Naczelny pisze do papieża
Tomasz Sakiewicz, szef Gazety Polskiej, poprosił Benedykta XVI o ukrócenie działań ks. Tadeusza Rydzyka. Rzadko się zdarza, by dziennikarze pisywali listy de facto publiczne do papieża i to jeszcze z wyraźną intencją polityczną. Intencja jest taka, by Benedykt zainterweniował z Watykanu i zrobił porządek z ojcem Dyrektorem.
Hm, niby rewelacja – publicysta zdobył się na to, na co nie zdobyli się w takiej formie polscy biskupi. Prymas Glemp nie zdołał do końca urzędowania uporać się z politykowaniem Rydzyka. Specjalny zespół Episkopatu z abp. Głodziem miał się zatroszczyć, by Radio Maryja i inne media o. Rydzyka nie nadawały treści narażających ich, a w konsekwencji Kościół, na bardzo poważne zarzuty, a z drugiej strony na śmieszność. Ale zespół zajmuje się dawaniem odporu krytykom Rydzyka.
Jednak nie tych zarzutów dotyczy interwencja, lecz obrony abp. Wielgusa przez ks. Rydzyka. Rozumiem, że w pozostałych działaniach mediów ks.Rydzyka Tomasz Sakiewicz nie widzi niczego, co nakazywałoby interweniować. Bardzo to w moim odczuciu obniża znaczenie tego listu.
Obrona abp. Wielgusa nie wytrzymuje krytyki,a przedstawianie duchownego jako męczennika lustracji jest histeryczne, ale akurat ta akcja ks. Rydzyka nie czyni moim zdaniem takich szkód jak tak zwany całoształt – czyli wmawianie ludziom, że Kościół i Polska padły ofiarą antypolskiego spisku uknutego przez Żydów i liberałów. Oraz podważanie soborowej wizji Kościoła otwartego na świat.
Równie groźne jest to, że media ks. Rydzyka uzyskały moralną legitymizację dzięki częstym wizytom w studio premiera Kaczyńskiego i innych polityków PiS. Skoro jeżdżą, znaczy wszystko jest w porządku, inne programy też – myśli obywatel. Tak zaciera się różnica między sekciarstwem kościelnym i politycznym ruchu ks. Rydzyka a głównym nurtem życia kościelnego i publicznego.
W liście Sakiewicza uderzyło mnie to, że snuje on wizję zniszczenia swej gazety w odwecie za list do Benedykta. Może trochę przesadza, by ustawić się na lepszej pozycji – nie dość że jeden z nielicznych sprawiedliwych, to jeszcze zastraszany przez zwolenników Rydzyka.
Takie zjawiska jak ruch radiomaryjny nie występują tylko w Polsce, ale nidzie nie awansowały do pierwszej ligi. Na tym polega problem z ks. Rydzykiem. I tylko Kościół może go rozwiązać, bo Rydzyk zawdzięcza swoją karierę przede wszystkim pobłażliwej a czasem wręcz solidarnościowej postawie części biskupów, księży i wiernych. W tym sensie Sakiewicz robi to, co dawno temu i wiele mocniej, ale nie za Wielgusa lecz za całość, powinien był zrobić episkopat.
Komentarze
Niezależnie od tego, co się myśli o p. Sakiewiczu, list jest na pewno krokiem w dobrą stronę. Rydzklandia wisi nad Polską jak miecz Damoklesa – Kaczyńscy pokazali, że nie boją się w trudnych sytuacjach prosić Rydzyka o pomoc. Za każdą pomoc słono później płacą wszyscy.
Niemniej sedno problemu to nie Rydzyk, ale fakt, że tak wiele osób w Polsce może za takim Rydzykiem pójść. I tego nie zmieni histeryczny list Sakiewicza, niezależnie od konsekwencji jakie pociągnie.
Pozdrowienia
grzes
Chodzi oczywiście o prymasa Glempa,a nie Wyszyńskiego.
Zabawny jest ten Sakiewicz : pisze list do Watykanu przeciwko dobroczyńcy swojego dobroczyńcy. Przecież wystarczy jedno słowo Rydzyka i bracia Kaczyńscy wrócą do niebytu. Rydzyk ma za dużo pieniędzy i jest wyrazicielem poglądów zbyt dużej części polskich katolików ,by musiał przejmować się kimkolwiek i czymkolwiek.
