Olechowskiego to dorwać się do żłoba z publicznymi pieniędzmi razem z gajowym antykwariuszem i hazardzistą Piskorskim.
I to ludzie widzą.
Dlatego „projekt polityczny” upadnie bo naiwny elektorat ma silnego lidera i na niego zagłosuje.
A Piskorskiego na taczkach z SD wywiozą i mam nadzieje że transmisja będzie w telewizorze.
Ty tego nie widzisz?
Pana zdanie o modernizacyjnych ambicjach i planach Tuska bardzo mnie rozbawiło. Do tej pory byłem wyborcą PO, ale widząc ich kompletny brak jakiejkolwiek wizji rozwoju Polski, kompetencje Komorowskiego co najwyżej do objęcia funkcji oborowego zdecydowanie skłaniam się ku Kaczyńskiemu. Sytuacja w Europie zmierza ku czasom, w których bardzo będzie się liczyć interes państwowy.
Panie redaktorze!
Kaczyński wygra w cuglach już w pierwszej turze i nie będzie ŻADNYCH konfliktów na linii Kaczyński-Tusk, bo rząd Tuska upadnie w kilka tygodni po wyborach prezydenckich i nowym premierem (na razie!) bedzie Pawlak, a potem ktoś z PiS. W ten sposób nieprzemyślane manewry Tuska doprowadzą do pełnego powrotu IV RP w blasku i chwale! Piszę to z prawdziwą przykrością jako (coraz bardziej rozczarowany) kibic PO
Laudate44!
W takim razie ja głosuję na plankton. Ale szczerze mówiąc ja nie mam tak naprawdę kandydata, pod poprzednim wpisem Gospodarza pokazywałem wyniki ankiety Jacobsky’ego, wygrał u mnie Napieralski o włos przed Olechowskim i Komorowskim.
Ja chciałbym (pragnąłbym) w Polsce:
– ze spraw nazwijmy to etycznych: wolność dla kobiety w sprawie decyzji o usunięciu ciąży i wolność ślubów partnerskich,
– religijnych – ograniczenie wpływu Kościoła na polityków, wycofanie religii ze szkół i matury, ograniczenie możliwości przejmowania ziemi,
– gospodarczych – wprowadzenie powtórnie ustawy Wilczka i Rakowskiego o wolności gospodarczej, likwidacja KRUSu, reforma finansów, wprowadzenie 24-godzinnych sądów gospodarczych, niepłacenie podatku i ubezpieczenia przez drobnego przedsiębiorcę o dochodzie poniżej dajmy na to 20.000 rocznie
– europejskich – jednego państwa w ramach Unii Europejskiej, zbliżenia się z Niemcami i Rosją,
– militarnych – większego zaangażowania się Polski w operacje militarne,
– związkowe – ograniczenie roli związków zawodowych w państwowych molochach (lub wręcz ich likwidacja), a wzmocnienie w prywatnych.
Psychologiczno-psychiatryczny przegląd głównych kandydatów:
Komorowski – konwencjonalny, nieco lękowo nastawiony w trudnych sytuacjach interpersonalnych, za to dobrze radzący sobie wśród innych konformistycznie nastawionych ludzi. Lepiej sobie radzi wśród kobiet niż wśród mężczyzn, gdzie zachowuje się obronno-zaczepnie. Dość mało elastyczny, słabo modyfikuje raz podjęte decyzje. Generalnie bardzo zdrowy psychicznie (czyli „normalny”).
Kaczyński – niekonwencjonalny, agresywny, pewny siebie i swej wyższości intelektualnej nad otoczeniem. Wycofuje się w kontaktach z kobietami, prawdopodobnie nie potrafi traktować ich inaczej jak traktuje matkę. Dorze i władczo kontaktuje się za to z mężczyznami, dobiera sobie posłusznych, niszczy niezależnych. Podejrzliwy, depresyjny, być może ma tendencje paranoiczne w sytuacjach zagrożenia celów. Stan psychiczny – niezbyt stabilny.
Napieralski – wybitnie konwencjonalny, konformistyczny, a przede wszystkim – oportunista. Bardzo powierzchowny osąd sytuacji, bardzo podatny na manipulacje ze strony osób, które postrzega jako znaczące, wpływowe, zagrażające czy „mądre”. Brak „kręgosłupa”. Duża skłonność do nielojalności i interesowności. Bardzo niskie zaufanie do innych, ale i brak zaufania do siebie. Duża podatność na wpływy zewnętrzne. Bardzo słaba empatia, pokrywana „wyuczoną” emocjonalnością. Przy tym sentymentalny. Intelektualnie kiepski. Pospolity.
Pawlak – pewne cechy autystyczne, słaba empatia. Zafascynowany procedurą, nastawiony na cel (który uświęca srodki), wierny raz sprawdzonym wzorcom zachowania, niezdolny je porzucić. Inteligentny w chłodny, racjonalny sposób. Bardzo egoistyczny. Słabo rozumie argumenty innych, podejrzliwy wobec motywów innych. Pragmatyk i tylko w tym zakresie, w ograniczony sposób, lojalny. Wytrwały. Niepodatny na wpływy zewnętrzne ze względu na ich słabe rozpoznanie.
Olechowski – bawidamek. Niepoważny bufon. Cyniczny w niegroźny sposób, co wynika z niezbyt chyba wysokiej inteligencji. To z kolei pokrywa gładkością obycia, tonem głosu i wyglądem, oraz intuicyjną zdolnością manipulowania zdekoncentrowanym słuchaczem. Totalnie pozbawiony „kręgosłupa”. Pragmatyk do końca, ale nie oportunista. Dość tchórzliwy, bardzo łatwy do zastraszenia. Kiepska ocena sytuacji zewnętrznej, słaba percepcja zmian, co nie pozwala mu w pełni wykorzystać swego pragmatyzmu. Typowy „loser”.
Reszta – psychologiczno – socjologiczna ekstrema, niektórzy z wyraźnymi okresowymi lub przeszłymi (?) problemami ze stanem psychicznym. Duży procent frustracji, destrukcyjnej ze względu na intelektualne niedostatki, przeszkadzające w jej konstruktywnej ekspresji.
Jestem w rozterce czy i na kogo głosować. Żaden z kandydatów nie jest tym, o którym mógłbym powiedzieć: to mój kandydat. Odnosi się to również do J.Kaczyńskiego, B.Komorowskiego i G.Napieralskiego.
Raczej chyba zagłosuję (jeśli) na Napieralskiego, z tym, że będzie to głos nie tyle za Napieralskim czy na Napieralskiego ile głos na lewicę ( 50 % racji) i przeciwko obu tzw. głównym kandydatom (drugie 50 % racji).
Na J. Kaczyńskiego nie zagłosuję ze względów zasadniczych ( chodzi o wizję państwa jaką prezentuje J. K.). Na B. Komorowskiego nie zagłosuję dlatego, że to raczej chybiona kandydatura. Komorowski mnie do siebie nie przekonał. Pozostali kandydaci to – bez obrazy – ale raczej folklor wyborczy. Pisząc „folklor” mam na myśli wyniki sondażowe.
Wyniki sondażowe oraz oceniane w kategoriach realnych – szanse.
skandalem jest brak jakiejkolwiek transmisji przez telewizje ,,publiczną” debaty na Uniwersytecie Warszawskim. O ile stacje komercyjne nie mają obowiązku relacjonować tego wydarzenia tak TVP ma obowiązek pokazywać obiektywnie kampanię wyborczą.
http://janinajankowska.salon24.pl/192297,to-skandal-i-wstyd-dla-tvp
Pytanie czy brak JK i/lub GN podczas debaty miał wpływ na telewizję publiczną na całkowitym braku zainteresowania debatą, praktycznie kompletnym zignorowaniem jednego z najważniejszych wydarzeń w demokracji?
Ja głosuje na Napieralskiego. Wygląda inteligentnie i chce likwidacji IPN, ograniczenia władzy kościoła, likwidacji państwa policyjnego, skazania winnych za korupcję, niezależnych mediów, ulżenia losu emerytów i przestrzegania konstytucji nagminnie łamanej przez POPiS.
Zgadzam się z Torinem,najbezpieczniejszy wydaje mi się Olechowski.Niestety w drugiej turze ja agnostyk będę głosował na wykładowcę Seminarium Duchownego,mając nadzieję,że nie doprowadzi do katolickiego Talibanu w RP
Rozbawiła mnie „analiza” kandydatów przedstawiona przez „mw’. Co ciekawe, z niektórymi wnioskami nawet się zgadzam, ale podświadomie widzę „mw’ czytającego pod poduszką Freuda (streszczenie dla gimnazjalistek) i to mnie śmieszy. Żeby rozbawić Państwa jeszcze bardziej: w pierwszej turze zdecydowanie: Jan Korwin-Mikke. W drugiej (to będzie plebiscyt) – Kaczyński. Jak nie będę na plaży.
errata: Janusz
Jak ja wiem Parkerze Olechowski nie jest z Piskorskim. A z drugiej strony napisać, że Olechowski chce się dorwać do żłoba świadczy o poziomie naszych dyskusji.
Zrobiłem podany wczoraj test wyborczy. 73% Olechowski, 69% Pawlak (to mnie zdziwiło!), 67% ex aequo Komorowski i Napieralski. Cóż, gdyby Olechowski startował z poparciem Platformy, z przyjemnością bym na niego zagłosował. Niestety, Olechowski wysunął swoją kandydaturę zanim Tusk doznał oświecenia i sam zrezygnował ze startu w wyborach prezydenckich. Bardzo żałuję, że Olechowski nie ma poparcia Platformy, ale ponieważ ja szczerze boję się powrotu Jarosława Kaczyńkiego do władzy, zagłosuję na Bronisława Komorowskiego. Zresztą zgodność poglądów aż w 2/3 też jest niezłą rekomendacją 😉
Komentarz do wypowiedzi „Torlina”:
1. Głosowanie na „plankton” to rzecz szlachetna i niekoniunkturalna z tym,
że nawet najlepiej prezentujący się jego przedstawiciel – czyli Olechowski,
przy deklarowanym przed 7 laty wycofaniu z polityki dziś się tą polityką tylko bawi ku uciesze różnych pseudointelektualistów, opowiadając banały na temat lansowania „wolności gospodarczej” i „wyzwolenia kobiet” (z „klerykalno-zaściankowej obyczajowej opresji” naturalnie!) . Niestety nie konfrontuje tych obietnic ze skromnymi prezydenckimi prerogatywami i możliwościami forsowania takiego ustawodawstwa. Ja na jego miejscu nie żyrowałbym w ciemno realizacji dążeń organizacji kobiecych i mniejszości seksualnych, skoro te mniejszości nie zrobiły w swojej sprawie literalnie NIC poza organizowaniem mniej czy bardziej nieudacznych, hałaśliwych parad obliczonych na konfrontację z podgolonymi „nacjonałami” – i pokazywanie jakim to „cywilizacyjnym zaściankiem” jest Polska. Problem w tym, że również polskie organizacje kobiece i mniejszości też składają się na obraz tego zaścianka ze swoimi kompleksami, płyciutką ideologią i organiczną nieumiejętnością artykułowania swoich potrzeb, już nie mówiąc o przełożeniu ich na język ustaw. Stopień niedojrzałości, zakompleksienia i zapóźnienia polskich środowisk feministycznych oraz gejowskich mogę ocenić po wieloletnim pobycie na Zachodzie i to w krajach tak różnych pod względem ustawodawstwa aborcyjnego jak Szwecja, Włochy i Niemcy.
Wnioski płynące z praktyki tych krajów wcale nie są aż tak jednoznaczne jak nam to rodzimi pro-aborcjoniści malują.
2. Jeśli chodzi o prawa kobiet do aborcji to ja osobiście jestem za stanem obecnym ,kiedy kobiety mogą odpowiedzialnie zdecydować czy chcą zajść w „niechcianą” ciążę i to ZANIM w tą ciążę zajdą. Takie postawienie sprawy jest uczciwsze niż domaganie się prawa do zabiegu „na telefon” i na koszt podatnika, który niekoniecznie musi podzielać skrajnie pro-aborcjonistycznych poglądów. Takie postawienie sprawy uczy wszystkich zainteresowanych odpowiedzialności. Przytaczane przy takiej okazji alarmistyczne dane o „podziemiu aborcyjnym” jako o „wszechogarniającej patologii” są celowo rozdymane przez zwolenników liberalizacji aborcji w publicznych placówkach. Partie lewicowe grają tymi kwestiami w okresie przedwyborczym, po dojściu do władzy interesują się nimi o wiele rzadziej.
Komentarz do „LEX-a”:
Faktycznie ,twój wybór jest rozpaczliwy, glosowanie na lewicę z jej tyleż „pracowitym” co jałowym programowo liderem musi jest objawem skrajnej desperacji. Jeśli człowiek nie akceptuje oczywistych konieczności to ucieka w rzewne bajeczki o bliżej nieokreślonej „pracy dla przyszłości i nowoczesności” (Co to konkretnie znaczy?). Na Zachodzie ludzie już nie pławią się w takiej bajkowej „przyszłości”, już wyrośli z takich klimatów, pomijając całkiem niedojrzałych małolatów.
Przegląd kandydatów : mamy do wyboru oportuniste z plasteliny, zkompleksionego psychotyka, spóźnionego aparatczyka zetempowskiego, autystycznego speca od gospodarki, ślizgacza któremy si nie chce. Niezły wybór po dwudziestu latach tzw. demokracji
Mw
Bardzo dziękuję za ciekawy opisy profili psychologicznych kandydatów. Dodam, że zgodny z moimi intuicjami
Pozdrawiam serdecznie
Lordjohn
Gratuluję realizmu w ocenie sytuacji politycznej
Pozdrawiam
gerrard pisze:
„zdecydowanie skłaniam się ku Kaczyńskiemu. Sytuacja w Europie zmierza ku czasom, w których bardzo będzie się liczyć interes państwowy.”
Chodzi Ci oczywiście o Fotygę i obrażanie się na inne kraje EU
Panie Redaktorze,
uwielbiam Pańskie wpisy za ich szczerość (cecha rzadko spotykana w mediach), ale uwłacza Pan mojej mniej niż średniej inteligencji pisząc o potencjalnym sojuszu (koalicji) SLD z PIS-em.
Podzielam natomiast opinię, że ten chłopak ze Szczecina nauczył się korzystać z porad ekspertów politycznych i zachowuje się według ich wspazówek.
Moim zdanien Napieralski zachował się jak typowa kobieta, która widząc postępującą oziębłość uczuć u partnera pobudza je zezując na co ciekawsze męskie obiekty.
Formacja Napieralskiego skorzystała na tym co nieco, prawda?
Przy okazji pólbóg salonów politycznych, za jakiego uważa się Tusk, musiał zacząć liczyć się z SLD, czyli odrzuć legendarny już pogląd, że lewicy mniej można. Nawiasem mówiąc poraża mnie łatwość (pisze Pan celnie o tym w ostatnim akapicie) z jaką wszyskie formacje polityczne fundują sobie romanse z tak bezideową partią jaką jest PSL.
Jarosław Kaczyński niedwuznacznie dawał do zrozumienia, że dni SLD na scenie politycznej są uzależnione od wzrostu potęgi jego wpływów na tejże scenie.
Partia ta ma „szczęście”, że wcześniej pojawił się casus Leppera.
Więc nie dopuszczam myśli o jakim kolwiek bliższym aliansie politycznym pomiędzy tak odległymi ideologicznie formacjami politycznymi.
Gdyby było inaczej, to mielibyśmy do czynienia z samobójstwem na życzenie:).
Pozdrawiam
Nie jestem zwolennikiem obecnego zestwu kandydatów na prezydenta.
O każdym z nich, istnieje napewno wiele bardzo ustabilizowanych, schematycznych ocen i poglądów, które sumują się w bardzo domyślne schematy.
Zastanowiło mnie stwierdzenie Szanownego Gospodarza, które machinalnie również wyznawałem, że Tusk z Kaczyńskim- to bardzo zły zestaw dla Polski. Tak się to poukładało w najnowszej tradycji, i tak się dość powszechnie uważa, zwłaszcza wśród zwolenników, że PO w naszym „bagienku” to samo dobro.
Zagłębiając się w meandry, takiej ewentualności, uczciwie przyznaję, że w obecnej sytuacji/JK samotny bliźniak/, który zawsze marzył o stworzeniu ponadczasowej, liczącej się partii- nie bardzo ma motywacje do grania specjalnie ostro. W końcu, poza własną pozycją prezydenta, musiałby się liczyć z prorozwojowym wizerunkiem swojej partii. Jestem przekonany, że czas „ducha Ziobry” czegoś go nauczył.
PO i PiS, będą się kąsać w „miękkich rękawiczkach”, bo obydwie partie, to dzisiaj, już mocno zużyte „szkapiny”…
Bardziej jestem przekonany, że w momencie ujawnienia się skutków kryzysu w Europie- pośrednio więcf u nas- zacznie się tradycyjna polska jatka, z przyczyn od nas niezależnych… Do wspólnego działania w obliczu poważnego kryzysu, nasze elity, odbicie naszego narodu- jeszcze nie dojrzały.
Sebastian
prezydencki sezon mysliwski:
komora – polowanie bez nagonki
kaczor – polowanie z nagonka
juri – nagonka bez polowania
olech – spinning oceaniczny
lep – wnyki
k-m – krzeslo elektryczne
pawle – grzybobranie
napierski – kostka rubika.
Dziękuję, że Pan Redaktor zaznaczył, iż przegląd kandydatkom tym razem jest stronniczy 😉
Gdyby PiS rządził, to przeglądy kandydatów byłyby tylko obiektywne.
Pozdrawiam.
Niemajętni tzn zarabiający poniżej średniej nie zagłosują na Komorowskiego,ani na Kaczyńskiego,pierwszy za bardzo sanacyjny,wpatrzony wyłącznie w bogatych.Drugi trochę chciałby być Piłsudskim (biednym dobrze się nie kojarzy) i za bardzo szukający poparcia u duchowieństwa.Napieralski miałby szanse,gdyby nie wycofał się z wcześniejszych obietnic.Szczerze mówiąc nie ma dobrego kandydata.
lex,
jedyny kandydat, o którym można powiedzieć z całą pewnością „mój kandydat” to Ty sam (dla siebie), ja sam (dla mnie), itd…
Pozdrawiam.
mw 10.12
Gratuluję kompetencji. Mnie najbardziej trafne wydaja sie oceny Pawlaka i Olechowskiego. Nigdy nie zagłosuję na paranoika.
no właśnie, to dlaczego Polska zdana jest na oczywiste wydawałoby się dla wszystkich dylematy , niestety wynik wyborczy wcale nie wydaje mi się oczywisty bo Pan Komorowski nie ma właściwie żadnej kampanii a Pani Kluzik Rostkowska zrobiła Panu Kaczyńskiemu na prawdę dobrą oprawę wyborczą i świetnie Nim pokierowała , zero agresji , polityka miłości , w kolorach polskich , klimatach polskich , białe kwiaty rozdawane na wiecu w Lublinie symbolizują pokojowe zmiany na lepsze , nadzieję na narodową zgodę, autobusy wyborcze w kolorach flagi narodowej , dyskusje o problemach Polski z ekspertami , w sumie mój kandydat to Pan Olechowski
mw drogi , droga , opisz własny profil psychologiczny bo mam wrażenie że tu także jest jakiś wielki kłopot , osobowość narcystyczna , ja Bóg a reszta to jak widać powyżej w Twojej opinii nie do przyjęcia, mam czasem wrażenie że internet to taka kozetka u psychiatry a nie normalna dyskusja
Straż pożarna-to jedyna,sprawnie działająca organizacja w RP.Proponuje na Prezydenta-generała pożarnictwa.
Przytomny 2 (11,22),
nic na to nie poradzę. „Serce” mam po lewej stronie. Alternatywą dla kandydatury Napieralskiego w konkretnej sytuacji wyborczej to zostać w domu.
Jeszcze się nad tym zastanowię. Mam kilkanaście dni.
*
Jacobsky, (14,49),
„Tyż prowda” jak mówił Pyzdra ( postać z serialu „Janosik”).
Tylko my nie kandydujemy.
