Sens Afganistanu
Premier Tusk zapewnia, że ta wojna ma sens. Ta – w Afganistanie. No bo ta w Iraku już chyba nie, skoro się z niej wycofujemy. A jeszcze niedawno byliśmy – klasa polityczna i media – pewni, że ta iracka też ma sens. Nie jest miło wychodzić na naiwnego.
Dobrze, że premier poleciał dzielnie z ministrem Klichem podtrzymać na duchu polskich żołnierzy po stracie trzech kolegów. To obowiązek rządzących. Nie mógł podcinać im skrzydeł i za dużo filozofować, tam na froncie. Ale w kraju przydałaby się uczciwa dyskusja na temat tej wojny. Taka jaka wybuchła świeżo w Kanadzie i we Francji, kiedy zginęli i ich żołnierze.
W obu przypadkach rośnie tam sprzeciw i żąda się wycofania wojska z Afganistanu. Tymczasem Sarkozy obiecał, że wzmocni jeszcze kontyngent francuski (2600 żołnierzy) o 700. Jak na ironię, W Kanadzie najsilniejszy opór jest w frankofońskim Quebeku, a cała Kanada podzielona jest ponoć 50:50. W USA Agganistan ma o niebo lepszą prasę niż Irak, ale i tam wdziera się zwątpienie. Mija siedem lat od amerykańskiej interwencji i obalenia rządów mułly Omara, przyjaciela Osamy, a nowy Afganistan jest wciąż tak słaby, że bez ISAFu by się zawalił.
To musi być upokorzenie dla wojska. Tyle wysiłku, tyle ofiar (prawie tysiąc), a talibskiej hydrze łeb odrasta. Tylko że frustracja generałów nie musi być dobrym doradcą polityków. Wojsko zawsze szuka rozwiązań wojskowych. Zwykle: więcej pieniędzy, więcej wojska. Tymczasem w Afganistanie nie wygrywa się przeciwko Afgańczykom, to znaczy – bez poparcia a przynajmniej neutralności tych, którzy tam żyją od pokoleń. Każdy cywil zabity ,,przypadkiem” w potyczkach przez wojska ISAF przechyla szalę bardziej i bardziej na korzyść talibów. Nawet jeśli talibowie palą szkoły, gdzie chodzą dziewczynki i zabijają ich nauczycielki. Warunkiem sukcesu jest też pewnie wytępienie hodowli konopi, ale jak to zrobić w wciąż jednym z najbiedniejszych krajów świata? No i kwestia Pakistanu, zwłaszcza teraz, po odejściu pro-amerykańskiego Muszarrafa. Zapleczem talibów jest Pakistan. Im słabszy rząd w Islamabadzie, tym silniejsi talibowie.
Nie namawian do rejterady. To jeszcze nie Wietnam. Ale myślę, że warto się zastanowić nad zakończeniem naszej misji afgańskiej na podobnej zasadzie jak irackiej. Bez zaskakiwania sojuszników i Karzaja, z dużym wyprzedzeniem. Może ta wojna jest słuszniejsza niż iracka, ale jaki ma sens, skoro nie przynosi oczekiwanych skutków? Jaki ma sens, gdy giną cywile, jak wczoraj w Heracie (prawdopodobnie ofiary Amerykanów) lub rok temu w Nangar Khel (prawdopodobnie ofiary Polaków, niestety). Jaki ma sens, gdy nasi żołnierze są być może pozbawieni dostatecznej osłony wywiadowczej?
A już na pewno nie ma sensu wysyłać teraz dodatkowych żołnierzy. Powiedział to zresztą minister Sikorski w spontanicznej reakcji na wiadomość o śmierci trzech Polaków w Afganistanie. Tylko że członek tego samego rządu, minister obrony Klich powiedział, że trzeba wzmocnić siły w Afganistanie. Kogo posłucha premier Tusk? Ale może Klich nie miał na myśli posiłków z Polski. Jak już, to wysyłajmy i modernizujmy sprzęt, a nie nowe wojsko.
Komentarze
Nie wstyd Panu tak się „wyszrzerzać” z tym uśmiechem ? Z czego się Pan tak cieszy ? Z tego co dzieie się w naszym kraju ? Poproszę o propozycję recept, a nie – o popieranie m. zd. zdrady narowej ? DI
Nie wiem, czy Polske stac na jakakolwiek uczciwa dyskusje w sprawie Kosowa, Iraku, Afganistanu. Tematow mozna mnozyc. Nie wierze w niezalezne polskie media, moze tylko w sprawach takich jak sekowanie krajowych przeciwnikow politycznych. Gdy chodzi o sprawy wieksze, jak stosunek do USA, Rosji, wszyscy nabieraja wody w usta. To temat tabu i obowiazuje zasada ” jedynie slusznej sprawy”. To gorzej niz dawny beton komunistyczny. Kompletne tabu. Wiadomo, USA jest zawsze cacy, Rosja- be i na tym wypadaloby zamknac wszelka dyskusje. Dowody? Przezledzmy polemiki na tematy wyzej wymienione, powiedzmy, aby nie byc goloslownym, w GW, Rzeczypospolitej i Dzienniku. Czy wszystkie tytuly, niby polozone na roznych biegunach spektrum krajowej polityki roznia sie od siebie? Wszyscy sa „za”. Dlaczego? Wyglada na to, ze wszystkie wazniejsze nurty polityczne w Polsce i ich politycy, od sp. B. Geremka po R. Giertycha. Nawet stosunek do UE byl mniej solidarny. Jak znam zycie, polscy politycy sa jakos uwiklani w polityke amerykanska, tak jak polscy komunisci byli czescia sluzalcza ukladu sowieckiego, stad ich serwilistyczny stosunek do obecnej ekipy w Bialym Domu. Tak tez zrozumiec mozna nagla decyzje o Tarczy. Moze nalezy rozdzielic, jak to bywalo czesto w polskiej historii interes polski od interesu klasu rzadzacej. Ta druga traktuje ta pierwsza jak sienkiewiczowski postaw sukna.
Moja uwagu do quebeckiego negatywnego stosunku do wojny afganskiej. W Kanadzie ten stosunek zalezy od ilosci zolnierzy kanadyjskich zabitych w danym teatrze wojennym, a nie od slusznosci sprawy. W nalotach na Jugoslawie nie bylo ofiar, stad nikt nie podwazal slusznosci interwencji. Straty ponosila jedynie strona serbska, a to w Kanadzie nie mialo znaczenia. Afganistan jest nieco bardziej sprawiedliwy, poniewaz ofiary ponosza obie strony: afganska i kanadyjska. Stad nieco wiecej empatii. Dlaczego silniej w Quebecu? Ano dlatego, ze jednostki z tej prowincji poniosly najwiecej ofiar w walkach. Logiczne?
Pozdrowienia
Pozwole sobie zalinkować do samego siebie, bo temat afganski wałkowany był tutaj wiele razy:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=102#comment-3248
Zdania nie zmieniłem i wiele razy na tym forum dawałem wyraz moim wątpliwościom na temat obecności w Afganistanie. Faktem jest, że kanadyjska dyskusja o Afganistanie jest w miare uczciwa. Ale faktem jest również to, że data 2011 jest coraz bardziej iluzoryczna i z pewnością misja zostanie przedłużona o dalsze lata.
I o dalsze ofiary.
Do listy wspierających talibów dodałby jeszcze wiernego sojusznika USA: Arabię Saudyjską.
Pozdrowienia.
Zjawisko raczej z gruntu normalnych. Kiedy dzialania wojenne lub misja przebiega w miare spokojnie i bez ofiar mowi sie i doskonalym przygotowaniu i uzbrojeniu naszych wojakow. Kiedy zaczynaja ginac winne sa Hammery i inne cholery a nikt wogole nie mowi o tym jaki charakter ma ta wojna i kto na tej wojnie juz duzo wczesniej zjadl przyslowiowe zeby.
A moze z wojskowego punktu widzenia zadam pytanie. Na ile nasi zolnierze, kanadyjscy, fracuscy, niemieccy czy amerykanscy przgotowani sa do wojny partyzanckiej w terenie czysto gorzystym z przeciwnikiem ktorego trudno odroznic od normalnego obywatela Afganistanu po ubiorze i nawet zachowaniu?Przeciez oni nie sa umundurowani tylko oszmatowani w talibowym stylu. Czy ktos z tutaj wystepujacych ma jakiekolwiek doswiadczenie, by wogole w tym temacie sie wypowiadac?
Jestesmy czlonkami NATO i ONZ wiec placimy cene najwyzsza za to zyciem naszych zolnierzy. Teraz mozna mowic o wycofywaniu, ale w takim razie jaki ma sen NATO ONZ? Jak to dziala na tych talibow i innych z ekstremicznych ugrupowan terrorystycznych bliskiego i dalekiego wschodu? Pokazemy im swoja niespojnosc i slabosc? Wowczas takich sytuacji jak slynne twins w Nowym Jorku czyli Wrzesien 11 2001 bedzie wiecej i na calym swiecie. Czy tego nam trzeba? Pora chyba zastanowic sie nad zmiana taktyki i radykalizacja dzialan przeciwko talibom i oddac glos doswiadczonym taktykom i strategom wojennym a nie zabiurkowym pierdolom bawiacym sie w duza polityke!
Jezeli za kwestie walki z talibami wzielo sie NATO na mocy rezolucji Rady Bezpieczenstwa ONZ to teraz juz nie mozna pokazywac swojej slabosci, tchorzowstwa czy innych argumentow dyskredytujacych sile i potege NATO, jego czlonkow i USA w calym.Moze dlatego tak a nie inaczej postepuje Rosja w kwestii Gruzinskiej? Przeto Armia Czerwona poniosla najdotkliwsze straty wlasnie w Afganistanie i cichosci medialnej wycofala sie z tej wojny. Teraz egzamin niemal dojrzalosci spoczywa na NATO i USA. My – Polacy – jestesmy czescia tej calosci i dlatego wszelkie dywagacje o wycofaniu nie powinny miec miejsca. A jezeli znajdziemy sie w potrzebie, czy mozemy liczyc na silny sojusz i i przyjaciela strategicznego zza Oceanu? Powatpiewam w to, ale coz, raz wstapilismy to trwajmy w tym. Raczej ten scenariusz mnie nie bardzo przekonywuje, ale widze, ze chyba dla Polski nie ma innego wyjscia.
