I po Cimoszewiczu
Wiele raz pisałem w tym miejscu, by nie przesadzać z polskimi ambicjami i skoncentrować się na jednym naszym kandydacie na ważne międzynarodowe stanowisko: na profesorze Buzku. Ale polski apetyt na sukces chciał więcej, jakby zupełnie bez poczucia rzeczwistości. POlska straciła okazję, by nie startować, skoro Polak jest już szefem Parlamentu Europejskiego – instytucji, której znaczenie będzie rosnąć, gdy znaczenie Rady Europy maleje i będzie malało.
Nie wiem, na czym polegała robota polskiej dyplomacji na rzecz kandydatury Cimoszewicza. Z pewnością ma on kwalifikacje na stanowisko, o które się ubiegał, ale jak wiadomo równie ważne są nieformalne sojusze przedwyborcze, a na nie Polska, choćby starała się jak najlepiej, większego wpływu mieć nie mogła. Działały przecież też inne dyplomacje – w tym skandynawskie i na pewno rosyjska. A one są zwykle skuteczniejsze niż nasza, i to w takiej instytucji jak Rada Europy, gdzie reprezentanci naszej części kontynentu są wciąż postrzegani jako element już nie obcy, ale jeszcze nie w pełni zasymilowany.
POlska po prostu nie zdołała zbudować w Radzie frontu poparcia dla Cimoszewicza.
Teraz zaczyna się rytualne polskie polowanie na winnych. Najbardziej demagogiczny okazał się poseł Kowal z PiS, który – a jakże – oskarżył o miażdżącą przegraną Platformę i premiera. Tak jakby lobbowanie w Europejskiej Partii Ludowej mogło walnie dopomóc Cimoszewiczowi w Radzie Europy. A czemu to centroprawica miałaby walczyć o polityka centrolewicy i to z kraju postrzeganego jako obsesyjnie antyrosyjski, a może i eurosceptyczny? Tak już jest, że się niestety ponosi odpowiedzialność za to, co Europa myśli o polityce polskiej, nawet jeśli samemu – a tak oczywiście jest z Cimoszewiczem – jest się politykiem pro-europejskim, wolnym od polskich prawicowych kompleksów wobec Rosji, Europy czy Niemiec.
Sądzę, że Cimoszewicz przegrał właśnie przez ten negatywny wizerunek Polski ukształtowany za rządów PiS. I w tym sensie jest dokładnie odwrotnie niż sugeruje poseł Kowal: to nie wina premiera Tuska, lecz premiera Kaczyńskiego.
Komentarze
W Radzie Europy zwyciężyli dekomunizatorzy. Obciążeniem była PZPR – wska przeszłość kandydata.
„I po Cimoszewiczu”
No wlasnie. Z pewnoscia ma Pan racje i ja zgadzam sie z Panskim rozumowaniem.
Ale mimo to, na dictum „I po Cimoszewiczu” az cisnie sie pytanie:
„So what ?”
Pozdrawiam.
Panie Redaktorze,
pamieta Pan ze szkolnych lat zabawe w pomidora?
Na kazde zadane pytanie byla tylko jedna odpowiedz:
„pomidor”
Nie moge sie oprzec wrazeniu, ze Pan dalej sie w to bawi.
Jedynie slowo „pomidor” zastapil pan slowem „Kaczynski”.
Przegrana Cimoszewicza była do przewidzenia z powyższych faktów. Nadwyrężony wizerunek Polski po braciach trzeba będzie odrabiać ładnych parę dekad.
Szanowny gospodarzu proszę nie kojarzyć i łączyć PO z polską ponieważ ta partia ani żadna inna nie jest właścicielem Polski
To Buzek był przyczyną przegranej, a nie jego komunistyczna przeszłość. Od kiedy to ma znaczenie w Radzie Europy?
Cimoszewicz przegrał i już. Był dobrym kandydatem, miał poparcie rządu, pewnie wsparcie naszej dyplomacji, ale nie udało się. Nie ma, co lać łez, nie ma, co polować na czarownice. Nie zawsze się udaje. Szczerze mówiąc zwykle się nie udaje, bo konkurencja to równie kompetentni kandydaci z ważnych krajów. Krajów, których jest wiele a stanowisk mało.
