Jeżdżenie po Tusku
Trochę mnie zaskoczył atak profesora Ryszarda Legutki na premiera. Z czasów dawnej przyjaźni na krakowskim Białym Prądniku pamiętam go jako spokojnego i towarzyskiego filozofa, miłośnika kina i współpracownika podziemnej Arki, obrońcę etosu mieszczańskiego, a przeto i kapitalizmu. Dziś Legutko, europoseł PiS, strzyknął jadem z łamów ,,Polski. The Times”: Tuska całkowicie zdezawuował, prezydenta Kaczyńskiego – u którego do niedawna był sekretarzem stanu – nazwał najlepszym prezydentem po 1989 – czyniąc zeń wcielenie cnót ludzkich i politycznych.
Ale skąd Legutko wie, jaki jest Tusk w wewnętrznym kręgu swojej partii? Czy aby nie przenosi na niego swych doświadczeń z Jarosławem Kaczyńskim? Jego portret Tuska pasuje mi raczej do publicznej persony prezesa PiS. Tak jakby z brukselskiego oddalenia chciał dać upust złogom złych politycznych emocji do lidera wrogiego obozu, który powinien zniknąć i zrobić miejsce dla niezłomnych rycerzy PiS, a nie znika, tylko trzyma się mocno.
Profesor zajął się premierem, to ja zajmę się prezesem. Fakt, we mnie też są złogi złych emocji politycznych, zwłaszcza w odniesieniu do JK i niektórych jego akolitów, pokroju posłów Ziobry, Hofmana czy Mularczyka, nie wspominając już o pani Kempie, Jacku Kurskim czy panu Szczygle. Bywa, że trochę mnie to frasuje.
W końcu to niehumanitarne uczucie i nie ma się co nim chwalić. Antypatia, jak nienawiść, godzi zresztą nie tylko w osobę, której nie znosimy, lecz zwykle także w nas samych – jakoś brudzi.
Kto rozpala negatywne emocje, sam staje się ich ofiarą. Już nie umie inaczej, patrzy na świat przez ich pryzmat. Nie potrafi się cieszyć tym, czym ludzie o innym, bardziej życzliwym nastawieniu. Szuka przede wszystkim dowodów, że to on ma rację w swej podejrzliwości, zaczepności, czarnowidztwie. I tak życie schodzi mu na destrukcji zamiast na tworzeniu czegoś wartościowego, konstruktywnego, co po nim zostanie.
Spróbuję krótko wyliczyć powody, dla których tak mi trudno znieść prezesa Kaczyńskiego jako postać polityczno-publiczną. Zaznaczam, że chodzi o wizerunek publiczny, o to, co nazywano ,,personą”, a więc maską pod którą ukrywał się aktor w antycznym teatrze. Możliwe, że kiedy schodzi ze sceny, prywatnie, jest innym człowiekiem, czarującym, uprzejmym, błyskotliwym, trochę jak Legutko, gdy zdejmie maskę zrzędliwego konserwatysty – nie wykluczam tego.
Nie odkrywam niczego nowego, tylko rekapituluję, ale może warto, kiedy na fali jest jeżdżenie po Tusku.
JĘZYK CIAŁA
1 -dykcja i gestykulacja zarozumiałego aparatczyka
2 -uboga, a bywa, że i kaleka, polszczyzna (rozkłada nosówkę ,,ą” na ,,om”) działacza z awansu społecznego
3 -niezdolność połączenia siebie prywatnego z sobą publicznym: ma się wrażenie, że prezes kończy się na tym, co mówi publicznie, a głębiej już nic nie ma – człowiek automat bez odrobiny autorefleksji – jak mnie inni odbiorą, jak mnie zrozumieją? – ani cienia empatii, Słowem, komunikacyjna zerówka.
POGLĄDY
4- zamiast chadecji wzmocnił w Polsce katoendecję, legitimizował rydzykizm
5 – jątrzy, insynuuje i dzieli przy każdej okazji, to pewno efekt przejęcia się schmittowską koncepcją demokracji jako wiecznego sporu. A mnie Zamiast sporu i konfrontacji bliższa jest debata, a istotę demokracji widzę w ochronie praw jednostki przed zakusami autorytarnymi państwa, ruchów politycznych czy Kościoła
6 -zawarł sojusz polityczny z Giertychem i Lepperem, czego skutkiem było wtargnięcie do ważnych instytucji watahy ludzi bez jakiegolwiek przygotowania. To PiS de facto zniszczył media publiczne.
7 -swoich zwolenników do niczego pozytywnego nie mobilizuje, chyba że do walki z pozbawionymi realnej treści fantomami, jak ,,układ” czy ,,liberalizm”. Sieje w ten sposób niechęć do tego, co jest naszym wspólnym dorobkiem: do realnych osiągnięć dwudziestolecia III RP.
I dlatego mam o prezesie i PiS zdanie odrębne od profesora Legutki.
Komentarze
A mnie Panie Adamie intryguje czemu europosłów z pis tak ciągnie do kraju. Przecież Bruksela to ciekawe miasto, z diet można się tam spokojnie utrzymać. W przerwach obrad można się relaksować wędrówkami po atrakcyjnej okolicy – muzea, teatry, knajpy, burdele – co więcej potrzeba do szczęścia? A oni jak Ślimak przywiązani do rodzinnej roli. Ziobro bryluje na sejmowych konferencjach prasowych, Migalski doniesienia do prokuratury śle, Kurski się opędza od dziewcząt swobodnych obyczajów a potem sprawozdaje te amory w kraju a Legutko komentuje co się tutaj dzieje. Cierpią widać europosłowie na politycznych emeryturach. Może mi ktoś z blogowiczów odpowie czemu oni tak tęsknią za naszą krainą. Czemu nie mogą się tam odnaleźć. W Brukseli można przecież znaleźć jakieś sensowne i przyjemne zajęcia.
Pozdrowienia
@Kartka z podróży
To proste. W kraju mogą szpanować arogancją a w Brukseli są zerami.
Tylko czy od tego Tusk stanie się lepszy???;-)
Nie cierpię J.K.(wraz z bratem) i tego co on zrobil z Polakami, wyzwalając najgorsze emocje.Tym niemniej coraz bardziej mam wrażenie,że Tusk robi to samo co Kaczyński tylko pokrywając to zręcznie propagandą;-)
Jeśli czytal Pan Suworowa, to Kaczyński jest „lodolamaczem” Tuska.(Wg Suworowa Stalin pomógl Hitlerowi dojść do wladzy i podbijać Europę by potem samemu ją „wyzwolić” i spowodować,że zamiana Gestapo na NKWD zostanie przyjęta w Europie Zachodniej oklaskami i kwiatami.) Te naruszenia praworządności, praw obywatelskich i obyczaju, które wprowadzil Kaczyński, zostaly tyle,że teraz robią to urzędnicy PO;-)))
No to jak Pan atakuje,to ja wezmę prapremiera w obronę.
Jest taka Polska, jak pan prezes Kaczyński.
Zaściankowa,zacofana,nieufna wobec świata i sąsiadów.
Są ludzie, dla których, tak jak dla pana prezesa, świat się zatrzymał w dziewiętnastym wieku.
Którzy mają dziewiętnastowieczne poglądy na politykę karną,szkolnictwo czy politykę zagraniczną.
Wiele osób uważa, jak Kaczyński, że że jak ktoś zarobił, to ktoś musiał stracić.
Ta Polska i ci ludzie, muszą mieć swoją reprezentację w parlamencie,bo inaczej będą na ulicach.
To w końcu nie prezesa wina, że się taki urodził.
Moim zdaniem, jest Polsce potrzebny.
Byle dużo mówił,był aktywny.
Ten epizod z rządzeniem prapremiera, też moim zdaniem był jak szczepionka.
Bardzo potrzebny.
Po dwudziestu latach, dawna odporność organizmu zaczęła zanikać.
_@Kartka z podróży pyta. Ziobro, Kurski to dwoje ludzi odstawieni od piersi pełnej mleka Jarka potencjalni jego konkurenci więc bardzo aktywni muszą być w szkiełku aby o nich nie zapomniano. Migalski jako neofita stara się być bardziej pisowski niż sam pis, uważa że ta metoda wkradnie się w łaski prezesa choć nie zdaje sobie sprawy pan politolog że jest manipulowany. Legutko ,nie posiadam zdania o tym człowieku. Zbyt mało poznałem jego działalność na arenie polityki jedynie wiem ze jest bardzo zaufanym u pretendenta na powtórny tron prezydenta.
O samum Jarku lepiej już nic nie mówić bo jeśli o człowieku mówią to nie jest jeszcze z nim tak źle w/g mojej nauczycielki.Jeszcze by można wymienić dużo wrednych cech chorobowych prezesa ale jak wyżej.
Ciekawy wpis, redaktorze, gratuluję. Oczywiście nie diagnozy dla JK, bo to bułka z masłem, ale wcześniejszej autorefleksji na temat własnego dyskomfortu kogoś , kto krytykuje pisuaryrzm. To sobie rzadko uświadamiamy, jak łatwo jest dziennikarzowi czy innemu komentatorowi krytykować brudy w pisuarze i jednocześnie samemu nie poczuć się umoczonym. Być może siłą Kaczorów w starciu z inteligencją, jest właśnie kalkulacja, że opiniotórczy komentatorzy nie zechcą się zniżać do ich poziomu? Może wiedzą – jak Edek z Mrożkowego „Tanga” – że ich siłą jest nos niewrażliwy na aromaty, które zabijają innych.
A może ich przeceniam? W każdym razie dziękuję za tę refleksję.
A ja powiem tylko tyle….
kto u diabla wymyslil zeby lokalne gazety skleic pod idiotycznym tytulem POLSKA TheTimes? W tej kolejnosci… Nie „TheTimes Polska” jak np jest „Wall Street Journal Europe”… ale wlasnie POLSKA (kapitalikami) The Times (mniejszymi w ksztalcie znanego mi dobrze logo) i np Gazeta Wrocławska?
Jakos wierzyc mi sie nie chce zeby brytyjczycy ktorzy rozumieja idee prasy lokalnej dość dobrze i rozróżnienie na dzienniki krajowe i regionalne wciąz zachowują mimo irytującej czasami konsolidacji na rynku mediów wpadli na taki genialny pomysł. Choć z drugiej strony Polak raczej by chciał zaszaleć dając „The Times”… a w geście ‚zrozumienia’ wyspiarz powiedzial… „dajmy spokój…Polska gazeta niech się nazywa po polsku…”
no i mamy szaleństwo takie że cała wies tanczy i spiewa.Wstyd az niemilo….jak nie przymierzając… bayer full
Kartka z podróży,
musi klimat…
Obywatel pisze:
2009-10-20 o godz. 19:20
A o Dänikenie Pan słyszał?
Polecam.
„1 -dykcja i gestykulacja zarozumiałego aparatczyka
2 -uboga, a bywa, że i kaleka, polszczyzna (rozkłada nosówkę ,,ą? na ,,om?) działacza z awansu społecznego”
Nie lubię Kaczyńskich i nie zgadzam się z nimi, ale przepraszam, co to za argumenty? Czy naprawdę są one godne łamów Polityki? Nie wydaje mi się, aby publiczne wypominanie komuś takiej, a nie innej dykcji było szczytem savoir vivre i dobrego smaku. Byłoby to dopuszczalne w felietonie na temat języka polityków, porównującym np. wybranych posłów, ale w zaprezentowanym tu kontekście zwyczajnie razi.