Mam jeszcze pytanie. Czy nie jest paradoksalnym to, ze pewne jednostki maja prawo i czelnosc dyskutowac miedzy soba i decydowac o losie i zyciu milionow ludzi na swiecie w warunkach daleko nie pokojowych. Do grona tych politycznych dyletantow zaliczma i naszego Prezzydenta lecha Kaczynskiego, ktory poosmielal sie p[ogorsic swoim palcem w strone Kremla.Jakiez to bylo glupie, krotkowzroczne, wrecz prymitywne zeby tu nie uzyc innych mniej parlamentarynych sformulowan. Dalismy jak dzieci wciagnac sie w awanture z prowokacji gruzinskiego psychopaty Saakaszwili i znowu stanelismy przed szeregiem Europy, ktora do konca nie wiedziala jak sie zachowac wzgledem Rosji. To niejako kolejny przejaw mimo wszysto tego europejskiego sojuszu slabosc NATO i wiezi z USA. Czy wobec takich przeciwnikow Rosja bedzie postepowac z respektem? Chyba cos tu jest nie tak. Moze szanopwni blogowicze zajma tutaj bardziej przekonywujace stanowiska, ktore chcetnie przeczytami przeanalizuje. Ciekawy temat i jakze na czasie.
]Dziekuje Panie Redaktorze !!!
Drogi Gospodarzu
Za chwilkę rozgorzeje na blogu wymiana naszych przemyśleń dotyczących tego konfliktu , panowie zaczną się spierać o sensie bądź jego braku w związku z wojną tą czy tamtą a ja nieśmiało chcę tylko powiedzieć ,ze kiedy już do wojny doszło to oznacza to tylko tyle ,iż znowu człowiekowi zabrakło wyobraźni jak uniknąć tego konfliktu.
Większość z nas żyje codziennym życie , patrzymy obojętnie na wojnę jak na tragedie , media podsuwają newsy ilu zabitych , jakie malutkie zwycięstwa odnieśliśmy , piękne pogrzeby żołnierzy z udziałem władz . Nikt nigdy poważnie z narodem nie dyskutuje nad sensem ustaw a cóż dopiero nad tak złożonym problemem jak nasza obecność na wojnie tej czy tamtej . Obecnie mamy wg mnie taki rząd , który w ogóle nie rządzi posiada jedynie władze na jakiś czas , nie chce więc robić nic co byłoby niepopularne. Śmiem twierdzić ,że ten rząd boi się władzy i odpowiedzialności za nią . Nie pierwszy raz co innego mówi Sikorski, Klich ( może czas odebrać mu te zabawki)
Moje pytanie w związku z Pana rozważaniami brzmi : czy gdyby ten rząd mimo ,ze jest ułomny podjął rozmowę ze społeczeństwem na temat naszej obecności w Afganistanie bylibyśmy jako społeczeństwo tą rozmową zainteresowani ?? I ze smutkiem sama sobie odpowiadam ,że nie pozdrawiam nietoperzyca
Ze sprzętu to rolniczy i muzyczny, i oczywiście drogowy, transportowy, budowlany, spożywczy, a i medyczny. Serio. Panie Redaktorze, proszę się ze mną zgodzić, żebym wiedziała, że popyt na szaleństwo się zmniejsza. Pozdrawiam serdecznie !
Jakie ważne interesy ,wartości można łączyć z tym biednym górzystym krajem ,że na przestrzeni ostatnich 30-lat decydenci świata ( ZSRR a teraz USA pod szyldem ONZ) zdecydowały się na zorganizowanie życia plemion Afgańskich na Sowiecki a teraz na Atlantycki model !? nie znam dobrej odpowiedzi .
Kiedy oglądam migafki telewizyjne ,czy też reportaż to zwykle są to obrazy dla mnie nic nie znaczące ,bo to wojskowe pojazdy ,zołnierze ,obozy – muzułmański
kraj, .Oczekuję ,że media pokażą retrospektywnie Afganistan jaki był przed Amerykanami i Polakami a jaki jest dziś w wybranych dziedzinach .Oby tylko nie było tak jak pewien Sowiecki czynownik objaśniał proste szczęście Afgańczyków po 1979 roku tym ,że Radzieccy założyli tam plantacje Pamarańczy ( Apluziny ?po rosyjsku /) i te Apluziny przez lata pozostały u mnie takim symbolem łgarstwa o Afganistanie . Co my POLSKA dajemy cywilizacyjnie Afgańczykom ?,nie wiem , a przecież z tego kraju trzeba się bedzie wynosić .
. Przecież poza sprawdzeniem Rosomaków od strony ich podłogi o coś Rzeczpospolitej musi chodzić .kiedyś właziliśmy do Czechosłowacji a teraz z innym sojusznikiem do Azji ,jaka to różnica? -ono żadna .
Prezydenta RP pomijam ,bo ten pan jest pomyłką wielowarstwową i oczekuje od niego, by szcześliwie dożył jesieni 2010 i po prostu poszedł sobie w siną dal
I zacznie się powtarzanie argumentów po raz kolejny. To staje się nudne. Ja u siebie w blogu pisałem o czasach Aureliana, jak hordy barbarzyńców stały u granic Cesarstwa, a oparci o poduszki z gęsiego pierza młodzieńcy odpowiadali: „My jesteśmy sybarytami, lubimy życie, pokój, wino, kobiety, śpiew, poezję, sztukę. Wojna jest brudna, krew, pot, łzy (Blood, Sweat & Tears), jeszcze mógłbym zostać zabity. To ja wolę pokój, a ty go nie pragniesz? A co będzie, jak te hordy staną u wrót Rzymu? Oj, nie kracz, może nie przyjdą.
To jest niemożliwe – powiedzą nasi pacyfiści – jak Boeingi w barwach LOTu wbiją się z kompletem pasażerów w budynek Parlamentu Europejskiego, Watykan, Katedrę Notre Dame i w halę lotniska we Frankfurcie.
Uwaga1 to tylko głos w dyskusji przecietnego człeka…:
A co by było gdyby wszyscy wycofali się z Afganistanu (Rosjanie już tam nie wejdą – a gdyby nawet no to co ztego )’ starannie ten Afganistan izolować ze szczególym uwzglednieniem Pakistanu (b.trudne) kupować od talibów surowce na leki, i nie przejmować się Talibanatem, który udusiłby sie w końcu sam. W stosunku do Afgańczyków byłoby to rozwiązanie okrutne, to prawda,ale nigdy tam Świat nie wygra. Zate pieniądze można by spray załatwić jakoś.. Agdyby się fundamentalistom zachciało w górach Afganskich budować coś grozniejszego, to dwie głebinówki i po zabawie…
Wybaczcie państwo te płytkie sformułowania, ale podaje tylko ideę do dalszej ewntualnej dyskusji…
Wystarczy spojrzeć na mapę aby dostrzec sens inwazji Imperium Dobra na ten doszczętnie zrujnowany kraj. Przez ten kraj prowadzi najkrótsza droga dla rur gazowych i naftowych z Azji Centralnej do oceanu. Także droga do militarnego opanowania Azji Centralnej /byłych Republik/ i zamknięcia pętli okrążającej Rosję. Po drodze zyskuje sie Iran i Pakistan. Oto cel zbrodniczego imperium. Kilka tysięcy sztuk mięsa armatniego z Polski, Francji lub Kanady nie znaczy nic. Znaczą natomiast puste i cyniczne słowa Tuska, -„niech was bóg ma w swojej opiece”. I pojechał do domu grilować.
