Cameron, uważaj z PiS-em, ostrzega Norman Davies

Najpopoularniejszy w Polsce historyk przypomina w londyńskim ,,Guardianie”, czym jest prawica w krajach posocjalistycznych. Torysom może się wydawać, że ,,rightwing” w Polsce znaczy mniej więcej to samo co w ojczyźnie Burke’a i Thatcher. A to oczywiście (dla nas w Polsce) kompletne nieporozumienie. Polscy prawicowy – dodaję od siebie – to raczej ,,prawacy” – przez analogię do ,,lewaków”.

Znam Daviesa od lat, tłumaczyłem do druku wiele jego tekstów i nie sądzę, by miał jakiś sczególny interes w wspieraniu Camerona, na torysów profesor raczej nie głosuje. Tym ciekawszy wydaje mi się jego apel, bo to raczej wyjaśnienie na użytek brytyjski realiów politycznych naszej części Europy i w jakimś stopniu obrona wizerunku torysów jako części szacownej tradycji polityki bytyjskiej.  

Tak więc, tłumaczy Davies, postkomunistyczni prawicowcy odwołują się do antykomunizmu i teorii spiskowych o diabelskim układzie liberałów, postkomunistów i wielkiego biznesu. Wroga zrobili sobie z liberalizmu, którego wcieleniem jest umiarkowana, prorynkowa i proeuropejska Platforma Tuska.

,,Prawica” typu PiS gra na dwa fronty: raz jest prorynkowa, raz prosocjalna. Raz chce wszystko regulować, raz demontować. Prezes Kaczyński jest eurosceptycznym jastrzębiem, jego brat prezydent na tym tle jawi się niedoinformowanym niemal jako euroentuzjastyczny gołąb.Wszystko w zależności do interesów wyborczych i sondażów opinii. 

Profesor Davies podkreśla, że to nie ma nic wspólnego z tym, co jest zwykle znakiem firmowym konserwatyzmu europejskiego: podejściem ewolucyjnym w odróżnieniu od radykalno-rewolucyjnych inklinacji lewicy. Prawica postkomunistyczna nie ceni, wręcz gardzi takimi wartościami politycznymi jak kompromis, równowaga, liberalizm (w sensie ponadpartyjnym). Dziś w demokratycznej polityce europejskiej prawica, w tym torysi, przesuwa się (podobnie zresztą jak główny nurt lewicy) ku centrum, stara się unikać skrajności. W partii Camerona są i eurosceptycy, i zwolennicy integracji.

Watch your step, Dave, pisze Davies, bo Twoi polscy sojusznicy w Parlamencie Europejskim pod wodzą Michała Kamińskiego nie są partnerami, za jakich ich bierzesz. Davies wie, co mówi, a czy Cameron posłucha jego
i innych ostrzeżeń przed PiS, to już zmartwienie torysów.

XXXX
Dyskusja o raporcie Goldstone’a powtórzyła w miniaturze niezliczone dyskusje na temat kwestii palestyńskiej, ale z kilkoma wyjątkami, nie osunęła się w kompletną kakofonię, co jest optymistyczne. Bliższe mi są wypowiedzi pod pseudonimami Janek, Thomas, Trebey czy Torlin czy (częściowo) PA 2155. Punktem wyjścia – wbrew sugestiom ,,Slawka” – nie są moje przyjaźnie osobiste, lecz refleksja historyczna. Żydzi mają prawo do swego państwa i do jego obrony. Palestyńscy Arabowie odrzucili proponowane im po wojnie osobne państwo. Wojnę z Izraelem zaczęli Arabowie. Polacy z racji historycznych i moralnych powinni wspierać prawo Izraela do istnienia i rozwoju. Izrael jest jedyną funkcjonującą – oczywiście, że nieidealnie – demokracją typu zachodniego w tym newralgicznym rejonie świata. Palestyńczcy muszą dojść do ładu między sobą i z innymi Arabami, inaczej z ich marzeń o niepodległości i poprawie bytu nic nie będzie. A zwłaszcza muszą wyrzec się terroru wobec cywili, którego usprawiedliwieniem nie mogą być ani dyskryminacja, ani brak innych możliwości zwracania uwagi na swój los. Izrael powinien wstrzymać kolonizację terenów okupowanych. Tak to widzę. Nazywanie tego ,,cyniczną propagandą”, stronniczością itp. jest przesadą. To po prostu klasyczny pogląd europejsko-liberalny, a to moja ideowa parafia.Georges 59 – pominę prostactwo wpisu, zwracam uwagę, że Strefa Gazy nie jest okupowana jak Warszawa w 1944 r.