Prymas Wyszyński nie zdołał do końca urzędowania uporać się z politykowaniem Rydzyka.
Prymas Wyszynski czy prymas Glemp?
czy aby na pewno to Prymas Wyszyński miał problemy z Rydzykiem?
Hmmmmm. Czy na pewno chodziło o prymasa Wyszyńskiego?
Redemptoryści to problem skrajnej prawicy w całym Kościele, nie tylko w Polsce. I nie jest nieszczęściem sam T.Rydzyk razem z jego zdolnościami organizacyjnymi, ani rzeczywiście marginalny (chociaż głośny) zastęp jego słuchaczy, ani nawet 5 osób z profesorskimi tytułami firmujących wiele skrajnych poglądów w radio i innych mediach rydzykowego koncernu. Problemem jest ta wcale niemała część Episkopatu, która mniej czy bardziej otwarcie wspiera twórcę radia. Bo to świadczy o tym, że pokaźna część kleru myśli tak, jak o.Rydzyk. Nie zawsze chce się do tego publicznie przyznać, ale podziela poglądy „radiomaryjne”. I tu jest pies pogrzebany. Jeżeli pasterze myślą tak, jak głosi to o.Dyrektor, to Kościół w Polsce może być za kilka albo kilanaście lat w wielkim kłopocie.
Odnoszę wrażenie, że również sprawę nieszczęsnych zakonnic u samego zarania powinien rozwiązać Kosciół
Tymczasem ekskomunika, która uczyniła z zakonnic osoby świeckie, przerzuciała ciężar rozwiązania sprawy na państwo. Na sądy, komornika, policję, psychologów i wszelkie służby świeckie które będą zaangażowane na moment eksmisji.
Sprawę tzw. prywatnych objawień powinien rozwiązac KK w zarodku, zanim doszło do indoktrynacji, fanatycznego ogłupienia i udziału w tym wszystkim równiez ekskomunikowanego zakonnika.
Wszelki dramat jaki rozegra się we wrześniu (a będzie to dramat spektakularny!) wywoła nienawiśc do władz i wykonawców wyroków sądowych.
Władze kościelne we własciwym sobie stylu umyły ręce i oczekują, aż klasztor zostanie oprózniony z niepożądanych lokatorek z ich „ojcem duchowym” na czele.
Prawda w oczy kole. Dobrze, ze istnieja jeszcze srodki masowego przekazu takie jak Radio Maryja czy Nasz Dziennik , ktore nie obawiaja sie mowic i pisac otwarcie o tym jak sprawy w Polsce wygladaja z punktu widzenia interesow narodowych. Trudno jest bowiem pod tym wzgledem polegac na prasie polskojezycznej czy bedacej w rekach wlascicieli niepolskich.
Z Rydzykiem nie da sie walczyc inaczej niz jego wlasnymi metodami- czyli biorac w zasad cywylizowane zasady i ograniczenia. W nawias wziac honor, dzentelmenstwo i kompromisowosc.
Walka x Rydzkiem nie ma szans zakonczyc sie remisem- to jest taki przeciwnik, ktorego trzeba nie tylko calkowixie pokonac, ale i spalic i ukryc szczatki ( mowie przenosnia oczywiscie).
Tak uwazam. Dlatego w walce tej walce kazdy sojusznik i kazdy sojusz jest cenny. Czy to Sakiewicz czy Urban czy Kaczynski czy Michnik- cel uswieca srodki.
Tony atramentu wylano na opisywanie fenomenu Rydzyka, wedlug mnie najwiekszym fenomenem jest to, ze oszust, manipulator i prymityw jest traktowany jpowaznie, jako rywal. Nie, to jest wrog, to jest szkodnik, jak stonka na ziemniakach, i mysle ze z tymi sowami w duchu szczegonie mocno zgodza sie oponencji Rydzka w samym Kosciele.
nazwisko prymasa zmienione, uf 🙂
Prosze odpoczac, milego weekendu.
Znacznie lepiej niż pisac do Ojca Świętego jest pomodlic się gorąco do Ojca w niebie, co szczerze radzę Panu redaktorowi S.
Z innej paczki – w kosciele swiatowym jest jakas skrajna prawica? Naprawde pytam, bo w zyciu nie slyszalam. Wiem tylko o Polskim kosciele.
