Dwa rządy w jednej Polsce
Lekcja ze szczytu NATO: póki będziemy mieli dwa rządy, prawdziwy w Alejach Ujazdowskich, i surogat w Pałacu Prezydenckim, będziemy mieli kłopoty wewnętrzne i międzynarodowe. Niepotrzebne, ale niszczące. Wyjściem z tego ślepego tunelu polskiej polityki jest dalsza marginalizacja PiS. Nawet jeśli ceną za to będzie umocnienie Platformy jako poniekąd demokratycznej monopartii. Takie sytuacje się zdarzają i w starych demokracjach, że ta sama formacja rządzi dwie, trzy a nawet cztery kadencje.
Ale nie może być tak, by w kraju nie najsilniejszym i nie najlepiej urządzonym, prawie każda kwestia polityki państwowej stawała się kością niezgody i przedmiotem rywalizacji między dwoma ośrodkami władzy, z których tylko jeden ma mandat do rządzenia i ponosi odpowiedzialność za jego skutki. Niby rząd prezydenta, wspierany z tylnego rzędu przez jego brata, takiej odpowiedzialności nie ponosi, więc jego destrukcyjne poczynania są tym bardziej politycznie i moralnie nie do przyjęcia. Prezydent lubi powtarzać, że jest najwyższym przedstawicielem RP. Tak, ale właśnie przedstawicielem, a nie rządcą. Konstytucja pisana po złych doświadczeniach prezydentury Lecha Wałęsy jest dziś coraz bardziej nieadekwatna do obecnych realiów Polski znacznie stabilniejszej i mającej oparcie w Unii Europejskiej.
Nic jednak nie jest dane raz na zawsze. Stabilność może ulec turbulencjom. Nie brak nowych populistów gotowych na fali recesji i kryzysu obiecać, że skutecznie zastąpią u władzy zużyte coraz bardziej formacje tradycyjnej prawicy i lewicy. W Unii i Polsce do takiej bitwy staje ,,Libertas” Ganleya. Uważam, że to poważne zagrożenie i dlatego – choć z trudem – łagodzę swoje negatywne zdanie o wciąganiu do Platformy Krzaklewskiego czy pani Huebner. Jeśli PO rzeczywiście poprawi swój wynik w wyborach do Parlamentu Europejskiego, to skórka może okazać się warta wyprawki. Kanalizowanie populistów jest pożądane. Populizmu próbowali użyć politycznie pisowcy, ale cena była za wysoka i dla nich, i dla kraju. Przegrali wybory, a sprzątać po PiS będzie trzeba jeszcze długo – patrz np. sytuacja w TVP.Podobne ryzyko biorą teraz na siebie ludzie Tuska.
Bilans ostatnich dni nie jest zbyt pomyślny. Platformie nie wyszło zręcznie ze sprawą niedowarzonego historyka, który porwał się na Wałęsę. Tusk miał rację, stając publicznie w obronie Wałęsy, ale minister Kudrycka pospieszyła się z zapowiedzią kontroli w UJ. Tyle że sam uniwersytet powinien był od razu zgłosić gotowość sprawdzenia własnymi siłami, czy praca młodego pamflecisty spełnia wymogi akademickie.
Nie wyszło też najlepiej postawienie kwestii IPN i prezesa Kurtyki. Tyle że sam Kurtyka aż prosił się swym zachowaniem o wszczęcie dyskusji nad przyszłością IPN. Mam nadzieję, że tym razem doprowadzi ona do realnych zmian prawnych,a w ślad za nimi administracyjnych, finansowych i personalnych.
Za to błyskawicznie poszło Platformie obcięcie państwowych funduszy na partie polityczne. W zasadzie jestem przeciw, ale okresowa redukcja to nie likwidacja, więc niech będzie. Na dodatek Tusk zarobił tu chyba wyborcze punkty, owszem populistyczne, ale powtarzam – populizm kontrolowany jest w dopuszczalny w polityce głównego nurtu.
We wszystkich tych starciach PiS nie zdołał jednak wykorzystać potknięć Platformy do wzmocnienia swej pozycji. Najwięcej wizerunkowo i politycznie zapłaci za przegraną w sprawie dotacji dla partii politycznych.
No i najnowszy spór z prezydenckim niby-rządem o zachowanie prezydenta na szczycie NATO. Wygląda na burzę w szklance wody, ale nie – to kolejny sygnał kluczowego problemu naszej polityki. Taka dwuwładza, jaką forsuje Pałac Prezydencki, jest marnowaniem czasu i energii, a także pieniędzy publicznych. Lech Kaczyński musi odejść.
Komentarze
Pan Szostkiewicz wyraził negatywną opinię o wciągnięciu Danuty Huebner do PO ? Można sprawdzić w tym blogu, że o kandydowaniu Huebner z listy PO napisał coś zupełnie innego.
Panie Redaktorze, życzę Panu ( sobie i moim dzieciom), żeby ostatnie zdanie – z pańskiego bloga – stało się ciałem ! Tylko tyle i aż tyle. A te nasze, polskie problemy z prezydentem są, niestety, konsekwencją pisania Konstytucji „pod wówczas aktualnego i poprzedniego” prezydenta. Dlatego w naszej Konstytucji nie ma ani słowa o możliwości pozbawienia tej funkcji, człowieka np. psychicznie chorego, nawet wybranego w wolnych i ogólnopolskich wyborach. Czy jest Pan sobie w stanie wyobrazić, co by się działo, gdyby np. p.Kononowicz wygrał wybory prezydenckie ? Ja tak. Po przejściu Tymińskiego do drugiej tury wyborów już jestem sobie w stanie to wyobrazić i nie ma żadnego znaczenia, że na samą myśl o podobnych decyzjach „światłego” polskiego ludu, ciarki mnie przechodzą. W końcu Hitler też został wybrany przez naród. Brrr, koniec z czarnowidztwem, bo nie będę mogła zasnąć. Ślę serdeczne pozdrowienia, jakoś te 1,5 roku przetrzymamy a potem trzeba się będzie zabrać „do roboty”, żeby to zgnuśniałe społeczeństwo ruszyło „tyłki” z kanap, z przed telewizorów i poszło do wyborów.
„zwycięstwo pani Huebner może dać sporo Platformie, przełamując jej wizerunek jako niezdolnej do otwarcia na centrolewicę”. Czy to jest negatywne zdanie ?
Oj musi, musi. I to jak najszybciej. Tylko, ze szkody jakie wyrzadza sa na zyczenie jego durnych wyborcow. Robi to co obiecywal. Nie jestem ideologicznym zwolennikiem PO, ale juz moge oswiadczyc, ze bede glosowal na PO. Znow z tego samego pwowodu: zeby oddalic widmo rzadow PiS i braci Kaczynskich. Oni sa dla mnie po prostu obrzydliwi. I ten caly PiS rowniez. Prosze spojrzec jak zmieniaja sie politycy, ktorzy z PiS wychodza: Pawel Zalewski, Ujazdowski, nawet Dorn. I jak wygladaja ci, ktorzy przychodza: Nelly Rokicina.
Krzysztof Leski, w swoim blogu, ocenił ostatnią oskarżycielską wypowiedź Tuska, w sposób zupełnie odmienny niż zrobił to red. Szostkiewicz. Gdy idzie o rozgrywki PO i PiS, mam większe zaufanie do politycznego obiektywizmu K. Leskiego niż A. Szostkiewicza.
W całej rozciągłości należy poprzeć wypowiedź naszego Gospodarza. Uważam, że wszystko co odstaje od naszych poglądów stanowi „poważne zagrożenie” dla demokracji, stabilności a poza tym – w ogóle stanowi o naszym losie.
I dzisiaj wypada to przyznać, że po to właśnie walczyliśmy z demokracją poprzedniej niesłusznej monopartii, żeby teraz zastąpić ją jedynie słuszną demokracją naszej monopartii. Koło historii samo się nie toczy, musimy je kierować tam, gdzie nasze przywiązanie do wolności i demokracji nam to podpowiada.
To my mamy rację i nasze wartości nie budzą naszych wątpliwości, dlatego też naszych przeciwników należy marginalizować – w imię tego, co nazywamy postępem i drogą wiodącą nas ku szczęściu. Nie oglądajmy się na kobiety, nie roztrwaniajmy naszych nadziei w prymitywnej wierze, że to one – siostry nasze, matki, córki, nasze ciotki rewolucji nas wyręczą w naszym dziele. Bierzmy sprawy we własne dłonie.
Pierwszą sprawą jest eliminacja przeciwnika. Nazwijmy to na razie „marginalizacją”, żeby pozostać w zgodzie z naszymi ideałami demokratycznymi. Jak już okrzepniemy w demokracji, to się zobaczy.
Nie bójmy się, że władza naszej jedynie słusznej monopartii jest sprzeniewierzaniem się głoszonym przez nas zasadom. Uwierzmy w geniusz naszego przywódcy i wypróbowanego bojownika o święte dla nas zasady.
Bądźmy pewni, że dla ich utrzymania nie tylko powoła on do życia z niebytu politycznego nową partię, może nawet lepszą od tej, którą dzisiaj popieramy, ale i sam wybierze przywódcę prawdziwej opozycji demokratycznej, który nie tylko nie będzie mu przeszkadzał w realizacji naszych szczytnych zamierzeń, ale stanie się dla niego prawdziwym wyzwaniem intelektualnym w rywalizacji o jak najskuteczniejsze osiąganie naszych celów.
Mamy kadry, mamy poparcie światłych umysłów. Jednoczmy swe siły w dążeniu do stabilności, pamiętając, by turbulencje nie zakłóciły zanadto naszego marszu.
Kiedy osiągniemy już nasz cel, postawimy na sprawdzonych naszych przywódców – filozofów, medrców i znawców owadów. Powierzymy im godne role, jakże inne od tych, w których obecnie dla dobra całej ludzkości muszą występować. Panowie Palikot, Niesiołowski, Wałęsa – bądźcie gotowi, by nas nie zawieść!