Najwiekszy problem jest w zaklamaniu polskiej debaty politycznej. Kazda decyzje (lacznie z podpisaniem i negocjowaniem tarczy) rozpatruje sie pod katem polityki wewnetrznej, partyjnej (Kurski, Gosiewski etc). Tak daleko sie nie zajedzie. Powodem partyjnej polityki wszystkich politykow jest falszywe postawienie pytan przez PiS. Tak, nie przez PO, ktora ulegla naciskom PiS w roku 2005, a wlasnie przez PiS, a dokladniej przez braci Kaczynskich zwanych Klamczynskimi. Za upartyjenienie debaty politycznej w Polsce (widac to najlepiej w skandalicznym postepowaniu prezydenta, ktory nie pelni zadnych prezydenckich obowiazkow nalezycie i bezstronnie) rozbijajacej cala polityke zaplaca Klamczynscy niestety tylko przed historia. Jedyna nadzeja w pelnym przejeciu rzadow w Polsce przez PO i w zainstalowaniu systemu kanclerskiego (tzn. Tusk musi zostac prezydentem i przyczynic sie do ograniczenia swojej wlasniej wladzy, do czego trzeba bedzie ograniczyc do minimum wplywy PiS). Dopiero wtedy Polska uzyska mozliwosc rozsadnego kierownia swoja polityka m.in. zagraniczna. Do tej pory bedzie sie zachowywac, tak jak wsciekly pies zamkniety w klatce – co dzieje sie obecnie. Nie jestem zwolennikiem PO. Dla mnie to partia dosc nieporadna i nieklarowna, ale… przy PiS to DYJAMENT. Przy PiSie wspieranym bez zenady przez Lecha Klamczynskiego rzad po prostu musi zachowywac sie po partyjniacku, inaczej sczeznie. Jednym slowem za wszelkie zlo w kraju i za granica (Afganistan, Irak) obarczam wylacznie PiS, bo to PiS przez 2 lata mial wszelkie narzedzia by naparwic Polske, a psul wszystko co sie dalo (dobrze, ze TK sie uchwal). PiS to hanba dla Polski, to gorzej niz hordy barbarzyncow, bo cynicznie wykorzystuje ekshumowane trupy (Powstanie Warszawskie, IPN) dla wlasnych politycznych celow. Idea tak skonstruowanej IV RP jaka zaprezentowal PiS jest zbrodnia na polskiej panstwowowsci (nawjeksza byl udany zamach na apolityczny aparat administracyjny, ktory upolitycznil administracje do najnizszego szczebla i bracia Klamczynscy dobrze wiedzieli co robia rozmontowujac z tak wielkim trudem sklecony korpus urzedniczy). Za te wszystkie zbrodnie PiS jego przywodcow, a wsrod nich na pierwszym miejscu Jaroslawa Klamczynskiego a na drugim urzedujacego prezydenta, nalezaloby postawic przezd trybunalem Stanu. To sa cyniczni klamcy wystepujacy bezustannie ze slowami o patriotyzmie na ustach. Ich patriotyzm jest nic nie wart, bo zaklamany, sztampowy, nadety, falszywy. Liczy sie tylko ich polityczny sukces, ktory, na szczescie dla Polski, odchodzi powoli na smietnik historii. W walce z PiS nie mozna isc na polsrodki, trzeba walic na oslep i niszczyc tego wroga Polski i demokracji. Nie ma innego wyjscia. Nie da sie wygrac z PiS lagodnymi metodami, bo sam PiS uzywa najbardziej podlych metod. Dopiero po poskromieniu PiS, po jego redukcji do partyjki majacej tylko garstke parlamentarzystow, mozna bedzie myslec o sensownej polityce, rowniez zagranicznej, tego kraju.
Kidy wszystko wrzucimy do jednego worka, to jego zawartość możemy opisywać sporadyczne adekwatnymi , przypadkowymi skojarzeniami. Wystarczy potrząsnąć „workiem” i możemy opisywać nową , utworzoną kalejdoskopowo rzeczywistość.
Żeby móc generować „wesołą” wiedzę i ją analizować , niezbędny byłby wiarygodny,uporządkowany, syntetyczny opis całej sytuacji w Afganistanie . Bez takiego ,pewnego układu odniesienia, wszelkie analizy mają charakter ulicznych sond(…)
Oprócz tego, po drugiej już naszej wpadce/Irak, Afganistan/ , powinien dawno temu nastąpić moment, w którym rozpoczęłyby się debaty, wszechstronnie analizujące takie sytuacje , jako oczywiste uczenie się na doświadczeniu i błędach. Jeśli wchodzimy w kolejne , nie nasze awantury, jak Bogu ducha winne barany/przepraszam barany/ to taka debata, możliwie publiczna/ niech naród też coś z tego ma/ szczególnie u nas ,byłaby niezbędna.
Niestety , ja ciągle nie wątpię w to co śmiem wątpić.
Pozdrawiam , Eddie
Panie Redaktorze,
uważam, że ta wojna jest od irackiej znacznie słuszniejsza; już choćby z tego względu, że atak na Nowy Jork wyszedł z Kandaharu a nie Bagdadu, więc Amerykanie mieli prawo do riposty. Poza tym, o czym pisałem ostatnio na blogu Torlina, reżim Talibów był jednym z najohydniejszych we współczesnym świecie, a pewne ich pomysły były jakby żywcem wzięte od Hitlera i Pol Pota. Wreszcie, Amerykanie winni byli Szachowi Massudowi pewną lojalność i szkoda że wywiązali się ze swoich zobowiązań dopiero po jego śmierci
Fakt, że tej wojny wygrać nie można, nie przekłada się w moim przekonaniu w sposób konieczny na decyzję o odwrocie. Być może trzeba z góry założyć pozostawanie w Afganistanie nawet przez kilkanaście lat – nie po to, by gabinet Karzaja sprawował realną władzę nad całością terytorium, a jedynie po to, by nie sprawowali jej Talibowie (jest to dla mnie pewien wymóg minimum).
Istnieją na świecie terytoria i kraje ewidentnie niezdolne do normalnego bytowania, gdyż albo panuje w nich anarchia (Czad, Somalia), albo ulubionym zajęciem rządzących jest prześladowanie własnych obywateli (Sudan, Birma). Gdyby ONZ działała skutecznie, możnaby takim krajom/ terytoriom narzucić jakieś zarządy komisaryczne i trzymać pod kloszem choćby i 30 lat, aż wyrośnie nowe pokolenie, wyedukowane w normalnych szkołach. Skoro jest to niemożliwe, należy przynajmniej ograniczać zbrojnie apetyty różnej maści fanatyków.
Pozdrawiam
Geograf
PS Sprawę upraw konopi (i chyba w jeszcze większym stopniu maku) można rozwiązać inaczej – skupując gotowy produkt i eksportując jako surowiec dla firm farmaceutycznych. Byłoby to chyba skuteczniejsze.
Na interwencję NATO w Afganistanie trzeba popatrzeć z bardzo różnych punktów: prawnego, cywilizacyjnego, politycznego, wojskowego, ekonomicznego i wreszcie moralnego. Ponadto z punktu widzenia wspólnoty międzynarodowej, Afgańczyków, i nas, Polaków też. A wnioski z tych rozważań płyną zupełnie rozbieżne. Przede wszystkim Afganistan nie jest krajem unitarnym, nie jest państwem narodowym i nigdy nie był. To raczej obszar geograficzny, zamieszkany przez 4 wielkie ludy i kilkanaście pomniejszych, od tysiącleci walczących ze sobą nawzajem i ewentualnie tworzących doraźne koalicje wojskowe przeciwko wspólnemu wrogowi. Łączy Afgańczyków jeszcze islam i niechęć do obcych wzorców kulturowych. Nie pamiętam kto (może i Gospodarz) przy którejś z poprzednich dyskusji na ten temat napisał, że Afganistan tkwi do dzisiaj w XIV wieku. Taki jest model ustrojowy i społeczny tego kraju. No, to wyobraźmy sobie teraz wojów Łokietka, tamtą mentalność dewocyjną i tamten model edukacyjny. Błędem jest święte przekonanie, że ludzie tamtejsi marzą dniami i nocami o „demokracji białego człowieka”, a my ją im zaszczepimy – jeżeli trzeba, to siłą. To jeden punkt widzenia.
A teraz my, Polacy (czy szerzej _ Europejczycy) i nasz interes w tej wojnie. Gdyby miało się okazać, że ta wojna w sposób znaczący zastopuje , a przynajmniej ograniczy,nie tyle inwazję islamu, co rozlewanie się fali terroryzmu, to tak; warto stanowczo. Ilu żołnierzy wojsk interwencyjnych dotąd zginęło? Ponoć tysiąc przez okres 10 lat. Tymczasem w jednym, przeciętnym zamachu terrorystycznym ginie kilkadziesiąt osób, a zamachów bywa kilka w każdym tygodniu. Jeżeli kilkunastu polskich żołnierzy zapłaciło życiem za to, że zamachów nie było dotąd w Polsce, to naprawdę warto. Jest to także z punktu widzenia materialnego nieskończenie tańsze wyjście, niż budowanie wielostopniowego i z reguły zawodnego, systemu bezpieczeństwa wewnątrz kraju. To jedno.
Natomiast gdyby sumy wydane na interwencję zbrojną przeznaczyć chociażby na poszukiwanie i budowanie ujęć wody, to byłaby naprawdę korzyść cywilizacyjna dla Afgańczyków, albo na edukację. Tyle, że edukacji oni nie bardzo sobie życzą w naszym wydaniu, a studnie bywają niszczone w atakach plemiennych. Świat nie ma czasu czekać 600 lat na rozwój Afganistanu, na budowę w miarę współczesnego państwa i społeczeństwa, więc ta wojna spełnia także w założeniu funkcję inkubatora – może wykluje się z powszechnej niemocy jakiś ład polityczny na tych ruchomych piaskach?
Tak na marginesie – czekam z niecierpliwością na komentarz Szanownego Gospodarza do konfliktu kaukaskiego, zwłaszcza do problemu niepodległości Osetii i Abchazji.Gospodarz znany z gorących, acz niezbyt logicznych filipik w obronie drugiego państwa albańskiego, miałby chyba dużo argumentów na rzecz ograniczenia integralności terytorialnej Gruzji i powstania nowych, niepodległych bytów państwowych.Chyba, że cała wcześniejsza,mocno zaangażowana argumentacja, to zwykła propagandowa ulica o ruchu jednostronnym, jakich w Polityce( a i w polskich tzw.wolnych mediach) coraz więcej.Pozdrawiam serdecznie!
lepiej miec wojne daleko niz blisko to po pierwsze po drugie ..wojsko sprawdza sie w boju a nie na paradach(gruzja)
Mam odczucie wspólnoty polityki zagranicznej USA z przebiegiem akcji tandetnych produktów Hollywood. Gdziekolwiek dzieje się coś niezrozumiałego, skomplikowanego, szkodliwego dla amerykańskich interesów; wysyła się siły zbrojne celem zaradzenia metodą bombardowania. Po opadnięciu bojowego kurzu kończy się ta spójność. O ile marines radzą sobie ze zjawiskami fizycznymi nie mówiąc politycznych, to nie udaje się tą drogą rozwiązać żadnych istotnych problemów politycznych. Są zabici i okaleczeni, przetestowane zostają nowe systemy broni, a napięcia narastają. Być może nastroje wyborcze w USA są kształtowane filmową tandetą, to nie rozumiem bezkrytycznego serwilizmu strony polskiej. Nasze bezwarunkowe poparcie obu amerykańskich wojen było od początku niezrozumiałe w krajach Europy zachodniej. Dzisiaj przychodzi wycofywać się z Iraku, a zapewne wkrótce z Afganistanu. Niewiele to jednak nas nauczy bo zapewne wkrótce nasi żołnierze pojadą na inną wojnę wierząc, że odpowiednio środkami bojowymi można nawet zmienić prawa przyrody.
