Wielki Głód
Dobrze napisał Marcin Wojciechowski w GW: prezydentowi należy się szacunek za politykę wobec Ukrainy. Lech Kaczyński powinien jechać na jutrzejsze obchody rocznicy Wielkiego Głodu, a nie powinien był jechać – i nie pojechał – na uroczystości wołyńskie. Na tym właśnie polega sztuki polityki, by wiedzieć, że pewnych rzeczy się nie robi, choć można by na nich zarobić.
I nawet jeśli do władzy w Kijowie dojdą siły pro-rosyjskie i anty-zachodnie, nie przekreśli to naszej koncepcji solidarności polsko-ukraińskiej. Obóz pro-europejski może w Ukrainie przegrać, ale nie dlatego, że Polska wsparła go tak silnie w momencie pomarańczowej rewolucji. Ukraina może zmarnować swoją szansę, ale to nie dlatego, że Polska była starała się być jej adwokatem w Unii Europesjskiej, jak kiedyś Niemcy pomagały nam walnie w naszych staraniach o członkostwo.
Działo się to na szczeblu elit – wielu Niemców, a i sporo Polaków tego zbliżenia nie aprobowało, tak jak przed`laty nie aprobowało listu biskupów polskich do niemieckich – bo takie procesy zwykle rodzą się i rozwijają na tym szczeblu. Ktoś musi być bardziej dalekowzroczny, mniej skuipony na własnych krzywdach i wspomnieniach. Historia przyznała rację biskupom, a nie Gomułce, Kohlowi i Mazowieckiemu, a nie polskim nacjonalistom i niemieckim rewanżystom.
Myślę, że tak samo będzie ze sprawą polsko-ukraińską. Za jedno, dwa pokolenia idea pojednania i współpracy może się zakorzenić głębiej i trwalej. A takie gesty jak wyjazd prezydenta Polski na uroczystości, na które nie chciał przybyć prezydent Rosji, służą temu schodzeniu idei elit w szerszą świadomość społeczną. Rosja pozuje na szczerego przyjaciela Ukrainy, ale torpeduje wszystko, co może budować nową, odrębną ukraińską tożsamość.
Oglądałem w rosyjskiej TV Wiesti relacje o ukraińskich przygotowaniach do obchodów wielkiego głodu. W ślad za prezydentem Miedwiediewem rozwijano myśl, że celem władzy nie było udręczenie specjalnie Ukrainy i ostateczne zduszenie jej niepodległościowych aspiracji. Przecież w latach 30 z głodu umierano nie tylko w Ukrainie, ale i w wielu innych częściach Związku Sowieckiego. A skoro tak, to wykluczone jest nazywanie co najmniej trzech i pół miliona ofiar tej klęski głodu ofiarami ,,ludobójstwa” na narodzie ukraińskim – mówią Rosjanie – bo nie taki był zamiar Stalina.
Tym samym Rosja znów odbiera Ukraińcom prawo do ich własnej wykładni historii. Znów traktuje Ukraińców jak niesforne dzieci, które łobuzują za miedzą. Nic to, że kilkanaście państw, w tym Polska, zgodziło się z ukraińską interpretacją wielkiego głodu jako efektu polityki ludobójstwa. Rosja wie lepiej.
Kiedy czyta się opisy tego, co się wtedy działo i ogląda zdjęcia, jakoś przechodzi ochota na spory definicyjne o to, czym był ,,Hołodomor”, wielki głód. No dobrze, może i Stalinowi nie chodziło o zduszenie Ukrainy, tylko o zdobycie funduszy na uprzemysłowienie Sowietów. Ale czy przypadkiem to nie jest jeszcze większym oskarżeniem stalinizmu i całego systemu sowieckiego? Że władza przyznaje sobie monopol na mądrość i stawia cele, nie licząc się z prawami własnych obywateli.
Prezydent Miedwiediew zmarnował szansę, by w Kijowie odrzucić wobec świata taką totalitarną koncepcję państwa. A udział prezydenta Kaczyńskiego w ukraińskich uroczystościach będzie za to dowodem, że Polska zrozumiała istotę wielkiego głodu może lepiej niż przywódcy po-radzieckiej już Rosji.
Komentarze
Kiedy rodziłem się w 1950 r dopalały się zgliszcza ukraińskich i łemkowskich wiosek na wskutek „Akcji Wisła”. Moje dzieciństwo może nie było beztroskie ale było pozbawione obawy o życie. Głód, jakkolwiek nam się nie przelewało, nie zaglądał nam w oczy. Do dziś nie potrafię sobie wyobrazić jak mogło do takiej zbrodni dojść, jak można było tak zniewolić i zastraszyć ludzi. Dziś podobne zjawiska występują w Korei Płn., Afryce, może gdzieś jeszcze. Władcy nie liczą się z losem swoich „poddanych”, mało tego, często celowo wywołują podobne zjawiska. Tymczasem w Gruzji i Rosji nadal otacza się Stalina czcią, uważając go za męża opatrznościowego jednocześnie potępiając Kim Dzong Ila. nie potrafię tego zrozumieć.
Szanowny Panie, pojednanie może się odbyć wyłącznie na gruncie prawdy. W zachodniej Ukrainie stoją dwa pomniki dowódcy wołyńskiej UPA, z którego rozkazu zamordowano kilkadziesiąt tysięcy cywilów, w tym dzieci i kobiety. Ukraińcy, których jest Pan łaskaw nazywać obozem proeuropejskim, czczą skrajnie nacjonalistycznych zbrodniarzy. Dopóki zbrodniarze będą uznawani przez państwo ukraińskie za godnych czci bohaterów, dopóty prawdziwe pojednanie polsko – ukraińskie nie będzie możliwe.