A propos wypowiedzi nn. Po wyczynach Leskiego w TV Wildsteina nie mam do niego za grosz zaufania. Czytam co pisze, ale wiem swoje
Przed chwilą obejrzałam fotki Prezydenta ze szczytu NATO, są żenujące. Zachowywał się rubasznie, jak by był na rauszu albo pod wpływem jakiś leków, bo to była jakaś niezdrowa euforia. Wszyscy oprócz Janusza Palikota boją się powiedzieć, że król jest nagi, że robi z siebie błazna. Na konferencji prasowej też Prezydent bełkotał, zjadał wyrazy, miał kłopoty z wymową. A jak się pogorszy?
Ja tak jak Kecaj, PO nie jest moją największą miłością. Ale na bezraczu i ryba rakiem. Moim zdaniem Tusk uwodzi wyborców i to mu się udaje. Jestem za jego ostatnimi posunięciami personalnymi, mnie to przypomina moją ukochaną UD, w której mieściłyby się takie osoby jak Danuta Hübner i Marian Krzaklewski. I może zdziwi to wszystkich, ale te kandydatury zaczynają być do siebie podobne, obydwie te osoby swoją teraźniejszość związały z Unią. A posadzenie Mariana w Podkarpackiem jest wspaniałą – z punktu widzenia partii – decyzją, nie dość że jest do przyjęcia przez bardzo konserwatywnych wyborców w tym województwie, ale on sam pochodzi z tego województwa, urodził się w Kolbuszowej.
Tasiemcowych tekstów Kadetta jak zwykle nie rozumiem. Czy ktoś zabrania Ci założyć partię? Zabrania Ci ktoś głosować na tego, na którego chcesz? Dlaczego to jest dziwne, że jakaś partia chce mieć jak największe wpływy? Co w tym zdrożnego?
Znam prostsze „wyjściem z tego ślepego tunelu polskiej polityki” – moim zdaniem p. Kaczyński powinien w poniedziełek stanąć przed Trybunałem Stanu za działalność na szkodę państwa.
@Torlin
Przepraszam, że spytam. A gdzie jest dzisiaj Twoja ukochana UD? Zrozumienie przychodzi – jak widać – najpóżniej i niekoniecznie dotyczy jedynie tekstów.
Pozdrawiam
Niedoinformowany Torlin nie wie, że Krzaklewski został kandydatem PO tylko dlatego, że na liście PiS nie chciał go J. Kaczyński. W 2007r. Krzaklewski chciał kandydować na senatora jako kandydat PiS. Teraz też wolałby być kandydatem PiS. Pisze o tym M. Subotić w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”. Torlin jest w polityce naiwny. Z kolei Markowi marzy się wyraźnie dyktatura.
Ja o tym wiem Kadetcie, że jej nie ma. Nie mogła się utrzymać partia prowadząca romantyczną politykę. Potrzeba jest cynizmu politycznego, a tego UD nie miała. Ja się Twoimi złośliwościami nie przejmuję, pisz tylko krótsze teksty, albo masz dwa wyjścia: robić streszczenie lub spis treści.
Nihu!
Jestem poinformowany. I właśnie dlatego, że JK go nie chciał, to przyjął propozycję PO. A mnie rozśmieszają informacje albo linki dawane na potwierdzenie jakiejś tezy, „bo tak napisała Rzeczpospolita”. Jedna z najbardziej nieobiektywnych gazet, jakie są na polskim rynku.
Red.Szostkioewicz i Marek
Obaj Panowie mylicie się mocno w ocenie zachowania prezydenta.
Nie interesuje mnie z jakiego powodu, czy też przyczyny, nie widzicie utkanej grubymi nićmi hucpiarskiej intrygi wokół byłego , czysto hipotetycznego, całkowicie nieofijalnego nie-kandydana Sikorskiego.
Zamiast podążąć drogą, którą wytyczył wam sztab wyborczy wiecznego kandydata na prezydenta Donalda Tuska, może zechcielibyście nam panowie wytłumaczyć co, niby miał zrobić podzczas feralnej kolacji Lech Kaczyński, żeby zadowolić rząd i zwolenników PO?
W jaki sposób i w jakim celu miał grać na czas? Zawetować Duńczyka, który od kilku tygodni miał zagwarantowaną fuchę szefa NATO?
Chyba nie. Bo, po co zrażać sobie przyszłego sekretarza? Turcy mogli sobie na to pozwolić, bo ich veto nie było personalne, tylko „religijne”.
W tym sensie, że dawno zapowiedziane i solidnie umotywowane potrzebą uspokojenia ekstremistów islamskich.
Owszem, gdyby Radek Sikorski był oficjalnym kandydatem na szefa NATO, to można by, od biedy, mieć do prezydenta pretensję, że nie podtrzymał jego kandydatury. Ale jak można ją było podtrzymać, skoro nigdzie nie została zgłoszona. A sam Sikorski cały czas, ostatni raz w piątek na antenie radia TOK-FM zarzekał się , że nie kandyduje.
Gdyby natomiast, w co nie wierzę, była owa tajemnicza instrukcja, nakazująca blokowanie Rasmussena, to byłoby to najbardziej niedoważone stanowisko rządu, świadczące o wyjatkowej jego nieodpowiedzialności.
Reasumując, jedyną metodą na uniknięcie blamażu polskiej delegacji – gdyby takowa instrukcja istniała – było symulowanie nagłej niedyspozycji. Mógł zatem prezydent podczas kolacji zachłysnąć się wodą, wymówić rozwolnieniem lub udać atak serca.
Toż dopiero Tuskowi mieliby używanie!
Myli się Pan Redaktor pisząc, iż PO udało sie błyskawicznie uchwalić ograniczenie subwencji dla partii.
Udało się dopiero za trzecim razem. Za dugim PO oszukało klub SLD i PSL i łamiąc wcześniejsze ustalenia poparło wniosek mniejszości wprowadzający całkowite zawieszenie dotacji. Efekt był taki, że ustawę popieraną przez PO, SLD, PSL trzeba było odrzucić.
Z tego powodu, tego samego dnia, ten sam Sejm musiał, rozpocząc od nowa procedowanie nad ta samą ustawą.
PO popierając bez uprzedzenia wniosek mniejszosci liczyła zapewne, że prowadzacy głosowanie przedstawiciele klubów SLD lub PSL się pomylą i zagłosują za całkowicie zmienioną po myśli PO ustawą.
Nie udało się i mielismy kolejny precedens psujący dobre obyczaje.
Te dwa opisane przypadki świadczą jednoznacznie o szulerskim charakterze szefa rządu i jego partii.
Jeżeli, dla PO, jak twierdzi Gospodarz, nie warto poszukiwać alternatywy, to idę się powiesić.
Życie wsród inteligentów, którzy udają, iż nie widzą, ze rządzą nami oszuści, krętacze w najbardziej pospolitym wymiarze, staje się nieznośne i niekomforowe, tak jak życie uczciwego człowieka w zakładzie karnym.
Sami sobie odpowiedzcie na pytanie, jak nisko trzeba upaść , by akceptowac takiego premiera i jego krętactwa? Mało Wam było Czumy?
P.S.
Nie jestem zwolenniczką PiS. Brzydzę sie polską prawicą.
Szczerze mowiac decyzja o zawieszeniu finansowania partii politycznych jest zawsze po czesci krypto-zamachem na demokracje. Ta ostatnia, jako system polityczny, kosztuje i trzeba sie zgodzic na utrzymywanie partii politycznych z pieniedzy publicznych w formie przewidzianej przez prawo, glownie celem zapewnienia jak najszerszej reprezentacji politycznej tam, gdzie takowe wsparcie powinno miec miejsce. Jesli Tuskowi tak szkoda publicznych pieniedzy i chce koniecznie, za darmo, przypodobac sie publice, to eleganko byloby zrezygnowac z publicznych pieniedzy, ale tylko w imieniu wlasnej partii, ewentualnie – w imieniu koalicji (w to ostatnie watpie).
Co do dwuglowej wladzy – pelna zgoda. Prezydent naduzywa swych prerogatyw poprzez interpretacje rozszerzajaca i tworzenie precedensow, ale co zrobic: jesli konstytucja jest tak pokracznie napisana, to trzeba zjesc te zabe do konca, to jest do czasu, kiedy mozliwe bedzie (politycznie i arytmetycznie) zmienienie ustawy zasadniczej.
Kiedy przygotowuje egzaminy dla moich studentow, przegladajac wypracowany dokument zawsze wydaje mi sie, ze jest on bez skazy. Dopiero kiedy rozdam kopie kazdemu studentowi, przejzenie egzaminu „na roboczo” przez kilkadziesiat osob, ktore aktualnie biedza sie nad odpowiedziami pozwala wylowic niescislosci, dwuznacznosci i inne problemy koncepcyjne, ktore ja przeoczylem. Mysle, ze obecne zapasy miedzy palacami spelniaja taka wlasnie role: uwypuklaja to, co w konstytucji naprawde nie dziala, i dokonuje sie to nie w formie scenariusza symulacyjnego, ale poprzez konkretne zachowania prawne w konkretnej sytuacji politycznej. Bolesne to, ale na dluzsza mete – chyba pozyteczne.
Pozdrawiam.
magrud pisze:
2009-04-04 o godz. 22:07
Ja, w odroznieniu od Ciebie, mam poglady prawicowe, ale patrzac na Tuska prymitywna, nieetyczne manipulacje pod krajowa publiczke i na jego podworkowa dyplomacje poza krajem czuje coraz wieksze obrzydzenie do polskiej prawicy. Tylko silna lewica moze byc dla niej batem, aby nauczyli sie szacunku do spoleczenstwa.
