Moje serce jest po stronie Tybetu
Dalajlama modli się za Tybet. Prosi o cud pokoju. I zapowiada, że się usunie w cień, jeśli sprawy Tybetu będą szły jeszcze gorzej niż teraz. Dalajlama wygląda na zmęczonego. Od pół wieku na wygnaniu, w nie zawsze życzliwych Indiach. Stał się idolem Zachodu, trochę na zasadzie ,,papież – nie, dalajlama – tak”. Buddyzm ma być ostatnią nadzieją Zachodu na wypełnienie duchowej pustki po wyczerpaniu się chrześcijaństwa. Te pobożne życzenia nie są mantrą dalajlamy. Na Zachodzie unika nawracania na buddyzm, zachęca do rozwijania duchowości zachodniej. Nie chce podboju Zachodu, nie chce żadnego podoboju. Nie wierzy w przemoc, jakąkolwiek przemoc, jako metodę rozwiązywania konfliktów. Za to wierzy, że przemoc jest sprzeczna z ludzką naturą. Jak z takim podejściem można być tak długo politycznym przywódcą?
Dlatego wyznawcy siły w polityce pogardzają dalajlamą. Niby mają rację: żaden z postulatów dalajlamy nie doczekał się spełnienia. Tybet jest konsekwentnie sinizowany, o szerokiej autonomii nie ma mowy, a co dopiero o niepodległości – której zresztą dalajlama nie żąda. Musi to rodzić napięcie między pokoleniami. Cierpliwi starsi, radykalizujący się młodsi. Obecny bunt mnichów i zamieszki w Tybecie Chińczycy przypisują knowaniom dalajlamy.
Ale prawda może być inna. Na scenę wchodzi pokolenie protestu, które odrzuca politykę dalajlamy jako nieskuteczną. Pokolenie świadome potęgi nowych mediów, czerpiące inspirację mniej z nauk Buddy i lamów, a bardziej z zasad marketingu politycznego w globalnej wiosce. Chinom zależy na olimpiadzie, więc niedługo przed olimpiadą wywołują zdarzenie przykuwające uwagę mediów.
Obrazy stają się pożywką do dyskusji o bojkocie olimpiady i o tym, jak wolne kraje mają się zachować wobec reżimu chińskiego. Tybet kładzie się cieniem na chorobliwej fascynacji Państwem Środka.
Ten spór pokoleń tybetańskich o cel i skuteczną metodę polityki tybetańskiej ma dla nas znaczenie głównie moralne. Polska zwykle popiera dążenia innych do samostanowienia. Nam tego poparcia w nowszej historii raczej odmawiano, więc wiemy, jak to jest. ,,Solidarność” propaganda komunistyczna przedstawiała jako piątą kolumnę Reagana w obozie radzieckim. Propaganda chińska przedstawia rząd dalajlamy jako płatnych agentów CIA. Tak się szkaluje coś, co postrzega się jako realne zagrożenie, realną wartość. Już choćby z tych powodów moje serce jest po stronie Tybetu. A rozum?
Rozum każe nie mieć złudzeń. Tybet nie Kosowo – nie ma mowy o jakiejś skoordynowanej daleko idącej akcji dyplomatycznej Zachodu na rzecz dążeń tybetańskich. W przewidywalnej przyszłości Tybet nie zmieni statusu, a polityka chińska w Tybecie swych celów. A jednak należy naciskać na Pekin w sprawie Tybetu. Jeśli nie mogą tego robić rządy, niech robią organizacje pozarządowe. Niech sportowcy wymyślą, jak zamanifestować na igrzyskach, że pamiętają o Tybecie.
Mógłby dobre słowo powiedzieć i papież Benedykt, ale na niego chyba nie ma co liczyć – bliższy mu dialog z islamem niż etniczne i kulturowe wyniszczanie Tybetu, choć Chińczycy stosują tam politykę przypominającą politykę wojowniczego islamu wobec mniejszości chrześcijańskich pod swym panowaniem.
Tak naprawdę dalajlama i jego naród są samotni. Nie mają jak Serbowie w Kosowie czy Rosjanie w Abchazji lub Nadniestrzu wsparcia Rosji, ani wsparcia Ameryki i Unii jak Kosowarzy. Najlepsze na co mogą kiedyś liczyć to los Kurdów w po-saddamowskim Iraku.
A w tej samotności jest jeszcze samotność mniszek i mnichów tybetańskich cierpiących za cały naród.
Komentarze
(…)
ślą mąkę worki otuchy tłuszcz i dobre rady
nie wiedzą nawet że nas zdradzili ich ojcowie
nasi byli alianci z czasów drugiej Apokalipsy
synowie są bez winy zasługują na wdzięczność więc jesteśmy wdzięczni
nie przeżyli długiego jak wieczność oblężenia
ci których dotknęło nieszczęście są zawsze samotni
obrońcy Dalajlamy Kurdowie afgańscy górale
(…)
Z. Herbert – „Raport z oblężonego miasta”
Różnica jest taka, że w przypadku Tybetu, nie ma za co być wdzięcznym „synom”…
Ja tylko w jednej sprawie: milczenia papieża Ratzingera (czyjeś milczenie nam ono chyba przypomina…). Milczenia, które wcale nie dziwi, jeśli się zna poglądy, a jeszcze bardziej działania, tego katolickiego hierarchy. Nie dziwi, ale irytuje, by nie rzec – oburza. Benedykt woli dogadywać się (na swoich warunkach, rzecz jasna) z przedstawicielami religii monoteistycznych (choć i tu są pewne zgrzyty), niż wpierać „ateistyczny” buddyzm Tybetańczyków. Nie tak dawno „nie znalazł czasu”, by przyjąć na audiencji dalajlamę. Teraz znowu nie ma ochoty wstawić się za „dziećmi gorszego Boga” i ich starą kulturą, która jest na oczach świata przez „olimpijskie” Chiny brutalnie niszczona. Niebawem zapewne wypowie jednak „słowa zaniepokojenia”. Można wszakże mniemać – chyba nie bezzasadnie – że będą one wynikiem nie tyle rzeczywistej troski o los rodaków dalajlamy, co raczej politycznej kalkulacji i dbałości o własny wizerunek. Dotychczasowe milczenie niemieckiego papieża kojarzy się z pustką, jakże inną od pustki buddyjskiej?
Jestem emocjonalnie po stronie Tybetanczykow, ale nie dlatego, ze popieram budowe skansenu kulturalno-spolecznego rodem ze sredniowiecza. Zwykle popiera sie slabszego Dawida w nierownej walce z Goliatem. To naturalny odruch. Dziwie sie hipokryzji tzw. swiata cywilizowanego, ktory podnosi sprawe Kosowa a zapomina o Tybecie albo o Kurdach. Albo o Palestynczykach. Zycie ludzkie i jego wartosc jest jak gdyby liczona w roznych jednostkach. Mozna zabic bezkarnie 200 tys. Irakijczykow lub 200 Palestynczykow i rozczulac sie nad 10 zabitymi w Kosowie. Latwo bylo rzucic na kolana Jugoslawie lub Serbie, duzo trudniej znalezc wytlumaczenie lub po prostu przymykac oczy na zbrodnie sojusznikow (Turcja) lub partnerow handlowych (Chiny), ktorzy do czegos sa potrzebni Zachodowi. Dlatego, generalnie nie kupuje pseudohumanitarnej retoryki amerykanskiej lub unijnej w roznych sprawach. Z reguly, sa to krokodyle lzy. Na codzien wazny jest interes liczony w ropie i pieniadzach. Dajmy sobie spokoj z Darfurem (ulubiona melodia GW Busha) albo z wyzwoleniem opresjononowanych przez komunizm Kubanczykow.
A co z Tybetem? W tej sprawie nic nie napisano w manifescie neokonow, czyli nie warto zabierac na ten temat zdania. Jezeli wzorem dla kolonizacji chinskiej jest inwazja albanska w Kosowie albo izraelskie osadnictwo w Palestynie, lacznie z kolonizacja Zachodniego Brzegu, to moralnie, wszystko jest all right. Kultura silniejsza zawsze wypiera slabsza. Bo takie jest prawo postepu, albo darwinizmu politycznego.
Wspomniał Pan, że prawda może być inna, zgadzam się, może być inna, może być nawet zupełnie inna, jeśli spojrzymy na problem nieco szerzej i zastanowimy się, kto ma interes w tym, aby próbować ocenzurować prawdziwy wizerunek współczesnych Chin przed opinią światową. Komu może zależeć na bojkocie olimpiady i niedopuszczeniu światowych mediów do wielogodzinnych transmisji telewizyjnych z Chin do USA i do Europy. Co takiego możemy ujrzeć w Chinach, czego zdaniem cenzorów ujrzeć nie powinniśmy? Co najmniej kilka rzeczy. Możemy ujrzeć nowoczesny Szanghaj, a w nim, jak niemal w każdym większym mieście w Chinach wspaniałe siedziby prawie wszystkich zachodnich koncernów. Możemy zobaczyć jak naprawdę żyją Chińczycy w wielkich miastach. Możemy zobaczyć tak nowoczesną infrastrukturę, tak nowoczesny przemysł, że Polska może tylko o tym pomarzyć.
