Wołyński węzeł gordyjski
Coś drgnęło w sprawie wołyńskiej, ale do pojednania polsko-ukraińskiego droga wciąż długa i wyboista.
Ostrożny komunikat ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, sygnalizujący gotowość do rozpoczęcia akcji ekshumacyjnej polskich ofiar ludobójstwa na Wołyniu, zaplanowanego i przeprowadzonego przez zbrojne formacje ukraińskie, to rzeczywiście – jak ujął to rzecznik MSZ Paweł Wroński – dobry krok we właściwym kierunku. Instytut to jednak nie władza państwowa, tylko placówka naukowa. Lepszym krokiem byłoby wystąpienie w tej sprawie prezydenta Ukrainy, a przynajmniej premiera wraz z ministrem spraw zagranicznych.
Tak czy inaczej, coś się dzieje w zamrożonych od lat stosunkach na tym polu. Mróz zapanował, gdy polscy nacjonaliści siedem lat temu zdemontowali za zgodą lokalnych władz nielegalnie postawiony w Hruszowicach pomnik upamiętniający żołnierzy UPA. Reakcją na zniszczenie pomnika był po stronie ukraińskiej zakaz ekshumacji i poszukiwań na terenie Ukrainy szczątków ofiar – obywateli polskich. Narodowcy zdziałali tyle, że sprowokowali kryzys między państwami. Ofiarą kryzysu padła sprawa ekshumacji, ważna dla rodzin pomordowanych i społeczności kresowiaków. Prowokacja wpisywała się w antyukraińską politykę i propagandę części polskich środowisk prawicowo-nacjonalistycznych. Uderzono w stół, ukraińskie nożyce się odezwały. Rozmowy przerwano.
Sprawa jednak dalej żyła swoim życiem i nabierała bieżącego znaczenia politycznego. Do tego stopnia, że nie kto inny, ale umiarkowanie liberalny premier Tusk odpalił polityczną bombę atomową: powiązał Wołyń z polskim poparciem dla członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej. Swoiste ultimatum podtrzymali jego zastępca Kosiniak-Kamysz i szef dyplomacji Radosław Sikorski. Zadziałało: pojawił się komunikat ukraińskiego IPN.
Tusk zdecydowanie odrzucił sugestię byłego już ministra spraw zagranicznych Kułeby, aby „nie grzebać” w historii, a sprawę Wołynia zostawić historykom. Właśnie że trzeba grzebać, mówił Tusk, bo tylko prawda może być fundamentem pojednania. Polski premier oddalił opcję pragmatyzmu podsuwaną przez Kułebę. Dobrze wyczuł, że w polityce polskiej lepiej mu będzie przyłączyć się do opcji „wołyńskiej”. Nie czyni go to jednak nacjonalistą. Dalej deklaruje pomoc dla walczącej o wolność Ukrainy. Daje Kijowowi do zrozumienia, że zgoda na ekshumację pomoże, a nie zaszkodzi członkostwu Ukrainy w UE. Pokaże, że Ukraina, tak jak demokratyczna Polska, nie ulega w tej sprawie zasadzie Hammurabiego: oko za oko, ząb za ząb.
Czy ultimatum Tuska i komunikat ukraińskiego IPN to już prawdziwy zwrot akcji, pokażą czyny po obu stronach. Nie obejdzie się bez porozumienia na szczeblu państwowym, precyzującym zasady ekshumacji i pochówku. Nie wystarczy, że Ukraina przyjmie wnioski poszczególnych rodzin polskich o możliwość godnego pochowania i upamiętnienia bliskich. W działaniach na tym polu powinny ze sobą współpracować na partnerskich zasadach także instytucje państwowe i naukowe obu narodów.
Rozplatanie węzła wołyńskiego będzie testem dobrej woli dla obu państw. Władze nie powinny tu „szukać swego”, tylko działać na rzecz szczerego i trwałego pojednania. Rozcięcie węzła jest jednym z jego warunków. Kolejnym jest wygrana Ukrainy z Rosją, bo tylko wtedy będzie możliwa akcja ekshumacyjna.
Komentarze
Nie ma większej hańby dla Polski i Polaków! Niż szczątki ponad stu tysięcy Polaków pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów, leżące w bezimiennych grobach! Ponad osiemdziesiąt lat po rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej
Instytut Pamięci Narodowej starania o uzyskanie zgód na prowadzenie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terytorium Ukrainy rozpoczął w 2017 r. (po nowelizacji ustawy o IPN w 2016 r. i utworzeniu Biura Poszukiwań i Identyfikacji). W latach 2017-2024 IPN wystosował do organów ukraińskiej administracji 9 oficjalnych wniosków ogólnych, które obejmowały uzgodnienie możliwości prowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych łącznie w 65 lokalizacjach
poprawione
Żeby było śmieszniej… powstają nowe sojusze?
„W Królewcu historycy z Rosji i Białorusi domagają się uznania zbrodni wołyńskiej za ludobójstwo. Aleksandr Diukow z Instytutu Historii Rosyjskiej Akademii Nauk zaapelował do parlamentów obu państw o podjęcie stosownych uchwał w tej sprawie.
Przedstawiciele środowiska historycznego debatowali nad „wspólną historią” i „wspólnym przeznaczeniem” Rosji i Białorusi.
Niespodziewanie w dyskusji pojawił się wątek stosunków polsko-ukraińskich. Poruszono temat zbrodni dokonanej podczas II wojny światowej przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej. Historycy byli bardzo krytyczni w ocenie wydarzeń na Wołyniu. Padły głosy, żeby uznać je za ludobójstwo”. (Dawid Szyrbowski; Biełsat)
Soft power…
cd
„Podczas piątkowego spotkania z mieszkańcami Parochońska w obwodzie brzeskim Alaksandr Łukaszenka poruszył temat Ukrainy. Dużo uwagi poświęcił Polakom, dla których – jak przekonywał – wojna w Ukrainie jest pretekstem do próby zaspokojenia „egoistycznych interesów”.
Dyktator jest zdania, że Polacy wykazują roszczenia terytorialne względem zachodniej części Ukrainy, nie podając jednak argumentów za swoją tezą. Według niego „ambicje Warszawy sięgają jednak dalej”, a Polacy mają chrapkę również na część Białorusi. – Zarówno zachodnia Białoruś, jak i zachodnia Ukraina. Tam chcą dominować. Dla nas jest to nie do przyjęcia – grzmiał przywódca.
Łukaszenka zarzekał się, że w razie rzekomego ataku Polski na Ukrainę Kijów będzie mógł liczyć na wsparcie Mińska. – Jeśli tylko Polacy wejdą na Ukrainę i spróbują zagarnąć jej zachodnią część, będziemy wspierać Ukraińców. Doskonale zdajemy sobie bowiem sprawę, że będziemy następni – oświadczył.
Jak dodał, główną kością niezgody pomiędzy Polakami a Ukraińcami jest obecnie kwestia rzezi wołyńskiej, sugerując wyraźnie że może być to jedną z przyczyn potencjalnej polskiej agresji.
To nie pierwszy raz, gdy Łukaszenka próbuje straszyć polskimi działaniami zbrojnymi zarówno własnych obywateli jak i mieszkańców sąsiednich krajów. Zaledwie kilka dni temu grzmiał, że Polacy „zacierają ręce”, stacjonując wzdłuż granicy z Białorusią.
Według satrapy najlepszym dowodem na poparcie jego tezy jest fakt intensywnego zbrojenia się polskiej armii. – No właśnie, dlaczego Polacy mieliby dziś wydawać pięć procent PKB, miliardy dolarów na zakupy broni? Kto zaatakuje Polskę? – zastanawiał się polityk, zapominając o regularnie wysyłanych groźbach wobec naszego kraju z Rosji”. (Paweł Sekmistrz, interia.pl)
Każdy snuje swoje opowieści … zawsze coś przylepi się do ludzi…
Gdy w lutym 2022 roku z Ukrainy płynęła do Polski rzeka uchodźców Polacy przyjęli ich i troskliwie się zaopiekowali.
Ostatecznie z kilkunastu milionów przybyszów żyje w naszym kraju prawie dwa miliony ukraińskich obywateli i jest to znacząca liczba naszych sąsiadów, jak na kondycję i możliwości finansowe kraju.
Pomijając przeszłość nie byłoby o czym pisać, ale o przeszłości stale przypominają stawiane na polskim terytorium II Rzeczypospolitej pomniki ludzi których uważamy za morderców i bandytów z czasów wojny odpowiedzialnych za zbrodnię ludobójstwa na naszym narodzie.
Jest się nad czym zastanawiać
@ls
Dramat polega na tym, że ani Rosja sowiecka, ani Polska przedwojenna z krótkim momentem przymierza Piłsudskiego z Petlurą, nie widziały Ukraińców jako gospodarzy własnego państwa. To się zmieniło odzyskaniu przez Polskę niepodległości i po rozpadzie Sowietów, który umożliwił Ukraińcom wreszcie to, o co walczyli i do czego mieli takie samo prawo, jak Polacy, czyli do wzięcia losu narodu we własne ręce. Wybrali ostatecznie opcję zachodnią, i za to najechał ich Putin, a my ich wspieramy, bo to nasz wspólny interes. Jest więc więcej powodów do współpracy, niż do konfliktu. Zwłaszcza póki jest wojna.
@NH
Polacy też mordowali Ukraińców i pacyfikowali ukraińskie wioski, to była krwawa i brutalna wojna rozpętana przez Hitlera, w środku której narody załatwiały swoje historyczne porachunki. Sowieci z RP i niepodległościowymi patriotami ukraińskimi, Rzesza mamiła ich przyznaniem niepodległości w zamian za dołączenie do ich wojny ze Stalinem. My walczyliśmy o niepodległość tak jak Ukraińcy, ale nie udało się zjednoczyć do wspólnej walki z naszymi wrogami, czyli Sowietami. Zamiast wołać ,,hańba!’’, lepiej wyciągnąć wnioski z historii. Polska nie odzyskała niepodległości, Ukraina jej nie wywalczyła. Musiały upaść Sowiety, by otwarły się dla Polski Ukrainy ,,windows of opportunity’’. Nikt nie wie, na jak długo.
@katana
Fakt, że ruskie bandziory i białoruskie świniopasy wykorzystują zbrodnię wołyńską, to pokłosie niezałatwienia jej przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Przez Polskę i Ukrainę
Wygrana Ukrainy w wojnie z Rosja może być realistyczna jeśli sprawę negocjacji się dopuści w dzisiejszych rozważaniach. To zaś wciaz nie jest takie realistyczne. Pożyjemy zobaczymy?
Adam Szostkiewicz
4 października 2024
23:11 pisze do Jacka NH :
„Polacy też mordowali Ukraińców i pacyfikowali ukraińskie wioski. Zamiast wołać ,,hańba!’’, lepiej wyciągnąć wnioski z historii. ”
Mądre i odważne , ale w Polsce mało popularne wciąż słowa .
Rzeż wołyńska nie znajduje u mnie usprawiedliwienia, jak kazda inna rzeż ludobójcza .Dość często zadawałem sobie pytanie , wychodząc z założenia , że nie ma skutku bez przyczyny ; ile musi być w człowieku nienawiści, żeby posunąc się do takiego czynu ? Dzięki internetowi znalazłem na nie w dużej części odpowiedż . Polska polityka wobec Żydów i Ukraińców w okresie międzywojennym ma wiele za uszami w tej kwestii
Tesknota za jakas uleciala z pamieci mysla wertujac sterte ksiazek po to jedynie, aby napatoczyc sie na inne, rownie trafne spostrzezenie:
„Stosunki miedzyludzkie sa tak trudne, poniewaz stworzono je, zeby obic drugiemu morde, a nie zeby nawiazac wzajemny kontakt”
Cos dla pana, panie Adamie jako tlumacza.
„Przeklad jest osadem, komentarzem, to zwierciadlo, w ktorym autor moze sie przegladac ulomnosciom wlasnego ducha. Przeklad zdradza nas bardziej niz nasz tekst”
Węzeł gordyjski…
„Polacy też mordowali Ukraińców i pacyfikowali ukraińskie wioski, to była krwawa i brutalna wojna rozpętana przez Hitlera, w środku której narody załatwiały swoje historyczne porachunki.” (AS)
Mordy na ludności ukraińskiej 1944-1947
MORDY NA LUDNOŚCI UKRAIŃSKIEJ W RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ 1944-1947
(…)
Fragment sprawozdania terenowego nieznanego referenta OUN o mordzie oddziałów poakowskich na 161 Ukraińcach w Brzusce
[…] 11 IV 1945 r. AK przeprowadziła akcję masowego mordowania na wsie ukraińskie Bachów i Brzuska. 10 IV 1945 t. o godz. 23. w nocy przeprawili się w Babicach promem z lewego brzegu Sanu na drugi brzeg i zanocowali na błoniu. O godz. 4,30. rano skoczyli na wieś Bachów. […] Wykrzykując „Mścimy się za Wołyń!”, zabili 72 osoby […]. Następnie podzielili się na trzy grupy i ruszyli na Brzuskę. W Brzusce spalili 36 domów, 24 stodoły. Zabrali 20 krów, 13 koni z uprzężą i około 150 centnarów zboża. Zabili 161 osób. Prawie wszystkich zabili strzałami, tylko w Brzusce 6 osób wrzucili do ognia, a 9 zarąbali siekierami. Ofiarą terroru polskiego padł także miejscowy ksiądz. Zabili następujące osoby:
Doskocz Wasyl – 1888 r.,
Doskocz Petronela – 1899,
Doskocz Anna – 1902
Mrudź Kateryna – 1882,
Mrudź Anna – 1911,
Bodnar Kateryna – 1902,
Bodnar Stepanija – 1940,
Bodnar Jarosłąw – 1945,
Kopko Julija – 1905,
Kopko Kateryna – 1926,
Kopko Joanna – 1929,
Kopko Tadej –1937
Kopko Wołodymyr – 1944,
Kopko Ołena – 1931,
Sztur Adolf – 1934,
Czubak Nestor – 1922 (inwalida),
Filwarski Mychajlo – 1899,
Popowycz Marija – 1905,
Konowal Kateryna – 1879,
Duda Katereyna – 1985,
Czubak Marija – 1886,
Doskocz Kateryna – 1874,
Roman Ołeksa – 1888,
Roman Iwan – 1923 (niemowa),
Czubak Anna – 1891,
Dzwinczyk Julija – 1903,
Dzwinczyk Marija – 1910,
Derewenko Mychajło – 1893,
Kaczmarska Marija 1890,
Kaczmarska Marija – 1923,
Horbowy Andrij – 1884,
Kaczmarska Kateryna – 1905,
Rusnak Iwan – 1881,
Tymoczko Julija – 1880,
Szewczyk Marija – 1906,
Rusnak Iwan – 1923 (inwalida),
Rusnak Kateryna – 1868,
Dmytriw Iwan – 1926,
Bekesz Pawłyna – 1919,
Artym Roman – 1899,
Artym Kateryna – 1905,
Artym Tadej – 1930,
Mrudź Anna – 1881,
Melnyk Mychajło – 1874,
Melnyk Olha – 1909,
Rusnak Mychajło – 1874,
Rusnak Kateryna – 1884,
Rusnak Kateryna – 1905,
Rusnak Iwan – 1942,
Rusnak Wira 1943,
Rusnak Iwan – 1914,
ks. Biłyk Ołeksa – 1892 (proboszcz),
Biłyk Marija – 1891 (nauczycielka),
Kwaśnicki Stepan – 1931,
Czubak Iwan – 1900,
Czubak Anna – 1906,
Czubak Mykoła – 1919 (niemowa),
Czubak Kateryna – 1874,
Dzwinnyk Iwan – 1898,
Dzwinnyk Anna – 1893,
Dzwinnyk Lubow – 1925 (członek OUN),
Dzwinnyk Nadija – 1930 [j.w.],
Dzwinnyk Dmytro – 1985,
Dzwinnyk Julija – 1906,
Dzwinnyk Myron – 1939,
Dzwinnyk Marijan – 1939,
Dzwinnyk Iwan – 1898,
Dzwinnyk Marija – 901,
Dzwinnyk Marija – 1928,
Bodnar Anna – 1913,
Horbowy Wasyl – 1874,
Kapustyńska Anna – 1900,
Kapustyński Iwan – 1926,
Kapustyńska Teodora – 1890,
Kocko Petro – 1880,
Birczak Ołeksa – 1906,
Birczak Anna – 1903.