Zaczynam sie obawiac, ze Tusk jako prezydent moze byc nawet gorszy od Kaczynskiego. Zastanawiam sie, czy ten powracajacy w Polsce trend to powstawania monopartii to cecha Polakow, Rosjan i innych narodow wschodnich, wynikajaca z braku dlugich tradycji demokratycznych czy tez z naszej checi do posiadania klarownego lidera/partii, ktora nami pokieruje, objasni co dla nas dobre a co nie w tym skomplikowanym, pelnym wrogow wewnetrznych i zewnetrznych swiecie. Tusk nie lubi Kaczynskich nie dlatego ze mu sa ideowo obcy, ale wlasnie dlatego ze mu sa ideowo bliscy, a wiec sa jego konkurentami. Bo przeciez ein Fuehrer, eine Partei, ein Volk.
Podzielam oburzenie naszego Gospodarza ale już nie wszystkie wnioski do jakich doszedł. Byłoby pięknie gdyby prezydent Kaczyński sobie poszedł a PiS został zmarginalizowany. Natomiast bałbym się rządów monopartii, w której w dodatku będą działać takie orły jak Czuma, Krzaklewski czy Gowin. Oni wprowadzą to samo co próbował PiS, tyle że może bez wrzasku. Już teraz PO ma populistyczne zakusy, a powstrzymuje ją tylko obecność partii opozycyjnych.
Nie oburzałbym się tak spięciami między prezydentem a premierem w sprawie polityki zagranicznej. O tym co najważniejsze decyduje rząd. A poza tym niewiele tu od Polski zależy i niewiele też można tu popsuć. I PO i PiS mają tu bardzo zbliżone poglądy, chodzi głównie o to komu przypadnie prestiż z takich osiągnięć jak uściśnięcie dłoni Obamy.
Jeżeli działania rządu będą rozsądne, to ludzie szybciej odrzucą politykę prezydenta i PiSu. Jeżeli zaś będzie to tylko konkurs min, to i PiS i PO stracą, i pies z nimi tańcował. Gra pozorów na dłuższą metę przegrywa.
Dam przykład. Jeżeli uważa się, że IPN jest szkodliwą instytucją (a jest) to nie należy dawać mu pieniędzy na walkę polityczną (dostaje dwa razy więcej niż wszystkie partie polityczne w Polsce), tylko przekazać archiwa do odpowiedniego urzędu, który tym się zajmuje, a panów historyków-prokuratorów wysłać na zieloną trawkę. Ale przecież większość PO tak nie uważa, a krzyczy na IPN, bo ośmieliło się wziąć udział w krytyce Wałęsy. Odnoszę wrażenie, że chodzi głównie o to żeby IPN utrzymać, tyle że postawić na jego czele kogoś mniej szkodliwego niż Kurtyka, ale zachować ideę działania tej instytucji.
Działania PO przypominają mi pewną anegdotę:
Pewna pani pani zapadła w letarg, została omyłkowo uznana za zmarłą i umieszczono ją w trumnie w kaplicy. W nocy przed pogrzebem zakradł się tam nekrofil, dobrał się do denatki, a ona w trakcie ożyła, narobiła krzyku, i człowieka złapali. Sędziowie mieli szkopuł, jak go ukarać. Bo z jednej strony świadomie bezcześcił zwłoki, a z drugiej, gdyby nie jego działania, pochowano by żywą osobę. W końcu znaleźli kompromis: postanowili go skazać za leczenie niedozwolonymi metodami.
Monopartyjność może przynieść nam inną wersję IV RP. W końcu koledzy z PiS i koledzy z PO przygotowywali ją wspólnie. Mając pełnię władzy wprowadzą co zechcą. Mogą zechcieć pokazać nam, że potrafią zrobić to zręczniej od kolegów z PiS.
magrud,
Rasmusen, w Dani tez się zarzekał, że nie kandyduje, a jednak kandydował. Takie informowanie to polityka.
Z twego pisania wnioskuję, że Polska Konstytucja cię nie interesuje i nie ważne, że P. Prezydent co rusz pokazuje, że ma ją w nosie. Stanowisko Polski powinno być wspólne , a nie co innego rząd, a co innego Prezydent. Wg Konstytucji to politykę zagraniczną prowadzi rząd i za nią ponosi odpowiedzialność , a Prezydent – współpracuje. To co robi Prezydent przy najlepszych chęciach współpracą nazwać nie można.
Tam przy okazji wyboru na ważne stanowiska są rożne sprawy załatwiane i trzeba mieć pełna informację, żeby tak autorytatywnie twierdzić, że rząd popełniał błąd popierając Turcję w blokowaniu Duńczyka. Może targowano jakieś ustępstwo Uni z zupełnie „innej parafii”. Bo z wcześniejszych informacji prasowych wynikało , że Sikorski nie miał poparcia najważniejszych krajów Uni , a więc nie miał szans.
Dla mnie Gospodarz i Marek mają rację
Donald Tusk jest człowiekiem zakłamanym. W 2007r. obciążył PiS odpowiedzialnością za śmierć tysięcy ludzi, którzy zginęli w wypadkach drogowych w czasach rządów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego. Cynizm Tuska polegał m. in. na tym, że było to w czasie kampanii wyborczej, w której z list PO startowali były minister w rządach PiS, Sikorski, marszałek Senatu z nominacji PiS, Borusewicz i b. poseł PiS, Mężydło. Teraz Tusk bredzi o IPN i Kaczyńskich, dając do zrozumienia, że IPN fałszuje historię, by okazało się, że to Kaczyńscy przeskoczyli przez płot, a nie Wałęsa. Jest to tak cyniczne i głupie, że nie dziwi, iż służalczy, liberalni dziennikarze temu przyklaskują.
Dawno juz nie ogladalam tak zalosnej sceny jak drobiacy klusem PAN PREZYDENT za Obama. Wykrzykujacy cos bez sensu w jezyku polskim.
Prymitywom nie znajacym jezykow obcych wydaje sie ze jak krzycza po polsku to kazdy musi ich zrozumiec.
Przygnebiajacy obraz, oby to sie juz nigdy nie powtorzylo.
Jeden z komentatorów na blogu Millera sądzi że tutaj wielkiego planu nie było, Kaczyńskiemu tak dobrze wyszło przez przypadek. Opinię podzielam dodając tylko że pewno pomogło tu danie Kaczyńskiemu miejsca w pierwszym rzędzie, jako że wybory wkrótce.
Cena i poruta dla Europy żadna bo Kaczyńskiego 99% ludzi oglądających to zdjęcie i tak nie rozpozna, to takby jak tam był prezydent Chorwacji np.
—-
Co o Turków to cena była wdłg NYT – …. at least two NATO jobs, including a deputy to the deputy secretary general, who is an Italian. Turkey was also promised that two blocked chapters of its accession agreement to join the European Union would move forward, and that Mr. Rasmussen would publicly address the concerns of the Muslim world about his response on the cartoons, possibly as soon as Monday.
Fair w moim odbiorze poddanie się fundamentalizmu i nietolerancji tureckiej to byłaby prawdziwa kapitulacja.
——
Problem jaki się tutaj jawi jest zupełnie inny i jest to że Polska nie zdaje sobie zdawać sprawy jak zaczyna od Europy odstawać.
Tam pełne Oświecenie, liberalna tolerancyjna demokracja gdzie nie patrzeć, w sprawach międzynarodowych rozsądna spolegliwość a nie stary militaryzm/imperializm w stylu amerykańskim, społeczeństwa solidarne wewnętrznie i zewnętrznie, przyszłość planuje się w oparciu o solidny potencjał przemysłowy, ludzki a nie spekulację finansową jak w USA czy UK, waluta w rękach solidnych bankierów (Niemcy) etc.
A w Rzeczpoispolitej sytuacja taka że politykom przy władzy wydaje się że mają szansę na promocję takiego troglotyckiego neo-con-a jak Sikorski na poważne stanowisko w Europie! I liczą przy tym na obsurantyzm turecki do pomocy.
Nie do wiary!
Gorzej, nie widać żadnego znaczącego ugrupowania politycznego w Polscenawet w opozycji które z tego odstawania zdawałoby sobie sprawę.
Droga Margud,
Nie zgadzam się z Tobą w kwestii rzekomego braku możliwości wyjścia z impasu przez L. Kaczyńskiego. W każdym głosowaniu są trzy możliwości:
1. głosować za
2. głosować przeciw
3. wstrzymać się do głosu
Z publikowanych informacji wysnuwam wniosek, że właśnie ta trzecia opcja wchodziła w grę. W jaki sposób ją zastosować? Chociażby stwierdzając, że BYLIBYŚMY SKŁONNI POPRZEĆ KANDYDATURĘ, ale…
W ten sposób dajemy do zrozumienia, że nasze stanowisko od czegoś zależy. A nie, że zgadzamy się bezwarunkowo z decyzją innych. Nie grozimy wetem, ale próbujemy coś dla siebie ugrać. W dyplomacji wszystko polega na niedopowiedzeniach.
Śmieszy mnie argument, jakoby L. Kaczyński o poparciu Tuska dla kandydatury Rasmussena dowiedział się od tego ostatniego.
Nie znaczy to bynajmniej, że bezkrytycznie popieram PO i jej lidera. Ale może w sumie dobrze wyszło. Trybunał Konstytucyjny odroczył niedawno rozstrzygnięcie w sprawie sporu kompetencyjnego. Mam nadzieję, że twierdzenia strony rządowej dotyczące przekazania instrukcji poparte są dokumentami. I jeśli tak jest, to Pan Kownacki wyjdzie na durnia, twierdząc, że sporów kompetencyjnych nie ma…
Jeśli zaś dokumentów nie ma, to skompromituje się strona rządowa. Tak, czy owak okaże się…
Pożyjemy, zobaczymy…
Przerwane tajemnicze nogocjacje Klicha i Sikorskiego , które jak mamy się domyślać miały przynieść dodatkowy Torcik dla Polski przy stole nocnych rokowań .zostały zlikwidowne gorączkowym ? czy racjonalnym? Kaczyńskim który dał Dunczykowi polska przepustkę – tego niewiemy.
