Kwestia bobrów
„Będzie dobrze, panie bobrze”, zapewnia premier Tusk miłośników tych zwierząt. Na sobotnim posiedzeniu rządu poinformował, że wały odbudowywane po powodzi i nowe, które dopiero mają powstać, będą zabezpieczone przed bobrami np. siatkami. Deklaracja ma, jak sądzę, służyć uspokojeniu środowisk ekologicznych. Odgrywają przecież znaczącą rolę także w polityce, nie tylko w walce o uratowanie planety przed destrukcyjną działalnością rodzaju ludzkiego.
Podczas powodzi podniosły one alarm, że władze chcą wystrzelać bobry rozkopujące wały przeciwpowodziowe. Alarm skwapliwie podjęła prawica, choć na co dzień wyśmiewa się z „religii klimatycznej” i obrońców praw zwierząt, atakuje „ekoterrorystów”. Skoro Tuska zaatakowali ekolodzy, to teraz są przyjaciółmi, a nie wrogami. Wszystko wróci na prawicy do normy, kiedy zaatakują budowę elektrowni atomowych albo poprą zaostrzenie prawa zakazującego okrutnego traktowania zwierząt. Na przykład zakaz trzymania psów na łańcuchu.
Do bobrów – i w ogóle przyrody – mam sympatię, choć jestem mieszczuchem. Zmartwiły mnie oskarżenia, że w ramach akcji powodziowej rząd szykuje rzeź tych stworzeń. W lecie wyszła nakładem Znaku książka Cynthii Haven o „Miłoszu w Kalifornii” w moim przekładzie. Jeden z rozdziałów nosi tytuł „Co powiedział bóbr”. Autorka przypomina, że bobry zostały niemal całkowicie wytępione w Europie, za to w Ameryce mają się dobrze. I że fascynowały naszego noblistę, kiedy po zerwaniu z peerelowską dyplomacją osiadł w najbogatszym i urokliwym pod względem przyrody stanie USA – Kalifornii. Pochodził wszak z krainy rzek i lasów.
Bobry są silne, choć z pozoru niezdarne (gdy suną po lądzie), potrafią przenosić wielokilogramowe ciężary i budować żeremia o wadze nawet do trzech ton. W „Traktacie poetyckim” Czesław Miłosz wspomina o swym spotkaniu z bobrami, gdy wczesnym rankiem płynął łódką rzeką w Pensylwanii. Rozmyślał o tym, czy ma uciec ze stalinowskiej Polski. Rozmyślania poety przerwał plusk wynurzającego się z wody bobra. „Bóbr, zwierzę praktyczne, wydobył go na chwilę z rzeki czasu, jakby chciał mu wskazać nieuchronność, której nie widział poeta”, pisze autorka.
Rzezi bobrów na wałach nie było, choć była zgoda na odstrzał w razie potrzeby. Nie skorzystano z niej. A gdyby skorzystano, to w przeświadczeniu, że tego wymaga walka z żywiołem. Bobrowe rozkopy mogły ułatwiać przeciekanie wałów. Decyzję trzeba było podjąć natychmiast. Siatek ochronnych nie było. Nie można było czekać na ich założenie. Wybrano by dobro ludzi zagrożonych potopem, a nie dobro bobrów. Na szczęście nie musiano wybierać. Tymczasem za rządów Kaczyńskiego „wysłano na tamten świat” 8 tys. bobrów. Takie dane podała minister środowiska Hennig-Kloska. Nawet w kwestii bobrów prawica rżnie głupa.
Komentarze
Łapy precz od bobrów, wilków i innych stworzeń. Niech człowieki mordują się w ramach swego podłego gatunku. Ostatnio pomieszkiwałam na Suwalszczyznie- krainie tak cudownej, że dech zapiera. Jednak poza krowami i psami nie spotkałam tam żadnej zwierzyny. Nie usłyszałam ani jednego ptaka, wygląda na to, że się wyniosły. Chyba że jesienią zamilkły. Na Czarnej Hańczy tylko puste żeremia, bobrów na lekarstwo.
Dziura w Bobrze czy Bóbr w dziurze?
Jest dyskusja spóźniona o dziesiątki lat.
Współistnienie człowieka i bobra nie jest proste. Zalety wynikające z obecności tych zwierząt są zbyt „ezoteryczne ” (nawet jeśli solidne naukowo i potwierdzone przez badania w terenie) dla przeciętnego zjadacza chleba, czy z miasta, czy ze wsi. Za to trudności wynikające z aktywności bobrów są namacalne: spiętrzone strumyki i zalane przez to pola, zablokowane rowy melioracyjne i przepusty wodne lub naruszona struktura wałów. Niestety, ale to ostatnie ma większą siłę medialnego rażenia i stąd nagonka na bobra.
Futra bobrowe były cenione. W moich stronach fortuny powstały na bobrowych trupach ogołoconych z futra, sadła i ogona. The Bay Hudson Company. Może to jest jakiś sposób na zdobycie funduszy na załatanie dziur po bobrach w wałach ?
Polska bobrowym zagłębiem !
