Kapitulacja Ukrainy to żaden kompromis
W przyszłym tygodniu mija sto dni prezydentury Trumpa. Chce z tej okazji ogłosić, że spełnił obietnicę zakończenia wojny Rosji z Ukrainą. Duda wierzy, że tylko Trump może tę wojnę zakończyć.
Mówi o tym w wywiadzie dla Euronews. Dodaje, że potrzebny będzie do tego kompromis. Ukraina i Rosja będą musiały pójść na ustępstwa. Słowem, fascynacja Trumpem przesłania Dudzie rzeczywistość: Trump może i zatrzyma na chwilę agresję rosyjską, ale kosztem Ukrainy, a nie Kremla. Plan Trumpa, jeśli wierzyć przeciekom w mediach światowych, polega na przymuszeniu Kijowa do rezygnacji z jednej piątej terytorium państwa, włącznie z Krymem, rezygnacji z członkostwa w NATO i zniesieniu sankcji nałożonych na Rosję po 2014 r. W zamian Ukrainie obiecuje się zwrot jakichś okrawków kontrolowanych dziś przez Rosję i przetrwanie bez amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa.
Trump po najnowszym krwawym ataku Rosji na Kijów, w którym zginęło co najmniej osiem osób cywilnych, a dziesiątki odniosło rany, nie zająknął się słowem, kto był sprawcą ataku, mówił o nie wiadomo czyich „rakietach”, nie złożył kondolencji na ręce prezydenta Zełenskiego, dalej robił z niego głównego winowajcę impasu w rokowaniach. Te warunki, jeśli się nie zmienią, nie mogą być przyjęte przez Kijów. Chyba że ekipa Zełenskiego zostanie odsunięta – drogą puczu? – a jej następcy – skąd wzięci? – się zgodzą na nie.
Duda albo o tym nie wie, albo wie, a mimo to stawia na Trumpa. A przecież był czas, kiedy ściskał się czule z Zełenskim – na początku agresji. Teraz przeszedł do obozu polityki realnej, tak jak ją rozumie: coś za coś, wartości zachodnie furda! Dziś mówi, że chodzi o to, by ani Rosja, ani Ukraina nie mogły się ogłaszać zwycięzcami. Lecz plan Trumpa – o ile się utrzyma po kolejnym spotkaniu jego wysłannika Witkoffa z Putinem – prowadzi prostą drogą do zwycięstwa Rosji i znacznego osłabienia Ukrainy. A osłabiona Ukraina nadal będzie problemem, a nie rozwiązaniem, i łatwym celem kolejnej agresji rosyjskiej.
Bliższy rzeczywistości jest minister Sikorski. Kreml atakuje go za każdą wypowiedź dotyczącą wojny z wyjątkową pasją. Sikorski nie jest trumpistą, tylko antyputinistą. Ma więc przechlapane i w Białym Domu Donalda, i na Kremlu Wołodii. Nie ma biznesowego podejścia do polityki zagranicznej, tylko geopolityczne i strategiczne – z perspektywy Polski jako członka wspólnoty demokracji zachodnich. Dobitnie mówił o tym ostatnio w Sejmie: jesteście wielkim krajem, jedenaście stref czasowych, zajmijcie się sobą, ochroną przed Chinami, a nie grożeniem sąsiadom, w tym Polsce.
O wygranej Rosji mówi się coraz częściej. To woda na młyn dla sił proputinowskich u nas i na Zachodzie. Im częściej publiczność słyszy, że Ukraina przegra – w tym od samego Trumpa – jeśli nie pójdzie na „kompromis”, czyli przyjmie warunki Kremla, które Putin sufluje Trumpowi, tym łatwiej nastawiać ludzi przeciwko Ukrainie i jej niepodległościowym elitom.