Możemy także ujrzeć reportaże z fabryk, gdzie człowiek, pracownik, traktowany jest jak śmieć i opłacany tak podle, że to się w głowie nie chce zmieścić, fabryk, którym bez najmniejszych skrupułów zlecają produkcję firmy zachodnie, od największych, do najmniejszych, wszyscy w pogoni za zyskiem. Odtąd ludzie na całym świecie, za każdym razem patrząc na metkę w hipermarkecie ?made in China?, będą się zastanawiać, kto tak naprawdę jest winny cierpieniom wyzyskiwanych robotników z chińskich fabryk? Kto stworzył potęgę militarną Chin?
Ja także sercem jestem z Tybetem i życzę Tybetańczykom wolności, jednak wolności, a nie przejścia z jednej okupacji, pod drugą, maskującą się pod hasłami demokracji, bo nie wierzę w przypadki, nie sądzę, żeby obecne protesty były spontaniczne. Olimpiada w Chinach wydaje się być doskonałym momentem dla podjęcia próby uzyskania niepodległości przez Tybet, ale mam wrażenie, że ktoś tym gra i sądzę, że Dalajlama wzywając do międzynarodowego śledztwa dobrze wie, co mówi.
Nie będę tu pisał o szacunku dla demokracji i respektowaniu praw człowieka przez tych hipokrytów, którzy najgłośniej dziś krzyczą.
Serce nie wystarczy.
Mozemy robic rozne rzeczy. Mozemy wywierac naciski na wlasne rzady, aby wzywaly na rozmowe chinskicjh przedstawicieli do MSZ, mozemy organozowac demonstracje pod chinskimi ambasadami i konsulatami, mozemy pisac listy do chinskich wladz. No i mozemy domagac sie przeniesienia olimpiady gdzie indziej lub jej bojkotu.
JUtro wieczorem sama ide na demobstracje pod chinska ambasada w Londynie. Gdyby ktos chcial sie do nas przylaczyc, wszystkie infornacje znajdzie tu:
http://www.tibet.vigil.org.uk
Demonstracje Tybetanczykow w Londynie odbywaja sie nieustannie tydzien w tydzien od 16 lat, w kazda srode.
Panie Redaktorze !
Tego się spodziewałem, takiego komentarza „tybetańskiego” i – anty-chińskiego.
Kultury, ginące – o których się dużo mówi w świetle Tybetu i wydarzeń wokoło tego zakamarku świata – zawsze upadały, jedne były deptane, niszczone, karczowane ze swego jestestwa, inne na tym gruncie kwitły, rozwijały się, dostawały swoistego „szwungu”. Gdzie dziś mamy kulturę przedchrześcijańskich Słowian ? Ich wierzenia, obrzędy, tożsamość, więzy społeczne ? Tkwią ukryte głęboko, jako symbole czy nieoglądające światła dziennego „bulwy”, bo ich „jądro” zostało stłamszone, zniszczone, zasypane potokiem chrześcijańskiego – w rzymskim rycie – miłosierdzia, „ichniej” pokory, pochylenia sie nad „Innym” (tylko trochę inaczej, tylko trochę innego – czarownicę, heretyka, ateistę trzeba zabić, aby więcej „nie grzeszyli”, to jest po prostu dla ich dobra !).
Gdzie Aztecy, Majowie, Trakowie, Celtowie, Zulusi, Aborygeni, Maorysi i cały szereg wykarczowanych kultur, cywilizacji, dorobków…….
Człowiek to ssak drapieżny, mięsożerny, w przeszłości kanibal…..Przemoc, agresja, siła wobec „Innego” są jego nieodłącznym atrybutem, związanym z naturą, z biologią, z 3-miliardową prawie historią (jako istota w miarę rozumna).
Kapitalizm – i wolny rynek – to taki ustrój, porządek społeczny, stosunki między ludzkie (leseferyzm to clou tego o czym mówię !) który też zwyciężył w bezwzględnej i totalnej walce na światowym orbis terrarum, który słabego depcze, niszczy, zjada, pożera. Wg zasad Smitha, Ricardo, Hayeka i Friedmanna……Gros państw o gospodarce wolno-rynkowej jest właśnie reprezentantami takiego porządku, takiego sposobu organizacji społeczeństwa, takiego spojrzenia na życie…… A „państwo opiekuńcze” (i takież społeczeństwo – chodzi o jego organizację) odesłano do lamusa historii. Więc dlaczego duży ma nie pożerać małego, silny pastwić się nad słabym, a bardziej rzutki i przedsiębiorczy wykorzystywać dla swego bogactwa i pomyślności gnuśnego, mniej wykształconego, słabszego ?
Serce Panie redaktorze pozostawmy dla najbliższych – rozdawanie go „po całym świecie” (nie bacząc na najbliższe otoczenie – ile w Polsce ludzi i dzieci wymaga solidarności, tej przez małe „s”) zakrawa Panie Redaktorze na hipokryzję, auto-oszustwo i najzwyklejsze zakłamanie.
Nie przeczę, że problem przemocy w Tybecie jest autentyczny, że jest denerwujący i tragiczny – lecz czy Irak, Afganistan bądź Birma, Kosowo, Abchazja itd nie są mniej ważnymi ? A agresja Zachodu na Irak i Afganistan ? Tam też giną ludzie – z naszej kultury ręki !
Przerwę – bo o tych problemach pisałem wielokrotnie: jeszcze raz tylko powtórzę; czy demokracja, prawa człowieka (wybiórczo i wybitnie „imperialnie” stosowane wielokrotnie przez umownie nazywany Zachód) są na tyle uniwersalnym narzędziem i wytrychem, że my możemy „innym” go narzucać i zmuszać do jego stosowania ?
„To jest sk…syn, ale to nasz sk….syn” – ten schlagwort prominetnego polityka, czołowego kraju Zachodu, mającego „moralnie” uzurpowane sobie prawo nieść „ów kaganek” wszelkimi metodami na cały świat, oddaje clou prezentowanego problemu. I służy za cały komentarz do Pańskiego „chciejstwa” (a polityka to gra interesów, nie płaczliwy „wishfull thinking” i lista pobożnych życzeń).
Pozdrawiam.
WODNIK53
PS: Biologia, natura, przyroda – od tego nie uciekniemy. Serce Panie
Redaktorze mam dla Rodziny, Przyjaciół, tych których znam i kocham; dla całej „reszty” mogę mieć co najwyżej jedynie ewentualne zrozumienie – i nic poza tym. To i tak b.dużo – moim zdaniem. Polityka, a zwłaszcza ta prze duże „P” jest zbyt brudna, zbyt „interesowna”, zbyt przepełniona hipokryzją i oszustwem, abym angażował w to wątpliwe przedsięwzięcie swoje serce……
„Moje serce jest po stronie Tybetu”
Moje też
Jacobsky
Telegraphic observer,
Dziekuje za zaproszenie. Dzisiejszy 18 marca 2008 przejdzie do historii z okazji urodzin nowego lidera czarnych i bialych w Ameryce, jesli sen. Obama wygra, albo tylko czarnych, jesli prezydentury nie uzyska. Senator do drugiej w nocy pisal przemowienie do Demokratow w Philadelfia a dzis rano je wyglosil. Obama rosnie na nastepce Martin Luter Kinga, ale – jednoczacego kraj, nie dzielacego. Nie chcialbym byc w skorze tych, co nie dadza mu nominacji Partii Demokratycznej. Nie chcialbym mieszkac wtedy przy zadnej z glownych ulic. Ma wiecej glosow niz sen.Clinton, ma wiecej delegatow, ma wiecej wygranych stanow, a minimalna ilosc delegatow jest dla niego i dla sen. Clinton juz niemozliwa. Dzisiejsze przemowienie bylo reakcja Senatora na wiesc, ze rev. Jeremiach Wright publicznie obwinil Ameryke za spowodowanie ataku na WTC w N.Y. i dodal, ze „Blacks should damn America for mistreating them”. A tenze pastor wykropil Obame na chrzescijanina, ozenil, ochrzcil mu dzieci i przez 20 lat byl ojcem duchowym Rodziny. Senator zareagowal po prezydencku. Mownica, nie bieganie po podium, osiem narodowych flag w tle, mniej gestykulacji, wywazone slowa, bez emocji. Piekne przemowienie, nawet Roush Limbauh sie wzruszyl, a Farakhan podobno szlochal, jak bobr. A mowil w interesie wszystkich, do wszystkich. Bardzo przekonywajaco. Misterna zrobil robote, bo odrzucil i potepil slowa proboszcza, ale jego samego – nie. Nie mogl, bo musialby potepic rowniez swoja biala babcie, ktora bala sie przechodzic ulice obok czarnego (sypal przykladami). Odwrotnie – usprawiedliwial wyliczajac zaslugi i wyksztalcenie. Ten misterny balans utrzymal do konca. Majstersztyk. Wyglada na to, ze choc Pani Clintonowa jeszcze walczy, to wiele nie wywalczy. A otwarcie zeznan podatkowych ? A tysiace stron sprawozdania z jej rzekomej dzialalnosci politycznej w Bialym Domu ? Obiecala, ze do 15 kwietnia. Wiele to nie pomoze. Ciekawie bedzie, McCain versus Obama. A tymczasem republikanski senator w Iraku „zuby brouzi” (ma tam do pomocy V-ce Prezydenta Cheney) do glownej rundy. Co komu jeszcze powyciagaja – Bog tylko wie. Jedno jest pewne – ani jeden, ani drugi nie figlowal po katach. Bo jest moda na codzolostwo. Spitzer, gubernator N.Y., zadal sie z call-girl za $4,300, a byl stalym klientem z numerem 9. David A. Peterson, jego zastepca, objal pozycje, ale natychmiast zadeklarowal swoje hunky – punky, zeby nie bylo nieporozumien; jego slubna malzonka rowniez wyznala swoje wyskoki damsko – meskie. Lista sie skonczy, a nie bedzie przyzwoitych. Niestety, dla Polakow wiz nie ma.