Birczak Kateryna – 1936,
Birczak Iwanna – 1940,
Horbowy Mykoła – 1882,
Sawka Marija – 1878,
Sawka Kateryna – 1910,
Sawka Roman – 1941,
Kozubski Stepan – 1902,
Kozubska Kateryna – 1899,
Kozubska Anna – 1929
Kozubska Kateryna – 1874,
Kozubska Marija – 1919,
Bal Dmytro – 1879,
Bal Kateryna – 1882,
Dorotiak Marija – 1905,
Piszczacyn Julija – 1905,
Piszczacyn Anna – 1929,
Piszczacyn Łeontyna – 1931,
Piszczacyn Marija – 1943,
Piszczacyn Wołodymyr – 1927,
Piszczacyn Kateryna – 1877,
Piszczacyn Ksenija – 1919,
Czmil Iwan – 1883,
Trybała Paraskewija – 1886,
Trybała Kateryna – 1915,
Seneczko Ilko – 1874,
Seneczko Tekla – 1874,
Trybała Jewstachija – 1836,
Worobec Sofija – 1868,
Duda Anna – 1906,
Duda Kateryna – 1891,
Bodnar Justyna – 1885,
Serniak Marija – 1890,
Seneczko Wasyl – 1894,
Seneczko Anna – 1905,
Seneczko Mychajło – 1883,
Seneczko Wołodymyr – 1908,
Chomyk Petro – 1908,
Serniak Mykoła – 1894 (inwalida),
Serniak Anna – 1897,
Łazar Emilija – 1920,
Łazar Lubomyr – 1940,
Łazar Marija – 1943,
Jedynak Marija – 1866,
Czmil Iwan – 1896,
Czmil Marija – 1868,
Czmil Kateryna – 1873,
Derewenko Mykoła – 1904,
Derewenko Olha – 1914,
Czmil Kateryna – 1886,
Czmil Anna – 1909,
Sawka Jarosław – 1945,
Jurczyszyn Łuka – 1870,
Seneczko Marija – 1890,
Dzwinczyk Iwan – 18171,
Czubak Wołodymyr – 1930,
Chudzikewycz Justyna – 1880,
Temoczko Wasyl – 1879,
Derewenko Mykoła – 1906,
Parańczak Stepan – 1906,
Bal Wasyl – 1889,
Filwarski Andrij 1878,
Filwarska Marija – 1887,
Horbowy Wasyl – 1880,
Horbowy Iwan – 1877,
Horbowa Olha – 1874,
Horbowy Myron – 1923 (inwalida),
Kczak Marija – 1881,
Filwarska Justyna – 1879,
Filwarski Andrij – 1873,
Pańkewycz Marta – 1909,
Kuras Iwanna – 1931,
Szpak Olha – 1916,
Radwańska Anna – 1881,
Krajewski Iwan – 1886,
Sokił Iwan – 1877,
Sokił Marija – 1882,
Bal Iwan – 1864,
Bal Anna – 1871,
Kaczmarska Paraskewija – 1900,
Pańkewycz Tadej – 1933,
Pańkewycz Julijan – 1941,
Bodnar Kateryna – 1880,
Swatyk Mykoła – 1859,
Melnyk Antin – 1861. […]
Źródło: AIPN Rz 072/1, t. 226, Wisti z terenu, 11 V 1945 r., k. 12–13.
30 stycznia 1946 r., m.p. – Fragment sprawozdania nieznanego referenta OUN rejonu V w Okręgu I Kraju Zakerzońskiego o mordzie żołnierzy Wojska Polskiego na Ukraińcach w Zawadce Morochowskiej
[…] Dnia 25 stycznia 1946 r. polskie wojsko czerwone i bolszewicy w ilości około300 osób okrążyli wsie Mokre i Zawadkę Morochowską. Pododdziały znajdowały się także w Morochowie i Wisłoku. Około godziny 9. spalili Zawadkę Morochowską i wymordowali prawie wszystkich znajdujących się tam ludzi. Nie oszczędzali nawet malutkich niemowląt i starych kobiet. Prawie wszystkich zarzynali bagnetami w straszny nieludzki sposób. Niemowlętom rozpruwali brzuchy, wykłuwali oczy, kobietom odcinali piersi, języki, kilkanaście dzieci żywcem wrzucili do ognia. Przed śmiercią wszystkich w nieludzki sposób katowali. Wszystkie ofiary miały przebite bagnetami ręce i nogi, a niektórzy mieli poodcinane łydki. Oprócz tego wszyscy pomordowani mieli połamane ręce, kilkuletnim dzieciom odrzynali głowy. Wszystkich zwierzęcych orgii nie sposób opisać.
Wieś została spalona, zabrano wszystkie konie i krowy. Zamordowano następujących ludzi:
Neczysty Andrij – lat 53;
Neczysty Iwan – 55;
Dobriański Mykoła – 49;
Izdebski Nestor – 25;
Bończak Osyp – 42;
Kłepczyk Dmytro – 26;
Kyryłejza Petro – 35;
Izdebski Petro – 67;
Izdebski Mychajło – 33;
Hryńko Iwan – 76;
Cyhanyk Iwan – 38;
Cyhanyk Mykoła – 41;
Cyhanyk Wołodymyr – 9;
Morejda Mychajło – 1s5;
Morejda Wołodymyr – 8;
Tomasz Stepan – 2;
Nonczak Dmytro – 56;
Nonczak Iwan – 69;
Dudyńczak Osyp – 49;
Neczysty Taras – 8;
Biłas Iwan – 45;
Biłas Teodor – 70;
Maksym Andrij – 75;
Maksym Stepan – 9;
Kyryłejza Jarosław – 4;
Biłas Kateryna – 42;
Bańczak Kateryna – 37;
Bańczak Amrija – 12;
Kyryłejza Kateryna – 48;
Kozłyk Marija – 67;
Kozłyk Jewa – 40;
Kozłyk Anna – 20;
Pysanyk Kateryna – 74;
Cyhanyk Anastazija – 39;
Morejda Marija – 45;
Morejda Anna – 17;
Tomasz Kateryna – 32;
Tomasz Marija – 7;
Tomasz Anna – 4;
Bończak Anna – 39;
Dudeńczak Anastazija – 48;
Izdebska Jewa – 35;
Izdebska Kateryna – 6 miesięcy;
Neczysta Kateryna – 42;
Neczysta Mahdsałyna – 46;
Neczysta Sofija – 11;
Neczysta Marija – 6;
Biłas Marija – 39;
Biłas Sofija – 7;
Neczysta Anna – 50;
Neczysta Kateryna – 20;
Bis Jewa – 40;
Maksym Anastazija – 37;
Maksym Kateryna – 4;
Maksym Anna – 1;
Maksym Marta – 49;
Kyryłejza Marija – 39;
Kyryłejza Anna – 16;
Kyryłejza Kateryna – 14;
Biłas Kateryna – 60;
Biłas Milana – 52.
Ranni zostali Cyhanyk Wasyl, Neczysty Mychajło, Maksym Iwan – Polacy myśleli, że są martwi.
Po tym mordzie i spaleniu wsi dowodzący akcją polski porucznik zgłosił swojemu bolszewickiemu zwierzchnikowi [po rosyjsku]: „Tawariszcz kapitan, wasze prikazannie społniennoje, dierewniu sożgli, liudiej unicztożili”. Na co ten odpowiedział: „Charaszo”.
Oprócz bandytów z Wojska Polskiego i oddziałów NKWD w mordowaniu ludności ukraińskiej wsi Zawadka Morochowska brali również udział polscy mieszkańcy Niebieszczan. Jednego z tych cywilnych bandytów wieśniacy rozpoznali – nazywa się Kuczer Jan.
Takimi metodami bolszewiccy ludożercy razem z ich polskimi wysłużnikami-bandytami starają się zmusić ukraińskich mieszkańców Łemkowszczyzny do „dobrowolnego wyjazdu” do ZSRR. Obok Pawłokomy, Wiązownicy, Małkowic i dziesiątków innych przykładów niesłychanego zezwierzęcenia, mordów i bandytyzmu notujemy nowe wstrząsające sceny barbarzyńskiego wyrzynania kobiet, dzieci i starców przez polsko-bolszewickie potwory w ludzkiej skórze.
Źródło: Zwit pro akciju na seło Zawadka Morochiwśka Sianićkoho powitu, Źródło: Powidomłennia pro napad na seło Zawadka Morochiwśka 25 sicznia 1946 r., w: Polśko-ukrajinśki stosunky w 1942–1947 rr. u dokumentach OUN ta UPA, red. W. Wiatrowycz, t. 2, Lwiw 2011, s. 988–991. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.
https://www.apokryfruski.org/historia/bazy-danych/mordy-na-ludnosci-ukrainskiej-1944-1947/
@A.Sz
Nie można porównywać. Ukraińskie wioski były pacyfikowane w odwecie za zbrodnie na Polakach. Polscy księża nie święcili siekier, wideł, cepów. Którymi ukraińską ludność zabijała Polaków. Niestety, Armia Krajowa zlekceważyła ukraińskie zagrożenie. Wszystkie wysiłki skupiła na operacji”Burza”. Gdyby nie to, Polscy byliby obronienia w większym stopniu. A ukraińscy mordercy ukarani w adekwatny sposób
„Do czytania historii Ukrainy niezbędny jest brom – z tak ogromnym bólem, przykrością, goryczą i smutkiem czyta się, jak nieszczęsny, zaszczuty, rozszarpywany naród przez cały okres swojego państwowego (czy może dokładniej, na poły państwowego) istnienia nic innego nie robił, tylko bronił się ze wszystkich stron: przed Polakami, Rosjanami, Tatarami, Szwedami. Cała historia to nieprzerwany ciąg nieustannych powstań, wojen, pożogi, głodu, najazdów, przewrotów wojskowych, intryg, kłótni, spisków. Żądni zaszczytów parszywcy, narodowe śmieci, pasożyty i złodzieje sprzedają naród komu się tylko da: kto da więcej. Potomkowie sprzedajnych pradziadów powtarzają złe czyny dziadów-złoczyńców. I rozszarpany, zaszczuty lud znowu bezradnie czeka, któremu panu go oddadzą… N ie, nie, do ukraińskiej historii… bez bromu, waleriany albo sporej dawki filozoficznego spokoju ani przystąp” (Wołodymyr Wynnyczenko, , Szczodainyk, Kyjiw 1990, nr 9, s 122.)
„Ukraińcy zdołali przeistoczyć się w nowoczesny naród w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach. Jeśli przyjąć, że naród powinien
wyróżniać się wspólnym językiem, pamięcią historyczną, wyznaniem, okaże
się, że Ukraina w całości nie spełnia żadnego z tych kryteriów: obecnie
nieco mniej niż połowa mieszkańców tego kraju posługuje się językiem
rosyjskim, pamięć historyczna dużej części Ukraińców została w zasadzie zniszczona, a o wpływy walczy między sobą kilka Kościołów. Na przestrzeni całej historii nowożytnej Ukraińcy poddani byli silnemu naciskowi asymilacyjnemu. Oprócz nieszczęść spowodowanych przez asymilację doznali bezpośrednich, ogromnych strat w wyniku wielkich kataklizmów społecznych XX w., które swoimi rozmiarami porównywalne są chyba jedynie ze stratami narodu żydowskiego (P. Eberhardt, Przemiany narodowościowe na Ukrainie X X nsieku, Warszawa 1994, s. 184). Gdyby zestawić razem liczbę ofiar dwóch wojen światowych, represji, kolektywizacji i głodów z lat 1921-1923, 1932-1933, to okaże się, że w latach 1914-1945 na Ukrainie zginął prawie co drugi mężczyzna i co czwarta kobieta[3]. Ukraińcy stanowili mniejszość wśród mieszkańców największych miast i centrów przemysłowych Ukrainy. Świadoma narodowo elita była bardzo nieliczna i przeważnie nastawiona na zachowanie kultury; nie mogła ona odnieść sukcesu w roli przewodnika narodu z powodu braku doświadczenia politycznego i gospodarczego. Jeśli dodać do tego prawie zupełny brak zainteresowania problemęm ukraińskim ze strony największych potęg świata, całkowicie niezrozumiałe staje się, w jaki sposób pod koniec XX w. Ukraińcy zdołali proklamować polityczną niezależność i utworzyć zdolne do życia oraz dosyć stabilne państwo”. (Jarosław Hrycak, HISTORIA UKRAINY 1 7 7 2 – 1 9 9 9)
Temat Rzezi Wołyńskiej i ekshumacji jej ofiar musi prze nasz rząd rozwiązany . Jeszcze 2 miesiące temu pan Wiatrowycz ( szef ukraińskiego IPN ) , że zgoda na ekshumację może być ewentualnie udzielona po przywróceniu oryginalnej treści tablicy na pomniku UPA na górze Monastyr koło Przemyśla .
