Boffo, nie udawaj świętego
Przez siedem dni dziennik Il Giornale, należący do klanu Berlusconich, nurzał w moralnym błocie naczelnego dziennika Avvenire, związanego z episkopatem włoskim. Naczelny Il Giornale, Vittorio Feltri, atakował naczelnego Avvenire, pana o dźwięcznym nazwisku Dino Boffo, za hipokryzję: Boffo wytyka premierowi seksskandale, a sam napastował żonę mężczyzny, z którym on, Boffo, miał ponoć romans.
Na pomoc Boffo ruszyli prałaci. Watykański ,,premier”, kardynał Bertone odwołał kolację z Berlusconim, co miało być sygnałem, że Kościół jest niezadowolony z kampanii przeciwko Boffo, sam Benedykt XVI w liście do szefa episkopatu Włoch dał do zrozumienia, że jest z biskupami – biskupi uznali publikacje Il Giornale za zemstę za krytykę erotycznych swawoli premiera.
Tak wojna dwóch dzienników nabrała charakteru wojny zastępczej między premierem a Kościołem. To ciekawe, bo we Włoszech Kościół jest aktywny i wpływowy politycznie, a premierzy – jak w III RP – wszystko jedno prawicowi czy lewicowi starają się Kościoła nie antagonizować. I oto prawicowy Silvio – oficjalnie premier dystansuje się od publikacji w Il Giornale – nie zdzierżył mieszania się katolickich moralistów do jego życia prywatnego.
Kiedy wydawało się, że Boffo z takim poparciem Kościoła może się nie lękać o posadę, do akcji wkroczył nawrócony katolik, dziennikarz i pisarz Messori, sławny z wywiadu rzeki z Janem Pawłem II. Oświadczył, że Boffo kompromituje Kościół i powinien odejść.
Dziś czytam, że Boffo podał się do dymisji.Usłuchał Messoriego? Czy może Watykan zmienił kurs? Tak czy inaczej, na krótką metę włoski katolicyzm poniósł porażkę. Dymisja Boffo, tak bronionego w kręgach katolickich jako ofiara premiera i sił antyklerykalnych, kończy jednak tę włoską telenowelę. Jaka jest prawda materialna, nie ma co pytać w takich przypadkach. Boffo oczywiście zaprzecza wszystkim zarzutom. I odchodzi oczywiście dla dobra Kościoła. Czy to wystarczy, by poprawić stosunki Kościoła z rządem? Podobno tak źle jeszcze nigdy nie było.
Nikt w tej operze mydlanej nie budzi mojej sympatii. Silvio jest kabotynem, Feltri wykonawcą dziennikarskiej egzekucji, Boffo wygląda na krętacza, prałaci – na zbyt rychliwych wyznawców teorii spiskowej. Ale czy nasze polskie widowiska z biskupami, politykami, mediami w rolach głównych nie wywołują czasem podobnych uczuć zażenowania? (casus premiera Marcinkiewicza). Czy nie dorobiliśmy się podobnych świętoszków? Może to po prostu taka kulturowa przypadłość krajów katolickich.
Komentarze
Casus p. Marcinkiewicza z pewnością pasuje jak ulał do hipokryty p. Boffo (o ile stawiane mu zarzuty są prawdą), ale chyba szkoda już czasu na p. Kazia.
Co do meritum, opublikowane ostatnio zdjęcia nagiego p. Topolanka, na wesołym kwadracie u p. Silvio, robią wrażenie – nie żeby szokował hojnym darem natury, zupełnie nie, w końcu w PiSie widzieliśmy ostatnio okaz o wiele okazalszy, sterczący pod rosyjską ambasadą, najwidoczniej w przejawie freudowskiej frustracji.