Zapomnialem: zadaja rezygnacji od burmistrza Detroit, z racji figli-migli z sekretarkami. A wiz dalej nima.
adamszostkiewicz pisze o Dalaj Lamie jakby byl On wyrazicielem
najwyzszego stopnia ewolucji metod oporu.
Wyrzeczenie sie uzycia sily ma sens tylko w niektorych sytuacjach.
Ghandi nie mialby szans na walke metodami cywilnego oporu w Zwiazku Radzieckim.Martin Luther King
(z jego droga cywilnego nieposluszenstwa) zostal zlikwidowany przez CIA i nastepnym etapem walki murzynow byl zbrojny opor gloszony przez Malcolma X,Black Panther Party i Weather Underground. Ciekawe jak by wygladal los spoleczenstwa polskiego,gdybysmy probowali sie zachowac
wobec hitlerowcow rownie biernie jak wobec stalinowcow w roku 1939
(nasladujac Czechoslowacje).
Pojawiły się głosy, że organizowanei olimpiady Pekinowi było nieszczęściem z punktu widzenia praw człowieka. Tymczasem właśnie olimpiada daje Tybetańczykom (i wyraźnie są tego świadomi) jedyną poważną okazję od lat (i na lata do przodu) wywalczenia czegoś. Pytanie tylko, czego? Niepodległość — to za wiele, a i środek nacisku za mały. Gospodarka? Okazuje się, że Chiny chcą inwestycjami „kupić” Tybetańczyków, więc trudno rozumieć protesty antychińskie jako zachętę do rozwoju gospodarczego regionu. Wolności religijne? To miałoby sens, mieściłoby się w przewidywanej skali możliwości. Tyle, że taki postulat, i to bardzo konkretny, powinien pojawić się szybko.
Ważna wiadomość. Dziś ogłoszono, że po raz chyba już setny, tym razem przez IPN, zostaje wznowione śledztwo w sprawie Staszka Pyjasa. Kto to jest ten wielki bahater walki o wolność i demokrację /jaką niewątpilwie mamy/? Wiadomo napewno, że był on kolesiem Wildsteina, Rokity i chyba Szostkiewicza. Do tysiąca razy sztuka jak mówi ludowe przysłowie. A czy nie lepiej tych pieniędzy traconych w IPN wydać na bazylikę opatrzności bożej z takim trudem budowanej w Warszawie.
spin doctor z 10,02
Nieładny ten wpis.
Dalaj Lama to odpowiednik O.Rydzyka. Ta sama religijna motywacja w walce o niezależnosć narodu jako wspólnoty religijnej.
Tylko niektórzy intelektualisci udają że tego nie dostrzegają.
Dalaj Lamie wybacza się relgijnosć ?
Ludnosc i mieszkancy Tybetu sa zdani na siebie i losy, ewentualne przemiany w Chinach.W to ostatnie nalezy jednak w pewnym stopniu wierzyc. Co mnie sklania ku takiemu mysleniu?
Chinskie tempo rozwoju gospodarczego,ekspansja eksportowa, zakupy najnowsyzch technologi swiadczy o tym, ze ( zgodnie z kiedys w polsce modnym haslem) Chiny rosna w sile a ludziom zyje sie dostatniej.Dwa razy mialem okazje zwiedzic Chiny plus wizyta w Honk Kongu w 1991 roku pozwolila mi wyrobic sobie pewien poglad.
Chiny , to juz nie zelazna kurtyna dalekiego Wschodu, to spiacy wulkan, ktorego zapedy ku stworzeniu wielkiego imperium wschodniej Azji sa coraz silniej widoczne.Modernizujaca sie armia ze swym potencjalem nuklearnym, ksztaltowanie polityki i stosunkow z Rosja na zasadzie – uspic czujnosc i uwage przeciwnika -,rosnace znaczenie na swiatowych rynkach kapitalowych – to juz nie Komunistyczne Chiny..To Chiny wladzy silnej reki, kontrolowanej otwartosci na reszte swiata i kontrolowanych swobod obywatelskich ( majace znamiona naruszania licznych swobod).
Zblizajaca sie Olimpiada to reklama Chin mogacych wiele i jeszcze wiecej.
Chiny to jeden z najwiekszych nimporterow ropy nafotowej i tu m.in. nalezy szukac przyczyn wzrostu cen gieldowych.Gotowi sa z wplywow z ogormnego eksportu kupowac rope praktycznie w kazdej cenie. To ponad miliard ludzi, z ktorych trzecia czesc przesiada sie w krotkim okresie czasu z rowerow do samochodow.Tybet jest dzieckiem zapomnianym lecz nie niechcianym dla Chin i dlatego nie widze szans i sensu w obecnych dzialaniach i towarzyszacych temu ofiarach.
Dalajlama – czlowiek symbol, nie bardzo majacy popracie w swiecie – raczej sympatie – traci obecnie swoj autorytet, bo tu i teraz wlasnie widac bardziej jego symbolizm, wartosci historyczno-religijne a nie sile reformatorska, ped narodowowyzwolenczy.On sam w chwili obecnej przypomina ucznia w klasie wyrwanego do odpowiedzi przy tablicy.Raczej widze potrzebe zaangazowania ONZ dyplomatycznego, bo spokoj w tym regionie jest nbardziej wazny i potrzebny swiatu niz nam wszystkim to sie wydaje.
Glupota jest ewentualne bojkotowanie olimpiady. To noz w plecy ruchowi olimpijskiemu, to ostateczne uzalenienie sportu od polityki i ekonomii.Taka idea moze pojawic sie jedynie w krajach rzadzonych przez takich cymbalow i idiotow jak w Polsce.Oni innych ucza jak zyc i postepowac a sami w swoim rodzimym kraju nie moga zaprowadzic wlasciwy porzadek.
1949 – Chiny wyzwalaja Tybet
1950 – Chiny rozprawiaja sie tybetanskimi buntownikami
…
2007 – w chinskim dziele zagospodarowania Tybetu (odpowiednik hitlerowskiego Generalplan „Ost@) Chiny uruchamiaja tasmociag kolonizaycjny niewdziecznej prowincji, czyli kolej do Lhasy.
Trwa chinskie dzielo zagospodarowania tybetanskiej dziczy:
nomadow zmusza sie do osiedlenia w wybudownych dla nich barakach, za ktore jeszcze musza placic (co w sumie nie dziwi, skoro rodzinom skazanych i straconych wysyla sie do uregulowania rachunek za kule, ktoymi dokonano egzekucji);
Cale obszary, gdzie odkrywa sie jakis surowiec czyszczone sa sila tubylcow i zasiedlane sa przez „nadludzi” z pekinskiego nadania;
Tybetanczycy traca prace na rzecz tychze samych „nadludzi” przybywajacych masowo do Lhasy kojeja (srednio 4 pociagi dziennie).
2008 – niewdzieczne dzikusy tybetanskie urzadzaja pogrom Chinczykow;
– chinski odpowiednik Goebelsa trafnie nazywa Dalajlame potworem
w skorze pomaranczowego baranka;
– pranie mozgow populacji chinskich nadludzi utwierdza ich w
przekonaniu, ze Tybetanczycy zasluguja, zeby ich wygniesc jak
pluskwy;
– wizerunek olomimpiady w Belinie… pardon – w Pekinie nie moze
byc nadszarpniety przez kogokolwiek, powtorzymy zatem
jak mantre:
Jeden Swiat, Jedno marzenie, Ein Fuhrer, Ein Volk
I tak rozumiec trzeba Berlin/Pekin 2008. Przynajmniej takie odnosze wrazenie.