Zgadzając się z Panem w 100%, patrzę na te (i kolejne) wybory jako przede wszystkim sprawdzian rozeznania Polaków co do stopnia niebezpieczeństwa radykalnych formacji. Już widać, że nie jest źle, bo Lepper i Ziętek to „śladowcy”, a PiS jako 1/3 spośród głosujących to niegroźne 15% społeczeństwa. Sondażowe 7% SLD oznacza pewną tęsknotę za mądrą lewicą, której jakoś ciężko się doczekać (sądzę, że przeszkadza temu nie tyle kiepskość młodego przywództwa, co przykry balast Millera, Senyszyn i im podobnych antykościelnych oszołomów). Nie dopuszczam wariantu koalicyjnego PiS-SLD-PSL, bo to byłby zdecydowany początek obumierania tych formacji – tak głupi Polacy nie są! Pozdrawiam.
Bardzo mi przykro, ale muszę stwierdzić, że polska demokracja jest jeszcze bardzo niedojrzała. Ciągle słyszę, że ludzie nie chcą iść głosować, bo żaden kandydat na prezydenta im się tak naprawdę nie podoba.
A przecież osobiste zaangażowanie w losy narodu ? czego sobie w czasach komuny tak bardzo wszyscy życzyli ? nie polega tylko na tym, że można sobie od czasu do czasu zagłosować na odpowiadającą opcję polityczną. Sytuacja stawia mieszkańców kraju nierzadko w niewygodnej sytuacji. Tak i tym razem, jak widać z wielu wypowiedzi. Ale to nie powód, by się przyglądać, jak inni zagłosują. I potem może jeszcze narzekać, że Polska ma fatalnego prezydenta.
Wybory prezydenckie są głosowaniem na osobę. Łatwo sobie wyliczyć, że nie oddając głosu na jednego kandydata (bo się nie tak bardzo pdoba) wzmacnia się szanse tego kandydata, który się w ogóle nie podoba. Więc gdzie logika tych, którzy nie korzystają z prawa wyborczego?
Ale przede wszystkim, dojrzały obywatel, czyli taki z prawem głosu, powinien umieć ocenić, co jest dobre i ważne dla państwa. A czasem jest dla kraju dobre oddanie głosu na kandydata, który może się aż tak bardzo nie podoba, ale w danej sytuacji jest dla państwa o wiele lepszym kandydatem.
Wystarczy mieć tylko troche fantazji, żeby sobie wyobrazić, co dla tej tak gorąco kochanej ojczyzny oznaczałby wybór na prezydenta J. Kaczyńskiego. Sama myśl o tym i strach przed tym powinny gnać obywatela do urny.
Pelna zgoda! 🙂
mw pisze:
2010-06-10 o godz. 10:12
Musze przyznac, ze bardzo interesujaca analiza i chyba troche
trafniejsza niz Gospodarza.
Mam takie, troche moze dziwaczne, pytanie:
gdyby panska analiza dotyczyla charakteru psow,
to ktoremu powierzylby Pan pilnowanie swojwgo domu?
W moim wpisie wyżej wyraz jakimkolwiek powiniem być napisany łącznie, a w miejsce wyrazu samobójstwo winien być wyraz zabójstwo.
Przepraszam.
lex,
nie moglabym wyrazic tego lepiej
pozdrawiam
Joanna Kopytkowska
Przepraszam ale nie rozumiem Pani zgryźliwych uwag skierowanych do Mw, który sporządził ciekawe i kompetentne zestawienie profili psychologicznych Naszych Kandydatów. Mw profesjonalnie opisał to co widzimy codziennie w mediach. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych obywateli akt wyboru ma tak doniosły wymiar, że wypierają z wlasnej psychiki ewidentnie widoczne przejawy fiksacji, psychoz i dziwacznych zachowań polityków. Ale przecież świat jaki jest każdy widzi. Dziś np trzykrotnie widziałem w tv Prezesa Kaczynskiego jadącego koleją do Siedlec – sprawial wrażenie uszczęśliwionego tą podróżą. Pani uważa za normalne, że ktoś jeździ do Siedlec PKP choć nie musi? Albo rozdaje jabłka pod fabryką o 4.30 nad ranem ludziom półprzytomnym z rozespania? To wymaga właśnie psychologicznej czy nawet psychiatrycznej interpretacji.
Bardzo się cieszę, że Mw patrzy na politykę właśnie z psychologicznego punktu widzenia. To ciekawa i inspirująca perspektywa. Dzięki niej nasze decyzje wyborcze stają się po prostu klarowne.
Pozdrawiam
Nawet jeśli wygra wybory Komorowski, ? a wygra ? nie byłbym takim optymistą jak Pan redaktor w sprawach koniecznych reform finansów państwa. Jakąkolwiek sprawę ruszyć: ochrona zdrowia, edukacja, system emerytalny, podatki, od razu rząd ma naprzeciw spore grupy społeczne, które nie będą zadowolone z takich zmian, a wybory parlamentarne za pasem. Toteż uważam, że żadna z tych spraw nie będzie ruszana. Nie wymieniłem prywatyzacji ? tutaj istotnie rząd PO może nareszcie sprywatyzować majątek, którym nie potrafi zarządzać. Pytanie: czy PO po następnych wygranych wyborach parlamentarnych zdecyduje się na samobójstwo i zrealizuje wszystkie zapowiadane projekty?
O panu Komorowskim mam dobre zdanie, ponieważ nie jest Kaczyńskim.
O Kaczyńskim ? charakter blogu nie pozwala zmieścić jego wszystkich świństw, popełnionych w okresie rządów PiS.
Napieralski ? ma mój pewny głos w I turze, ale tylko ze względu na moje lewicowe przekonania, a nie ze względu na kandydata.
Pawlak ? naczelnik partii kumotrów i nic ponadto.
Nie poprawiam znaków, które za chwilę inaczej sie wyświetlą – trzy razy wywaliło post z powodu kodu!
Torlin pisze:
2010-06-10 o godz. 11:02
Jak ja wiem Parkerze Olechowski nie jest z Piskorskim.
A jak ja wiem to jest.
Widać rożną wiedzę mamy.
A Twoim zdaniem to sam sobie kampanię finansuje?
Złotówki z kieszeni nie wyjął.
A po co Twoim zdaniem startuje nie mając szans na zwycięstwo?
Popularności szuka?
Liczył z Piskorskim, że kilkanaście procent zdobędzie i przehandluje swoje poparcie za jakieś serwituty polityczne.
No i na fali jego popularności SD miała się do parlamentu dostać.
Tak mamił działaczy SD Piskorski.
I omamił wizją „polityczną”
Od czasu PRL SD miało jedną idee.
Pożyć sobie spokojnie z majątku na jakim udało im się uwłaszczyć.
Ale chciwość zwyciężyła.
Nie dziwie się Piskorskiemu bo nie ma nic do stracenia nawet dobrego imienia.
Ale Olechowski żeby tak zgłupiał na stare lata to się dziwię.
@mw
Czy ktoś, kto jest mało elastyczny i słabo modyfikuje raz podjęte decyzje jest zdrowy psychicznie?
Sa to cechy zwykle osób dojrzałych o ugruntowanych przekonaniach.
Przewrotna charakterystyka, można by uznać te cechy za wadę w obliczu, błyskawicznie dokonujących się zmian.
Pan Kaczyński – niekonwencjonalny, agresywny, pewny siebie – wypada zdecydowanie lepiej.
Levar (2010-06-10 o godz. 19:35)
Gdyby PiS wygrał, to Kaczyński pilnowałby naszych domów.
Parkerze!
Po pierwsze – Olechowski nie jest z Piskorskim.
Po drugie – pisanie „A Twoim zdaniem to sam sobie kampanię finansuje?
Złotówki z kieszeni nie wyjął” należy czymś potwierdzić. Skąd to wiesz? Masz jakąś wiedzę na ten temat, czy Ci się tylko tak wydaje?
Bo ja wiem, że Olechowski jest człowiekiem bardzo zamożnym i dorobił się majątku nie jak Piskorski.
A z oceną SD, Piskorskiego i uwłaszczenia majątku – zgadzam się.
zdecydowanie lepiej.
Jacobsky pisze:
2010-06-11 o godz. 01:05
BINGO!!!
„Liczymy również, że po pierwszej turze – jeśli nie wygramy w pierwszej turze – to będzie potrzebna wielka mobilizacja całej tej dobrej, jasnej części Polski, żeby obronić Polskę przed recydywą Jarosława Kaczyńskiego” – stwierdził w wywiadzie dla radia RMF – Nowak z PO i sztabu kandydata Komorowskiego na prezydenta RP.
Piekny jezyk, takie co laczy, a nie dzieli. Zgoda buduje.
Bez komentarza.
1. Popieram wnioski „stronniczego przeglądu” uzupełnione o trafną analizę „mw”
2. Do „Joanna Kopytowska”. To wprawdzie drobiazg, ale… Chwali Pani panią Kluzik za „białe kwiaty rozdawane na wiecu w Lublinie – symbolizują pokojowe zmiany na lepsze”. Może te „białe kwiaty” i coś tam symbolizują, ale przede wszystkim sprawność maszyny propagandowej PiS. P. Kluzik kazała rozdawać te tak symboliczne „białe kwiaty” PRZED wiecem, a W TRAKCIE wiecu J.Kaczyński zawołał: „Dziękuję, że przyszliście z kwiatami” ;-). Niby drobny, ale niezły trick. A suma takich tricków złoży się na wynik.
3. Jeśli Komorowski przegra (to wcale niewykluczone), to przegra ułamkowo. I za ten ułamek będą odpowiedzialne dwa rzeczowniki „żyrandol” i „hrabia”. „Żyrandol” to fatalna wpadka Tuska, wypadek przy pracy (zrozumiały psychologicznie – syndrom kwaśnych winogron), ale komu strzeliło do łba, że eksponowanie arystokratycznej przeszłości rodziny Komorowskich może tu i teraz przysporzyć głosów? Jeśli już, to raczej ująć, właśnie tych trochę brakujących.
W kampanii Komorowskiego brakuje profesjonalizmu, tj. wyczucia psychologicznego, sprytu, przebiegłości, manipulanctwa. To jest kampania eksponująca obraz takiego normalnego, poczciwego, uczciwego, przyzwoitego, spolegliwego, budzącego zaufanie faceta od którego można kupić używany samochód. Ale bez charyzmy – atrybutu psychopatów i bez brata, lokatora Wawelu, który poległ męczeńską śmiercią za Ojczyznę. Ten obraz jest sympatyczny, ale to za mało…
wm,
aby uczynić zadość Levarowi, rzuć się teraz na analizę charakterologiczną kotów.
Pozdrawiam.
PS. Ciekawy tekst o kandydatach.
W tym wszystkim chyba nikt nie zauważył jednego :
że to wielka szkoda, że wybory już nie zakończą się na pierwszej turze
Oszczędzilibyśmy sobie (państwu) kilkuset (?) milionów zł
Ile to jest domów dla powodzian ? (i nie mówcie, że to demagogia. To konkretne pieniądze, które teraz będą musiały być wydane )
@monteskiuszu- zapomniałeś , że w wyborach na prezydenta powinno się przede wszystkim głosować NA OSOBĘ,
która powinna mieć takie relacje z rządem i z zagranicą, by jak najlepiej służyć państwu
na lewicę to głosuj w wyborach samorządowych i parlamentarnych
Słyszę : Napieralski,
widzę (oczyma duszy mojej) :
-paskudny geszeft z PiS-em (rozbiór państwowych mediów i ich obecną degrengoladę)
– cyniczne gry wewnątrzpartyjne (wykoszenie Olejniczaka, nielojalności, brak kręgosłupa)
– a przede wszystkim, odnośnie meritum : brak przygotowania (kompetencji) oraz cech osobowych, które by go predystynowały do urzędu prezydenta.
Własnie dlatego , że prezydenta wybierać należy z OSÓB – moim kandydatem byłby Cimoszewicz, MIMO iż w kazdych innych wyborach na pewno NIE głosowałabym na SLD.
PS. Zgoda- Komorowski nie jest wymarzonym kandydatem na prezydenta,
ale rozumiem ludzi PO. którzy chcieli wystawić takiego, który byłby do zaakceptowania przez „zwykłych” ludzi , czyli domyslnie największą część elektoratu.
Tak czy owak, jest przyzwoitym facetem (a to już bardzo dużo)
Po drugie -przyznaję, że Olechowski lepiej BY się prezentował jako prezydent ( i pewnie lepiej działał) ale-cóż- kiedy nie ma szans na wybór.
PS. sorry za uproszczenia- wpis miał być jak najkrótszy a nie elokwentny.
Ach, błyskotliwości Jacobsky`ego (który mnie zachwycił (i rozśmieszył) 2010-06-01, godz. 14:47 – szacun! – i rozbawia tym , „co by było, gdyby…”) i tak nie osiągnę (ale przynajmniej doceniam)
i jeszcze wtręt (prawie) osobisty:
razi mnie to PIĘKNODUCHOSTWO forumowiczów (i blogowiczów) o sympatiach lewicowych , którzy grymaszą, kapryszą, obrażają się
i zapowiadają , że nie pójdą (przynajmniej) na 1.turę
Proszę państwa, głosujecie nie tylko dla siebie (i partii, którą popieracie)- głosujecie DLA tego PAŃSTWA, które jest naszym DOBREM WSPÓLNYM
przez takie działanie (lub jego ostentacyjny brak) mamy
1. (niepotrzebnie kosztowną) drugą turę
2. Niekoniecznie wygraną przez rozsądnego kandydata.
„Jakiego prezydenta wybralista takiego mata” to powiedzonko nalezy wydrukowac na koszulkach i rozdac ludziom dla przypomienia
A ja sobie spokojnie zostanę w domu. Bo mam serdecznie w tyle „obywatelski obowiązek” głosowania na mniejsze zło. I ( przewrotnie) mam nadzieję, że takich jak ja będzie więcej. Że wreszcie te karykatury polityków nie będą mogły mówić, że pochodzą z wyborów. Że wreszcie skończymy z kastą dożywotnich darmozjadów. Kto jeszcze dzisiaj pamięta, kiedy BK zasiadł w parlamencie? Kto jeszcze zwraca dzisiaj uwagę, że niektóre z tych karykatur rozwiązują Nasze problemy od 20 lat? Zawodowy Poseł – toż to czysta kpina z rozumu. Wybory Prezydenckie – to partyjne listy wyborcze do kwadratu. Tylko na listach partyjnych znamy wszystkich zaakceptowanych przez partię, a tutaj znany jest tylko wierzchołek góry lodowej.
Absencja w nadchodzących wyborach jest jedyną formą zagłosowania na niezgodę na ten świat fikcji i aberracji.
Nie idźcie na wybory – niech Ich szlag trafi.
A Polska? – Polska da sobie radę.
Niektórych pozdrawiam
Torlin pisze:
2010-06-11 o godz. 06:29
A to jak to skomentujesz?
To chyba świadczy, że jest.
http://www.sd.pl/index.php?m=2&pm=1&kategoria=3&aktualnosc=1701&lg=&typ=
„Po drugie – pisanie ?A Twoim zdaniem to sam sobie kampanię finansuje?
Złotówki z kieszeni nie wyjął? należy czymś potwierdzić.”
Czy wyjął złotówkę żeczywiście nie wiem.
Może wyjął jakąś.
A co z odpowiedzią na pytanie?
Levar,
Gdyby PiS rzadzil, to bysmy wszyscy wygrali. W bingo.
Toorlin!
Uparłeś się zupełnie jak nasza wspólna znajoma – Pani Z. 🙂
Olechowski to może z Piskorskim nie jest, ale dług wobec niego ma i to do spłacenia w możliwie bliskim terminie. Ma to jak w banku. Albo w SKOK-u.
Nie po to rozsprzedano lwią część majątku nieruchomego SD, żeby to przepadło bez zysku. Gdyby twój kandydat sam siebie finansował, to byłoby o tym głośno a nie jest. I to wystarczy za argument za hojnym sponsorem.
Dla mnie kandydat, który co parę lat próbuje naród sobą uszczęśliwić, zaś po porażce wycofuje się w niebyt nie jest kandydatem, dla którego warto marnować głos w pierwszej turze. Nie jest kandydatem wiarygodnym, choć ma ważny atut – prezencję i dobre maniery. To sporo, ale za mało.
Ja rozumiem tych, co deklarują oddanie głosu na Napieralskiego. Chcą się policzyć, chcą wrócić do gry, chcą odmłodzonej, nowoczesnej lewicy.
Natomiast głos na innych kandydatów, nie mających za sobą wyrazistego środowiska jest głosem zmarnowanym bez sensu. Pustym gestem.
Gra toczy się o wyeliminowanie kandydata, którego większość wyborców się obawia. I warto zrobić ten gest i oddać głos na tego, co ma największe szanse na zwycięstwo. To nie jest dobry moment na osobiste puste gesty.
Takie jest moje, skromne zdanie.
Będę głosowała na Komorowskiego, bo to on ma szanse pokonać rywala. I byłoby dobrze, gdyby zrobił to w pierwszej turze.
Therese Kosowski pisze:
2010-06-10 o godz. 19:28 (..polska demokracja jest jeszcze bardzo niedojrzała….)
Wszedzie na swiecie udzial w wyborach jest rzedu 50% czasem wiecej czasem mniej. 99% frekwencja zdarza sie tylko w krajach dyktatorskich jak chocby w PRL-u. Mowienie o niedojrzalej demokracji w Polsce w tym aspekcie to bzdura.
Oddawac glos na kandydata tylko dlatego, ze mi mniej nie odpowiada niz inny to kolejna bzdura. Jak go wybiora to mam sobie podziekowac, ze miedzy innymi moim glosem go wybrano choc tak naprawde ja go nie chce? No ale bede mogl ponarzekac bo glosowalem? Tylko na kogo na kandydata na ktorego sam oddalem glos? Uczciwiej jest chyba nie glosowac. Demokracja daje takie mozliwosci. W Prl-u nawet z tym byl problem.
Pod uprzednim tematem cenzura wyciela mi wpis (zadnych wulgarnosci a tylko mowa o poslugiwaniu sie klamstwem) to powtorze krotko. Ktos narzekal, ze jestem „tytanem taktu”. Mam pytanie. Czy wkladanie prof. Staniszkis w usta slow ktorych nie wypowiedziala jest taktowne? Nieco pozniej inny redaktor „Polityki” pisal o antysemityzmie Pani Profesor powolujac sie na….Szostkiewicza. Czy to jest taktowne? Jezeli sie opiera swoje felietony na klamstwie to nalezy sie spodziewac reakcji. A moze nietaktem jest wytykac klamstwo?
Smiechu warte „analizy psychologiczne” kandydatow. Rozumiem ze to zart. Kaczynski dobiera sobie oddanych i lojalnych ludzi (domyslam sie, ze to zle….choc nie bardzo wiem co w tym zlego?). Oczywiscie wszyscy poza Kaczynskim dobieraja sobie osoby niezalezne, wolno myslace. Najlepiej to widac na przykladzie duetu Tusk-Komorowski. Moze dlatego 3 lata rzadow PO sa tak nijakie. Ciekawe jak w te „analizy” wpisuje sie opinia Komorowskiego o Palikocie, ze go ceni za autentycznosc ale oczywiscie sie z nim nie zgadza choc sa przyjaciolmi. Byl mysliwym ale oczywiscie nie chcial strzelac. Itd. itp…. Ciekawe jakby ktos powiedzial: cenie ojca Rydzyka za autentycznosc, chociaz sie z nim nie zgadzam ale jestesmy nadal przyjaciolmi.
Zycze Komorowskiemu wygranej mimo ze sam na niego nie glosuje. Rok rzadow PO bez mozliwosci wytarcia sobie buzi prezydentem i za rok w wyborach przepadna.
ANCA_NELA
2010-06-11 o godz. 18:57
innymi słowy istnieją tzw. wieczni kandydaci, po których nie można spodziewać się więcej niż tylko kandydowania.
Pełna zgoda z Twoją filozofią jeśli chodzi o motywy oraz o strategię głosowana.
Pozdrawiam.
w najczarniejszych scenariuszach nie przyjmuje ze prezydentem moze byc Kaczynski -chociaz przy stanie swiadomosci, wlasciwie pol-zwierzecych emocji w kraju jest wszystko mozliwe.Nie rozumiem kampanii Komorowskiego, ma wszystkie atuty w rece – Kaczynski to przeciez kat demokracji i zbrodniarz z Iraku. Komorowski te wojska z Iraku wyprowadzil – dal sygnal cywilizowanemu swiatu, ze Polska wraca do przestrzegania praw miedzynarodowych. Kaczynski to postkomunista, ktor ychce odberac bogatym, dawac biednym, rencistom, ktorym brakuje wypracowanych lat pracy, bo w prl siedzieli w kryminalach za przetepstwa pospolite.