Dobrze, że Cimoszewicz startował. Jak się nie startuje to się ma zerowe szanse na sukces. A nasz kandydat przeszedł do ostatniej rundy. Poza tym ten start, nawet mimo porażki, jest dla nas dobry. Kompetentnie pokazaliśmy się na arenie międzynarodowej. Choć Rada Europy jest mało dziś znaczącą organizacją, ale dobrą pozycję kraju buduje się wieloma małymi krokami.
Co wiec powinniśmy zrobić teraz? Szukać nowego stanowiska, przygotować nowego kandydata i przeprowadzić kolejną mocną, merytoryczną i profesjonalna kampanię. Po co?
Try again. Fail again. Fail better. (Samuel Beckett)
Trafil Pan w dziesiatke, Redaktorze. Europa zach. jest pragmatyczna i obserwuje i reaguje na to co sie w Polsce dzieje. Polska w Europie, pracujaca dla dobra i jednosci Europy – to jest chciany partner. A jak jest -kazdy widzi. Przeszlosc polityczna Cimoszewicza miala znikome znaczenie.
Cimoszewicz przegrał, gdyż PO nie udzieliło mu, żadnego poparcia lewica okazała się lojalna i poparła Buzka ale przecież po PO nigdy nie można się spodziewać odrobiny lojalność. Tusk Sikorski nic nie zrobili, żeby wspomóc Cimoszewicza. Niezdzwiłbym się, gdyby okazało się, że europosłowie z PO na polecenie Tuska zagłosowali na norwega.
Cimoszewicz nie wygrał przez sojusz postqitlingowskich nordyków z „mafia ruską”.
Muszę zgodzić się z Autorem w jednej kwestii – zaniedbano to, co najważniejsze – przedwyborcze sojusze. A te, które działały, dodatkowo zerwano. Podpisanie rezolucji o odebraniu prawa głosu delegacji rosyjskiej było strzałem w stopę.
Niestety panie Adamie – moim zdaniem to jednak głownie porażka ekipy Tuska.
Panie Adamie a może by tak Cimoszewicza na prezydenta?
Mamy urodzaj diagnostów ex post – taki Kowal – przykład co może, a wierzę że nie musi, z rozumnego wydawało się polityka zrobić partyjna dyscyplina, która zabija swobodne myślenie. Albo taki bezpartyjny europoseł Migalski, który dopiero teraz jest w swoim żywiole i podnosi standardy debaty publicznej zadając retoryczne pytania np. „Czy macie nasrane w tych waszych głowach?” – to do obrońców Polańskiego i mistrzunio „krótkich analiz socjologicznych”. Prostacka demagogia ma się dobrze zwłaszcza gdy karmi mniej szczodrze obdarzone umysły.
A wracając do wyboru Cimoszewicza – niewiele czynimy by z wyczuciem budować wizerunek Polski i jej prominentnych reprezentantów, a brak klasy i kompetencji owocujący licznymi ich „potknięciami” nie jest obojętny dla wyników tych i przyszłych wyborów na eksponowane stanowiska w instytucjach europejskich.
Przecież,panie Adamie,nic się nie stało!Cimoszewicz startował,przegrał honorowo a nie sromotnie.Ktoś musi przegrać by wygrać mógł ktoś.Ma Pan rację,że był dobrym kandydatem.Może też za dużo chcięliśmy zamiast cieszyć się sukcesem prof.Buzka.Na komentarze różnych zawistników nie ma co zwracać uwagi.
Szkoda, teraz p. Tusk będzie miał orzech do zgryzienia. Cimoszewicz jest w końcu niezłym kandydatem który wybory senatorskie wygrywał w cuglach i to bez poparcia żadnej partii. I zabrałby głosy Platformie a nie Kaczyńskiemu. Do tego Olechowski, trochę drobnicy i p. Tusk przegra jak zwykle. Można co prawda znaleźć jakąś Jarucką ale smród pozostanie (albo subiektywne poczucie zapachu).