I do tego to wszystko pod pretekstem odpowiedzi na wypowiedź Legutki. Czy naprawdę każdy powód jest dobry, żeby jakoś zaatakować Kaczyńskich, czy nie wystarczą kwestie merytoryczne? Osobiście nie mogę już słuchać tych powtarzanych jak mantra śpiewek, mających objaśnić nam dlaczego Kaczyńscy są źli, zwłaszcza, że mają dokładnie odwrotny efekt, osoby które do tej pory się o tym nie przekonały, tylko utwierdzają w ich tezie, że Kaczyńscy są nieustannie atakowani przez prasę. Przekonanym zaś tłumaczyć nie trzeba.
„Kto rozpala negatywne emocje, sam staje się ich ofiarą. Już nie umie inaczej, patrzy na świat przez ich pryzmat. Nie potrafi się cieszyć tym, czym ludzie o innym, bardziej życzliwym nastawieniu. Szuka przede wszystkim dowodów, że to on ma rację w swej podejrzliwości, zaczepności, czarnowidztwie. I tak życie schodzi mu na destrukcji zamiast na tworzeniu czegoś wartościowego, konstruktywnego, co po nim zostanie.”
Może warto, żeby Pan redaktor wziął sobie do serca to co sam napisał? Jak na razie w swoim zacietrzewieniu zniżył się do poziomu PiS…
Szanowny Panie Redaktorze,
mam nadzieję, że Panu „ulżyło”. Bo, przy całym szacunku i sympatii, jakie żywię dla Pana, naprawdę nie widzę sensu powtarzania poraz enty tego co jest „oczywistą oczywistością”. Poza oczywiście „autoterapią”. Choć w pełni podzielam pogląd, że złość szkodzi przede wszystkim temu kto jej doświadcza.
Co do Legutki, to znam jedynie jego wizerunek publiczny, nie znam człowieka, którego Pan opisuje. Toteż jego zachowanie wcale mnie nie dziwi. Wprost przeciwnie dziwiłabym się gdyby zachowywał się inaczej.
Zalecam kieliszek godnego trunku „dla zdrowotnosci”, lepiej katować wątrobę w ten sposób 🙂
Legutko to jeden z wielu przypadków nieudanego produktu-krzyżówki naukowca, powiedzmy, z trzeciorzędnym politykiem. Dla jednych taki typ „pisowsko-peerelowski”, dla innych – „psychoanalityk” naszej duszy narodowej”. Przy tym wszystkim – „jeżdżąc po Tusku” – malutki człowieczek, który nie może widocznie przeboleć, że taki Tusk jest premierem, a może być nawet prezydentem, a on co najwyżej po reformie szkolnictwa wyższego profesorem zatrudnionym na czas określony w jakiejś „wyższej szkole wstydu”.
I pomyśleć, w praktyce, takim ludzikom nie pomogą nawet studia nad Platonem.
Uwagę zwraca głębia a la Migalski analizy sytuacji politycznej (retrogeneza, diagnoza i prognoza) i to uwielbienie dla Prezydenta Kaczyńskiego, któremu „zawdzięczamy wiele rzeczy, a najważniejsze to polityka wschodnia oraz historyczna”. I dalej „nie mogę się powstrzymać od uwagi osobistej. Jarosław Kaczyński jest człowiekiem kulturalnym, dobrze wykształconym i dobrze wychowanym, w jego otoczeniu obowiązują dobre maniery” – jako przeciwstawienie dla „buractwa grupy przywódczej PO”.
Jak powiedział Platon: „Każdy prowadzi jakąś kalkulację, którą nazywamy nadzieją”. A nadzieją Legutki jest jeszcze raz wsiąść na karuzelę w naszym smutnym miasteczku polityczki.
Europosly z PiS najlepiej czują się w swojej piaskownicy – umysły zamknięte, nietolerancyjne, myślące stereotypowo, bez smaku na życie – boją się widocznie nieznanego, obcego i Innego. Też kalkulują, kadencja szybko zleci, a nie ma to jak taplać się w swojskim, polskim bajorze blisko koryta.
hlmi!
„Czy naprawdę są one godne łamów Polityki? Nie wydaje mi się, aby publiczne wypominanie komuś takiej, a nie innej dykcji było szczytem savoir vivre i dobrego smaku. Byłoby to dopuszczalne w felietonie…”.
To jest blog (rodzaj felietonu), a nie łamy „Polityki”.
hlmi
Nie mogę się zgodzić z bagatelizowaniem dykcji i aparycji. O ile lepiej wyglądało i brzmiało by w tv orędzie gdyby Pan Prezydent patrzył w ekran wizjonerskimi i hipnotycznymi oczami a swe kwestie wygłaszał mocnym, najlepiej chropawym bo przetrawionym burbonem głosem Toma Waitsa. O ile bardziej by nas to przekonywało. Wyobraź sobie, że słyszysz ten głos – „Jeśli ktoś mówi, że to nie jest afera, to znaczy mówi wprost:(pauza – wyczekiwanie) ustawienie przetargów, czyli wskazywanie z góry kto ma wygrać, nie jest aferą. (pauza-głęboki oddech) Sprawa jest jasna.(pauza) Była afera.(wzmocnienie tembru głosu – prawie chropawy krzyk) Trzeba ją wyjaśnić i ukarać ewentualnie winnych (wyciszenie – przekonujący szept).
Tak więc dobra dykcja i aparycja pomogłaby Sprawie
Pozdrawiam
„To PiS de facto zniszczył media publiczne”
Bez przesady. Nie naprawił – to tak, ale zniszczył? Jak 54 lata żyję, to nie pamiętam, bym mógł się o tej instytucji w Polsce wyrazić dobrze.
Torlin,
to jest blog umieszczony na serwisie tygodnika Polityka, prowadzony przez osobę w tym czasopiśmie zatrudnioną. Moim zdaniem można w tym wypadku rozszerzyć określenie łamy Polityki, nie musi się ono odnosić jedynie do tego, co ukazuje się drukiem. Wiem, że wygodnie jest udawać, że blog to blog i z Polityką nie ma nic wspólnego, ten temat był już wałkowany w komentarzach na innych blogach Polityki. Ale oddając miejsce na swoim portalu i umieszczając swoje logo w prawym górnym rogu, redakcja Polityki firmuje ten blog i jego zawartość. A to, moim zdaniem zobowiązuje autorów do przestrzegania pewnych standardów, a redakcję do pewnej kontroli wpisów (nie mam na myśli cenzury, tylko dbałość o zachowanie jakości i rzetelności).
Kartka z podróży,
🙂 bynajmniej nie bagatelizuję, uważam po prostu, że wytykanie tego typu mankamentów jest nieeleganckie i małostkowe. Niektórzy nie mają dobrej dykcji, inni aparycji, jeszcze innym brakuje jednego i drugiego, ale to nie ma nic wspólnego z meritum. Jeśli propozycje polityka dla Polski są sensowne, to niechby się jąkał. Jeśli nie, jakie ma znaczenie jąkanie.
Ech…jak dlugo mozna czepiac sie nieszczesnego Kaczynskiego… ciagle i ciagle. Przeciez to nudne… ten czlowiek jest sam dla siebie problemem.
Kaczynski, Kaczynski, Kaczynski… to juz zaczyna byc meczace bo nic nowego sie nie pojawia tylko wiecznie czepianie sie Kaczynskiego. To nie jest konstruktywna krytyka, to czepialstwo.Bezproduktywne na dodatek.
Tuskowi tez sie nalezy. Czlowiek to malo blyskotliwy, bez wizji i umiejetnosci przywodczych i tak samo jak na razie okazuje sie byc egoistycznie ambitny „prezydent, prezydent..” a reformy? a kij z reformami… czym poza brakiem obrazania rozni sie od Kaczorow?
Cala ta afera ze Tusk zly, Kaczor dobry albo vice versa Kaczor dobry, Tusk zly… aaa przepraszam. Cos mi sie powtorzylo 😛 Kaczor zly, Tusk dobry to problem zastepczy. Obaj panowie nie maja w kwestii AUTENTYCZNYCH problemow zadnych pomyslow.Pan Tusk ma szczescie ze pan Kaczynski tak zbrzydl spoleczenstwu ze dostal latwa wiekszosc. Gdyby wygral na 35% jak PiS w 2005 to tez byloby smiesznie…
Kompletnie nie rozumiem tez odruchu ze jak ktos Tuskowi dowali to trzeba Kaczorom oddac. Czy pan Redaktor wciaz odreagowuje fakt ze nie udalo sie regresywnego podatku dla bogatych tzw. „liniowego” platformy wprowadzic czy jak? Kryzys zawinil a nie Kaczynski panie Redaktorze. Kaczynski Panu jeszcze obnizyl o cale 8% a Tusk jak zle pojdzie podniesie!
i co wtedy?
Zwróćcie uwagę na kontekst tych uwag o dykcji i aparycji. Autor szczerze wyjaśnia, dlaczego czuje niechęć do JK. Oczywiście ocenianie polityka według dykcji nie jest szczególnie racjonalne, ale to przecież naprawdę działa. Również moja niechęć do Kaczyńskiego wynika w znacznej części ze względów estetycznych. Nie chodzi mi o to, co widać i słychać w telewizji, raczej o jego stosunek do przeciwników politycznych oraz styl wypowiedzi, których czytałem wiele, łącznie z dwoma wywiadami-rzekami. Gdyby nie zmieniając poglądów, zachowywał się inaczej, byłby dla mnie po prostu politykiem, z którym się nie zgadzam. Awersji by nie budził.
Szanowni Panstwo,
proponuje przeczytanie artykulu prof. Legutki i porownanie
jego poziomu z poziomem tego, co zostalo dzisiaj napisane
na tym blogu.
Mysle, ze dla kazdego w miare inteligentnego czlowieka
wnioski nasuwaja sie same.
To jasne, że JarKacz posiada wszelkie cechy zewnetrzne i (intuicyjnie) wewnętrzne przypisywane przez większość ludzi totalitarnym dyktatorom.
Proszę zwrócić uwagę na rytuały odprawiane przez PiS-oskich działaczy przed, w trakcie i po jego wystąpieniach… Żywcem skopiowane z tłumów oklaskujących Mussoliniego. I to zachowanie „idola” jakże żałośnie podobne do kabotyńskich gestów Benito…
To właśnie nie pozwala większości Polaków traktować faceta poważnie, a raczej traktować poważnie ewentualne zagrożenie dążeniami podobnymi do celów wzorca.
