Wolne żarty z Obamy

W Sejmie, jeśli wierzyć Dziennikowi, posłowie ponad podziałami robią sobie, przepraszam, jaja z Obamy. Takie żarty, na poziomie według mego gustu grubiańskim, powtarzają minister Sikorski, prezes Kaczyński, przewodniczący Olejniczak (sam słyszałem, jak w TVN uznał żart o polskich korzeniach prezydenta-elekta USA za… śmieszny, a to przecież żart durny).

Tylko patrzeć, jak coś do kolekcji polskich żartów parlamentarnych doda poseł Czarnecki. Ale może niech lepiej zajmuje się tym dowcipami niż polityką, zwłaszcza wspólnie z Declanem Ganleyem i PiS-em. Nie jestem i nie będę  wyborcą PiS, ale posła Czarneckiego jako doradcy i stratega PiS-owi nie życzę – poważnie.

Nie mam większych złudzeń na temat poczucia humoru w Polsce. Sytuuje się ono gdzieś na przecięciu gimnazjum z koszarami. Dorośli faceci potrafią się śmiać z czegoś, co kompromituje nie Obamę, tylko ich samych. A wśród tych żartownisiów jest, jak się okazuje, ,,kwiat”, przepraszam, polskiej klasy politycznej. Tak, tak, Berlusconi jest na tym samym poziomie, ale co mnie to obchodzi, to problem Włochów. Ciekawe, jak Silvio, bredzący coś o opaleniznie Obamy, będzie go teraz umawiał z Miedwiediewem. Prostaków w polityce na świecie nie brakuje, tylko że to nie jest żadne usprawiedliwienie dla polskich żartów z Obamy.

Nie kupuję też argumentu, że przecież liderzy żartują sobie tylko prywatnie, nie z mównicy. Tak czy owak, pokazuje to poziom ich osobistej kultury, a są osobami publicznymi. Nie z mównicy, no jeszcze by tego brakowało! Z mównicy zresztą już się jeden ,,antyobamista” zdążył odezwać i to na serio, prowokując incydent dyplomatyczny z udziałem zaprzyjaźnionego z prezydentem Bushem (nie z Obamą!- Amerykanin dał nam lekcję, jak się wdraża politykę własnego państwa) ambasadora USA w Warszawie.

Nowy sezon w parlamencie i polityce roi się niestety także od innych, równie śmiesznych, żartów. Na przykład szef kancelarii prezydenta żartuje sobie, że Obama jest za tarczą w Polsce i prezydent Kaczyński naturalnie nie żąda głowy swego zmyślającego urzędnika, podobnie zresztą jak głowy innego żartownisia w swoim otoczeniu, ministra Kamińskiego za katastrofę gali 11 listopada.

Wydawało mi się, że przyjście ministra Kownackiego coś zmieni w kancelarii LK, że to będzie stabilny i sensowny ośrodek polityki państwowej, ale na razie nic na to nie wskazuje. Jeszcze lepsze żarty serwuje prezes PiS: wywalcie z PO Palikota i Niesiołowskiego, a będzie z rządem rozejm. Oniemiałem: nawet wilkooki Tusk nie posunął się do tego, by sugerować PiS-owi wyrzucenie najbardziej agresywnych przeciwników PO, takich jak posłowie Ziobro czy Kurski.

Nazywanie takiej oferty wyciągnięciem ręki do współpracy to chyba mega hit polskiego dowcipu politycznego (a i tak wiadomo, że PiS nie dotrzyma żadnej tego typu umowy, bo jest organicznie destrukcyjny, także auto-destrukcyjny). A wyobraźmy sobie, że politycy PO opowiadają dowcipy o braciach Kaczyńskich, oczywiście tylko ,,prywatnie” w kuluarach sejmu, albo że takie żarty nadawane są w mediach: protesty PiS mamy murowane.

Ale o Obamie można. I mało kto, także w mediach, widzi w tym problem, bo albo boi się, że go uznają za ponuraka, albo dlatego, że ma podobne, typowe polskie poczucie humoru. A niektórzy mogą jeszcze zagrać wysokie ,,c” i umrzeć za wolność słowa w swej krucjacie przeciwko poprawności politycznej. Grubiaństwo nie jest wolnością słowa, poprawność polityczna rozumiana jako zdolność empatii i wyraz szacunku nie jest dławieniem wolności słowa.

A jeszcze śmiejszniej i straszniej zrobiło się po odgrzaniu w Teraz My kotleta sprzed 10 lat:: rzekomego skandalu z obecnym ministrem Drzewieckim na Florydzie. Po co to wam było, Koledzy? Czy to zemsta za PZPN, kiks w walce o oglądalność z programem Lisa, a może próba manifestacji, że wbrew insynuacjom PiS stacja TVN jest bezstronna politycznie i potrafi dołożyć i rządowi Platformy, i to na odlew? Bubel.