Wolność słowa
Czekamy na superwtorek w USA, czekamy na wynik wizyty premiera w Moskwie. Tymczasem prezydent miał ,,dobre spotkanie” z Tuskiem w sprawie polityki wschodniej i tarczy. Miło usłyszeć, ale to jedno dobre spotkanie odwilży między obu urzędami nie czyni. Wojna o głupstwa, jaka toczy się między prezydentem a premierem, dowodzi zresztą paradoksalnie (a może i nie paradoksalnie), że obie strony konfliktu więcej łączy niż dzieli i muszą się czymś wyraźnie odróżnić.
Mam na myśli, że jak dotąd polityka zagraniczna Tuska-Sikorskiego w fundamentalnych kwestiach jest kontynuacją polityki Kaczyńskiego-Fotygi. Karta Praw Podstawowych, dystans wobec Berlina, twarda mowa do Kremla, coś za coś w zamian za tarczę antyrakietową, przestrogi przed rosyjskim szantażem energetycznym, ambasadorowanie euro-natowskim politykom ukraińskim – gdzie tu wyraźne różnice? Nie ma. Wyraźna różnica jest w stylu,i dobrze, ale nie w substancji.
To oczywiście może się zmienić. Ten rząd dopiero się mości. Właśnie dlatego wizyty Tuska w Moskwie, Sikorskiego w Waszyngtonie i odpowiedź na ofertę poważnych rozmów ze strony kanclerz Merkel, są szczególnie ważne, bo mogą być nowym otwarciem już wyraźnie Tuskowym. Niech premier coś zdziała, stworzy jakieś fakty polityczne, byśmy poczuli, że rzeczywiście zaczęła się epoka Tuska. Politykę zagraniczną ,,robi” w naszym systemie premier i minister spraw zagranicznych. to, że obaj są na każde wezwanie prezydenta na ,,konsultacje” stwarza precedens. Czy teraz premier będzie się konsultował z prezydentem przed każdym zagranicznym wyjazdem? To ustanawiałoby w oczach społeczeństwa wyraźną podrzędność szefa rządu.
Tak naprawdę pałac prezydencki jest ramieniem PiS w walce politycznej z PO o powrót Jarosława Kaczyńskiego do władzy. Niech Platforma nie wierzy, że uda się jej wyłuskać prezydenta z oplatającej go sieci powiązań. PiS bez dużego pałacu straciłby polityczne siły dużo szybciej niż je traci. Jarosław Kaczyński nie pozwoli na emancypację prezydentury.
PS. Jacobsky i inni: BOBOLA nie wyraził żadnej ,,opinii”, tylko anonimowo przejechał się po ofierze gwałtu w Exeter i próbował obrócić w żart czyn Polaka. Dawno nie czytałem czegoś równie obraźliwego. Na tym blogu nie ma i nie będzie takich wpisów – niech ,,banicja” Boboli będzie tego sygnałem. Wolność słowa nie polega na tolerowaniu grubiaństwa. Wolności słowa nie ma dla wrogów wolności i dla podszywających się pod obrońców wolności słowa rasistów i podżegaczy do nienawiści. Taka jest zasada mojego blogu. Nie jest tak, że w internecie wszystko wolno i nie ma żadnej hierarchii. Tak jest w niektorych utopiach, a Sieć nie jest utopią, lecz narzędziem porozumiewania się i, czasem, współdziałania w dobrej sprawie. Tylko taka Sieć ma sens i tylko taka mnie interesuje. Roman51Pl- ciekawa ta sugestia zmniejszenia liczby parlamentarzystów i pracowników kancelarii prezydenta RP, tak było w II RP (posłów było około 200, a ludności mniej więcej tyle samo co teraz). Co do służb specjalnych, hm, a w USA jest ich około 20. Konkurencja i wzajemna kontrola. Choć naturalnie ryzyko chaosu bardzo wzrasta. Dziękuję za wpisy w dyskusji pod poprzednim blogiem – miki, sawa, waldemar, mw, alicja, art, alex, bożena, gargamel. Uchachany i bard333: mało śmieszne, jeśli miało być ironią. Proszę czytać, co piszę, a nie reagować na jedno zdanie lub słowo: nigdzie nie wzywam do totalnego bojkotu opozycji w mediach. Wodnik53: istotnie, mam wrażenie ,,idiocenia” mediów. Tuciu: wpis wydaje mi się zbyt fatalistyczny. Tacy jesteśmy jako media, wyborcy, klasa polityczna, nic nie poradzimy. Otóż poradzimy, jeśli zaczniemy kłopoty nazywać po imieniu. Dana 1: Tak samo jak nie wzywam do bojkotu opozycji, lecz do refleksji nad rolą mediów w dzisiejszej polskiej polityce, podobnie nie chcę ,,dyktatury mądrych”. Czytałem Poppera. Pozdrowienia.