Naprawde jest tyle wariantow rojechania kandydata PiS, ze az boli glowa – nawet do czesciowego zantagonizowania spoleczenstwa, dehumanizacji, zwalenia na niego nawet odpowiedzialnosci za katastrofy. Obecnie kazdy chwyt jest dozwolony, aby te wybory wygrac. Ale niestety tak sie nie dzieje – nie rozumiem tego, dlaczego Komorowski nie wykorzytuje sytuacji, ktora podsunal mu los. Pokazac go jako szatana postrzeganego z zagranicy.
W debacie Komorowski powinien zadac Kaczynskiemu powalajace pytanie: Czy Polska moze sobie pozwolic na prezydenta, ktory jest odpowiedzialny za smierc tysiecy kobiet i dzieci w Iraku, za udzial w rabunku swiatowych zabytkow UNESCO, za barbazynskie rozjechanie gasiennicami polskich czolgow kolebki ludzkosci Babilonu ?? Czy barbarzynca moze piastowac stanowisko prezydenta RP ??
Niewykorzystane sytuacje maja to do siebie, ze lubia sie mscic – pewnie sie tak stanie i psim swedem, Kaczynski znowu zasmrodzi belweder – nagle wyzdrowieje, wyciagnie skarpetki i testament brata, bedzie znowu prowadzil swoja misje dla ludzi z hoteli robotniczych.Polska znowu straci 5 lat. Jak juz stracila 20 – przez rzady po-prl-zbrodniarzy z iraku, populistow sanacji, przyspalych studenciakow, ktorzy maja szanse w koncu -ciagnac Polske w jedna strone.
Kraj-prozaku, kto tu bedzie madrym ? Moze to i takie przeznaczenie.
ANCA_NELA
Podobnie jak Jacobsky – „pełna zgoda z Twoją filozofią jeśli chodzi o motywy oraz o strategię głosowana.”
Pozdrawiam
Anca-nela wg mnie ma racje. Znów mamy sytuacje konieczności odsunięcia od władzy b. niekorzystnego kandydata i po prostu trzeba to zrobić. znajlepiej było by to zrobić w pierwszej turze bo to z dużą dozą prawdopodobieństwa skasowało by zagrożenie PiSem i posłało te formacje w niebyt polityczny. Po odejściu PiS znów można by normalnie wybierać
@Sir Jarek, czyżbyś był świeżo po lekturze „Miasta białych kart” Jose Saramago? Tam obywatele wpadli na trochę inny pomysł, choć w skutkach identyczny, ale to się tam o ile dobrze pamiętam, zbyt dobrze nie skończyło.
@aqa, nie wiem na pewno (popraw jeśli wiesz lepiej), ale jeszcze nie słyszałem o wyborze prezydenta, – sposób obojętny – który nie byłby co najmniej kojarzony z jakąś partią polityczną, choćby i nawet nie należał do jakiejś formalnie. O Napieralskim nie napiszę nic złego ani dobrego, koń jak jest każdy widzi.
Z Komorowskim wiążę nadzieję, że przymuszony sytuacją w pałacu prezydenckim, przeprowadzi się do Belwederu. Sam kiedyś stwierdził, że nie chce tak rozbudowanej kancelarii i zadowoli się o wiele skromniejszym personelem, a Belweder do takiej koncepcji pasuje jak ulał, zresztą do prerogatyw konstytucyjnych prezydenta wystarczy takie lokum.
Wracając myślą do pałacu, zastanawiam się nad jego obecnymi lokatorami, którzy już przeszło dwa miesiące porządkują papierzyska po nieboszczyku i końca nie widać. Niepokoi mnie myśl, że ci wszyscy lokaje nie zechcą stamtąd odejść i już kombinują jakby tu zrobić, żeby przekształcić ten obiekt i swoje osoby w muzeum pamięci Lecha Kaczyńskiego. Mamy już przed tym budynkiem comiesięczne pielgrzymki z modłami, zniczami, wieńcami, więc coś chyba jest na rzeczy.
Jak dotychczas, skutki rządów Pańskich „ulubieńców” były dla kraju fatalne w przeciwieństwie do rządów, w których pierwsze skrzypce grało SLD. Oni musieli naprawiać to co schrzanili poprzednicy (czyli Pańscy protegowani). Słono za to zapłacili bo musieli podejmować niepopularne decyzje, zwłaszcza, ze robili to pod okiem nieprzychylnych dziennikarzy z Szostkiewiczem na czele, w myśl red. Milewicz, ze „SLD mniej wolno”.
W artykule w Studiu Opinii Ernest Skalski wyrazil taka opinie, ze ewentualna wygrana Kaczynskiego bedzie miala negatywne skutki cywilizacyjne dla Polski.To znaczy, nie tylko bedzie ohydnie, jak po wypowiedziach rozmaitych zwolennikow PiSu. To bylaby pestka. W koncu mozna nie czytac. Niestety, bedzie gorzej. Sprawny rzad jest potrzebny kazdemu krajowi, a juz zwlaszcza krajowi na dorobku. Na skutek wygranej Jaroslawa takiego sprawnego rzadu nie bedzie. I tyle. Az tyle.
.
Ja sie domyslam, ze zwolennicy PiSu nie mialiby nic przeciwko temu, zeby w Polsce byl sprawny rzad. Natomiast zwolennicy PiSu maja znacznie wyzej na liscie zyczen, zeby kogos aresztowano, wyprowadzono w kajdanach, opluto, i tak dalej. Wiadomo, kogo: z grubsza kazdego, kto sprawnie mysli albo komu sie udalo. Igrzyska, ktore koją zbolale dusze. To wlasnie zwolennicy PiSu cenia sobie najwyzej. Po to, zeby takie igrzyska sobie zapewnic, zwolennicy PiSu popierają aferzyste oraz otaczajaca go watahe. To jest sprawdzona ekipa, ktora zapewni nieustające igrzyska.
.
Co jest ciekawe, to nie tylko stan ducha blogowych zwolennikow PiSu. W koncu nieudacznikow i nienawistnikow wszedzie pelno. Jednak znacznie ciekawsze jest te 30% spoleczenstwa, ktore jakims cudem po katastrofie smolenskiej zaczelo myslec podobnie. Ja podejrzewam, ze mechanizm tego naglego cudu jest dosc prosty. Jest to cud starannie wyrezyserowany przez tych samych socjotechnikow, ktorzy od dwudziestu lat mieszają w polskiej polityce. Czyli przez hierarchow Kosciola. Przed katastrofą Kosciolowi dosc systematycznie spadalo. Mam takie wrazenie na podstawie obserwacji na odleglosc. (Kiedy jestem w Polsce, a jestem dosc czesto, to temat Kosciola w ogole sie nie pojawia poza telewizorem). Mi sie wydaje, ze postepujący uwiąd moralny Kosciola mial swoj dlugofalowy efekt w postaci postepującej utraty autorytetu. I oto nagle nadarzyla sie spektakularna okazja, zeby w sensie doslownym rzucic ludzi na kolana. I to zostalo zrobione. Byl to krotkotrwaly, ale duzy wstrząs. Hierarchia nagle wrocila do centrum uwagi. Przy tej okazji bardzo jednoznacznie poparla jednego kandydata. I nagle stal sie cud. Zniknąl aferzysta i kombinator, zas pojawil sie zbolaly kontynuator narodowej tradycji. Socjotechnika udala sie nad podziw. Hierarchowie poszli za uderzeniem i zrobili nastepne, troche mniejsze hucpy polityczne przy pomocy Bozego Ciala oraz beatyfikacji Popieluszki. Tak sie wygodnie zlozylo, ze obie te okazje do politycznych manifestacji zdarzyly sie we wlasciwym miejscu i we wlasciwym czasie. Z uznaniem trzeba zauwazyc, ze nie zostaly politycznie zmarnowane.
.
Patrzac na to na zimno, bledem Tuska bylo nieogloszenie kleski zywiolowej. Gdyby on to zrobil, to wybory zostalyby przesuniete na tyle, ze wstrząs smolenski zostalby zapomniany. Sytuacja psychologiczna moze nie wrocilaby do stanu przedwypadkowego, ale przynajmniej troche by opadla. Drugim bledem jest oczywiscie nijaka kampania Komorowskiego. Etycznie przyzwoita, czyli nijaka. Tak sie niestety porobilo, ze w Polsce etyka nie poplaca. Komorowski wiecej by pewnie ugral, gdyby jego zwolennicy wzorem zwolennikow Jaroslawa, zupelnie niezaleznie od Komorowskiego i jakby wbrew jego woli, wyciagneli Jaroslawowi Telegraf, Blide, umorzenie wlasnych dlugow, oraz kradziez trzech stow z budzetu panstwa. Na to niestety sztab kandydata oraz sam kandydat są zbyt etyczni, czyli politycznie naiwni.
.
I w ten sposob byc moze w Polsce na stanowisku prezydenta pojawi sie karykatura Mussoliniego.
Rozwijajac moja mysl z poprzedniego wpisu, mi sie wydaje, ze obecna dziwaczna kampania prezydencka bierze sie stad, ze obie glowne partie (PiS i PO) sa zakladnikami Kosciola. Pomijajc marginesowych kandydatow, szanse dwu glownych kandydatow zaleza w duzej mierze od tego, na ktorego z nich wskaze Kosciol. Obydwaj w tej samej mierze wisza u jego klamki, czy raczej u dwu roznych klamek (radiomaryjnej i dziwiszowej). Tak sie niestety sklada, ze Kosciolowi jest wyraznie blizej do Jaroslawa. W tej sytuacji Komorowski gra nieslychanie miekko z Kosciolem. Jesli Kosciol jeszcze wyrazniej odrzuci Komorowskiego, to jego szanse jeszcze bardziej spadna.
Umyslnie uzylem slowa „odrzuci”. Swoj glos Kosciol moze rzucic na szale na dwa sposoby: popierajac danego kandydata i/lub odrzucajac konkurenta. Jak dotad, Kosciol bardzo wyraznie poparl Kaczynskiego, ale powstrzymal sie od otwartego odrzucenia Komorowskiego. Byl jeden bardzo wyrazny incydent, ten z in vitro i komunią. Moim zdaniem, to byl bardzo wyrazny despekt. Najwyzszej obecnie osobie w panstwie pokazano miejsce w przedpokoju. (Jak zechcemy, to cie wyrzucimy na ulice i wiecej do nas nie przychodz po komunie.) Trudno sobie wyobrazic wiekszą zniewage. Komorowski przelknąl zniewage bez komentarzy. Chyba nie dlatego, ze taki posluszny albo taki religijny, ale dlatego, ze gdyby sie postawil, to nastapilaby eskalacja nie tyle nawet poparcia dla Jaroslawa (trudno sobie wyobrazic wyrazniejsze), tylko eskalacja odrzucenia Komorowskiego. Tym samym Kosciol pokazal, kto tu rządzi i Komorowski przyjąl to w milczeniu.
W obecnej sytuacji sondazowej Komorowski zostanie prezydentem tylko wtedy, gdy Kosciol mu na to pozwoli. Kilka punktow roznicy procentowej Kosciol moze zalatwic jednym albo dwoma listami pasterskimi czytanymi w calej Polsce. W tej sytuacji Komorowski stara sie nie zarobic na ostateczną reprymende. Nie znając kuchni politycznej z praktyki, mimo to jestem prawie pewien, ze za kulisami trwają negocjacje z glownymi hierarchami. Od ich przyzwolenia zalezy, czy taki list pasterski (albo inne formy nacisku) sie pojawi, czy tez nie.
Z tego punktu widzenia mnie troche smieszą rozwazania tu na blogu, ktory kandydat co sobą reprezentuje i na ktorego lepiej byloby glosowac. Prosze Panstwa, wynik wyborow nie od tego zalezy. Wynik zalezy od tego, czy w ostatniej chwili bedzie oswiadczenie Episkopatu, i jak bedzie sformulowane. Tak by nie bylo, gdyby roznice sondazy byly takie, jak przed Smolenskiem. Paredziesiat punktow procentowych nie daloby sie zniwelowac listem pasterskim. Natomiast kilka punktow roznicy da sie w ten sposob zalatwic. Tak sie niestety porobilo, ze na skutek spektaklu zwanego zalobą (co za hipokryzja) jedni wyborcy zostali wprowadzeni w pompatyczny nastroj i ci pojda glosowac, zas inni wyborcy zostali doglebnie zniesmaczeni i ci byc moze zostaną w domu. Kosciol rozegral katastrofe i pogrzeby w gombrowiczowski sposob i przewaga Komorowskiego nieoczekiwanie stopniala. I teraz ten kandydat jest na widelcu i wynik wyborow zalezy od decyzji Episkopatu.
Moj poprzedni wpis zrobil sie dlugi, zas zauwazylem, ze blogowy edytor nie lubi dlugich wpisow, wiec kontynuuje osobno. Jak napisalem wczesniej, uwazam Jaroslawa za oszusta, aferzyste, drobnego zlodziejaszka, karykature meza stanu, i fatalnego organizatora wszelkich przedsiewziec poza polowaniem na ludzi. (To wszystko nie sa po prostu epitety, bo uzasadnilem przykladami, dlaczego tak uwazam.) Takiego wlasnie czlowieka popiera Episkopat. W ten sposob Episkopat pokazuje, jak gleboko sam sie moralnie zdegenerowal. To nie zostanie zapomniane. Obchody tzw. zaloby byly demonstracja potegi Episkopatu, ale jest to demonstracja podobna do swiatyni w Licheniu. Spektakularna budowla, ale Boga w niej nie ma. I podobnie puste sa spektakle Episkopatu. To sie moze udac raz, moze sie udac drugi raz, ale jak dlugo mozna sie zywic pompatycznym nastrojem? Tragedie na szczescie zdarzaja sie rzadko, i nawet powodzie powszednieja. Ludzi nie mozna wyprowadzac na ulice i kazac klekac w nieskonczonosc, bo bola kolana i robi sie nudno.
Z wiekszych spektakli czeka nas jeszcze beatyfikacja Jana Pawla II. Mozna sie spodziewac niezlego teatru patriotycznego. To sie bedzie dzialo po wyborach parlamentarnych, chyba ze Watykan dopasuje kalendarz beatyfikacji do polskiego kalendarza wyborczego. (Poza granicami Polski malo kogo to obchodzi.) Wiec bedzie podniosle, pompatycznie, bombastycznie, i politycznie. Na jakis rok zrobi sie w kraju nie do zniesienia. Impreza bedzie tak wielka, ze moze nawet zahaczyc o nastepne wybory prezydenckie i w ten sposob Episkopat osadzi kolejnego swojego totumfackiego na polskim tronie. Ale i to minie. Kiedy kurz wreszcie opadnie, zza koscielnych dekoracji bedzie sie znowu wyszczerzac Episkopat rownie postepowy i rownie geriatryczny, jak kiedys Biuro Polityczne KC KPZR. Po prostu, to grono sie coraz bardziej wypala i wyglada coraz bardziej odrazajaco. I to jest problem, ktorego nie da sie zasmarowac kolejnymi przedstawieniami. Reforma Kosciola jest rownie konieczna, i rownie przeterminowana, jak kiedys reforma komunizmu. I dokladnie z tych samych powodow. Grono starcow przyrosnietych do stolkow moze organizowac kolejne defilady albo procesje, ale przykra prawda staje sie coraz bardziej oczywista: ci ludzie juz nie maja porywajacej ideologii. Maja jedynie swoje interesy. Chocby nie wiem jak sie starac, trudno jest tego nie zauwazyc.
Sir Jarek pisze:
2010-06-11 o godz. 14:24
Gratuluję. To całkiem nowy sposób na kampanię wyborczą brata.
zaden z powyzszych nie jest wart wycieczki do urny.
gdyby Gordon Brown mogl kandydowac, to wygralby z palcem w przyslowiowej…
Kazdy, nawet najbardziej przegrany brytyjski polityk ma wiecej klasy niz nasza polska ‚elyta’.
pozdrawiam z wysp
Panie Adamie! Jak kilku innych wspominma pan jakies nieokreslone modernizacyjne ambicje i plany ekipy Tuska. Prosze wioec o szczegoly. Jedyne co ja widze po dwu latach bycia u wladzy tej ekipy to znaczacy wzrost afer korupcyjnych z udzialem dzialaczy glownej partii rzadzacej i zenujace proby ukrycia tego przed obywatelami. Wiele w miare pozytywnych acz krotkotrwalych osiagniec ostatnich lat jest bardziej pochodna braku dzialania rzadu (np. makroekonomika i finanse publiczne) niz efektem dzialanosci tego rzadu. Jak dotad nie doczekalem sie prezentacji jakiegos sensownego propgramu i klerunkow rozwoju kraju, gdzyz wszystko jest podporzadkowane uzyskaniu jak najlepszych rezultatow sondazy okreslonych segmentow opinii publicznej na dzis. Datego mnie niepokoi proba powrotu do modelu ukladu politycznego i administracyjnego opartego na jednopartyjnym systemie wladzy. To nie zapewnilo demokracji i dobrobytu w okresie PRL-u i watpliwe by sie sprawdzilo w wariancie II PRL-u. A jesli chodzi o niekiedy zenujace przypadki braku wspolpracy pomiedzy Premierem i Prezydentem czy szerzej-braku wspolpracy miedzy rzadzcymi a opozycja to zbytnim uproszczeniem jest obwinianie o to jedynie Prezydenta czy opozycji. Wiec wielu niepokoi, ze przy wladzy zostaje ten sam Premier i ta sama koalicja rzadowa ktory/ktora nie potrafila sie wykazac umiejetnoscia wspolpracy w ukladzie sil politycznych dominujacym obecnie w otaczajacej nas Europie. Zatem, jesli dla eferktywnej pracy Premiera i rzadzacej koalicji konieczne jest wprowadzenie modelu wladzy istniejacego w sasiedniej Bialorusi to faworyzowanie przez pana wyboru figuranta partyjnego Komorowskiego nie jest glosem za demokracja typu dominujacego w cywilizacjach zachodnich.
@ narciarz2:
Zgadzam się z Twoim wywodem. Moim zdaniem w tych wyborach CZAS gra decydującą rolę, większą, niż w ostatnich 20 latach. W tym sensie, że sytuacja na świecie nie pozwala Polsce na stratę pięciu lat, bo czas jest niebezpieczny (światowa gospodarka!) i władza wykonawcza żadnego kraju nie może sobie pozwolić na fałszywy krok.
Na pewno są w Kościele ludzie, którzy to rozumieją, ale właśnie tym bardziej zależy im na tym, żeby rządy były nienowoczesne, żeby Polska w cywilnym sensie nie liczyła się na świecie. Z dwóch powodów:
– Tylko w takiej sytuacji rząd dusz należy do Kościoła,
– i co się z tym łączy, dla wielu ludzi Kościoła wizja Polski ?byle polska wieś spokojna, byle polska wieś zaciszna? jest jednak tak atrakcyjna, że w tym upatrują dobro narodu, a prawdziwe interesy kraju się nie liczą.
Zachowanie wpływów jest dla Kościoła istotniejsze, niż prawdziwa chrystianizacja ludu. A ta by się przydała…
Tak właśnie wygląda patriotyzm polskiego Kościoła.
Z prawdziwą przyjemnością obejrzałam w telewizyjnej dwójce kabaret Olgi Lipińskiej. Ile to lat nie było go na naszej wizji? Za dużo. A wszystko przez prezesa Jana Dworaka, który „wyrzucił” Lipińską z telewizji. Prezes Dworak to jegomość z wąsami i z PO. Zrobił tak dlatego między innymi, że nie wiedział kiedy i z czego ma się śmiać w przedstawieniach Lipińskiej. Ot taka intelektualna, prawicowa przypadłość.
To nie jedyna jednak szkoda, jaką wyrządził w mediach publicznych prezes Dworak. To on wprowadził do TVP Pospieszalskiego, braci Karnowskich i cały szereg tzw.”niezależnych dziennikarzy”, których skutki pracy dziennikarskiej odczuwamy do dziś. To wtedy zaczęło się psucie dobrej telewizji, jaka była za rządów Roberta Kwiatkowskiego. Ale Kwiatkowski miał nieprzychylne sobie GW i większość pozostałych gazet.
Na tym w skrócie przedstawionym przykładzie, staram się pokazać, że rządy prawicowców zawsze są problemem.
