Między Gogolem a Gierkiem
Bardzo fachowa wywiązała się nam dyskusja o Polsce i kolejnictwie, z jak zwykle niezawodnymi Wojtkiem z Przytoka, Torlinem, Panną Wścieklicą, Michałem z Uppsali, Tajemniczą Pątniczką z Katmandu i innymi, dziękuję. Ale ta moja ,,stacja Włoszczowa” to była naturalnie mała prowokacja i nie o PKP tu szło, choć też :), lecz o Obrzędy Wiecznej Polskości.
Bronię się jak mogę przed przyznaniem racji, że to rzeczywiście scena jak z Gogola i że od roku wracamy kryzys za kryzysem nie do Ubekistanu,lecz do RPRL. Czasem mam sny koszmary, że nasze obecne władze dostają instrukcje z bliskiej zagranicy, jak jeszcze sponiewierać 17 lat odzyskanej niepodległości w oczach Polaków i Europy, żebyśmy już się z tego doła psychicznego nie podnieśli.W istocie nie byłby to więc Gogol, raczej jego zaprzeczenie: Nad kim płaczecie? Płaczcie nad sobą!
Ale budzę się i jest lepiej. Można poczytać Państwa wpisy, posłuchać i obejrzeć kilka audycji w RTV (niestety, coraz rzadziej w TVP i centralnym Polskim Radiu), poczytać kilka czasopism. PRL nie wróci, nawet jeśli teraz wchodzimy w okres porewolucyjnej restauracji. Prawodpodobnie na naszych oczach kończy się epoka Solidarności. Tak jak przedwojenną Polską rządzili piłsudczycy i postpiłusdczycy i trwało to z grubsza 20 lat, tak po 1989 r, władzę objęli ludzie Solidarności i oni nadali generalny kierunek na mniej więcej 20 lat. Przed wojną do władzy parli endecy, ale nigdy jej samodzielnie nie dzierżyli, po 1989 r. ludzie PZPR wrócili dość szybko do rządzenia, ale generalnego kierunku reform nie odwracali. Niedługo przed wojną do przejęcia władzy od postpiłsudczyków szykowali się już faszyzujący wyznawcy Polski Wielkiej Zjednoczonej Radykalnej, ale wybuch wojny ten marsz przerwał. Autorytarny etatyzm, kiedy trzeba (jak w marcu 1968) pokazujący kły faszystowskie, był ideologią elity rządzącej PRL. Te kły starły trochę bunty robotnicze i inteligenckie, w tym pokolenie Solidarności, a w nim – ludzie KOR-u, którego wspołpracownikami byli bracia Kaczyńscy.
W jakim jesteśmy teraz momencie? Jak w liderach PiS zaszła ta zmiana w kierunku populistycznego etatyzmu ze skłonnością do autorytaryzmu. Kto mówi, że obawy o autorytarne zapędy obecnej władzy to demagogia, niech weźmie pod uwagę, że cała energia polityczna obozu rządzącego, a zwłaszcza liderów PiS, koncentruje się na niszczeniu i dyskredytacji opozycji w parlamencie i mediach. Demokracja bez opozycji jest fikcją. Jestem bardzo ciekaw, czy ten schemat, że mniej więcej co 20 lat dochodzi u nas do wielkiej zmiany pokoleniowej i psychologicznej potwierdzi się i teraz, i kto zajmie miejsce Kaczyńskich, Leppera i Giertycha? Bo to jest dziś najważniejsze pytanie polskiej polityki.
Komentarze
Adam Szostkiewicz pisze: „Jak w liderach PiS zaszła ta zmiana w kierunku populistycznego etatyzmu ze skłonnością do autorytaryzmu.”
Rozumiem, że stawia Pan tezę, iż liderzy PiS radykalnie zmienili poglądy po dojściu do władzy. Ponieważ nie jestem biegły w biografiach tych polityków, proszę o wyjaśnienie, jaka była ich poprzednia wizja rządzenia Polską.
Otwarcie mówię, nie jest to mój tekst, ale Aliendoca, nadany w blogu Pani Janiny Paradowskiej, ale ponieważ tak mi się on podoba i uważam go za tak niesłychanie trafny, że pozwolę sobie jeden z wielu Jego postów zacytować:
„To wszystko, co z lawinowo narastającą gęstością robi PiS, ma jeszcze inny ciekawy cel i wywiera skutek, jak dotąd dostrzegany jedynie marginalnie. Na porytym młotami pneumatycznymi kłamstw, fałszerstw, pomówień i obelg fundamencie prawnym państwa buduje się na naszych oczach interior, w którym winni są wszyscy, a państwo to wywlecze z ciemności i postawi w blasku południa (tak mi się machnęło w nawiązaniu do wiadomej sceny z Koestlera; ? wy już jesteście skazani). Nikt z nas, obywateli, nie jest kryształowy, każdy kiedyś przeszedł na czerwonym świetle albo skręcił parę złotych w zeznaniu podatkowym, albo na imieninach tańczył z czternastoletnią siostrzenicą. Wszystko to, nawet najbłahsze, może, jeśli będzie potrzebne, stać się podstawą pomówienia, zatrzymania, oskarżenia, zbadania – w tej kolejności. Atmosfera strachu budowana jest w sposób niezwykle zręczny; jej skutek psychologiczny jest taki że ludzie światli i wrażliwi zamykają staranniej niż jeszcze wczoraj drzwi do swoich domów, mówią mniej, a przede wszystkim uciekają od wszelkiej działalności publicznej. Vide kolejny skok w dół moralny i intelektualny widoczny na samorządowych listach wyborczych. Ludzie się boją – zwyczajni ludzie. Może jeszcze w nie w pełni uświadomiony sposób. Kiedy dojdą do świadomości strachu może być niesłychanie trudno ów strach przezwyciężyć. A media kibicują każdej OSOBNEJ aferze, nie widząc, albo nie chcąc widzieć skutków ogólnych – kurczącego się obszaru wolności. Bo najlepiej jeśli nie władza ograniczy obywateli tylko obywatele ograniczą się sami – do albo bycia za, albo bycia cicho, albo bycia gdzie indziej. Znana sentencja powiada że historia się powtarza: tragedia w pierwszym wydaniu w drugim staje się farsą. Jeszcz tydzień temu tak uważałem, dziś pewny nie jestem. Proszę zauważyć: zapełniają się areszty i więzienia – taki obraz odbierze każdy kto przejrzy dzisiejsze wiadomości.A też rośnie liczba potencjalnych aresztantów i więźniów. Nawet nie wiemy czy oni są winni. Być może są winni. Oni wszyscy są winni. My wszyscy to oni. My jesteśmy winni. Może to nieco kasandryczne, ale proszę zapytać samych siebie: ilu z was – nas pomyślało ostatnio: a co na mnie ONI mogą wywlec?”.