Dobzre, ze Sakiewicz napisal ten list. Moze powinnismy wszyscy pisac do Watykanu, bo Epiksopat Polski nie ma ochoty na uciszenie tego szkodnika.
trafna uwaga – kościół katolicki w polsce nie rozumie, że było vaticanum ii. nie dociera do lubujących się sarmycyjach księżach, biskupach gównie ze wsi. to nie zarzut, lecz tzw. socjologia. ks. dziwisz też /jakby/ tego nie rozumie. rozumieją to tylko świeccy. p. szostkiewicz, p. gowin, p. hennelowa. to za mało. moher – religijny obskurantyzm – króluje. p. sakiewicz jest moherowych okopów jedną z frakcji. nasza republika musi oddzielić państwowość od kościoła – dla dobra kościoła. a wtedy listy do papieża przestaną nas śmieszyć.
Panie Redaktorze !
A moze to jest nie tylko problem Kośćioła polskiego, moze jest to b.ważki problem całego Kościoła powszechnego ? Jako osoba indyferentna wobec tej organziacji mogę chyba bezstronnie (i jakby z zewnątrz) popatrzeć na te problemy. Czy nie jest to „wykwit” określonej polityki i preferencji doktrynalnych (dla określonych choć często zawoalowanych idei
i przebrzmiałych tez, ale o tym się ze zrozumiałych, często polityczno-społecznych pobudek, nie mówiło) obecnych od ćwierćwiecza w nauce społecznej Koscioła i zdobywajacych sobie coraz trwalsze miejsce w doktrynie katolickiej: tendencji triumfalistycznych, prawicowo-tradycjonalistyczno-skrajnych, uśmiechów wobec lefebrystów
(i im podobnych) etc. !? Właśnie sprawa „lefebrystów” (którzy zostają na powrót przyjęci do owczarnii) jest tu najbardziej miarodajna. A wzrastajaca ciągle rola takich organizacji jak m.in. Opus Dei, Legion Chrystusa, Communiomne et liberazione czy Ruch „Światło – Życie” są pożywką na pewno dla Kościoła tradycjonalistycznego, konserwatywnego, niechętnie ustosunkowanego do wspólczesnego świata, mówiącego „NIE” otwartości, tolerancji czy wolności. Ponadto problemem Kościoła który aktywnie uczestniczy w polityce światowej (i nie mówmy tu o misji „ewangelizacyjno-duszpasterskiej” lecz o konkretnych poczynaniach hierarchii w materii polityki społecznej – np. stosunek do najszerzej pojętej antykoncepcji jest opowiedzeniem się „za….” czymś konkretnym: we wszystkich konferencjach międzynarodowych Watykan mówił głosem Iranu, Sudanu czy Arabii Saud. w tych sprawach) jest zakorzeniony od dekad, a może i wieków, w anty-lewicowości i anty-demokratyzmie (a przynajmniej niechęć do tak rozumianego postrzegania świata). Zwrot jaki nastąpił (w zasadzie miało to miejsce od encykliki Pawła VI Humanae vitae) po wyborze JP II na stolec piotrowy w doktrynalnym opisie sytuacji świata współczesnego odbija się dziś m.in. „pozycją i stanowiskiem o.Rydzyka”. Walka (wówczas z komunizmem jako – jak mówił ks.J.Tischner: rywalem i systemem prezentującym wobec katolicyzmu najbardziej konkurencyjny model człowieka) tworzy zawsze sytuację, kiedy jeśli nawet ją się zaprzestaje, część walczących tak się z nią utożsamia, że musi szukać kolejnych wrogów. I zawsze znajduje.
Kościól zwalczając aktywnie komunizm i liberalizm – to już tradycja wiekowa, wystarczy poczytać antymodernistyczne filipki i dokumenty św.Piusa X z początków XX wieku – będących dla niego wyzwaniem i zagrożeniem zarazem. Kościół w ostatnim ćwierćwieczu – to dla Polaków przykre zwłaszcza iż dorobek JP II u nas postrzegany jest przez pryzmat właśnie tej walki z komunizmem i upadku poprzedniego systemu, doprawiony jest martyrologiczno-narodowym etosem i dlatego nie jest mozliwym racjonalna i wyważona jego ocena – uruchamiajac procesy, że tak bym powiedział: „wielkiej negacji” (świadomie bądź nie – nie o to chodzi) wywołał popularnego „wilka z lasu”. A że sam „od tego wilka” do końca się nie odciął – werbalnie może tak (zarowno JP II czy wcześniej Paweł VI, a przede wszystkim Jan XXIII, któremu zabrakło po prostu czasu na „większe zmiany”) , strukturalnie i doktrynalnie nie do końca – pozostają mu właśnie „takie rydzykolandy” które się mnożą. Z punktu widzenia praktycznego zaplecze społeczne takich „sekt” jak Rodzina RM w Polsce jest korzystne dla Koscioła – dają pewność, opokę, masowość (tui jest zbitka z apoteozą wiary religijnej ludowej, pielgrzymkowo-ludycznej, ze światkami, chorągwiami, śpiewami i…często nie zrozumieniem o co na prawdę chodzi w tym wszystkim), a i pewnie i dochody nie małe. Z punktu widzenia jednak image – jest to niekorzystne. Dlatego stosuje się starą metodę – cięcie po skrzydłach (choć tych „na prawo” od centrum spotykało to zawsze łagodniej niź tych „na lewo” od centrum).