Publiczny żenujacy spektakl zaczął się od rana . Telewizja ARD trasmitowała wyjście Sorkozego na most łaczacy BRD i F ,a zdrugiej strony najważniejszi tego Natowskiego świata Obama ,Mekel a tuż tuż nasz KACZYŃSKI- no,no uśmiechniety nawet kordialnie poklepany przez Merkel i… zaczeli się ustawiać do wspólnej symbolicznej Fotografi.Już , już myslałem ze stanie obok Obamy ale jakoś zepchnęli go na nieco dalsze miejsce ,zdobył jednak pierwszą linię i to inni podchodzili i witali sie symbolicznie w tym z polskim Prezydentem . W czasie tych długich minut kamera pokazala Małość figury Prezydenta RP ,który poza dziwnym wyrazem twarzy kiedy „usmiechał sie” do nikogo nie przemówił tylko tak na ludowo „tańcował” . Na temat sporu Tusk -Kaczyński o Pragę ,nie wypowiadam się bo to dla obywatela RP wstyd ,upokorzenie przed Niemcem czy Duńczykiem .
ps.
Podobno ,jak czytam wyżej Lech Kaczyński dał ” popis ” mamrotania na swojej konferencji prasowej. .ON już nie może zaskoczyć i plus -widocznie był normalny ,taki Warzechowato -Semkowy.
Panie Redaktorze !
„In situu” mogę się z Panem zgodzić, ale wnioski są wg mnie nie do zaakceptowania. Polska polityka zagraniczna (zreszta jak każda) oceniana jest „in gremio” przez świat, UE, sąsiadów. Bez względu na to kto zacz „Pan Prezydent” i kto zacz (jak świetnie określił to jeden z przedmowców) „wieczny kandydat na Prezydenta” (przebierający bezradnie nóżkami na „pozycji” Premiera RP). Z niepoważnym kontrhentem, który wydaje „z siebie” dwa niekompatybilne głosy w tak podstawowych sprawach jak uzgodnienie np. kandydatury na szefa NATO, po prostu nie rozmawia się. Jest on bowiem w całości niepoważny.
I nie chodzi tu o predyspozycje P.Prezydenta – zresztą Pan Premier ma b.podobny charakter do niego i „walory” intelektualne do prowadzenia tego co nazywamy polityką (czyli poglądy na świat, wyznawany system wartości, interpretacja zjwisk i procesow zachodzących w świecie etc.). Chodzi o umiejętnosć dialogu, porozumienia, nawet – rozmowy, co jest podstawa polityki i dyplomacji.
Zgadzam się z „magrud”, że od początku kandydatura Sikorskiego miala charakter naszego, polskiego „wishful thinking”. Była bardziej faktem medialnym, humbukiem prasowym i „napinaniem mięśni” części tzw. polskiej klasy politycznej. O przyczynach tego zjawiska p/n „Radek Sikorski szefem NATO” nie warto mowić – dobitnie nt. temat pisano o tym zarowno w FT, Guardianie, Die Zeit, Sued Deutsche Zeitung czy L’Monde. Czyli w całym spektrum prasy zachodnioeuropejskiej.
Najsumtniejszym z tego żenującego spektaklu jakim uraczyła Polaków „polska reprezentacja” na jubileuszowym konwentyklu natowskim jest wniosek, że Polacy to niepoważna nacja, ich klasa polityczna jest do niczego (nie ma podstawowego minimum politycznego „nosa” i wyczucia). W połączeniu z „hucpą” w Czechach – przewodniczyć UE odwołuje się rząd i „ucina” głowę całej Unii (sic !) bądź na Węgrzech (przepychanki z rządem), krachem czy wręcz załamaniem gospodarek na Łotwie, Estonii czy Litwie, sił nabierze trend do marginalizacji Europy Śr-Wsch. i tworzenia równoległych struktur w obu strukturach.
Pozdro.
WODNIK53
Nie akceptuję PiS, ze zgrozą wspominam minione 2 lata tej partii, denerwują mnie występy obu braci K. Niemniej popieram decyzję prezydenta w sprawie ” szefa” NATO. Byłby straceńcem głosując przeciwko premierowi Danii. Musiałby uzasadnić to stanowisko wobec jakże szerokiego gremium. Żadne uzasadnienie nie miałoby ani rąk ani nóg. No bo jakie zarzuty może mieć RP pod adresem tegoż premiera i jakie są przeciwwskazania do powierzenia mu stanowiska sekretarza generalnego NATO. Słuchając liderów PO nie usłyszałam ani jednego konkretnego zarzutu. Nie zauważyłam też informacji o wysunięciu kandydatury ministra Sikorskiego. O co więc chodzi w tym cały zamieszaniu po szczycie. Premier po raz kolejny wykazał się nieprzygotowaniem do działania w sferze stosunków międzynarodowych. Nie ma przy nim merytorycznych doradców, lub są, ale ich nie słucha.
@Paweł R
Wybór sekr. gen. NATO to nie głosowanie nad ustawą w sprawie finansowania partii politycznych w Sejmie. 🙂
magrud
Obawiam się, że nie zrozumiałaś istoty problemu. Radek Sikorski nie miał szans i bardzo dobrze, ale p. Kaczyński, jako urzędnik dekoracyjny, pełniący funkcję czysto reprezentacyjną, nie jest od tego, aby torpedować politykę zagraniczną rządu RP, powinien ją wspierać i obowiązkowo, wg Konstytucji, współpracować z rządem. Zrobił co innego, działał wbrew rządowi, a więc na szkodę państwa.
Premier Tusk wydając jasne dyspozycje p. Kaczyńskiemu za pośrednictwem MSZ odnośnie strategii postępowania w możliwych wariantach, miał na uwadze interes RP, możliwe do osiągnięcia korzyści dla kraju, a p. Kaczyński, nie stosując się do zaleceń, wystąpił, zresztą nie po raz pierwszy, przeciwko interesowi własnego kraju.
Potrzebne sa zmiany w konstyucji RP zeby na przyszlosc uniknac takich niepotrzebnych wpadek za ktore sie trzeba wstydzic.
Polsce potrzebna jest zamiana systemu wladzy.
W Europie system prezydencki taki jak w Stanach Zjednoczonych nie sadze zeby sie przyjal choc jest najbardziej klarowny;wiec mamy do wyboru silny prezydent jak to ma miejsce we Francji lub silny premier jak to ma miejsce w Niemczech,gdzie prezydent jest kwiatkiem do kozucha.
Obecny system w Polsce nie spelnia swojej roli,bo jest nieklarowny,z jednej strony prezydent ma silny mandat bo jest wybierany w wyborach bezposrednich ale z drugiej strony ma maly wplyw na decyzje rzadu.
Obserwujac spotaknia z okazji 60 rocznicy NATO i to, co poprzedzalo te spotkania w Polsce , pozwolilo mi na umocnienie sie w przekonaniu, ze w Polsce te skrajna prawicowa sile reprezentuje Profanacja i Samozaglada polityczno-ekonomiczna, jej ideologiczno – psychologiczne oreze IPN – Instytut Polskiej Nikczemnosci.
Polska dwuwladza do zludzenia przypomina mi sytuacje w Rosji, gdzie Prez. Miedwiediew zaczyna coraz aktywniej prowadzic swoja polityke gabinetowa we wszystkich dziedzinach funkcjonowania Panstwa i Premier Putin z racji zajmowanego Urzedu.Efekt ! 36 % ludnosci zyje juz ponijen granicy ubostwa, 26 milionow bezrobotnych, pelna destabilizacja ekonomiczna glebokiej prowincji Rosji. Mozna smialo porowna Jedyna Rasije – glowna partie Rosji do naszego PiS-u.Widzialem to mswoimi oczyma podczas mojej ostatniej podrozy do tego zadziwiajacego kraju i mama informacje z pierwszej reki, bo mialem okazje uczestniczyc w spotkaniu z kilkomam przedstawicielami Dumy.
Dzisiaj dwuwladza w Poslce idzie niemal tym samym sladem i sukcesywnie prowadzi ku destabilizacji wladzy w Polsce, konstytucyjnemu wiekszemu konfliktowi, niz mozemy sobie to wyobrazic. To w przededniu wyborow parlamentarnych i prezydenckich w Polsce moze doprowadzic do znaczengo zaklocenia funkcjonowania Polski na arenie miedzynarodowej – co oslabi i tak juz trudna do pozazdroszczenia sytuacje Polski. To, ze Lech Kaczynski, niczym nadworny blazen krolewski deptal w cieniu A.Merkel iB.Obamy jeszcze o niczym nien siwadczy.Swiadczy raczej o tym, ze prwadzi swoja dyplomacje bez grosza wyobrazni ale za to w imie swojej partykularnej wizji.Ignorancja Rzadu, dyskredytacja jego przedstawicieli jest przykladem paranoidalnej choroby wladzy i bojazni przed jej utrata. Jak mozna miec szacunek i zaufanie do takiego blazna?
Zadziwiajaca jest jednak cierpliwosc Tuska w tej sytuacji, lecz tez z drugiej strony jego bezsilnosc wobec konstytucyjnych zapisowa tlumaczy jego zachowanie.Czyz jednak nie wlasciwym bedzie wprowadzenie w Polsce na wzor brytyjski „korony krolewskiej”.Wileka i szanowana Krolowa nie wtraca sie do dzialan Rzadu i Parlamentu Anglii.Nie pcha sie do samolotu by leciec d Bruxelii. Zyje polami golfowymi, przyjeciami i paradami for publicum i wspomnieniami o dawnej potedze. Trudne bedzie znalezc podstawy do wspomnien o potedze Polski ale wszystko pozosytale da sie zorganizowac i wtedy niech sobie takie maluczkie blazny siedza na Fotelu z berlem i w koronie, a Ci, ktory powierzona jest z wyboru narodu odpowiedzialnosc za losy kraju maja swobodne rece dzialania i swobodne pole do popisu.
swoja droga, od samego poczatku negatywnie ocenialem zamiar i ewentualnosc wyboru Radoslawa Sikroskiego na Szefa NATO!. i stalo sie tak, jak mialo sie stac.Kaczynski niemal z racji wewenetrzenj solidarnosci w NATO i z urzedu musial zaaokceptowac Rassmusena bowiem smiesznym byloby wbrew pozostalym czlonkom NATO forsowanie Sikorskiego i tu sie w czesci zgadzam z tym ze wszelkie inne instrukcje wynikajace z Rady Ministrow bylyby lekko mowiac nonsensem.