Jak, często bywa u nas w kraju…Z dużej chmury, mały deszcz! 🙁
Ja tam nie zaluje, dla mnie wlasnie glowna przyczyna jest komunistyczna przeszlosc tego kandydata, tego sie nie wymaze z zyciorysu. Slowa p.Kowala swiadcza li tylko o tym ze PiS jak ta zdarta plyta gramofonowa zawsze przy kazdej okazji bedzie powtarzal o to wina PO i Premiera Tuska, mimo ze w tym przypadku nezaprzeczalna wina lezy po stronie Prezesa J.Kaczynskiego jak Pan Redaktor napisal , jego rusofobii i jego po lityce zagranicznej , z czasow bycia Premierem, ktorej skutki sa teraz takie jak widzimy i przynosza Polsce tylko szkode i nic pozatym, i tyle.
Z powazaniem
Co zrobiła polska dyplomacja? Zapewne niewiele, bo tak naprawdę jej na kandydaturze Cimoszewicza nie zależało. Tusk wysunął/zaproponował/poparł tę kandydaturę, żeby się pozbyć potencjalnego kontrkandydata w wyborach prezydenckich, ale potem na pomyśle zaciążyła nieszczerość intencji. Tusk – być może – przestraszył się, że PiS przyczepi Platformie łatkę tych, którzy popieraja postkomunistów, więc słabo o szanse Cimoszewicza zabiegał (Tusk w ogóle bardzo często i bardzo niesłausznie reaguje na krytykę ze strony PiSu – w tym widzę wielką słabość rządów Platformy). Zapewne z podobnych powodów – pokazać kacapom gdzie ich miejsce, bo w przeciwnym razie pisaki będą nam wmawiać brak patriotyzmu – polski rząd opowiadał się za pozbawieniem Rosji prawa głosu w Radzie Europy. A Rosja pierwotnie deklarowała poparcie dla kandydatury Cimoszewicza. Torpedowanie własnych pomysłów politycznych jest żałosne i śmiechu warte,a raczej byłoby, gdyby skutki nie spadały rykoszetem na nas wszystkich. Ale to Polska właśnie.
Cimoszewicz przegrał, cóż, trudno. Przegrał honorowo, chwała mu za to. Polska okazała się niezdolna do popierania własnych pomysłów – niedobrze.
Pan Redaktor pisze:
„i to z kraju postrzeganego jako obsesyjnie antyrosyjski, a może i eurosceptyczny?”
Szanowny panie Redaktorze.
Nie wydaje mi sie, zeby polski „eurosceptycyzm” odgrywal w tym
przypadku jakas szczegolna role.
W koncu Norwegie jest panstwem bardziej „eurosceptycznym”,
czego najlepszym dowodem jest, ze do UE nie przystapila
i nic nie wskazuje na to, aby w najblizszym czasie przystapic zamierzala.
Norwegowie najwyrazniej nie maja ochoty zyc pod dyktando
Paryza czy Berlina ani tez dzielic sie swoim dobrobytem
z europejskim planktonem typu Polska czy Rumunia.
Norwegia natomiast zdaje sie byc panstwem powaznym i to
mogl byc wazny argument na korzysc jej kandydata.
Trudno bowiem powaznie traktowac kraj, ktorego parlament
w jednym dniu uchwala ustawe o walce z pedofilami,
a ktorego ministerspraw zagranicznych wystepuje
w kilka dni pozniej z apelem w obronie jegomoscia
sciganego przez USA za molestowanie nieletniej.
Trudno tez brac na powaznie kraj, ktorego rzad nie wie,
komu sprzedal stocznie i czy w ogole je sprzedal.
Poza tym wysuniecie przez prawicowy rzad lewicowego
kandydata moglo sie tez wielu obserwatorom wydan nieco dziwne.
Z drugiej strony:
w Polsce obecnie dziesiatki tysiecy obywateli zagrozone sa utrata pracy i to jest znacznie wiekszy problem niz fakt,
ze panu Cimoszewiczowi ciepla posadka przeszla kolo nosa.
Nie dosc warto powtarzac
?..Odtąd weszło w zwyczaj przypisywanie wszelkiego zła Snowballowi. Jeśli stłukła się szyba lub zatkał się ściek, zawsze znalazł się ktoś, kto twierdził, że to sprawka nocnego gościa; gdy pewnego dnia gdzieś zapodział się klucz od spichlerza, cały folwark był święcie przekonany, że Snowball cisnął go do studni. Co zaś najdziwniejsze, nie przestano w to wierzyć nawet wtedy, kiedy zagubiony rzekomo klucz odnalazł się pod workiem mąki.
Krowy zgodnie świadczyły, że Snowball zakrada się do obory ?..