Pozdrawiam.
Ze wszystkiego, co dzieje sie dookola olimpiad chyba najwiekszym wstretem napawa mnie to, co ktos wyzej ladnie nazywa „ruchem olimpijskim”.
No chyba, ze mowa o ruchach pieniedzy z jednego numerowanego konta na Kajmanach na drugie numerowane konto w Lichtensteinie, bo reszta to opasla polityka zapyzialych snobow, ktorzy stworzyli sobie prywatny klub piasujacych olimpijskie synekury i zyjacych jak lordowie, nic przy tym nie robiac.
Ilekroc slysze „ruch olimpijski”, tylekroc czuje sie jak obryzgany wymiocinami, ktory rzygajacy usiluje sprzedac jako wielkie mycyje i przysmak.
Po ponad stu latach krecenia sie tego olimpijskiego grajdolka nic nie zostalo ze slawenych idei Wielkiego Fundatora. Polityka i kasa, a piec kolek bardziej kojarza mi sie z piecioma zerami kwoty, od ktorej zaczyna sie typowa lapowka dla czlonkow MKOL.
Roman 51PL:
Nie wiem, czy bojkotowanie olimpiady jest głupotą. W 1980 roku zbojkotowana byla Olimpiada w Moskwie, ze względu na Afganistan. To jest, przypominam, spora część ekip to były ekipy olimpijskie a nie narodowe. Ruch olimpijski od tego nie zginął. Może warto to powtórzyć? W końcu nie ma co udawać, że nic się nie dzieje. Tylko kto się odważy wobec gospodarczych pokus, jakimi przyciagają Chiny?
Jesli juz mowa o sprawach miedzynarodowych i o wyzwalaniu:
dzis mija piata rocznica rozpoczecia akcji „wywalania” Iraku i, przy okazji, wyzwalania wszystkich demonow, jakie zamieszkuja ten region swiata.
Do Janusza, który stwierdził, że dalajlama jest odpowiednikiem Rydzyka: chciałeś błysnąć, a się ośmieszyłeś. Jeśli nie dostrzegasz między nimi żadnej różnicy, to znaczy, że dla Ciebie dzień jest tym samym, co noc, zimno jest inną nazwą ciepła, a rzecz dobra jest tożsama z rzeczą złą. Religijność religijności nierówna – czy naprawdę trzeba to tłumaczyć? Słowo końcowe: czasami lepiej nie zabierać głosu, niż pleść androny. I nie chodzi tutaj o żadną cenzurę, lecz o zwykłą przyzwoitość.
Polecam do przeczytania książkę Tybet, Tybet, również Gospodarzowi, bo jest tam o wolności, o Dalajlamie i, niestety, również o pieniądzach CIA.
Może trzeba więcej czytac, a mniej pisać?
Pozdrawiam czytających i piszących
WoWa51
PS
Oto recenzja z „Polityki”!
http://merlin.pl/Tybet-Tybet_Patrick-French/browse/product/1,513968.html
Tybet, Tybet
Patrick French
Piotr Adamczewski Polityka
W 1959 r. w Tybecie wrzało. Antychińskie demonstracje często kończyły się krwawo. Wtedy też w jedynym tybetańskim czasopiśmie „Melong” ukazał się list otwarty adresowany „Do wszystkich jedzących campę”. A cóż to takiego campa? To gruboziarnista mąka z prażonego jęczmienia. Łączy Tybetańczyków, a nawet urosła do rangi symbolu narodowego na miarę polskiego Orła Białego. Patrick French, autor książki „Tybet, Tybet”, przyznaje, że i on uległ mitowi campy, choć mimo wielu miesięcy spędzonych w Tybecie i wielokrotnemu spożywaniu narodowego dania nie jest w stanie powiedzieć, że o tym górskim kraju wie wszystko. Wie jednak na tyle dużo, by po powrocie z jednej z podróży zrezygnować z kierowania organizacją wspomagającą Tybetańczyków. French uważa bowiem, że mieszkańcy Europy, a zwłaszcza USA, nie mając pojęcia o warunkach życia w Tybecie pod chińskim zarządem, swoimi akcjami więcej przynoszą szkody niż pożytku. Tę książkę powinni więc przeczytać przede wszystkim ludzie walczący o wolny Tybet, a mieszkający nad Wisłą, Odrą i innymi rzekami naszego kontynentu. Polecam też „Tybet, Tybet” i innym czytelnikom. Zwłaszcza tym ciekawym innych mentalności, kultur i religii. Dzięki tej lekturze można nie tylko spotkać się z nieznanym, ale także inaczej spojrzeć na siebie samego. Zmienić własne życie. I nie ma w tym stwierdzeniu nadmiernej egzaltacji. No bo czyż nie zmuszają do autorefleksji słowa Milarepy, żyjącego w XI w. głosiciela buddyzmu: „Życie jest krótkie, a czas śmierci nieznany, dlatego warto poświęcić się medytacji. Unikajcie czynienia zła, rozwijajcie w sobie cnoty najlepiej, jak możecie, nawet za cenę poświęcenia życia. Krótko mówiąc: żyjcie tak, abyście nie musieli się wstydzić”. Wielką zaletą tej książki są też rozdziały dotyczące historii Tybetu z czasów, gdy był on potęgą światową rządzącą olbrzymią częścią Azji, a także relacje ze spotkań zarówno z tybetańską opozycją, jak i ludźmi kolaborującymi z chińskimi władzami. Z całego dzieła widać, że napisał je rasowy dziennikarz i komentator opiniotwórczego tygodnika „The Economist”.
Porównanie Dalaj Lamy do O.Rydzyka jest usprawiedliwione. Oboje nie chcą , aby ich narody spajane przez religię nie rozlały się w globalnych strukturach sąsiadów. UE jest także tworem globalnym który nie przestrzega praw międzynarodowych / patrz uznanie niepodległosci Kosowa/. Jak napisał pan Stomma w Polityce, UE weźmie teraz na utrzymanie Kosowo. Polska też będzie do tego dopłacała.
Globalizm okaże się macochą dla wielu narodów. Już ofiarą ekonomiczną globalizmu zostały Stany, które wzmocniły ekonomicznie te Chiny, przeciw którym występuje o.Rydzyk Tybetu -czyli Dalaj Lama.
Podobno w Tybecie zarządzanym przez Chiny jest lepsza opieka zdrowotna niż w Polsce będącej członkiem UE.
Glosolalia – to imię brzmi bardzo pretensjonalnie.
Jednak Benedykt XVI coś wczoraj powiedział
PiS postuluje,by do Pekinu nie jechali politycy. Nie wiem na ile jest to szczere,a na ile to jakaś gra. Jakkolwiek jest,to w tej sprawie PiS ma rację: polscy politycy nie powinni brać udziału w chińskich igrzyskach.
Drogi Panie Okon,
Nie bardzo wiem skad przy temacie o Tybecie nagle pojawilo sie sprowozdanie z wyborow prezydenta USA.
Nie jest wlasciewie wazne kogo Demokraci mianuja. Ani Obama ani Clinton nie maja szansy przeciwko McCain. Jeszcze kilka miesiecy temu wydawalo sie, ze jest nieuniknione, ze Republikanie przegraja. Tak jak powiedzial Ralph Nader „..jezeli Demokraci nie zdruzgocza Republikanow w 2008 to powinni znalezc sobie inne zajecie, bo do polityki to oni sie nie nadaja”. Oczywiscie znowy beda narzekac, ze to wlasnie Nader odebral im zwycieztwo. Ja mysle, ze to wlasnie jacys sprytni Republikanie po cichu finansowali Obame i Clinton zapewniajac sobie zwyciestwo (to taki moj polzarcik).
Martin Luther King nie zjednoczyl Ameryki, raczej zjednoczyl amerykanskich murzynow i stworzyl sile polityczna z ktora od tej pory trzeba bylo sie liczyc. Obama mialby rzeczywiscie szanse zjednoczyc spoleczenstwo,gdyby nie to, ze przecietny niedouczek ani nie bedzie go sluchal ani tym bardziej na niego glosowal. Nie bedzie on tez glosowal na babe.
USA to duzy i bogaty kraj i mimo ekonomicznej dewastacji spowodowanej przez obecnego idiote, uda im sie przezyc nastepne cztery lata McCaina.
Wracajac do Tybetu.