Geograf:
A dlaczego nie odswierzyc idei wiktorianskiego modelu kolonializmu dla wszystkich tych, ktorzy nie potrafia sie rzadzic. Postulowala to kiedys M. Thatcher, podchwycil to T. Blair (moze czytal duzo Kiplinga?) jako New World Order. Mnie sie wydaje, ze za porzadek, albo jego brak odpowiadaja byle panstwa kolonialne, zwlaszcza UK, Francja i Belgia, poniekad Holandia, a w XX w. USA, ktore stworzyly panstwa kadlubowe wedlug zasady „divide et impera”. A potem, polityka doraznych korzysci polityczno-ekonomicznych dokonczyla dziela. Ciekawy jestem, co stanie sie z Pakistanem po odejsciu Musharrafa, pupilka USA i przyjaciela (sekretnego) talibow? Historia swiata nie zaczela sie od 9/11, jak to niektore osoby z amnezja polityczna probuja sugerowac. Jet wiele konfliktow, ktore sie tla i analizowanie jednego elementu wydaje sie niekompletne. Zastanawiam sie, co staloby sie ze szwajcarskim systemem bankowym po uzdrowieniu politycznym Azji i Afryki?
Pozdrowienia
@ rowi :
Sadze, ze niepodleglosc Osetii Poludniowej i Abchazji sa juz przesadzone. Glownie na skutek nieodpowiedzialnego ataku Gruzji na Osetie Poludniowa 8 sierpnia.
Panie Redaktorze !
Na początek chcę „posolidaryzować” się z wypowiedzią „PA2155” (z dn. 23.08.2008 h: 23.49.) i po części „Jaruty” (z dn. 24.08.2008 h: 12.19.). Tak ta wojna jest tak samo potrzebna jak ta w Iraku choć przyczyny są trochę (tylko trochę ) inne. Wydaje się , że koniec NAT0-wskiej interwencji w Afganistanie będzie taki sam jak ZSRR w tym kraju; bo i intencje obu interwentów były podobne – 11.09.2001 i atak na WTC, obecność Osamy b.Laden w Afganistanie, rządy mułły Omara to tylko epizody, argumenty „za” wcześniej podjętą decyzja polityczną (analogia z atakiem gruzińskim na Osetię i kontrofensywą rosyjska nasuwa się sama). Chodzi o interesy wyłącznie globalne i tzw. władanie „środkową Azją ” (ZSRR w nadziei, że opanowując Afganistan wyjdzie na przedpola Indii i nad O.Indyjski miał w zasadzie te same intencje). Bo czy „szerzenie demokracji i cywilizacji białego [w zasadzie] człowieka” jest czymś innym – sui generis – niźli poszerzanie „bazy komunizmu” ? A Afganistan (jak i Irak, a i szereg innych krajów by się tu z racji swych kultur czy rozwoju cywilizacyjnego społeczeństw też by się znalazło) pasuje do kanonów demokracji, praw człowieka (w naszym euro-atlantyckim rozumieniu), wolności osobistych jak wół do karety. To tak jakby np. drzewo eukaliptusowe lub palmę kokosową przesadzić do……klimatu Syberii czy kanadyjskiej tundry i kazać owym drzewom „dawać sobie radę” w tamtejszej aurze. Tak też będzie z rządami Karzaja po wycofaniu się „koalicji NATO-wskiej” z misji afgańskiej – podzieli los Nadżibullaha; i tu też widzimy analogię z tamtejszą, sprzed 20 lat, sytuacją.
Tak kończą się zazwyczaj nieudane eksperymenty i próby szerzenia czegoś co ni jak do danych warunków nie pasuje. Czy nie lepiej jest powiedzieć od razu, że chodzi o takie, a takie interesy (tu np. Rosja jest uczciwsza – jeśli można tego słowa tu użyć – gdyż w Gruzji jasno mówi o swoich interesach i zabezpieczeniu ich w taki, a taki sposób): polityczne, ekonomiczne, strategiczno-militarne etc.
I nie wolno tego rozpatrywać w kwestii racji moralnych, etycznych „ochów” i „achów”, wyższości naszej kultury (bo niby dlaczego i z jakiego tytułu ?), osiągnięć cywilizacyjnych itd. *. Bo wszystko jest – w wymiarze czasowym, geograficznym i kulturowym – pantha rhei.
Co do polskiego wymiaru dyskusji – nasze elity post-solidarnościowe (byli tzw. „komuniści” są wg. mnie też tymi elitami, gdyż przejęli „in gremio” sposób patrzenia na świat w okularach „Solidarności” – i efekty są widoczne m.in. w tej materii – powszechna zgoda: „kochajmy się panowie bracia”, irracjonalizm, „chciejstwo” w patrzeniu na poważne problemy tego świata itp. – kilkoro blogowiczów pisze o tym wcześniej) są „jak dzieci we mgle”. Myślenie, że mówieniem o etyce, frazesami o współczuciu i solidarności, miłości i modlitwach, w przeciwieństwie do twardego realizmu i pragmatyzmu, ujedzie się gdzieś daleko w świecie – są funta kłaków warte. Przecież w tym kraju od „zawsze” nie ma poważnej dyskusji elit na tematy globalne – to co słyszymy w prasie, „na salonach”, na blogach to przeważnie irracjonalny bełkot i „lista pobożnych życzeń”. Gdzie poważne postawienie sprawy jakie są polskie interesy w Afganistanie ? Jakie one były np. w chwili osłabienia – bo to było osłabienie – Serbii gdy „lecieliśmy” w te pędy uznawać Kosowo (i te bełkotliwe tłumaczenia o wyjątkowości dezintegracji tego przyjaznego nam kraju i ludzi ?!!) Ile zyskaliśmy – docześnie – na wojnie w Iraku (a ile było głędzenia o korzyściach z tej wojny) ? Koniec. Kropka.
Jesteśmy sporym europejskim krajem, ale mentalnie i pod względem autentycznej, oryginalnej i osadzonej w naszych, polskich realiach, myśli politycznej to jesteśmy embrionem (to tak jak ks.J,Tischner rzec miał, że polski katolicyzm jest potężny w manifestacyjnym wymiarze, ale intelektualnie jest karłem – bo nie stworzył przez 1000 lat żadnej, uniwersalnie brzmiącej i oddziałującej herezji – analogia porównania „formy” i treści” polskiej myśli politycznej elit nasuwa się sama) **.
Chcieć to móc – ta dewiza jest widoczna jak najbardziej w naszych wysiłkach „ku mocarstwowości” i „znaczeniu” w świecie. Trzeba tylko dodać, że w tym jest ambarans żeby dwoje (czyli wielokrotnie więcej uczestników gry zwanej polityka światową) chciało naraz…… I jeszcze – mierz siły na zamiary.
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
* – możemy ze względów estetycznych czy humanitarnych boleć np. nad praktykami „sati” w Indiach czy obrzezania kobiet u niektórych plemion afrykańskich (to jest uwarunkowanie typowo (kulturowo-religijno-funkcjonalne); ale czyż corrida w Hiszpanii i pd. Francji nie jest tego typu „perspektywą ? A co by powiedział XIV wieczny Europejczyk, chrześcijanin z krwi i kości na potępienie „palenia czarownicy” (kiedy i kościół ówczesny tej praktyce ochoczo patronował ?) – to była norma wtedy jak dziś np. „buzkaschi” w Afganistanie czy palenie książek, wysadzanie szkól i zabijanie nauczycielek.
** – tu już lepiej prezentuje się eurosceptyk V.Klaus z Czech (jest to jakaś – choć z tym się nie zgadzam – oryginalna, czeska w swym wydaniu, myśl polityczna): Czechy mają swą wizję świata i są w tym konsekwentne
*** – ktoś na tym blogu wyrażał oburzenie nad rozdawaniem, przez Rosję paszportów FR obywatelom ościennych państw jako zapowiedź przyszłej irredenty (tak się działo w Abchazji i Osetii, tak ma to miejsce na Krymie czy wschodzie Ukrainy itp.). A jak w takim razie wygląda te 150 – 200 tys paszportów niemieckich w woj. śląskim i opolskim ? (chyba taki jest rząd wydanych u nas „bundes”-paszportów
Szanowny Panie Redaktorze,
Zwraca pan uwage (tak jak stanowcza więkość przeciwników angażowania się militarnego w takie konflikty) na fakt, że ginąl nasi zołnieże, sytuacja w państwie gdzie misja się toczy (tutaj Afganistan, ale szerzej także kaza inna misja/wojna np. Irak) znacząco się nie poprawia, giną także cywile, sytuacja marterialna i bezpieczeństwo obywateli znacząco nie wzrastają. I to jest prawda. Ale należy postwić sobie fundamentalne pytanie: czy sytucja życiowa tych ludzi, po wycofaniu się wojsk była by lepsza?! jestem zdania że na dłuższą mete zdecydowanie nie.
A czy Polska powinna brać a takiej misji udział? uwazam że tak. Nie widze powodu dla którego Polska miałaby w takich sytuacjach zawsze chować głowe w piasek mówiąc: „nie nasza wojna, niech sie silniejsze pańtwa martwią.” Myśle, że jak chcemy być traktowani jako poważne państwo, na które można liczyc to nasze obecności wojskowe są w tym aspekcie bardzo pomocne i dobre.