Panie redaktorze czy bierze pan na swoje sumienie pograzanie w ciemnosci umyslowosci takie jak np wikon?
..Nadwyrężony wizerunek Polski po braciach trzeba będzie odrabiać ładnych parę dekad…. Oj panie wikon, ja mysle co najmniej 400 lat, a moze i 6000 tysiecy lat.
Wlasciwie to pogodzilem sie z tym, ze na zawsze.
Uwielbiam kawalki o tym, jakoby to, ze jestesmy tacy jacy jestesmy nie bralo sie z polwiecza komusnistycznej dziczy, czy kilku wiekow balansowanaia na krawedzi istnienia, ale po prostu z 1,5 roku rzadow partii, ktora chciala zlustrowac dziennikarzy.
Panie redaktorze, po co pan to pisze, na litosc boska?
Fakt, nie jest pan sam, ale czy dobrze tam panu?
Po drugie, panie redaktorze, dlaczego pan zenujaco pomija watek zasadniczy, czyli wmanewrowanie Cimoszewicza przez Tuska w start w Radzie w ramach czyszczenia przedpola. Trzeba przyznac, ze tym razem Tusk i tak potraktowal Cimoszewicza bardzo lagodnie i z kurtuazja, bo ostatnim razem, mam na mysli pania Jarucka, Tusk go po prostu przy otwartej kurtynie wdeptal w ziemie i spoliczkowal. Wiec istotnie progres.
Po trzecie, prosze nie wstawiac dziecinady. Jest pan zabawnym typem redaktora oskarzajacego permanentnie opozycje za porazki rzadu.
Wiec albo mamy beznadziejny rzad, albo pan pomylil epoki i szerokosc geograficzna i prosze pisca gdzies na Kubie, bo tam wciaz kwitnie taka tradycje publicystyki.
Taraya,
Ja akurat w opinii Migalskiego, poza knajackim jezykiem, nie widze populizmu. Widze natomiast zalosny typ proby ogrzania sie w blasku Polanskiego jakis tam trzeciorzednych tworcow, byle tylko jego nazwisko w jakims portalu padlo przy nazwisku Polanski. I zgadzam sie z Migalskim.
Uwazam, ze ktos kto kwestionuje aresztowanie Polanskiego wskazujac na uchubienia proceduralne, czy teraz, czy z czasow procesu ma do tego swiete prawo.
Ale upieranie sie, ze dorobek filmowy zwalnia kogos z odpowiedzialnosci sadowej jest jakims ponurym zartem. W innej wersji zananej u nas w tej postaci, ze tropienie odleglych galaktych pozwala rozgniatac donosami calkiem bliskich kolegow.
Levar,
dzieki za odrobine przytomnosci, nie do przecenienia na tym blogu.
Spostrzezenie o Norwegii nokautujace.
Panie Adamie
Pisze Pan – „A czemu to centroprawica miałaby walczyć o polityka centrolewicy i to z kraju postrzeganego jako obsesyjnie antyrosyjski, a może i eurosceptyczny?”. Dodałbym – z kraju którego ponad 80% obywateli tęskni do przywrócenia kary śmierci a czołowi politycy dają tej tęsknocie publiczny wyraz. Po co walczyć o polityka wywodzącego się z tak autorytarnie nastawionej społeczności? Po cholerę taka postać w liberalnej Europie?
Pozdrawiam
Co do Norwegii (trochę poza tematem).
Jak się ma dobre warunki geopolityczne i strategiczne, kasę, gaz, ropę i raptem kilka mln ludzi do wyżywienia to sobie można dmuchać na Berlin czy Paryż.
Polska takich luksusów nie ma.
Trochę mi to przypomniało utyskiwania pacyfistów, czemu Polska nie ogłosi się państwem neutralnym jak nie przymierzając Szwajcaria.
A i owszem, ogłosić się można. Tyle, że nie papier broni granic.
Wracając do meritum. Coś mi się zdaje, że każdej władzy koło tyłka lata sprawa miejsc pracy, byle oni się na stołkach utrzymali.
Cimoszewicz to dobry temat zastępczy.