A ja bardzo dziękuję za prowadzenie bloga! Nie dość, że jest Pan sumiennym blogowiczem 😉 to jeszcze pisze Pan mądrze i piękną polszczyzną. Pozdrawiam.
Panie Red. Zero zgody na pańskie wywody. Skoro np. pojednanie miedzy nami i Ukrainą , ma się odbywać przez totalne zapomnienie przez NAS o jedynym, poza niemieckim, ludobójstwie na naszym narodzie , czyli masowych mordach rezunów , to czemu JWP odmawiasz ” ruskim” prawa do tego samego ? Oni też chcą zapomnieć . Zwłaszcza , że Stalin robił co chciał ze WSZYSTKIMI narodami ZSRR .Sądzę , że jest to zalegajaca jeszcze flegma po pannie „S”. Flegma ta , fluid dziwny , zawsze pozwoli rozgrzeszyć wszystkich poza „ruskimi ” vel sowietami . Jest zasadnicza różnica między mordami stalinowskimi a niemieckimi czy ukraińskimi . U Niemców i Ukraińców mordy na Polakach czy Żydach byłu kamieniem węgielnym nowej Rzeszy czy Ukrainy . I to jest sedno . Stalin zaś , „rzeżbił ” we wszystkich narodach . Stosunek sporej części rodaków do Rosji jest czysto schizofreniczny . Najmądrzej dostrzegł to Łagowski . Paru innych też , chociaż ciszej . W końcu bez satrapy Stalina , Polska mogłaby nie istnieć lub być większą wersją Berlina Zach . To jest ten ZYSK , którego NSDAP i OUN nam nie zupełnie nie dawała , a nawet wręcz przeciwnie . Abstrakcyjny jest też dla mnie ,podobno konieczny i owocny sojusz z Ukrainą vs. Rosja . Zawsze wolłbym jednak Rosję .Co do tzw. buforów , to wolę te u kobiet , a i to nie za duże . W końcu małe kraje nadbałtyckie i Finlandia ich nie mają . I żyją i nie wyją , jak te nasze „elyty” Co do dalekowzroczności episkopatu w 1966 , to sądzę , znając wilczy apetyt na kasę , że szło bardziej o transfery gotowizny od bogatego epikopatu RFN , niż cokolwiek innego .Jakoś teraz duża grupa czarnych , owocnie żeruje na Katyniu na przykład . Podobnie jak na „zbrodniach ” PRL . I o pojednaniu nie bałakną ! Mimo , że przepraszali i Gorbaczow i Jelcyn . A gdyby nie Gomułka , być może tzw. Ziemie Zachodnie byłyby wspomnieniem. Porozumienie z rządem Brandta było kamieniem milowym . Wie Pan też pewno , że całusy Mazowieckiego z Kohlem do chwili ostatniej wisiały na włosku . Gdyby nie nacisk mocarstw okupacyjnych mogliśmy mieć g… . Jak z całej III RP, w sensie zysku wymiernego . Liberalna wolność , jeśli ktoś uważa ją za wartość jest darem łatwym . Polityczną poprawnością jednak trudno pokryć fakty i nic ona długofalowo nie daje .
A czym to się różni od stawiania pomników/Ogniowi/ i obalania pomników/Hasiora/?Skalą?
A kiedy redaktor Szostkiewicz nie zgodził się w jakiejś sprawie z komentatorami „GW” ? Redaktor Szostkiewicz to po prostu żołnierz armii generała Michnika.
Jest Pan jednostronny, dlaczego p.prezydent ma byc na uroczystosciach rocznicy wielkiego glodu, zbrodni stalinowskiej zreszta nie tylko na ukraincach, a nie moze brac udzialu w uroczystosciach rocznicy rzezi wolynskiej polakow przez ukraincow, to jest dla mnie niezrozumiale, swiadczy bowiem o ograniczeniu umyslowym p. prezydenta, czyzby ofiary ukrainskiego glodu byly blizsze prezydentowi niz tysiace polakow wymordowanych przez tychze ukraincow. Tylko prawda moze pojednac te dwa narody, i tyle
a nie można by się z Ruskimi dogadać, żeby tych hawryłów jakoś podzielić? dla nas Lwów i Stanisławów, a dla nich reszta…
Moja Mama stracila na Wolyniu rodzicow oraz brata z zona i trojgiem dzieci. Wszyscy zamordowai podczas napadu band w maju 43 roku.
Nie znalezlismy nic, nie ma sladu, nie ma grobow. Trauma jaka towarzyszyla mojej Mamie przez cale zycie byla takze naszym udzialem. Pan prezydent lekko nad tym przechodzi. Dziekuje Panstwu Siemaszkom za ich prace. Maria Niedziejko , wnuczka wymordowanych i spalonych w Katerynówce na Wołyniu
Panie Redaktorze,
dziwnie czuję się w roli obrońcy Gomułki, ale uważam, że powinien Pan jego postawę w sprawach polsko-niemieckich jakoś zniuansować. Według licznych relacji świadków epoki wobec Pierwszego Sekretarza krytycznych (jak np. Kisiel), jego głęboka niechęć do kard. Wyszyńskiego po opublikowaniu listu nie wynikała ani z jego antyklerykalizmu, ani germanofobii, a z faktu, że biskupi przełamali jego (tj. Gomułki) monopol na politykę niemiecką. Warto poza tym pamiętać, że kanclerz Adenauer, choć istotnie oczerniany przez krajową propagandę, polonofilem z pewnością nie był; gdy po odejściu dwóch kolejnych kanclerzem liderem RFN został Brandt, Gomułka okazji do faktycznego (a nie tylko symbolicznego) pojednania nie zmarnował.