Komentarze
Też czekam na wyniki superwtorku, w tym większym zainteresowaniem, że moja Narzeczona jest właśnie w US i może oglądać to całe zamieszanie „live”.
Natomiast nie mogę zrozumieć Pana poparcia dla Hillary (wirtualnego oczywiście) i krytyki Obamy. Jak juz ktoś wytknął, wpadka Obamy z „prezydentem Kanady” jest niczym w porównaniu z deklaracją Hillary w sprawie wyborów w Pakistanie („wybory nie będą demokratyczne, bo jest tylko jeden kandydat”). Pan, że tak powiem „Wolnościowiec”, liberał, nie chce człowieka z jednak innego rozdania, człowieka z wizją, nieubabranego w dotychczasowe schematy waszyngtońskie? Kiedyś w tokfm Pan powiedział, że Obama, to wcale nie jest taki outsider, tylko kolejna postać z establishmentu. No pewnie, że z jakiegoś tam establishmentu partii demokratycznej, ale inaczej jak by mógł walczyć o nominację? Mógłby co najwyżej być cieniem i naśladowcą Rossa Perrota. A porównując jego dotychczasowe „uwikłania” z dorobkiem Hillary, to może wreszcie jest szansa na prezydenta, który nie jest wręcz zakładnikiem konkretnych „lobbies”, nie ma obciążonej hipoteki (żona Obamy ma mniej na sumieniu niż mąż Hillary, i nie ważne że był jednym z najlepszych, moim zdaniem, prezydentów US w XX wieku) i zdaje się mieć świeższe i bystrzejsze spojrzenie na sprawy międzynarodowe niż jakikolwiek z demokratycznych kandydatów w ostatnim czasie (to że G.W. Bush wygrał 4 i 8 lat temu, jak Pan wie, było tyleż jego triumfem, jak poświadczeniem słabości, by nie rzez żenady, jaką reprezentowali kandydaci demokratów)
Pozdrawiam serdecznie
Wolność słowa nie polega na tym, żeby chlapać słowem na prawo i lewo, i patrzeć, jak publika zareaguje, zszokowana, ale przecież było „bez przekleństw, wyszukanie”.
Szanowny Panie Redaktorze,
Z ulgą przeczytałam Pańską diagnozę, oceniającą meritum polityki zagranicznej Rzadu. Ta polityka jest w moim mniemaniu poważnym błędem, ale ulgę przynosi sam fakt, iż dostrzega Pan kontynuację. A przecież dotyczy ona także wielu innych kwesti ze stylem prowadzenia debaty publicznej włącznie. Ta sama nieustanna ściema. I cóż z tego, że tematy się zmieniają.
A tymczasem wielu zarówno dziennikarzy, jak i forumowiczów uroiło sobie, że PO jest przeciwieństwem PiS.
Gdy tymczsem różnica pomiedzy Jarosławem Kaczyńskim a urzędującym premierem sprowadza się do tego, że pierwszy jest o oczko bardziej kompetentny a drugi o oczko sympatyczniejszy.
