Wojna w Arktyce
O Polsce następnym razem. Mam nadzieję, że odpowiedzialność za sprawy Barbary Blidy i CBA i ataków na Trybunał Konstytucyjny zostanie ustalona i ukarana, reszta to zgiełk medialny.
Teraz o Rosji: znów miesza, tym razem w odmętach Morza Arktycznego. Jest to oczywiście spójne z programem Putina odbudowy dumy Rosjan z własnego państwa: proszę bardzo, spuściliśmy batyskaf 4 km w głąb morza i wbili flagę Federacji w dno niczym Amerykanie swój gwiaździsty sztandar w Księżyc. (kto pamięta, że jak trzeba było ratować sosyjskie atomowe łodzie podowdne, to batyskafu nie było, albo pożyczyli Brytyjczycy?). Tylko że Księżyc i kosmos mocą porozumień międzynarodowych jest eksterytorialny, nie należy i ma nie należeć do żadnej ziemskiej potęgi.
Z Arktyką jest tak, że według prawa międzynarodowego rządzi nią tak zwana zasada sektorów, w świetle której gest z batyskafem i flagą jest co najmniej wysoce kontrowersyjny, jeśli wręcz nie prowokacyjny. W tym sensie, że Rosja prowokuje arktycznych sąsiadów do podobnych aktów ,,obsikiwania” własności.
Premier Kanady świetnie to nazwał: Rosji coś się pomyliło, zachowuje się tak jak mocarstwa Europy ale w XV, XVI czy XVII w., kiedy wbijały one swoje sztandary na odkrytych wyspach i lądach, przejmując je automatycznie na własność. Tylko że ta epoka (kolonialna!) już się skończyła. Nawet Amerykanie przestali szturmować nielubiane przez siebie państwa dla samego twardego podboju jak w XIX wieku (Irak potwierdza regułę).
Za słowami poszły czyny: Kanada zapowiada nasilenie obecności wojskowej w Arktyce, podobne sygnały wysyła maleńka Dania, jednak członek NATO i właściciel ogromnej Grenlandii.
Czy z tego będzie wojna? Pewno nie, ale to kolejna lekcja pokory dla guru od polityki światowej. Prorokowano, że wojny XXI wieku to będą przede wszystkim wojny o wodę, o dostęp do wody i energii, a tymczasem mamy wojny ideologiczne (wojna z islamistami), w których element energetyczny jest rzeczywiście obecny, ale moim zdaniem nie dominujący (a na pewno nie z perspektywy Osamy i jego bojowców) i klasyczne wojny o granice. Konflikt w Arktyce byłby połączeniem jednego i drugiego: chodzi oczywiście o gaz i ropę na dnie morza (do których dostęp ułatwi globalna zmiana klimatu), ale i o terytorium.
PS. Torlin , Qba – ja wiem, że to chwyt retoryczny, ale odpowiem serio: nie, współczesny Kościół pożegnał się z ideą ,,władzy od Boga” i sojuszu ołtarza z tronem, jeśli w praktyce (np. w Polsce) nie bardzo to widać, to proszę pamiętać, że ta ,,rewolucja kopernikańska” w społecznej myśli Kościoła rzymskiego ma ledwo pół wieku, jak długo wypadały totalitarne kły części światowej lewicy? Szestow1” – dalej się nie rozumiemy, Kościołem rządzi zasada hierarchii, a nie demokracji. Rydzyk nie jest przejawem demokracji w Kościele, tylko tym, co język kościelny nazywa ,,zgorszeniem” – swymi politycznymi wypowiedziami i akcjami oraz oddaniem anteny ludziom, których bluzgi mogą się mieścić w normie USA, ale nie mieszczą się w normie Europy i posoborowego Kościoła Rydzyk umacnia i szerzy w świecie stereotyp (polskiego) katolicyzmu jako siedliska ciemnoty, fanatyzmu, chciwości władzy i pieniądza – dokładnie taki jaki wyznaje część stałych gości na blogu. Za to dziękuję za wspisy: norymberdze, gogo, Kurtowi Wagnerowi, magrudowi i Jacobsky’emu za słuszne wyjaśnienia w sprawie teologii na uniwersytetach, dodam (a propos wpisu mkj), że wbrew pozorom Kościół w Polsce wcale nie kwapi się do tworzenia wydziałów teologii na naszych uczelniach, z obawy, że kontakt z laickim światem akademickim teologom zaszkodzi, bo wystawi ich wiarę czy myślenie na ciężką próbę. A przecież właśnie dlatego warto, by teologii nie izolować od uniwersytetu!
Komentarze
Niektóre uczelnie mają wydział teologii, inne nie. Ja bynajmniej nie postuluję rugowania – chciałem tylko zauważyć, że brak nie oznacza „sowieckości”.
Czyli już wprost – denerwuje mnie typowe dla „postępowych, liberalnych katolików” lekceważenie osób o innych poglądach, zwłaszcza że dla większości z nich Ginzburg czy Alfierow to trochę za wysokie progi…
Abstrahując od naukowej wartości Papieskiego Fakultetu Teologicznego – jego wcielenie byłoby dla UWr. niekorzystne finansowo. Mówiąc krótko, trzeba by było do tego dokładać. Dlatego kościół chciał, a uniwersytet nie.
Temat poważny, konsekwencje potencjalnie ogromne – a mnie to śmieszy. Nic nie poradzę, naprawdę mnie bawi zamieszanie wokół przynależności Arktyki A zupełnie serio – nic łatwiejszego niż rozciągnięcie międzynarodowego prawa dot Antarktyki, także na Arktykę. Nawet, jeżeli wielka Kanada kupuje i buduje kanonierki, Rosja stosuje alpinizm podwodny, a Dania liczy niedżwiedzie polarne
> Kościoła Rydzyk umacnia i szerzy w świecie stereotyp (polskiego)
> katolicyzmu jako siedliska ciemnoty, fanatyzmu, chciwości władzy i
> pieniądza
Dzień bez propagandy, dniem straconym.