Natomiast obecna obiegowa opinia o Tusku jest w ogromnej mierze pochodną propagandy… I to nie propagandy PO, która jest wyjątkowo kiepska i nieprofesjonalna, ale wbijanych nam bez chwili odpoczynku przez propagandzistów PiS-owskich, których już teraz bezkrytycznie papugują tzw. media, kilku „overheadów”: PR, lenie, piłka nożna, złodziejska prywatyzacja, wilcze oczy i parę innych podobnie chwytliwych słówek…
Jeśli mam o coś poważną pretensję do PO, to głównie o „nadstawianie drugiego policzka” zamiast odpowiadania ciosem na cios…
A jeśli chodzi o „nienaprawianie mediów przez PiS” jak to opisał jeden z poprzedników – Owszem, naprawili, w ciągu jednej nocy uchwalając i wprowadzajac w życie ustawę medialną po której bezczelnie w kolaboracji z SO i LPR „sprywatyzowali” media, czego do dzisiaj skutki oglądamy w TVP…
Janku nie pamiętasz żebyś o TVP mógł się wyrazić dobrze – nie wiem więc co oglądałeś. Napewnonie programy popularnonaukowe (świetna Sona, Z kamerą wśród zwierzęt), teleturnieje dla myślących (Wielka gra), rozrywkę (Kabaret Starzych Panów, Wielokropek, Kabaret Olgi Lipiśnskiej), uroczych dobranocek dla dzieci i dorosłych (były takie z Kobuszewskimm), seriali niebędących naśladownictwem sitcomów (Dom, Polskie Drogi, Jan Serce) a przede wszystkim rewelacyjnego (nadawanego w godzinach dla ludzi nie około północy) Teatru Telewizji.
hlmi!
Dziękuję za odpowiedź, ale jest ona koło tematu. Moim zdaniem blog = felieton, a ten rządzi się od początku powstania gazet swoimi prawami. Najczęściej objawia się to w tekście: „Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść felietonu. Opinie wyrażane w tekście są wyłącznie opiniami autora”.
Inaczej mówiąc: „Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść notek w blogu. Opinie wyrażane w nich są wyłącznie opiniami autora”.
Drodzy Blogowicze,
Warto zwrócić uwagę na kilka szczegółów. Legutko atakuje Tuska- i to można wytłumaczyć logika politycznego konfliktu. Adam Szostkiewicz Legutke. Czym to wytłumaczyć? Szostkieiwcz był kiedyś w polityce, ale był tak nieudolny, ze jego formacje ograno z lewa, prawa, gory i dołu- vide siła spokoju. Czyżby zazdrość wobec Legutki?
Na marginesie analizy charakteru Kaczynskiego, warto o tym pamiętać.
Adam Szostkieiwcz zaczyna przypominać zimowych kibicow onetu, którzy od 10 lat ilekroć Adam Malysz zajmowal 10, czy 20 miejsce obwieszczali, ze sie skończył, ze ma niewyjsciowe wąsy, ze go zdradza zona, itd., itd. A wszystko z fotela i znad chipsow!
Takie jest niestety oblicze publicystyki człowieka, który pewnie jako jeden z niewielu w Polsce potrafiliby zajmująco i kompetentnie (gdyby zechciał porzucić na moment ideologie) napisać np. o literaturze poludniow amerykańskiej.
Legutke mialem okazje wysłuchać, ktore to wystapienie wywołało zywa dyskusje i sprzeciw, głownie Amerykanow, np. z Hertiage Foundation. Rzecz miała miejsce w Estoril pod Lisbona, i dotyczyła demokracji, państwa narodowego i integracji europejskiej. Wyższość Legutki polegała na tym, na czym polega wyższość modelek nad aktorkami, jeśli chodzi o urodę. Prószę wykonać ćwiczenie obejrzenia 10 zjawiskowo urodziwych aktorek. Wszystko bez zarzutu. A potem prószę zestawić z nimi zjawiskowo urodziwa modelkę. I wtedy widać, ze to inna liga. Mam na myśli głównie to, ze okrągłe argumenty publicystyczne, w auli i atmosferze uniwersyteckiej, bardzo łatwo mogą zostać obrócone w niwecz przez osobę dobrze władająca filozofia i logika. Ale to na marginesie.
Istotniejsze jest myślę co innego. Zdarzyło mi sie przeczytać wpisy pod informacja o wypadku, jaki przydarzył sie A. Fotydze. Przyznam, wiele widziałem, ale byłem zdruzgotany poziomem buractwa, bez względu na płeć, czy wiek. Zastanaiwajace, ze jak sie domyślam podlotki, w imie racji np. feministycznych gotowe bronić do upadłego każdej kobiety, ktora odwołuje sie do solidarniosci kobiecej tym razem okazały sie co tu dużo mówić okrutne. A za co? Za przynależność do nielubianej partii.
Mężczyźni bez zahamowan urągali najbardziej elementarnym zachowaniom, wobec człowieka, którego potrącił samochód. Taka Polska: jest agent Tomek i oficer Lesiak, czy oficer Zielonka, sa taśmy prawdy i jest tzw. niebyła afera stoczniowa.
2 lata temu Pis zdobył w wyborach trochę więcej głosów niz wtedy, gdy wygrał. Pociecha to żadna, ale falsyfikuje to teze o tym, ze Polacy en masse mieli Pisu dość. Mieli Pisu dość wyborcy PO, i tych bylo więcej. Ale niewiele więcej.
Dopiero po odsunięciu PIS od władzy, na skutek błędów Pisu, ale przede wszystkim kampanii, nieustającej kampanii wbijania w ziemie najzwyklejszej nienawiści i propagandy doszło do sytuacji, ze PIS zostało szczerze znienawidzone. Dziś mamy paradoksy, które będą kiedyś kazusami socjologii i wiedzy o mediach. Partia rządząca zyskuje poparcie po ujawnieniu szeregu afer i przerażającej niekompetencji.
I to spada na pańskie sumienie panie redaktorze. Pana nienawiść, i legionu dziennikarskiego panu podobnego bierze na siebie zbydlęcenie ludzi przeważnie młodych, którzy i bez tego miewaja trudności z oglądem świata.
PIS według obiegowej opinii deprawował staruszki. Pan deprawuje młodych.
I na koniec miara nicości pańskiego blogu jest wreszcie i to, ze nie wstyd panu pisać bzdur o wyglądzie czy dykcji ludzi. Wybaczy pan, ale mister Olympia to pan nie jest, nie był nim także często chwiejący sie A Kwasniewski, Oleksy ksywa Biskup, czy np Donald Tusk, o którego dykcji może lepiej nie mówić. A mimo to niezaprzeczalni każdy z ich był rasowym politykiem.
I na koniec zaskoczył pana atak na premiera? No to chyba pan nie czyta swojego blogu, tego co pan sam napisał o byłym premierze, obecnym prezydencie i wpisow typu -pisuary to czy tamto.
Ps. Jest jednak szansa, ze i pan przejdzie do annałów publicystyki. Pisze pan do tych, którzy raczej pana nie zaszczycają rozmowa, np. Cameron. Sam będąc w polityce skompromitowany nieudacznictwem radzi pan politykom, którzy sobie i bez pana radza kwietnie – ten sam Cameron.
I rozwija pan twórczo tezy A. Kwasniewskiego – ostrzej z ta Polska, daja rady jak czy to w Parlamencie Europejskim, czy gdzie sie tylko da marginalizować polski glos i polska partie. Niebywale. A wszystko dlatego, ze jeden facet jedt niewsoki i na koszt podatnika nie odstrzelil sie w drogie garnitury oraz nie zatrudnil bandy darmozjadow, ktorzy by go nauczyli (a ponoc wreszcie zrobil to, wiec oprocz deprawowania mlodych, deprawuje pan takze politykow, rzecz wydawalaby sie niemozliwa) jak na wiesc o tym, ze jego kreca lody robic marsowa zatroskana mine, godna dyzurnego w klasie II a po tym jak zginela kreda, ale nie czlowieka kierujacego panstwem.
O Boze ,
a mi rece opadaja jesli profesor UJ posluguje sie jezykiem „pospolitym”.
W oficjalnym ,ba w „oficjalnym” jezyku polskim NIE MA LUDZIE POJECIA CHAMSTA.
Czy wszyscy polacy w miejscach publicznych i to z tytulami ,nie umia sie zachowac !
Ach P. Legutko Pan to chyba mial jednak zlego mistrza /pewnie jak
P. Miechnik ktorzy w ktorejs polimice sie pochwalil ,ze jego „mistrz” mu
powiedzial ; cytat ;
„czlowiek w swoich pogladach powinnien plynac przeciew pradom ”
co jest niczym innym jak sloganem komuny /.
Czy p. Legutko mial tez takiego „mistrza” ?
Czy nie czas ,aby Ci panowie w ich wieku byli mistrzami samymi dla siebie?
………………………………………………….
Przeciez ten Kaczynski to jedna „rozklekotana rozpacz” ,ktora „moze”
nie wiem ? nie umie sie definiowac ?
To juz „miedzynarodowa anegdota ” ,a ta polemika polityczna ? p.Legutki
to bzdura ,na zasadzie jaki prezes jest kochany ?
Brawo P.Tusk popieram ,bardzo dobrze Pan robi !!
naucza sie pomalu ,kto rzadzi i po co ?
Tak …….. p.Legutko moze? po angielsku !!!!!
………………………………………
O WYCHOWANIU /money/ SIE NIE MOWI ,JE PO PROSTU SIE MA !!!!
Salute
Ps. jak zwykle popieram Pana ,
a nie popieram ; polemiki polityczne ,gdzie
panowie wyzywaja sie od chamstwa , zamiast mowic o faktach politycznych ……
/ i nie dyskutuje /.
„2 -uboga, a bywa, że i kaleka, polszczyzna (rozkłada nosówkę ,,ą? na ,,om?) działacza z awansu społecznego”
Dykcja fatalna, ale z uboga polszczyzna sie zgodzic nie moge.
Mowy Kaczynskiego Jaroslawa w Sejmie sa duzo bogatsze niz chocby Tuska. Naprawde niewielu jest rownie dobrych mowcow (mam na mysli tresc, nie dykcje). Uzywa bardzo ciekawych slow, o ktorych mlodsze pokolenie mogloby zapomniec:
Ot chocby „w chamstwie, agresji, knajactwie z tymi panami nie mamy szans”. Tusk na jego miejscu powiedzial by „w chamstwie, … tak wlasnie w chamstwie, bo to chamstwo jest! w chamstwie nie mamy szans z nimi” – o istnieniu takiego slowa, jak „knajactwo” zapewne nie pamietal, dopoki Kaczynski glosno go nie wymowil.
O innych dzialach PiS to juz wogole nie ma co mowic, swieca swiatlem tylko odbitym, i powtarzaja za wodzem uzywajac jego zwrotow. Ba! nawet Lech Kaczynski dalece ustepuje bratu.
A tak nieco bardziej zartobliwie, wklad Kaczynskich w mowe polska jest ogtromny.
Pol narodu powtarza za prezydentem: Irasiad, Spieprzaj dziadu i zadne krzyki nie przekonaja nas, ze czarne jest czarne, a biale jest biale.
Lepsze osiagniecia ma tylko Dariusz Szpakowski i jego nonsensowne: stale fragmenty gry, prostopadle podania (a moze jednak rownolegle?) czy kontuzjogenni zawodnicy.
Swoista sztuka jest ocenianie kogos nie na bazie wydarzen,zachowan i komentarzy, ale na podstawie nieco osobliwej analizy, ktorej znaczacym faktorem jest proba postawienia siebie samego na miejscu tego kogos.