Obaj zaś są z tej samej bajki. I szczerze wyznam, że jestem już znudzona i zmęczona oglądaniem kolejnych wersji potyczek Kapitana Kaczora polującego na Tuska Pana, lub odwrotnie.
Z wyrazami szacunku
Ależ talent analityczny z Redaktora … Oferta poważnych rozmów ze strony kanclerz Merkel ? Czyżby ? Z tego,co opublikowała „GW”, wynika,że chodzi o to,by Polska zaakceptowała plany stworzenia muzeum, upamiętniającego tzw. wypędzenia Niemców,pod nazwą „Widoczny Znak”. Niełatwo oprzeć się wrażeniu,że ideolodzy z „Polityki” i podobnych środowisk chcieliby widzieć Polskę jako wasala Niemiec,potakującego wszystkiemu,co wymyślą w Berlinie.
Zgadzam się z diagnozą, że działalność obecnej ekipy to w gruncie kontynuacja „dokonań” poprzedniej i że oprócz formy niewiele się zmieniło.
No cóż, za K&K mieliśmy PO – PiS , a obecnie mamy PO – PiS.
Pozdrawiam, T.
Panie Redaktorze !
Już kiedyś pisałem bodajże na tym blogu (i to chyba wielokrotnie), iż PO to PiS-bis (tylko inaczej opakowane) – w materii programowo-ideowej. Ale jest to zdecydowana przewaga „formy nad treścią”. To polityczne „skupiny” kwalifikujące sie jako prawica, jako siły konserwatywne i zachowawcze (no może „platformersi” są przesunięci na „osi” bardziej ku libertarianom). Dlatego o zmianie wektorów mowy być nie mogło. PSL zresztą też jest partią – i zawsze taką było – z tego kręgu mentalno-ideowego: ludowa partia jest w kwestiach świadomości zazwyczaj tradycjonalistyczna, konserwatywna z elementami populizmu (takiego „zdroworozsądkowego”, ludowego, patriarchalnego). Niczego innego spodziewać się nie można było…
Ważniejszym problemem jawi się rozbieżność głosów dochodzących z obu ośrodków władzy – „małego” i „dużego” pałacu – zwłaszcza w przedmiocie polityki zagranicznej. To źle wróży interesom naszego kraju a priori. W dyplomacji i polityce obowiązuje także (a może – przede wszystkim) rosyjski schalgwort: „tisze bud’iesz, dalsze jed’iesz”. Dysharmonia odgłosów dochodząca z ww „pałaców” nie dość, że kompromituje Polskę en bloc i elity rządzące nią aktualnie, lecz jeszcze pozwala innym graczom ze sfery polityki międzynarodowej „rozgrywać” te różnice, jawnie widoczne i przez oba ośrodki „z lubością” podkreślane (w przymilnych i łaszących się do obu ośrodków, lokajskich mediach). Wygląda to jak małe dzieci w przedszkolu kłócące się o wiaderka, łopatki czy inne akcesoria zabaw „piaskownicowych”.
Ale to image i wymiar polskich elit o których ostatnio (i politycznych i medialnych i kulturowych) o których ostatnio także na tym blogu dyskutowaliśmy. To negatywna egzemplifikacja – nie jedyna zresztą – tego wymiaru i tej mentalności, sposobu myślenia i opisu świata przez członków naszej „Śmietanki”….
Pozdrawiam.
WODNIK53
http://kuczyn.com/2008/02/05/robta-co-chceta/#comment-43599
Tak trzymac Panie Ministrze
Co za wspaniały przykład HIPOKRYZJI
Najpierw pisze Pan w swoim artykule ,cytuje :
Tak naprawdę pałac prezydencki jest ramieniem PiS w walce politycznej z PO o powrót Jarosława Kaczyńskiego do władzy. Niech Platforma nie wierzy, że uda się jej wyłuskać prezydenta z oplatającej go sieci powiązań. PiS bez dużego pałacu straciłby polityczne siły dużo szybciej niż je traci. Jarosław Kaczyński nie pozwoli na emancypację prezydentury.