@Andrzej, całkowicie się z tobą zgadzam, „biuro prasowe” miało za nic namacalne osiągnięcia lewicy, liczyły się tylko kontakt ze spienionym polistyrenem. Do dzisiaj „biuro prasowe” jest przekonane o epokowych reformach AWS-u, a przecież gołym okiem widać, że robotę schrzaniono, albo wręcz można stwierdzić zbędność tamtych reform: szkolnictwa, zdrowotna, ubezpieczeń emerytalnych. Kacze rządy nie potrafiły wykończyć nawet 1mb autostrad, które były w budowie za SLD, nie przygotowały także ani jednego odcinka pod budowę. Pajac Marcinkiewicz organizował happeningi dla dziennikarzy, na których apelował do koncesjonariuszy o zrzeczenie sie wygranych przetargów. Taki osobnik, jako premier, miał niebywałe społeczne poparcie i akceptację, więc nie ma się co dziwić, że podobni do niego kandydaci na urząd prezydenta, też je mają.
Moim zdaniem najlepsze kompetencje do urzędu prezydenta ma Bronisław Komorowski.
Są one wymienione w jego klipach wyborczych
Oto one :
1.Zasługi przodków którzy walczyli na wszystkich wojnach – zwycięskich oczywiście.
2.Zasługi osobiste – kombatancka przeszłość (internowanie i walka z komuną)
3.Dzielna małżonka (wychowała 5 dzieci).
Prezentacja powyższych kompetencji zajmuje 80 procent treści klipów pokazywanych w telewizji i internecie.
Uważam że Bronisław Komorowski mając takie kwalifikacje jest idealnym kandydatem na prezydenta RP.
@yyc – niezła próba wykręcenia kota ogonem. Niezła, ale nieudana. W komentarzach pod wpisem Gospodarza o prof. Staniszkis wielokrotnie wytknięto mu, że wkładanie w usta Staniszkis wypowiedzi antysemickich było fałszywe. Ja też to napisałem. Za co się Gospodarz nawet lekko obraził, ale o to mniejsza…
@Sir Jarek – „Ich” szlag nie trafi, natomiast szlag może trafić *nas*, gdy rządzić będzie nami prezydent przekonany o tym, iż państwo „wie lepiej” co obywatelom jest potrzebne. Zastanów się nad tym.
„Atenka pisze:
2010-06-12 o godz. 11:42
Z prawdziwą przyjemnością obejrzałam w telewizyjnej dwójce kabaret Olgi Lipińskiej…
…Na tym w skrócie przedstawionym przykładzie, staram się pokazać, że rządy prawicowców zawsze są problemem.”
Rządy PRAWICOWCÓW??? W Polsce??? Po wojnie???
Bardzo podoba mi się logika Atenki.
Na podobnej zasadzie udowodnię Państwu, że Ziemia jest płaska. Gdyby była kulą, ludzie by z niej zwyczajnie pospadali. Cnd.
Do niewątpliwych zalet marszałka Komorowskiego , predysponujących go na zszczytne stanowisko prezydenta RP nalezy zaliczyć umiejętnośc popelniania sympatycznych gaf . Zaleta ta świadczy o tym że kandydat jest naturalny, nie wymądrza się i popelnia czasem błędy jak każdy z nas.
Oto próbka możliwości pana marszałka :
? ?Woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku?. W zalanym Kaniowie koło Bielska-Białej zauważył beztrosko: ?W zeszłym roku powódź, w tym roku powódź, więc pewnie ludzie są już oswojeni, obyci z żywiołem?. Innym razem zagaił: ?Miałem dziś przyjemność wizytowania terenów powodziowych?;
? „Billboardy irytują ludzi. Duże plakaty nie”;
? ?Musi być perspektywa dobrego wychowania dziecka, zanim zostanie rodzicom przyznana metoda in vitro?;
? Jest to były premier (Marek Belka), były wicepremier, minister finansów, a obecnie zastępca sekretarza generalnego ONZ;
? ?Zawsze mamy gdzieś w zanadrzu polską pamięć, że 400 lat temu, w trochę innym charakterze, żołnierze polscy maszerowali po placu Czerwonym?;
? ?Mowy powinny być krótkie, a kiełbasy tylko długie.?;
? ?Pytają mnie, dlaczego kobiety całuję w rękę. Odpowiadam, że od czegoś trzeba zacząć?;
? 16 maja w Łazienkach Królewskich podczas prezentacji komitetu honorowego do premiera, który wręczył mu szalik w barwach narodowych: ?Widać, że nie jesteś ani z Poznania, ani z Krakowa, ani ze Szkocji, skoro wręczasz mi tak cenny dar?;
? Bronisław Komorowski zalicza Norwegię do Unii Europejskiej;
? ?Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30-tu metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera?;
? ?(…) Komorowski tłumaczył, że równouprawnienie jest ważne, ale (?) opowiedział, że gdy był wiceministrem obrony narodowej, pojechał do Danii. Tam chciał koniecznie zobaczyć statek marynarki, na którym służyły także kobiety. Nie mógł zrozumieć, dlaczego taka sytuacja nie budzi tam żadnych problemów. ?No i w końcu mnie tam zawieźli i pokazali. Wtedy zrozumiałem. Dunki nie są najpiękniejszymi kobietami, a to były? kaszaloty?;
? Bronisław Komorowski definicję Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaczerpnął z Wikipiedii. Sztabowcy z PO wpadkę ich kandydata próbowali odkręcić na korzyść tłumacząc, że Komorowski potrafi korzystać z internetu. Jak na prawie 20 lat internetu w Polsce, to naprawdę wielki wyczyn.
? ?To jest wojna domowa, to jest walka o wszystko!?. Po czym dodał, że na szczęście w agitacji pomogą im dwie prywatne stacje telewizyjne ?Możemy mieć przyjaciół w TVN, wspiera nas też druga prywatna telewizja.?. W sukurs poszedł prof. Władysław ?uzi? Bartoszewski, który nie przebierał w słowach i naubliżał Jarosławowi Kaczyńskiemu;
? Bronisław Komorowski myli stan klęski żywiołowej ze stanem wyjątkowym.
?Jeżeli będzie trzeba wprowadzić stan wyjątkowy, to na jakimś terenie, nie na terenie całego kraju i na pewno nie na długi okres?;
? Bronisław Komorowski wykazał się nieznajomością Konstytucji RP oznajmiając, że mimo ewentualnego wprowadzenia stanu wyjątkowego wybory odbędą się w terminie. W Konstytucji jednak stoi inaczej: ?W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory?;
? 25.05.2010 ? Bronisław Komorowski i jego sztab walczą o poparcie wśród harcerzy.
?Rzeczpospolita? dotarła do listu skierowanego do lokalnych struktur PO na Mazowszu. Autorzy piszą w nim m.in.: ?Prosimy także o dotarcie do stowarzyszeń działających w Państwa terenie, fundacji i innych organizacji społecznych, np. do harcerstwa, z prośbą o poparcie?;
? 31.05.2010 Europejski Kongres Gospodarczy. Komorowski mówiąc o gospodarce Grecji pomylił deficyt budżetowy z długiem publicznym;
? 02.06.2010 ? Komorowski, goszcząc w London School of Economics zabrał głos w sprawie wydobycia gazu łupkowego Marszałek tłumaczył, że metoda odkrywkowa powoduje niszczenie bardzo dużych obszarów przyrody, a co za tym idzie ? grozi zniszczeniem szerokich połaci krajobrazu Polski. Eksploatacja gazu łupkowego musiałaby oznaczać zastosowanie metod odkrywkowych, jak w przypadku węgla brunatnego, a zatem byłaby to ?dewastacja obszarów krajobrazowych Polski?. W przypadku gazu łupkowego nie stosuje się metody odkrywkowej, ze względu na głębokie położenie złóż;
Czyż to wszystko nie jest sympatyczne ?
Dlatego właśnie ja i moja rodzina będziemy glosować na tego kandydata.
Najmocniej przepraszam za moje przydlugie wpisy. Mam nadzieje, ze gospodarz tego blogu je przeczyta w calosci, ale na wszelki wypadek jeszcze raz przepraszam.
Mysle, ze tutejszy blog jest dobrym miejscem na tego typu komentarze, biorac pod uwage zainteresowania gospodarza. Wiec postaram sie krotko na temat Kosciola. Chyba wiekszosc Panstwa sie zgodzi z pogladem, ze Kosciol w obecnej formie stoi w ostrej sprzecznosci z demokracją. Istotą demokracji jest ponoszenie odpowiedzialnosci za swoje posuniecia, oraz odsuwanie od urzedow ludzi niekompetentnych. W praktyce roznie z tym bywa, ale taka jest zasada. Natomiast istotą hierarchii Kosciola jest brak wszelkiej odpowiedzialnosci oraz nieskonczone piastowanie wysokich urzedow niezaleznie od niekompetencji a nawet kompromitacji (np. arcybiskup Paetz). Wiec tutaj jest pierwsza sprzecznosc. Druga sprzecznosc jest w tym, ze Kosciol w praktyce pelni role partii politycznej, ale uchyla sie od odpowiedzialnosci za swoje polityczne wybory.
W tej sytuacji mozliwych jest kilka scenariuszy. Mozliwa jest kohabitacja, w ktorej Kosciol powstrzymuje sie od inwazji na zycie publiczne i polityczne i wycofuje sie do swiatyn. To by wymagalo pokory, ktorej w Kosciele nie ma i nigdy nie bylo. Mozliwy jest takze ostry konflikt. Tak bywalo za wczesnego komunizmu. I wreszcie mozliwy jest polski scenariusz: tak sie porobilo, ze swiatopogladowi konkurenci Kosciola sa slabi, wiec Kosciol ochoczo wkroczyl w zycie publiczne i nie spotkal sie z zasadniczym oporem. Obie glowne partie polityczne sa w zasadzie koncesjonowane przez Kosciol, ktory w tej sytuacji realizuje zasade „dziel i rzadz”.
Powyzsze nie oznacza, ze hierarchia nie ma opozycji. Glowna opozycja jest srodowisko Gazety Wyborczej. Stąd sie bierze piana na ustach hierarchow i prawicy na ten temat. W ramach jednej koncesjonowanej partii dosc nieoczekiwanie wyrosl mąz stanu (Tusk) ktory pomimo uklonow (slub) realizuje swoja polityke. W sprzyjajacych okolicznosciach Tusk wybilby sie na niezaleznosc. Wiec w tej chwili gra Kosciola jest jasna i przejrzysta. Popierajac Kaczynskiego, Kosciol dązy do sparalizowania wladzy wykonawczej i do utrwalenia stanu permanentnego konfliktu. W takiej sytuacji hierarchia bedzie mogla pelnic role mediatora, co w praktyce oznacza wymuszanie ustepstw na obydwu stronach. To jest sytuacja, ktora przyniosla Kosciolowi niebywale zyski w schylkowych latach komunizmu.
Jesli w wyborach wygra Kaczynski, to ja bardzo Panstwa prosze, zeby Wasz oskarzycielski palec nie wyciągal sie w kierunku takiego czy innego polityka, sztabu wyborczego, dziennikarza, albo partii politycznej. To wszystko tez ma swoją role, ale prawdziwy demon jest inny: hierarchia Kosciola Katolickiego, ktora przy pomocy bezwstydnej ale skutecznej socjotechniki potrafi pokierowac stada barankow i owieczek w strone wygodną dla swoich interesow.
Narciarz 2,
zawsze uważałem, że powinieneś pracę naukową w Hameryce odesłać do kąta i pisaniem w Polsce zarabiać na życie. Z pewnością nie będziesz tak wypaśiony jak stronnicy jądra ciemnośći, które w pełnej okazałości ujrzałem dopiero po przeczytaniu Twojego tekstu, ale, za to, skrócisz sobie o dziesięć lat życie nękany atakami ludzi toruńskiego Rasputina:).
Tak znakomicie ukazanego problemu nikomu jeszcze nie udało się w tej kampanii wyborczej puśćić w publiczny obieg.
Teraz dopiero okazuje się, że przywódcy Solidarnośći, którzy zwierali sojusz polityczny z kościolem tak naprawdę byli idealistami, a za marsz w ślepy zaułek płacimy wszyscy.
Okazuje się, że konformizm jest drugą naturą człowieka, bo nawet ci co ucierpieli z powodu szeroko nagłasnianego polskiego antysemityzmu, wolą nie dotykać źródła swoich przykrości.
Pozdrawiam
Nelu, Kartko, Jacobsky, Maćku!
Bardzo poważnie Wam odpowiadam.
Ja właśnie nie chcę się podporządkować temu obłędowi. Ja nie znoszę Kaczyńskiego, życzę mu pod względem politycznym jak najgorzej, Tusk jest o niebo lepszy, ale też nie jest moim idolem. Rękami i nogami bronię się przed udziałem w referendum „jesteś za czy przeciw”, protestuję przeciwko twierdzeniu: „Polska ginie – wszystkie ręce na pokład”.
Ponieważ Napieralski w ogóle nie wchodzi w grę szukam człowieka, który w sposób jak najdoskonalszy reprezentuje moje poglądy na życie, na temat wolności jednostki, wolności gospodarowania, jedności europejskiej.
Mam do wyboru, albo uczestniczyć w referendum: „jesteś za Komorowskim, a przeciw Kaczyńskiemu”, czy jesteś: „za Kaczyńskim, a przeciw Komorowskiemu”, czy też brać udział w wyborach prezydenckich, gdzie w pierwszej turze głosuje się na kandydata najbliższego sercu, a dopiero w drugiej głosuje się przeciw komuś.
Mój stronniczy przegląd zacznę od pochwały narciarza2. Dzięki za zasadniczo celne wpisy.
Przegląd chciałbym ograniczyć do jednego z kandydatów (zdaje się, niestety, faworyta wyborów), ponieważ resztę uważam za przeciętną.
Jarosław Kaczyński – człowiek wyjątkowo niemoralny, cyniczny, pozbawiony elementarnego szacunku dla państwa i obywateli, szkodzący interesowi własnego kraju, który skłonny byłby uważać za swoją własność . Na dodatek zwykły kłamca. Prawdopodobnie dostatecznie zideologizowany, by tego nie zauważać. Jako taki stanowi dostateczne zagrożenie dla kraju, którego rozwój skutecznie hamowałby przez pięć lat.
Ze względu na realne niebezpieczeństwo elekcji tego typa, oddaję swój głos Bronisławowi Komorowskiemu jako jedynemu, który jest w stanie zagrozić największemu zagrożeniu dla Polski.
Ryba:
Dlaczego jesteś zaskoczony?
Konformiści to przeważający [80%?] składnik KAŻDEJ populacji.
Policz, ile mamy łącznie niszowych partii. Marek Jurek, Korwin, itp to jakieś 10 % łącznie.
I tyle jest w realu idealistów. Reszta to koniunkturaliści, konformiści, obojętni, cynicy, „smerfy marudy”
Idee, według moich obserwacji umarły już dawno.
Co brzmi lepiej?
Żłób
Czy Koryto?
Ja będę głosował na Marka Jurka uważam że wyznaje on zasady chrześcijańskie, myślę że jest dobrą alternatywą dla Kaczyńskiego.
Torlin – 20:04
Nie wątpiłam, że właśnie taka będzie twoja odpowiedź :D:
… I tak cię lubię!
do narciarz2 (2010-06-12, 16:45)
Nigdy za mało pochwał.
To świetny, głęboki komentarz za który bardzo dziękuję.
Do następnego, serdecznie pozdrawiam
sympatyk PO (2010-06-12, 15:43
Wydaje się panu, że ta wyliczanka zaszkodzi Komorowskiemu. Wydaje się panu, że prezydent w Polsce Tuska powinien być wybitną osobistością i zbudować jakiś konkurencyjny ośrodek władzy wykonawczej.
Otóż wg mnie myli się pan, <sympatyku PO.
PS
Przypomina mi się żydowski dowcip o wydawcy gazety, który kazał swoim dziennikarzom robić parę błędów w każdym wydaniu, aby czytelnik tę gazetę kupował.
Torlin pisze:
2010-06-12 o godz. 20:04
Nelu, Kartko, Jacobsky, Maćku!
Halo!Halo!
Torlin!
No to jak z tym Olechowskim?
Zbierał mu Piskorski podpisy?
Do mnie nie piszesz?
Nelu, Kartko, Jacobsky, Maćku?
A parkerze?
narciarz2:
wielki szacun za analizę. Tyś nie nasz, więc co radzisz? Na ten bajzel to trza mieć rozum, jaja i wojsko, a u nas deficyt. I po każdych naszych wyborach bedzie taki deficyt. Możeś Ty dlatego już nie nasz?
Szanowni zwolennicy koalicji POSLD w 2011 roku
Spać nie mogę bo burza nad Warszawą, zajrzałem do Faktu i znalazłem ciekawy wywiad z W. Cimoszewiczem
http://www.fakt.pl/Cimoszewicz-ostro-o-Komorowskim-Wywiad,artykuly,74386,1.html
To mądry, porządny polityk. Zupełnie wyjątkowy.
Dobranoc!
Guziec, ja nie do konca „nie nasz”. Mam w Polsce rodzine, znajomych, i mam nadzieje kiedys miec takze interesy. Z tym ostatnim nie za bardzo mi wychodzi, bo ciagle nie udaje mi sie przekonac znajomych z Uniwersytetu, zeby kupili elektronike mojego projektu. Ale sie nie skarze, tylko probuje ja dalej ulepszyc. Wyjechalem z powodu idealizmu. Nie zrozumialem za pierwsza wizyta w Stanach, ze takie Stany, jakie zobaczylem podczas wizyty, tak naprawde nie istnieja. Kraj widziany oczami studenta, ktory nie musi walczyc o posade, a kraj widziany oczami pracownika, to sa dwa zupelnie rozne kraje. Ja tego nie zrozumialem i tesknilem do tego pierwszego, zas wyjechalem do tego drugiego. I tak juz zostalo. Natomiast z Polska mam czesty kontakt, znam jezyk, i mniej wiecej rozumiem kulture. Wiec latwiej mi komentowac sprawy polskie niz amerykanskie.
Natomiast tak sie smiesznie zrobilo, ze dystans wyostrzyl spojrzenie. A moze nie tyle dystans, co kontrast. Rozne sprawy, ktore w kraju mi sie wydawaly oczywiste, teraz mi sie wydaja dziwaczne. Ciagle mnie zaskakuja i zdumiewaja rozmaite wypowiedzi i zdarzenia. Wiec zadaje sobie pytanie „dlaczego”. Jak cos wymysle, to pisze na jednym albo drugim blogu. Przez dluzszy czas grasowalem u p.Kuczynskiego, ale tam sie ostatnio zagniezdzilo dziwaczne towarzystwo i nie bardzo da sie dyskutowac. Natomiast tu na trzech blogach Polityki panuje znosna atmosfera. Ciagle sobie obiecuje, ze przestane sie angazowac, ale po paru godzinach stawiania kresek na schemacie pokusa zwycieza, zeby sobie zrobic przerwe i cos napisac.
Wlasnie przed chwila rozmawialem z kolega z UW (przez skype) ktory mi powiedzial, ze najdziksze teorie spiskowe sa wyznawane takze przez naukowcow. Ja tych ludzi znam i zawsze mi sie wydawali racjonalni. A teraz niektorzy glosza dziwaczne teorie na temat przyczyn katastrofy. Dla mnie niepojete. Dla niego zreszta tez. Wiec do mojej mam nadzieje racjonalnej analizy trzeba jeszcze domieszac spora dawke irracjonalizmu. Jakos tak sie dziwnie stalo, ze wydawaloby sie rozsadni i wyksztalceni ludzie wybieraja teorie spiskowe tam, gdzie i tak zycie jest wystarczajaco zaskakujace. Ja nie rozumiem, dlaczego. Tak daleko moja znajomosc kraju juz nie siega.
@narciarzu2, początkowo nie czytałem twojego wpisu z dn 2010. 06. 11, ponieważ z zasady nie czytam tak długich wynurzeń uczestników blogu, ale komentarze były pochlebne, więc jednak przeczytałem. Zastanawiam się tylko, jak twoje tezy obalić krótko i zwięźle ? spróbuję.
Co to znaczy, że wygrana Kaczyńskiego będzie miała negatywne skutki cywilizacyjne dla Polski? Chyba nie myślisz, że wrócimy do „Sławojek”, a młodzieżowe brygady PiS będą zwijać asfalt z dróg.
Ci zwolennicy PiS-u o których wspominasz, gładko przełknęli likwidację stawki podatkowej dla najzamożniejszych, a także rezygnację z miliardów podatku od spadków. Miłośnicy polowań na społecznie uprzywilejowane (nie tylko finansowo) grupy, istnieją bardziej jako cecha narodowa niż partyjna.