Dla mnie jest to jeden z najważniejszych wpisów, jakie czytałem.
Być może się mylę, ale w Polsce dochodzi do głosu stary podział na chłopów i szlachtę, tym razem oczywiście w mniej radykalnej – bo bez granic formalnych między stanami – formie.
„Jak w liderach PiS zaszła ta zmiana w kierunku populistycznego etatyzmu ze skłonnością do autorytaryzmu.”
Ich problemem jest chyba właśnie kompletny brak ewolucji poglądów, może dlatego że dopiero powrócili do wielkiej polityki i rządzenia. Wiem wiem że w poprzednim Sejmie byli w opozycji, ale różnica pomiędzy fotelami opozycji a rządzących jest zasadnicza.
Panie Adamie
Nie ukrywam, że Pana optymizm w ocenie rzeczywistości naszej polskiej wywiera na mnie działanie terapeutyczne. Ale lęk pozostaje – bo nadal uważam że panowie Kaczyńscy mentalnie tkwią w PRLu, to znaczy ich wizja, ich wyobrażenie o państwie i społeczeństwie pochodzi z tamtej epoki. Oczywiście z warunkiem, że to oni mają rządzić – bo szczególnie istotnym składnikiemich osobowości jest mania wielkości. I wiadać, kiedy się patrzy na ich współpracowników, że to jest zaraźliwe, albo że podobierali sobie ludzi podobnych.
Żyjemy w Polsce, w kraju gdzie nic nigdy nie może się udać, gdzie prowizorka trwa wicznie, i to, razem z Pana optymizmem pozwala mi wierzyć, że Kaczyńścy nie zmajstrują nam polskiego faszyzmu, z obozami pracy i ekserminacją różnych grup ludzi uznanych za wrogów ludu.
Proszę Pana, najsmutniejsze w tej całej sytuacji jest to, że marnujemy czas. Świat nam ucieka, a my w tym czasie musimy, dzięki strasznym bliźniakom (kto pamięta „Dzika”i „Sępa” niech mi wybaczy użycie tego określenia) zajmować się pierdułkami. Ot i tyle.
Torlin cytuje Aliendoca:
„Ludzie się boją – zwyczajni ludzie. Może jeszcze w nie w pełni uświadomiony sposób. Kiedy dojdą do świadomości strachu może być niesłychanie trudno ów strach przezwyciężyć. A media kibicują każdej OSOBNEJ aferze, nie widząc, albo nie chcąc widzieć skutków ogólnych – kurczącego się obszaru wolności. Bo najlepiej jeśli nie władza ograniczy obywateli tylko obywatele ograniczą się sami – do albo bycia za, albo bycia cicho, albo bycia gdzie indziej. Znana sentencja powiada że historia się powtarza: tragedia w pierwszym wydaniu w drugim staje się farsą. Jeszcz tydzień temu tak uważałem, dziś pewny nie jestem. Proszę zauważyć: zapełniają się areszty i więzienia – taki obraz odbierze każdy kto przejrzy dzisiejsze wiadomości.A też rośnie liczba potencjalnych aresztantów i więźniów. Nawet nie wiemy czy oni są winni. Być może są winni. Oni wszyscy są winni. My wszyscy to oni. My jesteśmy winni. Może to nieco kasandryczne, ale proszę zapytać samych siebie: ilu z was – nas pomyślało ostatnio: a co na mnie ONI mogą wywlec??.
Dla mnie jest to jeden z najważniejszych wpisów, jakie czytałem.
Dla mnie tez. Moim zdaniem nie trzeba lepszego dowodu niz to, ze ludzie znowu sie boja, dla poparcia tezy, ze bracia Kaczynscy i ich przydupasy morduja demokracje.
A my sie na to spokojnie patrzymy jak cieleta prowadzone do rzezni.
topolowka, nie zartuj. Toz pare dni temu w jakims wywiadzie ktorys z braci (chyba Lecho?) powiedzial, kto mordowal polska demokracje! Wskazal palcem! Nie zapominaj, ze oni wiedza lepiej!
Chron nas Panie przed tymi, co wiedza lepiej, co dobre dla mnie i dla ciebie… I masz racje , badger. Piana sie ubija, a czas mija (nawet mi sie zrymowalo niechcacy).