Stosunki polsko-ukraińskie to tylko powierzchownie zaleczona rana. Moc nacjonalizmu jest ogromna. Koktajl wzajemnych nienawiści jest rzeczowo i politycznie udokumentowany. Obecna wojna wcale niczego nie rozwiązała. Nacjonaliści w Ukrainie nie są marginalna partyjką i mają ogromny wpływ na politykę. Nie sposób z roku na rok zmienić świadomość członka PIS, podobnie nie da się zmienić szybko mentalności ludzi którzy przez lata zamykali wstęp na Cmentarz Łyczakowski Polakom mieszkańcom Lwowa. Lata trwała urazowa wręcz wrogość Ślazaków do Brandta za podpisanie porozumień z Polską. Ziomki w RFN..grozili długo. Bandera i Szuchewycz to niemal święci w Ukrainie. Naród zjednoczony jest wokół tego właśnie nurtu. Miłość Kremla i Mińska do ofiar Wołynia jest obecnie niezwykła i ,,naukowa”. Ale jest też pewien ,,pieszczoochowaty” punkt samooceny Ukraińców. Ulega mu nie tylko Kuleba czy Żeleński. Jak każdy naród Ukraińcy też są ,,roszczeniowi”. Politycy zaś nadzwyczajnie. Oligarchowie urzadzeni gdzieś nad Loarą czy w Lichten” mają środki do nacisku. Przyznanie się Turków do oczywistego ludobojstwach nie nastąpiło. Młodoturcy podobnie jak Upa Oun znaleźli oparcie w Niemczech. Dzisiaj to Niemcy są główną przeszkodą przyjęcia do Unii Turcji. Pytanie czy na pewno chodzi tylko o Ormian czy o Gospodarkę?
Sikorski robi co może,Tusk też po tej linii.. Ropiejący wrzód boli nadal. Wielki Naród Ukrainy Miał olbrzymie też ambicje jakby Prezesowe Trójmorze. Co będzie z tego? Na zgliszczach nacjonalizm rośnie zdrowo wszędzie. Tam nie będzie Demilitaryzacji jak nad Renem. Sikorski chyba to rozumie bardziej niż inni proponując polityczną ,,Gdańskość” Krymu i ściągając na siebie krytykę. Widział na własne oczy zabite płytami paździerzowymi wejście na Cmentarz Orląt.
Nienawiść wsiąka w ziemię głęboko. Trump coś bredzi o <,abrahamicznym''
pokoju na Bliskim Wschodzie… Tak długo od patriarchów ponad 3,5 tysiąca lat trwa tamta Nienawiść ludzi z jednego Praojca i z Jednego Boga.
W pierwszych latach 2000 jako kustoszowi w warszawskim Muzeum Niepodległości powierzono mi zorganizowanie wystawy obrazujacej zbrodnie UPA na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Zlecił te wystawę Wydział Kultury sejmiku mazowieckiego, rządzony wówczas przez Ligę Polskich Rodzin. Wystawa była planszowa, umieszczone na niej reprodukcje fotografii opatrzone rzęsistymi komentarzami obrazowały dzieje stosunków ludnosci polskiej i ukraińskiej w II RP oraz w latach II wojny. Ostatnia plansza przedstawiała prezydentów Polski i Ukrainy – Kwaśniewskiego i Kuczmę – odsłaniajacych pomnik i tablicę upamietniajace polskie ofiary UPA. Wydźwiek wystawy był jasny: działy sie okropne rzeczy, ale dzis czas dojść ze swą historia do jakiegos ładu. To rozwscieczyło moich sponsorów, z ktorych jeden zażądał na 5 minut przed otwarciem wystawy zdjecia ostatniej planszy. Kategorycznie odmówiłam, co spowodowało odwleczenie o dobre pół godziny uroczystość otwarcia. W końcu dyrektor polecił planszę zdjąć na czas przebywania w muzeum tego pana, po czym po jego wyjsciu plansza wróciła na swoje miejsce:))) Pamietam, ze podczas przygotowywania wystawy zglosił sie do mnie mocno juz starszy pan, który przedstawił sie jako były zołnierz gen. Świerczewskiego i szukał u mnie poparcia dla swej inicjatywy. Dyszał nienawiscia do Ukrainców. Proponował władzom Warszawy postawienie pomnika własnego projektu. Przedstawiał on małe dziecko owiniete drutem kolczastym. Pomnik w tej postaci szczęśliwie nigdy nie powstał, niemniej atmosfera z czasem sie zagęszczała. Wystawa pojechała w Polskę, ale juz po moim odejsciu z muzeum i znacznie zmieniona, juz bez fragmentów swiadczacych o zrozumieniu dla dążeń niepodległosciowych Ukraińców. Oczywiscie nikt nie pomyslał, że należałoby zdjąć moje nazwisko…
Tak trochę okiem nie historyka, ale kogoś, kto trochę w życiu poczytał i widział. Otóż nie rozumiem, dlaczego Ukraina nie wyraża zgody na te ekshumacje z -podobno-powodu, że na terenie Polski zdewastowano jakieś pomniki chwały Bandery. Przecież czym innym są pomniki, a czym innym są cmentarze. Ale Polska nie powinna pisać Ukraińcom ich historii, ale i Ukraina nie może się obrażać z tego powodu, że Bandera jest dla Polaków zbrodniarzem. Ukrainie nie przeszkadza to, że na obszarze Polski usunięto w zasadzie wszystkie pomniki chwały Armii Czerwonej i pomniki chwały Hitlera, bo Polacy uważają, że to mają do tego prawo, więc upór władz Ukrainy w sprawie ekshumacji jest po prostu niehumanitarny i min. Sikorski ma 100% racji w tym temacie. Przecież Polska nie żąda stawiania pomników księciu J. Wiśniowieckiemu, który (podobno) głosił -wydał rozkaz: „niech czują, że umierają”
Ale podgrzewanie na tym tle jadu nacjonalizmów przez niektórych i tu, pisujących jest po prostu wredne, ale przede wszystkim szkodzące interesom Polski. Czym się różni to „współczucie” wyrażane przez Łukaszenkę i Rosję od narracji polskich „patriotów”? „Patrioci’ są oburzeni na Ukrainę, ale zbrodniczo nie rozumieją, że wywoływanie resentymentów do ziem dawnych kresów daje identyczne prawo członkom partii nacjonalistycznych w Niemczech do identycznych resentymentów co do tzw. Ziem Zachodnich. Czy trzeba być aż takim idiotą, żeby tego nie rozumieć? Ja uważam, że nie są to idioci. Ja uważam, że są to kryptozwolennicy imperialnej Rosji, bo przecież w interesie Rosji jest wrzawa w Polsce o te nieszczęsne ekshumacje. Polska narracja w kręgach nacjonalistycznych jest taka: o co ci Ukraińcy się na Polaków wściekają? przecież Polska niosła na Dzikie Pola kulturę, naukę organizację pracy itd. czyli „kaganek oświaty”.A Niemcy mówią często to samo, że oni przez wieki nieśli do barbarzyńców na Wschodzie kulturę itd. Czy tak trudno jest pojąć, że obecne wzmożenie „polskich patriotów” służy rewizjonizmowi?
@Kalina
Za to ponoć powstał pomnik dziecka nabitego na tryzub.
@jowisz
Komunikat UIPN podpisał kto inny. Nie ma w nim mowy o tablicy na pomniku UPA koło Przemyśla.
Występ Kułeby na Campusie Polska jako całokształt b. dobry, ale w kwestii Wołynia to ,,pragmatyzm”?
Przy okazji nasuwa się pewna refleksja. W kwestii słynnej frazy pt: uprawiania ,,polityki na kolanach” która niby miał być przez dziesięciolecia realizowana przez tzw środowiska liberalne względem naszych sąsiadów. W 95 procentach to oczywista kompletna bzdura wypowiadana przez środowiska kato-prawicowe. Ale czasami w każdej beczce dziegciu jest też łyżka miodu.
Jestem z tych (nieodosobnionych) wyborców którzy absolutnie nie życzą sobie prawicowego awanturnictwa i wymachiwania szabelką, ale też z tych którzy domagają się stanowczej i cywilizowanej asertywności artykułowanej przez Demokratów – wtedy kiedy trzeba. Całe szczęście w tej kwestii obecny rząd zachowuje się poprawnie.
@NH
Niepotrzebne spekulacje. W tamtych warunkach AK nie mogła skutecznie obronić terenów RP na wschodzie. A Wołyń przed wojną był kolonizowany przez byłych żołnierzy Wojska Polskiego wraz z rodzinami. To były tereny zamieszkałe przez ludność ukraińską, więc już wtedy posiano – wskutek błędnej polityki sanacyjnej -ziarno tragedii.
@NH
Warto przypomnieć w tym kontekście wyjątkowo ciekawą postać przedwojennego wojewody wołyńskiego Henryka Józewskiego, który próbował umiarkowanie liberalnej polityki w kwestii stosunków polsko-ukraińskich.
@lemiesz
Pragniesz symetryzmu? Gdybym wypisał imiona i nazwiska oraz daty urodzenia polskich ofiar ukraińskich morderców, to nie wiem, czy życia by mi starczyło
@A. Sz.
Nie. Powstał pomnik „Rzeź Wołyńska” w Domostawie. W województwie podlaskim. Odsłonięty w 2024 roku
@NH
Co ,,nie’’? Nie powstał pomnika dziecka wbitego na tryzub?
https://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,31140895,dzis-odsloniecie-pomnika-rzez-wolynska-widac-niemowle-nabite.html
Intensywne pogrywanie sprawą rzezi wołyńskiej jest jak najbardziej na rękę Rosji. Łukaszenka i Putin nie mogą się doczekać, kiedy w Polce dojdzie do głosu „prawdziwie polski” narodowy nurt antyukraiński z główną tezą – Lwów (i nie tylko) jest nasz, co ma zmienić radykalnie polityczny paradygmat obsługujący Środkowowschodnią Europę i wynikający z niego układ sil.
Marzenie Putina i niedoczekanie.
Pod tym względem Ukraińcy maja nóż na gardle od Polski, co mi się nie podoba, ponieważ ich zbiór politycznych manewrów w tej sprawie sprowadza się do tak lub nie, a oświadczenia, zapewnienia strony polskiej, że chodzi tylko i wyłącznie o ekshumację i pochowki, nie uwzględniają skali zjawiska i jego zakorzenienia się w obu społeczeństwach w dokładnie lustrzanych formach. W jednej i drugiej stronie powstały ponure mity negatywne, czyli fakty owinięte w intensywne interpretacje i przeświadczenia całkowicie różne w obu nacjach.
Mit jeśli już się ukształtuje, staje się jedną z ważnych podpór tożsamości w dużych grupach społecznych.
TJ
A.Szostkiewicz – ,,Wybrali ostatecznie opcję zachodnią, i za to najechał ich Putin, a my ich wspieramy, bo to nasz wspólny interes.”. Pan tak twierdzi, ale tak nie było. Opcję zachodnią wybrała mała ,ale wpływowa grupa polityków i oligarchów, którzy zwęszyli lepsze interesy na zachodnich rynkach przy ochoczym wsparciu Waszyngtonu. Prorosyjskiego wschodu Ukrainy nikt nie pytał, co było kolejnym poważnym błędem w konflikcie wewnętrznym kraju. Ukraina była zawsze podzielona na regiony, więc mowa o ,,opcji Zachodniej” dla całej Ukrainy jest błędna. A wystarczyło powiedzieć : nie wstępujemy do NATO i zostajemy państwem neutralnym i nie byłoby tej wojny. Historia rozliczy tych wszystkich, którzy byli na tyle tępi i bezmyślni ,aby nie przewidzieć ,że jest to ,, czerwona linia ” interesów Rosji.
@A. Sz.
W środku monumentu znajduje się wycięty krzyż, a w nim trójzębne widły, symbolizujące tryzub, na które nabite jest ciało dziecka. U jego podstawy z jednej strony (awers), znajduje się rodzina z dziećmi – matka z dzieckiem na rękach – w płomieniach, a z drugiej (rewers), znajdują się głowy dzieci nabite na sztachety płotu, również umieszczone w płomieniach. W górnej części pomnika, na skrzydłach orła, umieszczone zostały nazwy miejscowości, w których doszło do mordów dokonywanych przez UPA.
Oficjalna nazwa tego miejsca to: Memoriał Ofiar Ludobójstwa na Kresach Wschodnich
Niestety relacje polsko-ukraińskie to prawdziwy węzeł gordyjski zadzierzgnięty w 1569r i co rsz jeszcze dowiązywany. Niestety trwa to do dziś.