Trump się do tego przyczynia. Duda tego nie chce przyznać. A przecież w realnym świecie nadal są inne opcje niż porzucenie Ukrainy czy wymuszenie na niej kapitulacji. Zachód – nawet jeśli Trump zablokuje dalszą pomoc – ma wielokrotnie większe zasoby ekonomiczne, finansowe, militarne, kulturowe od Rosji. Armia ukraińska wciąż walczy. Koalicja chętnych wciąż działa i ma swój plan zakończenia wojny zgodny z zachodnimi wartościami: poszanowania integralności terytorialnej, tożsamości narodowej Ukraińców i suwerenności ich państwa. Niech sami zdecydują o swej przyszłości, ale niech czują, że Zachodowi, w tym Polsce, nie jest wszystko jedno.
Zachód nie chciał umierać za Gdańsk, a i tak musiał stoczyć wojnę z Hitlerem. Dziś Trump i inni zachodni przyjaciele Putina nie chcą umierać za Kijów, a nawet pomóc mu obronić się przed agresją Rosji. Zaciągają w ten sposób historyczną winę, jak Niemcy i sympatycy nazizmu w Europie. Nazizm przegrał, putinizm też się skończy, ale pamięć o ugłaskiwaczach i kolaborantach Putina pozostanie.
Kreml tylko pozornie sobie z tego bimba. Historię piszą nie tylko propagandziści, ale też jej świadkowie i ofiary. Kiedyś poznamy całą prawdę o tej wojnie, umizgach Trumpa do Putina, roli ukrainożerców w polityce i społeczeństwie. Na razie życzmy Ukrainie tego, czego sama sobie życzy.
Komentarze
#1
Trumpie zdechniesz we własnych crimea de la crimea… you are the worst of the worst… weak in mind hillbillies
Vanity working on a weak mind produces every kind of mischief.
Na słaby umysł próżność ma bardzo zgubny wpływ.
Normalsi nie zapomną i nie wybaczą ci nigdy sprzedawczyku twojej schizy i realizacji agendy Putina.
#2
„Drogi Donaldzie, nie rób sobie zbyt wielkich nadziei. Węgry nie opuszczą Unii Europejskiej. Przekształcimy ją wraz z Patriotami za Europą, aby przywrócić jej to, czym była kiedyś, kiedy Polska i Węgry dołączyły do UE” – tak pisze Orbanescu agend Putina i JD Vance’a, których celem jest rozwalenie Unii Europejskiej i ostateczne zwycięstwo katoboshevi…
Patrioci za Europą realizują agendę analogiczną do „Project 2025” opracowanego dla USA przez amerykańskich ajatollahów – cel katoboshevia i dyktatura insiderów oligarchii finansowej zaburzeńców i karierowiczów.
Marzy im się oszukańczy czas ciemności i rzeźni.
Alez Kreml jest pełen dobrej woli! Podobno Putin zadeklarował Trumpowi, ze nie połknie całej Ukrainy! A ten … uznał te deklaracje za wielki sukces. Nie wiem, czy to fejk, bo na taki wyglada.
A co mówi jeden z głównych ideologów amerykańskiej kontrrewolucji dr Ryan T. Anderson prezes The Ethics and Public Policy Center kumpel Kevina Robertsa ichniejszy odpowiednik Czarnka wspomaganego przez Ordo Curvis.