A propos teorii spiskowych, przeczytałem ostatnio w Le Monde Diplomatique ciekawy artykuł, na temat ukazującej się właśnie książki pt. ‚Jak Wynaleziono Naród Żydowski’, którą napisał historyk z Uniwersytetu w Tel Awiwie, dr Szlomo Sand. Sam już nie wiem, co myśleć, w końcu naukowiec i to na dodatek z Izraela, a nie jakiś tam pętak, chyba kupię i przeczytam, bo nie chce mi się wierzyć we wszystko, co piszą w Internecie, tym bardziej, że książkę będzie można zaraz kupić w Amazon.com, wystarczy wpisać w ich wyszukiwarkę: Szlomo Sand.
Dlaczego sądzi Pan że to katolicyzm włoski poniósł porażkę? To są rozgrywki polityczne. Jeśli Kościół nie mieszałby się do polityki (co zalecał Jezus) to nie miałby takich porażek.
Permanentna poza recenzenta świata katolickiego (oczywiście z pozycji „zatroskanego intelektualisty” i jakby „przy okazji” członka Kościoła) to zdaje się przypadłość Autora.
Tak jakby w ubiegłej dekadzie głównym dostarczycielem skandali obyczajowych nie było otoczenie dworu brytyjskiego a całkiem niedawno – otoczenie Pałacu Elizejskiego. Żerowała na nich prasa o orientacji bynajmniej nie prokatolickiej.
Jaki wspólny mianownik ma „afera” red. Avvenire z romansem byłego premiera Marcinkiewicza (o którym media kościelne w Polsce prawie się zająknęły) – to już tylko Autor wie. Że co, że jeden i drugi miał romans? To w końcu ogólnoludzka przypadłość, tyle, że jedne środowiska przechodzą nad tym do porządku dziennego a inne – zwracają uwagę na związaną z tym odpowiedzialność osób publicznych. Zresztą romanse premiera Berlusconiego ostatnio tępiła głównie jego była żona i to bynajmniej nie z pozycji prokościelnych. I co tu do rzeczy mają „teorie spiskowe”? Czy z tego powodu, że redaktor (osoba właściwie nie-publiczna) kiedyś „źle się prowadził” wynika, że stracił prawo do pisania n/t skandali obyczajowych osób stricte publicznych? Czy ktoś go pozbawił prawa wykonywania zawodu? Na tej zasadzie można by wyeliminować wszystkich obsługujących media nie wyłączając RM.
A że Watykan reaguje nerwowo – to w końcu struktura chierarchiczna a nie otwarta, czego zresztą nigdy nie ukrywał nie uznając za stosowne adaptować się do każdej pojawiającej się mody na specyficznie (i selektywnie) rozumianą „transparentność”. Zresztą cenzura obyczajowa nie jest żadnym ewenementem specyficzne katolickim.
Żenada..w stylu osławionej już w literaturze włoskiej intrydze i vendecie. Każdy kraj ma swoje specialite de la maison jeśli chodzi o bagniste rejony życia publicznego.
Znamienne jest, ze ludzie o poglądach bardzo pryncypialnych zazwyzcaj sami swoim pryncypiom sprzeniewierzają się. Swoją rękę przykładają do inflacji ideałów, które wyznają.Jeśli innym stawia się wysoko poprzeczkę, to trzeba być pewnym, że indywidualnie wysokości tej poprzeczki sprosta się.
Może to dotknę pewnych świętości, ale Herbert sam sobie nabruździł szerząc swój bezkompromisowy, zasadniczy światopogląd równolegle prowadząc życie pełne sprzeczności i niedpowiedzeń zahaczających o mitomanię. Osobiście znam stado ludzi o poglądach liberalnych, którzy żyją ma wikcie bliskich i nie mają zamiaruz tego zrezygnować. Znam też twardych socjalistów, którzy zalegają systematycznie z podatkami czy też wspomnainych twardych chadeków prowadzących zakumflowane życie homoerotyczne.
Halibut, Ty to masz towarzycho pod reka!… 😆 😆 😆
Pan Szostkiewicz ma obsesję antykatolicką ? Zdaje się, że Bill Clinton i Monica Levinsky nie są katolikami.