„Jestem bardzo ciekaw, czy ten schemat, że mniej więcej co 20 lat dochodzi u nas do wielkiej zmiany pokoleniowej i psychologicznej potwierdzi się i teraz, i kto zajmie miejsce Kaczyńskich, Leppera i Giertycha? Bo to jest dziś najważniejsze pytanie polskiej polityki.”
Nie widze. Polska lewica Olejniczaka jest bez, z przeproszeniem, jaj, a za 20 lat Olejniczaki beda mieli po piedziesiat plus lat. „Prime time” dla polityka. Olejniczak wyglada na oportuniste, zreszta nie tylko on, polityka az roi sie od takich. Ja bym zreszta nie czekala te 20 lat – ciekawe, co bedzie za 10.
Wyglada na to, ze polityka stala sie jakims zawodem do uprawiania, ubijania wlasnych interesow, a narod furda! Kaczynscy przeprowadzaja swoje interesy rozliczeniowe, przy okazji chwalac sie (patrz oredzie premiera o stworzeniu „stabilnego rzadu”) osiagnieciami nie swoimi przeciez, bo ekonomia nakreca sie od lat, a nie od roku. Oj… ale badzmy optymistami!
Panie Redaktorze,Pańska znajomość historii Polski nie może imponować. W latach 90. „GW” wydrukowała fragment I tomu „Miesięcy” K. Brandysa,w którym mowa była o tym,że Bolesław Piasecki omal nie przejął władzy niedługo przed wojną. Miał mieć na to szansę dzięki sojuszowi z częścią obozu sanacyjnego. Ta nieprawdziwa informacja,jak widać,mocno się utrwaliła w świadomości przedstawicieli środowisk lewicowo – liberalno – postępowych. Skąd wiadomo,ze to nieprawdziwa wiadomość ? Powiedział (napisał) o tym Tadeusz Żenczykowski. Powojenny wicedyrektor RWE przyznał się,być może dopiero w latach 90.,że to on rozpuszczał w Warszawie plotkę o próbie zamachu stanu Piaseckiego i części polityków sanacji. Akcja Żenczykowskiego była częścią walk między frakcjami rządzącej sanacji (jedna frakcja chciała osłabić pozycję drugiej). System PRL – owski nazywa Pan błędnie autorytarnym. Myli się A. Walicki,twierdząc,że totalitaryzm skończył się w PRL w 1956r. System,panujący w tym państwie,miał charakter totalitarny prawie do końca PRL. Wielu historyków uważa,że w latach 30. panował w Polsce autorytaryzm. W tym autorytaryzmie istniała legalna (prawicowa i lewicowa) opozycja,a także pluralistyczna prasa (od kryptokomunistycznej po skrajnie nacjonalistyczną,liczna prasa żydowska itp.). W PRL nie było legalnej opozycji i nie było pluralistycznej prasy.
A mnie dzisiaj rano znajoma przeslala definicje wolnosci ze strony prawica.pl (ktora ostatnio nawiedzilysmy w zwiazku z kolejnymi listami obrzucajacymi blotem TOK FM) ‚Wolnosc polega na swiadomym i dobrowolnym wyborze dobra’, to bardzo ciekawe, bo ja zawsze definiowalam wolnosc w sposob negatywny, a tu prosze taki zwrot, szkoda, ze nie podano, kto ma wobec tego zdefiniowac dobro, ale to naiwne pytanie, bo dobro, oczywiscie definiuje koalicaj rzadzaca, podobnie zreszta, jak demokracje, patriotyzm, kilka teorii naukowych.
Panie Redaktorze, ja jestem wprawdzie z tego pokolenia, co mi nikt legitymacja zamachac nie moze, ale nie wydaje mi sie, ze w Kaczynskich zaszla jakas zmiana, oni zawsze tacy byli. Moze jako kobieta bardziej jestem uczulona na to jak ludzie (politycy) mowia niz co mowia i dla mnie sklonnosc do autorytaryzmu, to oni zawsze mieli wypisana na czole.
Jesli chodzi o naduzycia slowa demokracja, to ja mieszkam w Nepalu i tu probuje sie wmowic swiatu, ze demokracja moze istniec w sytuacji, gdy ponad polowa ludnosci jest niepismienna i mieszka w miejscach, do ktorcyh nie dochdza drogi i prad. A wie Pan co jest najgorsze, ze jak po wakacjach wracalam do Nepalu, to sie cieszylam, ze z Polski wyjezdzam. Do Nepalu…
Anka A.
taka refleksja czysto akademicka: w starożytnych Atenach w ogóle nie było prądu, a połowa mieszkanców była neiwolnikami (no dobra, może raczej spory procent). A pomimo to uważa się Ateny za kolebkę demokracji. Ale, jako się rzekło – to czysto akademickie spostrzeżenie.
„…kto zajmie miejsce Kaczyńskich, Leppera i Giertycha? Bo to jest dziś najważniejsze pytanie polskiej polityki.”-pisze Gospodarz.
Sprobujmy byc dobrej mysli.Zdarzy sie cud,my elektorat wybierzemy ,madrzejszych
i lepszych od nas.
Wybierzemy,ale po co? Ku czemu?
Ustanowienia jakich zabezpieczen naszych praw i wolnosc oczekujemy od naszych reprezentantow.
Proponuje, o ile Redaktor Gospodarz sie zgodzi,dyskusje, jak ustrojowo zabezpieczyc nas samych przed labilnoscia, niska kultura prawna i polityczna,przed zlym smakiem na koniec.
