Londyńska majówka
Krótkie wakacje w Londynie. Pięknie. Majowo. w Kensington Gardens tłumy. Po polsku rzadko. Raczej po rosyjsku i w językach południowych lub azjatyckich. Kosmopolia. Niby osobno, ale razem. Niby razem, ale osobno. Tak coraz bardziej wygląda świat.
Londyn ma nowego burmistrza. Na tłumach w Kensington Gardens chyba nie zrobiło to większego wrażenia. Za to moje ulubione londyńskie dzienniki pełne powyborczych spekulacji. To początek końca premiera Browna, ostatnie ostrzeżenie dla Labour. Bo ja wiem? Nie widzę większej różnicy między nowym burmistrzem a odchodzącym. Czemu prawicowy komik ma być lepszy niż lewicowy oszołom? Livingstone zrobił sporo dla miasta. Johnson będzie kontynuował. Szczęśliwa ta brytyjska polityka. Wymiana ekip u władzy nie kończy się trzęsieniem ziemi na każdym szczeblu, nie zrywa wszystkich więzi, nie zaczyna wszystkiego od nowa.
Jeśli Labour przegra wybory parlamentarne, to przede wszystkim dlatego, że rządzi już zbyt długo, a nie dlatego, że rywale konserwatyści mają jakiś wspaniały plan i program. Rywale są nieciekawi. Gdybym miał prawo tu głosować, głosowałbym na trzecią siłę – liberalnych demokratów.
Trochę tej demokratycznej nudy przydałoby się na dłużej w Polsce. Tusk mądrze mówi, że nie będzie się ścigał na liczbę projektów ustaw i mądrze przypomina, że rząd nie jest zbiorowiskiem szefów resortów, z których każdy chce jak najwięcej wyrwać dla swego ministerstwa, lecz że jest drużyną mającą wspólne cele do osiągnięcia. Wciąż mało kto rozumie to i akceptuje w Polsce.
Także w mediach, które cierpią podobnie jak politycy opozycji na jakąś neurozę hiperaktywności. Nie po liczbie ustaw oceniają rząd tłumy w Kensington Gardens, na Plantach czy w Łazienkach.
***
Ciekawa dyskusja pod moim blogiem o Frizlu (więcej na ten temat w Polityce pisze Adam Krzemiński), zachęca mnie do powrotu do tematu, ale to już po londyńskiej majówce.
Komentarze
Panie Redaktorze,
udanego wypoczynku, wyspiarskiego spokoju i kontynentalnej pogody! A tak na marginesie – można pozazdrościć Anglikom nie tylko ciągłości władzy (przypomina się słynny trwanik w Oxfordzie), ale też powściągliwej i apolitycznej głowy państwa 🙂 Swoją drogą, angielska królowa miałaby więcej obiektywnych powodów do narzekania na swój wypaczony obraz w mediach niz Niezbyt Miłościwie Nam Panujący Lech II Kaczyński.
Pozdrawiam
Geograf
Ozez zdrajco! A moze sie odezwiesz?
„Prawicowy komik”, jak nazywasz Gospodarzu, bylego redaktora Spektatora, posla do Parlamentu. wielkiego angielskiego ekscentryka oraz jednego z najdowcipniejszytch ludzi w tm kraju (dlatego jest chetnie zapraszany do wszystkich programow satyrycznych w tv) tym sie m.in rozni od czerwonego Kena, ze nie jest oszustem i jest szansa, ze nie bedzie rozdawal miejskich zamowien swoim kumplom, ani nie bedzie zadawal soie z radykalnymi imamami, ktorzy pragna naszej tu zaglady.
Ken starajac sie o organizacje Igrzysk 2012 w LOndynie, zanizyl przed nami TRZYKRIOTNIE koszty tej imprezy. Niedawno wplynely dokumenty, swiadczace, ze swiadomie nas oszukiwal.
Ken nie jest juz tym samym facetem, ktorego mozesz pamietac. Tamtem owszem byl na lewo od Kim Ir Sena, ale mial jedna saving grace: byl pogodny, przyjemny, usmiechniety i nie dawal sie wyprowadzic z rownowagi – rzadkie cnoty na ideologicznej lewicy. Obecnie jest arogancki, nadety, zgorzknialy, z nieodlacznym kielichem w reku – nawet na posiedzeniach w ratuszu i spotkaniach z wyborcami. Patrzec hadko.
Mielismy jeden moment „dawnego” Kena, kiedy oglaszal porazke w wyborach i wital swego nastepce. Wtedy zdobyl sie na dawny urok i wdziek. Powinien zostac dradca Kaczynskich i nauczyc ich jak sie to robi, nawet jesli sam juz pamieta to tylko sporadycznie..