Polska domaga się prawdy od Ukrainy w kwestii rzezi wołyńskiej? I slusznie! Gdy Ukraina domagała się od świata uznania Hłodomoru za rosyjskie ludobójstwo to Polska (i inne kraje) uznały ten fakt. Bo to przecież był FAKT: władze bolszewickie celowo zagłodziły miliony mieszkańców Ukrainy. Rosja oczywiście trgo faktu nue uznaje. Dlaczego więc same władze Ukrainy unikają prawdy o czynach swoich bohaterów? Bo co? Bo z powodu podłej, wręcz ohydnej polityki II RP wobec Ukraińców mieli prawo ,,upuścić złej krwi”? Rzeź wołyńska nie była gwaltownym wybuchem żakerii – myśl o mordzie była hodowana przez OUN już w latach dwudziestych-trzydziestych. W końcu jak rozwiązać problem wytyczenia granic zgodnie z zasadą ,,samostanowienia narodów” gdy w miasteczku mieszkają nieliczni Ukraińcy a przeważnie mieszkają Polacy, Żydzi a czasem Niemcy, a wsie wokół miasteczka są ukraińskie? Dlatego należy sprawę Wołynia wyczyścić do końca. Problem w tym jacy wtedy bohaterowie Ukrainie zostaną? ,,Wyczyszczenie” Wołynia byłoby też katastrofą dla rosyjskiej propagandy i jej polskiej, nacjonalistycznej klienteli. Zniknąłby czynnik szczujący na Ukraińców. Powiązanie kwestii ekshumacji na Wołyniu z upamiętnieniem bandytów z UPA uważam za niesmaczny żart. To tak jakby Niemcy chcieliby postawić pomniki esesmanom w Polsce bo ,,oni walczyli z komunizmem” (zapewne w Polsce znaleźliby się amatorzy akurat takiego upamiętnienia).
Jest jednak i druga strona tego medalu: czy Polska jest zdolna i gotowa przewartościować swoją historię? Uznać polski kolonializm na Ukrainie? Uznać jego klasowy charakter? Skończyć z mitem kresowej Arkadii? Zerwać z bajeczkami o ,,rycerstwie spod kresowej stanicy”, przedmurzach i kagankach oświaty? Uznać wiarołomstwa i podłości popełnione wobec Ukraińców. Brutalne pacyfikacje, ,,ciężki” kwaterunek naszych żołnierzy, rewizje podczas których rozwalano biedny chłopski dobytek (miarą perfidii niech będzie instrukcja by podczas rewizji policjanci dwa najdroższe, najcenniejsze dobra w chłopskiej kuchni czyli cukier i sól wysypać na jedną kupkę) , blokowanie dostępu do edukacji. Czy my jako Polacy jesteśmy w stanie przyjąć tą prawdę? (Przypominam losy prawdy o relacjach polsko-żydowskich). Na razie nie bardzo więc nie dziwi mnie opór Ukrainy przed ,,TAAAKĄ” prawdą o Wołyniu.
„Ludność polska na „kresach” stanowiła mniejszość (5-7% w 1943 r.) i rozpoczynanie masowego terroru przeciwko Ukraińcom równałoby się dla niej z samobójstwem. Wzajemna krwawa rzeź rozpoczęła się późną jesienią 1942 r. na polsko-ukraińskim pograniczu etnicznym, a na wiosnę jesień 1943 r. przeniosła się na Wołyń i znaczną część Galicji. Odpowiedzieć na pytanie „kto zaczął?” jest bardzo trudno i prawie niemożliwe z powodu braku „śladów na papierze”. Nie jest wykluczone, że część tych konfliktów mogła być sprowokowana przez Niemców albo partyzantów radzieckich. Lecz zrzucanie winy na czynniki zewnętrzne, jakkolwiek kuszące, nie jest wyjaśnieniem zadowalającym i jest równoznaczne z unikaniem odpowiedzialności ze strony dowództwa wojskowego-politycznego tak ukraińskiego, jak i polskiego. Z drugiej strony, jeżeli przyjąć dość prawdopodobną tezę, że „rzeź wołyńska” została zapoczątkowana przez UPA, pozostaje niejasność czy od samego początku przewidywała ona ogromnie krwawy charakter tej akcji.
(…)
Liczbę ofiar z obu stron można ustalić jedynie w przybliżeniu. W latach osiemdziesiątych podjęto w Polsce próby stworzenia dokumentacji wszystkich wypadków antypolskiego terroru, ale już sam fakt, że ich inicjatorami były tzw. stowarzyszenia kresowe oraz związki żołnierzy dawnej AK, silnie podważa wiarygodność zgromadzonych faktów. Z ukraińskiej strony do niedawna nikt nie zajmował się zbieraniem takich materiałów, ponieważ w Związku Radzieckim temat ten należał do zakazanych. W wydawnictwach polskich stowarzyszeń emigracyjnych figuruje niewiarygodnie zawyżona liczba polskich ofiar – 400-600 tysięcy osób. Zawodowi polscy historycy szacują liczbę ofiar z polskiej strony na 60-100 tysięcy osób (z tego około 50 tysięcy przypada na Wołyń), a z ukraińskiej – na około trzykrotnie mniejszą. Historycy ukraińscy nie są przygotowani do przedstawienia własnych uogólnionych danych.
Jedno pozostaje pewne: siły i woli w podziemiu ukraińskim i polskim dla rozwiązania wielkiego konfliktu było za mało, gdyż do tego nie było też gotowe przeniknięte nastrojami nacjonalistycznymi i zdemoralizowane wojną miejscowe społeczeństwo. Przedstawianie strony ukraińskiej wyłącznie jako „rezunów”, a polskiej jako ofiar, nie odpowiada prawdzie. Było to krwawe starcie dwóch nacjonalizmów, posiadających długą listę wzajemnych krzywd i nienawiści. Żadna ze stron tego konfliktu nie była ani całkowicie niewinna, ani całkowicie winna. Gorzka prawda polega na tym, że często ci, którzy byli rezunami w jednym przypadku, stawali się ofiarami w innym”. (Jarosław Hrycak)
Ukraina zawsze miala pod górke. Do polowy XVII wieku byla miedzy potęgami Krolestwem Polskim i Imperium Osmanskim. Po ich upadku nie miala szans majac potęznego sąsiada Imperium Carów. Historia powstań kozackich/ukraińskich jest znacznie dłuzsza i bardziej krwawa niż polskich. To musialo zostawić ślad w psychice aktualnego pokolenia.
Ekshumacja to jedno, zostaje jeszcze problem czci oddawanej banderowcom.
Dopuki podrostek ukraiński będzie dumny z pradziadka UP-owca, o żadnym pojednaniu mowy być nie może
Intensywne pogrywanie sprawą rzezi wołyńskiej jest jak najbardziej na rękę Rosji. Łukaszenka i Putin nie mogą się doczekać, kiedy w Polsce dojdzie do głosu „prawdziwie polski” narodowy nurt antyukraiński z główną tezą – Lwów (i nie tylko) jest nasz, co ma zmienić radykalnie polityczny paradygmat obsługujący Środkowowschodnią Europę i wynikający z niego układ sil.
Marzenie Putina i niedoczekanie.
Pod tym względem Ukraińcy mają nóż na gardle od Polski, co mi się nie podoba, ponieważ ich zbiór politycznych manewrów w tej sprawie sprowadza się do tak lub nie, a oświadczenia, zapewnienia strony polskiej, że chodzi tylko i wyłącznie o ekshumację i pochowki, nie uwzględniają skali zjawiska i jego zakorzenienia się w obu społeczeństwach w dokładnie lustrzanych formach. W jednej i drugiej stronie powstały ponure mity negatywne, czyli fakty owinięte w intensywne interpretacje i przeświadczenia całkowicie różne w obu nacjach.
Mit jeśli już się ukształtuje, zagnieździ w umysłach, staje się jedną z ważnych podpór tożsamości w dużych grupach społecznych.
TJ
@ Adam Szostkiewicz 5 października 2024 11:02
cyt: „…. A Wołyń przed wojną był kolonizowany przez byłych żołnierzy Wojska Polskiego wraz z rodzinami. „….
Uzupełnię na podstawie relacji rodzinnych: Byli to głównie podoficerowie, którzy „zwyczaje koszarowe” próbowali zaszczepiać w zamieszkałych przez „miejscowych” – dziś mówimy Ukraińców wsiach. Te kapralskie zachowania były z racji urażonej godności bardzo źle przez Ukraińców przyjmowane i stały się powodem narastającej aż do wrogości niechęci. Jak w przysłowiu „najgorszy jest z chama pan” – ci zdemobilizowani zasłużeni podoficerowie to przecież byli chłopscy synowie, tyle że z innych rejonów Polski pochodzący, więc ich „pańskie” demonstracyjne wywyższanie się było boleśniejsze niż zachowania ziemian mających tam swoje majątki od stuleci, bo obecność i władanie „starych właścicieli” wieś traktowała jako coś przyrodzonego..
@Kalina
Cenzura wiecznie żywa. Mentalność cenzora siedzi nam pod skórą, nawet tym którym, wydaje się,że są światli i otwarci
Jeszcze w kwestii pragmatyzmu. Pragmatyzm to świadomość że nie zraża się do siebie opinii publicznej kraju który po pierwsze, już od pierwszych tygodni wojny dostarczył ogromną pomoc wojskową, po drugie, którego obywatele przyjęli dziesiątki tysięcy uchodźców pod swój dach, po trzecie, przez którego teren przechodzi przytłaczająca pomoc logistyczna w charakterze wsparcia polityczno-militarnego, i po czwarte, które jest międzynarodowym orędownikiem udzielenia jak największego wsparcia stronie Ukraińskiej.
Zrównywanie przez czołowego przedstawiciela ukraińskich elit (który na panelu w Olsztynie został przyjęty bardzo ciepło) zbrodni wołyńskiej z Akcją Wisła jest bezmyślnym dolewaniem oliwy do ognia oraz dostarczaniem amunicji różnym faszystowskim środowiskom oraz rosyjskiej agenturze. Również bagatelizowanie (w dobrej wierze) tego faktu przez niektóre nasze rodzime intelektualne kręgi jest wylewaniem dziecka z kąpielą.
Podobno na dosyć bardzo chłodnym spotkaniu Sikorski przypomniał Zeleńskiemu że Polska jest w NATO a bycie w jej strukturach to jednak nie to samo co istnienie poza nimi. Co nie zmienia naszej świadomości zagrożenia ze strony Rosji (a co nie ma nic wspólnego z panicznym strachem) i determinacji do dalszego niesienia Ukraińcom pomocy.
@andy
Mieli też dziwne sojusze: Doroszenko (Turcja, Chanat Krymski), Chmielnicki(Rosja), Mazepa (Szwecja).
Jacek NH
5 października 2024
10:01
„Nie można porównywać. Ukraińskie wioski były pacyfikowane w odwecie za zbrodnie na Polakach. Polscy księża nie święcili siekier, wideł, cepów. Którymi ukraińską ludność zabijała Polaków. ”
Twój ból jest lepszy niż mój
O wołyńskim węźle gordyjskim nie mam w zasadzie nic do powiedzenia, bo to problem pokolenia moich pradziadków, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Jeśli odgrzewa to ktoś młodszy, to albo mentalnie żyje w latach 40 ubiegłego wieku (co zasługuje na współczucie), albo robi to dla bieżących korzyści politycznych (co z kolei zasługuje na potępienie).
Natomiast bardzo rozbawił mnie kolejny przykład PiSowskich aparatczyków, co to odziedziczyli zdolności do uczestnictwa w kulturze. Tym razem ówczesny dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, obecny prezes IPN (i – niewykluczone – przyszły partyjny kandydat na prezydenta), kupuje powojenne nosze z lamusa szpitala psychiatrycznego, obudowując je legendą, że były używane podczas obrony Westerplatte.
Jacek NH.
Ja, gdybym otrzymał od Gospodarza za darmo takie lekcje historii , na pewno bym podziękował , bo grzeczność tego wymaga. Zdobądż się na sięgnięcie do żródeł mówiących nie tylko o skutkach , ale także o przyczynach tej wielkiej tragedii.
@babilas
Historię tego byłego boksera, dziś wykonawcy ,,narodowej’’ polityki historycznej ciekawie opisuje w GW Piotr Głuchowski. Jest gorzej niż sądziłem.
Pamiętajmy, że to media z poza głównego nurtu nie pozwoliły naszym rządzącym, „zapomnieć” zbrodni wołyńskich.
W imię dzielonej z Ukraińcami nienawiści do Rosji latami trwało nasze milczenie? Jak robiono wszystko by ludobójstwo nie nazwać ludobójstwem? Jak media i rządy dbały by ten temat nie „wypłynął”.
Obawiam się, że ze strony ukraińskiej padnie parę frazesów, w których znajdzie się słowo przepraszamy za „wydarzenia wołyńskie” i nasi rządzący ogłoszą zakończenie tematu.
Ciekawe jak byśmy reagowali gdyby w Niemczech trwał kult Himmlera i SS?
ABC by wiedzieć o czym jest felieton ASa „Wołyński węzeł gordyjski”,
fragmenty wywiadu z historykiem Grzegorzem Motyką z 2012 roku:
„Lato 1943 roku to apogeum rzezi wołyńskiej. Jak doszło do tego, że w czasie II wojny światowej ukraińscy nacjonaliści wymordowali na Wołyniu, a później w Galicji Wschodniej tysiące Polaków? (rozmawiali Magdalena Semczyszyn i Filip Gańczak)
– Trzeba wyjść od tego, że Polaków i Ukraińców dzielił wówczas głęboki spór o granicę państwową. Jedni i drudzy chcieli, aby Lwów przynależał do ich państwa. Żądania terytorialne obu narodów absolutnie się wykluczały, dlatego wszystkie rozmowy prowadzone w czasie wojny przez polskie i ukraińskie podziemie spełzły na niczym. Na to nałożyła się skrajnie nacjonalistyczna ideologia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), zakładająca, że przyszłe państwo ukraińskie winno być monoetniczne. Stąd był już tylko krok do uznania wojny za dobrą okazję do pozbycia się Polaków.
Popularność OUN rosła już w latach trzydziestych.
– Ukraińców w II RP – chociaż formalnie byli równoprawnymi obywatelami – w praktyce traktowano jak obywateli drugiej kategorii, co oczywiście wywoływało niezadowolenie i tworzyło atmosferę sprzyjającą nacjonalistom. W czasie wojny pamięć o tym, co się działo przed 1939 rokiem, skutecznie podważała zaufanie do polskich propozycji. Zapowiedzi, że w państwie polskim po odzyskaniu niepodległości prawa wszystkich będą w pełni szanowane, wywoływały niedowierzanie. W tych warunkach ukraińskim nacjonalistom łatwiej było zyskać poparcie społeczne.
Ale to II wojna światowa zradykalizowała ich plany.
– Sowieckie deportacje z lat 1940–1941 oraz prowadzona przez Niemców planowa zagłada Żydów pokazały nacjonalistom, że zastosowanie masowych represji jest technicznie możliwe. Co więcej, wyznawany przez ukraińskich nacjonalistów światopogląd prowadził ich do wniosku, że dla zbudowania silnego państwa warunkiem wręcz koniecznym jest zastosowanie brutalnej przemocy.