Tak poza tym szczególnie trafne uwagi Levara odnośnie „sprawy Polańskiego”, a zwłaszcza stoczni. Czasem się zastanawiam jak długo jeden z drugim (minister, poseł itp) by się utrzymali prowadząc własny biznes – bez koneksji oczywiście. Z takim podejściem do interesu i wiedzą to raczej nie za długo.
Panie Redaktorze !
Czyż z Pańskiego „I po Cimoszewiczu…” nie wychyla ukryta (jako „political corectness”) taka mała „schadenfreunde” ? Bo coś mi się jednak wydaje, że tak. Gdyż to kandydat „nie z mojej bajki”.
Ale z kilkoma Pańskim refleksjami nie sposób się nie zgodzić. Polska (a w zasadzie – jej dyplomacja i elity polityczne) chciały (i nadal chcą – to jest ta nasza odmiana prężenia muskułów w „bywszej” formie: „nie oddamy ani guzika”) zbyt wiele „srok za ogony chwycić”. Tym elitom wydaje się , iż nam się coś „więcej należy” – za zasługi (wiadomo jakie – cały sierpień i wrzesień media i politycy bębnili o tym na okrągło). I tu zgadzam się z „levarem” (z dn. 30.09. h:8.16), choć w konkluzji, nie w przypadku przytoczonych przez niego argumentów (to wg mnie „drobiazgi” na który nikt nie zwraca w Europie uwagi) – trudno poważnie traktować „taki kraj”.
Uważam, że podobnie będzie z „chciejstwem” odnośnie J.Lewandowskiego czy Saryusza-Wolskiego (w PE). Polska jako kraj „peryferyjny” – z racji swej kultury politycznej, nieprzewidywalności, wielokrotnie „klepanej” „rusofobii” i martyrologiczno-mitycznego podejścia do czasów minionych (co jest dziwadłem i „skansenem” wobec pragmatyzmu i racjonalizmu polityki, dyplomacji i tego co zwie się najszerzej pojmowanym „image’m”) – musi popularnie „zbastować”. Ponadto nasz Prezydent (może nie w stylu V.Klausa, ale zawsze) przeszkadza w procesie jednoczenia się UE, jest tego procesu jawnym „hamulcowym”. To też wystawia nam określoną ocenę.
Rację również mają ci, którzy mówią, że polska dyplomacja popierała Cimoszewicza „z musu”. Nie chcę, ale muszę (ale wypada – bo gdybyśmy „ze swoich korzeni” i mentalnych uprzedzeń zanegowali polskiego kandydata, dopiero by się wyśmiewano z Polski „na salonach” Europy) – jest tu wspaniała puentą dokonań rządzących na tym polu (i ich postawy). Rodzi się jedynie pytanie postawione przez Jacobsky’ego – co dalej ? Ale o tym – jak znam życie i polską praktykę – nikt nie myśli. Tusk & comp. przywołują jedynie na ten „schlagwort” formułkę – to się „znajdzie” nowa Jarucka…..Przecież jak zapewniał Pan Premier (publicznie !), że „CBA jest PiS-u, ale CBŚ – nasze” (i nikt na to nie zwrócił uwagi, a to przecież jawny skandal).
Pozdrawiam.
WODNIK53
Od samego poczatku wyborow do europarlamentu mozna bylo przypuszczac, ze Cimoszewicz jest figurka na szachownicy rozgrywanej przez PO do pozniejszego odtsrzelenia.odstrzal mial nastapic tak, by przypadkow Cimoszewicz nie byl w stanie stanac w konkury do kampanii prezydenckiej dla Szanownego Tuska.
Dla PiS-masoniery tez to jest komfortowa sytuacja.Szkoda przy tym wszystkiego samego Cimoszewicza.Choc jego kariera polityczna bezsprzecznie zwiazana z postkomunistycznymi formacjami lewicowymi, to jest to bodaj jedyna pozytywna postac z tej strony.Cimoszewicz posiada predyspozycje, przygodowanie i doswiadczenie ku temu, by byc kims na szczycie. Sadze, ze jako Prezydent RP nie przynioslby Polakom ani wstydu, ani uchybien polityczno-ekonomicznych, ani tez polska racja stanu na arenie miedyznarodowej nie doznalaby porazek lub kompromitacji – tak jak mamy to za minione chocby 3 lata.