To tylko taka krótka diagnoza tej sytuacji. List Red.”Gazety Polskiej” pozostanie wg mnie bez odpowiedzi. Rzym lubi czekać – pojęcie czasu nad Tybrem jest zupełnie inne niźli w pozostałej części Europy i świata. Świadczą o tym i doświadczenie wyniesione z 2 000 lat historii (często trudnej i dramatycznej)i praktyka i przede wzsystkim doskonała dyplomacja (tak, tak – p.Fotyga mogłaby się wiele nauczyć). Zresztą czekanie – np. w pokera – to też uczestnictwo w grze.
Pozdrawiam blogowiczów.
Offtopic
Z góry przepraszam za zmianę tematu, ale wydaje mi się, że – biorąc pod uwagę zainteresowania samego Gospodarza blogu, jak i dyskusje, które się w tym miejscu pod jego notkami toczyły – mój wpis odnosi się jednak w jakiś sposób do tematyki, o której lubi dyskutować zarówno Redaktor Szostkiewicz, jak i Blogowiczki/Blogowicze.
Ponieważ Szanowny Pan Redaktor popełnił jakiś czas temu w „Polityce” artykuł wybielający postawę wobec nazizmu Kościoła rzymskokatolickiego w ogólności, a Piusa XII (i jego milczenia wobec zbrodni dokonywanych między innymi przez katolików w Niemczech, na Słowacji czy w Chorwacji w trakcie II wojny światowej) w szczególności, i ponieważ deklarował Pan na blogu, że „interwencja Pinocheta miała podstawy … Chile naprawdę groziła anarchia i wojna domowa … Gdybym był Chilijczykiem, nie skakałbym z radości po śmierci Pinocheta” – byłbym ciekaw, w jaki sposób usprawiedliwiłby Pan zbrodnie rzymskokatolickiego kleru w Argentynie (oto link do artykułu, który sprowokował mnie do zabrania głosu – http://www.gazetawyborcza.pl/1,75477,4295870.html)?
W związku z artykułem Stasińskiego, mam do Pana Redaktora – jako do znawcy doktryn chrześcijańskich i historii Kościoła rzymskokatolickiego – pare pytań.
1) Dlaczego dwaj ostatni papieże całą mocą swojego autorytetu (oraz dostępnej im koscielnej władzy) tępili – jako wypaczające ducha Ewangelii – zaangażowanie jednych księży w teologię wyzwolenia, a przyzwalali (jeśli w sposób nieco może staroświecki uznamy, że milczenie jest formą przyzwolenia) na osobiste zaangażowanie się innych księży w sadystyczne praktyki prawicowych, południowoamerykańskich dyktatur? Krótko mówiąc, dlaczego w Kościele rzymskokatolickim jest miejsce dla księdza von Wernicha, a nie ma miejsca dla Leonarda Boffa?
2) Jan Paweł II niezwykle ostro potępiał demokratycznie wybranych i przestrzegających praw człowieka polityków, którzy opowiadali się za legalizacją przerywania ciąży i za równouprawnieniem mniejszości seksualnych. Więcej nawet, o ile tylko miał takie możliwości, Jan Paweł II starał się aktywnie zwalczać takich polityków. Co konkretnie ten sam Jan Paweł II (nie wiedzieć czemu przez niektórych zwany „papieżem praw człowieka”) zrobił, żeby aktywnie zwalczać zaangażowanie kierowanej przez siebie instytucji w zbrodnie, o których wspomina w swoim artykule Stasiński?