Naszkicujmy, jaka była sytuacja wyjściowa, tzn. struktura narodowościowa na Wołyniu i w Galicji Wschodniej u progu wojny.
– W II Rzeczypospolitej mieszkało około pięciu milionów Ukraińców, tj. 16 proc. wszystkich obywateli państwa polskiego. Na Wołyniu było jednak dokładnie odwrotnie – to Polaków było 16 proc. Ukraińcy stanowili większość także w Galicji Wschodniej: w województwach stanisławowskim, tarnopolskim i wschodniej części lwowskiego.
Ale już nie w samym Lwowie.
– Nie, miasta były przeważnie polskie i żydowskie. Ukraińcy często byli dopiero trzecią grupą ludnościową. We Lwowie było to szczególnie widoczne. Miasto to miało wyraźnie polski charakter. Nawet tamtejsza ludność żydowska była w znacznej mierze zasymilowana.
Wspomniał Pan, że II RP prowadziła błędną politykę wobec mniejszości ukraińskiej.
– I w dodatku niekonsekwentną. Część środowisk politycznych (m.in. piłsudczycy) opowiadała się za programem asymilacji państwowej mniejszości narodowych, czyli zagwarantowaniem im pełni praw obywatelskich i autonomii kulturalnej. Inne jednak (w tym endecy) nawoływały do wprowadzenia w życie wizji asymilacji narodowej, zakładającej całkowite podporządkowanie mniejszości polskiej dominacji. Jednak nawet piłsudczycy w odpowiedzi na sabotaże OUN w 1930 roku zastosowali odpowiedzialność zbiorową wobec ludności ukraińskiej – w teren wysłano oddziały wojska i policji, które prowadziły tzw. dokuczliwe rewizje, w czasie których niszczono mienie i bito mieszkańców. Z kolei w 1938 roku na Lubelszczyźnie zniszczono 138 prawosławnych obiektów sakralnych, w tym mające dużą wartość historyczną. Tego typu akcje wywoływały wśród wielu Ukraińców uzasadnione poczucie krzywdy.
A tak zwany eksperyment Henryka Józewskiego?
– Wojewoda Józewski chciał stworzyć na Wołyniu wzorcowy model współistnienia Polaków i Ukraińców. Dbał o poszanowanie kultury ukraińskiej. Dążył na przykład do wprowadzenia w wołyńskich szkołach języka ukraińskiego jako obowiązkowego przedmiotu dla wszystkich uczniów – a więc także dla Polaków. Liczył na to, że w efekcie w ciągu kilkudziesięciu lat wytworzy się wśród Ukraińców przekonanie, że Polska jest ich państwem, wygodnym domem, w którym można spokojnie żyć. Przychylam się do opinii amerykańskiego historyka Timothy’ego Snydera, że tego typu polityka była wówczas najlepszym możliwym realnie do zastosowania rozwiązaniem. Polityka polska prowadzona na Wołyniu w opozycji wobec programu Józewskiego do dziś budzi zażenowanie. Jej efektem było na przykład „nawrócenie” pod przymusem kilku tysięcy prawosławnych Ukraińców na katolicyzm.
Inne dwa modele rządzenia przyniosły mieszkańcom regionu ogromne cierpienia. Realizacja programu państw totalitarnych – nazistowskiego i sowieckiego – pochłonęła życie dziesiątek tysięcy ofiar.
Co zatem było bezpośrednią iskrą, która wywołała rzeź wołyńską? Po stronie ukraińskiej są głosy mówiące o narodowowyzwoleńczym buncie. Porównuje się to czasami wręcz do powstania Chmielnickiego w XVII wieku. Tymczasem w 1943 roku trudno mówić o spontanicznej akcji ludności ukraińskiej przeciwko Polakom.
– Jestem przekonany, że całą odpowiedzialność za rzeź wołyńsko-galicyjską ponosi kierownictwo Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery (OUN-B), które wymyśliło i konsekwentnie przeprowadziło antypolską czystkę etniczną. Pokusa, aby wywołać antypolską irredentę, była wśród nacjonalistów bardzo silna. Już przed wojną pisali wprost, że w przyszłym państwie ukraińskim nie ma miejsca dla ziemian i kolonistów polskich, którzy osiedlili się na tych terenach po 1918 roku. Najpóźniej jesienią 1942 roku w kierownictwie banderowskim zapadła decyzja, by w momencie wybuchu powstania polską ludność ze wszystkich ziem, które OUN-B uznawała za ukraińskie, wypędzić pod groźbą śmierci, przy czym od razu zamierzano zabić tzw. aktyw polski, czyli liderów lokalnych społeczności – nauczycieli, księży itp.
Kilka miesięcy później, 9 lutego 1943 roku, doszło w Parośli do wymordowania pierwszej polskiej wioski.
– Zginęli niemal wszyscy mieszkańcy wsi, ponad 150 osób. Nie jest jasne, czy kierownictwo banderowskie chciało wymordować niektóre wioski – po to, by przerazić i skłonić do wyjazdu pozostałych Polaków – czy też już wtedy zamierzano zrealizować plan pełnej eksterminacji ludności polskiej. Tak czy inaczej, wołyńskie kierownictwo OUN i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), prawdopodobnie z własnej inicjatywy, najpóźniej w czerwcu 1943 roku wysłało do wszystkich oddziałów UPA na Wołyniu rozkazy wprost nakazujące wymordowanie wszystkich Polaków. W efekcie 11 lipca 1943 roku dochodzi do potężnej fali napadów na ludność polską.
Początkowo rzezie dotknęły Polaków mieszkających na Wołyniu, później także w Galicji Wschodniej.
– Do masowej „antypolskiej akcji” doszło tam na początku 1944 roku. Znamy wydane przez centralne kierownictwo OUN-B i UPA rozkazy nakazujące wypędzanie Polaków pod groźbą śmierci (powrócono więc do koncepcji przyjętej w końcu 1942 roku). W przypadku nieposłuszeństwa zalecano zabijanie „tylko” mężczyzn, jednak w praktyce w czasie napadów ginęły często kobiety i dzieci.
Zdarzały się przypadki zmuszania ukraińskiej ludności cywilnej do uczestniczenia w takich akcjach.
– Czytałem zeznania jednego z Polaków, który był ukrywany w stodole przez Ukraińca i widział, jak do wioski przychodzi oddział UPA. Upowcy zmusili ukraińskich mieszkańców, by poszli do sąsiedniej miejscowości i wymordowali siekierami tamtejszych Polaków. Do udziału w masakrze przymuszono też gospodarza, który ukrywał Polaka. To wstrząsająca historia. Wiadomo, że tego typu wypadków było znacznie więcej. Moim zdaniem wynikało to z zamierzeń UPA, która w ten sposób chciała wciągnąć w swoje szeregi jak największą grupę ludzi, a jednocześnie „schować” prowadzoną akcję zorganizowanej eksterminacji za rzekomym spontanicznym buntem ludowym.
Jakie były wtedy postawy przeciętnych Ukraińców na tych terenach? Jak liczne były przypadki pomocy Polakom?
– Tych przypadków zidentyfikowano kilkaset na Wołyniu i drugie tyle w Galicji Wschodniej. Jest to jednak problem do dzisiaj nie do końca zbadany. Bardzo ciekawe pod tym względem są wspomnienia ukraińskiego baptysty Mychajły Podworniaka, który jako chrześcijanin i pacyfista był zdecydowanym przeciwnikiem zabijania. Mimo to widok płonących w dali polskich wiosek przyjmował z pewną obojętnością. Nie pochwalał zbrodni, ale wpisywał to w szerszy konflikt polsko-ukraiński. Szokiem dla niego stał się dopiero przyjazd do jego wsi bojówki Służby Bezpieczeństwa OUN i zamordowanie dwójki Polaków, staruszków. Te dwie osoby były tak wtopione w miejscową społeczność, że niektórzy nawet nie kojarzyli, że są one polskiego pochodzenia. Absurdalność tego mordu wstrząsnęła mieszkańcami. Często nawet ci gospodarze, którzy sympatyzowali z walką UPA, jednocześnie nieśli pomoc konkretnym Polakom, bo uważali, że są to uczciwi ludzie i należy im pomóc, nawet ryzykując własne życie.
W Polsce Ukraińcy często mają opinię tych, którzy w czasie II wojny światowej współpracowali z Niemcami.
– Wśród zachodnich Ukraińców silna była orientacja na Niemcy, gdyż w tym państwie widziano sojusznika sprawy ukraińskiej. Dopiero w 1941 roku, gdy doszło do wojny niemiecko-sowieckiej, okazało się, że naziści nie zamierzają tworzyć ukraińskiej państwowości. Pomimo to część środowisk zachodnioukraińskich do samego końca miała nadzieję, że Niemcy z czasem zmienią swoją politykę, i opowiadała się za współpracą z III Rzeszą. Dlatego możliwe było powstanie pod okupacją niemiecką Ukraińskiej Policji Pomocniczej czy Dywizji SS „Galizien”.
Czy zbrodnie ukraińskich nacjonalistów na Polakach można nazwać ludobójstwem?
– Sądzę, że tak. Uchwalona w 1948 roku przez ONZ konwencja uznaje za ludobójstwo zbrodnie, które mają na celu zniszczenie w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych. W wypadku rzezi wołyńsko-galicyjskiej wyraźnie chodziło o zniszczenie – oczywiście w poszczególnych regionach – w całości lub części polskiej grupy narodowościowej, która w dodatku w większości przynależała do Kościoła rzymskokatolickiego. Z tego powodu, moim zdaniem, należy uznać antypolskie akcje UPA za spełniające definicję ludobójstwa; czasami w tym kontekście używam określenia „ludobójcza czystka etniczna”. Nawiasem mówiąc, mam wrażenie, że można dostrzec liczne podobieństwa pomiędzy tym, co się stało z Polakami na Wołyniu w 1943 roku, a losem Tutsi w afrykańskiej Rwandzie w 1994 roku. Także sam sposób mordowania – za pomocą broni siecznej: siekier, maczet – jest do siebie podobny. Z kolei w wydarzeniach w Galicji Wschodniej można dopatrywać się podobieństw do tego, co się działo w Jugosławii w latach dziewięćdziesiątych. W Srebrenicy wojska serbskie wymordowały po zajęciu enklawy wszystkich mężczyzn; podobnie rzecz się miała w licznych wsiach Galicji Wschodniej – oddziały UPA po wejściu do wioski wybierały mężczyzn i ich rozstrzeliwały. Za modelowy przykład może tu posłużyć egzekucja w bieszczadzkim Baligrodzie.
Niektórzy polscy historycy mówią wręcz o genocidum atrox, czyli ludobójstwie okrutnym.
– Część badaczy odczuwa taką pokusę, żeby działania banderowców, którzy dokonali zbrodni, potraktować trochę jak najazd zewnętrzny. W tym kontekście czasami mówi się o „trzecim – po niemieckim i sowieckim – ludobójstwie”. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko liczbę ofiar, to taki pogląd miałby swoje uzasadnienie. Różnica pomiędzy tym, co się stało na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, a zbrodniami niemieckimi i sowieckimi polega jednak na tym, że w pierwszym wypadku współobywatele mordowali współobywateli tego samego państwa. W dodatku rzeź wołyńską od innych ludobójstw odróżnia tyleż okrucieństwo, co prymitywizm środków użytych do jej przeprowadzenia.
Jak wobec tego nazwać polskie akcje odwetowe, które miały miejsce jeszcze podczas wojny i dotknęły ukraińską ludność cywilną?
– Polscy historycy są zgodni, że w żadnym wypadku nie wolno stawiać znaku równości między działaniami OUN-B i UPA a polskim odwetem. Zarazem jednak spierają się o ocenę tego typu akcji. Zdaniem jednych odwet był zjawiskiem rzadkim i właściwie zawsze usprawiedliwionym. Inni natomiast uważają, iż przynajmniej niektórych działań przeciwko ukraińskim cywilom w żaden sposób nie da się usprawiedliwić, gdyż wykraczały one poza granice obrony koniecznej i przybierały formę zbrodni wojennych. Tu ostatnio przywołuje się najczęściej wydarzenia w Sahryniu, gdzie w marcu 1944 roku oddziały polskiej partyzantki wymordowały ludność ukraińską. Przez wiele lat uważano, że cywile zginęli tam przypadkowo, ale w kontekście ostatnich ustaleń – także rozmów z polskimi świadkami tych wydarzeń – nie ulega wątpliwości, że zabijano wszystkich, którzy mieli napisane w kenkarcie, że są Ukraińcami.
Od 1945 roku banderowskie podziemie było w defensywie.
– Trwały już wówczas – realizowane przez komunistów – przymusowe przesiedlenia ludności ukraińskiej z ziem dzisiejszej Polski na wschód. Jednocześnie Polacy z Galicji Wschodniej i Wołynia byli przymuszani przez Sowietów do przesiedlenia się do „nowej Polski”. Ostatnim akordem tej wielkiej operacji wysiedleńczej była akcja „Wisła” – krótko po wojnie polscy komuniści przymusowo przesiedlili Ukraińców i Łemków z południowo-wschodnich terenów nowej Polski na ziemie północne i zachodnie.
Nadal pojawia się pogląd, że akcja „Wisła” była jedynym sposobem na zwalczenie ukraińskiego podziemia w Polsce.
– Komuniści od samego początku starali się stworzyć wrażenie, że chodzi o zlikwidowanie ukraińskiej partyzantki. Moim zdaniem chodziło jednak raczej o to, aby pozbyć się kłopotu z mniejszością ukraińską. Zdawano sobie sprawę, że tej mniejszości − jeśli się ją pozostawi na ziemiach południowo-wschodnich − nie można łatwo spolonizować. A zapewniać jej praw kulturalnych komuniści nie mieli zamiaru. Zadecydowano więc o wysiedleniu tych ludzi na zachód i północ i podjęciu tam próby ich polonizacji. Wysiedlano wszystkich, nie patrząc, czy ktoś współpracował z OUN i UPA, została więc zastosowana zasada zbiorowej odpowiedzialności. Co ważne, akcja „Wisła” objęła także tereny, na których ukraińskie podziemie było bardzo słabe lub w ogóle nie istniało. Z tych wszystkich powodów uważam, że akcja „Wisła” nie tylko zasługuje na potępienie, ale też spełnia przyjętą w ustawie o IPN definicję zbrodni komunistycznej.