@@Helena
Pod ręką z nimi?? Ja tylko znam takie przypadki, ale faktycznie moje wynurzenia brzmią jakbym miał arcyudane życie kanapowe:)
Czym jest włoski skandal miłosny wobec tego, że mediom relacjonującym obchody rocznicy i przeprosiny za wojnę oraz zagładę szefuje były ponoć neonazista. Chyba rodzimi komentatorzy nie uświadamiają sobie jakie to robi piorunujące wrażenia zagranicą.
Nie wiem czemu jeździ się bez przerwy na Kazimierzu Marcinkiewiczu (casus Marcinkiewicza przywołany przez Gospodarza blogu). Jego miłosna historia wyszydzana w polskich mediach miesiące temu jest przecież wzruszająca i całkowicie zrozumiała. To chyba dobrze, że z poczwarki gorzowskiej skrępowanej nienaturalnymi konwencjami religijno – moralno – politycznymi wyzwolił się w końcu motyl i zawirował nad londyńsko – warszawskimi ulicami. Ile szanowni blogowicze można naśmiewać się z byłego premiera? Co chłop miłości użył to użył – bedzie miał co wspominać na starość. To chyba lepsze niż życie moralnych robocopów dyszących z żądzy władzy, których mamy okazję co dzień obserwować i słuchać. Żądza władzy jest tylko sublimacją tłumionego popędu seksualnego, jakąś jego groźną zastępczą formą. Dobrze, że Kazimierz Marcinkiewicz się w końcu z tego wyzwolił i powinniśmy mu kibicować a nie przywoływać jego przypadek jako przykład moralnej hipokryzji.
Pozdrowienia z Gerniki – Lumo, niegdyś zbombardowanej przez Luftwaffe a teraz czerpiącej garściami pieniądze z dawnej tragedii. Ciężko mi się pisze bo tu lubią AC/DC a to zagłusza myśli.
O ile mogę zrozumieć zainteresowanie drogą przemian politycznych osób prominentnych, a także ich stanem posiadania, o tyle nie mogę pojąć zaglądnia ludziom pod kołdrę. Co obyczaje i apetyty seksualne mają do etyki, polityki, religii? Chyba, że ktoś preferowałby w tej sferze przemoc czy inne dewiacje. Każdy musi jeść, oddychać i wydalać i każdy w zasadzie ma potrzeby seksualne. Sfera życia i zwyczajna i bardzo intymna, a tu poważna prasa zachowuje się, jak kumoszki w maglu,
No, nie, nie – Kartko i Jaruto. Zarowno Marcinkiewiczowi jak i Buffo nalezy jak najbardziej pogrzebac pod koldra i zobaczyc co sie tam dzieje. Jeden i drugi sa hipopkrytami, obludnikami, a nie masz nic bardziej sprawiedliwego jak obludnika wyciagnac na swiatlo dzienne i powiedziec mu: a kuku!
Marcinkiewicz nie budzi we mnie wzruszenia (choc mam czule serce), tylko wesolosc – nie dlatego, ze jegp wyjatkowo debilna wybranka jest mloda, ale dlatego, ze sam sie zachowuje publicznie jak ostatni debil ( i prawdopodobnie nim jest) – zapraszanie jakiegos brukowca aby zrobic wspolne z Isobel zdjecie, zamieszczanie na swym blogu jej grafomanskich „wierszy” i wynurzen osobiostych i przy tym wszystkiom liczyc na jakas dalsza kariere w polityce, udzielac rad rzadowi, no, nie!
To az sie prosi o o pol litra i gitare.
Hipokryzja, fasadowość, obłuda, brak pokory, poczucie moralnej wyższości…i mógłbym tak długo jeszcze…to praktyczny obraz katolickiej moralności w praktyce. Nie ze stron mądrych dzieł, encyklik etc, ale z codzienności zwykłych, jak i nie zwykłych (tych „ze świecznika”) ludzi.