3) Ludzie wierzący w Boga często oskarżają ateistów o niemoralność. Ich zdaniem, bez religii nie ma etyki („Jeśli nie ma Boga, to wszystko wolno – nawet poderżnąc gardło własnej babce”). Ksiądz Artur Sreberski, dyrektor Wydziału Katechizacji i Szkół Katolickich Archidiecezji Gnieźnieńskiej wręcz stwierdził, że ateiści kradną, kłamią i nie szanują innych – a przynajmniej mają ku temu naturalne inklinacje, które utemperować może uczęszczanie na lekcje religii. Czy jednak w świetle dokonań księdza von Wernicha et consortes (którzy działali dwadzieścia lat temu, a nie w mrokach średniowiecza) nie mamy jednak ostatecznego dowodu na to, że etyka i moralność nie są w żaden sposób uzależnione od przekonań metafizycznych? Powiem więcej, czy w świetle czynów popełnionych przez ludzi głęboko religijnych w Argentynie w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego stulecia, istotą religii nie okazuje się przypadkiem przekonanie, że skoro Bóg istnieje, to nam, Jego wyznawcom, wszystko wolno (łącznie z wstrzykiwaniem trucizny w serce naszych przeciwników)? I czy w związku z tym wiara w Boga nie jest ściśle związana z mordowaniem i torturowaniem ludzi – i czy z tego własnie względu nie powinna być więc ona ograniczana?
3) Czy zbrodnie kleru rzymskokatolickiego w Argentynie, jak również milczenie Watykanu (Wojtyły i Ratzingera) wobec tych zbrodni – to również są „chrześcijańskie korzenie Europy”, do których zdaniem Kościoła rzymskokatolickiego powinna się w swoich traktatach odwoływać Unia Europejska?
4) Czy Bóg – będący podobno źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna – do którego odwołuje się polska konstytucja, to ten sam Bóg, w którego wierzy ksiądz von Wernich, czy jakiś inny? Pytam w dobrej wierze i bez złośliwości, bo nie wiem, czy mam się zaopatrzyć w cyjanek na wypadek spotkania z wyznawcami tego Boga.
Bobola – ty jajcarzu 😉 .
Do He3leny – owszem, jest prawica, przy której bp Głódź wydaje się lewakiem. I nie chodzi to o konserwatystów teologicznych jak lefebryści. Zakon redemptorystów jest w świecie znany z poglądów skrajnych i z tego, że z najwyższym trudem udaje „poprawność kościelną”, bojąc się tego, że może zostać poza ogromną strukturą. Wie coś na ten temat i kościół włoski i meksykański i argentyński. Rydzyk jest o tyle ewenementem, że ma wielkie talenty biznesowe.
Ciekawe kto w lonie Kosciola zajmuje sie szacowaniem szkod wyrzadzanych przez RM, o ile w ogole – ciagle w lonie tej samej organizacji – mozna mowic o szkodach jako takich.
Byc moze dla waznej czesci polskiej hierarchii oraz podstawowego aparatu Kosciola otwartosc posoborowa nie jest porzadanym kierunkiem zmian, a wiec dzialanosc Rydzyka sluzy per saldo podminowywaniu Kosciola posoborowego celem powrotu tej instytucji na droge bardziej tradycyjna, i nie ma ona nic wspolnego ze szkodzeniem, o ktorym Pan pisze ?
Moim zdaniem jest wysoce prawdopodobne, ze nawet po z gora 40 latach opor wobec zmian zainicjowanych przez Sobor jest silny i byc moze konsoliduje sie on tym bardziej, ze obecny papiez sprzyja hamowaniu pochodu Kosciola w kierunku otwartosci, czego dowodem sa miedzy innymi ostatnie sygnaly wyslane w kierunku lefebrystow.
I w tym sensie Sakiewicz strzela byc moze kula w plot: Rydzyk ma nie tylko wsparcie w Polsce, ale rowniez w Watykanie.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Wodniku53,
Chcialbym, zeby ten wpis dal Ci nieco satysfakcji, ze to co nam mowisz nie idzie w pustke. Mysle, ze wielu nie odpowiada, bo jak ja nie moze podjac watku, bo nie nadaza za Twoim mysleniem. Dawno chcialem zapytac, w ktorym obszarze jestes najsilniejszy ? Ta wszechstronnosc w zasobie Twojej wiedzy i jej kreeatywnej analizy zamyka usta. Ktore z tematow mozna uznac za Twoja domene, bo niemozliwe, zebys czul sie tak samo kompetentny w kazdej sprawie o ktorej piszesz. Czy moglbys sie podzielic wlasnym odczuciem ? Co chwila widac, ze wiesz znacznie dalej niz gospodarze prowadzacy blogi. Ktory obszar jest dla Ciebie najciekawszy, wyzwala najsilniesze przemyslenia ? I Ciebie, i wspolblogowiczow przepraszam za „osobisty wtyk”, nie moglem sobie odmowic. Z naleznym szacunkiem i sympatia, Okon.