> Rydzyk nie jest przejawem demokracji w Kościele, tylko tym, co język
> kościelny nazywa ,,zgorszeniem’? – swymi politycznymi wypowiedziami i
> akcjami oraz oddaniem anteny ludziom, których bluzgi mogą się mieścić
> w normie USA, ale nie mieszczą się w normie Europy i posoborowego
> Kościoła
Oburzajmy się! Oburzajmy się! Nie za bardzo wiadomo z jakiego powodu bo ludzie pokroju gospodarza nie chcą wytłumaczyć na czym polega zbrodniczy ‚antysemityzm’ Michalkiewicza czy o. Rydzyka. Ale oburzajmy się!
‚Norma Europy’ oto PRECYZJA WYPOWIEDZI ‚wybitnego publicysty’ tygodnika polityka 🙂 Chciałoby się zapytać: w której loży ustanowiona?
Gospodarz znowu potwierdza że jest Kościół katolicki i ‚posoborowy’. To prawda. Dwa różne byty.
Gospodarzu, Jakobsky, jest mi bardzo miło, że młodzi księża mogą się ciekawych rzeczy dowiedzieć na teologii i że ta mogłaby ewentualnie poszerzyć horyzonty wykładowców, gdyby miała miejsce na „laickim” uniwersytecie.
Nie wiem jednak, dlaczego ma się to odbywać za pieniądze podatników.
Seminarium to nie fakultet teologii. Zgoda, ale celem jednego i drugiego jest krzewienie (jedynie słusznej) wiary. Więc jeszcze raz: dlaczego za nasze pieniądze?
Zdanie Gospodarza które rozpoczęło tę dyskusję: teologia (…) wykładana na uniwersytetach (…) (Jak wiadomo, na Zachodzie tak było i jest od wieków, mimo Kopernika, Newtona, Darwina i Einstseina)
Wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby: Darwin czy Newton działali w strukturach uniwersyteckich mimo, że były one obciążone balastem teologii (tzn wpływami Kościoła).
Co do naukowości teologii, to wydawałoby się że sprawa została już dawno rozwiązana. Jako naukowe definiuje się to, co intersubiektywnie komunikowalne i sprawdzalne. Prawdy wiary takimi nie są.
Przepraszam, że z Arktyką ma to niewiele wspólnego.
Pozdrowienia
grzes
Gesty rosyjskie arktyczne czy prawosławne są na pokaz dla pokrzepienia Rosjan, że dalej są mocarstwem. Działania militarne i odwetowe na Kaukazie też mają cel dośc nierealistyczny, bo jakiż zysk przyjdzie Rosji z tych ziem poza wzmacnianiem wewnętrznego prestiżu władzy tym „poligonem dla poborowych”. Rosjanie mają swoich milion milionerów którzy zarządzają ogromnym państwem, a reszta to nawóz jakby powiedział Witkacy. Ci milionerzy jako kasta wybrańców muszą jednak podlegac władzy najwyzszej, bo moga zostac zdegradowani do statusu więznia syberyjskiego łagru jak Chodorkowski, więc nikt się ni wychyla jak w Sowietach. Panie Adamie. Czy ucieczka od polskich spraw jest związana z tym, że musiałby Pan stanąc po stronie Leppera w sporze z Ziobrą jak nakazuje wydawca?
A jeśli chodzi o Rydzyka to nie byłbym tak pewny europejskich wartosci chrześcijańskich, które są jakoby wyższe od demokracji amerykańskiej. W tamtej demokracji nie obciązonej historią soborową byłby to tylko jeden z wielu kaznodziejów biznesmenów. To media nadają znaczenie i robią reklamę bezpłatną takim jak on czy Lepper. Sami nic by nie zrobili poza utworzeniem numeri 0-700 czy innego równie ciekawego.
Teraz pewnie Polityka wraz z Agorą i ITI przyznają tytuł człowieka roku Lepperowi za walkę z Ziobrą…Czy to ma jakikolwiek sens ?
Panie Adamie,
poruszyl Pan bardzo „kanadyjski” temat. Wystarczy spojzec na mape swiata, zeby to zrozumiec. Waznosc Arktyki z punktu widzenia Kanady to przede wszystkim tzw. Przesmyk Polnocny, czyli droga wodna biegnaca z Atlantyku, od Zatoki Baffina do Ciesniny Beringa i dalej do regionu Pacyfiku. Znaczenia strategicznego tej potencjanej drogi wodnej nie trzeba chyba wyjasniac. Pisze „potencjalna droga wodna”, gdyz jest ona ciagle niedostepna dla regularnej zeglugi oceanicznej, a jej ewentualna zdolnosc nawigacyjna zalezy od stopnia ocieplenia sie Arktyki. Jesli zmiany klimatyczne beda postepowac w dotychczasowym tempie, to mniej wiecej od roku 2030 – 2040 mozna bedzie mowic o regularnej zegludze Przesmykiem.
Kanada jako jedyny kraj uznaje swoja suwerennosc nad ta droga wodna. Przeciw sobie ma wszystkie potegi swiatowe, zainteresowane w wolnej zegludze na tym najkrotszym polaczeniu morskim miedzy Atlantykiem i Pacyfikiem. Potegi gospodarcze chca umiedzynarodowiena Polnocnego Przesmyku, tak jak to ma miejsce w przypadku Ciesniny Giblartarskiej. Kanada upiera sie przy swojej wylacznej suwerennosci, ale do tej pory jej wysilki w kierunku konfirmacji tej suwerennosci byly raczej patetyczne, i dopiero rosyjski numer z choragiewka pod woda obudzil rzad federalny z letargu.