Wszyscy wyznawcy różnej maści teorii spiskowych są zwykle ludźmi religijnymi, a jak wiemy z biblii, tam cuda zdarzały się powszechnie i każde wydarzenie było ściśle zaplanowane przez boga. Jeśli przyjmiemy, że w PiS znajduje się nadreprezentacja ludzi gorliwej wiary to, nie powinno nas dziwić te 30%. Zastanawiam się tylko co z Napieralskim, który stwierdził, że jest katolikiem.
Nadajesz kk mistyczny wpływ na wyborcę, a ja to neguję, zaprzeczają temu doświadczenia minionych wyborów, wygrywanych przez lewicę zarówno w wyborach parlamentarnych i prezydenckich.
Tusk ogłaszając stan klęski żywiołowej, strzeliłby sobie w kolano, ponieważ on wie jak funkcjonariusz może nadużyć prawo, a Jarek tylko by czekał na takie przypadki.
Barbary Blidy nie wyciągną, ona jest z innego podwórka, nic ich nie obchodzi, a reszta zarzutów jest śmieszna.
Drugiego postu nie skomentuję, ponieważ nie jest rozwinięciem, a jedynie „Księgą powtórzonego prawa”.
Ryba napisala:
„Teraz dopiero okazuje się, że przywódcy Solidarnośći, którzy zwierali sojusz polityczny z kościolem tak naprawdę byli idealistami, a za marsz w ślepy zaułek płacimy wszyscy.”
I tak, i nie. Po pierwsze, przywódcy Solidarności byli idealistami, jak my wszyscy. Ja sam wyjechalem z kraju juz po wyborach prezydenckich, w ktorych wygral Walesa, wiec pamietam tamte czasy. Idealizmem byla sama wiara, ze cos da sie zrobic, i ze mozna sie porozumiec zarowno z sojusznikiem jak tez z przeciwnikiem. Taki idealizm budzi szacunek. Natomiast metody postepowania byly jak najbardziej pragmatyczne. Mieszanka idealistycznych motywacji z pragmatycznym wykonawstwem okazala sie niezwykle skuteczna, i to po wszystkich trzech stronach: opozycji, PZPR, i Kosciola. A moze po czterech, bo wielkim nieobecnym byli przeciez Rosjanie. Zadna z tych czterech stron nie pozwolila sobie na to, aby idealizm przeslonil trzezwa ocene sytuacji. Mieszanka idealizmu z realizmem spowodowala, ze wyszlo najlepiej, jak to bylo wtedy mozliwe.
Trzeba pamietac, ze wszystkie trzy czy cztery strony byly inne niz sa teraz, choc czesto teraz dalej dzialaja ci sami ludzie. Owczesna opozycja dzis przejela praktycznie cale panstwo. Dzis jest to juz zupelnie inna formacja, niz tych parudziesieciu sprawiedliwych, ktorzy wtedy usiedli do Okraglego Stolu. PZPR juz nie istnieje. Solidarnosci wtedy praktycznie nie bylo. Ona dopiero powstala z popiolow juz po Okraglym Stole. Okazalo sie, Solidarnosc zmienila sie stosunkowo najmniej. Natomiast zmienila sie jej rola. Rewindykacja i populizm byly potrzebne, gdy glownym pacodawca bylo panstwo. Ale potem Solidarnosc stala sie raczej destruktywna, a w kazdym razie nie tak pozytywna, jak kiedys. No i wreszcie Kosciol. Dzisiejszy Kosciol to jest cos zupelnie innego, niz wtedy. O tym tez trzeba pamietac, ze wtedy Kosciol budzil sluszny szacunek, a teraz jak gdyby niekoniecznie.
Ewolucja Kosciola od owczesnego stanu do dzisiaj to jest temat, na ktory moglby sie wypowiedziec gospodarz tego blogu, a nie ja. Ja tylko czuje, ze cos jest nie tak, ale nie rozumiem, jak do tego doszlo i dlaczego.
Tak wiec Rybo, ja bym nie winil owczesnych idealistow za ich postepowanie. Wtedy jednak przewazal racjonalny pragmatyzm po wszystkich czterech stronach Okraglego Stolu. Nikt nie mogl przewidziec, ze PZPR zniknie, ZSRR sie rozpadnie, opozycja rozpocznie wojne na gorze, zas Kosciol zmieni sie tak bardzo, jak to mialo miejsce.
Solon pisze:
„….prawdziwy demon jest inny: hierarchia Kosciola Katolickiego, ktora przy pomocy bezwstydnej ale skutecznej socjotechniki potrafi pokierowac stada barankow i owieczek w strone wygodną dla swoich interesow.”
Agadzam sie w 100%.
Brawo!
Nie ma to jak robić zarzut konformizmu w dzisiejszych czasach…
Torlin,
ale o co chodzi ? Głosuj jak chcesz ! Podobnie jak wszyscy inni, tak i Ty masz tylko jedne głos i zrób z nim to, co dyktuje Ci rozum/serce, czy co tam jeszcze. Do wszystkiego można dorobić odpowiednią motywację oraz ideologię i cieszę się, że Ty dorobiłeś sobie na tyle mocną, żeby się jej trzymać do konca. Tylko nie nazywaj motywacji innych obłędem, bo to niejako stwarza wrażenie, że Twoje motywację są jakościowo wyższe, z czym zawsze można dyskutować.
Pozdrawiam serdecznie.
Parkerze!
Odpowiadam Ci – prawda jest taka.
Ja nie śledzę spraw kuchni politycznej bardzo dokładnie, są dni, w których pracuję od rana do wieczora tak, jak w ten weekend. Czytałem jedynie, że Olechowski zrezygnował z Piskorskiego jako chyba szefa swojego sztabu. Nie odpowiadałem Ci, ponieważ chciałem zebrać trochę materiałów, ale nie znalazłem na to czasu. Nie mogę toczyć z Tobą wojny, bo mi zabrakło amunicji (nie przywieźli 😀 ).
Pozdrawiam
Jeżeli w gronie bardzo pospolitych kandydatów do prezydenckiego urzędu
Andrzej Olechowski uznawany jest za jednego z najmniej godnych tej funkcji , to powoli muszę oswajać się z myślą , że za swojego żywota raczej nie doczekam prezydenta , który na międzynarodowe spotkania będzie wyjeżdżał bez tłumacza , który nie będzie nerwowo wyczekiwać terminów comiesięcznych przelewów z prezydencką pensją i który nie będzie musiał wspinać się na palce , żeby dosięgnąć klamek pałacowych drzwi…
Brawo dla narciarza2 za jego doskonala analize !!!!
Widac swiatelko w tunelu : Polska i polacy powoli sie laicyzuja , KRK doskonale zdaje sobie z tego sprawe.Niezbyt dobrze bedzie swiadczylo to o poziomie spoleczenstwa polskiego , jesli da sie ono nabrac na socjotechniczna sztuczke ze zmiana wizerunku wilka Jaroslawa ktory przebral sie za baranka ……
Dlaczego kampania B.Komorowskiego jest tak fatalnie prowadzona???!!!
Dlaczego nie skorzystano z uslug profesjonalnej agencji , jak zrobil to PIS ???!!!!
Dla pokonania Jaroslawa bedzie potrzebne wyborcze pospolite ruszenie zwolennikow PO i przeciwnikow powrotu do wladzy PIS i J.Kaczynskiego…..
stasieku pisze:
2010-06-12 o godz. 21:26
do narciarz2 (2010-06-12, 16:45)
Nigdy za mało pochwał.
😯
Ale z ciebie kutwa! Albo centuś… 😉
Ale wybory! Nazywam je negatywną elekcją, bo wyborcy głosować będą przeciwko kandydatom. Na przykład, w pierwszej turze przeciwko kand. Komorowskiemu (żeby nie przeszedł w I turze), a w drugiej turze przeciwko kand. Kaczyńskiemu (bo większe zło). Powiedzmy sobie szczerze, nie ma na kogo głosować spośród 10 kandydatów.
Po pierwsze, nasuwa się pytanie: czy w 40-milionowym narodzie nie ma ani jednej osoby zasługującej na zaszczytne miano kandydata na prezydenta?
Po drugie, sugeruję, by kandydaci byli… egzaminowani. Niech na wstępie mw dokona dla PKW analizy psychologiczno-psychiatrycznej zgłoszonych osób. Komisja powinna przeprowadzić egzamin ze znajomości języka obcego, historii kraju, obecnych wydarzeń na arenie międzynarodowej. Jeżeli chodzi o język ojczysty, to egzamin powinien być zarówno pisemny (rozprawka na jakiś temat), jak i ustny (krótkie przemówienie, a potem debata).
Po trzecie, tak zwana opinia publiczna powinna w okresie pomiędzy elekcjami pracować nad wyborem swoich własnych kandydatów. Nie mogą robić tego partie polityczne, a już na pewno kandydatem nie może być szef partii. Red. Daniel Passent w blogu „Samobój SLD” przedstawił pierwszą taką kandydaturę prof. Ewy Łętowskiej. Kto jeszcze nadaje się na prezydenta Polski? Pytanie kieruję do redaktorów Polityki i do gości wpisujących się pod artykułami.
Torlin,
Ale brak amunicji którą są argumenty może świadczyć, że ich nie ma po prostu?
Poddajesz się czy się zbroisz?
Bo jak poległeś przywalony faktami to nie poprzesz „planu politycznego” Piskorskiego.
ja sobie tylko pozwole dodac, ze jezeli chodzi o arcyciekawe wypowiedzi Narciarza, ze sklanialabym sie raczej do okreslenia „cyrku” zaloby jako ? la Witkacy a nie ? la Gombrowicz, ten ostatni bylby na pewno zniesmaczony, juz widze jego mine, ale Witkacy zrobilby super inscenizacje z jego super wyczuciem sceny zarowno pod wzgledem rezyserii jak i scenografii. Pozdrawiam.
widze, ze moja francuskie „a la” z powodu akcentu zamienily sie na ? chodzi oczywiscie o okreslenie znaczace „na sposob”
Narciarz-2 pisze (z dn. 13.06.2010. h: 00.35.)
„Dzisiejszy Kościół to jest coś zupełnie innego, niż wtedy. O tym też trzeba pamiętać, że wtedy Kościół budził słuszny szacunek, a teraz jak gdyby niekoniecznie.”
Mylisz się Drogi Blogowiczu. Kościół – patrząc na niego jako na instytucję iście ziemską i doczesną – od prawie 2000 lat jest tym samym (no, może trzeba to liczyć od momentu wejścia zgodnie z wytycznymi Konstantyna I Wielkiego w tzw.”tryby władzy” państwowej – czyli 325 r n.e. to jest od I soboru powszechnego w Nicei): jest po prostu częścią ziemskiej władzy (jakich pełno w historii człowieka) tym bardziej opresyjnej, paternalistycznej, totalitarnej dla jednostek, grup osób, wspólnot, społeczności, narodów itd. że chce władać duszami, umysłami, uczuciami i uzurpuje sobie jedyną prawdę (czyli monopol na nią). I tu właśnie zgadzam się z „Rybą” (pozdrawiam), że idealizm i wiernopoddańczość wobec tej instytucji – bez względu na zasługi (choć wg mnie są one wątpliwe i przeceniane) dla opozycji demokratycznej w PRL-u – tych którzy przejęli władzę w 1989 r. są powodem do krytyki i wytyków. Polityka to przestrzeń nie moralno-etycznych rozterek czy dylematów: to gra na skuteczność i odpowiedzialność za państwo, za wspólnotę narodu/społeczeństwa, którymi się rządzi (a przecież zbitka Polak-katolik nie wytrzymuje krytyki już od dawna i wtedy też było wiadomym co bardziej rozgarniętym i „kumatym” ludziom, iż to co jest dobre dla Kościoła – i nie traktowanego nawet jako „lud boży” lecz przede wszystkim jako „korporacja bezżennych mężczyzn” i przedsiębiorstwo mające swoje określone cele – nie jest i nie może być tożsame z dobrem Polski i naszego społeczeństwa).
W ogóle idealistyczne traktowanie polityki jako przestrzeni działań człowieka musi skończyć się „klapą”. Dura lex, sed lex – jak mówi rzymski schlagwort.
A co do rozbieżności między intencjami i celami Kościoła i polityki Polski – to kanon wiedzy politycznej i logiki pragmatycznej (pisał o tym m.in. J.Giedrojć tuż po przełomie AD’1989) – to warto przytoczyć odezwę kard. A. Kakowskiego (ówczesnego Prymasa Polski) ze zjazdu Akcji Katolickiej (wrzesień 1921): „..musimy iść z kulturą europejską na wschód – oto cel Polski. Dać Rosji to co tę kulturę wypielęgnowało, co stanowi jej dumę – katolicyzm; oto misja polskiego Kościoła i Polski. Tę misję zdradzili ci co podpisali traktat ryski”.
Czy nie jest to dziwnie znajomy współcześnie szkodliwy i niebezpieczny „bełkot” kato-nacjonalistyczny a’la o.Rydzyk & comp ?
Czy trumny kato-nacjonalistyczne i kontrreformacyjne nie tkwią w polskim kościele „od zawsze” (i w tym instytucjonalnym i w tym, traktowanym jako „lud boży”) ?
Czy szkielety i demony XIX-wiecznych, romantycznych, mesjanistyczno-paternalistycznych (nasza, katolicka wiara jest Prawdą bo daną nam od naszego Boga) idei, realnych wówczas, a anachronicznych, śmiesznych i „skansenoidalnych” dziś nie było widać nawet wtedy ?
Czy biorąc odpowiedzialność za Polskę, za społeczeństwo, za ich „jutro” i „pojutrze”, dobro Polski i tego społeczeństwa miało być najważniejszym, czy ważniejszym miała być wdzięczność instytucji pomocnej w osiągnięciu władzy, instytucji przecież ziemskiej (która „piekła” – jak zawsze w historii – przede wszystkim i tu „swoją pieczeń”) ? Dwuznaczności tym moim konkluzjom dodaje fakt, iż większość z tych co wzięli wtedy ową odpowiedzialność była członkami tego Kościoła (tu jako – „lud boży”) ?
Idealizm to piękna rzecz, wzniosła, uduchowiona, etycznie monumentalna i podniosła. Ale „life is brutal” i to pasuje przede wszystkim do pojęcia i przestrzeni jakim jest polityka”. Polityka to rzecz brudna – powiedział onegdaj D.Eisenhower – i można się (a nawet trzeba) często pobrudzić.
Pozdrawiam.
WODNIK53
PS: Jeśli uważasz „narciarzu”, że koneksje poczynione owej „ziemskiej instytucji” (po 1989 r.) w imię zasług i pomocy jakiej Kościół udzielał opozycji demokratycznej wobec minionego, opresyjnego systemu mają jak najbardziej uzasadnienie (jako wdzięczność, czołobitność i etycznie są jak najbardziej umotywowane) to nie należy się dziwić atencji i podległości polskich komunistów (zaraz po wojnie) wobec ich „wielkiego brata ze Wschodu”. Oczywiście nie mówię o metodach czy formach pomocy w zdobywaniu władzy, ale jedynie o wymiarze „mentalnym”, świadomościowym i w perspektywie „bonum comunae”.
Teorie spiskowe mają swoje dwa powaby. Po pierwsze, konstatacja, iż zło stało się na skutek naszych błędów, zaniedbań, bałaganiarstwa, bezmyślności, jest przykra. Miło jest sobie oczyścić sumienie i stwierdzić, że winę ponoszą nie-my. Ale co ważniejsze, po drugie, stwierdzenie, że my, w XXI wieku, wciąż nie umiemy zapanować ani nad złożonością świata, ani nad prawami przyrody, jest przerażające. Jeżeli samolot rozbije się we mgle, to znaczy, że ludzkość wciąż nie umie sobie z mgłą poradzić. Jeśli jednak mgłę rozpylili źli ludzie, to co prawda strasznie żal rozbitego samolotu, ale podświadomie widzimy, że ludzkość nad przyrodą panuje i to stanowi dla nas pociechę.
@narciarz 2 – ładne analizy, ale zdecydowanie przeceniasz polityczną rolę Kościoła. Kościół odgrywa dużą (zbyt dużą) rolę polityczną, ale nie aż taką, jak ci się wydaje. Z całym szacunkiem, suponowanie, iż to Episkopat zdecyduje o wyborze prezydenta, samo ociera się o teorie spiskowe. Doceń złożoność świata 🙂
Ja nie kwestionuję tego, że Kościół hierarchiczny bardzo się w te wybory zaangażował i poparł Jarosława Kaczyńskiego – to jest jasne jak słońce. Ja nie uważam, że Kościół robi dobrze. Przeciwnie, robi bardzo źle, głównie zresztą dlatego, że jest to działanie wbrew interesom samego Kościoła. Po pierwsze, zaangażowanie polityczne Kościoła bardzo przyspiesza proces laicyzacji Polski. Biskupi powinni myśleć co się będzie działo z Kościołem nie za kilka miesięcy czy dwa lata, ale za dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt lat. Niestety, biskupi w większości są głupi, co konstatuję ze smutkiem, myślę bowiem, że radykalna laicyzacja nie wyjdzie Polsce na dobre. (Tak, wiem, że wśród tutejszych komentatorów jest to pogląd mniejszościowy i może kiedyś więcej na ten temat napiszę, ale nie teraz.)
Po drugie, biskupom całkiem błędnie wydaje się, że gdyby Jarosław Kaczyński wygrał, oni mogliby nim sterować. Zapominają, nieszczęśni, że Jarosław Kaczyński potrafił im się przeciwstawiać bardzo radykalnie (sprawa Wielgusa, sprawa wpisania „ochrony życia” do konstytucji). Dlaczego? Bo Jarosław Kaczyński sam czuje się namaszczony przez Boga, Weltgeista czy inne moce nadprzyrodzone i poparcie Kościoła ma dla niego wyłącznie znaczenie taktyczne, nie ideowe. Gdyby Kaczyński doszedł do wniosku, że w Polsce bardziej opłaca się być antyklerykałem niż deklaratywnym katolikiem, stałby się antyklerykałem najbardziej radykalnym.
Wybory a suwerenność Polski i jej autorytety
Postawa moralna w życiu polityków, dziennikarzy, artystów, nauczycieli, prawników, inżynierów, chłopów czy robotników kwalifikowana jest tak samo wg norm etycznych i prawnych. Dużo większe negatywne skutki społeczne, łamania norm etycznych i prawnych, przynoszą osoby, które są publicznymi a na dodatek autorytetami. Wobec autorytetów stawiamy wyższe wymagania.
Naród i państwo siłę swoją wyrażają w postawie swoich obywateli. Im więcej jedności w postawie Polaków, w zasadniczych kwestiach ojczyzny (niezawisłość polityczna, niezależność gospodarcza, obronność wojskowa, prawa obywatelskie), tym państwo silniejsze.
Polska nie może popadać w kolejne zniewolenia! Mamy za sobą ponad 100-letnią niewolę pod rządami trzech zaborców w wyniku trzech kolejnych rozbiorów Polski (1772, 1793, 1795), czwarty rozbiór rozpoczął się 17 września 1939 roku i trwał 50 lat, aż do 4 czerwca 1989 roku. Straciliśmy w czasie I i II wojny światowej obywateli, ziemię i dobytek. Zostaliśmy ograbieni i zdziesiątkowani. Po czterech zaborach terytoria polskie skurczyły się z 733000 km2 w 1772 roku do 312679 km2 w 1989 roku.
W I wojnie światowej zginęło po obydwóch stronach frontu ok. 0,5 mln. Polaków i ok. 0,9 mln. Polaków było rannych.
Do września 1939 roku Polska liczyła 34849000 obywateli. Po II wojnie światowej utraciliśmy 16% ludności. Zginęło 5,6 mln. obywateli Polski, w tym 160 tys. żołnierzy, 2,44 mln. cywilów, 3,0 mln. w holokauście. To najwyższe straty państwowe na świecie po II wojnie. Dla przykładu ZSRR straciła 13,7% obywateli, Niemcy 10,47%, Wielka Brytania 0,94%, Francja 1,35%.
Ostatnie 20 lat funkcjonowania Polski to wysiłki osiągnięcia pełnej suwerenności – politycznej, gospodarczej, militarnej. Mam wątpliwości, czy choć w jednej sferze to osiągnęliśmy. Unijne pryncypia polityczne i gospodarcze, energetyczna słabość, wojskowe sojusze ? to uwarunkowania, które nie sprzyjają pełnej suwerenności. Autorytety polityczne i gospodarcze Polski nie przemawiają mocnym głosem w sprawie naszej mocnej suwerenności. Wyjątkiem, w ostatnich 20 latach, był Prezydent Lech Kaczyński. Jeśli porównamy uwarunkowania prawne, gospodarcze i militarne Wielkiej Brytanii z Polską to wypadamy dużo gorzej!