Tylko że futra jakoś nie bardzo są dziś w modzie …
„Mam elastyczne podejście do czasu” powiedziała kobieta występująca gościnnie w telewizji, która czasu konsekwentnie przestrzega.
Elastyczne prawo daje się ostatnio zauważyć w wielu dziedzinach naszego życia, bo przecież ci przestępcy wciąż są na wolności i żadne sądy nie są im straszne. Jednych chronią skutecznie immunitety, inni zbiegli za granicę i wykorzystują istniejące tam procedury. Sąd nie rychliwy ale sprawiedliwy, mówiono dawniej, gdy czasy były mniej elastyczne niż ma to miejsce dzisiaj.
Było minęło, czas zająć się nowymi sprawami od dawna czekającymi w kolejce do rozpatrzenia, słychać z ław sejmowych, ale też w mediach. Sprawy powinny być rozpatrywane według ważności, albo w kolejności wpływu. Tych ważniejszych jest co niemiara i rytm pracy wielu instytucji bywa zaburzony. Jak takiego bobra nie złapie się na gorącym uczynku, szkoda czasu na poszukiwanie.
Wiem, że podkopują się pod ogrodzenie od strony rzeki i stale muszę to ogrodzenie naprawiać, jednak przyjmuję to bez złości bo najważniejsze jest pokojowe współistnienie na tym świecie, o czym powinien wiedzieć każdy myśliwy.
A zbiorniki wodne i obwałowania trzeba skutecznie monitorować i utrzymywać w dobrym stanie, bez zbędnej zwłoki
W przyrodzie tak już jest, że jeśli roślina lub zwierzę występuje w niewłaściwym miejscu, to traktuje się je jako chwast albo szkodnika. Nie dotyczyłoby to terenów bezludnych, ale w Polsce takich nie ma. Bobry są zwierzętami pożytecznymi dla natury, regulują stosunki wodne na terenach, które zasiedlają. Dotyczy to jednak terenów z małymi rzekami czy strumieniami, ale nie za bardzo widzę tę rolę przy tak wielkiej rzece, jak Odra. Tu ich pożyteczność zanika, a wręcz stają się szkodnikami niszczącymi wały ochronne. Montowanie siatek (setki kilometrów na obu brzegach) jest drogą imprezą i chyba nie do końca przyrodniczo neutralną.
Bóbr nie jest zwierzęciem zagrożonym, więc eliminacja ich z miejsc, gdzie stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, nie powinna być tematem tabu.
Nasi myśliwi zapewne nie odmówią potrzebom Rzplitej, staną do jej posługi i odstrzelą gryzonie.
W sumie odtrzelili by wszystko więc mogą być i bobry.
Wujowie z PSL pomogą…
Przepraszam, że nie o bobrach,ale przed chwilą wysłuchałem w TVN24 obszernego wywiadu z prof .M. Safjanem na temat aktualnych wydarzeń i podejmowanych decyzji przez sejm i Rząd. Sądzę,że miliony Polek i Polaków czekali na takie oficjalne i jednoznacznie brzmiące oświadczenia. Prof Safjan,to jeden z najwybitniejszych
aktualnie polskich prawników z niewątpliwie największym doświadczeniem w pełnieniu kierowniczych funkcji w instytucjach prawniczych w Polsce i w Europie. I prof. Safjan powiedział dzisiaj jednoznacznie, że Rząd Tuska z min. Bodnarem postępują zgodnie z duchem europejskiego prawa, postanowieniami sądów UE, czyli, że wszystko ,co robią nie jest żadnym naruszaniem prawa, lecz wręcz przeciwnie: jest dostosowywaniem polskiego
zepsutego przez PiS i SP prawa do postanowień Sądów europejskich. Prof. Safjan podał, że nie ma żadnych wątp[liwości, że prok. Korneluk jest Prokuratorem Krajowym ,a zarówno KRS ,jak i SN i TK są nieprawomocne ,bo obsadzone ,czy wybrane wadliwie ,bądź obsadzone neo-sędziami. Koniec – kropka. Sądzę, że większość Polaków ucieszyło się z takiej jednoznacznej deklaracji prof.Safjana.Absolutny szacun dla prof.Safjana,że wziął byka za rogi
@Jacobsky
Dzięki temu eksportowi bobrzych skór do Europy powstała cała moda na nakrycia głowy z filcu produkowanego z bobrzego włosia. Od XVII wieku znane są (i utrwalone w malarstwie) przeróżne modele bardzo trwałych i drogich kapeluszy od admiralskich i oficerskich w marynarce i armii do księżych i rewolucyjnych oraz cywilnych (Wellington, Paris Beau, Regent etc.)