Do dziś nie ma zgody co do liczby ofiar polsko-ukraińskiego konfliktu z lat 1943–1947. Coraz częściej mówi się o stu tysiącach polskich ofiar, ale pojawiają się też inne liczby: 60 tys. lub nawet 150–200 tys.
– W oparciu o istniejące dane naukowe – nie mówię tu o utrzymanych w sensacyjnym tonie różnych popularnych publikacjach – można mówić o liczbie około 100 tys. zamordowanych Polaków. Zapewne będzie to liczba trochę mniejsza, jednak proponuję używać sformułowania „około stu tysięcy”, bo być może w przyszłości postępujące badania naukowe pokażą, że ofiar jest o kilka-kilkanaście tysięcy więcej (uważa tak na przykład pani Ewa Siemaszko, która szacuje liczbę ofiar na 120–130 tys.). Z kolei po ukraińskiej stronie w wyniku polskich działań odwetowych zginęło od 10 do 15 tys. osób. Tak jak po polskiej stronie, w większości byli to cywile.
Można powiedzieć, że wokół wydarzeń na Wołyniu i w Galicji Wschodniej istnieje polsko-ukraiński konflikt pamięci.
– Po stronie ukraińskiej najbardziej rozpowszechniony jest pogląd – który moim zdaniem jest wręcz nieoficjalną linią polityki historycznej państwa ukraińskiego – że doszło wówczas do polsko-ukraińskiej wojny, w której obie strony popełniały podobne, porównywalne pod względem etycznym zbrodnie. Tego typu ujęcie problemu jest dla strony polskiej nie do przyjęcia. Przyjęcie takiego stanowiska oznaczałaby bowiem postawienie znaku równości między zorganizowaną akcją eksterminacyjną a pojedynczymi wypadkami zbrodni wojennych. To zwyczajnie byłoby niezgodne z prawdą.
Dzisiaj na Ukrainie, zwłaszcza w jej zachodniej części, jest wiele pomników czy ulic Stepana Bandery. Próbuje się budować tożsamość narodową na micie OUN i UPA. Czy jest tak, jak twierdził historyk Jarosław Hrycak, że na Ukrainie OUN i UPA są postrzegane przede wszystkim w kontekście walki z Sowietami, a sprawa Wołynia albo nie istnieje, albo jest marginalizowana?
– Warto wiedzieć, że od 1944 do 1954 roku podziemie nacjonalistyczne na zachodniej Ukrainie toczyło bezpardonową wojnę z reżimem komunistycznym. Bilans tej walki był tragiczny: bez mała pół miliona represjonowanych Ukraińców – ponad 150 tys. zabitych i ok. 300 tys. aresztowanych czy wywiezionych na Syberię. To jest mniej więcej co dziesiąty mieszkaniec zachodniej Ukrainy. Niemal każda rodzina została dotknięta sowieckimi represjami. Niektórzy zwracają uwagę, że dla ukraińskich mieszkańców Wołynia i Galicji Wschodniej było to znacznie cięższe doświadczenie niż sama II wojna światowa. W sposób naturalny, kiedy Ukraina uzyskała niepodległość, zaczęto stawiać kurhany tym, którzy walczyli przeciwko Sowietom. Zjawisko to początkowo, w latach dziewięćdziesiątych, wynikało z chęci uczczenia członków rodzin, którzy padli ofiarą stalinowskich represji. Mniej więcej do 2003 roku można było zakładać, że Ukraińcy faktycznie niemal nic nie wiedzieli o rzezi wołyńsko-galicyjskiej. Ale dziś tego usprawiedliwienia nie można już stosować, gdyż w 2003 roku przetoczyła się przez Ukrainę wielka dyskusja na ten temat, wywołana przygotowaniami do uroczystych obchodów 60. rocznicy rzezi wołyńskiej. Badacze, którzy się tym zajmują, nie mają więc prawa dziś mówić, że to było jakieś marginalne wydarzenie.
Tymczasem w 2010 roku wybory samorządowe na zachodniej Ukrainie wygrała Swoboda – partia, delikatnie mówiąc, skrajnie narodowa. Swoboda głosi radykalnie nacjonalistyczny program, którego częścią jest kult OUN i UPA. Pomijanie w związku z tym rzezi wołyńskiej, galicyjskiej czy więcej – fragmentów historii kładących się cieniem na działalności ukraińskiej partyzantki – musi budzić niepokój, gdyż jest częścią strategii politycznej partii, której program odstaje od demokratycznych standardów.
A czy państwo polskie zrobiło dostatecznie dużo, by upamiętnić polskie ofiary rzezi na Wołyniu i w Galicji Wschodniej? [rozmowa pochodzi z roku 2012]
– W latach dziewięćdziesiątych polscy politycy opowiedzieli się za rozłączeniem w kontaktach z Ukrainą i jej obywatelami bieżących spraw politycznych od rozliczeń historycznych. I zasadniczo była to słuszna strategia – wystarczy w tym miejscu przypomnieć, że dzięki temu Polsce i Ukrainie udało się wspólnie zorganizować Euro 2012. Za poważne zaniedbanie uważam jednak fakt, że do dzisiaj nie udało się postawić krzyży i tablic na wszystkich grobach pomordowanych Polaków. Często ofiary wciąż leżą w bezimiennych mogiłach. Do grobu w Parośli – pierwszej wymordowanej polskiej wiosce – można dojść tylko pieszo, leśnym duktem zrytym przez dziki. To, że po przeszło dwudziestu latach po uzyskaniu niepodległości przez Polskę i Ukrainę ciągle trwają debaty, a często spory o kolejne pomniki i cmentarze, jest rzeczą zawstydzającą. Dopóki nie uregulujemy tej sprawy, różne lokalne konflikty o cmentarze będą powracały, rzucając cień na relacje polsko-ukraińskie. Jak ktoś mi nie wierzy, niech jeszcze raz przeczyta Antygonę„.
To minimalna tabletka wiedzy historycznej… reszta w licznych, pisanych z bardzo różnych perspektyw, opracowaniach…
No,no… czapki z głów przed geniuszem J. Kaczyńskiego. Podpuścił zwolenników
PiSu i otrzymał od nich w ramach żebraniny kilkadziesiąt milionów zł, bo go niby PKW skrzywdziła pozbawiając dotacji z budżetu. Teraz okazuje się, że pan Domański będzie musiał Kaczyńskiemu jednak wypłacić dolę, bo szef PKW-pan Marciniak zablokował pracę PKW i sprawozdanie PiSu ,jako partii ,nie zostanie odrzucone, więc nie może PiS zostać ukarany, jako partia. Ciekaw jestem, czemu pan Marciniak zrobił to dopiero po zgromadzeniu przez Kaczyńskiego tej ogólnonarodowej ściepki? Czyżby dopiero teraz natchnął go duch święty? Jednym słowem J. Kaczyński, to geniusz. A może teraz ,po decyzji PKW, Kaczyński zwróci frajerom wszystkie wpłaty ???
@feniks
Dopóki. Czy nam się to podoba czy nie Bandera był i jest postrzegany w Ukrainie jako niezłomny patriota. Ignorowanie jego znaczenia nie pomoże pojednaniu polsko-ukraińskiemu, podobnie jak nie pomoże mu ignorowanie w Ukrainie polskiej traumy wołyńskiej. A jednak nie jest ono niemożliwe, choć trudne, żmudne i rozwleczone w czasie. Dowodem pojednanie polsko-niemieckie i polsko-żydowskie, w czym rolę odegrał JPII. Oba te procesy potrzebowały dekad, by zejść z poziomu elit politycznych i intelektualnych w głąb społeczeństwa. Sprawie polsko-ukraińskiej walnie pomógł Putin, najeżdżając na Ukrainę, oczywiście nie miał bynajmniej takiej intencji, by oba narody znów dostrzegły, że mają wspólnego wroga w rosyjskim drang nach West.
Adam Szostkiewicz
5 października 2024 15:06
@babilas
Ten gostek to kompletne zero naszego czasu, w jakimkolwiek sensie … gdański cwaniaczek niby-historyk przestępczości zorganizowanej w latch 80. ( „Opór społeczny wobec władzy komunistycznej w województwie elbląskim 1976–1989”, dr – qarva mać jak ta nauka historyczna nisko upadła), karierowicz, karierę zrobil na „żołnierzach przeklętych”, Popiełuszce i Siedzikównie „Ince”…
W 2010 założyciel sekcji sportów walk Ex Siedlce Gdańsk.
Przewodniczący Rady Dzielnicy Siedlce w Gdańsku (2011–2017).
Funkcjonariusz, aparatczyk… urodzony do IPN… i tamże harcujący.
@swell
Zmiany historyczne zwykle zaczynają się od nielicznych grup orędowników jakiejś idei, która w wyniku kombinacji wielu czynników, w tym błędów, zaniechań i złego rozpoznania sytuacji, nabiera rozpędu. Przykłady to bolszewicy, hitlerowcy sprzed puczu monachijskiego, ale też, po stronie pozytywnej, opozycja demokratyczna w PRL i w bloku sowieckim. Bez sensu jest podważanie faktów historycznych, służy tylko psuciu i gmatwaniu debaty publicznej. Elity ukraińskie działały nieprzerwanie od wieków, mimo wewnętrznych różnic i zewnętrznych represji. Zwrot ku Zachodowi przyszedł w społeczeństwie po masakrze na Majdanie i zdobył szerokie poparcie. Pomysł, by Ukraina miała ocalić niepodległość za cenę ogłoszenia neutralności i niewstępowania do Nato mógł się podobać na Kremlu i w części społeczeństwa ukraińskiego przed Majdanem, separatystyczną irredentą w Donbasie i aneksją Krymu. Napaść Putina jest gwoździem do trumny ,,neutralistów’’. Ukraina albo będzie w sojuszu z Zachodem (w tym z Polską), albo wróci do ruskiego miru, czego dziś nie chcą ani ukraińskie elity, ani ogół społeczeństwa. U nas podobne mrzonki o ,,Nato-bis’’ trzymały się przez pewien czas prezydenta Wałęsy. Ale się z nimi pożegnał. Na neutralność może sobie pozwolić Szwajcaria z jej położeniem geograficznym i bankami, ale nie państwo w naszej części Europy i w sąsiedztwie agresywnej Rosji. Zrozumiały to nie tylko państwa bałtyckie, ale nawet Finlandia. Austria, neutralna od powojnia, zbliża się do Nato i w jakiejś formie wejdzie do Sojuszu, chyba że proces ten zahamuje tamtejsza skrajna prawica. Hasła ,,neutralności’’, Polexitu itp. to przykrywka prorosyjskiej piątej kolumny w demokratycznej Europie.
@Jantadeusz
Temat ukraiński wałkowano przez cały okres PRL w duchu nacjonalistycznego moczaryzmu. Symolem stał się kult gen. Świerczewskiego. Racje ukraińskie były cenzurowane po myśli nacjonalkomunistów. Jak w Sowietach, wbijano społeczeństwu do głów, że ukraińskie dążenie do niepodległości interesuje tylko ukraińskich ,,faszystów’’. Propaganda miała do dyspozycji książki i filmy upowszechniające tylko ten przekaz. Rzetelna dyskusja polityczna i historyczna była niemożliwa. Co do dyskusji w wolnej od ponad 30 lat Ukrainie, odpowiedzialność za nią wzięli na siebie Ukraińcy. Nie brakuje wśród nich osób dążących do przedstawienia polskiego punktu widzenia. Powielanie sowieckich klisz w Polsce im nie pomoże.
@babilas, 5 PAŹDZIERNIKA 2024, 14:53
,,O wołyńskim węźle gordyjskim nie mam w zasadzie nic do powiedzenia, bo to problem pokolenia moich pradziadków, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Jeśli odgrzewa to ktoś młodszy, to albo mentalnie żyje w latach 40 ubiegłego wieku…”
Nie rozumiem intencji tej wypowiedzi. ,,Wołyński węzeł” to nie bitwa pod Grunwaldem. Nie wyjaśnienie, ekshumacja oraz należyte upamiętnienie tej kwestii między polskim a ukraińskim politycznym mainstreamem powoduje dokładnie to o czym piszesz: z jednej strony w pustą przestrzeń non stop wchodzą faszyści ze swoimi pomnikami dzieci przebitych przez widły, ruskie trolle i rożne polityczne kanalie z drugiej pięknoduchy piszący o ,,nierozgrzebywaniu” historii.
cd2 Brak należytego upamiętnienia zbrodni wołyńskiej będzie zawsze na rękę Rosji która doskonale to wykorzystywała, wykorzystuje i będzie wykorzystywać. Jeśli nawet chwilowo z mizerniejszym skutkiem to ta nierozbrojona bomba zawsze kiedyś wróci. Jak ktoś czegoś tak oczywistego nie rozumie to za przeproszeniem brak mu politycznej wyobraźni.
Polecam gorąco wpis @lemarka cytujący wywiad, jakiego udzielił prof. Grzegorz Motyka, znawca wydarzeń na Wołyniu i Galicji Wschodniej w latach II RP i II wojny. Profesor ma ukraińskie korzenie, mimo to nigdy nie splamił się niską stronniczością. Po prostu rzetelny historyk, z którym krótki kontakt zawodowy uważam za zaszczyt.
@Kalina
Tak. Warto przeczytać. Prawda naprawdę leży tam, gdzie leży, a nie pośrodku.
Po co rozgrzebywac, zwlaszcza teraz kiedy sa wieksze problemy. Polakow i ukraincow pogodzi Rosjanin, atomem lub nie, ale pogodzi. Jeszcze beda walczyc ramie w ramie przeciwko Rosji, jak bracia.
rufus swell
5 października 2024
11:41
A.Szostkiewicz – ,,Wybrali ostatecznie opcję zachodnią, i za to najechał ich Putin, a my ich wspieramy, bo to nasz wspólny interes.”. Pan tak twierdzi, ale tak nie było. Opcję zachodnią wybrała mała ,ale wpływowa grupa polityków i oligarchów, którzy zwęszyli lepsze interesy na zachodnich rynkach przy ochoczym wsparciu Waszyngtonu. Prorosyjskiego wschodu Ukrainy nikt nie pytał, co było kolejnym poważnym błędem w konflikcie wewnętrznym kraju. Ukraina była zawsze podzielona na regiony, więc mowa o ,,opcji Zachodniej” dla całej Ukrainy jest błędna. A wystarczyło powiedzieć : nie wstępujemy do NATO i zostajemy państwem neutralnym i nie byłoby tej wojny.