Dorobiliśmy się takich samych świętoszków. Wiele osób wskazuje na to, że w Polsce kościół w pewnym sensie zajął rolę PZPR. W czasach PRL, by mieć cokolwiek do powiedzenia, to trzeba było się liczyć z partią. Dziś większość polskich polityków przyjmuje taką postawę wobec kościoła – za niepodlegającą dyskusji – często gęsto przekraczając granice przyzwoitości i śmieszności. Przekonanie o niezbędności w funkcjonowaniu państwa udzieliło się również hierarchom. Wzajemna adoracja polityki i kościoła grozi tym, że zapatrzeni w siebie panowie zaczną w tańcu deptać sobie po palcach. Potem będą pyskówki i rękoczyny.
Mocne słowa o kabotyństwie, krętactwie, zażenowaniu i rozróbie mediów…Nic dodać, nic ująć. Ale nas, to znaczy wydarzeń w Polsce, Włosi chyba nie przebili w debiliźmie. Chodzi mi o negocjacje w sprawie podziału władzy w TVP. Dwa lata PO zmarnotrawiła na pisanie ustawy; kunktatorstwo, robienie głupich min, przedziwne wygibasy z ustaleniami z SLD, wycofywanie się z przyrzeczeń itd. Wygladało to żenująco, ale podejrzewałem, że za tymi wzniosłymi mowami premiera i innych dygnitarzy PO kryje się jakiś chytry , przebiegły plan .Teraz widać, że to nie ma ani jednego, ani drugiego dna.To w ogóle nie ma dna.Teraz pan Chlebowski, zamiast ze wstydu popełnić sepuku, przystępuje do negocjacji z SLD i PiS, no bo jednak TVP ma dużą siłę rażenia, a zbliżają się wybory prezydenckie.Skąd ten nieszczęsny Chlebowski wie, że zbliżają się wybory…przecież jeszcze kilka dni temu o tym nie wiedział….
A więc ,Szanowny Redaktorze, naszych geniuszy nikt chyba nie jest w stanie przebić intelektem
Pozdrawiam
Heleno – to rzeczywiście było zabawne kiedy ortodoksja p.M zderzyła sie z realnym światem ludzkich słabości i kiedy próbował się podzielić swoim młodym szczęściem ze wszystkimi i tylko on nie widział, jak marne to szczęście było. Znowu był młody, męski i młodzieńczo „skoguciały” Jego zysk osobisty, jak by nie był nietrwały. A trwały być nie może i na dodatek nieźle mu namieszał w życiorysie zawodowym. Teraz to człowiek prywatny, więc niech sobie żyje po swojemu.
Kartce z podrozy zycze rozwodu rodzicow na lamach Faktu albo Super Ekspresu, jesli to nie wyleczy z „nienaturalnych konwencji religijnych”, to moze wyleczy ja z glupoty. A jesli i to nie pomoze to prosze potraktowac sie kiszonymi ogorkami ze zsiadlym mlekiem.
Rozwod Marcinkiewicza nie jest dlatego istotny, ze Isabel, ze wiersze, ze …….., tylko dlatego, ze w tym czasie Marcinkieiwcz mogl najnormalniej w swiecie sprzeniewierzyc sie interesom ludzi, ktorych byl premierem na tyle gleboko, ze oplacalo mu sie z rozwodu (skadinand i tak bolesnego, dla ,np. jego bylej zony, co dedykuje milosnikom rownouprawnienia na tym blogu) zrobic z niego pieklo, po to tylko, zeby w dymie ukryc swoja role w sprawach o kase i wladze. I od tego sa media, zeby o to pytac.
A co do tekstu Autora wtrety o spiskowej teorii, mentalnosci katolickiej i analogii miedzy sytuacja we Wloszech, a w Polsce, ktorej wspolny mianownik, to chyba po prostu „penetracja”, ….. rece opadaja.
Moim skromnym zdaniem nie ma znaczenia, czy premierow odwoluje biskup, redaktor naczelny jedyne slusznej Gazety, pop, czy diabel iwan, po prostu natura nie znosi prozni, i zawsze ktos to robic bedzie.
Podziw moj budzi optymizm ludzi wierzacych, ze moze tak nie byc.