Panie Redaktorze!
Po przeczytaniu Pana felietonu,poszukałem tekstu listu otwartego red.Sakiewicza i przyznam się,że nie rozumiem sensu tego tekstu,utrzymanego w dodatku, w jakiejś histeryczno-minoderyjnej tonacji.
Mimo znanych wyczynów Ojca Redaktora,nie uważam żeby kondycja Kościoła w Polsce była tymi wyczynami znacząco zagrożona.Kościół ma chyba inne ,poważniejsze problemy,o czym pisał Pan niejednokrotnie.
Głos p. Sakiewicza,wołający do Papieża o ratunek dla Koscioła w Polsce brzmi,delikatnie mówiąc,groteskowo. Coprawda z groteską w polskim życiu publicznym powinniśmy się już oswoić.
Wydaje się jednak,że p.Sakiewiczowi nie tyle chodzi o kondycję Kościoła w Polsce ,co o jego własną kondycję dziennikarską.
Fajerwerki informacyjne oparte na „donosicielsko-wyciekowych”źródłach,specjalnej sławy mu nie przyniosły,więc postanowił wystąpić w roli zatroskanego „syna Kościoła” i znaleźć swoje kolejne 5minut.
A swoja drogą,jestem ciekaw czy i jaka będzie odpowiedź Watykanu,bo sam BenedyktXVI napewno głosu w tej sprawie nie zabierze.
a.j
Kontynuacja konflikt miedzy Konstantynopolem i Rzymem i proby katolizacji wschodu z czasow pontifikatu JPII przy wykorzystaniu sprawdzonych patriarchalnych resorsow i struktur jest jak widac glownym celem Benio XVI. Dlatego jestem zdania, ze Rydzyk dla Watykanu jest taka sama maczuga jak Lukaszenko dla Putina.
Pozdrawiam,
Dante
Pirx 13.19. Święta prawda. Ale jak zwykle metodą kościoła zostaniesz przemilczany. I tak mądry kościół postępuje od prawie 2000 lat nie bacząc na miliony ofiar zabitych, spalonych lub ogłupionych, Ta ostatnia metoda działa najbardziej skutecznie, niestety także we współczesnej Polsce.
No właśnie. Jacobsky twierdzi że Rydzyk ma nie tylko wsparcie w Polsce ( dodajmy przeważające) ale równiez w Watykanie. No to jest nas już dwóch.Co Pan na to, Panie Redaktorze ? Ale szczerze …………
Mieszkam w znanej tzw „postępowej” parafii w centrum Warszawy. Kilka lat temu zaprosilem na „kolędę” księdza, który odwiedzał parafian, ugościłem go, dałem spory datek i oświadczyłem że podoba mi się nurt Tischnerowski w polskim kosciele, a nie lubię Rydzyka. Ksiądz się zgodził, a jakże, i nie pokazał się od tego czasu już nigdy. Jak pan myśli Panie Redaktorze, dlaczego ??. Ale szczerze……….
Warto zgodzić sie z opinią bp. Stafanka wyrażoną na Jasnej Górze na temat „wolnych mediów” w Polsce. Nieczęsto przychodzi mi zgadzaś sie z biskupami. Ale w tym przypadku ma rację.
Jesli miabym wierzyc w dobre intencje papieza i zarazem rozumiec jego polozenie, a jednoczesnie byc krytycznym
to powiedzialbym, ze Kosciol ( w sensie watykan) nie wspiera Rydzyka, choc pozwala mu harcowac.
Kosciol Katolicki jest bowiem wielka organizacja polityczna. Dba o interes ogolny, co wiaze sie niestety ze stratami pobocznymi. W interesie ogolnym jest utrzymanie jednosci Kosciola, bo w tym jego sila. Jedno pekniecie w Kosciele moze oznaczac dalsze i popekanie calosci.