@nn:
Fakty o których Pan pisze są niekwestionowalne; nie zgadzam się jednak z wnioskami które wyciąga Pan z tych obiektywnych przesłanek. A może różnimy sie po prostu w definicji poejdnania? Pan postrzega je jako pewien akt etyczny oparty na prawdzie; dla mnie z kolei pojednanie ma przede wszytskim wymiar praktyczny, a ewentualne „moralne korzyści” z niego płynące mają wtórny charakter.
Pozdrawiam
Geograf
Panie Redaktorze!
Bardzo dobrze, ze Prezydent jedzie na obchody rocznicy Wielkiego Glodu, w widoczny sposob kontynuje on polityke Kwasniewskiego. Mozna tez dopatrzec sie slady mysli Giedroycia, ktory nieraz podkreslal jak wazna jest niezalezna Ukraina dla niepodleglosci Polski.
Jednakze uwazam, ze porownanie z pojednaniem niemiecko – polskim zainicjowanym przez Biskupow jest niefortunne. Niemcy ze swoja ciemna historie probowali sie uporac, swoje winy wyznali. Ukraincy tego nadal nie potrafia zrobic (choc w Polsce juz mowi sie o akcji Wisla – co prawda niewiele, ale poczatku juz sa) Milczenie o zbrodni wolynskiej pojednaniu polsko – ukrainskiemu nie sluzy. Mozna w tym miejscu postawic pytanie, dlaczego polskie wladze wracaja do sprawy zbrodni katynskiej, (choc Jelcyn ta sprawe wyjasnil), a milcza nad ofiarami zbrodni wolynskiej?
W dodatku patrzac tylko i wylacznie z politycznego punktu widzenia idea proeuropejskiej Ukrainy moze okazac sie tylko piekna utopia. To nadal panstwo bardzo niestabilne, z silnymi wplywami Rosji. Polska tego nie zmieni Nie jestem pewna, czy wlasnie taka Ukraina dla zachodnich europejskich przywodcow jest bardzo atrakcyjna . A Polska i niepopularny w Europe prezydent Kaczynski nie jest najlepszym ambasadorem. Ktoz sie bedzie liczyc z proukrainska polityke Polski? Tak milczenie nad grobami wolynskimi moze nie przyniesc zadnych rezultatow.
Szanowny Gospodarzu, żeby się nie powtarzać, całkowicie popieram w warstwie merytorycznej wywód „momo”. Ta „niesymetryczna” metoda jest dobra taktycznie, politycznie, ale nie w tym przypadku. Taki relatywizm moralny woła o pomstę do nieba, zwłaszcza, że dotyczy życia setek tysięcy ludzi. Jest to klasyczna metoda imć Kalego:”jak Kalemu ktoś ukraść krowę, to przestępstwo, ale jak Kali ukraść krowę, to jest to dobry uczynek”….CEL UŚWIĘCA ŚRODKI. Tego się nie spodziewałem
Z tego wygląda że ja Pana dopiero teraz poznaję ja pochodzę z rodziny
która po 1918r. została na Wołyniu i głód lat trzydziestych znam nie z
historii ale opowiadań mich bliskich a jedna z bliskich mi osób t.j Mama
żyje dotychczas ma blisko 90 lat i dobrze pamięta ten okres. Był to straszny
okres umierały z głodu całe rodziny nie umierali tylko Ukraińcy umierali
również Rosjanie Polacy Niemcy i inne narodowości którzy tam mieszkali.
Nie wiem czy Pan wie co to była krasnaja mietła były to oddziały
komsomolców które jeździły po wsiach i zabierały wszystko co można było
zabrać i ci komsomolcy to nie byli tylko Rosjanie to byli również przed wszystkim Ukraińcy wiadomo że ktoś wydał takie polecenie przypuszczalnie był to Stalin ale wykonawstwo było miejscowe i to od
ich gorliwości zależała realizacja tego polecenia wiem z opowiadania
że różnie było wielu przymykało oczy i można było ukryć trochę żywności
i przeżyć i tak dzięki opatrzności moja rodzina przeżyła ten straszny
głód co prawda w 1936r wylądowaliśmy na Kazachstanie ale i tam jakoś
przeżyliśmy i w 1946r dzięki Armii Polskiej którą dzisiaj uważa się
za zbrodniczą wróciliśmy do Polski.Moim zdaniem cała ta impreza na
Ukrainie była anty Rosyjska a nasz Prezydent na takie imprezy jest pierwszy zresztą nie tylko ON to że nie pojechał Prezydent Rosji to miał
rację jeśli się nie mylę to Kanclerz Niemiec A. Merkel również nie była a
podzielając Pański punkt widzenia powinna być. Domagamy się od Rosjan
i słusznie o potępienie i zadość uczynienie za krzywdy jakie poniósł Naród
Polski ale nie możemy zapominać o mordach jakie popełnili Ukraińcy
na Polakach wiem że nie można tego ciągnąć w nieskończoność ale
jeśli chcemy być wiarygodni musimy jednakowo wszystkich traktować.
I tak na koniec moja rodzina która znaczną część swego życia przeżyła
między Rosjanami i Ukraińcami którzy dokładnie cierpieli tak jak i my
dawno już wyzbyła się wszelkich uprzedzeń wobec tych Narodów.
Panie Redaktorze więcej od Pana wymagałbym obiektywizmu i rozsądku
nie musi Pan przecież w całości popierać nie zawsze mądrą politykę
wschodnią naszych władz szczególnie obecną politykę.