Jak juz ksieza przestali nam mowic, ze ziemia jest plaska, bez wytchnienia, z rowna gorliwoscia powiedziano nam, ze zaleja nas oceany za lat …… kilkaset.
No to ja, taka juz mam slabosc, wole ksiezy, bo nauczylem sie sobie z nimi radzic. Jak mam importowac biesy miejskie, podkute w Nowym Jorku, czy Brukseli, to juz wole nasze stare wiejskie czorty, co to w mleko szczaja. Po co przyjmowac nowe wszy, skoro stare juz sa dobrze wykarmione?
A juz nie znosze jak mi sie nowoczesnosc wpycha kolanem w krocze albo lokciem w gardlo. Trafia mnie wtedy.
Wiec prosze nie dorabiac ideologii walki nowoczesnosci z katolickim zasciankiem, tam gdzie po prostu zaistniala sprawa stara jak swiat.
Przed kosiolem zawsze sie poklonie i zadumam, przed gmachem sadu, zawsze mnie nachodzi Kafka.
@zgrywus.r
a nie pomyślałeś , że byc może kolejność była taka: paternalizm i arogancja funkcjonariuszy KK – wzorowane na nich funkcjonowanie jedynie słusznej siły przewodniej – i znowu KK, czyli swoiste hop siup, zmiana d…
a dla mnie i tak swoiste upokorzenie stanowi wspomnienie tego, jak wielką popularnością cieszył się jako premier, czarujacy pan Kazimierz, ot wizytówka społeczeństwa
@Jack
myślisz, że bez diabłów i wszy się nie da żyć? Religia/konfesja determinują sposób funkcjonowania społeczeństwa i nic tu do rzeczy nie mają żadne „spiski”. A z ta dedykacją na temat równouprawnienia to o co chodziło?
Generalnie w Polsce o rozwód częsciej występuja kobiety niż mężczyźni, I wcale nie dlatego, że: bije, pije i się łajdaczy. W dużej mierze dlatego, że nie chcą żyć z facetami gnusnymi intelektualnie i psychicznie. Takimi, którzy nie chca podjąć wysiłku samorozwoju i trudu partnerstwa.
@ jotka,
na jakim odczycie powiedziano pani o trudzie partnerstwa i samorozwoju?
Pani w Amwayu pracuje, ze tak pieknie mowi?
Ze, co, ze maz nie czuje targetu? Ze gorzale woli chlapnac na czysto i pod ogorka zamiast raczyc sie koktailem? O taki samorozwoj pani chodzi?
Pani wpis jest zywym dowodem, ze bez diablow i wszy nie da sie zyc.
A u konca drogi likwidacji tego co bezwzglenie jest nieznosne demon rownouprawnienia kaze nam zyc z szacunkiem dla naszych wzglednych przekonan, ktore urosna nam w oczach do rozmiarow diablow i wszy.
Mozna sie z tego wymiksowac, ale obawiam sie, ze nie poprzez rozstrzasanie sprawy premiera Marcinkiewicza, nawet z najbardziej moralnych pozycji.
Wiec jesli pani istotnie wierzy w samorozwoj i rownouprawnienie to prosze bomby podkladac pod stadionami pilkarskimi, klubami wedkarskimi oraz barami, gdzie jeszcze tli sie cos, co dawniej dumnie nazywalo sie samiec, ze powtorze za Rinn, gdzie ci mezczyzni , gdzie te chlopy?
Wtedy bede pania szanowal za heroizm.
Albo prosze udac sie do korporacji, takiej co to poslodzony tluszcz wciska dzieciom jako np. jogurty i tam znajdzie pani tyle samorozwoju, ze az oczy pani wyjda, i wszyscy tacy partnerscy az buczy.
I wtedy bede pania szanowal za oportunizm.
Mezczyzni maja te wade, ze czasem daja w gaz, a partnerzy, te ze mozna ich nakryc w lozku z najlepsza kolezanka z biura, albo o zgrozo z listonoszem. Prosze wybierac, ale prosze dzieci nie tumanic, ze mozna nie ponosic zadnych kosztow.