Mój komentarz
Argumentacja kłamliwa, na poziomie zapierania się i kłamstwa w żywe oczy, bowiem, to nie Ukraina napadła na Rosję, a Rosja napadła na Ukrainę, na suwerenne państwo europejskie i prowadzi zaborczą wojnę z Ukrainą twierdząc nieustannie że to nie jest napaść Rosji (brutalna i krwawa) ino wiążące Putina jako nowego Piotra I przywracanie stanu pierwotnego należnego Rosji, że jest to operacja specjalna, której celem jest walka z nazistami, co jest wykorzystywanym propagandowo nawiązaniem do II Wojny Światowej, która sformatowała na długie lata mentalność Rosjan.
W świadomości dużej części Rosjan wojna ta jest utwierdzona jako samodzielna Wojna Ojczyźniana, która wykazała, ze Rosja wygrać może z takim potężnym wrogiem, jak naziści, co jest sugestią, pewnikiem w propagandzie Kremla mówiącym o tym, że Rosja z nazistami nie przegra, z nowymi nazistami z Ukrainy.
W putinowskiej propagandzie, nachalnej i absurdalnej, zastraszającej społeczeństwo karalnością nie tylko za jej kwestionowanie, ale i za najmniejszy, śladowy, delikatny, choćby milczący z pustą kartką w ręku sprzeciw, najazd Rosji na Ukrainę nazywa też odzyskiwaniem Russkowo Mira, a Putin potwierdził to na piśmie i wciąż podkreśla „legalność” swojej wojny napastniczej. Głosi i żąda zrozumienia dla agresywnych poczynań Rosji (wszelkich), w tym wojny zaborczej z Ukrainą, uzasadnionej dostatecznie przez niego historycznie, strategicznie i zdroworozsądkowo jako wojna sprawiedliwa i konieczna, wojna z Zachodem.
Operacja specjalna „Z” została przekwalifikowana na wojnę z Zachodem.
A Zachód co? Drapie się w głowę?
Putin nachalnie, bezczelnie i agresywnie głosi, że Rosja ma do tego prawo – do odzyskania rzekomo należnych jej ziem, co wiąże się w putinowskim planie dwojako z:
– w poradzieckim modelu politycznym typu łagodnego z radykalnym okrojeniem Ukrainy
– w modelu standardowym ze zlikwidowaniem państwa Ukraina, zwyczajem radzieckim etapami, najpierw neutralizacja, potem nauka śpiewania hymnów Rosyjskich i w końcu Ukraińcy zostają gorliwymi Rosjanami, którzy ślą masowo petycje na Kreml, by Putin przyjął Ukrainę jako prowincję (państwo stowarzyszone) do wielkiej rodziny narodów Russkowo Mira (w przyszłości od Lizbony do Władywostoku).
Na etapie wstępnym Putin w imieniu Wielkiej Rosji żąda ustanowienia „neutralności” Ukrainy oraz by kolektywny Zachód się odpieprzył od operacji specjalnej, o czym niektórzy na tym kolektywnym Zachodzie zaczynają przebąkiwać w różnych formach, zawsze kłamliwych, obłudnych i naiwnych, godzących w ład międzynarodowy, mających ulubioną formę Trumpa – transakcyjność, w której Ukraina jest dobrem, wartością, żetonem politycznym, który Rosja będzie honorować, a którym należy dla uspokojenia sytuacji i sumienia zapłacić Rosji za pokój.
TJ
rufus swell
5 października 2024 11:41
Жалкий придурок… зачем ты здесь Путинский бред распространяешь…
Разрисуйте туалет выразителя интересов России красными линиями.
Żałosny kacapski cwelu… co tu podsuwasz putinowskie wypierdy…
W czerwone linie pomaluj sobie WC rzecznika interesów Rosji.
@bca – 12:05
Rzeczywiscie, jak przyznaje Jarosław Hrycak, przedstawianie Ukraińców wyłącznie jako „rezunów a Polaków jako ofiar, nie odpowiada prawdzie. Jednakże również nie jest oddawaniem całkowitej prawdy pisanie o czasach okupacji hitlerowskiej terenów które nie miały w historii okresu znacznej państwowości ukraińskiej.
Polska okresu międzywojennego była niezależnym państwem, Ukraina nie. A to miało pewne znaczenie w stosunkach polsko-ukraińskich na terenach będących pod okupacją hitlerowską w czasie wojny.
@Bartonet 16:28, 16:47
Potop szwedzki był dla Polski katastrofą gospodarczą i demograficzną, z której nie otrząsnęła się praktycznie aż do utraty państwowości. Ale jakoś nie oczekujemy od Szwecji “należytego upamiętnienia”, i nie domagamy się aby rząd czy parlament szwedzki bił się w piersi przy każdej możliwej okazji. Ruskie trolle i różne polityczne kanalie będą manipulować tak długo, jak będzie kim manipulować; pretekst jest zupełnie nieistotny.
Relistycznie na to patrząc nie widzę możliwości uzgodnienia wspólnego stanowiska w sprawie Wołynia już nie tylko pomiędzy Polską a Ukrainą, ale i wśród samych Polaków. Więc “upamiętnijmy należycie” (cokolwiek przez to rozumiesz), każdy według swoich potrzeb i możliwości, i spróbujmy żyć w czasie teraźniejszym, myśląc przede wszystkim o przyszłości.
Ukraine należy dać przynajmniej trochę czasu. Po wojnie będzie łatwiej poruszać tematy drażliwe dla i z obu stron. Poruszać bez przymuszania, a takie wrażenie zostaje podczas trwania wojny.
Węzły DNA i korekta nonsensów Kalinowych ludzi…niby nie na temat, ale.
Chociaż mówiący na końcu ale zamiast i, próbują przeważnie relatywizować fakty. Czesto fakultety nie pomagają…
Ein Teil des Charakters steckt bereits in der DNA eines Menschen. Der andere Teil setzt sich aus den Umwelteinflüssen zusammen, die bereits im Mutterleib eine Auswirkung auf den Embryo haben. Genetik und Erfahrung beeinflussen im Zusammenspiel, wie die Nervenzellen im Gehirn miteinander kommunizieren
I tak do usr…. śmierci : a bo oni nam … ! A my nigdy ich…. A tym czasem za wschodnią i północno-wschodnią granicą …. Jak zwykle otrzeźwienie przyjdzie po szkodzie. Polskie drogi …
Ktoś wyżej deklaruje, że mu życia nie starczy, żeby spisać dane ofiar rzezi wołyńskiej. Ten ktoś chyba wie, co mówi. Współczuję, bo to wygląda na końcową fazę raka. Trzymaj się, skoro Twoje życie dobiega końca i Ty wiesz o tym !
Dlaczego tak piszę. 80 do 120 tyś. ofiar. Niech będzie 100 tysięcy. Spisując jedną ofiarę na minutę przez 6 godzin 20 minut dziennie, czyli 500 dziennie, w 200 dni, czyli w trochę ponad pół roku można spisać wszystkie ofiary : imię, nazwisko, data urodzenia. Nawet klepiąc jednym palcem na klawiaturze.
Jeśli ktoś ma przed sobą mniej, niż 6 miesięcy i wie o tym, to znaczy że albo jest w fazie końcowej śmiertelnej choroby, najczęściej raka, choć może również być AIDS, co w sumie na jedno wychodzi.
I dlatego trzeba współczuć deklarującemu.
—————-
Jestem pierwszą generacją w mojej rodzinie, która nie urodziła się na Ukrainie, konkretnie we Lwowie, w Mostach Wielkich, itp. Matka z domu o nazwisku raczej ukraińskim, babka też. Po stronie ojca raczej polskie nazwiska, chociaż…
Do czego zmierzam : Lwów to nie Wołyń, UPA to nie cała ludność Ukrainy. We Lwowie też się działo trochę, choć inaczej. Przeszłości nie zmieni nikt. I dlatego mój ojciec, choć żył tym swoim Lwowem z dzieciństwa, to nie dał się zwariować lwowskim ultrasom, co to modlili się na specjalnych mszach celebrowanych przez polskich klechów, mszach na intencję powrotu Lwowa i całej reszty do Polski.
Bo przeszłości nie zmieni nawet Bóg. Z pewnością nie trzeba o niej zapominać, co nie znaczy, że trzeba ją rozpamiętywać. A przede wszystkim trzeba myśleć o teraźniejszości i o przyszłości. A te nie szczędzą wyzwań, którym można tylko sprostać razem.
United we stand, divided we fall.
Powtarzano powyższe tyle razy, że życia nie starczy, żeby zliczyć.
@Jacobsky
Nie bądź taki techniczny. A hasło „Leopolis semper fidelis” znasz, lwowianinie?
@babilas, 5 PAŹDZIERNIKA 2024, 22:20
Idąc tym tropem myślenia wszystkie historyczne gesty i pojednania między narodami dot. np. II WS (ciągle żywej) to były nikomu, po za politykami, niepotrzebne gesty. Tak, potop potop szwedzki to była totalna dewastacja państwa, tylko że świadkowie Wołynia i ich straumatyzowane rodziny ciągle jeszcze żyją (i paradoksalnie wspierają Ukraińców). Bądźmy k. poważni.
Swoją drogą dlaczego w Ukrainie przeprowadzane są ekshumacje żołnierzy Wermachtu? Wermachtu. https://x.com/MSZ_RP/status/1840822745820446863 No chyba że RS ,,politykuje”.
Popieram w 100% twoje stanowisko co do IPN-u, ale mam wrażenie że już wszędzie zaczynasz go widzieć i dostawać paranoi. Nie cierpię pato-prawicowego wymachiwania szabelką, ale polityka prowadzona na kolanach jest również uwłaczająca.
Zgadzam się w pełni z tym, co napisał Jacobsky, ze trzeba myśleć o teraźniejszości i o przyszłości . O przeszłości należy pamiętać ale nie rozpamiętywać . Mój ostry sprzeciw budzi wykorzystywanie przeszłości jak maczugi do okładania politycznych przeciwników tu i teraz.
Dla jasności dodam, ze Wołyń to także historia mojej rodziny. Moja mama urodziła się w Kowlu. Jedna siostra babci przeżyła dzięki temu, ze ukrywali ja Ukraińcy , na oczach drugiej ciotki Ukraińcy zamordowali jej syna, synowa i wnuczka. Ona ocalała przez przypadek. Tam nic nie było proste i jednoznaczne.
Saldo mortale
5 października 2024
23:48
pisze :
” Ukraine należy dać przynajmniej trochę czasu. Po wojnie będzie łatwiej poruszać tematy drażliwe dla i z obu stron. Poruszać bez przymuszania, a takie wrażenie zostaje podczas trwania wojny.”
Tak, bez względu na intencje obu stron , to nie jest dobry czas na takie negocjacje. Mozna w obecnych propozycjach i warunkach dopatrzyć się nawet elementów szantażu
• Orteq
5 PAŹDZIERNIKA 2024 20:40
Polska okresu międzywojennego była niezależnym państwem, Ukraina nie.
Pokrętna to sofistyka, idąc tym śladem możnaby zapytać czy np. Polska przed 2018 rokiem była niezależnym państwem?
Takie rozważania, w rozważanym tu kontekscie – rzezi wołyńskiej – to to ślepa uliczka i dzielenie włosa na czworo.
„Było to krwawe starcie dwóch nacjonalizmów, posiadających długą listę wzajemnych krzywd i nienawiści. Żadna ze stron tego konfliktu nie była ani całkowicie niewinna, ani całkowicie winna„.
Jacobsky
6 października 2024
2:59 pisze aluzyjnie chyba do Jacka NH
”'” Jeśli ktoś ma przed sobą mniej, niż 6 miesięcy i wie o tym, to znaczy że albo jest w fazie końcowej śmiertelnej choroby, najczęściej raka, choć może również być AIDS, co w sumie na jedno wychodzi.
I dlatego trzeba współczuć deklarującemu. ”
W przypadku tych chorób współczucie jak najbardziej. Ale deklarujacym jest z dużym prawdopodobieństwem jacek NH, a u niego takie dziwolągi to normalność
Saldo mortale
6 października 2024
1:32
Ja, jak się tak mocno napiję to też mam takie ciągoty do obcych języków
@Bartonet
I rząd demokratyczny działa właśnie w tym duch: ani wymachiwania szabelką, to specjalność skrajnej prawicy, ani zamykania na kłódkę prawdy o trudnych tematach.
Jacek z NH,
Nie jestem Lwowianinem i prawdę mówiąc Lwów i całe Kresy mam gdzieś. Było, minęło. Nigdy nawet nie robiłem szkicu zarysu do projektu planu wizyty we Lwowie. Moja historia zaczęła się gdzieś indziej.
Hasła można sobie rzucać na lewo i na prawo – jak kto woli. Tobie to potrzebne – Twoja sprawa. Być może w końcówce życia tylko hasła trzymają na powierzchni.
Lwów…
”
-> Założony ok. 1250 przez władcę Rusi Halicko-Włodzimierskiej Daniela, który nazwał miasto Lwowem na cześć swojego syna Lwa.
–> W latach 1349–1370 w składzie Królestwa Polskiego, 1370–1387 w składzie Królestwa Węgier, od 1387 do 1772 ponownie w składzie Królestwa Polskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów (od 1569), od 1434 był stolicą województwa ruskiego Korony. Miasto posiadało prawo do czynnego uczestnictwa w akcie wyboru króla. Lwów uzyskał prawo składu przed 1379 rokiem.
—> Od pierwszego rozbioru (1772) pod władzą Austrii, jako stolica Królestwa Galicji i Lodomerii – kraju koronnego w składzie Austro-Węgier, aż do ich upadku (1918). W okresie zaborów był jednym z najważniejszych ośrodków nauki, oświaty i kultury polskiej oraz centrum politycznym i stolicą Galicji.