Panie Adamie, witam i od razu mam wątpliwość, czy w nich zaszła jakaś zmiana, czy byli tacy zawsze, a wiekszość( a tak naprawdę uwzględniając frekwencję niską w wyborach) mniejszość dała się nabrać. Poza tym oni nie chcą zniszczyć opozycji, oni chcą zniszczyć niezależność myślenia, chcą by nie było nikogo, kto myśli samodzielnie, by kazda głupota , którą oni głosżą, była bezwarunkowo akceptowana( np. teksty ministra Orzechowskiego). Jeśli by im zalezało tylko na zniszczeniu opozycji( pisząc opozycja myślę niestety tylko PO, bo centrolewica mało widoczna niestety jest), to nie musieliby atakować Kuronia, nie muieli by rezygnowac z usług takich ludzi jak prof Bartoszewski czy Meller, nie niszczyli by mediów. Im chodzi o autorytaryzm, a może tylko zapędzili się w pogoni za władzą, dodajmy kompleksy, brak samokrytycyzmu, przekonanie o swojej misji i już wiadomo,że panowie Kaczyńscy i ludzie im bliscy, to osoby, które nigdy się nie przyznają do błedu, nie wycofają z błednych decyzji, nie uwzględnią zdania innych.
Na zmianę na lepsze bym nie liczył, ci co by mogli zmieniać, wyjeżdżają, ci co zostają, jak ja np., mają swój świat wewnętrzny, książki, muzykę, przyjaciół, może i są rozpolitykowani, ale tak biernie, że się pokłócić całą noc mogą czy sążniste posty pisać czy spędzić kilka godzin na oglądaniu wszystkich programów publicystycznych w różnych telewizjach, ale nie chcą wkraczać w to sami, mają za dużo samokrytycyzmu, niezależności, by zostac politykam jakiejś partyjki i głosem śmiertelnie poważnym wygłaszać stek bzdur, niezgodny z ich sumieniem, ale zgodny z linią partii i ubogimi intelektualnie wnioskami jakiegokolwiek lidera.
jak pan popatrzy na skład, na poziom intelektualny młodziezówek partyjnych, od SLD po LPR, to oni są jeszcze gorsi niż obecni liderzy. To moi rówieśnicy, no może trochę starsi, ale nie czuję z nimi żadnej wspólnoty intelektualnej czy duchowej. Dzieki obrzydliwej i antypolskiej, he, he, albo jak to wkatolickich mediach mówią polskojęzycznej telewizji TVN miałem okazję kilka razy przedstawicieli młodziezówek posłuchać, ni inteligencji, ni zaangażowania, ni polotu, ni ciekawości przeciwnika, tylko wyuczone, oklepane slogany powtarzane za górą partyjną. To samo w PiS, to samo w PO, to samo w LPR. Oni by mieli zmieniać kraj? moim zdaniem to w większości karierowicze i oportuniści, a nie ludzie idei. Cokolwiek by nie zarzucac obecnym politykom, to oni maja jeszcze jakieś przekonania, po tyc młodszych tego nie widać. Zresztą nawet taki Olejniczak, młody, inteligentny, sympatyczny, ale co z tego jak ideowo i merytorycznie bezbarwny. Nie wspominam o innych młodych z SLD, bo nie warto : Błochowiak, Napieralski, przecież to gorzej niż kierownictwo PiS-u.
W ogóle mrocznie to wszystko widzę, jeszcze jak ta obecna koalicja potrwa do konca kadencji, to tylko gorzej, ale z drugiej strony wygrana PO też wiele nie poprawi.
Badger, ja taka uwagę troszkę może nieważną mam, ale jednak się powstrzymać nie mogę. Chyba jednak ,,pierdółka” nie ,,pierdułka”, chyba się nawet wymienia na czasownik , którego nie napiszę,bo mnie o wulgarnienie ktoś oskarży. Pozdrawiam.
Panie redaktorze, w Kaczyńskich nie zaszła żadna zmiana. Takimi jak dziś byli i dawnymi czasy, tylko panowie dziennikarze jakoś nie chcieli tego zauważyć. Kłótliwi, aroganccy, opętani wizją spisków, przeświadczeni o swojej jedynie słusznej racji. Pan i inni nie chcieliście tego widzieć, bo oni z Solidarności, więc im, parafrazując słowa pewnej gazety, „więcej wolno”.
Z niecierpliwością czekam na listopadowe wybory samorządowe i mam wielką nadzieję , że tym razem nawet „moherowe berety” trochę pomyślą , zanim wrzucą swój głos do urny…
J.Kaczyński może pozwolić sobie na zupełne ignorowanie krytki wielu środowisk , ale jeżeli powyborczy wynik PiS-u będzie wyraźnie gorszy niż ten z wyborów parlamentarnych , to nawet on , prawdziwy „człowiek z żelaza” , puknie się w czoło i zrozumie , że coś jest z nim i jego polityczną filozofią nie tak.
Tylko czy wybory samorządowe , zważywszy na absencję setek tysięcy Polaków pracujących poza granicami kraju , mogą dać jednoznaczną odpowiedź co myślimy o obecnej wladzy?…
Nic nie zwiastuje pokoleniowej zmiany w naszej polityce i jeszcze przez ładnych parę lat będą to ciągle ci sami ludzie , owszem ktoś wypadnie z politycznego obiegu , ktoś powróci , może paru przymkną , znowu inni się skompromitują , ale trzon przywódczy się nie zmieni i na nowych mądrych, charyzmatycznych polityków przyjdzie nam poczekać…
Może nie tyle w jakimś kierunku ostatnio idziemy, ile kręcimy sie wokół własnego ogona (czyli szaf i taśm). Tak czy inaczej, w tym kręceniu kręcacy zuzywaja potencjał legendy Solidarności, i to, obawiam się, nieodwracalnie.
tristesse – w tym „pluralistycznym” panstwie sanacyjnym istniala tez Bereza Kartuska.