Co do dwuwladzy w Polsce jednak podtrzymuje to, co powyzej napisalem.
Maciek, G. Paweł R., Marek,
Konstytucja nie tylko mnie obchodzi, ale także miałam zaszyt ją uchwalać.
Nie sadzę,by żenada, jaką nam zgotowano, dała sie wyjasnić , bądż usprawiedliwić konfliktem kompetencji.
Stanowisko rzadu było bowiem jasne! Polska miała popierać Rasmussena.
Oprócz niego odficjalnie swoje kandydatury zgłosili Bułgaria i Kanada.
Wycofano je przed szczytem na posiedzeniu tzn. rady ambasadorów.
Na tym, spotkasniu Polska delegacja ( ambasador podlega MSZ-owi) nie zgłosiła zastrzezeń wobec kandydatury Duńczyka. Tym samy nasz rząd swoim partnerom z NATO, Urbi et Orbi oznajmił swoje oficjalne stanowisko. Tam też Turcja potwierdziła gotowość zgłoszenia veta.
Problem ze zwolennikami PO polega na tym, że pracują często po 10 godzin dziennie , w wolnycch chwilach zarzadzają swoja karierą, a o państwie albo wcale nie myślą albo myślą żle.
Nie dziwi zatem, że ich obywatelskie kompetencje sa poniżej średniej.
Dowód w brudnych zagrywkach Tuska, tak oczywistych, a mimo to nieczytelnych dla jego zwolenników.
Czy Wy Panowie, nie wiecie, że szczyty, to tylko symboliczny teatr.
Wszystkie decyzje zapadają wczesniej! Pozostają czasami kontrowersje, których nie dało się uzgodnić, jak w tym przypadku sprzeciwu Turcji. Ale skoro, rząd polski nie zgłaszał wcześniej sprzeciwu, to prezydentowi nie wolno było na szczycie zakwestionować kandydatury Rasmussena.
Gadanie o tym, że miał coś tam jezcze ugrać, jest zwykłą hucpą. bo jezeli mieliśmy cokolwiek jeszcze ugrywać , to było to zadanie dla rządu, a raczej dla jego dyplomacji, do wykonania przed szczytem.
Jak ma się ten konkretny przypadek do naszej Konstytucji?
Ma się nijak. Podobnie jak wcześniejsze narzekania Jarosława Kaczyńskiego na imposybilizm prawny, a obecnie lamenty Tuska nad trudną a nawet blokującą kohabitacją.
Istota państwa prawnego polega na działaniu w granicach prawa, a istota demokracji, na umiejętności współdziałąnia, w ramach wzajemnie blokujących i kontrolujących się instytucji.
Dlatego też podstawowymi kwalifikacjami demokratycznych przywódców- polityków winna być umiejętność współpracy!!!
W ramach , której szacunek dla procedur, kindersztuba, lojalność i dar przekonywania, są najważniejsze oprócz uznania dobra wspólnego, oczywiście.
A co, od miesięcy demonstruje nam Tusk? Po pierwsze nielojalność nie tylko wobec samej instytucji prezydenta, ale wszystkich , dosłownie wszystkich partnerów, tak politycznych jak i społecznych.
Tak było gdy rząd szantażował związki odebraniem wszystkim uprawnionym wcześniejszych emerytur, tak było w przypadku opisanego przeze mnie głosowania nad projektem SLD i w wielu innych sprawach.
Teraz dla mobilizacji antykaczystowskiego elektoratu wywołał absurdalną
awanturę, zmusił prezydenta i własne służby do ujawniania poltycznej kuchni. Naszym zagranicznym partnerom, którzy przecież śledzą rozgrywki wewnątrz naszego kraju, pokazał, że ufać mu nie wolno.
Bo jak facet oszukuje własnego prezydenta i opinię publiuczna, to może okłamać i zdradzić każdego.
I co to ma wspólnego z Konstytucją?
Tyle, ze na ważne urzędy w państwie należy wybierać odpowiednich ludzi, którzy szanują jej literę i ducha.
Niskie ukłony, magrud
Nie trzeba zapominac, ze jesli Tusk rzeczywiscie zostanie prezydentem w 2010, wtedy nacisk na zmiany w konstytucji ustalajace nowy status prezydenta RP mocno oslabnie, o ile nie zniknie w ogole.
Przeczytałam przed chwilą na forum tvn24 artykuł dotyczący instrukcji sporządzonej w MSZ dla prezydenta, którą doręczono mu przed wyjazdem na szczyt. Potwierdza się moje przypuszczenie, że po raz kolejny „narozrabiał ” MSZ. Instrukcja podpisana przez niskiego rangą urzednika (adresowana do odpowiadającego mu rangą urzędnika z Pałacu)zawierała ogólne wskazówki jak zdaniem MSZ powinien postępować prezydent w czasie obrad. Nie będę opisywać tu szczegółów zawartych w instrukcji i odsyłam do artykułu. W każdym razie jasne jest, że premier został wprowadzony w błąd przez ministra Sikorskiego. Jak można mówić i pisać o uzgodnieniu stanowiska pomiędzy rządem i prezydentem, kiedy nawet laik widzi, że naruszone zostały podstawowe procedury. Amerykanista prof. Lewicki już wypunktował nieprawidłowości w działaniu MSZ. Szef tego resortu wygląda na pyszałka i chyba nim jest w istocie, bo prywatę przedłada nad dobro państwowe. Nie może się zasłaniać niewiedzą o procedurach, bo takie uchybienie ma charakter błędu podstawowego. Podejrzewam, że zrobił tak celowo, kierując się osobistą niechęcią do braci K, a także mszcząc się na wszystkich za despekt, że nie wysunięto jego kandydatury. Następnym posunięciem premiera powinna być dymisja osoby odpowiedzialnej za całe „zamieszanie”, w tym za niewczesne wystąpienie premiera z połajanką dla prezydenta. Kraj został ośmieszony kraj w oczach zagranicznych obserwatorów i obawiam się, że śmieją się również zagraniczni przywódcy
@ kadett
Pozwolę sobie zauważyć, że wybór sekretarza NATO zależy od jednomyślnej akceptacji. Stąd porównanie do głosowania.
Nie wierzę, że opublikowana „instrukcja” dla Prezydenta do niego nie dotarła albo jest falsyfikatem antydatowanym, by teraz to wyciągnąć „pod publiczkę”. Nie wiem komu chciał się L. Kaczyński przypodobać wyrażając poparcie bez zastrzeżeń, ale należało jednak wyrazić choćby niezadowolenie z trybu przyjęcia kandydatury Rasmussena („za plecami”) poprzez chwilowe wstrzymanie się z wyrażeniem tegoż poparcia. Jakie argumenty ma L. Kaczyński na twierdzenie, że następny sekretarz ma być z Europy Środkowej, ba wręcz z Polski? Podpisał memorandum w tej sprawie? Czy może okaże się, że ustalił tak, jak z zapisami o mechanizmie z Joaniny…
Interesującym fenomenem są dziennikarze specjalizujący się w tematyce religijnej, ale nie stroniący od komentowania wydarzeń politycznych. Tacy zwykli pisać na klęczkach o politykach, którym sprzyjają i stosować do nich kryteria niezłomnej wiary. Kiedy piszą o religii i kościele (np. polskim katolickim) zwykli korzystać z podwyższenia – trybuny (na wskroś politycznego mebla).
@Paweł R
Poparcie wszystkich członków NATO, czyli inaczej mówiąc wymóg uzgodnienia i zaakceptowania kandydata na sekr. gen. przez wszystkie kraje członkowskie trudno nazwać głosowaniem. Głosowanie to sposób akceptacji określoną większością głosów „za”.
To. o czym wspominasz można nazwać instrukcją pt. „Jak nabić Kaczora w butelkę”. Szerzej o tym pisze wyżej http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=461#comment-107644
Od siebie dodałbym tylko, że jakiś pomysłowy Dyzio usiłował zaplątać LK w sytuację bez wyjścia, usiłując mu wcisnąć na dzień przed rozpoczęciem szczytu jakieś świstki papieru. Gdyby LK się ich trzymał, wyszedłby na większego durnia niż niektórzy usiłują z niego robić. Jak nie zastosował się, to trzeba było odsłonić tajemną „instrukcję”, która może ślepym zwolennikom Dyzia smakować jak chleb z miodem. Dla zwykłych zjadaczy chleba cuchnie tanim chwytem socjotechnicznym, amatorszczyzną i żenadą, w którą – chcąc nie chcąc – LK został tak czy inaczej wplątany.
I o to chodzi, i o to chodzi!
Rząd wykazuje zdumiewający brak konsekwencji. Jeżeli to rząd jest odpowiedzialny za polityke wewnętrzną i zagraniczną, to ustami jego przedstawicieli należało głośno wskazywać na „krzywdę polską” i wykazać się ofensywą w kuluarach dyplomatycznych, by na etapie rozmów i uzgodnień budować poparcie dla polskich interesów i ambicji. Prezydent nie mógłby temu skutecznie zapobiec, nawet jako wróg publiczny nr 1.
Oto jak dyplomatyczną porażkę Radka Sikorskiego można usiłować przekuć w porażkę prezydenta.
A swoją drogą dziwne – co tak pcha DT do prezydentury?! Przecież prezydent w jego opinii to zwykła pacynka demokratyczna bez większych uprawnień egzekutywnych.