Kanada, ciagle reklamujac swoja suwerennosc nie posiadala nawet jednego lodolamacza zdolnego do operowania w Arktyce zima, aby te suwerennosc utwierdzac. Trzeba bylo rosyjskiego popisu z choragiewka, zeby posypaly sie oficjalne deklaracje duzo wazniejsze niz ta, ktora Pan cytuje, czyli rozbudowa floty arktycznej, budowa portu glebokiego w Arktyce kanadyjskiej, zwiekszenie obecnosci wojskowej. Problem w tym, ze nawet USA, najwazniejszy sojusznik Kanady, sa po drugiej stronie barykady jesli chodzi o kanadyjskie roszczenia do suwerennosci nad Przesmykiem.
Kanade czeka ogrom pracy na szczeblu dyplomatycznym, a kto wie, moze i militarnym. Z pewnoscia nie dojdzie do zadnej wojny o Arktyke, bo nie o pobrzekiwanie szabelka tutaj chodzi tylko o handel, surowce, itd. Wielkie potegi swiatowe i tak predzej czy pozniej dojda do porozumienia, a Kanada czy Dania stana w szeregu z innymi.
Tymczasem nikt nie pyta o zdanie na temat Arktyki prawowitych wlascicieli tego obszaru; inuitow, eskimosow, ewenkow, czukczow, itd. Oni oraz ich tradycyjny tryb zycia nie licza sie na szachownicy wiekich mocarstw. I to jest prawdziwy, ciagle zywy kolonializm rodem z ubieglywch wiekow, a nie wbijanie w dno choragiewek jako znakowanie wlasnego terytorium.
Pozdrawiam serdecznie,
Jacobsky
grzes,
1. ksieza sa takimi samymi obywatelami jak lekarze, hydraulicy czy sprzataczki. Jesli zechca, moga studiowac to, co jest im potrzebne dla wykonywania poslugi, w tym rowniez teologie. Nie wiem, na jakiej podstawie trzeba tego zabronic akurat ksiezom.
2. Jako studenci wydzialow teologii ksieza traktowani sa jak wszyscy inni studenci i pokrywaja koszty swych studiow jesli tylko odplatnosc jest regula. Argument z pieniedzmi podatnikow, o ktore wyrazasz troske dotyczy rowniez finansowania uczelni z pieniedzy publicznych. Przypominam, ze kazdy uniwersytet fundowany w czesci przez pieniadze publiczne pozostaje mimo wszystko placowka autonomiczna jesli chodzi o profil naukowy. Jesli wladze uczelni uznaja, ze obecnosc wydzialu teologii odpowiada potrzeba srodowiska, w jakim uniwersytet dziala, to dlaczego ta potrzeba ma nie byc zaspokojona przez uniwersytet w ramach powierzonego mu mandatu ? Podobnie, jesli wydzial teologii pustoszeje, to wladze uczelni maja prawo wydzial zlikwidowac.
3. Jesli w Twojej rzeczywistosci wydzialy teologii sluza krzewieniu wiary, jedynie slusznej czy innej, to tylko wspolczuc rzeczywistosci. Pisze to bez zlosliwosci. W mojej rzeczywistosci istnieja wydzialy teologii bez przymiotnika „papieskosci”, i byc moze w tym tkwi istota problemu. Jednak nie mozna z lokalnych wynaturzen robic reguly. Nigdy nie slyszalem, zeby w mojej rzeczywistosci ktos skarzyl sie na indoktrynacyjny charakter programu wydzialu teologii, Grzes.
Ostatnia kwestia: naukowosc teologii. Osobiscie nie widze zadnej roznicy miedzy Ph.D. z teologii, filozofii, etnografii, biologii, czy matematyki. Liczy sie sposob ksztalcenia, akademickosc metody, a nie przedmiot jako taki, bo bardzo latwo znalezc inne dyscypliny, ktore sa rownie naukowe jak teologia. Np. dziennikarstwo.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Nie rozumie jakimi kryteriami kieruj sie censor, dopuszczajac wpis do druku. Moj wpis nie roznil sie od tekstu szestow 1 jednak nie zostal wadrukowany. Czy moze mi to ktos wyjasnic
Mam tylko drobną uwagę, by nie popadać w takie retoryczne uniesienia — gdyby dawało się przewidzieć wypadki łodzi podwodnych, to i batyskafy czekałyby w gotowości.
„w świetle której gest z batyskafem i flagą jest co najmniej wysoce kontrowersyjny, jeśli wręcz nie prowokacyjny.” – Brzmi jak efemizm roku 🙂 Ależ oczywiście, że to PROWOKACJA. Jak zwykle zresztąi jak zwykle przesłanie jest proste „Ludu, mój ludu (w domyśle Rosjanie) patrzcie i podziwiajcie jak wasz Batiuszka odbudowuję dumę i potęgę Matki Rosji”.
Czasem autentycznie się zastanawiam, po co Putin robi jeszcze te gesty? Mój przyjaciel, wykładający z Moskwie, opowiadał mi, że Putin ma naprawde potężne poparcie wielu, wielu ludzi. Podam przykład ze wspomnianym przez „szestow1” Chodorkowskim. Kiedy mój znajomy rozmawiał ze swoimi studentami po jego aresztowaniu, większość popierała Putina. Wyglądało to mniej więcej tak „świnia i bandzior okradał nas wszystkich bo myślał, że nic nie można mu zrobic, ale Putin się nie dał…” Nic dodać. Tak w wielu przypadkach postrzegają sprawę Rosjanie. Ot, potęga propagandy.
Więc czy trzeba kolejnych gestów? Czy maja one pokazywać że Putin „idzie naprzód” czy jedynie podtrzymywać opinie o prezydencie?