Pan Legutko z lekka zapomnial o jedenj elementarnej sprawie. Donald Tusk jest czlowiekiem, ktory ma okreslony poziom wrazliwosci, ufnosci, inteligencji wrodzonej.I ten wlasnie Tusk, ktory dal swoj osobisty mandat daleko idacego zaufania swoim przyjaciolom i dobrym znajomym w krotkim okresie czasu zderza sie z faktami, ze jest oszukiwany, niedoinformowywany lub tendencyjnie informowany nie do konca, ze w koncu jego zaufani i protegowani prowadza podwojna gre. Ktos na miejscu Tuska wpasc moglby w furie i zaprezentowac szereg raptowych decyzji, zachowan.Tusk jest jednak ostrozny i daleki od pochopnosci.Tego Pan Legutko nie dostrzega. Pan Legutko widzi i ocenia Tuska takim, jakim chcialby, zeby on byl w rzeczywistosci. Nie przystoi to jednak czlowiekowi o takim wyksztalceniu i niby doswiadczeniu zawodowym.
Chwalebne psalmy pod adresem Jaroslawa KAczynskiego maja dwojaki wymiar.
Pierwszy wymiar to afirmacja wartosci i madrosci Jaroslawa Kaczynskiego niczym zabieganie o depozyt i gwarancje zaufania i zauwazania w przypadku, gdyby ow Jaroslaw Kaczynski swa krecia robota doprowadzil do tego, ze wladza wroci w rece PiS.
Drugi wymiar to potrzeba samookreslenia sie ideologicznego na fali aktualnych wydarzen nie poparta de facto autentycznymi wewnetrznymi przekonaniami Pana Legutko.Jest to cos w rodzaju samozaklamania, co wogole nie powinno pasowac do takiej osobowosci.
Innymi slowy Pan Legutko pokazuje siebie jako nie siebie, a kogos innego przez siebie samego wykreowanego.Niepotrzebna gra slow i gestow, ktorej byc moze w ciagu najblizszych 10-12 miesiecy zacznie zalowac i uzna za zle ulokowane lokaty kapitalowe.Politycy douczeni sa wlasnie takimi graczami na rozstrojonych instrumentach i dlatego czestokroc spotykamy sie z zafalszowaniami roznej barwy,wymiaru i zasiegu.
Jaroslaw Kaczynski, to typowy napoleonski przypadek zakompleksionego krzykacza i pieniacza.Najlepiej czynic wokol siebie ichronna zasloge poprzez odwracanie uwagi od siebie w drodze ataku oponentow.Popatrzmy ile bezsensownych konferencji wywoluje Jaroslaw Kaczynski i co on w ich trakcie reprezentuje.Przy byle okazji – robiac niejednokrotnie z igly widly – broni swojej spadajacej w oczach Polakow ( i swojego brata ) pozycji i autorytetu pokazujac ze inni sa zerem ,durniami, przestepcami i wogole kanaliami.Intelektualna mizeria polaczona z partyjna demagogia wogole nie poparta wiedza fachowa dyskwalifikuje Jaroslawa Kaczynskiego jako autorytet, czemu miedzy innymi dal wyraz w trakcie swoich dosc krotkich rzadow premierowskich.
Takich jak Pan Legutko jeszcze wielu nam sie objawi w najblizszym czasie.Ja natomiast – mimo szeregu uwag krytycznych pod adresem Donalda Tuska – uwazam, ze on sam bedzie jeszcze ” na tarczy ” i obecne opresje jedynie umocnia jego pozycje i autorytet, bo jesli nie on to kto? No chyba nie K&K&K!
Chcialem napisac „o innych dzialaczach PiS” – wyszlo „o innych dzialach” – ciekawie. Choc Gosiewskieo czy Mularczyka nazywac „dzialami” mozna? raczej pistoleciki i to na kapiszony….
Torlin,
w sensie prawnym masz oczywiście rację, ja mówię raczej o dobrych obyczajach oraz o kształtowaniu wizerunku. Autorzy blogów na portalu Polityki nie są przypadkowi i Polityka ich firmuje. Redakcja nie ponosi więc odpowiedzialności prawnej, ale ponosi odpowiedzialność społeczną. Nie wyobrażam sobie np. dalszej lektury Polityki, gdyby udostępniła swój portal księdzu Rydzykowi, dla jego kontrowersyjnych wypowiedzi, zaznaczając przy tym, że nie ponosi żadnej odpowiedzialności za poglądy wyrażone w jego felietonach. Do tego oczywiście nie dojdzie 😉 , ale wydaje mi się, że ten przykład dobrze obrazuje, jakiego rodzaju odpowiedzialność miałem na myśli.
@ Joanno:
Wyliczanka wartościowych programów nie ma sensu. Mógłbym ją znacznie wydłużyć (choć co do dobranocek nie mogę się wypowiedzieć, bo w domu moich rodziców telewizor pojawił się w czasie, w którym na dobranocki byłem już za duży). Zresztę i te wymienione były w defensywie na długo przed dojściem do władzy PiS-u. Nie w tym rzecz. Po prostu nie mogę sobie przypomnieć, kiedy Telewizja nie była instrumentem propagandy rządzącej w danym momencie ekipy, a także czysto materialnym łupem krewnych i znajomych królika.
Pozdrawiam
Szanowny panie Atticus,
w swojej krytyce pana Redaktora zdaje sie Pan zapominac
o fakcie, ze pan Redaktor jest profesjonalista.
Roznica miedzy amatorami, takimi jak my, a profesjonalistami
polega na tym, ze my mozemy wypisywac co nam sie
podoba a profesjonalisci pisza to, za co maja placone.
Klient placi, klient wymaga.
Pozdrowienia
Yevaud pisze:
2009-10-21 o godz. 10:41
„Uzywa bardzo ciekawych slow, o ktorych mlodsze pokolenie mogloby zapomniec:”
Pisząc wcześniej o dziewiętnastowiecznym świecie Jarosława Kaczyńskiego,zapomniałem wspomnieć, że się to nawet w sferze leksykalnej przejawia.
Przypomniał Pan.
Dzięki
Janku, nikt nie zmuszał nikogo do oglądania w telewizji propagandy a wartościowe i fajne programy można było oglądać przed północą. Dlatego nie do końca mogę się zgodzić z Pana stwierdzeniem, że o TVP nigdy nie mozna było nic dobrego powiedzieć.
No, i jak ładnie bez jadu można scharakteryzować nielubianego polityka. Brawo, panie Redaktorze!
Nie ma artykułu online, więc tu mały komentarz do „Nowej przyzwoitości”. Może ktoś uzna, że się czepiam, bo to najlepszy tekst na ten temat od lat, ale tym bardziej nasuwają się uwagi.
Szostkiewicz napisał:
„(…)ruch tzw. nowych ateistów, głoszących radykalne usunięcie religii ze sfery publicznej, konfliktuje wewnętrznie społeczeństwo i hoduje w efekcie nowy quasi-religijny fundamentalizm, równie agresywny i wykluczający.”
Gdyby kto inny to napisał, to złożyłbym to na karb ignorancji. Niech autor mi wskaże, weźmy dwóch najbardziej prominentnych „nowych ateistów” Dawkinsa i Dennetta (czemu nowych właściwie skoro obaj dobiegają 70tki i prawie przez całe życie byli ateistami?), gdzie piszą o agresywnym wykluczeniu religii ze sfery publicznej? W ogóle nie mogę sobie wyobrazić zacietrzewionego Dennetta plującego rydzykowym jadem, nie mówiąc już o islamistycznych klerykach.
Co świadczy o ich fundamentalizmie, chyba nie pogląd Dawkinsa, że biblia powinna być lekturą obowiązkową w szkole? Może akcja coming out, przeprowadzona również u nas? A może akcja z billboardami czy autobusowymi reklamami ateistów, tam gdzie udało je się wywalczyć, bo nie tylko u nas niewierzący są dyskryminowani? W jaki sposób usuwa to religię ze sfery publicznej?! A może redaktora tak wkurzyła nowa książka rottweilera Darwina – fakt przydomek brzmi agresywnie.
Z argumentu przeciwników krakowskiego marszu niewierzących, że niby są resztówką, czy niedobitkami po PRL można się tylko serdecznie śmiać. Impreza była zorganizowana przez stowarzyszenie młodzieżowe i średnia wieku wskazywała, że mało który uczestnik nie tylko pamięta poprzedni system, ale że niewielu się w Polsce Ludowej w ogóle urodziło.
USA wcale nie są wyjątkiem w procesie laicyzacji, to właśnie tam po ’89 najszybciej rosnącą grupą światopoglądową byli areligijni, którzy odrzucają wszystkie wyznania. W ciągu tego czasu ich liczba zwiększyła się dwukrotnie do niemal 15% i tendencja wzrostowa nadal się utrzymuje.
Nie wiem jakie są osiągnięcia naukowe, czy dydaktyczne pana Legutki i w jakiej dziedzinie nauki. Nie wiem kiedy otrzymał profesurę i od kogo. Wiem jednak że, jego wypowiedż stawia go w tym samym szeregu papug Pis-owskich bez własnego zdania, klepiących za prezesem absuradalne brednie, co Kępa, Kurski, Karski, Brodziński,Putra, Migalski i jeszcze paru innych. W PiS nie pozostał już nikt, kto jest w stanie zdobyć się na samodzielne myslenie i wyrażanie tych myśli. Właśnie z tej przyczyny PiS tak ostro atakuje posła Palikota, który ma często inne zdanie niż premier i publicznie je wyraża. Dla posłów PiS jest to nie do wyobrażenia. Ten jeden choćby fakt jest zaprzeczeniem słów Legutki. Pozdrawiam.
Ciekawe jest że mimo ewidentnych mankamentów zarówno Pana Prezesa jak i Pana Prezydenta o których pisze Gospodarz blogu i Szanowni Blogowicze – rodzeństwo cieszy się wciąż stałym kilku milionowym poparciem politycznym. Wydaje mi się, owe mankamenty w odbiorze społecznym są często zaletami. Adam Szostkiewicz pisze np o Prezesie -” człowiek automat bez odrobiny autorefleksji – jak mnie inni odbiorą, jak mnie zrozumieją? – ani cienia empatii, Słowem, komunikacyjna zerówka.” Ja też tak uważam ale wiem iż owa „komunikacyjna zerowość” zbliża całe rzesze ludzi do Prezesa z prostego powodu – oni też są „komunikacyjnymi zerówkami”. Taka struktura osobowości występuje dość często. W tym przypadku nie chodzi o nawiązanie dialogu, próbę empati lecz jedynie o „wywalenie” z siebie ciążącej boleśnie treści. Z momentem owego „wywalenia” następuje ulga i to czy treść została zrozumiana, czy nie – czy jest zrozumiała i akceptowana nie ma już żadnego znaczenia. To występuje również często na blogu. Ktoś się pojawia, wywala z siebie niezrozumiałą treść po czym znika zostawiając nas z problemem zrozumienia. Podobnie w życiu realnym. Osobnik pyta się nas o coś, zagaja rozmowę po czym odwraca się do nas przysłowiową dupą nie czekając na odpowiedź. Dodam, że los tych osobników nie był usłany różami. Nieustannie pouczani, poprawiani i zmuszani do intelektualnie męczącego dialogu popadali we frustrację, stany przygnębienia i trudne do zniesienia poczucie niższości wobec rozmawiających. I to jest właśnie źródło sukcesów Pana Prezesa i Pana Prezydenta. Oni to zrozumieli i dlatego właśnie mówią w sposób niezrozumiały – jakby sami do siebie. To zjednuje im miliony mówiącego w podobny sposób elektoratu.