Obecny Dalaj Lama wydaje sie byc niekontrowersyjnym liberalem. Takim tez musi byc bo sprawuje wylacznie wladze dusz. Nie tak dawno gdy Tybet byl rzeczywiscie kontrolowany przez Dalai Lame bylo to represywne, feudalne absolutne krolestwo. Sprawujace absolutna wladze i trzymajace swych poddanych w ciemnocie, biedzie i niewoli. Religia ma tym wieksza sile im wyznawcy ciemniejsi. Sami mozemy to obserwowac u siebie. Buddyzm rzeczywiscie jest mniej dogmatyczny i wszechobejmujacy, byc moze ze przeksztalci sie w jakas forme humanizmu (czego innym religiom zycze).
janekb
Przepraszam Pana bardzo, ze skazilem temat wielkiego Tybetu marnym obrazkiem z wyborow w USA. Wszystkiemu winien jest Telegraphic observer. Zawsze wpuszcza mnie w maliny z ta Ameryka. Panskie spostrzezenia sa nad wyraz ciekawe. Dostrzegl Pan zapewne, ze kilka miesiecy temu sen. McCain nie mial pieniedzy i skromnie z walizeczka podrozowal robiac swoja kampanie. Ciekawe jak Pan mysli, co wynioslo go na wygrana w GOP ? Czy Pana zdaniem bedzie on lepszy niz ten, jak go Pan okresla „idiota” ? A co Pan mysli o sen. Joe Liberman, ktory towarzyszy teraz senatorowi McCain na Bliski Wschod ? Czy ma on szanse zostac wiceprezydentem ? Ciekawe byloby uslyszec Panskie przemyslenia na temat rezygnacji z wyborow takich tuzow demokratycznych, jak sen. Joe Biden i sen. John Kerry ? Czy jest mozliwe, ze ich tez Republikanie przekupili ? Pozdrowienia.
Sprawdzam w bibliotece i w sieci czego moge dowiedziec sie o Tybecie i Tybetanczykach. Wiem dzis wiecej niz wiedzialem wczoraj. Szkoda ze w Tybecie musialo sie zdarzyc to co sie wydarzylo by skonic mnie i mnie podobnych ku temu zainteresowaniu. Moje serce nie wedruje automatycznie za kazdym pragnacym sie wybic na niepodleglosc narodem czy plemieniem.
Na jednej ze stron internetowych natrafiam jednak na cytat z ludobojcy:
„Religia jest trucizną. Ma dwie olbrzymie wady: niszczy rodzaj ludzki (…) i hamuje postęp. I Tybet, i Mongolia zostały nią zatrute.”
Mao Zedong
I zaraz obok krystalicznie prosty tekst Tybetanskiego patrioty:
„Tybet był dumnym, niezależnym krajem buddyjskim. Jego mieszkańcy pracowali ciężko, lecz stać ich było na wyprawianie licznych świąt i pikników. Praca przeplatała się z modlitwą, a modlitwa z żartami i śmiechem. Jednych słowem były to pomyślne dni.”
To moglby napisac Tolkien. Wybor strony stal sie dla mnie wyborem oczywistym.
http://www.tybet.pl/
owal40. 13.12. Jeżeli masz coś „ładnego” do zaproponowania w tym podłym kraju to proszę, chętnie podzielę radość. Śmierć tego człowieka, niezależnie od okoliczności jest wykorzystywana od lat do niecnych celów grupy kombinatortów i cwaniaków. Mieszkam w Krakowie i nigdy nie słyszałem o bohaterskich czynach tego osobnika. Znam go tylko z bardzo podejrzanie wyglądającej fotografii publikowanej w wolnych mediach i conajmniej niejasnych okliczności jego śmierci.
Słuchaj, Janusz. Po pierwsze, nikogo nie zamierzałam obrażać, chociaż – przyznam – mój wpis był trochę emocjonalny. Ale nie mógł by inny: porównywanie kogoś, kto jednak do pokoju wzywa z kimś takim jak Rydzyk – osobą pełną kompleksów, nawołującą do gniewu, szczującą jednych na drugich – woła o „pomstę do nieba” (o to mi tylko chodziło). Po drugie, pewne podobieństwa da się znaleźć między każdym. Idąc tym tropem możemy porównywać wszystkich ze wszystkimi. Jesteśmy ludźmi, a więc, mimo ewidentnych różnic, jesteśmy pod wieloma względami do siebie podobni. Po trzecie wreszcie, „glosolalia” to tylko żartobliwy nick, nic więcej. Uważam, że przesadziłeś z tą pretensjalnością – masz jednak prawo. Do Twojego imienia także można by przyczepić, ale byłoby to niestosowne i po prostu niepotrzebne.
Jak mozna nie popierac Dalajlamy.
Wszystko czego chce, to ograniczona autonomia dla Tybetu. I mowi rozwijajcie wspolczucie, zdobywajcie wiedze, badzcie uczciwi.
Daje przy tym swiadectwo madrosci, uczciwosci i wspolodczuwania.
W Kosowie chodzi o oslabienie Rosji, to polityczne szachy (nie liczace sie z ofiarami). W Iraku chodzi o rope naftowa i pobudzenie amerykanskiej (nurkujacej) gospodarki.
Papiezowi jak wszystkim imperialistom chodzi o ekspansje jedynie slusznej wiary.
Towarzyszu spin doctor,bezkompromisowo i brawurowo rozprawiliście się z nieboszczykiem Pyjasem i tym podłym krajem,pełnym katoendeckiej hołoty. Jesteśmy z Was dumni,towarzyszu. Precz z faszyzmem.
Kiedyś czytałem artykuł Pana Niesiołowskiego o tym , że nalezy rozwijać stosunki polsko-tajwańskie i popierać Tybetańczyków w walce o swoje prawa.
Argumentował to naszym moralnym obowiązkiem wobec tych którzy nie mieli szczęścia wyrwać się spod „dyktatury proletariatu” a także tym, ż w ewentualnym konflikcie polsko-chińskim o wiele więcej stracą Chiny.
Zgadzam sie z nim w całej rozciągłości, dzisiaj bilans w handlu z Chinami mamy jeszcze bardziej katastrofalny.
Na polsko-chińskim konflikcie możemy zarobić, całkiem po prostu.
Ich nadwyżka w handlowa , osiągana poprzez wykorzystywanie niewolniczej pracy i rabunkowej gospodarki zasobami naturalnymi jest nie do odrobienia.
Żaden normalny kraj nie może konkurować z setkami milionów ludzi pracujących bez praw emerytalnych, podstawowej opieki zdrowotnej, jakichkolwiek ubezpieczeń społecznych, organizacji pracowniczych, norm ekologicznych.
Jeśli nie możemy konkurować z tym potworem-smokiem – nie zadajmy się z nim..
on żyje dzięki temu, że ciagle mamy złudzenia i mrzonki w stosunku do niego.
Żadnych złudzeń !!
Chiny to monstrum – rządzone przez gang który za odpowiednią łapówkę daje dostęp do niewolniczej sił roboczej swoich poddanych
płacisz – możesz robic co chcesz
Inna sprawa, że ten gigantyczny gang nie ma żadnych zachamowań przy okradaniu współpracujących z nim zachodnich frim i rządów.
Powiedzmy sobie wreszcie to szczerze
– wyciągnijmy wnioski i traktujmy CHRL tak jak na to zasługuje.
@ dana1 2008-03-20 o godz. 09:14
„To moglby napisac Tolkien” – Rzeczywiście, zważywszy na to, że Tolkien też idealizował przeszłość swojego kraju (z jego nierównościami i sztywnymi barierami społecznymi) i też był religijnym dogmatykiem pragnącym powrotu do średniowiecza – tak, taki opis mógłby wyjść spod jego pióra.
„Wybor strony stal sie dla mnie wyborem oczywistym” – a dla mnie, po dokładniejszym przyjrzeniu się sprawie, już wcale nie. Polecam kilka tekstów analizujących sytuację w Tybecie krytycznie, tj. dystansujących się wobec propagandy zarówno jednej, jak i drugiej strony:
http://www.trimondi.de/EN/links.htm
@ Caramba: 2008-03-20 o godz. 10:54
„Jak mozna nie popierac Dalajlamy. Wszystko czego chce, to ograniczona autonomia dla Tybetu. I mowi rozwijajcie wspolczucie, zdobywajcie wiedze, badzcie uczciwi. Daje przy tym swiadectwo madrosci, uczciwosci i wspolodczuwania.”
Właśnie że można nie popierać Dalajlamy, jak się trochę więcej o nim poczyta i o jego religii poczyta:
http://www.trimondi.de/SDLE/Contents.htm
Pan w żółtym ,gdy ma prawdzią miłość do swojego narodu, powinien już dawno wdziać garnitur i zasiąść do rozmów z tzw. ,,chińskim okupantem”. Pan redaktorze S.Sz. porówna moc sprawczą polskiego rządu londynskiego ,a ówczesną władzę w Polsce . Grupa politycznych pajaców we frakach nadająca sobie wzajemnie blaszki , wstęgi i tytuły. Młodzi ruszyli do walki i stało się . To samo będzie w Tybecie. Szybko zrozumią, że ,,żółte habity ” to zacofanie . Świat miast ich przekonywać do tego judzi. Czytam idiotyzm kancelalisty z pałacu ,,30 milionów tybetańczyków nad Wisłą”. Chciałby ,ale to jego idiotyczne marzenie.