Zaraz potem poucza nas jak my blogowicze powinniśmy zachować ( tak jak do dzieci w przedszkolu) , cytat :
Wolność słowa nie polega na tolerowaniu grubiaństwa?..i podżegaczy do nienawiści
No to jak piewco prawdy ,szczerości i uczciwości
najpierw szczucie i podżeganie PO przeciw PIS -owi a potem pamiętajcie dzieci nie wolno podżegać do nienawiści
WSTYD , WSTYD ,WSTYD .
To jest JĘZYK GW,POLITYYYKI,NIE ! ! !
A propos cenzury:
Link do blogu Kuczynskiego przeslalem z Komentarzem do blogu Wildszteinowi. Poczekamy. 🙂
Panie Redaktorze,
dziekuje za Panskie credo i rozumiem Panskie motywy. Mam nadzieje, ze Pan lepiej zrozumial moj wpis i moje pytania niz Alicja, ktora najpierw zarzucila mi arogancje wobec Pana, a teraz, sadzac po Jej wpisie, nadal nie moze przelknac tego, co napisalem, skoro ciagle cofa sie Jej czkawka.
Nadal jednak bede stal na swoim stanowisku: usuniecie jednostkowe wpisu, ktory wypelnia znamiona wyszczegolnione przez Pana w czesci adresowanej do mnie i do „innych” lub kazdego innego wpisu, ktory w inny sposob naduzywa tytulowej wolnosci slowa – jak najbardziej (tak na marginesie: wpis Boboli nadal figuruje na Panskim blogu, niemal jak tabliczka pod szubiennica – dla niewtajemniczonych:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=290#comment-61364), jednak cenzura prewencyjna za samo nazwisko – to juz troche mniej.
Szanuje Panski wybor nie zgadzajac sie z zastosowanymi srodkami.
Mysle, ze to honorowy kompromis aby zakonczyc dyskusje na ten temat 🙂
Pozdrawiam,
Jacobsky
Nie wiem czy Polityka nie traktuje The Times jako konkurencji, dlatego nie jestem pewien czy ten link zostanie przepuszczony.
Uwazam jednak ze to link wart popularyzacji w blogu.
http://wiadomosci.onet.pl/1456092,720,1,1,zli_ludzie_w_maskach,kioskart.html
🙂 🙂
Panie redaktorze!
Superwtorek istotnie moze przyblizyc nas do ostatecznego wizerunku finalowej kampanii wyborczej w USA.Kampania ta rozpocznie sie pomiedzy dwoma kandydatami wybranymi i zatwierdzonymi przez Konwencje obu partii, ktore odbeda sie poczatkiem wrzesnia br.
Najciekawsze starcie w szeregach partii demokratycznej to starcie sympatii pod adresem Hilary Clinton wzgledem obaw( nie bez uzasadnienia ) nastepstw afroamerykanskiego Prezydenta.To najciekawsze starcie dwoch niezwyklych indywidualnosci z ktorych tylko Hilary Clinton in plus ma pewne doswiadczenia predysponujace do stanowiska Prezydenta USA,Czy zwyciezy preagnienie czegos nowego?.
Moje osobiste kalkulacje jako obywatela USA.
1/realnie podejrzewam ze Barack Obama nie bardzo wie z jak wielkim spectrum problemow politycznych i ekonomicznych zderzy sie obejmujac urzad Prezydenta po G.W.Buschu? Chyba nie da sobie rady.Nie widze fachjowcow w jego kregu tworzacych ewentualnie jego gabinet.
2/Obawiam sie odnowienia pewnych zaszlosci antagonistycznych pomiedzy bialymi i afroamerykanami. Dzisiaj one tez wystepuja srodowiskowo i moga przybrac niezbyt wskazany wymiar.