(fragmenty)
„(…)
Spędziłem cudowną dekadę jako pracownik naukowy w Heritage, pisząc książki o małżeństwie, małżeństwie i wolności religijnej, wolności religijnej i dyskryminacji oraz ideologii transpłciowej. Po przejściu do Ethics and Public Policy Center jako prezes napisałem książkę o aborcji. (…)
Właściwie, nie jestem nawet przyzwoitym nauczycielem: moja żona i ja próbowaliśmy uczyć w domu, ale nasz najstarszy syn był nadal analfabetą. Więc w zeszłym miesiącu zaczął w klasycznej szkole katolickiej około pół godziny od nas, a trzy tygodnie później czytał. Więc do profesjonalnych nauczycieli na sali: Dziękuję wam — my amatorzy was potrzebujemy.(…)
Prawie cała moja praca czerpie filozoficzną inspirację od Arystotelesa. (…)
Moja żona i ja mieszkamy na farmie, na której jest ponad sto zwierząt z tuzina różnych gatunków, a wiedza o tym, jak wygląda kwitnący dorosły osobnik gatunku, pomaga, gdy próbujemy opiekować się nowonarodzonym potomstwem — nasionami bekonu, jak je czule nazywam. I to samo dotyczy ludzi.(…)
Jasne, musiałem sprawić, by mój syn nauczył się czytać, aby pewnego dnia mógł znaleźć pracę i miejmy nadzieję, że nie trafić do więzienia.(…)
Moje dzieci mają sześć, cztery, trzy, jeden i 27 tygodni w łonie matki. Więc nie mam jeszcze doświadczenia z pierwszej ręki, jak wygląda ten ostateczny wynik. Ale mam pewne cele i pragnienia dla moich dzieci, pewne nadzieje i marzenia.(…)
Jakże miło byłoby zadzwonić do naszego sześcioletniego syna, który teraz umie czytać i pisać, gdy ma dwadzieścia kilka lat, i zapytać, co robi. I usłyszeć (…) o dziewczynie, a nawet lepiej o żonie, małżeństwie i dzieciach — wnukach! Aby usłyszeć o kościele, do którego uczęszcza, jego małej grupie lub studium Biblii, jego życiu modlitewnym. Coś takiego naprawdę ucieszyłoby mnie jako ojca.
(…)
Tradycyjnie sztuki wyzwolone nie były sztukami lewicowymi. Liberal pochodzi od łacińskiego libertas , od wolności, swobody. To były sztuki, które miały nas wyzwolić. Wolnych od niewoli naszych namiętności i pragnień. Wolnych od ślepego ulegania duchowi epoki. Wolnych od najnowszej mody lub ideologii. I zauważ, że to ludzie z prawdziwym wykształceniem w zakresie sztuk wyzwolonych jako pierwsi przejrzeli i sprzeciwili się ideologiom trans i innym przebudzonym, o których mówiono nam, że są Właściwą Stroną Historii. (…)
To, co naszkicowałem, mówiąc o tym, czego chcemy dla naszych dzieci, gdy dorastają — książki, opery, przyjaźnie, małżeństwo, religia itd. — jest współczesnym skrótem tego, co Grecy nazywali eudemonią , czyli ludzkim rozkwitem.
(…)
Jakie książki czytamy, jakiej muzyki słuchamy, jaką sztukę oglądamy, jakie święta obchodzimy (co obchodzimy dzisiaj, na przykład? Urodziny Waszyngtona lub Dzień Prezydenta), jakiej historii uczymy i jak jej uczymy, jakiej literatury uczymy i jak jej uczymy.
(…)
Rozważmy drugi werset z America the Beautiful, w którym prosimy Boga, aby „utwierdził twoją duszę w samokontroli, twoją wolność w prawie”. Rozróżnienie między wolnością a rozwiązłością było czymś, co każdy z naszych Ojców Założycieli mógł wyjaśnić. A jednak mamy teraz całe pokolenia Amerykanów — w tym nasze elity polityczne i prawne — które nie potrafią pojąć tego rozróżnienia.
Edukacja jest kwestią polityczną
(…)
Edukacja to kształtowanie — intelektualne, moralne, estetyczne — i polityczne. I podkreślam to, ponieważ uderza mnie, że od kilku pokoleń wiele szkół i instytucji edukacyjnych deprawuje uczniów.(…)
I oczywiście ostatnio o całym tym przebudzonym nonsensie. Z przecinającymi się hierarchiami statusu klasy ofiary i dekonstrukcją źródeł znaczenia i prawdy oraz krytycznymi teoriami słusznie postrzeganymi jako cyniczne. Duża część edukacji podstawowej ma pomóc ludziom zrozumieć i stać się wnoszącymi wkład uczestnikami swojej cywilizacji i swojej wspólnoty politycznej.