@boena
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=461#comment-107646
Niestety, ale odnoszę podobne wrażenie.
magrud
Skoro uchwalałaś Konstytucję, to zapewne wiesz, że żadnego konfliktu kompetencji obecnie nie ma, są jedynie irracjonalne, pozbawione podstaw prawnych i niezmiernie szkodliwe dla kraju roszczenia p. Kaczyńskiego (czy tych, którzy nim sterują) do kreowania polityki zagranicznej państwa, co jest rolą rządu i tylko rządu. Niestety premier Tusk sam doprowadził do tej sytuacji, pewnie w dobrej wierze, dając najpierw sobą poniewierać, biegając na każde skinienie do pałacu, jak jakiś chłoptaś, a potem oddając palec, kiedy trzeba było strzelić w pysk. A jak już oddał palec, to sięgnięto po rękę, co było do przewidzenia.
Stanowisko rządu wcale nie było jasne i wcale nie było pewne, czy Polska, mając potencjalnego własnego kandydata, a zadbano, żeby każdy o tym wiedział, nie zechce blokować p. Rasmussena ? i tu tkwił nasz potencjał, który p. Kaczyński zmarnował, prawdopodobnie umyślnie, gdyż zdawał sobie sprawę, że Polska może uzyskać korzyści, których osiągnięcie zostanie słusznie przypisane rządowi, a nie jemu. Jeśli tak było, to p. Kaczyński działał ponownie z premedytacją na szkodę państwa.
Mam wrażenie, że wpisujesz się w obecną strategię naszej lewicy (czy cokolwiek to jest, bo lewica sensu stricto na pewno nie), uderzającej populistyczną demagogią w rząd i premiera Tuska przy każdej okazji, albo i bez niej, w nadziei, że to osłabi PO i pozwoli lewicy (czy cokolwiek to jest) na upragniony powrót do koryta. To nie zadziała, Polacy już doświadczyli rządów komunistycznej i postkomunistycznej lewicy, doświadczyli także bolszewicko-faszystowskich rządów J. Kaczyńskiego i s-ki. Marne są szanse, że będą chcieli powrotu jednych, czy drugich. Nie twierdzę, ze PO jest idealna, mam do nich dużo żalu, ale nie ma obecnie alternatywy ? jeśli się pojawi, sensowna, to z chęcią na nią zagłosuję.
@ Margud
Mnie również obchodzi Konstytucja, ale nie jako uchwalony zbór przepisów, który każdy sobie interpretuje w zależności od swoich potrzeb/interesów.
I w zakresie polityki zagranicznej Konstytucja jest jasna, przynajmniej w zakresie językowym (wykładni językowej). Politykę prowadzi rząd. Prezydent współdziała z rządem. Nie odwrotnie. Ani też nie współdziałają. Koniec. Kropka. Prezydent może być sobie najwyższym przedstawicielem (reprezentantem), ale tylko woli rządu.
Analizując doniesienia opieram się na pewnych założeniach:
– interesy poszczególnych państw są rozbieżne, przy czym interesy niektórych państw mogą konwergować bardziej w zależności od stażu członkowstwa w danej organizacji – innymi słowy państwa o dłuższym stażu swoje o swoje żywotne interesy miały okazję zadbać wcześniej, a w późniejszym stadium członkostwa do „obrony” pozostają im mniej ważne sprawy – stąd ich mniejsza skłonność do „awanturnictwa”
– są państwa, które z różnych powodów (gospodarczych, militarnych, itp.) mają do powiedzenia więcej
– nie wszystkie decyzje wymagają jednomyślności – stąd tylko przy okazji wyborów dokonywanych jednomyślnie, waga jednego głosu jest największa
Stąd państwa, które są na początku swojej drogi w sojuszu/związku/unii/układzie mają największą skłonność do wetowania/grożenia wetem – tylko wtedy ich głos jest słyszalny.
O ile dobrze pamiętam, Hiszpanie na początku swojego członkostwa w Unii (wtedy jeszcze nie UE) z powodzeniem stosowali taktykę szantażu wetem. Dziś im już tego nikt nie pamięta, bo ich miejsce zajęła Polska. Hiszpanie (inne państwa też) często niby nas popierają, by w końcu ustąpić (zapewne w zamian za ustępstwa na swoją rzecz), pozostawiając nas samotnie na placu boju. Jak to się ma do sytuacji w NATO i sprawy ostatniego szczytu?
Ano tak, że każde państwo coś chce ugrać. Nie wiem co ugrali Belgowie, czy Kanadyjczycy. Turcy z pewnością wytargowali chociażby dzisiejszy apel Obamy o przyjęcie Turcji do UE.
My nie ugraliśmy nic. Uważam, że coś jednak mogliśmy wytargować zgłaszając wątpliwości i nieudzielając bezwarunkowego poparcia. W końcu wiadomo było, że Turcja i tak zgłosi zastrzeżenia i na nich spadnie odium hamulcowych. Ale i z naszym głosem musiano by się liczyć. Postąpilibyśmy jak Hiszpanie obecnie, a nie zebralibyśmy za to gromów.
Wydaje mi się, że taka taktyka jest rozsądna. Z powodzeniem stosują ją inne państwa. Dlaczego my mielibyśmy rezygnować ?
Aha, i jeszcze jedno. Rasmussen oficjalnie kandydatem był od 2 kwietnia 2009 r.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Rasmussen-zglosil-swa-kandydature-na-szefa-NATO,wid,11003873,wiadomosc.html
Oczywiście była giełda nazwisk, ale byli jeszcze inni kandydaci. Można było rozpatrywać różne scenariusze.
A L. Kaczyński poparł kandydaturę już 3 kwietnia 2009 r. Tyle było czasu i miejsca na zakulisowe, finezyjne rozgrywki dyplomatyczne by coś dla siebie ugrać. Moim skromnym zdaniem w tym wypadku jednak nie wszystko można było ustalić przed szczytem, tym bardziej, że na dwa dni przed wydarzeniem kandydatów było kilku, a Rasmussena forsowały mocarstwa…
Margud,
Albo piszesz to co piszesz celowo, albo nie chcesz pomyśleć logicznie.
Jeśli by Kaczyński dostał jasne stanowisko PO to po jakiego „grzyba” by mówił, że nie mógł się skontaktować, że instrukcji na oczy nie widział, ze Sikorski tam coś powiedział miedzy dowcipami i to dopiero w samolocie itd.
Gdyby to co powiedział było uzgodnione powiedział by jasno tak uzgodniłem z Tuskiem i dlatego takie stanowisko zająłem.
kadett,
rownie interesujacym fenomenem sa blogerzy komentujacy na kazdy temat. Poniewaz sam sie do takich zaliczam (Ty rowniez), a wiec w czym problem ?
Aha, pisze siedzac, a nie kleczac. A Ty ?
Pozdrawiam
Maciek.g,
Jeżeli, jak piszesz, nie było jasnego stanowiska rządu, to nie było też jego naruszenia przez prezydenta. Jasne?
Po co Kaczor szukał kontaktu z Tuskiem? Szukał, gdyż Turcja podczas kolacji zgłosiła veto i chciał wiedzieć, jak w tej sytuacji ma zareagować.
Paweł R.
O tym, że Rasmussen zostanie szefem NATO, było wiadomo już od co najmniej dwóch tygodni. Od tygodnia poprzedzającego szczyt spekulowano o mozliwym vecie Turcji. Bułgaria i Kanada swoich nieoficjalnych kanydatów wycofała, z tego co wiem , kilka dni przed szczytem.
Z tego tez powodu, już jako pewniak, swoją kandydaturę zgłosił Rasmussen 2 kwietnia. Rząd polski nie zamierzał jej vetować, to też pewne, choćby z ujawnionego dokumentu, więc o co Ci chodzi?
Co, twoim zdaniem, miał zrobić Prezydent?
A od zakulisowych rozgrywek, to miał Klicha i Sikorskiego, w składzie delegacji. Oboje wiemy, że politykę zagraniczna prowadzi rząd, a prezydent ma funkcje reprezentacyjne. Ergo, na szycie mógł zaprezentowac tylko to , co rząd uprzednio przygotował.
Spróbowałby sam wymyślać i załatwiać to dodatkowe coś, co miałby rzekomo dla Polski ugrać, to dopiero byłaby afera.
I jeszcze jedno, prezentował stanowisko Polski, przed Turcją. A to oznacza, że musiłałby zgłosić veto bez przygotowanego przez rząd uzasadnienia lub zastosować wymienione przeze mnie wybiegi, by uchylić się od poparcia Rasmussena.
Marek,
Każdy kij ma dwa końce. Napisałeś : „zapewne wiesz, że żadnego konfliktu kompetencji obecnie nie ma, są jedynie irracjonalne, pozbawione podstaw prawnych i niezmiernie szkodliwe dla kraju roszczenia p. Kaczyńskiego (czy tych, którzy nim sterują) do kreowania polityki zagranicznej państwa, co jest rolą rządu i tylko rządu. ”
Nie wiem, na czym – poza oficjalna propagandą – opierasz swoją tezę? Może byś ją jakimś przykładem uargumentował. Prezydent ma bowiem prawo , krytykować politykę rządu. Nie ma prawa jej torpedować. A tego nigdy nie zrobił i wielokrotnie deklarował, wsparcie dla działań i postanowień rządu w tej dziedzinie.
Zbyt długo przyglądam sie polityce, by nie dostrzec, że Tusk i jego medialni doradcy od momentu zdobycia władzy grają na konflikt z prezydentem. Gra ta jest dla kraju szczególnie szkodliwa, za to, dla kandydata Tuska wielce opłacalna. Ale wywołana przez niego ostatnia awantura to już szczyt prywaty. I moje lewicowe poglądy, nie maja tu nic do rzeczy.
Pogadamy za rok, a wtedy uwierzysz w zbiorową mądrość polskich wyborców. Moim zdaniem, Kaczyński Lech nie ma wielkich szans na reelekcję, ale w 2005 r. z dwóch złych, Naród wybrał jednak lepszego kandydata.