3/Hilary Clinton traci troche sympatie swoich wyborcow calkiem bezbarwnie prowadzona kampania.Nie ulega watpliwosci, ze jest tym wlasciwym kandydatem. To ze kobieta? Ilez kobiet mamy na zupelnie mieskich stanowiskach i spisuja sie lepiej od mezczyzn?To nie jest problem.
4/ewentualnosc wyboru przez Konwencje Partii Demokratycznej Baracka Obamy w wielu stanach wzrosna ku przekorze sympatie prorepublikanskie co moze ewentualnie przesadzic o koncowym efekcie wyscigu do Bialego Domu.Niezbyt to z gospodarczego punktu widzenia ciekawa perspektywa dla USA.
Reasumujac uwazam ze minimalnie wygra Hilary Rodham Clinton i ten superwtorek i 6-go Listopada br. w tzw. Election Day.
dana1 – Cóż to się stało, że przestałeś pisać u Pana Waldemara? Choć, jak widać, zaglądasz. 😎
A tymczasem Radek Sikorski w kanadyjskiej TV ! Pisze o tym, bo naprawde niezmiernie zadko mozna zobaczyc polskiego polityka w tutejszej TV, a juz polityka tak ezgotycznego kraju jak Polska, ktory to polityk przebywa z wizyta w Kanadzie – prawie nigdy.
Radek obiecal pewne ograniczone wsparcie dla kanadyjskich wysilkow majacych na celu rozszerzenie udzialu natowskiego w interwencji afganskiej. Innymi slowy wyglada na to, ze polska dyplomacja zajmuje bardzo okreslone stanowisko w sporze, jaki wyraznie dzieli NATO. Ciekawe jak dalej potocza sie sprawy podczas szczytu w Wilnie.
Osobiscie nie zachwyca mnie postawa Sikorskiego patrzac od strony Polaka, zas patrzac od strony Kanadyjczyka, chcialbym, zeby Kanada nie przedluzala swej obecnosci w Afganistanie poza 2009 rok, jak przewiduje orginalny plan misji.
Super-wtorek jako zupelnie mnie nie rajcuje, podobnie bawienie sie w przewidaywania na temat rezultatow, ktore naplyna wieczorem. Coraz mniej wierze, ze po wyborach prezydenckich nastapi jakas bardzo radykalna zmiana kursu amerykanskiego. Znaczy sie zmiana nastapi, i z pewnoscia na lepsze, ale glownie dlatego, ze juz po prostu gorzej byc nie moze niz pod rzadami obecnej administracji. Co do reszty ? Wole poczekac az na placu boju pozostanie dwoje kandydatow, pozostali ustawia sie w rzedzie za wybranym kandydatem na prezydenta, bo wtedy naprawde uwypukla sie wszystkie roznice miedzy Republikanami i Demokratami.
Kto wie ? Moze nie bedzie ona az tak znaczaca ?
Pozdrawiam.
1.Polityka zagraniczna, jest pochodną i emanacja WSZYSTKIEGO!!! co się w naszym kraju dzieje, co o naszym kraju stanowi . Pytanie ćwiczenie: Kto z blogowiczów dla intelektualnej wprawki , wymyśli realną alternatywę, NIE KONTYNUACJĘ, dla polityki zagranicznej prowadzonej przez PiS. Jedynym warunkiem , niech będzie tylko to, że mówimy poważnie.
2.Wolność słowa. Na dziesięć osób wypowiadających się na temat uwarunkowań działania wolności słowa, powstanie dziesięć zestawów kryteriów opisujących to zjawisko. Ponieważ Gospodarz blogu ustala reguły, jego warunki są decydujące.Należy to uszanować. Jeśli jednak powstaje precedens z administracyjną interwencją wobec blogowicza, który złamał określone zasady, to uczciwość wobec nas pozostałych , wymagałaby utrzymania postawy konsekwentnej, wobec blogowiczów łamiących kolejne standardy przyzwoitości. Jeśli „ręka sprawiedliwości” raz się ujawniła, to tylko jasność reguł i konsekwencja w respektowaniu zasad , pozwoli nam mieć rozeznanie co do dnia i godziny. Warto zwrócić uwagę ,że nasze osoby publiczne, które kiedyś zakosztowały dochodzenia obrony swojej czci na drodze sądowej ,czynią to dość powszechnie.W tym kraju pijany menel, jest w stanie obrazić prezydenta !!!