—->W listopadzie 1918 przedmiot zbrojnego sporu terytorialnego odradzającego się państwa polskiego i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, proklamowanej przez ukraińskich polityków Galicji Wschodniej. Od 23 grudnia 1920 do 16 sierpnia 1945 stolica województwa lwowskiego II Rzeczypospolitej, największe miasto tzw. Małopolski Wschodniej. Jedno z sześciu wielkich miast II Rzeczypospolitej (trzecie co do wielkości w kraju), obok największej z nich Warszawy, Łodzi, Poznania, Krakowa i najmniejszego Wilna.
——>W okresie II wojny światowej pod okupacją sowiecką, niemiecką i ponownie sowiecką.
——–> W konsekwencji decyzji mocarstw wielkiej trójki zapadłych na konferencji jałtańskiej znalazł się w granicach USRR, a ludność polska została wysiedlona przez władze sowieckie. (1945-1990)
———->Od 1991 w granicach niepodległej Ukrainy.
Kaczyński paranoik obiecuje wyborcom dyktaturę, której już się nie da podważyć…
„Gdy zmieni się władza, a głęboko wierzę, że tak się stanie, trzeba będzie stworzyć system, który nie będzie tak łatwy do podważenia”
Rodzaj szitu – wiecznego jak Lenin shitu
„Mają racje ci, którzy mówią, że III Rzeczpospolita się skończyła. Zniszczyli ją nie ci, którzy ją krytykowali, ale ci, którzy ją opiewali, czyli Tusk, Bodnar, Sienkiewicz i inni. Krytykowali ją ludzie obozu patriotycznego, a zabili ludzie obozu niemieckiego”.
Skurwiel kacapski agent – obozu ruskiego mira – ohydną gebelsówą truje dalej.
Zdechnie we własnych kaczych odchodach.
Kurdupel powiedział więcej … zapowiedział pisdny pucz…
„Konstytucja uchwalona w 1997 roku upadła, i potrzebne jest uchwalenie nowej konstytucji przez nowy parlament, o ile będzie w nim większość opcji demokratyczno-niepodległościowej. Dziś jest pustka, a obecna konstytucja po prostu zawiodła, okazała się tak słaba, tak pozbawiona realnych konstrukcji zabezpieczających, że musi w to miejsce wejść coś nowego” – dodał.
Rozwiązaniem „Rada Stanu”?
Kaczyński pytany, o jakie konkretnie rozwiązania chodzi, wskazał, że instytucje, także te dziś atakowane, muszą mieć ochronę podporządkowaną tym, którzy dają pełną gwarancję, że będą bronili praworządności. Wskazał, że rozwiązaniem mogłoby być powołanie Rady Stanu, dysponującej własną siłą. Potrzebny jest nowy akt zasadniczy, być może zastępczy, uchwalony w oczekiwaniu na większość dwóch trzecich – powiedział Kaczyński” (dziennik.pl)
Nie, panie premierze Tusku, to nie musi być „histeria przegranych”, to może być zapowiedź realnego planu zamachu stanu – zgodnie z faszystowskimi podręcznikami – zakompleksionych, zagrożomych odpowiedzialnoscią za swoje dotychczasowe zbrodnie i przestępstwa prymitywnych paranoików zapatrzonych choćby w zamach majowy i Berezę Piłsudskiego.
To rojenia chorego psychicznie prymitywnego kurdupla… który nie potrafi żyć bez zwracania na siebie uwagi… to tym groźniejsze, bo narobi szkody i co najwyżej zesra się w galoty zobaczywszy co spowodował…
Najniebezpieczniejsi są napoleoni z późno wykrytą chorobą umysłową ograniczonego rozumu.
Nie lekceważyłbym tych zapowiedzi i pracował nad skutecznym antidotum w stanie standby, a być może wyprzedzajacymi działaniami prewencyjnymi skoro zamiary wroga ogłoszono publicznie.
Stand-by!
Polska i pojednanie z sąsiadami to układ nieprzystający. To jak domaganie się od Kalego normalności społecznej, bo wymaga kompromisu. Moje śląskie doświadczenie pokazuje, że łatwo nie będzie. A przecież na Śląsku znajdziemy potomków zdarzeń z Wołynia. Tych, których owa zbrodnia nie dotknęła ostatecznie. Groby Ślązaków (czytaj: Niemców dla większości Polaków) w większości zniknęły. I to lata temu, gdy hasło „ziem odzyskanych” było świeżo obowiązujące. A przecież one tam kiedyś były. Na radzieckiej Ukrainie niewygodne groby nie powstawały i miały nie powstać.
Nie ma co wracać do historii relacji społeczno-państwowych na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej. Ma wiele dziur i plam, chociaż wiele faktów z przeszłości znamy. Pozostają obecne relacje międzyludzkie i międzypaństwowe.
Mam świadomość wielu trudnych faktów i zgrzytów z przeszłości. Szlachecka Rzeczpospolita dała ciała na całego, a ambicje ukraińskich przywódców pod Perejesławiem oddały ich ziemię w ręce Moskwy.
Po Wielkiej Wojnie okazało się, że odrodzona Polska nadal nie potrafi rozmawiać ze wschodem.
Druga wojna wspólnym losem nie połączyła obu społeczności. Zawsze mnie jednak dziwiło, że Ukraińcy dopiero w lipcu 1943 roku, gdy Armia Czerwona po zwycięstwie stalingradzkim i zmianie kierunku marszu walczących wojsk, postanowili dokonać rozprawy ze swymi polskimi sąsiadami. Zrobili to wtedy, gdy szanse na Samostijną Ukrainę malały z każdym dniem, z każdym kilometrem zbliżającego się od wschodu frontu. Wszak Józef Stalin w żaden sposób nie pozwoliłby na usamodzielnienie się tej ziemi, którą raptem kilka lat wcześniej prawie zagłodził, realizując radzieckie plany industrializacji.
W czasach PRL o zawirowaniach na wschodzie oficjalnie się nie mówiło. Ba, obowiązywał formalny zakaz, realizowany przez urząd cenzury i inne instytucje, w tym szkoły.
O Katyniu mówiono tylko skrycie i w domach rodzin dotkniętych tragedią. Dopiero lata 90-te przyniosły odmianę. Przyglądając się datom katyńskim dostrzegam coś łączącego zbrodnię NKWD z wydarzeniami na Wołyniu.
Oto już po klęsce stalingradzkiej zaczyna być głośno o „zaginionych” oficerach polskich, którzy wg Stalina mieli uciec z ZSRR do Mandżurii. Tak informowano Sikorskiego i jego ludzi w rozmowach, których efektem był układ Sikorski-Majski, dzięki którym nawiązano stosunki dyplomatyczne między polskim rządem na obczyźnie, a ZSRR.
Zmianę relacji zapoczątkowało ogłoszenie 11 kwietnia 1943 r. odkrycia katyńskiego. Polska strona chciała zapoznać się miejscem i sytuacją. W odpowiedzi rząd ZSRR zerwał 26 kwietnia 1943 r. relacje z rządem Sikorskiego.
A w lipcu 1943 r. Ukraińscy nacjonaliści dopuścili się rzezi na polskich mieszkańcach Wołynia. Zrobili to bez reakcji radzieckiej partyzantki działającej aktywnie na terenach okupowanych przez III Rzeszę. Partyzantki działającej w oparciu o decyzje kierowane bezpośrednio z Moskwy.
W rok po zbrodni Armia Czerwona stała nad Bugiem, niwecząc wolnościowe majaczenia ukraińskich narodowców.
Być może zabójstwo Bandery w Monachium w październiku 1959 r. przez sowietów było karą za jego wcześniejszą aktywność ? A może tylko zamknięciem mu ust, aby zbyt wiele jednak nie powiedział.
Bo jednak nadal miewamy sytuacje, gdy to inni układają nam życie – po swojemu i tylko w swoim interesie… pozostawiając kolejne węzły gordyjskie
@Saldo
„dać trochę czasu”
Przecież czasem kręcą Anglosasi więc do nich należy kierować prośby.
Można tylko im współczuć, że muszą ten dany czas odpracować, a łatwo nie będzie
W UE jest ponad cztery miliony migrantów powiedzieli w telewizji. Chyba chodziło o uchodźców z Ukrainy, ale nie jestem pewien bo usłyszałem w przelocie. Była też prośba do polskiego rządu aby stworzył wszystkim przybyłym odpowiednie warunki pobytu, szczególnie osobom samotnym, starszym i chorym. Oni najbardziej potrzebują pomocy.
Polski rząd aktywnie współpracując z obecnymi ukraińskimi władzami musi ponosić odpowiedzialność za przyjętych uchodźców z Ukrainy i stworzyć im stosowne warunki pobytu. Przecież nasi politycy tłumnie popierali w 2013 roku ich dążenia do UE i nie należy się z tego poparcia wycofywać po angielsku.
A swoją drogą mówi się „jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz”
Katobolszewia świniopasów w koścolach przy ołtarzu swoje kazania głosi – bezczelne pachoły gebelsy…
@Jacobsky
6 października 2024 2:59
Święte słowa.
Dlatego kacapy i ich polska klientela są najaktywniejszymi ,,kustoszami” pamięci o Wołyniu.
@zak1953
6 PAŹDZIERNIKA 2024
16:23
Pańskie wiadomosci o dziejach stosunków polsko-ukrainskich sa dalece nieścisłe. Nie będe ich tu prostować w całosci, gdyż mozna sie na ten temat dokształcić na podstawie dostępnych publikacji (m. in. Grzegorza Motyki), chcę jedynie podkreslić jeden wazny fakt, który Pan wydaje sie rozmywać. Cokolwiek powiemy o zbrodniczym charakterze organizacji ukraińskich, były to organizacje niepodleglościowe. Ich celem było utworzenie niepodległej Ukrainy złozonej z umownych Ukrain: Wschodniej i Zachodniej. Przeciwnikami ich była Polska „okupująca” Ukraine Zachodnią (dodajmy – od XIV w.:))) oraz ZSRR, który na terenie Ukrainy Wschodniej utworzył Ukraińską Socjalistyczną Republike Radziecką. Sojusznikiem w ich walce wydawała sie być hitlerowska Rzesza, co szybko okazało sie tylko pobożnym zyczeniem. 30 czerwca 1941 we Lwowie ogłoszono niepodległość Ukrainy. Jednak rząd Jarosława Stećki działał tylko 12 dni, po czym został aresztowany. Niemcy rozpoczęli represje wobec OUN-B aresztując około 80% jej działaczy. Tym niemniej nadal wrogiem nr 1 byli Polacy mieszkajacy tam z dziada-pradziada, ale tez osadnicy świezej daty z lat 20. Oni przede wszystkim mieli paść ofiarą czystek etnicznych. W zamiarach organizacji ukraińskich przyszłe ukraińskie społeczeństwo miało być narodowo „czyste”, więc ofiarami mieli również paść mieszkańcy innych narodowości – Czesi i Żydzi. Czesi zawczasu na mocy porozumienia z Ukraińcami opuscili Ukrainę, Żydzi natomiast padli ofiarą eksterminacji, a podczas tych akcji prowadzonych głównie w miastach byli mordowani w wyniku wspólnych akcji niemiecko-ukraińskich począwszy od 1941. Pisze o tym prof. Motyka:
file:///C:/Users/Jolanta%20Niklewska/Downloads/referat-_motyka-2014-04.pdf
Pana zdziwienie, ze partyzantka rosyjska nie mieszała się w konflikt miedzy jej wrogami, chyba swiadczy o zbytniej naiwności. Ten konflikt jak najbardziej był Sowietom na rękę. Natomiast wiem choćby ze wspomnień Polaków zamieszkujacych miasta wołynskie i w Galicji Wschodniej, ze czasem mogli liczyć na ochronę Niemców w czasie ataków ukraińskich. Tej ochrony juz nie mieli polscy mieszkańcy terenów wiejskich. Natomiast wkraczajaca ponownie Armia Czerwona wzięła sie ostro za likwidację ruchu ukraińskiego. Zostały utworzone doraźne sądy dla morderców. Są w IPN oraz w archiwach ukraińskich protokoły przesłuchań tych ludzi. Zostały opublikowane w wydawnictwie IPN pod red. prof. Motyki.
Co do zwiazków zbrodni ukraińskich i sowieckich na Polakach na terenie Ukrainy – zbrodnie sowieckie miały miejsce w 1940 roku, a pierwsze wiadomosci o nich pochodzą z 1941. Ukraińcy mieli rozwiazane ręce w sprawie czystek etnicznych po ataku Rzeszy na ZSRR w czerwcu 1941. Pierwsza zbrodnia ukraińska na Wołyniu to luty 1943. To, co te zbrodnie łączy, to czas historyczny – była wojna, a do tego mordercy działali bez zadnych skrupułów zgodnie z wczesniejszym planem. Niemcy byli w tym momencie w stanie wojny z Sowietami, zwalczali takze niepodległosciowy ruch ukraiński. Stad gorliwość, z jaką Niemcy publikowali wieści o znalezieniu masowych grobów polskich oficerów, a i zaproszenie, wręcz dowiezienie na to miejsce polskiej delegacji. Rzad Sikorskiego zwrócił się do Miedzynarodowego Czerwonego Krzyża o wszczęcie dochodzenia i ten fakt stał sie dla Stalina pretekstem do zerwania stosunków dyplomatycznych.
@ls42
6 PAŹDZIERNIKA 2024
17:26
Nie sądzę, zeby ktoś przytomny usilował sie wycofać z poparcia dązeń Ukrainy do UE i NATO. Ukrainska obecność w europejskich strukturach jest gwarancją pokoju i zabezpieczenia od Rosji, a wiec nie ma nic wspólnego z ekshumacjami polskich ofiar ludzi, którzy juz dawno nie zyja.
@NH „Nie ma większej hańby dla Polski i Polaków! Niż szczątki ponad stu tysięcy Polaków pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów, leżące w bezimiennych grobach! Ponad osiemdziesiąt lat po rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej”
– mylisz sie Jacku, jest wieksza hanba: oficjalny w Polsce kult mordercow takich jak Ogien czy niektorzy wykleci albo brygada Swietokrzyska. Panstwowy kult ludzi, ktorzy z wlasnej nieprzymuszonej woli i inicjatywy mordowali niewinnych.