Panie Redaktorze !
Z tej nudy, drobnomieszczańskiego „świętego spokoju”, rodzą się właśnie (i trwają przez lata ze względu na ten „spokój”, na tę „sielskość”, na ten bogobojny i tradycyjny utarty porządek rzeczy) „casusy” Fritzlów. Pisałem w jednym z moich postów pod poprzednim Pańskim felietonem o „obrazie” M.Formana „Easy riders”. To też jest emanacja tej atmosfery, małych porządnych miasteczek, czystych „na zewnątrz” i posprzątanych obejść, ale z „zamętem” i „pulsacją” w głowach obywateli. I z racji „political corectness” się z tym godzą, chodzą na wybory i wrzucają karnie kartki wyborcze (tak jak na mszę co niedziela do świątyni), ale „Innego” nie cierpią, bo go nie rozumieją, żyją „obok”, niego w separacji, w swoim rodzinnym bądź zawodowym getcie – „uśmiech” numer 46 mają przylepiony do twarzy, z racji „interesu” (turysta to „szmal”, to „kasa”, to wzrost dobrobytu), uprzejmość jest wpisana w „rachunek”; wewnątrz i tak w człowieku tkwi „bestia”. To są wszystko – mówię o zachodnich, sytych, dawno-demokratycznych i pluralistycznie niby-umocnionych-społecznościach (nie w środkowo-europejskiej – jak mówi w „Drodze do Babadag” A.Stasiuk – „słowiańskiej rozpierdusze”)- pozory: przykłady: ot, choćby Fritzl (a takich przykładów „z tej” półki było ostatnio w Europie sporo), ot choćby zachowanie angielskich „turystów” na Rynku w Pańskim nobliwym Krakowie, ot choćby „ustawki” (czyli wojny kibiców) w Holandii, ot choćby Vlaams Belang w Belgii (hasła rasistowsko-ksonefobiczne), ot choćby „casus” Pima Fortuyna (i tego co po nim zostało politycznie, społecznie, kulturowo), ot choćby sukces Ligi Lombardzkiej w Italii itd. itp. Z fobii takich Fritzlów rodzą się określone ruchy społeczne, określone zachowania grupowe, określone postawy.
Wy, demo-liberałowie „chciejskiej” proweniencji widzicie, a raczej chcecie widzieć, świat takim jakim jest on w kalkach utworzonych przez Wasze wyobrażenia o tymże świecie. Pozory mylą, a przykład Fritzla (czy „porządnych” obywateli ze wspomnianego przeze mnie filmu Formana) jest tego najdobitniejszą egzemplifikacją.
W Talmudzie napisano; Biedni są ci ludzie, którzy widzą i nie wiedzą co widzą.
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
coś dla pana panie redaktorze: http://www.time.com/time/nation/article/0,8599,1737323,00.html – czy liberalny katolicyzm kona? miło by było, gdyby pan jako główny przedstawiciel u nas się do tego odniósł. oczywiście nasz liberalny katolicyzm ma trochę inny kontekst, ale jakby całościowo spojrzeć na to co się dzieje na naszej religijnej scenie to jest on co najmniej w ciężkim kryzysie od dłuższego czasu. można śmiało przewidywać (mimo akademii na cześć jp2), że jeśli potrwa jeszcze trochę, trzeba będzie wygłosić mowy pożegnalne na cześć katolicyzmu otwartego (liberalnego).
Majorze Wodniku z Milicji Obywatelskiej,
tak, tak, wiemy, że wspanialszego ustroju niż PRL
nie będzie już na tej ziemi…
aha, majorze W 53
filmu ‚Easy Rider” nie nakręcił Forman, tylko Denis Hopper
w 69 roku Forman dopiero usiłował wydostać się z bratniej Czechosłowacji do krain okrutnie ciemiężonych przez demo-liberałów…
Gordon Brown placi rachunek za polityke T. Blaira. Poza tym w kazdej demokracji zachodniej roznice programowe miedzy poszczegolnymi partiami tak sie pozacieraly, ze mozna zamknac oczy i wybierac na slepo dowolna partie lub polityka. Po prostu wiekszosc politykow jest bez charyzmy i beznamietnych, a Partia Pracy jest obecnie bardziej konserwatywna niz Konserwatysci w czasach M. Thatcher. Nie mozna bylo odmowic T. Blairowi jego image’u (chocby w porownaniu z J. Majorem), ale to takze bylo zrodlem jego ostatecznego upadku politycznego.