Pozdrawiam
>Nie wiem kiedy otrzymał profesurę i od kogo. Wiem jednak że, jego wypowiedż stawia go w tym samym szeregu papug Pis-owskich bez własnego zdania, klepiących za prezesem absuradalne brednie, co Kępa, Kurski, Karski, Brodziński,Putra, Migalski i jeszcze paru innych.<
Ja się zgadzam,że oni klepią jeden cudzy przekaz.Problem w tym,że dokladnie tak samo zachowują się dzialacze PO.Mamy więc rozpisane na wiele glosów 2 monologi – Kaczyńskich i Tuska;-) I to dopiero jest tragiczne:-(
Wszystkie uwagi Pana Redaktora cenie sobie bardzo wysoko szczegolnie te o osobie Prezesa oraz jego satelitom nie grzeszacym zbytnio jak to mowia rozumem gdzie przoduje p.Szczyglo potem J.Kurski,p.Kempa, p.Budrzynski, p.Szczypinska.Ziobro,Kaminski i td. mozna by wyliczyc cala liste europoslow czy poslow do sejmu PiSu z takimi samymi przymiotnikami, osob, ktorych jedynym zadaniem jest potakiwanie i szysanie slow Prezesa nawet zanim zostana wypowiedziane i to maja byc ludzie pretendujacy do przejecia wladzy w Polsce toz to bylaby zupelna kleska gorsza niz rozbiory czy inne zniewolenia w przeszlosci, takze slow P.Legutki nie bral bym powaznie i tyle.
Z powazaniem
@Lupin pisze:
2009-10-21 o godz. 07:38
„Gdyby nie zmieniając poglądów, zachowywał się inaczej, byłby dla mnie po prostu politykiem, z którym się nie zgadzam. Awersji by nie budził.”
**************************
We mnie Kaczyńscy budzili niechęć na długo przedtem, zanim zacząłem ich odróżniać. Niechęć wynikającą z jałowości ich programu i jarmarczno-gomułkowskiej retoryki. PiS przypominał mi NSDAP na rok przed wygranymi wyborami, a Jarosława Kaczyńskiego porównałem do Gomułki znacznie wcześniej, niż uczynił to Niesiołowski.
Zastanawiałem się na przełomie 2004/05, czy Polska wytrzyma cztery lata z Kaczyńskimi. Skończyło się na dwóch. Jak ktoś to fajnie zauważył, Kaczyńscy zaaplikowali nam dość skuteczną szczepionkę na populistyczną ptasią grypę.
Dziś mnie już nawet nie drażnią. Są jak błazny, którym dawno skończył się repertuar i nieudolnie próbują ośmieszać konkurencję – ośmieszając tym samym siebie.
Polemika z obserwacjami red. Szostkiewicza:
1) Czy uzyl pan kiedys okreslenia aparatczyk w stosunku do innych wiecznotrwalych (powiedzmy 20 letni staz, tym lepiej jesli w obydwu systemach, jak chocby A. Kwasniewski) politykow w Polsce?
Jest pan ekspertem od spraw gestykulacji?
Czy wie pan, ze swego czasu panski skadinad raczej lichy kucyk bywal argumentem (dokladnie o tej samej wartosci) w sporze z panskim zdaniem w 7DNISwiiat? Zna pan z Dostojewskiego pojecie wiechcia laziebnego?
2) Ja akurat uwazam, ze polsczyzna Kaczynskiego jest przede wszystkim konkretna. Co w Sejmie czyni zen wyjatek.
Nie wydaje mi sie takze, aby Kaczynski mowil gorzej od politykow z jego ligii. Po wtore wobec skali wyzwan, powinna to byc pozycja z drugiej setki listy zyczen wobec premierow. Wedlug pana systemu ocen premierem powinien byc Jan Miodek albo Lucjan Szolajski. Zakladam jednak, ze z panska znajmoscia jezyka polskiego jezyk politykow moze pana draznic.
Mnie, osobe o tylez gorszej kulturze jezyka, drazni z kolei panska stronniczosc w ocenie.
3) Nie tanczyl Kaczynski boso po palacu Namiestnikowskim w obiektywach Vivy (ani w takt disco polo), nie pokazal klaty, nie strzelil gola, w czasie kiedy frajerzy sleczeli w Sejmie nad jakims budzetem to fakt.
Niewiele o nim wiemy, poza tym, ze trzecia czesc dochodow przekazywal na studiach na schroniska dla zwierzat, oraz ze do dzis lubi koty.
I ze sie nie ozenil.
Dziwny to argument w ustach kogos, kto ciagle jeczy nad tabloidyzacja mediow.
A tak na marginesie, statystyka panskich wpisow, kaze sadzic, ze takze nie ma pan zycia prywatnego, a cala tresc wypelniaja cienie J. Kaczynskiego czy A. Macierewicza. Jak z panem wytrzymuja jakiekolwiek kobiety? A moze mezczyzni? O, pardon, czy aby nie za bardzo prywatne pytania zadaje?
Poglady:
4) pan i panska formacja w zamian wzmocnily dawny aparat, takze ten sbeckiego autoramentu. Argumentem o katoendecji zmusza mnie pan do brzydkiego zagrania, ze ponownie, panska formacja wzmocnila zydokomune, skoro sobie tak gawedzimy w klimacie lat 30.
Obawiam sie, ze rydzykizm legitymizyje sie sam, oddolnie i przez wybory.
Przy wszystkich zastrzezeniach wole jednak taka legitymizacje od, podpitego: too… jeeesssstt …. czlow..ww…iek hono….rrru.
Chociaz moze i obydwie siebie warte.
5) To juz jest ssanie z palca. Na boga, nie godzi sie po dwu latach te sama plyte, do znudzenia.
Tym bardziej, ze nie wiem kto jest bardziej wytrzymaly, czy J. Kaczynski w rzekomym jatrzeniu, czy pan w jatrzeniu, o tym, ze tamten jatrzy.
Miara panskiej debatologii jest kolejna dzis mijajaca rocznica smierci ks. Popieluszki, i faktu, ze nikomu za to bestialstwo wlos z glowy nie spadl.
Swietnie, ze pan widzi demokracje jako debate. Nie wiem, czy Kaczynski widzi ja jako spor, ale zalozmy, ze tak. Ja widze ja w ten sposob, ze dostrzegam w niej miejsce na kazdego z panow, a pan panie redaktorze, zdaje sie, ze nie. I to kolejna miara panskiej gotowosci do debat.
5) A z kim mial zawrzec? Z Palikotem, Niesiolowskim, Nowakiem… Rysiem?
Pan, ze slawetna sila spokoju, najpierw wygenerowal Leppera i Giertycha, potem szczul nim uboga na umysle dziatwe, a nastepnie bezradnie wokol niego dreptal. A Kaczynski po prostu im karki skrecil.
Pan jest publicysta, wiec o czyms takim jak skutecznosc pan raczej nie slyszal. Na stanowisku premiera (w co dzis przychodzi uwerzyc z trudem, nie liczac odwolan) czasem jednak pada o nia pytanie.
7) Istotnie uklad nie istnieje. W panskiej publicystyce wystarczy, ze pan tak napisze. Prosze jednak przekonac czekajacych w kolejce na plikacjie, asystentow piszacych prace doktorskie profesorskim dzieciom, ludziom tankujacym codziennie na tysiacach stacji jakis syf, oraz wszystkim tych ktorzy usiluja prowadzic prywatne przedsiebiorstwa.
Jesli dodac do tego kariery bylego aparatu, takze tego o mokrych rekach, wyroki sedziowskie zakrawajace na farse oraz knajacki jezyk pisania ustaw to chyab zasluguje to na miano ukladu.
Skoro przez Atlantyk potrafi sie pan podniecic na dzwiek yes we can lub climate change, prosze troche sie obudzic, tu na miejscu.
Anro,
Ktos pana oszukal. Wartosc myslenia, nie polega na posiadaniu zdania inego niz premier. Jesli dzis premier upiera sie twierdzic, ze mamy czwartek, to ci, ktorzy nonkonformistycznie uwazaja, ze mamy poniedzialek, nie staja sie przez to godni nasladowania.
Po wtore, skoro pan nie wie…. no to proponuje do Wikipedii. I prosze sie pochwalic od razu panskimi osiagnieciami naukowymi.
Levar,
Obawiam sie, ze panska diagnoza publicystyki red. Szostkieiwcza jest niestety dla redaktora az nazbyt szczodra. Klien placi, klien wymaga dotyczy redaktorow w typie T. Lisa, M. Olejnik, czy T. Morozowskiego (rozne stawki), to tam sa piekne kobiety, duze pieniadze, high society. I na to konto mozna przyzwoitosc zostawic gdzies za drzwiami.
Inaczej Szostkieiwcz. W typowy sposob dla inetligenckich sierot po nieboszczce UW wykonuje swoje zadania z nawyku i autentycznie wykarmionej wlasnymi niepowodzeniami nienawisci. To troche jak oficer z obrazu Fiedotowa, postawiony na jakims zapomnianym posterunku, przypilnuje z nawyku, nawet placic nie trzeba.
W czasie kiedy prof. Legutko dziala w PE, gremium tak przeciez bliskiemu red. Szostkieiwczowi, pan redaktor moze oddawac sie z luboscia podwazaniu pluralistycznego charakteru PE, ale i tak poza nami, czyli garstka hobbystow, motywowanych czestokroc przekora i zlosliwoscia nikt redaktora nie czyta.
A w tej dziwnej polemice, bo przeciez nie z prof. Legutka, tylko z wlasnymi natrectwami, redaktor postawil sie o kilka lig nizej od profesora. Nie sadze, zeby tamten znalazl czas na odpowiedz. Roznica miedzy nimi jest i taka, ze prof. Legutko wyrazil opinie o Tusku w kilka dni po wysypie afer i po „rzezi niewiniatek’. Z kolei red. Szostkieiwcz, jak Reksio przybijajacy piecztake, wlasciwie nigdy nie konczy swojego monotonnego felietonu.
hlmi!
Absolutnie nie. Wprawdzie co do jednego zgadzam się z Tobą, że osoby prowadzące swoją działalność w kompletnej sprzeczności z linią pisma nie powinny prowadzić felietonów. Ale Ty piszesz: „Autorzy blogów na portalu Polityki nie są przypadkowi i Polityka ich firmuje. Redakcja nie ponosi więc odpowiedzialności prawnej, ale ponosi odpowiedzialność społeczną”. To ja się pytam – za Kubę Wojewódzkiego również?
Jeszcze raz Ci powtarzam, felieton jest jakby ambasadą na terytorium innego państwa, za treść odpowiada jedynie autor felietonu. Ja nie pamiętam, w której to było gazecie, ale redakcja oddała jedną szpaltę stronie przeciwnej (czy w prawicowej była rubryka „Z lewej strony”, czy w lewicowej „Z prawej strony”).
Sceptyku, Dawkins nie wzywa wprawdzie wprost do usunięcia religii ze sfery publicznej, ale otwartym tekstem wyraża pogląd, że religia jest zjawiskiem szkodliwym społecznie. To niewielka różnica.
