Piszą do mnie
Czasem dostaję w redakcyjnej poczcie obelżywe listy. Bez adresu nadawcy, podpisane nieczytelnie albo fikcyjnymi nazwiskami. Od anonimowych postów w Internecie różnią się tylko tym, że są dłuższe, może odrobinę mniej chamskie. Bywa, że autor rozwija argumenty przez kilka stron. Ale wszystko po to, by sobie ulżyć wylewając kubeł pomyj na Politykę, komunistów, Żydów, liberałów, no […]