@Wodnik53:
„Easy rider” rezyserowal Dennis Hopper, a nie M. Forman. Nie zgodzilbym sie z tym wizerunkiem malego miasteczka holenderskiego. Mieszkalem w takim miasteczku 2 lata i bylo ono dalekie od ksenofobii. Bardziej ksenofobiczny byl Amsterdam lub Eindhoven. To tam sa te wielkie kluby pilkarskie i kibole, nie mowiac o zageszczeniu imigrantow, zwlaszcza z Maroka lub Surinamu.
Pozdrowienia
A nie lepiej było pojechać do Włoch? I ciekawiej, i cieplej.
Wojak Szwejk
Nie wiem, dlaczego wymyślasz Wodnikowi od majora MO. Piszemy tu prawie wszyscy schowani za pseudonimy i jedyną rzeczą, która świadczy o nas jest to, co piszemy.
W kontekście tego, co napisał Wodnik twoje wyzwiska nabierają nieco komicznego charakteru. Major (?) Który sympatyzuje i użala się nad losem narkotykowych przemytników i kolporterów LSD?
Coś tu nie tak Wojaku Sz.
Czy pogarda dla „kołtunerii szarego człowieka”, jaką prezentuje Wodnik przynależą jakoś do dziedzictwa MO?
Wypływają one raczej z dziecinnej fascynacji okresem fin de si?cle, są próba naśladownictwa cyganerii tamtego czasu. Co to ma wspólnego z ewentualnym majorstwem?
Chyba, że niechęć do drobnomieszczaństwa wywodzi się z PRLowskiej niechęci do Złodziejówki, do tych rzędów jednorodzinnych domków, których właściciele byli zawsze podejrzanymi.
Summa summarum uważam, że atak na uczestnika dyskusji opierający się na jego domniemanej przeszłości jest nierzeczowy, bo tylko tekst tu w blogu opublikowany świadczy o nas, nic więcej.
Tylko to co napisał Wodnik świadczy o Wodniku.
PS
Jeśli przegapiłem moment kiedy Wodnik ewentualnie prezentował się jako major MO to przepraszam i Wojaka Sz. i Wodnika.
Oczywiście powinno być:
„dziecinnej fascynacji okresem fin de siecle, są próba naśladownictwa cyganerii tamtego czasu”
Francuski znak nie przeszedł. Kolejna nauczka. 🙂
fin de si?cle
Jak Kensington Gardens to troche poezji przy okazji. Ze autor pogardzał banalną demokracją?
Nie szkodzi – talent nie koniecznie uwalnia od głupoty
„Ogród” Ezra Pound
Jak pasemko luźnego jedwabiu rzucone na ścianę
Ona kroczy ścieżką wzdłuż barierki w Ogrodzie Kensingtońskim,
I częściowo umiera
na pewien rodzaj emocjonalnej anemii.
A wszędzie dookoła kłębi się motłoch
brudnych, krzepkich, niezniszczalnych bahorów wielkiej nędzy.
One wezmą we władanie świat i niebo.
Na niej kończy się wszelkie wychowanie.
Jej znudzenie jest znakomitością i zbytkiem.
Chciałaby, aby ktoś odezwał się do niej choć słowem,
I prawie że się boi, że to ja
popełnię tę niedyskrecję.
tłum: Michał Popławski
A ja tam bym bardziej wolał do Anglii i Londynu niż do Italii i Rzymu. O Neapolu nie wspomnę, bo śmietnik na ulicach mnie przeraża.
Ale najbardziej w Wysp, to ciągnie mnie do Szkocji. Moja żona już to przerabiała, ale ja jeszcze nie: zwiedzanie gorzelni whisky i próbowanie tamtejszych maltow.
Ponieważ moja żona już to przerabiała, a więc to ona będzie prowadzić, a ja – degustować.
Czerwone wino mi szkodzi, a więc Włochy odpadają…
POzdrowienia
Wybralbym rowniez UK, zwlaszcza Londyn. Albo Paryz lub Berlin. Ewentualnie Monachium. Sentymentalnie wracam rowniez czasami do Holandii, gdzie spedzilem troche czasu. Potrzebuje odpoczynku po codziennosci Ameryki Pln. Wlochy przypominaja mi troche Polske z ich wiecznym balaganem i prowizorka.
@dana 1:
Nie posadzaj mnie o czepialstwo, ale powinno chyba byc „bachorow” zamiast „bahorow”. Zgadzam sie z Toba w sprawie Wojaka Szwejka. Moze warto od czasu do czasu tepic osobnikow, ktorzy myla fora.
Pozdrowienia
PA2155
Słusznie zwracasz uwagę na bachory. Byłem tak szczęśliwy kiedy znalazłem w sieci polski przekład że nie myśląc „wpastowałem” 😀
Drodzy Blogowicze ! Szanowny „wojaku Szwejku” (a rebours) !