Pozdrawiam
W aneksie do mego wcześniejszego wpisu
– „szerzenie komunizmu” przez ZSRR i obóz real-socjalistyczny jak i obecny import „praw człowieka” „wolności osobistych” i „demokracji’ przez Zachód do tzw. III Świata może być odbierane tak samo: obie idee są pomysłami „białego człowieka” nażycie, organizację spoleczeństwa etc. (i tak w zasadzie jest – komunizm jest bowiem myślą na wskroś zachodnio-europejską czego wielu u nas nie zauważa). Może też być kojarzony z epoką kolonializmu tylko w innym XX lub XXI wiecznym opakowaniu.
Pozdrawiam.
WODNIK 53
@ PA2155:
Szczerze mówiąc, nie sądzę by kolonializm był najgorszą rzeczą jaka przytrafiła się krajom Trzeciego Świata na przestrzeni ostatnich kilku stuleci; na jego ambiwalentny charakter zracał uwagę nawet R. Kapuściński, skądinąd człowiek o poglądach lewicowych. Obecne zachowanie byłych mocarstw kolonialnych to aż nazbyt często chowanie głowy w piasek pod przykrywką poszanowania suwerenności byłych kolonii. Jeśli idzie o p. Thatcher, to np. sprawę szeroko pojętego południa Afryki załatwiła w latach ’80-tych raczej dalekowzrocznie; truno mieć do niej pretensje, że nie wiedziała co za diabeł siedzi w p. Mugabe. Ale postawa GB miała spory wpływ na pokojową likwidację apartheidu.
Uważam, że w Afganistanie pozostać należy, choćby ze względów prestiżowych, a także dlatego, że działania w tym kraju są obecnie ważnym testem spójności NATO. Za wzorcowy (choć brutalny) sposób rozwiązywania tego typu problemów uważam jednak ten, po który sięgneli Amerykanie 2 lata temu wobec Somalii, tj. szerokie wsparcie dla etiopskiej inwazji bez bezpośredniego zaangażowania własnych wojsk.
Pozdrawiam
@ WODNIK53:
Różnice pomiędzy wojną afgańską i iracką są znaczne; łączą te sprawy bodaj tylko trzy elementy: względna bliskość geograficzna obu krajów (z perspektywy Europy Zachodniej, a tym bardziej USA), formalny „czynnik spustowy” (zamachy w Nw. Jorku) i podjęcie decyzji o obu atakach przez Busha. Poza tym róznic jest bardzo wiele. Po pierwsze, Amerykanie nie szli do Afganistanu po ropę, a z faktycznej (dla mnie w pełni usprawiedliwionej) chęci odreagowania zamachów z 11.09. (możliwość otwarcia szlaku tranzytowego dla gazu i ropy z Azji Środkowej była – i pozostaje – czysto hipotetyczna). Po drugie, wbrew Twoim sugestiom, Amerykanie, stale osłabiający Husajna, nie mieli chyba gotowego planu interwencji w Afganistanie, a raczej chcieli się z Talibami dogadać i przymykali oko na wiele spraw (gdyby było inaczej, wspieraliby w większym stopniu Massuda; jego lojalności mogli być pewni). Wreszcie, operacja afgańska odbywa sie pod auspicjami NATO i z przywoleniem wielu krajów (w tym Rosji), podczas gdy do irackiej Bush zmuszony był zbierać „koalicję chętnych”.
Pozdrawiam
Wojny z dobrze zorganizowana partyzantką nie można wygrac, chyba że wymorduje się lub wysiedli ludność popierającą tą partyzantkę. Taktyka posyłania na taką wojnę żołnierzy jest głupia. Skuteczna taktyka była zastosowana przez NATO podczas wojny o Kosowo, gdzie bombardowaniami zmuszono Serbów do wycofania bez zadnych strat żolnierzy NATO.Trzeba wyciagnąć z tego wnioski – wycofać wojska z rejonów konfliktow i pozwolić miejscowej ludności na egzystencję wg własnego uznania. Jeśli na tych terenach powstaną obiekty zagrażające USA i krajom NATO to trzeba je po prostu zniszczyć rakietami lub bombami.
do „zdystansowanego” z 17:10 piszesz, że Polska powinna brać udział w takich misjach…Jak jesteś taki dzielny, to co tu robisz, jedź do Afganistanu i szerz tę misję. To jest takie (przepraszam za brzydkie słowo)gówniarzersto, mierzenie siły na zamiary.Tak jest tylko w „Pieśni filaretów”, a nie w poważnym życiu. Policzyłeś w prognozie długoterminowej metodą badania ryzyka, co Polsce ta „misja” daje?, a uwzględniłeś, że to nie jest ŻADNA misja, tylko WOJNA?,zapytałeś Afgańców, czy chcą być przez ciebie uszczęśliwiani? Misja; Niemcy też w Gen, Guberni robili „misję”; tak przynajmniej mówili swojemu narodowi.. Ja nie przyrównuję Amerykańców do hitlerowców, byłoby to chamskie nadużycie i byłaby to nieprawda, ale jaką polscy żołnierze tam szerzą misję?Do pokojowej misji potrzebne są wozy pancerne i dziesiątki sierot tam i w Polsce po śmierci naszych żołnierzy? Ty im niesiesz cywilizację, dajesz im jeść, uczysz ich demokracji, a oni do ciebie strzelają. Czy myślisz, że cały naród afgański, to durnie i samobójcy? po co tam się pchasz ze swoimi „misjami”, a ja muszę z moich podatków opłacać twoje fanaberie.
Nie ma takiej wojny która miała by sens.
1. WODNIK53 pisze:
2008-08-24 o godz. 17:08
Jeżeli ci nie przeszkadzam mój brak pragmatyzmu i realizmu to proszę odpowiedz mi na kilka pytań:
1) potrzebna wojna ale komu ??
2) jeżeli koniec NATo ?wskiej interwencji będzie taki jak ZSRR jak słusznie przewidujesz to po cholerę się tam pchamy nie potrafimy wyciągnąć wniosków z historii analogi nie musze ci podawać
3) ochy i achy są nie mile widziane , to znaczy ,że sprowadzamy człowieka do roli bezwolnej kukły ,która co najwyżej może pomyśleć o interesach ale nie o moralności , wiesz w czasach jakie ja pamiętam nawet złodziej miał swoja moralność ( nie zabijać
4) jakie są nasze interesy w Afganistanie i co z tego mamy , takie samo g? jak w Iraku , spróbuj z wdziękiem o tych interesach opowiedzieć matce która straciła syna
I choć zgadzam się z Tobą ,że jesteśmy sporym europejskim krajem, ale mentalnie nasza myśl polityczna tkwi w XIX w. to jak sądzisz kto ma to za nas zmienić. A ks. Tischner jak mniemam którego darzysz estyma mawiał również :
-z nadzieją rzecz ma się tak, jak z tańcem, prawdę powiedziawszy, taniec nigdy nie ma końca; ważne jest tylko to, z kim się tańczy / ja mam nadzieje że z CZŁOWIEKIEM KTÓRY NIE TYLKOO INTERESACH MYŚLI
-wiara w fatum sprowadza na ziemię fatum, a wiara w wolność sprowadza na ziemię wolność MOŻE CZAS ZDAĆ SOBIE SPRAWE ZE SAMI JAKO NAROD SPROWADZAMY NA SIEBIE TO FATUM , CHOC ZDARZYŁO NAM SIĘ WOLNOŚĆ RÓWNIEŻ SPROWADZIĆ
pozdrawiam nietoperzyca
PS. Wodniku uwielbiam wojaka Szwejka , ale może dajmy mu trochę odpocząć
Jaruta pisze:
2008-08-24 o godz. 12:19
Jurata
Czy na interwencję NATO w Afganistanie patrzymy z pozycji europejczyka czy Afgańczyka bo jak mniemam oni tez mają polityczne ekonomiczne i wreszcie moralnego prawo
Masz racje , oni na pewno nie marzą o ?demokracji białego człowieka?, kilka innych narodów tez o tym nie marzyło i nie ma ich już
A kto ma dać nam takie gwarancje ,że wojna ta w sposób znaczący zastopuje , a przynajmniej ograniczy inwazję islamu i rozlew rozlewanie się fali terroryzmu do wyboru ( USA , NATO) przecież oni maja tylko zbiór pobożnych życzeń
popieram ,że gdyby sumy wydane na interwencję zbrojną przeznaczyć chociażby na poszukiwanie i budowanie ujęć wody i edukację to byłaby to wielka korzyść cywilizacyjna i tylko nie wiem dlaczego chcesz im zafundować edukacje przemądrzałego europejczyka , który uważa ,że wszystko wie lepiej pozdrawiam nietoperzyca
Globalizm w tej formie jaką sie obecnie proponuje cywilizacji zachodniej to oddanie steru władzy grupie miliarderów którzy są właścicielami banku rezerw federalnych i banku światowego . Jak do tej pory to są kiepscy fachowcy od interesów, bo ich globalne interesy zaczynają bokiem wychodzić Ameryce. Co to za wojny, co to za awantury, kiedy po każdej z nich obniża się poziom życia tych narodów, które militarnie uczestniczą w tych wojnach. Żeby prowadzić wojny to trzeba mieć do tych wojen motywacje do walki, albo na tych wojnach zarabiać. Jak do tej pory , to motywacji brak , chęci ubywa, a zarabiają tylko nieliczni.
Tusk powoli traci twarz nawet wśród własnych wyborców. Ten szczurzy makiawelizm uprawiany przez polskie elity zupełnie nie pasuje do motywów jakie podawano jako przyczynę transformacji ustrojowej. Okazuje się po latach , że te „kombatanckie” elity obecnie sprawujące władzę są cyniczne , co zupełnie nie pasuje do polskie „duszy”.
Spytam najzupełnie poważnie: czy zabierał Pan publicznie głos w kontekście polskich żołnierzy w Iraku, gdy okazało się, że rząd G.W.Busha okłamał rządy tzw. sojuszników, w tym Polski?