Moja rodzina nie była związana z kresami, więc nie mam wiadomości z przekazu rodzinnego. Proponuję jednak szanownemu gospodarzowi przypomnienie sobie choćby opisu wydobycia od gospodarzy ukrytego w czeluściach pieca worka zboża przez oddział bohaterskich czekistów pod dowództwem bohaterskiego Pawki Korczagina.
O tragediach kresowych rodzin i okrucieństwie Ukraińców nasłuchałam się od znajomych i sąsiadów, którzy trafili po wojnie na ziemie odzyskane. Moja sąsiadka, krawcowa prosiła mnie kiedyś, żebym jej w pasmanterii kupiła centymetr i nie chciała go później wziąć, bo był po jednej stronie niebieski a po drugiej żółty. Zostawiłam go dla siebie, a jej kupiłam inny.
;
Przyznaję, że z co najmniej zdumieniem przeczytałam pański felieton.
Dziwię się tym z Państwa, którzy dziwią się stanowisku Gospodarza Blogu!Jeżeli prześledzimy historię minionych kilkunastu lat, to łatwo dojść do wniosku, że dominującą cechą tzw. styropianowych elit jest relatywizm moralny(vide Kosowo,okupacje Iraku i Afganistanu, konflikt gruziński, czy też sprawa nietolerancji religijnej i obyczajowej, oraz zaskakująca postawa w sprawie socjalnej degrengolady społeczeństwa jak tzw reformy służby zdrowia czy systemu emerytalnego)Koń jaki jest przecież każdy widzi.
„Urok” blogów „Polityki” polega na tym, że pojawiają w nich m. in. niezreformowani postkomuniści jak momo. Tacy ludzie nie przyswoili sobie wiedzy, że to za sprawą współpracy Hitlera ze Stalinem państwo polskie w 1939r. przestało istnieć (pakt Ribentropp – Mołotow). Gdyby nie agresja radziecka z 17 września, wojna z Niemcami trwałaby o wiele dłużej, co mogłoby mieć istotne znaczenie dla rozwoju wydarzeń w zachodniej Europie. Ale nie tak nauczano w PRL, prawda ? W PRL – owskiej propagandzie wojska Stalina wkroczyły na teren Polski, by ratować bratnią ludność ukraińską i białoruską przed Niemcami. Wg sowieckiej propagandy 17 września państwo polskie już właściwie nie istniało. Układ Hitlera i Stalina.był w PRL tematem tabu. Wg momo i jemu podobnych Stalin to dobrodziej Polski, bo bez niego Polska mogłaby nie istnieć lub być większą wersją Berlina zach.
Długo zastanawiałem się nad przydomkiem dla Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta.Postawa wobec Polaków na Ukrainie sprawiła,że z mojego punktu widzenia mogę mianować do roli „Wasal”.
Dobrze to określił Popper,że aby napisać historię trzeba napisać historię każdego pojedyńczego człowieka.Tak też jest i z Polakami na Ukrainie,którzy tam budowali sagi swoich rodzin.Aby to dobrze zrozumieć trzeba sięgnąć do tła historii powstania II RP i panujących tam nacyjnych stosunków.Dobrze je opisał Norman Davies w ORZEŁ BIAŁY CZERWONA GWIAZDA.Urodziłem się w Równem na Ukrainie i nie ropatruję swojej małej ojczyzny przez pryzmat obecnej walki zła ze złem to jest Rosji i USA o prymat w nadużywaniu bezwzglednego prawa silniejszego.Dziś moją małą ojczyzną jest Wrocław z jego całym dziedzictwem i spuścizną.
Polityka historyczna ze zbrodniami przemilczenia prowadzi do nikąd.Odwet w imię zbiorowej odpowiedzialności na Polakach,z których każdy z osobna nie koniecznie był święty na Ukrainie było jest i pozostanie jako zbrodnia.Oczywiście rzecz w tym,aby nie powstało polskie przedsiebiorstwo na przykładzie żydowskiego PRZEDSIĘBIORSTWA HOLOKAST.
Trzeba stwierdzić z przykrością, że polska polityka historyczna jest tendencyjna, nawet bardziej niż w słusznie minionym okresie
Fakty z przeszlości ujawnia się wybiórczo zależnie od politycznego zapotrzebowania i wyznawanej ideologii.
Rusofob będzie twierdzil, że całe zło pochodzi od wrednych ” Kacapów „, którzy przez wieki gnębili szlachetny Naród Polski i zapomina że ci sami
” Kacapi ” uratowali nas przed hitlerowską eksterminacją.
Germanofob powie, że najwiecej cierpień przyspożyli nam wredni „Szwabi”i zapomina ,że przez wieki Polacy i Niemcy żyli zgodnie i współpracowali w wielu dziedzinach.
Ukrainofob powie, że całe zło pochodzi od ” Czubaryków ” i zapomina, że Ukraina była przez ponad 300 lat polską prowincją, którą utraciliśmy na wlasne życzenie przez butę i głupotę polskiej szlachty i magnaterii.
Z sąsiadami trzeba żyć w zgodzie, rozwijać równoprawne stosunki we wszystkich dziedzinach i porzucić mrzonki o dominacji.
Należy też pamietać o naszych grzechach w stosunku do sąsiadów a są one nie małe.
Jeśli chodzi o wielki głód na Ukrainie, to jasne jest, że była to stalinowska represja za opór przed kolektywizacją. Nie powinno się jednak wykorystywać tych faktów do jątrzenia. Polska na tym nic nie ugra, moze co najwyżej wplątać się w jakąś wojnę.