Legutkę zawsze zaliczałem do skamieniałych obskurantów. Należy do elity krakowskiej razem z Ziobrą, Wassermanem, Rokitą, Wildsteinem, Gowinem lub Kurtyką. W ocenie Tuska zgadzam się z nim w całej rozciągłości.
do „Atticusa”:jesteś elokwentny, ale z prawdą jesteś na bakier.Tak, jak większość piewców PiSu.Stąd wasza agitacja jest psu na budę,tylko dla ciemnoty.Możesz nie lubić Szostkiewicza, ale posługuj się argumentami racjonalnymi, a nie demagogią spod budki z piwem w stylu J. Kaczyńskiego. J.Kaczyński jest na pewno inteligentny, szkoda tylko że wykorzystuje inteligencję własną do destrukcji.Miarą twojej wiarygodności jest stwierdzenie, że za morderstwo Popiełuszki nikomu włos głowy nie spadł. Ja nie żałuję morderców, są to typowi funkcjonariusze służb specjalnych, którzy z moralnością nie mają nic wspólnego, ale że włos im z głowy nie spadł, to oksymoron, tak, jak cała propaganda PiSowska. Brrrrrr.
Och, panie Atticus i na mnie niech coś spadnie, bardzo proszę. No nic, naprawdę nic nie mogę poradzić na to, że jak widzę braci K. i ich niezwykły dwór, to mną zwyczajnie trzęsie.
P.S. Czemu europosłowie PiS siedzą w kraju? Zauważmy, jacy to posłowie. To ci bez znajomości języka, manier, dobrego wykształcenia, kindersztuby. Co mają robić np. w komisjach, gdzie tłumaczenie każdego zwischenrufu budzi wesołość posłów anglojęzycznych? Latanie z tłumaczem na kawę czy po gazetę też jest uciążliwe. Że o kontaktach z panną Sarę nie wspomnę.
Atticus pyta;
„1. A z kim mial zawrzec? Z Palikotem, Niesiolowskim, Nowakiem? Rysiem?
Pan, ze slawetna sila spokoju, najpierw wygenerowal Leppera i Giertycha, potem szczul nim uboga na umysle dziatwe, a nastepnie bezradnie wokol niego dreptal.
2. A Kaczynski po prostu im karki skrecil.”
Otoz przez lata zapowiadal, ze zawrze wlasnie z Niesiolowskim, Rokita, Palikotem itp. I zawieral na szczeblu lokalnym wi wielu sejmikach wojewodzkich POPiS byl faktem. Ze wolal zawrzec z Lyzwinskim, Lipcem, Kaczmarkiem, Lepperem, Farfalem – to akurat chwalebne nie jest.
2. Ale co z tego, ze skrecil im karki, koro sam stoi na ich miejscu, jeszcze silniej?
Doprawdy nie widze na czym tutaj mialaby polegac Kaczynskiego zasluga. Wszak nie o osobe chodzi a o prezentowanie, a Kaczynski wygryzajac Giertycha z prawej strony stal sie zakladnikiem jego retoryki.
Panie Pielnia,
Panskie oceny, panska sprawa. Natomiast istotnie, koryguje sie, tak Piotrowski odsiedzial cos okolo 15 lat. KK za morderstwo przewiduje 25.
Zwazywszy na rodzaj zbrodni, chyba nie nazwie pan polskiego wymiaru sprawiedliwosc opresywnym, w tym konkretnym wypadku. Udajac, ze pan nie rozumie, co pisze, mowiac o tym, ze nikomu wlos z glowy nie spadl demonstruje pan najzwyczajniej zla wole.
Miki202,
Nic na to nie poradze. Ja mam laskotki, uczulenie na pylki brzozy i nie lubie pomidorowej. Nie przychodzi mi jednak do glowy nigdy sie tym chwalic.
Wobec stwierdzonych u siebie nieracjonalnosci, podjalem decyzje o niekonsultowaniu ich z lekarzem. Pana ta decyzja wciaz czeka.
Prosze sie nie zdradzac takze z niewiedza na temat jak pracuje PE i kto w nim zasiada.
Skad pan wie co budzi wesolosc poslow anglojezycznych? Rozmawial pan z nimi?
Prosze nie fetyszyzowac wyksztalcenia, manier, czy znajomosci jezyka, bo obawiam sie, ze kazde z tych pojec jest panu dostepne w stopniu w jakim oswiata dzieciom w dalekich powiatach Bieszczad.
A przede wszystkim prosze ich ryczaltowo nie rozdzielac wedlug upodobania, a nie meritum. Slyszal pan premiera Tuska mowiacego po angielsku? I co?
Bo ja uwazam, ze nic. Tak dlugo jak bedzie wiedzial co powiedziec, tlumaczenie bedzie technikalia.
Prosze nie mylic w sposob skrajnie naiwny srodkow z celami. PE to nie Jockey Club tylko miejsce pracy.
A to, ze braki w wyksztalceniu, pozalowania godna sytuacje na rynku pracy, czy ogolny klopot w zrozumieniu swiata (co samo w sobie, moze byc wstepem do lepszego zycia) wywoluja w panu ogromna podatnosc na szntaz emocjonalny z gatunku ‚swiat sie smieje z naszych europoslow’, wiec uszy po sobie dowodzi tylko tego, ze jeszcze sporo prac domowych do odrobienia przed panem. Zapewniam pana, ze w przewazajacej czesci swiat pana nie dostrzega, a wysylanie do PE absolwentow filologii nie sprawi, ze zacznie pana podziwiac.
Pozdrawiam
Dosc ciekawe scharakteryzowana jest przez blogowiczy osoba „najmilej nam panujacego ” Prezydenta Kolejnej RP Prof Lecha KAczynskiego.
Przypominam, ze sami Polacy go wybrali i jezeli pretensje, to tylko do siebie samych.Oszukani obietnicami o Polsce sprawiedliwej i praworzadnej oddali sie Polacy wierze, ze z pomoca Boga i PiS-u zyc beda w kraju prawdziwej demokracji, gdzie drani i zlobow pociagnie sie do odpowiedzialnosci, kanalie sie pozwalnia a reszta bedzie budowa IV RP mlekiem i miodem plynaca. Trzeba bylo jednak byc skonczonym durniem wowczas uwierzyc w to wszystko.Fakt sie stal faktem i dzisiaj wiemy z kim mamy do czynienia, na co mozemy liczyc i jakich bledow wiecej popelniac nie wolno.Lech Kaczynski nie jest typem podatnym na metamorfozy , taka jak jego brat.Wnisoki wiec dosc latwo jest wyciagnac z doznanej lekcji ‚ BUDUJEMY NOWY DOM IV RZECZYPOSPOLITEJ” Przestanmy wierzyc w cuda i cudotworcow i pora zabrac sie do solidnej roboty , a to wyprzedza nas skoro tacy potentacji jak Somalia, Kongo,Etiopia itp.
Czy aby dlatego ponownie w Warszawie popadli ze skrajnosci w skrajnosc , bo wujaszek Biden przywiozl kolejny stek obietnic o tarczy?
spin doctor pisze:
2009-10-22 o godz. 08:34
„Legutkę zawsze zaliczałem do skamieniałych obskurantów.”
Czlowieku,
spojrz w lustro.
„Kartka z podróży pisze:
2009-10-21 o godz. 22:20
„Ciekawe jest że mimo ewidentnych mankamentów …..”
Szanowny Panie,
czytajac od jakiegos czasu rozne panskie wypowiedzi
nie moge sie oprzec wrazeniu, ze podrozuje Pan po swiecie
autobusem z szybami zaklejonymi Gazeta Wyborcza.
Moze warto by tak oczyscic okna i zobaczyc co sie
naprawde na swiecie dzieje. Albo moze nawet wysiasc
z autobusu i zaczerpnoc swiezego powietrza.
Dotleniony mozg zawsze lepiej pracuje.
Panie Yevaud,
1. Obaj popelnilismy ten sam blad oceniajac wydarzenie z 2005 r. poprzez pryzmat dzisiejszych emocji. Ma pan racje wtedy Palikot, Niesiolowski, czy Nowak to byli po prostu szerogowi czlonkowie PO. O wszytskim decydowal Tusk. I w moim przekonaniu przekreslil koalicje, glownie ze wzgledu na swoje ambicje prezydenckie oraz na szok po klesce, ktorej sie nie spodziewal, a ktorej Kaczynski nie oczekiwal. Przypomne,ze obowiazywal wtedy zwrot: koledzy z Pis, koledzy z PO.
Dzisiejsza sytuacja uprawdopodabnia moja opinie, bo szanse Tuska sa ogromne, a w koalicji bylyby zadne. Zreszta gdyby byla koalicja to nie byloby Tuska, bo takich liderow sie po prostu wymienia. Tusk nie wchodzac w koalicje walczyl o polityczny byt, z widokiem na prezydenture.
Istotnie, obaj panowie Tusk i Kaczynski zlamali dana obietnice.
W schemacie freestyle Kaczynski zawieral nastepnie koalicje z Lepperem i Giertychem.
Wraz z momentem przekreslenia koalicji PO-Pis powstal niejako nowy system polityczny i to w tym systemie, nie wczesniej, do prezydenta zaczeto zwracac sie per gnojku, chamie, etc. Chwile wczesniej Rokita ze Spiewakiem klocili sie ktory wymyslil haslo IV RP.
Nie zmieniam zdania, ze Kaczynski byl tym ktory Leppera ugotowal.
I dobrze sie stalo.
2. I to sie wiaze z powyzszym. Ludzie rozumni potrafia w pierwszym rzedzie odroznic retoryke od rzeczywistosci. Ludzi umyslowo ulomni, zle motywowani, lub cyniczni zrrownuja retoryke z rzeczywistoscia czy to z umyslowego ubostwa, czy to dla manipulacji.
Bycie Lepperem, a pogodzenie sie z koniecznoscia uchodzenia za Leppera w oczach jego dawnego elektoratu to dwie rozne rzeczy.
Prosze zwrocic uwage na jedna znamienita rzecz. Gdyby premiera Tuska zlapano na morderstwie z nozem w reku, w dzisiejszym stanie rzeczy, to wciaz bedzie argument przeciw Kaczynskim. Tak bylo od dawna, a ostatnie 2 lata, sa w tym wzgledzie szczegolnie wzmozone. Tak wlasnie media deprawuja scene polityczna. Taka jest cena za to, ze establishemnt z dniem 0 zaczal zwalczac PIS wszelkimi dostepnymi srodkami. Troche potrwalo zanim nienawisc stoczyla sie w lud, ale raz rozhustanych nastrojow trudno zatrzymac.
Dzis Tusk wie, ze jest bezkarny, a Kaczynski, ze jest bezradny.
Z punktu widzenia Polski sytuacja gorzej niz tragiczna.
Rozumiem Panie Levar, że „wywalił” Pan z siebie treść po czym zniknie zostawiając mnie z problemem jej zrozumienia. Życzę zdrowia i polecam nać z pietruszki, Przepraszam …, oczywiście kapustę kiszoną … Przepraszam … . Chodziło oczywiście o cytryny.
Z wyrazami szacunku Kartka z podróży
Atticus,
Wmoim przekonaniu koalicje przekreslil Kaczynski w stopniu nie mniejszym niz Tusk. A najbardziej to niedoszly „premier z Krakowa” – to jego ambicja zostala najbardziej urazona.