Kiedyś mój znajomy opowiadał mi ciekawą historię. Rozmawiając z przyjaciółmi-Rosjanami na uczelni usłyszał od nich nastepującą teorię. Kiedyś na świecie bylo dwóch wielkich skrzypków: USA i ZSRR. Większość sądzi, że pierwsze skrzypce grało USA. Ale zdaniem Rosjan się mylą bo sprawa wygląda tak: to Rosjanie ponieśli największe straty podczas IIWŚ i to oni wnieśli największy wkład w wyzwolenie Europy. To oni dyktowali warunki, to oni stworzyli nowy model świata. A więc to oni grali tu pierwsze skrzypce. Potem oczywiście Amerykanie przejęli prawo „głównego koncertującego”, ale tylko dlatego, że przywódcy Rosji zdradzili jej ideały i pozwolili na im na to. Ale na szczęście mamy teraz Putina i on im wszystkim pokaże.
W tej samej rozmowie pojawiła się teza, której nie powstydziliby sie najwięksi amerykańscy wielbiciele spiskkowych teorii. Oto te wszystkie działania są jedynie etapami dawno przygotowanego planu mającego na celu przywrócenie Rosji jej przynależnego miejsca pierwszego skrzypka. Całość oparacji rozpoczęła się w chwili, kiedy Jelcym ogłosił święto narodowe i uroczyście pochowano szczątki rodziny ostatniego cara Rosji w grobowcu carskim. Gest ten miał jasno pokazać, nie odcinamy się od korzeni, jakie stanowi dla nas dynastia Romanowów, a co za tym idzie potęga carskiej Rosji rzecz jasna, Rosji carskiej, której ta dzisiejsza jest kontynuatorką. Przekaz podobno jasny i oczywisty dla każdego Rosjanina. (Choc warto tu przypomniec, że ten sam zatroskany o losy szczątek Jelcyn kazał zniszczyć dom w którym zamordowano Romanowów).
To podobno właśnie dlatego, że hierarchowie podejrzewali przesłanki jakie kierowały ówczesnym prezydentem, kościół prawosławny nie uznał szczątków za prawdziwe (co ma duże znaczenie, gdyż cerkiew uznała Mikołaja II, znanego z pobożności za świętego), redukując pochówek do znaczenia symbolicznego gestu.
Ciekawa teoria, prawda? I nawet daje do myślenia?
Może coś w tym jest a może i nie. Ale trudno nie odnieść wrażenia, że Putin cały czas realizuje jakieś z góry założone cele, a takie drobnostki jak wybory w których nie będzie już mógł uczestniczyć (chyba) nie są w stanie mu w tym za bardzo przeszkodzić.
A co potem chciałoby się zapytać. A to się zobaczy, przecież jeśli Kanada i Dania zrealizują swoje zapewnienia to Putin będzie mógł krzyczeć całemu światu: „oto przykład wrogich gestów w stosunku do Rosji, Rosja nie pozostanie obojętna (brzmi znajomo??) wobec tak oczywistych wrogich działań, Rosja podejmie kroki”:
A potem, kto wie? Może znowu przyjdzie czas na trzaskanie butem o mównice. Napewno niejednemu Rosjaninowi na ten widok zrobiloby się ciepło na sercu – „Mój ci ON”.
Jacobsky,
Arktyka nasza!
A serio, nikt by tej sprawy nie ruszał, gdyby nie gest Putina, a co do batyskafu, sprawa jest podejrzana (Titanic?! Nie zdziwiłabym się, gdyby Rosjanie zmontowali tak zwany pic na wodę fotomontaż). Popieram Harpera w tej sprawie,
dobrze się znalazł, aczkolwiek ciekawe, co z tej „sarpacki”, jak by to Owczarek Podhalański powiedział, wyjdzie. Czasami trzeba tupnąć nogą, chociaż Jarutę to śmieszy, ale… ja bym się nie śmiała, kiedy Ruski zabiera się za liczenie niedzwiedzi polarnych. Ideałem byłoby, żeby oba bieguny w jakimś sporym obszarze były eksterytorialne, ale wiadomo, że jak są surowce, to za tym kasiora spora i wiadomo, o co chodzi. Gest Rosjan nie ma nic wspólnego z zatknięciem flagi amerykańskiej na Księżycu – symboliczny gest
typu „byli my tu!”, a Rosjanie bardzo poważnie podeszli do sprawy bieguna. I w końcu – to Ziemia, nie Księżyc. Ciekawa jestem, jak to się rozwinie. Oczywiscie uważam Arktykę za naszą!
Troche nie na miejscu Twoje uwagi pod adresem innuitów, eskimosów i tak dalej. To nie są osobne państwa, ci ludzie wchodzą w skład odpowiednich społeczności, kto powiedział, że oni są „właścicielami” tych terenów? Tak rozumując, każdy biały powinien spakować manatki i wynieść się z Północnej Ameryki, czyż nie? I nie tylko z Północnej zresztą.
Chyba nie zrozumiałeś Grzesia – co innego wydział teologii, a co innego chyba „Papieski Fakultet Teologiczny”. Jak *papieski*, niech za to Watykan płaci, nie podatnik – tak ja to rozumiem. Pamiętaj, że w Polsce wszystko, co papieskie, jest święte z definicji.
Szestow1: może pora, żebyś się dowiedział, kto jest *wydawcą* Polityki i kto „Polityce” dyktuje, co jaki redaktor ma napisać. Otóż „Polityka” jako chyba jedyne czasopismo w Polsce należy do… „Polityki”.
Alicjo miła.
