Rosja Putina: cztery strzały w plecy

Prezydent Putin potępił zamordowanie Borysa Niemcowa. Wysłał przyzwoity list do rodziny ofiary. Ale nie byłby byłym KGB-istą, by od razu nie dodać, że zbrodnia mogła być prowokacją.

Ten trop podchwyciła propaganda, część społeczeństwa i naturalnie wszyscy, którym uprawianie kultu Putina pozwala zarobić na życie.

Ekipa Putina oficjalnie zignoruje wypowiedzi polityków i mediów zachodnich na temat zbrodni, proputinowska większość Rosjan o nich się nie dowie, bo nie zna zachodnich języków i nie jest ciekawa zachodnich opinii. Oni, tak jak Putin, żyją w swoim „ruskim świecie” i żadna taka zbrodnia nimi nie wstrząśnie. Tak jak nie wstrząsnęły nimi inne zabójstwa o podobnym charakterze.

Mordowanie dziennikarzy próbujących pisać prawdę o wojnie w Czeczenii (Anna Politkowska) czy ludzi znających rosyjskie służby specjalne od środka i próbujących o tym opowiedzieć Zachodowi (Aleksander Litwinienko) – to nic takiego. Zdrajcy, zasłużyli sobie, to kalanie własnego gniazda. Taka mentalność nie jest tylko przypadłością Rosjan, występuje wszędzie, ale to w niczym jej nie usprawiedliwia.

Nie jest zdradą, lecz raczej odwagą cywilną przedstawianie udokumentowanej prawdy o złu dziejącym się w naszym kraju. Zwłaszcza gdy sprawcą zła jest władza.

Nie twierdzę, że to Kreml wydał rozkaz egzekucji, ale twierdzę, że to obecna polityka ekipy Putina stworzyła atmosferę, w której mogła się zdarzyć taka zbrodnia.

Borys Niemcow sam o sobie mówił, że dziś jest nie tyle liderem opozycji – bo przecież realnej opozycji w Rosji Putina nie ma, a jej resztka właśnie jest likwidowana – ile raczej klasycznym dysydentem: daje moralne świadectwo prawdzie.

Był jednym z tych Rosjan, którzy budzą we mnie wielki podziw. Są wolni od plemiennej mentalności dzielącej świat na swoich i obcych, przymuszających wszystkich siłą i zastraszaniem do chodzenia w jednym stadzie. W ogarniętej histerią wojenną Moskwie ci prawi Rosjanie idą w marszu przeciwko brudnej wojnie, jaką Putin wydał Ukrainie i Zachodowi.

Putin zapowiada, że przejmie zwierzchnictwo nad śledztwem w sprawie mordu na Niemcowie. No to już wiemy, jaki będzie wynik śledztwa.

Nie wnikam w szczegóły, bo w Rosji, która nie jest państwem praworządnym w naszym rozumieniu tego terminu, jest to trud jałowy. Do pełnej prawdy o takich morderstwach nigdy nie dotrzemy. Rosji rzuci się jakiś ochłap, którego wiarygodności nie da się zweryfikować. Znają ją tylko sprawcy i ich mocodawcy.

Pierwsza hipoteza w normalnym śledztwie musiałaby być polityczna: Niemcowa zabito, bo był przeciwnikiem Putina i jego wojny z Ukrainą. Nawet jeśli sprawcami są ludzie jakoś powiązani z prorosyjskimi rebeliantami, odpowiedzialność polityczna spada na Kreml, który ich wspiera.

Zabójstwa na tle politycznym zdarzają się także na Zachodzie. Ale tam strzelają zwykle szaleńcy lub fanatycy. Zabójstwa na zlecenie demokratycznej władzy się na Zachodzie nie zdarzają. Nie znam przypadku, by jakikolwiek znaczący polityk zachodni zlecił zabójstwo przeciwnika politycznego. Kultura polityczna ruskiego świata (ale też np. muzułmańskiego) takiej opcji nie wyklucza.

Zbrodnia na Niemcowie ma zapewne pokazać, kto w tym świecie rządzi. Posiać jeszcze większy lęk przed angażowaniem się w opozycję przeciw Putinowi. Nic nowego w polityce rosyjskiej, w której strach przed władzą, carską, sowiecką czy putinowską był zawsze ważnym elementem kontroli nad społeczeństwem.

Jednak świat się zmienia, zmienia się też sama Rosja. Plan polityczny mogący stać za zabójstwem Niemcowa może nie wypalić. Nawet proputinowscy politycy zachodni nie mogą udawać, że nic się nie stało. A wymysły, że to ktoś z zewnątrz chce zdestabilizować politycznie Rosją i dlatego Niemcowa zamordowano tuż przed planowanym na niedzielę marszem pokojowym, dodatkowo pogrążają wizerunkowo ekipę Putina.

No tak, ale w społeczeństwie tak samo podatnym na teorie spiskowe jak jego obecni przywódcy, każda brednia się spodoba. Byle nie spojrzeć prawdzie w oczy: że obecna polityka Putina przynosi coraz większe szkody samej Rosji.