Nasz Pan Prezydent demonstruje często swoją wojowniczość – może dlatego,że nie widział prawdziwej wojny. Ja widziałem morze gruzów i stosy trupów i mogę zapewnić niedoszłych bohaterów genetycznych, że wojna to brud, smród, chłód, śmierć i cierpienie. Naprawdę nie ma do czego tesknic. Przy okazji chciałem przypomnieć rusofobom, że Stalin i Beria byli Gruzinami, a Dzierżyński – Polakiem.
Ciekawie zapowiada sie rozgrywka Isakiewicz-Zalewski kontra Tygodnik Powszechny. Osmiele sie poprosic Pana Redaktora o jakis komentarz na ten temat.
Pozdrawiam.
no future,
natomiast „urok” niektorych komentujacych na blogach „Polityki” polega na tym, ze swym jadowitym belkotem dostarczaja w sumie rozrywki innym. Bo afiszowanie klapkami na oczach powodujacymi niezrozumienie tekstow innych piszacych stanowi pewnego rodzaju rozrywke. Taki darmowy freak show w wykonaniu zolnierzykow armii…
No, nie ma co wchodzic w detale, bo takie dywagacje nie maja wiekszej przyszlosci 😉
DO no future drogi Panie w historii Państw są karty chlubne i mniej chlubne
co by było gdyby było to nikt nie wie Panu nie podoba się PRL i postkomuniści
nie wiem ile Pan ma lat ale mogę Pana zapewnić że dzisiejsze zakłamanie
jest równe albo i przewyższa to z PRL ironizuje Pan że Stalin wkroczył
ratować Ukraińców i Białorusinów to może Pan powie kogo polska poszła
ratować w 1938r na Zaolziu.
Wielki Głód to tragiczna historia. Chodzi o to, że obecnie też są takie miejsca na świecie, w których ludzie umierają z głodu czy niedożywienia.
Ludzie umierają z głodu, braku podstawowych lekarstw czy wody pitnej, ale większości obywateli bogatych państw Zachodu to nie obchodzi.
Nie wiem, czy bełkot Jacobsky’ego jest jadowity, na pewno jest głupi. Tak jak jego autor.
Szczerze pisząc, zdziwił mnie komentarz Szanownego Redaktora w sprawie zachowania Miedwiediewa i zmarnowanej przez niego szansy. Przecież zaproszenie przez Juszczenkę na obchody rocznicy Hołodomoru i Miedwiediewa i Saakaszwilego było sprytnym posunięciem obliczonym na sprowokowanie Miedwiediewa. Trudno było chyba liczyć, że po sierpniowym konflikcie zbrojnym Miedwiediew albo Putin gdziekolwiek i kiedykolwiek zechcą spotkać się z Saakaszwilim.
Swoją drogą rozumiem krytyczne stanowisko Moskwy (pominąwszy fakt, że nie wynika ona tylko z historycznych przesłanek) i zastrzeżenia Miedwiediewa, co do interpretacji przez Juszczenkę Wielkiego Głodu, jako działań władzy radzieckiej wymierzonej tylko w Ukraińców.
Czy ktoś może wie, czy na tegoroczne obchody został zaproszony do Kijowa Nursułtan Nazarbajew?
Mieszkam we Lwowie (jestem Polakiem) i kiedy czytam podobne komentarze (ze prezydent nie powinien jechac na rocznice wolynia) uderza mnie to z jaka latwoscia Polacy zaczeli podchodzic do swojej historii. Tragedia mieszkancow Wolynia, Podola, Ziemi Lwowskiej i Stanislawowskiej – ich rozprute i zniewazone ciala – staje sie zakladnikami stosunkow polsko-ukrainskich. Znaczy ze co? Ci co z glodu umierali to politycznie poprawnie? A tamci zakatowani nie? A kiedy znajdzie sie miejsce dla wszystkich w kalendarzu polskich wladz najwyzszych?
Re wiktor.
Przykro to powiedzieć,ale Zaolzie 1938 było odebrane na Zachodzie jako poparcie Hitlera.Odrobienie lekcji z historii to umiejętność zachowania się w sytuacji gdy walczy zło ze złem.Tak było w przypadku faszyzmu z komunizmem,tak jest i dzisiaj gdy walczy ze sobą islamofaszyzm z judeofaszyzmem.
W blogu D. Passenta postępowy katolik PAK opowiada bajki o czasach PRL (w blogu D. P. bajki o PRL są czymś zwyczajnym) twierdząc, że tygodniki katolickie w PRL nie były objęte ograniczeniami liczbowymi. Co pan PAK miał na myśli ? W latach 80. istniały chyba cztery tygodniki katolickie, z których np., wydawany od 1983r. „Przegląd Katolicki” po jakimś czasie stał się dwutygodnikiem, zmniejszył też format. Skąd te przemiany „PK” ? Z powodu braku odpowiedniej ilości papieru. „Tygodnik Powszechny” w latach 70. ukazywał się w nakładzie 40 tysięcy egzemplarzy. Po Sierpniu ’80 władza przydzieliła więcej papieru i nakład „TP” wzrósł do 80 tys. „TP” miał 8 stron, a w pewnym okresie 6., podczas gdy ulubiony tygodnik PAK – a, czyli „Polityka”, miał 16 stron i nakład kilkusettysięczny. No, ale „Polityka” to była gazeta PZPR, więc dla niej papier zawsze był.
Na tym właśnie polega sztuki polityki, by wiedzieć, że pewnych rzeczy się nie robi, choć można by na nich zarobić.