Moim zdaniem bez sensu jest przeciwstawianie tego, co mowi Sarkozy z tym, co mysli spora czesc Quebekow. Mysle, ze sporo Francuzow rowniez jest przeciwna wojnie w Afganistanie, zwlaszcza po wydarzeniach ostatniego tygodnia, choc Francuzi sa chyba bardziej przyzwyczajeni do faktu, ze ich wojska biora udzial w akcjach zbrojnych tu i tam (np. w krajach Afryki, gdzie francuscy spadochroniarze stanowia gwaancje utrzymania sie u wladzy wielu rzadow oraz satrapow stojacych na ich czele).
Jesli chodzi o straty quebeckie, o ktorych wspomina wyzej PA2155, to wcale nie sa one najwyzsze. Ma ogolna liczbe (na dzis) 93 zabitych, 16 pochodzi z Quebeku, zas 26 z Ontario:
http://en.wikipedia.org/wiki/Canadian_Forces_casualties_in_Afghanistan
Mniejsza o cyfry. Quebecy z natury sa przeciwni sluzbie pod sztandarem Kanady i pod zwierzchnictwem namiestnika krolowej brytyjskiej. Problem jednak w tym, ze w Kanadzie nie ma poboru powszechnego i do wojska zaciaga sie ten, kto chce, rowniez Quebecy, a wiec, ze tak powiem, wiedzialy galy, do czego sie zaciagaly. Quebecka niechec do wojen amerykanskich XXI-go wieku wynika z ogolnej niecheci do amerykanskiej polityki pod dyrekcja Busha, i – rykoszetem – do USA w wydaniu neoconu.
Kanada uwiklala sie w Afganistan stosujac manewr „ucieczki do przodu”, to jest zeby nie dac sie wmanewrowac w wojne w Iraku, owczesny rzad liberalny, nie zgadzajac sie na Irak obiecal Bushowi udzial w wojence afganskiej. Plan byl siedziec tam do 2008, ale po drodze do wladzy doszli pro-bushowscy Konserwatysci, a i ci, kiedy Bush powie „skacz”, to skacza jeszcze wyzej, niz potrzeba. Proporcja poparcia dla misji w Afganistanie zmienia sie w zaleznosci od tego, jak sformuluje sie pytanie w tej sprawie. Wiekszosc Kanadyjczykow popiera udzial w odbudowie Afganistanu i tak chciala by widziec charakter tej misji (podobnie chyba jak Francuzi zreszta). Problem w tym, ze przy obecnym rozwoju wydarzen nie ma mowy od odbudowie, ale o dalszej dewastacji tego kraju przez wojne o trwajaca tam okupacje w imie wznioslych (?) idealow.
Pozdrawiam.
Krótko, w żołnierskich słowach; każda wojna jest bez sensu.
Morela ma rację. Cała reszta, to komentarz.
Romanie56pl:
Techniczne i taktyczne doświadczenie w wojnie asymetrycznej mają Izrael i RPA. Reszta świata z mniejszym lub większym opóźnieniem ich naśladuje. W przypadku Polski to opóźnienie jest większe.
Do „Geografa” (z dn. 24.08.08. h: 18.16. i pośrednio 17.44.)
W takim razie rozbiór Polski w XVIII w. można też rozpatrywać w kwestii kulturowo-cywilizacyjnej (zwłaszcza w przestrzeni wielkopolskiej – czyli zaboru pruskiego) jako awans cywilizacyjny – bezsprzeczny – czyli korzyść in gremio dla niektórych terenów I RP. Jeśli tak uważasz to jestem w stanie przyjąć – choć nie zgodzić się – z Twoją argumentacją.
Pozdro.
Do „Nietoperzycy” (z dn. 24.08.08. h: 19.43.)
ad 1/ wojna to interes ekonomiczny (kompleks militarny w USA – rzekł to niejaki Eisenhower – absolutnie nie komunista ani lewicowiec – przed 60 z górą laty)
ad 2/ mięśnie i pokaz siły (Rambo >for ever<)
ad 3/ tak – człowiek to „kupa mięśni” (jak Rambo), bezmyślna i idąca za popędami i namiętnościami: przecież tego „wolne media” chcą bo to napędza ich im zysk
ad 4/ jak elita jest bezmyślna i „kalko-lubna” to tak jest jak piszesz: czy była poważna u nas dyskusja nt.temat ? A co mówiło się w „wolnej prasie polskiej” o ewentualnej – mówię tylko EWENTUALNEJ – możliwości więzień CIA w Polsce i torturowaniu talibów ? I jak w takim kontekście możemy wypowiadać słowa potępienia wobec np. Chin vs Tybet czy Rosji vs Czeczenia albo Gruzja (chodzi oczywiście o tych „intelektualistów”) ?
Life is brutal „nietoperzyco” (i moje czy Twoje „zachciewajki” w tym względzie nie mają żadnego znaczenia).
WODNIK53
Eddie
twój wpis :2008-08-24 o godz. 10:54
jak Bogu ducha winne barany/przepraszam barany/ to taka debata,
mój :2008-08-24 o godz. 10:41
ktoś tych baranów będących przy władzy wybrał , no chyba ,ze wybrały je te 2-milony które zaraz po wyborze spieprzyły szukać swojej arkadii gdzie indziej
jak sądzisz ,czy to ta sama odmiana baranów( oczywiście barany również przepraszam , ze zakłócam ich spokój)
pozdrawiam nietoperzyca
ps. może jakaś zrzutkę dla moderatora , żeby wpisy częściej robił
@ WODNIK53:
Nie usprawiedliwiam natowskiej akcji w Afganistanie domniemanym awansem cywilizacyjnym tamtejszej ludności (byłby pożądany, ale pewnie nic z tego), tylko tym, że to z terenów pod kontrolą Talibów bin Laden kierował zamachami na Nowy Jork. Ze strony Amerykanów był to więc uprawniony odwet. Stąd Twoje porównanie z rozbiorami uważam za chybione – Rzeczpospolita nie była wówczas zagrożeniem dla żadnego z sąsiadów.
Co do kolonializmu – przynosił różne owoce, zależnie od prowadzonej polityki i lokalnych tradycji kulturowych. Znam z pracy wielu Hindusów; ich stosunek do Wlk. Brytanii określiłbym jako życzliwy. Oczywiście, czczą Gandhiego, ale równocześnie przyznają, że zawdzięczają Anglikom bardzo wiele – od sprawnych kolei po nowoczesny kodeks cywilny.
@ NELA:
Jest to stwierdzenie, które wyjaśniając wszystko nie wyjaśnia nic. Zawsze pozostaje pytanie o to kto naprawdę zaczął. Poza tym, zdarzają się nawet wojny agresywne, prowadzone przez brutalne dyktatury, które jednak uważam za moralnie słuszne, bo są po prostu mniejszym złem (przykład – inwazja wietnamska na Kambodżę w ’79 i obalenie Czerwonych Khmerów).
Gdyby obecnie Zachód zdecydował się obalić bandy rządzące w Chartumie bądź Phenianie, to również byłby to akt moralnie uzasadniony (co oczywiście nie zmienia faktu że od razu powstanie pytanie „co dalej?”).
Pozdrawiam
Nietoperzyca,
zupełnie Cię zaskoczę, Ponieważ nie znoszę kłamstwa, z pokorą przyznaję, że w moim najgłębszym przekonaniu , te wybrne barany to całkowicie moja sprawka.
Równocześnie wyjaśniam, że jaet to ta sama odmiana baranów, do których przynależności , ja sam się zaliczam. Przy wyborze, kierowałem się główni tym, żeby wybierać te najwredniejsze, i najgłupsze. Był to wybór pod przymusem, gdyż powinienem wybrać takie osobniki, które osobowościowo i intelektualnie nadawały by się do rządzenia. Ponieważ w dotępnej mi populacji nie znalazłem ANI JEDNEGO!!!, zmuszony byłem dokonać wyboru alternatywnego i choćby trochę namiastkowego. Namiastkowość ,jek zapewne się domyślasz, układa się z przypadkowych niepełnych elementów, rozkładających się u poszczególnych osobników losowo…
Przysięgam, robiłem co mogłem ,żeby było optymalnie. Jeśli uczyniłem zło naszej populacji, to wystarczy mnie odstrzelić, i wybrać porządnie, jak trzeba.
Pozdrawiam,Eddie
P.S.
Moderator, to kolega „opiekunów” obywatela K.który jest i go nie ma, dzięki czemu myślenie naszymi kategoriami może nu zupełnie wisieć.Jeśli czekamy 16 godzin na zaakceptowanie porywów naszych potrzeb wypowiedzenia się, to z nami dzieje się coś takiego, że aż rozkoszne ciarki przebiegają po plecach od świadomości tego. Zrzutka? taka marność, za ćwierćbóstwo? Ty chyba jednak jesteś wrażliwą istotą.
1. NELA pisze:
2008-08-25 o godz. 10:38
Nela
szlify generalskie czekają , nominacja generalska podpisana bez zwłoki pozdrawiam adiutant nietoperzyca
Geograf:
Przylacze sie do opinii Wodnika 53 w ocenie Twojego przywiazania do idei kolonializmu. Moze rzeczywiscie, jezeli zalozylymy slusznosc Twojego modelu, kolonializm oznacza postep. Chocby wprowadzenie jezyka angielskiego w Indiach. Mam nieco inne zdanie. Co mozna powiedziec o dawnym Kongu Belgijskim, Rwandzie, Burundi, Iraku. Lista jest dluga. Kolonizatorzy opuszczajac dawne kolonie zostawiali konflikty etniczne, ktore tla sie do dzisiaj.
Nie sadza, aby Kapuscinski (a znalem go kiedys osobiscie, mialem z nim zajecia) byl milosnikiem kolonializmu w jakiejkolwiek formie. Trudno to rowniez znalezc w jego ksiazkach.