(…)
I znowu, Deklaracja Feniksa ma całkowitą rację, podkreślając znaczenie przekazu kulturowego i obywatelstwa. Dużą częścią tego będzie sposób, w jaki uczymy historii i wiedzy o obywatelstwie, oczywiście, ale także sposób, w jaki uczymy religii i filozofii, sztuki i muzyki, teatru i literatury. (…)
Biorąc pod uwagę to, co powiedziałem o edukacji jako kształtowaniu człowieka, a zatem kształtowaniu politycznym lub cywilizacyjnym, nie ma w tym neutralności.(…)
Przez ostatnie kilka dekad lewica przemycała radykalne ideologie pod pozorem neutralności, w trojańskim koniu Rawlsa Public Reason i innych teoriach mających na celu zastąpienie tradycyjnych amerykańskich wartości.
(…)
Brak neutralności w kwestii religii. |
Ale pozwólcie mi naprawdę podkreślić tę kwestię: nie ma neutralności w kwestii religii, chociaż w niektórych kręgach jest to negowane lub po prostu nie jest uznawane. Zbyt wiele osób po lewej stronie (i niestety wiele po prawej) uważa, że polityka, którą nasz Sąd Najwyższy narzucił szkołom publicznym w odniesieniu do modlitwy, religii i Boga, jest w jakiś sposób „neutralna”. Nie jest. Nawet niezależnie od jakichkolwiek konkretnych zobowiązań doktrynalnych lub nauczania doktrynalnego lub katechezy — więc odkładając na chwilę istotę na bok, po prostu jako kwestię formalną — traktowanie edukacji jako czegoś, co można robić bez związku z głębszymi pytaniami metafizycznymi, nie jest neutralne. Traktowanie edukacji jako czegoś, co można prowadzić bez wzywania boskiej pomocy, nie jest neutralne. Przyzwyczajanie uczniów do postrzegania ich „świeckich” studiów jako całkowicie oderwanych od ich godzinnych tygodniowo „szkolnych” instrukcji, to już stawianie kciuka na szali pewnego światopoglądu. Ponieważ protestanci i katolicy nie zgadzali się ze sobą, a niechrześcijanie nie zgadzali się z chrześcijanami, co do wszystkich precyzyjnych doktryn Boga, jakoś myśleliśmy, że samo ignorowanie Boga byłoby „neutralne”. Ale tak nie jest. Uczy i przyzwyczaja do pewnego funkcjonalnego ateizmu.
(…)
Niech szkoły oferują konkurencyjne podejścia pedagogiczne, programy nauczania, poglądy na temat osoby ludzkiej i wierzenia dotyczące Boga. I pozwól rodzicom wybrać, która szkoła najlepiej wzmacnia ich własne przekonania i pragnienia dotyczące ich dzieci. Mamy protestanckich przyjaciół, którzy posyłają swoje dzieci do klasycznej szkoły katolickiej naszego syna właśnie dlatego, że szkoła naszego syna nie jest „neutralna” ani nie próbuje osiągnąć niemożliwej neutralności. Dokładnie w swoim katolicyzmie jest ona zgodna w około 90 procentach (jeśli nie więcej) z ich przekonaniami i wartościami. Zamiast edukacji najmniejszego wspólnego mianownika — którą dali nam sądy i źli teoretycy z połowy wieku — prawdziwy pluralizm edukacyjny pozwala większej liczbie rodziców znaleźć rodzaj szkoły, który najbardziej odpowiada ich słusznym pragnieniom dotyczącym intelektualnego i moralnego kształtowania ich dzieci.
(…)
Odrodzenie klasycznych i religijnych szkół. Tak więc jednym z rozwiązań rzeczywistości, w której nie ma neutralności, jest maksymalne wzmocnienie pozycji rodziców, w granicach rozsądku, i umożliwienie szkołom konkurowania. Istnieje powód, dla którego klasyczne szkoły i szkoły religijne, które traktują swoje wiary poważnie, przeżywają obecnie odrodzenie. To nie jest rozwiązanie uniwersalne — właśnie dlatego, że w rzeczywistości nie zgadzamy się co do niektórych drobniejszych szczegółów natury ludzkiej i natury boskiej.(…)
…musimy również jednocześnie nalegać na to, aby nasze szkoły publiczne były mniej złe. Nie ma powodu udawać, że obywatele nie powinni – i nie powinni – rządzić instytucjami publicznymi.