——–
no niech Pan wybaczy, ale pisze Pan jak by chodziło o o jakiś szczególnie obrzydliwy proceder jak handel głosami, ustawianie przetargów, albo jeszcze gorzej…tymczasem te „PEWNE RZECZY”, to ocalenie pamięci i oddanie hołdu setkom tysięcy współobywateli zamordowanych bestialsko przez FASZYSTÓW ukraińskich, tylko dlatego, że byli Polakami…
można by zrozumieć, gdyby Pan napisał jasno: O.K. jest to cyniczne, ale musimy – przynajmniej chwilowo – ześwinić się w imię realpolitik. kiedys w bardziej sprzyjających okolicznościach wrócimy na spokojnie do tego tematu…ale nie, dla Pana oddanie czci polskim ofiarom to jakaś wyjątkowa niegodziwość, na której nie wypada ZAROBIĆ. oczywiście Wielki Głód i Katyń (jak długo?), to zupełnie co innego… na tym zarabiać wolno…relatywizm w obrzydliwie czystej postaci.
Dobrze ze pamietcie historje.Aby sie nie powtorzyli te zbrodni ludobujstwa o ktorych piszecie.I rzeznia w Polsce na Wolyniu i sztuczny glod w radzieckiej Ukrainie.I represji wladz radzieckich nad polakami w 1937 roku w Ukrainie.Znam to po swej rodzinnej wsi Bezpeczna na Kijowszczyznie.Tylko ze o tym w ZSSR bylo zabroniono i mowic.
Ciesze sie ze teraz ukraincy i polacy zyja w przyjazni.A politycy znachodza wspolny jezyk.
Serhiy Badik .Ukraina
Postawa Pana Szostkiewicza wobec zbrodni UPA na Polakach nie jest czymś przypadkowym. Jest to postawa całych środowisk, do których p. Szostkiewicz należy, z którymi się utożsamia. Mało kto pamięta, że jeden z największych autorytetów tych środowisk, Jacek Kuroń, pod koniec życia publikował w GW oświadczenia na tematy polsko – ukraińskie wspólnie z Ukraińcem, byłym członkiem UPA. Informacja, że ów współautor był w UPA, była jedyną informacją o nim. Co p. Kuroń i GW chcieli powiedzieć czytelnikom, eksponując informację o dawnej przynależności tego Ukraińca ? Że UPA to organizacja jak każda inna, taka zwykła partyzantka ? Ogólnie można powiedzieć, że środowiska, o których mowa, od lat specjalizują się w wyolbrzymianiu win polskich i w pomniejszaniu win cudzych, gdy chodzi o zło wyrządzane Polakom.
no future,
z dwojga zlego, to chyba lepiej jest byc glupim, niz nie miec przyszlosci.
Tak a propos, bo zapomnialem zapytac w porzednim wPiSie adresowanym do Ciebie:
skoro z taka znajomoscia tematu rozpisujesz sie o nauczaniu w historii w PRL-u, to powiedz mi „no future”: Ty uczyles tej historii czy moze pisales programy i podreczniki do owczesnych szkol ?
Bo tak czesto bywa z tymi, ktorzy zajadle i z wrzaskiem tropia wszedzie post-komunistow: swym wrzaskiem staraja sie zagluszyc swoj post-komunizm 😉
wojna i pokój:
Zaraz, piszesz o nakładzie, a nie o jakości artykułów. Czy papier (głównie nakład) limituje zdolności dziennikarzy i redaktorów?
Co do samego nakładu i objętości — oczywiście, że walczono o papier. Sam znam kogoś, kto dla wydawnictwa katolickiego ‚załatwiał’ papier. Tyle, że i Polityka nie miała tyle papieru ile chciałaby i ile można było sprzedać w kioskach.
PAK:
Poniewaz dyskusja o „Polityce” i periodykach katolickich przeniosla sie tutaj, moze dodam swoje trzy grosze.
Naklady periodykow w PRL, w poznej epoce gierkowskiej byly male. Najbardziej wzietymi byly w kolejnosci: TP, Polityka, Kultura, potem moze Pespektywy plus popularne: Zwierciadlo, Kobieta i Zycie, Przyjaciolka (naklad 2 mln), Przekroj, Szpilki. W kioskach zostawaly natomiast tygodniki PAXowskie, putramentowska Literatura i Machejkowe Zycie Literackie, Przeglad Techniczny, Zycie Gospodarcze. Po strajkach sierpniowych, do stanu wojennego- w kioskach nie bylo zadnej prasy. Po stanie wojennym wznowiono tylko Polityke i TP. Polityka przez pierwsze miesiace byla w kioskach. Potem byla lepiej dostepna niz w epoce gierkowskiej. Pojawily sie rowniez inne tygodniki, ktore mialy zastapic te niewznowione, ale z mierna popularnoscia.
Polityka i glowne tygodniki warszawskie zawsze przyciagaly najlepszych dziennikarzy. Za przynaleznoscia do redakcji szly pieniadze, przywileje i estyma. Bardziej przebojowa karierowo byla tylko telewizja i radio. Po Polityce szla Kultura. Ludzie po studiach dziennikarskich chcieli generalnie zaczepic sie w Warszawie, za wszelka cene. Sklad redakcyjny TP oraz Wiezi i Znaku byl raczej statyczny. Nie pamietam, aby byl jakis napor nowych dziennikarzy lub z okreslona pozycja na rynku, aby pisac w prasie katolickiej. Bylyby tego konsekwencje, ktorych kazdy probowal unikac. Pamietam, ze moj kolega chcial cos opublikowac w TP, ale powiedziano mu delikatnie, aby tego nie czynil, bo mogloby to zamknac mu droge do innych redakcji niekatolickich. Po stanie wojennym nie zwracano na to uwagi; zreszta prasa katolicka byla tak zmarginalizowana i niszowa, ze i tak nie zmienialo to sytuacji. To moze odpowiada na Twoje pytanie, dlaczego nie bylo rownorzednych TP periodykow katolickich. Byly 3 wyzej wspomniane periodyki. PAX nie warto liczyc, bo to byl inny nurt.