W moim odczuciu – choc daleki jestem od sympatyzowania z Lewica w RP- szkoda Cimoszewicza. Jest to kolejna pewna jego osobista porazka i najprawdopodobniej po uplywie kadencji w europarlamencie Cimoszewicz definitywnie wycofa sie z wielkiej polityki.
I jeszcze jedno.
Istotnie wobec kogo jak kogo, ale wobec Rosji Cimoszewicz kompleksow miec nie moze. To w ogole zaleta politykow postkomunistycznych.
A juz Olin, Alek, Minim czy Kat to wlasciwie nie tylko, ze kompleksow nie maja, ale nawet jakby specjalna milosc i relacje z naszym sasiadem.
Zatem najwiekszym demagogiem nie jest Kowal, ale wlasnie pan, panie redaktorze.
@Roman56PL –
Cimoszewicz nie jest posłem do europarlamentu, tylko senatorem RP, do europarlamentu w ogóle nie kandydował, nie kandydował też tym samym do żadnych funkcji w europarlamencie. To tak gwoli ścisłości.
Po Cimoszewiczu było już dawno. Wtedy gdy z inspiracji i może za pieniądze Tuska został brutalnie zaatakowany przez Miodowicza i ich narzędzie Jarucką.
Cimoszewicz już się nie podźwignie. Nastąpi niewątpliwie okres spłaty długu prowokatorom.
O ile Kaczńscy, ich poglądyi zachowanie kojarzą mi się z początkami
XX w. zaściankowością, strachem przed „obcym” schematyzmem myślenia,
to Cimoszewicz to wiek XVI- honor, godność, otwartość na „nowe”, obywatel świata.
Obie postawy anachroniczne, ale wolę renesans od totalitaryzmu………
„I zgadzam się z Migalskim” – ktoś pisze.
Migalski to jeden z największych prymitywnych prostaków w życiu publicznym, a teraz gdy bloguje to okazuje się, że też wyjątkowy grafoman i cham.
Oczywiście tacy też miewają racje i mają swoją – równą sobie – publikę.
I piesek z nimi.
Jakież szczęście, że są na tym świecie Szostkiewicze i legion podobnych bo nie byłoby czego czytać, komentować i spierać się…
Gdzieś przeczytałem iż Radę Europy „czeka dalszy uwiąd i marginalizacja” – to może Cimoszewicz miał jednak szczęście?
Baj de łej Jaruckiej – złożyła ponoć podanie o przywrócenie do pracy w resorcie po urlopie 🙂
Czy ma to związek z nadchodzącymi wyborami?
Th+
W 99% wypada się tylko zgodzić.
Poza, chyba, stwierdzeniem, że znaczenie Parlamentu Europejskiego będzie rosło. Wydaje się, tak przynajmniej wynika z zapisów Lizbony. I nie ma znaczenia to, że TL może nie wejść w życie, bo jest poza tym obiektywna wola europejskich polityków – UE będzie ewoluować ku wzmacnianiu przede wszystkim egzekutywy. I nie będzie do powstrzymania tak długo, jak do PE będą zjeżdżać politycy wagi lekkiej, a na przewodniczących będzie się wybierać ludzi pozbawionych charyzmy.
Ponadto trywializujemy, chyba, gdy sprowadzamy kwestie nominacyjne w UE i w RE do wspólnego mianownika. Oczywiście, gdyby przedstawiciele unijnych środowisk prawicowych murem stanęli za przedstawicielem polskiej lewicy, mogłoby być lepiej, ale warto zauważyć, że przewodniczącym został przedstawiciel kraju, który w ogóle nie jest w UE, a który z trudem ukrywa swoją pogardę dla niej. Gospodarz zwraca na to uwagę, ale chwile później sam o tym zapomina i o przedstawicielach UE pisze „Europa”. A tam jest jeszcze 19 krajów (47 – 27 – Rosja), których unijna polityka względem Rosji nic nie interesuje, a zwłaszcza opinia Polski o tej polityce.
Zresztą euro(unio)sceptycyzm nie jest cechą, która by na prawicy tak całkiem dyskwalifikowała, poza tym to na pewno nie jest cechą akurat Włodzimierza Cimoszewicza i głosujący pewnie o tym wiedzieli…
Chyba, że NIE wiedzieli, co też jest mozliwe, a w tym przypadku winnym porażki Włodzimierza Cimoszewicza jest Włodzimierz Cimoszewicz. Bo Norweg przez ponad rok odwiedzał stolice wszystkich 47 krajów co najmniej 2 razy, a nasz w tym czasie siedział w puszczy nad granicą z Białorusią.