Panie Adamie, pytanie jest calkiem uzasadnione, ale – obawiam sie – postawione przedwczesnie. Na odejscie tego pokolenia politykow, ktore towarzyszy nam od zarania III RP, jeszcze bedziemy musieli poczekac… Nawet „dinozaury SLD”, mimo nieobecnosci w parlamencie, zachowuja swoje wplywy. Dlaczego z panami K., panem G. i panem L. mialoby byc inaczej?
Pyta pan (retorycznie ?):
„W jakim jesteśmy teraz momencie? Jak w liderach PiS zaszła ta zmiana w kierunku populistycznego etatyzmu ze skłonnością do autorytaryzmu.”
Byc moze wyczuli oni prawdziwego ducha polskosci, tej Wiecznej Polskości, jaki ciagle snuje sie tu i owdzie jak mgla po jesiennych polach. Byc moze wzieli oni po prostu przyklad z USA i znalezli w granicach Polski odpowiednik wyborczy „pasa biblijnego”, ktory – w przeciwienstwie np. do rozintelktualizowanych wielkich osrodkow miejskich polnocnego wschodu idzie glosowac, glosuje w sposob zdyscyplinowany, a motywacje wyborcze sa nieskomplikowane pod warunkiem, ze przemawia sie do tego elektoratu w prosty, precyzyjny sposob. Prosze zauwazyc podobienstwa, ktorych przytaczanie po osmiu latach dominacji republikanskiej w USA mozna latwo zestawic: wymieszanie religii z polityka, mobilizacja wokol wroga (realnego i zmyslonego) i ciagly stan zagrozenia panstwa, obsadzanie czego sie da „swoimi” ludzmi, arogancja na arenie miedzynarodowej, niemoc polityczna Demokratow, rozpuszczenie finansow publicznych. Sa oczywiscie roznice, ale wynikaja one z przyczyn oczywistych, ktorych chyba nie trzeba tu przytaczac. Bogus pisze o Berezie II RP. Amerykanie maja swoje Guantanamo oraz inne osrodki, a takze przepchniete ostatnio ustawodawstwo specjalne. W 3/4 RP nie ma jeszcze specjalnych osrodkow odosobnienia, ale przeciez wiezienia i areszty szybko zapelniaja sie, a pewnego rodzaju strach i niepewnosc pelzna powoli.
To dziala, a przynajmniej dzialalo do tej pory w USA, wiec czemu ma nie dzialac w Polsce ? byc moze tez bedzie dzialac w innych krajach ? Kto wie ? Wyglada na to, w wiele spoleczenstw przechodzi przez okres, w ktorym dominuje pewnego rodzaju zmeczenie nowoczesnoscia, jaka przyniosly lata 90-te, w tym rowniez takimi rzeczami jak np. poprawnosc polityczna czy negowanie tradycji, w tym tradycyjnej obyczajowosci czy tradycyjnego wizerunku wladzy i jej atrybutow. Byc moze w Polsce ten to zmeczenie jest wyrazniejsze, co liderzy PiS-u trafnie wyczuli.
Polski elektorat pro-koalicyjny latwo zmobilizowac, rozumie on prosty, miejscami ostry jezyk zero-jedynkowej moralnosci, wykladni prawa i polityki, a wiec to do niego trzeba sie glownie adresowac, a nie do rozdartych intelektualnie „intello”, ktorzy i tak moga nie odplacic przy urnach wysilku wlozonego w zdobywanie ich glosow w kampanii.
Ale to nie jest najwazniejsze. Faktem zasadniczym jest to, ze PiS nie ma progamu jako takiego. Ma tylko zbitke populistycznych chwytow, ktorymi posluguje sie zrecznie i bardzo skutecznie, skoro przeszedl zwyciesko przez ostatnia polityczna probe ognia. Nawet religijnosc ma charakter instrumentalny i bedzie ona stanowic element PiSowskiej strategii o tyle, o ile Kosciol jako taki bedzie sojusznikiem w utrzymywaniu wladzy.
Wyglada wiec na to, ze populistyczny konserwatyzm jest duzo bardziej nosny w tej chwili niz nurty o wyzszym stopniu wyrafinowania filozoficznego i myslowego, uwiklane w swoja programowosc i pewnego rodzaju ideowosc. Panskie pytanie jest o tyle chybione, ze postawione jest ono w czasie przeszlym. Powinno ono brzmiec „Z jaka czestotliwoscia zachodza zmiany w liderach PiS, zeby partia ta caly czas odpowiadala dokladnie na to, co jej wyborcy maja chec uslyszec” ?
Pytanie o tyle sensowne, ze PiS to partia-kameleon, nieuchwytna ideowo, a wiec trudna do zaatakowania w tradycyjny sposob. PiS, stosujac partyzantke polityczna, wymusza powoli taki styl walki na przeciwnikach, a ci czesto nie sa w stanie dostosowac sie do narzuconego im stylu. Podobnie dziala Samoobrona. Jedynie LPR zda sie byc podparty jakims kregoslupem ideowym, ale i oni szybko sie ucza anty-ideowosci.
Nie jest to proces trudny dla LPR-u skoro retoryka nacjonalo-kato-ludowa stanowi wspolny jezyk obu partii.
Tak jak w przypadku Demokratow w USA, tak i w Polsce trzeba poczekac na ockniecie sie opozycji, na polapanie sie i na wypracowanie ich wlasnej strategii walki politycznej z PiS-em. Im dluzej czasu zajmie ten proces, tym lepiej dla PiS-u oczywiscie. Czy rowniez tym lepiej dla Polski – to juz zupelnie inna historia.