Interwencja Etiopii w Somalii to ekwiwalent uzywania oddzialow indyjskich przez Anglikow w Iraku w poczatku XX w.
Sprawa ostatnia- interwencja w Afganistanie ma takie szanse powodzenia jak inwazja radziecka w latach 80-tych. Nie sadze, aby oddzialy polskie powinny zajmowac sie tlumieniem lokalnej partyzantki, obojetnie jakiej barwy ideologicznej. Kto jest za pozostaniem WP tam, obojetnie jakie sa tego powody, powinien zglosic sie na ochotnika na te wojne. Wydaje mi sie, ze WP (nawet LWP) nie bralo nigdy udzialu w awanturach kolonialnych.
Pozdrowienia
WODNIK53 pisze:
2008-08-25 o godz. 13:20
Wodniku ,pewnie wypoczywałeś kiedy wysłałam ci moją gałązkę oliwną napisałam
więc jeżeli to ja tak bardzo Cię zirytowałam , że nie piszesz to przepraszam i chciałabym byś wrócił , mówię tylko za siebie( być może inni też chcą ) bo nie znoszę w takim ujęciu słowa my .Jeżeli moje zwykle przepraszam nie wystarczy, mogę odpokutować,chce byś tylko kiedy będziesz mi tą pokute zadawał pamiętał , że człowiek ( kobieta też człowiek ) jest nieprzewidywalny , jest omylny , jest złożoną kombinacją przeciwieństw ( ja wiem , że Ty to wiesz) WIĘC WRACAJ !!!!!!!!!!!!!!!! bo się wścieknę i cieszę się ,że wróciłeś tylko proszę nie zachowuj się jak wykładowca który mówi do studenta :pięknie, pięknie ale mogłaś to lepiej namalować
ad 1/ głupstwo jest wtedy najgroźniejsze, kiedy ma na swoją obronę słuszne argumenty = interes ekonomiczny
ad 2/ głupota ludzka i nie zrozumienie historii
ad 3/ nie trywializuj stać cie na więcej i guzik mnie obchodzi co chcą wolne media interesuje mnie co Ty chcesz bo do cholerki z Toba rozmawiam
ad 4/ kurcze Wodniku my tu na tym blogu jesteśmy ?wolna prasą? i powiedz co zrobiliśmy ,żeby taka debata miała miejsce , czy nie jest tak ,że do wyboru : guzik nas to obchodzi/ jesteśmy baranami niezdolnymi do zmian w naszym kraju / wybieramy nie tych co trzeba do rządzenia
i choć pewnie Tobie bliżej do stwierdzenia Lichtenberga :żyjemy w świecie, w którym jeden wariat tworzy wielu wariatów, lecz jeden rozsądny człowiek tylko niewielu rozsądnych a mnie do Kotarbińskiego ; że prawość, męstwo, dobre serce godne są szacunku a oszukaństwo, głoszenie kłamstw ze strachu, znęcanie się nad słabszym ? godne pogardy, to jest równie oczywiste, jak to, że cukier jest słodki a sól słona. I nie potrzeba żadnych uzasadnień pozaludzkich… to chyba można podejść do człowieka / dyskutanta poważnie
pozdrawiam serdecznie nietoperzyca
ps. może czas najwyższy ,żeby i Twoje i moje zachciewajki ktoś wziął pod uwagę
„Nietoperzyco” droga – z dn. 25.08.08 h:16.36 !
Co ja sądzę (czy Ty) nie liczy się – wtedy będzie koncert życzeń. Zgodnie z rozumem i posiadanym doświadczeniem mówimy tu jak odbieramy rzeczywistość i co zrobić aby była ona lepszą.
ad1/ człowiek to homo oeconomicus (reszta jest dopełnieniem tego znaczenia – dopiero komunizm znosząc własność prywatną może ewentualnie zredukować to parcie osoby ludzkiej na posiadanie – ewentualnie cofnąć się można do wspólnoty pierwotnej)
ad2/ale tak jest w dzisiejszym obrazkowym świecie; takie indywidua jak ja, który gardzi Rambo i którego śmieszy macho są epigonem, gatunkiem na wymarciu, elementem ery komunistycznej prl-owskim odrzutem etc.
ad3/j.w;
ad4/blog to ezgemplifikacja najprostsza tzw. „wolnej prasy” – każdy może mówic co chce i obsobaczać kogo chce, a co z tego wychodzi ? jak to się przeklada praktycznie na Polske, na nasza nadwiślańską rzeczywistość
etc ? Nas to może nie obchodzić – ale po marksistowsku – od ilości do jakości i byt kształtuje świadomość. Co chcesz „nietoperzyco” sobie wybierz – ja za Sokratesem: wiem że nic nie wiem.
pozdrawiam.
WODNIK53
PS: tylko nie pisz że kpię z Ciebie. traktuje Ciebie nad wyraz poważnie i poważnie dlatego Ci odpowiadam – pardon, staram się odpowiedzieć (a to trochę inaczej brzmi)
Czytając Państwa komentarze zrozumiałam w jaki sposób dochodzi do wojny. Tak nieliczne grono i tyle wątpliwości ? Temat wydaje się jednoznaczny, jednak tylko dla mnie .. Dlaczego piszecie, że istnieją wojny bardziej i mniej słuszne, w dobrej i złej sprawie ? W Soczii nikt nie ma watpliwości. pozdrawiam.
Nietoperzyca,
mało Ci wpisów Gospodarza blogu – załóż własny, podobno można, będziesz sobie sterem, żeglarzem i okrętem, a nawet kapitanem. Jak masz zachciewajki, to je realizuj, co stoi na przeszkodzie? 😉
Jeśli chodzi o Afganistan – najpierw prali ich Ruscy, teraz świat stara się ich cywilizować. Niech się świat nie dziwi, że to się odbije zamachami terrorystycznymi – oni wcale nie chcą być cywilizowani. Mają swoje uprawy maku i o to chodzi. A jeśli się tłuką między sobą – to niech się tłuką, ich sprawa.
1. Eddie pisze:
2008-08-25 o godz. 15:36
Eddi
W zakamarkach pamięci poszukałam co to populacja :
-statystycznie nie pasujesz
– rezultaty działania mam nadzieję też nie przystające
-biologicznie skoro rozmawiamy to ja tez chyba baran/ baranica /owca
-astronomicznie podobny zakres widma
Pocieszyłam się dopiero przy populacjach nieskończonych , gdyż one rzadko mają związek z rzeczywistością przynajmniej tą która widzem za oknem i tv, i mam nadzieję ,że tak pozostanie pozdrawiam nietoperzyca
Ps. opiekuna pozostawmy , wszak miejmy w pamięci ,ze nigdy nie wiadomo w jakim procesie my występujemy , co z logiką ala einstein
Nietoperzyca,
Jeśli my, w sensie fizycznym jesteśmy tylko natężeniem pola elektrycznego,
-cząstki wirtualne są potwierdzonym bytem/”nic” pobiera energię z zewnątrz i staje się „czymś”, a kiedy ją oddaje znów jest „niczym”/,
-teoria o tym że we wszechświecie istnieje tylko jeden elektron, który jest w tym samym momencie wszędzie, jak dotąd nie została obalona,
-według Einsteina- wszysttko istnieje od zawsze, a my przez to „wędrujemy”, tworząc nasze poczucie czasu tym samym naszej realności, więc każdy może w swoim indywidualnym wymiarze „wejść” i „stworzyć ” powyborcczą rzeczywistość,
Barana z rzędem -temu, kto udowodni ,że moje wyborcze przegięcie , jest tylko pochodną dewiaci mojego umysłu.
Czymże jest populacja w kontekście powyższych bardziej ogólnych spojrzeń?
P.S.
Co do moderatora-zgadzam się. Gdyby nie on, moghłoby nas tu w ogóle nie być.
Morela. tylko Ty przeciw wojnie? Mnie nie zauważyłaś… Pozdrawiam, T.
1. Alicja pisze:
2008-08-26 o godz. 06:14
Alicjo
w kwestii blogu masz prawo świete prawo powiedzieć ? spieprzaj dziadu ?
w kwestii Afganistanu taka dłuższa dygresja , za moich czasów uczona czytać , pisać i myśleć proszę zatem najsubtelniej jak potrafię włącz tą trzecią opcję pozdrawiam serdecznie nietoperzyca
„Eddi”: mój druchu blogowy, czy możesz mi biednemu inż powiedzieć, o czym ty z „nietoperzycą” stale rozmawiasz(a ona z tobą), bo ja już nic nie kumam, pogubiłem się zupełnie,te wielopiętrowe kalambury, te subtelne ekwilibrystyki,to nie na moją starą głowę.Czy wy dyskutujecie o przedmiocie , czy wyłącznie o podmiocie(podmiotach.. ) wytłumacz mi to, wytłumaczysz?Tematy gospodarza płyną w kosmosie, a wy jesteście tak zajęci , że umykają wam tematy poruszne przez Gospodarza. „Eddi”, nie gniewaj się na starszego drucha z harcerstwa PRL, ale wytłumacz, co to za zabawa?
„Eddi”: oczywiście:”druhu” ,a nie druchu”, sorry
Drogi Pielnia 1,
to o co pytasz, można przekazać w jednym zdaniu, i tylko w tym konkretnym , które mam na myśli. Jednak zanim to zdanie wypowiem, muszę dla niego przygotować niezbędny teren. Oczywiście, nie muszę nadmieniać , że odpowiedź będzie w 100% szczera, żadnej łatwizny z dyplomatycznym bajerkiem.