A wszystkim paniom wystepujacym o rozwod zycze powodzenia, ale poniewaz wiem, ze z natury jest ich mniej wiecej tyle ilu panow, to trapi mnie, pardon za buhalterie wobec takiej pani gornolotnosci, ale trapi mnie watpliwosc co dalej? Skad biora nastepnych panow? A moze w drodze samodoskonalenia i w akcie partnerstwa decyduja sie na zycie z takimi samymi paniami jak one?
O na koniec, co w ogole oznaczaja magiczne terminy: samodoskonalenie i intelektualna gnusnosc?
Jack:
Sądząc po Twoim wpisie, osiągnąłeś błogostan, zamozadowolenie i wszechwiedzę…………..
Samorozwój, ciekawość świata i aktywność własna na Twoim poziomie intelektualnym nie są już potrzebne?
A może stosujesz maksymę życiową pierwotniaka?
„tu mi dobrze, tu mi ciepło, tu się będę rozmnażał”………..
Koleżanka sprzedała mi kiedyś dowcip:
„faceci są jak toalety, albo zasrani, albo zajęci”………….
Sensownych nie ma zbyt dużo i o nich toczy się bezwzględna walka……..
@Jack
coś mi się wydaje, choć może brzmi to strasznie, że beż Pańskiego szacunku, uda mi się wzglednie dobrze przeżyć resztę życia
jeżeli stawia Pan znak równości pomiędzy „samiec” i „mężczyzna”, jeżeli pojęcie „mężczyzna” nie jest dla Pana szersze od pojęcia „samiec”, to nasza dalsza rozmowa raczej nie wniesie nic konstruktywnego
„demon równouprawnienia”?, a może po prostu uznanie praw i szacunek dla ludzi obu płci?, a może zamiast chowania głowy w piasek i obrzucania inwektywami inaczej myślących należałoby z godnością przyjąć do wiadomości, że pewne formy organizacji i współżycia społecznego już się wyczerpały i należy szukać nowych? Ale oczywiście: wolna wola 🙂
zagladanie pod kołdrę pana M.? oczywiście! z uporem, w świetle jupiterów i przy dźwiękach trąb i biciu w bębny!!! śmiech to bardzo skuteczna broń!tak długo, jak długo tacy panowie, wykorzystując w tym celu środki z naszych podadków, będę usiłowali nam dyktować co dozwolone a co nie pod naszą kołdrą!
Miłego weekendu Panu życzę 🙂
@Jack
PS. Odnośnie ostatniego Pańskiego pytania:
„nawet papier toaletowy wie, że żeby być przydatnym, musi się rozwijać”
🙂 🙂 🙂
@wiesiek59
no, tak ostro to bym nie poszła, widocznie to kwestia męskiego temperamentu, ale co do meritum , to pełna zgoda 🙂
wiesiek59,
wiesiek59 pisze:
2009-09-05 o godz. 09:18
Koleżanka sprzedała mi kiedyś dowcip:
?faceci są jak toalety, albo zasrani, albo zajęci?????.
————–
Panie Wieśku59,
delkatnie mówiąc, dowcip jest baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo „fujny!”/od -Fuj!/
Sebastian
Jotka,
jotka pisze:
2009-09-04 o godz. 21:13
————–
Szanowna Pani,
zanim wynalazły się single/osoby wyierające świadomie samoytnotny tryb życia/, w naszej prasie były echa badań nad faktycznym, dużym udziałem pań, posiadających inicjatywę rozwodową. Wówczas/lata 90-te/- na podstawie badań, stwierdzono takie mechanizmy:\
Dziewczyny, ze strachu przed staro panieństwem, wychodziły z mąż , za tzw „pierwszych lepszych”, ze sporą premedytacją skierowaną na fakt, że będzie to tylko małżeństwo, dla uratowania honoru, przed staropanieństwem. Takie były wówczas presje społeczne.Potem zależnie od sytuacji, albo , prawie natychmiast załatwiały sobie status „godnej rozwódki”, albo ze względu na macieżyńskie instynkty- gnuśniały w tym stanie do końca.