Jakoś nie dostrzegam tej niezależności myślenia w „Polityce” A.D.2007. Stają teraz w jednym szeregu z Agorą i ITI czyli po stronie Leppera w sporze z Ziobrą – Andrzeja – męczennika inwizytorów z PiSu. To jest niezależnośc? Może by tak zblizyli się do złotego środka i nabrali dystansu do opisywanej rzeczywistości, a wyjdzie im to tylko na dobre. Kaczyński Jarosław trafi do opozycji, Lepper przy waszej pomocy nie zniknie i znów wypłynie na powierzchnię. A Ziobro?…może zostanie prezydentem, może dyrektorem Muzeum IV R.P.? Tego nikt w naszym pięknym kraju nie wie.
franki,
ciekawe spojrzenie, dobrze to ująłeś. Kto wie, co/kto za tym stoi i pociąga za sznureczki, a historia lubi się, cholerka, powtarzać. Do znudzenia.
Wańka-wstańka?
zaciekawiona tematem Arktyki zrobiłam sobie prasówkę i przeczytałam wywiad z geologiem w „die Zeit”. Oto streszczenie:
1. Grzbiet Łomonosowa nie jest połączony z żadnym szelfem kontynentalnym. Owszem, miliony lat temu był Eurazją, ale od tego czasu się cofnął pozostawiając po sobie bardzo głęboki basen. Widać to dopiero na najnowszych mapach Arktyki, te wcześniejsze były niedokładne.
2. Wartość ekspedycji naukowej (badanie próbek z Grzbietu dla udowodnienia pokrewieństwa z szelfem) bez międzynarodowej kontroli jest żadna. Pokrewieństwo zresztą jest, ale co z tego?
3. Rosjanie za dużo się spodziewają. Wątpliwe jest, aby na ogromnych głębokościach było kiedyś tyle materiału organicznego (czyli życia), aby można było liczyć na aż tyle ropy i gazu. A nawet jeśli było, mogły te związki węglowe ulec biodegradacji – potrzeba do tego odp. ilości tlenu w wodzie.
4. środowisko geologów przyjęło „rewelacje” podmorskie Rosjan z rozbawieniem. Były adresowane do laików.
Jackobsky:
istnieje różnica. Może nie między teologią i filozofią; ale już między filozofią, czy teologią a biologią albo matematyką. Różnica polega właśnie na metodzie, może nie jej akademickości (bo co to jest metoda akademicka, jeśli wyłączyć akademickie tytuły ją stosujących), co naukowości.
PK:
Istnieje różnica. Także między teologią a filozofią. „Daną empiryczną” teologii jest Objawienie, filozofia, nawet bardzo spekulatywna, Objawienia
jako danej przyjąć nie może (choć bywa ono jej inspiracją.)
PK,
niestety, nie do wszystkiego da sie zastosowac metode naukowa (juz kiedys probowano wprowadzac „naukowosc” wszedzie, z wiadomym skutkiem, ale nie otym chcialem). Nie wszystko tez, co wykladane jest na uniwersytetach musi dawac sie ogarnac metoda naukowa. Nie mniej na uniwersytecie chodzi glownie o sposob ksztalcenia, egzekwowania wiedzy oraz tryb przyznawania stopni naukowych. W ramach tego dobywa sie praca badawcza, ktora jest zarowno sposobem kontynuowania kariery akademickiej, jak i ksztacenia nowej kadry, i pod tym wzgledem nie ma dla mnie zadnej roznicy miedzy teologia a ekologia. Mozna badac oraz rozwodzic sie nad iloscia sosenek na kilometr kwadratowy w odniesieniu do lokalnych warunkow klimatycznych, a mozna tez rozwodzic sie nad aspektami stosunku czlowieka do sacrum.
Alicja,
nie sadze, zeby moje uwago nt. ludow polnocy byly nie na miejscu. Jak datad zaden z rzadow nie konsultuje sie z nimi w sprawach, o ktorych tu dyskutujemy. Jesli chodzi o kanade, to powod jest prosty: kwestia jurysdykcji. Rzad Terytorium Polnocno-Zachodniego oraz Nunawut mozna uznac za samorzad, w ktorym ludy kanadyjskiej Polnocy uczestnicza aktywnie. Jednak wody Arktyki to jurysdykcja federalna z definicji. Tutaj autochtoni nie maja nic do powiedzienia, a decyzje zapadaja w odleglej o pare tysiecy km. Ottawie. To tak, jakby decyzje o dobrobycie Burkina Faso nadal zapadaly w Paryzu. Problem polega na tym, ze wody Arktyki to np. tradycyjny teren lowiectwa, to podstawa zycia tych ludow – tak ! moim zdaniem prawowitych wlascicieli tych ziem, zamieszkujacych tam od 10 tysiecy lat, majacych wlasna cywilizaje oraz wyrastajaca z niej kulture, obydwie dostosowane idealnie do warunkow arktycznych.
Jesli chodzi o akwen Oceanu Arktycznego oraz o wszystko, co znajduje sie „w piwnicy” tego regionu to zaden z rzadow nie musi pytac sie nikogo o zdanie – tak sa ustawione jurysdykcje. W Rosji jest chyba podobnie.
O ile wiem, ludy Polnocy maja cos w rodzaju „Narodow Zjednocznonych” Arktyki – organizacja reprezentujaca wszystkich autochtonow z okolic podbiegunowych. Nie wiem, jaki jest status tej organizacji, jaki jest jej charakter, nie mowiac o jurysdykcji. Byc moze jest to tylko stowarzyszeni kulturalno-etnograficzne. Nie mniej, przy odrobinie dobrej woli istnieje mozliwosc wlaczenia autochtonow do procesu decyzyjnego w sprawach Arktyki, miedzy innymi po to, zeby postarac sie uniknac takich tragedii jak ta w dzungli brazylijskiej – kolonializm jak sie patrzy, niszczenie lokalnych etni w imie dostepu do bogactw itp.