W kazdym razie wyglada na to, ze Demokraci w koncu zaczynaja zbierac sie po upadku. Jest wiec jakas nadzieja…
Z kolejarskim pozdroweiniem 🙂
Jacobsky
Jak widać nie ma dobrych wzorców i pewnie jeszcze długo nie będzie. Tak więc zmiany warty nie należy oczekiwać zbyt szybko. Cała nadzieja w naszych rodakach, którzy pracują za granicą. Gdy wrócą to może będą chcieli wziąć sprawy w swoje ręce i zechcą wdrażać w życie wzorce przywiezione stamtąd. Tam widzą w jaki sposób prowadzi się politykę wewnętrzną i zagraniczną. Inną rzeczą jest jeszcze brak gabinetów cieni. Nowo wybrani politycy zachowują się tak jakby byli brani z łapanki. Nie maja zielonego pojęcia o podstawowych zasadach gospodarczych, politycznych i skutków jakie może przynieść ich rządzenie. Niestety PO również nie robi nic dobrego. Marnuje energie na przepychanki słowne zamiast skupić się na zasadniczych sprawach, które zaczynają się nawarstwiać bo rząd zajmuje się pierdołami, które interesują tylko ich.
Na koniec jeszcze nie zauważyłem aby zachowanie się inne partii, niż lewica, się zmieniło. Jak było za pierwszego rządu, AWS i teraz. Nic tylko rozróba. SLD to też żadna rewelacja ale przynajmniej spokój był i wstydzić się nie trzeba było.
Jakby daleko nie patrzeć to światełka w tym tunelu nie widać
pozdrawiam marekk
grześ
sam widzisz, jakie to mało ważne 😉
a serio – to tak, „syndrom Worda”, się zapomina się ortografii. Przykre. Pewnie to nadchodząca starość.
Nie na temat, ale chciałem wrzucić tu dwa cytaty z Lahti w sprawie Rosji:
Borell: UE nie sprzeda praw człowieka za energię
Chirac: nie należy łączyć gospodarki i moralności
Po Chiracu można się było podobnej wypowiedzi spodziewać, ale Borell był wielki.
Jacobsky – chyba analogie Bereza-Guantanamo sa za daleko posuniete; mimo wszystko Gitmo to wiezienie nieprzeznaczone dla przeciwnikow politycznych wewnatrz kraju.
Abstrahuje tu od kwestii niehumanitarnego traktowania itp.
Do Jacobsky:
Tylko przyklasnąć Twojej analizie sytuacji z 19:58. Od siebie dodam do niej przykład Szwecji, gdzie socjaldemokraci też musieli odejść, chociaż radzili sobie całkiem (a może i bardzo) dobrze. Po prostu kiedyś elektorat dochodzi do wniosku, że oni już byli i ktoś nowy powinien przewietrzyć pokoje.
Inna sprawa, że konserwatyści nie zaczęli najlepiej, ale mają jeszcze 4 lata.
Szanowny Gospodarzu,
podpisuję się pod cytatem Torlina z wpisu Aliendoca.
Chiałbym go rozszerzyć o jeszcze jedną ciekawostkę: powszechne dążenie do uznawania autorytetów za wszelką cenę. Chowanie się za tytuł czy stanowisko.
Ale to nie jest zjawisko nowe w Polsce. Od kiedy pamiętam (a młody już dawno nie jestem), tytuło- i posado-mania królowały zawsze. Czyli klimat dla systemu autorytarnego istniał od dawna – pewnie dlatego komuna rozwinęła się w kierunku „dyktatury proletariatu”, a Kaczyńscy realizują „dyktaturę konkordatu”. A przecież dla dorosłego człowieka istnieje tylko jeden autorytet – on sam. Konsekwencją uznania jednego autorytetu powinno być natychmiastowe zabranie wszystkich dzieci i wychowywanie ich przez państwo. Były takie próby w historii świata.
A my ciągle mówimy Kaczyńscy, Giertych, Lepper zapominając, że nie wybraliśmy ich dla ich fizjonomii czy postury ale dla głoszonego przez nich programu. Jeśli zmienili program po wyborze albo odeszli z partii, na program której głosowaliśmy, to pozostaje tylko jedno: Spieprzaj dziadu!
A może najwyższy czas, by powiedzieć prawdę o działaniach obecnego rządu? Oni kłamią!!! I cenzorują! Co łatwo sprawdzić oglądając dostępną w Polsce obcą TV i czytając takież gazety. Dopóki jeszcze są dostępne.
Pozdrawiam w duchu jeszcze legalnego ewolucjonizmu
Qba
Torlinie, badgerze, topolowko, anko a.