Część tych pań, które nie posiadały wykształcenia, a miały takie ambicje, korzystając z pracy męża wykonującego jakiś prosty zawód/dla pań haniebny/ , zdobywały wykształcenie i czmychały do dalszej samorealizacji i rozwoju. Porzucony prostak, zamiast iść na uniwersytet, niestety zaczynał samorozwój ujemny…
Ciekawostką dotyczącą singli, jest to, że są oni na singlowskim haju do wieku ok. 40 lat. W tym momencie, rządzące totalnie naszą psychiką hormony/ wszystkie, nie tylko płciowe/ , które trzymają nas bezwzględnie w fazie zgodną z postępem naszego życia ku…doskonałości, zaczynają swoje rządy, i single markotnieją.
Z własnych doświadczeń, wiem, że kobiety posiadające wiele plusów dodatnich, a przy tym tak prymitywną rzecz jak urodę, nie mają żadnych problemów z tego typu problemami. Przeważnie nie teoretyzują, tylko łączą przyjemne z pożytecznym, na wszystkich frontach.
Panie, którym BÓG dał wszystko , co najlepsze, potrafią się odsłonić , i w chwili szczerości stwierdzić, że nie ma to jak kontak intelektualny z męskim sposobem myślenia, który, niestety można znaleźć i mężczyzn.
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę, że podpieranie wartości jednej z płci, „ogonami ” z drugiej strony, jest argumentacyjnym naciągactwem , gdyż można to stosować w obie strony.
Pozdrawiam ,Sebastian
P.S. Stan naszej świadomości o sobie, jest pochodną wielu umownych zjawisk społecznych, które każdy z naszych umysłów, na danym etapie zarządzania hormonalnego naszą psychiką , notorycznie subiektywizuje. Z zewnątrz jesteśmy widziani przeważnie jako zupełnie inny świat, co naszemu dobremu samopoczuciu i tak może naskoczyć…
Premier Berlusconi moze sluzyc za wzor cnoty w porownaniu z pewnym koscielnym notablem.
Niedawno ujawniono szczegoly skandalu, ktory szokuje uczciwego
katolika i kompromituje instytucje kosciola. Dotyczy niezwykle waznej i
wplywowej osoby zalozyciela Legionu Chrystusa Marciala Maciela
Degollado, ktorego ojciec swiety JP2 dawal mlodziezy za
wzor do nasladowania i wiele lat bronil przed oskarzeniami o
pedofilie. Wysuwane przeciwko niemu oskarzenia okazaly sie prawdziwe.
Slynny meksykanski kaplan uwazany niemal za swietego, sluchany z wielka naboznoscia i czczony jako przewodnik duchowy dla spragnionych Boga okazal sie diabelska szuja, sprytnym oszustem, malwersantem i
zlodziejem oraz wyrafinowanym aktorem, bezwzglednie wykorzystujacym
naiwnosc wiernych oraz czlonkow wlasnego zgromadzenia. Ostatnio opublikowane dane potwierdzaja, ze mial szescioro (6) dzieci z kilkoma
kobietami. Za pieniadze Zakonu kupowal kochankom luksusowe
apartamenty warte wiele milionow EURO i finansowal dostatnie zycie
uwiedzionym kobietom oraz wlasnym dzieciom. Czlonkowie Legionu Chrystusa a takze sam Degollado byli zobowiazani do zycia w ubostwie, czego wobec maluczkich rygorystycznie przestrzegano. Dzieci Marciala
twierdza obecnie, ze JP2 wiedzial o ich istnieniu. Maja zdjecia z audiencji
u papieza, podczas ktorej ojciec przedstawil ich osobiscie Janowi Pawlowi.