Autorytet to uznanie mądrości, inteligencji, kultury, poglądów, dokonań człowieka w określonej dziedzinie (moja definicja).
?Ogólnie uznana czyjaś powaga, wpływ, znaczenie. Cieszyć się autorytetem. Mieć autorytet. Człowiek, instytucja, doktryna, pismo itp. cieszące się w jakiejś dziedzinie lub opinii pewnych ludzi szczególnym uznaniem i poważaniem. Być autorytetem w określonej dziedzinie. Ulegać autorytetom? (Słownik języka` polskiego, PWN, 1978, tom1).
?Uznanie, poważanie jakim cieszą się dane instytucje, osoby, doktryny itp. Osoby, instytucje itp. cieszące się uznaniem w danej dziedzinie? (Encyklopedia popularna PWN, wyd. siódme, PWN, 1982).
Co to jest etyka? Moim zdaniem, to zachowanie człowieka kierującego się zasadami moralnymi. Moralność to nie szkodzenie sobie, innym oraz środowisku i wszechświatowi.
?Ogół ocen i norm moralnych przyjętych w danej epoce i zbiorowości społecznej. Etyka autorska, lekarska. Etyka zawodowa. Etyka chrześcijańska. Etyka świecka. Etyka marksistowska?. Nauka o moralności zajmująca się opisem, analizą i wyjaśnianiem rzeczywiście istniejącej moralności i ustaleniem dyrektyw moralnego postępowania. Etyka normatywna. Etyka opisowa? (Słownik języka` polskiego, PWN, 1978, tom1).
?Ogół ocen i norm moralnych przyjętych w danej epoce i zbiorowości społecznej lub konkretny ich system ? tj. tyle co moralność. Nauka o moralności ustalająca (na podstawie przyjętych ocen i norm) dyrektyw moralnego postępowania ? w aspekcie normatywnym, podejmującą opis, analizę i wyjaśnienie rzeczywiście istniejącej moralności ? w aspekcie opisowym? (Encyklopedia popularna PWN, wyd. siódme, PWN, 1982).
W każdej rodzinie jest dużo osób, które kochamy. Ale tych, które obdarzamy szacunkiem i poważaniem jest dużo mniej. Poważamy je za dokonania, postawę, przykład do naśladowania, niezłomną postawę moralną. W rodzinie bardzo łatwo jest utracić autorytet, bo na co dzień śledzimy dokonania i postawę osób uznanych. Jeżeli ojciec czy matka, złamie nie raz a wielokrotnie zasadę lub zasady etyczne ? to traci autorytet, ale nie miłość członków rodziny.
Autorytet w życiu publicznym funkcjonuje podobnie. Mieliśmy i mamy w Polsce wiele osób, które obdarzaliśmy i obdarzamy uznaniem i poważaniem. Byli i są to ludzie z różnych obszarów aktywności ludzkiej: nauki, kultury, polityki, środków masowego przekazu, religii. Doceniamy ich za ponad przeciętne dokonania w ich dziedzinach, obdarzamy ich uznaniem, poważaniem, czasami dodatkowo także miłością. Osoba z autorytetem w swojej dziedzinie jest uznawana właśnie za dokonania w tej dziedziny. Kiedy osoba z autorytetem działa w innym obszarze lub w nowej dziedzinie i łamie wielokrotnie normy etyczne przyjęte w danej zbiorowości (np. społeczeństwo, naród, państwo) to, traci autorytet. Takich przykładów w Polsce mamy wiele. Autorytet można odzyskać, wymaga to jednak dużo więcej pracy i czasu niż jego budowanie po raz pierwszy. Większość zasad moralnych, jest dla ludzi różnych zbiorowości wspólna i nadrzędna. Łamanie tych wspólnych zasad dyskwalifikuje osoby publiczne z grona autorytetów. Niektórzy z tych zdyskwalifikowanych utracili autorytet na zawsze. Łatwo ich wymienić: Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak, Lech Wałęsa, Andrzej Lepper, Józef Oleksy.
Co się stało z autorytetami w Polsce od 1989 roku do dnia dzisiejszego? Po pierwsze stopniała wielkość tej grupy. Przyczyniły się do tego różne czynniki. Współpraca z SB, KGB czy obcym wywiadem, ujawnione głównie dzięki badaniom IPN (politycy, ludzie kultury). Postawa nieetyczna, nieprawdziwe słowa mówione i pisane, zakłamywanie faktów i sytuacji (dziennikarze, politycy, prawnicy). Kolejny czynnik upadania autorytetów to relatywizm i koniunkturalizm w opiniowaniu ważnych spraw dla społeczeństwa i państwa (politycy, dziennikarze, ludzie kultury).
Najgorzej jest z autorytetami w środkach masowego przekazu (telewizja, radio, Internet, prasa). Tam króluje koniunkturalizm, relatywizm, zakłamanie informacyjne. Trudno wymienić więcej niż 10 nazwisk, które się obroniły. Przerażenie ogarnia, jak słucha się młodych adeptów dziennikarstwa! Zadałbym pytanie, kto ich przygotowywał zawodowo? Gdzie się kształcili?
Takie samo pytanie zadać należy innym grupom zawodowym -. Prawnicy, socjolodzy, lekarze, nauczyciele. Poza wiedzą oczekujemy od nich, postawy moralnej i niezłomności w głoszeniu poglądów.
Grupa upadłych autorytetów jest duża. Należy wymienić kolejnych: Leszka Millera, Aleksandra Kwaśniewskiego, Józefa Oleksego, Andrzeja Olechowskiego, Radosława Sikorskiego, Monikę Olejnik, Adama Michnika, Jacka Żakowskiego, Ryszarda Kapuścińskiego, Romana Polańskiego, Kazimierza Kutza, Janusza Czapińskiego, Ireneusza Krzemińskiego. Ostatnio dołączyli do tej grupy Andrzeja Wajda i Henryk Bartoszewski.
Z autorytetami obecnie, szczególnie w dziedzinie kultury, sztuki i nauki, nie jest źle. Mamy do kogo się odwoływać, do kogo zwracać. Dla pocieszenia należy wymienić osoby, które zachowały swój autorytet w ostatnich 20 latach: Jan Paweł II, Stefan Wyszyński, Józef Glemp, Jerzy Popiełuszko, Anna Walentynowicz, Jacek Kuroń, Jarosław Kaczyński, Lech Kaczyński, Bronisław Komorowski, Jadwiga Staniszkis, Zbigniew Brzeziński, Jan Nowak Jeziorański, Janusz Kurtyka, Marek Jurek, Donald Tusk, Karol Modzelewski, Krystyna Janda, Witold Lutosławski, Krzysztof Penderecki, Czesław Miłosz, Tadeusz Różewicz, Henryk Mikołaj Górecki, Tomasz Lis, Jan Pospieszalski, Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz, Anna Nehrebecka, Jerzy Zelnik, Krzysztof Kieślowski, Zbigniew Ścibor-Rylski, Czesław Niemen, Ewa Demarczyk, Marek Grechuta.
Wolę bycia państwem suwerennym, demokratycznym, tolerancyjnym, niezależnym gospodarczo z różną siłą wyrażają polskie autorytety. Czy robią to zdecydowanie? Przyjrzyjmy się wypowiedziom, postawom i działaniom tych autorytetów. Czy spełniają nasze oczekiwania?
pfg pisze:
2010-06-12 o godz. 14:36
„@Sir Jarek – ?Ich? szlag nie trafi, natomiast szlag może trafić *nas*, gdy rządzić będzie nami prezydent przekonany o tym, iż państwo ?wie lepiej? co obywatelom jest potrzebne. Zastanów się nad tym.”
———————————————————————————–
Szanowny Pfg,
To opinia ludyczna, stworzona przez pragnienia nas-obywateli, o życiu w rajskim społeczeńswie.
Tymczasem, jako gatunek społeczny, skazani jesteśmy na przewodników/przywódców, którzy mądrze nas poprowadzą przez dzieje. Bez lepiej wiedzących od nas obywateli, czego nam trzeba w sferach nadrzędnych/ogólnospołecznych i rozwojowych z rozumieniem od ogółu do szczegółu, nasz gatunek szybko grzęźnie w „przemądrzałej ” stagnacji. Kiedy obywatele wiedzą lepiej od rządzących , czego im najbardziej potrzeba, uwzględniając wszelki rozwój, to szyko dochodzi do powstawania różnych deregulacji w funkcjonowaniu społeczeństwa i państwo zamienia się w rozgadany grajdoł, a energia społeczna rozpraszana jest w tysiącach duperelnych inicjatyw, zwanych społecznymi, których wartością dla samych zaangażowanych jest robienie czegokolwieg w rytmie aktualnie lansowanych haseł o jakimś mitycznym, opartm na ogólnikach -społeczeństwie obywatelskim. Siłę każdemu narodowi daje jego wewnętrzna konsolidacja, którą kierują kmpetentni i patriotycznie usposobieni do swojego społeczeństwa przywódcy. W narastającej globalnej konkurencji, wygrają te narody, które będą stanowiły siłę jednego zwartego zespołu, zdolnego, dzięki mądremu przywództwu podejmować duże wyzwania.
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale oprócz ogłupiania obywateli, mitem o społeczeństwie obywatelskim, propaguje się inną „wartość” jaką są masowe micro i mini firemki, według „ekspertów” najlepszy lek na bolączki zatrudnieniowe etc.
Mam trochę rozeznania, w tym, jak funkcjonują dzisiejsze wielkie korporacje, i jestem pewien, że to świadoma polityka rozpraszania gawiedzi, przez ogłupiające propagowanie „mylnych tropów”. Wszystko co rozproszone, martwi się samo o siebie, a korporacje mają doskonałe, bezkonkurencyjne warunki do rozwoju. Wewnątrz nich, wśrfór ich pracowników panuje atmosfera zmanipulowanego sekciarstwa, co miałem okazję pooglądać /cudem/ z bliska…
Dzisiejszy świat, z bliska /tuż podskórnie / wygląda trochę inaczej, niż to co wyłania się z dostępnych nam, często poważnie przeżutych, po którymś z kolei przekzie-strzępków informacji o tym świecie.
Problemem jest tylko klasa i wartość merytoryczna naszych przywódców. Bez takich, najmądrzejsze społeczeństwo jest bezładną masą, której życie zmienia się w życie ławicy rybnej. Na bieżąco nawet nieźle potrafi się wyżywić, ale w konfrontacji z drapieżnikami nie ma szans…
Szanowny Panie Redaktorze,
to prawda, trudno sobie wyobrazić obiektywny przeglad kandydatow. Jednak przyczyny pewnych zjawisk mozna probować wyjasniac, poniewaz od tego precesy zachodzace w innych obszarach staja sie tez w miare jasniejsze. Pytanie zasadnicze moze zatem brzmiec: dlaczego wskazniki procentowe Jaroslawa Kaczynskiego rosna? No bo jego kampania nie jest tak eksponowana w mediach, jest krytykowany, ustawiany w nie najkorzystniejszym swietle, perspektywa jego ewentualnej prezydentury jest przedstawiana w czarnych barwach etc. Co sprawia, ze zbiera coraz wiecej punktow?
Wspomnialem, ze jak sie naswietli przyczy pewnych zjawisk, to inne tez staja sie w miare jasniejsze.
Łączę wyrzy szacunku
Monteskiusz:
dziekuje za komentarz. Krotka odpowiedz: „Co to znaczy, że wygrana Kaczyńskiego będzie miała negatywne skutki cywilizacyjne dla Polski?” To znaczy, ze „wojna na gorze”, do ktorej oczywiscie dojdzie, sparalizuje wladze wykonawcza. Nie musze Cie chyba przekonywac, ze dzialajaca wladza wykonawcza jest krajowi potrzebna. Twoje stwierdzenie, ze „młodzieżowe brygady PiS będą zwijać asfalt z dróg”, jest smieszne i niepowazne.
„Nadajesz kk mistyczny wpływ na wyborcę”. Nie mistyczny, tylko konkretny na poziomie kilku, a moze kilkunastu punktow procentowych. Przeciez napisalem, ze przed Smolenskiem roznica byla tak wielka, ze KK by jej nie zniwelowal. Natomiast obecnie roznica jest na tyle mala, ze wplyw KK moze zadecydowac.
stasieku (06-12 o godz. 23:27)
Cimoszewiczowi łatwo być „porządnym politykiem”, bo nie bierze udziału w tych wyborach. Ponadto takie gadanie jest nudne – we wszyskim zgadzać się z politykiem jest nudne, nieprawdaż?
Gdyby rządził PiS, Polska byłaby ponad wszystko.
Dziwię się, że Kaczyński złagodził to hasło na – Polska jest najważniejsza, czy jakoś na odwrót. A raczej językowa umiejętność ukazała jak łagone jest polskie oblicze, chociaż potrzeba zaleczenia kompleksu jest równie silna. W kampanijnej polityce zagranicznej PiS dominują przekłamania faktów, wszak np. Tusk uzyskał zniesienie embarga przez Rosję (o ile się nie mylę) i dla pozycji Polski uzyskał o wiele więcej niż rząd PiS. Np. wygranie sprawy rurociągu północnego jest niemożliwe, wręcz nie ma sensu. Ale Prezes w ten bęben wali jak czarownik jakiś.
Na wybory trzeba sprawić sobie kalosze, tyle się leje.
narciarz2 pisze:
2010-06-11 o godz. 23:55
narciarz2 pisze:
2010-06-12 o godz. 05:39
narciarz2 pisze:
2010-06-12 o godz. 06:11
narciarz2 pisze:
2010-06-12 o godz. 16:45
Szanowny Panie,
przed nastepnym sezonem narciarskim dobrze byloby zaopatrzyc sie
w kask.
Wykazuje Pan bowiem objawy wskazujace na na zderzenie z drzewem w ostatnim czasie.
( a moze to byl Vlad? Jemu tez cos najwyrazniej sie miesza)
Parafrazujac panią redaktor Paradowską, chcialbym zaproponowac stwierdzenie, ze Kosciol Katolicki stal sie „instytucją specjalnej troski”. Chyba wszyscy sie zgodzą, ze od Kosciola cos pachne bardzo niefajnie. Ale konkretnie co? Starając sie to zrozumiec, chce zwrocic uwage na kolejną sprzecznosc, w ktorą Kosciol sam siebie wmanewrowal. Mianowicie, nie mozna byc jednoczesnie arbitrem oraz stroną sporu. Nie mozna byc sedzią we wlasnej sprawie. Jesli ktos sie ustawia w takiej roli, to automatycznie traci autorytet. I to sie wlasnie przytrafilo Kosciolowi.
KK ustawia siebie w roli arbitra na dwa sposoby. Po pierwsze, swiatopoglądowo. Wszyscy wiemy, jakie sa poglady KK, wiec nie bede ich streszczal. Jednak co jest wazne, to nie fakt, ze KK ma poglady. I nie fakt, ze je glosi. I nawet nie fakt, ze glosi je z determinacją. Wazne jest, ze KK stwierdza, ze ma mandat do wyrokowania, co jest sluszne, a co nie. I tu sie zaczynają schody. Czy wyobrazacie sobie Panstwo sedziego, ktory wchodzac do sali rozpraw, jeszcze przed wysluchaniem kogokolwiek, oglasza wine podsądnego? Taki sedzia nie bylby sedzią, tylko stroną. Taki proces bylby karykaturą. (Jak wiemy, takie procesy sie zdarzaly i pozostaly po nich jak najgorsze wspomnienia.) I dokladnie tak wlasnie postepuje KK w rozmaitych sprawach swiatopoglądowych. Jednakze KK odmawia przyznania, ze jest stroną, i z uporem stwierdza, ze ma nie tylko racje, ale takze prawo ferowania wyrokow.
I tu sie cos przypomina, bo problem nie jest nowy. Jak pamietamy, KK mial racje w sprawach Giordano Bruno oraz Galileusza. Czy wolno to przypominac w katolickim kraju? Czy mowienie o tym to jest „knajacki atak”, ze zacytuje pewnego polityka? Z punktu widzenia wiadomej rozglosni pewnie tak. Ale klopot w tym, ze Giordano Bruno, Galileusz, oraz Kopernik weszli do kanonu wyksztalcenia. Sluchajac enuncjacji KK na tematy, na ktorych KK sie ewidentnie nie zna, przypominają sie podobne dawne sprawy. Choc byc moze nie powinny. Pojawia sie podejrzenie, ze KK po raz kolejny broni okopow Swietej Trojcy. To raczej nie pomaga w zachowaniu autorytetu.
Drugi przyklad wewnetrznie sprzecznej roli KK to Komisja Majatkowa. W tej sprawie mnie dziwi tylko to, ze calej operacji nie udalo sie zachowac w tajemnicy. Po korzystnym rozpatrzeniu trzech tysiecy spraw, mleko sie wylalo tuz przed samym koncem. KK zostal zlapany z reką nie tyle nawet w nocniku, ile w cudzym portfelu. Na jaw wyszla interesownosc i zwykla chciwosc. Na mysl przychodzi slowo „afera”. To nie pomaga w budowaniu szacunku. Tej przykrej sprawy by nie bylo, gdyby KK starannie unikal konfliktu interesow. Niestety, jak pokazuje pierwszy przyklad, KK ma konflikt interesow od wiekow wbudowany w samą swoją strukture. JPII przeprosil za spalenie Giordano Bruno, ale KK jako instytucja niczego sie nie nauczyl. KK nadal nie rozumie, ze nie mozna byc jednoczesnie stroną oraz arbitrem. Komisja Majątkowa to tylko kolejny przyklad tego samego myslenia.
Byc moze w tym jest jakies wyjasnienie, dlaczego od jakiegos czasu od KK ciągnie taki niepach. Rola arbitra byla wlasciwa, gdy KK negocjowal z komunistyczną wladzą w nie swojej sprawie. Wtedy rzeczywiscie KK wziąl na siebie role, ktora budzila szacunek. Natomiast sytuacja jest diametralnie inna, gdy KK spotyka sie za zamknietymi drzwiami, zeby zalatwiac swoje wlasne interesy.
do narciarz2 (2010-06-13, 00:35)
Wyjechał Pan, wyjechał TO, mimo to obaj zadziwiacie znakomitą znajomością spraw polskich. Jeśli już coś błogosławić, to Internet.
do Monteskiusz (2010-06-13, 00:03)
Niektórym tekstom długość nie przeszkadza. Zrób sobie listę nicków, których komentarzy czytanie rozwija.
Wpływ KK nie jest mityczny, jest konkretny. W następnych tygodniach będzie kosztował Polskę 50 mln zł, na tyle szacuję koszty II tury.
Komentuj, proszę, Monteskiuszu narciarza2, nie leń się!
@Monteskiusz.
Wkroczyliśmy w epokę, w której motorem rozwoju jest nauka i technologia. Wiara w gusła nie napędza cywilizacji. Nie musimy nigdzie wracać. Wystarczy, że nie pójdziemy do przodu a sławojki nas po prostu dogonią.
Do czego zmierzał prezydent wetując np. reformy ubezpieczeń społecznych? Gdzie dalekowzroczność męża stanu?
Wiara w cuda a wiara w teorie spiskowe to dwie różne rzeczy. Zresztą cud bywa zazwyczaj postrzegany jako coś pozytywnego. Cud katastrofy w której ginie prezydent Kaczyński to dla zwolenników PiS dziwna interpretacja.
Teorie spiskowe są niefalsyfikowalne w związku z czym polemika z nimi jest niemożliwa. Prawo do głupoty jest niezbywalnym prawem każdego obywatela. Tylko czy przywódca sekty, w której tacy obywatele są nadreprezentowani musi być naszym prezydentem.
Wpływ KK na wyborcę nie jest mistyczny tylko całkiem realny, zwłaszcza w mniejszych społecznościach. Widziałem wyniki badań, z których wynikało, że ok. 70% ludzi nie rozumie przeczytanego tekstu – jeśli w ogóle coś czyta.
Tak więc to tylko mają w głowie co im ksiądz w kazaniu powie. Albo dziennikarz w TVP.
Tu nasuwa mi się refleksja na temat debat i programów wyborczych. Dla większości ludzi program musi prosty jak budowa cepa.