Mała uwaga: okazuje się, że nie jest prawdą twierdzenie, że porażki są sierotami. Zaraz wszyscy będą winni 🙂
Teraya,
Palikot, Niesiolowski, Beger, Wierzejski, Gosiewski, Senyszyn, Gadzinowski, Sawicka,
Misztal, Florek, cala prawie lawka samoobrony, duza czesci LPR, bez liku mniej znanych ludzi w PIS, PO, czy dawniej SLD ktorzy pojawiali sie tylko po diety…..
Znaj propoprcjum mociumpanie.
Napisz prosze, ze organicznie nie wytrzymujesz Migalskiego jak niektorzy czarnej kawy, watrobki, czy nalesnikow, ale nie oplataj pan bzdur o tym, ze jest prostakiem, bo nie jest.
Migalski postawil sobie za cel (moim zdaniem, cokolwiek sie tu PIS spoznil)
walenie po oczach i demaskacja prostactwa Palikota, bo to, zeby Szostkieiwcze, Zakowscy i legion im podobnym nie mogli po dziewiczemu udawac, ze Palikot to Stanczyk, ze zadaja smiale pytania i tego typu zenujace bzdury.
I jest Migalski na najlepszej drodze do bycia cynicznym prostakiem, ale stanie sie nim jak po raz setny zarzuci Tuskowi bicie zony, homoseksualizm, pijanstwo……i powtorzy wszytko a rebours co wyczynial Palikot.
@ Jack
Jeżeli dla Ciebie Palikot jest wyznacznikiem, lub przejawem prostactwa…To naprawdę poprzeczkę zawiesiłeś, bardzo wysoko. Tym samym spychając prawdziwe prostactwo w otchłań niebytu. Taki sobie sposób na dewaluację postaci, a tym bardziej żaden na podniesienie rangi prostactwa prawdziwego, lub też obronę tych, którym to prostactwo zostało zarzucone. Niestety, różni ludzie-różne definicje prostactwa tworzą i używają.
@ spin doctor
Sprawa Cimoszewicza przy ostatnich wyborach, tak naprawdę rozpoczęła czarną kampanię na dobre w naszej polityce. I właśnie to jest główna zasługa PO. Miodowicz otworzył drzwi, z których skrzętnie potem skorzystali PR-owcy PiSiorkowatych. Można się wkurzac na dziadka z Wermachtu, ale jeżeli już, to dla fundamentalnej uczciwości należy pamiętać o sprawie Cimoszewicza.
DO PFG
Przepraszam za pomylke, co nie zmienia wcale mojej oceny samego Cimoszewicza i tego, co sie z nim dzieje w swiecie tzw. wielkiej polityki.
szkoda go i tyle
Na blogu obok p. Helena, ktora normalnie najchetniej wbilbym w ziemie okazuje sie krynica zdrowego rozsadku napominajac Passenta, ze jest roznica w stwierdzeniu, ze doszlo do stosunku, a w tym, jak mozna sobie przeczytac co to byl za stosunek i jak sie sprawy odbyly.
Passent bredzi cos o dobrym smaku przy okazji gwaltu, dodam analnego.
I bardzo dobrze, ze Helena wylala mu kubel zimnej wody na glowe.
Tym razem, niecodziennie pozdrawiam pania Helene.
A robie to tutaj bo na blog Passenta chodzic nie lubie.
Przy okazji, sparwy troche przyspieszyly.
Ocean 11 w wykonaniu PO. Co panstwo na to?
Panie Redaktorze,
technika cymbergaja, którą nasz premier opanował do perfekcji, przyniosła mu i tym razem upragnione korzysći polityczne.
Moim zdaniem, jeżeli Włodzimierz Cimoszewicz nie potrafił przejrzeć zagrywki mistrza cymbergaja, to powinien sobie dać spokój z aspiracjami przeydenckimi.
Jack, ja na paru kontynentach slyne jako krynica zdrowego rozsadku i wielu rozlicznych innych cnot. Cieszy wiec mnie niezmiernie, ze sie wreszcie na mnie poznales!
Pozdrawiam back. 😆 😆 😆