Nie mniej – wybor byl – od rzadu mniejszosciowego – ktory przy wsparciu prezydenta calkiem niezle mogl sobie radzic, zwlaszcza, ze PO glosowala za wszystkimi wymyslami IVRP. (Prosze sobie przypomniec, jakie sukcesy wymienial Kaczynski: rozwiazanie WSI, powolanie CBA, lustracja i zerknac na wyniki glosowania), przez PSL, wyciaganie czlonkow z PO – koncyliacyjny Marcinkiewicz i magia przyciagania partii wladzy potwierdzone transferami Religi (w wyborach prezydenckich wspieral Tuska) czy Gilowskiej potwierdzaja, ze bylo to mozliwe.
2. Nie chodzi o uchodzenie, ale o dzialanie. Jest zwiazny retoryka, wedle ktorej musi dzialac, bo Giertych z Lepperem wbrew pozorom nie sa pograzeni. O kaczynskich tez sie kiedys mowilo, ze sie skonczyli – prosze o tym pamietac.
3. Co slychac? – Zalezy, gdzie ucho przylozyc.
Czest slysze takie powitania i srednio dowcipne, za to jakze prawdziwe odpowiedzi.
Przez dwa lata TVP – najwieksze medium – byla organem PiSowskim i nadal nim pozostaje – przezywa chyba wlasnie kolejne wzmozenie moralne.
Rzeczpospolita i Dziennik przescigaly sie w uklonach w strone rzadu PiS.
Jak Dziennik, to i Fakt. A skoro przy tabloidach jestesmy – to i wprost.
Jeszcze „odzyskane” radio publiczne i organy o. Rydzyka – majace duzy medialny zasieg.
Dwa lata nieustannego wychwalania PiS i medialnej nagonki na wszystkich, ktorzy choc troche inne zdanie od prezesa sie osmiela miec.
O niszowych pisemkach typu Gazeta Polska itp. juz wspomniac nie ma co.
W tej atmosferze wielkiej medialnej nagonki na wrogow i wrecz balwochwalczych peanow na czesc Kaczynskiego ten ostatni byc moze uwierzyl, ze jest nieomylnym genialnym strategiem, ktoremu inni conajwyzej buty lizac moga. I to byl w mojej ocenie poczatek konca.
Prezes zaczal od zrazania do siebie czlonkow partii majacych jakas ideologie (Jurek, Zawisza itp.) i tych samodzielnie myslacych, a skonczylo sie na symbolach: Borusewiczu i Mezydle.
Nie dostrzegal, ze to wazne pekniecia, zreszta malo kto wtedy dostrzegal – i parl do wyborow, w ktorych myslal zdobyc wiekszosc, znacznie bardziej zdyscyplinowana. Juz bez Jurkow, Sikorskich, Borusewiczow i innych, ktorzy by sie o jakies zasady upomnieli.
Usluzna TV nieustannie przed wyborami pokazywala Sawicka i Kaminskiego. Z Tuska w usluznych mediach zrobiono wrecz sojusznika Janusza Kaczmarka, choc to sprzeciw Tuska sprawil, ze nie bylo rzadu „technicznego” z Kaczmarkiem na czele – co proponowal np. Giertych z Lepperem.
Jak dla mnie czesc ludzi o nastawieniu „antykomunistycznym” przypomniala sobie sztuczki propagandowe z dawnych czasow, te sama manipulacje informacja, te samo uwielbienie sluzb specjalnych i uznala, ze ma dosc – glownie tej nachalnej propagandy. Byc moze tu przelomowym momentem byla wspolna akcja sluzb specjalnych i TVP, ktora to juz sie czaila pod domem Blidy. Jak sie skonczylo, kazdy wie. Byc moze wtedy sumienia sie ruszyly?
PiS skonsumowal tzw przystawki, wiec odwrot zostal niezauwazony – poparcie delikatnie wzroslo. Uwage zwrocili Dorn, Zalewski i Ujazdowski.
Polecieli.
A teraz?
Nadal widze, ze Tusk, chocby nie wiem, jak sie staral – zmienial ministrow, jak rekawiczki, jest nieustannie atakowany przez te same media Za sprawy, kotre Kaczynskiemu uchodzily na sucho – wyjawszy moze Dziennik, ktory sie probowal ustawic pod nowa wladze.
Mozna, jak widac, miec kompletnie inna pamiec o mediach, saczonym jadzie, nagonkach i zwlaczaniu wrogow politycznych w mediach w ostatnim okresie.
Proces który się toczy w naszym społeczeństwie można nazwać różnie:
-zmęczeniem materiału
-znieczulicą
-brakiem zaufania w informacje medialne……….
W psychologii , czy farmakologii nazywa się to „progiem wrażliwości” lub „odporności”
Mechanizm polega na tym, że do osiągnięcia danego skutku , trzeba używać coraz większej siły bodźca lub większej dawki specyfiku…………
Dawniej, jedna afera potrafiła być tematem przez miesiące. Dzięki Ziobrze,-„dzień bez afer dniem straconym” społeczeństwo uodporniło się na ten efekt. Fajerwerki Kamińskiego spowodowały syndrom znudzenia- to już było…………
Nie wiem, jakie doniesienie prasowe mogłoby wzbudzić w naszych rodakach zainteresowanie. Inwazja kosmitów? Wojna z Rosją?
Próg wrażliwości osiągnął tak niebotyczną wysokość, że niewiele czynników zaistnieje w świadomości społecznej.
Co do braci K.
Potwierdzam swoją starą diagnozę. Nie są inteligentni, nie są w stanie nauczyć się nowych, skuteczniejszych wzorców zachowań, powielają stare schematy które kiedyś zapewniły sukces, a obecnie stosowane zapewnić moga jedynie klęskę.
Perserweracja? Fiksacja? Megalomania? Paranoja?
Chociaż , w dziedzinie słowotwórstwa, tworzenia neologizmów, porównań, hiperboli, mają niezaprzeczalne sukcesy.
W dziedzinie tworzenia podziałów i generowania jedności opozycji, też…….
ad vocem”Atticus”: nie ma co kruszyć kopii;po prostu nalezy pisać i mówić prawdę, wtedy ekstrapolowanie jest uzasadnione.Na kłamstwie nie wolno budować ocen, zwłaszcza z zakresu moralności.Tyle i tylko tyle.
A odnośnie wykształcenia dzieci w dalekich powiatach Polski pd-wsch., to wolałbym, gdyś napisał „Bieszczadów”, a nie „Bieszczad”
W ramach szukania analogii:
Jak skończyli Robespierre i Danton, wszyscy wiedzą…….
Jak skończyli Zinowiew, Kamieniew, Bucharin, Trocki, Tuchaczewski, wszyscy wiedzą…….
Nastąpiła zmiana epoki:
Jak skończą Zalewski, Dorn, Schetyna, Sikorski, Jurek, nie wie nikt……..
Cechy wspólne- samotność wodzów? Rewolucja pożera swoje dzieci?
Retuszowanie historii?
Po raz pierwszy od 20 lat, partia „prawicowa ” ma szansę na wygranie powtórnie wyborów……….
Kolejna zmiana epoki? Cywilizowanie się sceny politycznej? Dojrzewanie elektoratu?
Czy , po raz kolejny brak alternatywy? Głosowanie nie za, a przeciw?
Panie Atticus,
1. Trzeba się zgodzić iż mamy do czynienia ze zmierzchem pokoleniowej formacji intelektualnej wypieranej skutecznie, a bezwstydnie przez certyfikowanych kursantów błyskawicznych kursów powieściopisarstwa i absolwentów „wyższych szkół wstydu” – niechybnie czeka nas długoletni okres desperity i kulturowego regresu;
2. Z pana obfitego zasiewu forumowego wybieram jedynie – pomny Pańskiej przestrogi „Panskie oceny, panska sprawa”, co w dzisiejszym slangu młodzieżowym brzmi ” a pyr pyr” i jest nieco obraźliwe – jedynie, z szacunku dla potencjalnych czytelników, dwie sprawy:
2.1. Pisze Pan „… Roznica miedzy nimi jest i taka, ze prof. Legutko wyrazil opinie o Tusku w kilka dni po wysypie afer i po „rzezi niewiniatek”. Z kolei red. Szostkieiwcz, jak Reksio przybijajacy piecztake, wlasciwie nigdy nie konczy swojego monotonnego felietonu”.
O jakim „wysypie afer” pan gaworzysz… Były szef CBA stracił pamięć w sprawie prywatyzacji stoczni – i dalej łże bo nic więcej mu nie pozostało, kolejny chłoptaś-amator na służbie. W świetle opublikowanej dokumentacji zachowuje się jak czereśniak. Zero wiarygodności. Ale i tak w niczym nie przypomina „mongolskiego alfonsa”.
A Pan Szostkiewicz świadomie, jak mniemam, nie kończy albowiem koniec pozostawia innym i słusznie, jak mniemam, bo inaczej zjadałby własny ogon (co też zapewne zostałoby Mu wytknięte).
2.2. Pisze pan „… Nie zmieniam zdania, ze Kaczynski byl tym ktory Leppera ugotowal. I dobrze sie stalo”…
I tu pan trafnie diagnozuje – jedyne zdolności naszych wybrańców to zdolności i kompetencje „kucharskie”. Kto, kogo ugotuje, a naród przeżuwa tę strawę co rusz dławiąc się i przeklinając soczyście po nowointeligencku – i mamy łajdactwo, i mamy kicz.
PS Atticus, retor, filozof sofista…, to brzmi znacznie lepiej niż, nie przymierzając, jakiś tam Jack…
Torlin,
myślę, że po prostu trochę inaczej definiujemy odpowiedzialność. Oczywiście redakcja nie jest odpowiedzialna za treść felietonu, daje autorowi swobodę. Ale jest odpowiedzialna za to, że ten konkretny autor wypowiada się na jej stronach (w druku lub w sieci). I oczywiście, jeśli np. autor bloga napisze coś skandalicznego (rozważania czysto hipotetyczne), nie oznacza to, że redakcja podziela ten pogląd, albo jest odpowiedzialna za jego głoszenie. Mimo to można powiedzieć, że ponosi odpowiedzialność za to, że udostępniła tej osobie swoje strony, umożliwiając/ułatwiając jej głoszenie tych poglądów.
Moim (subiektywnym) zdaniem redakcja jest odpowiedzialna za to, że udostępniając łamy Wojewódzkiemu, obniżyła istotnie jakość jednej ze stron czasopisma. Ktoś inny, fan Wojewódzkiego, może redakcję chwalić, że zdobyła świetnego autora. Ale nie będziemy przecież udawać, że to, iż Wojewódzki ma rubrykę w Polityce, albo że Szostkiewicz czy Passent mają tu bloga, nie ma nic wspólnego z redakcją Polityki.
Kwestia tego, co rozumiemy przez odpowiedzialność jest chyba na tyle nieuchwytna, że trudno prowadzić tu racjonalną dyskusję. Czytając Twoje argumenty mam wrażenie, że w sumie się z nimi zgadzam, tylko, że mi chodzi o coś troszkę innego niż Tobie, właśnie na poziomie interpretacji słowa „odpowiedzialność”.
A ta rubryka to chyba w Przeglądzie była, ale głowy nie dam.
Swietnie panie Artdeco. Otrzymuje pan zegarek.
A teraz do rzeczy:
Pisze pan, ….?wysypie afer? pan gaworzysz…. zartuje pan?