Tu nie chodzi o pakowanie manatkow i wynoszenie sie z Ameryki Pn, Alicja. Nie dramatyzuj i nie przesadzaj prosze, bo to troche patetyczne. Chodzi mi tylko o wzajemny respekt i nie przechodzenie ponad glowami tych, do ktorych Arktyka zwykla…nalezec ? Nie! Arktyka nigdy do nich nie nalezala w potocznym tego slowa znaczeniu, w rozumieniu bialego czlowieka. Ludy polnocy maja inne podejscie do kwesti wlasnosci oraz podzialu bogactw w obrebie wspolnoty. Mysle, ze stosujac ich filozofie i respektujac ich prawa i wiedze o regionie bedzie mozna zagospodarowac Arktyke z pozytkiem dla wszystkich, a nie tylko z mysla o kolonizatorach.
Pozdrowienia.
A ja się jednak upieram, dlaczego teologia ma być finansowana z naszych pieniędzy.Kościól jest bardzo bogatą instytucją, niech finansuje teologię sam.
Jakobsky,
ad.1: na tej samej podstawie co okultystom, różdżkarzom i miłośnikom uczenia się na pamięć książek telefonicznych. Przy czym wszyscy są obywatelami.
ad.2: jakoś łatwiej wyobrażam sobie że się zamknie matematykę niż wydział papieski. Oczywiście to tylko moja niedoskonała wyobraźnia…
ad.3: no więc jednak się zgadzamy – teologia może sobie być, ale w żadnym wypadku nie w Polsce obecnie, bo będzie to następny krok w przejmowaniu przez Koścół kontroli nad oświatą.
Co do ostatniej kwestii cf1. Można akademicką metodą nauczać różdżkarstwa. Ale nie można uprawiać tej „nauki” na nowoczesnym uniwersytecie (z definicji wspólnota naukowców i studentów, trzeba więc koniecznie uprawiać na uniwersytecie wykładane tam nauki).
Różnica między teologią a dziennikarstwem? Pierwsza jest poszukiwaniem sposobów otrzymania łaski boskiej, druga łaski czytelnika. Ta druga opiera się na poważnych badaniach statystycznych, psychologicznych itd.
Nie zrozum mnie źle. Nie czepiam się teologii. Nie widzę natomiast żadnego powodu, żeby mnożyć inicjatywy prokatolickie w dzisiejszej Polsce, gdzie polityka, edukacja, wydawnictwa, handel itd zostały poważnie stłamszone przez jedynie słuszną wizję życia społecznego. Miło byłoby, gdyby wszyscy ci, którzy nie są gorąco wierzącymi katolikami, mogli sobie trochę odpocząć.
Pozdrowienia
grzes
grzes,
Rozumiem nadwrazliwosc w sprawie teologii (szczegolnie teologii „po papiesku”) u kogos, kto mieszka w Polsce 3/4 RP. U mnie uniwersyteckie wydzialy teologii sa ekumeniczne. Jako takie, wydzialy te ksztalca osoby potrzebne do funkcjonowania zwiazkow wyznaniowych w spoleczenstwie, gdzie wyznanie oraz religia ciagle maja racje bytu, generujac tym samym zapotrzebowanie nie tylko na tele-ewangelistow z przypadku, ale rowniez na myslicieli o solidnych podstawach filozoficznych, etycznych, socjologicznych oraz historycznych, bo takie jest mniej wiecej curriculum tutejszych wydzialow teologicznych.
Broniac racji bytu teologii jako jednego z fakultetow nowoczesnego uniwersytetu bronie jednoczesnie autonomii uczelni, ktora sama powinna decydowac o celowosci utrzymania danego kierunku oraz o jego profilu akademickim. I dlatego wspomniana przez jkm decyzja UWroc o nieprzyjeciu w sklad swojej struktury Wydzialy Teologii „po papiesku” jest decyzja tak samo budujaca jak np. decyzja utrzymywania wydzialu teologii przez Uniwersytet McGill w Montrealu. Obie maja swoje korzenie w dobrze rozumianej autonomii srodowska akademickiego. W przeciwienstwie do tego, co pisze red. Szostkiewicz o sytuacji w Polsce, tutejsze koscioly nie boja sie laikatu i wchodza z nim w interesujacy dialog na wielu plaszczyznach. Jest do naprawde dialog, a nie grzmienie zza barykady jedynieslusznosci. Byc moze ten dialog jest mozliwy rowniez dlatego, ze po obu stronach dyskusji znajduja sie rownowazni partnerzy, partnerzy miedzy innymi wyksztalceni przez nowoczesny wydzial teologiczny nowoczesnego uniwersytetu.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Jacobsky,
chodzi mi o to, że mieszkańcy Północy Kanady są… Kanadyjczykami (podobnie, jak Slązacy, Kaszubi, Mazurzy, Górale – Polakami), przecież to nie są jakieś suwerenne państwa! A co do manatek – nie dramatyzuję, tylko mowię, że jak tak obstajesz przy prawach ludzi północy, to podobnie trzeba by postępować, jeśli chodzi o prawa Indian. I zgodnie z logiką, wynieść się stąd, bo ta Ziemia należy do nich.
Nie dramatyzuję i nie jestem patetyczna, jak to zgrabnie ująłeś, tylko jak Ty to sobie wyobrażasz, pytanie się innuitów i eskimosów oraz innych ludów północy, co Ottawa powinna odpowiedzieć na gest Putina. Harper zadziałał szybko i stanowczo – pewnie, że wojny nie będzie, ale bez słowa tego zostawić nie można, o to mi szło.
A propos, nie chcę Cię straszyć, ale Montreal leży na ziemi prawnie należącej do Indian (są stosowne, obowiązujace traktaty), którzy zresztą kiedyś, przy okazji jakiejś separatystycznej „sarpacki” frankofonów z Quebecu zagrozili, że jak Quebec chce się odłączyć, to oni proszą o zwrot swojej ziemi. Co stanowi … no, całkiem sporo 🙂
Do PK z 7:58
Nie w związku z tematem blogu, ale trafia mnie … gdy naokoło pleni się pojęcie „łodzi podwodnej”!
