Angie i Guido

Ważny, może nawet kluczowy tydzień w polityce europejskiej. Piszę przed podaniem jakichkolwiek projekcji wyniku wyborów niemieckich. Od rana media spekulują, że ,,Angie”, kanclerz Angela Merkel, zostanie w fotelu na drugą kadencję, tylko nie wiadomo. z kim chadecy zrobią nowy rząd. Życzyłbym sobie, by zrobili z Wolnymi Demokratami, czyli liberałami Guido Westerwelle. To byłaby koalicja na rzecz reform, a nie utrzymania status quo ze strachu przed kryzysem, jaką była odchodząca ,,wielka” czarno-czerwona.

Niemcy są wciąż filarem Unii, to największy kraj, największy płatnik do budżetu UE, największy eksporter.To, kto rządzi w Berlinie, ma znaczenie dla całej wspólnoty europejskiej, od Lizbony – tu gratulacje  niemieckiemu prezydentowi, który już podpisał traktat – po Warszawę i Moskwę.

Mimo tych wszystkich ,,naj” Niemcy przeżywają wielkie kłopoty gospodarcze, zadłużają się na pokolenia, zwlekają ze zmianami, bo politycy uważają, że społeczeństwo ich nie chce, woli żyć jak dawniej, nie lękając się o przyszłość. Rząd chadecko-liberalny miałby większe szanse przerwania tego letargu, ale czy miałby odwagę polityczną? A bez wyraźnej poprawy gospodarczej w Niemczech i nam w Polsce będzie trudniej radzić sobie z recesją.

Merkel nie jest charyzmatyczna, tak jak żaden z głównych liderów polityki niemieckiej, ale może dlatego podoba się Niemcom, którzy dzięki Bogu nie tęsknią za charyzmatykami. Jeśli zostanie ponownie kanclerzem, to nie przez spin doktorów.

Mam coraz bardziej poczucie, że klasa polityczna i ci, którzy z niej żyją – np. specjaliści PR – przecenia znaczenie tych wszystkich medialnych czarów nad urną. Ostatecznie wyborcy kierują się jednak swym interesem, tak jak go rozumieją – czasem błędnie – a nie politycznymi widowiskami. Także z tego punktu widzenia wygrana Merkel byłaby pożądana. Niech wybory, wszędzie, będą tym, czym mają być w demokracji.

A pod koniec tygodnia referendum irlandzkie. Tu wynik wydaje się mniej przewidywalny, ale każdy zainteresowany polityką europejską gryzie pzanokcie, obojętne, czy jest za czy przeciw ,,Lizbonie”. I słusznie, bo to dla Europy podobnie ważne wydarzenia, jak dzisiejsze wybory niemieckie. Trzymam kciuki za tandem Angie-Guido u władzy w Berlinie i za TAK dla traktatu lizbońskiego w Irlandii. 

XXXX

Parker, Helena i inni – po co prezydent? No cóż, nie był to mój temat; nie chciałem się wdawać w politologię – nie ma co dyskutować z pogodą; żyjemy w ustroju przewidującym urząd prezydenta (osobiście byłbym za wariantem prezydenta wybieranego przez parlament), alternatywy realnej nie widać. Nie stawiam wyraźnie na nikogo z ewentualnych pretendentów, chciałem się zastanowić raczej nad kryteriami niż nad nazwiskami. ,,pfg” – dzięki za wyjaśnienie w sprawie prof. Majchrowskiego; co do Obamy, to uważam, że bez względu na sympatie polityczne, trzeba mu oddać, że spełnia kryteria pożądanej głowy państwa, po prostu. I szkoda, że na razie, zwłaszcza w młodszym pokoleniu, nie dorobiliśmy się jakiegoś odpowiednika (powtarzam: nie chodzi o jego ,,opcję” polityczną, tylko talenty przywódcze). ,,Janek” – słów majestat i naturalny autorytet używam inaczej niż Pan zrozumiał: majestat to nie osoby lecz Rzeczpospolitej, naturalny autorytet to to, co potocznie wyrażamy określeniem, że ktoś budzi szacunek u innych, nawet jeśli w czymś się z nim nie zgadzają – tak jak Geremek i Balcerowicz, Mazowiecki i prof. Chrzanowskim.