Straty to psucie opinii kosciolowi i tez odejscia z kosciola- ale rzadsze i niej grozne.
Niestety, Kosciol Katolicki to nie jest juz dawno ( a moze nigdy nie byl) zbior ludzi wierzacych w Chrystusa. Tu jest polityka, konflikty interesow, cele podrzedne i nad, dlugo i krotkoterminowe.
W Polskim Kosciele niestety Rydzyk ma silne choc ciche wsparcie w Episkopacie i wsrod szaryck ksiezy, rozni Zycinscy i Tischnerowie to kwiatek do kozucha.
I ten fakt tym bardziej przemawia za moja teza- skoro Kosciol Watykanski wie, a na pewno wie, ze Rydzyk to nie tylko kilku najbardziej agresywnych fanatykow ale tez wielka sila nieformalna i „niewidzialna”, to Kosciol musi sie z tym niestety liczyc.
Tym bardziej, ze Kosciol Polski jest niezwykle wazny w Europie, a jego wage podkresla spadek JP2.
Gdbym byl zlosliwy, to powiedzialbym, ze Kosciol z luboscia w calej historii torturowal, nasylal gwalcicieli i ciemiezcow, a to po to by utrzymac wladze, wplywy i zarobic.
Ale to pachnie Donem brownem albo podrzednym gazetkami.
Ciezka sprawa z Rydzykiem – poparcie Kaczynskich dla niego jest widoczne, szczegolnie po Jasnej Gorze, a o co chodzi, wiadomo – maja juz co najmniej milion glosow (a jak dodac bliskich i znajomych krolika to co najmniej trzykrotnie) w urnach. Trzeba zmobilizowac mocno opozycje – kto, gdzie i jak?
Szanownicy blogowicze ! Panie Redaktorze !
Dzisiejsza niedziela dała odpowiedź na znaczną część pytań i problemów zarysowanych przez Autora blogu w felietonie do którego piszemy te wszystkie posty. To zgromadzenie w Częstochowy Rodziny RM i „ten parteitag” – bo tak trzeba nazwać zgromadzenie z udziałem rządu i „totumfackich” mentalności pisowskiej (od dawna twierdzę, że świadomości elektoratów pisowskiego, lpr-owskiego i samoobronnego w znacznej mierze się pokrywają – to podobna wizja świat wynikająca z lęków, uprzedzeń, nienawiści, frustracji i fobii) – potwierdziło też to co zarysowałem w swym poscie z dn. 7.07.br h: 12.53. To realna siła z której „soki” i natchnienie czerpie Pan Premier (i jego otoczenie) ale i Kościół powszechny. To realna siła „dusz” i….portfeli. To siła egzemplifikująca te procesy ktore przebiegały w polskim (a i w światowym Kosćiele również) Kościele od dawna. Były hodowane, hołubione i podsycane przez różne siły – często wbrew własnemu, długofalowemu interesowi i racjonalnemu spojrzeniu na rzeczywistość. Głównym powodem było po pierwsze mniemanie o podziale polskiej sceny publicznej (i wszystkiego co się z nią wiąże) na „postkomunę” i „postsolidarność”. A tendencje nacjonalistyczno-klerykalno-wsteczne były uważane (dość długo) jako tradycja antykomunistyczna i antylewicowa (czyli p-ko postkomunistom i ich komilitonom) – czyli a priori słuszna i potrzebna.
Po drugie – taki podział utrzymujący się do dziś jest nie tylko anachronizmem i nie ma nic wspólnego zarówno z demokracją jak i właściwymi podziałami, ktore odzwierciedlają dzisiejszą sytuację polskiego społeczeństwa, ale i wzmacnia właśnie takie postawy jak RM czy LPR.
Siła Rodziny RM tkwi nie tylko w „moherach”, które wbrew pozorom nie jest elektoratem wymierającym. „Moher” to nie nakrycie głowy – moim zdaniem „moher” to określona wizja świata, to stosunek do współczesności i procesów w niej zachodzących, to mentalność oblężonej twierdzy i łodzi podwodnej. I wiek „wyznawcy” moherowej prawdy jest tu nieistotnym – mozna mieć skończone studia, tytuły naukowe – i być „moherem”. Pan Premier jest tez przecież „moherem” i Pan Prezydent również czego dają dowody wielokrotnie na arenie międzynarodowej – vide Bruksela. Pani Fotyga to typowy „moher”…..