Jednostki pływające będące w składzie Marynarki Wojennej – każdej – to OKRĘTY!!!
Łodzie to są wiosłowe!
Tak więc są OKRĘTY PODWODNE a NIE ” łodzie podwodne”! Łodzie podwodne to łodzie wiosłowe po zatopieniu (znajdują się pod wodą)!
Z wyrazami szacunku
oficer MW w st. spocz.
Alicja,
nie licytujmy sie kto u kogo mieszka i dlaczego. Ewentualnych przeprowadzek czy wyprowadzek tez sie nie boje. Jesli chodzi o polnoc Quebeku, czyli o region subarktyczny zamieszkaly przez Cree, to i te petarde (ewentualne roszczenia terytorialne) rozladowano podpisujac, chyba dwa lata temu uklad pomiedzy rzadem quebeckim i Cree regulujacy sprawe. Zreszta, rowniez bez stosownych porozumien podpisanych uprzednio nie byla by mozliwa np. budowa komlpeksow hydro-energetycznych na polnocy prowincji. A i te porozumienia sa renegocjowane na nowych zasadach, ktore maja lepiej zabezpieczac wspolczesne interesy obydwu stron. Nie mniej, jesli nie zrozumialas sensu mojej ostatniej wypowiedzi w sprawie udzialu ludow Polnocy w podejmowaniu decyzji dotyczacych przyszlosci tego regionu to nic na to nie poradze. Przeciez kazdy powinien myslec po swojemu.
Aby rozstrzygnac kwestie bycia/nie bycia Kanadyjczykiem, zapraszam na wycieczke do pierwszego lepszego rezerwatu indianskiego oraz do pozadawania pytan autochtonom, z kim sie oni identyfikuja, i jaki jest ich sens przynaleznosci. I nie chodzi tu o paszport, prawo jazdy czy o logo na czeku z social security, ale o konkrenta przynaleznosc do wspolnoty. Wydaje mi sie, ze juz jest raczej ryzykownym generalizowanie na temat tozsamosci narodowej polskich grup etnicznych, ktore wymienilas, a wiec tym bardziej, w przypadku Kanady mowienie o tym, ze ktos jest Kanadyjczykiem ma ciagle bardziej znaczenie formalne, lecz jest pustoslowiem jesli chodzi o przynaleznosc etniczna. Zwlaszcza w odniesieniu do First Nations.
Przy okazji: mozemy nie zgadzac sie z separatystami z Quebeku, ale dazenie do odseparowania sie to jest tak samo legalny projekt polityczny jak kazdy inny w demokratycznym panstwie o strukturze federacyjnej.
Jeśli chcecie naprawdę się POŚMIAĆ przed wyborami, to kliknijcie w poniższe linki:
http://youtube.com/watch?v=N–J_J1uU18
http://lustro01.wrzuta.pl/audio/vVzroRe1lD/
Panie Redaktorze,
1. żałosne efekty udziału Rosji w ujarzmianiu Arktyki
miałem okazję obejrzeć przez trzy tygodnie lipca i sierpnia.
Na dzielnym jachcie „Selma Expeditions”
penetrowaliśmy zachodnie wybrzeże Spitsbergenu.
Udało nam się odwiedzić porosyjskie opustoszałe miasta:
5-tysięczny niegdyś Pyramiden i Barentsburg.
Ostatni wagon z węglem wyjechał z Pyramiden 31.03.1998,
po czym wszyscy mieszkańcy, w ciągu dwóch dni, zostali pośpiesznie ewakuowani, pozostawiając domy, stołówkę, magazyny,
szpital, kryty basen, dom kultury i wyniosły pomnik Lenina.
Różne krążą wersje, dlaczego Rosja ewakuowała swoich rodaków.
Pewnie jednak poszło o pieniądze, czy raczej ich brak.
Ogrom zniszczeń, jakie człowiek może po sobie pozostawić
na zupełnie dziewiczym terenie, uświadamia,
że nie da się oddzielić celów strategicznych od ochrony przyrody.
Norwegowie, w osobie Sysselmana, czyli gubernatora
(prowincji Svalbard), dyskretnie tolerują obecność
kilkuosobowej grupy rosyjskich strażników (?).
Zresztą głównym zajęciem tych ostatnich
jest przepijanie norweskich koron,
ściąganych bezlitośnie od zabłąkanych turystów.
Tutaj chodzi się z bronią (niedżwiedzie polarne!),
więc żartów nie ma. Odwagi nie dodaje dyskretnie krążący w oddali
norweski helikopter.
Mieliśmy jednak okazję zobaczyć, że w tych ekstremalnych warunkach
ludzie sobie pomagają w potrzebie.
Rosjanie bez pytania podpłynęli dużym pontonem,
gdy naszym małym, przy coraz większej fali,
nie mogliśmy przewieźć grupy lądowej
z powrotem na pokład jachtu.
2. natomiast podpisuję się pod oddzieleniem teologii
od murów uniwersyteckich.
Richard Dawkins swoim „Bogiem urojonym”
mnie wtym poglądzie utwierdził.
Nieprawda, że Alister McGrath udowadnia
„równoprawność z naukowym religijnego podejścia do rzeczywistości”
Proszę sobie przypomnieć, ze po odnalezieniu
tzw. całunu turyńskiego teologowie nie poprzestali na głoszeniu
prawdy objawionej o jego autentyczności.
Poddano go badaniom z wykorzystaniem najnowszych technik
przetwarzania obrazów, by tym naukowym dowodem
podeprzeć swoje wywody. Zdaje się, że ich wyniki
były negatywne.