Osoba ks. Degollado przypomina o tak powaznych problemach Kosciola jak: pedofilia, malwersacja zakonnych pieniedzy, lamanie celibatu i plodzenie dzieci. Ale to jeszcze niepelny obraz tragedii: wczesniej byly narkotyki oraz wyludzanie pieniedzy od bogatych wdow i porzucanie ich po
osiagnieciu celu. Ksiedza Degollado systematycznie kryli wysocy urzednicy zakonni.
Legionistow Chrystusa skutecznie zachecano do skladania prywatnego
slubu „milosci”, ktory zabranial im krytykowania przelozonych
oraz „pokory” – nieubiegania sie o wysokie stanowiska zakonne.
Mafia zakonna chciala ograniczyc liczbe konkurentow w walce o wladze i uniknac slusznej krytyki ze strony owieczek. Przypadek Marciala to tylko wierzcholek gory lodowej i znak upadku moralnego kosciola katolickiego. Podejrzewa sie, ze Degollado kupowal milczenie i przychylnosc Watykanu oraz urzednikow papieskich wysokimi ofiarami pienieznymi.
Tak, jak możemy mówić o korupcjogennych rozwiązaniach prawnych, tak nie ulega wątpliwości, że konfesja katolicka, w porównaniu z protestanckimi, jest zdecydowanie patogenna.
W konfesjach protestanckich nie ma pośrednika pomiędzy Bogiem a członkiem kościoła. W kościele rzymskim, takim pośrednikiem jest „kapłan” począwszy od wikarego na papieżu kończąc. A to pośrednictwo jest takim samym źródłem patologii, jak nieprzymierzając, nasz system przydzielania koncesji. Zawsze jest jakaś okazja do załatwienia lewego interesu na boku. Pośrednictwo to niezły biznes. Stąd podobieństwo włoskiej i polskiej hipokryzji.
@”pogadaniec” (z dn. 5.09.2009 h: 11.51.)
B.dobrze żeś w tym miejscu przypomniał Legion Chrystusa” – mało znaną i skutecznie „kamuflowaną” (a o charakterze wybitnie „mafijnym”) przez hierarchię Kk organizację „przytkościelną”. Na jej temat w ostatnich latach pisano obiektywnie (bo „hagiografie” nie warto cytować) w:
– DZIŚ (Przegląd Społeczny) nr 6/201/2007
– http://www.racjonalista.pl „Legion Chrystusa” (2008)
Pozdrawiam.
WODNIK53
Pogadaniec, Wodnik53,
wewnętrzna mafia w kk, to żadna rewelacja. Jeśli porówna się to zdawnymi „wyczynami tej instytucji, to można mówić o najwyżej , małym nowotworku. Takie mafijne struktury w dawnych potęgach poltycznych, to tylko pokaz obecnej kondycji kk. Problemem znacznie ważniejszym, może być to- czy cywilizacji stworzonej w zniewoleniu przez kk, uda się uzyskać pełną wolność/od kk/ , żeby móc kontynuować dalszy, prawdziwy , na miarę wyzwań i przetrwania rozwój. Pamiętamy z historii, że wielu próbom, cywilizacyjnego rozwoju, nie udało się przetrzymać koniecznego rozstania z wladcami zaświatów. Takie struktury jak Opus Dei, Legion Chrystusa etc. mają nam pomóc przegrać naszą przyszłość. Na nasze nieszczęście, jesteśmy , jako ludzie z obszaru tej cywilizacji tak głęboko zakodowani na „wartości”, wkodowywane w nas przez dziesiątki pokoleń, że nawet, kiedy przetrwamy tą „miłą” kuratelę duchową, to możemy nie mieć siły odnaleźć się w czymś bardziej przyszłościowym. Ja jestem raczej sceptykiem , i wierzę w ciemny scenariusz, kiedy dana cywilizacja gaśnie wraz z serdecznie ściskającym ją bożym przedstawicielstwem. Nową zmianę cywilizacyjną może dać ktoś zupełnie świeży, np. Chińczycy, albo oksfordczycy z Bora-Bora.
Pozdrawiam,Sebastian