Polityka papierowa byla taka jaka byla. Kazda redakcja narzekala na brak nakladu. Badania prasoznawcze na temat, ktory tytul prasowy byl najbardziej poczytny przeprowadzano tzw. metoda nadzialowa. Polegalo to na saturacji jednego wybranego miasta lub regionu nakladem przez krotki okres czasu, poniewaz papieru na drukowanie wystarczajacej ilosci egzemplarzy po prostu nie bylo pod dostatkiem. Nie mowiac o poziomie poligrafii, ktora byla zenujaca. W pewnych okresach dotyczylo to nawet TL lub Glosu Pracy, ktore notorycznie byly zwracane przez kioski.
Pozdrawiam
Przeglądam ten blogowy wątek, bo ciągnie się on już miesiącami, o tym jaka winna być polska polityka wobec Rosji i Ukrainy. Polityka nie ma być moralna (pielnia1) czy emocjonalna, lecz powinna byc strategiczna, rozumna i wyrachowana ? jesteśmy machiavellistami. Wydaje mi się, że podstawowy znaczenie dla bezpieczeństwa Polski ma fakty, czy państwa wkoło się zeuropeizują, tj. przyjmą pewne standardy działania, odejdą od metod I połowy XX wieku, a jeśli już konkurują ze soba, to ekonomicznie. Nie jest prawdą jakoby Kohl z Mazowieckim całowali się pod naciskiem (momo), to jest argument rydzykowy. Niemcy od dawna nie zagrażają Polsce, nie podwazaja granicy polsko-niemieckiej. Co najwyżej może się tak mniej zamożnym Polakom wydawać, gdy z zadzrością patrza na niemiecką zamożność i porządek. Niemcy należą do Europy, ich mentalność nie jest już z tamtego świata.
Natomiast rosyjska nadal jest. Jeśli mówimy o bezpieczeństwie Polski, to jedyna droga biegnie przez ?europeizację? Rosji. A ta musi się rozpocząć od europeizacji Ukrainy. Ukraina jest o wiele słabsza od Rosji. Przystawianie nietrwałych choć krwawych sytuacji i miar krótkotrwałego okresu w środku II wojny do obecnego bilansu i układu sił jest następną fantasmagorią. Rzecz jasna nie należy Rosji bez potrzeby drażnić gadulstwem o Wielkim Głodzie na Ukrainie. Jednak trzeba im konsekwentnie przedstawiać nasz pogląd, że również dla Rosji nie tedy wiedzie droga. Nie przez dawne mocarstwowe zapędy i sentymenty, ale przez europeizację ich gospodarki i państwowości, przez demokratyzację, urynkowienie i otwarcie na świat, przestawienie ich kultury na dojrzale, pozbawione kompleksow wzory postepowania z sasiadami, z reszta swiata, generalnie – z bliznimi. Jest to dla Polski droga długa i wymagająca ogromnej cierpliwości.
Mam wrażenie, że czasem w swoim rozumieniu świata przyznajemy Rosjanom rację. Wydaje nam się, że Zachód, Europa jest małoduszna, drobnomieszczańska, poprawna ale nie empatyczna. Zawieszeni jesteśmy gdzieś między Europą i Rosją. Wmawiamy sobie, że Niemcy nadal chcą nas wyprzeć i zniewolić, że patrzą na nas z góry. Te nasze kompleksy. Rosjanie, mam wrażenie mają jakby podobne.
Jak zwykle z zainteresowaniem czytam głosy w dyskusji szanownych blogowiczów. W większości z nich pojawiają się nutki emocjonalne, najczęściej związane z własną historią, albo z historią rodzin. Bardzo Wam współczuję, ale to zupełnie nie usprawiedliwia racjonalizmu w podejściu do współczesnej polityki państwa. W historii świata tak to już było, że ktoś kogoś najeżdżał, mordował, podbijał i rabował. Szczególnie dotkliwie odczuwało się to w obszarach sąsiadzkich. Jeśliby wszyscy chcieli opierać swoje obecne stosunki polityczne i gospodarcze wyłącznie na zaszłościach historycznych, to byłby koniec współpracy i przyszłości. Nie powtarzajmy błędów naszych przodków, którzy działali metodą wet za wet, zresztą podobnie jak i pozostali. Jesteśmy winni pamięć naszym przodkom, ale nie może to przysłaniać jakości stosunków obecnych i przyszłych. W każdej rodzinie znjdzie się ktoś, kto poniósł uszczerbek od obcych, niekiedy również od Polaków. Ale czy nie zdarza się, że wewnątrz rodziny brat poniża brata, że dzieją się gorsze rzeczy. Czy to oznacza koniec rodziny?? Najczęściej łaskawie spuszczamy zasłonę milczenia na takie zdarzenia w naszych rodzinach. Choć pamiętamy… A może by tak przenieść naszą łaskawość również nieco dalej?? Przecież jesteśmy narodem katolickim. Wielkim i wspaniałym. Stać nas na wspaniałomyślność wybaczania… A może to tylko legenda o naszym katolicyźmie, wielkości i wspaniałości.. A jeśli tak, to czego my oczekujemy od innych???