Najlepiej, żeby był równie skuteczny. A to ta większość decyduje o wyniku wyborów.
@narcirza2 – dobra robota.
Post scriptum do wpisu Narciarza.
Rząd Donalda Tuska nie zwykł popełniać kardynalnych błedów, zwłaszcza w okresie wyborczym. Dlatego też zostało wszczęte postępowanie karne przeciwko części członków Komisji Majątkowej. Chyba dwóch członków podało się (na sam koniec działania Komisji) do dymisji.
Lokalna legenda Solodarności, b. Marszałek Sejmu i wojewda gdański, Maciej Płażyński, chcąc wynagrodzić wkład kk w przywracanie demakracji w naszym kraju, ofiarował (wydzielił) działkę o pow 1 ha z Parku Oliwskiego (perły parkowej) z przeznaczeniem jako zamknięty spacerniak
dla kleryków miejscowego seminarium duchownego.
Sprawa jest w sądzie, ale media o takim drobiazgu nie informują opinii publicznej.
Po tragedii smoleńskiej ciało b. Marszałka i Wojewody spoczęło w krypcie jednej z największych świątyń katolickich, Bazylice NMP w Gdańsku.
normalnie i na codzien w teorie spiskowa swiata wierzy ca 40% populacji niezaleznie od szerokosci i dlugosci geograficznej, nie mowiac o wyksztalceniu.
@”Niepokorny” z dn. 13.06.2010. h;12.29.
Nie polemizując z Twoim wpisem – nota bene absolutnie się nie zgadzam na patrzenie na polską historię jako ciągłe porażki, nie jako zmienność i proces, nie jako dialektyka i upadki przeplatane wzlotami (wszystko na tym świecie dzieje się wg heraklitowej sentencji „pantha rhei” dot. ludzi, przyrody, zasad, poczucia piękna i brzydoty *, norm – moralnych także, etc.) – zacytuję Ci tylko Drogi blogowiczu powiedzenie niezapomnianego B.Russela:
– NIE MIEJ SZACUNKU DLA AUTORYTETÓW, BO ZAWSZE MOŻNA ZNALEŹĆ INNE AUTORYTETY (to też przykład na heraklitowe „pantha rhei”)
Przytaczasz dane dot. strat procentowych przez nasz kraj ludzi, terytorium, znaczenia itd. A co ma powiedzieć np. Francja po I wojnie światowej (i powiedziała – gdy Niemcy napadły na nią w 1940, po prostu nie chciała walczyć, co z punktu widzenia historii I wojny było i uzasadnione – trauma, szok, wolny wybór) gdy znaczna część populacji mężczyzn wyginęła na polach pod Verdun, Sedanem czy nad Marną ? A co ma powiedzieć Anglia gdy rozpadło się jej imperium, nad którym nie zachodziło słońce (przypominam Ci „Niepokorny” iż Polska Jagiellońska to też była forma kolonizacji i „zaborów” innego, zwłaszcza na Wschodzie). A gdzie są Asyrie, Macedonie, imperium Mongołów lub Sassanidów ? O Aztekach, Majach czy Inkach nie wspominając…….
To zadanie dla historyków i eseistów (może pisarzy), ale z tego „przyszłościowego” chleba nie będzie. Nigdy. Idą z odwrócona do tyłu głowa człowiek zawsze się potknie, a i przewrócić się może, mocno turbując.
Kończąc ten temat zacytuję jedynie fragment litu Mieroszewskiego do Giedrojcia gdzie ten niewątpliwy autorytet (dla wielu na pewno jest nim) postawił takie oto pytanie: czy wielkoruski imperializm jest zawsze „be”, a polskie projekty „wschodnie” za taki imperializm uchodzić nie mogą, nazywa się je jedynie eufeministycznie „ideą jagiellońską” ?
Pozdrawiam serdecznie
WODNIK53
* odsyłam do wspaniałego i pouczającego eseju-książki U.Eco pt. „Historia brzydoty”
do narciarz2 (2010-06-13, 16:26)
Weszły nasze komentarze w jednej paczce. Ja w swoim zachęcałem Montenskiusza do komentowania Pańskich, więc jest okazja, aby samemu nie poprzestawać na suchym wyrażaniu uznania.
Proponuje Pan traktowanie KK jako „instytucji specjalnej troski”. Dodam od siebie coś bardziej popularnego, łatwiejszego, bo jednoznacznego, znanego nawet dzieciom.
KK jest w Polsce „świętą krową”.
Ilekroć jadę estakadą Siekierkowską, zauważam wygięcie trasy, spowodowane koniecznością ominięcia kościoła, wybudowanego na terenie zalewowym. Wykonawca projektu musiał zmienić koncepcję, wszystko się opóźniło, kosztowało to pewnie miliony.
Czytam w GW o projektach kościołów żoliborskich. Znam dzielnicę, chodziłem tam do liceum, kościołów wówczas nie brakowało.
Jadąc trasą Łazienkowską od wschodu widzę na tle pięknego pałacu Ujazdowskiego jakiś koszmar architektoniczny, przypominający państwowe więzienie brytyjskie. To kościół w wieloletniej budowie.
Ja rozumiem potrzeby duchowe wierzących ale niech się wierzący składają na zaspokajanie tej potrzeby. Kto (imię i nazwisko) wydaje pozwolenia na te inwestycje? Dlaczego SLD wypuszcza na pewne deklaracje ekscentryczną europosłankę, zamiast zapisać w programie na pierwszym miejscu „zrobimy wszystko, aby zapewnić świeckość państwa”.
Levar
Ale przeczytał Pan 4 komentarze narciarza2! ZUCH z Pana!
Jak teraz narciarz2 odpisze w co się Pan walnął, to nasze blogowisko się wzbogaci, jak Pan myśli? Dlaczego wam, PISowcom tak piana z buzi leci?
Bardzo ciekawa dyskusja. Doskonała analiza Narciarza 2 potwierdzajaca i uzupełniająco to o czym wielokrotnie tu pisaliśmy czyli o destrukcyjnym wpływie kościoła na system społeczno-polityczny. Szkoda tylko, że to walenie grochem o ściane, bo system nie wykazuje najmniejszej sklonności do zmiany. Zresztą nikt go do zmian nie przymusza. Ważny art GW o działalności przestępczej pozakonstytucyjnej komisji wspólnej rządu i episkopatu przemknął przez media bez echa. Niestety obawiam się, że proces laicyzacji (tylko) państwa będzie cholernie trudny i bolesny.
Pozdrawiam
do telegraphic observer (2010-06-13, 16:23)
Hold on, hold on TO!
Cimoszewicz ma sprawy w PO a jednak jedzie lekko Komorowskiego.
Aby polityk zaciekawił bardziej, niż treść standardowego artykułu w Polityce, musimy jeszcze poczekać. To smutna ale oczywista oczywistość.
Czekając na debatę Trzech, pozdrawiam.
Do mojej listy sprzecznosci chce dopisac nastepną: sprzecznosc pomiedzy oczekiwaniem, ze wszystkie podmioty są rowne wobec prawa, a faktyczną pozycja KK w Polsce. Trudno bowiem uniknąc wrazenia, ze KK korzysta z przywilejow, z ktorych korzystac nie powinien. Ciagle slyszymy, ze Radio Maryja i pokrewne instytucje nie do konca rozliczaja sie z funduszow. Nie zostala rozliczona sprawa zbiorki na ratowanie stoczni, ktore to pieniadze nie trafily tam, gdzie obiecywano. Podobnie nalezy zakwalifikowac Komisje Majatkowa. Nawet, jesli nie jest to lamanie litery prawa, to jest lamanie jego ducha. Kara za takie lamanie nie jest i nie powinno byc wiezienie, skoro formalnie rzecz biorąc nie dokonano przestepstwa. (Co prawda, to nie jest do konca jasne, poniewaz organa scigania nie chcą sie temu przyglądac.) Jednakze karą za takie postepowanie jest utrata autorytetu. I tak powinno byc. Jesli ktos w swoim interesie korzysta z kruczkow prawnych, to trudno jest takiego kogos w pelni szanowac.
Z tym sie wiaze nastepna sprawa. Finanse Kosciola. Po pierwsze, tutaj jest nastepna sprzecznosc pomiedzy deklarowanym ubostwem a stanem faktycznym, ktory kazdy widzi. Tak bylo przez wieki i stad sie miedzy innymi wziela reformacja. Wiec sprawa nie jest nowa. Ale to, ze nie nowa, nie czyni jej mniej smierdzącą. Zas po drugie, skoro Kosciol ostentacyjnie wydaje (np. w Licheniu), to pojawia sie pytanie, jak zarabia i gdzie są podatki? A jesli podatkow nie placi, bo jest „instytucją wyzszej uzytecznosci”, to mozna sie zapytac, na czym polega „wyzsza uzytecznosc” ostentacyjnego kiczu? Mozna sie zgodzic, ze siostry zakonne w szpitalach to jest „wyzsza uzytecznosc”, ale dlaczego Lichen? A poza tym, ile kosztuje utrzymanie siostr zakonnych, a ile kosztuje Lichen, i dlaczego nalezaloby te sprawy ze sobą lączyc? Dlaczego jedna mialaby usprawiedliwiac drugą? Jak Panstwo widzicie, jesli powiedziec „pieniądze”, to zaraz pojawiaja sie liczne pytania. Jesli otwarcie nie rozliczac funduszy instytucji „uzytecznosci publicznej”, to niestety na mysl przychodzi slowo „przękrety”. Takie skojarzenie nie buduje autorytetu. A wlasnie o autorytet mi chodzi.
Ostatnie wydarzenia dostarczyly przykladu, ze KK pozostaje w szarej strefie pomiedzy prawem a bezprawiem. Sprawa pochowku na Wawelu. W tej sprawie zadecydowal kardynal Dziwisz. Zadecydowal i tyle. Zachowal sie jak wlasciciel. Ale czy KK jest wlascicielem Wawelu? Jesli jest, to czy placi za jego utrzymanie? Kto placi, ten decyduje. Tak powinno byc. Ale czy kardynal placi? Ja slyszalem, ze nic podobnego. Placi panstwo. Ale skoro panstwo placi, to dlaczego jest zaskakiwane decyzjami KK w tej ogromnie waznej sprawie? Prosze zwrocic uwage, ze ja nie wyrokuje, kto powinien byc wlascicielem Wawelu. Byc moze powinien byc Kosciol. Ale powinna byc jasnosc w tej sprawie. Tymczasem sie okazuje, ze jeden utrzymuje, a drugi z tego korzysta. I tutaj pojawia sie niemile slowo „zawlaszczenie”. Takie slowo nie buduje autorytetu.
Przebywanie w szarej strefie jest moze i wygodne, ale jest za nie konkretna cena. Tą ceną jest spadek zaufania. Wiec do mojej listy przyczyn upadku autorytetu Kosciola dopisuje jeszcze i te: niejasne finanse, korzystanie z ulg tam, gdzie te ulgi sie niekoniecznie nalezą, oraz sklonnosc do niejasnych dzialan, wątpliwych moralnie a moze nawet i prawnie.
To wszystko bylo do przyjecia, kiedy KK ukladal sie z ksieciem albo krolem, zas dziennikarzy (jesli takowi byli) lamano kolem za zbytnią ciekawosc. Ale taki styl dzialania nie bardzo pasuje do wspolczesnej sytuacji. To nie Gazeta oraz Polityka są winne, ze pojawiają sie pytania i wątpliwosci. A wątpliwosci, kiedy juz raz sie pojawią, niestety mają tendencje do powracania. Takie wątpliwosci nie budują autorytetu.
po jak zwykle celnych komentarzach Levara:
Gdyby PiS rządził, to narciarz2 zderzyłby się z dębem „Bartkiem”.
Lub jednym z drzewek posadzonych w ramach spotu Prezesa.
narciarz2,
pare uwag:
1. …nie mozna byc jednoczesnie arbitrem oraz stroną sporu.
Mozna, i KK ma w tej mierze wielowiekowa tradycje.
2. Druga sprzecznosc jest w tym, ze Kosciol w praktyce pelni role partii politycznej, ale uchyla sie od odpowiedzialnosci za swoje polityczne wybory.
I tutaj nie ma zadnej sprzecznosci. KK ma bardzo dluga tradycje uchylania sie od odpowiedzialnosci. Jakiejkolwiek odpowiedzialnosci, a szczegolnie za wlasne dzialania i zaniechania.
Raz nabytych/wyszarpanych przywilejow Kosciol nie oddaje dobrowolnie. Jednak wbrew temu, ci twierdzi Kartka z podróży wydaje mi sie, ze proces laicyzacji nie bedzie taki bolesny, choc bez watpienia bedzie wymagac czasu. Byc moze kolejny wstrzas obyczajowy na miare konca lat 60-tych przyspieszy ten proces (tak jak bylo tam, gdzie mieszkam, w Quebeku), ale na taki wstrzas tez trzeba zaczekac. I to cierpliwie.
Pozdrawiam.
Z rozmów ze znajomymi, zasłyszanych i przeczytanych opinii wnioskuję, że następuje przełamywanie paradygmatu funkcjonowania Kościoła w Polsce.
Chodzi mi oczywiście o instytucję a nie „wspólnotę ludu bożego”.
W dotychczasowym paradygmacie Kościół był postrzegany jako instytucja budząca zaufanie, związana z narodem, pomagająca w pokonywaniu dziejowych wertepów.
W czasach budowy rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego był sojusznikiem antysocjalistycznej opozycji – nawet tej niewierzącej.
Z takim wizerunkiem Kościół wkroczył w lata 90-te. Z biegiem czasu zaczęły pojawiać się rysy. A to jakaś afera gospodarcza, zarzut pazerności przy odzyskiwaniu majątku,
zachowanie księży niezgodne z kościelnym nauczaniem, wtrącanie się do polityki i wymuszanie korzystnych rozwiązań prawnych.
Ale były one traktowane jako jednostkowe odstępstwa od teorii, wyjaśniane ad hoc, najczęściej słabością charakteru poszczególnych księży.
Po powstaniu i poszerzaniu wpływów Radia Maryja głoszącego treści zgoła niechrześcijańskie, budowano różne teorie tłumaczące brak reakcji Episkopatu.
Ich wspólnym mianownikiem było odsunięcie od siebie myśli, że hierarchii kościelnej to radio się po prostu podoba, a jego przeciwników jest niewielu.
Kilka ostatnich wydarzeń spowodowało, że w oczach części wiernych miarka się przebrała a poziom obłudy przekroczył granice wytrzymałości.
Pogrzeb Lecha Kaczyńskiego na Wawelu „na życzenie rodziny”, wystawienie na pierwszej linii Abp. Paetza, przerywane oklaskami kazanio-przemówiena podczas mszy-wieców,
głoszenie w kościołach „prawdziwych” przyczyn katastrofy w Smoleńsku niemal jak prawdy objawionej, straszenie społeczeństwa pseudodogmatami tworzonymi na potrzeby kampanii wyborczej w której Kościół otwarcie popiera J. Kaczyńskiego.
Do świadomości przebija się myśl, że być może jest odwrotnie niż do tej pory sądzili. Że hierarchowie są pazerni, żądni władzy, wspierający partie, które w ich mniemaniu pozwolą im na realizacje tych planów.
Że księży, którzy w swoich parafiach robią coś dobrego jest mniej niż tych, którzy w życiu kierują się bardziej zestawem siedmiu grzechów głównych niż dziesięciorga przykazań.
Nie wiem jak szybko takie „przebiegunowanie” nastąpi – sądzę jednak, że laicyzacja polskiego społeczeństwa – będąca jak dotąd stopniowym odchodzeniem od regularnych praktyk religijnych – może gwałtownie przyspieszyć i mieć głębsze podłoże. Dotąd najczęściej dotyczyła tych, którzy byli związani z Kościołem z przyzwyczajenia, teraz tych, którzy są w nim z przekonania. Niezgodę na jawne nieprzestrzeganie głoszonych przez siebie reguł. Bo ileż można szermować hasłem o drogowskazie, co to nie chodzi drogą, którą pokazuje.
Do Levara i innych:
w co sie walnalem, to mozna latwo obejrzec w mojej kolekcji zdjec. Prosze sobie nacisnac na pseudonimie, wtedy powinien sie otworzyc album. Tam sa sfotografowane liczne okazje do walniecia sie w glowe. Czego jak dotad uniknalem, ale obiecuje dalej probowac. Serdecznie zaprasam wszystkich zwolennikow oraz przeciwnikow do obejrzenia kolekcji.
W sprawie społecznego i politycznego ZNACZENIA Kościoła katolickiego w Polsce.
Oczywiście, jak narciarza2, kartkę, stasieku i wielu innych, oburza mnie i zżymam się na faworyzowanie przez formalnie neutralne światopoglądowo państwo pozycji instytucji religijnej i, co za tym idzie, religii.
ALE: to faworyzowanie wynika, wg mnie, z dwóch (m.in.) powodów:
1. słabe wykształcenie społeczeństwa (a więc irracjonalność), historyczne zaszłości (K.k. w Polsce nie stał z władzą, tylko z „ludem” w opozycji do władzy) oraz głębokie umiejscowienie hierarchów i księży w strukturze społecznej – wymuszają na rządzących bardzo ostrożne postępowanie z ograniczaniem wpływów K.k. (i skłaniają do użycia pozycji K.k. jako pomocy w walce o zdobycie władzy, co potem skutkuje „długiem” wobec K.k.) Ani rządzący, ani ubiegający się o władze, nie chcą jednym nieopacznym słowem pogrzebać swych szans. To rozsądne.
2. jeszcze ważniejsze jest świadome (jak mam nadzieję) użycie pozycji K.k. przez rządzących dla zminimalizowania groźby rewolucji. Polska jest biedna, a Polacy biedni. Jesteśmy biedni relatywnie, wobec bogactwa zachodnich Europejczyków, które widzimy. To subiektywne poczucie biedy, jakkolwiek często absurdalnie niesprawiedliwe, jest rzeczywiste w społeczeństwie i mogłoby zostać wykorzystane przez skrajnych populistów do lewackiej, anarchistycznej, rewindykacyjnej rewolucji pod hasłami ODEBRANIA i/lub ZNISZCZENIA własności PRYWATNEJ. Kościół, jako instytucja zachowawcza, ze swej natury i definicji jest przeciwny takiej ultra-lewicowej rewolucji i jest prawdopodobnie w tej chwili NAJSKUTECZNIEJSZYM gwarantem, że do takiej rewolucji nie dojdzie, szczególnie w obliczu koniecznych poważnych reform i wyrzeczeń. Coś za coś.
Tak więc, cierpliwości, Panie i Panowie.
Oczywiście „nieopatrznym” czyli „opacznym”. Mea culpa…
Podoba mi się ten stronniczy przegląd. Bo jestem po tej samej stronie.
Właśnie oglądam tzw. debatę. Według mnie wygrywa … Napieralski. Jest trochę spięty, ale w każdej sprawie mówi jasno, bez kluczenia jak pozostali kandydaci, i do tego deklaruje to, czego bym chciał jeszcze w Polsce doczekać. I mam problem, bo jednak rozsądek każe głosować za Komorowskim. Choć będzie to głosowanie nie tyle za jego kandydaturą tylko przeciw Kaczyńskiemu. Miejmy nadzieję, że lewica, ta światła, pro-nowoczesna, antyklerykalna, znajdzie wspólny język między jej poszczególnymi odłamami, a Napieralski tymczasem wyrośnie na autentycznego lidera. Jeśli tak się stanie – ma mój głos za pięć lat
Mw
Może nie tyle słabe wykształcenie co nie takie wykształcenie. W ludzi od małego jest wciskana papa ideologiczna. Kanon wiedzy elementarnej jest obszerny ale bezsensowny. Na blogu chyba red Passenta byla ciekawa dyskusja o konstytucji, jej znajomości, interpretacjach, wiedzy o niej. Konstytucja przecież powinna być fundamentem wychowania obywatelskiego. Jest to dokument w miarę konkretny, dotyczący ludzkich praw więc stosunkowo prosty do opanowania. Tymczasem w Polsce wiedza o konstytucji jest zerowa. Trudno się dziwić w takiej sytuacji, że ludzie nie pojmują co oznacza rozdział kościoła od panstwa. Gdy słucham dyskusji – na ulicach, w mediach – zastanawiam się, czy egzamin z konstytucji nie powinien być warunkiem uzyskania dokumentu dojrzałości (dowodu czy paszportu). No bo analfabeci polityczni nie powinni mieć wyborczych praw. Myślę oczywiście tylko o analfabetach konstytucyjnych.