Tybet jest i będzie nierozerwalną częścią Chin i głupotą jest zapraszanie nic nie znaczącej persony do kraju ,gdzie mamy swoich ,,lamów”, w polityce.
pirx
Dzięki za selektywną spostrzegawczość w czytaniu.
Nie rozumiem „TEŻ idealizował?, ale pal 6. Podejmuję grę.
Jeśli każdy wierzący to dogmatyk, to pewnie Tolkien był dogmatykiem.
Rozumiem ze wierzysz, że średniowiecze to Baba Jaga.
Oczywiście, że zawsze są pewne bariery społeczne trudne do pokonania a najwięcej wtedy, kiedy powszechnie uważa się, że ich nie ma. Dobrze, że są. Jak to lubisz to je zwalczaj.
Oczywiście, że Tybet to nie Anielska Społeczność, wolno ci jednak wierzyć w anioły i zawsze tylko przy nich stać.
Panie Redaktorze ! „Dano-1” !
Nie, wybór „dano-1” jak przy każdej sytuacji nie jest – bo nigdy być nie może – oczywistym.
„Biada ludziom którzy widzą, a nie wiedzą co widzą” – jest napisane w Talmudzie. I ta uniwersalna maksyma jest wypisz – wymaluj adekwatną do sytuacji np. w dzisiejszym Tybecie.
Oglądałem amatorski film australijskiego turysty zrobiony z okna lhaskiego hotelu na ulice stolicy prowincji chińskiej – Tybet kiedy tłum wyrostków i młodzieży (tak, tak właśnie bym to nazwał – ten finał nie był absolutnie „pokojową” demonstracją, kiedy mnisi szli ulicami Lhasy siły porządkowe zachowywały umiar i wstrzemięźliwość, mówią o tym naoczni świadkowie) demoluje sklepy, rozbija wystawy, zrywa napisy i transparenty, niszczy reklamy etc *. Domyślam się że chińskie bądź Tybetańczyków współpracujących (a wg mnie „normalnie żyjących” – GW w jednym z afektywnych materiałów napisała o tych ludziach jako „kolaborantach” ! **) z władzami chińskimi.
Niszczenie jakiejkolwiek własności – a przypominam Ci „dano-1”, iż to jeden z podstawowych kanonów kapitalistycznego sposobu produkcji i takich stosunków społecznych ! (ChRL jest jak najbardziej KAPITALISTYCZNYM krajem, nazwa czy rządy KomPartii nie mają tu żadnego znaczenia) – jest karane i każda władza odpowiednio reaguje na taki wandalizm, chuligaństwo czy zwykłą destrukcję porządku publicznego. Zamach na wolność prywatną – czy coś to mówi; toż to zbrodnia, komunistyczna ! A niszczenie też jest takim zamachem.
Tylko mi „dano-1” nie pisz, że to są skutki, przyczyny tkwią w „okupacji”….. Obecnie – bez wgłębiania się w meandry polityki, zagadnień społecznych czy demograficznych etc. na zirka 6 mln Tybetańczyków przypada w kraju zwanym „dachem świata” 7-8 mln Hanów. To też nie jest bez znaczenia. Kolejny element; inwestycje Państwa Środka w tej zapuszczonej prowincji, peryferii Chin (subkontynentu, kolosa, giganta ekonomicznego) – bo kapitał jest tam, nad Jangcy czy Huang ho, nie w klasztorach buddyjskich, kręconych młynkach, kadzidłach, żółtych bądź bordowych szatach i monotonnym recytowaniu tekstów buddyjskich.
Stary świat ustępuje wobec nowych sił, globalizacje je popchnęła wyraźnie „do przodu”. Upadek światowego komunizmu to nie tylko L.Wałesa, Solidarność, zburzenie Muru Berlińskiego, zjednoczenie Niemiec, cofnięcie imperium radzieckiego i powstanie szeregu nowych państw w strefie „po-radzieckiej” – przez to też Imperium uległo osłabieniu, wycofało się „na Wschod”, skurczyło…… To także dodanie nowych-starych sił globalnemu kapitalizmowi (jak pisze E.Luttwak – turbokapitalizmowi), a ja bym raczej był skłonny nazwać to zjawisko powrotem do lesseferyzmu i manchesterskiego XIX-wiecznego (ale na wyższym etapie rozwoju świata) sposobu organizacji społeczeństwa, produkcji, dystrybucji itd. To wzrost nierówności, niesprawiedliwości, wyzysku – a za tym idą frustracje, egozimy, nienawiść i zazdrość. Zwyczajne ludzkie namiętności i odczucia.
Wystąpienia w Lhasie są (wbrew mniemaniom mainstreamu światowego, wg niego to jest właśnie „political corectness”, trendy i w „modzie” – mówienie o wolności, solidarności, lecz tylko na modłę „mityczną”, duchową, zachodnioeuropejską, transcendentalną; o wolności ekonomicznej, sprawiedliwości i solidarności – przez małe „s” – ni hu, hu !) wg mnie egzemplifikacją nie narodowych czy niepodległościowych dążeń mniejszości Tybetańskiej (w swoim własnym do niedawna kraju – a przypomnij sobie „dano-1” jak żeśmy się spierali o Kosowo i jak reagowałeś – i Autor Blogu – na próby wyjaśnień zmian demograficznych w tej serbskiej prowincji ?!) lecz narastaniem sprzeczności społeczno-ekonomicznych w całych Chinach, wydziedziczeniem Tybetańczyków „z własności” przez silniejszych i prężniejszych ekonomicznie, przybyłych „na łatwiejszy zarobek” do Tybetu Hanów. Są one (te „wybuchy” gniewu) pokrywane tylko – nieświadomie, wg modnych i będących „trendy” modom mówienia o pewnych sprawach – hasłami o niepodległości, wolności czy etnicznej suwerenności. Za nimi stoją sprzeczności ekonomiczne, gospodarcze i efekty materialne. Ot i cała filozofia… Ustrój który pozostał zwycięski na globalnym orbis terrarum w swej immanencji opiera się na niesprawiedliwości, nierównościach, eksploatacji – a stąd „droga prosta” do dominacji, umierania kultur słabszych, żywienia się silniejszego sokami słabszego, itp zjawiska.
„Biada ludziom, którzy widzą, a nie wiedza co widzą”……
Pozdrawiam serdecznie i życzę Autorowi Blogu i swoim adwersarzom – „danie-1” przede wszystkim bo z Nim miałem ostatnio cokolwiek kilka spięć – zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt (to tradycja, nie mistyczne lub transcendentalne przeżycie….)
Pozdro – WODNIK53
* – wypisz wymaluj jak XVIII i XIX wieczni robotnicy europejscy niszczący maszyny w manufakturach „jakoby” to one zabierały im pracę, dochody wpędzając w nędzę, powodując upodlenie, nie-byt itd.
** – czy Indianie, obywatel Ameryki. żyjący na terenie USA poza rezerwatami (i nie egzystujący w rezerwatach, stworzonych dla nich przez WASP-ów, na zasadzie żywych pajacyków i reliktów zniszczonej kultury ich prekolumbijskich przodków) są „kolaborantami” czy nie?
@prix,
Przeczytałem zakończenie książki podanej przez Ciebie w linku. Dan Brown pęknie z zazdrości – ktoś wyręczył go w zdemaskowaniu światowego spisku:-))))
Myślę, że autorzy tego dzieła musieli się byli nawąchać czegoś toksycznego…
Pozdrawiam,
Wiem że łamię zasadę, która nakazuje pisać na temat zaproponowany przez Gospodarza. Korzystam jednak z okazji, że mogę wyrazić swój sprzeciw wobec kilkudziesięciu osób czytających blog.
Wiem, że wśród internowanych i więzionych w stanie wojennym są ludzie potrzebujący pomocy. Trzeba im pomagać. Niemniej napawa mnie niesmakiem informacja o wyroku jeszcze nie prawomocnym:
http://www.rp.pl/artykul/109592.html
Przed wyrażeniem tego niesmaku nie powstrzymuje mnie fakt, że pisze tu, jako anonim. Jest w blogu kilka osób, które mnie znają i mogłyby gdyby poczucie smaku im pozwoliło wycenić i mnie.
Właśnie takie postępowanie jak postępowanie Pani Zenobii i Ewy rodzi Nicki takie jak „spin doctor” czy inne kurioza.
Nie ma już w urzędach i sądach Rzeczypospolitej spluwaczek, więc nie splunę.
Przepraszam Gospodarza przepraszam tych, którym „wolno mniej”.
Jeśli Pani Ewa i Zenobia potrzebują pomocy społecznej to niech się ktoś godny zaufania odezwie.