Także „moherowatość” jest interpartyjna i interśrodowiskowa.
Co ma robić zniesmaczona inteligencja – co widać na blogach „Polityki” ?
Parafrazować – o czym pisalem – haslo B.Clintona: Edukacja głupcy, edukacja. I skończyć z zachwytami nad metafizyką, , wrócić do racjonalizmu i tradycji Oświecenia. Krytykując wartości oświeceniowe przyczynamy sie do zwartości „ciemnogrodu” i „rośnięcia” w siłę.
Pozdrawiam wszystkich blogowiczów !
PS I: Dlaczego tak nieśmialo mówi się o związkach JP II z Rodziną „toruńskiego” mnicha ? Papież go przyjmował, rozmawiał, ale nie napomniał publicznie czego wobec Boffa, Casildaligi czy Kuenga nie omieszkał robić ? Cóż to oznacza – w Polsce nt. temat cicho sza (to jest „niedemokratyczność dyskursu” i swojego rodzaju zakłamanie): albo popierał i akceptował, albo był niezorientowany (co jest raczej wykluczone znając stosunki watykańskie i umocowanie K.Woytyły w polskich warunkach) albo było to zgodne z linią woytyańskiego Kościoła i dobrze służyło jego sprawie.
PS II: Dopóki intelegencja polska (a przynajmniej je elita i najbardziej opiniotwórcze kręgi) będzie mówiła”na kolanach” o pewnych problemach i nie stosowała się do maksymy T.Kotarbińskiego, że aby wiedzieć czego nie możemy podważyć musimy podważyć wszystko, będzie jak jest teraz – zwłaszcza w sprawach światopoglądowych i religijno-aksjologicznych
PS III: Do G.Okonia z dn. 7.07. br h: 19.47.
Dziękując za uznanie oraz słowa otuchy i „poddierżki” informuję Cię, że najlepiej czuję się właśnie w materi wierzeń religijnych, fundamentalizmu religijnego i jego wpływu na dzisiejszą kulturę, politykę i rozwój człowieka oraz historię religii (kościołów, wyznań etc.). A co do moich „przewag” – jestem zwykłą „szarą myszką” (może nawet mniej niż przeciętną) i nie przypisuję sobie żadnych wybitnych uzdolnień czy szczególnej wiedzy. Myślę tylko, iż jako „fan” oświeceniowej tradycji, tu i Spinoza i Rousseau i Wolter są moimi „idolami” zarówno w sposobie myślenia jak i w „kulcie dla rozumu” staram się aby wrócić do tej tradycji, która w naszym kraju tak podupadła. Co widać m.in. zarówno w formach rządzenia, intelektualnym „bagienku’ panującym w Polsce jak i znaczeniu takich zjawisk jak Radio Maryja (kiedy to zjawisko winno być niszowe, a socjologicznie – marginalne). Pozdrawiam Cię „Okoniu” i jeszcze raz dzięki…
WODNIK53:
Za G. Okon ślę wyrazy podziwu, bo Twoje wypowiedzi są niezwykle… „Mocne”?
„Oświecenie to wyjście człowieka ze stanu małoletniości, w której był zatrzymany z własnej winy. Małoletniość to niezdolność posługiwania się rozumem bez kierunku nadanego przez inną osobę. Powiemy, iż człowiek pozostaje w stanie małoletniości z własnej winy, jeśli przyczyną tego stanu nie jest niedostatek rozumu, ale brak decyzji i odwagi aby się nim posługiwać bez czyjegokolwiek kierownictwa. Sapere aude! Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem! Oto dewiza Oświecenia. [Immanuel Kant]”
Pasuje jak ulał…
Pozdrawiam!
Ojciec Rydzyk jest poważnym problemem naszego kraju. I to nawet nie dlatego, że bronił Wielgusa, czy ze względu na głoszone przez niego poglądy (czasem wręcz antysemickie). Stał się on jednak poważnym zagrożeniem, gdy PiS wszedł z nim w układy, gdy postanowił wykorzystać fanów Radia Maryja do swoich celów. Bo to, co mówi ojciec Rydzyk na swoich wykładach to jedno (może jest to nieco smutne, może nieco zawstydza czy oburza), ale sprawa zaczyna wyglądać zupełnie inaczej, gdy widzimy premiera naszego kraju przemawiającego podczas radiomaryjnej pielgrzymki z ambony, że „tu jest Polska”…
ale żal ludzie……;p