Teraz gaz

Kryzys gazowy rozwija się w zaskakującym tempie, jakby jego celem było zdominowanie mediów. Nie znam się na gazie, myślę, że jak nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Rosjanie zrobili się nerwowi, bo ceny gazu i ropy dramatycznie zjechały w dół i to uderza w plany odbudowy potęgi Rosji. Ale UKraina też drży: recesja pustoszy młode i słabe państwo, a liderzy pomarańczowych schodzą ze sceny. To pewnie i dlatego Ukraina domaga się ciągle od Rosji ulgowej taryfy cenowej.

Dość dobrze, jak dotąd, radzi sobie z kryzysem Europa polityczna. Bez paniki, bez brania strony Rosji czy Ukrainy, dąży raczej do rozwiązania dyplomatycznego. To chyba jedyna realna droga. Dlatego bardziej przekonuje mnie neutralne stanowisko rządu Tusk. Zobaczymy, czy rozmowy w trójkącie UE-Rosja-Ukraina dadzą efekt. Ale jeśli nie dadzą, mamy problem. Prawdziwej wojny o gaz nie będzie, ale zamęt jest możliwy i bardzo niepożądany.

Są interpretacje, że istotą gazowego kryzysu jest jednak polityka: chęć dania przez Kreml nauczki Europie. Bo ja wiem? Serbom też? Ale oczywiście finanse, ekonomia i polityka splatają się zawsze, choćby w tym sensie, że zakręcony kurek odbierany jest jako szantaż mający przymusić Ukrainę do uwzględnienia priorytetów rosyjskiej polityki zagranicznej.

Przywykliśmy trochę do tego kontredansu Moswy i Kijowa, teraz pewno też zakończy się jakimś porozumieniem, na które z kolei Ukrainę namawiać będzie Unia. Polska, jak wspomniałem, powinna trzymać się Unii i grać drużynowo. Przy wszystkich słabościach jest ona siłą, z którą Rosja się liczy – z nami raczej nie.

Stawia to na wokandzie naszę politykę ukraińską: po ostatecznym upadku obozu pomarańczowych, co najpewniej wzmocni politycznie wpływy Rosji w Kijowie. Kto obejmie władzę w Ukrainie i jak to zweryfikuje naszą obecną doktynę de facto bezwarunkowego popierania UKrainy, zwłaszcza przeciw Rosji?  Trudne chwile.    

XXXX
Nie mieszam się do dyskusji pod poprzednim wpisem, bo swoje zdanie przedstawiłem i wpisy, zwłaszcza te impertynenckie, go nie zmienią. Dziękuję za wpisy bardziej empatyczne. Przypomnę, że mój blog jest moją prywatną kroniką zdarzeń i moich na nie reakcji. Nie jest to wyraz ani stanowiska ,,Polityki”, ani artykuł historyczny czy naukowy. Dlatego bywa, że pomijam czasem elementy istotne, ale w tym momencie nie najważniejsze, jak np. udział izraelskich specsłużb w powstaniu Hamasu. Od tego jednak daleko do manipulacji czy relatyzwimu moralnego. Uważam po prostu, że historia i polityka to sprawy szalenie skomplikowane i nie podlegające interpretacji według jednego moralistycznego schematu. Niedawno czytałem o ustaleniach słowackiego odpowiednika IPN, że ,,Ogień” był zbrodniarzem mordującym cywili po słowackiej stronie. Nasz IPN uważa Ognia za bohatera antykomunistycznego oporu, a politycy PiS odsłaniali pomnik na jego cześć. Jaka jest prawda? Jaka jest prawda o niesamowitym zbrojnym żydowskim oddziale samoobrony braci Bielskich. Otóż prawda jest wielowarstwowa. A że ludzie najczęściej nie lubią wchodzić w szczegóły i komplikacje, wybierają jakąś jedną warstwę jako swoją. W mediach i dziennikach zwykle jest podobnie. Nie inaczej było w kwestii prewencyjnego uderzenia Izraela w Gazie. Ta kwestia od lat jest interpretowana według klucza: kto za tytm stoi. Oczywiście USA i dlatego wszyscy wrogowie Ameryki, polityki amerykańskiej, stają murem nawet za islamistami, co uważam za aberrację. Dobrym przykładem tego ideologicznego, skrajnie lewicowego antyamerykanizu, jest pismo Le Monde diplomatique. Prenumerowałem przed laty jego wydanie anglojęzyczne, ale zrezygnowałem i więcej do niego nie wracam. Wolę Guardiana. Na tej zasadzie każdy, kto broni polityki izraelskiej, jest w oczach tej formacji poplecznikiem ,,neokonów” i buszyzmu. Napisałem nie jeden krytyczny artykuł o polityce Busha, ale naturalnie to nie pasuje do wygodnej kliszy. Dlatego z reguły nie odpowiadam na wpisy w podobnie tendencyjnym duchu.