Przyjąłem zaproszenie do pełnienia funkcji powiernika New College of Florida, ponieważ nie ma powodu, dla którego publiczne uniwersytety w stanach republikańskich miałyby być tak świadome jak Ivy League, a chciałem odegrać swoją rolę w tym niezbędnym wysiłku reformatorskim.(…)
Podobnie jest w przypadku klas K–12. Mieszkamy w hrabstwie Loudoun w stanie Wirginia i nigdy nie moglibyśmy posłać naszych dzieci do lokalnych szkół publicznych. Ale mamy szczęście. Mieliśmy możliwość spróbowania edukacji domowej; mamy środki, aby zapłacić czesne i posłać nasze dzieci do klasycznej szkoły katolickiej.(…)
I dlatego całkowicie słuszne jest, aby Deklaracja Phoenix wzywała do przejrzystości, odpowiedzialności i doskonałości: Tak, musimy zarządzać naszymi szkołami prowadzonymi przez rząd.
(…)
Chcę zasugerować, że samo nasze Założenie i jego odniesienie do praw natury i Boga Natury może pomóc zapewnić punkt wyjścia. Wykorzystując myślenie o prawie naturalnym i szeroką tradycję etycznego monoteizmu, wraz z bogatą celebracją dziedzictwa naszego narodu, jednocześnie zapewniając dużo miejsca uczniom, rodzicom i rodzinom na wypełnienie luk poprzez własne dostrajanie konkretnych doktryn lub dogmatów. Co po prostu oznacza, że tolerancyjny, pojemny, jedynie judeochrześcijański, prozachodni, proamerykański fundament może zapewnić podstawową wizję.
(…)
Zatrudnianie na misję. I pozwólcie mi tutaj podkreślić, że tak jak personel jest polityką, jeśli chodzi o politykę, tak też kadra jest programem nauczania i formacją, jeśli chodzi o edukację. Dlatego tak ważne jest, aby szkoły prywatne, zwłaszcza szkoły religijne, mogły zatrudniać na misję. Zatrudnianie w szkołach nauczycieli, którzy naprawdę wierzą i żyją w zgodzie z nią. Ale tak samo jest w przypadku szkół publicznych. Naszym pierwszym działaniem jako nowej rady NCF [New College of Florida] było zwolnienie dyrektora, abyśmy mogli poszukać dyrektora, który wdroży naszą wizję szkolnictwa wyższego.(…)
Publiczna edukacja K-12 różni się od publicznej edukacji uniwersyteckiej. Formacja, której potrzebują uczniowie K-12, i formacja, której potrzebują studenci uniwersyteccy, jest inna. I tak, słuchanie mówcy, z którym się nie zgadzasz na terenie kampusu uniwersyteckiego, jest ważną częścią twojej formacji.
(…)
Nie powinniśmy być ani luddystami, ani bezkrytycznymi użytkownikami nowych technologii.(…)
A nasz naród tego potrzebuje. Uczniowie, którzy znają i kochają dobro, prawdę i piękno. Uczniowie, którzy tworzą prawdziwe przyjaźnie, intelektualne przyjaźnie, moralne przyjaźnie. Uczniowie, którzy kochają swój kraj, swój dom. Uczniowie gotowi służyć. Służyć sąsiadowi, służyć krajowi, służyć Bogu. To jest konserwatywna wizja edukacji. Dlatego jesteśmy tu dziś wieczorem. Dziękujemy za pomoc w urzeczywistnieniu tej wizji„.
————————————-
Katecheta i jego „wizja” … iranizacja USA w rozkwicie…
@Kalina
Niestety, tak powiedział: ,,ustępstwo’’ Rosji polega na tym, że nie zajęła całej Ukrainy. To tak, jakby powiedzieć: mogli ci odciąć cztery kończyny, a odcięli tylko jedną. Była to odpowiedź na pytanie mediów o ustępstwa Rosji w rokowaniach ,,pokojowych’’.