Po pierwsze, musisz mi uwierzyć, pomimo Twojego jednostronnego embarga, mam duży respekt do tego co piszesz, i dużo sympatii, do takiej ilości Ciebie , jaką w kolejnych odsłonach pozwalasz nam zobaczyć. Gdyby chodziło o przypadek ,że podobne pytanie jak Ty zadaałby mi ktoś trzeci, a odczywałbym potrzebę skonsultowania z kimś odpowiedzi na to pytanie, to z ręką na sercu zapewniam Cię ,że z blogowiczów pierwszą osobą byłbyś Ty. Pozatym chciałbym delikatnie zauważyć, że w każdtm dyżurnym temacie zabieram głos w sprawie, czyli wypowiadam się merytorycznie.Pod tym tematem/Sens Afganistanu / popełniłem wpis/Eddie pisze:
2008-08-24 o godz. 10:54 /, w którym zawarłem kilka konkluzji, do których miałem, i mam dalej-pełne przekonanie. Temat wielowątkowy, ze strasznie skomplikowanymi interpretacjami równoległymi, z początkami trudnymi do uchwycenia- dla mnie temat ocean. Praktycznie każda możliwa wypowiedź, to pewne rafy komunałowe.
Wracając do nadrzędnego wątku Twojego problemu.
Pamiętamy, że odpowiadam szczerze i z dużym szacunkiem do Ciebie i jakimś już wspólnie wypracowanym zaufaniem jakie powinniśmy mieć do siebie.
A więc drogi Pielnia1- ja konwersuję na miarę moich możliwości z osobą inteligentną, o bardzo intrygującej , nieszablonowej osobowości w dodatku Kobietą/ płeć dla nas trudno uchwytna w ogarnięciu umysłem/.
Odpowiedź moja jest następująca- staram się, wchodzę w to i robię co mogę, żeby utrzymać się w konwencji. Takie wymiany , nie koniecznie są do strawienia przez sam intelekt, duży udział ma tu intuicja, wyobraźnia, i kody, które w trakcie się budują.
Nie potrafię odpowiedzieć w konkretnych kategoriach przedmiotowe/podmiotowe. Niektóre „wejścia ” Nietoperzycy są dla mnie inspirujące, choć zdefiniowanie ich efektów w trybie doraźnym jest dla mnie trudne. Czuję że czuję, ale musi to w mojej głowie trochę podojrzewać, żeby czegoś nie zepsuć pochopnym definiowaniem.
Wierzę, że trochę zorientowałem Twoją wrażliwość na odbiór naszych ,Nietoperzycy i moich, blogowych być.
Jeśli dla tak konkretnego , uporządkowanego intelektualnie człowieka jak Ty , ta moja odpowiedź jest zbyt ulotna, to na życzenie, pspróbuję to przełożyć i rozczłonkować na konkrety.
Pozdrawiam, wierny druh Eddie
do „Eddi”ego: „Eddi”, ty mi nic nie muszisz tłumaczyć, ty nie musisz się wogóle przede mną tłumaczyć, ja chciałem ci tylko nieśmiało powiedzieć, że jak sklep jest od ciebie oddalony o 100m i masz potrzebę pójścia do tego sklepu, to nie musisz iść do niego poprzez Czerwony Wierch, Giewont i Rysy; po prostu idziesz do sklepu najbliższą drogą. Ty i ja jesteśmy starymi pragmatykami, wyćwiczonymi w bojach z różnymi przeciwnikami i nie musimy z sobą rozmawiać aluzjami. Ja zawsze walę prosto z mostu, jako ponad 40letni inż.(40lat, to nie mój wiek, lecz czasokres inżowania).
Pozdrawiam z szacunkiem, jesteś moim kolegą, ale kolegę też czasem można opr., prawda?
Drogi Pielnia1,
trochę się różnimy tym, że ja , mając sklep 20m od domu, potrafię pójść du tego za Czerwonym Wierchem, na wypadek, a nuż mnie się coś ciekawego przytrafi oprócz zakupów.Otwartość na nieplanowane potrafi mile, albo ciekawie zaowocować.
Ja zajmuję się szeroko rozumianą twórczością, od projektów wynalazczych, po działalność artystyczną/plastyka/. Wiem,że zapuszczanie się na zakupy, wręcz w nieznane, „na wariata” pozwala czasami zauważać to co mamy zawsze tuż przed sobą, a tego nie widzimy. Frajdę sprawia mi to, że kilka rzeczy zauważyłem jak dotąd , jako jedyny na świecie. Coś się przynajmniej dzieje.
Na koniec chciałbym podzielić się moją refleksją, że moje tłumaczenie się Tobie , można równie dobrze zinterpretować jako poszerzone wyjaśnianie, bądź przekaz lekko zawoalowany. Pozatym nie widzę nic złego w tym, że ktoś się komuś z czegoś tłumaczy. Jeśli ma taką potrzebę.
Miło mi słyszeć, że zaliczyłeś mnie do grona swoich kolegów., oczywiście nie może być inaczej, ja Ciebie też do moich. To teraz możemy się już opr. do woli, byle z sensem.
Pozdrawiam,Eddie
Afganistan nie ma sensu. Tak myślę. A to bym zrobił z politykami: http://stonogra.pl/index.php?cat=game&game=38
„Eddi”:ostatni wyraz w twoim wpisie mi zaimponował:”sensem”.Tak trzymać, nie popuszczać(mówię to do ciebie i do siebie)
1. pielnia1 pisze:
2008-08-26 o godz. 19:19
Pielnia1
Co prawda wpis ten nie do mnie był adresowany , ale ponieważ karcisz również mnie pragnę przypomnieć Ci ,że 2008-08-22 o godz. 13:30 napisałam do Ciebie :?ja wiem ze meritum jest ważne , jak może zauważyłeś zawsze się do niego odnoszę , a że przedmiot/podmiot to tak jak proza /poezja życia nierozerwalnie złączone pokornie proszę o odpuszczenie mi grzechów ?
w mojej ocenie słowa dotrzymałam , merytorycznie odniosłam się w przełom jaki przełom 2008-08-20 o godz. 19:06 a następnie w seansie Afganistanu 2008-08-24 o godz. 08:26 jak również w mojej polemice z Wodnikiem i Juratą oraz w proboszcz na kadencji 2008-08-26 o godz. 01:43 co zaś się tyczy Twego wpisu 2008-08-24 o godz. 19:15 podpisuje się obiema kończynami
z punktu widzenia matematyka wywiązałam się w 100% z danego Ci słowa , więc za co mnie karcisz odpowiesz?? Wyobraź sobie taka oto sytuację : idziemy w góry , w pierwszej kolejności myślimy o bezpieczeństwie , ale czy to oznacz ,ze nie dostrzegamy piękna tej góry i co mamy nie rozmawiać o tym pięknie bo boimy się ,że spadniemy proszę Cię Pielnia jesteś zbyt inteligentny aby tego nie zrozumieć .Tak samo rzecz się ma z rozmowa , kiedy zaczynamy temat nigdy nie wiemy gdzie zaprowadzą nas ścieżki naszego rozumowania, a ze ja to może taka trochę anomalia bo z jednej strony mat/fiz a z drugiej humanista no cóż więc moje ścieżki może nie dla wszystkich czytelne . Mam nadzieje , że moja odpowiedz w jakiejś mierze pozwoli Ci ocenić mnie . Zaś jako ? stara ? harcerka ? która prowadziła swoje drużyny harcerskie na wyprawy w nieznane pozwolę Ci się zdegradować / byle nie nadmiernie i poczytam sobie za zaszczyt jeśli mnie również oprócz Eddiego zaliczysz do swoich druhów ,pozdrawiam nietoperzyca
Pielnia , Eddi
jako starsza funkcją w harcerstwie od Was proszę / rozkazuję do wyboru macie mnie tez z równym wdziękiem co siebie opier. jak będę głupoty pisać , na Giewont i Rysy pewnie nie wejdę , ale postaram się wam dotrzymać kroku na blogu
Droga Nietoperzyco,
Twój końcowy „rozkaz”, zabrzmiał jak prośba rezolutnego dziecka, któremu spodobało się brzmienie słowa opier., którego sensu jeszcze do końca nie rozumie. Wymianę ciepłych uwag między kolegami, przewrotnie nazwanymi przez Pielnię 1 „opier..” przyęła jako realizację tego hasła i z takim nie do końca świadomym wdziękiem ma kaprys na to samo. Gdyby, ktoś takiemu dziecku podmienił hasło „Kochajmy się!” na „Opie… się!” mogłoby głosić je z takim samym przejęciem.Żebyś Ty słyszała z jaką werwą my się o…z moją żoną w sprawach zawodowych/ wyłącznie!!!/ , to mogłabyś stracić apetyt na takie zabawy. Faktem jest, że jeśli się to robi z sensem , i tylko w sprawie, może być to twórcze i bardzo odświeżające relacje. Dodatkowo , daleko posunięta autonomia własnych sądów, i pewność ,że dana osoba nigdy nie wygłasza/w sprawach/ opinii koniunkturalnych, daje nam pewność co do naszych autorytetów.
A na dzisaj, przykro mi, ale Cię nie opier… , bo nie mam za co. Jeśli czujesz niedosyt, to spróbuj u Pielni1, choć też szczerze wątpię.
Pozdrawiam, Eddie
Pielnia1,
przykro mi bardzo, ale w końcu doigrałeś się. Ja , się wysilam, żeby upchać w te kilka zdań, jak najwięcej merytoryki na wywołany przez Ciebie zestaw wątków, angażuję całą moją rzetelność i uczciwość, a Ty eksponujesz jedno, najmniej wartościowe słowo w całym moim wpisie, którego użyłem jako standardu na taki kontekst. Kto ma rozsądzać, często nierozsądzalne. Ja np. genialnie Ciebie opie…, a Ty zależnie od humoru , powiesz mi że to bez sensu. Porządny sens to się przeważnie wyłania po serii wzajemnych, uczciwych „inwektyw”. W wójta, który na poczekaniu , wiarygodnie oceni sens przedmiotu sporu, mało wierzę.
Kończąc moje żale powiem krótko: Pielnia1, czuj się opie…!
Pozdrawiam,Eddie