Pozdrawiam
Moim zdaniem analizy narciarza2 zdecydowanie zasługują na przedrukowanie w „Polityce”, gdyby była taka możliwość.
Lewica- o ile taka w Polsce istnieje- ma niepowtarzalną okazję powiedzieć SPRAWDZAM!!!
K.K to szuler, grający znaczonymi kartami. Przywykł do swej wyjątkowości, a raczej jego wysocy funkcjonariusze. Bez transparentnych danych o finansach nie powinno być zaufania. Księża to tylko ludzie.
Przekręty w ZUS, zaniżanie dochodów, łamanie postanowień Konkordatu, nieodpowiedzialność karna, brak sprawozdań finansowych związanych z Kościołem……..
Czy „Caritas ” rozlicza się z wpływów? Czy „taca” jest opodatkowana jako darowizna? Od jakiego „etatu” biskupi odprowadzają ZUS?
Kto ponosi koszty utrzymania wielu świątyń i pałaców biskupich?
Kto płacił za np. uroczystości związane z Popiełuszką?
Jakie i w jakich kierunkach dokonywane są transfery finansowe?
Tematy dla dziennikarzy można by mnożyć, ale w tym temacie odwaga chyba jeszcze „nie staniała”
A taki Kurski, Pospieszalski, Wildstein, mogliby się wykazać………
O Macierewiczu, głównym tropicielu spisków przeciwko RP nie wspomnę….
„…Napieralski…. w każdej sprawie mówi jasno, bez kluczenia”
Dokładnie w każdej sprawie nic nie mówi.
I to dla niektórych jest jasne i nieskomplikowane.
Miny tylko stroi jak ministrant.
Do Radia Maryja go zaproszą.
Oddanie na niego głosu to jak głosowanie na prezesa.
I nie mam wątpliwości, że tak się po wyborach stanie.
To sojusznicy grających na osłabienie rządu i kraju co za tym idzie.
Dla Kaczyńskiego tylko zemsta się liczy a dla Napieralskiego biznes.
Jak w TVP.
Pis się zajął propagandą a Kwiatkowski z Czarzastym cyfryzacją.
Jak będzie druga tura to Napieralski na prezesa wskaże moim zdaniem.
Też oglądałam. Wygrał bez wątpienia Komorowski. Był przygotowany, jego odpowiedzi były na temat i na poziomie. Widać, że żyje w tematach. Byłam bardzo usatysfakcjonowana. Dobrze, że znalazł miły przytyk do Kluzik-Rostkowskiej.
Kaczyński się baaardzo starał…, był obkuty, mówił za szybko. Ale i tak było widać, że na wielu tematach się nie zna. Ciekawe jak on chce leczyć bezpłodność? Jego wypowiedź to był taki humor z debat przedwyborczych… no ale cóż…
Napieralski nie jest zły, ale to żaden mąż stanu, jeszcze długo nie, jeśli w ogóle kiedyś. Pawlak nawet o rozwoju wsi nie powiedział nic ciekawego. Ale mili ci dwaj chłopcy.
To tak na szybko, pierwsze wrażenia z debaty.
Zygmunt II August , Stanisław Antoni Poniatowski, Donald Tusk.
Paweł Jasienica ?Polska Jagiellonów? ?Zygmunt August?:
?Ułożenie jego ? pisał jeszcze o królu wspomniany nuncjusz ? jest bardzo miłe i ujmujące, charakter daleki od surowości, ale jest stały i niezachwiany w swoich postanowieniach. (…) gładko się tłumaczy, nie jest jednak w mówieniu bardzo obfity, lecz skryty, ostrożny i niedowierzający. W układach okazuje niepospolite zdolności, lecz w swych odpowiedziach wyraża się tak dwuznacznie, że w każdym razie może im nadać przeciwne znaczenie, i łatwo pojąć, że ma na celu nie odejmować nigdy nadziei tym, z którymi ma do czynienia, i nic pewnego nie obiecywać, aż póki potrzeba nie zmusi go do wyraźnego wyjawienia swej myśli. Z przyrodzenia nie jest bardzo skory do działania ani w pokoju, ani na wojnie.?
?Wspomnieć jeszcze trzeba o niewysokiej, szczupłej, nawet chudej postaci królewskiej.?
?Rzeczypospolita sama w wielu swych dziedzinach pełna jest zamieszania. Są w niej bowiem i prawa niektóre, dawno już znacznej poprawy wymagające, i takie sądy, iż pożądana by w nich była większa surowość; w obyczajach zaś jej występuje często rozprzężenie, lekkomyślność i wielka płochość. Sama tedy Rzeczypospolita tego od ciebie żąda i tę ci po wstąpieniu na tron nakłada konieczność, byś to naprawił i zrozumiał, że masz ład zaprowadzić.?
?A od ciebie oczekuje się, Królu Auguście, że powiększysz twe państwo nie tyle nabywaniem prowincji i ziem, ile nieskażonymi obyczajami, surowymi prawami, nienaganną karnością.?
(Andrzej Frycz Modrzewski ?De republica emendanda? 1551)
?A oto próbki tonu sejmowego w sprawach kościelnych, które trudno jednak uznać za ściśle religijne:
?ichmość księża pozywają nas tytułami swym ciągnąc nas ku jakiemuś prawu cudzoziemskiemu rzymskiemu, przeciwnemu prawu i wolnościom koronnym naszym, rozciągając w tym jurysdykcję swę i pana swojego, rzymskiego papieża, której jurysdykcji, jako jej w prawie swym nie widzimy, tak też jej na sobie nieść nie możemy ani chcemy; bo my ni o czyjej jurysdykcji nie wiemy, jeno o zwierzchności Króla Jego Mości naszego pana.?
Był to głos województwa sandomierskiego. A teraz skarga ziem ruskich, zawierające wiadomości ważkie, źle wróżące o przyszłości:
?ichmość księża przywłaszczają sobie nad nami zwierzchność, prawo, sądy o majętności, o gardła, o poczciwości, o małżeństwa, o dzieci nasze i dusz naszych zbawienie, co nic innego nie jest, jeno tyraństwo a niewola?
?
Obecna sytuacja Polski przypomina wiek XVI kiedy to mieliśmy reformację, egzekucję praw, czyli reformę gospodarczą i próbę odebrana władzy nad Polską kościołowi. W 1555 polski sejm, wybrany przez katolików, zażądał od króla utworzenia polskiego kościoła narodowego niezależnego od Watykanu i podległego królowi, jak w Anglii (powtarzam za Pawłem Jasienicą ?Polska Jagiellonów?). Król Zygmunt II August niestety storpedował te zamiary przez swoją bierność, a Zygmunt III Waza oddał całą władzę kościołowi i Polska przekształciła się w ideologiczny zaścianek, ostatecznie zlikwidowany przez zniesmaczonych sąsiadów. W XVIII wieku była jeszcze nieudana próba reformy przez króla Poniatowskiego, ale wtedy naród był już przeciw reformie.
Teraz sytuacja wygląda jak w wieku XVI ? naród chce odsunąć od władzy kościół, ale inaczej niż wtedy może zmienić niewygodnego ?króla?. Naród jest w większości bierny, ale stoi po stronie Tuska i GW. Kościół za to ma za sobą zdyscyplinowaną i zindoktrynowaną mniejszość. Tusk poza dosyć biernym wsparciem narodu ma pewien dodatkowy zasób ? wsparcie ideowe niewielkiej, ale dobrze zorganizowanej grupy ?gdańskich liberałów?, względem której usiłuje być lojalny.
Tusk (do pewnego stopnia także Kwaśniewski, który był mniej świadom tej roli) jest ?Królem Stasiem?, tyle że ma za sobą inny naród ? ten z wieku XVI. Jakie zarzuty stawiano Stanisławowi Antoniemu Poniatowskiemu herbu Ciołek? (1) miękkość, (2) fascynację zachodnią cudzoziemszczyzną, (3) niskie, plebejskie pochodzenie, (4) współpracę z Rosją. Jak widać wszystkie argumenty wróciły. Była nawet sprawa dziadków Poniatowskiego (jeden był bez ziemi, drugi wyrzucony do Francji za malwersacje poeta J.A.Morsztyn ? ten drugi akurat nie wzbudził kontrowersji). Przeciwnicy króla ? wówczas cały naród pod przewodnictwem ówczesnego prymasa ? postanowili go za wszelką cenę zdetronizować i taki jest obecny cel działań PiSu względem Tuska. PiS jest to po prostu obóz kontrreformacji, konfederacji barskiej (a nie endecja, jak się niektórym wydaje). ?Gdańscy liberałowie? Bielecki i Lewandowski wylansowali Tuska, jak Familia Czartoryskich Poniatowskiego. Poniatowski miał też brata, którego zrobił Prymasem. Tą rolę może odegrać Komorowski.
Wygląda na to, że tym razem kościół poniesie ostateczną klęskę i jako siła społeczna zniknie razem z PiSem.
Jak wobec tego wszystkiego zachowują się ?humanistyczne elity?, czyli dziennikarze. Dziennikarze wykształceni w polskich szkołach usiłują zastosować wyuczone tam schematy i ponoszą systematyczną klęskę. Polska jest dla nich ?przedmurzem chrześcijaństwa? i ?mesjaszem narodów?, bo taka była propaganda (bo raczej nie rzeczywistość) przez ostatnich 400 lat. Humaniści jednak nie pamiętają, albo nie rozumieją historii wcześniejszej, w szczególności reformacji, Zygmunta Augusta i Poniatowskiego. Wydaje im się, że zmiana orientacji Polski jest zasadniczym zerwaniem z historią i to stawia ich przed smutnym dylematem ? tradycja czy nowoczesność. Ten jednak dylemat wynika z niedoinformowania i powierzchownej wiedzy. Prawdziwą polską tradycją, tą ze średniowiecza, renesansu i oświecenia jest nowoczesność, nie sarmatyzm.
Czy jest jakieś miejsce dla sarmatyzmu? Otóż tak, ale nie w polityce, tylko w gospodarce. Jeśli przyjrzymy się historii świata z lotu ptaka, to łatwo jest zauważyć, że gospodarka działa cykliczne. Ja bym zaryzykował taką hipotezę, że cykl gospodarczy trwa 200 lat, tzn. mamy jedno stulecie (XIV, XVI, XVIII, XX) w którym panuje centralne sterowanie, absolutyzm, socjalizm, a potem (albo przedtem) drugie (XIII, XV, XVII, XIX, XXI), kiedy panuje rozbicie dzielnicowe, anarchia, złota wolność, dziki kapitalizm. I takie stulecie właśnie nas teraz czeka. Prawda, że ładnie? Wszystko na swoim miejscu. Polska wolna, silna, zorganizowana, a wolny Polak używa swej złotej wolności ? w gospodarce.
Jakie to wszystko madre, jaka inteligencja.
A co to panskie pisanie jest warte, niech Pan sobie kliknie i wreszcie przejrzy na oczy i uszy. Z czegos trzeba zyc, ja wiem, ale jest tyle innych profesji dla inteligentnych ludzi
http://cbrengland.wordpress.com/2010/06/05/isaak-newton/
Szanowni Blogowicze
Pan Adam Szostkiewicz „przejrzał stronniczo” czwórkę kandydatów, my wymieniliśmy własne opinie, aby ostatnio zająć się bardzo politycznym tematem, oddziaływaniem KK na politykę w Polsce.
Czekałem podczas debaty Czterech na jakiś ślad tematu „świeckie państwo”, „stosunki państwo-kościół”. Patrzyłem z napięciem w oczy p. Napieralskiemu i…
Ucho od śledzia!
Zostaje nam więc forum w „Grze w klasy”, gdzie pojawiają się komentarze na wysokim poziomie, za które dziękuję. Martwi mnie cisza ze strony katolickiej większości. Oczekuję na argumenty, w których będzie można dostrzec jakąkolwiek zaletę państwa religijnego.
Pozdrowienia
Gdyby PiS rządził, to wszyscy chodziliby w kaskach.
Co sądzi Jacobsky?
Nie chcę, ale muszę. @narciarzu2, moje śmieszne i niepoważne oceny twoich postów są po to, ażeby pokazać całą absurdalność twoich stwierdzeń. Sam piszesz, że przed łomotem w smoleńskie brzózki różnica była wielka, więc co w końcu przeważyło?
Kościół Katolicki w Polsce ma umocowanie w przesądach obywateli, którzy zostali zainfekowani dogmatami religijnymi i nie spodziewam się jakiejś rewolucji kulturalnej skierowanej przeciwko KK i jego urzędnikom. Nie radziłbym porównań z Hiszpanią (@Kartka z podróży chyba wie najlepiej), gdyż tam KK był elementem systemu opresji i obywatele w większości odrzucili tą instytucję. Dobrym porównaniem jest Grecja, w której Kościół Prawosławny przyłożył rękę do powstania tego państwa na mapie Europy.
Jeśli będzie presja obywateli na zmianę stosunków pomiędzy KK i władzą to, jestem przekonany, że nawet prawicowy rząd odsunie biskupów na plan dalszy i nie pomogą z ich strony żadne zaklęcia.
@stasieku, mnie generalnie długość nie przeszkadza, ale na blogu i owszem. Nie neguję też, że KK w Polsce jest świętą krową.
@wb40, zgoda, postój cywilizacyjny w dzisiejszych czasach oznacza cofkę. Ja tylko zadaję pytanie, czy PO jest jedynym gwarantem tego postępu, bo jakoś nie widzę niczego poza budową autostrad, choć wybudowane szlaki komunikacyjne mogą ten proces przyspieszyć.
Teorie spiskowe i wiara w cuda to, dokładnie ta sama kategoria myślenia. Nie będę rozwijał tematu, powiem tylko, że podzielam poglądy zawarte w książce Richard Dawkinsa „Bóg urojony”.
telegraphic observer,
Gdyby PiS rządził, to nie Jacobsky by sądził, ale raczej sądziliby Jacobsky’ego.
Drodzy Panstwo, ja piszę dlugo i rozwlekle z dwu powodow. Po pierwsze, bo lubię. Ale po drugie dlatego, ze nie chcę, zeby moje wypowiedzi byly odbierane jak atak motywowany emocjami. Dlatego rozwijam wywody i podaję argumenty, a takze stawiam pytania w sposob nieobrazliwy i nienapastliwy, mam nadzieję. Poruszamy sie po polu minowym i latwo jest spowodowac czyjąs eksplozję. Nie ma potrzeby prowokowac wybuchow emocjonalnymi wypowiedziami na zapalne tematy.
Na zakonczenie cyklu wypowiedzi o Kosciele wypada napisac pare slow na temat afer pedofilskich i molestowania. Zostawilem to na koniec, bo moim zdaniem ta akurat sprawa nie ma wielkiego znaczenia dla polskiej opinii publicznej. Dowod tego stwierdzenia w osobie wiadomego arcybiskupa mozna bylo ogladac w czasie pogrzebu. Arcybiskup sie pokazal, i jakos nie rozleglo sie gwizdanie. To cos pokazuje na temat polskiej obyczajowosci. Drugim takim dowodem jest start Leppera w wyborach. O ile wiem, Lepper nie zostal oczyszczony z afery seksualnej (prosze o sprostowanie, jesli sie myle). Mimo to zebral 100 tysiecy podpisow. To pokazuje, ze w Polsce seksafery polaczone z molestowaniem nie maja sily nosnej w opinii publicznej. Polska nie jest moze az tam, gdzie kraje muzulmanskie, w ktorych to ofiara gwaltu musi sie wstydzic i wrecz obawiac o swoje zycie. Ale obyczajowo Polska jest gdzies w okolicach Meksyku, w ktorym ofiara gwaltu ma siedziec cicho, zas gwalciciel nie musi sie specjalnie obawiac.
Podejscie Kosciola do seksafer we wlasnych szeregach jest znane, wiec nie bede streszczal. Natomiast warto zwrocic uwage, ze w Polsce to podejscie chyba jest przyjmowane bez obrzydzenia. Dowodem zarowno wiadomy arcybiskup, jak tez ksiadz z wybrzeza, ktory molestowal i sprawa ucichla. A kto musial odejsc z Kosciola? Ksiadz Wieclawski. A czy odejscie sprawiedliwego zamiast winowajcy spowodowalo powszechne oburzenie w spoleczenstwie? Chyba ani troche. Te przyklady pokazuja, ze akurat w tej dziedzinie postawa Kosciola wspolgra z postawa spoleczenstwa. To rowniez pokazuje, ze tradycyjny mit o Polakach jako o narodzie szarmackim i rycerskim jest tyle samo wart, co mit o polskiej tolerancji. Szarmackie i rycerskie spoleczenstwo byloby oburzone seksualnym wykorzystywaniem slabszego (dowolnej plci) przez silniejszego. Nic takiego nie ma miejsca.
To nie znaczy, ze koscielne afery seksualne nie maja zadnego znaczenia. Moim zdaniem one jednak odzieraja ksiezy z nimbu czystosci. W tym sensie nie pomagaja Kosciolowi. Jednak ich wplyw na polska opinie publiczna jest niewielki. Czesc tego zjawiska jest takze spowodowana faktem, ze o „tych sprawach” w Polsce sie nie mowi. A juz zwlaszcza sie nie mowi wsrod katolikow.
Mysle, ze ta wypowiedzia w zasadzie wyczerpalem temat. Dziekuje za uwage.
„Gdyby nie CIASNY ateizm, przybierający tak często wymiary walki religijnej, społeczeństwo polskie, ze swoim kulturalnym, dziejowym demokratyzmem, byłoby najwdzięczniejszym polem pracy dla rozumnego rządu.”- „Zapiski więzienne”, Kard. S. Wyszyński
Hanna,
a co na temat ciasnego i powierzchownego katolicyzmu wciskanego Polakom przez dzisiejszych hierarchow KK ?
@narciarz2 – unikajmy uproszczeń. Abp Paetz nie był oskarżany o pedofilię. Ks. Węcławski odszedł z Kościoła chyba głównie dlatego, że stracił wiarę. A polska obyczajowość, niestety, jest jaka jest. Brakuje nam kilkuset lat, w których mogłaby się rozwinąć moralność obywatelska.
O pedofilii w polskim Kościele pisałem swego czasu tutaj:
http://pfg.blox.pl/2010/03/Celibat.html
Gdyby nie CIASNY ateizm…
Gdyby nie WOJUJACY katolicyzm, Polska bylaby krajem tolerancyjnym w ktorym chcialo by sie mieszkac. „Blog Polityki” .Narciarz2
„Kolegom moim należy się tu choćby krótkie wspomnienie. Otrzymali świecenia kapelańskie z rak Stanisława Zdzitowieckiego, w Bazylice Katedralnej Włocławskiej 29-06-1924 roku. Bylo nas razem 17, chociaż nie wszyscy stanęli w tym dniu do świeceń, jako ze 2 już bylo na studiach w Lille, a ja znalazłem się w szpitalu, chory od tygodnia na płuca. Z tej gromadki zginęli w Dachau: ksiądz Stanisław Michniewski, ksiądz Julian Konieczny, ksiądz Jan Mikusinski, ksiądz Jan Fijałkowski, ksiądz Zygmunt Lankiewicz, ksiądz Bronisław Placek, ksiądz Stanisław Oglaza.
Wrócili z obozu koncentracyjnego: ksiądz Józef Dunaj, nasz dziekan kursowy, ksiądz Stefan Kołodziejski, ksiądz Wojciech Wolski, ksiądz Marian Sawiecki, ksiądz Antoni Kardynski, ksiądz Antoni Samulski. Uniknąłem obozu tylko ja, dzięki temu, ze na polecenie Michała Kozala opuściłem Włocławek na kilka dni przed drugim aresztowaniem duchowieństwa. Jeszcze przed wojna zmarł nasz kolega, ksiądz Konstanty Janic, na gruźlice. Koledzy, którzy wrócili z obozu, są niemal inwalidami. Ksiądz Kardynski był ?królikiem doświadczalnym? i ciężko chorował na zaszczepiona flegmonę. Ksiądz Antoni Samulski dostał się do wiezienia polskiego jako dyrektor ?Caritas? diecezji wrocławskiej i wyszedł zen z tak złamanym zdrowiem, ze nie udało się go uratować.
Takie są dzieje jednego tylko kursu kapłanów polskich w wieku” XX..?-?Zapiski więzienne?, Kard. S. Wyszyński.
Narciaz2, o jakim Pan mówi kościele WALCZĄCYM, żarty chyba sobie Pan robi. Tu raczej powinna być mowa o kościele NISZCZONYM.