Dla mnie takie postępowanie wygląda,
jak ojcowska uwaga do córki, wracającej z Przystanku Woodstock:
„ja wierzę, że wciąż jesteś dziewicą, ale chodźmy do ginekologa”.
Pozdrowienia!
Zupełnie off-topic: Niedbalstwo językowe staje się coraz powszechniejsze. Są jednak enklawy, w których będąc, można popluskać się z przyjemnością w wypowiedziach także co do formy pięknych. Należą do nich między innymi blogi Polityki. Niestety, coraz częściej zakradają się do nich określenia potoczne, które w takim otoczeniu rażą przeraźliwie. Panie Adamie, na Boga! „Bluzgi”? Można przecież napisać „wyzwiska”. Na przykład. Nie spodziewałem się. Ze smutkiem konstatuję, że jestem w ten sposób zaskakiwany coraz częściej.
(kto pamięta, że jak trzeba było ratować sosyjskie atomowe łodzie podowdne, to batyskafu nie było, albo pożyczyli Brytyjczycy?)
Mości gospodarzu, albo Pan ma zerową wiedzę nt. batyskafów, albo nie widział Pan żadnego zdjęcia tych, które „zdobywały” biegun. Otóż te do niczego innego, poza obserwacją terenu, pobraniem próbek dna, wody czy żyjątek, się nie nadają.
Co do ironicznych uwag premiera Kanady o wbijaniu flag i przejmowaniu czegoś na własność. Komentując to złośliwie, można by powiedzieć, że tak właśnie powstała Kanada i pan premier wykazuje atawistyczne odruchy.
Mówiąc poważnie – my już trochę zapomnieliśmy ten obyczaj, jako że już nie ma miejsc na Ziemi, gdzie nie było człowieka, ale było zawsze tak, że gdy ktoś pierwszy zdobywał szczyt, biegun lub coś innego, trudnego do zdobycia, zostawiał flagę swojego kraju. I nie miało to nic wspólnego z zawłaszczaniem. Po prostu taki zwyczaj.
Ale też słyszałem w rosyjskiej tv opinię pół żartem, pół serio, że zostawienie flagi na dnie bieguna nie zaszkodzi. Spitsbergen przyznała Konferencja Wersalska w 1920 roku Norwegom właśnie na tej podstawie, że to oni jako pierwsi zgłosili do niego pretensje i wywiesili swoją flagę, mimo że Rosjanie mieszkali tam już około 200 lat wcześniej.
lubat,
zeby bylo smieszniej, to Rosjanie nadal ekspoatuja na Spitsbegenie kopalnie wegla. Nawet pomnik Lenina stoi w gorniczym miasteczku.
O kanadyjskim wbijaniu flagi:
jakis czas temu rzad kanadyjski, wladze Yukonu oraz Terytoriow Polnocno-Zachodznich urzadzaly wielke uroczystosci z okazji okraglej rocznicy (chyba 200-lecie) eksploracji rzeki McKenzie przez bialych. Na obchody zaproszono rowniez miejscowych Indian z plemienia Dene, ktorzy po prostu wysmiali cala impreze mowiac, ze oni ta rzeka plywaja od paru tysiecy lat, znaja ja jak wlasna kieszen, i dla nich to nie jest zadna rzeka McKenzie tylko Deh Cho.
Zatkniecie flagi nha dnie nie zaszkodzi, bo ten gest ma jakies znaczenie z punktu widzenia prawa miedzynarodowego. Teraz Dunczycy wyruszaja z ekspedycja majaca dowiesc, ze dysputowany lancuch gor podmorskich jest naturalnym przedluzeniem Grenlandii.
Tak jak Grenlandia jest naturalnym przedluzeniem Danii…
Jacobsky,
nie wiem, czy w związku z tym jest mniej śmiesznie,
ale Rosjanie NIE eksploatują dziś kopalni węgla na Spitsbergenie.
Miasteczko z pomnikiem Lenina w centrum
to Pyramiden, opuszczone przez Rosjan w niesłychanym pośpiechu
9 lat temu. Prawdopodobnie stało się to skrajnie nieopłacalne.
Byłem tam dwa tygodnie temu, a co widziałem,
opisałem we wpisie z 13.08 godz. 21.53.
Pozdrawiam!
mariuszko,
swoje informacje opieralem na reportazu w GEO, jaki widzialem chyba trzy lata temu. I stad moje bledne oceny smiesznosci sytuacji.
Pozdrawiam
Jacobsky,
tobie tylko daję namiary
na najświeższe zdjęcia ze Spitsbergenu.
(1) opuszczone kiedyś 5-tysięczne Pyramiden:
ftp://ftp.gtit.pl/Spitzbergen/marek/DSC03102.jpg
(2) jeden z czterech pozostałych mieszkańców:
ftp://ftp.gtit.pl/Spitzbergen/marek/DSC03130.jpg
(3) pomnik Lenina w centrum:
ftp://ftp.gtit.pl/Spitzbergen/Lucy/DSC_0292.JPG
-w głębi lodowiec.
(4) nasz jacht „Selma Expeditions” w pięknym fiordzie:
ftp://ftp.gtit.pl/Spitzbergen/marek/DSC03137.jpg
Pozdrowienia!
PS. zdjęcia zrobione przez moich przyjaciół z rejsu
i przeze mnie.
Antyfaszystka pisze:Mityczna flaga z sierpem i młotem, krotej nikt nie widział a wszyscy o tym mf3wią vs neofaszyści i najonaliści jako organizatorzy marszu obrzydliwości, z krzyżami celtyckimi, szczerpcami na swoich sztandarach.Jak zwykle narodowcy nie potrafia trzymać proporcji ! Srodowiska skrajnie prawicowe dokonały w polsce z ciągu ostatnich lat 40 morderstw i setek pobić Ani Metra Ulicy Naszych Miast dla neofaszystowskiech pochodf3w.