Pozdrawiam,Eddie
➡ Wodnik53 z 11:13
Przysłowie, które przytaczasz, brzmi:
tisze jediesz – dalsze bydiesz.
Pozdrawiam, T.
Zainteresowanym: http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4892114.html :
Jacobsky,
po pierwsze, nadal uważam, że wobec Gospodarza blogu zachowałeś się arogancko. Było to w stylu „Panie Szostkiewicz, a co Pan tutaj rządzisz, jakim prawem?”.
Po drugie, przestań traktować mnie protekcjonalnie, jak jakąś idiotke,która wczoraj się urodzila, i która czegoś „nie może przełknąć” i jej durnej się „czka i cofa”. Oczywiście nic „ad personam” nie napisałeś, tylko wyszukanie, elegancja-francja, jak Bobola.
Nie mogę przełknąć, jeśli ktoś powiada, że wolność słowa to znaczy wszystko, co nam ślina na język przyniesie.
A jak jeszcze w czymś Ci podpadłam, to znasz mój adres emajlowy – napisz. Nie musimy tutaj roztrząsać naszych róznic.
Juz miałam napisać „Jacobsky, zgódzmy się, że się nie zgadzamy w tej sprawie”, ale Ty poleciałes tym, czego podobno nie robisz. Ad personam.
Brawo dla Autora za reakcje na chamski wpis Boboli.
Niestety stwierdzam,ze w Polsce wciaz panuje przyzwolenie dla pseudodowcipnych ,antyfeministycznych wynurzen(vide:definicja gwaltu p.Leppera-smiechu bylo co niemiara).Tym bardziej to dziwne,ze w Polsce,jak zauwazyl Hr.Giedrojc,jesli cos jest wartosciowego to wlasnie kobiety.Drogie panie,nie dajcie sie glupkom i pseudomachom!!!
Alicja,
raz jeszcze powtorze: mozesz komentowac moje teksty jak chcesz. Rowniez moesz mi przypisywac to, czego nie napisalem, a co urodzilo sie w Twojej glowie jako interpretacje w stylu: „Co autor chcial przez to powiedziec ?”. Byc moze stad przychodzi Twoja nadinterpretacja w kierunku „ad pesonam”. Na Twoim miejscu bylby jednak ostrozniejszy w konkluzjach, w tym jesli chodzi o moj stosunek do Twojej osoby, skoro juz przywolujesz ten temat.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Szanowny Redaktorze, ja-będąc pryncypialnym wrogiem stylu „boboli” oraz „lizaków”, „tojów”,”faliczów”, stylu zajadłego, obrażającego osoby drugie, stylu opartego na pogardzie i nienawiści do „innych”- bardzo Pana proszę o cofnięcie swojej decyzji administracyjnej w jego sprawie. Proszę Pana (kilku innych „pisatieli” chyba mnie popiera w tej sprawie) z dwóch powodów:
1. nie posiada Pan patentu na orzekanie, co jest dopuszczalne, a co nie; nie życzę tego Panu, ale Pana blog może zamienić się w konsekwencji na „odgadywanie myśli i upodobań Pana”; zanikną dyskusje, rozleje się wazelina, a na pewno nie po to Pan zdecydował się na taką formę rozmawiania z czytelnikami Polityki w celu wymiany poglądów i pogłębiania swojej wiedzy,
2. Wina „boboli” jest bezsporna, ale nie może być tak, jak podobno było w samurajskiej Japonii, że za każde dowolne przestępstwo kara była tylko jedna: kara śmierci.
Pozdrawiam