Czy ktoś jeszcze w Polsce potrafi filcować bobrze włosie? Bo szuby z bobrzego futra raczej się nie przyjmą, ani nawet kołnierze…
A ja nie lubię bobrów 🙂 W mojej okolicy „powycinał” drzewa znajdujące się przy rzece. Lata trwało zanim urosły, zrobiły klimat i urok, a ten skubaniec załatwił je w ciągu roku. Coraz trudniej nam żyć z co większymi zwierzakami w naturze. Zarówno one, jak i my mamy swoje potrzeby. A co do strzelania. Jestem przeciw. A jak już, to niech strzela Milik 🙂
@Sławczan
Na myśliwych w tej sprawie nie ma co liczyć, bo bobra niełatwo ustrzelić, a nawet jak się uda, to pożytek z niego żaden, bo zjeść się nie da i futro nieużyteczne……
„What a nice beaver” – jak mawiał Leslie Nielsen. W tm rozumieniu nie dziwi mnie wielkie zainteresowanie prawicowców tą kwestią.
Przeczytałem wczoraj artykuł Arkadiusza Gruszczyńskiego w Wyborczej, który – mimo swojego krytycyzmu – skłonił mnie do zakupu (i szybkiej lektury) książeczki, a w zasadzie dłuższego eseju Jerzego Czecha „Fenomen pisizmu” (Wydawnictwo Austeria, 2024). Czech nie daje żadnego wytłumaczenia tego tytułowego zjawiska, ani żadnych odpowiedzi ponad te, które znaliśmy, czy też przeczuwaliśmy. Po prostu opisuje poszczególne przypadki ze swojego otoczenia (nieco w stylistyce „Zniewolonego umysłu”), nie siląc się nawet na próbę analizy socjologicznej (w odróżnieniu, na przykład, od książki Sadury i Sierakowskiego – „Społeczeństwo populistów”; Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2023).
W odróżnieniu od Czecha mam to szczęście, że w moim otoczeniu (rodzinnym, towarzyskim, zawodowym) nie mam w ogóle osób silnie spolaryzowanych politycznie, katolików zionących nienawiścią, antysemitów dumnych z własnego antysemityzmu, czy w ogóle ludzi, których radykalizm w jakimkolwiek obszarze byłby dla mnie krępujący. (Co jest też dla mnie źródłem pewnej słabości, bo nie mam doświadczenia, jak sytuacjach niepożądanego kontaktu z takimi poglądami i postawami należałoby reagować).
Takim właśnie bezpiecznym poligonem jest dla mnie blog red. Szostkiewicza. Oczywiście, o ile zauważam tu (rosnącą) populację posługujących się fałszywą hermeneutyką, o tyle wzdragałbym się przed etykietowaniem jej jako (płatnych bądź ideowych) trolli. Po pierwsze, nawet jeśli arbitralnie przyjmiemy dwustu czytających na jednego komentującego, to i tak tzw. zasięgi są nieporównywalne z Twitterem, Instagramem czy innym TikTokiem, więc byłaby to bardzo słaba inwestycja, a w fermach trolli jednak starannie liczą kasę. Po wtóre, nawet najbardziej żarliwi i zaangażowani reprezentanci „drugiej strony” nie mogą przecież oczekiwać, że ich poglądy zostaną przyjęte z entuzjazmem i zaakceptowane we wrogim aksjologicznie środowisku, jakie wciąż stanowi większość komentatorów tego bloga, nie mówiąc już o samym Gospodarzu. Ale wciąż i wciąż coś jednak popycha ich do publikowania tutaj swoich wypowiedzi, i masochistycznego konfrontowania się z większością, mimo że bardzo trudno spodziewać się, że ten tandetny antykwariat umysłowy, jaki prezentują niektórzy „brylujący” może kogokolwiek do czegokolwiek przekonać.
Należy więc przyjąć, że za każdym „kontrowersyjnym” nickiem kryje się jakaś zupełnie indywidualna biografia i indywidualne, osobiste powody dla którego jego użytkownik decyduje się na świadome „picie wody z zatrutego źródła”. Świadome, bo w odróżnieniu od czasów przeszłych z dostępnością czystej wody nie ma dziś kłopotu. Chyba jednak strategia red. Szostkiewicza polegająca na nieagresywnej dekonstrukcji i demaskowaniu oczywistych kłamstw i półprawd jest najbardziej skuteczna. Ja tego nie potrafię, więc reakcje ad personam ograniczam tylko do sytuacji, gdy głupota, bufonada i podłość znacznie przekraczają masę krytyczną.
Psychopata Wildstein diagnozuje polityków … podobno kurdupel cierpi na paraliż napadowy zwłaszcza gdy widzi Rycha, Brochę i Dudę…
Proponuję owemu kółku adorantów by przetestowali metodę Lapunowa diagnozy paraliżu umysłowego przez masaż punktu ∏ /Pi w okolicach odbytu …
Brak swoistej reakcji może wskazywać na niechybne pojawienie się napadu co przy niektórych pozycjach ciała względem sceny może grozić bolesnym upadkiem z piediestału.
I wtedy nawet dr Wildstein psychiatra nie pomoże.
@babilas
:), dziękuję. Dodam tylko, że wg naszych danych, ten blog ma zasięgi całkiem niezłe, jak na jego konserwatywną formułę. Miesięcznie średnio kilkadziesiąt tysięcy odsłon.
@pielnia
Zgadzam się, oglądałem i słuchałem z przyjemnością i pożytkiem.