To że mogłem być „majorem MO” o niczym nie świadczy. To kwestia stosunku do etyki i moralności jaką „żywili” i „promowali” Ajdukiewicz i Kotarbiński….. Wiesz na pewno o „co chodzi” – w Twojej perspektywie „majory MO” o tym nie mają pojęcia….. Nie będę rozwijał – dyskurs jest między nami, dwoma osobami.
O demo-liberałach mówię „tak” bo zarzucam im irracjonalizm, „chciejstwo”, dopasowywanie „świata rzeczywistego” do ideo….. Nie ważne jakiego, ale ideo. Wishfull thiking. I jeszcze jedno – chciałeś mnie „obrazić”, „spostponować” – to „widać”, „słychać” i „czuć”; w „majorostwie” MO: nie jesteś w stanie – Dobry Wojak Szwejk to przede wszystkim auto-ironia (czego Ci brakuje); każdy nagi człowiek w wodzie wygląda jak poseł, a może być zbrodniarzem. Talmud „mówi”: Biedni są ci ludzie którzy widzą i wiedzą co widzą. Tylko mi nie mów, że jak cytuję Talmud to automatycznie jestem Żydem (a tak a propos – czy to jakaś „deprecjacja” osoby ludzkiej być majorem MO ??!!). Bo z Twoich słów to „czuć”…….
Refleksja nad sobą jest „dws” (dobry wojak szwejk) tym bardziej cenna im bardziej jest przemyślana.
Pozdro.
WODNIk53
Myślę, więc jestem „dobry wojaku szwejku”: ale nie zawsze –
Oczywiście – w passusie ” (cyt. z Talmudu) chodzi o to, że ci ludzie „…nie wiedza co widzą”.
WODNIK53
Wodnik
Paranoja?
Slyszeliscie, Glempa ostatnimi czasy ? Tutaj opis http://wiadomosci.wp.pl/felieton.html?kat=37078&wid=9935451
Wodnik
„czy to jakaś ?deprecjacja? osoby ludzkiej być majorem MO??!!?
Zdenerwowałeś mnie krzywdzącym zarzutem.
Opowiem ci, dlatego bajkę Wodniku, trochę ruską, ale wprost z mego życiorysu wziętą.
Żyła, była Babuleńka, babuleńka wszystkich polskich komunistów. Kobieta doświadczona przez los najokrutniej, czerwona Niobe, w którą ugodził i Hitler i Stalin a potem Jaruzelski włóczył po pierwszomajowych pochodach. Dla mnie Pani z historii, dla innych Towarzyszka, co mieszkała w Domu nad Rzeką Moskwą.
Jej powinowata(?), krewna(?) z trzeciego czy czwartego pokolenia została zgarnięta przez peerelowskich łapsów w jakiejś akcji anty opozycyjnej. Czujny i inteligentny oficer dyżurny (chyba ubecka dynastia) zagrał na poręczenie.
-Halo, czy towarzyszka XYZ?
– Słucham.
– Tu Stołeczny Urząd Spraw Wewnętrznych czy chce towarzyszka rozmawiać z Panią ABC?
– Tak.
– Ciociu?.
-Ale ty dziecko chyba mi wstydu nie robisz i u nich nie pracujesz?
Kto i kim gardził WTEDY Wodniku to ja na swoje i twoje nieszczęście wiem lepiej.
Ale bajka skończyła się dobrze. Żyjemy długo i szczęśliwie.
http://www.mt2.pl – projektowanie i tworzenie stron www łódź
Umarł Ojciec Krąpiec. Ostatnio bywał w Radiu Maryja. Pamiętam go jednak jeszcze młodego(?) . Pamiętam też jak smiało potępiał agresje amerykańską w Wietnamie w lubelskim partyjnym dzienniku.
Rozbudowywał KUL. Seweryn Blumsztajn i Barbara Toruńczyk studiowali pod Jego Magnificencją. Niech mu ziemia nie ciąży.
Dano-1 !
Patriarchalny ton, wyższość intelektualna i próby pouczania (przez „mądre” przypowieści) zostaw dla innych. Ani sobie tego nie życzę, ani oczekuję, ani potrzebuję. Od nikogo.
Tak ten passus nt. którego napisałem tych parę słów, a Tyś „mnie” chciał w tej materii „pouczyć” – odebrałem; i mam do tego prawo (ton i wydźwięk „ja otliczno paniał”) i nikomu „do tego” nic.
Zawsze najlepsza jest dewiza „moja chata z kraju”.
Pozdro.
WODNIK53
dana 1. 18.40. W zamieszczonym dowcipe byłoby dobrze wskazać miejsce, w którym należało sie śmiać. Swoją drogą to miałeś bujny zyciorys i dobra pamięć historyczną.
konsole to większość rynku gier więc czemu by nie http://www.max-crysis.com