Wodnik
Jak nie tyfus to cholera?!! Już raz przed „laty” musiałem popełnić we wpisie multum błędów ortograficznych by przekonać czytelników, że nie mam nic wspólnego z Szoszkiewiczem. Wodniku!!! Ja nie jestem A.Sz. U Kuczyńskiego był taki jeden, co myślał, że jestem Pilch. Pewnie trochę mniej się mylił niż ty, choć obaj myliliście sie horrendalnie.
Nie i nie chce i nie mogę napisać, kim jestem, bo choć nie jestem osobą publiczną jest kilkaset osób w PL, które mnie znają i mogłoby to pozbawić mnie zabawnych źródeł. Jak cię przekonać?
W czerwcu jestem we Wrocławiu. Będę chodził po ulicach z goździkiem w klapie.: D
Popatrz na fotkę. Z jakim wstrętem otrząsa się Gospodarz.
Ponizsze wypociny nie sa na temat Tybetu. Przepraszam za to innych czytelnikow, ale nie majac innej drogi odpowiedzenia Panu Okoniowi zmuszony jestem do uzycia tego forum.
Wspomnial Pan, ze moje spostrzezenia o wyborach prezydenckich sa interesujace. Jezeli notatka byla sarkastyczna, to przeprzaszam za kontynuuwanie.
Dlaczego McCain ktorego wielu jeszcze tak niedawno pogrzebalo zostal mianowany. Aparat ktory steruje Republikanami (pieniedzmi) obserwujac przewybory zadecydowal, ze po niewielkich poprawkach McCain bedzie mial najwieksza sznse wygrania przeciwko kandydatowi Demokratow. Widoczne poprawki ktorych wymagali to zblizenie sie religijnych fanatykow (wylacznie ze wzgledu na to, ze przedstawiaja oni zorganizowana I glosujaca grupe) i kontynuowanie wojny w Iraku. Jak widac i jedno i drugie przyszlo mu bez trudnosci.
Wojna w Iraku. Wspolne interesy przemyslu naftowego i Izraela. Haliburton i zwiazane z nimi (i innymi firmami) przedsiebiorstwa pomocnicze zarabiaja na tej wojnie sumy od ktorych kreci sie w glowie. W interesie Izraela jest oslabienie krojow Arabskich. Z tym sie grubo przeliczyli zamieniajac nacjonaliste Saddama, na rewolucyjny ruch pan-arabski . Saddam byc moze byl jakims tam zagrozeniem ale dalo sie go kontrolowac. Teraz mamy gniazdo os z dodatkiem Iranu. WIceprezydant Liberman, doskonaly wybor, pasuje do tego ja ulal. W dodatku przyciagnie ze soba troche niezdecydowanych (Demokratow ktorzy nie zechca glosowac na babe lub czarnego).
?Tuzy? Demokratyczne, od czasu Billa Clintona, pustynia. Kerry intelektualnie niewiele wyzej od obecnego bedzwala, bez politycznych przekonan oportunista (Edwards, taki sprytniejszy Kerry). Kucynich jedyny ktory mial sensowny progam byl prawdziwym politycznym zagrozeniem dla status quo dlatego musial byc szybko odsuniety. Dlugo by pisac o Hillary Clinton (geniusz intelektualny I polityczny ze wzgledow pragmatycznych poddana wplywom tych ktorzy daja pieniadze) niestety baba, Obama (inteligentny, politycznie nieznany, majac solidna baze wsrod murzynow mniej podatny na wplywy wielkich pieniedzy) niestety murzyn.
Poza programem socjalnym (lecznictwo) trzebaby uzyc szkla powiekszajacego zeby dostrzec roznice miedzy tymi partiami.
W zwiazku z tym mozemy juz teraz powitac nowego prezydenta (nastepne zwycieztwo politycznych spryciarzy neo-konserwy) ktory bedzie kontynuowal polityke obecnego geniusza . Gdyby nie zniszczyli gospodarki w USA I udalo im sie kupic (namowic) troche miesa armatniego to mielibysmy tez wojne z Iranem. Mozna sie pocieszyc, ze przed nastepna tego rodzaju przygoda prezydent USA bedzie musial uzyskac pozwolenie od Chinczykow.
@ Art63 2008-03-20 o godz. 15:56 :
Gdyby Pan przeczytał całość i dowiedział się czegoś o lamaistycznej teologii i jej konsekwencjach: pogardzie i dyskryminacji kobiet, niewolnictwu i bestialskiemu traktowaniu niższych warstw społecznych, klerokracji i militaryzmie i przewidywaniu ostatecznego starcia buddystów z nie-buddystami – toby Pan może zrozumiał, że ta książka jest poważną i uprawnioną krytyką mentalności teokratycznej w ogóle, a lamaizmu w szczególe.
@ dana1 2008-03-20 o godz. 14:33
„TEŻ idealizował” – Dalaj Lama i inni emigranci z Tybetu to w większości tzw. „biała emigracja” – przedstawiciele dawnych społecznych elit tego kraju. Ci – jak Pan ich raczył określić – „tybetańscy patrioci” roztaczają przed naiwną publicznością na Zachodzie sielską i pokojową wizję dawnego Tybetu, podczas gdy w istocie ten kraj był feudalną teokracją, w której 95% społeczeństwa było de facto niewolnikami. Tolkien z podobnym rozżewnieniem opłakiwał upadek sielskiej, wiejskiej Anglii spowodowany uprzemysłowieniem i urbanizacją. I Tolkiena, i Dalaj Lamę łączy więc podobny – negatywny – stosunek do modernizacji, laicyzacji i upadku dawnych barier społecznych. Czy teraz Pan rozumie, o co mi chodziło?
„Jeśli każdy wierzący to dogmatyk, to pewnie Tolkien był dogmatykiem.”
Pewnie, człowiek uważający, że poza Kościołem rzymskokatolickim nie ma ani zbawienia, ani dobra, ani prawdy, w ogóle nie zasługuje na miano dogmatyka. Gdyby Tolien żył w dzisiejszej Polsce, to pisywałby raczej do „Christianitas” niż do „Arki Noego”.
„Rozumiem ze wierzysz, że średniowiecze to Baba Jaga.”
Wiem, że średniowiecze to epoka krucjat, teokracji, policji myśli, zwanej wówczas inkwizycją, antysemickich pogromów, palenia na stosie czarownic (mizoginia) i osób homoseksualnych. Okres, w którym hamowano postęp w medycynie (zakaz przeprowadzania sekscji zwłok). To chyba wystarczająco dużo uzasadnionych, A NIE OPARTYCH NA WIERZE, powodów, żeby nie darzyć tej epoki jakąś szczególną sympatią.
„Oczywiście, że zawsze są pewne bariery społeczne trudne do pokonania a najwięcej wtedy, kiedy powszechnie uważa się, że ich nie ma. Dobrze, że są.”
Rozumiem, że popiera Pan niewolnictwo i feudalne uzależnienie chłopów od arystokracji i kleru? Oraz obcinanie rąk lub nóg, wyłupianie oczu, czy biczowanie na śmierć złapanych zbiegów? I wmawianie ofiarom przemocy i wyzysku, że ich cierpienia są efektem grzechów popełnionych w poprzednich wcieleniach – w związku z czym cierpienia te muszą być znoszone w pokorze i z nadzieją na poprawę sytuacji dopiero w przyszłym życiu? Bo w przypadku Tybetu rządzonego przez Jego Świątobliwość właśnie o takich warunkach mówimy.
Dziwnie jest czytac o Chinach Ludowych 2008 w kontekscie znaczeniowym zwrotu „upadek komunizmu”. W ChRL, podobnie jak w KRL-D czy na Kubie, komunizm nie upadl i ma sie raczej dobrze. W przeciwienstwie do ekonomii. Za wyjatkiem ChRL oczywiscie, ktora stanowi znaczacy wylom od tej reguly. Chiny Ludowe to ciagle komunizm, komunizm pragmatyczny. Podobnie pragmatyczny byl faszyzm, i Chiny tym bardziej przypominaja Niemcy hitlerowskie, gdzie rowniez istniala wlasnosc prywatna i kapital, a obok tego jedna partia, dogmatyzm ideologiczny i zamordyzm policyjny.
Ciekaw jestem, jaki bylby rezultat gdyby dac Chinczykom z ChRL prawo swobodnego wyboru drogi ich rozwoju, w tym wyboru drogi politycznej, bo poki co, od przewrotu Mao, mozliwosc ocenienia co tak naprawde chcieliby Chinczycy sa znikome.
Wesolego Jajka,
Jacobsky
Niemożlwe!
Czyżby firma Du Point opatentowała metodę wytwarzania gazu ziemnego z łajna jaków?
Pozdrawiam
UDAEN927cGO WYPOCZYNKU SWIATECZNEGO ZYCZY ROMAN56PL
prix
Czyżbyś zapraszał na krótki kurs historiozofii? Nic z tego. Tu nie Uniwersytet Złotego Wieku.