Przenikliwy komentarz Aliendoca mówi o samotności, niepewności i strachu których doświadczają w coraz większym stopniu ludzie w państwie króla Ubu.Nie obciążajcie tym tylko Kaczyńskich.Poczucie egzystecjalnego lęku narastało od lat.Mówiły o nim badania socjologiczne(kolejne Diagnozy prof.Czapińskiego dostępne w internecie),obłędnie wysokie wskaźniki zwolenników kary śmierci,zakres korzystania przez ludzi z pomocy psychiatrycznej,konsumpcja leków psychotropowych,wódy,marichuany(jesteśmy największym rynkiem zbytu w Europie).Trzeba było być ślepym by tego nie widzieć i nie umieć wyciągnąć wniosków.Kaczyńskich do władzy porwał nastrój po śmierci papieża.Czy te bizantyjskie ceremoniały i histeria masowa nie dawały do myślenia?Kaczyńscy po prostu wypłynęli na fali narastającego egzystencjalnego lęku.Nie byliby oni to byłby kto inny.Mój pierwszy wpis na tym blogu mówił o dusznej i zatęchłej atmosferze w kraju przypominającej wczesne lata osiemdziesiąte.Polacy wracają do tych czasów, w jakiś dziwny sposób za nimi tęsknią.To właśnie jest owa restauracja o której pisze Pan Adam.Polacy tęsknią do bolesnego bezpieczeństwa,którego wówczas doznawali.To paradoksalne ale często dzieci tęsknią za okrutnym ojcem,za „porządkiem” egzekwowanym pejczem.Podobnie jest z moimi rodakami.Przyznam się,że nudzą mnie ostatnio dyskusje o bieżącej polityce,natrząsanie się z rządzących i spekulowanie co będzie po wyborach.Po wyborach nic się nie zmieni. Zostanie ten sam nastrój,ten sam klimat-po prostu ucieczka od wolności w świat starotestamentowej sprawiedliwości egzekwowanej nowymi technologiami.Jedyny wybór przed który stoją ludzie to zostać lub wyjechać z tego kraju.Reszta to po prostu iluzje.
Pozdrawiam
„Jak w liderach PIS zaszła ta zmiana”
Witam, bardzo Pana lubię. Jestem starszą panią (70). Nie mogę się zgodzić z jednym słowem – „zmiana”. Ci panowie w ogóle się nie zmienili, jedynie nasiliły się pewne cechy ich osobowości, zmieniły się natomiast warunki działania. Pamiętam artykuł w Tyg. Solidarność chyba z 93r. w moim odczuciu (osoby zafascynowanej zmianami)- rozłamowy paskudny. W kampanii wyborczej główny motyw to „kto nas inwigilował”. Teraz – podejrzliwość, oskarżenia, obrażanie wszystkich rozsądnie myślących „ubekistan zomo”.
Wszystkie środki prowadzą do celu utrzymania władzy.
A gdzie gospodarka? to głupstwo! Ważniejsze rozliczenia.
W moim przekonaniu obsesyjny sposób myślenia, który już nie jest prywatną sprawą, bo zaburza spokój i poczucie bezpieczeństwa nas wszystkich. Jak długo jeszcze?
Serdecznie pozdrawiam. Teresa.
Panie Adamie
Pisze Pan:”Jak w liderach PiS zaszła ta zmiana w kierunku populistycznego etatyzmu ze skłonnością do autorytaryzmu”.Chyba od lat wyczuwali w powietrzu ten lęk społeczny,który wyniósł ich później do władzy.Akcesję do Unii wsparli z niechęcią kilka dni przed referendum.Jak wyglądała by dziś Polska gdyby granice pozostawały zamknięte?Jak wyglądała by IVRP gdyby nie akcesyjne umowy gwarantujące nam minimum praw?Tylko otwarte granice i międzynarowa kontrola nie pozwala na pełna realizację projektu politycznego pis.Gdyby nie to mielibyśmy tu Białoruś.I „prości” ludzie byliby szczęśliwi.
Pozdrawiam
Panie Adamie,
Chciałabym zapytać, czy redakcje mediów nie widzą zagrożenia w problemie ujawniania agentów. Ba zachowują się tak, jakby połknąli robaka nie bacząc na to, że robak jest na groźnym dla nich haczyku. Nie wypada im stanąć murem za nieujawnianiem, tak jak Platformie nie wypadało głosować przeciwko kiepsko spreparowanej ustawie, bo sami byliby obrzuceni podejrzeniami o TW.
Ale jednak taka postawa wydaje mi się krótkowzroczna. Nie jestem fachowcem w dziedzinie wywiadu, ale czuję przez skórę, że nieprofesjonalne podejście w tej sprawie jest niebezpieczne. Ponieważ prawie wszyscy w dzisiejszym blogu cytują, ośmielę się zacytować wypowiedź jednego z forumowiczów Onetu podpisującego się „Śledź”. Wypowiedż ta dokładnie oddaje to, co leży u podstaw mojego niepokoju, a co zawarte jest w tytule tej wypowiedzi – „Niech w sejmie i w mediach grzebią obce wywiady bo im wolno naszym ..nie.
