13 maja, Pawłokoma pod Przemyślem.
Piękne śpiewy, piękna pogoda, mniej piękni prezydenci Juszczenko i Kaczyński. Ale godni. Mieszkałem ponad dwadzieścia lat temu w Przemyślu krótko i przelotnie. Od nikogo nic nie słyszałem o Pawłokomie, ale czułem napięcie między Polakami a Ukraińcami. Pamiętam, jak na lokalnym sejmiku Solidarności starszy, ogorzały mężczyzna, działacz z Lubaczowa, wołał: Tam gdzie sięgają cerkwie, sięga władza Stalina! To był jego głos w dyskusji, czy Solidarność powinna poprzeć postulaty przemyskich Ukraińców, którzy chcieli zwrotu swojej cerkwi zamienionej po wojnie na kaplicę rzymsko-katolicką. To nie byli prawosławni, to byli greko-katolicy uznający prymat papieża. Zrobiło się gorąco. Nastroje ostudził dopiero nauczyciel, który o tym przypomniał. Postulat przeszedł, ale władze grały na zwłokę, aż w końcu wybuchł stan wojenny i na długie lata zapadła znowu grobowa cisza. Wiem, że działacz z Lubaczowa żyje i ma się dobrze; widziałem go na obchodach 25-lecia przemyskiej Solidarności. Cieszy się wielkim mirem; wygłosił przemówienie w stylu Radia Maryja o biedach, jakie spadły na Polskę po okrągłym stole. Ciekawe, co myślał, oglądając transmisję z złożenia wieńców w Pawłokomie. Musiał w czasie wojny napatrzyć się potworności takich jak ta w Pawłokomie, gdzie zbrojny polski oddział partyzancki wymordował prawie 400 ukraińskich cywilów. Chyba należał do Narodowych Sił Zbrojnych.
Siedzieliśmy w tych samych ,,internatach” po 13 grudnia. Był dobrym kompanem. Tylko pamiętaj, mówił mrugając porozumiewawczo okiem, o tryzubie! Oni nie dali za wygraną! Dla niego wojna wciąż trwała, polsko-sowiecka, polsko-ukraińska, bez różnicy. Jak patrzył na pomarańczową rewolucję? Zrobili ją między innymi dziedzice ukraińskich nacjonalistów, tych od ,,tryzuba”, znaku Wolnej Ukrainy i jej dawnej Armii Powstańczej. Ani rewolucja, ani Pawłokoma pewnie nie zrobiły na nim wrażenia. Naturalnie, złożenie wieńców, odegranie hymnów, przemówienia prezydentów w takim miejscu to niemało, ale jeszcze nie wszystko. To symbole i polityka historyczna. Ciekawe, że prezydent Kaczyński – oskarżany o nacjonalizm – wykonał w Pawłokomie gest w duchu piłsudczyka Jerzego Giedyoycia, który musiał dopiec naszym endekom od Romana Giertycha, a prezydent Juszczenko – oskarżany o kunktatorstwo wobec Rosji – gest w duchu narodowych demokratów ukraińskich, czym dopiekł ukraińskim siłom promoskiewskim. Ale za tymi gestami powinny teraz pójść konkrety: uruchomienie uniwersytetu polsko-ukraińskiego w Lublinie, zabiegi, żeby Ukraińcy mogli legalnie pracować w Polsce. Wojny kończą się wtedy, kiedy nastaje prawdziwy pokój. Prawdziwy pokój jest wtedy, kiedy ma się ochotę i możliwość jechać do kraju dawnych wrogów.
Komentarze
Pani Adamie, dlaczego ten Uniwersytet w Lublinie, a nie w Przemyślu ??? Lublin owszem zasłużony, a i Kolegium Wschodnie już posiada. Przemyśl na bazie tamtejszej PWSZ (ciekawe i młode środowisko miejscowych naukowców) także bardzo predystynowany. No i ten miejscowy genius loci…zapraszamy do odwiedzin i Szkoły i miasta…
Szanowny Panie Adamie,
do powitań i pozdrowień dołącza się sieciech. Chętnie czytam pańskie artykuły, zwłaszcza w Niezbędniku Polityki. Cieszy mnie taka szansa na wymianę myśli, jaką jest blog. Taki dialog – z jego łatwością i swobodą – to wielka frajda dla pańskich czytelników. Myślę, że się Pan o tym przekonuje. Czyż to nie jest jednak duża zaleta sieci? (chociaż pamiętam, jak prof. Staniszkis prycha: „Internet? – ta iluzja kontaktu?” 🙂
Odnośnie samych uroczystości w Pawłokomie – nie wiem, czy „gest prezydenta dopiekł naszym endekom”, może. Nie wiem, czy zacietrzewionym może dać coś do myślenia, nawet gdy im dopiec. Oprócz tego, ciekawe, że pan Kaczyński, raczej niechętny poprawności politycznej – na taki „gest” się zdobył. I wogóle: ile w tym political corectness a ile zwykłego rozsądku. Dowiemy się może, gdy zobaczymy te „konkrety” (oby!). A o wspólnym uniwersytecie właśnie w Przemyślu już chyba ktoś
mówił – prawda? Swoją drogą – niechby był i we Lwowie, byle wspólny.
PS świetna sentencja „Wojny kończą się wtedy, kiedy nastaje prawdziwy pokój”.
Zaś „ochotę i możliwość jechać” – już wielu ma. I do Przemyśla też.
O czym ty mówisz człowieku? Mamy Wam otworzyć granice porobić uniwersytety, inwestować w wasze rewolucje, ratowć przed dryfem w stronę Moskwy, a Wy się znowu odwdzięczycie śpiewając ,,budemo rezaty Lachiv”? I pamiętaj, że w Pawłokomie zginęło ok. 300 rozstrzelanych Ukrainców, dopiero po masakrze w Małopolsce wschodniej i Wołyniu gdzie wasi nacjonaliści wymordowali 200 000 Polaków.