I jeżeli nie pojawi się ktoś trzeci, to ponownie na niego zagłosuje.
Donalda Tuska do prezydentury pcha wyłacznie pycha i lenistwo, bo w porównaniu z premierem prezydent ma znacznie mniej do roboty, żadnej odpowiedzialności , ale żyje mu sie znacznie przyjemniej i na luzie. Straciłem kompletnie pozytywne złudzenią na jego temat , co nie zmienia faktu że LK jest kuriozum, które nadaje sie raczej na ciecia w slumsie na Pradze Pólnoc, a nie na swoje stanowisko. Ale póki co, jest szefem rządu na uchodzstwie ( a nie żadnego SUROGATU ) i tak sie właśnie zachowuje.
Panie redaktorze,
Chcialbym zwrocic uwage na pewne zmiany w tekscie ktory pan umiesil na tym blogu a ktore zauwazylem czytajac jeszcze raz po kilku dniach.
Czy panu cos wiadomo na ten temat? Jakies naciski lub czyjas nadgorliwosc?
magrud
Nie wiem na czym, poza pisowskim ?nikt nam nie powie, że białe to białe?” opierasz swoje wynurzenia. Zapisy Konstytucji są jasne. Prezydent w Polsce nie rządzi, nie prowadzi polityki krajowej, ani zagranicznej, a jego psim obowiązkiem jest współpraca z rządem, współpraca faktyczna, a nie czcze deklaracje w mediach. Naprawdę brakuje Ci przykładów ingerencji p. Kaczyńskiego w politykę zagraniczną, albo krajowej obstrukcji? Nie rozśmieszaj mnie. Widziałaś go w Gruzji? Wiesz ile ustaw zawetował? Jakie szkody wyrządził Polsce i Europie dzieląc i osłabiając UE, nie podpisując traktatu?
magrud, twoje komentarze bywały interesujące, a to, co teraz prezentujesz, to czysta propaganda i nieudolna próba odwracania kota ogonem, na co liczysz? Czyżby na zbiorową amnezję? Mam nadzieję, że powrócisz do formy, a to tylko drobna niedyspozycja.
@Jacobsky
Problem zaczyna się tam, gdzie kończą się resztki naszego obiektywizmu i równej miary stosowanej do opisu ludzi i zjawisk.
Pozdrawiam
Ostatnie „wpadki” polskie związane z wyborem szefa NATO uaktualniły ponownie problem niejasności związanych jakoby z zapisami obowiązującej konstytucji.
Kiedyś, wypowiadając się na temat jasności i precyzji zapisów konstytucyjnych napisałem, że konstytucji nie pisze się w taki sposób w jaki np. napisana jest instrukcja obsługi telefony komórkowego ( chodziło o stopień szczegółowości ). Problem w tym, że nawet najbardziej szczegółowe uregulowania ustawowe pozostawiają całkiem sporą strefę niejasności wyjaśnianą w drodze wykładni. Podobnego zdania zdaje się być prof. Winczorek, który wypowiadając się kiedyś na temat domniemywanych braków konstytucji i potrzeby jej nowelizacji napisał:
„… płaszczyznę sporów kompetencyjnych można znacznie ograniczyć, ale czy zupełnie usunąć, jeżeli jak dotąd zabraknie takiej woli ? Każdy, najbardziej nawet klarowny, jednoznaczny, zdawać by się mogło, precyzyjny tekst ma swe zapadnie i pułapki. Na całym też świecie juryści borykają się z infalacja prawa i i ciągłymi jego zmianami. Nie napisano jeszcze ustawy i nie powstanie taka w przyszłości, która do końca usuwa wszelkie wątpliwości i niejasności. (podkr. Lex)
O tej przestrodze fachowca i znawcy problematyki winnismy pamiętać. Zwłąszcza tej, zawartej w ostatnim cytowanym zdaniu.
Kurczę blade! Pomyliłem autora cytowanych słów. To nie prof. Winczorek je napisał ale red. Stanisław Podemski. Za tak oczywistą pomyłkę przepraszam: prof. Winczorka, red. Podemskiego i wszystkich blogowiczów.
Nie zmienia to jednak – jak sądzę – słuszności spostrzeżenia autora tamtych słów: Nie napisano jeszcze ustawy i nie powstanie taka w przyszłości, która do końca usuwa wszelkie wątpliwości i niejasności.
Raz jeszcze: przepraszam.
Pan Prezydent zrobił to co chciał, głosował tak, jak zrozumiał. Nie jest to mąż stanu, ale ktoś go wybrał i dlatego jest tam gdzie jest. Charakter słaby, skłonności do nadużywania ma jak to Polacy, języków nie zna i się już chyba nie nauczy, bo po co, przecież są tłumacze. Jest jak mówią z kręgów ochrony, człowiekiem małostkowym, żadającym ukłonów i powitań przy każdym spotkaniu, a zarzuty a raczej pytania posła Palikota dot. nadużywania nie są bezzasadne.
To jest członek aktywny PISu i wcale tego nie kryje. Mam nadzieję że odejdzie w niesławie tam gdzie był – w niebyt polityczny.
Ale sposób prezentowania poufnych uzgodnień dyplomacji w mediach to żenada i kompromitacja takich służb. Polityka ma być skuteczna i znane tylko jej owoce a nie cała misterna/mam nadzieję/ taktyka i przebieg rokowań.
Odnośnie zapisów konstytycyjnych i podziały obowiazków to precyzyjnie to określił LEX cytując m.in.prof. Winczorka.
Ale gdy wola z gruntu jest zła to..
kadett,
ale przeciez to blog – trybuna z definicji nieobiektywna, oprata na refleksji osobistej piszacego. Skad wiec postulat obiektywizmu ? Tego ostatniego mozna prawdopodobnie oczekiwac od Autora kiedy publikuje On artykul w „P”: owoc nie tylko wlasnych przemyslen i poszukiwan dokumentarnych, ale rowniez procesu redakcyjnego, ktory gwarantuje jakas doza obiektywizmu, w przeciwienstwie do blogu.
I owszem, od tego sa komentujacy blogi, zeby dyskutowac z prowadzacym i, jesli trzeba, skorygowac jego sposob postrzegania rzeczywistosci.
Co wcale nie musi rownac sie obiektywizmowi 😉
Pozdrawiam.
@Jacobsky
W sprawie pozycji – jakbyś nie wiedział..? Oczywista to oczywistośc, że od dzisiaj piszę w pozycji rozpostartej, leżąc twarzą do podłogi. I tak już będzie na znak pokuty za swoje grzechy aż do Zmartchwywstania Pańskiego. Wtedy powstanę i zacznę krzyczeć Alleluja!!!
Pozdrawiam pokutnie
@Jacobsky
O tym, żem grzesznik to wiedziałem, ale że Ty przymykasz oczy na podwójną moralność (co innego powiedzieć oficjalnie do milionów, a co innego w zaciszu stolika), to dla mnie niemałe zaskoczenie. Po coś Ty, chłopie, wyjeżdżał z Polski? Przecież mógłbyś zastąpić teraz Józka Oleksego. 😆
Pamiętam Gospodarza z wypowiedzi w „Skanerze” TVN 24. Akurat dyskusja zeszła na bodajże Niesiołowskiego, który pienił się, że Kaczyńskich i PiS trzeba usunąć raz na zawsze ze sceny politycznej. I jak myślisz, co nasz Gospodarz wtedy powiedział..?
Pozdrawiam pokutnie
Kadett,
na jaka podwojna moralnosc ? Czyja ?
Nie wiem, co Gospodarz powiedzial o Niesiolowskim, ale to Jego opinia, z ktora ja – owszem – moge sie zgadzac lub nie. I pewnie nie zgadzam sie, sadzac po Twoim retorycznym pytaniu, gdyz Niesiolowksi w obecnym wydaniu to moim zdaniem zupelnie niepotrzebny folklor polityczny.
Jednak niezgadzanie sie z Gospodarzem w tej czy innej kwestii nie znaczy, ze ja jestem bardziej obiektywny niz red. Szostkiewicz.
Podobnie jak Autor, tak i ja uwazam, ze Lech Kaczynski powinien odejsc, tyle ze powinien odejsc tak jak przyszedl: z woli wyborcow, a nie e efekcie dzialania innych mechanizmow, jak to nie raz sugerowal Niesiolowski czy Palikot.
Pozdrawiam grzesznie.
Dyskusja nabrala rumiencow i co najwazniejsze, wiekszosc blogowiczy w sumie zgadza sie z faktem, ze konflikt interesu pomiedzy Premierem i Prezydentem jest realnoscia, faktem i niestety, ale poczatki jego leza w zapisach Konstytucji.
Szanowna Magrud !
Trzeba umiec obiektywnie slowa uzasadnionej krytki, ktorej dopuszczaja sie na tym i innych blogach ludzie o zroznicowanych kwalifikacjach i podtsatwach profesjonalnychn w tym i prawnicy i politolodzy.Nikt nie posiada licencji na prawde absolutna i dlatego – mimo ogromengo szacunku i uznania – dziwie sie kilku Pani stanowiskom i wypowieziom.
Osobiscie coraz bardziej przekonuje sie w w swej racji, ktora mowi, iz obecni nasi najwazniejsi, na najwyzszych stanowiskach panstwowych poisadaja daleko niedoskonale przygotowanie do tych funkcji i urzedow z tzw. etyki dyplomatycznej i noty dyplomatycznej, norm i zasad zachowan i postepowan tzw. drogi sluzbowej.Chyba doskonale zrozumialym jest to, ze Rada Ministrow ani Premier nie w sile sa dawac instrukcje Prezydentowi RP.Taki dokument powstal w MSZ i nie ma on zadnego charakeru ani mocy sluzbowej i slusznie zostal zingorowany przez Lecha KLaczynskiego.