Byly szef CBA nie stracil pamieci, tylko rzad zamachal jednym swistkiem, na temat czegos, co w slangu rzadowym nazywa sie tarcza antykorupcyjna, metafizyczny charakter tego bytu moza porownac z in vitrem, kastrowaniem pedofilow, i wprowadzonym Euro, czyli ze jest to niebyt. Staralem sie w zyciu zawsze lansowac teze, ze byt jednak rozni sie od niebytu.
Pisma Kaminskiego z prosba o informacje i instrukcje pozostaly bez odpowiedzi. Uwazam, ze sprawe dobrze zreferowala Kataryna, ktora budzi moj podziw, wiec zapraszam do niej na blog. Rzecz w szczegolach i nie warto przerzucac sie ogolnikami.
Moja zdumienie budzi, ze ktos moze bronic rzadu w sprawie stoczni. Bo przy najskrajniejszej dla Kaminskiego interpretacji i takiej, ktora dla rzadu jest najbardziej lagodna (a ja uwazam, ze nieprawdziwa) okazuje sie, ze rzadza nami panowie z pomiedzy maluchow i sredniakow. To jeszcze nawet nie zerowka.
Majac do wyboru (jak powiadam, co robie tylko na potrzeby dialogu z panem) czy chce mieszkac w kraju, ktorego szef sluzby ma klopoty z pamiecia lub ktorego rzad ma klopoty z liczeniem do 5 i czytaniem elementarza, ciagle wybralbym to pierwsze.
pozdrawiam.
Pielnia
Ma pan racje.
Hlmi,
Taka rubryka ciagle jest w Rzeczpospolitej.
Lupin 07:34
Jak dla mnie różnica jest zasadnicza. Odurzanie się alkoholem, czy nikotyną to zjawiska bardzo szkodliwe społecznie, również jedzenie tłustych, niezdrowych rzeczy, bądź spędzanie całego wolnego czasu przed tv zamiast z rodziną albo przyjaciółmi itd. itp. Wygląda na to, że wg was uznanie takich faktów automatycznie wiąże się z jakimś siłowym rozwiązaniem. Wiem, że ludziom starej daty wszystko kojarzy się z barbarzyńskim światem w którym żyli albo który był dla nich historią najnowszą, ale może to sygnał dla publicysty, żeby przejść w końcu na emeryturę. Na początku wieku XX też ludzie nie zauważyli, że XIX się skończył.
Twoje słowa świadczą o powierzchownej znajomości poglądów Dawkinsa albo o nieuczciwym generalizowaniu. RD uważa, że religie są nieprawdziwe i mogą(!) być szkodliwe, zauważ kiedy były te ateistyczne książki pisane. To protest przeciwko religijnej przemocy i dyskryminacji, co nie znaczy, że wszystkie wyznania są takie same, co innego kwakrzy, co innego wahabici. I „nowi” ateiści to dostrzegają, jednak mylne wrażenie niektórych może się brać z tego, że ostro polemizują z głównie religijnymi fundamentalistami, a nie z pokojowo nastawionymi kwakrami czy buddystami.
Inna sprawa, że solą w oku dla wierzących liberałów jest przypisywana im przez Dawkinsa odpowiedzialność za przyzwolenie na rozkwit fundamentalizmów, a wręcz roztaczanie swoistego parasola ochronnego nad nimi jako przykładem wiary autentycznej, czy nadziei na odrodzenie religii w zlaicyzowanym świecie.
Panie Atticusie vel Jack,
zegarek już mam.
Ale niech Pan nie zapomni go wysłać bo a nuż moja Pobieda stanie.
I niechże Pan na litość boską nie robi nic dla mnie „tylko dla potrzeby dialogu” – mnie interesują felietony Szostkiewicza i reakcje na nie rozumnych Gości.
Certyfikowanych filozofów o wątpliwych horyzontach intelektualnych piszących o sobie „staralem sie w zyciu zawsze lansowac teze, ze byt jednak rozni sie od niebytu” i cierpiących na ślinotok, „wyłączam z publicznej dobroczynności”.
Jakiż to rodzaj masochistycznej perwersji sprowadza Pana na ten blog mimo nienawiści do Gospodarza?
Można by rzec perwa na maxa…
Szanowny Panie redaktorze! Dobrze, że poruszył Pan kwestię p. Legutki, bo jest to człowiek, którego miałem okazję osobiście poznać w trakcie studiów, jako wykładowcę filozofii. Nic nie ujmuję jego wiedzy i erudycji, które były na prawdę bez zarzutu. Natomiast już wtedy zauważyłem u niego niestety rysy pewnej arogancji i cynizmu. Oględnie mówiąc jego zachowanie w stosunku do nas, studentów, było dość lekceważące.
Przy okazji zastanawiam się, czym pociąga p. Legutkę, uczelnianego inteligenta, znającego starożytne pisma i traktaty, taki człowiek jak Jarosław Kaczyński. I niestety dostrzegam tylko dwie rzeczy – władzę i zaszczyty…
Panie Artdeco,
Prosze o liste rozumnych gosci tego blogu! Nalegam. I prosze o odrobine skromnosci przy jej sporzadzaniu.
Jak doprawdy rozpoznaje pan rozum, nie majac pojecia jak wyglada? Toz to platonski paradoks w czystej postaci!
Nie jestem certyfikowanym filozofem i doprawdy nie wiem, co owo pojecie oznacza. Byc moze w pana swiecie, czy ja wiem, certyfikowanych inseminatorow, pociagajacych lektur w rodzaju ISO 9001, czy czego tam jeszcze rodza sie podobne pomysly, w moim nie.
Piszac o niebycie zacytowalem mojego niegdysiejszego wykladowce, karniste.
Nie dosc powtarzac. Bo to niezwykle inteligentny czlowiek.
Gospodarz jest mi obojetny. Nienawidze jego nienawisci. Jego samego nawet prawdopodobnie lubie. Nienawidze prozni umyslowej i lenistwa jakie rozsiewa. Nienawidze jego tolerancji dla buractwa wobec sekowanej partii, nie znosze jego odjazdow, kiedy np. twierdzi, ze media jezdza po PO. Bo tego nie mozna wytrzymac przez wzglad na przyzwoitosc.
Lubie zas tu przychodzic, zeby byc swiadkiem historii choroby. Troche tak jak dziecko lubi patrzec na zuka, ktory przewrocil sie na grzbiet.
I jeszcze jedno nie dyskutuje z gustami, preferencjami, czy wyborami politycznymi. Dyskutuje z ich fatalna, nachalna i jawnie klamliwa argumentacja. Jestem zdania, ze mozna obronic nawet glosowanie na Gadzinowskiego, Klopotka, czy Gosiewskiego trzeba tylko zrobic wysilek. A nie walic co felieton na odlew „obamofob”, „eurofob” i tak dalej.
Panie FF,
Moje wrazenia zupelnie przeciwne. Moze nie dosc dobrze sluchal pan prof. Legutki. On nie udaje egalitarzymu. I wcale tego nie kryje.I pan moglby sie tego od niego nauczyc. Prosze opanowac dowolna dziedzine wiedzy w stopniu takim jak pan prof. Legutko. Moze muzyki? A moze sportu?
To zapewnia luksus nieudawania. Bardzo niewielu ludziom sie to udaje. A to dlatego, ze najlatwiej jest udawac, to sie udaje kazdemu.
Szanowny Panie Atticus! Nie będę z Panem dyskutować na poziomie, który Pan proponuje, czyli gdzieś pomiędzy szambem a rynsztokiem i wypraszam sobie niegrzeczne wycieczki osobiste pod adresem moim i naszego gospodarza. Proponuję się merytorycznie przygotować do dyskusji, a dopiero potem ją prowadzić.
Przy okazji – szanowny Panie – przypominam, że w języku polskim istnieją też specjalne polskie litery np. ż, ó, ł, ą, ć, ź, ę itp.
Pan FF (do Atticusa)
„Przy okazji – szanowny Panie – przypominam, że w języku polskim istnieją też specjalne polskie litery np. ż, ó, ł, ą, ć, ź, ę itp”.
.
Rozczulił mnie Pan swoją bezradnością. Znak diakrytyczny jako ultima ratio? Wprawdzie Donald Tusk nie jest z mojej bajki, ale uważam, że Atticus sprawił wam tu zasłużone lanie. To musi boleć, dobrze że boli. 🙂
Drogi Walencjuszu vel Valens,
a może jednak herbatki z prądem…
kolejny na tym forum zbok sycący się cudzym cierpieniem, którego „ostatnim argumentem króla” jest kto kogo ugotował i czy boli…
Atticus pisze:
„Lubie zas tu przychodzic, zeby byc swiadkiem historii choroby. Troche tak jak dziecko lubi patrzec na zuka, ktory przewrocil sie na grzbiet”.
Komentarz:
Należało się tego spodziewać: polemiczny ferwor „zdarł z faceta maskę i fasada rozpadła się z trzaskiem, a zza niej wyjrzał jak d… z pokrzywy pysk zły i obrzydliwy i prysnął cały blef”. Pozwoliłem sobie na parafrazę klasyka, by obrazowo unaocznić, jak nieszczęsną istotą jest osobnik o skłonnościach sadystycznych, nieszczęsną, bo nieświadomą siebie.
Porównując się z malcem, który z lubością przypatruje się cierpieniom bezradnego żuka, stworzenia wszak boskiego, autor inkryminowanego tekstu ujawnił infantylną stronę swojej osobowości, mianowicie zaszczepiony w dzieciństwie lub zakodowany w genach lęk przed empatią i czułością, które człowieka emocjonalnie dojrzałego chronią przed pogardą i chorobliwą skłonnością do konfrontacji i agresji.
Ten typ tak ma i polemika z nim to przelewanie z próżnego w puste…
@”teraya”
Nic dodać, nic ująć…
Najserdeczniej pozdrawiam!
PS:
Polecam fragment „Traktatu moralnego” Czesława Miłosza jako odtrutkę na jad sączący się z klawiatur „Panów X i Abramowskiego” (Witkacy wielki jest!):
Zrywa się wiatr, na trawie wznieca
Uschniętych liści małe wiry,
Gołębie się nad daszek wzbiły.
Zaszczekał pies, przebiegło dziecko,
Ktoś komuś daje znak chusteczką.
Oto twój świat. On jest na szali.
Politycy grę już przegrali,
Triumfy ich tylko pozorne
Jak błyskawice są wieczorne,
Choć nikt z nich nigdy nie utraci
Ufności w moc indoktrynacji,
Która wyznawców da kohorty.
Społeczne jednak są retorty
Bardziej złożone, a pierwiastki
Jak nie odkryte płyną gwiazdy…
@Adwersarz
Jak dobrze , że jesteś – komentarz do „filozofa” niejakiego Atticusa vel Jack, jak zwykle, esencjonalny. Polecam uwadze również wpisy naszego przygodnego sprzymierzeńca Artdeco.
A jednak Księżna:”… z matriarchatu ultrahiperkonstrukcji, jak kwiat transcendentalnego lotosu, spływam między łopatki Boga…”
jest bezbłędna – „… Taż to już cuchnie, panowie, jak rybka w
bufecie trzeciej klasy w Kocmyrzowie. Do rzeczy, kmiecie niemrawe, a pyszne i buńczuczne!”
Nawet TOWARZYSZ X „musi mieć jakąś detantę – odprężenie. Przepracował się ostatnio na glanc”.
Równie serdecznie pozdrawiam…