Dziwny ten naród. Ślepy i głuchy. Przeczytałem na temat strategi działania wywiadu i kontrwywiadu masę książek napisanych przez wybitnych ekspertów i praktyków począwszy od „Strategic Intelligence for Us World Policy” wydanej w 1949 Kenta. I w każdym poważnym opracowaniu podkreśla się, że ważnymi kierunkami pracy wywiadów są i były naczelne organy państwowe a także media! To sa newralgiczne – oprócz strategicznych przedsiębiorstw, organizacje, które zawsze wzbudzały i będą wzbudzać zainteresowanie obcych wywiadów – także „zaprzyjaźnionych”. I nie tylko po to by zbierac informacje, ale także po przez tzw. agentów wpływu ulokowanych w tych instytucjach wpływać na rozwój wydarzeń w sposób zgodny z oczekiwaniami mocodawców czy to w sferze polityki czy w sferze informacji. Taka jest rzeczywistość działania praktycznie wszystkich służb. A my obecnie w swej dziecięcej naiwności powodowanej chęcią zemsty (oby tylko tym) pozostawiamy te dziedziny bez „opieki” kontrwywiadowczej. To tak jak gdyby politycy i dziennikarze byli sami ekspertami w tych dziedzinach i potrafili wyłowić z pośród siebie ludzi bedących na usługach obcych wywiadów. Niesamowita naiwność. Patrzac na to wszystko mogę postawić pewną hipotezę. Komu na rekę jest pozostawienie jednych z najważniejszych organów państwa sejm i tzw. „czwartą władzę” na pastwę obcych służb, i kto do tego i kogo inspiruje. Dla tych co wymyślą żeby służby kontrwywiadu chroniły te organy nie wnikając w nie przypomina działania naukowca, który z gabinetu w londynie bedzie badać zachowanie małp naczelnych. To możliwe ale należało by zainstalować kamery i podsłuch w stadzie. Ojej znowu!! 🙂
A więc zanim totalnie potępi sie współpracę polityków idziennikarzy z WSI czy innymi słuzbami należy naprawde znać strategie i taktyke obcych wywiadów. Kiedy sie pozna i skonfrontuje to z naszymi działaniami, które zamierza sie wprowadzić to ciśnie sie na usta powiedzenie Boże chroń Polskę, bo ona sama nie potrafi. Śledzę poczynania laików z naszego rządu i ostatni włos mi się na głowie jeży. I jeszcze jeden samobój. Upublicznienie danych agentów WSI. Od tej pory do służb pójdą jedynie młodzi z bojówek partyjnych. Bo człek przy zdrowych zmysłach pomyśli: zmieni sie opcja polityczna – bo zawsze może i następcy mnie zdekonspirują. Tyko w byłych demoludach to zrobiono. W świecie raczej brudy w służbach pierze sie w zamknietych pralkach. Jedynie nieliczne wyjatki trafiaja na pierwsze strony gazet.”
Bogus W,
w analogii chodzilo mi o uwypuklenie lamania podstawowych praw czlowieka przez panstwa ustrojowo demokratyczne oraz (w przypadku USA) o nie respektowanie konwencji miedzynarodowych.
Wyszedl skrot myslowy…
Pozdrawiam,
Jacobsky
Drogi Panie! Póki co, nie widać nikogo, kto mógłby ową zmianę warty przeprowadzić. Polityka wtopiła się obyczajowo w pop – kulturę. Konferencje prasowe, oświadczenia, kontroświadczenia, zaprzeczenia tez i tezy przewrotne jak ruskie Matrioszki, przepełniają telewizję, radio,prasę. Parlamentarzyści domagają się takiego porządku obrad, aby ich tyrady mogły zostać zauważone w mass mediach. Poza Sejmem i (rzadkimi) parteitegami – cisza i marazm. Coś się tam dzieje co prawda na obrzeżach wielkiej polityki – antyglobaliści, zieloni, ruchy wolnościowe (w sprawie gejów, kobiet, dzieci, ochrony przyrody, i niezliczonych innych celów tyleż słusznych, co jednak marginalnych). A na wielkiej scenie stare marionetki, zdarte płyty, zaspani klakierzy. Ale skądże by taka zmiana miała przyjść? Oglądacie Państwo czasem telewizyjne dyskusje młodzieżówek partyjnych? Wyjątkowa miałkość dyskusji, argumenty powtarzane za starszymi kolegami, brak własnej wizji, własnego myślenia, przesłania „Oto tak będzie, kiedy MY wejdziemy do gry”. Przeciwnie. Oni pokazują, że nic się nie zmieni. Nie stoi za nimi żadne zgoła zaplecze intelektualne. Nie pracuje za nich ani „KuXnica”, ani Kluby Krzywego Koła, ani nawet Kluby Inteligencji Katolickiiej. I może to oni czują swój świat? Może doszli do wniosku, że wystarczy, aby ich pokazywać w telewizji? Nie mam złudzeń, jeśli chodzi o zmianę pokoleniową. Przeciwnie. Nie widzę Pokolenia, widzę Miazgę. A poza młodzieżówkami? Nie zaistniała po pt Solidarności (śp) żadna nowa siła, żadne środowisko nie aspiruje do nowej, prężnej emanacji politycznej. Nie ma przywódców i nie ma szeregowców. Jest powszechna dezaprobata , narzekanie, czekanie jeżeli już nie na Mesjasza, to niechby na Godota.
Drogi Badgerze, teribble twins to „Dzik” i „Sokół”.
taa, to przez tego Niemca co mi wszystko chowa ;-). faktycznie, Sokół a nie Sęp.
Wojtku!
Masz bardzo dużo racji w swoim wpisie z 9.46. Bardzo ciekawe (i potwierdzające Twoją opinię) są badania socjologiczne przeprowadzone w Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że młodzież nie daje sobie rady w świecie pełnym swobody i liberalizmu. I nie mówimy tutaj o ludziach, którym się nie udało i którzy nie zdążyli (lub nie chcieli) wskoczyć do tego ekspresu. Wręcz przeciwnie, dotyczy to osób na stanowiskach, z pieniędzmi, ludzi wartościowych. Ni stąd ni zowąd odczuwają pustkę egzystencji, brak rodziny lub czasu, aby się nią zająć, niemożność posiadania dzieci lub zajęcia się nimi, brak czasu na wypoczynek, hobby, kulturalną rozrywkę, świat zaczyna się kręcić wokół korporacji jak w Japonii lat dziewięćdziesiątych. I uciekają w alkohol, narkotyki, perwersyjny seks, sporty ekstremalne. Oni tracą grunt pod nogami, brakuje im miejsc, do których mogą wrócić, chociażby tylko po to, aby usłyszeć cenną radę, móc zastanowić sie nad własnym życiem. Wszyscy coś tracimy. Chociażby taki drobiazg jak wspólny obiad niedzielny z rozmową i żartami.