Nie do konca kwestia rzodmuchanego przez dziennikarzy – a mijajacego sie z prawda – kadnydowania marionetki politycznej Sikorskiego na Sekretarza Gen.NATO,stala i stoi u podtsaw ostatniego konfliktu pomiedzy Tuskiem i Lechem Kaczynskim? Powiedzmy sobie szczerze! Ani Sikroski w Nato ani Kwasniewski w ONZ nie byly priorytetem poslkiej dyplomacji.W takich sytuacjach jednak uswiadamiamy sobie, ze nie cieszymy sie ani sympatia ani zaufanie w gronie parnerow europejskich i natowskich tylko z racji razacych bledow w dyplomacji popelnionych chocby za minione 5- 8 lat, a wiec siegam w okres prezydentury Kwasniewskiegon tez!!!!
Tak wogole, to wszystko co sie dzieje na linii Rzad – Prezydent RP jest juz nie smieszne, ale zalosne, kompromitujace i chyba pora tym zajac sie przy ewentualnych zmianach do ordynacji wyborczych i zapisach Ustawy Zasadniczej – jakze jednak niedoskonalej !!!!
@Jacobsky,
podwójna moralność m.in. może polegać na tym, że co innego się myśli, a co innego mówi i jeszcze co innego pisze, a stosuje przy tym inne miary do tych samych rzeczy. Akurat AS nie służy mi za typowy przykład tego zjawiska i żeby uniknąć dwuznaczności wszelkiej dodam, że akurat w rzeczonym programie tv – AS wykazał się niezłomną postawą demokraty, odrzucając (podobnie jak inny gość tego programu) postulaty Niesiołowskiego, że PiS trzeba na zawsze wyeliminować. Wspomniałem o tym na tym blogu. Możesz sprawdzić.
Dlatego „dalszą marginalizację” PiS-u jako wyjście z „ślepego tunelu polskiej polityki” uznałem za zachęcanie do wejścia w o wiele groźniejszy ślepy zaułek. Nie odbieram AS jego prawa do smagania biczem krytyki pośladków PiS-owskich. Dziwię się tylko, że tak chętnie wywija biczem w jednej ręce, a drugą zagłaskać chce na śmierć potulne główki z PO i okazuje im nadmierne pobłażanie i wyrozumiałość. Tusku – musisz! A Tusku co najwyżej może kompromitować się tak samo, jak smagany pejczem ASa braterski duet. Obiektywizmu nie oczekuję od nikogo, a przede wszystkim od siebie. Raczej mniej emocjonalnego i bardziej wyważonego oglądu spraw.
Trudno mi pisać w pokutnej pozycji leżącej.
Pozdrawiam
Jeżeli wybiera się eurosceptyka na przywódcę państwa, a europrzeciwnikom powierza władzę w wyborach, trudno oczekiwać, by realizowali oni cele zdefiniowane przez społeczeństwo w referendum akcesyjnym………
Schizofrenia wyborców?
Czy wiara w odpowiedzialność przywódców?
Kaczyński , wbrew pozorom nie jest prezydentem Polaków, lecz PiS……..
Nie po raz pierwszy prywata i ambicje osobiste rujnują polityczne szanse jakiegoś kraju…………..
„nikt nam nie udowodni, że białe jest białe………”
To nie było przejęzyczenie, lecz credo…………
Czy na takim credo można budować współpracę?
Inny motyw:
Czy nastąpiło już nowe średniowiecze?
Baronowie partyjni, dwory przywódców, prawo dla maluczkich, oligarchowie, imperia handlowe……….???????????
Czy socjalizm był najdłuższą drogą do kapitalizmu, a kapitalizm, najdłuższą drogą do feudalizmu?
Czy odradzają się klasy i warstwy społeczne?
Strzeżone osiedla, ochroniarze, szczególne uprawnienia, elitarna opieka zdrowotna, ekskluzywne kluby………..
Gdzie się podziały „egalite, fraternite, liberte………….
Marek. Zgadzam sie w całej rozciągłości, z faktem, iż w świetle ustawy zasadniczej to rząd prowdzi i odpowiada za politykę zagraniczną, w tym przede wszystkim za niezgłoszenie kandydatury Radka Sikorskiego na szefa NATO, czego efektem było pozbawienie się jakiejkolwiek karty przetargowej w grze o lepszą pozycję w NATO i potencjalne bonusy, wynikające ze zgody na wycofanie wałsnego kandydata.
Prezydent jaki jest każdy widzi. Wygrał, bo agent Miodowicz pospołu z Jarucką wyeliminowali na rzecz Tuska Cimoszewicza. A każdy kolejny dzień dostarcza dowody na to, że futboliści z Gdańska i ich czołowy napastnik, to jeszcze gorsza szarańcza, tyle, że w lepszym opakowaniu.
W sprawie Gruzji to trafiłeś kulą w płot. Oba nasze pałace wspierały na wyprzódki awanurnictwo Saakaszfilego. Jeden latał do Tbilisi wzywając do wojny z Rosją. Drugi w tym momencie podpisywał przeciw niej zgodę na tarczę antyrakietową i mobilizował Brukselę do krucjaty przeciwko Putinowi.
Jedną Ci oni w tej sprawie, wiernopoddńczą pozycję wobec Busha i jego neokonów przyjęli. Choć trzeba przyznać, że w sprawie Gruzji prezydent żdziebko mocniej się skompromitował.
Ale po awanturze związanej z wyborem nowego szefa NATO, rachunki się wyrównały. A nawet jeżeli jest remis w ośmieszaniu i niszczeniu naszej polityki zagranicznej , to ze wskazaniem na Tuska.
Bo przyznasz chyba, że mniej nam w NATO i UE zaszkodziły gruzińskie wygłupy Lecha, którego łatwo tu porównać do innego europejskiego oryginała, tj. do Waclawa Klausa, niż zachowanie Chlebowskiego – szefa frakcji parlamentarnej rzadzącej partii – wzywajacego do postawienia prezydenta przed Trybunałem Stanu za poparcie urzędujacego szefa NATO.
P.S.
Prezydent ma prawo wetowania ustaw, a w Sejmie przy pomocy SLD można każde z nich obalić, pod jednym wszakże warunkiem, że nie forsuje się idiotyzmów. Niepodpisywanie traktatu uważam za wyjątkową hucpę ze strony prezydenta. I to, moim zdaniem, mógły być istotny powód dla wniosku do TK.
Na szczęście żadnej wymiernej szkody ta prywata jeszcze nie przyniosła.
Bp oprócz Polski traktatu do dziś nie ratyfikowały Niemcy, Czechy i Irlandia.
nie trzeba bylo lekcji ze szczytu NATO, aby to zobaczyc. A Niemcow to rczej nie rusza, raczej wejscie Turcji czy Obama, o Polsce niewiele wiedza. Tak przynajmniej wynika z dotychczasowych opinii na stronie naszego projektu. Na szczescie widac i zainteresowanie Polska: polityka, turystyka, itd.
Kadett,
W pełni się z Tobą zgadzam.
Roman 56,
Masz rację, nic na tym świecie doskonałym być nie może, także i nasza Konstytucja. Ale, z drugiej strony, cóż ona winna, że wybieramy karykatury polityczne na najwyższe stanowiska w państwie?
Problem tkwi być może w nas. A być może, w wielce szkodliwej medialnej propagandzie, która pozostaje poza wszelką społeczną kontrolą, choć w sposób zasadniczy i w większości wypadków skuteczny, kształtuje obywatelską świadomość, a zatem i wyborcze decyzje.
Niskie ukłony, magrud
Ponieważ jest to jeden ze sposobów dotarcia do Pana korzystam z tego i w ten sposób chcę zwrocić uwagę na pewną manierę pokutująca wśród dziennikarzy a ktora zaczyna coraz częściej denerwować i w pewnym stopniu ośmieszać was dziennikarzy. W dniu 6.04 w tv uczestniczył Pan
w dyskusji wspolnie z Markiem Jurkiem. Dwukrotnie obdarzył go Pan tytulem ” marszałka” wiedząc przecież kim obecnie jest. Niech Pan mi
wierzy z pozycji tak zwanego ogladacza telewizyjnego jest to bardzo
śmieszne i za przeproszeniem głupie. Mniemam, że nie traktuje Pan wybiórczo osób przed którymi zgina Pan kark trochę niżej niż przed innymi,to też ciekaw byłbym sytuacji gdyby los zakpił z Pana i posadził Pana przy stole z Lepperem dodam wicepremierem i ministrem rolnictwa czy byłaby to rownie rozmowa na podobnym pułapie uniżoności. Jak zwracalby się Pan do Ziobry tak slusznie krytykowanego przez Pana za swoje ministrowanie? Panie ministrze ? Twierdzę chyba nie bez racji, że do takiej sytuacji, że mamy kilkuset ministrow, kilkunastu premierow przyczyniają się dziennikarze. Taki malowany premier czy minister zostaje połechtany tytulem i cieszy się nie biorąc pod uwagę tego, że się ośmiesza. Piszę o tym do Pana obciążając Pana moim zarzutem dlatego, że byłem pewny iż Pan nie będzie podatny na tytułomanię i niestety zawiodlem się co nie oznacz, że nie doceniam Pańskiego warsztatu dziennikarskiego i daleki jestem od korygowania Pańskich poglądów czy Pańskiego postrzegania rzeczywistości jak zamierza to robić niejaki Jakobski / godz 12.00/ przeceniając swoje możliwości w tym wzgłędzie.
Kończąc proponuję by tytułować ludzi zgodnie z ich funkcjami i stanowiskami, czy na to zasługują czy nie, lepiej to wygląda.
@magrud
Wytłumacz mi jak to jest możliwe, że zgadzasz się ze mną „w pełni”, podczas gdy ja najczęsciej z Tobą się nie zgadzam? Zaskakujesz mnie wszak fragmentaryczną trafnością swoich komentarzy, ale większość Twych pogladów zdecydowanie kłóci się z moim przypłaszczonym może rozumieniem świata. Taka jest moja prawda niewdzięczna 😆
Pozdrawiam