PA2155:
Dziękuję za ‚trzy grosze’. Ja się z tym wszystkim w znacznej mierze zgadzam. Może poza jednym — w Twoim opisie doczytuję się sugestii, że na pismo składają się dziennikarze, podczas gdy sam (nie negując znaczenia poszczególnych dziennikarzy) podkreślam znaczenie osobowości szefa — tego, który potrafi zespołem kierować i o warunki wydawania swojego tytułu dbać. Takimi osobowościami byli Rakowski, Elie, Turowicz i (na emigracji) Giedroyć. Można dopisać jeszcze parę postaci, już jednak mniejszej wielkości. I trudno mi uznać, że te nazwiska to kwestia papieru, bądź jak chciał MA odgórnego zapisu (od czego wszystko się zaczęło, i dla którego przeznaczone było porównanie z prasą katolicką, gdzie poszczególne tytuły nie mogą uchodzić za ‚zaplanowany listek figowy’ władzy). (Co nie znaczy, że nie można gdybać, a jedynie że wątpię w takie gdybanie, które ukaże w tym miejscu Polskę pełną zdolnych, pracowitych, świetnie wykształconych i odnajdujących się w medialnym świecie redaktorów.)
Prezydent Kaczyński bez wątpienia jest osobą uprawiającą politykę w taki sposób,który ma przede wszystkim jemu zapewnić poczesne miejsce w historii. Zafascynowany prawdopodobnie takimi historycznymi postaciami jak:Czyngiz-Chan,Aleksander Wielki,Napoleon czy chociażby nasz rodzimy Jozef Piłsudski ambitnie walczy o miejsce na cokole,a być może marzy mu się nawet poświęcony przez samego papieża sarkofag w Katedrze Wawelskiej. Koniecznie chce udowodnić potomnym,że jego pontyfikat był wielki,co być może maskuje nabyty kompleks niskiego wzrostu,a sprawia,że jego działania stają się coraz bardziej irracjonalne. Imponuje mu prawdopodobnie Zygmunt III Waza,gdyż wiele by dał,aby jego mesjanistyczna polityka względem Gruzji zakończyła się w Rosji Wielką Smutą. No cóż,trudno mu się dziwić,każdy chciałby pokonać Goliata. Wowczas powrót udręczonego narodu ukraińskiego pod opiekuńcze skrzydła Matki-Polki kto wie czy nie stałby się bardziej realny,a to dopiero byłoby osiągnięcie. Osobiście doradzałbym mu jeszcze wysłanie kilku dywizji na Kuryle w ramach sojuszu z Japonią,no i oczywiście do Chin celem umocnienia tamtejszej armii,szczególnie nad rzeką Ussuri.Tak osaczone przez POLSKIE WOJSKA imperium rosyjskie zadrży w posadach i w krótkim czasie nawet nasz przekorny z natury premier udzieli prezydentowi poparcia gdyby ten domagał się triumfu na Placu Czerwonym. Dla historyków nie będzie już wątpliwości,że był co najmniej tak wielki jak Wałęsa,a może nawet ciut większy. Bo przecież cały czas heroicznie o to walczy… .
Obecność Prezydenta na uroczystościach Głodu w Kijowie przy jednoczesnej absencji na uroczystosciach rzezi wołyńskiej świadczy o skrajnym relatywizmie politycznym, historycznym i moralnym (pisałem już o tym ) mocno podlanym w dodatku sosem antyrosyjskim, jeśli te fakty zestawi się np. z wypominaniem Rosji i Rosjanom zbrodni katyńskiej przy każdej okazji.
Zbrodnia jest zbrodnią – bez względu na osobę i intencje sprawcy/ów.
Czy przypominanie Ukraińcom , że wymordowanie w latach 40 -tych ponad stu tysięcy Polaków ma być sprzeczne z polską racją stanu i prawdą historyczną ?
Skoro przypominamy Rosjanom to dlaczego mamy nie przypominać Ukraińcom ?
Czy nie lepiej budować przyszłość na prawdzie ( nawet trudnej ) niż na zakłamaniu ?
W imię jakich racji Pan Prezydent zaklina fakty i rzeczywistość (przeszłą) ?
Przyjdzie co do czego to Ukraińcy się na Polskę wypną.
Już się wypinają.
Do
momo pisze:
2008-11-21 o godz. 22:22
Zauwazylem, ze jest Pan mizoginista i do tego wszystko wiedzacym, szczegolnie z ostatnich lat naszej historii. Brawo; brakuje ludzi dobrze poinformowanych.
Z powazaniem.
MA
Do
wojak szwejk pisze:
2008-11-22 o godz. 08:47
Wcale nie szwejkowski jest tenor pana wpisu. Raczej z Tchibo.
Z powazaniem.
MA
Do
PAK pisze:
2008-11-24 o godz. 12:41
Pozwole sobie zauwazyc, ze zapomniales o czytelnikach; oni w koncu decyduja dzisiaj o poziomie mediow drukowanych.
Z powazaniem.
MA
Do
wojna i pokój pisze:
2008-11-23 o godz. 13:17
Kolejny przyczynek do historii spiskowej dziejow.
Z powazaniem.
MA
Do
Mieczsilver pisze:
2008-11-23 o godz. 00:07
Prosze o podanie bibliografii slownika antysemityzmu, ktoreg Pan raczy korzystac.
Z powazaniem.
MA
Do
Mieczsilver pisze:
2008-11-22 o godz. 13:58
Oczywiście rzecz w tym,aby nie powstało polskie przedsiebiorstwo na przykładzie żydowskiego PRZEDSIĘBIORSTWA HOLOKAST.
Niesmaczne sa te Pana cytaty z mediow drukowanycho kolorze zoltym. Pocieszam sie, ze Pan tego nie wymyslil.
Z powazaniem.
MA