Tylko dwa pytania retoryczne.
Czym opisane przez ciebie średniowiecze rożni się od innych epok?
Czy może funkcjonować społeczeństwo bez barier?
Najlepsze życzenia Wszystkim.
😀
Przepraszam wszyskich mnieszek, michów i mnisząt a na dodatek firmę Du Pont, oczywiscie łajno jakie (takie z jaków) jest znakomitym surowcem do wytwarzania gazu i to wiadomo nie od jutra. Może sprawa przedstawi się inaczej.
Może Tybet jest znakomitym terenem do lokalizacji kolejnego elementu tarczy antyrakietowej, bo jako jedyne miejsce na kuli (ziemskiej) może uchronić stan Wisconsin od rakiet balistycznych wystrzelonych z Papui-Nowej Gwinei? Może być wiele ukrytych przyczyn rewolucji lutowej feudalistycznej. Nie wiemy też o co dokładnie walcza.
Chciałem tylko na jedną rzecz zwrócić uwagę w związku z tytułem, mianowicie jak pan Redaktor przewróc i się na drugi bok, to serce będzie miał z drugiej strony.
Pozdrawiam i życzę wszystkim Wesołych Świąt.
InDoor
Tybet stał sie nagle tematem głównym, oczywiście w obronie wolności i demokracji przed terrorem komunistycznego /kapitalistycznego?/ mocarstwa. Dlaczego jednak tak niewielu pochyla sie nad losem Polskich żołnierzy wysłanych do zabijania ludzi w Iraku, Afganistanie lub pacyfikowania Serbów w Kosowie. Jak zwykla katolicka hipokryzja.
Gospodarzowi naszemu oraz wszystkim piszącym na tym blogu oraz ten blog czytającym tylko – wszystkiego najlepszego z okazji Świąt życzę.
Lex
Zycze Wesolych Swiat Gospodarzowi i wszystkim blogowiczom.
PA2155
@pirx,
Nie mam nic przeciw krytyce lamaizmu lub jakiegokolwiek innego systemu. Miałem na mysli poziom tej konkretnej krytyki.
Trochę się orientuję w materii i zapewniam Pana, że buddyzm nie prześladuje kobiet ani niższych warstw społecznych przeciwnie, buddyzm wadzrajany, o którym mowa w tym dziele, traktuje kobiety jako manifestację najwyższej mądrości i twierdzi, że wszyscy ludzie sa równi.
Istotnie, ustrój społeczny Tybetu nie świadczył najlepiej o inteligencji jego mieszkańców – był to system przypominający europejski średniowieczny monastyczny feudalizm.
Prawdą jest również, że zniszczenie buddyzmu w Indiach przez najazdy muzułmańskie pozostawiło po sobie ślad w kulturze – muzułmanie postrzegani są często jako niebezpieczeństwo.
Tu jednak kończy się prawda – inicjacje Kalaczakry i symbolika Szambali nie mają konotacji politycznych, Dalajlama nie jest ich jedynym dzierżawcą a wyznawcy buddyzmu to nie są niewolnicy złapani w sidła destrukcyjnej sekty.
Spojrzenie autorów nacechowane jest całkowitym niezrozumieniem symboliki. Równie dobrze mozna by napisać, że chrześcijanie to kanibale którzy zjadają ciało swojego boga i popijają jego krwią zaś żydzi rządzą światem i jedzą mace sporządzone z krwi chrześcijańskich dzieci.
Szczerze odradzam lekturę tego typu dzieł.
Wesołych Świąt,
Pewnie niewielu z was kupuje Super Ekspres. Proszę przyjrzyjcie się, więc ich stronie internetowej. Mylicie się głęboko, jeśli myślicie, że żyjecie w katolickim kraju. Już dawno takiej parodii Męki Pańskiej nie widziałem.
http://www.se.com.pl/se/index.jsp?place=topMenu&news_cat_id=-1&layout=0
kiedy Albańczycy kolonizowali Kosowo, pan Szostkiewicz milczał na ten temat, a na koniec wsparł słowem tę albańską agresję.
Kiedy Chińczycy robią to samo w Tybecie, w panu Szostkiewiczu nagle odzywa się sumienie.
Sam nie wiem – czy to pana Szostkiewicza hipokryzja, cynizm czy koniunkturalizm?
Drogi Spin Doctorze,
Jestem tego samego zdania, wysyla nie zolnierzy w Polskim mundurze do robienia brudnej roboty, prawdopodobnie spowoduje wsrod muzulmanow niechec w stosunku do Polski. Nalezaloby sie zastanowic jekie z tego mamy korzysci (mam nadzieje, ze nie jestesmy tam bo decydenci maja w tym jakies prywatne interesy). Wydaje mi sie, ze glownym powodem jest bezgraniczne (nieodwzajemniane) uwielbienie USA. Byc moze, ze nasi wladcy maja nadzieje, ze bedac wiernym satelita Ameryka sie nad nami zmiluje, podeprze, ochroni, pomoze, udostepni, udoskonali, zapewni wszystkiego najlepszego i to nie tylko na swieta. Mam nadzieje, ze ta sie wlasnie stanie. Niestety historia nauczyla mnie sceptyzmu i mysle, ze USA chce zeby w Polsce bylo wlasnie tak jak jest, bo gdyby bylo lepiej to ich wplywy mogly by byc nie tak silne. Ameryka teraz i w przyszlosci nie bedzie mogla nikomy pomagac, bo po dwoch kadencjach obecnego durnia jego wyczynow ekonomicznych i podbijaniu swiata pieniadze wyfrunely do Chin.
Pozytywna strona jest wysylanie ochotnikow, jako sposobu pozbywania sie agresywnego elementu. Niebezpieczenstwo bedzie gdy tacy rozbuchani kowboje zechca wrocic, trudnno bedzie ich poskromic. Dobrze byloby zapewnic im przeniesienie na stale do Ameryki. Mozeby zorganizowac w Polsce cos w rodzaju Legii Cudzoziemskiej i tak tez pozbyc sie tych skarbow, nie ma potrzeby zeby mieli polskie mundury.
dana 1,
Dziekuje bardzo za skierowanie do „Super Ekspresu”.
Wpaniale zdjecie na okladce. Mam drobne zastrzezenie do prawdziwosci: wydaje sie, ze ten ktory podszywal sie pod Jezusa Chrystusa troszke oszukal, na zdjeciu jego dlonie nie sa przebite gwozdziami a zastapione uchwytami. Na przyszlosc chcialbym zeby tak wazne sceny historyczne byly odegrane przwdziwie (chyba, ze badania autorow odkryly cos co jest mi nieznane). Nie chcialbym szydzic ale teraz nie jestem pewny czy ta krew jest prawdziwa. Po dokladniejszym obejrzeniu wydaje sie, ze nogi tez nie sa przybite gwozdziem a stoi on na jakiejs podporce. Na przyszlosc zyczylbym sobie zeby „Super Ekspres” zadal sobie wiecej trudu i odegral ta scene po konsultacji i wedlug wskazan kosciola. Nie mam watpliwosci, ze znajdzie sie wielu ochotnikow do tej roli zeby zrobic to tak jak to wygladac powinno (szczegolnie w tej porze roku).
@ dana 1 2008-03-21 o godz. 08:29
„Tylko dwa pytania retoryczne.”
Czy jest Pan pewien, że wie, co to jest pytanie retoryczne?
@ Art63 2008-03-21 o godz. 13:19
„Istotnie, ustrój społeczny Tybetu nie świadczył najlepiej o inteligencji jego mieszkańców” – tak, a ustrój społeczny przedsecesyjnych stanów Południa pewnie nie świadczył najlepiej o inteligencji ich mieszkańców? Zwłaszcza tych kolorowych? Czy jest Pan pewien, że sformułował Pan to zdanie poprawnie?
„inicjacje Kalaczakry i symbolika Szambali nie mają konotacji politycznych” – w ogóle. Podobnie jak Apokalipsa św. Jana czy muzułmańskie hadisy. Po prostu nie ma na świecie ugrupowań politycznych, które nie chciałyby (mówię o intencjach, a nie o realnych możliwościach) narzucić czy to całemu światu, czy przynajmniej jednemu krajowi, takiej lub innej teokracji.
„Wesołych Świąt”
Dziękuję, nawzajem – życzę miłego i udanego długiego weekendu.
janekb
Gdyby Super Ekspres był pismem satyrycznym lub umieścił zdjęcie w kontekście wskazującym na satyryczny charakter publikacji było by to moim zdaniem OK.
W wypadku faceta na okładce SE nie satyra była zamiarem. Redakcja SE nie panuje nad materiałem nie ma ku temu kulturowych i estetycznych kwalifikacji. Nie mam nic przeciw z satyrze na religię czy religie, jednak nawet od brukowca (pisma świadomie redagowanego, jako brukowiec) można wymagać panowania nad formą i kontekstem.